FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wypaleni [NZ][+18] Nowy - 07. 08! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Pią 23:08, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Okej...
Dziękuję za miłe komentarze, ale, to może się wydawać dziwaczne, wciąż czekam na jakiś pojazd. Na pewno nie jest tak idealnie, więc jeżeli coś wam nie pasi... proszę bardzo, przyjmę to na klatę Wink

Cytat:
Mogłabym się niemal obrazić o to, że wcześniej nie wiedziałam, jakim pięknym językiem możesz pisać.


Nie obrażaj się bobasie Twisted Evil

Annie_lullabell - dziękuję za umieszczenie mnie w rankingu, zobaczyłam przed chwilą.

Fanka Twilight - Jacob zawsze był pociągający Wink


Może ktoś się skusi o kk? Nie? A jak poproszę? Wytyczenie niedoskonałości i długa opinia, to jest to!

Mój chomik (opowiadania zawsze ładniej wyglądają w pdf):

[link widoczny dla zalogowanych]

Komentarze są zarąbiście mobilizującą rzeczą, teraz piszę rozdział ósmy w szale twórczym. Dziękuję wam dziewczyny, ale, Bella77, jednolinijkowce są niebezpiecznym narzędziem tortur i karanym czynem, więc radzę Ci albo pisać jakąś konkretną opinię albo takie wiadomości na PW.

Bardzo się cieszę, że tak bardzo podoba się wam mój ff, może kiedyś przeczyta go jakiś moderator i wystawi opinię, ech, to byłoby piękne... Twisted Evil

Chciałabym zacząć pisać od strony Jacoba, ale nie wiem czy to dobry pomysł, co o tym sądzicie? (pisać na PW) Na pewno chociaż jeden rozdział napiszę z innej perspektywy, ale czy mogę tak na dłuższą metę?

Rozdział ósmy pojawi się gdzieś tak za dwa tygodnie...

Pozdrawiam,
ZF
Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fresz
Gość






PostWysłany: Pią 23:54, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Jacob z chapu na chap coraz mniej mi się podoba. Ale to w końcu taki czarny charakter (;
Michael - cham. Tyle powiem.
Wkurza mnie jeszcze Kate. Niby taka poboczna postać, ale jednak...
Niezmiernie mnie zaciekawiłaś tą końcówką. Jestem ciekawa, czyj będzie ten znajomy, kochany głos...

veny życzę Wink


Ostatnio zmieniony przez Fresz dnia Sob 0:22, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
Bella*swan*cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:18, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Dopiero co przeczytałam Twoje opowiadanie i musze powiedzieć, że jesteś genialna :)

w niektórych momentach dość trudno mi sie czyta, ale ogolnie bardzo, ale to radzo mi sie podoba :)

Jacob hm... jestem ciekawa jak rozwinie się jego akcja z Bella i kto mu dał w twarz... Może Jasper heh... Edward bardziej mi tu przypomina "zmierzchowego" Mike...
Czekam na następny rozdział i życze weny :D

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
iwonab
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:01, 06 Paź 2009 Powrót do góry

Witam. :)
Dzisiaj trafiłam na Twój FF. Przeczytałam już wszystkie rozdziały i ....... Shocked brak słów. Genialny, mistrzowsko napisany, być może są jakieś błędy, ale czytając pierwszy raz bardzo trudno coś wyłapać.

Fabuła pochłania w całości moją uwagę, skłania do przemyśleń, więc chyba osiągnęłaś swój cel. Podziwiam Takich ludzi jak Ty. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.

Życzę natchnienia.

Pozdrawiam,
Iwona*B. Shocked Shocked Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 15:22, 07 Paź 2009 Powrót do góry

Przypadkiem trafiłam do tego tematu i pomyślałam, że dobrze byłoby przeczytać jakiś polski ff. No więc zabrałam się do czytania i szybko przebrnęłam przez całe siedem rozdziałów, które do tej pory wstawiłaś.
Zacznę od tego, że mieszasz czasy. W jednej chwili opisujesz wszystko w czasie przeszłym, a w kolejnej w teraźniejszym. To nieco przeszkadzało mi w czytaniu, bo było mniej więcej tak:
(proszę nie czepiać się zdań, wymyślone na poczekaniu)
Spojrzałam na Rosalie.
- Nie - mówię.

Z tego co mi wiadomo, piszemy w jednym czasie. Ewentualnie np. retrospekcje mogą być napisane w innym. Ale chyba błędem jest, gdy piszemy tak jak podałam w przykładzie.
Myślę, że to po trochu wina bety, ponieważ powinna to wiedzieć i zaproponować i jakieś rozwiązanie. Jeżeli jesteśmy już przy betowaniu - w każdym rozdziale widzę błędy. Zazwyczaj są to interpunkcyjne, ale zauważyłam też parę innych, np. zamiast "-łyśmy" było "-liśmy" i tak dalej.
Co do samego opowiadania - z początku przypominało mi WA z tym, że WA kocham. Twoje opowiadanie wzbudziło we mnie mieszane emocje, mimo tego, że naprawdę wiem, co czuje Bella.
Muszę ci także powiedzieć, że lepiej wychodzi ci opisywanie uczuć Belli, niż rozmów pomiędzy bohaterami. Nie wiem dlaczego - to taka własna uwaga, której mogą nie podzielać inni czytelnicy.
Dobra, trochę się rozpisałam więc dodam tylko, że nie lubię tej Rosalie. Nie lubię, kiedy jest przedstawiana jako pusta, głupia idiotka. I ciągle szczerzący się Edward też mi nie pasuje. Zobaczymy jak dalej to poprowadzisz.
Póki co napiszę, że czekam na ósmy rozdział. Jak będzie dalej, zobaczymy Wink
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Śro 18:42, 07 Paź 2009 Powrót do góry

Kristenhn, mogę się wybronić? To znaczy szanuję to co napisałaś, dziękuję za kk, ale mogę coś szepnąć? Dobra, za wszystkie błędy serdecznie przepraszam i postanawiam poprawę, już nie będę, obiecuję. Z tymi czasami robiłam specjalnie, piszę 'robiłam', bo już zaprzestaję tego karalnego czynu. Inaczej opisywałam tylko czas przed histerią, zły humor, 'co o nim sądzisz', wiem, że to złe, ale nie mogłam się powstrzymać. Ktoś musiał być tym złym i głupim, padło na Rosalie, jeśli CI to nie pasuje to przepraszam, ale jej próżność i zuchwałość pasowała mi do te roli. Co do Edwarda, no cóż, kiedyś się nim fascynowałam, ale później mi się 'przejadł', chciałam ukazać go z innej perspektywy Wink Nie wiem czy dialogi są gorsze od opisów uczuć, ale to właśnie na przemyśleniach Belli chciałam skupić się najbardziej, inne rzeczy to tylko dodatek (owszem, ważny) Bardzo ważne było to, żeby przedstawić to co aktualnie myśli...

Nie napisałaś, że Ci się nie podobał, więc nie jest źle... Dobrze, że całość nie wzbudziła w Tobie miliona negatywnych uczuć, z tego się cieszę.

Wyszło z tej wypowiedzi masło maślane, ale trudno, mam nadzieję, że zrozumiałaś i mino wszystko będziesz czytać. Obiecuję się poprawić i bardziej postarać. Po raz kolejny dziękuję za kk...

Pozdrawiam,
ZF


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 18:50, 07 Paź 2009 Powrót do góry

Błędy są i zawsze mogą się pojawić, ale starajmy się je eliminować. Myślę, że powinnaś przede wszystkim znaleźć bardzo dobrą betę, która zna podstawowe zasady pisowni i całą resztę. Ale beta powinna także podpowiedzieć coś, zaproponować. Myślę, że gdyby beta była lepsza, nie byłoby tych błędów interpunkcyjnych. Bo przecież wystarczy wejść na zwykłą, starą wikipedię i poszukać zasad interpunkcji Wink
I jasne, że nie jest źle. Opisy uczuć mi się podobają, bo potrafię wczuć się w rolę Belli i czuć te wszystkie koszmarne emocje, które nią targają.
Co do Rosalie i Edwarda - to była tylko moja opinia, a to twoje opowiadanie i możesz kreować ich tak, jak sobie tylko zażyczysz, a ja to uszanuję. :)
Tak jak pisałam, czekam na kolejny rozdział. Bądź co bądź, jestem ciekawa, kim jest osoba, której głos dla Belli jest znajomy i kochający. Hm, może Jasper? Zobaczymy.
Weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fresz
Gość






PostWysłany: Czw 14:20, 08 Paź 2009 Powrót do góry

Kristenhn napisał:
Zacznę od tego, że mieszasz czasy. W jednej chwili opisujesz wszystko w czasie przeszłym, a w kolejnej w teraźniejszym.


Zdania w czasie teraźniejszym dodają akcji dynamiczności. Jeśli to jest błąd. Ok. Poprawię się. Ale wydawało mi się to wręcz nieludzkie, że mogłaby aż tak ingerować w styl pisania ZF (choć to należy do moich obowiązków).

Kristenhn napisał:
Jeżeli jesteśmy już przy betowaniu - w każdym rozdziale widzę błędy. Zazwyczaj są to interpunkcyjne, ale zauważyłam też parę innych, np. zamiast "-łyśmy" było "-liśmy" i tak dalej.


Zmierzchowa Fanka napisał:
Dobra, za wszystkie błędy serdecznie przepraszam i postanawiam poprawę, już nie będę, obiecuję.


A właśnie, że to ja przepraszam. W najbliższym czasie postaram się sprawdzić jeszcze raz wszystkie rozdziały. Od przybytku głowa nie boli.

Kristenhn napisał:
Myślę, że powinnaś przede wszystkim znaleźć bardzo dobrą betę, która zna podstawowe zasady pisowni i całą resztę.


Pozostawimy to do rozstrzygnięcia Zmierzchowej Fance.
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek



Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3

PostWysłany: Pią 13:34, 09 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że Bells nie będzie z Jacobem.
Jednak na razie wygląda na to że tak.
Jestem zwolenniczką Bells i Edwarda.
Chociaż przyznam szczerze, że odmiana mi się podoba i przyda.
Zmierzchowa Fanko, cieszę się że to piszesz.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Życzę weny czasu i posłusznej klawiatury.

Pozdrawiam, Wink
`W` ; ***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Śro 13:43, 14 Paź 2009 Powrót do góry

No to jedziemy z tym koksem... To co teraz przeczytacie to coś jakby spoiler, mogę to nazwać pierwszą częścią rozdziału ósmego... Nie zawiera jakiejś konkretnej treści i może być trochę nudno, ale zostałam błagana o wystawienie tego, więc się zgodziłam. Chwilowo nie mam ani weny ani czasu, tyle zdołałam wyskrobać, nie wiem kiedy będzie więcej. Miałam rozdział dopracować i, co najważniejsze, skończyć, ale wolę pisać na 'czysto' i wystawić to co już mam (właściwie doszłam do tego wniosku za namowami koleżanki)

Beta: Fresh


Piosenka do rozdziału: Placebo - "Broken Promise"
( http://www.youtube.com/watch?v=zD2ZrF_1dxA&feature=related )

ROZDZIAŁ ÓSMY (I część)
Małe dziewczynki płaczą, duże nie pamiętają łez...

"Dzisiejsze nieśmiałe dziecko, to to, z którego wczoraj się śmialiśmy.
Dzisiejsze okrutne dziecko, to to, które wczoraj biliśmy.
Dzisiejsze dziecko, które oszukuje, to to, w które wczoraj nie wierzyliśmy.
Dzisiejsze zbuntowane dziecko, to to, nad którym się wczoraj znęcaliśmy.

Dzisiejsze zakochane dziecko, to to, które wczoraj pieściliśmy.
Dzisiejsze roztropne dziecko, to to, któremu wczoraj dodawaliśmy otuchy.
Dzisiejsze serdeczne dziecko, to to, któremu wczoraj okazywaliśmy miłość.
Dzisiejsze mądre dziecko, to to, które wczoraj wychowaliśmy.
Dzisiejsze wyrozumiałe dziecko, to to, któremu wczoraj przebaczyliśmy.

Dzisiejszy człowiek, który żyje miłością i pięknem, to dziecko, które wczoraj żyło radością."


Idź stąd:

