|
Autor |
Wiadomość |
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Śro 20:45, 13 Sty 2010 |
|
Nie zabijajcie! Nie zabijajcie!
Tak, to moja wina.
Wiem, wlokę się.
Ale ten rozdział jest okropny. Naprawdę! Znaczy dla mnie, jako tłumacza. Wy będziecie zachwycone/zachwyceni (gdyby jakimś cudem znalazł się wśród Was facet). W senise przebiegiem akcji.
Póki co mam nawał sprawdzianów. Jutro z chemii, pojutrze z angla, niemca i fizy. 3 sprawdziany jednego dnia. So nice...
Mam już 3 strony A4 :))
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Sob 10:25, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
Sweet*Rose
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec
|
Wysłany:
Wto 8:47, 19 Sty 2010 |
|
Ja Cię Swan zagryzę. Nie chcę wspominać iż piątek i sobota dawno minęły, ponieważ dziś jest WTOREK!! Dodaje tego komenta byś nie ośmieliła się przypadkiem o nas zapomnieć. Mam nadzieje, że nowy chap pojawi się W JAK NAJBLIŻSZEJ PRZYSZŁOŚCI. Jeśli ty go nie wstawisz to ja błagam kochaną Rath by się zmotywowała i pomogła Ci choć odrobinę. Z góry przepraszam za zabarwienie uczuciowe tej treści:))
Pzdr. Tyra i błaga Sweet*Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Sob 9:54, 23 Sty 2010 |
|
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Nie miałam czasu Ukamieniujcie za to moich nauczycieli.
W ogóle to ten rozdział jest najtrudniejszy z tych, które tłumaczyłam. Nie ogarniam części rzeczy, co zapewne będzie widać... Za to również przepraszam :) Na swoją obronę mam to, że wszyscy, których pytałam, mieli problemy z ogarnięciem tego rozdziału...
Uch, no ale rozdział jest długi, może to Wam wynagrodzi jego długą nieobecność :)
Rozdział 8
Tłumaczyła: Swan
Beta: dredzio (dziękuję za szybką i porządną pracę :**)
~Charlie
Mruknąłem, gdy dotknąłem jej ust, dysząc i drżąc. Heidi jęknęła i uniosła kusząco brwi. Cieszyła się z tego, że była zdolna sprawić, by uginały się pode mną kolana. Zaśmiałem się, wyciągając język.
- Wstawaj, kochanie – powiedziałem krzepko.
Oblizała kąciki ust i usiadła ładnie na brzegu łóżka. Podniosłem jej brodę i delikatnie pocałowałem usta. Jęknęła. Boże, ta kobieta…!
- Proszę, Charlie – błagała i owinęła swoje nogi wokół mnie. Odepchnąłem ją, sprawiając, że wygięła się w łuk.
- Co ty… - przerwał mi dzwoniący telefon. Przeszedłem przez pokój i podniosłem go natychmiast. Były tylko dwa powody, przez które mógłbym się martwić; jeden z naszych został zastrzelony lub chodziło o moją małą córeczkę.
- Lepiej, żeby to było ważne – warknąłem i zobaczyłem, że to z policji.
- Przepraszam, szefie – zaczęła Bree ostrożnie.
Westchnąłem, wiedząc, że nie jest to towarzyska rozmowa.
- Co się stało?
- Bella dzwoniła.
- Bella – powiedziałem cicho. Spojrzałem ostrzegawczo w stronę Heidi, która zaczęła szybko się ubierać, rzucając w moją stronę parę bokserek.
- Emmett i Jasper zrobili jej dowcip, wykorzystując kuzyna Ema.
- Co ten mały gnojek jej zrobił?!
Od tamtego incydentu z wibratorem, ten śmieć znajdował się na mojej „liście gówien”. Nie miał pojęcia, przez co musiałem przejść, żeby Bree nie straciła pracy. Miał mi wiele do wyjaśnienia, choć nawet o tym nie wiedział.
Zadzierasz z jednym z nas – zadzierasz ze wszystkimi.
Będzie dobrze. Czułem to w kościach. Przyciągnąłem uwagę Heidi i potrząsnąłem głową, wskazując aby wróciła do łóżka.
- Zmusił kuzyna, żeby ukradł torebkę Belli.
- Czekaj. To był ten kuzyn, którego Alice uparła się przedstawić Belli?
- Ten sam.
- Och, on jest w porządku.
- Bella ma plan.
Uśmiechnąłem się. Plany mojej dziewczynki zawsze są cholernie przebiegłe. Emmett nie ma pojęcia, w co się wpakował. Biedny Jasper pechowo załapał się na przejażdżkę.
- Mów.
Słuchałem o koncepcji i zgadzałem się ze wszystkim, co chcieli zrobić. Musiałem naciągnąć kilka zasad, ale mogłem z tym żyć.
- Upewnij się, że ich zatrzymasz dopóki nie wrócę. Będę przed północą.
- Jasne, szefie – powiedziała. – Coś jeszcze?
- Taa, leć sprawdzić tego dzieciaka – Edwarda. Jeśli spędza czas z moją dziecinką, chcę wiedzieć wszystko.
- Załatwione.
Rozłączyłem się i ponownie skupiłem się na mojej narzeczonej, która patrzyła na mnie ostrożnie.
- Jest w porządku, tylko trochę problemów z mężem twojej siostry i tymi nowymi przyjaciółmi Belli.
