|
Autor |
Wiadomość |
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 16:56, 09 Maj 2010 |
|
Hejka!
Prawo Pożądania to mój drugi fanfick Sagi "Zmierzch". Jak na ironię, pomysł na taki przebieg zdarzeń wpadł mi podczas snu. Czyli dokładnie w ten sam sposób, co autorce Stephanie Meyer. Chociaż bohaterami "Prawa..." nie będą ani Wampiry, ani też Wilki, muszę zaznaczyć, że wszystkie podobieństwa do postaci stworzonych przez panią Meyer, są zamierzone. Jednocześnie pragnę podkreślić, że tylko pożyczam ich wizerunki. Reszta to już moja „chora” wyobraźnia.
A zatem – Poznajmy bohaterów mojego opowiadania
Myślicie, że Stanami Zjednoczonymi rządzi prezydent Obama? A może kongres? Nie. Tak naprawdę to wszystko zależy od trzech potężnych rodzin. I nie są to bynajmniej Bushowie, czy Kennedy. Ale zacznijmy od początku.
Był dwudziesty lipca 1969 roku. Na przedmieściach Bostonu trzech trzynastoletnich chłopców siedziało przed czarno-białym telewizorem, oglądając historyczne, pierwsze lądowanie człowieka na księżycu. Żaden z nich nie odważył się czegokolwiek powiedzieć. Wpatrzeni w ekran telewizora, jedli przygotowany wcześniej popcorn. Dopiero gdy nogi Neila Armstronga znalazły się wreszcie na powierzchni Srebrnego Globu i wypowiedział znane na całym świecie zdanie, zdecydowali okazać swoje emocje, wybuchając salwą oklasków i wiwatów. Kiedy emocje opadły i przyszło wrócić do swoich obowiązków, stało się coś, co zadecydowało o całym późniejszym życiu naszych bohaterów. Stanęli w kółeczku i złożyli przysięgę.
„ Obiecuję, że kiedyś też zrobię coś wielkiego. Będę dążył do tego, aż do utraty sił, dopóki nie osiągnę swojego celu. A jeżeli będzie potrzebna pomoc, zwrócę się do was, moi drodzy przyjaciele. Jeden za wszystkich, trzej za jednego”.
Jeden za wszystkich, trzech za jednego. To zdanie często pojawiało się potem na ustach młodzieńców. Ten dzień, ta chwila nie była przełomową tylko i wyłącznie ze względu na Apollo 11. Niewątpliwie okazała się fundamentem pod dalsze życie bohaterów. Całe ich dalsze postępowanie wydawało się podporządkowane jednemu celowi – zrobić coś na miarę lądowania na księżycu.
Lata mijały. Skończyła się podstawówka i przyszedł czas na liceum. To właśnie wtedy każdy z nich odnalazł cel swojego życia. Okazało się to łatwiejsze, niż wydawało się na początku. Tak jakby każdy z nich urodził się z jakimś darem. A żeby nie wchodzić sobie w drogę, każdy zajął się inna dziedziną nauki. Liceum minęło szybko, przyjaźń chłopaków pozostawała nadal silna i wspierali się w dążeniu do doskonałości, tak jak to sobie przysięgli kilka lat wcześniej. I chociaż na studia każdy poszedł w swoim kierunku, nadal mieszkali razem. Z początku był to pokój w akademiku na obrzeżach kampusu uniwersytetu Harvarda. Z czasem mogli pozwolić sobie na niewielki dom. Studia skończyli z wyróżnieniami, jako najlepsi na swoim roku. Później przyszedł czas na staż. Wtedy to po raz pierwszy od wielu lat, ich ścieżki się rozeszły. Jeden został w Bostonie, drugi wylądował w Nowym Jorku, a trzeci w słonecznym Miami. Lata mijały, ale ich przyjaźń przetrwała, mimo odległości, jaka ich dzieliła. Przy każdej okazji spotykali się, opowiadając sobie o swoich osiągnięciach i sukcesach. Z czasem założyli rodziny. I pomimo tego, że ich więzy rozluźniły się, ich życie towarzyskie, jak i rodzinne również układało się wspaniale. Aż pewnego dnia udało im się osiągnąć swój cel. Każdy w swojej dziedzinie dokonał czegoś na miarę lądowania człowieka na księżycu. Ich losy ponownie się skrzyżowały, kiedy ich dzieci spotkały się na studiach w Harvardzie. Kim byli ci mężczyźni? Kto tak naprawdę rządził USA?
Andrew Hale II vel Drew
Urodzony dwudziestego czwartego września 1956 roku w Bostonie, stan Massachusetts, jako jedyny syn Andrewa I i Anny Hale. Już we wczesnych czasach szkolnych wykazywał się niebanalnymi umiejętnościami w dziadzinie techniki i technologii. Znał się zarówno na kwestii praktycznej, jak i teoretycznej. Był utalentowanym programistą. I mimo, że komputery dopiero wchodziły do użytku publicznego, nie stanowiły dla niego problemu. To on, jako pierwszy w historii użył pojęcia połączenia sieciowego, łącząc swój komputer z komputerami swoich współlokatorów w akademiku w pod bostońskim Uniwersytecie Harvarda. Nauczyciele w samą porę wyłapali i zainwestowali w potencjał chłopaka, co niewątpliwie pomogło mu wspiąć się na szczyt. Studia skończył celująco, wraz z najwyższym stypendium, jakie może otrzymać student w tamtych czasach oraz z ofertą pracy w największym centrum technologicznym w USA, mianowicie Floridas Institute of Technology. Bez zastanowienia spakował wszystko, co miał i wyjechał do Melbourne na Florydzie. Szybko odnalazł się w owym otoczeniu. Wykładał na uniwersytecie. To on jako pierwszy zaryzykował, łącząc silnik spalinowy z elektrycznym, tworząc pierwszy napęd hybrydowy, za co szybko dorobił się tytułu profesora. Szybko opatentował swój wynalazek, stając się jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Mimo, iż większość czasu spędzał w laboratorium, prowadził bujne życie poza Instytutem i udzielał się towarzysko. W roku 1985 na jedną z imprez zorganizowanych przez firmę motoryzacyjną General Motors, która podpisała kontrakt z Hale na wykorzystanie napędu w swoich samochodach, poznał Anne Stevens, córkę właściciela GM. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po roku byli już małżeństwem, a szóstego czerwca 1987 na świat przyszły bliźniaki, Rosalie i Jasper. Nadal pracował na uczelni i dodatkowo w firmie teścia, wprowadzając swój wynalazek do kolejnych modeli. W roku 2000 otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki za "najważniejsze odkrycie lub wynalazek w dziedzinie fizyki". Na ceremonii wręczenia towarzyszyli mu oczywiście jego przyjaciele z dzieciństwa. Tak oto profesor doktor Andrew Hale miał swoje własne lądowanie na Księżycu.
Carlisle Cullen vel. Dr.C
Urodzony czwartego lutego 1956 roku w Bostonie. Jego ojciec, Peter, był miejscowym pastorem, a matka, Laura, gospodynią domową. Od najmłodszych lat interesował się biologią. Kiedy w wieku zaledwie siedmiu lat zrobił sekcję zmarłej żaby, wiedział, że chce zostać lekarzem. Dużo czytał. Jako jeden z pierwszych wyszedł z inicjatywą utworzenia w szkole kółka biologicznego, którego stał się prezesem. Po szkole pracował jako wolontariusz w małym szpitalu na przedmieściach Bostonu. Był jednym z tych, o których mówi się, że ma do tego powołanie, a nie robi tego na siłę. Jednak jego ojciec miał inne zdanie na ten temat. Chciał, aby Carlisle został pastorem, tak jak on. Po kilku kłótniach, w wieku zaledwie siedemnastu lat chłopak wyjechał z Bostonu do Nowego Jorku. Skończył szkołę i wrócił do Bostonu, aby razem z przyjaciółmi zacząć studia na Harvardzie. Wahał się nad wyborem odpowiedniego dla siebie kierunku- biologia czy medycyna? Zaczął od biologii, ale już po pierwszym roku zaczął medycynę jako drugi kierunek. Całe dnie spędzał w laboratorium, bibliotece lub w szpitalu, udzielając się jako wolontariusz. W biologii interesowała go zwłaszcza genetyka. Również w medycynie skupiał się właśnie na tej dziedzinie. Prowadził mnóstwo eksperymentów na genach, pracował z groźnymi chorobami, wirusami i bakteriami. Któregoś dnia, zupełnie przypadkiem dodając jedną z przygotowanych wcześniej eksperymentalnej mieszanki różnych związków farmakologicznych i zmutowanych wirusów do probówki, zawierającej wirus HIV, stwierdził z przerażeniem, że znalazł lekarstwo na wirusa wywołującą chorobę AIDS. Szybko powtórzył eksperyment jeszcze dwa razy. Kiedy za każdym razem udało się unicestwić zabójczego wirusa, przecierał oczy z niedowierzaniem. Utrzymując ten fakt w tajemnicy, przez kolejny rok prowadził tajne badania i eksperymenty. Kiedy zyskał praktycznie dziewięć dziesięcioprocentową pewność, że jego metoda działa, przedstawił swój projekt dziekanowi wydziału medycyny. Młody student czwartego roku i jego odkrycie stali się sensacją. Wieść o wynalezieniu lekarstwa na najbardziej śmiertelna chorobę świata, obiegła cały świat. Koncerny farmaceutyczne zabijały się, aby Carlisle przyjął ich ofertę pracy licytując się kontraktami z wielomilionowym wynagrodzeniem. On jednak zdecydował się na przeprowadzkę do Nowego Yorku, gdzie wspólnie z tamtejszymi profesorami powadził dalsze badania. Szybko okazało się, że metoda jest 100% skuteczna. Carlisle w wieku zaledwie dwadzieścia sześć lat zyskał sławę i majątek patentując swój wynalazek. W 1982 roku kupił luksusowy apartament w centrum Manhattanu z widokiem na Central Park. Za namową znajomych zatrudnił młodą dekoratorkę, która mimo niespełna 21 lat, zyskała sławę wśród zamożniejszych mieszkańców Nowego Jorku. Po kilku spotkaniach z Esme Platt, mężczyzna stracił dla niej głowę i do nowego mieszkania młody doktor wprowadził się już z dziewczyną. Po roku wspólnego mieszkania, Dr C oświadczył się kobiecie. Przygotowania do ślubu trwały nadzwyczaj krótko, głównie dzięki organizacji Esme. Po pięknej ceremonii zaślubin w Central Parku, złożyli przysięgę przed ojcem Carlisle’a, stając się małżeństwem. Kiedy na początku 1984 roku okazało się, że Esme jest w ciąży, szczęśliwy doktor kupił ogromną posiadłość na Staten Island, jego żona odłożyła wszystkie zlecenia i zajęła się dekorowaniem nowego domu. W wigilijny wieczór na świat przyszedł upragniony syn pary, Edward, kilka lat później, dwudziestego piątego listopada 1987 roku córka- Alice, a trzynastego kwietnia 1988 roku najmłodszy syn Cullenów – Noah . W roku 1990 profesor doktor Carlisle Cullen otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za wynalezienie lekarstwa na HIV. I tak właśnie przysięga sprzed lat spełniła się – Mężczyzna miał swoje lądowanie na księżycu.
Nathaniel Spencer vel Nate
Ósmego dnia sierpnia 1956 roku w Bostonie na świat przychodzi pierwszy i jedyny syn Johna i Sylvii Spencer. Jako długo oczekiwane dziecko, stał się oczkiem w głowie rodziców. Spencerowie nie byli jakoś przesadnie bogaci, ale dawali synowi, co tylko sobie zażyczył. Na szczęście rodziców, chłopak nie miał jakiś wygórowanych potrzeb. Interesował się architekturą i uwielbiał rysować. Jego domowa biblioteka szybko zapełniła się albumami ze zdjęciami sławnych budynków i miejsc, zarówno jak tych współczesnych jak i z przeszłości. Ściany pokoju pozaklejane były ręcznymi rysunkami, które młody Nate szkicował przy każdej możliwej okazji. Zdarzało się czasem, że siadł na krawężniku przed jakimś domem w sąsiedztwie i go szkicował. Z czasem sam zaczął projektować. Zapisał się na kursy malowania i projektowania, a jako kierunek studiów wybrał architekturę i budownictwo. Jeszcze w trakcie nauki znalazł pracę w jednej z największej firmie projektowej w Bostonie. Jego prace były nowatorskie, co sprawiło, że szybko zdobył uznanie i sławie w świecie architektów. Coraz większe projekty doprowadziły do tego, że w 1982 roku stał się wspólnikiem firmy, w której pracował. Na przyjęciu z tej właśnie okazji poznał córkę swojego wspólnika, młodziutką Annabell Tylor. Dziewczyna była początkującą artystką, malowała i rzeźbiła, studiowała na Harvardzie sztukę. Dwudziestosześcioletni chłopak zakochał się w córce przyjaciela i po roku byli już małżeństwem, ku uciesze rodziców obu par. Firma Tylor&Spencer projektowała coraz więcej, wygrywali coraz więcej konkursów, co było niewątpliwie zasługą Nathaniela. Kiedy teść młodego projektanta zdecydował się na przejście na emeryturę, to on zajął jego miejsce na fotelu prezesa. Największym osiągnięciem, nowego prezesa było zaprojektowanie i wybudowanie najwyższego, mierzącego ponad dziewięćset metrów, budynku na świecie w centrum Bostonu, oraz wygrany konkurs na nowy kompleks Word Trade Center w Nowym Jorku, po tragicznych zdarzeniach jedenastego września 2001 roku. Para doczekała się dwójki dzieci. Pierwszego listopada 1984 na świat przyszedł syn Emmett, a trzeciego maja 1987 roku córka Eleonor. I chociaż nie tak efektowne jak jego przyjaciele, stając się najlepszym architektem na świecie, Nathaniel Spencer, również stanął na swoim Srebrnym Globie.
O czym właściwie jest to opowiadanie?
Oto historia trzech dziewczyn, dziedziczek trzech najpotężniejszych klanów Ameryki. Mimo iż każda z nich jest inna, połączyła je przyjaźń. Znudzone życiem na campusie wymyślają grę, która odmieni ich życie oraz ich rodzin. Jakie będą konsekwencje ich postępowania, kierowane tylko jedną zasadą – Prawem Pożądania?
Główne bohaterki Prawa Pożądania
Rosalie Hale
Urodzona szóstego czerwca 1987 roku w słonecznym Miami Rosalie Hale, od dziecka interesowała się filmem i aktorstwem. Jej rodzice, Andrew i Anna, zauważyli potencjał córki, kiedy występowała w szkolnych przedstawieniach. Wysłali ją na warsztaty aktorskie dla dzieci. Dziewczyna wykazywała naturalny talent, potrafiła wczuć się w każdą rolę. Była pewna siebie i bardzo ambitna. Bardzo różniła się tym od swojego brata bliźniaka - Jaspera, który swoje zainteresowania fizyką i motoryzacją odziedziczył po ojcu. Dziewczyna ćwiczyła godzinami, aby być jeszcze lepszą. Różniła się tym od swoich rówieśniczek, mieszkających w słonecznym Miami. Zamiast wylegiwać się na plaży, zapisała się na lekcje tańca i śpiewu. Rano biegała, dbając o formę i zgrabną sylwetkę. Pierwszy raz stanęła przed kamerą w wieku czterech lat, kiedy podczas jednych ze szkolnych przedstawień, ojciec jednego z uczniów, pracujący dla małej wytwórni seriali komediowych, zachwycony jej grą zaproponował jej rolę córeczki jednego z głównych bohaterów. Serial okazał się strzałem w dziesiątkę, a dziewczyna grała w nim aż do liceum. Szkoła zawsze była u dziewczyny na pierwszym miejscu, więc po kilku dniach negocjacji, rozstała się z serialem i skupiła na nauce. Przez cztery lata była przewodnicząca kółka dramatycznego swojego liceum, grała główne role w przedstawieniach wystawianych na różne okazje. Była lubiana i nie zadawała się z tak zwanymi szkolnymi snobami, co sprawiło, że stała się jeszcze bardziej popularna. Była wielokrotną królową balów. Grała kilka mniejszych ról zarówno w serialach, jak i filmach. W ostatniej klasie liceum została zauważona przez jednego z najlepszych agentów w Hollywood i dostała rolę w kasowym filmie na podstawie najbardziej poczytnej książki o wampirach ostatnich lat. Ukrywając się pod pseudonimem Ross Reed, zyskała sławę i otrzymała Złotego Globa za najlepszą rolę damską. Aktorka została zasypana scenariuszami i zaproszeniami na castingi. Dziewczyna zdecydowała się jednak na studia aktorskie na wydziale sztuki uniwersytetu Harvarda. Rodzice dumni ze swojej córki, bez wahania zgodzili się na jej wyjazd do Bostonu. Na tak zwanym tygodniu otwartym dla przyszłych studentów, Andrew Hale, nazywany przez przyjaciół Drew, spotkał swoich dwóch przyjaciół z dzieciństwa Carlisla Cullena i Nathaniela Spencera. Po wspólnym obiedzie i długich rozmowach, okazało się, że ich córki również zaczynają studia i to na wydziale sztuki. I w ten oto sposób po prawie trzydziestu latach trzy rody, w następnym pokoleniu, zamieszkały na campusie i przekroczyły próg jednego z najbardziej prestiżowych uniwersytetów.
Alice Cullen
Alice Cullen jest najmłodsza z dziewczyn. Urodziła się dwudziestego piątego listopada 1987 roku w Nowym Jorku, jako drugie dziecko Carlisle’a i Esme Cullen. Od razu stała się oczkiem w głowie swojego taty. Zawsze miała to czego chciała – drogie zabawki i najmodniejsze ubrania. I właśnie to spowodowało, że zainteresowała się modą. Uwielbiała się przebierać w rzeczy mamy, zmuszając swoich braci do oglądania jej na wybiegu. Ma dwóch braci. Starszego o trzy lata Edwarda, który poszedł w ślady ojca i zafascynował się medycyną. Młodszy o rok Noah, który odziedziczył po mamie talent do projektowania i dekorowania wnętrz, stał się szybko wspólnikiem zbrodni młodziutkiej Cullenówny. Przerabiając ich pokój zabaw na profesjonalny wybieg, mógł dać upust swoim fantazjom. Wcielał się również w komentatora, kiedy dziewczyna prezentowała przed rozbawionym Edwardem swoje wymyślne stroje. Z biegiem lat, zainteresowania dziewczyny zmieniły się z modelki w projektantkę. Potrafiła godzinami leżeć na podłodze w swoim pokoju i szkicować swoje projekty. Od nieżyjącej już żony ogrodnika, Sary Black, nauczyła się szyć i szybko jej projekty z papieru, stawały się rzeczywistością. Zamiast kupować ciuchy w modnych butikach, nosiła własne ubrania. Kiedy ktoś zapytał się, skąd ma taki odjazdowy ciuch, odpowiadała : „Od Mary Brandon”. Właśnie pod takim pseudonimem zaczęła tworzyć. A jako, że mieszkała w Nowym Jorku, jednej z największej stolic mody i obracała się w znanych i bogatych kręgach, największe domy mody zaczęły interesować się jej projektami. Na jednym z eleganckich przyjęć organizowanych w posiadłości Cullenów, siedemnastoletnia Alice poznała samego Marca Jacobsa. Projektant zafascynowany projektami i wizją nastolatki, zaproponował jej staż w jego nowojorskim domu mody, współpracującym z marką Louis Vuitton. Dziewczyna szybko przystosowała się do intensywnej pracy i kiedy otrzymała propozycję studiowania na Harvardzie, bez zastanawiania się wypełniła papiery i wyjechała do Bostonu. Mimo braku czasu związanego z intensywną nauką, dawała radę dalej projektować dla Jacobsa. Szykowała też swoją kolekcję, którą ma zamiar przedstawić zaraz po skończeniu studiów, korzystając z pomocy Marca. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo wielki świat mody usłyszy o młodej projektantce Mary Brandon.
