|
Autor |
Wiadomość |
Sassenka
Wilkołak
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 191 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 9:29, 23 Lis 2011 |
|
Wczoraj byłam w kinie. Wrażenia? Podobne do książki. Pierwsze 3 pasowały do siebie 4 nie podpasowała mi. Brakowało mi tych wczesnych scen - co Bella dostała prezent przed ślubny od Edwarda w postaci kuloodpornego najnowszego merca. Scena na wyspie esme przy tym jeziorze była tragiczna! W ogóle w filmie jest że wyspa jest prezentem od ojca Edwarda tylko nie jest wspomniane, że to prezent dla Esme.
No i na ślubie była autorka książek czy ona czasem niezeszczuplała?
A sukienka ślubna? Rozczarowała mnie, w gazetach pisano że przewiduję się że będzie sprzedaż na wyższym poziomie niż sukienka Kate. Z tyłu faktycznie była niezła ale ten przód?
W ogóle popłakałam się jak Edzio mówił o tym że chciał być z Bellą a nie z dzieckiem... (tak właśnie było w książce, że Edward nienawidził tego dziecka do momentu aż nei usłyszał jego myśli - więc zdziwiło mnie, że niektórzy oczekiwali czegoś innego)
Miałam nadzieję, że Alice wróci do swoich włosków piórkowatych z pierwszej części i miałam duża nadzieję, że zdjęcia Belli leżącej na stole wychudzonej są fotomontażem...
a ten seks? eh nie spełnił moich oczekiwań.
Miałam w kinie bardzo fajną salę - ludzie wzdychali, komentowali itp. - najlepszy moment kiedy pokazują Belle po przemianie i tekst "ALE DŻAGA" całe kino się śmiało :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
cullens_fan
Dobry wampir
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 1654 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 11:15, 23 Lis 2011 |
|
Zdaję sobie sprawę, że każdy może mieć inne oczekiwania i wrażenia po filmie i to jest ciekawe i fajne.
Tak samo każdy z Was, jak i ja, mamy swoje ulubione sceny, o ktorych sądzimy, że dobrze oddali je w filmie. Inni będa niezadowoleni, ktoś będzie żałował, że nie ma sceny tej, czy tamtej itp....
Sama żałuję, że nie ma pewnych drobnych, lecz fajnych scen w filmie, jak. Bella w mercedesu, EB mówiący Charliemu o ślubie, zdejmowanie podwiązki zębami, docinki Rose i Jacoba itd. I tu się okazalo, że mimo, że film podzielili na dwie części, to i tak nie udało się zmieścić niektórych scen. Nie ma takiej możliwości...
Odniosę się tylko do sceny tzw. seksu, bo widzę, że niektore osoby są rozczarowane. W pierwszej chwili byłam i ja. Najpierw zobaczyłam wycieki i oczy mi wyszły z orbit, że w Zmierzchu mogą takie sceny być, gdzie dotychczas - poza bardzo gorącym i iskrzącym pocałunkiem w pierwszej części- ledwie sie muskali ustami, za co po części winiłam (oprócz reżyserów) także Roba i Kryśkę. Dlatego jak zobaczyłam te wycieki to sobie pomyślałam, że to neimożliwe i na pewno większość tego wytną (choć w sumie po co kręcili?), znając przedział wiekowy, do jakiego kierowana jest saga oraz mormońskie zapędy Stefanii M. I później rozczarowywałam się jeszcze bardziej, jak 2 tyg przed premierą czytałam, ile to muszą usunąć z tych scen, bo są "za ostre" dla PG-13 LOL
Załamywałam ręce, tym bardziej, że niektore trolle pisały, że nawet łamania ramy łóżka nie ma i trzeba nim nacieszyć oczy jedynie w trailerze. Ale z drugiej strony obsada i reżyser oraz prowadzący talk show mówili o dość erotycznych scenach, że bardzo musieli uważać, żeby nie przekroczyć pewnego progu itp. Zgłupiałam...
Obejrzałam jednak film i byłam zadowolona, że jednak nie wycięli aż tak wszystkiego, że przecież mogło być to pokazane tylko jako wspomnienie Belli w poranek "po"... A przecież tak jest w książce wiec w sumie czego my oczekiwaliśmy? Mogło nie być praktycznie nic, a tak to mamy i troszkę nocy poślubnej: umięśnione plecy Robwarda, lepsze niż niejeden six-pack LOL, mamy nagą Bellę pod nim, pewne "general movements" zwane też "thrusting" (kto oglądał wywiady z promo z Robem i Kristen ten wie o co biega ), jest połamane łoże, pobojowisko, jakie zostawili. Ale są też i piękne i intymne wspomnienia Belli o poranku, m.in. to najpiekniejsze i mega intymne jak ona całuje jego ramię. Strasznie mi się to ujęcie podoba swoją drogą i nie spodziewałam się, że je dadzą. Także można w sumie na te sceny narzekać, że pewnie, że mogły być jeszcze bardziej "hot", ale przy tym co dała nam Stefka, to i tak jest dużo. Chociaż podobno czasami najlepiej jak jest właśnie zostawione miejsce dla wyobraźni, jak w książce. I każdy z nas wyobrażał to sobie inaczej. U jednych to sie pokryło z wyobrażeniami, u innych nie. Samo życie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
agunia
Człowiek
Dołączył: 19 Wrz 2009
Posty: 65 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod sterty książek
|
Wysłany:
Śro 12:30, 23 Lis 2011 |
|
To teraz może ja wtrącę swoje trzy grosze. Film obejrzałam w sobotę na jednym z porannych seansu. Miałam zamiar napisać o wrażeniach zaraz po, ale stwierdziłam, że muszę trochę ochłonąć, aby w miarę sensownie się wypowiedzieć. Zacznę od tego, że nie nastawiałam się pozytywnie na tą część. Owszem widziałam końcówkę, która wbiła mnie w fotel, ale pomyślałam sobie "przecież to tylko jedna scena", a jak wiadomo jedna jaskółka wiosny nie czyni. Po ogromnym rozczarowaniu New Moon`em liczyłam, że BD będzie od niego lepsze, co uznałabym za duży sukces. I cóż moje wrażenia od soboty nie uległy zmianie. Jestem tą częścią oczarowana. Przede wszystkim przejścia pomiędzy poszczególnymi scenami są płynne i nie mam wrażenia, jakby były montowane na odczepnego (tak było w NM, kiedy np. wracali z Voltery i zaraz nagle pokazano pokój Belli). Tutaj oglądając widziałam naturalne przejście z jednej sceny w drugą, a dla mnie to jest istotne. Druga rzecz i chyba najważniejsza- gra Roberta i Kristen. Robert w końcu pozbył się postawy, jakby miał coś w czterech literach (sorry Rob, I hope you know I love you and it doesn`t change no matter what) i miny wiecznego cierpiętnika - ponownie przytoczę NM. W końcu widziała emocje targające Edwardem począwszy od szczęścia, a skończywszy na rozpaczy. Ponadto Kristen pozbyła się jednej miny - nie miała ciągle otwartych ust i nie przygryzała wargi co 5 sekund. Nie wiem czy wpływ na to miała świadomość, że jest to ostatnia część czy też ta część sprawiła im większość radość, ale różnica jest diametralna.
