|
Autor |
Wiadomość |
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 20:15, 30 Sie 2009 |
|
To dlatego, że ja to pisałam w innym systemie i w innym programie;)
Z całą radością mogę takze ogłosić, że jest to już zakończony ff, także nie będzie powtorki AMOC-u, gdzie na błaganie o kolejną część mogłam jedynie wzruszyć ramionami i odpowiedzieć, że ja również czekam. Teraz jesteście zdani tylko i wyłącznie na łaskę tłumaczek i bety, autorka dzielnie dokończyła opowiadanie:D
I ja też kocham Bellę w tym opowiadaniu:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 20:33, 30 Sie 2009 |
|
Ajć, robi się coraz ciekawiej :D
Szalenie podoba mi się to opowiadanie :) Moja kochana kreaturka, taka zwierzęca... vah, vah
Bella świetna, lubię, jak jest taka zdeterminowana i dąży do celu. Mam tylko nadzieję, że jednak nie zrezygnuje z pracy :)
Jasper... genialnie podsumował uczucia Edwarda. Pożądanie...
Oczywiście nie inaczej, niż zwykle - proszę o więcej! :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AngelsDream
Dobry wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 108 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 21:03, 30 Sie 2009 |
|
Jest takie słowo i na pewno odnosi się do podłogi, ale nie wiem, co dokładnie to oznacza. Chłop architekt również nie wie, więc to pewnie coś specjalistycznego. W nawiasach zostały fragmenty bety, chyba...
Przyłączam się do grona osób, które lubię taką Bellę - z jajami jej do twarzy. Taka powinna być bohaterka, żeby nie doprowadzać mnie do szału i nie powodować, że mam ochotę rzucić książką bądź laptopem o podłogę. Tylko Edward mnie irytuje, ale w tym przypadku jest to na szczęście efekt zamierzony, więc wybaczam. A Jasper, jego myśli i rekacje - to po prostu perełka tej części i mam nadzieję na więcej.
Co do wątku zagadki i morderstw nie zastanawiam się nad nim za mocno - nie chcę sobie psuć przyjemności - dowiem się w swoim czasie, kiedy autorka uzna, że już mogę.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Nie 21:23, 30 Sie 2009 |
|
Jaaa to był genialny rozdział!! Bella zakładająca na złość Edwardowi, koszulkę Roling Stonsów hahaha. No i ta powalająca końcówka jak Edward uświadamia sobie, że pożąda Belli. Jestem strasznie ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy :D:D Dlatego pozdrawiam i czekam na następny rozdział :D:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
iglak17
Nowonarodzony
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie
|
Wysłany:
Pon 17:47, 31 Sie 2009 |
|
To. Jest. Świetne! Naprawdę, dawno się tak dobrze nie bawiłam. Masz rację, Bella w tym opowiadaniu jest bardzo pomysłowa. Ten numer z koszulką... Kapitalne! W sam raz na odstresowanie przed pierwszym dniem w nowej szkole. I cała rozmowa Edwarda z Jasperem - czytało się bardzo przyjemnie, szczególnie ubawiła mnie końcówka - biedny, zszokowany Edward dowiaduje się prawdy o swoich odczuciach. Ciekawe, jak ta wiedza wpłynie na jego zachowanie? A jak się dowie, że Bella ma randkę? Och, już teraz nie mogę się doczekać. A jest jeszcze sprawa tych wampirów grasujących w okolicy. Mam niejasne przeczucie, że mogą "przypadkowo" natknąć się na Bellę. A może ona będzie świadkiem jakiegoś ataku? No nic, z czasem na pewno się okaże.
Dużo czasu i wena do tłumaczenia ;-)
Pozdrawiam,
i.17 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 11:16, 02 Wrz 2009 |
|
Świetne tłumaczenie, tłumaczenie które powala na kolana, świetnie oodaje atmosferę tego ff. A rozdział zaskakujacy, rozmowa Edwarda z JAsperem świetna - a meritum rozmowy - powalające. Teraz wiem że się zacznie dziać, uświadomienie przez Edwarda uczucia, które czuje do Belli mam nazieję że wprowadzi niezły zamęt Teraz chyba nie pozwoli jej odejść - bynajmniej mam taką nadzieję! A co do Belli to pokazałą na co ją stać! I bardzo dobrze, niech Edward zobaczy że nie ma do czynienia z byle kim :)
Życząc przyjemności z tłumaczenia kolejnych rozdziałów, czekam na większą dawkę POŻĄDANIA!!!
:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Czw 21:34, 03 Wrz 2009 |
|
Jakiś czas nie miałam możliwości śledzenia tego opowiadania, ale dziś nadrobiłam braki. Jestem zachwycona pomysłem, Bellą, która nie da sobie w kaszę dmuchać i nawet lekko psychopatycznym Edwardem ze swoją manią pedantyzmu. Wampir, a taki ślepy, że nie umiał zidentyfikować swoich uczuć. Ach ci faceci, nawet wampiryzm nie dodaje im inteligencji (haha).:D
Mam nadzieję, że Bella tak łatwo nie da się wykurzyć z tej (parszywej skądinąd) roboty.
Tłumaczka i beta jak zwykle wykonały kawał doskonałej roboty, dzięki Dziewczyny, jesteście świetne!:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 15:29, 08 Paź 2009 |
|
halo!!!!
jak to możliwe by ten temat spadł aż na 4 stronę?????
minął już ponad miesiąc i cisza:( Mam nadzieję, że
pojawią się nowe rozdziały, bo naprawdę uwielbiam to opowiadanie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nellkamorelka
Wilkołak
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Czw 19:52, 08 Paź 2009 |
|
Ja też czekam z niecierpliwością na kontynuację, i coś nie mogę się doczekać... wielka szkoda... może chociaż autorka w przybliżeniu określiłaby się nieco, co do terminu?:)
Pozdrawiam i czekam:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Czw 20:14, 08 Paź 2009 |
|
Bardzo przepraszam za zwłokę, kajam się i uspokajam - następny rozdział jest już u bety :)
I dodam jeszcze, że komentarze mają właściwości tłumaczeniopędne, więc jeśli ktoś ma czas - nie wstydzić się i komentować
EDIT: przepraszam, przepraszam, przepraszam, że rozdziału jeszcze nie ma, ale muszę poszukać nowej bety |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Śro 18:53, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Pią 7:30, 09 Paź 2009 |
|
uff, to dobrze, że postanowiłam tu zaprotestować przeciwko, tak
długiej przerwie:) To opowiadanie jest genialne, a tłumacznie doskonałe.
Zresztą sam fakt, że wy wybrałyście ten temat jest już rekomendacją.
Mam nadzieję, że rozdziały będą się jednak ukazywać częściej niż raz na miesiąc,
bo przy ilości rozdziałów, jaka powstała, trzeba by mi było czekać ponad rok
na całość:( |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Pią 12:01, 09 Paź 2009 |
|
A ja już straciłam nadzieję na kontynuację tego opowiadania, o niewierna! Cieszę się, że się pomyliłam.;D Bardzo cenię wspaniałą pracę tłumaczek, bety i literackie walory tego tekstu, dlatego czekam z (nie)cierpliwością.:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Athaya
Zły wampir
Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście
|
Wysłany:
Pią 13:37, 09 Paź 2009 |
|
Buhahaa! Wybacz, ale na tym forum nie ma emoty oddającej muj stan w tej chwili po przeczytaniu tego opowiadania
No skoro już się pośmiałam za wszystkie czasy to czas przejść do skomentowania dzieła.
Przede wszystkim ogromne podziękowania za tłumaczenie bo w oryginale nie zawsze tak łatwo wyłapać właściwy tok rozumowania bohatera(tudzież autorki). Opowiadanie kojarzy mi się z jakimś filmem albo filmami, ale nie ważne Znów odbiegam od istoty sprawy
Bella - Przyznaję się bez bicia, że na obecną chwilę i ilość zapodanych części to ta osoba nie wzbudza mojej sympatii. Postać jest trochę płytko nakreślona bo za mało tych przemyśleń i własnych wniosków, które, aż kipią od Edwarda. Cóż może to i dlatego, że więcej moge z niego wyczytać niż z Belli. Nie mniej niektóre z sytuacji są przezabawne i podziwiam ją za cierpliwość do tych wszystkich czynności, które zleca jej Cullen. Na jej miejscu chyba bym już to wszsytko żuciła w diabły. Wiem, że gdzieś w tekście jest ku temu wyjaśnienie dlaczego jeszcze tego nie zrobiła, ale widać mam za słabą pamięć, żeby wszystko tak doskonale wyłapać Mam nadzieję, że ciąg dalszy przyniesie więcej z jej osobowości i będzie mi się ją równie przyjemnie czytać jak Edwarda Natomiast sytuacje pomiędzynią, a Edwardem bardzo mi się spodobały chociaż niektóre z nich są jak żywcem wyjęte z harlekinów. Nie wiem może każda kobieta ma to w sobie, że każdą sytuację z facetem zmienia w umysłowy romans chociaż otoczenie ku temu nie sprzyja Bo samo to jak wygląda i zachowuje się Edawrd już powinno wzbudzić jej podejrzenie! No ale cóż poradzić na to, że Bella jeszcze nie ma pojęcia z kim ma doczynienia
Edward - Bardzo, ale to bardzo mi się spodobał sposób w jaki autorka/tłumaczka oddały jego tok rozumowania, postępawania, styl życia. Stara się uchronić ludzi, którzy są niebędni w koegzystecji przed samym sobą. Przed swoją drugą stroną, którą jest drapieżni śmiertelnie niebezpieczny dla rodzaju ludzkiego Podziwiam pomysł, który pozwolił mu na niemal maksymalne odizolowanie się od asystentki w swoim własnym domu. Chce chronić nieświadomą duszyczkęi to bardzo dobrze o nim świadczy. Ale czy to uchroni go od Bell? Bo coś mi się zdaje, że ta dziewczyna przyciąga go do siebie jak magnez. I okazuje się, że nie tylko z powodu "kwiatowego zapachu" jaki roztacza wokół siebie, ale też z samej siebie. Widać jej osoba zaczyna zmieniać, albo już zmieniła sposób jego myślenia, patrzenia na Bellę
Robawiła mnie przeogromnie sposób z jaką dokładnością upewniał się,że zamiutł wszystkie okruszki szkła z podłogi. Cóż moja wyobraźnia jest przegromna i stwierdzam, że byłby to przemiły widok dla oka
Jednym słowem jestem zachwycona i czekam na kolejną część by przekonać się jak rozwinie się ich wspolna współpraca. Oby tylko nia za szybko bo większość amerykańskich autorek ma tendencję "nazywam się-przyjechałam do-pracuję... i nagle pyk-jestem potworem do drugiego bohatera" W tym opowiadaniu wszystko idzie jak w najlepszym kierunku. I to właśnie mnie urzekło, przyciągnęło jak magnez i nie pozwoliło się odkleić dopuki nie dotarłam do ostaniego przetłumaczonego zdania. Ciągnie mnie okrutnie, żeby zajrzeć do oryginału, ale to już nie będzie to samo Dlatego zacierałam łapki na oby szybki ciąg dalszy! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nellkamorelka
Wilkołak
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Sob 21:56, 17 Paź 2009 |
|
Może zadam głupie pytanie... ale kiedy kolejny rozdział wróci od bety? obiecałaś ponad tydzień temu i cisza....ja bardzo proszę o nie wystawianie mnie na takie tortury!!! tyle czasu śledzę ten ff i ciągle jestem wierną czytelniczką, że chyba zasługuję na ciąg dalszy?:)
czekam na równie dowcipne i wciągające dialogi:) a Edward może w końcu się troszkę przełamie?:)
pozdrawiam
Nellka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
magdalina
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Nie 0:53, 18 Paź 2009 |
|
Dahrti napisał: |
Z całą radością mogę takze ogłosić, że jest to już zakończony ff, także nie będzie powtorki AMOC-u, gdzie na błaganie o kolejną część mogłam jedynie wzruszyć ramionami i odpowiedzieć, że ja również czekam. Teraz jesteście zdani tylko i wyłącznie na łaskę tłumaczek i bety, autorka dzielnie dokończyła opowiadanie:D
I ja też kocham Bellę w tym opowiadaniu:D |
i cały czas cisza? :( dlaczego nam to robicie?
Co kilka dni zaglądam i nic a nic historyja nie ruszyła do przodu. A jeśli chodzi o Belcię i Edusia to są nakreśleni po prostu perfekcyjnie :)
Raczej nie napiszę żadnego konstruktywnego komentarza - nie chcę się powtarzać, ale jedno jest pewne Kończcie TO OPOWIADANIE WAĆ PANNY!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Pon 20:50, 26 Paź 2009 |
|
Ponieważ nie mogłam znaleźć bety (to naprawdę trudne w obecnych czasach) wstawiam niebetowane, jeśli znajdziecie jakieś błędy, proszę, piszcie do mnie na PW, postaram się poprawić (przekleństwo zostało napisane z przerwą celowo).
No to bez zbędnych ceregieli zapraszam do czytania:
ROZDZIAŁ VII
PWE:
Słowo na chwilę zawisło w gęstym powietrzu między nami.
Pożądanie.
Teraz pomieszane z zakłopotaniem, odrazą i strachem.
Widziałem myśli, które chciał mi przekazać, unoszące się wokół jego głowy. Byłem pewny, że zaraz pojawi sie wśród nich irytacja.
Jasper i ja siedzieliśmy po przeciwnych stronach pokoju. On za biurkiem, co jakiś czas zerkał na monitory i zgodnie z obietnicą aktualizował system. Znajdowałem się od niego najdalej, jak to tylko możliwe, jakbym sądził, że to utrudni mu rozszyfrowanie mnie.
Po jakimś czasie w końcu się odezwał.
- Edward, to nie jest jakaś wielka sprawa. To znaczy owszem, jest wielka, ale nie tak jak myślisz. To znaczy... przecież ją lubisz. Jest urocza i wyraźnie się ciebie nie boi – powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy – co, szczerze mówiąc, czyni ją albo najlepszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałeś, albo najgłupszą - jeszcze nie jestem pewny. - Znów spojrzał na monitory, a ja zobaczyłem w jego myślach, jak Bella spryskuje czymś meble i sprząta bałagan, który zrobiła na tarasie.
Moja koszulka zwisała z jej ramion, a szczęka pozostawała mocno zaciśnięta. Coś znajdowało się w jej oczach, może determinacja? Nie byłem pewny. Znów rozdrażnił mnie fakt, że nie słyszę jej myśli. To znaczy, to naprawdę niepokojące. Ta sytuacja otwarła przede mną gamę możliwości, których nigdy nie rozważałem.
Pożądanie?
Zaczęłem nerwowo masować rękami moje nogi w górę i w dół, próbując wyciszyć uczucia buzujące wewnątrz.
Mimo zmieszania, byłem też absolutnie zaintrygowany. W ciągu całej swojej egzystencji nie doświadczyłem nigdy czystego pożądania.
Nie takiego.
Każdą emocję, która przeze mnie przepływała w tym drugim życiu, brukały otaczające myśli innych. Brakowało takich rzeczy jak prywatność czy prawdziwa intymność. Związek z kobietą był trudny, chociaż nie niemożliwy, jednak każde próby stworzenia go kończyły się fiaskiem.
To, czego pragnąłem, cud dzielenia się z inną osobą, otwierania się, wyjawiania swoich sekretów jeden po drugim, było nieuchwytne. Tę część związku, w której para ludzi rozwija się i zmienia we wspólnej podróży, by stać się jednym, burzyłem w chwili, gdy poznawałem cudze myśli.
Mój dar niszczył możliwość dawania i otrzymywania, tajemnicę pierwszej miłości. Dla mnie to nie było możliwe. Więc nawet jeśli kogoś pożądałem, moje pragnienie czy potrzeba przeplatało się z myślami tej drugiej osoby, co zawsze komplikowało sytuację. Nie potrafiłem wyciszyć jej umysłu, poddać się swoim własnym emocjom. Seks, chociaż fizycznie przyjemny, stanowił psychiczną torturę.
Ale ona była inna. Cicha. Isabella Swan stanowiła tajemnicę.
Znów, oczami Jaspera, obserwowałem jak wchodzi do domu i odkłada środki czyszczące. Skrupulatnie ułożyła je w szafce, zanim zniknęła z pola widzenia w łazience.
Przełamałem się, spuszczając wzrok na kolana.
- Co ona czuje? - zapytałem praktycznie szeptem. Oczywiście on mnie usłyszał.
Milczał, więc zerknąłem na niego. Blokował swoje myśli, a w kąciku jego ust czaił się uśmieszek.
- Co? - warknąłem z wrastającą irytacją.
To poleganie na innych stawało się coraz bardziej i bardziej nieznośne.
Jasper uniósł brew i wyprostował się na swoim krześle, splatając ręce za głową. Wyraźnie bawił go mój niepokój.
- Więc serio nie możesz jej usłyszeć?
- Serio. Niczego. Powiedz mi, co ona czuje – zażądałem.
- To interesujące, bo potrafię ją wyczuć, a Alice zobaczyć. Jednak ty jej nie słyszysz – zadumał się, trąc dłonią podbródek.
Rzuciłem mu wściekłe spojrzenie.
- Tak. To fascynujące. Powiedz mi.
Zignorował mnie i kontynuował: - A żeby to wszystko jeszcze bardziej skomplikować, jej krew cię przyzywa. I pożądasz jej fizycznie. Więc z jednej strony pragniesz jej. A z drugiej strony... pragniesz jej.
Kąciki jego ust drżały.
- Więc to, co się tutaj naprawdę dzieje, to... lubisz dziewczynę – szydził. - Edward lubi dziewczynę...
W mgnieniu oka podniosłem się i znalazłem za biurkiem, przyszpilając Jaspera razem z fotelem, na którym siedział, do ściany.
- Powiedz mi, idioto. Co. Ona. Czuje? - Miałem ochotę go zabić.
Położył stopy na przeciwko mojej piersi i stanowczo ją odepchnął. Przeleciałem przez pokój, ponad biurkiem i wylądowałem na krześle, roztrzaskując go swoim ciężarem.
Zerwałem się na nogi, ale już stał przede mną, z rękami opartymi na biodrach i wielkim uśmiechem na ustach.
- Człowieku, jestem pod wrażeniem. Posprzątałeś na biurku. Byłem pewny, że zmieciesz też komputer. - Podniósł nogę krzesła i zaczął ją podrzucać ręką.
Roześmiałem się i przeszedłem przez pokój, żeby przynieść kosz na śmieci. Schyliliśmy się, zbierając fragmenty rozerwanej skóry i drewna rozproszone po podłodze.
- Wiem. Nie byłem pewien, czy tego też nie zrobię. W ostatniej chwili troszeczkę się obróciłem.
Wspólnie posprzątliśmy bałagan i umieściliśmy wszystkie szczątki w koszu. Jasper widocznie skończył już aplikować mi dzisiejszą porcję tortur i odblokował swój umysł, dając mi to, o co prosiłem.
Jest wkurzona, Edward. Tak serio, serio wkurzona. Jej uczucia wahają się między goryczą a furią. Och, i wyłapałem odrobinkę samozadowolenia, kiedy zniszczyła twoją koszulkę, wiedząc, że to cię rozzłości. Ale niewątpliwie zrezygnuje z pracy.
Przytaknąłem. Wiedziałem, że to najlepsza możliwość, chociaż nie byłem pewny, czy tego jeszcze chciałem. W każdym razie i tak nigdy nie dostawałem tego, czego pragnąłem, więc to żadna nowość. Temat mojego życia stanowiły poświęcenie i dyscyplina, zwłaszcza ostatnich piętnaście lat.
PWB:
Spojrzałam w lustro, na swoje zarumienione oblicze i brudne ręce. Palcem potarłam smugę brudu przecinającą twarz. Wszystkim, co w ten sposób osiagnęłam, było czerwone znamię na mojej i tak już czerwonej skórze.
Westchnęłam. Wyglądałam paskudnie. Dłonie i ręce miałam czarne z brudu, a na dodatek wciąż się pociłam.
Miło.
I na pewno zniszczyłam jego koszulkę. Była zapaćkana wybielaczem i umazana brudem.
Dobrze.
Nie czułam się z tym źle. Zasługiwał na to.
Zostały mi dwie godziny do końca dnia pracy, ale już skończyłam. Miałam zamiar zostawić panu Cullenowi wcześniej przygotowany list z rezygnacją na moim biurku, gdzie znajdzie go, przychodząc po dzienny raport.
Oto twój dzienny raport: odchodzę.
Myśl o pozostawieniu tej notatki i wizja zakłopotania na jego idealnie zarysowanej twarzy skłoniła mnie do uśmiechnięcia się po raz pierwszy tego dnia. Część mnie chciała odejść zostawiając za sobą płomienie, ale inna potrzebowała ocalić resztki godności, jak to zazwyczaj robiłam.
Zebrałam swoje rzeczy, wciąż bosa i podeszłam do biurka, w którego kącie położyłam list tak, by mógł go zobaczyć.
Miałam ze sobą torbę i buty, ale musiałam zatrzymać się jeszcze w kuchni, żeby wziąć stamtąd moje jedzenie i inne rzeczy. Chciałam pozostawić dom pana Cullena w takim stanie, w jakim go zastałam i usunąć każdy ślad mojej obecności.
Będzie tak, jakbym nigdy nie istniała. Jak plamka na ekranie. Dwa tygodnie zakłóceń jego rutyny i stagnacji.
Ku mojemu całkwitemu przerażeniu weszłam do pokoju, kiedy on zszedł ze schodów.
Straciłam resztki godności.
Pan Cullen stał na dole schodów, z rękami pełnymi śmieci, a za nim zauważyłam wysokiego, szczupłego mężczyznę niosącego resztki czegoś, co wydawało się być krzesłem. Na twarzy tego pierwszego malował się zwyczajny bolesny grymas, którego po ujrzeniu mnie się spodziewałam.
Staliśmy przez chwilę ciszy, gdy jego oczy wędrowały w dół mojego ciała, oglądając koszulkę. Na moment wstrzymałam oddech, czekając na jakieś słowo z jego strony. Miałam świadomość absurdalności mojego zachowania.
Mój szef był kompletnym neurotykiem i pedantem, a ja stałam przed nim w jego koszulce.
Całkowicie zniszczonej koszulce.
I nosiłam ją w akcie buntu.
A to, że on wyglądał oszałamiająco, kiedy się wściekał, tylko pogorszyło sytuację.
Albo polepszyło? Nie miałam pojęcia. Straciłam całe poczucie rzeczywisości, gdy na mnie spojrzał.
Z piekącymi policzkami uświadomiłam sobie, że mógłby wezwać policję za zniszcenie mienia osobistego i przedstawić mi zarzuty.
Hmm... może nie przemyślałam sobie tego zbyt dobrze.
Usłyszałam stłumiony kaszel zza pleców pana Culena i zerknęłam na drugiego mężczyznę, który gapil się na mnie z delikatnym błyskiem rozbawienia w swoich bursztynowych oczach.
A kto mógłby go winić? Stałam na środku kuchni, trzymając w rękach stos rzeczy, boso, ubrana w ogromną koszulkę swojego szefa, pokrytą brudem i śmierdząca jak spocona świnia, wprost przed dwoma najprzystojniejszymi facetami, jakich kiedykolwiek widziałam.
Najlepszy dzień w życiu.
Pan Cullen wyraźnie zdecydował się zejść mi z drogi, bo przeszedł obok mnie do drzwi garażowych, nie odzywając się ani słowem. Obcy mężczyzna podążył za nim, ale posłał mi wielki uśmiech i przytaknął z uznaniem, pozostawiając samą w kuchni.
W ciszy obserwowałam mijającego mnie powoli wysokiego blondyna, który zamknął drzwi z przenikliwym świstem. Wzięłam głęboki oddech, jednocześnie uzmysławiając sobie, że wstrzymywałam go przez jakis czas.
To – uznałam po sprzątnięciu lodówki i ostatecznym zebraniu wszystkich swoich rzeczy – sygnał, by odejść.
***
Moje buty nie przestawały spadać ze stóp opartych o krzesło barowe, gdzie się usadowiłam.
Nienawidziłam obcasów.
Muzyka bębniła wokół nas, a światła były przytłumione, jak przypuszczałam, dla stworzenia odpowiedniej atmosfery. Ale to wszystko przestało mieć dla mnie jakikolwiek znaczenie, gdy połknęłam resztkę drinka. Przyglądałam się badawczo denku szklanki, pełna ufności, że w magiczny sposób wypełni się ona na powrót.
Gdzie się podziała ta kelnerka?
Osunęłam się na krzesło, marząc o swojej kanapie i wygodnych ubraniach. Po powrocie do domu musiałam wyszorować się do czysta ze szlamu, który całkowicie pokrywał moje ciało. Miałam nadzieję, że zmyję z siebie też trochę przerażenia i upokorzenia, którego doświadczyłam – niestety, mydło nie dało sobie z tym rady.
Siedziałam między Angelą a Tylerem, udając, że interesuje mnie ich rozmowa, a mój zły humor nie chciał odejść. Nigdy wcześniej nie zrezygnowałam z pracy. Czułam się też fatalnie z powodu zniszczenia koszulki pana Cullena. Wciąż uważałam go za dupka, ale to, jak się zachowałam, było niedojrzałe i wstydziłam się tego.
Pieprzony spóźniony refleks.
Obracałam na stole papierową podkładkę, udając, że słucham, jak Tyler i jego przyjaciel Ben kłócą się, kto był lepszy w sztukach walki, Jackie Chan czy Bruce Lee.
Jęknęłam w myślach i rozejrzałam się dokoła w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego przedmiotu, na którym mogłabym zawiesić oko, ale niczego takiego nie znalazłam.
Zauważyłam jedynie, że Angela spogląda zalotnie na Bena i udaje, że to najbardziej fascynująca konwersacja wszechczasów, co (a wiedziałam to na pewno) nie było prawdą. Przeniosła wzrok na mnie i uniosła wymownie brew, jednocześnie nakłaniając mnie do uśmiechu. Wywróciłam oczami w jej kierunku, ale przylepiłam do twarzy uśmiech i zwróciłam uwagę na Tylera.
Wiedziałam, że nie zachowuję się fair. To nie jego wina, że mój szef to cwaniak. Staksowałam Tylera wzrokiem, odnotowując w myślach, że wygląda fajnie w niebieskiej koszulce, która pasuje do jego ciemnych oczu. Był całkiem uroczy i słodki, problem stanowiło jego nudziarstwo. W tej chwili rękami udowadniał, że Bruce Lee był lepszy od Jackie Chana. - Jackie często przesadzał, dodając dzikie popisy kaskaderskie i wiele niepotrzebnej pracy. Oglądanie walk Jackiego to rozrywka, ale Bruce może cię czegoś nauczyć. Koniec. Więc zwycięża... Bruce Lee!
Obserwowałam z łagodnym zainteresowaniem, jak Ben bierze głęboki oddech i mówi: - Skoro musiałeś wspominać przeszłość, uzupełniłbym trochę twój punkt widzenia. We "Wściekłych pięściach" Bruce Lee wykopał Jackie Chana na odległość dwudziestu stóp, na bezlitosną betonową podłogę. Jednak Jackie Chan przetrwał. Potem w "Wejściu smoka" nie tylko znosił zniewagi, ale też został walnięty w głowę przez zbłąkane nunchaku*, rzucone przez pana Lee. A potem trzecie spotkanie... och, nie było trzeciego spotkania. I to nie bez powodu – Bruce Lee ZGINĄŁ zanim spotkali się po raz trzeci. Jackie Chan stał się kolejną wielką gwiazdą filmów akcji pochodzącą z Dalekiego Wschodu. Wciąż jesteś taki pewny siebie? Nie sądzę.
Ben rozsiadł się wygodnie na swoim miejscu i zadowolony z siebie pociągnął trochę z kufla. On i Tyler zezowali na siebie próbując zdecydować, jaki temat teraz wyciągnąć. Musiałam przyznać, że byłam pod wrażeniem. Nie chodziło o tę konwersację, ale o to, że jacyś ludzie posiadają taką ilość zbędnych informacji o czymś, co tak niewiele mnie obchodzi.
Podeszła do nas kelnerka i wzięła zamówienia na kolejna rundkę piwa, a Tyler zaproponował nowy temat: kto wygra mecz śmierci, Webster czy Gary Coleman**? W tym momencie przeprosilam wszystkich i poszłam do toalety.
Stojąc przy zlewie wyciągnęłam z torebki szczotkę i starałam się ujarzmić włosy, kiedy kobieta, stojąca obok mnie i myjąca swoje ręce, powiedziała: - Łał, twoje perfumy są niesamowite, co to za rodzaj?
Roześmiałam się. - Och, nie uzywam perfum. Przyprawiają mnie o ból głowy. To musi być ktoś inny.
Obserwowałam, jak unosi kąciki ust i przeczesuje palcami swoje długie, kręcone, czerwone włosy. Miała bladą skórę. Nieskazitelną. Absolutnie gładką. Na jej nosie spoczywały duże przyciemnione okulary, a czarna sukienka opinała ciało.
Odkręciłam szminkę, mówiąc: - Uwielbiam twoje okulary. Nigdy nie mogłabym się zdobyć na coś tak odważnego.
Oślepiła mnie swoim ultrabiałym uśmiechem, z rodzaju tych, które przyprawiają o gęsią skórkę.
- Dzięki. Mam wrażliwe oczy, więc noszę je cały czas. Widziałam cię z jakimś z facetem... Jesteś tu na randce?
Oparłam się o zlew.
- Uch, tak. To znaczy on jest uroczy i w ogóle, ale nudny. Nie uwierzyłabyś, o co kłóci się cały wieczór ze swoim przyjacielem. A co gorsze moja przyjaciółka podrywa tego przyjaciela, więc jestem uziemiona.
Odrzuciła głowę i roześmiała się tak, że rude sploty podskakiwały wokół jej głowy. Była naprawdę piękna; wyglądała intrygująco, zupełnie jak modelka. - Taa, uziemiona. W każdym razie znajdziesz mnie, jeśli będziesz potrzebowała wytchnienia. Mam spotkać się z moim chłopakiem, ale on potrafi być nieprzewidywalny.
Schowałam szczotkę i kosmetyczkę i poszłam za nią do drzwi. Zatrzymała się jeszcze, zanim otworzyła je na dudniącą w sali muzykę, mówiąc: - A tak na marginesie, mam na imię Victoria.
***
PWE:
Po odpowiednim przygotowaniu mogłem spokojnie obserwować dzielnicę klubową tej ruchliwej piątkowej nocy.
Znajdowałem się tutaj już niespełna godzinę; moja kawa zdążyła wystygnąć, a gazeta została dokładnie przeczytana. Wszystko było tak, jak powinno.
Z wyjątkiem pozozstałego na moich ubraniach zapachu.
I wspomnienia jej skóry, kremowej i białej.
I faktu, że widocznie nie tylko byłem głodny, ale i zachowywałem się jak typowy napalony nastolatek.
Nie tak, jak to robiłem zazwyczaj w swoim stojedenastoletnim wampirzym życiu.
Nie mogłem w to uwierzyć, kiedy zszedłem po schodach do kuchni, gdzie znajdowała się Bella. Wstrzymałem oddech i starałem się zignorować jej bijące serce. W pobliżu Jaspera radziłem sobie świetnie, dopóki nie wszedłem do pokoju i nie zauważyłem jej, stąjącej tam i rumieniącej się. Wyglądała na tak malutką, przystrojona w moją zniszczoną koszulkę. Starałem się pozostać nieruchomo i zwalczyć w sobie chęć podejścia do niej i przetarcia smugi brudu na jej twarzy.
Jasper poczuł, że atmosfera się zmienia i szturchnął mnie w plecy, sprowadzając na ziemię.
Rozdrażniony tymi myślami wywiozłem śmieci i wrzuciłem je do kontenera przy krawężniku. Zatrzymałem się jeszcze przy moim samochodzie, żeby wrzucić do środka gazetę. Zdecydowałem się trochę rozejrzeć po okolicy zanim wrócę do domu. Nie liczyłem na znalezienie wampirów tej nocy. Byłem pewny mojego tropu, a to nie było odpowiednie miejsce ani czas na ich ataki.
Idąc, oczyściłem głowę i wsłuchałem się w tłum. To była zwyczajna piątkowa noc i większość ludzi świetnie się bawiła. Zachowywali się nierozsądnie, byleby tylko się rozerwać. Nadmierne picie, sugestywne zachowanie i prowokacje zawsze powodowały więcej bólu, niż oczekiwano. Co rodziło się jako zabawa w umysłach młodych ludzi, miało zwyczaj szybko wymykać się spod kontroli.
W okolicy znajdowało się miejsce pełne popularnych barów i restauracji. Wędrowałem dokoła przez chwilę, czekając i słuchając.
Łał, ciekawe, czy Amanda widziała Roberta, wygląda dziś niesamowicie... Piątkowa, piątkowa noc! DBJP***!... Dlaczego założyłam te buty, dobijają mnie... Gdzie podziałem kluczyki... a mój samochód?
Znalazłem po chwili poszukiwań tego, który szukał swoich kluczyków. Nawet jego myśli były mgliste, pijane i chaotyczne. Zataczał się po parkingu obok ulicy.
- Hej, pozwól mi wezwać po ciebie taksówkę – powiedziałem, obserwując, jak stara się wyłowić kluczyki z portfela. Stałem z boku, patrząc, jak wyciąga je i natychmiast upuszcza na ziemię. Łatwo pomagać pijanym ludziom, bo nie są dostatecznie przytomni, by zauważyć twoją szybkość czy prędkość, czy też lodowatość twego dotyku.
Szybko je podniosłem.
- Kim ty, k urwa, jesteś? Daj mi kluczyki – wymamrotał, wysuwając w moją stronę umięśnione ręce. Skrzywiłem się i cofnąłem. Ten gość naprawdę mnie wkurzał, a nie chciałem, żeby dotykał mnie swoimi brudnymi łapami.
Zostawiłem go, starającego się utrzymać równowagę, na chwilę i podszedłem do krawężnika, machając na jedną z wielu taksówek jeżdżących po okolicy.
- Chodź tu. Wsiadaj do środka – wskazałem, przewracając oczami na jego idiotyczne zachowanie. Przyprowadziłem go do samochodu, pokazałem wnętrze i dałem kierowcy dużo więcej pieniędzy, niż to było konieczne, by pokryć przejazd.
Kierowca przytaknął i odjechał od chodnika. Obserwowałem tylne swiatła, znikające w ciemnej uliczce. Wziąłem głęboki oddech i kontynuowalem patrol.
Nie mogę uwierzyć, że patrzył na kelnerkę w ten sposób... dupek... wylał drinka na moją nową sukienkę... Zastanawiam się, czy ona da mi swój numer... te morderstwa doprowadzają mnie do szału... głupi menedżer kazał nam zaparkować z tyłu...
Wyostrzyłem zmysły na ostatnie słowa i zobaczyłem dziewczynę ubraną w strój służbowy lokalnej restauracji, pędzącą do samochodu w zaciemnionym rogu parkingu. Tej nocy nie groziło jej zagrożenie ze strony wampirów, ale obserwowałem ją, żeby się upewnić, że w okolicy nie kręcą się żadni pijani recydywiści.
Jak zwykle głowiłem się, dlaczego chciała wyjść sama. Dlaczego nie przyprowadziła ze sobą jakiegoś kolegi z pracy? Zazwyczaj ludzie sami sprowadzają na siebie niebezpieczeństwo, a przecież mogą tego uniknąć.
Pomyśłem o pannie Swan i zacząłem się zastanawiać, czy ona też ryzykowała w ten sposób. Wszyscy ludzie to robili, ale część z nich postępowała nawet mniej rozsądnie. Wywróciło mi się w żołądku na myśl o niej samotnej i niestrzeżonej w ciemności.
Kelnerka odjechała, a ja zostawiłem za sobą dzielnicę gastronomiczną, znajdując się w ciemnej alejce wciśniętej między stare budynki. Wokół roztaczał się odór śmietnika, a stała wilgoć nadawała okolicy zapach ostrego smrodu. Wstrzymałem oddech, żeby nie wdychać tej okropnej woni.
Jak tego oczekiwałem, noc była całkiem cicha i po raz setny uzmysłowiłem sobie absurdalność moich działań. Dlaczego ja, potwór i morderca, wędruję przez ciemne uliczki pomagając ludziom wsiadać do samochodów albo taksówek?
Dlaczego zostawiłem spokojny dom i rodzinę, żeby przeczesywać tonące w piwie aleje centrum miasta? Wiedziałem czemu, a tropienie blondwłosego wampira umocniło moją determinację.
Niezliczone lata egzystowałem w swoim własnym świecie, skupiony na sobie i moich potrzebach.
Ulepszając nasz alternatywny styl życia.
Gasząc pragnienie w czasie polowań.
Zdobywając wiedzę poprzez książki.
Kolekcjonując fragmenty historii, by udowodnić, że tam istniałem.
Żyjąc z rodziną i radząc sobie z ich myślami i miłością.
To były rzeczy, którymi się zajmowałem. Trywialne. Egoistyczne. Spędziłem ponad pięćdziesiąt lat, dążąc do tego, by być... nikim.
Ale kiedy zdecydowałem się stać samodzielnym, skupiłem się na tym, co mógłbym zrobić z moimi umiejętnościami i kiedy włóczyłem się ciemną nocą po mieście, sam po raz pierwszy od tylu lat, znalazłem osobę w potrzebie. I pomogłem jej. W końcu miałem jakis cel.
Wtedy dostrzegłem skłonność złych wampirów do kręcenia się po peryferiach miast. Władze nie zauważały ich morderstw, ale mnie stosunkowo łatwo było je rozpoznać. Zabójstwa pojawiały się przypadkowo, jako rezultat mieszkania w gęsto zaludnionych okolicach. Zacząłem uważać to miasto za moje, a zapewnienie bezpieczeństwa ludziom za swój obowiązek. Dlatego każdej nocy spacerowałem ulicami, pomagając tym, na których się natknąłem i śledząc niebezpiecznych osobników mojego rodzaju.
Lata mijały, a ja rozwinąłem swój dar i wampirze zdolności. W końcu wsłuchałem się w ludzi zamiast ściszać ich głosy. Nauczyłem się, jak wyłapywać subtelne różnice w ich tonie, rozpoznawać strach. Początkowo tropienie szło mi kiepsko i nie potrafiłem podążać za zapachem i wskazówkami pozostawionymi przez tych, których śledziłem. Ostatecznie osiągnąłem fizyczne i tropicielskie zdolności niespotykane u innych wampirów. Korzystałem z zarobionych pieniędzy, by wypełniać swoje powołanie i z pomocą rodziny mogłem ratować większą liczbę ludzi i ocalać więcej żyć. Byłem lepiej i szybciej przygotowany niż ci, których poszukiwałem.
Jedynym kompromisem, na jaki się zgodziłem, było zajęcie stanowiska dyrektora generalnego Funduszu Północno-Zachodniego Pacyfiku. To była jedyna rzecz, która utrzymywała mnie w regularnym kontakcie z ludźmi, co z kolei pozwalało na zachowanie resztek człowieczeństwa, które we mnie tkwiły.
Tak więc w tę piątkową ciepłą noc stałem w wilgotnej bocznej uliczce, czekając, aż zabłąka się tu kolejna duszyczka potrzebująca pomocy.
*nunchaku – rodzaj broni obuchowej, składającej się z dwóch [kurcze, nie wiem. jak to nazwać (mialam napisać 'członków', ale to by chyba tak jakoś niezręcznie wyszło )] yyy (chyba jednak wspomogę się wikipedią) 'pałek połączonych ze sobą za pomocą linki lub łańcucha' uff. PO to jednak dawno było :P
**obaj panowie są karłami, gwiazdami znanych (ha ha ha, chyba w USA) sitcomów telewizyjnych, które w latach 80. były dla siebie konkurencyjne, stąd pewnie owa walka, ale mi się artykułu czytać nie chciało -> [link widoczny dla zalogowanych]
***DBJP – skrót od Dzięki Bogu Już Piątek, co z kolei przetłumaczyłam z Thanks God It's Friday, z czego pochodzi skrót TGIF -> [link widoczny dla zalogowanych] , używane przez Amełykanów pod koniec tygodnia pracy, związane z wypadami do restauracji, na przyjęcia itp.; wyrażenie to spopularyzował film z Donną Summer o takim samym tytule -> [link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nellkamorelka
Wilkołak
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Pon 21:35, 26 Paź 2009 |
|
No nareszcie:) tyle czekania i wreszcie kolejny rozdział:)
mam nadzieję, że kolejny będzie nieco szybciej niż poprzednio:)
na błędy jak zwykle nie zwróciłam uwagi, zbyt pochłonięta samym tekstem:) nieco się wyjaśniło jeśli chodzi o samego Edwarda, a przynajmniej tego co wyprawia po nocach. Podoba mi się Jasper i jego poczucie humoru.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:)
Pozdrawiam
Nellka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Wto 21:18, 27 Paź 2009 |
|
przez przypadek weszłam, bo nie ma informacji, że jest nowy rozdział.
Viktoria?więc na pewno to oznacza, że Bella ma kłopoty.
Edward jest wręcz przekomiczny z tymi swoimi zasadami,
za to Bella bardzo mi się podoba w tym ff, gdyż nie jest
taką ofiarą życiową, jak w większości opowiadań. Czekam oczywiście na dalszy rozwój wydarzeń. Błędów nie zauważyłam, ale też się ich
nie doszukiwałam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kamosoka dnia Wto 21:22, 27 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 22:52, 27 Paź 2009 |
|
Och, nareszcie doczekałam się mojej kreaturki kochanej
Rozdział, jak zwykle, świetny. Mam nadzieję, że teraz akcja zacznie się toczyć w konkretnym kierunku - Edward wpadnie na trop Victorii, Bella jednak wróci do pracy
Bardzo podobała mi się rozmowa z Jasperem Konkretnie facet ocenił sytuację - duży plus dla niego I to rozwalone krzesło...
Błędów jakichś tragicznych nie widziałam Zdarzyło się kilka literówek i braków ogonków, ale zapomniałam, gdzie były
Na szybko wypisałam te:
Cytat: |
Wszystkim, co w ten sposób osiagnęłam, |
Cytat: |
używane przez Amełykanów pod koniec tygodnia pracy |
Składam oficjalną prośbę o częstsze dodawanie rozdziałów |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Czw 21:09, 29 Paź 2009 |
|
seska napisał: |
Błędów jakichś tragicznych nie widziałam Zdarzyło się kilka literówek i braków ogonków, ale zapomniałam, gdzie były
Na szybko wypisałam te:
Cytat: |
Wszystkim, co w ten sposób osiagnęłam, |
Cytat: |
używane przez Amełykanów pod koniec tygodnia pracy |
Składam oficjalną prośbę o częstsze dodawanie rozdziałów |
Niestety, jak widzę, nie jestem wszechmogąca, więc nie potrafię wszystkiego zauważyć :( Ale Amełykany to są celowe, bo tłumaczka* do narodu tamtejszego zaoceanicznego nie żywi namiętnych uczuć
Następny rozdział postaram się dodać w przyszłym tygodniu, ale może połowę, bo czas to zając, wciąż zapieprza, a w następnym tygodniu czeka mnie próbna matura z matematyki, więc będę miała trochę czasu (jako wyznawczyni tablic matematycznych uczyć się nie mam zamiaru, dla jasności).
*Niby że ja. Tak w domyśle
EDIT 7.11
Jako spec od zawodzenia ludzi piszę, że postaram się dodać coś w połowie następnego tygodnia. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Sob 23:44, 07 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|