Heidi westchnęła i wyciągnęła rękę. Złapałem ją, dołączając do niej w łóżku.
- Charlie, wiem, że czujesz, że ciągle musisz się nią opiekować, ale to duża dziewczynka.
- Wiem – powiedziałem. – Tylko ona nigdy nie miała dużo z dzieciństwa i jeśli ten głupek kręci się dookoła, boję się, że uszkodzi jej morale.
Heidi się zaśmiała.
- Cóż, może to to, czego jej trzeba.
Zamruczałem i przyszpiliłem ją do łóżka. Szczypałem jej nos i usta, powodując u niej salwę śmiechu.
- Nie. Moja dziecinka zostanie słodka i niewinna.
To spowodowało jedynie, że zaśmiała się jeszcze bardziej.
- Skarbie, czy ty spotkałeś swoją córkę?
Popatrzyłem na nią, zmieszany pytaniem.
Uśmiechnęła się złośliwie.
- Kiedy pierwszy raz ją spotkałam, odciągnęła mnie na stronę i spytała prosto z mostu, czy chodzi mi o pieniądze.
Wytrzeszczyłem oczy na jej wyznanie.
- Ona się po prostu o ciebie troszczy. Przypomniała mi również, że ma czarny pas i bez problemów zapozna mnie ze swoją stopą. – Zaśmiałem się i potrząsnąłem głową. – Może się umawiać z dużymi chłopcami. A poza tym, potrzebuje prawdziwych przyjaciół.
Przytaknąłem smutno. Bella zawsze miała wielu przyjaciół. Ci, których miała jako dziecko, byli przy niej tylko przez piętnaście minut jej sławy, wiedząc, że im się to przyda.
Nie mogłem być bardziej szczęśliwy z tego, że pracowała pod pseudonimem. Wszystko dzięki Renée.
Uśmiechnąłem się do Heidi i zrozumiałem, że życie nie będzie lepsze niż to. Pocałowałem jej miękkie usta, wciąż trzymając ją na łóżku. Przycisnąłem moją erekcję do jej ud, oboje jęknęliśmy wskutek tarcia.
- A teraz, skoro wcześniej nam przerwano – powiedziałem i wziąłem jej pełną, dolną wargę pomiędzy moje. – Myślę, że musimy nadrobić zaległości.
Zadzwoniłem do Belli w drodze do domu, starając się ją przekonać, żeby pozwoliła Edwardowi zostać w więzieniu z chłopcami, ale się nie zgodziła. Będę musiał przełożyć spotkanie z nim na kiedy indziej. Wygląda na to, że nie chce mi pozwolić spotkać pierwszego chłopaka, którym się zainteresowała. I tak wkrótce go dopadnę. Muszę zapamiętać, żeby wyczyścić mój ekwipunek i broń, kiedy go przyprowadzi.
Później, po odwiezieniu Heidi, po długiej drodze z łóżka i śniadaniu, zatrzymałem się jeszcze w lokalnym sklepie. Dotarłem na miejsce, odszedłem od mojego porsche i skierowałem do frontowych drzwi posterunku policji. Bree przywitała mnie w nich, z szerokim uśmiechem.
Och, mogłem stwierdzić, że bardzo ucieszyła ją ostatnia noc.
- Jak idzie?
- Emmett się właśnie załamał – powiedziała. Wywróciłem oczami, ale zachichotałem cicho. – Przysięgam, nie położyłam na nim ręki.
- Jestem pewien, że nie, ale znam twoje sposoby tortur.
Wyszczerzyła się, wiedząc, że chodziło mi o nasze przeszłe sprawy. Jej gust muzyczny był eklektyczny ale gdy słucha się tego przez kilka godzin, staje się to torturą.
- Rosalie, żona Emmetta, wskazała mi właściwie co on lubi najbardziej.
- No jasne, że to zrobiła – powiedziałem, trzymając drzwi otwarte, aby przepuścić Bree.
- Więc co z nimi zrobisz? – zapytała z ciekawością.
- Po pierwsze, nie znam całej historii. Który z nich zaproponował ukradzenie torebki Belli?
- A, to był Jasper.
Hmm, tego się nie spodziewałem.
Przekląłem cicho.
- Chciałem obejść się z nim delikatnie, myśląc, że tylko podążał za Emmettem.
- Emmett jest daleki od niewinności. Jego propozycją było wypicie kubka jego spermy.
Mój żołądek się szarpnął i starałem pozbyć się mdłości.
- Innymi słowy nie dali dzieciakowi wyboru.
- Coś w tym stylu.
- A więc, myślę, że im również nie damy żadnego wyboru – powiedziałem stanowczo, z uśmiechem błąkającym się na ustach.
- Ale będzie zabawa.
Przytaknąłem. Zabawa, rzeczywiście.
Jasna żarówka się zapaliła, a ja posłałem Bree szeroki uśmiech.
- Powiedz chłopakom, żeby wzięli chłodnicę z tyłu mojego jeepa. Upieczemy dwie pieczenie na jednym rożnie.
Bree uśmiechnęła się i zaklaskała dłońmi radośnie.
Wybrałem numer i zadzwoniłem do jedynej osoby, która mogła spowodować, że Emmett zrobi cokolwiek – jego ciężarnej żony i mojej przyszłej szwagierki – Rose.
~ Emmett
Bree właśnie wyszła, a ja byłem wyczerpany. Ku***, staranie się grać tak jak ona zagra, było pojebane. Na szczęście Rick i Butch wyszli z Bellą i jej szczęśliwą gromadką.*
Po tym jak wyszła, w mojej głowie zaczął się formować pomysł. Biedny Eddie znajdzie się na linii ognia. Będzie ofiarą tej wojny.
Żartowniś kontra Mała Owieczka.
Tak czy inaczej, ona wisi mi sporo czasu. To jest to, co dostanie za spowodowanie moich zboczonych myśli o jej tyłku.
Wzdrygnąłem się.
Nagle poczułem jakby całe ciepło wypierdoliło z pomieszczenia. Całe szczęście zostało wyssane z całego mojego ciała.
To oznaczało tylko jedno. Zachlipałem i wycofałem się do rogu mojej celi.
Nadchodził.
- Co z tobą, do cholery? – syknął Jasper.
Serio, sposób w jaki się na mnie gapił, sprawił, że zacząłem się zastanawiać nad naszą przyjaźnią. Właśnie, co ja w sumie o nim wiedziałem? Do diabła, choćby nie odwiedziłem wcześniej jego domu. Nawet nie wiedziałem jak zarabiał na życie. Jedyne co kiedykolwiek powiedział o swojej pracy, to było to, że pracuje ze zwierzętami.
Hm… to voodoo wciąż było jedną z możliwości.
- Nie czujesz tego? – powiedziałem.
- Czuje czego?
- On tu jest – wyszeptałem.
- Co?
- Powiedział: On tu jest – powiedział zimny, zachrypnięty głos.
- O Boże! – zawyłem, odskakując w tył.
- Cześć, chłopcy – powiedział Charlie poważnie. Stał z szeroko rozstawionymi nogami, jego ramiona były skrzyżowane na klatce piersiowej. Jego wyraz twarzy nie przedstawiał żadnych emocji.
Kurwamaćojapierdole. Już po nas. Jesteśmy martwi.
- Charlie – powiedział łagodnie Jasper.
- Jak dla ciebie komendant Swan, chłopcze.
Przełknąłem ślinę – nie było dobrze.
- Sir, proszę – błagał Jasper. – Jest nam naprawdę przykro.
Charlie uniósł brew i spojrzał w moim kierunku.
- Emmett – syknął Jasper.
Przytaknąłem.
- Naprawdę nam przykro, Char… Komendancie Swan – powiedziałem. – Ale technicznie rzecz biorąc, to była wina Eddie'go.
Słyszałem jak Jasper uderzył się dłonią w czoło.
- Serio? – zapytał Charlie z uśmieszkiem. – A ty byś wypił swoją spermę?
Wzruszyłem ramionami.
- Co sprawiło, że myślałeś, iż Edward to zrobi?
- Cóż, to świętoszek i nie chciałby złamać prawa.
- Zamknij się – powiedział Jasper.
- Hmm… Musiałem wrócić szybciej do domu, bo wy, dwaj kretyni, chcieliście wyciąć komuś numer?
- Tak – powiedziałem.
Plask. Kolejne uderzenie w twarz.**
Charlie przypatrywał się Jasperowi.
- Co według ciebie powinienem zrobić z wami dwoma?
- Wypuścić nas? – odpowiedziałem.
Charlie odwrócił się do mnie i, przysięgam, że byłem bliski zlania się w moje spodnie. Tak jak jego słodka córka, on mógł mnie udupić. Mógł też rozbroić faceta z bronią w 3.2 sekundy i byłem prawie pewny, że znał jujitsu.
Och, słodki, litościwy Jezu, jeśli on wciąż będzie tak na mnie patrzył, to będę musiał zmienić spodnie.
Byłem na kolanach w mniej niż sekundę.
- Proszę, nie krzywdź mnie. Rób co chcesz z tym fagasem, ale ja za miesiąc będę ojcem. Chyba nie chcesz pozbawić dziecka ojca, prawda?
Charlie patrzył na mnie bez żadnego mrugnięcia, czy wzdrygnięcia.
- Charlie… ku***, zrobimy wszystko. Wszystko co powiesz! – błagałem z moim opatentowanym wzrokiem małego szczeniaczka.
Ten ch*j się uśmiechnął. Ku***, zagrałem tak jak tego chciał.
- Odpuszczę wam to, jeśli wyświadczycie mi jedną przysługę – powiedział, pocierając ręką szczękę.
Jasper westchnął i przeczyścił gardło.
- Komendancie Swan, przekroczyliśmy granicę dotyczącą pańskiej córki. Będziemy szczęśliwi mogąc towarzyszyć panu w każdy możliwy sposób.
Co do cholery?
- Dobrze – powiedział. – Chłopaki!
Dwóch mundurowych weszło do pomieszczenia z jebaną, wielgachną niebiesko-białą, przenośną lodówką.
Jasper zaskamlał. W końcu ten ku*** pokazał trochę emocji. Charlie postawił lodówkę przed naszymi celami. Otworzył je i pokazał nam co jest w środku.
Je***e ryby.
Jasper zajęczał, wyglądając jakoś zielonkawo, jakby miał się zrzygać. Ku*** nienawidził ryb.
~Trzy godziny później
- Ku***, nie mogę zmyć tego zapachu z rąk – jęknąłem, starając się wyszorować dłonie do czysta.
- To dlatego, że on nie jest tylko na twoich rękach, durniu.- zrzędził Jasper nad zlewem obok mnie.
- Zamknij to.
- Zamknąłem – powiedział, wyglądając zielono. – Ale to ciągle wraca. – Jego oczy znowu zmokły i jęknął, po czym pobiegł do kabiny za nami.
Drzwi łazienki się otwarły i Charlie wszedł wolnym krokiem do środka.
- Dzięki, chłopcy – powiedział i klepnął ręką moje ramię. Głośny jęk dobiegł nas z kabiny Jaspera, a następnie słychać było głośny plask.
Ugh.
- Jasper wciąż wymiotuje?
- Tak, szefie – powiedziałem z uśmiechem.
- O Boże – jęknął Jasper.
No i kolejny plusk.
- A więc, chłopcy, mieliście pouczającą lekcję? – zapytał Charlie, zacieśniając uchwyt na moim ramieniu.
- Ta, nie zadzieraj z Bellą.
- Popieram – jęknął Jasper.
- A teraz, wy dwaj, do domu. Czas, żebym spotkał się z moją małą dziewczynką i poznał twojego kuzyna.
Cholera.
Tak bardzo jak Edward zasłużył na schowanie jego tyłka przed tym gównem, tak byłoby źle, jeśli to byłaby ta sama noc, gdy przestał być prawiczkiem.
- Char… Komendancie Swan – powiedziałem, mając nadzieję, że się zatrzyma. – Co mamy zrobić, żeby pozbyć się tego pieprzonego zapachu?
Charlie wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Nigdy nie patroszyłem ryb. Zdobyłem je wszystkie u pobliskiego rzeźnika, tylko dla was, chłopcy. - Uśmiechnął się i klepnął mnie w plecy. – Czemu nie zadzwonisz do Rose? Ona może wiedzieć.
Ku***, to nie były nawet jego ryby. Ku***… był dobry.
Przytaknąłem, bo miał rację. Rose będzie znała na to jakiś sposób.
- Co, do cholery, robimy w Walmarcie? – zapytał nosowo Jasper. Ku*** wciąż próbował oddychać przez usta.
- Rose i Alice powiedziały, że nie możemy wrócić do domu, dopóki nie zdobędziemy rzeczy, których potrzebujemy, żeby się wyczyścić.
- Czego dokładanie potrzebujemy? – zapytał, biorąc niebieski koszyk i podając mi drugi.
- Podążaj za mną, suko – powiedziałem. Szedłem przez dział ze świeżymi produktami, aż do pierwszego przystanku.
- Cytryny – powiedział drętwo Jasper. – Co do kurwy będziemy robić z cytrynami?
- Nie wiem. Może się w nich kąpać? Rose powiedziała tylko, żeby wziąć ich dużo. Sięgnąłem po plastikową reklamówkę, ale to kurewstwo się nie oderwało.
- Emmett, robisz to źle.
Teraz miałem kilkadziesiąt reklamówek i byłem gotowy zwędzić dozownik. Jasper delikatnie wziął torby ode mnie, oderwał dwie, zanim podał mi jedną, a dowody zbrodni ukrył w koszu na pomidory.
- Ku*** – narzekałem. – Mogłem zrobić to sam.
Jasper wywrócił oczami i zaczął napełniać nasze reklamówki.
- Jeeezu, dwa dwadzieścia dziewięć za pół kilo. Je***e pijawki – syknąłem.
- Coś jeszcze? – spytał.
- Tak – powiedziałem, zakładając moją pilotkę. – Teraz zmieniamy kurs na ciotowatą aleję.
- Co?
- Rose powiedziała, że douche water pokona każdy zapach. ***
Jasper mruczał przekleństwa pod nosem, gdy weszliśmy do działu Zdrowie i uroda.
O, potrzebuję Pantene.
- Tampony, podpaski, kondomy, o ja… - mruczałem. Jasper parsknął, gdy stanęliśmy naprzeciwko działu z kilkoma półkami, wypełnionymi wszystkimi rodzajami gadżetów.
Rozgrzewające olejki, mazidła, prążkowane prezerwatywy.
- Okej, są dwa rodzaje, oryginalna marka douche water i marka sklepowa – powiedział cicho Jasper. – Która?
Nie miałem pojęcia.
Mała, ciemnowłosa kobieta, biorąca kilka rzeczy „na noc” przykuła mój wzrok.
- Hej, panienko. Możesz nam pomóc? Jaki rodzaj douche water jest lepszy? – zapytałem, trzymając obie marki.
Jej oczy się rozszerzyły; pociągnęła nosem i skrzywiła się. Zakryła usta i byłem prawie pewien, że zbiera jej się na mdłości. Uups.
Pani zamknęła oczy i prawie dosłownie zmiotła wszystkie butelki douche water z półki do mojego koszyka. Potem pokazała mi kilka pudełek z chusteczkami odświeżającymi, zanim odeszła, mamrocząc pod nosem.
- Uczucie wiecznej świeżości – przeczytałem z pudełka. – Stary, myślisz, że nasze laski kłamały o czystości, gdy je braliśmy?****
Kolejne uderzenie w twarz. Popatrzyłem na Jaspera i prawie na pewno miał na czole czerwony ślad.
Serio musi się nauczyć wyluzować.
~Edward
Dobry Boże, wszystko co robiła, sprawiało, że czułem się tak dobrze i jeśli nie przestanie, skończy się to przedwcześnie.
Mały diabełek aktualnie wył, jego noga trzęsła się jak psu, podczas gdy Bella kontynuowała krążenie ręką po moich plecach i klatce piersiowej. Mój mały aniołek, z drugiej strony, był zajęty wąchaniem jej włosów.
Cholera, pachnie tak smakowicie – jeżyną i wanilią.
Zajęczałem, gdy jej zęby ugryzły lekko moją szyję. Wysunąłem biodro naprzeciw jej udom i obróciłem ją tak, że byłem na niej.
Nie miałem pojęcia jak daleko Bella chciała się posunąć. Mały diabeł na moim ramieniu już ściągał z niej ubranie. Mały aniołek był aktualnie na swoich kolanach, modląc się o mnie.
Ku***… Dopiero co ją poznałem. Nie chciałem, żeby to była jednorazowa rzecz. Naprawdę polubiłem Bellę i wiedziałem, że muszę to zatrzymać.
Wtedy, ku***, jęknęła.
Pieprzyć aniołka. Diabeł uśmiechnął się dziko i skopał swego bliźniaka z mego ramienia.
Moje palce przesunęły się na guziki jej ubrania. Odsunęła głowę na bok, gdy zacząłem całować ją wzdłuż szyi. Rozpiąłem guzik i od razu sięgnąłem po następny. Moje palce pragnęły jej dotykać.
Bella wbiła paznokcie w moje plecy, powodując, że musiałem powstrzymywać biodra. Jej nogi się rozchyliły, jakby czekając na mnie. Moje palce dotarły do nagiej skóry i zmierzały na północ, do jej piersi.
Dotarłem do obwódki jej bluzki, wywołując kolejny jęk. Ku***, ten dźwięk podążał prosto do moich lędźwi. Znów potarłem jej uda moimi; tym razem wygięła plecy w łuk, zwiększając tarcie – o, ku***, jej ci**a.
O ku*** mać, byłem gotowy spuścić się w spodnie.
Mały diabełek pokazywał, żebym pobawił się w tittie twister z jej sutkami. Moje ręce były pod jej ubraniami, przykrywającymi piersi, jej oddech omiatał moją twarz, a pocałunek stał się bardziej natarczywy. Nasze uda pocierały się o siebie w błędnym ataku.
Jedna z moich rąk przesunęła się w górę i złapała jej miękką pierś. Przycisnąłem do niej mocniej moją erekcję.
Zaraz miałem dojść.
Ku***.
Bella zakwiliła i ponownie przycisnęła swoją twarz do mojej, wkładają język do moich ust. O ja pierdolę. Naprawdę lubiłem to, co robiła z moim językiem. Ale to co działo się na dole, wcale nie pomagało.
Mój orgazm był tam, grożąc wybuchem, gdy uda Belli wysunęły się naprzeciw moim. Potem wyjęczała moje imię prosto w moje usta, jej ciało się zatrzęsło, gdy złapałem ją w ramiona.
O Boże, sprawiłem, że doszła.
Wiedząc, że zrobiłem to jej, kontynuowaliśmy z miłymi uczuciami, jakie wywoływał jej język na mojej szyi i jej rękami, ciągnącymi mnie za włosy, posyłając mnie na skraj. Z głośnym jękiem satysfakcji opadłem na jej ciało.
Bella westchnęła głośno i oplotła swoje smukłe nogi wokół mych bioder. Jej ręce przejechały po moich włosach i plecach, i pocałowała moje czoło. Spojrzałem na nią znad jej klatki piersiowej i posłałem jej leniwy uśmiech.
- Hej – wyszeptałem.
Uśmiechnęłam się do mnie i pogłaskała mój policzek.
- Czym, do cholery, jest tittie twister?
Ku***. Powiedziałem to na głos?
Uśmiechnęła się, zadowolona z tego, że wprowadziła mnie w zakłopotanie. Warknąłem i połaskotałem jej boki. Zaśmiała się i starała uwolnić od moich magicznych palców. Nie mogłem na to pozwolić. Objąłem jej uda moimi i dłonią przyszpiliłem jej nad głową. Moja druga ręka szukała miejsc, gdzie miała największe łaskotki.
- Poddaję się! – zawyła po kilku minutach. Potrząsnąłem głową. Nie byłem gotowy kończyć tego poszukiwania.
Mały diabełek na moim ramieniu zaczął wyliczać miejsca na jej ciele, które mogłyby być wrażliwe na mój dotyk. Oczywiście znajdywały się one w miejscach tylko dla dorosłych. Powinienem zaryzykować?
Och tak, zaryzykuję.
Przesunąłem palce w górę jej ud, powodując, że wstrzymała oddech i ugryzła swą dolną wargę.
- Ciekawe, te miejsca nie wydają się być podatne na łaskotki – powiedziałem zachrypniętym głosem.
Bella potrząsnęła głową.
- Są. Myślę, że musisz sprawdzić raz jeszcze.
Uśmieszek pojawił się na moich ustach. Och, myślę, że polubię tę grę.
Pochyliłem się, żeby pocałować jej miękkie usta, kiedy ona nagle zrzuciła mnie na drugą stronę łóżka, przewracając jednocześnie lampę i telewizor na przyległej ścianie i starając się opanować swoje dzikie włosy.
Co do cholery? Wtedy zobaczyłem cień nadchodzący z korytarza. Przełknąłem ślinę.
- Cześć, tato.
*Band of Merry Men - Motyw z Robin Hooda
** face palm. W sumie nie wiedziałam jak to inaczej wytłumaczyć.
***http://chestofbooks.com/health/materia-medica-drugs/Materia-Medica-Therapeutics-Inorganic-Substances/The-Douche-Water-Aqua-Treatment.html
W skrócie - douche water ma duże zastosowanie w hydro-terapii :)
capricorn, bardzo dziękuję za pomoc :*
****Brzmi to okropnie, ale chyba dobrze oddaje to, o co chodzi.
Powiem Wam, że w pewnym momencie miałam ochotę opublikować tyle, ile mam i olać pw Edwarda... Przez tą douche water! No ale przemogłam się i kontunuowałam xD
No ale mimo wszystko: bardzo liczę na komentarze. Jeśli nie chce Wam się pisać komentarza, zostawcie chociaż pochwałę, żebyśmy z Rath wiedziały, że wciąż czytacie :)) |
Post został pochwalony 4 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Pią 17:13, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3
|
Wysłany:
Sob 11:01, 23 Sty 2010 |
|
Hah. Rozdział świetny.
Cieszę się, że jest fragment oczami Charliego. Tak rzadko się to zdarza.
Można było się domyślić jak to się skończy.
Chodzi mi o to, że Tato Belli wparuje i nie skończą tego co zaczęli.
No niestety tak to bywa gdy mieszkaj się z rodzicami :) XD
Dobre tłumaczenie.
Życzę dużo czasu i chęci.
Pozdrawiam, ;3
`W` ; * |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
capricorn
Człowiek
Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 11:25, 23 Sty 2010 |
|
no no rozdział na prawdę fajny.
jak tylko będę wiedziała co to 'douche water' dam znać.
pozdrawiam. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Sob 12:27, 23 Sty 2010 |
|
Swan, tylko ponarzekałaś na ten rozdział że zaczęłam się wręcz bać czytania go. No ale , teraz zacznę od tego co było dla mnie zaskoczeniem. Perspektywa Charliego w tak intymnych momentach , nie wiem ale chyba wolałabym czytać o zoofilii momentami bo odnosiłam takie pokrętne wrażenie jakbym czytała o swoim własnym Ojcu. Masakra. To było dla mnie jakieś dziwne , miałam przed oczyma ten wąsik i pocałunki z Heidi. Fu. Trochę fu , jak dla mnie. Poza tym to kreacja Charliego jest świetna , konkretny facet i konkretny ojciec. Ma duże poczucie humoru ;> To z rybami było okropne. Ani trochę mi nie żal Ema czy Jazza , dostali za swoje. I nie wiem czy cytryny aż tyle pomogą. Bella, Bella tutaj jest naprawdę konkretna, nie potyka się co chwilę o własne nogi i wie czego chce, czego pragnie.
Cytat: |
Och, słodki, litościwy Jezu, jeśli on wciąż będzie tak na mnie patrzył, to będę musiał zmienić spodnie |
- moja perełka. hasło dnia.
pozdrawiam, Uskrzydlona ;* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Sob 12:29, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 20:30, 23 Sty 2010 |
|
hahaha... powrót taty - bosski...
podoba mi się jak autorka skonstruowała Charliego... nareszcie jest się faktycznie czego bać - a nie tylko ciągłe słuchanie, że córka szeryfa... on ma broń itd. ten Charlie jest kategorycznie groźnym przeciwnikiem...
przezabawny rozdział - zresztą, jak każdy do tej pory - jak można nie lubić tego ffu...
Emmett jest taki... och... a Jasper wykonuje gest, który ja najczęśćiej robię - plask otwartą ręką w czoło - często mnie ludzie załamują, jak Em Jaspera :)
czekam niecierpliwie na dalszy rozwój wypadków
dzięki dziewczyny za ten ff
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ewa920
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kutno
|
Wysłany:
Sob 23:22, 23 Sty 2010 |
|
Opowiadanie bardzo fajne. Osobiście uwielbiam taką Bellę.
Em jak zwykle ze swojej szalonej strony i ciągnie za sobą "niewinnego" Jaspera.
Ahh i cudowna wrecz boska kara Chariego za zadzieranie z jego córeczką.
Może sie w końcu oduczą tych numerów choć wątpie czy będą w stanie zerwać z tym nałogiem |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rodzynka_
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 10:35, 24 Sty 2010 |
|
Ciekawy rozdział, inny niż te które były do tej pory.
Punkt widzenia Charliego jest dość oryginalnym posunięciem, rzadko się zdarza.
A Em wręcz genialny.
pozdrawiam, rodzynka:)
A i życzę tego co potrzebne do tłumaczenie:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
blondexD
Człowiek
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: From SUPERNATURAL world ;D
|
Wysłany:
Nie 10:57, 24 Sty 2010 |
|
O jaaaa...... Nie mogę ;D To było świetne :D Ja chcę dalej :P
Rozdział dobrze się czytało Po prostu nie wierzysz w swoje umiejętności do tłumaczenia Swan xDDD
PW Charliego było... interesujące :P
W następnym rozdziale chciałabym zobaczyć jego PW ;D Jego reakcję ;D
Jaaa... jak zwykle w takich sytuacjach musi ktoś przerywać
A patroszenie ryb przez Emmetta i Jaspera.. świetny pomysł autorki
Kończąc życzę jak zwykle duużo czasu i chęci do tłumaczenia
Pozdrawiam blondexD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sweet*Rose
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec
|
Wysłany:
Nie 13:23, 24 Sty 2010 |
|
Rozdział jest wspaniały:)) Może nie warto było czekać?? No okay warto było c(: Jestem z ciebie Swan dumna wiem jak bardzo brak czasu może wwiercić się w tyłek:D Akcja z rybami niezła, ale z Rickiem i Butchem oraz cegłą była lepsza. Podoba mi się Ed mini aniołek i Ed mały diabełek. Mimo wszystko wolę diabełka:D A więc, Heidi to laska Charliego... Nie wiedziałam jak mam zareagować na ojca Bells z jakąś laską w łóżku. Zawsze był taki nieśmiały i wgl. a w tym ff taka zmiana. No i w końcu ma nastoletnią córkę, więc ile on może mieć lat?? He he viagra?? Biedny Em, ale należało mu się. Jak to Em zawsze coś zbroi. Czekam na następny chap:** Swan dzięki za wiadomość:))
Pzdr. Sweet*Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Nie 16:30, 24 Sty 2010 |
|
Przy akcji z rybami niemal popłakałam się ze śmiechu. Mimo, że to opowiadanie jest o Bells i Edim najbardziej spodobał mi się tu Emmett Kochany mięśniak jest tak zabawny, że każda z nim scena jest bezcenna
Zaskoczył mnie fragment napisany z perspektywy Charliego. Jeśli mam być szczera ten książkowy nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, ten filmowy - już lepiej. Ale Charlie z Kieszonkowca jest the best!!! Poprostu go uwielbiam Jego spojrzenie na Bellę, to jaki jest z niej dumny, oddany jest świetnie opisane.
Świetne, przekomiczne opowiadanie i doskonała robota tłumaczek. Mam nadzieję, że w ferie znajdziecie mnóstwo czasu na dalsze tłumaczenie.
Weny, czasu i radości z tłumaczenia
Aurora |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Nie 16:44, 24 Sty 2010 |
|
Bałam się, że Kieszonkowiec przestanie mnie śmieszyć, bo się trochę wypaliłam, ale tak nie jest. Na karę Charliego czekaliśmy bodajże od pierwszego lub drugiego rozdziału, ale opłacało się. Co do jego perspektywy mam mieszane uczucia, ale nieźle sobie chłopina poradził z Emmettem i Jasperem. Nie sądziłam, że ma tak wielką wieź z Bellą. Zdecydowanie moją perełką jest koniec rozdziału i powrót tatusia. Charlie nie jest takim aniołkiem, więc ciekawa jestem, jak się zachowa względem Edwarda.
Pozdrawiam,
paramox |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
I'm lost
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:00, 24 Sty 2010 |
|
Akcja zrybami normalnie ekstra, sam wiem jak to jest jechać rybą ci co tego nie czuli wierzcie nie za fajnie . Mim, że opowiadanie jest o B i E to jego kumple są najlepsi, jeśli miałbym do wyboru ukraść torebke albo wypić kubek spermy napewno wybrałbym to pierwsze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Nie 20:00, 24 Sty 2010 |
|
Ugh... Kończyć w takim miejscu! Ja się nie zgadzam!
Błędów kilka było, ale głównie przeoczenia typu brak spacji, nic wielkiego.
Uwielbiam te potworki Edwarda. Uwielbiam Charliego. Uwielbiam Emmetta :D
Ale patroszenie ryb było zdecydowanie najlepsze.
Wybaczcie mało konstruktywny komentarz, ale trochę choruję i nie do końca jestem w stanie myśleć.
Pozdrawiam i czekam na cd.
Marta. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ekscentryczna.
Wilkołak
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:37, 27 Sty 2010 |
|
O, nowy rozdział. Od pewnego czasu wszystkie ff, jakie czytam, mają zastój. Miło więc, że choć jeden ruszył. (;
Zacznę może od błędów, jakie wyłapałam.
Cytat: |
Później, po odwiezieniu Heidi, po długiej drodze z łóżka i śniadaniu, zatrzymałem się jeszcze w lokalnym sklepie. W końcu zatrzymałem się i odszedłem od mojego porsche, i skierowałemdo frontowych drzwi posterunku policji. |
Powtórzenie, no i, brak spacji.
Cytat: |
- Hmm… Musiałem wrócić noc szybciej do domu, bo wy, dwaj kretyni, chcieliście wyciąć komuś numer? |
Nawet nie wiem, o co w tym chodziło.
Cytat: |
- Proszę, nie krzywdź mnie. Rób co chcesz z, ale ja za miesiąc będę ojcem. Chyba nie chcesz pozbawić dziecka ojca, prawda? |
A tutaj te "z" jest chyba zbędne, no, chyba, że to niedokończone zdanie.
Cytat: |
- Komendancie Swan, przekroczyliśmy granicę dotyczącą pańskiej córki. Będziemy szczęśliwi móc towarzyszyć panu w każdy możliwy sposób. |
Okeej.. Coś mi tu nie pasuje. Albo się nie znam, albo zamiast "móc" powinno być "mogąc".
Cytat: |
Bella wbiła paznokcie w moje plecy, powodując, że musiałem powstrzymywać biodra. Jej nogi się rozchyliły, jakby czekając na moje biodra. |
Powtórzenie.
Swoją drogą nie zrozumiałam sensu jednego zdania, ale.. Sama mówiłaś, że był to trudny do przetłumaczenia rozdział i to nie tylko dla ciebie. I prócz paru błędów interpunkcyjnych.. to już chyba wszystko.
A sama fabuła.. Emm jest zabójczy. Mówiłam to już kiedyś? Nie? no to mówię. Emm jest zabójczy. A akcja z Charliem.. świetne. Po prostu świetne. Niby dość normalne wydarzenia, ale.. Oczami Emma wszystko staje się o wiele bardziej zabawne. I nadal mam ochotę się parsknąć śmiechem na wspomnienie, jak w poprzednim chapiku nazywał Jazz'a "szamanem" etc. Akcja z torbami w sklepie i Emmettem także jest świetna. Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o to, bardzo przypomina mnie.. xDD Co do Eddie'go.. Te jego wypowiadanie na głos swoich myśli jest.. zabójcze. Kurczę - nadużywam słów "zabójcze" i "świetne" w tym poście. Definitywnie.
Jak autor tego ff mógł tak zakończyć ten rozdział!..
Święty Jezu. Zawsze mi to robią. XD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Śro 20:31, 27 Sty 2010 |
|
Swan napisał: |
Mruknąłem, gry dotknąłem jej ust, dysząc i drżąc. |
Nie powinno być "gdy"?
A teraz co do rozdziału... Jak zwykle bajka. Miło się czytało, troche pośmiało i się mi wszystko zrymowało ^^ Charlie w roli jakby to ująć... prawdziwego mężczyzny, może nie, ale na pewno mniej grzeczny. Kara jaką wymyślił bardzo mi się spodobała, dodatkowo te opisy... mniam chciałoby się powiedzieć, ale jednak niezbyt to pasuje jeśli chodzi o Jaspera. Edward i jego myśli, nie pomijając aniołka i diabełka, bajka, a zresztą, jedno duże super, ten ff jest rozbrajający I jestem ciekawa reakcji Charliego, a raczej co powie, już normalnie mam taką radochę... lepiej nie będę mówić. I tak na zakończenie w gwoli zakończenia, punkt widzenia Emmetta sam w sobie jest cudowny.
Co ja mogę powiedzieć, dziewczyny, już Wam mówiłam we wcześniejszych postach, ze pięknie tłumaczycie, widać to po komentarzach, i teraz nie powiem inaczej, świetnie tłumaczycie. Swan dałaś radę, zajrzałam trochę do oryginału i nawet ze słownikiem w ręku ciężko było mi do czegokolwiek dojść.
Życzę weny, czasu i nastroju na tłumaczenie kolejnych rozdziałów.
Pozdrawiam, Anex |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Sob 22:34, 06 Lut 2010 |
|
Gadam teraz z Rath na skejpie i uznałyśmy, że powinnam Wam odpisać :D
Na początek chciałabym powiedzieć, iż prace nad rozdziałem 9 trwają (Rath go maltretuje), niestety rozdział 10 jeszcze się nie pojawił (ale autorka już chyba wróciła, bo dodała nowe rozdziały w innych swych opowiadaniach ^^).
Dziękuję wszystkim za komentarze :D
Co do sceny z perspektywy Charliego miałam podobne odczucia. Niby jest to wyjątkowe, bo rzadko się coś takiego zdarza, ale jednak była to taka dość... No cóż, scena, której wolimy sobie nie wyobrażać na ludziach w wieku naszych rodziców. :) Rozumiem Was doskonale. :P
Cieszę się, że nie uważacie, iż to się wypaliło :P Dobrze, że nasz Kieszonkowiec wciąż ma to "coś" co Was przyciągnęło :D
No i też jestem w siódmym niebie, skoro uważacie, że nie widać aż tak bardzo tego, iż miałam problemy z tym rozdziałem. Naprawdę mi to pochlebia ; )
Och, wiem, że bardzo krótka odpowiedź, ale mam nadzieję, że Was usatysfakcjonuje :D Po prostu dziś nie mogę jakoś zebrać myśli, ale uznałam, że zasługujecie na odzew :)
Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz :)
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Sob 22:34, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gelida
Zły wampir
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka
|
Wysłany:
Nie 12:25, 07 Lut 2010 |
|
Czytałam to opowiadanie dosyć dawno, a że moja pamięć jest kiepska, to skomentuję tylko ostatni rozdział.
Na początek wezmę na tapetę naszych żartownisiów. Oj, biedni Emmett i Jasper. Nie chcę sobie wyobrażać ich zapachu. No, ale zasłużyli sobie. Choć wydaje mi się, że Emmett jest zbyt dziecinny jak na swój wiek.
Charlie to ma dopiero pomysły. Ale z jego punktu widzenia dość dziwnie mi się czytało...
Przechodząc do Belli i Edwarda... cóż, szybcy są. A myśli Edwarda są bezcenne. Końcowe wejście smoka... przeczuwałam, że Charlie ich przyłapie. I ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział, by się dowiedzieć, jak to się dalej rozegra.
A, i jeszcze jedno: jestem team diabełek!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Śro 20:22, 10 Lut 2010 |
|
Kilka słów by Trusia:
Chwyciłam po EC:K zaraz po przeczytaniu Porywaczki. I nie zawiodłam się. Podoba mi się w tym opowiadanku to, że to Bella ma tu więcej do powiedzenia niż Edward. To ona go zdominowała. Pewnie, że on był tutaj pos***ny, bo napadł na córkę komendanta, zamknęli go w więzieniu, wcześniej został postawiony w sytuacji bez wyjścia przez Emmetta i Jaspera, ale mimo wszystko dobrze na tym wyszedł. Podoba mi się nowe wcielenie Belli.
Z utęsknieniem, czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|