|
Autor |
Wiadomość |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 22:14, 01 Sty 2010 |
|
hm, Sylwester to ciężki czas dla większości z forum... nie wstał niemal nikt... a ja dostałam genialny prezent na Nowy Rok :) patrzę sobie a tu nowy rozdział!
przepraszam za błędy - chyba zrozumiesz :)
bardzo lubię ten ff - to muszę zaznaczyć - trudno napisać coś nowego, ale podoba mi się, że nareszcie zwolnili choć na chwilkę... to okropne rzucenie się sobie w ramiona już na samym początku mnie troch zmartwiło, ale widzę, że zaczyna na się spowalniać akcja :)
mam nadzieje, że jakieś poważne kłopoty prędko nadejdą, bo boje sie szczerze, że mogę przysnąć na jakimś rodziale... :) sądząc z wyrywkowo czytanych przeze mnie rodziałach w orginale jeszcze długa droga przed nami :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
chochlica1
Gość
|
Wysłany:
Pią 22:28, 01 Sty 2010 |
|
Ach, skomentuję! Należy się :)
Aniu, tłumaczenie cudowne oczywiście!
Było kilka błędów interpunkcyjnych, no ale nie będę ich tu wypisywać, nie zwracam na to aż takiej uwagi :D
A tak w ogóle... Boże, oni się jeszcze nie tego-tego! Po tylu próbach to ja bym eksplodowała albo zrobiła to w pierwszym lepszym miejscu - tak na oczyszczenie atmosfery ;)
Bardzo lubię ten ff! Jest sympatyczny! Co prawda Edward jest niemal przeidealizowany a Bella taka w sumie zapracowana... to tworzą ładną parę. No i niech już nie muszą czekać, bo powybuchają, a tego nie chcemy :D
Czekam na dalszy rozwój ich związku, grzecznie czytam tłumaczenie (ach te moje nieszczęsne rozdziały! jesteś wielka, że coś z tym zrobiłaś! :D) ;)
Pozdrawiam ;** |
|
|
|
|
wampiorka
Zły wampir
Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 399 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z zza Ekranu
|
Wysłany:
Sob 13:53, 02 Sty 2010 |
|
Nowy Rok ...nowy rozdział...wkońcu
Bardzo zaskakujący rozwój sytuacji ..;D
Musiałaś przerwać w takim momencie no nie...
Przed ciekawym weekendem ;D
Mam nadzieje że taki będzie
Wenyyyyy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kali.
Wilkołak
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Wto 17:13, 05 Sty 2010 |
|
Sporo się tu działo jak mnie nie było. x]
Najmocniej cię przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale niestety miałam spore problemy z internetem: najpierw go nie było, a jak już był to nie miałam do niego dostępu. x] Ale cóż mam nadzieję, że jakoś to przebolejemy. Mówią " my " mam na myśli siebie i moją chorą wyobraźnie. x]
Dostałam od ciebie świetny prezent pod choinkę: aż 3 świetne rozdziały z których jestem bardzo zadowolona.
Akcja świetnie się rozwinęła, z czego jestem bardzo " Happy ". Znalazłam kilka błędów ale nie ma się czym martwić, były to same literówki x] A jeśli już jakiś większy się napatoczył to z pewnością została wcześniej wymieniony, a nie ma sensu wymieniać go po raz " n " x] Ponieważ denerwuje to przede wszystkim autora. Więcej pisać nie będę bo " długi " komentarz nie musi od razu oznaczać konstruktywny x]. Ale mam nadzieję, że ten da się jakoś przeczytać.
Cóż nie pozostaje mi już nic innego jak tylko Ci pogratulować tak wspaniałych rozdziałów. Czyli : Gratuluję .!
Życzę Veny
Ave Vena! * Chyli czoło* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Wto 17:13, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Czw 16:14, 07 Sty 2010 |
|
Uff, no to moja kolej. ^^ Wiem, że Ann! wysoko podniosła mi poprzeczkę, ale mam nadzieję, że moje tłumaczenie Was nie zawiedzie.
***
Tłumaczyła: marcia993
Beta: Zuzana
Rozdział 9:
Projektowanie nigdy nie było takie fajne
PWE
Od czasu zerwania z Jessicą miałem problemy z zasypianiem, jednak odkąd zacząłem dzielić łóżko z Bellą, zauważyłem, że jej obecność sprawiała, iż przychodziło mi to z łatwością. Z nią u boku spałem twardo jak skała.
Byłem pogrążony w głębokim śnie, kiedy poczułem pocałunki składane wzdłuż mojej szyi i torsu. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Bellę, która seksownie się do mnie uśmiechała. Jej ręka znajdowała się na pasku moich bokserek i ściągnęła je, po czym rzuciła przez pokój.
Szybko stałem się twardszy, gdy mnie obserwowała. Delikatnie przejechała językiem po całej długości mojego członka. Jęknąłem na ten kontakt. Odepchnęła moje ręce, potrząsając głową i otaczając mnie całkowicie.
W chwili, gdy zamknąłem oczy, złapałem się wezgłowia, aby się podtrzymać. Uczucie jej gorących ust wokół mnie prawie spowodowało nadejście punktu kulminacyjnego. Lekko otworzyłem powieki, łapiąc z Bellą kontakt wzrokowy. Jej oczy płonęły z pożądania, a ona spijała każdą kroplę, doprowadzając mnie do krawędzi.
Pogrążyłem się w przyjemności, gdy wspięła się na mnie, a jej wargi owinęły się wokół pulsującego punktu na mojej szyi. – Dzień dobry – wyszeptała, kiedy nadal byłem osłupiony.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – powiedziałem, całując ją głęboko. Wciągnąłem ją na siebie, a moja ręka wędrowała wzdłuż jej pleców, aby zatrzymać się na jej pośladkach. – Mężczyźni nie mogą przyzwyczajać się do takiego wstawania.
Zaśmiała się i ponownie mnie pocałowała. – Mogę poczuć się zainspirowana, aby robić to częściej, ale nie powiem ci kiedy – dodała, gryząc moją szczękę.
- Jesteś małą lisicą – skomentowałem żartobliwie.
- Tylko ty pobudzasz tę stronę mnie – odparła ochryple przed stoczeniem się ze mnie i zejściem z łóżka.
Warknąłem na nią, kiedy wolno zrzucała z siebie wszystkie ciuchy przed wejściem do łazienki. – Naprawdę mnie kusisz, Bello – powiedziałem.
- I co zamierzasz z tym zrobić? – spytała, wychylając głowę zza drzwi, kiedy pobiegłem, aby do niej dołączyć.
PWB
- Gdzie chciałabyś zjeść śniadanie? – zapytał, otwierając dla mnie drzwi swojego samochodu i dając mi buziaka przed wejściem.
Zastanawiałam się nad różnymi opcjami, kiedy zajmował miejsce obok. – Może po prostu w bufecie albo restauracji na Strip – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Było mi wszystko jedno.
- Chciałbym sprawdzić Café Bellagio – wspomniał, a ja przytaknęłam. Jedzenie było tam wyśmienite.
Jechaliśmy w ciszy, z bardzo delikatną muzyką lecącą w tle i splecionymi rękoma. – Działasz na mnie bardzo uspokajająco – powiedział, kiedy na niego spojrzałam.
- Jak to? – zapytałam, nie do końca rozumiejąc, co ma na myśli, bo na mnie działał zdecydowanie odwrotnie. Zawsze, kiedy byłam blisko niego, moje serce zaczynało szybciej bić, a w brzuchu mogłam poczuć motylki. Wszystkie znaki wskazywały, że się w nim zakochałam.
- Nie wiem, jak to wytłumaczyć – odparł, całując moją rękę. Z jakichś powodów byłam pewna, że nie jest do końca szczery, jakby chodziło o coś, do czego się nie przyznał. Tak naprawdę nie kłamał, tylko po prostu nie był jeszcze gotowy, aby się otworzyć.
Uśmiechnęłam się do niego, ściskając mu dłoń, kiedy kontynuowaliśmy jazdę. Kilka minut później dotarliśmy do Bellagio i przeszliśmy oranżerię trzymając się za ręce. – Uroczo tu – skomentował, obejmując mnie w talii.
- Zmieniają wystrój co kilka miesięcy – dodałam, opierając się o niego. Widywałam tę restaurację bardzo często, więc dla mnie nie miała już takiej samej mocy, chociaż wyglądała ładniej i jaśniej niż kiedykolwiek.
Jednak nasza wspólna chwila została zniszczona przez burczenie w brzuchu Edwarda.
- Ktoś jest głodny – zaśmiałam się.
- Wygłodniały – poprawił mnie, całując w czubek głowy.
PWE
Udaliśmy się do kawiarni, skąd szybko zaprowadzono nas do stolika z widokiem na basen. Wiedziałem, że przez moją odpowiedź w samochodzie Bella zaczęła coś podejrzewać, ale nie miałem pojęcia, jak jej to wyjaśnić. Nie rozmawiałem o tym od wielu lat. To wspomnienie nadal było dla mnie bolesne i nie chciałem zbyt szybko za bardzo się nim dzielić. Nie chciałem, aby sądziła, że byłem zblazowany do niczego albo że miałbym problemy z zaangażowaniem
Zawsze uważałem, ze już raczej nigdy się nie zaangażuję, ale mój pogląd na tę sprawę powoli się zmieniał. Jakby Bella, bez najmniejszego wysiłku ani wiedzy, sprawiła, że mój opór zniknął. Spojrzałam na nią, kiedy przeglądała menu. Podniosła wzrok i nasze oczy spotkały się, a na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Gdzie zobaczymy te projekty? – spytała.
- W Biurze Sprzedaży, obok Monte Carlo – odrzekłem. – Skończyli je robić dwa dni temu i nasi pracownicy już się tam przenoszą.
- Biuro Sprzedaży wymyślnie brzmi – dodała ze śmiechem, po czym oznajmiliśmy kelnerowi, na co mamy ochotę.
Skończyliśmy jeść i zdecydowaliśmy się na spacer do biur. – Opowiedz mi o tym kompleksie, które budynki są twoje? – zadała pytanie.
- Moje będę te dwa środkowe. Nazywają się Skręcone Wieże – wyjaśniłem, nie podając przy tym przyczyny takiego nazwania.
- Skręcone? – zapytała, wyglądając na zamyśloną.
- Zobaczysz dlaczego – powiedziałem, pochylając się, by ją pocałować.
Doszliśmy do Biura Sprzedaży, a jej oczy się poszerzyły, kiedy ujrzała okrągły model, stojący na środku pomieszczenia. – Edward, to jest cudowne – wykrzyczała, gdy się do niego zbliżyła.
- Moje są te – odparłem, wskazując na dwa budynki, które były pochyłe albo skręcone lub zbaczały ku sobie od wewnętrznej strony. – Będą tam mieszkania, a także hotel. Ze wszystkich pięter jest niepowtarzalny widok.
- Jak one mogą tak stać? Bo wiesz, są pochyłe – spytała, a jej oczy były przepełnione zaintrygowaniem.
Zaśmiałem się. – Wszystkie mają system wewnętrznej pomocy – zacząłem jej wyjaśniać w prosty sposób. – To są Kryształy zaprojektowane przez mojego ojca, brata i mnie. Luksusowy kompleks, w którym wyższe klasy będą robić zakupy, sprzedawać i jeść.
- A te? – spytała, wskazując na dwa budynki będące za mną.
- Aria. Kurort i kasyno zaprojektowane przez mojego brata, Emmetta, a mój tato zaprojektował The Harmon Hotel, Spa i Rezydencję. Również skonsultował się w projekcie Rezydencji przy Mandarin Oriental – dokończyłem, wskazując na wszystko.
- To jest niewiarygodne, Edwardzie – dodała, obchodząc makietę dookoła, aby zobaczyć okrągły model ze wszystkich stron.
- Dziękuję – odpowiedziałem. Naprawdę wiele dla mnie znaczyło, że go pochwaliła. – Chciałabyś zobaczyć plany pięter?
- Z chęcią – odparła, gdy prowadziłem ją do swojego gabinetu. Większość miejsc nie zostało wprowadzonych, ale moje stoły były pokryte planami, bo pracowałem nad nimi poprzedniego dnia.
- Zrobiłeś je? – spytała, patrząc na moje własnoręcznie wykonane szkice. – Są niesamowite – rzekła, obracając się i opierając o wielki stół.
Spojrzałem na nią przepełnionymi z pożądania oczami. Wyglądała cudownie, gdy była otoczona moimi planami. Przekroje pięter znajdowały się po jednej stronie, a kątowniki zostały porozrzucane dookoła. Poczułem się podekscytowany na samą myśl o tych wszystkich rzeczach, które właśnie chciałem jej zrobić.
- Coś nie tak? – zapytała zaniepokojonym głosem, kiedy podszedłem do niej wolno z seksownym uśmiechem na twarzy. Zbliżałem się do niej niczym lew do ofiary.
Bella popatrzyła na mnie, uśmiechając się niewinnie, kiedy skoczyłem, przyciskając swoje wargi do jej i usadowiłem ją na biurku. Jej nogi oplotły się wokół moich bioder, przypierając ją do mojej twardości. Pocałowałem ją jak nigdy wcześniej, a mój język odkrywał każdy cal jej ust. Jęknęła, powodując, że warknąłem. Musiałem ją mieć.
Zaczęła ściągać moją koszulkę i pozwoliłem jej na to, kiedy szukałem wąskiego materiału jej ciemnobrązowej bluzki. – Proszę, Edwardzie! – błagała, gdy całowałem jej szyję i popchnąłem na plecy, nie zwracając uwagi na ołówki i narzędzia, które spadały na podłogę. Moja uwaga skupiała się tylko na Belli, mojej namiętnej lisicy.
- Czego chcesz? – zamruczałem do jej ucha, ściągając jej stanik.
- Ciebie, ciebie całego – odpowiedziała śmiało, łapiąc rękoma mój pasek.
Spojrzałem w jej oczy i wiedziałem, o co jej chodziło. – Teraz? Tutaj? – spytałem, kiedy kiwnęła głową.
- Pragnę cię, Edwardzie, całego ciebie. Jestem zmęczona czekaniem – wyjaśniła, patrząc mi głęboko w oczy.
- Bello! – wyszeptałem, trącając nosem jej szyję i całując delikatnie. – Nawet nie wiesz, jak bardzo cię pragnę. Pożądam cię od momentu, w którym pierwszy raz cię ujrzałem, ale chciałbym, żeby nasz pierwszy raz był wyjątkowy. – Walczyłem ze wszystkimi pragnieniami, które ryczały wewnątrz mnie, próbując być dżentelmenem, czego zawsze uczyła mnie mama.
- Będzie, Edwardzie. Jesteśmy tu razem – wyjaśniła, całując mnie.
Uśmiechnąłem się, odwzajemniając pocałunek, gdy rozpięła klamrę paska i moje spodnie. Wędrowałem ustami po każdym calu jej ciała, doprowadzając ją tym do szaleństwa, kiedy zsuwała mi bokserki. Wyszedłem z nich, ściągając jej maleńkie, krótkie spodenki. Kiedy miałem w nią wejść, spojrzałem jej głęboko w oczy. Wyglądała bardzo ponętnie z powiększonymi od pocałunków ustami.
- Edward, zabezpieczenie! – powiedziała spanikowana, a ja odsunąłem się, żeby poszukać spodni, w których miałem portfel.
Znalazłem je, a kiedy wkładałem prezerwatywę, skierowałem spojrzenie na Bellę. Znajdowała się na mym stole przeznaczonym do pracy, całkowicie naga, a jej nogi nieznacznie się rozchyliły. Jej oczy przeszywały wzrokiem moje. Zrobiłem to dla niej i po postawieniu trzech kroków zakryłem wargami usta tej kobiety. Z zapałem odwzajemniła ten gest, a jej nogi powróciły na mą talię.
Gdy na nią spojrzałem, wiedziałem, ze już nigdy nie będę zdolny, aby popatrzyć na pracę w ten sam sposób. Nie będę potrafił zasiąść za biurkiem bez pomyślenia o niej. Pokrywałem jej szyję pocałunkami i powoli w nią wszedłem. Była niesamowita i musiałem chwycić się stołu, żeby nie doprowadzić się do szczytu.
PWB
Kiedy we mnie wszedł, wiedziałam, że musiałam zginąć i trafić do nieba. Żaden mężczyzna nigdy nie wypełniał mnie tak jak on, a jego delikatne ruchy, który stawały się szybsze, sprawiały, że drgałam. Chwyciłam jego ramiona, aby przyciągnąć go bliżej. Chciałam, żeby każdy cal mojego ciała stykał się z jego. Potrzebowałam bliskości i ciepła.
Podniósł mnie i przeniósł na ogromne burku, gdzie kontynuowaliśmy. Spotkałam się z jego pchnięciem i zamknęłam oczy, gdy poczułam zbierającą się we mnie przyjemność. Pocałowałam go, nim to wszystko po mnie spłynęło i wykrzyknęłam jego imię. Niedługo potem on wydyszał moje.
Skończył na szczycie mnie, kiedy przyłożyłam jego twarz do mojej klatki piersiowej i zaczęłam bawić się jego włosami. Nie mogłam złapać tchu, a przed oczami potrafiłam ujrzeć gwiazdy. Nie mam pojęcia, dlaczego tak długo czekałam.
Edward spojrzał na mnie, przykrywając moją twarz rękoma i składając na ustach pocałunek. Oczy ukazały głębię jego uczuć i osłupiałam przez ich intensywność. Czułam do niego coś bardzo silnego, lecz nie chciałam go wystraszyć. Na to przyjdzie pora. Żadne słowa nie były w stanie wyrazić naszych myśli, ponieważ pozostaliśmy na jego biurku.
Właściwie to nie zobaczyłam tych planów... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kali.
Wilkołak
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Czw 21:40, 07 Sty 2010 |
|
Ha! Pierwsza *zaczyna tańczy na środku pokoju*
No, no muszę przyznać, że udało Ci się tym FF podbić moje serducho x]
Jestem pozytywnie zaskoczona tym rozdziałem, martwi mnie tylko to, że sprawy toczą się w tak expresowym tempie. Ale cóż wiem, że nie masz na to zbyt dużego wpływu ( Tak tylko chciałam pomarudzić ) x]
Powiem szczerze, że nie zaglądałam do oryginału, ponieważ jestem bardzo zadowolona z tego udanego tłumaczenie, naturalnie nie porównywałam go z oryginałem, no bo niby jak jeśli nie tam nie zaglądałam. Ale porównywałam go z różnymi innymi tłumaczeniami. Kwestia błędów znalazłam chyba jedną literówkę czy coś innego.. nie pamiętam x] W każdym razie znalazłam tylko jeden no może dwa błędy.x] Teraz zupełnie wypadły mi z głowy.
Gratuluję tak świetnego rozdziału.
Życzę Veny !
Ave Vena! *chyli czoło* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Pią 7:17, 08 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 9:54, 08 Sty 2010 |
|
hm, przeczytałam tytuł tego rozdziału i nie wiedziałam za bardzo czego się spodziewać po treści...
trochę się zawiodłam - przyznam szczerze, bo autorka zaserwowała nam porcję biurowego seksu, a to zaczyna powoli nużyć... czytałam chyba ze trzy teksty, które mają w sobie taki element (czy prowadzący czy wprowadzony)... to dość... ja wiem... takie smutne, że nie powstaje nic nowego...
co do samego tłumaczenia - ja tam żadnych zastrzeżeń nie mam... czytałam trochę wybiórczo co nieco w przód, więc coś się tam orientuje w niedalekiej przyszłości - grzecznie dziękuję za poświęcanie czasu i energii :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 19:08, 14 Sty 2010 |
|
Witam! Nowiutki rozdzialik. Przeprasza, niemogłam wcześniej, przed chwilą wróciłam do domu.
Liczę na komentarze i szczere opinie.
Rozdział 10.
Otawrcie się
Tłumaczyła: Ann!
Beta: Zuzanna
BPOV
Edward i ja odizolowaliśmy się od innych w moim mieszkaniu, po zebraniu sił, aby się w ogóle ruszyć. Zamówiliśmy chińszczyznę na wynos i przytuliłam się do Edwarda, kiedy oglądaliśmy Ocean`s Eleven. Znałam ten film, pracowałam przecież w Las Vegas. Film się powoli kończył, a ja odpłynęłam daleko myślami. Dokładnie nie wiedziałam, na czym stałam. To było oczywiste, że ze sobą randkowaliśmy i poszliśmy nawet dalej. Niczego nie żałowałam, ale chciałam w pewnym stopniu wyjaśnienia, kim byliśmy. W szkole średniej mówiło się chyba na to chłopak, prawda?
Spojrzałam na Edwarda, gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe i uśmiechnęłam się, kiedy pochylił się, aby mnie pocałować. Wyłączyłam DVD.
-Edward – zaczęłam, nie będąc pewna, co powiedzieć. Nie chciałam go przestraszyć.
- Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną – powiedział. Jego głos był zatroskany, a jego dłoń głaskała mój policzek.
- Ze mną wszystko w porządku. Chcę tylko coś wyjaśnić – odpowiedziałam, biorąc głęboki wdech. – Kim my jesteśmy? Co my robimy? – Zapytałam i zapatrzyłam się w podłogę.
- O co ci chodzi, Bello? – Spytał, kiedy ja próbowałam odzyskać pewność siebie. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, chyba mogłam mieć jakieś pytania?
- Chodzi mi o to, kim my dla siebie jesteśmy. Czy uważasz mnie za swoją dziewczynę? – Wyjaśniłam mu moją wątpliwość.
- Bella – mruknął, patrząc się w dal ze zmarszczonymi brwiami. Cisza zapadła w całym apartamencie. Moje serce zatrzymało się w piersi. Czy właśnie zrujnowałam swoją szansę na bycie z nim?
EPOV
Usłyszałem pytanie, które wiedziałem, że nadejdzie i poczułem, że wszystko do mnie wróciło. Chciałem, żeby była moją dziewczyną. Nie miałem żadnej od wydarzenia z Jessicą, wiele lat temu. Randkowałem i bawiłem się, ale z żadną z tych dziewczyn nie stworzyłem związku.
Wiem, że cisza prawdopodobnie zabijała Bellę, tak jak i zabijała mnie. Potrzebowałem być z nią szczery i powiedzieć jej wszystko, co się wydarzyło. Jeżeli po tym nadal by mnie chciała, byłbym bardzo szczęśliwy.
- Chcę, abyś była dla mnie kimś więcej niż tylko dziewczyną, Bello. Ale są pewne sprawy związane ze mną, o których nie masz pojęcia. Nie jestem sprawny emocjonalnie i nie jestem pewien, czy kiedykolwiek będę – zacząłem, a ona patrzyła się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Edward, powiedz mi – nagliła mnie, kiedy brałem głęboki oddech.
- Spotkałem Jessicę kiedy byłem na drugim roku w collegu i prawie natychmiast zaczęliśmy się spotykać. Była ode mnie rok młodsza, ale na taką nie wyglądała. Byliśmy razem przez cały college i po tym jak go skończyłem. Niedługo po tym, jak otrzymałem dyplom, odkryła, że jest w ciąży. Na początku byłem przerażony, ale potem powoli stawałem się podekscytowany. Miałem być ojcem, to była najlepsza wiadomość w moim życiu – zacząłem wyjaśniać, a w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy, kiedy układałem sobie myśli.
- Co się wydarzyło? – Zapytała.
- Wiedziałem, że będę musiał ją poślubić, nie chciałem, aby dziecko przyszło na świat bez ślubu. Kupiłem pierścionek, miałem zamiar się jej oświadczyć, żeby wszystko było tak, jak należy. Gdy się jej zapytałem, odrzuciła zaręczyny, mówiąc, że nigdy mnie nie kochała i że przeprowadziła aborcję. Stwierdziła, że była za młoda, być założyć rodzinę i się ustatkować. – Skończyłem, łzy pociekły mi po policzkach. Tak bardzo chciałem być ojcem.
- Przepraszam, Edward – dodała przytulając mnie i ścierając łzy.
- Miałem wszystko poukładane w głowie, Bella. – Łzy spływały mi po twarzy. W jakiś sposób czułem się komfortowo płacząc przed Bellą, kiedy nawet nie czułem się tak, gdy płakałem przed moją mamą. – Chciałem być ojcem, a ona wzięła wszystko w swoje ręce. Nawet nie skonsultowała tego ze mną. Mógłbym sam wychowywać to dziecko, ale ona nawet nie dała mi szansy. Mam problem, aby zaufać komukolwiek od tej sytuacji, bo boję się znowu wszystko stracić – skończyłem, a Bella mocniej mnie przytuliła.
- Edward, naprawdę nie wiem, co powiedzieć – powiedziała powstrzymując swoje własne łzy.
- Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała być ze mną. Nie wiem, kiedy strach znowu nade mną zapanuje – powiedziałem, ale Bella uciszyła mnie pocałunkiem.
- Edward, chcę być z tobą, bez względu na to, co się wydarzyło. Przeszłość to przeszłość. Nie jestem taka jak Jessica i mogę przysiąc ci, że nigdy nie będę taka samolubna. - Zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Ale ja nie mogę ci obiecać, że nie będę miał wad, albo, że mogę mieć problem z ufnością. Nie miałem dziewczyny od tamtego wydarzenia, boję się – stwierdziłem, kiedy Bella głęboko patrzyła mi w oczy. Mogłem powiedzieć, że się mną opiekowała i że mogłem jej zaufać.
- Edward, żaden związek nie jest idealny i każdy z nas ma wady. Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy takie same emocje. Nie możesz pozwolić na to, by to, co spotkało cię kilka lat temu, zniszczyło twoje życie. Obiecuje być cierpliwa – kontynuowała, przybliżając się do mnie i dając mi delikatnego buziaka.
Czy to mogłoby wypalić? Bella zburzyła więcej ścian w około mnie bez żadnego wysiłku. Musiałem być silny i popracować nad moim strachem.
- Więc… Czy jestem twoim chłopakiem? – Zapytałem.
BPOV
Pocałowałam go trochę mocniej, aby pokazać mu jak mi zależy. Wiedziałam, że coś ukrywał, ale nigdy nie wyobraziłabym sobie, że to coś takiego. Nie znałam Jessici i miałam nadzieję, że jej nie poznam. Była samolubną suka i mocno zraniła Edwarda. Nawet po tylu latach jego strach wciąż był silny. To prawie wyglądało, jakby tamto wydarzenie miało miejsce przed chwilą i właśnie to czyniło całą sprawę bardziej nieznośną.
Chciałam złamać Jessice jakąś kończynę, aby ją zranić, tak jak ona zraniła Edwarda. To nie było sprawiedliwe. Zraniła go tak mocno, że ciężko będzie to zmienić. W tym momencie wiedziałam, że będę musiała mu pomóc. Pokazałabym mu, ze nie wszystkie kobiety są jak Jessica i mocno bym się starała, by to uczynić. Zasługiwał by być szczęśliwym, zasługiwaliśmy na to, by być szczęśliwymi razem.
Uśmiechnęłam się delikatnie do Edwarda, przybliżyłam sobie jego twarz i jeszcze raz go pocałowałam.
- Jestem tutaj dla ciebie – powiedziałam do niego, a on tylko przybliżył mnie bardziej do siebie.
Powoli wstała, prowadząc go do sypialni. Sytuacja wyglądała inaczej niż wcześniej. W biurze poddaliśmy się pożądaniu, lecz teraz chodziło o potrzebę bliskości. Chciałam mu pokazać, jak bardzo się nim przejmuję i chciałam, aby znał moje uczucia.
Czy go kochałam? Nie byłam tego pewna. Wiem, czym była miłość. Kochałam i nadal kocham Jacoba, ale to była braterska miłość z rąbkiem atrakcyjności. Nie moglibyśmy być razem. Ale moje uczucia do Edwarda były znaczniej intensywniejsze niż wszystko, co kiedykolwiek czułam. To mogłaby być miłość, ale nie chciałam niczego przyspieszać. Najpierw chciałam to wszystko zrozumieć.
Edward i ja całowaliśmy się powoli, nasze usta miażdżyły się nawzajem. W jakiś sposób wylądowaliśmy obok siebie w łóżku, usta się nie rozłączały. Kiedy się całowaliśmy, czułam, że się otwiera. Czułam jego strach, ale także czułam to, co on do mnie czuł. Jego uczucia były głębokie i to sprawiało, że moje serce śpiewało. Czy to co czuł to była miłość? Wiedziałam, że mnie lubił, a czas pokaże resztę.
Powoli zrzucaliśmy z siebie ubrania i zapamiętywaliśmy każdy cal naszego ciała. Odkryłam, że mocno się poruszył, kiedy dotknęłam jego bioder i po tym jak odkrył czuły punkt na mojej szyi. Poznawaliśmy każdą część siebie i nic się nie stało. Wszystko było tak, jak być powinno. Byliśmy razem i czułam się dobrze.
Żadne słowa nie były potrzebne, by wyrazić to, co przeżywaliśmy w tamtym momencie. Każdy dotyk i każda pieszczota mówiła wszystko i wiedziałam, ze nigdy nie czułam czego takiego. Edward sprawiał, że czułam się bezpieczna i tak długo jak byłam w jego ramionach nic nie mogło mnie zranić.
EPOV
Spojrzałem głęboko w brązowe oczy Belli i zaskoczyłem się tym, co zobaczyłem. Opiekowała się mną w sposób, jaki nikt inny nie robił. Wszystko inne mnie nie obchodziło. Nawet nie myślałem o pracy, nabierając dystansu od wszystkich projektów. Co to wszystko znaczyło? Nie byłem pewien, ale wystarczyło mi zadowolenie, że przebywałem w jej ramionach. Cały strach i cierpienie odeszło.
Po założeniu prezerwatywy powoli w nią wszedłem. Mieliśmy nieskończenie wiele czasu, ponieważ czas się zatrzymywał, kiedy byliśmy razem. Upewniałem się, że cieszyła się z każdego mojego ruchu i że to coś dla niej znaczyło. Całowaliśmy się i trzymaliśmy nawzajem. Powoli odnajdywaliśmy swój własny rytm, a jedynymi dźwiękami były nasze jęki i oddechy. Cisza była bardziej wartościowa, nie potrzebne były słowa.
Przyjemność biła z nas i unosiła się nad nami jednocześnie. Szeptałem jej imię do ucha, kiedy ona przytulała się do mnie i przybliżała swoje ciało bliżej do mojego. To była czysta perfekcja.
Przycisnąłem ją blisko do siebie po tym jak skończyliśmy. Jej ucho leżało nad moim sercem. Poprawiłem kosmyk włosów leżący na jej twarzy i spojrzałem się na dół, by móc zobaczyć uśmiechniętą buzię. Również się uśmiechnąłem, ciesząc się z intymności, jakiej nigdy nie czułem. Teraz się dziwię - jak ja mogłem przetrwać bez tego?
Bella dała mi nową perspektywę w życiu. Czułem promień nadziei, może to właśnie spowodowało, że przeszłość zaczęła boleć. Zawsze tęskniłem za dzieckiem, którego nigdy nie zobaczę i którego życie się skończyło, zanim nawet tak naprawdę się zaczęło. Ale chciałem żyć i mogłem walczyć o taką szansę. Zasługiwałem na to by być szczęśliwym i nie chciałem niczego więcej niż być szczęśliwym razem z Bellą. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 22:18, 14 Sty 2010 |
|
cóz, to było calkiem romantyczne
Cytat: |
Czy jestem twoim chłopakiem? – Zapytałem. |
nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że mimo wszystko w dialogu zapytałem zapisujemy z małej, bo czasownik odnosi się do czynności bezpośrednio. - jakkolwiek by to nie brzmiało dziwnie :P
bardzo refleksyjny rozdział, choc mam ochotę poddusić autorkę, że spłyciła wyznanie Edwarda... odebrałam to jakoś tak lekko... tak jakby Edward coś wymyślił, żeby nie wchodzić w stały zwiazek, a jednak zatrzymać kobietę przy sobie...
no cóż... dziękuję jak zwykle zespołowi tłumaczącemu :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampiorka
Zły wampir
Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 399 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z zza Ekranu
|
Wysłany:
Pią 13:14, 15 Sty 2010 |
|
Super...wkońcu jakiejs konkrety xD
Bardzo bardzo fajny ff...
Czekam na kolejny rozdzialik..
Za kolejny post takiej treści dostaniesz ostrzeżenie.
Nie powiedziałaś NIC o rozdziale - takie bez sensu kilka linijek można kopiować przy każdym utworze.
Dilena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Czw 16:53, 21 Sty 2010 |
|
Rozdział 11:
Dzień na mieście
BPOV
Obudziłam się przytulona do najwspanialszego mężczyzny na świecie. Byłam mocno owinięta jego ramionami i nigdy nie czułam się bezpieczniej. Bicie jego serca to jedyny dźwięk, jaki słyszałam i oprócz bycia obok niego nie chciałam niczego więcej. Spędziliśmy ze sobą cały dzień i wiedziałam, gdzie go zabiorę.
Nie było to bardzo daleko i różniło się od zgiełku Strip. Bardziej przypominało Vegas niż Las Vegas Boulevard. Ale najbardziej chciałam przyrządzić mu na śniadanie moje wyjątkowe, francuskie tosty. Nauczyłam się je robić, kiedy miałam siedem lat i od tego czasu ulepszałam swój przepis. Teraz dodawałam do nich przepyszne owoce.
Pocałowałam Edwarda czule, upewniając się, że go nie obudziłam. Wysunęłam się z jego uścisku, powstrzymując się przed zaśmianiem, kiedy zaczął szukać mnie przez sen. Wzięłam swoją bieliznę i jego koszulkę, po czym poszłam do łazienki, aby umyć zęby.
Kiedy weszłam do kuchni, byłam wdzięczna, że zawsze miałam dobrze zaopatrzoną lodówkę. To uczyniło moment, kiedy wpadłam na pomysł o gotowaniu, wiele łatwiejszym. Włączyłam radio i sprawdziłam, czy jest ustawione wystarczająco cicho, zanim zebrałam wszystkie składniki i położyłam je na wielkiej wysepce kuchennej. Jedną z rzeczy, którą najbardziej lubiłam w moim mieszkaniu, było to, że posiadało dużą kuchnię. To nawet sprawiło, że podpisałam umowę.
Pokroiłam truskawki na plasterki i wrzuciłam garść go kremu, który przygotowałam z dodatkiem kilku jagód. Kiedy go wymieszałam, lekko posmarowałam kawałek tostu masłem, po czym nałożyłam go na pieczywo i złączyłam jego dwa kawałki jak kanapkę. Właśnie kiedy miałam włączyć kuchenkę i przygotować garnek, poczułam, jak czyjaś ręka ociera się o moje plecy i schodzi w kierunku ud. Ten kontakt przyprawił mnie o dreszcze.
- Edwardzie, rozpraszasz mnie – powiedziałam szeptem, powodując jego śmiech.
- Zawsze jesteś rozproszona – odparł do mojego ucha, przez co zamknęłam oczy.
- Zachowuj się! – ostrzegłam. – Nie dostaniesz śniadania, jeśli nie pozwolisz mi skończyć.
- Wolałbym dostać ciebie – odpowiedział, obracając mnie, przez co patelnia uderzyła z brzękiem o podłogę.
- To mogło być zaaranżowane – odparłam, myśląc o to francuskich tostach, które dawno popadły w zapomnienie. Bo kto potrzebował jedzenia, kiedy miałam lepszą alternatywę?
Edward pochylił głowę, a jego usta ocierały się wolno o moje, nim polizał językiem mą dolną wargę. – Smakujesz przepysznie – powiedział, a ja się zaczerwieniłam. Smakowałam kremem, który wcześniej mieszałam. W końcu kucharz musi się upewnić, czy coś jest smaczne, no nie?
- To krem – rzekłam z uśmiechem.
- Częściowo – odparł w zadumie, tym razem liżąc moją górną wargę. – Ale tu jest też charakterystyczny smak Belli.
- Jestem pewna, że jest – odpowiedziałam sarkastycznie, wywracając oczami. – Masz zamiar tu stać czy coś zrobisz? Bo ja muszę dokończyć tosty.
- Mam zamiar zrobić bardzo dużo – powiedział ochrypłym głosem. – A ta koszulka jest moja – stwierdził zaborczym, jednak zarazem zabawnym tonem, ściągając ją ze mnie.
Zadrżałam z zimna, ponieważ stałam tam w samej bieliźnie. Edward okrył mnie pocałunkami, a jego zęby kąsały lekko moją szyję. Z całą pewnością nie zrobię teraz śniadania. Każda dziewczyna musiała mieć jakieś priorytety. Zsunęłam jego bokserki, a on zajął się moją koronkową bielizną. Byłam zaskoczona, że nie rozdarł jej w pośpiechu.
Edward posadził mnie na blacie obok kuchenki, a ja oplotłam nogami jego talię. Poczułam go przy swoim wejściu i wiedziałam, że go potrzebuję, ale on się temu nie poddał. Wyciągnął rękę w stronę drugiego końca blatu i chwycił prezerwatywę, którą tam wcześniej położył.
- Z góry założyłeś, że do tego dojdzie? – spytałam z seksownym uśmiechem na ustach. Bo niby dlaczego miałby przynosić kondoma do kuchni?
- Miałem taką nadzieję – odpowiedział i pocałował mnie, kiedy we mnie wszedł. Jęknęłam z powodu uczucia wywołanego jego pchnięciem. Zdawałam sobie sprawę, że nigdy nie przyzwyczaję się do czucia go w sobie. To było emocjonujące przeżycie.
EPOV
Wchodząc do kuchni, natychmiast się podnieciłem. Było coś w Belli, kiedy pracowała, natomiast gdy się poruszała, moja koszulka odkrywała jej kremowe uda. Musiałem skorzystać z tej szansy i cieszyłem się, że nie odrzuciła mojej prośby.
Ruszyłem się trochę mocniej niż wcześniej, a jej jęki poinformowały mnie, że jest jej dobrze. – Mocniej – wykrzyczała, więc radośnie spełniłem jej polecenie, poruszając się w niej. Bella przyssała się ustami do mojego ramienia, kiedy chwyciłem ją za plecy.
Dojście zaraz po niej nie zajęło mi zbyt wiele czasu, po czym oboje upadliśmy na podłogę. – Czy to było lepsze niż twoje francuskie tosty? – spytałem, pławiąc się w poświacie wspaniałego seksu.
- Jeszcze ich nie próbowałeś – odpowiedziała z figlarnym uśmiechem, a ja ją pocałowałem.
- A oferta jest jeszcze aktualna? – zapytałem, kiedy się zaśmiała, ponieważ naprawdę byłem głodny, chociaż mój inny apetyt został zaspokojony.
- Teraz musisz poczekać – drażniła się ze mną, po czym wstała i poszła do sypialni.
Skończyliśmy śniadanie o wiele później niż początkowo było zaplanowane, ale smakowało pysznie. Jej francuskie tosty smakowały pysznie. I z każdym kolejnym daniem, które przygotowywała, upewniałem się, że powinna otworzyć własną restaurację. Szkoda by było zmarnować taki talent i nie wykorzystać jej potencjału. Mogła rywalizować z najlepszymi kucharzami.
Bella nalegała, że zawiezie nas do pewnego miejsca, lecz nie zdradziła, dokąd zmierzamy. Powiedziała jedynie, iż muszę zobaczyć część Las Vegas, którą nie była Strip. A ja się zgodziłem. Las Vegas Strip było świetne, ale istniało tu jeszcze centrum miasta. Jechaliśmy przez jakieś pół godziny, mijając po drodze cudowne osiedla, które wydawały się o wiele bardziej spokojniejsze niż w tamtej dzielnicy.
- Gdzie jesteśmy? – spytałem, wyślizgując się z auta i podchodząc do drzwi od strony kierowcy, aby móc je otworzyć dla Belli i przekazać klucze parkingowemu.
- MonteLago Village – odrzekła, łapiąc mnie za rękę i prowadząc do środka.
- To jest pięknie – skomentowałem, kiedy weszliśmy do jednego z hoteli. Wszystko w nim przypominało Włochy, a dokładniej Toskanię. Ciężko było uwierzyć, że nadal znajdowaliśmy się w stanie Nevada i nie wyruszyliśmy do Europy.
- Tak sądziłam, że spodoba ci się architektura – powiedziała, kiedy przyciągnąłem ją bardziej do siebie, gdy szliśmy przez place.
- Jest prawie tak jak we Włoszech. – Przypomniałem sobie kilki miesięcy, które w nich spędziłem na renowacji historycznych budynków. Był to jeden z najlepiej zrealizowanych projektów, nad jakim pracowałem.
- Chciałabym tam pojechać. Zawsze o tym marzyłam – westchnęłam, kiedy się zatrzymałem i spojrzałem na nią.
- Zapewniam, że cię tam zabiorę – dodałem, całując jej usta.
BPOV
Byłam szczęśliwa, że Edward cieszył się moim wyborem. Wiedziałam, że kocha architekturę i będzie potrafił docenić piękno i detale MonteLago Village. Wydawał się być zadowolony, kiedy szliśmy wzdłuż jeziora i sklepów. Uwielbiałam tu przychodzić, bo od dziecka marzyłam o podróży do Włoch. A teraz Edward wspomniał, że mnie tam zabierze. Czy jakakolwiek dziewczyna mogła być taką szczęściarą?
Cały dzień spędziliśmy na spacerowaniu i świetnie się ze sobą bawiliśmy. Czułam się przy nim bardzo dobrze, a z każdym momentem stawałam coraz szczęśliwsza. – Opowiedz mi coś o sobie – powiedział, kiedy przechodziliśmy obok jeziora.
- Na przykład? – spytałam, szukając jakiegoś ukierunkowania.
- Wiem tylko, że przeprowadziłaś się tu z Phoenix – odparł, gdy wzruszyłam ramionami. To nie tak, że nie chciałam mu o tym mówić. Po prostu nie było zbyt wiele do powiedzenia.
- Urodziłam się w Forks w stanie Waszyngton, ale moi rodzice rozwiedli się, jak byłam dzieckiem. Wtedy wyprowadziłam się z mamą do Phoenix i odwiedzałam tatę podczas wakacji. Potem ponownie się pożenili, mama kiedy miałam piętnaście lat, a tata trzy lata wstecz – wyjaśniłam, a Edward uważnie tego słuchał.
- Masz jakieś rodzeństwo? – spytał, gdy potrząsnęłam głową.
- Jestem jedynaczką – odpowiedziałam. – A ty?
- Urodziłem się w Chicago i mam starszego brata. Rodzice są dla mnie bardzo ważni i są razem od trzydziestu lat – odrzekł.
- Długo. Jesteś szczęściarzem - dodałam, pragnąc wiedzieć, jakby to było dorastać w towarzystwie dwojga rodziców, którzy są w sobie tacy zakochani.
- Jestem – powiedział z uśmiechem, kiedy kontynuowaliśmy nasz spacer. – Ulubione lody? – zadał pytanie, kiedy mijaliśmy lodziarnię.
- Waniliowe – przyznałam, rumieniąc się. – Jestem całkiem zwyczajna, jeśli chodzi o lody.
- Ja lubię czekoladowe. A ty wcale nie jesteś zwyczajna. Ulubiony napój ze Starbucksa?
- Nie piję ich zbyt często, ale uwielbiam podwójne, czekoladowe frappucino – odparłam, opierając się o niego. – A twój?
- Waniliowe latte z podwójnym cukrem – odpowiedział.
Resztę popołudnia spędziliśmy właśnie na tym. Zadawaliśmy sobie pytania i jedliśmy lody, karmiąc się nimi nawzajem. Naprawdę poznaliśmy się na kolejnym poziomie I odkryliśmy, że mamy podobne gusta, jeśli chodzi o muzykę i literaturę.
Zakończyliśmy wieczorem, zasiadając do obiadu na prywatnej gondoli, właśnie w momencie, gdy słońce już zachodziło. Było bardzo romantycznie przebywać w jego ramionach, kiedy nasz gondolier śpiewał włoskie piosenki. Idealne zakończenie idealnego dnia... |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Nie 23:20, 02 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 18:10, 21 Sty 2010 |
|
hm, no dobra... rozdział był trochę mdlący, jeśli chodzi o całość super-ekstra-superaśnego-spokojnego życia... ja to chyba jednak lubię jak są jakieś kłopoty albo coś... cokolwiek, żeby się działo...
choć przyznam, że ten numer w kuchni był przeuroczy i chyba zacznę przygotowywać mojemu mężczyźnie śniadanie (może do łóżka *kirke myśli* )
czekam z niecierpliwością aż coś się w końcu popsuje, bo najpiękniejsze jest się godzić i dochodzić do wspólnych kompromisów...
pozdrawiam tłumaczkę :) - wspaniale mi się czytało - dobra robota :) dziękuję
pozdrowienia dla wszystkich
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
SorrowsAngel
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:18, 21 Sty 2010 |
|
Ja tu czekam na jakieś sceny prawdziwych kłopotów. Fajny ff, lekki przyjemny, fajnie tłumaczony.
Bardzo przyjemnie się czyta, pozdrawiam tłumaczkę i betę. Czekam na kolejne rozdziały.
Początkowo spodziewałam się jakiś akcji związanych z tym, że Bella jest dyrektorką i nie tak od razu umówi się z Edziem, ale jak widać, będzie romansidło, fajnie tłumaczone i łatwe w czytaniu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 17:51, 04 Lut 2010 |
|
Witam ponownie po długiej przerwie! Przepraszam bardzo, że rozdział nie pojawił się w tamtym tygodniu, ale zepsułam płytę główną w komputerze :) Dzisiaj wstawię swój rozdział, a być może nawet Marta wstawi również swój (który powinien pojawić się dzisiaj.)
Zapraszam!
Tłumaczenie: Ann!
Beta: Zuzana
Rozdział 12.
Dzwoni telefon Edwarda.
EPOV
Znajdowałem się w moim biurze, próbując skoncentrować się na projektach, ale to było straszne do wykonania. To nie był szum maszyn konstrukcyjnych, ponieważ pracowałem dobrze przy o wiele głośniejszych projektach. To były wyobrażenia w mojej głowie ilustrujące mnie i Bellę na stole, biurku roboczym czy nawet na podłodze.
Zakryłem twarz dłońmi biorąc głęboki oddech. Weekend był czystą rozkoszą i pierwszy raz od wielu lat miałem dziewczynę. Nie żadną dziewczynę, tylko miałem Bellę. Mądrą, seksowną, pewną siebie kobietę tylko na swoją wyłączność. Samo myślenie o niej sprawiało, że się uśmiechałem.
Musiałem skończyć swoje rozmyślania, kiedy usłyszałem dzwoniący telefon.
- Mówi Edward – powiedziałem, nie zwracając uwagi na ekran, by zobaczyć kto dzwonił.
- Hej, bro! – Usłyszałem powitanie swojego brata.
- Hej, Emmett! – Odpowiedziałem. Minęło trochę czasu, odkąd ostatnio z nim rozmawiałem. – Jak w Nowym Jorku?
- Tak jak zawsze – stwierdził. – Jak mają się sprawy w Mieście Grzechu? Spotkałeś już jakieś gorące kociaki? Musiałeś przechodzić przez nie jak woda.
Mój brat był nieokrzesany. Miałem tendencję do spotykania się z wieloma kobietami, ale nie spałem ze wszystkimi. Emmett lubił mnie przedrzeźniać, ponieważ był ze swoją dziewczyną, Rosalie, pięć lat.
- Aktualnie nie – odpowiedziałem, nie za bardzo rozwijając, bo wiedziałem, co będzie dalej. Mój brat był bardzo przewidujący.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – Krzyknął i wiedziałem, że całe biuro musiało go usłyszeć. Był naszej centrali w Nowym Jorku, a mój tata miał dołączyć do niego za kilka dni. Projekt w Chinach był skończony, ale wziął trochę wolnego, by pozwiedzać z moją mamą.
- Wiem, co powiedziałem – odpowiedziałem, powstrzymując śmiech. Naprawdę się zmieniliśmy przez te cztery lata. Odkąd Emmett był z Rosalie, modelką i aktorką, nigdy się z nią nie rozstawał, zawsze wlokła go ze sobą za pokazy mody.
- Musiałeś kogoś spotkać, więc lepiej zacznij sypać – naglił, a ja się zaśmiałem. Byłem naprawdę blisko z moim bratem, bliżej niż pozwalała na to praca i dobrze mnie znał.
- Spotkałem dziewczynę, nazywa się Bella – wyjaśniłem.
- Jest niezła? – Zapytał, powodując, że przewróciłem oczami.
- Co cię to obchodzi, Emmett? To moja dziewczyna, nie twoja i myślę, że Rosalie nie spodobałoby się twoje pytanie – odpowiedziałem. Bella była niesamowicie gorąca, ale nie zamierzałem się z nim tym dzielić.
- Oj chodź, Eddie – jęknął, kiedy skuliłem się na przezwisko, jakiego użył. – I czy ty powiedziałeś dziewczyna?
- Tak – odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy, Bella Swan rzeczywiście była moją dziewczyną
- Bardzo się cieszę – pogratulował mi Emmett. – Nie wiedziałem, że kiedykolwiek kogoś znajdziesz.
- Ale znalazłem – mruknąłem wpatrując się w przestrzeń i uciekają od tych wszystkich bolesnych myśli. Byłem teraz szczęśliwy i nie pozwolę tego zniszczyć.
- To wspaniale – powiedział nagle i mógłbym stwierdzić, że się uśmiechnął, podskakując teraz na swoim krześle. To musiał być dobry widok. Emmett był bardzo muskularny i wysoki na sześć stóp.
- Co jest wspaniałe? – Zapytałem, Ne będąc do końca pewnym definicji słowa „wspaniały” według Emmetta.
- Cóż, wiesz, że Rose i ja jesteśmy już razem od pewnego czasu – zaczął. – Oświadczyłem się jej wczoraj i powiedziała „tak”.
- Gratuluję, Emmett. Strasznie się cieszę. Powiedziałeś już mamie? - Zapytałem, wiedząc, że mama była gotowa oddać swoje życie, byśmy tylko się ustatkowali i żeby posiadała wnuki.
- Rozmawiałem z nią wczoraj w nocy, jest podekscytowana. Zmusza ojca, aby wrócić szybciej do domu. Wiesz, jaka jest. – Zaśmiał się. Moja mama była wspaniałą kobietą, która dużo zrobiła, dekorując wnętrza naszych budynków, ale miała tendencję do robienia radykalnych rzeczy.
- Czyli niedługo ślub. Ustaliliście już datę? – Zapytałem.
- I właśnie tu jest haczyk. Rosalie dowiedziała się, że jest w ciąży. Też planowała powiedzieć mi o tym wczoraj, ale przebiłem ją swoimi oświadczynami. Jak widać, oboje planowaliśmy wyjątkową noc. W każdym razie, rozmawialiśmy o tym i ona nie chce, aby media dowiedziały się o tym, zanim się pobierzemy – wyjaśnił.
Rosalie była supermodelką i bardzo znaną aktorką. To jedna z tych dziewczyn, które mają predyspozycje, by wykonywać te oba zawody. Ale to znaczyło, że ona i Emmett cały czas znajdowali się pod ostrzałem mediów. Paparazzi przebywali non stop w ich okolicy.
- Musiałoby być chyba jakieś wydarzenie sportowe – mruknąłem.
- Dokładnie – odpowiedział Emmett. – Więc wierzymy, że ucieczka do Las Vegas i szybki ślub to dobre rozwiązanie. Chodzi mi o to, że to łatwe, jak przyjazd tutaj, racja?
- Myślę, że Rose nie lubi czegoś takiego – zachichotałem.
- I tu mnie masz, Edward. Nie udawaj mądrej dupy – dodał. – Nie, ona chce czegoś klasycznego. Zatrzymujesz się w Venetian, prawda? Czy to nie jest to miejsce z gondolami i tymi innymi pierdołami?
- Tak, ale zrób to gdziekolwiek indziej, ale nie tutaj – poprosiłem, wiedząc, że Bella nie będzie mogła pójść, bo to było jej miejsce pracy. Nadal nie powiedziała swoim przełożonym o nas.
- Dlaczego? Myślałem, że to najlepsze miejsce – wnioskował.
- No tak, ale Bella tutaj pracuje. Jest kierownikiem – odpowiedziałem, mając nadzieję, że to nakłonił go do zmiany miejsca.
- Więc? Czy to nie powinno pomóc? – Zapytał.
- Ona nie chce, aby oni dowiedzieli się, że jesteśmy razem. Boi się, że to odbije się na jej pracy – wyjaśniłem. – Ale może wam pomóc znaleźć jakieś inne miejsce. Ma znajomości w prawie każdym hotelu.
- Powiem o tym Rose. Chcemy załatwić to wszystko w następną niedzielę. Tata zajmie się niektórymi sprawami w Nowym Jorku i powinien przylecieć do nas w weekend – kontynuował. – Nikomu nie mów, spróbujemy wymknąć się paparazzi. Nie chcemy, by media dowiedziały się, gdzie jesteśmy.
- Wiem, Emmett. Zasypują mnie pytaniami o was – odpowiedziałem.
- W taki razie, będę w środę. Możesz nas odebrać? I zabrać do apartamentu, w którym się zatrzymujesz? Bella chyba potrafi dochować dyskrecji.
- Możesz zamieszkać u moim mieszkaniu. Zostanę z Bellą – zaoferowałem, bo to był jedyny sposób, aby reporterzy ich nie znaleźli.
- Bywasz tam? Cóż, widzę, że ktoś będzie miał trochę atrakcji – zażartował, a ja pomyślałem, że najlepiej go zignorować.
- Użyjesz naszego samolotu? – Zapytałem, ponieważ to dawało im więcej luzu i prywatności.
- Tak, powinniśmy być około dziewiątej – odpowiedział.
- Przyjedziemy po was – powiedziałem, mając nadzieję, że Bella zgodzi się pojechać ze mną. Chciałem, aby poznała mojego brata, a później rodziców. To było fantastyczne, jak bardzo zmieniła mój światopogląd w tak krótkim czasie.
- Do zobaczenia, chłopie – powiedział, zanim się rozłączył.
Nie mogłem nic poradzić, tylko się uśmiechnąłem. Emmett poprawił mi dzień. Nie tylko miałem pretekst, by odwiedzić Bellę, ale mogłem się jej też zapytać, czy przenocowałaby mnie, kiedy mój brat był w mieście. Wiedziałem, że nie będzie miała nic przeciwko, ale nadal musiałem się zapytać. Absolutnie nie chciałem dzielić apartamentu z Rosalie i Emmettem. Przy nich dźwięki Alice i Jaspera to nic.
BPOV
Weszłam do domu, rzucając wszystko na ziemię. W pracy nie było źle. To był całkowicie przeciętny dzień. Ale nie widziałam Edwarda od dzisiejszego poranka. Pocałowałam go na pożegnanie w jego samochodzie, zanim nie przesiadłam się do swojego i teraz nie będę go już widziała aż do piątku. Ta myśl wpędzała mnie w depresję.
- Czy stało się coś złego? – Zapytała Alice, zauważając moją niezadowoloną minę, kiedy wtaczałam się do kuchni.
- Tęsknię za Edwardem – stwierdziłam, mrucząc i wkładając talerz ze wczorajszym jedzeniem do mikrofalówki. Nie było mowy o gotowaniu dzisiaj.
- To źle – odpowiedziała, kiedy jadłyśmy w ciszy. Marzyłam tyko o gorącej kąpieli i wskoczeniu do łóżka, które nie wyglądało tak obiecująco bez Edwarda.
- Idę się wykąpać i spać – powiedziałam Alice, która pokiwała głową, gdy brałam książkę z półki, piżamę i truskawkowy żel do kąpieli.
Puściłam gorącą wodę i utworzyłam bąbelki. Pragnęłam, by Edward dołączył do mnie i trzymał w sowich ramionach. Rozebrałam się z ubrań i weszłam do wanny, dając swoim mięśniom ukojenie.
Oparłam swoją głowę na zagłówku, ciesząc się ciszą i pozwalając swoim myślom wędrować. Edward wyglądał na zbyt idealnego, miał w sumie swoje emocjonalne zawieszenia, ale traktował mnie jak damę. Sprawiał, że czułam się bezpieczna w sposób, jaki inny mężczyzna nie potrafił tego dokonać. Pozwalał mi uwierzyć, że spotkałam swoją bratnią duszę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Czw 17:54, 04 Lut 2010 |
|
Tłumaczyła: marcia993
Rozdział 13:
Zapoznanie
PWB
Stałam naprzeciw szafy, ubrana jedynie w różowy, koronkowy stanik i bokserki. Musiałam się zdecydować, co założyć na spotkanie z bratem Edwarda. Wyprostowałam włosy i zrobiłam makijaż, ale nie wiedziałam, co na siebie włożyć. Czy dżinsy wydawały się odpowiednie na tę okazję? A może powinnam wybrać sukienkę?
Denerwowałam się tak bardzo, że czułam, jak moje ciało się trzęsło. A najgorsze było to, że w sobotę miałam poznać jego rodziców. Wszyscy mieliśmy się udać na kolację, aby uczcić zaręczyny Emmetta i Rosalie. Do tego musiałam zorganizować spotkanie, na którym będę rozmawiać o swoim nowym związku.
- Choć bardzo chciałbym, żebyś tu została, wątpię, żeby to spodobało się Rosalie. Jest trochę zaborcza w stosunku do Emmetta, tak jak ja w stosunku do ciebie – oznajmił Edward, wchodząc z garniturem do mojego pokoju. Przez kolejne półtora tygodnia miał zostać w moim domu.
- Serio? – odparłam, odwracając się w jego stronę, by mógł zobaczyć mnie w całej okazałości. Przez te wszystkie lata dowiedziałam się, że mężczyźni lubią pewne siebie kobiety.
- Bello – ostrzegł chropowatym tonem, a ja zdawałam sobie sprawę, że to przez to, iż go drażniłam.
- Tak? – spytałam, niewinnie mrugając rzęsami.
- Proszę, ubierz się – zabłagał, kiedy zrobiłam krok w jego stronę. Widziałam, jak próbował ustać w miejscu.
- Nie wiem, co na siebie założyć – droczyłam się z nim, zmniejszając dystans między nami i przyciskając swoje ciało do jego.
- O Boże! – powiedział, zderzając swoje wargi z moimi i przyciągając mnie jeszcze bliżej. Jego ręce spoczęły na mych plecach. – Żartownisia z ciebie, a ja mam zamiar ci się za to odpłacić – dodał, rozdzielając nasze usta.
- Ukarzesz mnie? – spytałam, patrząc, jak jego wargi mieniły się od mojego błyszczyka.
- Tak, a tobie to się będzie bardzo podobało – wyjaśnił mi wprost do ucha, gdy lekko musnął me plecy.
Czułam, jak moje pożądanie wzrastało. Jego intensywne spojrzenie sprawiło, że ugięły mi się kolana, a ja zaczęłam obliczać, ile czasu minie, nim wrócimy.
PWE
Wyszedłem z pokoju, dając Belli przestrzeń, aby mogła dokończyć. Nie chciałem zabrzmieć tak władczo, ale potrafiłem stwierdzić, że moje słowa ją podnieciły. Mogłem je zapamiętać dla późniejszego, wieczornego użytku.
Bella wyszła w ciemnych dżinsach i granatowej koszulce, przez co jej skórze jeszcze trudniej było się oprzeć. Naprawdę będę miał problemy z utrzymaniem rąk przy sobie. – Jesteś gotowa? – zapytałem, a ona przytaknęła.
Pozwoliłem jej prowadzić, ponieważ wciąż nie znałem okolicy. Mogłem rzec, że się denerwowała, bo mimochodem przygryzła wargę. – Coś nie tak, Bello? – zapytałem, kiedy westchnęła.
- Opowiedz mi o nich jeszcze raz, Edwardzie. Nie chcę wyjść na idiotkę – odpowiedziała, a ja się zaśmiałem.
- Bello, będzie dobrze. Mój brat jest wysoki, wyższy ode mnie i o wiele bardziej muskularny. Lubi sobie żartować i czasami zachowuje się naprawdę głupio, i zawsze można liczyć na niego, jeśli chce się rozkręcić jakąś sytuację. Rose widziałaś w telewizji i filmach. Jest naprawdę miła i spokojna, na początku trochę powściągliwa. Ale jak się ją pozna, zachowuje się naprawdę zabawnie, twardo stąpa po ziemi i ogólnie to dobra osoba – wyjaśniałem po raz dziesiąty, gdy zmierzaliśmy na lotnisko.
Bella dzięki swojej pracy mogła od razu zmierzyć do sekcji z prywatnymi odrzutowcami.
- Dzisiaj nie ma żadnych paparazzi – oznajmiła ze śmiechem, a ja wskazałem na czarny, lądujący samolot.
- To ten – pokazałem jej, kiedy wysiadaliśmy z jej volvo.
Oparłem się na samochodzie i przyciągnąłem ją do siebie. Wślizgnąłem ręce pod cienki materiał jej koszulki i położyłem je na nagiej skórze jej talii. – Pokochają cię, Bello. Nie masz powodów do obaw – zapewniłem ją, kiedy z samolot zatrzymał się przy metalowych schodach, które przyciągnięto na odpowiednie miejsce.
Mój brat oficjalnie dołączył do przyjęcia.
PWB
Oparcie się o Edwarda dało mi siłę, dzięki czemu doszłam do wniosku, że będę sobą i miałam nadzieję, że polubią mnie tak jak on. Z powodu mojego zawodu widziałam wiele prywatnych odrzutowców, więc stały się one dla mnie pospolite. Ale ten, należący do Cullenów, co najmniej robił wrażenie.
Był czarny, a na jego boku widniał złoty napis: C&C&C Architectural Inc. Ten samolot naprawdę różnił się od wszystkich, jakie widziałam. – Ładny – powiedziałam łagodnie, a Edward zachichotał.
- W środku wygląda lepiej. Jest w nim łóżko – wyszeptał, wywołując u mnie dreszcz. Zapowiadała się bardzo długa noc...
Gdy tylko metalowe schody zostały zabezpieczony, na ich szczycie pojawił się dobrze zbudowany mężczyzna, który musiał być Emmettem, podążający za Rosalie. – Edward! – krzyknął, kiedy ruszyłam się, by dać Edwardowi przestrzeń.
- Hej, Emmett! – zawołał, łapiąc mnie za rękę i prowadząc w ich stronę.
Kobieta wyglądała na zmartwioną, rozglądając się gorączkowo dookoła. Była praktycznie nie do rozpoznania w przyciemnianych okularach i czapce z daszkiem, których zazwyczaj nie nosiła. Emmett i Edward uścisnęli się na szczycie schodów, po czym uścisnął on także Rosalie.
- Emmett, Rose, chciałbym, żebyście poznali moją dziewczynę, Belle – przedstawił mnie z wielkim uśmiechem na twarzy, a ja nieśmiało odwzajemniłam jego gest.
- Cześć! – powiedziała, wyciągając rękę w stronę Emmetta, a on mnie przytulił.
- Najwyższy czas, braciszku – zażartował, a ja nie mogłam powstrzymać się przed zaśmianiem.
- Miło cię poznać – dodała Rosalie z przyjaznym uśmiechem, po czym także mnie uściskała. – Musisz być wyjątkową kobietą, skoro udało ci się oczarować naszego Edwarda.
- Staram się być – odparłam, wzruszając ramionami, na co wszyscy się zaśmiali.
- Wiem, że to może zabrzmieć próżnie i w tym stylu, ale moglibyśmy już iść? Naprawdę nie chciałabym, żeby ktoś mnie zobaczył – rzekła Rosalie, więc szybko poszliśmy do samochodu, gdzie zaufani pracownicy odłożyli ich bagaże.
- Gratuluję – odezwałam się po drodze.
- Dziękuję! – odpowiedziała. – Za wszystko, wiem, że ciężko jest trzymać pewne sprawy w tajemnicy.
- Rozumiem, panno Hale – oznajmiłam, wkraczając w swój roboczy humor, przez co Edward zachichotał.
- Mów do mnie Rose – stwierdziła blondynka ze śmiechem. – Pragnę po prostu mieć małą, romantyczną uroczystość bez zamieszania w mediach.
- Zastanawialiście się nad wyborem hotelu? - spytałam.
- Myślałem o Bellagio. Wiesz, czy pracuje tam ktoś godny zaufania? – zapytał Emmet.
Przez chwilę rozmyślałam o tym pytaniu. – Cóż, koordynatorami wesel są tam Lauren Mallory i Tyler Crowley. Mogłabym się dogadać z Tylerem, jemu można ufać bardziej niż Lauren. Zorganizuję wam spotkanie, gdybyście chcieli.
- Jeśli nie miałabyś nic przeciwko – odparła Rosalie, na co się uśmiechnęłam. Wyglądało na to, że łatwo się z nią dogadać.
- Chcecie coś zjeść? Możemy coś kupić, zanim pojedziemy do Strip – dodał Edward.
- Nie narzekałabym na coś staromodnego jak McDonald’s – odpowiedziała ku mojemu zaskoczeniu. Musiałam powstrzymać się przed śmiechem. Wyglądała, jakby nigdy w swoim życiu nie jadła w fast foodzie.
- Nie daj się zmylić sylwetce Rose – dopowiedział Edward. – Ta dziewczyna pozwala sobie na niezdrowe jedzenie tak samo jak my.
- Po prostu się tego nie spodziewałam – wyjaśniłam, kierując się do McDonald’sa, w którym zazwyczaj jest pusto o tej porze.
Edward i ja składaliśmy zamówienie, kiedy Emmett i Rose zajęli miejsca. Zachowywaliśmy się ostrożnie, by nikt ich nie rozpoznał. Wróciliśmy z tacami do stolika stojącego w rogu, z dala od drzwi, choć i tak wszędzie znajdowały się okna.
- Opowiedz nam o sobie, Bello – zaczął Emmett, biorąc kęs swojego burgera.
- W zasadzie nie mam zbyt wiele do opowiedzenia – odrzekłam, a Edward wywrócił oczami.
- Znasz jakieś inne odpowiedzi oprócz tej? Naprawdę się nie doceniasz – odpowiedział, całując mnie w policzek.
- Nie jestem za bardzo interesująca – wyjaśniłam, gdy Rose zachichotała.
- Masz rację, jesteś fascynująca – zadeklarował i teraz to ja przewróciłam oczami.
- Opowiedz nam o sobie, Bello – nalegała Rose, a ja wzięłam głęboki wdech przed ugryzieniem nuggeta.
- Mam dwadzieścia pięć lat i właściwie pochodzę z Forks w stanie Waszyngton, a zanim tu przyjechałam, przeprowadziłam się jeszcze do Phoenix. Pracuję w Venetian odkąd skończyłam dwadzieścia jeden lat – tłumaczyłam, kiedy wszyscy słuchali.
- Jak poznałaś Edwarda? – zapytał Emmett, a ja się zaśmiałam.
- W pewnym sensie musiałam czekać, aż przybędzie. – Wzruszyłam ramionami.
- Według mnie słodko razem wyglądacie – dodała Rose, opierając się o Emmetta.
Obiad minął nam w przyjemnej atmosferze, a ja czułam się niezwykle komfortowo w ich towarzystwie. Wydawali się tak samo mili i przyjaźni jak Edward i nie czułam się przy nich bezwartościowa.
Z łatwością udało mi się do nich przyzwyczaić tak jak do Edwarda, a od następnego dnia Emmett miał zacząć z nim pracować w biurze. Rose zaczęła planować wesele, a także spędzała swój czas na odpoczywaniu i czytaniu, ja zaś chciałam zorganizować jej spotkanie z Tylerem tak szybko, jak się dało. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Czw 17:57, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 19:08, 04 Lut 2010 |
|
hehe...
dziewczęta - bardzo fajnie, bardzo fajnie - tyle czytania dla mnie dziś :P
ale Ann! dostaje ochrzan, nie za termin dodania tłumaczenia, ale za błędy :P
dobra... poważnie - dalej mamy uroczo i słodko... ale z drugiej strony, kiedy dowiedziałam się o planach Rose i Emmetta zaczęłam podejrzewać spisek w powietrzu i wyczuwam w koncu jakieś kłopoty - będe oczekiwać z zapartym tchem :P
może to nie będzie dobre miejsce do tego typu wiadomości, ale w kinder niespodziankach są figurki smerfów :P
tym optymistycznym akcentem powinnam zakończyć, ale dodam, ze uwielbiam wasze tłumaczenia, bo robicie to naprawdę dobrze :) a to naprawdę cieszy :)
dzieki za poświęcanie czasu na to opowiadanie :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Śro 19:44, 10 Lut 2010 |
|
Kilka słów by Trusia:
Trafiłam na to tłumaczenie przypadkiem. Przeczytałam pierwsze dwa rozdziały, potem je odłożyłam. Wróciłam do niego całkiem niedawno i przeczytałam go jednym tchem. Z początku myślałam, że akcja inaczej się tu rozegra. Zaskoczyło mnie to, że Bella i Edward tak od razu... zauroczyli się w sobie, ale... niechaj będzie. Nie mogę doczekać się ślubu Emmetta i Rosalie. Myślę, że wydarzy się jeszcze coś, co popsuję relacje Belli z Edwardem?!
Życzę weny!!! czekam z utęsknieniem |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach
|
Wysłany:
Sob 23:01, 13 Lut 2010 |
|
Trafiłam na to tłumaczenie przypadkiem i tak mnie urzekło, że przeczytałam je za jednym zamachem.
osobiście lubie prawie każdą koncepsje ff`u, ale to jest dla mnie nowość i podoba mi się szczególnie. Edward architekt i Bella kierowniczka hotelu w Las Vegas to kompletnie inny pomysły co jest takie super.
Czekam na kolejnie rozdziały, życzę veny, czasu oraz całuję gorąco
Al ;*** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Sob 21:30, 20 Lut 2010 |
|
Rozdział 14
Kara
Tłumaczyła: Ann!
Beta: Zuzana
EPOV
Nie wiedziałem, jak Bella to zrobiła. Zaparkowaliśmy z tyłu hotelu, przywołaliśmy służbową windę i zabraliśmy sekretnych gości do mojego apartamentu. Jeżeli ktoś by ich przyłapał, z pewnością nie byłaby to wina Belli. Ona zrobiła wszystko, co mogła.
Czułem się dzisiaj trochę jak poszukiwacz przygód kiedy jechaliśmy z powrotem do jej mieszkania. Trwało to już półtora tygodnia. Bella prowadziła, a ja ją obserwowałem. Miała najpiękniejsze brązowe włosy, które lśniły w świetle księżyca. Jej usta były tak wydatne, że sprawiały, że stawałem się twardy. Mój przyjaciel bardzo o nią wołał.
Bella odwróciła się do mnie kiedy wjechaliśmy na jej osiedle, a jej brew nieznacznie się podniosła. Zostałem przyłapany na podglądaniu, ale się nie przejmowałem. Bella była moją dziewczyną i mogłem się na nią patrzyć, ile tylko chciałem.
- Na co się tak patrzysz? – Zapytała, przygryzając usta.
- Na twoje seksowne ciało – powiedziałem, najpierw mówiąc, a dopiero potem myśląc. Bella wyłączała moje filtry w mózgu.
- Dobrze wiedzieć – powiedziała, kierując swoją uwagę na dobre zaparkowanie samochodu. – Ale co zamierzasz z tym zrobić? – Zapytała zachrypniętym głosem.
Uśmiechnąłem się dokuczliwe, wychodząc z samochodu i idąc na stronę kierowcy, by pomóc jej wyjść. Tak szybko, jak tylko drzwi się zamknęły przycisnąłem swoje ciało do niej, umieszczając ją między samochodem a mną. Moje usta były centymetry od jej ucha, gdy powiedziałem:
- Myślę, że zasługujesz na karę.
- Karę za co? – Sapnęła niskim głosem.
- Za bycie niegrzeczną i niedokończenie tego, co zaczęłaś – wyjaśniłem, a jej ręce uciekły pod moją koszulę.
- Bez dotykania – ostrzegłem, podnosząc ją i niosąc do apartamentu. Moja ręką mocno trzymała jej plecy, a palce rysowały na nich wzory.
Alice musiała być już w łóżku i byłem wdzięczny, że nie musieliśmy tłumaczyć się, jak poszło nam z moim bratem. Alice wiedziała o tej sytuacji, ponieważ mogła pomóc Rose ze wszystkim, czego tamta by potrzebowała.
- Zrobimy dzisiaj coś innego – powiedziałem, kiedy weszliśmy do jej pokoju, zamykając za sobą drzwi. Położyłem ją na łóżku. Nasze ciała stykały się ze sobą na całej długości kiedy leżeliśmy obok siebie.
- Jak bardzo innego? – Spytała, przyciskając swoje ciało jeszcze bliżej mojego. Jej miednica tuż przy mojej.
- Po pierwsze, nie będziemy się śpieszyć – odpowiedziałem, muskając nosem jej szyję. Szczęka i ciało zadrżało od mojego dotyku. Moje ręce znalazły się pod jej koszulą, śledząc zarys biustonosza.
- Proszę, Edward – prosiła, próbując mnie pocałować.
Natychmiast oderwałem swoją rękę, powodując, że zajęczała.
- Cierpliwość zostanie wynagrodzona – powiedziałem, dla jej korzyści. Musiałem pozostać wstrzemięźliwy.
Bella spojrzała mi w oczy. Jej źrenice były pełne pasji.
- Będziesz cierpliwa? – Zapytałem, mając usta blisko jej, a moje ręce z powrotem znalazły się na jej brzuchu.
- Tak – wyszeptała, kiedy jej usta drasnęły moje.
- Sprawię, że będziesz błagać o mnie, Bello – wyszeptałem do jej ucha. Rozpiąłem jej spodnie, ale jeszcze ich nie zdejmowałem. – Uczynię, cię rozpaloną, bardziej, niż kiedykolwiek byłaś.
BPOV
Słowa Edwarda doprowadzały mnie do szału. Byłam w pełni pobudzona i gotowa na niego, ale nadal mieliśmy na sobie wszystkie ubrania. Chciałam rozerwać jego ciuchy i poczuć go w sobie. Ale on wciąż torturował mnie swoją powolnością.
- Czujesz jak bardzo cię pragnę? – Zapytał. Jego głos przyprawiał mnie o gęsią skórkę. – Czujesz, jak twardy jestem dla ciebie? – Kontynuował, przyciskając swoją erekcję do mojego uda, kiedy powoli zaczął mi zdejmować koszulę.
Chciałam odpowiedzieć, ale nie byłam w stanie. Nie potrafiłam nic powiedzieć, a moje kończyny były jak z galaretki. Jak on był w stanie utrzymać tak dużo kontroli?
Język Edward odnalazł zarys mojego biustonosza, tak samo, jak jego palce. Moje sutki prześwitywały przez koronkę biustonosza, a jego oddech tylko zdawał się czynić je jeszcze bardziej twardymi.
- Czy jesteś mokra dla mnie? – Wypytywał, ciągnąc ręce w dół brzucha, lekko mnie pieszcząc. Dbał, by położyć nacisk na częściach ciała, gdzie nie potrzebowałem go najbardziej.
- Proszę – piszczałam, moje ciało, spalało się od wewnątrz.
- Jeszcze nie – dokuczał mi, gdy odzyskał kontrolę nad moimi ramionami sięgającymi w stronę jego koszuli. Byłam zaskoczona, gdy pozwolił mi ją usunąć. Postanowił wykorzystać moje szczęście, kierując dłonie do jego spodni, gdzie wziął mnie za rękę zatrzymując mnie.
- Nie każ mi cię ukarać – szepnął, ssąc tętnicę na szyi, przez co palce u stóp mi się zacisnęły.
Tortury nadal były powoli kontynuowane, kiedy powoli zdjął moje jeansy, zostawiając mnie jedynie w bieliźnie. Wiedziałam, że musiał zauważyć moje podniecenie i użył go na swoją korzyść. Jego palce umiejętnie odnalazły delikatny punkt przez cienki materiał bielizny.
- Czy chcesz mnie? – Pytał, zmysłowo całując moje usta. Chętnie owinęłam swoje ręce wokół jego ramion w nadziei, że mogłam go zmusić do zakończenia tych przyjemnych tortur.
- Nie każ mi cię związać – ostrzegł, usuwając moje ręce z jego szyi.
- Edward – jęczałam, nie będąc w stanie wypowiedzieć innych słów niż jego imię.
W następnej kolejności usunął mój biustonosz, uwalniając jednym ruchem moje piersi. Upadłam na poduszki wokół mnie w ekstazie. Powtarzałam jego imię jak mantrę.
Edward przerwał szlak prowadzący od moich piersi, w dół brzucha, wokół pępka aż na skraj moich damskich bokserek. Czułam się, jakby mnie palono, w momencie, kiedy liznął mnie przez ubranie, powodując, że wygięłam się w łuk.
Po wielu torturach, zdjął mój ostatni kawałek ubrania zębami, tak jak ja zrobiłam po raz pierwszy z nim. Nie miałam wpływu na moje ruchy i patrzyłam w zachwycie, jak rzucił swoje jeansy, a następnie bokserki. Jego ciało było niczym od greckiego boga, i chciałam go mieć w sobie ponownie.
Edward przycisnął całe swoje ciało do mnie, jego twardość znalazła się wysokości mojego żołądka. Wiedziałam, że musiało być mu ciężko, aby zachować kontrolę, kiedy jego oczy wpatrywały się w moje. Pragnienie było oczywiste. Niezaprzeczalnie pociągaliśmy siebie nawzajem, ale teraz była też emocjonalna krawędź. Krawędź, której żadne z nas nie rozumie.
- Tak bardzo cię pragnę, Bello - powiedział mi do ucha.
- Jestem Twoja - odpowiedziałam, przygryzając jego płatek ucha i rozkoszując się jego jękiem.
Edward zszedł ze mnie, szukając zabezpieczenia w mojej szafce nocnej, zanim z powrotem wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Już za niedługo poczuję go w sobie. Dokuczył mi jeszcze raz, zanim wszedł lekko i wyciągnął swojego członka, przed tym, jak owinęłam swoje nogi wokół niego, zatrzymując go w miejscu.
Kiedy wreszcie mnie wypełnił, myślałam, że eksploduję z przyjemności. Poruszał się najpierw powoli, mają zamknięte oczy w koncentracji. Uniosłam biodra, zmuszając go, by poruszył się szybciej. Zaakceptował moje życzenie, poruszając się znacznie szybciej i miażdżąc moje wargi.
Całowaliśmy, walcząc naszymi językami o dominację. Przerywaliśmy tylko, by złapać oddech, a pod koniec już dyszałam z braku powietrza. Ciągle się we mnie poruszał i przestawał już dwa razy, kiedy byłam na skraju. Zaczynał dopiero wtedy. Gdy się trochę uspokoiłam.
Przewrócił się na plecy, powodując, że teraz ja znalazłam się nad nim. Pocałowałam go w klatkę piersiową, nie mogąc znaleźć siły, by zrobić to samo, tyle, że na ustach. Byłam przyjemnie wyczerpana, i chciałam zostać tam, gdzie jestem.
Może mnie zawsze tak karać… |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Ann! dnia Sob 21:37, 20 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Sob 21:33, 20 Lut 2010 |
|
Tłumaczyła: marcia993
Rozdział 15:
Skrót wiadomości
PWB
Siedziałam w swoim biurze z zamkniętymi z własnej woli oczami. Ogromnie cieszyłam się z wczorajszej nocy, ale ona równała się z niewielką ilością snu. Wiedziałam, że Edward również nie zaznał go zbyt wiele, a rano miał przecież prezentację.
- Bello, musisz to przeczytać! – powiedziała Alice, wbiegając bez pukania do mojego gabinetu. Rzuciła przede mnie gazetę, a ja natychmiast zbladłam.
Na okładce Las Vegas Sun było zdjęcie Rose i Emmetta w McDonald’s, a nad nim widniał nagłówek: WESELNE DZWONY?
- To jeszcze nie jest najgorsze – dodała, otwierając gwałtownie brukowiec i pokazując mi zdjęcia naszej jedzącej czwórki. Moja głowa spoczywała na ramieniu Edwarda, gdy ten karmił mnie frytkiem. Było to bardzo słodkie zdjęcie, lecz nikt nie miałby wątpliwości, że ja się na nim znajduję.
Przebiegłam wzrokiem po artykule. Szybko zostałam rozpoznana przez prasę, a cały akapit został poświęcony mi i Edwardowi. Pisano w nim:
Nie tylko wygląda na to, że jeden z Cullenów niedługo się ożeni, ale możliwe też, że ten sam los podzieli w bliskiej przyszłości jego brat. Edward Cullen, najmłodszy syn znanego na całym świecie architekta, Carlisle’a Cullena, który także jest sławnym architektem, znalazł sobie nową przyjaciółkę. Jeśli ta szczęściara wydaje się wam znajoma, zostało to prawdopodobnie spowodowane tym, że jest tu, w Las Vegas, dosyć rozpoznawalna. Isabella Swan, lub inaczej Bella, pracuje w The Venetian Hotel and Casino. Wygląda na to, że Edward Cullen podczas pobytu w tym mieście zajmuje się czymś więcej niż tylko sprawami biznesowymi.
- Już nie żyję – wyszeptałam, chowając twarz w dłoniach. – Nie dość, że zawiodłam Rose i Emmetta, to jeszcze zrujnowałam sobie karierę.
- Możesz wytłumaczyć się panu Bannerowi – zasugerowała Alice, zatapiając się w krześle stojącym naprzeciw mojego biurka.
- Najpierw powinnam iść do Rosalie. Chciałabym porozmawiać z Edwardem, ale rano ma prezentację – oznajmiłam, wstając.
Poszłam do pokoju Edwarda, z którego korzystali teraz Rose i Emmett. Czułam ogromne poczucie winy przez to, że nie zachowywałam się tak chytrze, jak sądziłam. Zapukałam do drzwi, wiedząc, że przyszła bratowa mojego chłopaka już czytała gazetę.
- Przepraszam – wyszeptałam, gdy wpuściła mnie do środka. – Powinnam być bardziej ostrożna.
- To nie twoja wina, Bello – odpowiedziała grzecznie, siadając na kanapie. – Jak już to moja. To ja zadecydowałam o tym, żeby zatrzymać się, aby coś zjeść. Nie powinnam prosić o nic więcej, niż to, co przygotowałaś.
- Myślę, że wszyscy już wiedzą o ślubie – dodałam przepraszającym tonem. Naprawdę było mi przykro z powodu mojego braku przezorności.
- Nie wydaje mi się – odparła, przygryzając wargę. – Emmett ma prawo tu przebywać. To znaczy, przecież to też jego budynek. Więc może być tu w celach zawodowych, a ja jako osoba towarzysząca.
- Dobra jesteś – zaśmiałam się.
- Trzeba taką być, kiedy jest się w centrum zainteresowania. Nie zapominaj, że są sposoby na każdą historię – przypomniała mi z uśmiechem. Emmett mówił mi o tajemnicy związanej z twoją pracą. Możesz ją teraz stracić?
- Nie jestem tego pewna – odrzekłam szczerze. – Zależy, jak na to spojrzą. Edward nie jest żonaty, a ja jestem wolna, więc mogę spotykać się, z kim zechcę. Dowiem się tego, jak zejdę do ich gabinetów.
- Przykro mi – powiedziała, a ja się słabo uśmiechnęłam.
- I tak dowiedzieliby się o tym prędzej czy później. – Westchnęłam, kiedy mój firmowy telefon zaczął dzwonić. Z całą pewnością nie był to Edward, tylko ludzie, którzy chcieli się ze mną spotkać.
- Tu Bella – przywitałam się, starając się brzmieć normalnie, choć moje serce biło jak oszalałe.
- Bello, tu Banner. Mogę zobaczyć cię w swoim gabinecie? – zapytał profesjonalnym tonem. Nie należał on do tych, używanych podczas pogawędek, więc wiedziałam, że najlepiej znieść to i zaakceptować.
- Zjawię się tam za dziesięć minut – odpowiedziałam przed rozłączeniem się. – Jeśli Emmett zadzwoni, możesz zmusić go, żeby powiedział Edwardowi, aby włączył telefon.
- Oczywiście, Bello – oznajmiła Rosalie, kiedy obie wstałyśmy. – Powodzenia i naprawdę mi przykro – przyznała, dając mi ciepły uścisk.
Szłam korytarzem do biura pana Bannera. Był dyrektorem działu zaopatrywania ludzi i sprawował pieczę nad utrzymaniem dyscypliny pracowników. Większość niższego personelu nigdy go nie spotkała, ale to on wypełniał papierkową robotę, gdy zjawiłam się tu po raz pierwszy.
- Hej, Monica – przywitałam się z jego sekretarką. – Pan Banner mnie oczekuje.
- Od razu idź do środka – przekazała mi ze słabym uśmiechem, który wcale nie był pocieszający. Dosłownie znajdowałam się na krawędzi. Co się teraz stanie?
- Dzień dobry, panie Bannerze – powiedziałam, wchodząc do gabinetu. Był on większy niż mój, lecz tak samo rozplanowany.
- Bello, usiądź. – Spojrzał na mnie znad papierów. – Przypuszczam, że wiesz, czemu się tu znajdujesz.
- Wiem – odparłam, nie widząc powodu do kłamstw. Nie żałowałam swojego związku z Edwardem i z całą pewnością się go nie wstydziłam.
- Jestem pewny, iż zdajesz sobie sprawę, że pan Cullen jest cenionym gościem, który przynosi mnóstwo pieniędzy naszej firmie – kontynuował, a ja kiwnęłam głową. – I zdajesz sobie sprawę, dlaczego awansowałaś na swoje obecne stanowisko. Wiesz, czemu Tanya została zwolniona?
- Zdaję sobie z tego sprawę, panie Bannerze. Ale na swoją obronę mam to, że pan Cullen nie jest żonaty – zaznaczyłam, ukazując przy tym szacunek. – O niczym nie powiedziałam, ponieważ nie sądzę, aby moje życie osobiste miało jakikolwiek wpływ na zawodowe.
- Więc nie spotykałaś się z panem Cullenem w czasie pracy? – spytał, a ja pokręciłam głową.
- Jedynym razem, gdy to zrobiłam i skorzystałam z jego funduszy, była pierwsza noc jego pobytu tutaj. Pragnął mieć towarzystwo podczas kolacji, a ja nie chciałam, żeby myślał o tym jako czymś więcej, niż było. Chętnie spłacę tę kwotę teraz, jeśli pan sobie tego życzy.
- Bello, jesteś bardzo cenioną członkinią naszego zespołu i jestem pewny, że nie zachowywałaś się inaczej niż profesjonalnie. Odkąd zajęłaś to stanowisko, nigdy nie otrzymaliśmy na ciebie ani twój zespół żadnych skarg – mówił, kładąc ręce na stole.
- Więc w czym problem? – zapytałam, nie rozumiejąc, co miał na myśli.
- To delikatna sytuacja. Twoje związanie z panem Cullenem nie jest naszą sprawą, lecz napisano o tym w gazecie. Rozumiem, że Rosalie Hale i Emmett Cullen też są w to zaangażowani – ciągnął dalej.
- Są, proszę pana. Zostali w apartamencie pana Cullena i prosili, żeby zachować to w tajemnicy – odpowiedziałam.
- Dyskrecja nie będzie problemem, jesteśmy dumni, że możemy zapewnić celebrytom odrobinę prywatności – rzekł, kiedy odetchnęłam z ulgą. – Nie chcę tylko, aby do hotelu przyległa zła opinia.
- Nie będę okazywać swojego związku z Edwardem w pracy, więc to nie powinno sprawiać nikomu żadnego problemu. Nie będziemy tutaj jadali i byli widywani razem. Życie osobiste zachowam tylko dla siebie. Może zostać ono ukazane w mediach jedynie wtedy, kiedy będziemy z jego bratem i jego dziewczyną. Wierzę, że utrzymam nad tym kontrolę - kontynuowałam, a on kiwnął głową.
- Nie będę mieszać się w twoje relacje z panem Cullenem. Bello, wszyscy zasługujemy na to, by być szczęśliwi, więc cieszę się twoim szczęściem. Ale proszę, starajcie się nie przebywać razem – dodał, a ja się zgodziłam.
- To żaden problem, panie Bannerze – zapewniłam go, wstając i kręcąc głową.
- Dobry wybór – powiedział, gdy zmierzałam do drzwi.
- Racja – odparłam, wychodząc z gabinetu. Czułam ulgę, że zachowałam pracę. Sprawy układały się lepiej, niż mogłam je sobie wymarzyć. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|