FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Szukając i nie znajdując...- cz. I i II [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
frill
Człowiek



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: miasto spotkań

PostWysłany: Sob 10:23, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

dziękuję wszystkim za życzenia, mój stan zdrowia się poprawił, dlatego jeśli tylko Kaffienka prześle mi dzisiaj następny rozdział to obiecuję, że dzisiaj wieczorem będzie gotowy:P

co do tego rozdziału, to bardzo podoba mi się perspektywa Edwarda, kod czarny mnie przeraził, ale wierzyłam, że nikogo nie uśmierciłaś, a już na pewno nie te małe dzieciaczki, które nikomu nie zawiniły.:) Piszesz w sposób genialny, tworzysz atmosferę i napięcie, żałuję, że opowiadanie zbliża się ku końcowi, ale bez sensu ciągnąć to w nieskończoność i lepiej zakończyć w odpowiednim momencie ze smakiem, tak jak Ty to potrafisz:D widać, że wiesz co robisz i się rozwijasz a to najważniejsze.

zgadzam się z Agnes i również będę Cię o to molestować!:)

frill


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Sob 10:40, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Jeee!!!
Cała trójka żyje!!!
Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze.
I że operacje małej się udają. Bella nie powinna być smutna, że nie może mieć wiecej dzieci. W końcy ma dwa małe szcześcia. I Eda...
Muszę powiedzieć, że czarny kod mnie strasznie wystraszył. Myślałam, że już po Belli.
Życzę wesołych świąt, zdrowia, czasu i wena!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 10:57, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Edward wrócił! Edward wrócił!

Jea.! Ciesze się, że nie uśmierciłaś bliźniaków ani belli.
To wszystko wydaje się takie realne, boż!!

No to ja czekam na kolejny rozdział z niecierpliwieniem,
Zycze Veny,
Ness


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 11:50, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Mało, mało, mało!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ten rozdział był stanowczo za krótki, ale Twoja zapowiedz następnego troszkę mi to rekompensuje:)

Edward w końcu wraca, podobało mi się, jak opisałaś jego tęsknotę do Belli, ale czułam lekki niedosyt, gdy dowiedział się o ciązy Belli i o tym, co się stało, pop prostu było za krótko!

Tak się zastanawiam też, co z seryjnym mordercą, tzn, czy jego wątek już jeste wyczerpany, czy też to James????????

Pozdrawiam, życzę Wesołych Świat i weny:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Sob 12:14, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Prawie się popłakałam!!!|Ah cudnie (tylko jak dla mnie troszke mało opisu uczuć Edwarda i w ogóle:] ) Bardzo się cieszę, że już cała czwórka będzie razem i mam nadzieję, że z córeczką prędzej czy później też będzie wszystko w porządku!

I bardzo się cieszę, że jest tu punkt widzenia Edwarda :) to daje dużo do myślenia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Caroline.
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z bębna Kings of Leon.

PostWysłany: Sob 12:34, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Silvia_sb napisał:
Agnes_scorpio napisał:
Caroline. napisał:
Hura! Bliżniaki żyją,Bella żyje,Edward wrócił.
To było dokładnie to ,czego spodziewałam się w opowiadaniu,bałam się,że uśmiercisz Bellę ,a ja już bym chyba nie wytrzymała, bo ostatnio za dużo tych uśmierconych Belli Wink


SERIO? Twisted Evil

A.

Coś o tym wiesz, co nie Agnes? Twoje opowiadanie skończyło się dla Bells ostatnio nieciekawie, mniejmy więc nadzieje, że tu uda się jej wyjść z opresji, a lekarze będą w stanie ją uratować :)


Widzę,że moja aluzja została poprawnie rozszyfrowana, nie mniej jednak nie tylko nasza Agnes przeniosła Bellę na drugi świat Wink Ja mam słabość do happy endów- wybaczcie.