Czy wierzycie w Boga? Jesteście przykładnymi katolikami? Macie własną opinię na temat wywodów księży na mszy? Może słuchacie tego tylko po to, żeby odbębnić tę godzinę na zimnej, twardej ławce, bo tak powinno się robić? Nie wiem jak jest z wami, w co wierzycie, czego się boicie, o czym myślicie, jakie są wasze przekonania... Jak byłam mała, co niedzielę ubierałam lśniące lakierki, czarną spódniczkę i ładną bluzeczkę. Razem z ojcem całowaliśmy mamę, która, jeszcze w piżamie, przygotowywała obiad i wychodziliśmy do kościoła. Na mszy siedziałam cicho jak mysz pod miotłą, słuchałam księdza, bo wierzyłam, że jak będę grzeczna - pójdę do nieba. Tak, niebo, aniołki i Bóg, to był mój cel w życiu. Później dowiedziałam się o ewolucji, małpa zmienia się w człowieka, ziemia powstaje z gazów. Cudy i nadprzyrodzone moce straciły swój sens, swoją wszelką wartość. Przestałam wierzyć. To nie było mi potrzebne. Wiedziałam już wszystko. Z małej, szczęśliwej, nieuświadomionej Izzy, stałam się imprezującą, wagarującą, pijącą i fajną Bellą Swan. Nie wiedziałam jednak, że to wszystko przeistoczy się w chorobę, wypalenie umysłowe i fizyczne, ból, zupełnie jakbym straciła coś ważnego. Teraz wiem co. Zaprzepaszczając życie towarzyskie, robiąc z siebie dziwoląga, między palcami prześlizgnęła mi się miłość. Szansa na szczęście i spełnienie w związku. Piękny ślub, duży dom, cudowne dzieci – nie mogę o tym marzyć, jak na razie muszę wyzdrowieć. Wyswobodzić się z tego wszystkiego, skoczyć na głęboką wodę, być normalna – teraz to są moje życiowe cele, do których muszę usilnie i rozpaczliwie dążyć, nawet po omacku.
Zdałam sobie z tego sprawę tutaj, w szpitalu. Dowiedziałam się o tym niedawno, kiedy Jacob Black mnie dotknął. Jeden uchwyt jego ręki na moim ramieniu spowodował oświecenie...
- Jak się czujesz? - Do sali wszedł lekarz, który mnie badał.
Za nim ciągnęła się młodziutka pielęgniarka, która od razu podeszła do karty wiszącej na ramie łóżka.
- Mmm – mruknęłam, wzruszając ramionami.
Mężczyzna westchnął. W tym szpitalu z pewnością nie byłam ulubionym pacjentem. Odezwałam się tylko raz, kiedy zapytałam się, co ja tutaj, do cholery, robię. Okazało się, że kiedy Jacob mnie złapał, a ja próbowałam się wyrwać, upadłam i uderzyłam głową o drzewo. Straciłam przytomność i trafiłam tu z wstrząśnieniem mózgu. Wymioty, zaburzenia koncentracji, chwilowa amnezja, wszystkie objawy już przeszłam, ale nadal muszę tu przebywać. Sama nie wiedząc dlaczego. Na szczęście, kiedy wstałam, dali mi wybór – powiadamiam rodziców albo milczę. Wybrałam to drugie, w tym byłam dobra. Nie zawiadamiali rodziny, bo to w końcu nic poważnego. Najgorsze jest to, że znowu muszę znosić smród szpitalnej sali, wszystko przesycone chemią, lekami i sterylnością. Fuj.
Jednak wszystko ma dobre strony. W tym przypadku światłem jest to, że pogodziłam się ze swoim wyrodnym, niedobrym, niecnym przyjacielem. Jazz wie najlepiej, Jazz jest the best, Jazz mnie dobrze zna i Jazz przeprasza. Czy on musi znajdować mnie wtedy, kiedy jestem w potrzebie? Ma czujnik kłopotów? Poratował mnie, kiedy nie miałam nikogo. Zrobił małą rzecz, po prostu mnie polubił, pokochał jak siostrę. Uderzył Jacoba, zaniósł mnie do szpitala i siedział przy mnie, kiedy wymiotowałam. Jest, tyle mi wystarcza. Uświadomił mi, że mnie nie zostawi. Będzie przy mnie, a mój głupi wybuch poszedł w niepamięć. Wszystko jest w porządku. Czuję się winna, bo jestem egoistyczną larwą, która myśli tylko o sobie. Jasper wytłumaczył tym tłukom ze szpitala, że nie lubię być dotykana, żeby obchodzili się ze mną jak najdelikatniej. I tak też robią, traktują mnie jak najcieńsze szkło.
Jest sobota, dzisiaj był u mnie Edward, zdaje sobie sprawę, że z naszej randki nici. Mimo że nie mam na to najmniejszej ochoty, umówiliśmy się na następny tydzień. Natrętny skurczybyk. Niestety nie udało mi się wywinąć ze sprzątania sceny. Zrobimy to w poniedziałek. Teraz wiem, że Jacob będzie miał tysiące pytań dotyczących mojego zdrowia psychicznego, którego nie mam. To będzie ciężki tydzień.
- Twoje wyniki są w porządku – szepnął lekarz i próbował się do mnie uśmiechnąć. - Gdzie twój przyjaciel? - zapytał.
- Jest na dole, poszedł coś zjeść – wycharczałam.
- Prawidłowo. - Kiwnął głową.
Podszedł do mnie i przekręcił coś w kroplówce.
- Myślę, że jutro możesz wyjść, dzisiaj ostatni dzień kontroli.
- Mhm - to była moja odpowiedź.
Lekarz spojrzał na mnie tak, jakby próbował odczytać coś z mojej twarzy. Zmrużył oczy, zacisnął usta, głęboko odetchnął. Chyba niczego się nie dowiedział, bo odwrócił się na pięcie i odszedł, za nim włóczyła się pielęgniarka. Zastanawiałam się, po co w ogóle tutaj przyszła.
Nie byłam długo sama, Jasper wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha, w ręce niósł zrywkę.
- Cześć i czołem. - Podszedł do mojego łóżka i zaczął wypakowywać zawartość torby na stolik.
Uniosłam brwi. Przez ostatnie dwa dni marzyłam o truskawkowym jogurcie, marchwiowym soku i porządnej rybie w panierce, wczoraj powiedziałam o tym przyjacielowi i teraz na blacie leżały właśnie te upragnione przeze mnie rzeczy.
- A to...? - Gapiłam się na pysznie wyglądający jogurt.
Nie wiedziałam czy mogłam to zjeść, do tej pory moim pożywieniem były jedynie płyny z kroplówki. Chłopak zachichotał kiedy zobaczył mój zdezorientowany wyraz twarzy.
- Najpierw chciałem to przemycić. - Pokazał swoje białe zęby w szerokim uśmiechu. - Wyglądasz już dobrze, a lekarze zawsze przesadzają... - Wzruszył ramionami i przysunął krzesło do łóżka. Skierował je oparciem do mnie i usiadł w rozkroku, opierając ręce o drewnianą deskę. - Jednak spotkałem na korytarzu pana 'Wszechwiedzącego' i zapytałem, czy możesz to wszamać. - Wziął do ręki jogurt i podał mi go.
Przejęłam go z wahaniem.
- Ojć, przecież cię nie wrobię. - Poruszał brwiami.
Wyciągnął z kieszeni bluzy, zawiniętą w woreczek, łyżeczkę. Rozwinął ją i zanurzył w otworzonym już jogurcie. Uśmiechnęłam się.
- Wyglądasz jakbyś właśnie zobaczyła recette du bonheur*. - Zarechotał.
Wywróciłam oczami.
- Zaszpanowałeś francuskim i myślisz, że jesteś fajny, ale ja wiem co to znaczy. - Podciągnęłam się wyżej na poduszkach i wzięłam pierwszą łyżeczkę deseru.
To było przepyszne. Nic więcej nie mówiłam, delektowałam się truskawkowym posmakiem w mojej buzi.
- Coś cię trapi – wypalił nagle Jasper.
Popatrzyłam na niego i zmarszczyłam brwi. Obserwował mnie uważnie, zagryzając wargę. Rzeczywiście, wciąż myślałam nad tym, do jakich wniosków doszłam rano, ale to nie mogło być aż tak widoczne.
- Kiedy coś cię martwi... - mruknął – marszczysz nos, bardzo szybko mrugasz oczami i zaciskasz usta.
Co jest?
- Serio? - zapytałam, co było dość głupie.
Kiwnął głową. Westchnęłam, on mnie naprawdę dobrze znał. A co mi tam, powiem mu. Odłożyłam jogurt i spuściłam wzrok. Jak zawsze w takich sytuacjach, maltretowałam skórkę przy paznokciu. Zagryzłam wargę.
- Jak nie chcesz to nie musisz mówić, zrozumiem. - Jasper miał zmartwiony głos.
Czy chciałam mu powiedzieć? Nie wiem. Może.
- Ja... - zaczęłam, ale w tym momencie otworzyły się drzwi od sali szpitalnej.
Do środka weszła dziewczyna. Na chwilę zabrakło mi powietrza, w uszach zaczęło mi piszczeć, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Rudowłose dziewczę, wyglądające bardzo wyniośle, w dżinsach i butach na wysokim obcasie. Kiedy na mnie spojrzała, jej twarz rozświetlił niepewny uśmiech. Wymijająco wysyłała mi prośbę o wybaczenie. Nieme przeprosiny gościły na jej dojrzałej twarzy...


"Może wiem najlepiej, dlaczego tylko człowiek potrafi się śmiać: tylko on cierpi tak bardzo, że musiał wynaleźć coś takiego jak śmiech."



* recette du bonheur – 'recepta na szczęście'. Dlaczego po francusku? To język, którego się kiedyś uczyłam i mam do niego sentyment. Poza tym to był motyw przewodni moich wakacji...

Jak zawsze: ładnie proszę o kk.


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez Zmierzchowa fanka dnia Nie 15:07, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Vena
Wilkołak



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań

PostWysłany: Śro 15:01, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Na początku chciałabym zadać Ci pytanko xd : Czyżbym to ja namówiła Cię do wrzucenia chociaż części, czy może kto inny? ^^

Tak! Miałam rację! A jednak! Widzisz, mówiłam Ci, że jestem pewna, że to był Jazz. I powiem Ci jeszcze, że ta dziewczyna, która weszła do szpitala, to Lizzy, prawda? Noo, powiedz że tak ;p.

Teraz trochę konstruktywności.

Bardzo spodobał mi się moment, gdy Bella rozmyśla o swojej przeszłości i zmianach, jakie w niej zaszły. Świetnie to opisałaś, zrobiłaś to niemal plastycznie, z pokazaniem związku między przyczyną a skutkiem. Pokazałaś po prostu, jak mała dziewczynka dorasta, ale nie w tym odpowiednim kierunku. Jest to bez wątpienia smutny fakt, ale w większości przypadków, tak wygląda młodzież. Chcą być "fajni".

Rozdział jest bardzo piękny, potrafisz trzymać swój mistrzowski poziom nawet w krótszych fragmentach. Jestem bardzo zadowolona z faktu, że mogę nadal czytać Twoje dzieło. Posłodzę trochę, zanim przejdę do dalszej części. To jest... Piękne, prawdziwe, smutne, przejmujące, wzruszające... Na prawdę warta trudów opowieść. Nie jedna z tych płytkich, jednowątkowych, ale taka z przesłaniem, prawdą i nadzieją - na jutro.

Wiem, że prosiłaś o krytykę, więc muszę przyczepić się do jednego zdania.

Cytat:
Jazz wie najlepiej, Jazz jest the best, Jazz mnie dobrze zna i Jazz przeprasza.


Hmm moim zdaniem, jest ono jak nie w Twoim stylu, a na dodatek trąci ironią, która chyba nie powinna pojawiać się w takim momencie. Jakoś mi to nie przypadło do gustu.

Powiem jednak, że cieszę się widząc, jak bardzo zmienia się zachowanie Belli, gdy rozmawia z Jasperem. Dajesz jej wtedy tą chwilę na bycie normalną nastolatką. Podoba mi się ten ich "związek", ponieważ, jakby nie patrzeć, daje nadzieję. Ehh... Ten Jazz tak dużo wie. Widać, że mocno przywiązał się do Belli, zwraca uwagę na jej najmniejsze ruchy, specyficzne zachowania.

A Edward... Bosz, jak ja go nie trawię! Wiem, że wspomniany był tutaj chyba w 2-3 zdaniach, ale czuję do niego to samo, co do sagowego Mike'a. To jest takie... nieedwardowe.

No cóż... Jeszcze zazgrzytało mi w tym fragmencie:

Cytat:
Rudowłose dziewczę, wyglądające bardzo wyniośle, w dżinsach i butach na wysokim obcasie. Kiedy na mnie spojrzała, jej twarz rozświetlił niepewny uśmiech.


Nie wiem, czy jest to poprawnie, czy nie, ale nie pasuje mi ta nagła zmiana rodzajów. Najpierw jest TO dziewczę, a potem TA dziewczyna. Trochę dziwnie się to czyta, jakby nie współgra ze sobą. Oczywiście, jest to tylko moja opinia.

Pozdrawiam,
Twoja wierna i upierdliwa
Vena.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vena dnia Śro 19:42, 14 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 17:55, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Mam przeczucie, że to Lizzy :)
A z tego jazza to miły chłopaczyna sie zrobił. Mam nadzieję, że będzie więcej razy bił tego niegrzecznego i mega seksownego brutala, zwanego również Jacobem Blackiem xD
ymmm, jogurcik.. też bym sobie zjadła.
Nie będę ci prawić o błędach, bo ja nie od tego ;] ale powiem ci, że....
cholernie mi się podoba i czekam z mega niecierpliwością na kontynuację.
Pozdrawiam i życzę weny ;**
Annie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agness91
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turów

PostWysłany: Czw 14:42, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo się cieszę, że wstawiłaś ten wcale nie taki nudny kawałek tekstu :D

Mmm, jogurcik :D Aż mi ochoty narobiłaś, ale mnie się on kojarzy z moim pobytem w szpitalu, co wcale miłe nie było ;/

Jasper, ale mi potrzeba takiego przyjaciela, który zrozumie wszystko... Mogłabyś mi go pożyczyć chociaż na kilka dni?? Akurat teraz jest mi on potrzebny...

Też sądzę, że to rudowłose dziewczę w jeansach to Lizzy, tylko skąd się tam wzięła?? ;O

Twórz więc dalej, nie poddawaj się, a ja życzę Ci ogromnej ilości Weny spływającej do Twojego mózgu :D
Agness91


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 18:59, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Okej, mamy 8 chapik. Ociągałam się trochę z przeczytaniem, bo nie wiedziałam, czego się spodziewać. No ale w końcu usiadłam i na spokojnie się tym zajęłam.
Podobał mi się opis, który znajdował się na samym początku. Ten o Bogu, wierzeniu w niego, chodzeniu do kościoła i wielkim rozczarowaniu Belli. Srsly, mówiłam już, że bardzo dobrze wychodzą ci takie opisy i potwierdzam swoje wcześniejsze zdanie.
Zgadłam, że to Jasper jej pomógł i właściwie się nie zdziwiłam. Ale wiesz co? Nie przeszkadzało mi to, że przewidziałam, kim będzie ten "znajomy głos", bo to wydało się takie... naturalne. Bo przecież przyjaciele sobie pomagają, nie? I spodobało mi się to, że Jazz pomógł Belli nawet pomimo jej wcześniejszego wybuchu.
Zastanawiam się, jak Bella sobie poradzi z Jacobem na tym sprzątaniu. Z pewnością łatwo nie będzie.
Kiedy dodasz kolejną część, możesz liczyć na mój komentarz. Więc... czekam. Wink
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Sob 19:05, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Veno, tak, to byłaś Ty Rolling Eyes Nie zapomnę tego złowieszczego spojrzenia jak powiedziałam, że poczekasz jeszcze dwa tygodnie na rozdział... wrrr.

Annie_lullabel:

Cytat:
Mam nadzieję, że będzie więcej razy bił tego niegrzecznego i mega seksownego brutala, zwanego również Jacobem Blackiem xD


Czy będzie bił? Może Wink Świetnie to ujęłaś, niegrzeczny, mega seksowny brutal, trafiłaś w sedno, właśnie tak go postrzegam Wink

Agness91 , może pożyczę, ale będziesz musiała oddać do drugiej części Wink

Kristenhn, cieszę się, że Ci się podoba, mam nadzieję, że reszta wywrze na Tobie podobne emocje.

Ciąg dalszy skończyłam, ale na razie nie dodam, bo mam zamiar wrzucić to z rozdziałem z punktu widzenia Jacoba, który napisałam na samym początku, bo to właśnie z jego perspektywy miało być całe opowiadanie.

Astalawista, adijos i inne pierdoły tego typu, do następnego rozdziału Twisted Evil

Pozdrawiam,
ZF.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fresz
Gość






PostWysłany: Nie 10:38, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Znasz moje zdanie o tym opowiadaniu. Jest jak najbardziej pozytywne ;]
Dobrze, że 'nakarmiłaś nas' przynajmniej jakąś częścią rozdziału.
No, i Bella się nie wykaraskała ze sprzątania sceny, ale wtedy powinno być dość... ciekawie Wink
W moim mniemaniu tą dziewczyną będzie Lizzy. Tylko jak ona się tam znalazła?

Pozdrawiam i veny życzę Wink
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Wto 18:12, 20 Paź 2009 Powrót do góry

Uff... skończyłam i wstawiam.
Teraz wiem, że wena to cholernie kapryśne zwierzę Rolling Eyes Kiedyś nie dawała mi żyć, teraz nie mogę jej znaleźć... Ledwo co skończyłam te dwa rozdziały. Na razie robię sobie przerwę, zabieram się za nowe opowiadanie, to skończę, ale muszę odpocząć od szkolnego życia tych bohaterów.

Proszę was o porządnego kopa w dupę dla mnie i mojej złośliwej weny.



Beta: Fresh (jak zawsze Wink)

Piosenka do rozdziału: Priscilla Ahn - Dream


ROZDZIAŁ ÓSMY (II część)

"Niektóre wydarzenia odciskają się w nas tak głęboko, że stają się bardziej doniosłe dopiero długi czas później. Takie chwile jątrzą przeszłość, a przez to są zawsze obecne w naszych wciąż bijących sercach. Niektórych wydarzeń się nie wspomina, lecz przeżywa je od nowa."

- Cześć - wychrypiała.
Siedziałam cicho. Lizzy zamknęła za sobą drzwi i stanęła przede mną, złożyła ręce jakby w modlitewnym geście. Żadna z nas się nie odezwała. Jasper też nie pisnął ani słówkiem, nie wiedziałam co robi, na kogo patrzy, uważnie nas obserwuje czy jest obojętny. Domyśla się kim ona jest? Nie interesowało mnie to, teraz wpatrywałam się w czerwoną twarz mojej byłej przyjaciółki. Dźwięk spadającego leku w kroplówce, ktoś szura kapciami na korytarzu, za drzwiami rozmawiają pielęgniarki, odwiedzająca chorego rodzina piszczy radośnie – pacjent żyje, jest zdrowy, operacja się udała. Lekarz uspokaja przybyszów. Dookoła tyle dźwięków, tylko my milczymy. Wszystko zamienia się w szum, nadchodzą pytania. Co ona tutaj robi? Po co przyjechała, ma tutaj jakąś sprawę do załatwienia i przy okazji postanowiła mnie odwiedzić? Przybyła specjalnie? Jest tutaj, żeby mi dogryźć, poniżyć? Ma pokojowe zamiary? Czy nie powinnam jej wyrzucić? To, że miała słuszność, nie znaczy jeszcze, że nie potraktowała mnie jak śmiecia. Myśli o tym samym co ja? I ostatnie, najważniejsze, czy jeśli zostanie, będzie rozpamiętywała przeszłość?
- Słuchaj... - Zwróciła się do Jaspera, który spoglądał na nią jak zahipnotyzowany, wiedział kto to jest.
- Znamy się z Bells, czy możesz nas na chwilę zostawić? Chcę z nią pogadać. - Zaczęła wyginać palce prawej dłoni.
Pamiętam, pamiętam doskonale. Zawsze tak robiła kiedy się denerwowała, że ktoś może się z nią nie zgodzić, powiedzieć 'nie'.
Jasper przeniósł spojrzenie na mnie. Mogę? – to nieme pytanie wyrażały jego oczy. Czy chcę z nią zostać sam na sam? Myślałam, że ten nieszczęsny rozdział został już na zawsze zamknięty. Bardzo powoli skinęłam głową. Mój przyjaciel wstał i ruszył do wyjścia, Lizzy natomiast zrobiła kilka kroków w moją stronę. Jasper otworzył drzwi, ale zanim w nich zniknął, powiedział:
- Zjedz jogurt. - Mrugnął.
Wiedziałam, że to w wolnym tłumaczeniu oznaczało 'będzie dobrze', chciał mi dodać otuchy. Nie udało mu się.
Zostałyśmy tylko ja i Lizzy. My dwie i sala szpitalna, jak kiedyś. Dziewczyna podeszła do mojego łóżka i stanęła koło niego, wszystko robiła ostrożnie, a jednocześnie sprawiała wrażenie, jakby miała zamiar zwiać.
- To był twój chłopak? - zapytała cichutko, siadając na tym samym krześle co Jazz.
Zaprzeczyłam potrząśnięciem głowy. Zacisnęła usta i skinęła krótko, zaczęła uciekać wzrokiem.
- Dlaczego tutaj leżysz?
- Wstrząśnienie mózgu – wycharczałam.
- Acha.
- Spotykasz się z kimś?
‘Dobra, koniec tych pierdół’, pomyślałam.
- Po co przyszłaś? – burknęłam.
Odchrząknęła zakłopotana. Nie wiedziała, co powiedzieć, jak dobrać w słowa to, co czuje.
- Nie wiem – powiedziała cicho.
- Jak to, nie wiesz? - prawie krzyknęłam.
Wzruszyła ramionami, spuściła głowę i pociągnęła nosem. Powstrzymywała płacz.
- Nie wiem – powtórzyła. - Może dlatego, że się stęskniłam. Jestem w mieście, chodzę tutaj do szkoły. – Spojrzała na mnie niepewnie.
- Od kiedy? - Zmarszczyłam brwi.
- Właściwie to od września, przeprowadziliśmy się.
- My?
- No tak, ja z rodzicami. W Forks było... - Przełknęła ślinę. - Przytłaczająco – dokończyła.
Będzie rozpamiętywać przeszłość. Jest okrutna, przyszła, żeby rozdrapać blizny. Nie można tak, to nieludzkie. Po policzku spłynęła mi łza, jak najszybciej ją starłam. Spostrzegłam, że Lizzy przypatruje się wewnętrznej stronie mojej ręki. Wskazała brodą na podłużne blizny.
- Zawsze jak to zrobiłaś, byłaś bardzo milcząca – wydukała.
- Serio? - Zdziwiłam się, bo sama o tym nie wiedziałam.
Skinęła głową.
- Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałaś?
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, może bałam się twojej reakcji? - Bardziej zapytała, niż odpowiedziała.
- Niby jak miałam zareagować? - warknęłam.
Co jak co, ale zrobiła się naprawdę irytująca. Te jej podchody. ‘A może to moja wina?’ - pomyślałam.
- Mogłaś na przykład wybuchnąć.
- Matko, jak ty nic nie rozumiesz – syknęłam.
- Co masz na myśli? – zdziwiła się.
Prychnęłam.
- Wywalasz mnie ze swojego życia, a później przychodzisz i rozpamiętujesz to, jak mnie kiedyś oceniałaś. - Nie krzyczałam, ale wkładałam w te słowa jak najwięcej jadu, mój głos złowieszczo roznosił się po sali.
Lizzy patrzyła na mnie tak, jakby wyrosła mi druga głowa. W oczach stanęły jej łzy.
- Niby jak miałam zareagować, hmm? - Wstała.
- Ześwirowałaś, Bella, dobrze wiesz, co byś zrobiła.
Co bym zrobiła? Nie wiem. Może najpierw bym z nią porozmawiała, omówiła całe wydarzenie? Nie wiem. Wszystko było takie popaprane, od kiedy zachorowałam na depresję, moje życie zmieniło się w koszmar, całość dopełnił wypadek. A ona co? Wywaliła mnie niczym zepsutą zabawkę, nie pomogła. Nic nie zrobiła. Teraz przychodzi tutaj i zachowuje się tak bezczelnie. Ześwirowałam, rzeczywiście, zwariowałam, ale nie jej to oceniać. W tym momencie do głowy przyszło mi tylko jedno słowo:
- Wyjdź – jęknęłam. Udało jej się, doprowadziła mnie do płaczu.
- Bella, starałam ci się pomóc, wszyscy się staraliśmy. Później... to nie była tylko moja wina...
- Wyjdź – powtórzyłam, tym razem bardziej stanowczo.
- Ale... - zaczęła.
- Słyszałaś, co powiedziała. - Głos Jaspera był nieznoszący sprzeciwu.
Widocznie cały czas stał za drzwiami i podsłuchiwał. Teraz był tutaj z zaciśniętymi pięściami, aż sama się wzdrygnęłam.
Lizzy spojrzała na mnie, było widać, że żałowała wypowiedzianych słów. ‘Teraz jest za późno’ – pomyślałam. Odeszła tupiąc butami i trzaskając drzwiami.
Przyjaciel podszedł do mnie. Usiadł na krześle, podał mi jogurt i łyżeczkę. Wsparł łokcie o kolana i zetknął palce dłoni przy ustach, brwi miał ściągnięte, obserwował mnie, czekał na jakąś reakcję. Potrząsnęłam głową. Skinął i westchnął, wiedziałam, że właśnie przekazał mi, żebym o tym zapomniała.
Milczeliśmy, jednak była to bardzo wymowna cisza.


"Długie spacery w ciemnościach, wzdłuż drzew rosnących za parkiem,
zapytałam Boga, kim powinnam być.
Gwiazdy się do mnie uśmiechnęły, Bóg odpowiedział cicho, zamyślony,
zmówiłam modlitwę i zasnęłam.

Miałam sen,
że mogłam odlecieć z najwyższego drzewa,
miałam sen..."


Piosenka do rozdziału: Iron & Wine - "Weary Memory"

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
(Jacob)
Jeden z wielu

"Doszło bowiem do tego, że samotność i niezależność przestały być jego pragnieniem i celem, a stały się jego losem, na który został skazany, że czarodziejskie życzenie zostało spełnione i nie dało się już cofnąć, że nic już nie pomagało, gdy pełen tęsknoty i dobrej woli wyciągał ramiona i gotów był do zadzierzgnięcia jakiejś więzi i wspólnoty; zostawiono go teraz samego."

"Kiedy ktoś Cię opuści, poza tym, że tęsknisz, poza tym, że rozpada się cały ten mały świat, który razem stworzyliście, i że wszystko co widzisz albo robisz przypomina Ci o tej osobie, najgorsza jest myśl, że była to próba jakości i teraz wszystkie części, z których się składasz, noszą stempel ODRZUT przystawiony przez kogoś, kogo kochasz."

Ma na imię Bella:

Zacząłem chodzić do psychologa trzy lata temu, po tym wydarzeniu. Kiedy to się stało, moja mama nie wahała się ani sekundy, od razu wysłała mnie do jednego z tych nudziarzy. Tak, żebym zbytnio się nie załamał. Chyba jej się nie udało, bo stałem się prawdziwym, zawistnym chujem. Jakoś nie żałuję. Traktuję ludzi jak śmieci, chociaż tak naprawdę to ja nim jestem i oni dobrze o tym wiedzą.
Dwa lata temu przyjechałem do tej szkoły i poznałem moją nową paczkę. Oni stali się wyrzutkami z wyboru, mi nakazała to psychika. Po prostu nie potrafię już funkcjonować wśród normalnych ludzi. Przybyłem tutaj i poznałem Sama, Quila i Emmetta, później dołączyła się reszta. Razem terroryzujemy uczniów.
Nawet tutaj, w „New Jork Academy off Art”, nie opuściły mnie demony ostatnich lat. Nadal potrzebuję pomocy specjalisty i z niej korzystam. Szkoda tylko, że to nic nie daje.
Moja psycholożka, Kate, wygląda jak te wszystkie zadziorne nauczycielki z pornoli, które Emmett tak często ogląda. Długie, blade nogi i seksowna, obcisła, czarna spódnica sprawiają, że mam ochotę pieprzyć ją na tym miękkim dywanie, który leży pod naszymi stopami. Jednak jest nudna jak flaki z olejem i na pewno nie miałaby ochoty na mały numerek.
Założyła nogę na nogę i coś zanotowała. Kiedy skończyła, popatrzyła na mnie przenikliwie.
- Jak ma na imię ta dziewczyna? - zapytała i odchrząknęła.
- Bella – powiedziałem.
- Czy Isabella... - zaczęła.
- Bella – poprawiłem.
Kate spojrzała w moim kierunku mrużąc oczy. Kiwnęła lekko głową i znowu coś zapisała, po czym ponownie przeniosła wzrok na mnie.
- Dobrze. - Poprawiła się w fotelu. - Czy Bella wie, co o niej sądzisz? - kontynuowała.
- Raczej się z tym, ku***, nie kryję – zadrwiłem.
- A wie też, że uważasz ją... - Zerknęła w swoje zapiski, jej oczy się rozszerzyły.
- Za zajebistą dupę i obłędną laskę? - Wspomogłem tę biedną kobietę.
Widać było, że Kate nie lubi wulgaryzmów, których jej nie szczędziłem.
- Nie, nie wie – dokończyłem.
- Dlaczego? - zapytała, jakby to było jakoś szczególnie ważne.
- Bo oficjalnie... - zastanowiłem się. - Bo oficjalnie, ku***, nienawidzę wszystkich dookoła.
- I rozumiem, że nie chcesz tego zmienić? - Uniosła brwi.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie – rzuciłem krótko.
- Jacob... - Spojrzała mi w oczy – Znamy się już od dwóch lat, a ty wciąż nie chcesz się przede mną otworzyć. Wiem, że masz zajęcia artystyczne na piętnastą i kończysz o szesnastej.
Kiwnąłem głową.
- Chcę, żebyś przychodził do mnie codziennie o w pół do siedemnastej.
- Co? Dlaczego? Przecież chodzę we wtorek, czwartek i piątek na dziewiętnastą.
- Wiem o tym, ale chcę, żebyś mi zaufał...
- Ufam ci.
- Nie, nie ufasz – zaprzeczyła. - Twoi rodzice nie poniosą za to większych kosztów. Po prostu przyjdź.
Wtedy coś sobie przypomniałem.
- W piątek nie mogę.
- Dlaczego? - Wyprostowała się i wygodnie usadowiła w fotelu.
- Bo dyrektor kazał mi sprzątać scenę...
- Znowu coś przeskrobałeś? - Kate uniosła jedną brew. Dobrze mnie znała.
- Nie, po prostu muszę i już – burknąłem.
Jej to nie zraziło.
- Sam? - zapytała.
- Nie...
- Z kim? - Spojrzała na mnie podejrzliwie.
Zawahałem się, uciekając wzrokiem.
- Z Bellą.
Psycholożka zagryzła wargę.
- Acha – szepnęła.

Jestem jednym z wielu:

- Jake, chcesz? - zapytała bełkotliwie Leah, wyciągając w moją stronę skręta, którego zrobili Embry i Emmett.
- Nie – burknąłem.
- To może chcesz coś innego? – wyszeptała mi do ucha seksownym głosem, gładząc moje włosy.
- Spadaj, Leah! - wrzasnąłem na nią, aż się wzdrygnęła, a później czkając, wybuchnęła śmiechem.
Siedzieliśmy w pokoju moim i Sama, w naszej osobistej melinie. W powietrzu unosił się zapach tytoniu, alkoholu i seksu. Quil już dawno zapładniał swoją dziewczynę, Clarie, na moim łóżku. Stało ono kilka metrów ode mnie i gdyby tylko chciało mi się wstać, ten ku*** już miałby wpierdol.
Nie wstydziliśmy się siebie. Spokojnie mógłbym rżnąć teraz Leę, która nawiasem mówiąc, nie miałaby nic przeciwko, a inni nawet nie zwróciliby na to uwagi. Tyle że nie miałem na to ochoty, na nic nie miałem ochoty. Moja paczka nie była tym zdziwiona. Często się tak zachowywałem i właśnie teraz nastał ten czas.
Wstałem i ruszyłem do wyjścia na balkon, wiedząc, że żadne z nich nie ruszy swojego leniwego dupska, żeby za mną pójść. Po drodze wziąłem paczkę papierosów, zapalniczkę i puszkę piwa.
Szczelnie zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na zimnych płytkach, opierając głowę o ścianę. Otworzyłem piwo i podpaliłem papierosa. Zamknąłem oczy, zaczęły pojawiać się obrazy. Teraz zupełnie martwe, wypełniające mój mózg, wdzierające się do środka mnie samego. Nienawidziłem tego. Ból psychiczny wodził mnie na pokuszenie poniżania innych. Robiłem to bez skrupułów, nigdy nie żałowałem. Już nie.

****
- Jacob! Czy ty zawsze musisz mieć rację!? - krzyczała głośno i przenikliwie.
- Tym razem mam – wrzasnąłem łapiąc ją za nadgarstki.
Próbowała się wyrwać, ale uścisk był mocny i stanowczy.
- Dlaczego to robisz?! - W jej oczach stanęły łzy.
Nie lubiłem kiedy płakała.
- Nie rycz!
Puściłem ją, pchając do tyłu. Wpadła na ścianę i spojrzała na mnie wystraszona.
- Nie masz! - darła się na całe gardło. - Chociaż raz mnie wysłuchaj! Naprawdę mi na tobie zależy! - Podeszła bliżej.
Prychnąłem z frustracji.
- Pierdolisz!
Uderzyła mnie w twarz. Głośne plaśnięcie sprawiło, że stanąłem jak wryty. Ona chyba również przerażona swoim zachowaniem, opamiętała się.
- Nie pierdolę – powiedziała ciszej. - Mówię prawdę, nie zrobiłabym ci tego...
Mój puls przyspieszył, byłem wściekły. Kłamała mi prosto w oczy, miałem ochotę ją uderzyć, ale nie mogłem tego zrobić. Chciałem, żeby jak najszybciej zniknęła mi z oczu, dała czas na przemyślenie tych spraw. Powiedziałem:
- Nienawidzę cię.
Dwa słowa rozniosły się echem po pokoju. Wybiegła trzaskając drzwiami.
Złapałem się za włosy i usiadłem na ziemi. Wtedy pierwszy raz się popłakałem. Zawsze byłem twardy, ale tym razem mały chłopiec, który we mnie siedział, wyszedł na zewnątrz. Łzy leciały bardzo powoli, zdawało się, że sobie ze mnie kpią.
Oparłem głowę o łóżko i westchnąłem głęboko. Jutro do niej zadzwonię – myślałem naiwnie. Wtedy nie wiedziałem, że jutra nie będzie. To coś jakby rozwiane marzenia. Cholerne nieszczęście, nieokreślony wyznacznik zła.
'Jutro' – miało określać dzień, w którym zostałem stracony.

****
Wziąłem łyk piwa i zaciągnąłem się papierosem. Czy tak ma wyglądać moje życie? Możliwe. Pamiętać, co mogę zrobić, kim mogę zostać, o kim muszę zapomnieć – to lista moich celów. Nie mam ani wiary, ani godności, ani odrobiny skruchy. Jestem niczym. Ścierwem bez przyszłości, bo żyję przeszłością.
Obiektywny skurczybyk patrzący na wszystkich z góry, mam wybór? Czy wszystkie pytania już straciły swój chory sens? Może przestanę je kiedyś zadawać. Cały czas pałęta mi się w głowie 'dlaczego?'. No właśnie, dlaczego? Dlaczego ja, dlaczego ona, dlaczego my? Odpowiedź to - dlatego. Bóg jest mściwy? Nie, to raczej my ślepi na Jego siłę, nie musi jej udowadniać, ale widocznie chce.
Po co mu tylu ludzi, skoro musi ich karać? Mógł stworzyć sobie dwóch albo trzech i po sprawie. Bez kłopotu, ale tutaj nasuwa się pytanie, czy niewinnych też karze? Bezbronne dzieci umierają w szpitalach, czy Wszechmocny przewidział ich przyszłość? Może mieli kogoś zabić? Nie wiem. Inni na moim miejscu myśleliby tak samo. Jestem tylko jednym z wielu, może dlatego Bóg mnie olewa.
Zamknięty w świecie bez perspektyw, zaglądający zza krat złości i żalu. Buntownik bez wyboru.

"Tutaj jesteśmy, w najciemniejszym miejscu.
Aby ocalić się od zapomnienia rysuję Twoją twarz.
I zastanawiam się.
Jak długo liczymy koszty?
Co jest słodsze?
Miłość czy jej strata?”


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Zmierzchowa fanka dnia Nie 15:09, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Vena
Wilkołak



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań

PostWysłany: Wto 19:06, 20 Paź 2009 Powrót do góry

Nie muszę chyba upewniać Cię, że cholernie, strasznie i wielce mi się podobało, prawda? Ale i tak Cię zapewnię. W końcu doczekaliśmy się POV naszego Jake'a-brutala. Jestem nim wniebowzięta, ale musisz zdać sobie sprawę z kary, jaka cię czeka za ukrywanie wiadomości o jego przeszłości ^^ Zastanawia mnie, kiedy dowiemy się więcej.

Zapewne wiele osób zauważyło, że osoby w pewien sposób pokrzywdzone przez los stają się agresywne. Ja mogę choć częściowo zrozumieć takie zachowanie. Wydaje mi się, że gdy osoba obwinia się za to, co się jej stało, nie chce dopuścić do siebie ludzi, którzy mogliby okazać jej uczucie. Jest to spowodowane pogardą dla samego siebie i przekonaniem, że się nie zasługuje na pozytywne uczucia. Dlatego, takie osoby jak Jake wybierają agresywne i chamskie towarzystwo, aby być wśród "swoich", czyli niegodnych pozytywnych relacji.

Mam nadzieję, że ktoś wyleczy Jake'a z jego nienawiści do samego siebie i innych ludzi. Przywiązałam się do postaci z Twojego FF, dlatego nie chcę patrzeć, jak upadają, bo jest to bolesne przeżycie.

Było o Jacobie, więc teraz Bella na celowniku. Muszę przyznać, że jej charakter jest całkiem odmienny niż mój. Nie potrafiłabym odtrącić takiej osoby jak Lizzy, ale nie uważam tego za pozytywną cechę. Dzięki temu można mną łatwo manipulować... A Bella jest pewna siebie, zdeterminowana i ostrożna, aby unikać wszystkiego, co może przywołać straszne wspomnienia. Ma przy sobie anioła stróża - Jaspera i zdaje się być szczęśliwsza niż kiedyś. Jeśli ich ze sobą skłócisz, to przysięgam! Zabiję! Albo spalę żywcem... A może nabiję na jakiś pal? No nie wiem, trudno się zdecydować. Na pewno będzie to coś z w/w, chyba że wpadnie mi do głowy jakiś inny pomysł.

Nie wiem, czy inni to zauważą, ale wydaje mi się, że nawet Twój styl jest inny w przypadku BPOV i JPOV. Dzięki temu pokazujesz różnice w ich typie myślenia, kreślisz bardzo realistyczne sylwetki tych postaci i zapowiadam, że od teraz będę w każdym komentarzu umieszczała kawałek psychoanalizy którejś z postaci ;P Co Ty na to? I powiesz mi potem, czy mam rację. Przynajmniej pomoże mi to w rozwijaniu swoich umiejętności psychologa ^^

Pozdrawiam
Wierna, oraz stale obecna
Vena xD


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 20:32, 20 Paź 2009 Powrót do góry

Kochana moja!
Wreszcie cos, co pozwoli nam zrozumieć Jacoba. Świetne! Czyli nieszczęśliwa miłość jest przyczyną jego mściwości.. W sumie racje, jak bóg kubie, tak kuba bogu.. No, ale nic.
Jak juz wiele razy wspomniałam, twój ff jest taki... życiowy. Idealny do odnalezienia własnego "ja" w którejś z postaci. Szczerze mówiąc, ja zidentyfikowałabym się zarówno z Bellą, jak i Jacobem.. Taką mieszankę...
Wgl, to myślę, że chyba ich ze sobą zeswatasz, co? I co z tym biednym, ciotowatym Edkiem?
Co by tu jeszcze... Dodatkowo najfajniejsza chuyba tu postacią jest Jasper. Tzn, najbardziej pozytywne emocje budzi u mnie. Nie wiem, jak inni, ale ja bym była w 7 niebie, mając takiego kogoś u boku.
No to chyba end of my reflections :D
Pozdrowienia i życzę weeeeny,
Annie ;**


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 21:02, 20 Paź 2009 Powrót do góry

Zacznę od tego, że nie mam pojęcia, co sądzą inni o tym opowiadaniu, bo nie czytam komentarzy, ponieważ nie po to wchodzę do tego tematu, ale zastanawiam się czy ktoś też miał podobne wrażenie jak ja odnośnie dialogów - pamiętasz, co o nich pisałam? Że są gorsze od opisywanych odczuć Belli. No więc muszę powiedzieć, Zmierzchowa fanko, że w tych dwóch rozdziałach wyszły ci o wiele lepiej. Srsly. Jak je czytałam, nie miałam wrażenia, że były pisane na siłę, bo "nie miałaś innego pomysłu". Mam jednak nadzieję, że z każdym kolejnym chapikiem będą wychodziły ci jeszcze lepiej. Wink
No ale do rzeczy. Co do BPOV; znowu podobały mi się opisy jej uczuć, jednak - jak dla mnie - było ich stanowczo za mało. Właściwie praktycznie tylko na samym początku. Żywię nadzieję, że mogłabyś nad tym nieco popracować, bo jakby spojrzeć na tekst przed wniknięciem w treść, widzimy, że ponad większość to dialogi. Sądzę, że lepiej czytałoby się, gdybyś także opisywała uczucia bohaterów w trakcie rozmów i tak dalej. Bo brakowało mi trochę reakcji Belli na pojawienie się Lizzy. Chciałabym, abyś bardziej opisała złość Jaspera, kiedy była przyjaciółka Belli zaczęła jej się narzucać. Chciałabym zobaczyć w twoim opowiadaniu więcej ekspresji.
Punkt widzenia Jacoba nie był również zły. Czytając ten rozdział, zastanawiałam się, co wydarzyło się, że stał się takim kretynem. Szczerze? Nie lubię go w tym opowiadaniu i uważam go za zdecydowanie czarny charakter.
No cóż, podsumowując - nadal mam nadzieję, że nas czymś bardziej zaskoczysz. Będę komentowała twoje ff, ponieważ chcę zobaczysz, jak rozwija się twój styl pisania.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin