|
Autor |
Wiadomość |
Mary Sue
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 19:31, 13 Lis 2009 |
|
Leah tak po prostu to... przyjęła do świadomości? Albo może ona coś podejrzewała? No cóż, w każdym razie jest wielce wyrozumiała i jest w stanie zaakceptować wszystko, nawet ot, tak.
Poświęciłaś tę część Embry'emu i Sethowi, gdzieś tam w tle znajdowała się Leah, w sumie szkoda, myślałam, że trochę będzie o Jacobie i Leah, ale jestem w pełni zadowolona. Chociaż jestem wielce ciekawa, czy któryś z nich (E. lub S.) się wpoi. No tak mnie to ciekawi, że to jest wielkim katalizatorem, sprawiającym, że chcę tu wchodzić i czytać.
Bardzo lubię twoje opowiadanie. Nie czytałam żadnego poprzedniego, ale wiem teraz, że jeszcze niejedno twoje dzieło bym przeczytała, gdyby się zjawiło na forum.
Dobra, koniec wazeliny. Myślę, że jesteś świadoma swojego kunsztu i talentu. Jakby to powiedział mój kolega - wielkie propsy za to!
;-) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Śro 21:20, 18 Lis 2009 |
|
Jakie ja mam szczęście Mam możliwość zajrzenia co jakiś czas do netu na dosłownie kilka minut. Z kolejną porcją wstrzymam się do soboty, a tymczasem postanowiłam napisać zaległy komentarz do Uwikłanych. Obiecałam go już wcześniej, ale byłam zabiegana i nie wypełniłam obietnicy, za co drogą Autorkę przepraszam – mogłam nie mówić, że dam radę.
Najważniejsze jednak, że piszę, bo nigdy w tej kwestii nie jest za późno. Zawsze czytam z przyjemnością Twoje prace i jestem wdzięczna za to, że obdarzasz mnie zaufanie i mam dostęp do tekstu troszkę wcześniej od innych. To bardzo prawdopodobnie powoduje moją opieszałość w pisaniu komentarzy i wolę najpierw przeczytać przemyślenia innych, zanim sama coś napiszę, żeby zobaczyć, jak odbierają Twoje dzieło. Mam nadzieję, że moje szczere wyznanie nie spowoduje, iż zaprzestaniesz tej praktyki i nadal będziesz mnie karmić przedpremierową lekturą.
Rozdział siódmy
Zawsze zachwycam się nad Leą, ale w tym rozdziale głównie urzekła mnie Ness. Jest taka mądra i troszczy się o Jacoba, a Jacob – mam wrażenie, że jej nie kocha, że tylko jest jej oddany i związany przez wpojenie... że chętniej jego serce podążyło by w inną stronę... w stronę innej przyjaźni. No cóż, może pokocha Rens (sama już wymyślam swoje skróty – pierwszy z RS, bo nie przepadam za pełnym imieniem tej dziewoi i tegoż imienia zdrobnieniem), może poczuję się kiedyś szczęśliwy przy jej boku.
Sprawa z Embrym – jesteś mi coś winna za dodatkowe parę deko odłożonych na moich biodrach :D Ty wiesz, o czym ja mówię – przez Ciebie – wtedy, gdy czytałam ten rozdział musiałam wsunąć paczkę bekonowych chrupek też je lubię jak Em.
Coraz bardziej podobają mi się jego relację z Edziem, który jest po prostu w porządku. Lubię go takim, jakim go przedstawiasz. Potrafi niewybrednie żartować, co dodaje mu smaczku.
No i spotkanie: Podoba mi się, jak subtelnie przedstawiasz sprawę. Nie znam żadnego geja, za to poznałam lesbijkę i wiem, że nie mam nic przeciwko odmienność. Co innego jednak rozmawiać z kimś o seksualności, a co innego widzieć kogoś „w akcji”. Nie wiem, jak bym zareagowała, po prostu nie wiem, ale uczucie, które pojawiło się pomiędzy Twoimi postaciami, pokazuje, że taka bliskość nie jest gorsząca, szkoda tylko, że w naszym bogobojnym – bądź co bądź – kraju coś takiego spotkałoby się pewnie z wytykaniem i obrzydzeniem. Embry i Seth też nie wystawiają się na pokaz. Jestem ciekawa, czy się ujawnią...
Rozdział ósmy
Powrót do Lei i na sam początek koszmar. Biedna Lea – przeszłość wywarła na niej potężne piętno i nie może się od niej uwolnić. To ona ma wszystko na swoich barkach. Nie może się pozbierać, zająć sobą, bo wiecznie ktoś przytłacza ją sobą – mama swoim zachowanie, Seth – nierozgarnięciem. Ona jednak zawsze wszystko prostuje, naprawia, rozumie. Jest kochaną siostrą. :)
Lubię, w jaki sposób prezentujesz relacje między nią, a Sethem. I kochany Jasper w myślach jako środek uspokajający
Uwikłani są po prostu super, uwielbiam ich i zawsze są w mojej czołówce. Życzę Cie, Angie, dużo weny na kolejne rozdziały i jeśli chcesz i masz już coś dla mnie podeślij. ^^ Zajrzę w sobotę na maila. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 10:56, 21 Lis 2009 |
|
O God.... Przeczytałam jednym tchem. Skończyłam późno w nocy i już sił nie starczyło na komentarz, no to teraz...
Dziewczyno, to jest Boskie Boskie BOSKIE!!!!
Ja nigdy nie przepadałam za sforą. Teraz ją kocham.
Uwielbiam to, że zachowałaś z kanonu przyjaźń Setha i Edwarda. I przedstawiasz ją cudnie. Wywołuje u mnie silne wzruszenia. I ten Edward - daleki, a taki "namacalny". Jego obecność tutaj wywołuje we mnie dziwną tęsknotę...
Leah is my idol od wczoraj. A nigdy jej nie lubiłam. Silna, mądra, wspaniała młoda kobieta. Te uczucia między nią a Jake'em - Boże, jaka głębia. Jakby byli rodzeństwem, nie, to coś więcej - bratnie dusze.
Seth i Embry - no, wielki zachwyt z mojej strony. Niektórzy będą wiedzieli, czemu (nie jestem gejem, jakby ktoś źle zrozumiał). Uwielbiam ten paring. I mam nadzieję, że jeszcze o ich uczuciu sporo przeczytamy. Choć oczywiście wątków jest wiele. Ale podoba mi się u ciebie ta wielowątkowość. I trzecioosobowa narracja też mi się bardzo tu podoba. No w zasadzie, ze względu na wiele wątków, wydaje się logiczna.
Ciekawi mnie jak daleko pozwolisz sobie na erotykę w tym opowiadaniu. Jak na razie jest bardzo subtelnie i pięknie.
No i nie ma błędów. Jak to się cudnie wtedy czyta....
Masz we mnie fana, będę to wiernie czytać i komentować.
Pozdrawiam, Dzwoneczek
EDIT : chciałam jeszcze tylko coś dodać Angels, bo przeczytałam twoje wypowiedzi w dziale "ogólnie o Fanfiction: Pisz, pisz, pisz i błagam cię, nie przestawaj. Powinnaś być tu hołubiona. Na moje komentarze możesz liczyć i mam nadzieję, że od następnego razu będą bardziej składne. Tym razem po prostu zachwyt mnie zamroczył. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 10:18, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kirike
Wilkołak
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 16:09, 24 Lis 2009 |
|
Cóż... niezwykle rzadko ostatnimi czasy cokolwiek komentuje na tym forum, chociaż większość tematów czytam, i jestem tu praktycznie codziennie.
Ale nie miała bym serca nie napisać tutaj nic.
Okropnie mnie zachwyciłaś tym ff. Jest tak niesamowite, oryginalne i ciekawe że aż po prostu przyjemnie się czyta, jestem zła na siebie, że nie zaglądnęłam tu wcześniej.
Wiem, że nie tak sobie Setha wyobrażałam, zmieniłaś go diametralnie. Ale podoba mi się to, w końcu to coś innego.
Osobiście uwielbiam całą sforę z sagi, w szczególności właśnie Setha i Jacoba.
Podoba mi się też Twoja postać Edwarda ( pomimo że są to tylko listy, idealnie oddają to jaki on moim zdaniem powinien być ) i Leah, ona swoją drogą jest niesamowita, a ty jeszcze bardziej pogłębiłaś tą postać.
Ogólnie rzecz biorąc, ff jest naprawdę świetny.
Wiem, że ten mój komentarz jest prymitywny, ale może następnym razem będzie lepiej.
Niecierpliwie czekam na kolejną część, i życzę powodzenia w pisaniu.
Pozdrawiam ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AngelsDream
Dobry wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 108 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 21:08, 24 Lis 2009 |
|
Podjęłam decyzję, że Uwikłani znikną z forum.
A teraz łapka do góry, kto się wystraszył? Zupełnie poważnie od tego rozdziału premiery kolejnych części będą na mojej stronie, a na forach oczywiście pojawią się, ale z opóźnieniem.
Zgodnie z tym postanowieniem: niecierpliwych zapraszam na stronę: [link widoczny dla zalogowanych] , a tych, którzy wolą czytać na forum do tego tematu za dzień lub dwa.
Przypominam, że playlista znajduje się tutaj i jest na bieżąco aktualizowana: [link widoczny dla zalogowanych]
Aktualnie jestem na etapie piętnastego rozdziału i sądzę, że tekst zamknie się na dwudziestu częściach. Z tego miejsca dziękuję wszystkim, którzy komentują - biorę sobie Wasze uwagi do serca i każda opinia jest dla mnie cenna i istotna. Ściskam mocno.
AD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 21:21, 24 Lis 2009 |
|
to ja łapka do góry, bo mi serce stanęło...
nie rób tak więcej *mówi przez zciśnięte zęby*
przeczytam sobie z tej stronki skoro nie wrzucasz i skomentuję jak już się pojawi na forum
i żeby ci nie przyszło do głowy zawieszać, bo cię znajdę... i podejrzewam, że jest kilka osób, kóre mi w tym pomogą
pozdr.
k. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:39, 24 Lis 2009 |
|
Angels - ha ha ha...
Bardzo śmieszne.
Przeczytałam w Twoim komentarzu do PS, ze skończyłaś pisać duży rozdział, radośnie klikam na Uwikłanych, a tu taki kwiatuszek...
Podobnie jak kirke przeczytałam i skomentuję jak wstawisz tutaj. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 21:42, 24 Lis 2009 |
|
No ja się wystraszyłam nie na żarty. I też mi niemal serce stanęło. A jest już trochę styrane przez życie, więc miej litość dziewczyno. I nie da rady ręki w górę, bo od razu opada wiotka, tak się jeszcze trzęsie...
To znaczy, ze na razie no comment, tak?
Dopiero jak się tu pojawi czapterek chyba by wypadało...
Tak, ja pomogę Kirke cię tropić, jakby co. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AngelsDream
Dobry wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 108 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 21:56, 24 Lis 2009 |
|
Nie chcę mieć nikogo na sumieniu. Ot głupi żarcik.
Rozdział zawiśnie już teraz, bo mi się miło zrobiło, że odpisałyście.
UWIKŁANI
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
"Jest tylko jedna droga - moja droga".
(AngelsDream - Bestia)
Raise me up
Don't let me fall
Cause I don't get myself
I feel like I felt before
But can't find my way
Riverside - Loose Heart
Dziewczyna patrzyła na dwie koperty, które ściskała w dłoniach. Obie były dla niej równie ważne, choć kryły zupełnie skrajne zawartości. Leah zagryzła dolną wargę niemal do krwi, prychnęła pod nosem i odłożyła listy na biurko. Musiała się uspokoić i zdecydować, czy najpierw woli przeżyć największe rozczarowanie, które osłodzi wieściami od Jacoba, czy raczej zrobić na odwrót i potem wybrać się na intensywną przebieżkę po lesie. Westchnęła i usiadła na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Miała dość. Rezerwatu, ciągłej obecności Sama, swojego domu i ogólnie własnego życia, ale nie wyobrażała sobie, że gdzieś tam, jest dla niej coś lepszego, niż ta szara i przygnębiająca codzienność. Seth jakoś ugłaskał Sue i dziś zachowywała się niemal jak wtedy, kiedy jeszcze żył Harry, ale czasami zdarzały się dni, kiedy Leah miała ochotę udusić ją gołymi rękami. Kochała kobietę bezwarunkowo, ale widziała, że ta coraz bardziej przywiązuje się do ich obecności w domu. I zwyczajnie nie mogła nie myśleć o ucieczce, która przecięłaby mentalną pępowinę - zastanawiała się, jak bardzo zmieniłoby to relację Setha z matką. Zadrżała mimowolnie, przekonana, że mogłoby być tylko gorzej, ale... Czy obowiązkiem córki było zostawać w rodzinnym domu tylko dlatego, że tak wypadało i wszystkim na około ułatwiało życie? A co z nią? Gdzie w tym wszystkim zgubiła się Leah? Leah, która miała marzenia i cele, uśmiechająca się i szczęśliwa, pełna energii i charyzmy. Indianka odchyliła się do tyłu, opadając na łóżko. Wiedziała, co się z nią stało. Wszystko zaczęło się od rozstania z Samem, a potem codzienność przeciekła jej między palcami. Dosłownie. W cichych łzach bezsilnej wściekłości, kiedy przygnieciona bezradnością szlochała w poduszkę. Uważali ją za twardą laskę - kumpla, któremu przypadkiem wyrosły piersi. Kolegę, który niekiedy miewał dziwne nastroje, ale w gruncie rzeczy był w porządku, jeśli tylko nie zaczęło się w jego towarzystwie drażliwego tematu. Została zdominowana, wciśnięta w rolę, która na początku pomogła jej ukryć ból, ale z czasem stała się pułapką. Cholernym labiryntem poplątanych korytarzy z ukrytymi tu i ówdzie zapadniami. Leah westchnęła i usiadła gwałtownie. Przez chwilę miała irracjonalną potrzebę rozebrania się do naga i zaśpiewania piosenki All by myself, ale zdusiła ją w sobie, podobnie jak kolejny pomysł o skakaniu po łóżku i wojnie poduszkowej z Sethem. Zmarszczyła nos, gdy przypomniała sobie ostatnie wyznanie brata. Powoli docierało do niej najgorsze - nie każdy był nią, Jacobem czy Edwardem - tolerancja to modne hasło, ale za modą często szło pustosłowie. Gdy przychodziło do rzeczywistego wykazania się, ci najgłośniej krzyczący o akceptacji inności, pierwsi sięgali po kamienie. Nie tego chciała dla wesołego nastolatka, który właśnie zachłystywał się pierwszym poważnym zauroczeniem.
- Embry, ty lisie, kto by pomyślał - szepnęła do siebie i wstała, wyciągając ręce nad głowę. Potrzebowała prysznica i przekąski. Przezornie nie spojrzała na koperty.
Ateara odłożył słuchawkę telefonu w momencie, gdy jego starszy syn zamknął za sobą drzwi. Wyglądał na zmęczonego i zniecierpliwionego, ale skinął głową na powitanie, stawiając torbę z laptopem na podłodze.
- Cześć, co tam? - spytał, odchrząkując.
- Dzwoniła twoja matka. - Głos mężczyzny nieznacznie zadrżał.
- Coś mówiła? - spytał Embry, ignorując zachowanie ojca.
- Żebyś oddzwonił, kiedy tylko będziesz mógł. - Gdyby wzrok mógł zabijać...
- Jasne, dzięki. Linnie jest w salonie? - Był mistrzem panowania nad sobą, zdecydowanie.
- Tak, odpoczywa, ale chyba nie śpi. - Quil Senior przełknął głośno ślinę i umknął spojrzeniem w bok. Call minął go i wszedł do łazienki, mamrocząc pod nosem:
- Dzięki, tato. - Po chwili odkręcił wodę i namydlił dokładnie ręce, przeglądając się w lustrze. Jeszcze kilka nocnych randek z Sethem i nawet zmiennokształtność nic nie pomoże na cienie pod oczami - pomyślał, wykrzywiając wargi w złośliwym grymasie. Wytarł dłonie w ręcznik, przejechał palcami po włosach i odetchnąwszy głęboko, ruszył do salonu. To zdecydowanie była trudniejsza część.
Kobieta westchnęła i oparła się o ulubione poduszki - wiedziała, że Embry wróci niedługo z pracy i odda jej kluczyki od samochodu. Musiała zachować spokój i pilnować, by ich kruche przymierze nie rozsypało się pod wpływem jakiegoś przypadkowego słowa czy gestu. W głębi ducha lubiła tego niesfornego, odrobinę ekscentrycznego chłopaka, ale każdym oddechem przypominał zranionej dumie żony, że nie potrafiła utrzymać męża przy sobie. W normalnych warunkach, gdyby sama mogła decydować, natychmiast po wieściach o zdradzie i ciąży tamtej wywłoki, zażądałaby rozwodu, ale bycie partnerką mężczyzny naznaczonego piętnem Bayaka wiązało się nie tylko z przywilejami, ale przede wszystkim z obowiązkami, które musiała wypełnić wobec całego plemienia. Starsi od dawna już nie zmieniali się w wilki - zostawili wszystko w rękach młodszej i lepiej zgranej watahy Sama. Linnie nie mogła pojąć, czemu jej jedyne prawdziwe dziecko wybrało dobrowolnie stado Blacka - oczywiście nie mówiło się o tym głośno, ale ci dopuszczeni do tajemnicy z dezaprobatą przyjęli informację o wpojeniu Jacoba w półwampirzycę. Zapewne wywołałoby to o wiele większą burzę, gdyby nie fakt, że Quil wybrał Claire - dwuletnią kuzynkę ślicznej Emily. Trudno było, choćby przez moment, nie pomyśleć o tych aferach, które tak chętnie rozgłaszają gazety i nadwrażliwi dziennikarze. Dla matki to zbyt wiele, ale na szczęście wszystko już dawno ucichło, Jake się wyprowadził razem z pijawkami, a Call też coraz rzadziej bywał w domu. Jeszcze mieli szansę na stworzenie prawdziwej rodziny, choćby pozornie.
- Lin, śpisz? - spytał Embry.
- Nie, tylko leżę - odpowiedziała, otwierając oczy.
- Dzięki za samochód, naprawdę dziś miałem morderczy dzień i gdyby nie twój gest, to chyba bym zwariował - stwierdził, wyciągnąwszy kluczyki z kieszeni spodni.
- Nie ma za co. Cieszy mnie to, że auto sprawowało się jak należy. - Chwyciła skórzany breloczek i zabrała swoją własność, po czym dodała: - Wybacz, ale chciałabym się zdrzemnąć, dobrze?
- Oczywiście, ciociu - odpowiedział, przypominając tamtego zagubionego sześciolatka, którym kiedyś był. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i opadła z powrotem na poduszki. Słyszała jego westchnienie i charakterystyczne, sprężyste kroki. Gdyby tylko chciał, mógłby być modelem - miał w sobie wdzięk i charyzmę, a przy tym odziedziczył po Atearze to diabelnie kuszące spojrzenie, ale wydawało się, że zupełnie nie dostrzegał swoich zalet. Linnie nigdy nie czuła się na siłach, by docenić pasierba na głos.
Quil złapał brata za ramię.
- Musimy porozmawiać, już - syknął, gdy Embry usiłował zniknąć w czeluściach swojego pokoju.
- Jestem zmęczony. - Bronił się słabo.
- A ja będę tańczyć w balecie. Ostatnio mogłeś mnie zwieść banałami. Żądam prawdy, Brie - szepnął i rozluźnił uścisk. - Proszę - dodał.
- Okej, wezmę prysznic, przebiorę się i przyjdę do twojego pokoju, dobrze? - Mężczyzna zrobił zatroskaną minę, ale nie mógł okłamywać wiecznie całego świata.
- Trzymam cię za słowo. - Quil wiedział, że to, co usłyszy będzie musiało zostać tylko między nimi.
Seth chichotał jak głupek. Czuł się dokładnie taki - nieinteligentny i ograniczony. Odurzony feromonami, hormonami i wszystkimi innymi onami, które istniały we wszechświecie. Może dlatego siedział i gapił się w monitor, rozczapierzywszy palce nad klawiaturą. Zerknął na swoje dłonie i uśmiechnął się dwuznacznie. Myśl, że wreszcie dotykał Embry'ego i nie został odrzucony, doprowadzała go do totalnej euforii. Gdyby w takim stanie musiał chodzić do szkoły, zawaliłby wszystkie testy. Nie widząc innej możliwości, zaczął pisać kolejny mail do Edwarda.
ED, RATUJ MNIE!
Myślę, że zostałem porwany przez kosmitów, którzy wycięli mi połowę mózgu, a zamiast niej wszczepili galaretkę ananasową - pełną chemii, ale świetnie udającą to, czym ma być. Jeśli zrozumiesz cokolwiek z tego listu, to chłopie, nigdy już nie wspomnę ani słowem o żelach pod prysznic z dodatkiem brokatu i ekstraktu z masy perłowej. Mam wrażenie, że nie ma dla mnie ratunku. Żadnego. I nawet chłoptaś w obcisłych majtkach naciągniętych na zielone rajtuzy, jeżdżący różową furą i grający na czerwonych, elektrycznych skrzypcach nie może mnie wybawić z kłopotów. Pamiętasz ten Twój tekst o lwie i jagnięciu. Mam swoją wersję. Siedzisz? Jak nie, to usiądź. Jesteś gotowy? Na pewno?
Baran zakochał się w Siberian Husky.
Głupi baran, ale przecież Husky mają takie śliczne oczy!
Żyjesz? Zresztą Tobie to i tak bez różnicy. Jak Ty to znosiłeś, kiedy poznałeś Bellę? Zupełnie nie pojmuję - podziwiam Twoją samokontrolę. Proszę, napisz mi coś poważnego. Nie wiem, może poleć mi jakiś smutny film albo trudną książkę. Nie chcę zmienić się w kolesia w obcisłej koszulce, którego półka z kosmetykami jest mniej obszerna jedynie od powierzchni szafy. Czy ja już zawsze taki będę?
Seth
PS A tak na serio, zdradzę Ci sekret - cholernie się boję tego, co będzie dalej, wiesz?
Tak, bał się, bo wiedział, że w życiu głośny śmiech zbyt często płynnie przechodzi w donośny płacz lub krzyk wściekłości. Miał wrażenie, że rozczarowanie dyszy mu prosto w kark. Nacisnął ikonkę "Wyślij" i zakręcił się na krześle. Tak właśnie się czuł - zdezorientowany, a jednocześnie dziecinnie podekscytowany, choć gdzieś w głębi powoli kiełkowały wyrzuty sumienia.
Leah pokręciła głową z niedowierzaniem - Seth zdurniał do szczętu, ale w tym wieku powinien właśnie tak reagować. Przeżywać wszystko - wynosząc każdy drobiazg do rangi święta narodowego - oddychać pełną piersią i wierzyć, że życie składa się jedynie z prostych dróg. Ścieżkę dziewczyny ktoś nakreślił wyjątkowo wrednie - wydawała się zwyczajna dopóki nie skręciła raptownie w lewo, zmierzając wprost ku przepaści. Bezdennej i mrocznej, w której unosił się wszechobecny gorzki zapach i milczało nawet echo. Leah dryfowała w dół, wzruszając ramionami i krzywiąc usta. Znikąd pojawiła się lina, ale Indianka bała się ją chwycić. W końcu nie wytrzymała i rozdarła białą kopertę. Wyciągnęła z niej dwie kartki, które rozłożyła i natychmiast zacisnęła powieki. Kiedy otworzyła oczy i przeczytała pierwsze zdania, nie mogła powstrzymać łez.
- Udało się, udało - szeptała jak mantrę.
Dostała się na staż w Parku Narodowym Banff - posada czekała na nią do jesieni, potem przepadała. Zapewniano zakwaterowanie, wyżywienie i całkiem przyzwoitą pensję, ale przede wszystkim cały cykl szkoleń i kursów. Jeśli tylko zaliczyłaby je na odpowiednio wysokim poziomie, mogła liczyć na stały etat na wymarzonym stanowisku. Chrzestne Wróżki pamiętają również o złych siostrach pięknych Książąt z Bajki. Niesamowite! - pomyślała. Drżącą dłonią sięgnęła po list od Jake'a i przytuliła prostą kopertę do piersi. Żałowała, że nie może mu tego powiedzieć osobiście - nienawidziła dzwonić, wręcz brzydziła się tej czynności, ale z takiej okazji postanowiła przełamać własne opory.
Kiedy Jake zobaczył imię Lei na wyświetlaczu swojego telefonu, zadrżał i natychmiast odebrał. W pierwszej chwili pomyślał, że Sam zrobił dziewczynie krzywdę, ale to, co usłyszał, odebrało mu głos. Cieszył się, oczywiście, że się cieszył, ale jednocześnie nie umiał zagłuszyć tego cichutkiego głosiku w swojej głowie, który podpowiadał mu, że nic już nie będzie takie samo, kiedy Leah wkroczy na nową ścieżkę.
Embry postawił czteropak piwa na podłodze i usiadł obok Quila. Milczał, gdy otwierał dwie pierwsze butelki - nie był zwolennikiem rozpijania nieletnich, ale wyjątkowe rozmowy potrzebują szczególnej oprawy, a nie mógł zabrać go do baru. Zresztą potrzebował chwili do namysłu, żeby pozbierać myśli. Kilka łyków chłodnego, gorzkiego płynu spłynęło w głąb jego gardła, a potem zaczął mówić. Oczywiście nie o wszystkim, ale wreszcie wyrzucił z siebie mroczną prawdę o bękarcie Ateary. Quil zbladł i wypił swoje piwo niemal duszkiem do dna, krztusząc się gwałtownie.
- To nie mam już brata, co? - spytał Call niepewnie, zastanawiając się, kiedy padną pierwsze wyzwiska.
- Nie wiem, co powiedzieć. - Spodziewał się wszystkiego, ale nie wieści o homoseksualizmie.
- Może już pójdę do siebie? I tak muszę zadzwonić do matki, a ty sobie przemyśl to, co usłyszałeś - stwierdził cicho.
- Przepraszam. - Quil usilnie wpatrywał się w podłogę.
- Nie masz za co. Chciałeś prawdy, oto ona. - Mężczyzna wstał, zabierając pustą butelkę ze sobą. Wyszedł z pomieszczenia, cicho zamykając za sobą drzwi.
- Będę uważał na swoje prośby, Emb - rzucił w przestrzeń nastolatek, krzywiąc się z niesmakiem.
Leah usiadła przy stole w kuchni i uśmiechnęła się do Sue, która zwróciła na nią uwagę i na chwilę oderwała od przygotowywania kolacji.
- Chciałam z tobą porozmawiać, mamo - zaczęła, splatając dłonie. - O czymś ważnym.
- Nie będzie ci przeszkadzać, że kroję warzywa? - spytała kobieta, przenosząc miskę i drewnianą deskę z blatu na stół.
- Nie, raczej nie - odparła młodsza Indianka, zerkając niepewnie na nóż, który trzymała w ręce jej matka.
- No to zaczynaj - zaintrygowana kobieta zachęciła córkę do mówienia.
- Myślę, że nie ma sensu owijać w bawełnę. Chciałabym się wyprowadzić w związku z pracą, którą mi zaproponowano. - Zapadła cisza. Ostrze noża zawisło w powietrzu, wdowa po Harrym Clearwaterze nabrała w płuca powietrze, które zapomniała wypuścić, a Leah zacisnęła powieki, próbując nie myśleć o tym, co będzie dalej. Wrzask - przenikliwy i świdrujący - rozbił jej marzenia w pył. Seth zbiegł na dół, ale odesłała brata do pokoju albo do piekła - jego wola. Spędziła pół nocy, starając się przekonać matkę, że jej decyzja jest dobra i przemyślana, a przede wszystkim - korzystna. Bezskutecznie. Każde jej zdanie kwitował płacz, szloch i pretensje. W końcu wiedziała, że nie wytrzyma już ani sekundy dłużej.
- Dobrze, zostanę tutaj i zdechnę - samotna i nieszczęśliwa - warknęła, wychodząc kuchennymi drzwiami. Nie zwracając uwagi na ciuchy ani jasne światło księżyca, przyjęła wilczą postać i pobiegła w las. W głowie dźwięczały jej słowa Setha.
Moja droga nie będzie łatwiejsza od twojej, ale oboje mamy prawo do własnych wyborów.
Zamknęła umysł, by nie wyczuł tego, jak bardzo jest rozczarowana i rozgoryczona, a potem zawyła z głębi płuc, rwąc dźwięk na podobieństwo ludzkiego szlochu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 22:06, 24 Lis 2009 |
|
ten rozdział wiele zmienia... zaczęłam się nawet bać, że boahterowie są żywi skoro sami zdają sobie sprawę, że czas przemian nadszedł...
ale nie tylko czas zmian... czas zwierzeń i wyjaśnień też... wyjawienie tajemnic Embrego Quilowi... ich rozmowa... to punkt zwrotny... zastanawia mnie jak sfory odniosą sie do całkiem nowej sytuacji... czy Seth i Embry się w siebie wpoili ? czy to tylko... aż... pociąg ?
postać Lei napawa mnie takim smutkiem... rozrywana we wszystkie strony... wymagania, które kazdy przed nią stawia... i ona jedna, której nikt nie udziela tak naprawdę rad... dręczy mnie ta bohaterka samym fatalizmem jej postaci i tymi krytycznymi sytuacjami... wyborami przed którymi ją postawiono... sfora Jacoba jest jakaś pechowa... najpierw alfa zmuszony jest do odejścia, a teraz beta w zasadzie musi dokonać dośc powaznej decyzji o bardzo szerokich konsekwencjach...
list Setha do Edwarda zbił mnie kompletnie z tropu... rozbawił i wytrącił z równowagi, ale ten element jest konieczny w tej układance, której kawałki przedstawiasz nam co rozdział...
powoli zbieramy wszystkie puzzle... już mnie korci, żeby się dowiedzieć... no co będzie dalej z tym wszystkim... jak sie ułozy zagmatwane życie bohaterów...
do następnego... oby jak najprędzej...
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 22:16, 24 Lis 2009 |
|
Mam ochotę ukatrupić Sue. Boże, co za potworna egoistka!
Nie wiem, co tam planujesz dalej Angels ze swoją postacią, ale coś mi się wydaje i to nie tylko po tym rozdziale, że zachowanie Sue jest oznaką jakiejś choroby psychicznej. Ona nie zachowuje się normalnie.
A teraz mój ulubiony cytat :
Cytat: |
Żyjesz? Zresztą Tobie to i tak bez różnicy. |
Piękne
Ten rozdział jest w sumie, poza radością Setha pełen smutku, melancholii, obaw. Trafia w mój nastrój dzisiaj.
Bardzo kibicuję parze Seth-Embry, ale nie będzie chyba im łatwo. Jedyna pociecha, że może Sue zejdzie na zawał jak się dowie i ni będzie mnie już denerwować.
Tak bardzo współczuję Lei - odwieczny dylemat - własne marzenia a poczucie odpowiedzialności.
Jeden rozdział - tyle emocji. Jak ty to robisz?
Chylę czoło.
Dzwoneczek |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:39, 26 Lis 2009 |
|
List do Edwarda hahahahahahaha......porostu tarzalam sie ze smiechu;) To takie w stylu Setha... Fajnie ze jakos to sobie poukladal i ma jasna sytuacje....
Za to Leah.........No tu jest klopot, bo ona wyraznie cos czuje do Jeka, a wpojenie duzo komplikuje...I bardzo zdziwilo mniue zachowanie Sue. Znaczy nie to ze zaczela histeryzowac, bo wiadomo ze jest przywiazana do dzieci, ale to ze nie pozwolila Lei podjac wlasnej decyzji i jeszcze robila jej z tego powodu wyrzuty...
Rozdzial boski jak zawsze... Mam nadzieje ze w przyszlym rozdziale jest cos wiecej o Leah i Jacobie...Aaaa i oczywiscie jakis list od Edwarda (bo cos czuje ze bedzie sie z czego smiac) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Czw 17:52, 26 Lis 2009 |
|
obiecuje, że kiedyś porządnie skomentuję to opowiadanie, zapewne jak skończysz. Zasiądę sobie wtedy, przeczytam na spokojnie całość i powiem co myślę.
A na razie powiem tak: tego typu twórczość literacka wywołuje u mnie dwojakie emocje: po pierwsze wywołuje gwałtowny przypływ zazdrości i zgrzytania zębami - jakim prawem ten bezczelny ktoś pisze tak świetnie?; po drugie następuje przypływ motywacji, pozytywny kop energii i taka wredna motywacja pod tytułem 'jak bym nie była leniwa to może bym kiedyś tak napisała coś tak fajnego'. Nie będę więc pisać, że cię uwielbiam, bo złoszczę się na ciebie, ześ taka zdolna i na siebie się złoszczę, żem taka rozlazła. Dziękuję ci jednak za zastrzyk energii do pracy nad sobą i za wrażenia estetyczne jakich dostarcza twoje opowiadanie. No i za cudowny watek Seth & Embry!
Pozdrawiam i życzę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mary Sue
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 20:52, 26 Lis 2009 |
|
W sumie skądś tam rozumiem uzależnienie (chyba tak to też można nazwać) Sue od obecności jej dzieci. Szczególnie, że straciła męża, ciężej jest przyswoić do świadomości, że powoli każde z dzieci pójdzie w swoją drogę.
Cieszę się, że Twoja Leah pójdzie w swoją stronę i ruszy się z miejsca, zajmując sobą. Trochę zaniepokoiła mnie reakcja Jacoba, chociaż pewnie sobie tylko dopowiadam, bo tak bardzo go lubię (Leę również!).
Fajnie, jak czyta się opowiadanie, w którym nie ma kompletnie żadnych błędów. To idzie tak sprawnie.
Pozdrawiam. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Czw 22:24, 26 Lis 2009 |
|
ukos napisał: |
(A tak już zupełnie na marginesie, Sethowa "ku***" powinna być z wielkiej litery) |
I w oryginale jest, ale autocenzura forumowa zmienia tylko na "ku***", nigdy na "Ku***".
(Rzekła beta.)
Angels, mi jest trudno komentować Uwikłanych. Po pierwsze mam ten sam problem, na który skarży się ostatnio Suszak - ile razy można się rozpływać nad cudownością czyjejś klawiatury? Ile razy napisać, że się tekst uwielbia? Ja wiem, można w kółko, choć mnie ciężko do tego dopisywać konkrety, bo wiem, co będzie dalej (ha! przywileje się ma!), a nie mogę tego napisać, bo nieświadomi niczego ludzie, którzy nie daj Eru przebrnęliby przez mój komentarz zostaliby zaspoilerowani i nieszczęśliwi. Tego się nie robi.
Tak więc znów ci napiszę półogólnie - tak, uwielbiam ten tekst. Zauważyłam, że zdecydowanie lepiej łyka mi się slashe niż femme slashe. Inaczej - teksty o gejach, a nie o lesbijkach. Choć na to nie ma reguły. Dobrze napisany tekst pokaże każdą konfigurację tak, że thiny nie będą narzekać.
A konkretniej? Konkretniej pozwolę sobie tylko napisać, że rozmowa z Leą jest naprawdę... prawdziwa (a truskawka jest truskawkowa, esz). Chodzi mi o to, jak Seth usiłuje z siebie wydusić prawdę. Przed własną siostrą. Która nawiasem pisząc skomentowała to w naprawdę boski sposób (to o guście odnośnie mężczyzn). Tak, to zdecydowanie była "moja" scena. Choć i wcześniej było dobrze. Twoja Sue jest inna od mojej, co nie znaczy, że nie może mi się podobać taka kreacja postaci, jaką ty nam prezentujesz. Może. I to bardzo. Choć nie wiem, czy bym ją polubiła, gdybym ją spotkała w prawdziwym życiu, tak jako postać jest dobra. A Leah? A Leah... to Leah (truskawkowe truskaaaawkiiii!). U ciebie nie da się jej dobrze określić, nic jej tak nie odda jak jej własne imię. Samo w sobie jest wystarczająco mocne i konkretne.
Jej sen na początku? Kiedy czytałam ten rozdział po raz pierwszy pomyślałam: "Co jest, do k.nędzy? Czy ta Angels się nie zagalopowała???" Ale nie, nie zagalopowała się Angels. Angels zrobiła to, co zrobić musi, by pokazać sens swojego świata. I to mi się także w twoim tekście podoba.
Dobra, czas zabrać się na poważnie za dziesiątkę i przestać się opierniczać. :)
jędza thin |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Czw 22:31, 26 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Wto 21:32, 01 Gru 2009 |
|
Angels, ja zawsze później z komentarzami, ale chyba się już do tego przyzwyczaiłaś. Ostatnio napisałam thin, że jest moim Harrisem, Vonnegutem i Coelho (powtórzę, bo się nie wstydzę, bo kiedyś „zaczytywałam się w facecie” - nikomu nie urągając, nie będę już więcej wspominała o Panu C. ). Ja mam taką dziwną przypadłość, że albo czytam książki tematycznie (np. o wampirach i innych stworach) albo autorem. Jeśli mnie styl danej osoby uwiedzie lub sposób tworzenia atmosfery, budowania napięcia, tworzenia opisów, opis warstywy emocjonalnej to wówczas pochłaniam książki tego autora, bo nie tylko ich temat (często różny) jest dla mnie atrakcyjny, ale też sam autor. Na forum jest kilka osób, których opowiadania czytam z wielką przyjemnością. Każde z nich ma jakiś potężny atut. Niobe ma pomysłowość, thin wszechstronność, a co ma Angels? Angels ma emocje. :)
Ty też kobieto musisz poważnie pomyśleć o wysyłaniu swoich tekstów, nie raz Ci to mówiłam. Skoro Agnes się udało, to Tobie dopiero!
Ja też kiedyś coś wydam! :D Zawsze sobie mówię, że po pięćdziesiątce. Jak już się „opiszę”.
Okej, to nie o mnie rzecz.
Mam swoje ulubione postaci. Z wampirów kocham Jaspera i tylko jego. Spośród wilkołaków no 1 to Leah, a później ex aequo Seth i Jake.
Trudno mnie zadowolić kreacją Lei. Może dlatego sama stworzyłam swoją, dałam jej coś, czego brakowało mi w Twojej i RS-owej (tak, jest jeszcze kilka innych kreacji, ale odniosę się tylko do wymienionych). Czego mi brakuje w Twojej Lei? Nie wykluczam, że mnie zadowolisz, przecież opowiadanie nie jest zakończone, ale na ten moment brakuje mi w Lei – egoizmu!
Tak, człowiek z natury może być czystym egoistą, ale nie ma czystych altruistów. Twoja Leah poświęca siebie i swoje potrzeby, plany, chęć wyrwania się z małej społeczności dla dobra rodziny – matki z depresją (?), emocjonalnie rozstrojonej, z kłopotami zdrowotnymi (?), psychicznymi (?) - w każdym razie dla bardzo kruchej istoty i jest to dla mnie godne podziwu, ale też niezrozumiałe. Bo jak można wytrzymać fakt, że miłość Twojego życia jest z kimś innym i niemal codziennie obserwować jego szczęście. Pewnie, można znienawidzić – wypierać miłość ze siebie, ale najlepszym lekarstwem jest zmiana klimatu. W dużym mieście – odcina się od pewnego towarzystwa, nie chodzi w dane miejsca, by nie wpaść na tego kogoś, dopóki rana się nie zaleczy. W małym jest gorzej. Pewnie, nie oczekuję, że każdy po każdym nieszczęśliwym zakochaniu lub po zdradzie będzie zmieniał miejsce zamieszkania, ale dla Lei to jedyne wyjście, bo Sam nie da jej tak po prostu o sobie zapomnieć.
Cytat: |
Czy obowiązkiem córki było zostawać w rodzinnym domu tylko dlatego, że tak wypadało i wszystkim na około ułatwiało życie? |
Odpowiedź: NIE!
Taka świetna okazja dla Lei – ten staż. Szkoda, że Jacob tak mało entuzjazmu wykazał, ale z drugiej strony nie przekazałaś nam rozmowy, więc trudno powiedzieć.
Cytat: |
Spędziła pół nocy, starając się przekonać matkę, że jej decyzja jest dobra i przemyślana, a przede wszystkim - korzystna. Bezskutecznie. Każde jej zdanie kwitował płacz, szloch i pretensje. W końcu wiedziała, że nie wytrzyma już ani sekundy dłużej.
- Dobrze, zostanę tutaj i zdechnę - samotna i nieszczęśliwa - warknęła, wychodząc kuchennymi drzwiami. |
Choć Leę można w pewien sposób zrozumieć (starała się pokojowo przekazać nowinę i uzyskać aprobatę swoich poczynań), to Sue nie! Cholera, sama nie zostanie. Będzie miała Setha, Billy'ego i innych Indian. W końcu ten rezerwat to dość zamknięta społeczność. No i Leah znowu się poddaje. Zdanie podsumowujące o własnej, trudniejszej drodze wskazuje jakieś nadzieje, że w końcu zrobi coś dla siebie.
Co do trawestacji słynnego tekstu:
Cytat: |
Baran zakochał się w Siberian Husky.
Głupi baran, ale przecież Husky mają takie śliczne oczy! |
Przypomniała mi się moja przeróbka tego niemal „kutowego” cytatu. Zabawne, jak wiele barw może zdobić powiedzenie czegoś w ten sposób i jak od razu się kojarzy, jeśli tekst jest fandomowy. Tak na marginesie – nie podobają mi się oczy Husky – są jakby takie zdradliwe. Ładny kolor, ale nie wiadomo co w tym siedzi. Niemniej jednak do sytuacji tekst pasuje i przywołuje uśmiech na ustach.
Korespondencja Setha z Edem jest zawsze bardzo sympatyczna, najbardziej lubię kwestie Cullena. Lubię go takim, jakim go przedstawiasz.
Scena Embry-Quil trochę za krótka. Chciałabym więcej Quila, bo jest on na razie taki papierowy. Wiem, że nie on tu gra główne skrzypce, ale mogłabyś go jakoś pokazać więcej.
No nic zabieram się za czytanie tego co mam od Ciebie – dopiero. Dziękuję! :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Wto 21:33, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:12, 02 Gru 2009 |
|
Strasznie się ostatnio zaniedbałam z komentowaniem
Mniej więcej wytłumaczyłam Ci na gg dlaczego. No i teraz zabieram się, żeby powiedzieć coś o tej części Uwikłanych, której nie zdążyłam skomentować, ale... cholera tu już wszystko zostało powiedziane... I tak się zastanawiam czy Tobie, Ang nie nudzi się ten wieczny kisiel? No, bo nikt chyba mi nie powie, że twoje opowiadania nie zasługują na pochwały. Jasne, zawsze można się do czegoś doczepić, chcieć więcej, ale wiesz, że od najlepszych wymaga się rzeczy doniosłych - o, zobacz jak ładnie mi wyszło
Trochę o treści napiszę, bo po to tu jestem, chociaż czuję się głupio powtarzając tylko innymi słowami po Pernix i thin
W każdym razie wiesz, że ja przeważnie, a już szczególnie przy Twojej twórczości nie myślę, tylko czuję, więc może uda mi się coś nowego dopowiedzieć.
Uwielbiam Leę. Postać bardzo barwna, jak dla mnie najciekawsza emocjonalnie i najbardziej skomplikowana w swojej literackiej budowie. Strasznie zrobiło mi się jej żal, kiedy Sue zareagowała tak, a nie inaczej na wieść o wyprowadzce córki. To była jej szansa i autentycznie nie wiem, jak matka może tak ograniczać szczęście własnego dziecka. Do tej pory nie ujawniłas nam Sue jako powiedzmy otwarcie chorej psychicznie. Może teraz trochę przesadzam, ale jak mówię, takie zachowanie jest dla mnie nie do przyjęcia. Nie dziwie się, że się dziewczyna załamuje, siedząc w domu. Z drugiej strony bardzo dzielnie się trzyma i świetnie, że podtrzymuje na duchu Setha. Zaimponowała mi taką postawą. ta postać jest mi zdecydowanie najbliższa.
Jake i Edward. O nich razem, bo obaj wydaja mi się bardzo w porządku i o ile Blacka znamy takiego poniekąd z kanonu, to Edzio jest tu całkiem nowy. Taki świeży. Przynajmniej moim zdaniem. Może powiem tak: jeśli by miała powstać kontynuacja BD, to Edward pewnie wyglądał by podobnie, już spokojny z Bellą wampirzycą i zdrową córką u boku. Natomiast Jay jak Jay i taki podoba mi się najbardziej. Tylko trochę martwi mnie jego stosunek do Nessie. Tak jakby był przywiązany tylko wpojeniem.
Pozwól, że pominę wątek Seth-Em
Na razie to tyle. Weny ;** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AngelsDream
Dobry wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 108 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 0:30, 13 Gru 2009 |
|
Informuję, że pojawił się nowy rozdział: [link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 21:03, 13 Gru 2009 |
|
No, przeczytałam. I nie bardzo wiem co powiedzieć. Może dlatego, że jestem w jakimś dziwnym, melancholijno-zmęczonym nastroju, ten rozdział wydał mi się dość smutny. Wszystko jest takie ciemne, bure. I czytelnik też "brodzi po kolana" ( a tak spodobało mi się to określenie w stosunku do stanów świadomości) w smutku. Bo i Leah jest przepełniona smutkiem. I jej matka. I Seth i Embry, którzy chyba jeszcze nie do końca oswoili się ze swym uczuciem. I chyba chcieliby tak po prostu być ze sobą, zamiast onanizować się w swoich łazienkach. Coś wzbiera. Ciekawa jestem, co z tego wyniknie.
Jednak, chciałabym, żeby było jasne. To, że jest to smutne nie uważam za wadę. Tekst jest piękny. Porusza do głębi. Warto coś takiego czytać. Szkoda, że tego tu nie wklejasz, Angels. Choć w zasadzie mnie to bez różnicy. I tak będę czytać (I walczyć z wyskakującymi reklamami na twojej stronie).
Pozdrawiam, Dzwoneczek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Nie 21:35, 13 Gru 2009 |
|
Mam poważny problem z Uwikłanymi. Kiedyś sobie obiecałam, że nie będę komentować tekstów, które nie są bezpośrednio wrzucane na forum. Z prostej przyczyny – skoro ktoś wrzuca opowiadanie na chomika/bloga/stronę to tam też powinien otrzymywać komentarze. A że ja się nie bawię w pocenie się nad czyimś tworem w takich miejscach to już inna sprawa. I mam okropny dylemat. Nie potrafię sobie odmówić czytania Uwikłanych. Każdy kończący się rozdział jest dla mnie bolesnym ciosem między oczy, bo ja naprawdę chcę więcej. I dopóki nie skończyłam czytać części dziesiątej byłam bardzo mocno utwierdzona w przekonaniu, że tego nie skomentuję. Ale Ty na to zasługujesz. Taki talent nie powinien się zmarnować z powodu braku zainteresowania. Nie potrafię nie napisać tych kilku słów po czymś tak dobrym.
Zaczynając o Lei targanej sprzecznymi emocjami, postawionej na rozstaju dróg, bardzo zagubionej. Pomimo całej twardej otoczki posiada bardzo miękkie wnętrze, o czym doskonale świadczy list do Harry’ego. Takich rzeczy nie spodziewa się po postaciach tego typu. A Ty to robisz. Robisz to cały czas i nie boisz się takich zabiegów.
Poprzez Embry’ego, który jest rozdarty między odpowiedzialnością a uczuciem.
Aż po Setha, który jest jedną wielką perełką tego opowiadania.
Czasami nie mam już siły na pisanie wciąż i wciąż tego samego. Cały czas rozpływam się nad Twoim stylem i mam wrażenie, że już nie potrafię wnieść nic nowego. Więc piszę, żebyś wiedziała, że masz dla kogo tworzyć.
Pozdrawiam,
R. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|