Chyba na kolejny rozdział nie będziemy zbyt długo czekać,przynajmniej taką mam nadzieję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eweline.
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:38, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

aaa...
dotarłam tu wczoraj i od razu mnie zatkało...
super piszesz jestem zachwycona i to napięcie jak kończy się każdy rozdział
przeczytałam wszystkie i muszę powiedzieć że świetnie to wszystko wymyśliłaś trochę się zdziwiłam że po wyjściu z więzienia James tak długo nic oprócz tych telefonów nie zdziałał ale cóż pewnie o to chodziło

ciesze się że Bella i bliźniaki żyją ciekawe co dalej już nie mogę się doczekać
nie wiesz co ten ff ze mną zrobił :) jak się dowiedziałam o wypadku Belli boże jak ja to przeżywałam :P

Wesołych Świąt i weny życzę !!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 13:19, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Po pierwsze tak, żebyście były spokojne, 14 rozdział dotarł już do bety. Wtedy, kiedy go myślałam, że wysłałam, to zapomniałam załącznika. Wink Ale teraz już ok. :)

Dziękuję za życzenia i komentarze - wszystkie.

No, a teraz skoro zostałam wyciągnięta przed tablicę, to:

Mercy.: No fakt, nie pokazałam gonitwy w jego głowie, jedynie to jak nieskładnie się wyrażał wtedy, co o tej gonitwie świadczyło. W kolejnym rozdziale będzie troszkę dalszych przemyśleń Eda, co zdradzić chyba mogę w tej chwili. Wink

mTwil: Mam nadzieję, że Ty nie upuściłaś koszyczka. Bo moja mama już to dzisiaj zrobiła i było śmiesznie. :) Cieszę się jednak, że udało mi się wywołać twoje emocje. Wink

Silvia_sb: Czemu tu dziewczynka jest słabsza? Według mojej wizji, żeby jej brat miał z nią silną więź, opiekując się nią. Nie wiem, czemu. No tak mi pasowało do koncepcji po prostu. Wink Ale spokojnie, też uważam, że jesteśmy silniejszą płcią... Twisted Evil Jeśli chodzi o postawę ojcowską Edwarda, to jest ona mieszanką postaw ojcowskich moich kuzyn i muszę przyznać, że oni czasami są nawet zdolni do uczuć. Wink

mysia09: Dzięki za opinię, mam nadzieję, że aż tak długo czekać nie będzie trzeba. Wink

Moonynight: No to się naczekałaś, ale w końcu jest. Wink Pojawienie się nowego rozdziału jest po prostu bliskie - tyle powiem. Wink

Caroline.: Super, że udało mi się wywołać Twoje napięcie. Dzięki za komentarz. Wink

Agnes_scorpio: Dzięki za komentarz tutaj, chociaż ty i tak zawsze czytasz wszystko z wyprzedzeniem. Wink Twoje słowa zawsze są dla mnie konstruktywną i bardzo potrzebną krytyką. Wink A jeśli chodzi o szanownego Morina, to się uwzięłyście z Frill. Uwaga! Bo was o molestowanie oskarżę... Twisted Evil :)

Frill: Moja beto kochana, wiedziałam, że kod czarny ogólnie się spodoba. Wink Jeszcze raz dziękuję Ci za wspaniałe betowanie. No i zastanowię się, czy nie ulec waszom molestowaniom o "Woman". Może ją na chomika wrzucę, ale przydałaby się beta. Laughing

Anabells: Czarny kod miał Was zmylić troszeczkę. :) Widać efekt osiągnięty.

Nessie: Cieszę się że moja historia wydaje się realistyczna. :)

Kamosoka: Wątek tamtego mordercy się wykończył z chwilą jego aresztowania, ale fakt chciałam nim trochę zamieszać, żebyście Jamesa podejrzewały. A tu on innego figla nam spłatał. :)

Majetta: Bez punktu widzenia Edwarda w tym momencie byłoby bezsensownie, a z tymi uczuciami, to wydaje mi się, że póki co jak na faceta, to i tak wystarczająco. Wink

Eweline.: Staram się zawsze dobrze przemyśleć rozwój akcji i dlatego James po wyjściu z więzienia nic nie zdziałał, tylko dopiero teraz przystąpił do niszczenia. Wink

Miłej świątecznej soboty... Może tu jeszcze dzisiaj zajrzę. Laughing
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Sob 13:52, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

No wiec po przeczytaniu jestem zachwycona, że nie zrobilas z tego opowiadania dramatu :D
No i przede wszystkim za to, że te maluchy i Bella żyją i nawet mają się chyba dobrze, oprócz tej małej :(
Mam nadzieję, że ona też przeżyje i bąda razem wielką kochającą się rozdzianą :D
Czekam na więcej i życzę dużo weny !!

Annabell love Fanka HappyEnd'ów

PS: Czy to prawda, że nowy rozdział będzie dziś ??


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annabell dnia Sob 14:02, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 16:00, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Uff jak dobrze..mam nadzieję ,że z dziewczynką będzie wszystko dobrze..bo ledwo przeżyłam fragment jak potrącił Bellę samochód :D Mam nadzieję,że Bella poślubi Edwarda i będzie Happy End xD

Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ..i mam nadzieję ,że wszystko będzie dobrze Wink

Życzę duuużo weny

Twoja fanka.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 16:06, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
darysia...
Człowiek



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska

PostWysłany: Sob 17:04, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Kaffienko:Aaa... na to nie wpadłam :)
Chyba za szybko chciałam przeczytać ostatni rozdział:) dziękuję za wyjaśnienie. Mój mózg pracuje na wolniejszych obrotach - efekt świąt :)
Nie jestem pewna czy jeszcze tutaj się pojawię, ale jakby co jeszcze raz
Wesołego jajka :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mysia09
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Sob 19:16, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

jeszcze nie ma nowego rozdziału :( A ja czekam i czekam Uwaga


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ewa=)
Wilkołak



Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Brańsk

PostWysłany: Sob 20:08, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

cudowny rozdział...
wielkie dzięki autorce i becie (Frill świetnie sobie radzi..;p)

Rozdział cały czas trzymał mnie w napięciu...
podczas czytania w mojej głowie krążyła nieustannie myśl "Co się stanie, co się stanie ?".
Bardzo wpłynęły na mnie opisy uczuć Edwarda.. Naprawdę kiedy czytałam tekst z jego narracją, przeżywałam wszystko razem z nim...
Wzruszyło mnie zakończenie i to jak Edward bardzo przejął się dziećmi...
Będzie cudownym ojcem..:p

Tekst z narracją Belli również mnie zachwycił...
Piękne opisy krajobrazu i jej uczuć...
Brak słów..:p

Weny dużo życzę i zdrowia dla Frill (jeśli jeszcze nie wyzdrowiała) :* :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 21:04, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Dziękuję za kolejne komentarze. Wink

Proszę, jeszcze jeden rozdział i epilog. :)

Chomik: [link widoczny dla zalogowanych].

Beta: Frill - dziękuję! Wink

II.14. Znowu razem

(The Red Jumpuit Apparatus „Your guardian angel” http://www.youtube.com/watch?v=xsNw0Bk_oLk)

Edward:

Siedziałem, opierając się o szpitalne łóżko, na którym leżała Bella. Spała, ale wcale nie wyglądała, jakby ten sen pozwalał jej zregenerować utracone siły. Była bardzo blada, miała ogromne sińce i worki pod oczami. Moje serce rozpadało się na miliony kawałków, gdy widziałem ją w złym stanie. Nie potrafiłem pogodzić się z myślą, że to wszystko w pewien sposób potoczyło się z powodu mojej nieobecności. Patrząc na nią, taką słabą i kruchą, złożyłem sobie samemu przysięgę, iż nigdy więcej jakakolwiek praca nie będzie ważniejsza niż moja ukochana czy też nasze dzieci.

Spędziłem piętnaście minut w sali, próbując wszystko, co spadło na mnie tak nagle, poukładać sobie w głowie. Lekarze planowali później wybudzić Bellę ze śpiączki farmakologicznej, w którą ją wprowadzili po tym, jak wystąpiły komplikacje przy cesarskim cięciu. Zanim to nastąpi, musiałem udać się jeszcze w jedno miejsce. Wyszedłem na korytarz i spojrzałem na, czekającego tam na mnie, ojca. Carlisle porozumiewawczo skinął głową i poprowadził mnie na oddział neonatologiczny. Przed wejściem do pomieszczenia, umyliśmy ręce i ubraliśmy specjalną odzież ochronną. Kiedy, w końcu, mogliśmy tam wejść, byłem już naprawdę zniecierpliwiony. Uspokoiłem się, spoglądając na dwie malutkie istotki w inkubatorach, stojących jeden obok drugiego. Nasze dzieci. Przyjrzałem się im bardzo uważnie, rejestrując z wzrastającą we mnie ojcowską miłością każdy, najmniejszy szczególik ich wyglądu.

- Witajcie, maleństwa! – Szepnąłem, kładąc dłonie na urządzeniach. – Od teraz, już zawsze będę przy was.

(Reamonn „Star” http://www.youtube.com/watch?v=OO_rBgwiv34)

Carlisle położył mi rękę na ramieniu. Trwaliśmy tak przez kilka minut, ale przerwało nam nadejście lekarki z pielęgniarką. Wiedziałem, że czekała mnie rozmowa w sprawie operacji dziewczynki. Oczekiwano na mój powrót, by zatwierdzić odpowiednie decyzje. Strasznie bałem się o dziecko, ale ojciec zapewniał wcześniej, że wszystko powinno z nią być dobrze, jeśli podjęte zostanie prawidłowe leczenie. Spojrzałem na panią doktor. Miała około czterdziestu lat i sprawiała wrażenie osoby godnej zaufania. Nieco uspokoiłem się, wiedząc, iż moja księżniczka znalazła się właśnie pod jej opieką.

- Panie Cullen, pańska córeczka ma HLHS, czyli zespół niedorozwoju lewego serca. Jest to rzadka wada, ale zdecydowanie poważna. Operacja jest konieczna, by dziecko przeżyło.
- Może mi, pani doktor, wytłumaczyć, co jej dokładnie dolega? – Zapytałem, chcąc wszystko zrozumieć.
- Lewa komora serca i ujście aorty są niedorozwinięte i nie są w stanie przepompować potrzebnej dla całego organizmu ilości natlenowanej krwi. – Tłumaczyła mi powoli i starała się używać prostych sformułowań, za co byłem jej wdzięczny. – Ponadto, zastawki są niedorozwinięte i natlenowana krew zamiast rozprowadzać się po ciele, wycofywana jest do lewego przedsionka, a stamtąd do prawej części serca. Pańska córka żyje w tej chwili tylko dlatego, że posiada drożny przewód tętniczy, który zastępuje lewą część serca, ale on samoistnie zamknie się w ciągu kilku dni. Musimy być szybsi.
- Na czym konkretnie będzie polegało leczenie? – To wszystko brzmiało groźnie i martwiłem się o moje maleństwo.
- Wykonamy operację metodą Norwooda, która dzieli się na trzy etapy. Pierwszą operację wykonamy jeszcze dzisiaj i połączymy aortę z prawą komorą, by bezpiecznie zamknąć przewód tętniczy. Druga operacja byłaby za jakieś pół roku, ostatnia zanim córka skończy trzeci rok życia, ale o tym będziemy mogli porozmawiać później. Teraz liczy się czas. Czy zgadza się, pan, na zabieg?
- Tak, ale pod jednym warunkiem. – Odpowiedziałem spokojnie.
- Jakim? Naprawdę ważna jest dla nas każda sekunda. – Lekarka zareagowała z niechęcią.
- Chcę ochrzcić córkę przed operacją.
- Dobrze. Zaraz wezwę księdza. Proszę znaleźć szybko rodziców chrzestnych.

Nie musiałem ich długo szukać, poprosiłem Alice i Emmetta, by zostali chrzestnymi dziewczynki oraz Rosalie i Jaspera dla chłopczyka. Jego chrzciny zdecydowałem się jednak odłożyć do czasu, aż Bella się obudzi. Piętnaście minut później byliśmy już zgromadzeni w sali przedoperacyjnej. Ja, Alice, Emmett, ksiądz i personel medyczny. No i oczywiście, najważniejsza osóbka. Moja córeczka. Musiałem wybrać dla niej imiona i pozbawiłem Bellę tej możliwości, ale nie miałem innego wyjścia. Z zamyślenia wyrwały mnie słowa księdza:

- Hope Megan Cullen, ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Nikt nie krył łez napływających do oczu. Patrzyłem na Alice trzymającą dziecko na rękach. Wziąłem Hope na chwilę, a wtedy ona spojrzała na mnie moimi zielono-szmaragdowymi oczami. Na jej drobnej główce delikatnie lśnił rudo-brązowy puszek. Była taka podobna do mnie. Specjalnie wybrałem imiona o takim znaczeniu. Hope to nadzieja, a Megan oznaczało w kulturze celtyckiej „silną”. Liczyłem, że moja mała będzie silna i przeżyje wszystkie operacje. Z lekką obawą przekazałem córkę pielęgniarce, która zabrała ją na blok operacyjny. Zabieg miał potrwać kilka godzin. W tym czasie lekarze zamierzali wybudzić Bellę.

***

(Reamonn „Supergirl”[url] http://www.youtube.com/watch?v=Wyco2Uva7hI[/url])

Bella:

Otworzyłam oczy i szybko, ponownie je zamknęłam. Było tak jasno. Nie wiedziałam, gdzie jestem, ani która jest godzina. Starałam się przypomnieć sobie, co się stało. W głowie przemknęły mi obrazy. Samochód, James, wypadek. Moje dzieci. Musiałam dowiedzieć się, co z nimi. Podniosłam powieki i zmusiłam źrenice do przyzwyczajenia się do światła. Widok przede mną stopniowo zaczął się wyostrzać, ale nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ujrzałam Edwarda, który usiłował delikatnie się uśmiechać. Jednak bez problemu zorientowałam się, że ten uśmiech jest wymuszony i sztuczny. Wyglądał na zmęczonego i smutnego, z czego wnioskowałam, że coś musiało być jednak nie w porządku.

- Edward, to ty? Skąd się tu wziąłeś? – zapytałam, zdziwiona.
- Wróciłem, teraz już zawsze będę przy tobie. – Odparł spokojnie.
- Edwardzie, co z dziećmi? – Zmusiłam się do wydobycia z siebie dźwięku i wychrypiałam z trudem to pytanie.
- Żyją, Bello. Wszystko będzie dobrze. Mamy śliczną córeczkę i pięknego synka. Musiałem ochrzcić małą bez ciebie. Będzie się nazywać Hope Megan Cullen. – Wyjaśniłem.
- Wybrałeś piękne imiona, ale dlaczego musiałeś zrobić to tak wcześnie? Coś z nią nie tak? Edwardzie, powiedz mi prawdę. – Zaczynałam się martwić.
- Ma wadę serca. Operują ją właśnie, ale wszystko będzie dobrze, już teraz wszystko będzie dobrze. – Zapewnił, głaszcząc mnie po policzku.

Był ze mną i uwierzyłam mu. Nie wiedziałam, jak im się udało go tu ściągnąć, ale nic mnie to nie obchodziło. Ważne, że wrócił. Chciałam się podnieść, żeby pójść zobaczyć mojego synka, ale nie byłam w stanie. Próbowałam znowu i nic. Boże! Ja kompletnie nie czułam własnych nóg. Sięgnęłam do nich rękami i upewniłam się, że były na swoim miejscu, ale nie potrafiłam nimi poruszyć. Edward spostrzegł, że coś było nie tak. Zmarszczył brwi i spojrzał w kierunku Carlisle’a, który stał nieopodal drzwi.

- Co się dzieje, Bello? – Odezwał się ojciec Edwarda.
- Ja… - Zawahałam się. - Nie czuję nóg. Nie mogę nimi poruszyć.
- Carlisle, zrób coś! – Mój ukochany podniósł głos. Zdenerwował się.
- Edwardzie, uspokój się. Wyjdź i poproś doktora Morrisona, żeby tu przyszedł. Musimy zbadać Bellę.

(Laura Izibor „Mmm” [link widoczny dla zalogowanych])

Kolejne dwie godziny spędziłam na różnych badaniach mających stwierdzić, czemu wystąpił u mnie zanik czucia w nogach. Według wyników rezonansu magnetycznego ani kręgosłup, ani rdzeń kręgowy nie był uszkodzony, ale doszło do ostrego zapalenia tego ostatniego, w wyniku czego, niedowład poprzeczny mógł się utrzymywać przez jakiś czas, lecz lekarze nie potrafili powiedzieć, ile będzie trwał oraz w jakim stopniu będę potem miała sprawne nogi. Nie docierało to do mnie. Zresztą, nie zastanawiałam się nawet nad moim stanem i jego konsekwencjami, gdyż jedyne o czym teraz mogłam myśleć, to moje dzieci. Nie zrobiła na mnie wrażenia informacja, że nie będę już mogła być więcej w ciąży. Dwójka maluchów kompletnie mi wystarczała i jedyne, czego chciałam, to w końcu móc je zobaczyć. Edward zawiózł mnie na wózku do naszego synka, gdyż córeczka w dalszym ciągu była operowana. Chłopczyk, jak na wcześniaka, był w świetnej formie i, w przeciwieństwie do siostry, cieszył się dobrym zdrowiem. Profilaktycznie musiał przeleżeć tydzień w inkubatorze, ale można go było wyjmować z niego, na przykład do karmienia. Pozwolono mi zatem wziąć małego na ręce. Żadnymi słowami nie dałabym rady opisać emocji, które wtedy we mnie wezbrały. Oto przytulałam do siebie tę małą istotkę, która stanowiła część mnie. Nasz syn był taki piękny. Widziałam w jego rysach siebie. Miał moje brązowe włosy i czekoladowo-brązowe oczy. Gdy tak zaciskał swoją malutką rączkę wokół mojego wskazującego palca, popłakałam się ze wzruszenia. Do szczęścia brakowało tylko obecności naszej dziewczynki. Wykorzystałam chwilę sam na sam z Edwardem i dzieckiem, bo dopiero teraz mogliśmy spokojnie porozmawiać.

- Chyba powinnam cię przeprosić – zaczęłam.
- Ty, mnie? Kochanie, za co? – Zdziwił się.
- Za to, że wcześniej nie dowiedziałeś się o ciąży, o dzieciach. – Wyjaśniłam.
- Bello, przecież próbowałaś. To ty powinnaś mi wybaczyć, że nie byłem przy tobie. – Stwierdził, całując mnie w policzek. Tak bardzo brakowało mi jego bliskości.
- To już nieistotne. Ważne, że już jesteś… - Gdy to wyznałam, Edward objął mnie i naszego synka ramieniem. Znowu łzy wzruszenia popłynęły po policzku.
- To jak nazwiemy małego gentelmana? – Zapytał mój ukochany. – Ty wybierasz, skoro ja nadałem imiona Hope. To jak?
- Johnatan Gregory Cullen. Pierwsze imię, gdyż jest dla nas darem z niebios, drugie, bo musi być czujny i opiekować się swoją młodszą siostrą. Może być?
- Pasuje idealnie. Tylko skąd wiesz, że to Johnatan urodził się pierwszy? Przecież byłaś cały czas nieprzytomna.
- Śniłam o tym, że byłam na rajskiej plaży. Było słonecznie i pięknie do czasu, aż zerwał się sztorm i ogarnęła mnie ciemność. Nic nie widziałam, nagle, ni stąd, ni zowąd usłyszałam głośny i silny płacz dziecka, a potem drugi, tylko zdecydowanie słabszy.
- Niezwykłe. To chyba ta mistyczna więź matki z dziećmi, co? – Zapytał zafascynowany.
- Nie wiem – odpowiedziałam krótko, pochylając się i całując mojego pierworodnego w czółko.

Chwilę później do sali wwieziono Hope i umieszczono w inkubatorze. Była śliczna, taka podobna do swojego ojca. Gdy pielęgniarka zostawiła ją w spokoju, mała zaczęła marudzić, więc zrobiłam jedyne, co mogłam w tej chwili, włożyłam rękę do środka i pozwoliłam jej również zacisnąć drobniutkie paluszki na moim palcu. Córka powoli się uspokajała, tak jak ja. Wreszcie byliśmy w komplecie.

***

(Minnie Ripperton „Loving you” http://www.youtube.com/watch?v=kE0pwJ5PMDg)

Edward:

Operacja Hope zakończyła się sukcesem. Mogliśmy odetchnąć spokojnie. Poza tym, Bella była już ze mną i dziećmi. Wszyscy razem – tak, jak być powinno. Martwiłem się strasznie niedowładem, który wystąpił u mojej ukochanej, ale wierzyłem, że paraliż się cofnie, jak zapewniali lekarze. W zasadzie, nic już nie wydawało się tak straszne, jak wcześniej. Ze wszystkim sobie poradzimy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ważne, że nic nas od siebie nie oddzielało. Patrzyłem na moją miłość, trzymającą w objęciach naszego synka i na córeczkę zaciskającej dłoń wokół palca swojej matki. Ten widok zapierał mi dech w piersiach. Bella zdecydowanie dojrzała przez te siedem miesięcy. Teraz, przy dzieciach, nie wyglądała już na zmęczoną i chorą. Promieniała ze szczęścia, a ja czułem się, jakbym wygrał na loterii. Wiedziałem, że muszę zrobić jeszcze tylko jedną rzecz, by poczuć się spełnionym. Może powinienem poczekać na lepsze okoliczności, ale życie nauczyło mnie, jak cenna jest każda minuta. Niczego nie należało odwlekać.

Nie czekałem dłużej. Wyciągnąłem z kieszeni malutkie pudełeczko. Gdy Bella była na badaniach, poprosiłem Esme o pierścionek zaręczynowy babci, a ona zrozumiawszy, co zamierzam, zjawiła się z nim z powrotem w szpitalu w niecałą godzinę. Dzięki temu, nie dręczyły mnie wątpliwości, czy matka zaakceptuje moją wybrankę. Kiedy przekazywała mi pudełko miała łzy w oczach i życzyła, żebyśmy już teraz byli szczęśliwi. Postanowiłem chwytać dzień. Uklęknąłem przed Bellą, a ona zrobiła zdziwioną minę.

- Edwardzie… - szepnęła zaskoczona.
- Bello, nie mogę dłużej czekać. Jesteś miłością mojego życia i matką moich dzieci. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną?
- Och, kochany… - Znowu się rozpłakała. – Oczywiście, że tak. Chyba w to nie wątpiłeś.

Założyłem na jej palec pierścionek i zdziwiłem się, bo rozmiar był idealny. Zresztą, chyba nie powinienem być ani trochę zaskoczony. My po prostu byliśmy sobie przeznaczeni…

-------
I jak? Wszystko dobiega końca. Wesołej dalszej części Świąt!
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 21:20, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Kaffienko, święconki na szczęście nie upuściłam, bo byłam razem z siostrzeńcem i to on pare razy się z nią zachwiał :)

Co do tekstu, to prawie że się popłakałam jak to czytałam. Wszystko aż tak się pokomplikowało. Gdyby nie ta cała misja Edwarda, to Bella urodziłaby zdrowe dzieci, jej też nic by się nie stało, wróciłaby do pracy i wszystko byłoby idealne. A tak...co teraz będzie?? Pewnie w końcu zostanie na wózku i i tak będę szczęśliwą rodziną, ale mogło być jeszcze lepiej... No cóż, jest jednak inaczej, ale mam jeszcze małą nadzieję, że Belli wróci czucie, a mała Hope będzie silna i przetrwa to wszystko.

I dziękuję zajączkowi ze taki prezent na święta :)
Pozdrawiam
mTwil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Sob 21:24, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Słodko. Naprawdę pięknie. :) Ujęłaś mnie tą historią i jak któregoś wieczoru zaczęłam czytać, to za nim się położyłam, miałam już wszystko opanowane. :) Masz ciekawy i lekki styl. Pomysł też bardzo przypadł mi do gustu, bo wprowadziłaś jakby nawet dwa. I z jednego, i z drugiego można byłoby napisać jakieś opowiadanie, a ty to tak fantastycznie połączyłaś. :) Z niecierpliwością czekam na kolejną część. :P
Pozdrawiam i weny życzę. :*
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 21:33, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

:)

Tak powinien wyglądać mój komentarz, ale obawiam się, że moderatorzy doszliby do wniosku, że to nie podchodzi pod KK i poleciałabym jak długa.
BARDZO mi się podobało. Serio. Na początku czułam się, jakbym oglądała (i tu serio mam na myśli seans telewizyjny i to nie z napisami tylko z lektorem) Housa. Nawet imię chłopca ponownie przywołało to skojarzenie :) Pełna profeska. Serio. Jestem zachwycona. I tak się wszystko ładnie poukładało. Masz talent. Tyle powiem. :)
Tylko nie łapie. Na początku napisałaś że wstawiasz rozdział i epilog (dobrze zrozumiałam?). A wwpisie był tylko rozdział. Oczywiście opowiadanie może się tak skończyć bo jest wszystko niemial idealnie. Ale czy to jest koniec? Bo nie było stwierdzenia KONIEC.... pogubiłam się. Błagam pozwól mi się odnaleść przed świętami... czy będzie coś jeszcze?

Tak w ogóle życzę Wesołego Alleluja :)
I czekam na jakieś info :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Sob 21:34, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Omg. Mam łzy w oczach. To jest... nie wiem jak to ująć...
Jestem taka szczęśliwa, że wszyscy żyją. Tylko trochę zasmuca mnie ten paraliż.
Ale skoro lekarze zapewniają, że się cofnie, to mam wiele nadziei, że tak się stanie.
Jak sobie pomyśle, że do końca już tak niedaleko... Robi mi się smutno. Przywiązałam się do twojego ffa. Napewno szybko go nie zapomnę...
Najlepsze życzenia i WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 21:40, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

Prostuję: jeszcze będzie rozdział II.15 i epilog. Jeszcze ich nie napisałam, ale podejrzewam, że w ciągu kilku najbliższych dni się pojawią. Muszę do nich dojrzeć. Wink Miłej nocki i dzięki za komentarze... Jestem nimi poruszona. Laughing
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 21:49, 11 Kwi 2009 Powrót do góry

A już się przestraszyłam, że to koniec. Miałam łzy w oczach, kiedy Edward ochrzcił dziewczynkę.
To był piękny moment. Gratuluje wyobraźni.
Wesołych Świąt!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 21:53, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin