|
Autor |
Wiadomość |
Vicki
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Nie 21:44, 29 Sie 2010 |
|
Kurczę. Czyżby Edzio był, aż tak zakochany w Tany ..? No tego jeszcze Ci powiem nie czytałam .. ; p Jeszcze nie zwraca najmniejszej uwagi na jogoBellę .. Ale chyba będzie trochę zamieszania, humorków i tak dalej .. ? ; ) No w końcu gdyby było tylko o wyścigach to trochę nudne .. Ale dziewczyny mam nadzieję, że nie zawiedziecie i już niedługo zdarzy się coś .. no to COŚ .. ; )
Rozdziały są oczywiście super. Tylko mam taką prośbę .. Mogłybyście wyjaśnić jakie są relacje między Alice, a Tanyą ..? Jeśli było napisane to sorki, ale mam wielką sklerozę .. ; p Czekam na kolejny rozdział ..! Z niecierpliwością ..! ; ) Oczyiście Duuuuużo Weny.! : **
Pozrdawiam
V. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Nie 23:20, 29 Sie 2010 |
|
Relacje między Alice a Tanyą nie zostały jeszcze głębiej opisane. Można jedynie zauważyć, że się lubią i nie ma między nimi większych spięć. Choć momentów z nimi było jeszcze mało (dzielą wspólnie łazienkę i szeptały do siebie w samolocie) to na przyszłość rozwinę ten wątek bardziej
Wraz z Annie planujemy jeszcze dużo niespodzianek Które mam nadzieję się spodobają, ale nie chcemy być przewidywalne.
Następny rozdział, mam nadzieję, niedługo ;D
Pozdrawiam,
nz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Annie_lullabell
Zły wampir
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Pon 20:15, 20 Wrz 2010 |
|
hej, hej! Kolejny rozdział przed wami.
Zapraszamy serdecznie do czytania ;D
beta: nieznana
Rozdział 5
Powrót do szarej rzeczywistości, szara rzeczywistość wita – w mojej głowie tylko jedna myśl się kłębiła. Siedziałam w szkolnej ławce, trzymając rękę na udzie Jacoba, gdy do sali weszli „nowi”. Już cała szkoła trąbiła, że pojawiła się trójka nowych uczniów. O ile chłopak prezentował się w miarę nieźle, to o dziewczynach mogłam powiedzieć jedno. Wieśniary. Jedna z nich była blondynką o raczej beznadziejnym charakterze, gdyż mając ładne ciało, chodziła w zwykłych ciuchach. Zero wyeksponowanych atutów. Natomiast druga, ciemnowłosa, była prawdziwą dziwaczką. Nosiła kolorowe, śmieszne ciuchy. Jakby ktoś wyjął ją prosto z komiksu Mangi. Zresztą całą resztą dorównywała rysunkowym dziewczynkom.
Westchnęłam i przysunęłam się do ukochanego. Nauczyciel od biologii jak zwykle bezradnie rozłożył ręce, widząc, że niezbyt uważamy na jego lekcji. Nowi usiedli przed nami, wyraźnie zniesmaczeni naszym zachowaniem. Po skończonej lekcji postanowiłam się zabawić. Idąc z ramieniem Jake'a na moim biodrze, wolno przesuwałam się po szkolnym korytarzu, ewidentnie tarasując przejście. Usłyszałam ciche warknięcie za sobą. Odwróciłam się więc z uśmiechem.
- Możesz iść szybciej? - zapytał wściekły głos miedzianowłosego chłopaka. Obok niego wlokła się ta mała, niepozorna miłośniczka mangi.
- Nie mogę – odparłam, oblizując wargi i uśmiechając się. Następnie odwróciłam się do Jacoba i pocałowałam go w policzek. Skręciliśmy na stołówkę i od razu ruszyliśmy do swojego stolika, gdzie czekały na nas tace z jedzeniem. Zasiedliśmy do stołu i wraz z pozostałymi tradycyjnie głośno rozmawialiśmy oraz po prostu dobrze się bawiliśmy. Zerknęłam na nowych, którzy ewidentnie wyglądali na zdziwionych naszą swobodą.
- Boooże, co za ludzie. - Przewróciłam oczami, łapiąc Jake'a za ramię. - Patrz na tych nowych. Zachowują się, jakby ich wypuścili z zakonu.
Chłopak spojrzał i tylko się zaśmiał.
- Daj im spokój, za wysokie progi, na ich nogi – skwitowała Rosalie. - Chociaż niezłą dupę ma ten chłopaczek.
- Wybacz, ale ja już mam jeden zgrabny tyłeczek do oglądania, więcej mi nie trzeba. - Wystawiłam jej język, a po chwili poczułam, jak Jacob porywa mnie i sadza sobie na kolanach.
Zaśmiałam się dźwięcznie, a po chwili go pocałowałam.
Koniec lekcji oznaczał początek popołudniowego życia Seattle. Większość młodzieży udawała się wtedy do galerii handlowych, kin albo parków. Wraz z dziewczynami z grupy postanowiłam dziś udać się na zakupy. Potrzebowałam nowych ubrań na sobotni wyścig. Słyszałam o niejakim Matisie, który wyzwał mnie na pojedynek. Oczywiście przyjęłam wyzwanie, gdyż byłam niepokonana.
- Ta ci pasuje – Jessica skomentowała czerwoną, skórzaną spódniczkę, którą przymierzałam.
- Nie wygląda dziwkarsko?
Przyjrzałam się sobie w lustrze. Miałam ładne, długie nogi, a czerwień sukienki ładnie podkreślała ich opaleniznę. Jednak buty, białe platformy, które miałam dziś na sobie stwarzały karykaturalny wygląd.
- Założysz inne buty i jakąś odjechaną bluzkę, a każdy koleś na imprezie będzie twój – powiedziała Rose, która założyła fioletową połyskującą tunikę. - W końcu to dodatki tworzą strój. A co sądzisz o tym?
Przyjrzałam się jej. Długie, gęste blond włosy opadały na ramiona, podkreślając dekolt oraz ogromny biust. Zazdrościłam jej tego.
- Wyglądasz zajebiście. Chociaż moim zdaniem powinnaś przełamać to czernią.
- Wiem. Wypatrzyłam ostatnio świetne buty u Louisa Vuittona. Takie czarne botki, chyba ci pokazywałam.
Buty? Być może. Pokiwałam głową. Od niedzieli moje myśli kręciły się głównie wokół umięśnionego brzucha Jacoba oraz jego ciała penetrującego moje. Brakowało mi tego. Gdybym mogła, pieprzyłabym się codziennie.
- Mam ochotę na lody – powiedziała Jess, a ja się zaśmiałam porozumiewawczo. - Bella! Zboczuchu!
Zaśmiałyśmy się wszystkie. Po udanych zakupach udałyśmy się na lody oraz kawę do Starbucksa, gdzie spotkałyśmy wiele osób ze szkoły. Między innymi nowych uczniów. Usiadłyśmy przy stoliku naprzeciwko nich, głośno rozmawiając i prowokując wszystkich wokół. Wiedziałam, że albo w końcu zmiękną i dostosują się do szkoły, albo spróbują wbić się w nasze towarzystwo. Spojrzałam na chłopaka i z pewną satysfakcją odkryłam, że przyglądał się mi, pomimo wiszącej na nim dziewczyny. Biedna.
W szampańskich nastrojach udałyśmy się na parking, gdzie czekały na nas piękne sportowe samochody. Pożegnałam się czule z przyjaciółkami i ruszyłam w kierunku wyjazdu, zadowolona z całkiem niezłego dnia. Można nawet powiedzieć, że ten dzień minął wyjątkowo bezproblemowo. Podobnie zresztą jak cały tydzień.
Problem pojawił się dopiero w piątek, gdy na geografii mieliśmy zastępstwo z innym nauczycielem. Ku mojemu zaskoczeniu otrzymałam naganę za zbyt wyzywający strój. Skończyło się na kłótni i moim widowiskowym trzaśnięciu drzwiami.
Siedziałam na schodach, czekając na przerwę, gdy nade mną zawisł czyjś cień.
- Cześć.
Podniosłam głowę, zastanawiając się, kto jest na tyle niedoinformowany lub szalony, by ze mną rozmawiać.
- Jestem Edward Cullen. Słuchaj, mało mnie obchodzą twoje zagrywki i to wszystko, ale zauważyłem, że jesteś jedną z prowadzących biznes, który strasznie mnie interesuje.
Uniosłam brew.
- Co cię interesuje? - zapytałam, delikatnie trzepocząc rzęsami i udając zainteresowanie. Wstałam i poprawiłam krótką dżinsową spódniczkę. Chłopak mimowolnie zapatrzył się na dekolt.
- Hmm, wiem, czym jeździsz i z pewnością rodzice ci na to kasy nie dają – zaczął, jednak brutalnie mu przerwałam bez żadnych ogródek.
- Moi rodzice nie żyją.
Westchnął.
- Wybacz.
- Nie mam czego. Jak domniemam doskonale zdajesz sobie sprawę, w co chcesz się wpakować. To nie jest zabawa dla grzecznych chłopców. - Zrobiłam parę kroków do przodu.
- Wiem – zaczął. – Kto powiedział, że jestem grzeczny?
Prychnęłam i przeszłam obok niego, kierując się do toalety, jednak złapał mnie za rękę i obrócił. Spojrzał na mnie wyzywająco. Przewróciłam oczami.
- Dobra, kowboju, sobota, godzina 20 parking przy Westlake Center – rzuciłam, wyrwałam rękę i ruszyłam do łazienki.
Wyciągnęłam kosmetyczkę i poprawiłam makijaż. Wreszcie rozbrzmiał dzwonek, więc udałam się na parking, gdzie miałam nadzieję zastać resztę grupy. Oczywiście, nie myliłam się.
- Cześć kochanie, stęskniłem się. - Jacob złapał mnie od razu w pasie i przyciągnął do siebie. Pocałowałam go na przywitanie. Po chwili spojrzałam na zgromadzonych.
- Jutro imprezujemy? - zagaiłam, uśmiechając się.
- Jasne. - Jessica rzuciła się na niespodziewającego się niczego Emmetta i zaczęła chichotać. Widząc zdezorientowaną minę chłopaka, dodała - Daj spokój, to miało być dla lepszego efektu.
Uśmiechnęłam się i wyswobodziłam z uścisku.
- No to do zobaczenia jutro – rzuciłam wszystkim i ruszyłam do samochodu. Wsiadłam, puściłam oczko Jacobowi i uruchomiłam silnik. Odjechałam z piskiem opon.
Nie mogłam się doczekać wyścigu, gdyż zżerała mnie ciekawość odnośnie Cullena. Całe przedpołudnie poświęciłam przygotowaniom do wieczora. Zrobiłam manicure, pedicure i maseczkę. Chciałam wyglądać perfekcyjnie – jak zawsze zresztą.
Nadeszła odpowiednia godzina i wyszykowana ruszyłam na podjazd. Ciotka nie robiła już więcej problemów, gdyż wiedziała, że ze mną nie wygra. Nie chciałam być wobec niej chamska, ale nie mogłam sobie pozwolić na zwyczajność.
Moje myśli powędrowały do czasów, kiedy byłam zwykła. Gdy moimi priorytetami była szkoła, nauka, a nie wyścigi Potrząsnęłam głową, gdyż nie chciałam tego wspominać. Szczególnie nie chciałam przypominać sobie rodziców i ich nadziei, że będę kiedyś kimś ważnym. Samotna łza spłynęła mi po policzku, psując makijaż.
- Cholera – zaklęłam i wyciągnęłam z torebki puder, by poprawić make-up.
Ruszyłam moim pięknym czerwonym Dodge Viperem w kierunku miejscu spotkania. Dojechałam jako jedna z ostatnich. Zaparkowałam obok samochodu mojego mężczyzny.
- Witaj, skarbie. - Cmoknęłam go w policzek, a po chwili przywitałam się z resztą towarzystwa. Wypatrywałam moich dzisiejszych przeciwników. Nagle podszedł do nas Cullen. Wszyscy zrobili wielkie oczy, prócz mnie.
Nastąpiła niezręczna cisza, więc wyszłam na środek i powiedziałam
- Skoro tu jesteś, zapewne znasz reguły. Spróbuj je złamać, a po tobie.
- Jasne – odpowiedział zimno. Zdawałam sobie sprawę, w jakiej sytuacji się znajduje. Sam wśród obcej bandy.
- Dobra, twój wybór. Jedziesz w pierwszym wyścigu. Za pięć minut na starcie, pięć patyków wpisowego – powiedział Jacob i objął mnie w pasie. Cullen pokazał banknoty i odszedł, a Jacob zajął się pozostałymi sprawami wyścigów.
Wsiadłam do swojego samochodu i podjechałam na linię startu. Zgodnie z ustaleniami otwierałam wyścig. Byłam podekscytowana, ale też trochę zestresowana. Nie wiedziałam, jak Cullen jeździ, był w końcu nowy, więc ciężko mi było to określić.
Wysiadłam i usiadłam na masce, czekając na resztę. Po około minucie podjechało piękne, srebrne Audi R8. W szybie mignęły miedziane włosy. Wiedziałam, że to Edward. Założyłam ręce na piersi i czekałam na drugiego zawodnika. Zahamował z piskiem opon czarnym Suzuki. Zgodnie z moimi przewidywaniami. Podszedł do mnie i prychnął.
- Będziesz nas startować? - zapytał kpiarsko.
- Chciałbyś, ale będziesz oglądał moje tylnie światła – wstałam i podeszłam do drzwiczek swojego auta. Mężczyźnie iskrzyły oczy, był wyraźnie podniecony. Wsiadłam i czekałam na Jessicę, która zbierała od nas pieniądze.
Odpaliłam silnik, by delikatnie pomrukiwał. Cullen spojrzał na mnie zaciekawiony, a Matis puścił oczko. Przewróciłam oczami, ziewając i udając zirytowanie.
- Trzy, dwa, jeden, poszli! - krzyknęła Jessica, a ja poczułam znajomy pęd powietrza we włosach. Westchnęłam i jechałam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|