FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Polana oczami Edwarda (balansowanie wyznania siła woli) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Kinietko
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd i stamtąd

PostWysłany: Wto 20:20, 16 Gru 2008 Powrót do góry

Mogłabym przysiąśc, że była tu następna częśc. Zostawiłam sobie jej czytanie na później, a tu co ?
Nico
Jest rówineż taka możliwośc, że mam omamy :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Wto 20:35, 16 Gru 2008 Powrót do góry

Co jest grane do ciężkiego licha?! przecież tu był!! ej pani moderator co się dzieje na forum??

no nic wstawiam jeszcze raz. na wypadek gdyby tamto nie wróciło informuje, że to tylko fragment, reszta b y ć m o ż e w okolicach gwiazdki


14 Siła woli



Nienawidzę jeździć tak wolno. To frustrujące kiedy możesz biec szybciej niż jechać.
Dobrze, że nigdy nie musiałem zbytnio koncentrować się na prowadzeniu samochodu, bo tym razem miałbym z tym poważne problemy. Niemal co chwilę upewniałem się, że wciąż przy mnie jest, z niedowierzaniem zerkałem na nasze splecione dłonie.
Przepełniony głębokim zadowoleniem zacząłem nucić jakiś stary przebój Beatlesów, lecący akurat w radiu. Słowa popłynęły całkiem naturalnie, praktycznie bez udziału mojej woli. Lata pięćdziesiąte… Ciekawy okres w muzyce, trzeba przyznać.
- Lubisz takie kawałki? – spytała Bella, z ciekawością.
- Muzyka w latach pięćdziesiątych to było to. Następne dwie dekady - koszmarne - wzdrygnąłem się na wspomnienie tych dźwięków. - Dopiero lata osiemdziesiąte były znośne. – odpowiedziałem, wyrażając po prostu swoją opinię. Nie zastanawiałem się nad tym jaką reakcję z jej strony to wywoła.
- Powiesz mi kiedyś wreszcie, ile masz lat? – no tak. Ktoś kto był przy tym gdy powstawała muzyka lat pięćdziesiątych chyba prowokuje do pytania o wiek. Tę kwestię trzeba było w końcu poruszyć. Ale przecież i tak wiedziała już wszystko.
- Czy ma to jakieś znaczenie? – spytałem. Być może jednak przeszkadzałoby jej to, że jestem starszy od jej pradziadka?
- Nie, po prostu jestem ciekawa. Wiesz, jak człowieka coś nurtuje, to nie śpi po nocach. – odparła swobodnym tonem. Może to faktycznie tylko zwykła ludzka ciekawość.
- Czy ja wiem, może będziesz zszokowana. – nie bardzo chciałem o tym rozmawiać. Ale wiedziałem, ze to nieuniknione. Zresztą, przecież chciałem, żeby mnie w pełni poznała, nie chciałem już mieć przed nią żadnych tajemnic.
- No, wypróbuj mnie – zachęciła, zniecierpliwiona moim milczeniem.
Zajrzałem w jej oczy. Biły z nich pewność, całkowite zaufanie i determinacja by poznać prawdę – jakakolwiek by ona nie była. Poddałem się.
- Urodziłem się w Chicago w 1901 roku. - przerwałem, ciekaw jej reakcji na tę dość odległą datę. Panowała jednak nad mimiką, nie chcąc zapewne mnie zmartwić. Uśmiechnąłem się lekko - ta istota chyba nigdy nie przestanie mnie intrygować. - Carlisle natrafił na mnie w szpitalu latem 1918. Miałem wówczas siedem¬naście lat i umierałem na grypę hiszpankę.
Najwyraźniej nawet sama sugestia na temat mojej śmierci ją wystraszyła, bo nabrała gwałtownie powietrza. A przecież wiedziała jak ta historia się kończy. Mimo to nie chciała słuchać o tym jak umierałem. Interesujące.
- Nie pamiętam tego za dobrze. Minęło tyle lat, ludzkie wspomnienia blakną. – pomyślałem o swoim śmiertelnym życiu. Spłowiałe, rozmyte obrazy. Ledwie przypominałem sobie ludzi którzy mnie wtedy otaczali, ale i oni byli jedynie mglistymi sylwetkami.- Pamiętam jednak, jak się czułem, gdy Carlisle mnie ratował. Cóż, to w końcu wydarzenie, o którym trudno za¬pomnieć. – bez wątpienia, trudno. Taki ból nie jest czymś, co łatwo wyprzeć ze świadomości. Ale o tym nie zamierzałem jej opowiadać. Nie zamierzałem dopuścić do tego, żeby musiała go odczuwać.
- Co z twoimi rodzicami?
- Zmarli na grypę przede mną. Byłem sam na świecie. Dlatego mnie wybrał. W chaosie szalejącej epidemii nikt nie zwrócił uwagi na to, że zniknąłem.
- Jak cię... ratował?
Dlaczego musiała o to pytać? Natychmiast przed moimi oczami pojawiła się wizja Alice. Odpędziłem ją natychmiast, by nie tracić dobrego nastroju. Musiałem trzymać ją od tego daleka.
- To trudne. Niewielu z nas potrafi się dostatecznie kontrolować. Ale Carlisle zawsze miał w sobie tyle szlachetnego człowieczeństwa, tyle współczucia... Nie znajdziesz drugiego takiego w annałach naszej historii, nie sądzę. – o tak, to nie to co ja - Co zaś się mnie tyczy, doświadczenie to było po prostu niezwykle bolesne. – Przerwałem, by nie powiedzieć za dużo i zmieniłem nieco kierunek wypowiedzi. - Kierowała nim samotność. Zwykle to właśnie ona jest powodem, dla którego postanawia się kogoś uratować. Byłem pierwszym członkiem rodziny Carlisle'a. Esme dołączyła do nas wkrótce potem. Spadła z klifu. Trafiła prosto do szpitalnej kostnicy, ale jakimś cudem jej serce nadal biło.
- Więc trzeba być umierającym, żeby zostać… - nie dokończyła, wciąż nie potrafiąc nazwać wprost tego, czym byłem.
- Nie, nie. To tylko Carlisle tak postępuje. Nie mógłby zrobić tego komuś, kto miał inny wybór. – dlatego i ja nie zamierzałem tak postępować. I nie miałem zamiaru dopuścić do tego, by kiedykolwiek nie było innego wyboru. - Chociaż, nie przeczę, wspominał, że gdy tętno wybranej osoby niknie, łatwiej trzymać się w ryzach. – miałem wrażenie, że i tak mówię za dużo.
- A Emmett i Rosalie?
- Carlisle sprowadził Rosalie pierwszą. Bardzo długo nie zda¬wałem sobie sprawy, że liczył na to, iż stanie się ona dla mnie tym, kim Esme stała się dla niego. Dbał o to, by nie rozmyślać przy mnie o swoich planach. – wywróciłem oczami. Ja i Rose to była kompletna pomyłka. - Zawsze jednak traktowałem ją wyłącznie jak siostrę. Dwa lata później znalazła Emmetta - mieszkaliśmy wtedy w Appalachach. Pewnego dnia, podczas polowania, natrafiła na chłopaka, którego zaatakował niedźwiedź. Natychmiast zaniosła go na rękach do Carlisle'a, choć miała do przebycia ponad sto mil. Bała się, że, sama nie da rady. Dopiero teraz zaczynam powoli rozumieć, jaką ciężką próbą musiała być dla niej ta podróż.
Tak, teraz zaczynało do mnie docierać, jakie katusze musiała znieść Rose, żeby ocalić Emmett’a. Jak musiała obawiać się, że zrobi mu krzywdę, mimo tego uczucia dla niego, które zaczynało kiełkować w jej sercu, jak musiała panować nad swoim instynktem, kiedy trzymała w ramionach jego skrwawione ciało – ona, która nigdy nie skosztowała ludzkiej krwi.
Spojrzałem na Bellę, po raz kolejny myśląc o tym jak wiele dla mnie znaczy i o tym ile wyrzeczeń godzę się znieść, byle tylko móc z nią być. Nie rozplatając naszych dłoni pogłaskałem ją lekko po policzku. Wciąż dziwiłem się, że stać mnie na takie gesty i niedowierzałem własnym zmysłom.
- Ale udało jej się – stwierdziła Bella, sprowadzając mnie na ziemię i przypominając, że przerwałem opowieść.
- Udało. Zobaczyła coś takiego w jego twarzy, co dało jej tę siłę. I od tamtego czasu są parą. Czasem mieszkają osobno, jako młode małżeństwo, ale im młodszych udajemy tym dłużej możemy zostać w danym miejscu. Forks wydało nam się idealne, więc cała nasza piątka poszła tu do szkoły. – zaśmiałem się lekko - Za parę lat wyprawimy im zapewne wesele. Znowu.
- Zostali jeszcze Alice i Jasper.
- Alice i Jasper to dwa bardzo rzadkie przypadki. Oboje „nawrócili się”, jak to określamy, bez żadnej ingerencji z zewnątrz, Jasper był członkiem innej... rodziny, hm, bardzo osobliwej rodzi¬ny. Wpadł w depresję, odłączył się od grupy. Wtedy znalazła go Alice. Podobnie jak ja, obdarzona jest pewnymi zdolnościami, które nawet wśród nas uważane są za niezwykłe.
- Naprawdę? – zdziwiła się. – Ale przecież mówiłeś, że tylko ty potrafisz czytać ludziom w myślach. – cóż, czemu niby miałaby się spodziewać, że można mieć jeszcze dziwniejsze zdolności?
- Zgadza się. Ona wie o innych rzeczach. Widzi... widzi rzeczy, które mogą zdarzyć się w przyszłości. Ale tylko mogą. Przyszłość nie jest pewna. Wszystko może się zmienić.
Powiedziałem to z absolutnym przekonaniem. Właśnie ze wszystkich sił starałem się nie dopuścić do tego, by przyszłość pozostała bez zmian. To tylko możliwość. To naprawdę nie musi kończyć się w ten sposób. Zacisnąłem zęby, pełen determinacji by sprzeciwić się losowi.
- Co na przykład widzi? – a to podobno ja umiem czytać w myślach. Jeśli z nas dwojga tylko ja to potrafię, to w takim razie Bella potrafi zadawać pytania adekwatne do moich myśli. I to dokładnie takie, na które wolałbym nie odpowiadać. Ale zawsze mogłem opowiedzieć o czymś innym.
- Zobaczyła Jaspera i wiedziała, że jej szuka, zanim on o tym wiedział. Zobaczyła Carlisle'a i naszą rodzinę i postanowili nas odnaleźć. Jest szczególnie wyczulona na istoty nieludzkie, zawsze, na przykład, kiedy inna grupa pojawia się w okolicy. I czy tamci stanowią jakieś zagrożenie.
- Czy dużo jest takich... jak wy? – chciała wiedzieć.
- Nie, niezbyt dużo. Większość nie osiedla się nigdzie na stałe.
Tylko ci, którzy, tak jak my, zrezygnowali z polowania na ludzi – zerknąłem na nią, by sprawdzić jakie wrażenie robi na niej mówienie o polowaniu na istoty jej podobne. Zdawała się kompletnie nie reagować. Jakby nie czuła się zagrożona nawet w najmniejszym stopniu. - …potrafią z nimi dowolnie długo koegzystować. – kontynuowałem rozpoczęte zdanie. - Natrafiliśmy tylko na jedną rodzinę podobną do naszej, w pewnej wiosce na Alasce. Mieszkaliśmy nawet przez jakiś czas razem, ale tylu nas było, że za bardzo rzucaliśmy się w oczy. Ci z nas, którzy zarzucili... pewne obyczaje, trzymają się zazwyczaj razem.
- A pozostali?
- Najczęściej to nomadowie. Zdarzało się, że i któreś z nas wędrowało samotnie, ale z czasem, jak zresztą wszystko inne, robi się to nużące. Chcąc nie chcąc musimy na siebie wpadać, bo większość preferuje północ.
- Dlaczego północ? – spytała, jakby nie było to całkiem logiczne.
- Gdzie miałaś oczy na łące? – rzuciłem kpiarskim tonem - Czy sądzisz, że mógłbym wyjść na ulicę przy słonecznej pogodzie, nie powodując wypadków samochodowych? Wybraliśmy tę część stanu Waszyngton właśnie dlatego, że to jedno z najbardziej pochmurnych miejsc na świecie. Miło jest móc wyjść z domu w dzień. Nawet nic wiesz, jak bardzo można mieć dość nocy po niemal dziewięćdziesięciu latach.
Naprawdę nienawidziłem życia w nieustającej nocy. Niewiele jest tak frustrujących rzeczy, jak ukrywanie się za dnia i wynurzanie się z domu wyłącznie pod osłoną nocy, jak jakieś potępione dusze. Po prawdzie byliśmy nimi, ale nikt chyba nie lubi sobie tego uświadamiać.
- To stąd wzięty się legendy?
- Prawdopodobnie. – chyba nikt nie wziął pod uwagę, że to co dzieje się z nami w słońcu może być całkiem przyjemne dla oka i ciemny lud uznał, że pewnie słońce nas krzywdzi – dodałem w myślach, ale nie zdążyłem tego wypowiedzieć, bo Bella już zadała kolejne pytanie. Była tak zafascynowana tym wszystkim, że zaczął ogarniać mnie niepokój.
- Czy Alice, tak jak Jasper, była kiedyś członkiem innej rodziny?
- Nie, i tu jest pies pogrzebany. To dla nas zagadka. Alice nie pamięta w ogóle, żeby była wcześniej człowiekiem. Nie wie też, kto ją stworzył. Gdy się ocknęła, nikogo przy niej nie było. Ktokolwiek jej to zrobił, odszedł w siną dal. Żadne z nas nie pojmuje, dlaczego, jak mógł. Gdyby nie była obdarzona wyjątkowymi zdolnościami, gdyby nie przewidziała, że spotka Jaspera, a potem dołączy do nas, być może skończyłaby jako dzika bestia.
Z zamyślenia, wywołanego wyobrażeniem mojej siostry - potwora z czerwonymi tęczówkami, wyrwał mnie dźwięk, który rozpoznałem jako burczenie w brzuchu.
- Wybacz. Pewnie marzysz o kolacji.
- To nic takiego, nie przejmuj się. – jak zwykle bagatelizowała wszystko, co było z nią związane. Jakby w ogóle uważała fakt swojej egzystencji za mało istotny. Nie mogła się bardziej mylić.
- Rzadko, kiedy spędzam tyle czasu z kimś, kto odżywia się w tradycyjny sposób. Wyleciało mi to z głowy. – powiedziałem tytułem usprawiedliwienia.
- Nie chcę się z tobą rozstawać. – mruknęła cicho, jakby bała się mojej reakcji na te słowa. A ja mało nie wyrwałem się z jakimś triumfalnym okrzykiem.
Stanowczo za dużo sobie dzisiaj pozwalałem, ale dość już miałem żelaznej dyscypliny i odmawiania sobie jakiejkolwiek przyjemności w życiu. Poddałem się egoizmowi i zaproponowałem:
- Może zaprosisz mnie do środka?
- A chciałbyś? – spytała, jakby nie mieściło jej się w głowie, że mógłbym mieć taką ochotę. Wciąż nie potrafiłem zrozumieć jej podejścia. Jak mogła nie widzieć, nie rozumieć tego co do niej czułem?
- Jeśli nie masz nic przeciwko. – rzuciłem kurtuazyjnie.
Nie dbając już o zachowywanie pozorów poruszyłem się błyskawicznie by otworzyć jej drzwi samochodu.
- Cóż za ludzkie odruchy - zauważyła.
- Wraca to i owo.
Lubiłem być wobec niej uprzejmy, lubiłem widzieć to lekkie zaskoczenie gestami takimi, jak choćby otworzenie przez nią drzwi do domu. Tym razem jednak była zdziwiona czym innym. To też było całkiem zabawne.
- Drzwi były otwarte?
- Nie, użyłem klucza spod okapu. – odparłem, jakby była to zupełnie zwyczajna rzecz.
Po krótkiej chwili zorientowała się jednak, że coś było nie tak. Więc mój blef na nic się nie zdał. Była zbyt spostrzegawcza. Pozostawało się przyznać.
- Byłem ciekawy, jaka jesteś – powiedziałem nieco przepraszającym tonem.
- Podglądałeś mnie? – trzeba jej przyznać, że przynajmniej próbowała się oburzyć. Ale nawet tego nie potrafiła należycie odegrać. Pozostawało tylko pytanie, czemu nie oburzyła się naprawdę?
- Co innego pozostaje do roboty po nocy? – rzuciłem swobodnie. Skoro nie była bardzo zła…
Rozsiadłem się tymczasem w jej maleńkiej kuchni i obserwowałem jak wykonuje szereg czynności, by przygotować sobie posiłek. Cieszyłem się, że nie będę zmuszony udawać, że jem, bo nawet jak na ludzkie jedzenie, nie wyglądało szczególnie atrakcyjnie. Chociaż zapach bazylii, który po chwili zaczął unosić się w kuchni, nie był taki znowu nieprzyjemny.
Kiedy tak przyglądałem się jej krzątaninie znów uprzytomniłem sobie, jak bardzo była ludzka. To, co robiła było takie zwyczajne, codzienne; tak jaskrawo kontrastowało chociażby z tematem rozmowy, którą odbyliśmy w samochodzie. Czy miałem prawo wtargnąć do jej jasnego, prostego świata z moimi mrocznymi tajemnicami i moją nieludzką naturą?
- Jak często? – jej głos wyrwał mnie z zamyślenia i już zacząłem się obawiać, że nie usłyszałem jej wcześniejszej wypowiedzi.
- Co, co? – spytałem, niezbyt przytomnie.
- Jak często tu przychodzisz? – ach, więc i ona podążała tropem własnych myśli, w końcu dochodząc to tego pytania.
- Niemal każdej nocy. – odpowiedziałem, nie chcąc jej już okłamywać, także w tej kwestii. Odwróciła się, wyraźnie zaskoczona moimi słowami.
- Dlaczego?
Bo nie potrafię wytrzymać nawet chwili bez ciebie – miałem ochotę odpowiedzieć, ale nie chciałem ujawniać swojej obsesji na jej punkcie.
- Jesteś interesującym obiektem obserwacji – stwierdziłem. Zabrzmiało to bezdusznie. – Mówisz przez sen – dodałem widząc, że nie do końca rozumie.
- O nie! – jęknęła wyraźnie sfrustrowana.
- Bardzo się gniewasz? – spytałem bojąc się, że czuje się obrażona.
- To zależy! – czuła się.
Miałem nadzieję, ze jeszcze coś doda, ale widząc, że nic z tego, zapytałem niepewnie:
- Od czego?
- Od tego, co podsłuchałeś! – krzyknęła. Czułem się okropnie głupio. Naruszyłem jej prywatność, a moja obsesyjna miłość do niej nie była żadnym usprawiedliwieniem w tej kwestii. Zbyt często naruszałem prywatność wszystkich dookoła i chyba gdzieś po drodze zupełnie zatraciłem poczucie przyzwoitości.
Chciałem jakoś zatrzeć to złe wrażenie. Zbliżyłem się do niej i chwyciłem jej dłonie.
- Nie gniewaj się, proszę – szepnąłem błagalnie.
Pochyliłem się, by móc zajrzeć w jej głębokie oczy, by móc cokolwiek z nich wyczytać.
- Tęsknisz za mamą. Martwisz się o nią. Kiedy pada, od szumu deszczu rzucasz się w łóżku. Dawniej mówiłaś dużo o domu, ale ostatnio coraz rzadziej. A raz powiedziałaś „TU jest za zielono!”. – zaśmiałem się, zawierając w tym śmiechu całą czułoś jaką we mnie budziła. Miałem jednak nadzieję, że nie będzie dalej drążyła tematu – obawiałem się, że nie będzie zadowolona, kiedy jej obawy się potwierdzą.
- Coś jeszcze? – jak mogłem sądzić, że Bella cokolwiek mi ułatwi?
- No cóż, słyszałem parę razy swoje imię. – przyznałem. Czy ona w ogóle zdawała sobie sprawę z tego, jak to na mnie działało? Co stało się ze mną gdy usłyszałem to po raz pierwszy? Czy miała choćby najmniejsze pojęcie o tym ile to dla mnie znaczyło?
- Ile razy? Często? – domagała się szczegółów.
- Co masz dokładnie na myśli mówiąc ‘często’? – spytałem, mając świadomość, że stwierdzenie ‘każdej nocy, czasem kilkakrotnie’ chyba nie poprawiłoby jej nastroju.
- O nie! – i tak zrozumiała. Widocznie pamiętała co, i jak często jej się śniło. Nie będę ukrywał, że myśl o tym, iż regularnie goszczę w jej snach sprawiła mi niemałą przyjemność.
Uniosłem jej twarz, by zmusić ją do spojrzenia mi w oczy.
- Nie przejmuj się. Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie. I nie wstydziłbym się tego – wyszeptałem, mając nadzieję, że zrozumie, co chcę jej przekazać.
Nie miałem okazji poznać jej reakcji, bo pojawił się Charlie, parkując przed domem.
- Czy chcesz przedstawić mnie ojcu? – spytałem, niemal pewien jaką usłyszę odpowiedź.
- Nie wiem… - to nawet nie było kategoryczne nie, ale i tak sądziłem, że lepiej będzie jeśli komendant Swan mnie tu teraz nie znajdzie. Jeszcze próbowałby do mnie strzelać i okazałoby się, że nie jest w stanie zrobić mi krzywdy.
- No to innym razem – stwierdziłem krótko i swoim normalnym tempem opuściłem kuchnię. Podejrzewam, że przestałem być widoczny w momencie poruszania się.
- Edward! – usłyszałem głos Belli w którym pobrzmiewało rozczarowanie i nuta frustracji. Nie mogłem powstrzymać śmiechu.
Ukryłem się w przyległym pokoju z zamiarem przysłuchiwania się dyskusji. Chciałem też spróbować wychwycić myśli Charlie’go, z nadzieją, że tym razem okażą się nieco wyraźniejsze.
Wymienił z córką krótkie uprzejmości. Kiedy kolejne myśli pojawiały się w jego głowie, były jedynie rozmytymi sugestiami obrazów i trudnymi do zdefiniowania emocjami. Zastanawiałem się, na jakiej zasadzie może działać ta osobliwa anomalia. Do tego najwyraźniej była dziedziczna. Ciekawe jak wyglądały myśli jej matki…
Rozmowa przebiegała jak najbardziej typowo. Chociaż więź między Bellą a jej ojcem była silna, to nie przejawiała się ona w ich konwersacjach. Zwykle bywały zdawkowe, zupełnie jakby Charlie tak naprawdę wolał nie wiedzieć co robi i co czuje jego córka. Jakby wiedział, że nie chciałaby takiej ingerencji. Jednak nawet on nie mógł przemilczeć zachowania Belli. Bo o ile jego gesty i słowa nie odbiegały od normy, o tyle ona sprawiała wrażenie podekscytowanej i niespokojnej. Wzbudziło to jego podejrzenia. Niemal roześmiałem się na głos, kiedy w jego umyśle wykrystalizowało się coś było mieszanką niepokoju i typowo ojcowskiej irytacji. Podejrzewał, że Bella chce wymknąć się na rankę. Nie mógł przecież przypuszczać, że ‘randka’ przychodzi do niej, czyż nie?
- Spieszysz się? – spytał zupełnie jakby ciągle jeszcze był w pracy i chciał skłonić podejrzanego do złożenia zeznań. Komizm tej sytuacji był uderzający. Komendant przesłuchiwał nie tę osobę, którą powinien.
- Tak, jestem jakaś zmęczona. Chcę się dziś wcześniej poło¬żyć – nie oszukałaby nawet dwulatka, nie wspominając o doświadczonym policjancie.
- Wyglądasz na podekscytowaną – całkiem trafnie zauważył Charlie. Może to po nim była taka spostrzegawcza? Chociaż emocje Belli były aż za nadto wyraźne.
- Naprawdę? – niezdarnie próbowała zamaskować swoje podekscytowanie biorąc się za zmywanie, ale nie sposób było jej uwierzyć.
- Dziś sobota – mruknął. Wobec braku reakcji ze strony swojej córki kontynuował myśl – Nie masz jakichś planów na wieczór?
- Już mówiłam, że chcę iść wcześniej spać – przypomniała. Nie brzmiało to w żaden sposób przekonująco. Była urocza.
- Żaden miejscowy chłopak jakoś nie przypadł ci do gustu, co? – zapytał niby to mimochodem. Teraz to byłem ciekaw jak mu odpowie.
- Nie, żaden chłopak jakoś nie wpadł mi w oko. – nacisk na słowo chłopak. Hmm rozumiem, że należałoby tam wstawić wampir, jeśli chciałaby mówić o tym, kto się jej spodobał, ale miałem nadzieję, że nie umknęło jej to, że ja także jestem ‘chłopakiem’. Bardzo zależało mi na tym, żeby o tym nie zapominała.
- Miałem nadzieję, że może ten Mike Newton… Mówiłaś, że jest bardzo miły – zasugerował. Grr znowu ten przebrzydły Newton. Czy naprawdę nazwała go miłym? Samo myślenie o nim powodowało u mnie silną irytację. Ten chłopak naprawdę powinien pilnować się, żeby nigdy nie wejść mi w drogę.
- To tylko kolega. – skwitowała. Jak dla mnie nie zasłużył nawet i na to miano.
- Ech, i tak tutejsi nie dorastają ci do pięt. – mruknął Charlie. Słuszna uwaga, trzeba przyznać. - Może lepiej będzie, jeśli poczekasz z tym, aż pójdziesz do college'u.
- Popieram – zgodziła się, dla świętego spokoju, żeby zakończyć dyskusję. Zacząłem się zastanawiać jak ma zamiar potem wybrnąć z tego oświadczenia, jakoby nikt jej się nie spodobał. Przecież chyba nie będziemy się ukrywać w nieskończoność? A może, mówiła poważnie? Odpędziłem szybko tę myśl, zanim zdążyłaby się na dobre zagnieździć w moim umyśle.
- Dobranoc, skarbie – zawołał.
- Dobranoc.
Ja tymczasem w mgnieniu oka znalazłem się w jej sypialni. Słyszałem jak udaje, że ociężale wspina się po schodach.
Zerknąłem na jej łóżko i postanowiłem nie walczyć z ochotą położenia się na nim. Zapadłem się w miękki materac, otulony jej zapachem. Nareszcie potrafiłem należycie docenić jego niepowtarzalny aromat. Mmm, znalezienie się w jej łóżku implikowało sporo bardzo ciekawych możliwości. Moja wyobraźnia powędrowała w bardzo niewłaściwym kierunku.
Dotarła do pokoju i głośno zamknęła za sobą drzwi, usiłując dać Charlie’mu do zrozumienia, że naprawdę nie ma żadnych niepokojących planów. Cóż za oczywiste nieporozumienie!
Przebiegła przez pokój i otworzyła okno, najwyraźniej spodziewając się sceny godnej Szekspira.
- Edward? – szepnęła w ciemność.
Naprawdę próbowałem się nie śmiać.
- Tu jestem – poinformowałem, szczerząc się jak kompletny idiota.
Jej reakcja była jeszcze ciekawsza. Na jej twarzy odmalowało się zdumienie, a dłonią osłoniła szyję. Odruch godny uwagi. Jednak najbardziej podobało mi się to, że na wszelki wypadek usiadła. Czyżby obawiała się, jak to mówią, paść z wrażenia? Jednak wampir w twoim łóżku to mrożący krew w żyłach widok.
Mruknąłem ‘przepraszam’ walcząc z chęcią wybuchnięcia głośnym śmiechem.
- Uff. Potrzebuję minutkę, żeby dojść do siebie.


CDN - mam nadzieję, że już wkrótce :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez offca dnia Śro 11:41, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
asienka__
Człowiek



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szósty krąg piekielny

PostWysłany: Wto 21:28, 16 Gru 2008 Powrót do góry

Po korekcie mniemam zastrzeżeń. Pisz dalej i trochę częściej co??

P.S. Komentarze Edka w czasie rozmowy z Charlim są mistrzowskie :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez asienka__ dnia Wto 21:34, 16 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Loona
Wilkołak



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko

PostWysłany: Wto 21:32, 16 Gru 2008 Powrót do góry

Offco, naprawdę jestem Ci wdzięczna za to, że chce ci się pisać ten tekst. Strasznie mi się podob i umila czas w oczekiwaniu na dalszy ciąg Midnight Sun. Powiedziałabym, że jest to nawet stylem SM pisane :)
Czekam na kolejne, mam nadzieję, że będą :D
pzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
joaśka
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:46, 16 Gru 2008 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba. Dużym plusem jest brak błędów. Chociaż może jakieś błędy się zdarzyły, ale przy takiej fabule nie zwraca się na to uwagi. Szczerze mówiąc, nie zauważyłabym różnicy pomiędzy stylem Twoim a p. Meyer. To, co piszesz, jest świetne.
Aha, nie jestem pewna, ale czy (ż)aluzja do oregano była zamierzona...? xD
Niech Wen będzie z Tobą,
joaśka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Wto 21:59, 16 Gru 2008 Powrót do góry

hej powiedzcie mi kochane o co chodzi z oregano? bo ja chyba czegoś nie wiem :D aluzja przypadkowa :P ale jak się dowiem w czym rzecz to może będzie mniej przypadkowa :P a jak coś to zmienię na bazylię i po sprawie :P

to tak gwoli ścisłości:
wszystkie podobieństwa do realnych osób są całkowicie przypadkowe i niezamierzone przez autora
wszystkie podobieństwa do postaci książkowych oraz utworów pani S. Meyer są całkowicie nieprzypadkowe i w pełni zamierzone przez autora :P :D
wszystkie żaluzje do filmu też są zamierzone :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Loona
Wilkołak



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko

PostWysłany: Śro 10:03, 17 Gru 2008 Powrót do góry

A będzie ciąg dalszy czy na polanie się skończy?? :)
Bo to się tak fajnie czyta, że po przeczytaniu chce się więcej :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Śro 10:56, 17 Gru 2008 Powrót do góry

Loona, jak widzisz 14 rozdział jest już po polanie Wink ale ponieważ jest w zasadzie jej integralną częścią (zwyczajnie polana była preludium do tej sceny) to wrzucam to razem :)
ale wraz z końcem 14 rozdziału kończy się mój ff (czyli coś koło gwiazdki mam nadzieję) - po pierwsze te 3 rozdziały to moje ulubione i tylko je miałam zamiar napisać, po drugie chyba raczej nie potrafię napisać reszty.

nie chcę kategorycznie stwierdzać, ze nic już więcej nie napiszę, nie tylko do MS ale w ogóle o Edwardzie, ale jest to prawdopodobne. wszystko zależy, że tak powiem od okoliczności zewnętrznych... Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez offca dnia Śro 11:43, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
moniq
Dobry wampir



Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 11:29, 17 Gru 2008 Powrót do góry

Offca, oczywiście to jest świetne i oczywiście o tym wiesz. Ja się wypowiem odnośnie żaluzji do Oregano... Oregano to ksywa nadana prze fandom chłopakowi KBitch (nazywa się jegomość Michael Arangano), żeby jeszcze bardziej rozjaśnić o kogo chodzi zamieszczam zdjecie. Pozdrawiam.

ImageImage


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez moniq dnia Śro 11:31, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Śro 11:39, 17 Gru 2008 Powrót do góry

hehehe :D to coby biedny Edward nie musiał wąchać faceta Kirsten może jednak przemianuję przyprawę na bazylię :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:58, 17 Gru 2008 Powrót do góry

Ach, to jest to, co wampirek lubi najbardziej. Jedyne opowiadanie na forum (innych pisarzy z góry przepraszam - wybaczcie), które wielbię, wyczekuję z niecierpliwością, czytam z fascynacją i kończę z okrzykiem "To już koniec, gdzie reszta?!"
więc proszę pisz dalej, nie ważne co dalej, ważne jak, tak ci to wspaniale wychodzi. Prawdziwa Bella w ramionach prawdziwego Edwarda. Jesteś moją pisarką numer 1.

Przeczytałam kolejny rozdział w pracy, biedna ta moja koleżanka z na przeciwka, która pukała się w głowę widzac mnie czytającą...

Może tak w prezencie gwiazdkowym dasz nam na forum kolejny rozdział - dłuuuuuugi rozdział....

jestem twoją fanką numer 1 :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolcia
Zły wampir



Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:04, 17 Gru 2008 Powrót do góry

Wampirek obie dobrze wiemy, że fanką numer 1 offcy jestem Ja Laughing
A tak na poważnie : Offca nie rób mi tego i nie kończ pisać :) Prooooooszę cię. Napisz przynajmniej jeszcze jeden rozdział, bo inaczej wpadne w depresję :P
Co do samego ff - kurde, wreszcie doszłaś do mojej ulubionej części :D Dzię - ku- je- my :D Ten fanfick jest najlepszym na całym forum, bezkonkurencyjnie Laughing Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz, nie robisz prawie wcale błędów :) Choćby profesjonalistka :P Jeszcze raz proszę, napisz ciąg dalszy..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez karolcia dnia Śro 20:05, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PewnaPani
Zły wampir



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 20:16, 17 Gru 2008 Powrót do góry

Offca, w tej chwili jedyne co mogę napisać to wielkie: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA i jakże popularne "kwik", a to wszystko uwieńczone zostałoby trzema wykryknikami, o tak: !!!
Pisałam Ci już że masz wielki talent, że piszesz jak sama Meyer, o ile nie lepiej i że to jest genialne. Aha, i jeszcze ze chcę więcej. I nie mam Ci nic więcej do powiedzenia. Jesteś numerem 1. Chylę czoła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 15:46, 18 Gru 2008 Powrót do góry

Strasznie ubolewam nad tym, że nie masz ochoty kontynuować, o Mistrzyni T^T... Naprawdę jestem zakochana w Twojej wersji MS - założę się, że jeśli Mayer dokończy książkę, to i tak nie opiszę polany w tak piękny sposób. Masz ogromny talent *o*. Pisz, pisz, pisz! Każdej zanajomej fance Twilight polecam Twój ff, rozwodząc się nad Twoimi pięknymi porównaniami, subtelnością i smakiem ;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Czw 19:20, 18 Gru 2008 Powrót do góry

moze cos napiszę jeszcze nie wykluczam, ale wątpię czy do MS. mozęcie sie wypowiedziec w kwestii, który fragment z której części chciały byscie mieć w narracji Edwarda, zobaczymy co da sie zrobić :P ale nie obiecuję...
[odmawiam pisania nocy poślubnej, tudzież innych takich 'nocy' :P]
ale nie ubiegajmy faktów, bo 14 jeszcze nie skończony :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 19:32, 18 Gru 2008 Powrót do góry

Hmmm, trudna decyzja, ale stawiam na "Zmierzch" i finałową scenę walki. Bardzo chciałabym przeczytać, co przeżywał Edward widząc swoją kochaną umierającą, gdy wysysal jad... Myślę, że z jego strony byłby to niesamowity wybuch miliona emocji. A Ty, offco, tak pięknie piszesz, że na pewno znowu bym się skręcała wewnętrznie i przeżywała to, jak on sam VoV... Ohhh, szkoda, że nie chcesz napisać nocy poślubnej ;P! Mialam nadzieję, że ktoś ZROBI TO JAK TRZEBA ;D (czyli skupi się na emocjach, zmysłach, subtelnościach). Pozdrawiam i ślę moc do pisania ;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
asienka__
Człowiek



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szósty krąg piekielny

PostWysłany: Czw 19:40, 18 Gru 2008 Powrót do góry

owca... zrób coś dla mnie i dokończ cała książkę, olej noce, ale napisz mi scenę z namiotu z zaćmienia co?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:00, 18 Gru 2008 Powrót do góry

offca napisał:
hej powiedzcie mi kochane o co chodzi z oregano? bo ja chyba czegoś nie wiem :D aluzja przypadkowa :P ale jak się dowiem w czym rzecz to może będzie mniej przypadkowa :P a jak coś to zmienię na bazylię i po sprawie :P

to tak gwoli ścisłości:
wszystkie podobieństwa do realnych osób są całkowicie przypadkowe i niezamierzone przez autora
wszystkie podobieństwa do postaci książkowych oraz utworów pani S. Meyer są całkowicie nieprzypadkowe i w pełni zamierzone przez autora :P :D
wszystkie żaluzje do filmu też są zamierzone :P


Droga offco

Ja przeczytam wszystko co napiszesz z narracji Edwarda, ale wiesz co bym chciała przeczytać najbardziej? Tylko nie wiem czy się tego podejmiesz, bo to jest cholernie trudne, chyba najtrudniejsze moim zdaniem, bardzo bym chciała przeczytać (bo co czuł, to wiem, ja też mam bogatą wyobraźnię), no ale bardzo ale to bardzo chciałabym być opisała co czuł Edward gdy Bella była w ciąży... a do tego ten moment, gdy słyszy myśli dziecka...

no i oczywiście nie wspomnę, że cholernie chciałabym usłyszeć jego myśli z polowania.

a więc podsumowując to
- ciąża
- przebudzenie Belli
- pierwsze polowanie Belli


Ach, wiem ze opisałabyś to tak dobrze jak Meyer

skusisz się?

Mogę zacząć skakać wokół ciebie na jednej nodze z mantrą na ustach: proszę, proszę, proszę....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AliCe;*
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakład psychiatryczny dla obłąkanych

PostWysłany: Pią 13:52, 19 Gru 2008 Powrót do góry

SkaczMy razem WampiRek bo ja też bardzzo ale to bordzzo
chciałabym przeczytać te ff o których wspomniałaś w swiom poście , i wiem , ze Offca opisze to dokładnie tak jak Meyer ; )

Bede skakać i prosić :
prozee proszee,
tak ładnie proszee

Byłam PRAWIE
grzeczna w tym roku ; ) Bardzo Ładnie Błagam !

: *


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Sob 21:25, 20 Gru 2008 Powrót do góry

matko kochana, czy wy wiecie jakie zadanie przede mną stawiacie?! <panika>
przyjmuję do wiadomości podane dotąd zapotrzebowania. przemyślę. ale nie mam pojęcia czy będę w stanie przekonująco to opisać. a nie znoszę półśrodków. albo stwarzam iluzję realnej kontynuacji, albo się wcale w to nie bawię...
spróbuję. kiedyś :P

na razie chodzi za mną Edward i podsuwa mi swoje myśli. Wink a to jest to, co najbardziej w tej zabawie w pisanie lubię :D tak więc 14 w toku Wink niedługo będzie, myślę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin