|
|
|
|
Poll :: Czy kontynuować perypetie Cullenów po zakończeniu sezonu? |
Tak |
|
97% |
[ 80 ] |
Nie |
|
2% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 82 |
|
Autor |
Wiadomość |
Sophie
Wilkołak
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z czeluści nawiedzonej szafy
|
Wysłany:
Czw 22:22, 01 Sty 2009 |
|
Ostatecznie odcinek jest w czasie produkcji, opublikuję go w sobotę wieczorem. Pracuję jednocześnie nad kolejnym fanfickiem (tym razem to nie jest parodia)... ale owoce mojej pracy poznacie już wkrótce :D Powiem tylko, że będzie to coś dla fanów Jaspera i Alice.... ciągle czuje niedosyt po serii Twilight... za mało było w niej mojego Jasperka... dlatego muszę to czymś uzupełnić :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
moniq
Dobry wampir
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 23:30, 01 Sty 2009 |
|
Sophie - zajebiście śmiechowy ten twój ff. Szczerze mówiąc chyba trudniej napisać dobrą parodię niż powazny tekst. Bo granica między dobrym humorem a zwykłą błazenada jest cieniutka. Tobie udaje się skutecznie trzymać po jasnej stronie mocy. Albo i ciemnej. Na pewno tej właściwej. Takze pisz ile masz fantazji, we mnie masz fana. ALE BŁAGAM NA WSZYSTKIE ŚWIĘTOŚCI ZMIEŃ KOBIETO AVART BO ALBO SIE ZGRZYGAM ALBO BEDE MIALA KOSZMAŁY NOCNE!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 0:34, 02 Sty 2009 |
|
i co z tym bonusem? ;D
kiedy następna część.? ; > |
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Pią 10:47, 02 Sty 2009 |
|
Sooophie ;( Nie dostaliśmy. Odpowiadasz teraz za naszą powolną mękę w łóżkach wczoraj w nocy z niedosytem w naszych zblazowanych przez Ciebie mózgach ;D Tak na poważnie to chcemy jak najprędzej dalsze części. MUSISZ to dać. Musisz, bo inaczej te męki przemienią się w powolną śmierć. Nasze móżgi pomrą, bo nie dostaną pożywienia w postaci Perypetii Cullenów. Błagamy, o Wielmożna. =)
A co do tego innego fanficka, to strrrrasznie się cieszę, że ktoś w końcu pomyślał o tym, żeby napisać cokolwiek o Jasperze. Bo fakt, Meyerowa perfidnie, okrutnie, niewybaczalnie go pominęła. To haniebne. ;D
Tak więc, powodzenia życzę w pisaniu. I jak najszybcije, jak najszybciej niech do nas trafią te Peryptie... ; )
Mary. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sophie
Wilkołak
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z czeluści nawiedzonej szafy
|
Wysłany:
Pią 13:26, 02 Sty 2009 |
|
Przed wami bonus! Miałam go opublikować wcześniej, ale jakoś tak wyszło :)
*********************************************
BONUS
I kolejny rok dobiega końca. Ahh… Sylwester. Jedyna taka noc w roku, w której spełniają się wszystkie marzenia. Kiedy ludzie patrzą pewnie w przyszłość i widzą w niej same sukcesy…..
ŁUBUDUBUBBBBUUUUUUUUUUU
- Emmett!!!! Idioto!! Mówiłam ci tyle razy! Przestań rzucać te cholerne petardy!
I zaczęło się. Cullenowie zawsze witają nowy rok z hukiem, o co bardzo zawsze stara się Emmett. Wykupił chyba wszystkie fajerwerki ze sklepu i teraz nasz dom stoi na wielkiej bombie, która może wybuchnąć. Siedziałem po ciemku w swoim pokoju udając, że nie istnieję. Reszta mojej rodzinki dekorowała salon, a Emmett biegał wokół domu wymachując petardami.
- Ale czad!- krzykną
Niestety Emmett nie był sam. Dołączył do niego Jacob i oboje biegali z petardami. Ostatnio Em, wymyślił zabawę. Podpala petardę i biega z nią i sekundę przed wybucham rzuca. To o mały włos nie doprowadziło do ataku histerii Esme. Zszedłem na dół. Gdy wszedłem do salonu poczułem się jak w cyrku. Wszystko było takie kolorowe. Wszędzie walały się balony, do sufitu były doczepione kolorowe łańcuchy, w powietrzu unosił się słodki zapach migdałowego olejku. A w centrum tej bajecznej krainy znajdowała się moja Alice, która wyglądała jak jakaś trzepnięta wróżka z kreskówki. Razem z Nessie dmuchały balony. Piękny obrazek.
ŁUBUDUBU!!!
Kolejna petarda przeleciała obok okna i wylądowała na ziemi. Huknęło tak mocno, że myślałem, że rozwali chatę. Usłyszałem gwizd Jacob’a i głośny śmiech Emmetta. Wpadli do domu, wpuszczając do środka nieprzyjemny smród siarki.
- E Jasper!- zawołał Emmett- chcesz porzucać sobie z nami?
Uśmiechnąłem się pod nosem. Osobiście nie mam nic przeciwko petardą, ale z Emmettem wygląda to nie co inaczej. On zawsze wymyśla jakieś chore zabawy, które kończą się rozwaleniem czegoś. W pokoju obok Edward oglądał w wielkim skupieniu jakiś film. Zerknąłem z Emmettem do środka. Nie mogłem powstrzymać się od parsknięcia. Mój rudowłosy brat, oglądał zawzięcie ,,Edwarda nożycorękiego”.
- Wiesz Edziu- zaczął Emmett- jak chcesz to ja mogę ci załatwić takie nożyce, coś mi się wydaję, że widziałem takie w garażu. Do twarzy by ci w nich było.
Edward spojrzał na Emmetta z politowaniem.
- Nie Emmett, jednak nie skorzystam z twojej propozycji.
- A szkoda- mruknął Emmett- przynajmniej choć raz w życiu był byś groźny
Wyobrażacie sobie Edwarda z nożycami zamiast dłoni? Wyszliśmy na dwór. Zaczął padać śnieg. Jacob już na nas czekał z dostawą Świerzych petard. Rzucaliśmy nimi przez jakieś dobre piętnaście minut, dopóki do akcji nie wstąpiła Nessie. Wyszła z domu i niczym mały pocisk pokonała zaspę śnieżną. Wyglądała tak uroczo, jak taki mały krasnoludek (nic dziwnego, wcześniej miała bliskie spotkanie z Alice). Zaczaiła się w śniegu i obserwowała nas swoimi wielkimi oczami.
- Dobra, jeszcze jedna i spadamy- powiedziałem.
Jednak coś było nie tak. Brakowało ostatniej petardy. Odwróciłem się w stronę Nessie. Ciarki przeszły mi po plecach. Ona ją trzymała. Trzymała ją i z zaciekawieniem obracała w swoich małych rączkach.
- Nessie, oddaj to- powiedziałem spokojnie.
Jednak ona nie posłuchała. Zaczęła nią walić o ziemię. Razem z Emmettem i Jacobem wrzasnęliśmy:
-NIE!!!
Było za późno. Wybuchło, zrobiło łubudu bu, trzasnęło, eksplodowało. Zobaczyłem tylko wielki obłok dymu. Później wyłoniła się Nessie. Miała osmoloną twarz, rozwiane włosy i wielki uśmiech na twarzy. A tak po za tym to nic jej nie było. Z domu wybiegła przerażona Bella, a za nią wściekły Edward.
- O fuck!- wrzasnęła Bella i podbiegła do Nessie.
Szybko otrzepała ją z sadzy. Edward patrzył na nas morderczym wzrokiem.
- Jak mogliście do tego dopuścić? Jak?! Jesus Christ, wy jesteście jak jakieś chore dzieci! A co jeśli coś by jej się stało. Ona jest taka maleńka, taka drobniutka! Nie Emmett, nie uważam tego za coś śmiesznego, wręcz przeciwnie. Ty nie mógłbyś mieć dzieci! Nie przeżyłyby nawet dnia!
Wróciliśmy wszyscy do domu. Zbliżała się dziewiąta. Jeszcze trzy godziny starego roku. Bella włączyła Nessie na DVD jakąś bajkę.
- O! Telekurwisie!- powiedział wesoło Emmett- uwielbiam je! One są takie perwersyjne! I w dodatku to pedały!
Esme spojrzała karcąco na Emmetta, a Edward sapnął ostrzegawczo. W tym samym czasie Carlisle wrócił z pracy. Mogliśmy zacząć zabawę. Alice wyłączyła światło i zaczęła się dyskoteka. Z wielkich głośników, które specjalnie na tą okazję kupił Emmett dobiegała muzyka techno… nienawidzę jej. Kto w ogóle ją puścił? Pewnie Alice. Tańczyliśmy. A raczej niektórzy z nas udawali, że tańczą. Czas płynął naprawdę fajnie. Koło jedenastej skończyliśmy i zasiedliśmy do stołu. Została tylko godzina. Emmett przygotował jakąś wielką niespodziankę. Byłem ciekawy co tym razem odpali. Nagle Nessie, która dzisiaj wyjątkowo zrobiła się ruchliwa zaczęła kręcić się w kółko. Wszyscy patrzyliśmy na nią uważnie. Nagle otworzyła usta i przemówiła:
- Kulwa.
Byłem wstrząśnięty. Nessie przemówiła. I to był pierwszy wyraz jaki wypowiedziała w życiu. Pierwszy wyraz. Wszyscy patrzyli na nią z przerażeniem.
- Córko ma- powiedział Edward drżącym głosem- dlaczego? Dlaczego? To nie tak miało wyglądać.
Tylko Emmett wyglądał na zadowolonego.
- Kulwa- powtórzyła Nessie kręcąc się w kółko- Kulwa, kulwa, kulwa!!!
Edward zakrył sobie uszy, a Bella wzięła Nessie na ręce. Carlisle przyglądał się temu wszystkiemu ze spokojem. Alice tylko patrzyła na Emmetta, który dławił się śmiechem.
- Mocniej!- powiedziała nagle Nessie- mocniej, mocniej, mocniej!!
Znowu zapadła złowroga cisza. Edward jęknął żałośnie. Emmett leżał już na podłodze zgięty w pół.
- Kto cię tego nauczył?- zapytała Alice
Ale Nessie nic jej nie odpowiedziała. Zaczęła podskakiwać na kolanach Belli.
- Kulwa mocniej! Kulwa mocniej!
W pewnej chwili nawet było to zabawne. Już wiedziałem, skąd Nessie zna takie wyrazy. Kiedyś, jak Emmett i Rosalie urządzili sobie małą orgie, to Nessie bardzo chciała do nich dołączyć. Bella uspokoiła swoją córkę.
Powoli nadchodziła północ. Wszyscy byli gotowi na powitanie nowego roku. Alice podskakiwała z podniecenia. Emmett postawił na podwórku, coś, co wyglądało jak mini rakieta wojskowa.
- To będzie coś- powiedział- zobaczycie!
Włączyliśmy telewizor, by razem z innymi Amerykanami rozpocząć odliczanie. Stanęliśmy wszyscy na podwórku, a Emmett stanął przed rakietą. Zaczęło się.
- 10,9,8,7,6,5,4,3,2,1………!!!!
Jest! Nowy rok!!!!! Emmett zapalił zapałkę. Nagle zorientowałem się, że coś jest nie tak.
- Emmett!!!- wrzasnąłem- nie w tą stronę!
Jednak było za późno. Emmett odpalił rakietę, ale zamiast do przodu, poleciała w stronę domu.
ŁUBUDUBUBUBUBUBUBUUUUUUUUUU
Zobaczyłem jak wpada prosto do sypialni Edwarda i Belli. Wysadziło okno i zobaczyłem jak z pokoju unosi się dym. Zapaliło się!
- Wody- wrzasnął Edward- wody!
Emmett pobiegł razem ze mną i Edwardem do domu.
- Szybko! Wody- krzyczał rozhisteryzowany Edward
Emmett wpadł do kuchni i zaczął napełniać szklankę wodą. Szybko mu ją wyrwałem.
- Zgłupiałeś?- zapytałem- dawaj węża ogrodowego!
- Ale my go nie mamy!- zawołał Emmett
No tak. Edward nagle zbiegł na dół z wrzaskiem. Włosy na głowie mu się paliły. Wyglądał jak wielka zapałka. Uniósł do góry ręce, zupełnie jak sim, w tej durnej grze, jak się pali.
- Zgaście to!- wrzasnął
Złapałem Edwarda za koszulę i wsadziłem mu głowę pod kran. Pożar na jego rudej głowie, został ugaszony. Wyglądał wtedy jak dziecko po przejściach.
- Szybko! Nie ma czasu- wrzasnąłem i rzuciłem Edwarda na stół.
Pobiegliśmy z Emmettem na górę. Drzwi do sypialni Edwarda i Belli były zatrzaśnięte. Zapewne Edward musiał nimi trzasnąć jak wybiegał z płonącą głową.
- Daj śrubokręt- wrzasnął Emmett
- Nie ma czasu!
Kopnąłem drzwi. Natychmiast zobaczyłem języki ognie liżące meble, puchaty dywan i łóżko Nessie.
- Gaśnica!- wrzasnąłem do Emmetta!- jest w garażu! Szybko, przynieś ją!
Emmett pobiegł na dół, potykając się po drodze o bezwładne ciało Edwarda leżące w kuchni. Po chwili wrócił z czerwonym baniakiem w ręce.
- Kretynie!- wrzasnąłem przerażony- to jest benzyna! Miałeś przynieść gaśnice!
Emmett pobiegł znowu na dół i znowu potknął się o Edwarda, który próbował wstać. Wrócił po chwili niosąc gaśnice. Wyrwałem mu ją i wszedłem do środka. Zacząłem gasić pożar. Po chwili wszystko było w białej pianie. Odetchnąłem z ulgą i rozejrzałem się po pokoju. Ogólnie to nie było tak źle. Zjarał się jedynie regał z płytami Edwarda i łóżeczko Nessie. Z dołu usłyszałem krzyki i pisk Edwarda. No tak. Przecież włosy mu się spaliły, a jemu raczej nie odrosną. Będzie musiał nosić perukę! Hahaha Edward będzie chodził w peruce! Zszedłem na dół, gdzie czekała na mnie reszta przerażonej rodziny.
- Ogólnie to nie jest tak źle- powiedziałem- jedynie łóżko Nessie i regał z płytami się spaliły.
Edward, łysy Edward otworzył szeroko oczy. Dolna warga zadrżała mu niebezpiecznie.
- Moje płyty?- zapytał z niedowierzaniem.
Ups. No tak. Zapomniałem, że Edward bardzo kocha swoją kolekcję, którą zbierał przez tyle lat. Zrobiło mi się go trochę żal. Bella klęczała obok niego i głaskała po głowie, na której zostało parę matowych włosków.
- No ale- powiedział Emmett- przynajmniej coś się wydarzyło. Pokój się wyremontuje, płyty kupi….
Edward wstał nagle i rzucił się na Emmetta.
- To wszystko twoja wina!- krzyczał szarpiąc go
- Weźcie tą wściekłą, bezwłosą wiewiórę!- krzyknął Emmett
Sytuacja stała się naprawdę dramatyczna. Alice stała z zapalonym zimnym ogniem w dłoni i powiedziała głośno:
- Szczęśliwego Nowego roku!!
Taaa…. Bardzo szczęśliwego. Ale bądź, co bądź, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po godzinie wszyscy zebraliśmy się w pokoju by uczcić w normalny sposób nowy rok. Jednak chyba nie było nam to pisane. Emmett opowiadał wszystkim kawały o Chucku Norrisie. Śmiał się przy tym jak głupi.
- Hahaha, Chuck Norris stoi szybciej niż ty biegniesz! Hahaha! Chuck Norris zgrał cały Internet na dyskietkę! Hahahaha….
Siedziałem obok zadowolonej Alice, która najwyraźniej nieprzejmowała się tym, że Edward jest na skraju załamanie nerwowego. Nagle Emmett przestał się śmiać i powiedział:
- Ej!! Przecież nie odpaliliśmy reszty fajerwerk! To nie może się zmarnować!
Wypadł z salonu, zanim ktoś zdążył go powstrzymać. Udaliśmy się za nim. Teraz trzymał w ręku coś, co wyglądało jak wielka bazuka. Jacob mu pomagał. Odpalił ląd i z bazuki wystrzeliło mnóstwo kolorowych bombelków. Wyglądało to nawet fajnie.
- Uroczo- powiedział Carlisle
Potem po kolei odpalał resztę swojego arsenału. Na koniec zostawił dziwnie wyglądającą procę. Zastanowiło mnie to.
- Zamówiłem to- pochwalił się Emmett
Odpalił ląd i proca wystrzeliła. Leciała jeszcze kawałek w górę, po czym eksplodowała. Na niebie pojawił się wielki kolorowy napis: SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO KROKU ŻYCZY WSZYSTKIM EMMETT!!!
- Eeee- zacząłem- dlaczego tam jest napisane kroku, zamiast roku?
Emmett uśmiechnął się szeroko, jednak nic nie powiedział.
Wróciliśmy do domu. W salonie siedziała Nessie i znowu trzymała coś w ręce. Zamarłem.
- Nessie- zaczęła Rosalie- odłóż to!
Jednak Nessie wytrzeszczyła tylko zęby i zapaliła ląd wielkiej, wielkiej rakiety. Ta poleciała, rozwalając po drodze pół salonu, wypadła przez okno i wylądowała na srebrnym volvo Edwarda. BUM! Edward wrzasnął przeraźliwie i wybiegł na zewnątrz. Jego samochód został zniszczony. Poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. To była Alice. Spojrzałem jej prosto w oczy i zobaczyłem w nich lekkie rozbawienie. Tak, to był naprawdę udany Sylwester. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Pią 14:07, 02 Sty 2009 |
|
Ja nie mogę.
Zabujcze. Biedny Edward. Naprawde mi go żal. A Nessie . Hahahaha. Piękne pierwsze słowa. Nie no.
Jacob już na nas czekał z dostawą Świerzych petard.
Dlaczego świerzych z wielkiej litery?
Kiedy siódma część ? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Pią 14:47, 02 Sty 2009 |
|
Ja chciałam tylko powiedzieć, że wyraz "świeżych" piszemy przez 'z' z kropką. Chyba, że było to zamierzone, w co wątpię.
Przechodząc do meritum. Bonus jest boski. Zwłaszcza wtedy, kiedy Emmet leje z Twlwkurwisów, a Nessie wypowiada pierwsze, jakże powszechne, słowo Bardzo mi się podobało =) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Loona
Wilkołak
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko
|
Wysłany:
Pią 14:59, 02 Sty 2009 |
|
Hahaha!!
Świetne! Pierwsze słowa Nessie były piękne - nie ma to jak mieć idealny przykład w wujostwa
Czekam na ciąg dalszy.
Życzę wielkiego wena i Szczęśliwego Nowego Roku |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Pią 15:18, 02 Sty 2009 |
|
Kwiiiiiiiiiiiiiik.
Nie wiem, co było najlepsze.
Kocham to, koooocham!
hahahahahahahahahahahah.
*bliski kontakt z ziemią*
p,
Snopy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 15:28, 02 Sty 2009 |
|
DZIEWCZYNO LEZĘ!
Jesteś świetna, prawie się udusiłam ze śmiechu. XDDD
Czekam na kolejne cześci. XD |
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 15:48, 02 Sty 2009 |
|
Karetki! Nie mogę, brzuch mnie boli, ryczę ze śmiechu.
Kocham Emmeta :D:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Carrie Cullen
Człowiek
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.
|
Wysłany:
Pią 17:18, 02 Sty 2009 |
|
Sama chciała bym !przeżyć! takie sylwestra :D
Edward bez włosów ...odsuwam od siebie tą myśl, ale Nessie z szatańskim uśmiechem sobie wyobrażam... ;dd
"Zaczęła podskakiwać na kolanach Belli.
- Kulwa mocniej! Kulwa mocniej! "
Kocham xDD Mama chyba wyśle mnie na leczenie- śmiałam się jak szalona*
Kiedy będzie news ? : > |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Amandine
Człowiek
Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..
|
Wysłany:
Pią 18:32, 02 Sty 2009 |
|
O lol! Genitalneee! ;P xD
Emmet i jego kible są świetne, nagi Jacob biegający po lesie jest świetny, Carlisle-oaza spokoju jest świetny, łysy Edward jest świetny i Tyyyy jesteś świetna... wręcz niesamowita! xDD
Więcej! Błagam...! xDD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
sheila
Zły wampir
Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.
|
Wysłany:
Pią 18:57, 02 Sty 2009 |
|
Bonus najlepszy ze wszystkich czesci! omg w zyciu sie taknei uśmiała.! hahahahahahhahahahhahahahahaha i bede sie z godzine smiała. 'KULWA' dziewczyno rozwaliłąs mnie ;D jestes BOSKA!hahha
wiecej wiecej. 8cz to za mało ;p ;DD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
an_mo
Wilkołak
Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Muppetowa xd
|
Wysłany:
Pią 19:15, 02 Sty 2009 |
|
zal mi tego Edzia z deczka xD
wlosy, plyty, auto ... nie ma to jak nowy rok xD xD xD
nie ma to tamto - zabójcze to bylo xD
rozwalasz mnie na łopatki jak nic xD
PS.Wczoraj oglądałam Edward Nożycoręki - pięknie ze Edzio tez to lubi xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 19:38, 02 Sty 2009 |
|
Lmao, ja tutaj umieram! ;D
Zrobienie z Emmett'a wiecznego, przygłupawego dziecka było świetnym posunięciem*, to moja fav postać so far.
Tylko jednego Ci chyba nigdy nie wybaczę...
Ed bez swojej kolekcji płyt? Będzie ciężko, ale przeżyjemy. Edzio bez Volvo - z płaczem, ale jakoś tam przełkniemy. No ale Ed bez swojej bajecznej, miedzianej czupryny?! No wiesz co, jak mogłaś! Wszystko, co najgorsze, to przytrafiło się właśnie Edziowi - biedny tatko :P.
* Kurdę, przez takie FF to mi się jakieś zboczeństwa zaczynają kojarzyć, hah! No ale to tak a propos Emma było :D
Wybaczcie. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 19:44, 02 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Alalaa
Wilkołak
Dołączył: 02 Gru 2008
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pią 21:12, 02 Sty 2009 |
|
Hahahahahah...
Powiem ci, i wcale nie wyolbrzymiam, boli mnie brzuch ze smiechu a ja zwijałam sie na podłodze czytajac to!...
Jestes mega bombowa.!
I w ogole nic juz nie mówie... Chwała ci za perypetie Cullenów i pisz dalej Kulwa! xDDDD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sophie
Wilkołak
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z czeluści nawiedzonej szafy
|
Wysłany:
Sob 13:22, 03 Sty 2009 |
|
Przed wami przedostatni odcinek tego sezonu.... osobiście uważam go za niewypał, ale postanowiłam nic w nim nie zmieniać :)
Smacznego.
Amen
****************************************8
VII.
Studio, gdzie nagrywano najbardziej skretyniały teleturniej pod słońcem, znajdowało się w centrum Dallas, w oszklonym, czterdziestopiętrowym budynku, zaraz obok fabryki kleju i masła. Prowadzący, Carl Hope zaprowadził nas tam jeszcze przed wschodem słońca. Dał czyste ubrania i pozwolił się umyć, byśmy wyglądali normalnie podczas kręcenia odcinku. Czułem się naprawdę głupio. Sam nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego Carlisle zgodził się na tą szopkę? Ale nie odważyłem się go o to spytać. Pobyt w Amazonce źle wpłynął na jego psychikę… lepiej go nie drażnić. Carl Hope wytłumaczy nam zasady gry, bowiem okazało się, że tylko Rosalie ogląda ten teleturniej.
- Zasady są proste- mówił- jest pięć kategorii. Film, hobby, muzyka, wspomnienia i rzeczy, której na pewno byś nie zrobił. Przed nagraniem odcinka każdy po kolei wchodzi do specjalnego pomieszczenia i uzupełnia każdą kategorię… ulubiony film, hobby, ulubiony rodzaj muzyki, najwspanialsze wspomnienie i rzecz, której na pewno by nie zrobił. Oczywiście nie możecie się ze sobą konsultować, każdy do studia wchodzi innym wejściem. Później ktoś z was zostanie wylosowany i będzie musiał po kolei zgadywać, lub też nie co napisaliście…. No to gucio! Możemy zaczynać?
Czułem się jak skończony idiota, którego twarz będą oglądały zapracowane kury domowe w Teksasie. Szczególnie, że wygraną było jedyne marne 5000$. Oczywiście Carlisle pocieszył nas i powiedział, że może być to nawet fajna zabawa. Fajna zabawa? To będzie jeden z moich najgorszych dni w życiu.
Po kolei wchodziliśmy do małego i dusznego pomieszczenia i odpowiadaliśmy na pytania. W duchu modliłem się tylko, by Emmett nie był czasem tym szczęśliwcem, którego wylosuje maszyna. Ponieważ Jacob nie należy do rodziny, razem z Nessie udali się na widownie by nam dopingować. Wiele bym dał, by być na ich miejscu. Gdy nadszedł czas kręcenia, poczułem, że mam tremę. Ale przecież wszystko jest ok…. trzeba wziąć się w garść! O matko…. Dlaczego w tym studiu jest tak jasno? Dlaczego wszystkie kamery są zwrócone na nas? Boże! Przez jedną, małą sekundę chciałem wycofać się i uciec jak najdalej. No dalej, wszystko będzie dobrze. Obiecuję sobie, po tym całym horrorze udam się na solidne polowanie z Alice.
- Witam państwa serdecznie w studiu jak i przed telewizorami- powiedział wesoło Carl Hope- dzisiaj o główną nagrodę powalczy rodzina Cullenów ze stanu Waszyngton! Brawa dla nich!
Rozległy się głośne oklaski. Zobaczyłem Jacoba i Nessie w pierwszym rzędzie machających do nas. Jacob podniósł oba kciuki do góry. Carl szybko jeszcze wytłumaczył zasady tej bezsensownej gry, po czym kazał nam się przedstawić i powiedzieć czym się zajmujemy.
- Jestem Carlisle Cullen- powiedział mój przyszywany ojciec z dumą- i obecnie jestem lekarzem…
Esme i Edward także przedstawili się. Potem przyszedł czas na Rosalie i Emmetta. Rose powiedziała, że studiuje marketing i zarządzanie… gorzej było z Emmettem.
- No ja to studiuję motoryzacje- powiedział głośno
Chciałem znowu uciec. Nie, on tego nie mógł powiedzieć.
- No tak- rzekł Carl- hmm…. Rozumiemy.
Na szczęście nie drążył tego tematu. Potem przeszedł czas na Belle. Alice z radością oznajmiła wszystkim, że jest dekoratorką wnętrz. I w końcu ja…
- Jestem Jasper Hale- powiedziałem- i obecnie studiuję prawo.
Tak, wymyśliłem to na poczekaniu. Carl uśmiechnął się tylko i ogłosił, że czas zacząć. W studiu zrobiło się ciemno. Tylko czerwone światełko w zastraszającym tempie latało nad naszymi głowami. To była chwila prawdy. Bęc! Koniec, już wiadomo. Czerwone światełko zatrzymało się nad głową Emmetta…. A tak bardzo się modliłem! Dlaczego? Powiedzcie mi dlaczego?
Emmett wyszedł na środek, towarzyszyła mu burza oklasków.
- A więc zaczynamy- oznajmił Carl- zobaczymy czy wystarczająco znasz swoją familię! Na początek zobaczymy czy poznałeś już głowę swojej rodziny Carlisle’a! Czy znasz jego ulubiony film!
Emmett zmarszczył czoło, tak jak zawsze to robi, gdy chce wykrzesać z siebie odrobinę rozumu. Na odpowiedź miał 30 sekund, w końcu palnął.
- Ostry dyżur?
- Zobaczmy- powiedział Carl- och nie, nie niestety. To nie ostry dyżur! Tylko ,,Przeminęło z wiatrem"
I tak dalej szło. W końcu doszło do Edwarda. Teraz wiedziałem, że będzie niezły ubaw!
Filmu nie zgadnął, muzykę tak…
- A hobby?- zapytał Carl
Emmett zastanowił się chwilę.
- Budowanie domów z wykałaczek?- wypalił
- Nie- powiedział Carl- niestety nie. Hobby Edwarda to balet!
Balet? A od kiedy to Edward tańczy balet?!
- A najwspanialsze wydarzenie?- zapytał ponownie Carl
Emmett uśmiechnął się szeroko!
- Pierwsze bzykanko!
Sala wybuchła śmiechem, a Edward spojrzał na Emmetta spode łba.
- Niestety też nie- rzekł Carl- pierwszy dotyk ukochanej!
I w końcu doszło do mnie…. Patrzyłem Emmettowi prosto w oczy. On mnie zna, dobrze zna. Na pewno mu się uda! No dalej Emmett! Rusz głową, chociaż raz!
- Ulubiony film Jaspera?
- Taksańska masakra piłą mechaniczną!- powiedział radośnie Emmett
Zacisnąłem z niedowierzaniem zęby.
- Niestety nie- powiedział Carl- tylko… ,,Pewnego razu na dzikim zachodzie!!!”
Kocham ten western. Jak Emmett mógł to spieprzyć?
Na szczęście Emmett wiedział, jaki jest mój ulubiony rodzaj muzyki. Gorzej było ze wspomnieniem.
- To zapewne wtedy, jak próbowaliśmy zrobić burito i wysadziliśmy mikrofalówkę!
Teraz to naprawdę miałem dosyć. Jak Emmett mógł w ogóle myśleć, że to było moje najlepsze wspomnienie! Czy w jego oczach jestem aż tak płytki?
Teleturniej zakończył się wielką klapą i wygraliśmy marne 100$. Ale nareszcie skończył się ten koszmar! Mogliśmy wracać do domu! Wszyscy byli zdołowani prócz Emmetta, który w drodze na lotnisko ciągle zasypywał nas pytaniami.
- Ja to was nie rozumiem- mówił przejęty- jesteście jak takie deski.
- Piękne porównanie Emmett- mruknąłem
Dotarliśmy na lotnisko. Tym razem Esme pomogła Carlislowi wybrać odpowiedni lot. Okazało się, że musimy poczekać jeszcze 2 godziny na samolot.
- Ja ciebie czasami nie rozumiem Jasper- mówił Emmett, grzebiąc sobie w zębie- pamiętam, jak razem oglądaliśmy Taksańską Masakrę piłą mechaniczną i bardzo ci się podobało. Pamiętam, jak mówiłeś, że to jest kino dla prawdziwych facetów!!
Jęknąłem.
- A burito!- kontynuował Emmett- pamiętasz jaka była przy tym zabawa?
- Tak pamiętam- mruknąłem- szczególnie jak musieliśmy zdrapywać je szufelką z sufitu.
Czekaliśmy jak zwykle na uboczu. Jacob bardzo się nudził i podszedł do pobliskiej budki telefonicznej. Emmett poszedł za nim. Dołączyłem do nich z czystej ciekawości. Jacob podniósł słuchawkę. Odezwał się w niej mechaniczny damski głos:
- Proszę wrzucić monetę…
Emmett wyjął z kieszeni swoje ostatnie 50 centów i zapytał:
- To gdzie dzwonimy?
Jacob zastanowił się chwilę, tymczasem Emmett wrzucił monetę. Usłyszałem, jak spada ona na samo dno. Jacob wykręcił jakiś numer.
- To jedyny jaki znam- przyznał się.
Po chwili w słuchawce odezwał się zmęczony męski głos:
- Słucham?
- Tata?- powiedział z niedowierzaniem Jacob
- Jacob? Gdzie ty u diabła jesteś? Wszędzie cię szukamy.
Usłyszałem jakieś hałasy w oddali.
- Tato… ale co w tym robicie?- zapytał Jacob- i co to za hałasy?
- Masz natychmiast wrócić do domu, słyszysz?! Mówię do ciebie!
Nagle Jacob zrobił przerażoną minę. Spojrzałem na niego podejrzliwie. Wyglądał, jakby miał za chwilę…. O nie! Ewakuacja! Chciałem otworzyć drzwiczki budki, ale się zatrzasnęły.
- Emmett, szybko otwórz drzwi!
Za późno. Jacob wypuścił powietrze. Poczułem bardzo nieprzyjemny smród i już wiedziałem co się stało.
- Nie wierzę- mruknąłem i przestałem oddychać.
- Przepraszam- mruknął Jacob.
On to zrobił. Wyleciało mu. Zesrał się w gacie.
- rany- powiedział Emmett
Jacob spojrzał na nas szklanymi oczami.
- To wszystko przez tego hot doga!
- Jakiego hot doga?- zapytałem
- No tego co leżał na ziemi. Nie mogłem się oprzeć. Popiłem go wodą z kranu!
Poczułem, jak robi mi się niedobrze.
- Ale ty chyba nie zamierzasz… lecieć tak- powiedziałem ostrożnie.
Jacob pociągnął nosem.
- Nie mam nic na zmianę- mruknął
Emmett zaśmiał się tubalnie. Wyrwał psu słuchawkę i wykręcił jakiś numer. Po chwili przemówił:
- Halo? Dodzwoniłem się do firmy bakteriobójczej? Tak…. No bo mój kolega zesrał się w gacie i chciałem się spytać czy jest możliwość odkażenia go….
Zamarłem. Co on wyrabia? I skąd zna numer firmy bakteriobójczej?
- Ale to nie są żarty! Naprawdę! Tak, dobrze się czuję… Jak nie wierzycie to powąchajcie.
Przystawił słuchawkę do tyłka Jacob’a. Wyrwałem mu słuchawkę.
-Przepraszam najmocniej. Mój brat jest nie co inny. Proszę sobie tym nie zaprzątać głowy.
Już miałem odłożyć słuchawkę, gdy Emmett wyrwał mi ją i znowu wykręcił jakiś numer. Po chwili usłyszałem kobiecy głos:
- Kancelaria prezydenta Stanów Zjednoczonych, czym mogę służyć.
- Mój kolega zesrał się w gacie!- krzyknął do słuchawki Emmett, a ja poczułem przerażenie.
- Słucham?- powiedziała spokojnie kobieta
- Daj mi prezydenta!
Teraz to naprawdę byłem przerażony!
Chciałem wyrwać mu słuchawkę, ale było za późno.
- Prezydent Stanów Zjednoczonych.
Jezu! Nie mogłem w to uwierzyć! To naprawdę był jego głos.
- Panie prezydencie- zaczął Emmett- czy pan kiedykolwiek zesrał się w gacie?
Jęknąłem. Co on wyrabia?
- Kto mówi?- zapytał ostrożnie prezydent
- Bo widzi pan. Mój kolega przed chwilą puścił kloca i chciałem się dowiedzieć czy….
W końcu udało mi się wyrwać mu słuchawkę. Szybko ją odłożyłem.
- Ty naprawdę masz gówno zamiast mózgu- zacząłem, ale szybko się powstrzymałem. Dosyć tego! Dosyć rozmyślania o kale!- skąd znasz numer do kancelarii prezydenta?
Emmett podrapał się po głowie.
- Nie wiem.
To wszystko zaczęło mnie powoli przerastać. Jacob nadal stał z pochmurną miną. Nagle ktoś zapukał. Zobaczyłem Alice przypatrującą nam się podejrzliwie.
- Co wy tam robicie? Za chwile mamy samolot.
Udało nam się jakoś wydostać z budki. Miałem tylko nadzieję, że Emmett nie wywinie żadnego numeru. Zobaczyłem nasz samolot gotowy do odlotu. Zakradliśmy się do strefy bagażowej. Na szczęście tym razem nie musieliśmy siedzieć pośród drobiu. Wystartowaliśmy w miarę normalnie, nie licząc małych turbulencji. Za dwie godziny będziemy w domu! Nareszcie. Jacob siedział w kącie z podkulonymi nogami. Nawet przez chwilę, było mi go żal. Edward patrzył na niego krytycznym wzrokiem. Pewnie zorientował się, jaką niespodziankę puścił Jacob. Ale grunt, że lecieliśmy już do domu! Kochanego domu! Nareszcie będę mógł trochę odpocząć. Nagle coś chrupnęło. Samolot zaczął niebezpiecznie drżeć. O nie! Tylko nie to! Błagam! Nie zniosę drugiej katastrofy lotniczej!
- Co się dzieję się?- zapytała rozkojarzona Rosalie.
Wiedziałem, że samolot zaraz zacznie spadać. To było nieuniknione. Trzeba coś zrobić! I to już. Carlisle myślał to samo co ja.
- Musimy dostać się do kabiny pilota i opanować sytuację- powiedział spokojnie.
Nikt nawet nie próbował się z nim kłócić. Wydostaliśmy się wszyscy ze strefy bagażowej. Pasażerowie patrzyli na nas przerażeni.
- Wszyscy się tam nie zmieścimy- powiedziała Bella
Carlisle, Edward, Emmett i ja ruszyliśmy do kabiny pilota. To co zobaczyłem, o mało co nie zwaliło mnie z nóg. Obaj piloci leżeli bezwładnie. Stracili przytomność.
- I co teraz?- zapytałem, przekrzykując ryk silników
Carlisle i Edward zrzucili pilotów na ziemię i spojrzeli na masę guzików i przełączników przed nimi.
- No to chyba mamy problem- zaczął mój ojciec.
- Dobra- powiedział głośno Emmett- kto steruje?
Wszyscy popatrzyli na mnie. Przełknąłem ślinę.
- Zwariowaliście prawda?!
- Jako jedyny z nas byłeś w wojsku- powiedział Emmett
- Ale wtedy jeszcze nie było samolotów!
Emmett wziął mnie pod rękę i posadził na siedzeniu pilota. Spojrzałem z przerażeniem na ster i guziki znajdujące się przede mną.
- Nie mam pojęcia jak to się obsługuję- krzyknąłem, próbując zachować spokój.
Edward wyciągnął ze schowka wielką książkę.
- Przeczytamy instrukcję- powiedział wertując kartki.
- Ale to ma z 1000 stron!- odkrzyknąłem
Samolot zwolnił i zaczął opadać. Teraz nie było już czasu na dyskusję. Złapałem za ster i pociągnąłem go do siebie. Samolot poderwał się gwałtownie w górę. Usłyszałem zduszone okrzyki pasażerów.
- Dobrze ci idzie- powiedział Carlisle
- Pomogę ci- rzekł szybko Emmett i usiadł za sterem drugiego pilota i pociągnął za niego.
Zobaczyłem z przerażeniem jak ster zostaje w jego wielkich łapskach!
- Idioto! Wyrwałeś ster- ryknąłem, czując, że to się źle skończy.
Ale w tej samej chwili zapaliła się czerwona lampka po mojej prawej stronie. Wiedziałem, że to nie oznacza nic dobrego.
- To nic wielkiego- powiedział Carlisle- na pewno da się to jakoś załatwić.
Edward jednak sapnął z przerażeniem.
- Tu jest napisane, że jak świeci się ta czerwona lampka, to oznacza, że coś jest nie tak z prawym silnikiem!
Spojrzałem przez okno. Rzeczywiście. Silnik przy prawym skrzydle dymi się. Teraz to naprawdę mamy przerąbane.
- Ja to załatwię- powiedział Emmett.
Wybiegł z kabiny, mijając się z Jacobem, który właśnie wchodził.
- Ja chciałem… -zaczął
- Nie teraz!- wrzasnęliśmy razem
Po chwili zobaczyłem Emmetta na prawym skrzydle. Kurczowo trzymał się krawędzi i próbował chyba zajrzeć do silnika. Znowu ogarnęło mnie przerażenie!
- Złaś stamtąd- wrzasnęliśmy znowu razem. Jednak on nie mógł nas usłyszeć.
Podniósł jeden kciuk do góry.
- Ja chciałem… -znowu zaczął Jacob, ale przerwaliśmy mu.
Silnik zaczął się dławić, jakby miał za chwile coś wypluć. Emmett wrócił po chwili cały podjarany.
- Nic nie znalazłem! Ale jakie to wspaniałe uczucie!
Samolot znowu zaczął spadać i tym razem moja interwencja nie pomogła. Coś zaczęło piszczeć. Emmett z przerażeniem zaczął wciskać wszystkie guziki po kolei. Przede mną wysunęła się niewielka biała półeczka, na której leżało małe pudełeczko. Napis na nim głosił: OTWORZYĆ W RAZIE AWARII
To nasza ostatnia, szansa, pomyślałem. Otworzyłem pudełko i zobaczyłem na dnie malutką żółtą karteczkę. Szybko przeczytałem informacje na niej: ŻEGNAJ
Nie, to nie możliwe! To totalnie niemożliwe! To jakiś chory żart. Ze złością podarłem karteczkę. Nagle Jacob ryknął:
- Coś odpadło!
- No co ty nie powiesz- powiedziałem
Nagle Emmett krzyknął przerażony:
- Hamuj!!
Ale było już za późno. Samolot uderzył z ziemie, przejechał jeszcze parę metrów i wylądował przed bardzo dobrze znanym mi miejscem. Byliśmy w domu…. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Carrie Cullen
Człowiek
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.
|
Wysłany:
Sob 14:14, 03 Sty 2009 |
|
Za późno. Jacob wypuścił powietrze. Poczułem bardzo nieprzyjemny smród i już wiedziałem co się stało.
- Nie wierzę- mruknąłem i przestałem oddychać.
- Przepraszam- mruknął Jacob.
On to zrobił. Wyleciało mu. Zesrał się w gacie.
Psychiatryk to już mam bankowo... popłakała się no ! XDD
Jak mogłaś wg. pomyśleć o zakończeniu tych perypetii !?
Wena życzę. ; > |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marta_Hale
Człowiek
Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn
|
Wysłany:
Sob 14:21, 03 Sty 2009 |
|
Boskie !!! Emmett próbujący pilotować samolot hahhaha
Skąd ty bierzesz takie fajne pomysły? xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|