FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Terapia +18 (NZ) cz.17 (05.02) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
niesmaczne.
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:27, 15 Lip 2009 Powrót do góry

Jeju, mój mózg już nie wyrabia z tymi przecinkami. Ja poprostu nie potrafię spokojnie przeczytać twojego tekstu, bez ciągłego 'O! Tu bym postawiła kropkę', 'O! Tu też', 'O! Tu, do cholery, też!'.
Kurczę, popracuj trochę nad tym, bo naprawdę ciężko się czyta te zdania mające po 4-5 linijek. Ja mam wrażenie jakby osoba, która mówi strasznie się spieszyła i brzmi to dość chaotycznie, np. to: Jesteś tak zajęty sobą, nie zaraz, ty w ogóle zachowujesz się jak jakiś pieprzony imbecyl, z nikim się nie liczysz, Bella najwidoczniej wyprała cię z wszelkich uczuć, chociaż nie, ona w porównaniu z tobą jest zdolna do miłości. Jasper ochrzania Edwarda, ale brzmi jakby zaraz miał powiedzieć 'To ja lecę do Alice. Nara!'.
Już nawet nie chce mi się tych wszystkich błędów wypisywać.
Oprócz tego, powiem, że wszystko jest bardzo, baardzo zagmatwane.
Na przykład, zastanawia mnie, dlaczego Edward mówi Moja kochana Tania, skoro kocha Bellę.
A, i rzuciło mi się w oczy Tania a nie Tanya. To wygląda jakby ona rzeczywiście była tania i puszczalska.

No, to by było na tyle.
Wybacz, że to dość ostra krytyka, ale napisałam to, co mi w duszy gra beznadziejnie to brzmi po przeczytaniu tego rozdziału.
pozdrawiam, niesmaczne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niesmaczne. dnia Śro 13:29, 15 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:28, 15 Lip 2009 Powrót do góry

Jesteś świetna. Dobrze że Bella zaczęła naprawiać błedy i mam nadzieję, że jej to wyjdzie. A ten Ed musi być na każde zawołanie jeśli chodzi o Tanyę. Alice jak zwykle mnie dobiła, fajnie że z nią i Jasperem jest już dobrze oby to się już nie popsuło. Co do Belli i Eda powinni sobie już wszystko wyjaśnic. I jeszcze Rose i Em z mimi to chyba będzie problem, mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni.

Nie mogę się doczekać kolejnej częśći

Pozdrawiam M.W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 21:27, 27 Lip 2009 Powrót do góry

Wow to było cośWink
ta opowieść i styl jakim piszesz jest na prawdę wyśmienity. Śmiałam się i płakałam, i jestem pełna podziwu!

ukłony.. ukłony Ci składam!!

czekam na dalszą część
pozdrawiam ;*
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Wto 23:02, 28 Lip 2009 Powrót do góry

Kochane moje czytelniczki/czytelnicy, bo nie wiem czy jakiś pan czyta, a nie chciałabym nikogo pominąć... jestem okropna wiem, nie dziękuje wam za wspaniałe komentarze i nie dodaje rozdziałów, ale to siła wyższa... praca i nie tylko dlatego mam nadzieje że mi wybaczycie....

Dobra żeby nie przedłużać nowy rozdział przed wami.... miłego czytania.


Beta: Scotland, kochana Ty moja:*

Rozdział 15

Bella:

Tak naprawdę to nie miałam zamiaru wracać tak wcześnie do domu. Mimo, iż atmosfera znacznie się w nim zmieniła od naszego wspólnego oczyszczenia. Alice i Rosalie spędzały ten czas poza nim. Więc czekał mnie zupełnie pusty dom, do którego nie chciałam wracać, ale gdybym tego nie zrobiła moje dwie wspaniałe przyjaciółki i tak by się o tym dowiedziały. Więc chcąc nie chcąc, okrężną drogą udałam się do domu. Moje myśli były zupełnie gdzie indziej. Całą drogę analizowałam zachowanie Edwarda i nawet się nie spostrzegłam, a już stałam przy swoich drzwiach z kluczami w dłoni. Otworzyłam je cicho i weszłam do ciemnego domu. Ciemność nigdy mi nie przeszkadzała. Jednak w tej było coś dziwnego, sama nie wiem nawet co to było. Po chwili zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to w holu nie jest tak znowu mroczno, ponieważ w salonie coś się pali. Wystraszyło mnie to bardzo, więc nie wiele myśląc otworzyłam szklane drzwi i zamarłam. Niespodziewanie znalazłam się w środku stosunku seksualnego mojej prawie siostry i jej byłego chłopaka. A ponieważ byłam wstrząśnięta stałam w drzwiach jak kołek z opuszczoną do ziemi szczęką, zastanawiając się co dalej robić. Trzeźwość umysłu zachował jedynie Emmett, który najprawdopodobniej czuł się bardziej zażenowany niż ja. Okrył siebie i zdezorientowaną Rosalie kocem. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę znajduję się nie tam gdzie powinnam.
- Wybaczcie ja... no ten... no... nie spodziewałam się, że to wy... myślałam, że pożar.... - plątałam się w zeznaniach, a szok nie ustępował.
- To nie twoja wina, myśleliśmy że masz dzisiaj terapię ... i ten no... tak wyszło
- Wiecie co? Nie przeszkadzajcie sobie, ja przyszłam tylko po rzeczy i już uciekam. Naprawdę – pośpiesznie zamknęłam drzwi od tego nieszczęsnego salonu. Najszybciej jak mogłam spakowałam parę najpotrzebniejszych rzeczy i czym prędzej uciec z domu.

Nie zastanowiałam się nad tym gdzie teraz pójdę i co zrobię, bo do domu wrócić nie mogłam. Nie żebym nie chciała, ale w końcu oni się chyba godzili. A moja osoba przeszkodziła im w tak nietaktowny sposób. Nie mogę nawet o tym myśleć, matko wlazłam im do pokoju w trakcie seksu, co ze mną do cholery jest nie tak? Jedynym ratunkiem z tej sytuacji stała się teraz propozycja Edwarda. Owszem mogłam zadzwonić jeszcze do Jacoba, lecz to nie o nim pomyślałam jako pierwszym. Poza tym chłopak miał dzisiaj dyżur w szpitalu. Więc zrobiłam to co zrobiłam, a mianowicie zatelefonowałam do Edwarda. Miałam nadzieję, że skoro nie znalazł Emmetta w swoim domu jest jeszcze na miejscu, a jego oferta jest nadal aktualna.
- Edward to ja...
- ….
- Mam nadzieję, że twoja propozycja jest aktualna?
- …
- Plany uległy zmianie, mogę z tobą jechać?
- …
- Mam wszystko czego mi trzeba tu przy sobie. Gdzie mam się z tobą spotkać?
- …
- Nie, to nie jest dobry pomysł... Może spotkajmy się przy barze, wiesz tym w którym dorabiałam w wakacje?
- …
- Świetnie, to do zobaczenia.

To był najgorszy pomysł jaki mógł mi wpaść do głowy. Przecież ja nawet nie wiem gdzie my jedziemy, do tego ani Rosalie ani Alice nie są świadome mojej jakże głupiej decyzji. O czym ja do cholery myślałam dzwoniąc do niego? Chyba powinnam to wszystko odwołać za nim będzie za późno. Ja i Edward sam na sam w samochodzie? Nie, nie, nie, muszę do niego zadzwonić już, zaraz, natychmiast.
- Witaj, cieszę się, że zmieniłaś zdanie – cholera no to teraz Bello już się nie wywiniesz. Sama naważyłaś sobie tego piwa, to teraz musisz je wypić.
- Gdybym ci opowiedziała co mnie do tego zmusiło, to byś za pewne nie uwierzył.
- Może mi o tym opowiesz? - na pewno zaraz to zrobię, taak jasne. Oczywiście nie dodałam tego w myślach, tylko spiekłam raka
- Wolałabym nie.
- To twoja decyzja, może ponownie zmienisz zdanie. Wiesz muszę jeszcze znaleźć Emmetta, bo gdzieś mi chłopak zaginął.
- Nie zaginął, jest z Rosalie u nas w domu, ale proszę cię nie każ mi tam iść. Czy nie możesz do niego zadzwonić, powiedzmy tak za dwie godziny? - wiedziałam co oni zapewne teraz robią. Po co ktoś znowu miał im w tym przeszkadzać. O fuj Bello przestań to sobie wyobrażać!
- Dobrze, skoro aż tak ci z tym niezręcznie to nie ma problemu.

Zostałam poinstruowana, gdzie mam zostawić swoje rzeczy i na spokojnie uświadomiona w jego planach. Edward zachowywał się w stosunku mnie zupełnie inaczej niż dotychczas. Traktował mnie wręcz jak swoją przyjaciółkę, a nie jak pacjenta, którym w końcu byłam.
Po godzinie jazdy i tej krępującej ciszy, zagłuszanej jedynie przez cicho grające radio, dałam za wygraną i odwróciłam swoją twarz od okna. Podziwianie przyrody nocą nie jest wcale takie atrakcyjne. Szczególnie gdy obraz jest rozmazany, a osoba siedząca obok ciebie nie okazuje zainteresowania.
- Edwardzie czy możesz mi powiedzieć jaki jest tak w ogóle nasz cel podróży?
-Jedziemy do mojej starszej siostry. Potrzebuje mnie pilnie. Wiesz to trochę skomplikowana sprawa.
- Nie za bardzo rozumiem, możesz jaśniej?
- Nie teraz. Opowiem ci o tym ale, później. - Do cholery co on sobie myśli, że będę nie świadoma aż do końca? Poza tym niby co będziemy robić przez te półtorej godziny, które nam jeszcze zostało do przejechania?
- Edward, próbuję z tobą rozmawiać, a ty sam mi to uniemożliwiasz. Czy tak wyobrażasz sobie naszą terapię?
- To ja jestem lekarzem, nie ty.
- Ty jesteś psychologiem, albo starasz się nim być. Uwierz mi miałam do czynienia z różnymi takimi i żaden z nich nie zachowywał się tak jak ty. Kiedyś zależało ci na rozmowie ze mną, teraz jest inaczej. Wydaje mi się, że John powinien dać w końcu za wygraną i ty również.
- Dlaczego do cholery starasz się mnie obrażać!? Sama dopuściłaś do takiej sytuacji, a teraz masz pretensje.
- Mimo wszystko nawet na coś takiego powinieneś być gotowy. Poza tym nie zamierzam się z tobą nigdy kochać, także daj sobie spokój. I wiesz: co może masz rację, lepiej nie rozmawiajmy, tak będzie dla nas lepiej, może odpuścisz szybciej. - Miałam dość jego dziwnego zachowania. Z tym głupim incydentem też powinien dać sobie spokój, ale nie. Zmienił się i to bardzo, teraz to widzę. Szkoda, że ta cała przemiana odbija się na mnie. Tak jakby ktoś nie chciał bym mogła z nim prowadzić zwykłą, przyjacielską pogawędkę. Zaraz, ktoś mi chyba kiedyś powiedział, że on nigdy nie będzie mój. Tylko kto to był i kiedy to było? A może to tylko moja podświadomość, to sobie wmawia. Dlaczego miała by to robić Bello? Boże jeśli bym chciała z nim być. Nie, nie!!! Nawet o tym nie myśl, przecież jakbyś mu miała się pokazać nago? Nie ma możliwości, że ktoś kiedyś cię pokocha, taką jaką jesteś. Szara myszka, do tego niezdara, z „bogatą” przeszłością. Nigdy nie znajdziesz księcia na białym koniu.
- Bello czy ty mnie słuchasz?
- Nie – odpowiedziałam bezczelnie, bo już mi wcale na tej rozmowie nie zależało
- Przepraszam, wiem że nie powinienem się tak zachowywać. Jednak próbuję zachować jakiś dystans między nami.
- Powodzenia – odpowiedziałam złośliwie i obróciłam swoją twarz w stronę okna.
- Dlaczego ty jesteś taka, kobieto!
- Jeszcze tego nie wiesz? Ciekawe ponoć jesteś dobrym specjalistą.
- Możesz mówić jaśniej... proszę
- Ehh, niech będzie. Kiedyś byłam zupełnie inną osobą. Otwartą na świat i to co wokół niego. Ufałam bezgranicznie ludziom i powiem ci, że się z tego powodu bardzo cieszyłam. Poznałam dzięki temu Rosalie, Alice, Angelę jak i również Jessicę, ale o tym wiesz. Byłyśmy wręcz nierozłączne. Wierzyłam im zawsze, bez względu co mówiły, bo byłam naiwna. Szczególnie co do Jessicki. No cóż człowiek uczy się na własnych błędach. Ja jej za bardzo ufałam, a ona to tak po prostu wykorzystała to. Nie wiem, może była zazdrosna albo kierował nią jakiś inny powód. To już chyba nie ma znaczenia.
Od tego czasu straciłam zaufanie do ludzi, mam też problem z zaufaniem wam facetom. Niestety macie w sobie to coś, co nie działa na waszą korzyść - a mianowicie hormony. Nie umiecie nad nimi zapanować, sam zresztą o tym wiesz.
- Czy mogę ci zadać jedno pytanie?
- Chyba już to właśnie zrobiłeś – powiedziałam jeszcze trochę zła – No dobrze słucham
- Ty zostałaś zgwałcona? - to raczej nie było pytanie tylko stwierdzenie faktu.
- Tak zostałam brutalnie zgwałcona, - i żeby tylko to, dodałam w myślach
- Czy to zrobił ktoś z twojego bliskiego otoczenia
- Owszem Edwardzie, ale nie chcę o tym rozmawiać. Nie jestem gotowa na takie zwierzenia.
- Oczywiście, wybacz, nie chciałem być nachalny – przez chwilę milczeliśmy.
Pogoda za szybą zmieniała się w totalną ulewę, gdy w pewnym momencie samochód Edwarda zaczął wydawać jakieś dziwne dźwięki.
- Zjedź na pobocze – powiedziałam przerażona
- Czy w lesie jest jakieś pobocze?
- Musi być, nie możemy stać na środku jezdni. Jak to sobie wyobrażasz!? Tu masz zjazd na jakąś polanę!
- Spokojnie, przecież nie jestem aż tak głupi – gdyby wzrok mógł zabijać, już pewnie by nie żył. Ja tu panikuję, a on się ze mnie nabija – Żartowałem tylko, to pewnie tylko jakaś drobna usterka. Zaraz ją naprawimy i po kłopocie. A takie zjazdy są na tej trasie co jakiś czas.
- Masz coś na myśli?
- Ależ skąd, kiedyś gdzieś czytałem o tym, że w nocy w lesie może być bardzo romantycznie. Jeżeli wiesz co mam na myśli – Edward tak nagle stał się zupełnie innym człowiekiem. Zmienił się, bo pewnie ogarnęły go wyrzuty sumienia po tym co usłyszał.
- Mam ci pomóc z tym, czy dasz sobie sam radę? – mówiąc wskazałam na samochód
- Będziesz musiała mi pomóc, mam tu parasol i latarkę. Czy to nie będzie dla ciebie jakiś kłopot? Wiesz strasznie pada.
- Dam radę, w końcu to jakaś przygoda – chciałam być znowu jak mała dziewczynka lub nastolatka bez problemów i przeszłości, która na każdym kroku przeżywa wspaniałe przygody.
- Brakuje ci przygód? To wyskakuj z samochodu. Będziesz zaraz miała jedną i może się czegoś nauczysz.
- Tak jest! - Mój humor znacznie się poprawił. Może chociaż trochę oczyściłam swoją duszę i zalegający na niej ciężar. Witaj przygodo.

Edward otworzył maskę i szybko wyskoczył z samochodu. Ja miałam zaczekać, aż on otworzy moje drzwi. Jak sam twierdził nie pozwoli bym zmokła. Szkoda, że właśnie dziś musiało tak strasznie padać. Na szczęście gęste drzewa nie przepuszczały tego deszczu. Stałam spokojnie z parasolką w jednej i latarką w drugiej dłoni. W ten sposób dawałam ochronę i światło Edwardowi, który sprawdzał silnik wozu. Jego ciężarówka nie była, niestety pierwszej młodości, ale bardzo ją lubiłam. Jej czerwony, lekko zardzewiały kolor miał swój urok. Nigdy nie byłoby mnie stać nawet na taki używany samochód, ale zawsze był Edward.
- Czy to coś poważnego? - zapytałam po jakiś dziesięciu minutach
- Obawiam się, że przegrzaliśmy ślinik, a ta pogoda nie jest na na rękę
- I co teraz? - w moim głosie można było wyczuć nutkę paniki
- Spokojnie Bello zaraz coś wymyślę
- Pięknie jesteśmy gdzieś, nie wiadomo gdzie i do tego nikt z naszych znajomych o tym nie wiem. Świetnie się załatwiliśmy.
- Sprawdzę czy mam gdzieś tu zasięg. Ty też to zrób.
- Nie mam i co teraz? Powiedz że ty masz i możemy zadzwonić po pomoc?!
- Niestety, u mnie też go brak. Wiesz co, może ja pójdę na drogę i tam sprawdzę.
- O co to, to nie. Nie ma mowy żebyś mnie tu zostawił samą. Nie zgadzam się i już. Pójdziemy razem albo wcale – Byłam zdenerwowana i już lekko zmarzłam, ale nie chciałam okazywać strachu. Niestety, moje ciało było innego zdania. Byłam mniej odporna przez ten wypadek, dlatego zaczęłam kichać, na co Edward zareagował natychmiastowo.
- Oboje zostajemy w samochodzie, tam chociaż będzie nam ciepło. Mam koc i kawę. Może masz ochotę?
- No dobrze, przynajmniej nie zaatakują nas żadne wilki.
- Bello wilki w taką pogodę też się raczej pochowały.
Nie sądzę Edwardzie, te stworzenia nawet w taką pogodę polują, ale tego nie powiedziałam. Przecież nie przyznam się, do tego że oglądam Discovery, prawda?
- Mam dla ciebie małą propozycję. Co po wiesz na to żebyśmy się przenieśli na tylne siedzenie. Będzie nam tam razem cieplej i oczywiście będę trzymał ręce przy sobie, tak jak obiecałem.
- No dobra. Skoro ma być cieplej to dlaczego by nie.

Edward:

Kiedy zadzwoniła byłem bardzo zdziwiony, ponieważ nie liczyłem na to, że może zmienić zdanie. Chociaż przez telefon słychać było zdenerwowanie w jej głosie, starałem się zmusić do przyjaznego tonu. W mojej głowie oczywiście ukazywały się obrazy nas sam na sam. Jednak gdzieś tam w tle zawsze pojawiał się Jacob. Było to tak jakby mój umysł uświadamiał mnie w tym, że ona jest już zajęta, a ja byłem idiotą. Oddaliłem szybko te myśli od siebie, by posłuchać co ma mi do powiedzenia.

- Edward to ja ... - mówiła tak jakbym tego nie wiedział
- Cześć, co się stało, że dzwonisz? - nadal nie wiedziałem dlaczego dzwoni. Nie pomyślałem, że to może mieć związek z moją propozycją dopóki o niej nie wspomniała.
- Mam nadzieje że twoja propozycja jest aktualna?
- Propozycja nadal aktualna. A co z twoim palami na wieczór? - czyli jednak, może ten cały Jacob ją wystawił i teraz biedna nie ma co począć.
- Plany uległy zmianie, mogę z tobą jechać?
- Jasne że możesz. Przecież mówiłem, że gdybyś zmieniła zdanie daj tylko znać. Musisz zabrać ze sobą potrzebne rzeczy. No wiesz, szczoteczkę, jakieś ubranie na zmianę. Takie najpotrzebniejsze, bo jednak zostaniemy tam do niedzieli.
- Mam wszystko czego mi trzeba tu przy sobie. Gdzie mam się z tobą spotkać?
- Przyjadę po ciebie – kiedy wypowiedziałem tą propozycję, jej głos stał się niepewny i dziwnie piskliwy. Nie wnikałem w szczegóły, ponieważ jak na razie nie było ważne dlaczego zmieniła zdanie. Teraz jedynie liczyło się to, że spędzimy razem cały weekend.
- Nie to nie jest dobry pomysł ... Może spotkajmy się przy barze, wiesz tym w którym dorabiałam w wakacje?
- Jakbym mógł zapomnieć ten przeklęty bar – pomyślałem, lecz dodałem tylko - (.) Nie ma problemu, będę tam za dziesięć minut.
- Świetnie, to do zobaczenia.
Kiedy dojeżdżałem na miejsce, moje oczy od razu ją zauważyły. Mimo mroku i padającego na nią słabego światła dochodzącego z restauracji. Wyglądała pięknie niczym anioł, który został zesłany na ziemię by mnie zbawić. Wiem, że moje myśli w tym momencie były irracjonalne, ale nie dbałem o to. Ponieważ moje serce już dawno pokochało tę kobietę, tak jak jeszcze nigdy nikogo na świecie. Teraz idąc w jej stronę widziałem jakby prowadziła ze sobą wewnętrzną walkę, nad czymś usilnie rozmyślając. Znałem ten wyraz twarzy nader dobrze.Ponieważ miała go przy mnie tak wiele razy, jakby chciała coś powiedzieć, lecz nie wiedziała jak. Nawet nie zauważyła gdy podszedłem.
- Witaj, cieszę się, że zmieniłaś zdanie – trochę ją przestraszyłem, ale było mi tak cholernie przyjemnie. Zdawałem sobie sprawę, iż ten weekend należy do mnie. Do Edwarda Cullena, który będzie miał Belle Swan cały czas przy sobie. Mimo obecności Tanyi i nie tylko jej.
- Gdybym ci opowiedziała co mnie do tego zmusiło to byś za pewne nie uwierzył. - A ty zapewne nie uwierzyłabyś co robił Jasper i Alice bo to zapewne nie były ciasteczka, pomyślałem.
- Może mi o tym opowiesz? - Zapytałem przebiegle, chociaż zdawałem sobie sprawę, że zapewne jakoś się wywinie od odpowiedzi.
- Wolałabym nie.
- To twoja decyzja, może ponownie zmienisz zdanie. Wiesz muszę jeszcze znaleźć Emmetta, bo gdzieś mi chłopak zaginął.
- Nie zaginął, jest z Rosalie u nas w domu, ale proszę cię nie każ mi tam iść. Czy nie możesz do niego zadzwonić, powiedzmy tak za dwie godziny? - Dlaczego tak panikujesz? - pomyślałem, lecz dodałem tylko:
- Dobrze, skoro aż tak ci z tym niezręcznie to nie ma problemu.
Jechaliśmy w kompletnej ciszy przez długi czas. Walczyłem ze sobą, ponieważ z jednej strony chciałem z nią o czymś porozmawiać, a z drugiej obawiałem się tego, że w końcu głośno przyzna, że kocha kogoś innego i tym samym złamie moje serce. Zaczęła jednak sama tą głupią rozmowę, oskarżając mnie w niej o to, iż nie jestem odpowiednim psychologiem. A raczej, że się na niego nie nadaje. Niestety nie wiedziała dlaczego moje stosunki względem niej aż tak się oziębiły. Pamiętam ten dzień w szpitalu, kiedy siedziała tak z dziećmi i czytała im bajki. Wtedy to właśnie wyobraziłem sobie ją jako moją żonę. Nie mogłem uwierzyć, że ta myśl aż tak bardzo zawładnie mym umysłem. Tylko, że sam to wszystko spieprzyłem. Naskakując na nią w swoim gabinecie, a późnej całując tak jak jeszcze nigdy nikogo nie całowałem. Mimo, że przyjęła to na siebie jako atak. Było to najlepsze doznanie mojego życia. Później niestety straciłem to na co tak długo pracowałem. Jej zaufanie. Teraz to działo się znowu.
- Edwardzie czy możesz mi powiedzieć jaki jest tak w ogóle nasz cel podróży?
- Jedziemy do mojej starszej siostry. Potrzebuje mnie pilnie. Wiesz to trochę skomplikowana sprawa. - Nie wyjaśnię ci wszystkiego tak łatwo. Zobacz jak ja muszę się czuć codziennie, kiedy ty nie zamierzasz się przede mną otworzyć.
- Nie za bardzo rozumiem, możesz jaśniej?
- Nie teraz. Opowiem ci o tym ale później.
- Edward, próbuję z tobą rozmawiać, a ty sam mi to uniemożliwiasz. Czy tak wyobrażasz sobie naszą terapię?
- To ja jestem lekarzem, nie ty. - To pouczanie było trochę wkurzające.
- Ty jesteś psychologiem, albo starasz się nim być. Uwierz mi miałam do czynienia z różnymi takimi i żaden z nich nie zachowywał się tak jak ty. Kiedyś zależało ci na rozmowie ze mną teraz jest inaczej. Wydaje mi się że John powinien dać w końcu za wygraną i ty również.
- Dlaczego do cholery starasz się mnie obrażać!? Sama dopuściłaś do takiej sytuacji, a teraz masz pretensje.
- Mimo wszystko nawet na coś takiego powinieneś być gotowy. Poza tym nie zamierzam się z tobą nigdy kochać, także daj sobie spokój. I wiesz co może masz rację, lepiej nie rozmawiajmy, tak będzie dla nas lepiej, może odpuścisz szybciej.
- Bello dlaczego ty nie możesz o tym zapomnieć, to zdarzyło się jeden raz i przez zupełny przypadek, wcale nie ma zamiaru tego powtarzać...- mówiłem, jednak sam do siebie ponieważ ona siedziała przy mnie lecz myślami była daleko.
- Bello czy ty mnie słuchasz?
- Nie – Była zła i to nie ulegało wątpliwości.
- Przepraszam, wiem że nie powinienem się tak zachowywać. Jednak próbuję zachować jakiś dystans między nami.
- Powodzenia – To było jak dla mnie za dużo.
- Dlaczego ty jesteś taka, kobieto! - krzyknąłem na nią.
- Jeszcze tego nie wiesz? Ciekawe ponoć jesteś dobrym specjalistą.
- Możesz mówić jaśniej... proszę?
- Ehh, niech będzie. Kiedyś byłam zupełnie inną osobą. Otwartą na świat i to co wokół niego. Ufałam bezgranicznie ludziom i powiem ci, że się z tego powodu bardzo cieszyłam. Poznałam dzięki temu Rosalie, Alice, Angelę jak i również Jessicę, ale o tym wiesz. Byłyśmy wręcz nierozłączne. Wierzyłam im zawsze, bez względu co mówiły, bo byłam naiwna. Szczególnie co do Jessicki. No cóż człowiek uczy się na własnych błędach. Ja jej za bardzo ufałam, a ona to tak po prostu wykorzystała. Nie wiem, może była zazdrosna, albo kierował nią jakiś inny powód. To już chyba nie ma znaczenia.
Od tego czasu straciłam zaufanie do ludzi, mam też problem z zaufaniem wam facetom. Niestety macie w sobie to coś, co nie działa na waszą korzyść - a mianowicie hormony. Nie umiecie nad nimi zapanować, sam zresztą o tym wiesz.
- W końcu zrozumiałem co Bella przez ten cały czas chciała mi powiedzieć. Ona jest gotowa na rozmowę, a ja muszę albo jej odpuścić, tym samym dać jej powód do rozstania, albo też sam drążyć dalej tę historię swoimi pytaniami.
- Czy mogę ci zadać jedno pytanie?
- Chyba już to właśnie zrobiłeś. No dobrze słucham
- Ty zostałaś zgwałcona? - Nie chciałem by poczuła się tym pytaniem urażona.
- Tak zostałam brutalnie zgwałcona - czułem że w tej historii jest coś jeszcze, lecz nie naciskałem. Ponieważ teraz zrozumiałem, że ona chce to wyrzucić z siebie, lecz robi to powoli.
- Czy to zrobił ktoś z twojego bliskiego otoczenia? - Zadałem kolejne pytanie.
- Owszem Edwardzie, ale nie chcę o tym rozmawiać. Nie jestem gotowa na takie zwierzenia.
- Oczywiście, wybacz nie chciałem być nachalny – ale tak cholernie chciałbym już poznać prawdę. Zgłębić to co tworzy wokół ciebie tak mocną skorupę, przez którą nie mogę się przebić, choć bardzo tego pragnę. Z moich rozmyślań wyrwało mnie dziwne zachowanie samochodu. Na dworze panowały egipskie ciemności, do tego padał ulewny deszcz.
- Zjedź na pobocze – w głosie Belli wyczułem panikę, żeby rozładować złe napięcie, zadałem najgłupsze pytanie na świecie.
- Czy w lesie jest jakieś pobocze?
- Musi być, nie możemy stać na środku jezdni. Jak to sobie wyobrażasz!? Tu masz zjazd na jakąś polanę! - Pięknie jej panika zamiast zniknąć jeszcze bardziej wzrosła. Brawo geniuszu.
- Spokojnie, przecież nie jestem aż tak głupi. Żartowałem tylko, to pewnie tylko jakaś drobna usterka. Zaraz ją naprawimy i po kłopocie. A takie zjazdy są na tej trasie co jakiś czas.
- Masz coś na myśli?
- Ależ skąd, kiedyś gdzieś czytałem o tym że w nocy w lesie może być bardzo romantycznie. Jeżeli wiesz co mam na myśl – Starałem się jak mogłem by zmienić tor rozmowy.
- Mam ci pomóc z tym, czy dasz sobie sam radę?
- Będziesz musiała mi pomóc, mam tu parasol i latarkę. Czy to nie będzie dla ciebie jakiś kłopot? Wiesz strasznie pada.
- Dam radę, w końcu to jakaś przygoda – Bella najwyraźniej starała się również zapomnieć o moich głupich odzywkach i miała nadzieję, że jej wesoły ton ukryje strach.
- Brakuje ci przygód? To wyskakuj z samochodu. Będziesz zaraz miała jedną i może się czegoś nauczysz.
- Tak jest!

Niestety po chwili nie było mi już do śmiechu. Kiedy podniosłem maskę samochodu i zobaczyłem co się stało zrozumiałem, że bez nowego akumulatora się nie obejdzie. Do tego wszystkiego byliśmy w ciemnym lesie, z dala od cywilizacji. Wiedziałem, że do najbliższej stacji paliw mamy co najmniej 4 mile. Czyli jednym słowem byliśmy załatwieni.
- Czy to coś poważnego? - Cholera byłem tak pogrążony we własnych czarnych myślach, aż zapomniałem o marznącej i moknącej Belli.
- Obawiam się, że przegrzaliśmy ślinik, a taka pogoda jest nam nie na rękę. - Nie było sensu też kłamać.
- I co teraz?
- Spokojnie Bello zaraz coś wymyślę. - Panika ogarniała także i mnie.
- Pięknie jesteśmy gdzieś, nie wiadomo gdzie i do tego nikt z naszych znajomych o tym nie wiem. - Znajomi. Komórki. No tak, że też wcześniej o tym nie pomyślałem. Błagam niech będzie tu zasięg.
- Sprawdzę czy mam gdzieś tu zasięg. Ty też to zrób.
- Nie mam i co teraz? Powiedz że ty masz i możemy zadzwonić po pomoc?! - Nie było wyjścia, musiałem iść ten cały kawał sam i sprowadzić pomoc. Przynajmniej Bella będzie bezpieczna.
- Niestety, u mnie też go brak ja też nic. Wiesz co, może ja pójdę na drogę i tam sprawdzę.
- O co to, to nie. Nie ma mowy żebyś mnie tu zostawił samą. Nie zgadzam się i już. Pójdziemy razem albo wcale. - Nie dała mi wyboru. Nie mogłem zgodzić się na to żebyśmy oboje szli poboczem drogi w taką pogodę. To by było kuszenie losu. Musieliśmy zostać tu gdzie jesteśmy. Miejmy nadzieje, że Victoria wyśle na poszukiwania Jamesa. Przecież przed wyjazdem ich powiadomiłem. To jedyna nadzieja.
- Oboje zostajemy w samochodzie, tam chociaż będzie nam ciepło. Mam koc i kawę. Może masz ochotę?
- No dobrze, przynajmniej zaatakują nas żadne wilki.
- Bello wilki w taką pogodę też się raczej pochowały. - Nic mi na to nie odpowiedziała, ale zauważyłem jak przez jej ciało przechodzi dreszcz. Może był spowodowany strachem, lecz miałem przeczucie, że to przez ten zimny wiatr.
- Mam dla ciebie małą propozycję. Co po wiesz na to żebyśmy się przenieśli na tylne siedzenie. Będzie nam tam razem cieplej i oczywiście będę trzymał ręce przy sobie, tak jak obiecałem.
- No dobra. Skoro ma być cieplej to dlaczego by nie.

Usadowiliśmy się oboje na tylnym siedzeniu, wcześniej jednak wyciągnąłem z bagażnika kawę i koc. Nic więcej ze sobą nie miałem. Bella bardzo niechętnie się do mnie zbliżyła. Jednak po chwili w pełni mi zaufała. Ponieważ pod kocem było ciepło i przyjemnie, a nasze ciała wzajemnie ogrzewały się przez dotyk. Nie zostało nam teraz nic innego jak tylko zasnąć, lecz żadne z nas nie miało takiego zamiaru. Tylko przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.

- Chciałbym wiedzieć, dlaczego zmieniłaś zdanie? - Zapytałem niepewnie, nie wiedząc czy chcę poznać prawdę. Jednak pytanie padło i teraz czekałem na odpowiedź.
- Nie wiem czy chcesz o tym słuchać. Mnie na samą myśl robi się niedobrze. - Odpowiedziała wymijająco Bella
- Proszę, nie bądź taka. - Droczyłem się z nią.
- No dobrze skoro chcesz. Tylko uprzedzam że ostrzegałam.
- Dobra, dawaj. Nie mogę się doczekać.
- Wiesz, kiedy wyszłam z gabinetu. Zrozumiałam, że mam wolny wieczór i mogę robić to na co mam tylko ochotę. Ponieważ Rosalia i Alice miały jakieś inne plany na mieście i miało ich nie być. Wracałam do domu okrężną drogą, wcale się nie śpiesząc. Kiedy w końcu dotarłam, miałam plany na długą relaksującą kąpiel. Tylko, że coś było nie tak. W naszym salonie, a muszę dodać, pomimo że w domu było ciemno, świeciło się jakieś światło. Wyglądało to raczej jak płomień, czy coś takiego. No i ten... trochę mi głupio o tym mówić, bo to raczej krępujące, ale dobrze niech będzie. Weszłam z impetem do pokoju i zobaczyłam jak Emmett i Rosalie. Jak oni... no wiesz.
- Bello co masz na myśli? - Czy to oznaczało, że ona widziała jak oni ... Nie, chyba nie to ma na myśli.
- Do cholery Edward. Emmett był w Rosali... dosłownie. - Kiedy to mówiła automatycznie zobaczyłem to w swojej wyobraźni i aż jęknąłem
- O Boże nie chcę znać szczegółów z życia seksualnego mojego brata.
- Świetnie , że mówisz to właśnie mnie, poza tym uprzedzałam. To nie było fajnie uwierz mi.
- Czyli weszłaś do pokoju w trakcie seksu?! O matko Bello. Wiesz, że stosunek przerywany nie jest zdrowy? - Zacząłem się śmiać jak głupi i wtedy ujrzałem jej twarz, która była przepełniona smutkiem. To automatycznie popsuło mi humor. - Wybacz, nie chciałem.
- Nie, nic się nie stało. - Mówiąc to nie patrzyła na mnie. Musiałem to jakoś naprawić.
- Powiem tak, byłaś w znacznie gorszej sytuacji niż ja. Bo kiedy wszedłem do swojego mieszkania mogłem przysiąc że jestem sam. Zresztą to była taka sama wymówka chłopaków jak u ciebie. Emmett i Jasper mieli „plany na mieście”. Teraz chyba oboje wiemy, że nigdy tak naprawdę nic nie załatwiali. No chyba, że TO. Wiesz co mam na myśli. Pewnie bym ich nie nakrył, gdyby nie te dziwne odgłosy. Miałem wrażenie, że to jakiś włamywacz czy ktoś taki. Dlatego bez zastanowienia wbiegłem do pokoju i zapaliłem światło. To co ujrzałem aż mnie wbiło w ziemię.
- Co to było Edwardzie? - Zapytała po chwili mojego milczenia Bella.
- No cóż, Jasper i Alice. W jak by to ująć dwuznacznej sytuacji. Kiedy otworzyłem drzwi, Jasper instynktownie zarzucił na Alice koc, chyba. Alice stwierdziła, że robią ciasteczka. - Dokończyłem chichocząc, by po chwili usłyszeć najpiękniejszy śmiech na świecie.
- Edwardzie właśnie to sobie wyobraziłam. Zastanawiasz się jak oni musieli być zawstydzeni?
- Wiesz raczej w tamtej chwili o tym nie myślałem. Sam czułem się dziwnie. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Może to był jakiś znak?
- Co masz na myśli?
- No wiesz. Miało nas nie być w domu. Jednak się pojawiliśmy i obydwoje widzieliśmy to samo. Przez co nasze plany uległy zmianie. Bo gdybyś ty nie nakrył Jaspera i Alice, ja nie zobaczyłabym Emmetta i Rosalie. Tym samym zostałabym w domu, a ty ruszyłbyś sam w drogę.
- Może masz rację. Ja jednak myślę, że ktoś chciał byśmy razem wyruszyli w tę podróż. Wiesz taka podróż często zbliża ludzi.
- Tak myślisz? - zapytała niewinnie, tylko że coś w tym pytaniu było stanowczo nie tak.
- Oczywiście. - Kiedy tylko wypowiedziałem te słowa. Bella zaczęła mnie gilgotać. Mogłoby się wydawać, że jestem za stary na coś takiego, ale poczułem się z tym tak zwyczajnie. Niewiele myśląc odwzajemniłem się jej tym samym. Przestrzeń samochodu nie stwarzała dobrych warunków do tej zabawy, przez co wylądowaliśmy w bardzo dwuznacznej sytuacji. Byłem silniejszy od Belli a więc biedna znalazła się pode mną. Przerwałem grę i popatrzyłem jej głęboko w oczy. Oboje niesamowicie dyszeliśmy, przez śmiech i zmęczenie. Jednak teraz nasze oddechy jakby zmieniły rytm i oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego co zaraz nastąpi. Przestałem myśleć o tym gdzie jesteśmy, co jej wcześniej obiecałem. Teraz liczyły się tylko jej usta. Popatrzyłem jej prosto w oczy i powoli spuściłem wzrok na jej piękne wargi, które właśnie oblizała. To był dla mnie znak. Powoli zbliżyłem swoje usta do jej i musnąłem dolną wargę. To było niesamowite uczucie. Usłyszałem jak cicho wzdycha. Powtórzyłem to jeszcze raz i zostałem obdarzony tym samym. Po chwili usta Belli lekko się rozchyliły dając mi dostęp do środka. Ona też tego chciała tak samo jak i jak. Pocałowałem ją jeszcze raz i wtedy poczułem jej ciepły język. Zadziałałem instynktownie masując go swoim. To była niesamowita walka. Delikatne muśnięcia zamieniły się w odważne ruchy. Całowałem się z nią tak jakbym robił to po raz pierwszy w życiu. Było w tym tyle oddania i namiętności, że zapomniałem gdzie się teraz znajdujemy. Moja ręka instynktownie wdarła się pod jej bluzkę, bym poczuł jej nagą skórę pod palcami. Druga zaś złapała jej ręce i uniosła je lekko do góry. Powoli sunąłem ręką w górę jej ciała i wtedy właśnie coś się zmieniło. Bella przestała mnie całować, a kiedy spojrzałem na nią ujrzałem w jej oczach strach. Momentalnie się od niej odsunąłem.
- Przepraszam. - Tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić. Zrozumiałem bowiem jakim byłem idiotą. Obiecałem jej przecież coś i złamałem po raz kolejny swoją obietnicę. Co ze mnie za pieprzony palant. Bella nadal milczała.
- Wybacz. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Cholera Bello tak bardzo mi przykro.
- Nic nie szkodzi Edwardzie, to było cudowne, ale ja... To moja wina. Nie mogę... nie potrafię – i wtedy zaczęła płakać.
- Choć do mnie maleńka. Nie płacz, proszę cię.
- Edwardzie jest mi tak bardzo przykro.
- Nie przepraszaj to moja wina. Nie powinienem był tego robić. Zapomnijmy o tym i po kłopocie.
- Ty nie rozumiesz. To było cudowne. Poczułam się tak inaczej, ale moje wspomnienia ... Kiedy ty złapałeś mnie za ręce i uniosłeś do góry... a później ta ręka na mojej skórze...
- Nie płacz proszę. Nie pomyślałem, że to może cię skrzywdzić...Bello wybacz, proszę – Jakim ja byłem idiotą. Tylko, że ona nie żałowała tego pocałunku, żałowała jedynie swojej reakcji. A ja nie mogłem nic na to poradzić.
- Nie płacz maleńka, to nie jest twoja wina. Oboje to wiemy. Wszystko to co stało się w twojej przeszłości tak na ciebie działa i masz prawo tak reagować. Wiedz jednak o tym, że nigdy nie mógłbym ci zrobić krzywdy. Bo cię koch.... cholernie lubię. - O mało co, a wyjawiłbym jej swoje uczucia. Nie chciałem tego zrobić, wiedząc, że gdzieś tam jest on. No właśnie do tego jeszcze całowałem się z dziewczyną, która miał chłopaka. Cholera, co ze mną jest nie tak?
Jednak tym razem Bella mnie zupełnie zaskoczyła. Przytuliła się do mnie mocniej i zaczęła opowiadać o tym co zdarzyło się w jej życiu i jak wyglądało całe to zdarzenie z gwałtem.
_______
Kolejny rozdział nie mam pojęcia kiedy, bo jak obiecuje to nic z tego nie wychodzi:) ....
Całość na moim chomiku zapraszam [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Wto 23:46, 28 Lip 2009 Powrót do góry

Dziewczyno jesteś niesamowita!!!

Z utęsknieniem czekałam na nowy rozdział a tu TAAKA niespodzianka! Rozdział fenomenalnie długi :D (ofc dla mnie za krótki i tak):P i w takim momencie zakończyłaś... Ochy i achy dla Ciebie :D Naprawdę! Moje uznanie :D

To spotkanie Edwarda i Belli było ich wspólnym katharsis. Tego było im trzeba i to otrzymali. Ciemna noc i deszcz na dworze, potrafiły zdziałać coś, na co nie zdecydowali by się sami; na rozmowę i zwierzenia. Wygłupy przerodziły się w coś głębszego, bardziej intymnego...To była ich chwila...a potem pocałunek...Oddali sobie siebie, nawet o tym nie wiedząc... To jest piękne :) Później zwierzenie się Belli. Tak ciężko było jej o tym komukolwiek powiedzieć. Jednak teraz mogła zrzucić z siebie kajdany tego dramatu, niepozwalające jej normalnie żyć. Edward pokochał ją całą, za to jaka jest a nie za jej wygląd (choć to też miało wpływ na pewno). Może to właśnie był znak...Wiadomo od kogo...Tak miało być...Czysta rozmowa miała stać się końcem pewnego etapu a zarazem początkiem nowej drogi...Być może wspólnej z tą ukochaną osobą...Wszystko się okaże Wink

"Wpadka" przyjaciół naszych bohaterów, zapoczątkowała wszystko. Każdy zasługuje na szczęście i miłość a zwłaszcza oni. Cieszę się, że pomimo tylu zakrętów na ich drodze, potrafili się odnaleźć i próbują odbudować to, co utracili... Nie jest na to za późno a miłość potrafi uleczyć rany... A po ich przejściach to powinno być jedyną opcją, jaką mogli wybrać.

Dziękuję Ci Mercy za ten rozdział. Daje on nadzieję, na to co było, co jest i co będzie. Kiedyś dostałam tę dedykację. "Niech nad Twoim niebem nigdy nie zachodzi słońce", oby i nad niebem naszych bohaterów odważyło się zaświecić słońce i już tam pozostało. Na zawsze.


Pozdrawiam gorąco

Yvette

W oczekiwaniu na kolejny rozdział, życzę weny i czasu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Śro 7:23, 29 Lip 2009 Powrót do góry

tak czytam i myślę nad dalszymi częściami.

Tutaj znalazłam kilka niejasności :

- Obawiam się, że przegrzaliśmy ślinik, a ta pogoda nie jest na na rękę -SILNIK :D

- Spokojnie Bello zaraz coś wymyślę - po Bello powinien być chyba przecinek

- Bello wilki w taką pogodę też się raczej pochowały. - jw.

Zauważyłam, że jeszcze w wielu zdaniach występuje brak przecinka po imieniu. Nie jestem pewna tej zasady gramatycznej, ale myślę, że ktoś także zwróci na to uwagę.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Renesmeee
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )

PostWysłany: Śro 7:44, 29 Lip 2009 Powrót do góry

o Boże...
czekałam na ten rozdział jakieś 2 tyg.
i powiem, że ja chce więcej.; D
wg to w tym samochodzie i wg. ; ) !!!!
i te pocałunki...
rozpływam się jak to czytam.

teraz tylko czekać na następny rozdział.
Mercy, można wiedzieć, kiedy dodasz?
życzę weny, bo terapia jest cudowna ;****


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Śro 9:31, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Nowy rodział *piszczy*, warto było czekac.
Ale muszę pryznac, że czegoś takiego się nie spodziewałam. Chciałabym żeby sobie wszystko wytłumaczyli i byli razem szczęśliwi. Jest to jeden z pierwszych ff jakie przczytałam, a więc mam do niego sentymęt i trzymam kciuki aby wszystko się dobrze ułożyło. Bella ma taki lęk jak w Wide Awake? Jeśli tak to mam nadzieję, że Edward rzełamie tą barjerę tak jak w WA. Po tym ostatnim fragmęcie nie mam siły napisac nic konstruktywnego.
Z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i życzę weny.

pozdrawiam,
y-g


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Śro 10:56, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Ach... To było niesamowite!!!! Świetny rozdział, nie żartuje :) Naprawdę udany :) Ta akcja w samochodzie i w ogóle... Świetne!!... Naprawdę nie mam pojęcia co jeszcze mogę napisać, może o tym, że podobała mi się również akcja z ciasteczkami ale to z poprzedniego rozdziału... Oczywiście czekam co się wydarzy dalej... ten weekend zapowiada się ciekawie... Bells i Edward razem... może być interesująco... Oczywiście czekam na następne rozdziały i życzę ogromnej Weny i czasu

EDIT:

No muszę tylko powiedzieć, że początek z perspektywy Edwarda mnie zanudził... nie lubię jak się coś powtarza, bo wszystko to samo jedyne co się zmieniło to perspektywa. Ja wolę jak zaczyna się już dalej opisywać... no ale jakoś przebrnęłam przez te początek i reszta była genialna...

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Śro 10:59, 29 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Śro 11:47, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Droga Mercy! Przeczytałam rozdział już wczoraj, jednak nie miałam siły na komentarz Wink Uważam, że rozdział jest przełomowy. Bella wreszcie zdecydowała się przemówić. A co najważniejsze, ona i Edward znaleźli nić (nie wiem, jak inaczej to nazwać) porozumienia. Jestem ciekawa, jak długo będę świadkiem tych podchodów: oboje się kochają, ale nie powiedzą sobie tego, ponieważ boją się odrzucenia. Czy podczas tej rozmowy Bella wyjawi chłopakowi, że Jacob jest tylko jej przyjacielem? A on zdobędzie się na wyznanie miłosne?
Z utęsknieniem będę wyczekiwać kolejnego rozdziału.

Pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:52, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Warto było czekać na nowy rozdział, zdecydowanie Wink
Tylko efekt zepsuły te przecinki. Co i rusz gdzieś jakiegoś brakowało i potem miałam wrażenie, że oni cokolwiek mówią, to jak karabiny maszynowe, wszystko jednym tchem. To strasznie zepsuło atmosferę. No i końcówka mnie zwaliła z nóg. Niby romantycznie, ale strasznie sztucznie. Nienaturalnie, jak w portugalskiej telenoweli. Brr. Ale poza tymi drobnymi usterkami wszystko - cud, miód i czekolada Wink Nareszcie się dowiem co takiego się wydarzyło Belli! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KrejzoOola
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:26, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Achhh Tuptuś:D

Kocham Cie wiesz?

Jesteś zajebista:D:D

Narescie się doczekałam rozdziału, nieźle to wszystko wykombinowałaś:)

I ten pocałunek na koniec<33
Oczywiście opisany po mnistrzowsku;)

Gratuluje talentu i zycze weny :)

K


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
.:.:.Alice.:.:.
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:39, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Myślę, że nie będę oryginalna z tym komentarzem. Wink
Jeju. Boskie. Czekałam na to dłuuugo i w końcu! Rozdział po prostu świetny. :D No trochę błędów się znalazło, niekiedy czegoś brakowało. Confused A najgorsze, że taki krótki! Do tego jeszcze przerwałaś w TAKIM momencie. Cud, miód i orzeszki. Chyba mój ulubiony ff. :P No i w końcu dowiemy się co z tą Bellą. Czekam. Będę cierpliwa. Weny życzę. .A. Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Śro 20:45, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Muszę przyznać, że to jeden z moich "naj....." FF. Świetnie skonstruowane postacie, dobrze zaplanowana akcja, mimo, że nie za szybka. Naprawdę bardzo chętnie go czytam, już po raz kolejny, zawsze mnie zachwyca.
Żeby nie było za słodko;/ rzucały się w oczy literówki, ale za bardzo pochłonęło mnie czytanie i wyłapywałam je raczej z przyzwyczajenia niż złośliwości.
Moja jedyna prośba: wstawiaj częściej kolejne chapicki, ta historia naprawdę wciąga:)
Życzę natchnienia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:00, 29 Lip 2009 Powrót do góry

BArdzo się cieszę, że pojawił się kolejny rozdział. Był on poprostu niesamowity, było w nim wszystko na co czekałam. Tak mi sie wydaje, że w następnym rozdziale będzie ta opowieść o gwałacie i wreszcie wszystko się wyjaśni.
Bardzo fajnie wyszła ta scena wtargnięcia Belli do salonu.
Czekam na następny rozdział. Weny!!!!!!!!!!!!!

Pozdrawiam M.W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
łaniuch
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Śro 22:50, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Fajny rozdział. Tylko tych błędów znowu jest sporo. I ponownie (już o tym kiedyś pisałam) są to w większości błędy interpunkcyjne. Pozwólcie, że trochę przytoczę. To tylko z samego początku. Postaracie się coś z tym zrobić?

Cytat:
Tak naprawdę to nie miałam zamiaru wracać tak wcześnie do domu. Mimo, iż atmosfera znacznie się w nim zmieniła od naszego wspólnego oczyszczenia. Alice i Rosalie spędzały ten czas poza nim. Więc czekał mnie zupełnie pusty dom, do którego nie chciałam wracać, ale gdybym tego nie zrobiła moje dwie wspaniałe przyjaciółki i tak by się o tym dowiedziały. Więc chcąc nie chcąc, okrężną drogą udałam się do domu. Moje myśli były zupełnie gdzie indziej. Całą drogę analizowałam zachowanie Edwarda i nawet się nie spostrzegłam, a już stałam przy swoich drzwiach z kluczami w dłoni. Otworzyłam je cicho i weszłam do ciemnego domu.
Tutaj powtórzenia.

Cytat:
gdybym tego nie zrobiła, moje dwie wspaniałe przyjaciółki i tak by się o tym dowiedziały
A tutaj brakuje przecinka.

Cytat:
nie wiele myśląc, otworzyłam szklane drzwi
Brak przecinka.

Cytat:
ponieważ byłam wstrząśnięta, stałam w drzwiach
J/w.

Cytat:
Najszybciej jak mogłam, spakowałam parę najpotrzebniejszych rzeczy i czym prędzej uciec z domu.
Najpierw przecinek, potem chyba pomyłka. Powinno być "uciekłam".

Cytat:
Nie zastanowiałam się nad tym, gdzie teraz pójdę
Przecinka brak.

Cytat:
matko, wlazłam im do pokoju
Znowu.

Cytat:
Owszem, mogłam zadzwonić jeszcze do Jacoba
Znowu.

Cytat:
Więc zrobiłam to, co zrobiłam
I znowu.

Cytat:
skoro nie znalazł Emmetta w swoim domu, jest jeszcze na miejscu
Ponownie.

Cytat:
Mam wszystko, czego mi trzeba tu przy sobie.
I jeszcze raz.

Cytat:
Może spotkajmy się przy barze, wiesz, tym w którym dorabiałam w wakacje?
Przecinek.

Cytat:
Przecież ja nawet nie wiem, gdzie my jedziemy
Czerwone będą brakujące przecinki.

Cytat:
O czym ja, do cholery, myślałam, dzwoniąc do niego? Chyba powinnam to wszystko odwołać, za nim będzie za późno.


Cytat:
cholera, no to teraz, Bello, już się nie wywiniesz.


Cytat:
Gdybym ci opowiedziała, co mnie do tego zmusiło


Cytat:
Wiesz, muszę jeszcze znaleźć Emmetta


Cytat:
wiedziałam, co oni zapewne teraz robią


Cytat:
Dobrze, skoro aż tak ci z tym niezręcznie, to nie ma problemu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez łaniuch dnia Śro 22:52, 29 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Śro 22:58, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Dziękuje za przemiłe komentarze, jest mi niezmiernie miło je czytać, ponieważ to daje mi motywację do pisania kolejnych partów tej historii... Teraz wypadałoby się wytłumaczyć co do przecinków, dla mnie to czarna magia dlatego dziękuje łaniuch za ich wypisanie, poprawię obiecuje jak najszybciej będę mogła... a co do powtórzeń no cóż nie wiem nawet jak mogłam je przeoczyć, ale mam nadziej że zostanie mi to wybaczone... postaram się poprawić...
Co do nowego rozdziału, to jak już pisałam nie jestem w stanie określić ile trzeba będzie na niego poczekać, także cierpliwości
Pozdrawiam Mercy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ilyre18
Człowiek



Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 15:54, 06 Sie 2009 Powrót do góry

Dziewczyno, Ty jesteś niesamowita, wspaniała, cudowna, utalentowana, boska, świetnie opisujesz ludzkie uczucia, znakomicie sobie radzisz z pisaniem o trudnych sytuacjach życiowych. Jednym słowem nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzenie: KOCHAM CIĘ, Mercy!!! <3 (oczywiście jakie autorkę ff! :P)
A cierpliwość się przyda, bo nie wiem jak ja wytrzymam do pojawienia się następnego rozdziału, więc życzę dużo weny!!! :)
Pozdrawiam, z wyrazami uznania, szacunku i uwielbienia dla autorki, Ilyre :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Puszka
Zły wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401

PostWysłany: Czw 16:21, 06 Sie 2009 Powrót do góry

Czekam z niecierpliwością na kontynuacje tego co już napisałaś ! :)
To jest pierwszy ff, który czytałam, wciągnął mnie niesamoowicie!
Gratuluję Ci wyobraźni! :)

Pozdrawiam, Lutz. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Czw 19:25, 06 Sie 2009 Powrót do góry

Wow, normalnie szok! Masz ogromny talent. Twój ff przypadł mi bardzo, ale to bardzo do gustu. Mam nadzieję, że Edward w końcu zwiąże się z Bellom, a nie bawią się w kotka i myszkę. Chociaż Belle rozumiem ze wzgląd na jej przeszłość i w ogóle. Czekam na następny rozdział Wink Dużo weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin