|
Autor |
Wiadomość |
mysia09
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Sob 11:37, 11 Kwi 2009 |
|
dzisiaj to przeczytałam jednym tchem i nie wiem czy ty sobie zdajesz sprawę, że musisz dodać dziś następny rozdział !!!
Możesz być taka miła i z okazji świąt dać kolejny rozdział :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Eweline.
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 15:57, 11 Kwi 2009 |
|
trafiłam tu dzisiaj i przeczytałam wszystko
3 rozdział mnie powalił prawie spadłam z krzesła (po tym co się śniło Edwardowi - niegrzeczny chłopczyk) albo ten tekst z bażantami :) niezłe
szczerze mówiąc popłakałam sobie, może dlatego że to ma trochę wspólnego z prawdziwa historią jaką przeżyłam ale nie zakończyła się tak optymistycznie (strasznie spodobała mi się dedykacja 7 rozdziału, która idealnie pasuje do niego)
to do tej pory najlepsza historia jaka przeczytałam, strasznie ci dziękuje, że umieściłaś tu to opowiadanie czekam na kontynuacje i ciesze się że chociaż w życiu takie sytuacje nieczęsto maja tak pozytywny finał to chociaż możemy poczytać o happy endach
normalnie jestem pod wrażeniem talentu
gratuluje ff dziękuje jeszcze raz, że go umieściłaś życzę Wesołych Świąt i czekam na kontynuacje :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mrs.Edwardowa
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wsia. xd
|
Wysłany:
Wto 21:27, 14 Kwi 2009 |
|
Właśnie skończyłam czytać ostatni rozdział terapii, heh dziki seks z terapeutą , świetne. Ogólnie jestem pod wrażeniem, jedno z nielicznie genialnych FF-ów.
Bardzo jestem ciekawa jak rozwiąże się to nieporozumienie. Z nie cierpliwością czekam na kolejne rozdziały i zycze dużoo Weny i Czasu .
Pozdrawiam Mrs. Edwardowa. < ; |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aagmaetlaia
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kwidzyn
|
Wysłany:
Wto 21:33, 14 Kwi 2009 |
|
Raz miałam ochotę płakać, później się wściekałam, akapit później: turlałam ze śmiechu. No, może trochę więcej niż akapit. :D
Cudownie odpisujesz uczucia. Pomysł z niebem jakby trochę mi nie pasuje. To, że każdy może mieszkać i wyglądać tak jak chce. No i co tam robi intrygantka Shery?! (czy jakkolwiek się to pisze) Jest ciekawą postacią: zamiast zamknąć się w swoim smutku tak jak Bella, ona zamyka się w swoim świecie intrygi i kłamstw.
Historia Edwarda była wzruszająca. Mówiłam już, że masz dar do opisywania uczuć Mercy? To, że on jeszcze nie rozumie, że kocha Bella coś mi przypomina. Nie wiem tylko co. To chyba za dużo FF'ów, w końcu w książce nie ma z tym żadnych problemów.
Leżałam ze śmiechu w trakcie jak i po śnie terapeuty_który_wcale_nie_kocha_swojej_pacjentki lub jak kto woli: wcale_jej_nie_pragnie. I znów biedny Jasper!!
Ciesze się, że Emmet jest jaki jest w twoim dziele. Nadal kąśliwy i aluzyjny (jak w książce) a jednocześnie nie wywiera presji na Rose i nie dąży na siłe do tego, by byli razem. Dobrze choć raz przeczytać tekst, gdzie nie są oni nierozerwalną parą na całe życie.
Pomysł z Reneesme był dość osobliwy. Nie rozumiem co ma trzylatka chora na białaczkę do około dwudziestolatki, która przeżyła wypadek i gwałt. Moim zdaniem to się ciut kupy nie trzyma.
Ogólnie: bardzo mi się podoba i z chęcią przeczytam więcej. Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aagmaetlaia dnia Wto 21:34, 14 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Alice_94
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Milicz
|
Wysłany:
Śro 18:53, 15 Kwi 2009 |
|
Proszę cię Mercy nie trzymaj nas już dłużej w niepewności.
I czy powiesz nam jak się zakończy kłamstwo Belli?^^
W końcu kłamstwo ma krótki nogi.
I mam nadzieję, że Emmettowi i Rosalie się poukłada. Chyba się pogodzą jeśli tak się podlizywał Alice i Belli^^
Ale szybko się dowiemy co dalej prawda?^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Śro 19:21, 15 Kwi 2009 |
|
Rozdział pojawi się prawdopodobnie jeszcze dziś nie wiem jak z Dians i z jej czasem, ale ona już go dostała, także cierpliwości.
Droga Florence, każdy ma prawo głośno powiedzieć co mu się nie podoba, cieszę się że to zrobiłaś, bo jest to dla mnie ważne. To co ty nazywasz "egzystencjalnym bełkotem", ja nazywam magią, no cóż nie wszystkim dogodzę, większości się podoba a co najważniejsze ja jestem z tego zadowolona, po prostu czasami piszę to co czuje. Takie zdarzenia jak to mają miejsce często w świecie fikcyjnym, dlatego nie mogę się zgodzić że się nie zdarzają.
Cieszę się że i tak to opowiadanie wam się podoba, ja sama mam do niego jakiś sentyment:p
Pozdrawiam Mercy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mysia09
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Pią 17:54, 17 Kwi 2009 |
|
Rozdział miał pojawić się 15 kwietnia, a jest już 17.
Nie chciałabym cie popędzać, ale tak się niecierpliwię.
Cały czas walę w klawiaturę, że cud jest iż trzyma się jeszcze w jednym
kawałku.
Pozdrawiam betę, autorkę i kogo tam jeszcze chcecie.
oJa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Pią 18:15, 17 Kwi 2009 |
|
No, dokładam się. Jest już 17 :)
Oczywiście, rozumiem, beta też człowiek. Nawet we własnym temacie napisałam, że nikt ma sie nie czepiać ale...Dians, my naprawdę umieramy z ciekawości, co będzie dalej. Nie popędzam ja apeluję.
Mercy, a ja coraz bardziej się ciekawie, jakie będą relacje między Edwardem i Bellą gdzieś tam w przyszłości. Przyjaciele? Może ze sobą nawet będą? Albo jakieś...no nie wiem, naprawdę jest tego dużo. Jestem ciekawa, jak rozwiniesz sytuację między nimi. I fajnie by było, gdyby coś 'ważnego' zdarzyło by się w następnym rozdizale, i ruszyło by ich relacje. Naprawdę, ciekawa jestem, co wymyślisz...lub wymyśliłaś:)
Pozdrawiam
Alicee. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pią 20:34, 17 Kwi 2009 |
|
Hej, Hej To właśnie ja, wredna Beta :D
Dzisiaj do 24. Mercy dostanie poprawiony rozdział.
Żeby nie było offtopu.
Całe to opowiadanie jest kompletnbie genialne, inne, nowatorskie i oryginalne!
Stworzyłaś żywych bohaterów, z historią z życia wziętą. Daltego juz na zawsze pozostaniesz moim guru!
Za twoje postacie, za wydarzenia, za wszystko!
Wielbimy Cię :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Sob 22:21, 18 Kwi 2009 |
|
Przepraszam was wszystkich bardzo, wiem że rozdział obiecałam nieco wcześniej, ale po prostu ja równiesz przeliczyłam się co do czasu wolnego, po za tym straszna ze mnie gapa i wczoraj nie dodałam nawet fragmentu, wybaczcie
Beta Dians, która za bardzo mnie chwali
Opowiadanie można znaleźć na moim chomiku : [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 11
E:
Wszyscy stawiliśmy się punktualnie o osiemnastej w mieszkaniu dziewczyn. Jeszcze nigdy tutaj nie byłem. To był jakiś cholernie duży krok na przód w mojej znajomości z Bellą, a wiedziałem, że to może być dla niej dość krępujące, bo nawet nie dała mi swojego numeru telefonu, jednak domyśliłem się później, że to ma związek z jej przeszłością, więc nie naciskałem. Teraz cholernie żałowałem swojej decyzji, poczułem do niej jakąś nieznaną mi dotąd sympatię. Jednak sam przed sobą udawałem, że nic, a nic nie czuję. Tłumiłem w sobie potrzebę trwania przy jej łóżku, tym samym udowadniając sobie, że coś łączy mnie z tą dziewczyną. Tak naprawdę zdałem sobie z tego sprawę dopiero w jej mieszkaniu, kiedy to Rosalie zaprosiła nas nieśmiało do środka. Oczywiście była sama. Wcześniej wszystko omówiliśmy, nieświadoma Bella była teraz w rękach bezlitosnej Alice, a my czekaliśmy na odpowiedni znak. W pokoju panowała niezręczna cisza, Emmett, co jakiś czas zerkał w stronę Rose, jednak nie odezwał się do niej słowem, co było dla mnie zaskoczeniem. Po jakiś piętnastu minutach zadzwonił telefon Jaspera.
- Emmett dziewczyny są na dole, możesz działać – po tych słowach chłopak wstał i wyszedł, a Rose odetchnęła z ulgą. Widać było, że walczy z uczuciem, co nieco o tym wiedziałem.
- Dlaczego z nim nie porozmawiasz? - zapytałem wprost.
- Ponieważ sama nie wiem, co do niego czuję – ta odpowiedzi była tak szczera, że aż mnie to zabolało. Ona obwiniała się o to, co stało się Belli, straciła swoją szansę na miłość, ale mimo wszystko się nie poddała. Za to ja, jak ten cholerny idiota, zostawiłem Bellę, mimo iż pragnąłem z nią być. Jednak bałem się, cholernie się bałem, że cała historia się powtórzy, ona nie będzie zdolna do miłości i zostawi mnie w najmniej oczekiwanym momencie, a ja mimo wszystko do czegoś ją zmuszę. Tylko, że nie na tym polega wzajemna miłość. Może już to spieprzyłem? Z dziwnych rozmyślań wyrwał mnie krzyk Alice. Nikt z nas nie wiedział, co go spowodowało. Rose natychmiast podniosła się z miejsca i z przerażeniem na twarzy udała się do małego przedpokoju.
- Co się tam dzieje? - Jasper nie wytrzymał niepewności.
- Nic nadzwyczajnego, Bella właśnie nas uświadomiła, że uprawia dziki seks ze swoim terapeutą – powiedział swobodnym tonem Emmett, wkraczając do pokoju po tych słowach mnie zatkało. Bella i seks, do tego z terapeutą! Dlatego była taka dziwna i zamknięta w sobie, jaki ja jestem głupi!
- Emmett!
- No dobrze, dobrze. Bella kocha się ze swoim terapeutą u niego w gabinecie. Swoją drogą, co to musi być za gość! – Bella... Terapeuta... Gabinet... O matko! Czy ona powariowała?! Tym terapeutą byłem ja, to my uprawialiśmy seks i przez to Hennessy nie chciał, żebym nadal się z nią spotykał! To Bella była wszystkiemu winna!
- Fiu, fiu Bello!
- To nie tak, źle to zrozumieli... - ta wymiana zdań trwała za długo. Sam nie wiem, kiedy wstałem ze swojego miejsca. Nasze oczy spotkały się, byłem na nią wściekły.
- Ej, co jest z wami, gołąbeczki? Czyżby miłość od pierwszego spojrzenia? – miałem ochotę zabić mojego braciszka gołymi rękoma. Jednak coś zupełnie innego przeszło mi przez myśl, sam nie wiem, dlaczego aż tak bardzo zdenerwowało mnie to, co powiedziała, z jednej strony pragnąłem jej, a z drugiej musiałem jej pokazać, jak bardzo się myli.
- Braciszku opatrznie zrozumiałeś nasze miny, Bella nie spodziewała się zapewne, spotkać tu swojego terapeuty – patrzyłem na jej reakcje z satysfakcją, skurczyła się w sobie a na policzkach i szyi powstały czerwone plamy, zmieszanie nie schodziło z jej twarzy tak, jakby coś sobie właśnie uświadomiła, po chwili milczenia wszystkich zebranych zabrała głos, który brzmiał bardzo cicho. Tak jak pierwszego dnia naszej znajomości.
- Tak poznajcie mojego terapeutę Edwarda – po tych słowach odwróciła się i wyszła, pozostawiając mnie na pożarcie hienom.
- Edward, co to wszystko ma znaczyć?!
- Emmett, uspokój się jestem tak samo zdziwiony, jak ty – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Wszyscy patrzyli na mnie jakimś dziwnym wzrokiem, wiedziałem, że za chwilę rozpęta się burza i musiałem przygotować się na te wszystkie pytania.
- Zacznijmy od samego początku, braciszku skąd znasz Isabelle?
- Poznaliśmy się ponad pół roku temu, wtedy to też zacząłem swoją praktykę. Bella pojawiła się u mnie w gabinecie jakieś dwa tygodnie później i od tego czasu spotykaliśmy się regularnie na sesjach trzy razy w tygodniu. Nie miałem pojęcia, że wy ją znacie i mam wrażenie, że ona również nie miała o niczym pojęcia. Bardzo się zdziwiłem, kiedy pojawiła się na urodzinach, wy zapewne myśleliście, że wpadliśmy sobie w oko, a tak nie było. Później był ten wypadek, a teraz to – zakończyłem swoją wypowiedź. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, gdybym to zrobił, nie doszłoby do takiej sytuacji.
- Jasper, gdzie idziesz? - zapytała Alice, przerywając ciszę, która nastała po mojej, dość chaotycznej, wypowiedzi.
- Muszę wyjść – mówiąc to, popatrzył na mnie i dodał – rozmowa - i wyszedł.
- Wydaje mi się, że nie tak miał zakończyć się ten wieczór, chyba same musicie porozmawiać z Bellą. Co do słów Edwarda... Ja mu tam wierzę, on chyba zapomniał jak to się robi.
- Dla mnie to wszystko jest bardzo dziwne, Bella zapewne miała jakiś powód, skoro wymyśliła taką historyjkę.
- Co masz na myśli Rose? - dziewczyny prowadziły jakąś dziwną wymianę zdań, której ja i Emmett nie rozumieliśmy.
- Edwardzie, czy ty aby nie zrobiłeś czegoś wbrew woli Isabelli?
- Rose, nie jestem jednym z tych facetów, który wykorzystują niewinne i bezbronne kobiety do swoich dziwnych celów.
- Taaa, Edward nie jest wstanie pohamować swojego instynktu drapieżcy i w ogóle robaka w swoich spodniach. Już to widzę.
- Emmett, nie błaźnij się, proszę – powiedziałem do brata. – Alice, możesz wskazać mi drogę do pokoju Belli?
Zrobiła to bez słowa. Po chwili stałem już w ciemnym pokoju dziewczyny, jednak nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Szukałem wzrokiem jakiegoś jasnego punktu. Okno, które powinno przepuszczać blask księżyca, było zasłonięte, a cienie z niedomkniętych drzwi nie pomagały. Po chwili usłyszałem ciche łkanie, które dochodziło z … wnętrza szafy.
Podszedłem tam i otworzyłem cicho drzwi, w środku siedziała ona, ale zdziwiła mnie jedna rzecz. Wnętrze jej szafy nie wyglądało tak, jak powinno, nie dość, że było duże, to jeszcze wyścielane do snu. Tak, jakby Bella spała w szafie.
Powoli podniosła swoją zapłakaną twarz, wiedziałem, że żadne słowa nie będą w stanie jej pocieszyć. Nawet jej reakcja była dla mnie niezrozumiała, przecież mogła to wszystko obrócić w żart. Popatrzyłem na nią i niewiele myśląc przytuliłem ją do siebie, pozwalając tym samym otworzyć się przede mną. Ponownie mi zaufała tak, jak wtedy na urodzinach, tylko tym razem sprawy muszą potoczyć się zupełnie inaczej.
- Przepraszam... Ja nie chciałam, żeby to wszystko tak wyszło... Wszystko idzie nie tak...
- Teraz się tym nie przejmuj... Jesteś zapewne zmęczona, pobyt w szpitalu, jak widać, nie działa na ciebie zbyt dobrze, poza tym nie gniewam się już. Wcześniej może miałem do ciebie żal, ale teraz... Sama pomyśl, kiedyś będziemy się z tego śmiać – gadałem bez ładu i składu, byleby tylko powstrzymać jej łzy, na moje szczęście trochę się uspokoiła.
Po chwili popatrzyła na mnie, z jakąś dziwną mieszanką uczuć, by po chwili dać za wygraną i odsunąć się ode mnie na bezpieczną odległość. Wiedziałem, że między nami wyrasta ta dziwna bariera, którą, przez swoje idiotyczne zachowanie, pogłębiłem jeszcze bardziej. Dlaczego nie odwiedziłem jej wtedy w szpitalu? Teraz byłoby nam łatwiej to wszystko przetrwać. Jedyne, co mogłem teraz dla niej zrobić, to zostawić ją samą, pochyliłem się nad nią i lekko pocałowałem w czoło.
- Porozmawiaj z Jasperem – powiedziała, gdy byłem już przy drzwiach, uśmiechnęła się do mnie leciutko. Nie czekałem na Emmetta, chłopak, albo już wyszedł, albo ma inne plany.
Wracając do domu, nadal myślałem o całym zdarzeniu, jakie miało dzisiaj miejsce. Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że coś czuję do Belli. Nie mam pojęcia, co to jest, ale muszę jak najszybciej się tego dowiedzieć, gdyż nawet moje sny są z nią związane.
***
Uciekając do swojego pokoju, nie zastanawiałam się, co robię. Wszystkie emocje, jakie siedziały we mnie przez ten cały czas, w końcu znalazły ujście w postaci łez, swobodnie płynących po moich policzkach. Schowałam się w szafie, było to moje ulubione lokum. Od czasu wypadku, jaki miał miejsce w domu Angeli, zawsze znajdowałam tam ukojenie. Ciepło i mrok przepełniały to pomieszczenie. Pamiętam jak pierwszy raz znalazła mnie tu Alice, była wstrząśnięta, nie tylko moim stanem, ale i wnętrzem szafy. To było moje pierwsze załamanie, od tego czasu dziewczyny zawsze wiedziały, gdzie mnie szukać, a ja wiedziałam, że tu nic mi nie grozi. Miesiąc później moje przyjaciółki zrobiły mi najmilszą niespodziankę pod słońcem. Usunęły wszystkie rzeczy ze środka i wyścielały go tak, aby było mi wygodnie. Nigdy nie próbowały zmusić mnie do zmiany nawyków, czasem spałam w łóżku, w gorsze dni szafa była moim azylem. Mimo swoich dwudziestu dwóch lat nadal siedziałam w tym miejscu, zanosząc się płaczem i pozwalając, by wszystkie emocje znalazły ujście.
Siedziałam sama krótką chwilę, drzwi do pokoju otworzyły się leciutko, po chwili usłyszałam głos.
- Bello, gdzie jesteś? - to był Jasper, nie odpowiedziałam, mimo to chłopak mówił cicho tak, jakbym była obok niego.
- Chciałbym twojego szczęścia, żałuję tego dnia, w którym nie zgodziłem się na twoją propozycję, gdyby nie ja, nadal byłabyś taka jak kiedyś...
- Jasper, wszystko, co dla mnie zrobiłeś, znaczyło więcej, niż możesz to sobie wyobrazić. Cieszę się, że miałam możliwość być z tobą – drzwi od szafy uchyliły się. Jasper pochylił się nade mną i powiedział – Gdyby nie ja i moje cholerne aspiracje, by cię więcej nie ranić, najprawdopodobniej bylibyśmy razem szczęśliwi, z dala od tego całego bagna.
- Nie pozwalam ci tak nawet myśleć! Takie było nasze przeznaczenie, a teraz twoim jest być szczęśliwym i kochać Alice, bo to ona jest tobie przeznaczona. Zawszę będę cię kochać, jak brata, po tym wszystkim, co mnie spotkało, wiem jak ważną częścią mojego życia jesteście wy.
- Powiedz mi, co zdarzyło się tamtego dnia?
- To było straszne przeżycie i nie chcę o tym już pamiętać...
- Czyli to było coś strasznego, o czym wiedzą tylko nieliczni i nawet ja, jako twój przyjaciel nie zostanę dopuszczony do tej tajemnicy?
- Mickey i Taylor zrobili coś strasznego, coś, co… Nie potrafię nawet o tym myśleć.
- Staram się zrozumieć, jednak dopóki sama nie będziesz w stanie tego pokonać, ja ci nie pomogę.
- Wystarczy, że jesteś. Zrób coś dla mnie.
- Co tylko chcesz, już nigdy we mnie nie wątp.
- Porozmawiaj z Edwardem i nie zamartwiaj się tak – powiedziałam spokojnie. Po tych słowach Jasper wstał i wyszedł, pozostawiając mnie samą, co w obecnej sytuacji było dobrym rozwiązaniem. Znowu zaczęłam płakać, i nie dlatego, że mam długi język, tylko dlatego, że zraniłam bliską mi osobę i nadal to robię. A przecież wiem, jak bardzo wszystkich ranie swoim zachowaniem.
Tym razem osoba, która otworzyła drzwi szafy, bardzo mnie zaskoczyła. Edward patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, nic nie powiedział, tylko przytulił mnie do siebie. Dopiero, kiedy to zrobił, zrozumiałam, że właśnie tego mi brakowało. Poczucia, że komuś mimo wszystko na mnie zależny, bez względu na to czy była to tylko moja wyobraźnia. Jego silne ramiona, zapach pobudzający każdą komórkę mojego ciała, poczułam się tak dziwnie... Inaczej niż dotychczas, jakby cały strach i wszystko, co mnie trapiło ulotniło się pod wpływem tego dotyku. Popatrzyłam mu głęboko w oczy i zaczęłam pleść.
- Przepraszam... Ja nie chciałam, żeby to wszystko tak wyszło... Wszystko idzie nie tak..
- Teraz się tym nie przejmuj... Jesteś zapewne zmęczona, pobyt w szpitalu, jak widać, nie działa na ciebie zbyt dobrze, poza tym nie gniewam się już. Wcześniej może miałem do ciebie żal, ale teraz... Sama pomyśl, kiedyś będziemy się z tego śmiać – najwidoczniej oboje nie chcieliśmy rozmawiać o tym, co się stało. Kiedy ponownie na niego spojrzałam, ogarnęło mnie nieznane uczucie, nie wiedząc, co z tym zrobić, opuściłam swój wzrok, powodując tym samym, że Edward westchnął i pocałował mnie w czoło, odsuwając się ode mnie.
Kiedy był już przy drzwiach powiedziałam:
- Porozmawiaj z Jasperem – uśmiechnął się do mnie i wyszedł, a ja poczułam się tak, jakbym zrobiła ogromny krok do przodu. Zobaczymy, jak teraz będą wyglądały nasze spotkania w jego gabinecie.
****
E:
Dom był pogrążony w zupełnym mroku, nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć, gdzie mógł podziać się Jasper i o co w tym wszystkim chodzi? Po chwili usłyszałem cichą muzykę, dobiegającą z pokoju przyjaciela, wiedziałem, że moje przypuszczenie były błędne. Otworzyłem drzwi od jego pokoju i popatrzyłem na jego twarz, a raczej na jego ręce, bo tam właśnie trzymał swoją głowę. Stłumionym głosem kazał mi odejść, jako że nie miałem do tego teraz głowy, odpuściłem. Udałem się do łazienki, prysznic zawsze działa kojąco na nerwy. Było sporo po dziesiątej wieczorem, kładłem się właśnie na łóżku, kiedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Właź – była tylko jedna osoba w domu, która jakiś czas temu nie chciała ze mną rozmawiać.
- Chciałem z tobą pogadać, wiem, że wcześniej zachowałem się jak dupek, ale potrzebuję tego.
- Zrobię, co w mojej mocy.
- Wiesz, to wszystko, co się dzisiaj stało, przypomniało mi o jednej sprawię. Oczywiście nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie to, że z mojej winy Bella nigdy do nikogo się nie zbliżyła. - widać było, że trudno mu o tym mówić.
- Nie rozumiem, do czego zmierzasz.
- To wszystko moja wina, ten cały wypadek z przeszłości i ten teraz, jeszcze nie rozumiesz? Wszystkiemu winny jestem ja!
- Spokojnie stary, zacznij od samego początku.
- Pamiętasz tą historię sprzed paru miesięcy, jak to Bella pokłóciła się z moją siostrą?
- Tak, coś mi tam świta – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Wiem, że miały się tam spotkać tylko w cztery, bez Jessiki, a wiem to, ponieważ parę dni wcześniej rozmawiałem z Bellą. Zadzwoniłem do niej któregoś dnia i poprosiłem o spotkanie. Ona jest inną dziewczyną niż wszystkie, jako jedyna nie czuje do mnie urazy, mimo tego, co jej zrobiłem, a zrobiłem sporo. Jednak się ze mną umówiła. Szczęśliwie się złożyło, ponieważ moi rodzice wyjechali, a Ros ulotniła się do jakiejś koleżanki na noc, prawdopodobnie była to właśnie Alice. Bella zjawiła się punktualnie, była lekko poddenerwowana, ale nie zwróciłem na to zbytnio uwagi, sam wiesz, wydawało mi się, że krępuję ją ta cała sytuacja. Jak się później okazało, nie o to chodziło. Rozstaliśmy się w złości i oboje chcieliśmy to naprawić, z resztą, Bella już teraz wiedziała, że to Jessica była wszystkiemu winna. Chcieliśmy spróbować jeszcze raz i może by się to udało, gdyby nie jedna rzecz. Pamiętam to jak dziś, ten jej błagający wzrok, tak, jakby wiedziała, że jeżeli się nie zgodzę czeka ją piekło... – w tym momencie Jasper przerwał swoją opowieść, coś w nim pękło. Ponownie zakrył twarz dłońmi.
- Jeżeli nie chcesz, nie musisz opowiadać dalej, zrozumiem – tak szczerze chciałem poznać dalszy ciąg tej historii.
- Bella poprosiła mnie wtedy, żebym się z nią przespał. Następnego dnia mieliśmy się spotkać wcześniej, tak by na to umówione spotkanie dotarła z małym poślizgiem. Nie spotkaliśmy się. Następnego dnia zadzwoniłem do niej i powiedziałem, że nie dam rady, chociaż marzyłem o tej chwili od dawna. Nie mogłem jej tak wykorzystać, gdyby nie moja cholerna rycerskość, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej...
- Nie możesz tak myśleć, to błędne założenie.
- Ona mi to kiedyś wykrzyczała w twarz. Gdybym się z nią wtedy przespał, Angela nadal by żyła, a Bella, najprawdopodobniej byłaby teraz ze mną, wesoła i pełna radości... Taka, jaką była kiedyś...
- Pewnie powiedziała to wszystko w złości, teraz i tak tego nie zmienisz.
- Nie, nie zmienię, masz rację. Jednak nie mogę zapomnieć tych smutnych, zapłakanych oczu i tego, co mi dzisiaj powiedziała.
- Myślisz, że możesz mi o tym powiedzieć? - zapytałem z lekką nadzieją w głosie.
- Tak, z resztą ona sama kazała mi z tobą pogadać. Powiedziała mi, że Mickey i Taylor zrobili jej straszną krzywdę, ja natomiast myślę, że oni ją zgwałcili. Przez co może mieć ogromny żal do mnie, jednak o tym mi nigdy nie powiedziała, winiła mnie tylko za śmierć przyjaciółki. Po tym wszystkim bardzo oddaliliśmy się od siebie, ona nie chciała, albo nie mogła być blisko facetów. Chociaż tylko Mickeya się boi.
- Niestety, ja też nic nie wiem – mówiłem zgodnie z prawda. I pewnie się nie dowiem, ale to dodałem w myślach.
- Lubisz ją prawda?
- Co...? - zapytałem dość głupio, ponieważ nie zwróciłem uwagi na szybką zmianę tematu.
- Czy ty lubisz Bellę? - powiedział mój rozmówca, tak jakbym był niedorozwinięty.
- Tak. Ona jest dość specyficzną osobą, żeby nie powiedzieć, że jest dziwna, ale mimo wszystko ma w sobie to coś, czego inne nie mają – powiedziałem bez zastanowienia.
- Człowieku, ty chyba coś do niej czujesz.
- Sam nie wiem, jest dla mnie jak strefa nieznana i nie mogę za bardzo jej pojąć.
- Wiem coś o tym. Po tym wszystkim, co się stało i co sam zapewne jej zrobiłem, nie potrafię zbliżyć się do dziewczyny. Mam Alice i ją kocham, ale... Cholera, nawet nie wiem jak mam ci to powiedzieć, bo to jest dość krępująca sprawa...
- Mów, jak na spowiedzi, jeżeli będę umiał ci pomóc, zrobię to.
- Jesteśmy z Alice w zażyłych stosunkach, oboje pragniemy czegoś więcej. Niestety nie potrafię tak, jakby ta sprawa z Bells zamknęła moje życie seksualne, od tego czasu ja z nikim już nigdy... A teraz jest moja mała i cholera nie potrafię przejść z nią do tej ostatniej bazy! Tak, jakby mnie coś powstrzymywało – to zapewne było jakieś głębsze podłoże psychiczne, zdałem sobie sprawę z tego, że on oczekuje ode mnie jakiejś lekarskiej pomocy, mimo iż byłem jego przyjacielem i ta rozmowa taką miała pozostać.
- Wydaje mi się, że na dobry początek powinieneś z nią porozmawiać.
- Właśnie o to chodzi, że ja z nią dzisiaj rozmawiałem i chyba to nic nie pomogło.
- Spokojnie stary. Alice na pewno jakoś to zrozumie, w końcu kocha, poza tym kobiety podchodzą do tego zupełnie inaczej, niż my mężczyźni. Zapewne wszystko wyjaśni się prędzej, niż myślisz i nie będziesz miał powodów do zmartwień.
- Nie znasz Alice. W niej jest jakiś mały diabeł! Już parę razy próbowała ze mną swoich sztuczek i za każdym razem czuję, że chcę to zrobić, lecz w ostatniej chwili nachodzą mnie wątpliwości i zachowuje się jak tchórz.
- Może warto dać ponieść się chwili i nie myśleć o tym wszystkim?- zapytałem, ponieważ rozmowa schodziła na temat życia seksualnego, a wolałem nie znać za dobrze szczegółów, raczej nie czułbym się z tym aż tak dobrze, jak mogłoby się wydawać.
- Zobaczymy – powiedział mało optymistycznym głosem i zmienił temat.
- Myślę, że powinieneś spróbować coś niecoś z Bellą... Czujesz coś do niej, a ona jest tego warta. Ma bogatą przeszłość tak jak i ty, więc kto wie jak będzie? Moim zdaniem warto zaryzykować. Branoc stary.
Zostałem sam, by móc zastanowić się nad tym, co powiedział mi Jazz, wychodząc z pokoju. Nie zdziwiło mnie nawet to, że Emmett wrócił jakoś po północy. Nie mogłem zasnąć, bo ta rozmowa uświadomiła mi, że czuję coś do Belli. Zakochiwałem się w niej i mimo wszystko czułem się z tym cudownie, chociaż byłem takim idiotą...
__________
P.S Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, aktualnie jestem tak zajęta, że szkoda gadać |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Sob 22:27, 18 Kwi 2009 |
|
Ołkej, bo ja to już czytałam to się wypowiem.
Rozdział był taki super. Wciągnął mnie na tyle, że nie mogłam po prostu poprawiać błędów, bo wciągał mnie treść. Jak mam być szczera. Edward mnie wkurzył swoją przesadną reakcją. Od razu knuł jakieś teorie spiskowe, że Hennesy itd. Zgarnął minusa. Bella taka wrażliwa i ukryła się w szafie. Spodobało mi się jej załamanie. Było taki prawdziwe. Jasper. Normalnie szkoda mi się go zrobiło. I mam momentami wrażenie, że on dalej coś czuje do Belli. Emmett jak zwykle bosko bezpośredni.
Super, że w reszcie zrozumieli, że coś do siebie czują. Pozostaje mi tylko z niecierpliwoscią czekać na dalsze rozdziały.
P.S. - JA Cię wcale nie wychwalam za mocno! Wychwalam Cię, bo na to zasługujesz, O!
P.P.S. - Błędy są moją winą. O.
Pozdrawiam,
Oddana Dians. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Igunia94
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam skąd Edzio ;]
|
Wysłany:
Sob 22:59, 18 Kwi 2009 |
|
No dobra już dawno chciałam coś napisać ale jakoś tak wyszło że dopiero teraz się za to wzięłam.
Pomysł - genialny
Wykonanie - Genialne
gółem -GENIALNIE!!
Edward jako psycholog - Boże jak ja bym tak chciała
Naprawdę, szczerze i z ręką na sercu pisz dalej bo wychodzi Ci to świetnie.Co do rozdziału( 11 ) jej Jasper chyba wkońcu uświadomił Edziowi co jest między nim a Bellą. Mam nadzieję, że się ,,spikną"
No ale nie można tego wymagać od Bells ,wkońcu TAKIE przeżycia....narazie nie można..no ale..
Błagam o następny rozdział i życze aby wena spłynęła na twoją główkę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Chce_tylko___Edwarda
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 1:23, 19 Kwi 2009 |
|
absolutnie genialnie.
weszlam na forum po ponad tygodniowej nieobecnosci i myslalam sobie, ze najchetniej przeczytalabym sobie Terapie.
i mam! idealnie.
coz poprzednio wydawalo mi sie, ze cala sytuacja z dzikim seksem pomiedzy Bella a Edkiem odwroci sie w zart, a tu tak przykro.
ale coz, typowe dla tego ff.
mimo ze kocham czytac sielankowe ff od czasu do czasu, no moze czesciej, ten jest jednym z moich ulubionych.
niesamowicie budujesz napiecie.
po kazdym odcinku czuje niedosyt i pewnego rodzaju zrezygnowanie, bo nalezy im sie w koncu zaznac troche szczescia,
no i nadal cala zagadka traumy Belli nie jest rozwiazana.
Jak zawsze czekam na wiecej i zycze wiecej czasu oraz odwiedzin Pana Vena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 18:56, 19 Kwi 2009 |
|
"Za to ja, jak ten cholerny idiota, zostawiłem Bellę, mimo iż pragnąłem z nią być. Jednak bałem się, cholernie się bałem, że cała historia się powtórzy, ona nie będzie zdolna do miłości i zostawi mnie w najmniej oczekiwanym momencie, a ja mimo wszystko do czegoś ją zmuszę. Tylko, że nie na tym polega wzajemna miłość. Może już to spieprzyłem?"
Życie...
Bardzo lubię to opowiadanie, ale ten fragment chciałam przypomnieć jeszcze raz. Tak, aby udowodnić, że nie potrzeba przejaskrawionego patosu, płaczliwych, ckliwych tekstów czy grania na emocjach czytelników, by pokazać coś, co określa sie chyba mianem "uczuciowych rozterek", choć tego terminu strasznie nie lubię. Proste zdania, zwyczajne słowa. Brawo. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Nie 22:36, 19 Kwi 2009 |
|
Miałam napisać posta zaraz po przeczytaniu ale zapomniałam
Spodobało mi się w tym rozdziale to, że jest dużo dialogów.
Wątek z szafą dodał jeszcze więcej dramaturgii i pokazał, że mimo swoich
dwudziestu lat, Bella w środku jest małą skrzywdzoną dziewczynką i potrzebuje jakiegoś azylu.
Zastanawia mnie sytuacja z Mikiem. Bo jeśli on ją zgwałcił, to dlaczego dziewczyna nie poszła na policję? Wiem, wiem, wszystko wyjaśni się w następnych rozdziałach, ale nic nie poradzę na to, że zżera mnie ciekawość.
Podoba mi się zachowanie Edwarda. Pomimo swojej złości poszedł z nią porozmawiać.
Mam cichą nadzieję, że Bella całkowicie mu zaufa i wyjawi prawdę o swojej tragedii.
Mercy, wychwalać pod niebiosa Twoją wenę będę
Pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 13:00, 20 Kwi 2009 |
|
Dzii sex z terapeutą??? Och ja chętnie zapisze się na taki seansik do Edwarda :)
A tak powaznie super cały ff. Zaskakujący i dajacy duzo do myślenia... samo życie. Intryguje mnie tajemnica Belli, cieszy fakt uświadomienia swoich uczuć do niej przez Edzia no i odszedł jeszcze JAsper... Wybuchowa mieszanka.
Czekam na kolejne rozdziały i życze więcej wolnego czasu, który można przeznaczyć na pisanie tego ff. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 18:32, 20 Kwi 2009 |
|
uczucia to ja mam mieszane,
no niby fajnie, tylko ta B. jakaś taka psychiczna, z tą szafą to ogólna masakra, chociaż pomysł bardzo fajny, taki oryginalny, ciekawa jestem co z tego wyniknie.
różne rzeczy wymyślałam na to dlaczego B. jest "taka" ale gwałt? no way! jak to przeczytałam to myślałam że się poryczę...cios w me serce
ale przede wszystkim czekam na dziki sex z terapeutą^^
weny!!
x.o.x.o. Roxie |
|
|
|
|
vanja89
Wilkołak
Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tychy
|
Wysłany:
Czw 11:38, 23 Kwi 2009 |
|
Kolejna świetna część. I w pewnym sensie całe zamieszanie "rozeszło się po kościach". I dobrze ;]
Jednak mam małe "ale". Mogło pojawić się tutaj więcej opisów uczuć i przemyśleń, a konkretnie w miejscu, gdzie jest rozmowa Edward-Jasper... Ten jeden fragment w całym rozdziale jest jakiś taki dziwny i płytki jak dla mnie... Taki lekko sztuczny... Ta rozmowa powinna być bardziej rozbudowana i głębsza... Nie wiem... Takie jest tylko moje odczucie prawdopodobnie, al emusiałam to napisać ;] A poza tym już nei moge doczekać się dalszych części |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Czw 17:37, 30 Kwi 2009 |
|
Nareszcie, juz nie mogłam się doczekać !!
W końcu idiota się zorientował, że ją kocha :D
Co do rozdziału widziałam jakieś tam błędy, ale nie takie rażące :)
No cóż pozostaje mi czekać na next i życzyć dużo weny !!
Annabell |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Nie 21:54, 03 Maj 2009 |
|
super! po prostu jak czytałam ten ff to ryczałam przy niektórych momentach.
np.- Bella w szpitalu.
genialne!
trzeba przyznać, że szafa to mnie wręcz przeraziła. Taka Bella jest naprawdę bardzo odmienna i muszę przyznać, że mi jak najbardziej odpowiada, w końcu nowy pomysł.
Po prostu brakuje mi słów, czekam z niecierpliwością na następny rozdział ^^.
veny!
pozdrawiam, Mirell. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|