|
Autor |
Wiadomość |
myshaa
Człowiek
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Pon 22:07, 05 Sty 2009 |
|
UWAGA!
To nie jest opowiadanie o bohaterach "Zmierzchu", ale dostałam pozwolenie, żeby to tutaj umieścić. Mam nadzieję, że wszystko dobrze zrozumiałam... Opowiadanie troszkę smutne, ale już się przekonałam, że w parodiach nie czuję się dobrze . W opowiadaniu po części jest moje wyobrażenie wampirów, po części S. Meyer.
Część 1
__________
Passion. Love. Protection. Harbor. Eternity. Temptation.
Historia o Pasji, która daje siłę, by walczyć z przeciwnościami. Historia o Miłości, która przetrwa wszystkie złe chwile. Historia o Ochronie, której świadomość pomaga nie zważać na przeciwności. Historia o Schronieniu, gdzie można odbudować siły i ponownie stanąć do walki. Historia o Wieczności, w której zawarte są wszystkie chwile – te dobre i te złe. Historia o Pokusie, która kontrolowana przynosi najpiękniejsze chwile świata.
Był lodowaty, zimowy wieczór. Zapłakana, blondwłosa dziewczyna biegła przez drogę. Była bez żadnej kurtki. Musiało jej być bardzo zimno. Ale niezważając na to biegła dalej. Po piętnastu minutach dobiegła do dużego, białego domu. Stała i głęboko oddychała. W pewnym momencie pchnęła drzwi i wbiegła do środka. W pomieszczeniu po prawej stronie dwaj mężczyźni rozmawiali ze sobą ściszonymi głosami. W całym domu panowała ponura atmosfera. Dziewczyna pobiegła schodami na górę i wpadła do jednego z pokoi. To, co zobaczyła wstrząsnęło nią bardzo głęboko. Przeraźliwie krzyknęła, upadła na kolana i zaczęła szlochać. Podbiegła do niej rudowłosa kobieta i wzięła ją za ręce. Po kilku minutach blondynka uspokoiła się. Kobieta wyszła, a ona podeszła do łóżka. Leżał na nim przystojny chłopak o włosach o rudawym odcieniu. Oczy miał zamknięte, policzki i ręce blade i zimne, usta nieruchome. Dziewczyna przyłożyła ucho do jego klatki piersiowej z nadzieją, że usłyszy bicie tak kochanego przez nią serca. Jednak nic nie usłyszała, nic nie poczuła. Dotarło do nie to, co się stało. Leżała na jego martwej piersi i płakała. Po kilku, może kilkunastu minutach wzięła go za kark i po raz ostatni zaczęła całować jego usta. Potem wstała i chciała wyjść z pokoju. Była już przy drzwiach, kiedy zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Wróciła do łóżka i odwróciła głowę chłopaka na bok. Na jego karku widniały dwie cienkie, malutkie, czerwone kropki rozstawione o jakieś 3 centymetry od siebie. Dziewczynie serce zabiło mocniej.
- Ale... Jak? - Wyszeptała do siebie.
I w tym momencie postanowiła. Postanowiła, że sama odnajdzie tego, kto to zrobił. I choćby miała zginąć, dowie się, kto wyrządził jej taką krzywdę. Wierzyła w wampiry. Mało tego, wiedziała o nich dużo. Może nawet więcej, niż powinna...
Wyszła z pokoju.
- Proszę pani? - Zawołała matkę chłopaka.
- Tak, Kamilko?
- Kiedy pogrzeb Marcina? - Zapytała cicho.
- Pojutrze o 14.
- Dziękuję. - Odpowiedziała i wyszła w ciemną noc.
Nie chciała wracać do domu. Myślała nad tym, co się stało. Postanowiła wykorzystać swoją wiedzę na temat wampirów, ale nic jej to nie dało.
- Ej, nie! - Nagle stanęła. - Przecież od ugryzienia wampira się nie umiera! - Zawołała.
Przechodząca obok niej staruszka popatrzyła się na Kamilę jak na wariatkę.
- "W takim razie dlaczego Marcin nie żyje?" - Kończyła, ale już w myślach.
Szła przez ciemne ulice i rozmyślała nad tą zagadkową śmiercią jej ukochanego. Bolało ją to coraz bardziej. Coraz bardziej tęskniła za ciepłem jego ręki lub za tym zielonym spojrzeniem pełnym miłości.
Dlaczego, kiedy już wszystko było dobrze, musiało się wszystko popsuć?
Dlaczego wszystkim wiedzie się lepiej?
Na te pytania nie umiała sobie odpowiedzieć. Może to i lepiej...
Wróciła do mieszkania rodziców. Nie była wściekła. W jej sercu gościł smutek, głęboki żal i coś jeszcze. Nie umiała tego nazwać. Może to była chęć rozwiązania tej tajemniczej zagadki...? Może chęć zemsty za śmierć jej ukochanego...? Zanim weszła do pokoju, przelotnie spojrzała na twarze rodziców. Mama rozmawiała przez telefon o materiałach potrzebnych do firmy, tata robił księgowość. Nie wiedzieli o niczym, nie przejmowali się własną córką. A jednak pracowali, aby jej było dobrze, aby niczego jej nie brakowało. Tylko co się liczy bardziej: najnowszy telefon komórkowy, czy zwykły buziak od mamy na dzień dobry? To właśnie tego jej tak bardzo brakowało, a Marcin dał jej to. Nigdy nie zaufała nikomu tak bardzo, jak jemu.
- Cześc, kochanie. – Marcin stał na progu jej pokoju z bukiecikiem fiołków w ręce. – Jak się miewa moja królewna? – Zapytał z uśmiechem na ustach.
- Królewna miewa się świetnie za sprawą pewnego królewicza. – Zaflirtowała Kamila.
Marcin podszedł, wręczył jej bukiecik i pocałował w usta. Kamila poczuła, że nie trzeba jej nic więcej. A On… On chciał zrobić wszystko, aby czuła się szczęśliwa. Choćby chodziło o taką bzdurę, jak fiołki. Przypomniał sobie, ile ludzi obpytał, jakie kwiaty lubi Kama, co było wyjątkowo trudne, bo z nikim się nie przyjaźniła. Ale robił to dla niej i tylko dla niej.
- Gdzie królewna chce dzisiaj się wybrać? – Zapytał sympatycznym tonem.
- Może zostaniemy w domu?
- Nie ma sprawy. Twoi rodzice nie będą się czepiać?
- Przecież wiesz, że pracują. A poza tym nie obchodzi ich nic więcej tylko ta praca i te pieniądze. – Powiedziała rozgoryczona.
- W takim razie zostaniemy dzisiaj w domu. – Uśmiechnął się. Stłumił w sobie niechęć do siedzenia w domu Kamili, który przypominał mu te chwile, kiedy ona krzyczała, że go nienawidzi. Ale teraz było tylko dobrze. Uśmiechnął się do siebie i usiadł na łóżku.
- Pokażesz mi swoje płyty? – Wiedział, że muzyka była była dla niej bardzo ważna. Rozumiał ją. Marcin miał własne poglądy na świat. Nie jak nastolatek, nie jak dorosły człowiek. Szanował to, co Kamila kochała. On kochał ją.
- Jasne! – Ucieszyła się. Wzięła w ręce masę płyt i położyła na łóżku, obok chłopaka.
Wziął jedną z nich.
- O czym to?
- To są opowiadania o wampirach… Wiesz, są ciekawe. Te… stworzenia… interesują mnie. Nie wiem jak to nazwać. Jest w nich tyle magii. Chociaż nie wiem, czy są prawdziwe, czy tylko bajką.
- To może posłuchamy? – Zaproponował.
Uśmiechnęła się i podbiegła do odtwarzacza włożyć płytę.
…”Było to naprawdę dawno temu. Słońce zachodziło. Topiło się w ciemnym morzu, gubiło się za dachami domów stojących na wybrzeżu. Robiło się coraz ciemniejsze i ciemniejsze. Malutkie promyki o ciepłych kolorach odbijały się i iskrzyły w wodzie, dając jej urok magiczny. Każy mieszkaniec miasteczka czuł tę chwilę. Drwal tnący drzewo, rolnik kończący żniwa, dzieci bawiące się na podwórku… Ale daleko, daleko w głębi lasu czaiło się niebezpieczeństwo, aby wreszcie dać upust swojej sile i magii, jaka się w nim zgromadziła przez te wieki. Czekało na ten gorący płyn, którego brak tak palił w gardle. Czekało na dotyk czegoś ciepłego, którego brak tak straszliwie dawało o sobie znać. Czekało na ten krzyk, który był jakby muzyką dla uszu… Muzyką straszną, ale dającą poczucie spełnienia.
- Kochasz mnie? – Zapytała dziewczyna stojąca pod drzewem.
- Kocham… - Odpowiedział męski głos dochodzący gdzieś z ciemności.
- To wyjdź wreszcie! – Zaśmiała się dziewczyna.
Zza wielkiego dębu wyszedł przystojny chłopak, na oko 16 – letni.
- No i co ty robisz? – Dalej śmiała się niebieskooka dziewczyna o imieniu Marysia.
- Kocham cię!!!! – Krzyknął blondyn.
- Nie wygłupiaj się… - Szepnęła Maria. – Sąsiedzi usłyszą i będą mówić niestworzone rzeczy.
- Przejmujesz się sąsiadami? Chcę, żeby cały świat, cała galaktyka wiedziała, że cię kocham.
W ciemności coś się poruszyło, a młodzi przytulili się.
W pewnym momencie dziewczyną wstrząsnął przeraźliwy dreszcz… i nie miało to nic wspólnego z zimnem.
- Edward… Tam ktoś jest. – W oczach dziewczyny kryło się prerażenie.
Chłopak spojrzał w ciemność. Zdążył zauważyć dwie rzeczy: wielkie, czerwone ślepia i białe zęby. Zdążył usłyszeć krzyk ukochanej. I tyle. Koniec. Ciemność.
Dziewczyna stała przerażona nie mogąc się ruszyć.
- No co jest? – Odezwał się potwór niezwykle delikatnym, męskim, kojącym głosem.
Nie widziała jego twarzy. Nie wiedziała co się dzieje. Dlaczego jej ukochany lezy nieżywy na ziemi. Dlaczego to coś do niej mówi.
- Nie skrzywdzę cię. – Kontynuował. – Chciałem tego człowieka. Nie ciebie. A teraz… wrócisz do domu, zapomnisz o wszystkim i będzie tak, jakby mnie nie było.
Dziewczyna stała dalej. Nie mogła tego wszystkiego zrozumieć. Jeszcze do niej nie dotarło to, co się stało. Powtarzała w myślach, że to tylko sen i Edward przyjdzie i ją obudzi. I znów będzie mogła poczuć to ciepło bijące od jego ciała.
- Idź już. – Coś było spokojne. Ten głos działa na nią… uspokajająco? Tak, chyba to jest najlepsze słowo opisujące jej uczucia.
Wycofała się i pobiegła do domu…
Nie zapomniała.
Pamiętała.
Myślała.
Bała się.
Kto to był? Czy skrzywdzi jeszcze kogoś? Te dwa pytania nurtowały ją przez kilka lat. Nie spała, nie jadła… W końcu go spotkała. A spotkanie to nie było zwykłe. W pewną zimową noc Maria wyszła na zewnątrz, aby pomóc starej sąsiadce. Miała dość takiego życia. Była na wyczerpaniu. Zauważyła, że, tak jak tamtej nocy, w ciemności coś się poruszyło i poczuła ten sam dreszcz, co wcześniej.
- Jesteś tu? – Zawołała zrozpaczonym, słabym głosem.
- Tak… - Z ciemności doszedł ją ten uspokajający głos.
Padła na kolana i zaczęła szlochać.
- Zabij mnie! Błagam zabij mnie! Mam już dość!
- Dlaczego? – Ujrzała jego twarz. Była piękna, jakby rzeźbiona dłutem Michała Anioła. Jego oczy były czerwone, ale to dodawało mu urody. Czarne włosy spadały mu na twarz, oczy cały czas się w nią wpatrywały. Nie mogła wydobyć z siebie głosu.
- Dlaczego mam cię zabić? – Powtórzył pytanie.
Potem milczeli przez dłuższą chwilę.
- Od tamtego wieczoru… Nie spuszczałem cię z oka i napawałem się twoim głosem, zapachem… Gdybyś to nie była ty, już dawno byś nie żyła. Nie rozumiałem, co się ze mną dzieje. Kocham cię…
Nieznajomy podszedł i chciał ją przytulić. Nie zdając sobie sprawy z własnej siły, zrobił to, co chciała. Zabił ją. Nieświadomie.”…
__________
Już się nie będę na ten temat wypowiadać ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez myshaa dnia Sob 22:39, 10 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Loona
Wilkołak
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko
|
Wysłany:
Wto 12:01, 06 Sty 2009 |
|
OooO... Widzę, że jetem pierwszą komentującą to opowiadanie
Ryczę... Twój ff jest smutny, jak mówiłaś, ale piękny...
Podoba mi się...
Życzę więc wielkiego wena.
pzdr. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 15:19, 06 Sty 2009 |
|
nie dość, że jest tam moja imienniczka..
to jeszcze opisałaś to tak pięknie. * ociera łzę *.
mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze. |
|
|
|
|
myshaa
Człowiek
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Wto 15:36, 06 Sty 2009 |
|
dokładnie tak. ale ja sie wcale nie chwalę! xdd
hmm... wydaje mi się, że lepiej piszę teksty typu przemyślenia i rozterki wewnętrzne bohaterów..
i myślę, ze mi to wychodzi ^^
czyli mam wstawiać kolejną część? ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Glamooorous
Wilkołak
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 153 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Planet Earth
|
Wysłany:
Wto 15:45, 06 Sty 2009 |
|
Ja ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.
Podoba mi się i nie mogę doczekać się, co będzie w następnej części.
Standardowe pytanie: kiedy następna publikacja?? xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vprincess
Człowiek
Dołączył: 05 Gru 2008
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:53, 06 Sty 2009 |
|
tak ja się zgadzam możesz się chwalić
to było pięknie, piękna historia niebezpieczjen miłość przynaj,mnie ja to tak odebrałam
po porstu piękne
pisz dalej czekam:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dropout
Wilkołak
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 8:50, 07 Sty 2009 |
|
Bardzo podoba mi się historia. Czy jego krew została wyssana, czy zmienił się w wampira?
Zaintrygowało mnie imię "Edward". Chłopak kojarzy mi się tylko i wyłącznie z Edwardem z Twilighta
Ale reszta jest piękna. Wzruszająca opowieść. Mam nadzieję, że przepiszesz niedługo kolejne części |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
myshaa
Człowiek
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Śro 20:59, 07 Sty 2009 |
|
Mhm... chyba wyjasni się to w dalszych częściach :P
Miłego :
Część 2
__________
Nazajutrz odbył się pogrzeb. Kamila przygotowała się i wyszła z domu. Wszystko było w porządku. Nie czuła nic, tylko spokój i smutek. Jak w transie doszła do kościoła, przetrwała mszę. Nie słuchała księdza. Trans jest najodpowiedzniejszym słowem. Nie robiła tego naumyślnie, ani nie była do końca nieprzytomna. Wyszli na cmentarz… Żegnali Marcina ostatni raz. Kiedy jego rodzice mówili ostatnie słowa pożegnania, z piersi Kamili wydarł się okropny krzyk. Poczuła wielką falę energii, poczuła wielki żal za ukochanym, poczuła złośc na rodziców… Wcześniej była spokojna, ale teraz wróciło wszystko ze zdwojoną siłą. Dlaczego ona? Dlaczego zabrano jej to, co miała najważniejsze? Dlaczego? Co zrobiła? Upadła na kolana… Krzyczała, płakała. Dała upust tym wszystkim emocjom, które gromadziły się w niej od tych kilku dni. Chciała, żeby Marcin wiedział, że go kocha, nadal kocha. Że jest przeciwna temu wszystkiemu. I że odnajdzie tego, kto zrobił coś takiego i jej i jemu. Przysięgła zemstę, choćby sama miała stracić życie. Biła pięściami o ziemię, zimną, zamarzniętą ziemię. Ktoś chciał ją zabrać, ktoś chciał jej pomóc, ale jednak ją zostawili. Ktoś naprawdę mądry pozwolił jej oddać te wszystkie straszne emocje. Wykończona upadła twarzą do ziemi, cicho płacząc. Leżała długo, ludzie poszli. Bali się jej dotknąć. A czy można odmówić pomocy młodej, całkiem bezsilnej dziewczynie? Dziwny jest ten świat… Leżała długo. Wyziębła całkiem, nie miała sił, by wstać. Po jakimś czasie czyjeś silne ramiona podniosły ją. Nie poczuła tego. Zasnęła…
Obudziła się w jasnym pomieszczeniu. Pierwsze, co zobaczyła, to palący się kominek, przed nim puchaty, czerwony dywan pasujący do obitych drwnianymi deskami ścian. Od ognia ściany przybrały ciepły kolor miodu. Całości dopełniały półki z książkami stojące pod ścianą, a na stoliku obok kremowej kanapy, na której leżała, stała lampka nocna świecąca się delikatnym światłem. Kamila była oszołomiona. Poruszyła się na kanapie, a przy niej zjawił się mężczyzna… A raczej chłopak. Na oko 18 – 19 latek. Twarz miał bladą, a na jedno z zielonych oczu spadał czarny kosmyk włosów. Wyglądał jak młody bóg… Albo jeszcze lepiej. To była jej pierwsza myśl po obudzeniu.
- Jak się czujesz? – Zapytał chłopak ciepłym, męskim głosem.
Zamknąła oczy. Kim on jest? Nic nie pamięta… Tylko to, co było na cmentarzu. Pamięta, że upadła na ziemię, a potem… nic.
- Kim jesteś?
- Nie skrzywdzę cię.
- Kim jesteś? – Powtórzyła pytanie.
- Daniel. A ty… Kamila, tak?
- Tak. – Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. – Skąd znasz moje imię?
- Powiedzmy, że znam cię od dawna.
- Dlaczego tu jestem?
- Znalazłem cię na cmentarzu, zimną i zmarzniętą. Więc pomyślałem sobie, że wezmę cię do mnie, odpoczniesz sobie.
- Dziękuję… Ale czemu mnie chciałeś zabrać?
Daniel popatrzył się na Kamilę smutnym wzrokiem i powiedział:
- Dość tych pytań na dzisiaj. Co chcesz do jedzenia?
Dziewczyna dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że była głodna.
- Cokolwiek. Dziękuję.
Chłopak przeszedł do innego pomieszczenia, gdzie zapewne znajdowała się kuchnia, a po chwili przyniósł tosty i kakao.
- A ty nie będziesz jadł?
- Nie, już jadłem.
- Aha. – Zabrała się do jedzenia. – Mhmm, pyszne. – Uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że ci smakuje. – Też się uśmiechnął .
Zauważyła, że miał w policzkach śliczne dołeczki. Ale oczy miał dalej smutne.
- Czemu jesteś taki smutny?
- Mam swoje powody.
- Aha. Jeśli chcesz, to mnie możesz powiedzieć. W końcu zawdzięczam ci uratowanie od chłodu, głodu i czegokolwiek jeszcze.
- Nie ma sprawy. Powiedzmy, że mam wobiec ciebie pewny dług.
- Jaki dług?
Znowu te smutne oczy.
- Za dużo chcesz wiedzieć. Proponuję ci się położyć spać, jest już 11 w nocy.
- Muszę wracać do domu.
- Nie musisz. Ja już załatwiłem wszystko u twoich rodziców. Powiem ci, że nawet się nie przejęli.
- Mogłam się tego spodziewać. Zapewne mama cały czas rozmawiała przez telefon?
- Tak… Dobranoc.
- Dobranoc. Jeszcze raz dziękuję.
Uśmiechnął się, a potem wyszedł z pokoju. Skierował się prosto do sypialni. Położył się na dużym łóżku i zastanawiał się nad swoim życiem… jeśli tylko ISTNIENIE można nazwać ŻYCIEM. Nieśmiertelny, niezniszczalny, wszystkowiedzący, idealny… Miał swoje słabości. Żałuje tego co zrobił wieki temu, żałuje tego, co zrobił niedawno… Skrzywdził te dwie dziewczyny, skrzywdził ich ukochanych… Przecież obiecał sobie, że nie popełni tego samego błędu! Obiecał sobie, że nie zabije człowieka. Skrzywidził wszystkich podwójnie… I jak z tego wybrnąć? I jak to wszystko naprawić? Czy kiedykolwiek przestanie nienawidzić siebie za to? Nie wie. Na razie czuje do siebie wstręt za to, co zrobił. I nie wie, czy to się kiedyś skończy.
Zgasiła lamkę nocną i patrzyła się w dogasający ogień. Dlaczego to wszystko tak się potoczyło? A co by było, gdyby było inaczej? Polubiła Daniela, chociaż znała go zaledwie pół godziny. I jaki on ma dług wobec niej? Jednak te pytania nie zagłuszyły jej bólu po stracie najbliższego jej człowieka. Przypomniała sobie ciepło bijące z jego ciała, przypomniała sobie smak jego pocałunków, przypomniała sobie dotyk jego dłoni… i uświadomiła sobie, że już nigdy tego nie poczuje, nie doświadczy po raz kolejny. Z jej oczu powoli zaczęły wypływać gorzkie łzy. Łzy tęsknoty, łzy rozpaczy, łzy bólu. Łzy, które po raz kolejny dawały upust tym silnym emocjom stłoczonym w duszy małej, kruchej dziewczyny. I wydawać by się mogło, że jest na wykończeniu… ale ona sama nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka jest silna. Wystarczy spojrzeć w jwj życiorys. Ile przeszła rozczarowań, smutnych chwil, ile razy płakała. Nie jest to łatwe do zrozumienia. Ona sama się nie rozumiała. Rozegrała w sobie tysiące walk, które co raz ją osłabiały… lecz nie poddała się. Nie poddała się… do teraz. Chciała z tym wszystkim skończyć. Dlaczego ma się tak męczyć? Bez trudu znalazła łazienkę, a tam to co ma każdy mężczyna. Żyletkę. Spojrzała w lustro i zobaczyła zmęczoną twarz z zapuchniętymi oczami, tak jakby obcą. Zobaczyła potargane włosy, łzy na twarzy. Nie, to na pewno nie była ona. Trzęsącymi się dłońmi przeciągnęła żyletką po ręce. Bolało. Pociągnęła jeszcze raz. Krew wypłynęła dużym strumieniem plamiąc jej twarz, ubranie, wszystko. A bolało coraz bardziej. Patrzyła na zegarek. Minuta. Dwie. Trzy, cztery. Jeszcze chwila i będzie koniec. Koniec tego wszystkiego. Oczy zaczęły jej się zamykać. Zobaczyła czarnowłosego anioła. Tak… To koniec.
__________
Jeszcze smutniejsze ^^
PS. TO NIE KONIEC! :PP |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez myshaa dnia Śro 21:35, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
PewnaPani
Zły wampir
Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 436 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
|
Wysłany:
Śro 21:22, 07 Sty 2009 |
|
Hm... ciekawe, nie powiem. Dobrze napisane, błędów (raczej) nie ma, za co masz ogromnego plusa.
Smutne, to fakt. Miła odmiana w porównaniu do Zmierzchu.
Podoba mi się.
Mała uwaga: czego ten jej chłopak, który umarł, na początku w drugiej części ma na imię Erick, a później Marcin? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
myshaa
Człowiek
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Śro 21:31, 07 Sty 2009 |
|
Jej chłopak to Eric, który, hmmm, zmarł i był jego pogrzeb, a Marcin ją znalazł ^^
o Boże, nie! sama się gubię!
Zmieniałam imiona w środku pisania i musiałam coś przeoczyć. Przepraszam! a znalazł ją Daniel..
a tak się cieszyłam, że wszystko wyłapałam xd |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez myshaa dnia Śro 21:33, 07 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Śro 21:34, 07 Sty 2009 |
|
Dokładnie o to samo chciałam napisać, najpierw Marcin później Erick coś to dla mnie nie zrozumiałe... bardzo mi się to podoba takie smutne sama pisze takie smutne historie, mam nadzieje że w niedługim czasie zobaczymy kolejny rozdział. Czekam bo zaciekawiło mnie co będzie dalej:] Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Glamooorous
Wilkołak
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 153 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Planet Earth
|
Wysłany:
Śro 21:49, 07 Sty 2009 |
|
Dołączę się do grona osób zachwyconych :P
Bardzo ciekawa historia. Jakiś odskok od zmierzchu.
Czekam na następny rozdział, a ile przewidujesz na to części?
No i kiedy następna publikacja?
Wena życzę.
Pzdr, Glamooorous |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vprincess
Człowiek
Dołączył: 05 Gru 2008
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:25, 08 Sty 2009 |
|
tak, mi też sie podobało do momentu.... żyletka coż jakoś nie lubie tego motwyu, jeśl cię urazdiłam to przepraszam
Mówię co myśle cięcie się zyletka jakoś kojarzy mi się z... sama nie wiem po prostu mnie to odrzuca reszta jest bardzo ok
Pisz dalej czekam na kolejne cześci |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mystery
Wilkołak
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz
|
Wysłany:
Czw 19:21, 08 Sty 2009 |
|
smutne... ale to na plus. nareszcie jakaś odmiana ^^
no i trochę bardziej polskie ^^ chodzi mi o imiona. i bardzo dobrze. ;p
a co do żyletki... no cóż, chyba musi być naprawdę załamana, skoro po nią sięgnęła.
czarnowłosy anioł... no cóż, chyba się domyślam ;p |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mystery dnia Czw 19:22, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Glamooorous
Wilkołak
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 153 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Planet Earth
|
Wysłany:
Czw 20:15, 08 Sty 2009 |
|
Czy się podoba? Według mnie to pytanie retoryczne.
Chyba widzisz ile masz fanek/fanów :D
Jak dla mnie to 2 części to za mało.
Zrób z tego coś dłuższego, ale żeby nie było tasiemcem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vprincess
Człowiek
Dołączył: 05 Gru 2008
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:16, 08 Sty 2009 |
|
tak pisać i nie zrażać się
ale z tą żyletką to mogłoby być coś bardzieje orginalnego tak na marginesie
to jedny fragmet który mi sie nie podobał
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
myshaa
Człowiek
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Czw 20:48, 08 Sty 2009 |
|
Już ostatnia ^^
Trochę się przeliczyłam z tymi dwoma częściami, co mówiłam, że jeszcze będą. Sorry.
Jeśli Wen nadejdzie, naskrobię coś więcej.
Miłego :P:
Część 3
__________
Popchnięty przez zapach świeżej krwi pobiegł do łazienki. „NIE!! TYLKO NIE ONA!!” Już nie czuł tego zapachu wywołującego przyjemne dreszcze. Chciał jednego. Żeby kochana przez niego osoba żyła. Już nic się nie liczyło. Nie ulegnie pokusie, nie zabije po raz kolejny. Opanował żrące go od środka pragnienie i po sekundzie zakładał na jej rękę opaskę uciskową. W kolejnej sekundzie leżała na łóżku. Słuchał bicia jej serca. Jest w porządku. Ale czy będzie w porządku? Czy to, że jej serce bije świadczy o tym, że gdzieś tam w środku nie wykrwawia się na śmierć? Trząsł się o jej życie, jakby była czymś kruchym, rozpadającym się przy każdym dotyku… I tym była wobec jego siły. Była słaba, delikatna w porównianiu z nim. Przez cały czas biła się z myślami. Czy ona nie jest tylko istotą, którą wybrał sobie na kolejną ofiarę, tak samo, jak robił to z wieloma osobami przez ostatnie dwa wieki? Czy potrafi się dla niej zmienić? Czy potrafi zaprzeczyć swojej naturze? I dlaczego to robi? Ta dziewczyna ma w sobie coś interesującego. Coś, co go przy niej zatrzymuje, co pozwala mu ją kochać. Czuł to samo dawno, dawno temu, kiedy niechcący zabił dziewczynę. Nie zdawał sobie wtedy sprawy z własnej siły. I to było okropne. Po tym wypadku zaszył się przez jakiś czas, zabijając niektóre osoby. Wybierał zwykle ludzi starych, schorowanych, zmęczonych życiem, którym pomagał zabijając ich. A teraz ten chłopak… „Ty głupi egoisto!!” – Pomyślał. – „Zabiłeś zdrowego, silnego, młodego mężczyznę tylko po to, by zdobyć dla siebie dziewczynę!!” Nie wiedział, czy kiedykolwiek wybaczy to sobie… Czy ona mu wybaczy? Bo powie jej prawdę… Jednak nie wiedział, jak to się może skończyć. To cały czas pozostawało jedną, wielką zagadką.
Białe światło, szare postacie. Tak… poznaje te osoby! To przecież jej ukochana babcia. Babcia, która umarła sześć lat temu. Teraz pochylała się nad nią i szeptała do ucha słowa. I pochylał się nad nią jej dziadek, nieżyjący od 8 lat. Czyli jednak jest w niebie? A czy w niebie czuje się ból? Jak to wszystko wytłumaczyć? Dlaczego widzi babcię i dziadka, a tak strasznie ją wszystko boli? Dziadkowie zaczęli się oddalać, aż w końcu zniknęli całkiem. Zostało tylko to białe, oślepiejące światło… Ale i ono po chwili zgasło. Otworzyła oczy. Ten czarnowłosy mężczyzna siedział przy niej, głaskał ją delikatnie po włosach… Miał takie zimne ręce… W sam raz na jej gorące, rozpalone gorączką czoło. Czyli jednak żyje?
- Nie chcę żyć… - Wyszeptała. – To mnie przerasta.
- Nie mów tak… Pomogę ci. Zrobię wszystko, byś była szczęśliwa.
Drugiego zdania nie usłyszała. Zasnęła.
W następnych tygodniach powoli odzyskiwała siły. Jednak nie dawały jej spokoju dwie rzeczy: okrobny ból po stracie Marcina i pytania dotyczące Daniela. Kiedy całymy dniami leżała wykończona z bólu, na myśl nasuwały jej się coraz to nowe pytania, wątpliwości… Obydwoje przygotowywali się do tej rozmowy. Wiedzieli, że nie będzie ona prosta. W ciągu tych tygodni, kiedy Kamili wracały siły, Daniel bardzo dobrze się nią opiekował. A ona cały czas zastanawiała się, jaki ma wobec niej dług. Zdążyła polubić tego chłopaka. Dobrze jej się z nim gadało, tak samo jak jemu z nią. Zawsze wieczorem siadali razem przed kominkiem, na puchatym dywanie i rozmawiali dosłownie o wszystkim.
- Powiedz mi… - Tak Daniel zaczynał ich rozmowę. – Co lubisz robić?
- Słuchać muzyki. Co dla ciebie jest najważniejsze?
- Szczerość. Zdradź mi swój sekret.
- Boję się koni. Jaka jest twoja ulubiona książka?
- Wszystkie książki Paulo Coelho…
Te wieczorne rozmowy przebiegały mniej więcej tak, a z czasem stały się prawie że rytuałem. Siedziała mu między nogami, a on obejmował ją od tyłu. Zasypiała mu na ramieniu, a on nie ruszał się aż do rana, bojąc się zrobić jakikolwiek ruch, by jej nie obudzić. Wstawała zdziwiona, że przetrwał tak całą noc. Nie było jej zimno, bo jego wiecznie zimne ciało ogrzewało się właśnie od niej.
Pewnego wyjątkowo zimnego wieczoru usiedli razem przed kominkiem. Kamila oparła się o tors Daniela. Zdążyła zauważyć, że jest wyjątkowo zimny… Nieludzko zimny. Ale wmawiała sobie, że temperatura ciała nic nie znaczy. A on przy niej opanowywał się. Wszystko robił w ludzkim tempie. Zakładał soczewki kontaktowe na czerwone oczy. Żeby tylko nie zaczęła nic podejrzewać.
- Dalczego jesteś taki zimny? – Zapytała.
- Ja tak mam. Nie ma się czym przejmować. – Odpowiedział, ale przy tym cały się spiął. Nie spodobało jej się to.
- Odpowiesz mi na kilka pytań?
Westchnął. Nie odpowiadał. Pomyślał, że nie może już przed nią niczego ukrywać, nie może tak kłamać. Nie wie, jaka będzie jej reakcja. Nie chce jej stracić… Wie, że będzie mu brakowało tych wszystkich chwil, kiedy ona po poznaniu prawdy nie będzie chciała go znać. Było mu z tego powodu bardzo ciężko.
- Mam nadzieję, że znasz taką legendę… Opowiem ci ją w skrócie. – Zaczął. – Pewien bardzo, bardzo zły wampir zakochał się w pewnej dziewczynie o imieniu Marysia. Zabił jej chłopaka, Edwarda...
- Znam to. – Przerwała mu. – W końcu, ten wampir, chcąc ją przytulić, nie zdając sobie sprawy z własnej siły, zabił ją.
- Tak… Teraz… Sytuacja się powtórzyła. Wampir zabił chłopaka dziewczyny, żeby z nią być.
Nie myślała nic. Nie kojarzyła faktów. Po prostu słuchała.
- Tym wampirem… Tym sprzed kilku wieków, i tym z tych czasów… Jestem ja. – Spuścił głowę.
Kamila nie mogła zrozumieć sensu tych słów. Nie mogła? Nie chciała. Ale zrozumiała. Zerwała się na równe nogi, a z jej oczu popłynęły łzy. Przypomniała sobie, co obiecała Marcinowi. Że pomści jego śmierć. Że rozwiąże tą zagadkę. A teraz… Kiedy poznała jej treść, zrozumiała, że nie może tego zrobić. Nie może zabić tego, kto jej to zrobił. Już nie chodziło o to, że jest nadludzko silny i że mógłby ją zabić przy najmniejszym ruchu, dotyku. Pokochała tego człowieka… tego potwora jak członka własnej rodziny. A można zabić rodzinę?
Upadła na kolana i schowała głowę w dłoniach. Nie przewidział jej reakcji. Myślał, że ucieknie, że będzie krzyczeć… Ale nie płakać.
Daniel przesunął się tak, że znalazł się przed nią. Popatrzyła na niego łzawiącymi oczami. Nie wiedziała co ma zrobić. Wstała i wyszła z domu. Chciała sobie to wszystko poukładać, chciała ochłonąć.
- „Daniel jest wampirem, który zabił Marcina”. – Myślała. – „To nie może być prawdą. Jaką mam mieć pewność, że to nie jest tylko sen?”. - Nigdy nie czuła tego, co czuje teraz. Były jakby trzy części Kamili. Jedna z nich chciała wrócić tam, przytulić się do Daniela i zapytać o radę, bo na pewno wiedziałby, co zrobić. Druga część chciała w tym momencie go zabić. A trzecia… Trzecia część się po prostu go bała.
- „Jeżeli jest wampirem… Dlaczego mnie jeszcze nie zabił? – Na to pytanie nie umiała sobie odpowiedzieć. Za to przyszło jej do głowy następne pytanie, a jadnocześnie odpowiedź na nie.
- „Jaki dług ma Daniel wobec mnie? Zabił mojego Marcina. Żałuje tego…”
Zaczęła się zastanawiać nad tym, co jeszcze jej powiedział. „Pewien bardzo, bardzo zły wampir zakochał się w pewnej dziewczynie (…)”. On ją kochał? Przecież jej w ogóle nie znał. Z jakiej paki miałby się w niej zakochać?
Dziewczynie zrobiło się zimno. Dopiero teraz zauważyła, że jest w samym swetrze. Nie wzięła kurtki. Wróciła do domku, w którym mieszkała w ostatnim czasie. Stanęła na progu saloniku z kominkiem. Zastała Daniela w takiej samej pozycji, w jakiej go zostawiła. Jedynie zamknął oczy. Usłyszał, że przyszła, podniósł wzrok.
- Boję się ciebie. – Usłyszał jej szept.
- Nie zrobię ci krzywdy. Obiecuję. – Mówił cicho.
- Odpowiedz mi na kilka pytań. – Przezwyciężyła strach i usiadła po turecku naprzeciwko niego.
- Słucham.
- Kiedy miałeś okazję się we mnie zakochać?
- Zobaczyłem cię… z nim. W wesołym miasteczku, ponad rok temu. Wydałaś mi się taka piękna, taka spokojna, taka wyrozumiała… Nie myliłem się. Przez cały rok chodziłem za tobą. Wiem, gdzie mieszkasz. Przychodziłem co noc i siedziałem u ciebie w pokoju. Nie mogłaś mnie widzieć, bo chowałem się w najciemniejszych kątach pokoju, a wychodziłem godzinę przed świtem, kiedy nie miałaś prawa się obudzić. Wiedziałem, że jesteś szczęśliwa… ale z Marcinem. Ale tylko z nim. A ja, z dnia na dzień, z godziny na godzinę kochałem cię coraz bardziej. Przydarzyło mi się to drugi raz. Ale ten drugi raz… jest silniejszy, mocniejszy, niż tamto. Tamtym razem ją zabiłem. Nie zdawałem sobie sprawy ze swojej siły. Teraz obiecuję, że cię nie skrzywdzę. Przyrzekam. – Widać było po Danielu, że trudno jest mu o tym mówić. Jakby słowa sprawiały mu ból… - I w końcu, niewiele myśląc, złapałem chłopaka, kiedy szedł do ciebie i… - Głos mu się załamał.
- Zabiłeś go. – Dokończyła za niego szeptem.
- Tak…
- To teraz powiedz mi, co sprawia ci radość: To, że byłam szczęśliwa czy to, że nie mogę się pozbierać po stracie Marcina. – Zaczęła płakać. – Uwierz mi, że nie jest mi łatwo! Najgorsze są noce, kiedy jestem sama. Wrcają wspomnienia. I nigdy się od nich nie uwolnię. – Przerwała, aby zaczerpnąć powietrza, a on to wykorzystał i powiedział:
- To był największy błąd w moim życiu! I teraz czuję do siebie obrzydzenie za to, co zrobiłem. Na to nie ma żadnego usprawiedliwienia, zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego pozwolę ci zrobić co chcesz, masz wolną rękę.
Kamila, zbita z tropu, położyła się na kanapie.
- Ja nie mam gdzie wracać… - Szepnęła cichutko, ale on, z jego wampirzym słuchem usłyszał.
- Nie musisz nigdzie wracać. Ja bym chciał, żebyś została…
Mijały godziny, dni, tygodnie… Kamila i Daniel coraz bardziej zbliżali się do siebie. Ona przestała się go bać, a co więcej, przebaczyła mu to, co zrobił. On z dnia na dzień przekonywał się, jaką wspaniałą osobą była i że tak naprawdę jest silniejsza od niego. Poznawali siebie nawzajem. Ona nie musiała się uczyć, bo skończyła naukę prywatnie. On skończył Oxford 50 lat temu. Mieli dla siebie dużo czasu… Chćby tyle, ile trwa jedno ludzkie życie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez myshaa dnia Nie 14:44, 11 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
mystery
Wilkołak
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz
|
Wysłany:
Nie 14:08, 11 Sty 2009 |
|
"Przypomniała sobie, co obiecała Ericowi. Że pomści jego śmierć. "
to był w końcu Eric czy Marcin? xDD
ale pomijając to, fajne opowiadanie ;] chociaż gdyby ktoś zabił mojego chłopaka, to bym mu chyba nie wybaczyła tak łatwo ;p |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Loona
Wilkołak
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko
|
Wysłany:
Nie 14:55, 11 Sty 2009 |
|
Strasznie mi się podobało...
Takie smutne, a jednocześnie szczęśliwe...
Pisz jakieś inne ff, chętnie je przeczytam :D
Wena życzę.
pzdr. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 16:18, 11 Sty 2009 |
|
Jakie smutne !
Prawie się poryczałam wtedy kiedy ona uświadomiła sobie,że nigdy nie poczuje jego ciepła, jego dotyku- to było takie prawdziwe...
Pisz dalej ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|