|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Śro 17:45, 28 Sty 2009 |
|
Mój debiut... Oczywiście pojawiają się w niej postacie należące do Stephanie Meyer i różne spoilery. Wszelkie inne obce Wam postacie wymyślone są przeze mnie.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się wizja mojej historii Belli Swan i rodziny Cullenów.
Na początek tylko prolog - niebetowany... Liczę na to, że jakaś beta zgłosi się do mnie sama, nie chciałam nikogo wyciągać na siłę.
Miłego czytania i krytyki...
Prolog
Pamiętam te ostatnie dni... Cały ostatni tydzień mojego życia przeszyty był na wskroś niepokojem. To nieznośne uczucie towarzyszło mi wtedy zawsze – od chwili przebudzenia, po moment zasypiania i nawet zdawało się nie opuszczać moich snów.
Nie miałam żadnych konkretnych powodów ku temu. Powinnam wręcz odczuwać coś zgoła innego. W tych dniach znajdowałam się wraz z matką i jej świeżo poślubionym mężem w Las Vegas. Nie byłam zbyt zadowolona z pomysłu uczestniczenia w ich podróży poślubnej, ale nie mogłam ominąć ślubu Renee. Na pewno byłoby jej przykro, gdybym jej nie towarzyszyła.
Całe szczęście już dziś miał wieczorem przylecieć po mnie Charlie i jak co roku zabrać na wakacje. W tym roku postanowił zrobić mi niespodziankę i nie miałam zielonego pojęcia, w jakim kierunku jutro wyruszymy. Nie lubię niespodzianek... Ale starałam się cieszyć tym planem dla Charliego. Przecież miał dobre intencje.
Z zamyślenia wyrwało mnie czyjeś spojrzenie. Znowu ten mężczyzna... Widywałam go tu kilkakrotnie, gdy samotnie spacerowałam tuż po zmierzchu po kolorowych ulicach Vegas. Jak zwykle spotkanie, to napełniło mnie lękiem. Nie wiem doprawdy czemu, ale zawsze na widok tego mężczyzny czułam rosnącą gulę w gardle, z trudem przełykałam ślinę i dostawałam gęsiej skórki.
Ten człowiek zdecydowanie wyróżniał się z tłumu. Niesamowicie przystojny, wysoki, dobrze zbudowany z pięknymi, długimi i czarnymi włosami, które jednak nie pomniejszały jego męskości. Zdecydowanie zbyt nieskazitelny i doskonały, by przy każdym spotkaniu obdarzać mnie swą uwagą.
Tak, mnie... Wówczas kompletnie zwyczajnej, niczym nie wyróżniającej się licealistce. Chyba, że niezdarnością... Tak, byłam okropną niezdarą, co budziło w moich bliskich śmiech i pobłażliwość. Tym razem również zagapiwszy się na przystojnego nieznajomego potknęłam się o krawężnik i niemalże nie przewróciłam się na samochód, do którego wsiedli już Renee z Philem.
Wybieraliśmy się właśnie na lotnisko po Charliego. Obserwowałam mijanych ludzi. Byli tacy radośni i zatraceni w tym całym szaleństwie. Tak... Wybór Las Vegas doskonale odwzierciedlał charakter mojej matki.
Zabranie Charliego z lotniska nie zabrało nam wiele czasu. Chwile powitania sprawiły, że na moment mój niepokój gdzieś się ulotnił. Był z nami przecież Charlie.
- Cóż z nami się mogło stać złego w towarzystwie funkcjonariusza policji?
Uśmiechnęłam się w głębi na tę myśl. Jakże dokładnie pamiętam tę minutę. Właśnie wtedy z wielkim hukiem, siłą i impetem w nasz samochód wjechała rozpędzona ciężarówka. Ten hałas i nasze krzyki to jedne z ostatnich dźwięków, które pamiętam z mojego krótkiego, osiemnastoletniego życia.
***
Ocknęłam się, gdy poczułam, jak ktoś szarpie mym ciałem i wyciąga mnie z płonącego samochodu. Dłuższą chwilę męczyłam się z ciężkimi powiekami i w końcu udało mi się je otworzyć. Wtedy zobaczyłam wpatrujące się we mnie oczy tajemniczego nieznajomego. To On trzymał mnie właśnie na rękach. Byłam zdziwiona, rozglądając się dookoła... Na opustoszałej, bocznej uliczce nie zdążył się jeszcze zebrać ciekawski tłumek gapiów, a krajobrazy zaczęły mi się rozmazywać.
Zrozumiałam, że to przez Niego... Nieznajomy biegł z nieludzką szybkością. Obrazy, które migały mi przed oczami, doprowadziły mnie do utraty przytomności.
***
Z odrętwienia wyrwał mnie ogień, który zaczął trawić moje ciało. Ocknęłam się ponownie, otworzyłam szybko powieki i ku mojemu zdziwieniu nie znajdowałam się w płonącym samochodzie. Wokół mnie panowała ciemność.
- Ach tak... – pomyślałam – Przecież nieznajomy wyciągnął mnie z vana sekundę po tragicznym zderzeniu. Dlaczego zatem odczuwam, iż cała co raz bardziej zaczynam płonąć?!
Ból był niesamowity, ogromny i wypełniający każdy milimetr mego ciała. Krzyczałam do utraty tchu i wiłam się niespokojnie. Wtedy zobaczyłam Go znowu pochylającego się nade mną. Tęczówki jego oczu tym razem były szkarłatne.
Nic nie rozumiałam... Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam, czemu tajemniczy brunet nie zabrał mnie do szpitala.
- Kim był? – pomyślałam.
- Mam na imię Raphael. Spokojnie... Wiem, że Twoje ciało trawi teraz ogień, ale za kilka dni nie będziesz już niczego czuła. Wrócę wtedy po Ciebie... – odpowiedział aksamitnym głosem na moje niewypowiedziane pytanie i jak nagle się pojawił, tak samo zniknął.
Ciemność przesłoniła moje oczy. Czułam, że spalam się cała, że ten ogień mnie pochłania... |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 21:18, 08 Lut 2009, w całości zmieniany 9 razy
|
|
|
|
|
|
Nevya
Wilkołak
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:57, 28 Sty 2009 |
|
Wow.
moim skromnym zdaniem, bardzo fajne :)
I ten Raphael... trochę mi się z Carlislem kojarzy, trochę z Edwardem...
Więcej plis x) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 18:03, 28 Sty 2009 |
|
Nevya napisał: |
Wow.
moim skromnym zdaniem, bardzo fajne :)
I ten Raphael... trochę mi się z Carlislem kojarzy, trochę z Edwardem...
Więcej plis x) |
Dziękuję. Nie wiem, kiedy więcej. Jutro mam egzamin z prawa, więc rozsądek mówi, że więcej będzie po nim. Ale kto wie, czy szaleństwo jakieś mnie nie opanuje... :) |
|
|
|
|
zakrecona01
Człowiek
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Śro 18:11, 28 Sty 2009 |
|
Naprawdę fajnie się zapowiada
Już nie mogę doczekać się kolejnych części
Ps. Powodzenia na egzaminie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Śro 18:14, 28 Sty 2009 |
|
Muszę przyznać, że pomimo krótkiej treści, przyciągnęłaś moje zainteresowanie.
Fabuła ciekawa i tajemnicza pozwalająca zastanowić się nad dalszą częścią.
Jeśli były jakieś błędy <literówki> to ich nie zauważyłam, tak byłam zaabsorbowana teksem
Styl, bez zarzutu
Z chęcią przeczytam ciąg dalszy...
Ave Vena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 18:16, 28 Sty 2009 |
|
Ykhm....co by tu powiedzieć?...
WIEM!!
WIĘCEJ, WIĘCJE, WIĘCEJ........ :) :D |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 19:31, 28 Sty 2009 |
|
Mnie się całkiem podoba, bardzo fajnie napisane... można popuścić wodze wyobraźni. Pozdrawiam i czekam na resztę |
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 19:37, 28 Sty 2009 |
|
ja sie przyłączam do kolezanek :D
i chociaz tez mam jutro egzamin to z checia przeczytalam w czasie mojej malej przerwy :D
tylko troche za krotkie bylo ale wciagajace i naprawde super napisane
powodzenia na egzaminie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:16, 28 Sty 2009 |
|
Dziękuję za przychylne komentarze... Aż mi skrzydła urosły i szybciutko w trakcie przerwy spisałam pomysł na ciąg dalszy, który skonkretyzował mi się w głowie w między czasie.
Niebetowane, bo jeszcze nie wybrałam bety. Ale czytałam kilka razy, więc mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów.
Nie dziękuje, ale mam nadzieję, że egzamin pójdzie mi równie gładko.
Nie trzymam dłużej w niepewności.
Rozdział I – Brzemię dziesięciolecia
Jak dobrze pamiętałam teraz ostatnie chwile z moją rodziną. W głowie wciąż słyszałam nasze krzyki, gdy nasz van przesuwał się pod naporem ciężarówki. Trzask łamanego metalu i odgłos tłuczonego szkła. Minęło dziesięć lat od tamtego dnia, a ja wciąż czułam na swych barkach to brzemię. Zwłaszcza teraz, gdy wracałam z wizyty na cmentarzu. Ból zwielokrotnił się, gdy patrzyłam na imiona moich rodziców wyrytych na kamiennej płycie.
Nikt nie przeżył... Ja też nie. Moje imię również znajdowało się na tym nagrobku. Ocalałam, ale już nie żyłam od tamtego momentu. Mój wybawca Raphael przemienił mnie w wampira. Chciał, bym została jego partnerką na wieki. Ten plan nie udał mu się do końca. Od tych dziesięciu lat musiał znosić moją niechęć.
Owszem... Przez ten okres polubiłam go na swój sposób. Raphael nauczył się ze mną obchodzić. Nie naciskał na mnie i starał się być wyrozumiały. Wręcz dziwiła mnie jego niekończąca się cierpliwość do mnie. On po prostu ciągle wierzył, że uda mu się poruszyć moje zlodowaciałe serce.
Ja z kolei nauczyłam się z Nim żyć. Długo godziłam się z moją nieśmiertelnością. Chciałam ze sobą skończyć na początku, ale on cały czas mnie pilnował. Nie jestem w stanie jednak zdobyć się na jakieś wznoślejsze uczucia do mojego stwórcy.
Mimo mijającego czasu odczuwam niezmiennie ten sam żal do Niego, że mnie ocalił, że nie pozwolił mi odejść w niebyt wraz z moimi bliskimi, że skazał mnie na wieki na los potwora...
Tuż po mojej przemianie Raphael chciał zabrać mnie na moje pierwsze polowanie. Na ludzi. Sprzeciwiłam mu się wtedy. Po długiej kłótni zmęczona niezaspokojonym pragnieniem, które odczuwałam jak żrący ból w moim gardle, zgodziłam się zabić jakieś zwierzę. Od tamtej pory Raphael nie tylko zaakceptował mój wybór, ale licząc na to, że spojrzę na niego przychylniejszym okiem, również przeszedł na moją dietę wraz z całą naszą rodziną.
Jak dla mnie jednak nic się nie zmieniło... Tak jak ja nie uległam żadnej zmianie przez te wszystkie lata. Od przemiany byłam jednak piękna – to stwierdzenie nie wynika z mojej nieskromności. Po prostu poprawa mojego wyglądu była dla mnie szokiem. Kolejnym powodem, by przestać czuć się sobą... Zatrzymałam się na zawsze w swoich osiemnastu wiosnach. Ale dla mnie nie było to nic radosnego! Cały czas czułam się tak samo pogrążona w mroku, jak podczas mojej przemiany.
Przerwałam smętne rozmyślania, zatrzymując się na peryferiach małego Twin Falls w Montanie pod naszą rezydencją. Cieszyłam się, że Raphael zgodził się, bym odbyła tę krótką podróż sama. Wracałam niechętnie, ale wiedziałam, że jeśli nie pojawię się tak, jak obiecałam, to On i tak wszędzie mnie znajdzie. Zaparkowałam mojego Land Rovera na podjeździe i ruszyłam w stronę domu.
Byłam naprawdę w podłym nastroju, który stał się jeszcze gorszy, gdy weszłam do środka i ujrzałam wszystkich zebranych. Widząc moją niechętną minę, Raphael wysunął się naprzód i uścikał mnie na powitanie:
- Witaj z powrotem, Kochanie... Wszystkiego najlepszego z okazji 10-tej rocznicy! – mówiąc to, cmoknął mnie w same usta.
Odchyliłam się, zaskoczona.
- Dlaczego mi to zrobił?! – pomyślałam – Przecież wiedział, że nie lubię niespodzianek, a przyjęć to już szczególnie.
- Bella! Wszystkiego dobrego! – z odrętwienia wyrwała mnie swym sztucznie przesłodzonym tonem sama Candence i uściskała mnie.
- No i jeszcze to... Co Ona tu robi do cholery?! – zdenerwowałam się – Candance, cóż za urocza niespodzianka! – wysiliłam się na krzywy uśmiech.
Reszta gości aż tak mnie nie raziła jak Ona. Candance była moją przybraną siostrą, ale szczerze jej nie cierpiałam. Z wzajemnością zresztą... Candence stworzona została na partnerkę dla Raphaela przez głowę naszej rodziny – Aydena. Raphael jednak jej nie pokochał i pięć lat później ocalił mnie. Nie muszę chyba więcej tłumaczyć, skąd te „ciepłe” uczucia Candence do mojej osoby. A ja oczywiście nie pozostaję jej dłużna.
Wśród gości wypatrzyłam zupełnie obcą mi parę. Oboje uśmiechali się do mnie serdecznie, gdy świdrowałam ich wzrokiem.
- Nie zachowuj się niegrzecznie, córeczko... – zaśmiała się Evelyn, obejmując mnie – Jak się czujesz po podróży?
- Z pewnością nie mam imprezowego nastroju – odparłam szczerze.
- Chodź, poznam Cię z naszymi gośćmi... – nakazała Evelyn – Carmen, Eleazar, to właśnie nasza Bella.
Po usłyszeniu ich imion szybko pokojarzyłam fakty. Byli to członkowie rodziny Denali z Alaski. Niezwykle sympatyczni. Szybko nawiązała się między nami nić porozumienia. Przegadałam z Carmen całą noc. Niestety nad ranem nasi goście, postanowili, że wrócą jeszcze tego samego dnia do domu.
Natychmiast zrozumiałam, że to właśnie moja szansa...
***
Niewiele myśląc poprosiłam Evelyn z Aydenem oraz Raphaela na rozmowę. Wyszliśmy w czwórkę do ogrodu. Usiedliśmy przy stoliku w drewnianej altance. Nie uznałam za stosowne zapraszać do tej pogawędki Candance, mimo iż mogła ona okazać sympatię dla mych planów. Przecież ktoś musiał zostać z naszymi gości...
- O czym chciałaś porozmawiać, Bello? – spytał mnie Ayden.
- Za miesiąc mamy się przeprowadzić do Seatlle. Za 2 miesiące zaczynam tam studia. Pomyślałam, że mała podróż dobrze mi zrobi. Chciałabym wyjechać z Carmen i Eleazarem na Alaskę, jeśli zgodzą się zabrać mnie ze sobą – wyrzuciłam z siebie – Za miesiąc spotkalibyśmy się w Seatlle.
- Pojadę z Tobą – odparł Raphael automatycznie.
- Nie! – zaprotestowałam, czując, że mój plan spali na panewce – Potrzebuję odpoczynku i... samotności.
- Nie zgadzam się – warknął na mnie Raphael.
- Raphael, opanuj się... – skarciła go Evelyn.
- Nie chcę puścić Jej samej – oponował dalej.
- Myślę, że Belli dobrze zrobi samotna podróż. Taka jest moja decyzja – oświadczył Ayden i wrócił do domu.
Patrzyłam na jego oddalającą się szybko sylwetkę z wdzięcznością. Ayden był szatynem o niezwykle ciepłym i wyrozumiałym spojrzeniu. Miał już na zawsze 35 lat. Starał się być dla nas niczym sprawiedliwy ojciec. Jego wybranka - drobniutka, efemeryczna blondynka o imieniu Evelyn uścinęła moją dłoń i podążyła niezwłocznie za swoim partnerem. Odchodząc, rzuciła jednak surowe spojrzenie Raphaelowi, jakby chciała go upomnieć.
Wiedziałam, że czeka mnie teraz najgorsza część rozmowy. Napięłam wszystkie mięśnie w oczekiwaniu na słowny cios ze strony mego towarzysza.
- Zraniłaś mnie tą prośbą... – szepnął.
- Pozwól mi odejść na jakiś czas – poprosiłam go.
- Dobrze Bello! Zrobisz, jak zechcesz... Wiesz, że zniosę wszystko, bo Cię kocham – powiedział i pobiegł w stronę lasu.
Naprawdę nienawidziłam tych łzawych pożegnań... Niemalże tak samo jak tych dwóch słów, które czasem zdarzało mi się od niego usłyszeć. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 20:43, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
mloda1337
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem
|
Wysłany:
Śro 20:31, 28 Sty 2009 |
|
piękne! i takie inne!
podoba mi się!
Raphael! Edward go zniszczy... już mi go żal... chyba, że nie dasz Edwarda... :( |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:33, 28 Sty 2009 |
|
mloda1337 napisał: |
piękne! i takie inne!
podoba mi się!
Raphael! Edward go zniszczy... już mi go żal... chyba, że nie dasz Edwarda... :( |
Spokojnie, niech apetyt rośnie w miarę jedzenia. |
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Śro 20:33, 28 Sty 2009 |
|
Ładne i zgrabne :D
Wyłapałam błąd
"Nie nawidziłam" zmień na "nienawidziłam"
Cóż wen! I Dobrej Bety |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Amandine
Człowiek
Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..
|
Wysłany:
Śro 20:42, 28 Sty 2009 |
|
Ślicznieee... bardzo mi się podobało. xDD
Hah! No ja myślę, że Edward będzie. Brze by było ;P. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:45, 28 Sty 2009 |
|
Dziękuję za przychylne opinie... Mam już jakiś zarys pomysłu, jak powoli wprowadzać postać Edwarda. :)
Dians, dzięki za poprawienie... Dobra Beta pożądana! :) |
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 20:47, 28 Sty 2009 |
|
Kaffienka napisał: |
mloda1337 napisał: |
piękne! i takie inne!
podoba mi się!
Raphael! Edward go zniszczy... już mi go żal... chyba, że nie dasz Edwarda... :( |
Spokojnie, niech apetyt rośnie w miarę jedzenia. |
ale dasz Edwarda prawda
bo jak nie to hehe
super naprawde mi sie podobalo :P rob coraz czesciej takie przerwy miedzy nauka
EDIT: bedzie edward :D super
zapowiada sie ciekawie |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez new life dnia Śro 20:48, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Śro 20:50, 28 Sty 2009 |
|
Kaffienko :D Kiedy mniej więcej dasz nowy rozdział ? :)
Jak coś zgłaszam się na Betę :D
Czekam :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:54, 28 Sty 2009 |
|
Hm... Następny rozdział pewnie stworzę jutro. Dziś już sobie zabroniłam pod groźbą kar cielesnych i innych środków bezpośredniego przymusu... :P
Chyba, że przed samym snem dla relaksu, coś tam wystukam... :P
Podaj mi proszę, Dians, swojego maila na privie, to jak coś napiszę, to zaraz Ci wyślę... :)
Kiedyś tam w bliżej nieokreślonej przyszłości Edward się pojawi, ale powoli... Przecież mam na to całą wieczność. |
|
|
|
|
Amandine
Człowiek
Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..
|
Wysłany:
Śro 21:08, 28 Sty 2009 |
|
Łe no, łe no, łe no! A ja to się już nastawiłam na czytaniee... :(
Szkoda, że dopiero jutro.
szCZEKAMY! ;P xDD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 21:15, 28 Sty 2009 |
|
Kto wie, kto wie... Może będzie mi się należała nagroda przed snem.
Chociaż może nie powinnam Was przyzwyczajać do takiego tempa... :) |
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Śro 21:17, 28 Sty 2009 |
|
Przyzwyczajaj :D
Łatwiej się później śpi :D
Czekamy :d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|