Cieszę się, że nie zrezygnowano z wątku przeszłości Edwarda. Kurcze Rob z czerwonymi soczewkami wyglądał bosko. I wieczór kawalerski :D
A ślub. Rany co można napisać- wyszedł po prostu idealnie. Suknia przepiękna (nie dziwię się czemu była trzymana w tajemnicy). Przysięga wzruszająca i chwytająca za serce. Bella idąc z Charlie`m do ołtarza sprawiała wrażenie, jakby jedyne, co chciała zrobić to uciec, ale jak tylko zobaczyła Edwarda to od razu wiedziała, że ma zmierzać w jego kierunku.
Najśmieszniejszy był toast. Rene śpiewająca chyba kołysankę przyprawiła Charliego o ból głowy, Emett wyskoczył z tekstem"mam nadzieję, że przez te 18 lat się naspałaś, bowiem od dzisiaj koniec z tym (oczywiście nikt się nie śmiał i nie wiedział o co mu chodzi ) , ale najlepszy był Charlie "Edward będzie dobrym mężem, a wiem o tym ponieważ jestem policjantem, wiem jak wytropić człowieka na końcu świata i dlatego, że mam broń" :lol2:
A teraz przechodzę do tego na co wszyscy czekali- miesiąca miodowego :D Najlepsza była scena, w której Bella próbowała uwieść Edwarda i jego reakcja. Warto było czekać tylko na to, aby zobaczyć śmiejącego się Roberta. Czysta przyjemność. A sceny seksu- cóż myślę, ze jak na PG-13 były przyzwoite i zadowoliły nawet tych powyżej 13 lat Delikatne, z wyczuciem, a jednak coś więcej niż tylko pocałunki. Najlepsza była scena łamania ramy łóżka i widok sypialnia następnego dnia, która wyglądała jak po przejściu huraganu :lol2: I później "Czy wampir może przeżyć szok?"
Kurcze, ale Kristen w tej charakteryzacji wyglądała bombowo- wychudzona, koścista, z podkrążonymi oczami. Można było odnieść wrażenie, że naprawdę tak wygląda.
Śliczna scena, kiedy Edward zdaje sobie sprawę, że słyszy myśli dziecka I Jacob, ach ten Jacob. Biedak chciał zaszlachtować Edwarda za to, że zrobił Belli stworka :co jest: Jednak później, kiedy okazało się, że Sam i reszta watahy chce ja zabić, postanowił bronić jej do samego końca. Obawiałam się, jak w filmie przedstawią rozmowy watahy, m.in. to, kiedy dowiadują się o ciąży Belli. Niepotrzebnie, bowiem wszystko wyszło całkiem nieźle.
A wpojenie Jacoba Chłopak idzie z zamiarem zabicia małego potworka przez, którego umarła Bella (tak mu się przynajmniej wydaje), ale wystarczy tylko spojrzenie, aby cały świat wywrócił się do góry nogami. Widzi migawki przyszłej Renesmee- to jaka będzie i kim będzie dla niego. I dzięki temu wpojeniu Sam i reszta watahy nie mogą skrzywdzić małej.
I w końcu moment przemiany Belli- Ewdard kąsający ją po całym ciele, aby więcej jadu dostało się do jej ciała i zaklinający ją, aby w końcu zaczęła reagować robi niesamowite wrażenie. Podoba mi się to, że w trakcie jej przemiany pokazane zostały najważniejsze wydarzenia z jej życia. I w dodatku wykorzystali utwór "Bella's Lullaby" :D A na końcu te czerwone oczy :D :D
Brakowało mi oczywiście sceny z miską, karmienia się tortem weselnym i ściąganiem podwiązki przez Edwarda, ale mogę im to wybaczyć.
Reasumując. Bardzo, ale to bardzo pozytywnie się rozczarowałam i oby tak samo było przy drugiej części.
I jeszcze słowo odnośnie krytyki filmu. Rozumiem odczucia widzów, bo mają do tego prawo. W końcu nie każdemu się film podoba. Śmieszą mnie natomiast opinie krytyków. Ludzie, jak czytam, że film uczy nas "że małżeństwo jest jak wyrok śmierci, ślub to wyjątkowo smutne wydarzenie, seks podczas podróży poślubnej jest niebezpieczny i zostawia pannę młodą podrapaną i poranioną a ciąża jest koszmarem, który prowadzi do grożącego życiu porodu. Ogólne przesłanie jest takie, że ludzkość musi cierpieć. A kobiety już szczególnie. Zapłodnienie, ciąża i poród, zestawione z szczegółowymi obrazami ginekologicznymi, wygląda naprawdę jak pełnoprawny horror" to śmiać mi się chce. Przecież to nie jest oryginalny scenariusz. Film powstał na podstawie książki, więc nie rozumiem skąd takie opinie. Przed napisaniem tego typu opinii powinno przeczytać się książkę, bowiem odnoszę wrażenie, że krytycy tego nie zrobili. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kaitlin
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Lis 2011
Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 18:07, 23 Lis 2011 |
|
Film widziałąm już w dniu premiery i byłąm w szoku,że aż tak fajnie ja zrobili
Troche mi brakowalo tych scen przed ślubem,film sie zaczął i za 10 min juz było po ślubie xD Troche to za szybko
Honey moon <3 boski,ale zgadzam sie że seks był bez rewelacji,natomiast inne sceny z HM były ok
Przemowy weselne mnie powaliły,uśmiałam sie bardzo
Jestem pod wrażeniem charakteryzacji Belli przed porodem,te kości wystające...
Złamanie kręgosłupa Belli przez Renesme uważam za zaje scene ;P
i zakończenie bardzo mi sie podobało,ponieważ zakończyło pewien etap ale też nie zostawiło niewyjaśnionych pytań i nie musimy sie zastanawiać o co chodziło
Kończąc film był najlepszą ekranizacją z dotychczasowych,kolorową,zabawną i co najważniejsze, dobrze odzwierciedlającą książke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Śro 18:09, 23 Lis 2011 |
|
OK, właśnie wróciłam z seansu i… jestem zachwycona! Ale od początku. Już sama czołówka, kiedy to wyłonił się napis „Breaking Dawn”, oczarowała mnie. Moment otrzymania zaproszeń – idealny. Zakłopotany Charlie, wkurzony Jacob, uradowana Renee. Bardzo podobało mi się, jak reżyser zobrazował sen Belli – scena wyglądała jak z prawdziwego horroru, super. Natomiast właściwa scena ślubu… Wstyd się przyznać, ale się popłakałam. Śliczne to było, Bella wyglądała ślicznie, miała przecudną sukienkę, w ogóle wszystko i wszyscy wyglądali pięknie. Był przepych, ale wszystko w dobrym stylu Poza tym nareszcie nie widziałam tej chamskiej sztuczności w charakteryzacji, jaka biła po oczach w KwN. Bella była Bellą, a Edward Edwardem, chociaż tęsknię za takim Edwardem Pattinsonem (), jakiego oglądałam w Zmierzchu. Ten jego sexy fryz jednak dodawał mu wiele uroku. Cieszę się, że w końcu miałam okazję przyjrzeć się wszystkim członkom rodziny, bo do tej pory jakoś jakby nie miałam zbyt wielu okazji. Wkurzał mnie trochę Jasper, bo rozumiem, że miał wyglądać dostojnie, ale wyglądał raczej jakby mu wsadzono kij od szczoty, jednak mimo to i tak pozytyw. Emmet był uroczy W końcu widziałam go takiego, jakim był w książce, nie wyobrażam sobie, żeby mógł go zagrać ktokolwiek poza Kellanem. Pan Burke i Charlie w jego wykonaniu… kurczę, fajny taki ojciec. Niby twardy glina, bo takie musi sprawiać wrażenie, ale jednak ma mięciutkie serduszko i jest strasznie kochany. Peter Facinelli w roli doktorka… Ech, co tu dużo gadać, on chyba jako jedyny od początku dawał radę i od początku przypominał książkowego Carlisle’a i od zawsze uwielbiam go w tej roli. Jest mega przystojny i jednocześnie wygląda mega poważnie. Jeśli chodzi o Esme i Rose, to nadal uważam, że są inne aktorki, które pasowałyby bardziej, chociaż sądzę, że te role zostały odegrane świetnie. Carmen i Eleazar – bez zbytniego szału. Denalki były super, tylko te ich oczy raziły mnie okrutnie Poza tym idealne – ładne i odstawione, jak na wampirzyce z klasą przystało. Dobra, fabuła. Wyspa Esme była przecudna, ale kto spodziewał się czegoś innego? O domu nie wspomnę, bo to było po prostu marzenie i nie ma co się nad nim rozpisywać. Scena, której oczekiwali wszyscy z zapartym tchem może nie była DOKŁADNIE taka, jak bym chciała, bo wiadomo, że chciałabym więcej ale podobało mi się i tak. I to połamane łóżko i w ogóle… Ciąża Belli… Kurczę, tutaj było nawet lepiej niż myślałam. Bella wyglądała naprawdę fatalnie, wychudzona i wykończona, z wielkim bebolem ledwie radząca sobie z jego dźwiganiem, ale kiedy Edward zaczął czytać w myślach dziecka… popłakałam się po raz kolejny. Naprawdę ulżyło mi, kiedy w końcu zrozumiał, że „to coś” jest jego dzieckiem. Scena, która jest na drugim miejscu moich ulubionych, to moment, kiedy Jake kłócił się z Samem, a Sam jako alfa zmusił Jacoba, żeby był mu posłuszny, a ten się postawił. Bardzo fajny fragment, w napięciu czekałam, co się wydarzy. Podobał mi się sposób przedstawienia tej ich telepatii, niby nic szczególnego, ale jednak to było fajne, a nie jakieś popiskiwania i pomruki. Wilki nie zawiodły mnie jak zwykle – kocham wilki. Bardzo podobała mi się Leah, do tej pory nie miałam okazji bardziej jej się przyjrzeć. Śliczna jest, szkoda, że musiała tak cierpieć z powodu Sama. Moment porodu – miód, malina. Dreszcz mnie przeszedł, kiedy usłyszałam trzaskający kręgosłup Belli i kiedy leżała na stole, a Edward „wydobywał” dziecko. Tutaj dopiero upiornie wyglądała. Skóra i kości dosłownie… We scenie przemieniania nie podobało mi się to gryzienie Edwarda, bo wyglądało to komicznie, chociaż wiem, że w książce tak przecież było… Ale w filmie już mogli sobie to darować. Kolejny piękny moment – kiedy Renesmee spojrzała na Jake’a. Prześliczną buźkę graficy jej stworzyli. Podobały mi się te wszystkie myśli, które przewijały się w głowie Jacoba, kiedy nagle dotarło do niego, że to Renesmee widział w Belli. To był piękne i wycisnęło mi kilka łez z oczu. Scena numer jeden, która mnie zaskoczyła i oszołomiła w swojej doskonałości, to komputerowa animacja zmian, jakie zachodzą w ciele Belli. Obrazy, jakie przebiegały przez jej głowę, młodziutka Renee i młodziutki Charlie zabawiający malutką Bellę (płacz nr 71852387). Jak jad zalewa jej żyły niczym fala oceanu, zmieniają się jej narządy, a ona sama cierpi w środku i stara się nie pokazywać niczego na zewnątrz, a w tle słychać bicie jej serca i w końcu moment, w którym jad zalał ostatnią ludzką komórkę w jej ciele (zobrazowanie tego podobało mi się najbardziej), jej ciało się zmieniło, zrobiło się pełne, zniknęły sińce, skóra pojaśniała, włosy nabrały koloru i wigoru, a ona otworzyła oczy i miała takie czerrrwone tęczówki. Scena Volturi – mrrr warto było czekać. Widzę, że kilka osób miało wątpliwości co do tego „pisania przez s”. Otóż mam wrażenie, że chodziło o pisownię imienia „Carlisle”, a że Bianca była zapewne Włoszką, to i przyczepiono się do jej gramatyki i pisowni w języku angielskim. Taka dygresja Poza tym… No kurczę, to była naprawdę genialna i niesamowita część. Nie porównywałam do książki, bo uznałam, że już chyba pora z tym skończyć. Każdy będzie miał własną wizję, a uważam, że i tak zostało pokazane naprawdę dużo. Chętnie poszłabym do kina jeszcze raz, tak bardzo mi się podobało. Kiedy usłyszałam „Flightless Bird”, piosenkę, która tak strasznie kojarzy mi się ze Zmierzchem i tą fascynacją, którą wtedy przeżywałam, a potem jeszcze Kołysankę Belli, też się rozpłakałam, a co. Postanowiłam nie powstrzymywać łez tym razem W ogóle muzyka w tej części Sagi była wyjątkowo dobra, bardzo mi się podobała i ogólnie chyba nie widzę żadnych minusów tego filmu. Chyba reżyser w końcu wziął sobie do serca niezadowolenie co trzeźwiej myślących widzów i zrobił coś porządnego. Ja w każdym bądź razie nie mam się do czego przyczepić. Jestem oczarowana i mam wrażenie, że odżywają we mnie gdzieś tam zapomniane uczucia, które kilka lat temu żywiłam względem Sagi. Może i jest ona naiwna i płytka, ale mnie urzekała i urzekła na nowo, bo przecież każdy chciałby kochać i być kochanym tak, jak Bella i Edward.
No, trochę chaotycznie, ale jeszcze nie ochłonęłam. Dziękuję, że jesteście, że mogę się z Wami podzielić moimi odczuciami i wiem przynajmniej, że mnie rozumiecie. Dla takich chwil właśnie, kiedy miłość do Sagi znów powraca, warto jest być tutaj, na forum i pamiętać, że ma się Was. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Kejtlin88
Wilkołak
Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Brzeg...myślami w Forks:*
|
Wysłany:
Śro 22:17, 23 Lis 2011 |
|
Dzisiaj i ja byłam w kinie:)
Ogólne wrażenia pozytywne...Tylko mało było mi Charliego...mało seksu:D Nie mogłam patrzeć na Bellę taką wychudzoną z podkrążonymi oczami...masakra
Trochę mi za mało Edwarda ale no cóż:) Czekamy do przyszłego roku! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wredny Skrzat
Człowiek
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie wiochy
|
Wysłany:
Czw 16:04, 24 Lis 2011 |
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Czw 17:19, 24 Lis 2011 |
|
Mrrr, ale nim Bella rzuciła Znając życie, to pewnie faktycznie wytną tę scenę, żeby 13latki nie musiały się szczególnie rumienić... A mnie to nie odpowiada, bo ja 18 mam skończone i żądam namiętnej, książkowej miłości, a nie jakiegoś miziania i trzymania za rączki :< |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
annajoanna
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 17:31, 24 Lis 2011 |
|
mam nieodparte wrażenie, że od dzisiejszych 13latek obie mogłybyśmy się dużo nauczyć/:)..a wszelkie ograniczenia "od lat..", "zawiera treści nie przeznaczone dla osób.." robią za dodatkową, bezpłatną reklamę... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vilemo
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Lis 2011
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 18:15, 24 Lis 2011 |
|
Jejku jeszcze nie zdążyłam nacieszyć się, naoglądać, nasycić pierwszą częścią, a tu już urywki drugiej...
Fajne ujęcie gdy stoją oboje nadzy w swoim nowym domku, a za oknem najpierw ciemno, potem świta a oni nadal sobie stoją :)
Ja to sobie tak czasem marzę jadać 40 min autobusem jak to by było fajnie nie czuć zmęczenia ...
Dzięki skrzacie (niekoniecznie wredny) za linka - nie ma jak fajnie zacząć popołudnie ! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vilemo dnia Czw 18:16, 24 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
aleksandra.
Dobry wampir
Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 915 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 61 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koneck
|
Wysłany:
Czw 18:26, 24 Lis 2011 |
|
Ten filmik wyciekł jakoś podczas tych kwietniowych wycieków. Ojaa, pamiętam, jakie wtedy było zamieszanie!
Wracając jeszcze do BD1... Myślę, że Bill spełnił wszelkie oczekiwania fanów. Był TEN CUDOWNY kompozytor, który stworzył 'Bella's Lullaby', były cudowne widoki, świetne ujęcia (chociaż to raczej zadanie innych ludzi z ekipy, ale myślę, że Bill też miał w tym udział)... Była scena wpojenia i te wspomnienia Belli... Kilka miesięcy przed premierą ciągle zastanawiałam się, czy coś takiego nam pokażą. Marzyłam, żeby pokazali wspomnienia z trzech poprzednich części na początku lub na końcu filmu. I Bill spełnił te oczekiwania, w całości. Cały czas zachwycam się tymi wspomnieniami. Scena przemiany to jedna z moich ulubionych scen. Najlepsza jest oczywiście scena ślubu...
Teraz myślę sobie, że w BD2 Bill mógł również zrobić takie wspomnienia. Pamiętacie scenę, gdy Bella odkrywa przed Edwardem swoje myśli? Może tam coś takiego dadzą? No, ale to nie ten temat, kończę już xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vilemo
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Lis 2011
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 18:30, 24 Lis 2011 |
|
aleksandra, link naprawdę fajny , już czuję tą narastające napięcie związane z oczekiwaniem na kolejną część, a w między czasie inne niespodzianki, the score, BD na DVD - liczę, że te 357 dni szybko minie |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vilemo dnia Czw 19:55, 24 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Sugar
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Cze 2011
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:48, 24 Lis 2011 |
|
No pięknie i już kolejny fragmencik
Jestem szczerze ciekawa, czy znowu będą nas zasypywać urywkami filmu, czy postanowią potrzymać nas w niecierpliwości i pokażą najwyżej dwie, trzy sceny dobrej jakości :D
Wracając, bo to w końcu temat o opiniach to może ja też co nie co powiem.
W kinie byłam tydzień temu, ale w zasadzie jestem dopiero teraz w stanie powiedzieć coś sensownego. Seans miałam na godzinę 17.30, więc możecie się domyślić jak nerwowy był mój dzień. Jak sobie pomyślałam wtedy: "kurdę za (tu wstaw godzinę) idę do kina", to aż w serduchu mnie ściskało.
Do kina poszłam...z mamą i starszą kuzynką. Płakałyśmy i śmiałyśmy się w tych samych momentach.
Ślub...jednym słowem booosko. Naprawdę wszystko, włączając w to przygotowania i Rosalie, która zajmowała się fryzurą Belli. Coś pięknego, serio. Już wtedy aż mnie w środku zatrzęsło (). Rozpłakałam sie na dobre kiedy to Bella stała wraz z ojcem tuż przed wyjściem.
W tym momencie najgorzej zachowywały się jakieś dziewczyny obok mnie, bo tylko dało się usłyszeć "ohh" i "ahh" z ich strony. A to bardzo rozpraszało moją uwagę :C
Przysięga piękna...i ten ich pocałunek włączając w to melodię temu towarzyszącą, pięknie! Musiałam wtedy ukradkiem ocierać łezki z twarzy :D
Samo wesele też super, a w szczególności przemówienie Emmeta. No...nic dodać nic ująć!
Zawiodłam się trochę na scenie Bella x Jacob. Nie wiem czemu, wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej. No, ale nie wszystko musi być odwzorowane zgodnie z naszymi myślami.
Następna scena...ah tak wyjazd Belli i Edwarda. Kolejna fala wzruszenia, bo dziewczyna zostawia za sobą jednak wszystko i sama myśl o tym, że Bella wróci z wyjazdu już nie taka sama. Taki mój mały, prywatny dramacik rozstania w pewnym sensie z częścią postaci.
Miesiąc miodowy po prostu ekstra. Scena seksu też całkiem! Nie pokazali za dużo, nie pokazali za mało. Można powiedzieć, że w sam raz.
Jedyny mankament, mogli bardziej "podmalować" siniaki Belli, bo niestety ja mam więcej i bardziej widoczne po jakiejś imprezie :D
Stylizacja Kristen na chudą, ciężarną Bellę...coś doskonałego. Nie wiem czy robili to komputerowo, czy tam makijaż ale wyszło tak jak ja sobie to wyobrażałam. No i te uzależnienie w pewnym sensie od Rose, również było pokazane dobrze. Brakowało mi niestety docinek Rosalie x Jacob, no ale może nadrobią to w drugiej części.
Zatroskany Edward....mamoooo tylko podejść i go przytulić :D Bardzo podobało mi się jak "naskoczył" na Bellę mówiąc, że nie dała mu żadnego wyboru. Aż mnie ciary do tej pory przechodzą na samą myśl.
Poród oglądałam już praktycznie przez łzy, ale i chyba przez jakieś obrzydzenie (wiem, wiem głupio to brzmi). Mimowolnie mrużyłam oczy na bardziej drastycznych scenach.
Kiedy serce Belli stanęło, to już nie tylko ja płakałam. Dało się słyszeć pochlipywania od strony mojej mamci jak i od strony gdzie siedziały te wzdychające dziewczyny. I te słowa Jacoba: "nie zabiję Cię, powinieneś z tym żyć"...ponownie po moim ciele przeszły ciarki.
Wpojenie...kolejna rzecz, która przypadła mi do gustu. Te migawki z przyszłości...cudo.
No i jak sobie przypominam koniec filmu znowu mnie ściska. "Wewnętrzna" przemiana Belli (krew, zrastający się kręgosłup), ekstra, ekstra!
Kiedy było już zbliżenie na oczy Pani Cullen (:D), jakiś koleś z końca sali krzyknął: JUŻ...i tak się skończył własnie film :D
Na szczęście zostałam na scenie z Włoch. Większość można było zobaczyć w zwiastunie, więc żadnych spektakularnych wrażeń.
No i muszę, koniecznie muszę napisać o soundtracku! Boże, piękny i chyba może w moim mniemaniu rywalizować z soundtrackiem z eclipse. Przy piosence *zerka na foobara* Aqualung & Lucy Schwartz, Love Death Bird, Turning Page wzruszam się jak głupek.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danita
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Lis 2011
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik
|
Wysłany:
Pią 10:12, 25 Lis 2011 |
|
Ja już po drugim seansie! Bardzo dobrze, że poszłam znowu! Nie wiem dlaczego, ale całkiem inaczej mi się teraz patrzyło na ten film, tak jakoś naturalniej, spokojniej, bez podekscytowania i nerwów..kurde, nie wiem, jak to napisać. Oglądałam po prostu mniej zaślepiona i mogłam lepiej "wczuć się" . Za pierwszym razem to tak jakby mi mignął ten film, raz dwa szybko wszystko się działo, za krótko trwał, za bardzo chciałam wszystko pochłonąć.
To najlepsza część z wszystkich! Mam już swoje ulubione momenty:
chłopaki bracia , gdy wybierają się na wieczór kawalerski, Bells rozchodząca buty i Cullenowie z ławkami, Alice i Rosalie przygotowujące pannę młodą, Edward czekający przy " ołtarzu", toasty, taniec Jaspera i Alice, spotkanie z Jake'm, miesiąc miodowy: wyjście zakochanych na ulicę w Brazylii, Bella w łazience ( przygotowująca się do intymnego zbliżenia haha), całująca rano w ramię męża po upojnej nocy, rozwalona sypialnia , ich gra w szachy, skok na plecach Edwarda do wody, kuszenie męża (ah, boski Edward jak się śmieje i turla po łóżku ), ciąża - ich pierwsza kłótnia, poród dobrze pokazany - szczególnie podoba mi się, jak zdesperowany Edzio wbija w serce tą wielką igłę z jadem i błaga ją, by przeżyła, wpojenie Jacoba i przemiana Belli. W całym filmie bardzo fajny Charlie i Seth.
Scena z wilkami, gdy Jacob przeciwstawia się Samowi trochę sztuczna i komputerowa, chyba naturalniej i lepiej byłoby, gdyby ich tam jednak w ludzkiej postaci pokazali - bo całość filmu taka w miarę naturalna jest, prawdziwa a ta scena jakoś mi nie pasuje........
Jednego mi napewno brakuje : merola Belli, ściąganie podwiązki przez Edzia i tego, jak kosztuje tortu, więcej Rosalie i Jacoba ( psia miska i Jacob rzucający nią w blondi) - mam nadzieję, że na dvd będą jakieś dodatkowe sceny i to się tam znajdzie.......
Tak poza tym, w Zmierzchu Edi miał najlepsze włosy - tak fajnie zaczesane po bokach ,sterczące do góry , bardzo przystojnie i chłopięco ( w końcu miał niby 17 lat). W pozostałych częściach zrobili go na bardziej poważnego i starszego, taki pattinsonowy, no ale może dlatego, że musiał być bardziej odpowiedzialny i doroślejszy ze względu na to, co się działo....... No i brwi- teraz grube i trochę krzaczaste, a w Twilight takie rówiótkie i gładziutkie........hihi. Bella za to nic się nie zmieniła, zawsze była po prostu taką Bellą jaką ją poznaliśmy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Echo
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Sie 2011
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 22:56, 25 Lis 2011 |
|
To jak wszyscy to i ja napiszę cos od siebie. Nie wiem chyba mnie za to zabijecie ale na mnie film nie zrobiła wrażenia. Może dlatego, że książka również mało mi się podobała. Ale czas w kinie zwyczajnie mi się dłuzył i nie mogłam doczekać się zakończenia. Te całe przygotowanie do ślubu i sam ślub, jak dla mnie, trochę za długie. Chociaż nie powiem kilka scen było naprawdę ślicznych, szczególnie wpojenie Jacoba.
A tak w ogóle to na duży plus muzyka. Świetnie dobrana.
Na sam koniec kiedy były już napisy to tak siedziałam i patrzyłam jak niektórzy wychodzą, mimo zgaszonego światła, i myślałam sobie "Jacy z nich są idioci że wychodzą jak jeszcze nie zapalili światła." No ale cóż ich strata.
Tak podsumowując to pozostałe filmy robiły na mnie większe wrażenie i teraz pozostaje mi czekać na kolejną z nadzieją, że będzie lepsza. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pią 23:02, 25 Lis 2011 |
|
annajoanna napisał: |
mam nieodparte wrażenie, że od dzisiejszych 13latek obie mogłybyśmy się dużo nauczyć/:)..a wszelkie ograniczenia "od lat..", "zawiera treści nie przeznaczone dla osób.." robią za dodatkową, bezpłatną reklamę... |
Tym bardziej nie rozumiem tych wszystkich ograniczeń No ale cóż pozory stwarzać trzeba. Co do reklamy, to jak najbardziej. Takie chwyty działają najlepiej, szczególnie na młodziutkie, nie do końca rozwinięte umysły, które, co jak co, ale taką tematykę chłoną jak gąbka. Dobra, tyle ode mnie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Antonina
Dobry wampir
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera
|
Wysłany:
Pią 23:31, 25 Lis 2011 |
|
Wreszcie wybrałam się dziś do kina... I muszę przyznać, nie było źle, ale nie wiem, czy zawdzięczać to reżyserowi czy temu, że tak naprawdę moje oczekiwania były minimalne i spodziewałam się szmiry.
Ale do rzeczy i od początku:
Sam początek – tu już wiedziałam, że na wierność książce nie ma co liczyć, brak sceny z samochodem, tylko sceny z zaproszeniami no i nauka chodzenia. Aczkolwiek to na plus, albowiem był zabawna, zwłaszcza dla mnie. Jak Bella pytała, czy może pójść boso, to już myślałam, że Alice jej powie: „Trza być w butach na weselu”.
Sen – na początku wydawało się to być słabe – w końcu chyba każdy fan sagi widział zwiastuny chociaż raz, o ile nie zna ich na pamięć, więc po co dawać coś takiego, skoro po scenerii i ubraniu Edwarda od razu widać, że to nie właściwa scena ślubna? Ale potem, jak sen trwał i okazało się, że przed nimi stoją Volturi to doceniłam pomysł.
Sukienka Belli – pierwsze, co absolutnie mi się spodobało (nie licząc absolutnie arcy cudownej sceny przed obrazem z czapeczek i komentarzem Charlie'ego, że to dziwne, a nie fajne. Cały Charlie, plus jego zmysł gliny, bo jednak coś nie pasowało i miał rację). Jest śliczna, piękne koronki na plecach i to wycięcie. Bardzo podobał mi się ten długi rząd guziczków, nie wiem, jak się to fachowo nazywa. Przód dość prosty, ale zważywszy na tył, to nic dziwnego. Naprawdę cudowna.
Ślub – też fajnie to zrobili, z małymi wyjątkami: po pierwsze, czy Bella musiała iść do ołtarza z taka miną i stękaniem, jakby doznawała ciężkich krzywd cielesnych, umysłowych i jakby stąpała po rozżarzonych węglach? Podobał mi się natomiast komentarz Jess – pokazuje prawdziwe barwy i typowe myślenie „przyjaciółek” z klasy, że Bella na pewno jest w ciąży. Słodkim zagraniem, gdy pan młody całował pannę młodą, było wstawienie tej samej piosenki, co pod sam koniec Zmierzchu, jak tańczą razem. Takie fajne nawiązanie, że najpierw się znaleźli, pokonali wszystkie przeszkody i przeciwności losu, a potem wzięli ślub. Zresztą Zmierzch był najlepszy, i każde nawiązanie do tego pierwszego filmu musi być cudowne. Natomiast absolutnie nie przypadł mi do gustu numer ze zniknięciem wszystkich osób podczas pocałunku (i to jest to po drugie). Widziałam to wcześniej na „Dumie i uprzedzeniu”, kiedy dana scena miała o wiele większy wyraz, bo chodziło o napięcie, gesty, spojrzenia. Być może, gdybym wpierw zobaczyła BD a potem Dumę, to spojrzałabym na to inaczej, ale teraz potraktowałam to jak odgrzewany kotlet.
Ale za to świetna była scena, jak kolejne osoby wygłaszały przemówienia, świetnie to oddawało charaktery poszczególnych osób, zwłaszcza Emmetta, Charlie'ego i Jessici. No i w ogóle było to takie weselne, dobrze wprowadziło w nastrój. No i dziki taniec Alice i Jaspera.
A, i dobrze, że wprowadzili jednak jakoś ten temat z Iriną i jej ukochanym, który zginął, przynajmniej jest jakaś spójność.
Miesiąc miodowy – cała podróż i moment dotarcia do celu był całkiem-całkiem, trochę miejscowego folkloru przed wypłynięciem na wyspę; totalnym zgrzytem dla mnie był jednak moment przygotowań Belli do nocy poślubnej, po prostu ta muzyka i cała prawa wydawała mi się wyjątkowo nie w zmierzchowym stylu... Sama noc poślubna, mówiąc krótko – nic specjalnego.
Potem też zrobili niepotrzebną dłużyznę ze wspomnieniami z tej nocy, za to wątpliwości Edwarda co do tego, czy zrobił dobrze czy źle z tą nocą poślubną mogą być.
Jacob i stado – o dziwo, podobały mi się sceny z nimi. O ile nie lubię ich w książce, to tu podobały mi się ich rozmowy i rozważania. A potem współdziałanie Jacoba z rodzeństwem, klimatyczne to było, choć krótkie.
Ciąża – w zasadzie nie mogę się tu do niczego przyczepić, dobrze to zostało zrobione. Począwszy od sceny z kurczakiem (nie spodziewałam się, że będzie tak szczegółowo oddana, wliczając sedes i wymioty), poprzez wątek z tą Brazylijką (?) no i już potem, jak jest w domu Cullenów. Podobała mi się również gra Nikki, faktycznie czuć było to, że Rosalie poważnie zajmuje się ochronę Belli.
Jedyne, co mnie trochę drażniło, to ślepota Belli i jej determinacja, by urodzić. Jednak o wiele więcej rozsądku przemawiało za Jakobem, Edwardem i Dr Cullenem. No ale to nie wina reżysera, tak było w książce.
„Gadające” wilkołaki – chyba miało być groźnie, a wyszło śmiesznie. Doprawdy, chciało mi się śmiać, jak tak ze sobą rozmawiali, zniekształconymi komputerowo głosami. Lepiej by wyszło, jakby tych głosów nie zmieniali, doprawdy zostało to spieprz*ne.
Poród – też zrobili to całkiem dobrze, zwłaszcza, jeśli chodzi wygląd Belli. Faktycznie, wyglądał nie na półżywą, tylko na ćwierć żywą. Nie rozumiem natomiast, dlaczego Jacob tak późno się wpoił, przecież widział dziecko wcześniej....
Wpojenie i zakończenie – też nawet to dosyć spójnie i logicznie zrobili, już się wilki miały z wampirami tłuc, ale Edward był na tyle miły, żeby mówić głośno o co chodzi i dlaczego wilki wykonały nagły odwrót. Samo wpojenie, towarzyszące mu obrazy – też fajny pomysł, aczkolwiek nic nie poradzę, że im dłużej słucham czym jest wpojenie to tym bardziej dochodzę do wniosku, że to całkowicie porojony i pomysł. Sam moment zakończenia został dobrze wybrany, zresztą do początku tak chciałam, żeby kończyło się na dokończonej przemianie Belli. Ale mogli sobie darować tą muzykę rodem z taniego horroru, jak Bella otwiera oczy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Diana
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Paź 2011
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 20:15, 26 Lis 2011 |
|
Wczoraj byłam w kinie i musze powiedzieć ,że film bardzo przecietny. Nie zaskoczyli mnie. Był zbyy monotonny. Ten cały ślub i przygotowania jak dla mnie trochę za długie, ale wpojenie Jacoba cudowne. A i duży plus za muzykę. Poprzednie części dużo lepsze. Teraz mogę tylko czekać na następną i mieć nadzieje że nie zepsuli jej tak jak tą. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
felixdraco
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
|
Wysłany:
Nie 5:02, 27 Lis 2011 |
|
Może na początek taka mała dygresja.
Sassenka napisał: |
Scena na wyspie esme przy tym jeziorze była tragiczna! W ogóle w filmie jest że wyspa jest prezentem od ojca Edwarda tylko nie jest wspomniane, że to prezent dla Esme. |
O ile pamiętam, było wyraźnie powiedziane, że wyspa jest Esme. Skoro wyspa Esme jest jej wyspą, to jaki ma sens powtarzanie, że to właśnie dla niej prezent od Carlisle'a? Masło maślane...
W filmie nie podobało mi się jedynie tyle, co momentami wybitnie nieprofesjonalna gra aktorów.
Jacob/Tyler, w momencie najazdu watahy na dom Cullenów wyskoczył w swej, jakże wysportowanej, ludzkiej postaci, odczekał kilka ciągnących się przez wieczność sekund i usiłując brzmieć twardo powiedział: "Stop! It's over!". Fałszywość i sztuczność, z jaką to zagrał odebrała całą powagę sytuacji. Nie przyłożył się chłopak!
Zachwyciły mnie przemówienia weselne. Charlie - troskliwy ojciec. Jessica, zazdrosna koleżanka. Renee - powracająca do dzieciństwa córki, smutek i wzruszenie. Emmett i jego dwuznaczność przemówienia były boskie, tu z jednej strony szczera prawda odnośnie życia wampira dostępna dla nielicznych, z drugiej uszczypliwa aluzja do nocy poślubnej. Alice i Esme ukazują jak bardzo cieszą się na nowego członka rodziny. Edward rozbrajający.
Młodzież omawiająca tort - popis ironii, dobrze wstrzeliwujący się w ostentacyjne upodobania Alice.
Ukazana przenikliwość Charlie'go przy czapkach absolwentów i jego miłość do córki po ślubie, po powrocie z wyspy. Coś zapowiada już, że nie będzie z nim łatwo (a propos, pamiętam na zwiastunach był moment pokazujący go płaczącego; gdzie się podziała ta scena?).
I wiele innych, pięknych momentów, które miło wspominam.
Uśmiech Edwarda do nowo narodzonego dziecka przy takich okolicznościach pokazał, jak bardzo owo dziecię stało się dla niego ważne. Tak jakby czas stanął w miejscu.
Film świetnie przedstawia istotę kobiecości (i mam wątpliwość, czy to aby na tym głównie nie skupił się reżyser poza dopasowaniem do książki). W tym przypadku ukazanej na Belli. Widzimy ją jako szczęśliwą narzeczoną, potem udręczoną jeszcze-nie-pannę młodą ale już w białej sukni, zmieniającą się pod wpływem miłości (wzięła górę, gdy zobaczyła Edwarda przy ołtarzu), upojoną prze-szczęśliwą młodą żonę.
Sceny nocy poślubnej były doskonałe. Nie pokazano za dużo, ale jedynie trochę, tyle, żeby pobudzić wyobraźnię, choć w zasadzie pokazano to, co w dzisiejszych czasach (doba pornografii i ociekających wszechobecnych erotyzmem reklam) mogłoby nie znaczyć nic. Ludzie zapomnieli już, że za tymi męskimi plecami leży naga i rozpalona kobieta. Grunt, że jej nie widać.
Wspomnienia Belli przy lustrze, bardzo intymne. Również wiele mówi o samej kobiecości. Jej kobiecości.
Następnie ciąża - zmiana priorytetów, świat staje nagle do góry nogami. Kobieta, jako matka, zdolna do poświęcenia. Już nie nastolatka. Kłótnia małżonków w pokoju zabiegowym, potem pogodzenie się. Dojrzałość.
Nie mogę się doczekać następnego filmu. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nikki Cullen
Dobry wampir
Dołączył: 24 Lip 2010
Posty: 827 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Święte
|
Wysłany:
Nie 8:37, 27 Lis 2011 |
|
felixdraco napisał: |
Ukazana przenikliwość Charlie'go przy czapkach absolwentów i jego miłość do córki po ślubie, po powrocie z wyspy. Coś zapowiada już, że nie będzie z nim łatwo (a propos, pamiętam na zwiastunach był moment pokazujący go płaczącego; gdzie się podziała ta scena?). |
Ta scena jest w filmie tuz po miesiącu miodowym, gdy Jacob wyobraża sobie wytłumaczenia Cullenów, gdy Bella leży w trumnie.
Swoją drogą, ciekawe, jakie to musiało być dziwne dla Kristen, leżeć i się nie ruszać...
felixdraco napisał: |
Sceny nocy poślubnej były doskonałe. Nie pokazano za dużo, ale jedynie trochę, tyle, żeby pobudzić wyobraźnię, choć w zasadzie pokazano to, co w dzisiejszych czasach (doba pornografii i ociekających wszechobecnych erotyzmem reklam) mogłoby nie znaczyć nic. Ludzie zapomnieli już, że za tymi męskimi plecami leży naga i rozpalona kobieta. Grunt, że jej nie widać.
Wspomnienia Belli przy lustrze, bardzo intymne. Również wiele mówi o samej kobiecości. Jej kobiecości. |
Bardzo dobrze powiedziane Muszę przyznać, że obawiałam się trochę tego, jak to zrobią. Ale wyszło czysto, pięknie, naturalnie, po prostu esencja wszystkiego, co najlepsze. Może jednak PG nie zrobiło filmu tak bardzo na minus... Chociaż moim zdaniem to nawet niektóre trzynastolatki wzdrygną się na widok porodu.
Ja również z niecierpliwością czekam na film. W sumie to nie powinno być aż tak źle i długo - jeśli Bill będzie nas karmił odpowiednimi stillsami i niespodziankami |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|