Eleonor Spencer
Trzeciego maja 1987 roku w Bostonie na świat przyszła Eleonor Spencer. Maleńka Ellie nie wyróżniała się zbytnio z tłumu. Była niezwykle pogodnym i kontaktowym dzieckiem. Swoją pogodnością ducha potrafiła skruszyć nawet najtwardsze serce. Kiedy na dziesiąte urodziny dostała swój pierwszy profesjonalny aparat fotograficzny, stał się on dla niej niczym trzecia ręka. Od tamtego dnia, zawsze miała go ze sobą. Mogłoby się wydawać, że urodziła się po to, żeby robić zdjęcia. I nieważne co wpadło jej akurat w obiektyw – czyjaś twarz, jakiś widok czy nawet szklanka, stojąca na nocnym stoliku – po wciśnięciu migawki, stawało się arcydziełem. Potrafiła z niczego zrobić dzieło sztuki. W szkole stała się nadwornym fotografem, a jej zdjęcia zdobiły gazetki, albumy, a nawet ściany w gabinecie dyrektora, w salach czy na korytarzach. Co chwilę zapisywała się na kolejne kursy, uczyła się operować światłem, współpracy z modelami, a nawet budowy sprzętu do fotografowania. Posiada też mnóstwo certyfikatów i oprócz samego robienia zdjęć, potrafiła w łatwy i szybki sposób obrobić zdjęcie we wszystkich dostępnych programach komputerowych. Jej pierwszym modelem był jej starszy o trzy lata brat Emmett. Często śmiejąc się do płaczu, biegali po ogrodzie z miejsca na miejsce. Ellie ustawiała go w różnych dziwnych pozach, a on spełniał jej każde życzenie. Później siadali wspólnie przed komputerem i oglądali tysiące zrobionych zdjęć. To właśnie brat wysyłał jej zdjęcia, po kryjomu oczywiście, na niezliczoną liczbę konkursów. Dziewczyna zawsze wkurzała się potem na niego, kiedy dzwonili do niej z gratulacjami, wiadomościami, że wygrała i ma odebrać nagrodę. Właśnie nagrodą w jednym z konkursów było zorganizowanie wystawy jej prac w jednej z najsławniejszych galerii w Stanach Zjednoczonych. Jako najlepiej zapowiadającego się młodego artystę, prace siedemnastoletniej Nory – bo pod takim imieniem występowała – zdobiły hol National Gallery of Art. (Narodowa Galeria Sztuki w Waszyngtonie). Wtedy posypały się oferty pracy dla największych gazet i magazynów na całym świecie. Proponowano jej nawet pracę, jako paparazzi. Ona jednak zdecydowała się na studia na wydziale Sztuki na Harvardzie i tylko od czasu do czasu, można było znaleźć jej prace w jakieś galerii, bądź na okładkach kolorowych magazynów.
Zestawienie bohaterów:
Hale
Andrew[54 lat] – profesor Florydzkiego Instytutu Technologicznego, Laureat Nagrody Nobla, wynalazca napędu hybrydowego.
Anna[45 lat] – (z.d. Stevens), Prezes General Motors
Jasper[23 lat] – brat bliźniak Rosalie, student fizyki Instytutu Technologicznego w Miami
Cullen
Carlisle[54 lat] – profesor medycyny, Laureat Nagrody Nobla, wynalazca szczepionki na wirus HIV.
Esme[49 lat] – (z.d. Platt), dekoratorka wnętrz
Edward[26 lat] – najstarszy syn Cullenów, student medycyny na Uniwersytecie Nowojorskim, zaręczony z Izabellą Swan, przyjaciel Caleba Blacka
Noah[22 lat] – najmłodszy syn Cullenów, student architektury i dekoracji wnętrz na Uniwersytecie Nowojorskim, przyjaciel Jacoba Blacka
Spencer
Nathaniel[54 lat] – inżynier architektury i budownictwa, okrzyknięty najlepszym architektem na świecie, zaprojektował mi.in. Nowe WTC oraz najwyższy budynek na świecie
Annabell[47 lat] – (z.d. Tylor), artystka, malarka
Emmett[26 lat] – najstarszy syn Spencerów, architekt, pracuje w firmie ojca
[link widoczny dla zalogowanych] < kliknij
Charlie[50 lat] – szef policji w Nowym Jorku
Renee[47 lat] – agent sportowy
Heidi [27 lat] – najstarsza córka Swanów, pracuje w agencji mamy jako łowca talentów
Victoria [25 lat] – najmłodsza córka Swanów, policjantka na jednym z nowojorskich komisariatów
Isabella [26 lat] – studentka medycyny na Uniwersytecie Nowojorskim, narzeczona Edwarda Cullena
[link widoczny dla zalogowanych]< kliknij
Aro[52 lat] – dziekan wydziału Sztuki na Harvardzie, brat Marcusa
Kajusz[22 lat] – najmłodszy syn Aro, lider grupy rockowej Voltera
Demetri [23 lat] – syn Aro, brat bliźniak Jane, student fotografii na Harvardzie, najlepszy przyjaciel Eleonor
Jane [23 lat] – siostra bliźniaczka Demetriego, studentka aktorstwa na Harvardzie, dziewczyna Aleca Bright’a, największy wróg Rosalie
[link widoczny dla zalogowanych]< kliknij
Marcus[54 lat] – kierownik Katedry Forografii wydziału Sztuki na Harvardzie, brat Aro
Felix[25 lat] – starszy syn Marcusa, student aktorstwa na Harvardzie
James [23 lat] – młodszy syn Marcusa, student fotografii na Harvardzie, szaleńczo zakochany w Eleonor.
[link widoczny dla zalogowanych]< kliknij
Billy[48 lat] – ogrodnik w nowojorskiej posiadłości Cullenów, „złota rączka”
Caleb [26 lat] – starszy syn Billego, pracuje jako kierowca w posiadłości Cullenów, przyjaciel Edwarda
Jacob [22 lat] – młodszy syn Billego, pracuję w nowojorskiej posiadłości Cullenów, przyjaciel Noah
[link widoczny dla zalogowanych]< kliknij
Samuel[35 lat] – zarządza posiadłością Cullenów
Emily [32 lat] – żona Sama, zarządza rezydencją Cullenów
Embry [23 lat] – młodszy brat Sama
Pozostali:
[link widoczny dla zalogowanych]< kliknij
[link widoczny dla zalogowanych]< kliknij
Miejsca akcji:
Piosenka przewodnia – [link widoczny dla zalogowanych]
Klip do opowiadania – - uwaga SPOILER
Klip- Prawo Pożądania
Poznaliście już bohaterów i miejsca akcji, więc nie chcą przedłużać…
Przed wami…
Prawo Pożądania [OOC][AU/AH][+18]
BETA: Susan
BETA II: Truska93
GRAFIK: Trusia
[link widoczny dla zalogowanych]
Prolog
„Miłość to tylko poetyczne określenie pożądania.
Ale pożądanie nie mające w sobie nic z poezji
nie jest godne zwać się miłością.”
Ryūnosuke Akutagawa
- No dalej Ellie – pospieszała ją Alice, patrząc jak ręka przyjaciółki zanurkowała w starej wełnianej czapce Rosalie. Jej właścicielka również wpatrywała się z zniecierpliwieniem w czapkę, którą trzymała, czekając aż dziewczyna wyjmie jeden z dwóch zwiniętych papierków, znajdujących się na jej dnie.
- Wyciągnij ją wreszcie – rzuciła zdenerwowana Rose. – Bo ja to zrobię!
Eleonor zamieszała dłonią i wyjęła mały, biały, równo złożony skrawek papieru. Trzymała go nadal w zamkniętej dłoni, a on jakby ją parzył od środka.
- Jesteście pewne? Bo jak go przeczytam, to nie będzie już odwrotu – spytała po raz ostatni przyjaciółki.
- Ja jestem – odpowiedziała żwawo Alice.
- Ja też – dodała Rosalie. – Otwieraj.
Ellie otworzyła dłoń i przeczytała zawartość kartki. Nie wiedziała, co myśleć. Na pewno dojdzie to do niej dopiero jutro. Pokazała kartkę swoim przyjaciółkom, które na chwilę wstrzymały oddech.
- Czyli wszystko jasne – przerwała ciszę Alice z uśmiechem na twarzy – to będzie łatwiejsze niż myślałam.
- Powiem tylko jedno – Rosalie w końcu odzyskała głos – Powodzenia dziewczyny.
- Jedna za wszystkie. Trzy za jedną – dodała Ellie, po czym dziewczyny przytuliły się, ucałowały i każda poszła do swojego pokoju. Gra rozpoczęta. Czas pomyśleć nad strategią.
Rozdział 1
„Pożądanie jest oczywiście przede wszystkim
świadomością przedmiotu pożądanego;
jakże mógłbym inaczej pożądać?”
Jean-Paul Sartre
Maj 2010 roku,
gdzieś na kampusie Uniwersytetu Harvarda w Cambridge pod Bostonem.
Sobotni poranek. Ellie ostrożnie otworzyła oczy. Jasne, słoneczne światło, wpadające przez okno, oślepiło ją, powodując ból głowy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że ostatnie, co pamięta z wczorajszej imprezy w domu korporacji Gamma Nu Kappa, to kolejny wlewany w siebie drink przygotowany przez Alice. Teraz na pewno leżała w łóżku. Pytanie tylko w czyim i gdzie? Rozejrzała się niepewnie po pokoju i od razu poznała niebieski baldachim jej łóżka. Odetchnęła z ulgą i kiedy to zrobiła, poczuła, że oplata ją czyjeś ramię.
- Co do… - zaklęła w duchu i ze strachem próbowała odwrócić głowę i zobaczyć, z kim tym razem wylądowała w łóżku po pijaku. Nie mogła wygiąć się na tyle, żeby zobaczyć, kto to był. Zobaczyła tylko nastroszone blond włosy. – Boże – modliła się w duchu – mam nadzieję, że to nie pieprzony Mike Newton?! – Odkryła delikatnie kołdrę i wtedy zauważyła, że na ramieniu chłopaka znajdował się znajomy tatuaż – Ufff – odetchnęła. Chłopak, z którym leżała w łóżku to Demetri Volturie, jej najlepszy przyjaciel. Można by rzec, że są kimś jakby „przyjaciółmi z korzyściami”. Poznali się na pierwszych zajęciach na Harvardzie. Razem studiują fotografię. Traf chciał, że już na pierwszych warsztatach, prowadzący przydzielił dziewczynie właśnie jego, jako parę do wykonania projektu. Od razu się dogadali i zaprzyjaźnili. Dziewczynie pasowało to, że pokazywała się w towarzystwie syna dziekana. To gwarantowało jej nietykalność i większą okazję do imprezowania. Chłopak miał opinię Playboya, ale szanował Ellie jak żadną inną dziewczynę. Kiedy to w przerwie wiosennej, na trzecim roku studiów, zostali na kampusie, żeby skończyć wspólny projekt na zaliczenie z warsztatów, nie przypuszczali, że wylądują razem w łóżku, namiętnie się kochając. To jednak nie zmieniło relacji przyjaciół. Wręcz przeciwnie. Wiedzieli, że nigdy nie będą parą, ale podobał im się wspólny seks i dlatego, od czasu do czasu, zdarzyło im się wylądować razem w łóżku. Albo, co najmniej w jednej z rzadko używanych toalet wydziału.
Dziewczyna spojrzała na zegarek, stojący na nocnym stoliku. Nie było jeszcze południa, mogła sobie pozwolić na leniuchowanie. Ale czuła silną potrzebę gorącego prysznica. Odkryła się i próbował delikatnie wyślizgnąć się spod ramienia chłopaka. Niech sobie pośpi. Każdego innego już dawno wywaliłaby z pokoju. Cieszyła się, że ominie ją kolejny niezręczny ranek. Kiedy stanęła przed łóżkiem, zorientowała się, że ma na sobie bieliznę. Czyżby padli, zanim cokolwiek się stało? Szkoda, że tego nie pamięta. Wzięła z szafy czystą bieliznę i weszła pod prysznic. Strumień ciepłej wody, był niczym oczyszczenie. Wiosna w Cambridge potrafi być upalna, ale to raczej alkohol w jej ciele powodował uczucie duszności. Zamknęła oczy i delektowała się chwilą ukojenia. Wtedy czyjeś ręce chwyciły jej jędrne piersi.
- Mogę się przyłączyć? – Wiedziała, że to Demetri i dlatego nawet nie drgnęła, kiedy to zrobił.
- Jakbyś już się nie wprosił – odpowiedziała złośliwie.
- Jesteś zła za wczoraj? – Chłopak nadal masował jej piersi, łapiąc między palce jej sutki. Dziewczyna oparła plecy na brzuchu chłopaka, a głowę na ramieniu, odsłaniając szyję. Chłopak zaczął całować ją tuż obok ucha – Przepraszam – szeptał między pocałunkami – za dużo wczoraj wypiłem i po prostu nie byłem w stanie… - przerwał, a jego ręka powędrowała w dół brzucha dziewczyny – Gdybym wiedział, że… - palcami rozchylił jej nagie wargi, drażniąc palcem łechtaczkę.
- Daj spokój Demi… - wyjęczała dziewczyna, rozkładając szerzej nogi. Na plecach czuła rosnącą erekcję przyjaciela – zawsze możemy – zaczęła się delikatnie wić, ocierając plecami o jego penisa, chcąc go jeszcze bardziej pobudzić. Chłopak zanurzył palce miedzy płatki rozgrzanej i wilgotnej cipki Eleonor.
- Jesteś taka wilgotna… - jęknął, przygryzając płatek jej ucha. Pchnął dziewczynę na kafelkową ścianę. Kładąc jej ręce nad głową jak na rewizji osobistej. Rozsunął jej nogi szerzej, przez co dziewczyna wypięła swój seksowny tyłek w jego kierunku. Całując jej szyję, a potem plecy zsuwał się coraz niżej wypiętej pupy. Kiedy był już blisko pośladków, odsunął się, zakręcając wodę i dał jej lekkiego klapsa. Dziewczyna pisnęła z zachwytu. Nikomu innemu by na to nie pozwoliła, ale do chłopaka miała pełnie zaufanie. Wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy. Uklęknął między jej nogami, chwycił w dłonie oba pośladki, ściskając je na granicy bólu, rozchylił je podziwiając wnętrze ud dziewczyny.
- Jest taka piękna i taka mokra. Czy to dla mnie? – Po raz kolejny klepnął pośladek dziewczyny – Odpowiedz… - zamachnął się po raz kolejny, zawahał się jednak, kiedy dziewczyna odpowiedziała.
- Tak, to dla ciebie – brzmiało to bardziej jak jęczenie, niż słowa. Demetri dmuchnął na rozchylone wargi. Ellie zadrżała. Jej oddech był płytki a oczy zamknięte. Jej ciało przechodziły gorące dreszcze, sutki stwardniały i sterczały. Już chciała błagać przyjaciela, żeby wreszcie jej tam dotknął, kiedy poczuła jego wilgotny język na jej szparce. Z jej ust wymknął się cichy jęk. Syn dziekana był niewadliwie mistrzem w zaspokajaniu dziewczyn językiem. Dziewczyna szybko osiągnęła szczyt, a kiedy do języka chłopak dołożył jeszcze palce, jej orgazm osiągnął maksimum skali. Kiedy jej oddech troszeczkę zwolnił, chłopak odwrócił ją twarzą do siebie i wbił w jej rozchylone usta. Całowali się namiętnie, aż do momentu, kiedy dziewczyna zebrała siły na ciąg dalszy. Chłopak uniósł ją za pośladki, dociskając do ściany. Eleonor instynktownie oplotła nogami jego biodra. Dziękowała w duchu za niewielki gzyms na ścianie, na którym mogła postawić mydło i szampon podczas kąpieli. Nigdy tego nie robiła, a teraz miała przynajmniej podparcie pod pośladki i chłopak nie dźwigał przez to całego jej ciężaru. Podobny gzyms znajdował wyżej, ale tamten służył dziewczynie do trzymania się ręką. Drugą miała wplątaną w boskie włosy kochanka. Nikomu nie pozwalał ich dotykać, poza Ellie oczywiście. Jego sztywny penis ocierał się teraz o wilgotne od soków podniecenia, uda przyjaciółki. Drażnił się z nią pocierając, co jakiś czas jej gotową na seks cipkę.
- Proszę… - błagała.
- Czego chcesz, kochanie? – droczył się z nią
- Wejdź we mnie – jęknęła, ale jej głos był ledwo słyszalny.
– Nie dosłyszałem? Czego pragniesz?
- Ciebie. Weź mnie, proszę…
- No nie wiem, nie jesteś zbyt przekonywująca – dziewczyna była już u kresu sił. Pragnęła mieć go w sobie. To trwało zbyt długo, jak dla niej. Zebrała siłę i praktycznie krzyknęła
- Pieprz mnie, natychmiast. Chcę czuć twojego nabrzmiałego fiuta w mojej ciasnej cipce! Teraz – Chłopak ze zdziwienia otworzył szerzej oczy. Nigdy nie słyszał, żeby jego towarzyszka używała takich słów podczas ich zabaw. Czyżby była aż tak zdesperowana? Te zdania spowodowały, że jego już tak twardy penis, uniósł się jeszcze bardziej. Bojąc się, że za chwilę eksploduje, wszedł w dziewczynę, aż po same jądra. Oboje mruczeli z podniecenia. Chłopak cieszył się, że dziewczyna łyka tabletki, bo uwielbiał czuć jej ciasną cipkę wkoło jego erekcji. Nie stosowali prezerwatyw, wiedział, że przyjaciółka jest czysta, bo często razem się badają w jednej z przychodni na terenie kampusu. Z każdą inną stosuje jednak zabezpieczenie. Oboje wiedzieli, że nic nie będzie z tego maratonu, więc od razu narzucili szybkie tempo, całując się w rytm ciał. Łazienkę wypełniły odgłosy uderzających o siebie mokrych ciał i ciche jęki podniecenia. Ellie pobudzona wcześniejszym orgazmem doszła pierwsza, chłopak czuł jak jeszcze bardziej zaciska się wokół niego. W największej ekstazie, dziewczyna wyszeptała do jego ucha:
- Chcesz dojść w moich ustach? – Chłopakowi nie trzeba było proponować dwa razy. Odsunął się od dziewczyny, pomagając jej stanąć na nogach. Sam oparł się o przeciwległą ścianę. Dziewczyna uklęknęła miedzy jego nogami i wsunęła dużego członka w swoje zwilżone wcześniej usta. Zlizywała swoje gorące soki. Chłopak patrzył na nią z lekko przymrużonymi oczami. Uwielbiał patrzeć, jak Eleonor to robi. Jej pełne usta wokół jego nabrzmiałego penisa, wyglądały cudownie. Wiedział, że jest jednym z nielicznych, którzy dostąpili tego zaszczytu. Dziewczyna nigdy nie obciąga innym facetom. Taką ma zasadę, którą sumiennie wypełnia.
- Boże… Twoje usta i język są cudowne – warczał w podnieceniu chłopak. Wiedział, że nie wytrzyma długo, a kiedy dziewczyna dołączyła do tego swoją małą dłoń, a drugą bawiła się jądrami, wiedział, że spełnienie jest blisko – Tak, kochanie, mocniej… - Dziewczyna spełniła jego prośbę i chwilę później połykała ciepła spermę. Wiedziała, że nie musi tego robić, ale chciała w ten sposób podziękować przyjacielowi, za to, że zaopiekował się nią poprzedniej nocy. Kiedy oboje odzyskali siły, umyli się nawzajem. Po pierwszym semestrze studiów, kiedy chłopak zaczął zostawać u dziewczyny na noc po pracy do późna nad projektem, w łazience Ellie pojawiła się druga szczoteczka do zębów, właśnie dla przyjaciela. Kochankowie umyli zęby, ubrali się i wyszli z pokoju, kierując się do kuchni. Eleonor uważała, że poranny seks to najlepszy sposób na kaca. Czuła się na tyle dobrze, żeby zjeść pożywne śniadanie. W domu było cicho, a kuchnia okazała się pusta, co było normalne w domu dziewczyn w sobotni ranek. Jej współlokatorki zapewne znalazły jakiś chętnych chłopaków i z nimi spędziły noc. Demetri usiadł na dużym barowym stołku w kuchni i włączył telewizor. W domu przyjaciółek było aż pięć telewizorów, w tym ogromne kino domowe w salonie. Każda z dziewczyn miała po jednym w swoim pokoju i jeden znajdował się właśnie w kuchni.
Dziewczyny, jako jedne z nielicznych, cieszyły się z posiadania własnego domu. Ich ojcowie kupili go, kiedy sami studiowali na Harvardzie. Przez poprzednie lata dom był wynajmowany, a pieniądze za czynsz były przelewane na konto fundacji założonej przez Carlisle’a zaraz po ukończeniu studiów. Wspierała ona chorych na AIDS i zarażonych wirusem HIV. Teraz, kiedy córki trzech przyjaciół zaczęły studia, dom został wyremontowany, urządzony według osobistych upodobań każdej z dziewczyn. A jako, że pieniędzy im nie brakowało, a dziewczyny były rozpieszczane przez swoich ojców, dostawały wszystko, czego tylko chciały. Dom był dwupiętrowy, z piwnicą i poddaszem. Piwnicę podzielono na dwie części. Znajdowała się tam siłownia z mała salką do fitness i łazienka oraz pralnia. Na parterze znajdował się ogromny salon, jadalnie z kuchnią, łazienka, pokój dla gości i gabinet. Drugie piętro to pokoje dziewczyn, każdy z osobną łazienką. To była pierwsza prośba przyjaciółek, kiedy przyjechały zobaczyć dom. Na strychu znajdowały się dwa pomieszczenia. Jedno służyło Eleonor jako studio fotograficzne z ciemnią do wywoływania zdjęć. Drugim była pracownia Alice, w której tworzyła kolejne kolekcje strojów, zarówno jako szkolne projekty, jak i z myślą o swoich współlokatorkach.
Dziewczyna przejrzała zawartość lodówki i znalazła wszystkie składniki do przygotowania jej ulubionych naleśników z bananami i czekoladą. Wstawiała właśnie ekspres na kawę, kiedy w drzwiach kuchni pojawił się, ubrany tylko w bokserki kuzyn Demetriego. Felix Volturie jednym z tych chłopaków, o których mówi się, że jest wiecznym studentem. Miał już dwadzieścia pięć lat, a nadal studiuje na czwartym roku aktorstwa, razem z Rosalie. I raczej nie zapowiada się na to, żeby w najbliższym czasie zamierzał skończyć studia. Wujek Demiego, który od kilku lat jest kierownikiem katedry fotografii, wiele razy prosił swojego brata, a ojca przyjaciela Ellie, pełniącego funkcję dziekana wydziału sztuki, żeby wyrzucił go z kręgu studentów, za jego lekceważący stosunek do nauki. Ale ten zawsze obiecywał poprawę, więc wyrozumiały wujek pozwalał mu zostać. Felix jest uważany wśród znajomych, za wydziałowego klauna. Uwielbia zwracać na siebie uwagę, robiąc to bardzo głośno i efektownie. To on zazwyczaj rozkręca każdą imprezę i talent aktorski bardzo mu w tym pomaga. Dziewczyna omal nie wypuściła patelni z rąk, kiedy chłopak przysiadł obok swojego kuzyna, przecierając zaspane oczy. Przyjaciele zerkali to na siebie, to na chłopaka.
- O, cześć kuzynie – poklepał go przy tym po plecach – Ellie, zlituj się proszę nade mną i daj coś do picia. Mam straszną Saharę w ustach.
- Jest w lodówce – w kuchni pojawiła się, ubrana w jedwabny szlafrok Rosalie – Przecież mówiłam ci, kiedy wychodziłeś z pokoju.
Tym razem szczęki Eleonor i Demetriego upadły aż do podłogi. Rosalie pieprzyła się Felixem? To było coś nowego. Dziewczyna była znana z tego, że lubiła rozrywkowych, ale tego to nikt się nie spodziewał. Jej kochanek wstał z krzesła i otworzył lodówkę. Rose w tym czasie podeszła do swojej współlokatorki i dała je cmoka w policzek.
- Widzę, że ty też zaszalałaś wczoraj – szeptała jej do ucha – Pogadamy później, dobrze?
- Zdecydowanie – odpowiedziała jej dziewczyna. Przyjaciółka musi jej to wyjaśnić. – Zjecie z nami naleśniki?
- Bardzo chętnie – Rose chwyciła miskę i zaczęła wrzucać do niej składniki na ciasto.
- Sorry, dziewczyny, ale ja muszę spadać – Felix zerwał się z krzesła – Uzupełnię tylko płyny i biegnę do siebie. Umówiłem się z chłopakami na mały mecz. – Oprócz aktorstwa, trenował również football. Ruszył w kierunku sypialni Rosalie i po chwili, już ubrany, pożegnał się z wszystkimi i wyszedł.
- Demi, nakryj proszę do stołu. – Ellie podała mu przyszykowane wcześniej talerze i sztućce. Chłopak wziął je i zniknął w jadalni.
- Możesz mi powiedzieć, jak to się stało, że wylądowałaś w łóżku z Felixem? - Rosalie już miała odpowiedzieć, kiedy usłyszały dźwięk otwieranych drzwi i do kuchni weszła, równie skacowana, co dziewczyny, Alice.
- Oooo… naleśniki – powiedziała, witając się z dziewczynami – Możecie mi powiedzieć, co robił na naszych schodach Felix, tak wcześnie rano? – Dla dziewczyn, które balowały do rana, południe było wczesnym rankiem.
- Właśnie próbuję to wyciągnąć z Rosalie. – Ellie smażyła już pierwsze naleśniki, na dwóch osobnych patelniach. Alice, również zszokowana, patrzyła z niedowierzaniem na przyjaciółki.
- Wielka mi rzecz – przemówiła wreszcie Rose. – Zdarza nam się od czasu do czasu wylądować razem w łóżku. Może to nie to samo, co Ellie i Demi, ale… - urwała, widząc miny współlokatorek – Nie patrzcie tak na mnie. Jest naprawdę zajebiście dobry łóżku. Mogłybyście kiedyś spróbować. – Puściła im oczko i wyszła z kuchni z tacą ze szklankami i dzbankiem z kawą. Chwilę później do kuchni wrócił Demetri, a Rosalie i Alice poszły do pokoju przebrać się do śniadania. Chłopak podszedł do przyjaciółki, obejmując ją w pasie i całując w szyję.
- Nie teraz, nie widzisz, że smażę? Mam się poparzyć? Albo ciebie?
- Nie bądź taka. Chcę tylko przytulić się do ciebie.
- Sorry, ale po tym, co przed chwilą widziałam i słyszałam, nie mam ochoty na czułości.
- Masz rację. Na samą myśl, że za naszą ścianą, mój zwariowany kuzyn posuwał Rosalie… Dziwne, że nic nie słyszałem. A przynajmniej nie pamiętam. – Przestał całować jej szyję, ale nie odsunął się – Masz jakieś plany na wieczór?
- W sumie nie. Zobaczę, co dziewczyny wymyślą. A co?
- Nic. Po prostu jakbyś się nudziła… - przygryzł płatek jej ucha – to zadzwoń do mnie.
Po tych słowach do kuchni weszły Al i Ross.
- Mam nadzieję, że do tych naleśników będzie prawdziwa bita śmietana, a nie twoja Demi?– powiedziała zniesmaczona Alice. Ponieważ wszystkie naleśniki były już gotowe, dziewczyny zabrały je do jadalni i chwilę później wszyscy siedzieli już wokół stołu, jedząc i rozmawiając o rozpoczynającym się weekendzie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Trusiaczek dnia Czw 20:13, 13 Maj 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
|
|
Ilonaaa
Człowiek
Dołączył: 27 Wrz 2009
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Nie 20:38, 09 Maj 2010 |
|
Naprawdę dobrze się zapowiada. Fajne są te opisy głównych bohaterów, rezydencji oraz rodzin. Wiadomo kto do kogo należy i jest wszystko jasne.
Co do pierwszego rozdziału to podobały mi się lemony
Bardzo fajnie to opisujesz, aby tak dalej.
Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam, IC |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
truska93
Człowiek
Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 60 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Tam, gdzie mieszkają komary giganty...
|
Wysłany:
Nie 20:47, 09 Maj 2010 |
|
Jak dla mnie świetnie!!!:) Czyta się lekko i swobodnie;D
Początek jak najbardziej mi sie podobał, lemony były i w dodatku fantastycznie opisane
Ogólnie o FF jest po prostu odjechane. Opisy nieprzesadzone, dobrze dobrane... I jak najbardziej mi się podoba;)
Oczywiście pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny;)
truska93 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Nie 21:18, 09 Maj 2010 |
|
hyhyhy :D
Po pierwsze bardzo podoba mi się to, że pomyślałaś o wprowadzeniu. Poznajemy bohaterów i nie ma problemu z tym, żeby jednego od drugich odróżnić
Po drugie podziwiam Twoją wyobraźnię :D Naprawdę świetnie się zapowiada
Lemony świetne - relacje między bohaterami, dialogi - wszystko świetnie :D
Podoba mi się też, że przedstawiłaś Demetriego w zupełnie innym świetle - dużo lepszym. :D
Fajnie mieć takiego przyjaciela
żuczę Weny i czekam na więcej |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nina=)
Wilkołak
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 18:13, 10 Maj 2010 |
|
Fajnie
Naprawdę bardzo fajnie
Widać, że przemyślałaś każdy szczegół opowiadania. Bardzo mnie to zaciekawiło. Zauważyłam taki mały błąd:
"Carlisle w wieku zaledwie dwadzieścia sześć lat "
- czy nie sądzisz, że lepiej by brzmiało 'dwudziestu sześciu lat' ?
Kurczę...trudno mi więcej powiedzieć po pierwszym rozdziale. Może jeszcze dodam, że z niecierpliwością czekam na następny
Pozdrawiam
Nina=) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Czw 20:11, 13 Maj 2010 |
|
Idąc za ciosem...
BETA: Susan
BETA II: Truska93
GRAFIK: Trusia
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 2
„Nie ma większego nieszczęścia
nad uleganie pożądaniom
i większego przewinienia
nad nienasycenie”.”
Laozi
- No dobra, a teraz mów. – Dziewczyny usiadły na podłodze w salonie, z kieliszkami wina w dłoniach, wpatrując się w pomarańczowe płomienie, tańczące w kominku.- Jak to się stało, że ty i Felix wylądowaliście w łóżku? – Alice nie miała zamiaru odpuścić przyjaciółce.
- Niech wam będzie. Pamiętacie, jak mieliśmy na zajęciach o okazywaniu uczuć, podczas gry? – Obie dziewczyny przytaknęły. – Byłam wtedy w parze z Felixem i mieliśmy zagrać namiętność. Nie wychodziło nam to najlepiej. Zbliżał się czas zaliczenia, a my nadal nie potrafiliśmy wykrzesać z siebie ani grama emocji. Nastawiłam się na to, że zawalimy. Wieczorem, dzień przed zaliczeniem, chłopaki zorganizowali imprezę. Byłam już nieźle wstawiona. Wychodziłam z łazienki i wpadłam właśnie na niego. Uśmiechnął się do mnie, a ja wciągnęłam go do łazienki.
- A więc to wy ją zdemolowaliście, a próbowaliście zwalić to na mnie i Demiego. Dzięki! – Eleonor zrobiła obrażoną minę, ale chciała wiedzieć, co było dalej.
- Było mi nieziemsko dobrze. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Chciałam więcej. Ale kiedy spotkaliśmy się rano na zajęciach, było jakoś dziwnie. Praktycznie nie odzywaliśmy się do siebie, nie wiedziałam, co robić. Weszłam na scenę i stałam po prostu tyłem do niego, wtedy on podszedł i objął mnie od tyłu. Potem jakoś samo się wszystko potoczyło, tylko, że my nie graliśmy. Profi przerwał nam, kiedy okazało się, że jesteśmy w samej bieliźnie. Oczywiście zaliczyliśmy, ale resztę dnia spędziłam z nim w jego pokoju. I w sumie tak to się zaczęło. Od tamtego czasu zdarza nam się, że lądujemy razem w łóżku i tyle.
- A więc to jest ten twój tajemniczy kochanek, o którym nie chciałaś nam powiedzieć? – Dziewczyna skinęła tylko głową.
- A ty, Allie, z kim spędziłaś noc? – Rosalie odbiła piłeczkę, w kierunku współlokatorki.
- Udało mi się dorwać to nowe ciacho z Delty. – Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną.
- Aż tak źle? – Ellie spojrzała na nią z niedowierzaniem.
- Dajcie spokój, gdyby był, chociaż w jednej piątej, tak dobry jak jest przystojny, to…
- Przykro mi, siostrzyczko – dziewczyny objęły przyjaciółkę, ale ta szybko im się wyrwała i stanęła przed kominkiem.
- Ale mam dla was rewelacyjną nowinę – wypiła duszkiem zawartość kieliszka, jakby chciała dodać sobie odwagi – Zgadnijcie, kto do mnie zadzwonił?
- No mów… - obie przyjaciółki krzyknęły prawie równocześnie.
- Macie jakieś plany na wrzesień? – Zaprzeczyły – To dobrze, bo już macie. Dzwonił Marc i… będę mieć swój pokaz!!! – Krzyczała i skakała jak pięciolatka – A wy będziecie moimi modelkami. – Teraz wszystkie trzy krzyczały niczym nastolatki, skakały po kanapie i ściskały się.
- Trzeba to uczcić – rzuciła w końcu Rosalie. – Ubierajcie się. Idziemy do „Belfra”.
Chwilę później każda pobiegła do swojego pokoju. Pamiętając, co mówił jej rano Demetri, Ellie chwyciła telefon i wykręciła numer do przyjaciela.
- Czyli jednak stęskniłaś się za mną, kocico - odebrał po pierwszym sygnale.
- Za godzinę w „Belfrze”. Będziesz? – Przełączyła na głośnomówiący i ściągała z siebie ciuchy.
- W sumie to praktycznie już tu jestem. Kajusz ma dzisiaj występ, zapomniałaś?
- Racja. Dobra to ja wskakuję pod prysznic i za niedługo będziemy. Zobaczymy się na miejscu. – Po tych słowach rozłączyła się. Po około godzinie siedziały już w taksówce i jechały do najmodniejszego klubu na campusie. To właśnie w tym miejscu najczęściej imprezowały. Były uważane w nim za VIP’y i zawsze wchodziły bez kolejki. Kiedy zaczynały studia, klub był zwykłym, sypiącym się miejscem spotkań studentów z campusu. Klubowi groziło zamknięcie. Dziewczyny jednak postanowiły namówić swoich ojców i każdy z nich rzucił „paroma” dolcami. Miejsce zostało wyremontowane, dekoracją zajęła się mama Alice, Esme, najlepsza dekoratorka wnętrz na świecie. Zatrudniono najlepszych barmanów i DJ’ów w okolicy. Często zapraszano znane zespoły na występy, a dziewczyny zawsze miały miejsce w pierwszym rzędzie. Nigdy nie płaciły za drinki, spełniano tu każdą ich zachciankę. Jako, że dzisiaj miał wystąpić fenomenalny zespół rockowy, którego wokalistą i założycielem jest młodszy brat Demetriego, Kajusz, wkoło klubu panowało niezłe zamieszanie. Była ograniczona liczba biletów, które rozeszły się niczym świeże bułeczki. Spóźnialscy próbowali jakoś jednak dostać się do klubu. Ochrona miała pełne ręce roboty. Dziewczyny wysiadły z taksówki i od razu skierowały się do tylnych drzwi. Zapukały i olbrzymi ochroniarz imieniem Bob, wpuścił je do środka. W klubie było tłoczniej niż zazwyczaj. Dziewczyny szybko przecisnęły się do swojej prywatnej loży, w której siedzieli już Demetri, Felix, Kajusz i ku niezadowoleniu Ellie, młodszy brat Felixa, James. Chłopak studiował fotografię razem z dziewczyną i od pierwszego dnia starał się ją poderwać. Ona jednak zawsze wolała Demiego, przez co, co chwilę dochodziło do jakiś spięć między tą trójką. Dziewczyny usadowiły się na kanapach i po chwili pojawił się ich ulubiony kelner.
- Dzisiaj świętujemy…
- No co ty nie powiesz. – Kajusz jak zwykle dokuczał Alice, zgodnie z zasadą „Kto się czubi ten się lubi”
- Zamknij się, Kajusz – odpłaciła mu się dziewczyna, spojrzała z powrotem na kelnera i dodała – Dla nas przynieś Dom Pierre’a* , a reszcie to, na co mają ochotę – spojrzała w kierunku towarzyszy i posypały się zamówienia.
- Można wiedzieć, co świętujemy? Bo chyba nie mój koncert. – Kajusz zarzucił rękę za plecami Alice, jak nastolatek w kinie i puścił jej oczko. Dziewczyna z kolei zarzuciła nogę na jego uda, przywarła do niego ciałem, jakby chciała pieprzyć się z nim na tej kanapie, jej twarz była zaledwie kilka centymetrów od jego, praktycznie stykali się nosami.
- Masz racje – chłopak chciał ją pocałować, ale ona odsunęła się kawałek, nie pozwalając mu na to. – Dzisiaj to jest mój dzień, kochanie. – Polizała go sprośnie po policzku. Chłopak wciągnął ją sobie na kolana, trzymając ją za pośladki.
- Och… dajcie spokój, albo znajdźcie sobie jakieś bardziej ustronne miejsce – rzuciła do nich Rosalie, która szeptała właśnie Feliksowi na ucho, informując go, że powiedziała wszystko dziewczynom.
- Ja tylko próbuję się dowiedzieć, dlaczego na naszym stoliku ląduje butelka najlepszego szampana na świecie? – Chłopak zaciągnął się zapachem Alice na jej szyi.
- Alice, powiedz mu, bo ja to zrobię. A po drugie, zaraz wpadną tu zazdrosne groopies i rozszarpią cię na strzępy. – Ellie siedziała z głową oparta na ramieniu Demetriego, który również oplatał jej szyję swoja ręką i głaskał ją po ramieniu. Ale zamiast rozhisteryzowanych fanek, przy stoliku pojawił się kelner z zamówionym alkoholem.
- Kajusz, masz iść za kulisy. Zaraz zacznie się występ – rzucił do młodego Volturie’go na odchodne.
- Sorry, kochanie – klepnął Alice w pośladek – sława wzywa. - Dziewczyna jednak nie paliła się do zejścia. Nachyliła się do jego ucha, wzięła jego płatek między usta. – Jezu dziewczyno, wiesz jak to jest stać na scenie z erekcją w skórzanych spodniach? – Zsunęła się z jego kolan i sięgnęła do kieliszka z szampanem.
- Twoja strata. A świętuję, dlatego, że mam wreszcie swój własny pokaz – rzuciła od niechcenia. Kajusz zatrzymał się w połowie drogi i rzucił się w jej kierunku. Wziął ją w ramiona i zaczął kręcić w kółko.
- Nareszcie – krzyknął. – Gratulacje, moja maleńka. Jak skończę koncert to zabalujemy. – Ucałował ja w usta i postawił na podłogę. Dziewczyna klepnęła go na odchodne w uwydatnione obcisłą skórą pośladki i wróciła na swoje miejsce.
- Nie mogę uwierzyć, że przez te cztery lata jak się znacie, do niczego poważnego między wami nie doszło – powiedział zdziwiony Demetri. Zawsze drażnili się w ten sposób, ale nigdy nic z tego nie wynikało. Widocznie to lubili. Alice wzruszyła tylko ramionami i praktycznie duszkiem wypiła szampana. Chwilę później zaczął się koncert dedykowany oczywiście Alice, z okazji jej sukcesu. Wszyscy szaleli, a zwłaszcza dziewczyny, które tradycyjnie wskoczyły na platformę i wiły się w tańcu niczym nimfy. To był cudowny widok dla każdego chłopaka. Trzy seksowne dziewczyny, ocierające się o siebie, zdecydowanie przyciągały wzrok. Efektu dodawał również strój dziewczyn.
Rosalie ubrana w czarną, skórzaną, króciutką mini i czerwony top wiązany na szyi, na nogach miała czarne skórzane kozaki do połowy uda, na wysokiej szpilce. Jej długie, zafarbowane na kasztanowo włosy, rozlewały się niczym welon na jej nagich ramionach. Jej oczy zdobiła czarna kreska i mocno podkreślone maskarą rzęsy. Jej usta miały ten samo kolor, co top - krwisto czerwone.
Alice miała na sobie króciutkie spodenki z czarnego jeansu i biały gorsecik, na przedzie poprzeplatany czarną wstążką. Na nogach miała zapinane do połowy łydki, czarne sandałki na szpilce. Jej długie do ramion włosy, związane były w kitkę z natapirowanym przodem. Jej dekolt przyozdobiony był wielkim krzyżem wysadzanym czarnymi cekinami. Przydymiony makijaż dodawał jej jeszcze większej drapieżności.
Ellie natomiast miała na sobie niebieska sukienkę kończącą się tuż za pośladkami, z górą podobną jak u Rosalie. Wiązanie na szyi jest, tak jakby znakiem firmowym Alice, podobnie jak gorsety. Włosy upięte w luźny, aczkolwiek seksowny kok, na oczach miała niebieski cień, a na nogach niebieskie szpilki.
Nie byłoby faceta, który by nie zwrócił uwagi na nie. I tak też było tym razem. W pewnym momencie, męska część widowni zwracała większą uwagę na nie, niż na szalejący na scenie zespół Volttera. Kajusz oczywiście obrócił wszystko w żart mówiąc ze sceny.
- To moje trzy największe fanki panowie – wskazał na platformę – A zwłaszcza ta maleńka na biało – wskazał na Alice – Nie macie szans. One imprezują dzisiaj ze mną – Przyjaciółki posłały buziaki w kierunku sceny. – To dla was laski – powiedział na koniec wokalista i zagrał swój największy numer pod tytułem „Rock my Body”. Oczywiście cała konwersacja została wygwizdana i wybuczana, przez fanki zespołu, ale ani dziewczyny, ani zespół, nie przejęli się tym. Szalały, nie schodząc z podestu do końca koncertu. Kiedy po trzech bisach zespół zszedł ze sceny, dziewczyny padły na kanapy, wypijając kolejne kieliszki szampana. Butelka okazała się pusta i zamówiły następną. Impreza rozkręciła się na dobre. Jako że była sobota, DJ puszczał niezapomniane hity lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W sam raz na Gorączkę Sobotniej Nocy. Dziewczyny szalały na parkiecie, odrzucając kolejne zaloty zdesperowanych facetów. Nie miały ochoty na flirty, dziś liczyła się tylko zabawa. Ale kiedy zobaczyły swoich kompanów, z wiszącymi na nich dziewczynach, poczuły ukłucie zazdrości. Alice i Rosalie poszły do łazienki, a Eleonor wróciła do stolika. Nalała sobie kieliszek szampana i rozłożyła na kanapie, rozkoszując się lekkim upojeniem. Zamknęła na chwilę oczy, ale wtedy poczuła czyjeś dłonie na swoich udach. Otworzyła oczy i zobaczyła, zbliżającą się do niej twarz Jamesa, który chciał ją pewnie pocałować. Zabrała jego rękę ze swojej nogi:
- Można wiedzieć, co robisz? – zapytała wkurzona
- No wiesz. Skoro mój kuzynek jest zajęty, to może ja go zastąpię? – Czuć było, że ma już nieźle wypite, nie tylko w jego oddechu, ale słysząc jego plączący się język.
- Śnij dalej. – Dziewczyna wstała i poszła w kierunku baru. Miała ochotę na coś mocniejszego. Zamówiła strzała tequili, który pochłonęła w mgnieniu oka. Chciała już zamawiać następnego, kiedy podeszła do niej podenerwowana Alice.
- Chodź. Potrzebne wsparcie. – To oznaczało tylko jedno. Rose miała kłopoty. Kiedy doszły do drzwi od łazienki, dziewczyna wyrzucała z siebie tysiące niecenzuralnych słów w kierunku innej dziewczyny. To była Jane, siostra Demetriego i Kajusza. Bez zastanowienia Ellie pobiegła do loży po chłopaków. Wiedziała, do czego zdolne są te dziewczyny. Od pierwszego dnia skakały sobie do oczu. Na dobrą sprawę nikt nawet nie wiedział, o co chodzi tym dwóm. Po prostu jak tylko na siebie wpadły od razu skakały sobie do gardeł.
- Tego Globa* dostałaś chyba za to, że przespałaś się z połową komisji…
- A ty? Możesz tylko pomarzyć o jakiejkolwiek nagrodzie. Codziennie w mojej skrzynce ląduję jakiś scenariusz. A u ciebie?
- To dlaczego jeszcze tu jesteś? A nie na jakimś planie filmowym?
- Po to, żeby zatruć ci życie. A jak myślisz? Kasa to nie wszystko! Trzeba mieć też coś w głowie. Ale co ty możesz o tym wiedzieć? U ciebie w głowie świeci pustkami.
Wtedy do łazienki wpadła banda chłopaków, rozdzielając dziewczyny. Demetri wyniósł Jane z łazienki, a Felix przytrzymywał rozjuszoną Rose. Po tym zajściu, Alice i Eleonor zabrały współlokatorkę do domu. Dziewczyna całą drogę przepraszała przyjaciółki za zepsucie imprezy. Ale dziewczyny nie pozwoliły jej na wyrzuty sumienia.
- Spoko, też chciałam już wracać – rzuciła od niechcenia Ellie. – James zaczął się na mnie rzucać, to oznaczało, że pora się z stamtąd zbierać.
Po wejściu do domu, dziewczyny pożegnały się i każda z nich poszła do swojego pokoju. Eleonor kładła się właśnie do łóżka, kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi.
- Śpisz już? – To była Alice. Dziewczyna miała już na sobie piżamę. Eleonor uniosła kołdrę, robiąc miejsce dla przyjaciółki. Nie zdążyła jeszcze spytać, co się stało, kiedy drzwi się otworzyły, a w drzwiach stała Rosalie.
- Tak mi się zdawało, że słyszałam jak Allie tu idzie, mogę? – W sumie to nie musiała pytać. Nora podniosła kołdrę z drugiej strony i wszystkie trzy leżały teraz wpatrzone w świecące gwiazdki, które poprzyklejane były do baldachimu łóżka. Żadna z nich nic nie mówiła. Słowa były zbyteczne w tej chwili. Teraz chciały tylko leżeć. Czasem tak po prostu miały. Po kilku minutach wszystkie trzy zasnęły. Rano obudził je dźwięk otwieranych drzwi od pokoju. W progu stał Demetri.
- No proszę! Zawsze wiedziałem, że wy trzy… - nie dokończył, bo w jego kierunku poleciały trzy małe poduszki i okrzyki:
- Wynoś się!!!
- Dobra, dobra. Zadzwonię! – I wyszedł. Dziewczyny jednak nie zasnęły.
- Wiecie co… - odezwała się Alice – miałam dziwny sen.
- Ja też… - powiedziały prawie równo przyjaciółki, na co oczywiście wybuchły śmiechem.
- Dobra, to ja lecę pod prysznic, bo po nocy z wami, cała się kleje. Spotkamy się na dole i pogadamy. – Rosalie wyczołgała się z łóżka i wyszła z pokoju, a zaraz za nią Alice. Ellie spojrzała na zegarek i chwyciła telefon. Na wyświetlaczu zobaczyła kilka nieodebranych połączeń i wiadomości. Rodzice, brat, Demetri i James. Tego ostatniego od razu skasowała. Zajrzała do wiadomości od brata, który pytał o nadchodzące zaliczenia i plany na wakacje. Podobny SMS był od rodziców. Dzisiaj była niedziela i miała zamiar podjechać do domu i zjeść z nimi obiad. Wiedziała, że od poniedziałku zaczyna się sesja i nie będzie miała na to czasu później. Wybrała numer i odbyła krótką, aczkolwiek treściwą rozmowę z mamą. Padła propozycja, żeby dziewczyna zabrała ze sobą przyjaciółki. Obiecała, że zapyta je o to przy śniadaniu. Na koniec zadzwoniła do przyjaciela.
- Czego chciałeś?
- Nic! Sprawdzałem czy u was wszystko w porządku. Właśnie idę do sklepu, bo u mnie w lodówce świeci pustkami.
- To chodź do nas. Będę robić omlety.
- Hmmm… kuszące! Uwielbiam twoje omlety, prawie tak bardzo jak twoje ciało. Chociaż nie… Nie ma nic lepszego niż twoje ciało.
- Przestań! Nie mam nastroju!
- Uuuu… Coś się stało, kochanie?
- Nic, po prostu nie mam ochoty.
- Rozumiem, napięcie…
- Nie żartuj sobie ze mnie. To jak? Chcesz to śniadanie?
- Jestem już pod drzwiami – i rozłączył się. Dziewczyna usłyszała jego kroki na schodach. Nie wstała z łóżka. Zamknęła na chwilę oczy. Czuła lekkie szumienie po wczorajszej imprezie. Drzwi się otworzyły.
- Kac? – spytał chłopak, siadając na krawędzi łóżka. Ellie nie odpowiedziała. – Myślałem, że wpadnę na jakiegoś faceta w twoim łóżku, ale nie spodziewałem się was trzech.
- Przecież widziałeś, że wychodziłam z dziewczynami – zaczęła podnosić się z łóżka – A jak tam twoja nocka? Po minie widzę, że dobrze.
- Nie narzekam, dziękuję. Czyżbyś była zła? – zapytał, przyciskając ją do łóżka, kładąc się na niej i całując jej szyję.
- Taaa… jasne… Ale jednak nie było tak dobrze, skoro nadal rzucasz się na mnie? - kokietowała go.
- Żadna nie dorówna tobie. Tylko ty zaspokajasz mnie w stu procentach. Ta mała obciągnęła mi w parku i ją spławiłem.
- Ale jesteś wredny. Nie dałeś jej niczego w zamian? – Teraz to ona wzięła jego ucho między zęby i delikatnie je ssała.
- Hmmm… myślałem, że nie masz nastroju. – całując ją w usta, wsadził rękę pod koszulkę i ścisnął jej pierś, powodując, że z jej ust wyszło ciche westchnienie.
- Czy ja kiedyś mogłam się tobie oprzeć? – Zdejmowała mu właśnie koszulkę, kiedy do pokoju wpadła Rosalie w samym ręczniku, ociekająca jeszcze wodą.
- Och… przepraszam! – powiedziała zmieszana, łapiąc ręcznik, który zjechał trochę z jej piersi. – Nie wiedziałam, że wróciłeś. Chciałam tylko zabrać komórkę. Nie przeszkadzajcie sobie. – Para zaśmiała się, ale nie wrócili do tego, co zaczęli. Dziewczyna wstała z łóżka i rzuciła przyjaciółce jej telefon, który leżał na nocnym stoliku. Kiedy Rose zniknęła za drzwiami, Ellie zdjęła z siebie piżamę i rzuciła na łóżko. Weszła do łazienki, rzucając przez ramię do leżącego na jej łóżku chłopaka:
- Idziesz? – Dwa razy nie trzeba było go pytać. W sekundę sam się rozebrał i dołączył do dziewczyny. Po krótkiej sesji pod prysznicem, zeszli na dół na śniadanie. Po posiłku każda zajęła się swoimi sprawami.
Ellie z przerażeniem patrzyła na wykaz egzaminów i zaliczeń na ten semestr, Allie zamknęła się w pracowni, a Rose chodziła po salonie ucząc się kolejnej roli. Około szesnastej wszystkie spotkały się w holu i wyszły z domu, kierując się do samochodu Eleonore i pojechały na obiad do państwa Spencer.
----------------------------------------------------------------------------------
* Dom Pérignon - szampan produkowany przez Moët et Chandon, nazwany na cześć Doma Pierra Pérignona, benedyktyna, który wg legendy wynalazł bezpieczny sposób jego produkcji. Dziewczyny pieszczotliwie nazywają go po prosty Pierre albo Dom Pierre, od imienia mnicha.
*Złoty Glob - (ang. Golden Globe Awards) - nagroda filmowa przyznawana przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej, HSPZ (Hollywood Foreign Press Association, HFPA) od 1944 corocznie pod koniec stycznia za osiągnięcia w poprzednim roku kalendarzowym.
DODATKI:
1. Sukienka Ellie na imprezę - [link widoczny dla zalogowanych]
2. Top Rosalie (czerwony) - [link widoczny dla zalogowanych]
3. Spódniczka Rosalie - [link widoczny dla zalogowanych]
4. Gorset Alice (czarne wstążki) - [link widoczny dla zalogowanych]
5. Spodenki Alice - [link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Trusiaczek dnia Czw 20:15, 13 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Nina=)
Wilkołak
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:58, 13 Maj 2010 |
|
Wiesz Trusiaczku, czytałam kiedyś taką książkę... 'Plotkara' się chyba nazywała. Twoje opowiadanie trochę mi ją przypomina. W bardzo pozytywnym sensie oczywiście Było tam może trochę więcej intryg, ale tematyka była ta sama. I pewnie dlatego, że tak polubiłam tamtą książkę, twoje opowiadanie tak bardzo mi się podoba. Dziwię się tylko, że jest tutaj tak mało komentarzy!! W innych, gorszych opowiadaniach jest ich dużo więcej,a tutaj... Więc taki mały apel do czytelników. Komentujcie, bo nam się autorka zbuntuje i nie doda nic więcej
Tak się zastanawiam czy z Ellie i Demetriego coś nie będzie. Ja rozumiem, że to jest tylko przyjaźń z korzyściami, ale mimo wszystko... Pasują do siebie. Rozbawił mnie Demetri tymi sugestiami co do trójkąta ;D Fajnie to wszystko wyszło.
Wychwyciłam takie małe błędy:
yy... robiłaś edita przed chwilą? Bo byłabym pewna, że na początku było powtórzenie, a teraz go nie ma
Chyba była jedna literówka, ale nie chce mi się szukać.
Życzę weny i wytrwałości bo naprawdę piszesz niesamowicie
Pozdrawiam
Nina =) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nina=) dnia Wto 17:45, 20 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Sob 15:37, 15 Maj 2010 |
|
Opowiadanie bardzo przemyślane. Fajnie zaczęłaś, wstawiając opisy rodzin i bohaterów, dzięki temu można łatwo zorientować się w fabule. A ta jest dość pogmatwana... Cóż, czekam na rozwój wydarzeń.
Ogólne wrażenie jest bardzo dobre, ale zauważyłam, że zapis dialogów wielokrotnie odbiega od normy... Popraw interpunkcję. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Courtney
Człowiek
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Śro 21:59, 19 Maj 2010 |
|
Ale supeer Czekam na następną część baardzo niecierpliwie. Podoba mi się wizja akademickiego życia w wykonaniu Alice, Ellie i oczywiście Rose. Świetne sceny, bardzo podoba mi się przyjaźń trzech dziewczyn. A obsada postaci też jest dość zaskakująca, zwłaszcza w niektórych momentach. Genialny styl, świetne dialogi. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
truska93
Człowiek
Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 60 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Tam, gdzie mieszkają komary giganty...
|
Wysłany:
Nie 23:38, 06 Cze 2010 |
|
Mnie się podoba i to bardzo;)
Świetnie zaczęłaś, idzie ci tak dalej i oby tak pozostało
Gratuluję świetnego pomysłu i stylu;D
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez truska93 dnia Pon 20:03, 07 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
bella232
Człowiek
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Nie 1:43, 15 Sie 2010 |
|
Bardzo ciekawie napisane
Bardzo fajnie, że opisałaś wszystkie postaci. Filmik też niczego sobie.
Muszę przyznać, że już mnie wciągnęło i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały.
Tak jak poprzednicy, dziwię się, co tak mało komentarzy, bo świetnie napisane. W każym bądź razie nie zniechęcaj się i pisz. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Alice_16
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Maj 2011
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 18:21, 17 Lis 2011 |
|
Przeczytałam całe na chomiku i stwierdzam, że jest booskie!!! :D
Będziesz tu jeszcze coś wstawiac? Bo chętnie bym jeszcze raz przeczytała na forum ; ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|