|
Autor |
Wiadomość |
AnaBell
Człowiek
Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 15:48, 22 Maj 2009 |
|
Dathi nie uwazasz ze 7 rodział jest troche nudnawy?
Tyle czekania na rozmowe Belli z Alice?
Oh, come on, ja jestem zawiedziona. Jak dostałam na maila info że pojawił sie 7 rozdział to mało sie nie posikałam ze szcześcia. A tu taki mały fail. Wiem że troche spoileruje ale srsly szału nie ma!
Nie czytałam jeszcze notki od spotzle ale mam nadzieje ze naskrobie coś w najbliższej przyszłości( oczywiście nie mowie tu o roku:)
Pzdr |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Rainny
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Pią 18:34, 22 Maj 2009 |
|
Ja Wam powiem, że mi szczerze mówiąc ten 7 rozdział też się nie bardzo podobał. Cieszę się, że autorka wróciła do pisania, i ma zamiar kontynuować, ale myslę, że musi odzyskać formę. 7 miesięcy przerwy w pisaniu to bardzo długo (nie wiem, nie śledzę, czy coś innego w tym czasie pisała). I ten rozdzialik był jak dla mnie o wiele za którki, i o wiele za mało wciągający :) Jakby takie były wcześniejsze to tę historię porzuciłabym zapewne na samym poczatku. Ale mam nadzieję, że odzyska formę i znów będzie baaardzo wciągająco :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cardmire
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Pią 18:43, 22 Maj 2009 |
|
A więc wielki ukłon w stronę Dahrti i Mizuki. Odwaliłyście kawał dobrej roboty i należą wam się wielkie BRAWA. Mnie urzekła dojrzałość w tym ff, a także nutka sarkazmu, niecierpliwości i wielu innych cech, tak nam bliskich. Bez bicia się przyznaję, że ja z językami to tak "ledwo, ledwo", ale pracę innych docenić potrafię. Zdarza się, że w tłumaczeniach brakuje "tego czegoś" i nie oddaje to wtedy uroku tekstu. Moim skromnym zdaniem dobrych tłumaczeń na tym forum jest zaledwie kilka. Dobrych, czyli mam na myśli dojrzałych psychicznie tłumaczek/czy, bo uważam, że żeby pisać trzeba osiągnąć pewną dojrzałość i bagaż swego rodzaju emocji. Tak samo jest z tłumaczeniami.
Na ten ff (oczywiście tłumaczony przez was) trafiłam raptem kilka dni temu i nie mogłam w nocy spać zastanawiając się co będzie dalej, bo brakło mi doby żeby "łyknąć" to na raz.
Jeszcze raz brawo i w żaden sposób nie stresuj się nami - czytelniczkami . W końcu my (w większości) grzecznie czekamy.
Życzę czasu, weny i chyba przede wszystkim radości z tego co robicie
--
Pozdrawiam,
cardmire |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez cardmire dnia Sob 21:54, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 0:09, 23 Maj 2009 |
|
No i po północy... łups... chłopak, mama, internet... wszystko było przeciwko nam. Ale fragment jest. Niepełny, bez bety (nie wstawie seksu bez mizuki, wstydliwa za bardzo na to jestem), no ale skoro obiecałam... to proszę. Uzupełnię go i poprawię jak najszybciej. Macie moje pełne błogosławieństwo, by się na mnie obrazić. Zasłużyłam.
AMOP cz. 3
Stałem podenerwowany w korytarzu, czekając, aż Bella skończy krzątać się w kuchni. Przyniosłem wszystko na górę, ale samo rozpakowywanie zostawiłem jej. Zadzwoniłem do Rosalie, a potem umówiłem się na obiad z rodzicami, dość zaskoczonymi moją prośbą o to rodzinne spotkanie. W międzyczasie przemyłem twarz wodą i przyjrzałem się sobie w lustrze, zastanawiając się, czy moje plany staną się gwoździem trumny, w której zostanie pochowany mój, już i tak wiszący na włosku, związek z Bellą, czy też może impulsem, którego on potrzebuje, by zaistnieć. Cóż… dzień i tak był już zmarnowany. Obiecałem Belli kilka odpowiedzi i zamierzałem się wywiązać z danego słowa.
- W porządku. Myślę, że póki co to wszystko – zawołała Bella, wychodząc z kuchni. – Jakie masz plany?
- Nie mam żadnych. Uhm… Zastanawiałem się… Jadę jutro do rodziców na obiad. Chciałabyś pojechać ze mną? – Wymierzyłem sobie w myślach porządnego kopa. To był chyba najbardziej żałosny sposób zaproszenia jej na randkę. Nic dziwnego, że patrzyła na mnie jakbym był nienormalny.
- Jakaś szczególna okazja? – zapytała ostrożnie.
Wzruszyłem ramionami. – Po prostu niedzielny obiad. I mama ciągle o ciebie pyta.. – Co nawet było prawdą. Zapytała, jak tylko zorientowała się, że zamierzam przyjechać z Bellą. - Ucieszyłaby się, gdybyś ze mną przyjechała. Ja także.. – Proszę, powiedz „Tak”. Proszę, powiedz „Tak”. Proszę, powiedz „Tak”.
Westchnęła cichutko. – Hmmm…, jasne, pojadę.
Taki brak entuzjazmu był zajebiście zniechęcający. Ale już wcześniej przygotowałem się na mój następny krok i nie zamierzałem się wycofać.
- Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Chodź – Chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do pianina. – Usiądź, proszę.
Aby zwiększyć moje obawy jeszcze bardziej, Bella stała jeszcze minutę, zanim powoli usiadła na ławeczce. Tak daleko ode mnie, jak to tylko było możliwe. Nie ma to jak prawdziwy zastrzyk pewności siebie w takim momencie. Cóż, przynajmniej było dostatecznie wcześnie, by nasz nerwowy sąsiad mógł nam przeszkodzić. To był chyba jedyny promyk światła w tym tunelu. Położyłem palce na klawiszach, zerkając szybko na jej twarz, i zacząłem walczyć o moją przyszłość.
Jako dziecko uczyłem się grać na pianinie. Wyglądało na to, że grałem od zawsze. I kochałem to. Czasami, kiedy byłem w nastroju, komponowałem troszkę. Nic wielkiego, niedługie kawałki tu czy tam. W zeszłym roku napisałem jedną piosenkę dla mamy, z okazji Dnia Matki. Kolejną melodię stworzyłem po spędzeniu szczególnie uroczego dnia nad jeziorem. A tę piosenkę, właściwie kołysankę, napisałem dla Belli. Bo kochałem i nie miałem dla niej nic innego, poza mną samym, o czym ona najwyraźniej nie miała pojęcia. Teraz zbliżały się jej urodziny, a mnie nie będzie w mieście. Ta piosenka to było wszystko, co mogłem zrobić.
Włożyłem w grę całego siebie, nie ośmielając się nawet zerknąć na Bellę do momentu, kiedy byłem już pewien, że nie pomylę nut. Gdy na nią spojrzałem – o cudzie! – miała łzy w oczach.
- Podoba ci się? – spytałem.
Przyglądała mi się, zaskoczona. – Ty to napisałeś? Jest piękna!
Pokiwałem głową, przygotowując się na każdy możliwy scenariusz. – Ty ją zainspirowałaś.
Usta Belli rozchyliły się nieznacznie, przyciągając automatycznie moją uwagę.
- Napisałeś to dla mnie?
- Cóż… Ciężko kupić ci coś odpowiedniego. – Uśmiechnąłem się do niej, ale była zbyt zapatrzona w fortepian, by to zauważyć.
- Ale piosenka? To… To więcej niż każdy prezent. To w ogóle poza tą kategorią!
- Myślisz, że to przesada? – Co prawda nie stworzyłem bajkowego świata w namiocie ani nic w tym rodzaju, ale nigdy nie potrafiłem przewidzieć reakcji Belli.
Wydała z siebie jeden z tych małych odgłosów, które miały oznaczać irytację i które tak uwielbiałem.
- Tak! Ale i tak mi się podoba. Jest naprawdę piękna, Edwardzie.
- Oczywiście, że jest piękna. W końcu jest o tobie.
O cholera! Doprowadziłem ją do płaczu. Przyglądałem się przerażony łzom spływających po jej policzkach.
- Co się stało? - Spojrzała na mnie. Marzyłem, by być w stanie odczytać wyraz jej twarzy. Przynajmniej dawał mi pewną nadzieję.
- Nigdy nie będę w stanie dać ci czegoś podobnego.
- O nic cię nie proszę. Może tylko o trochę czasu. – Nie można winić żadnego faceta za ostatnią próbę. Nadal nie odpowiedziałem na żadne z jej pytań, ale mimo to otworzyłem się przed nią. Przynajmniej zna moje uczucia, prawda? Może teraz da mi szansę. Z niecierpliwością czekałem na jej odpowiedz.
- Cokolwiek zechcesz – szepnęła. Ukryła twarz w dłoniach, chowając ją przede mną. Nie cierpiałem, kiedy tak robiła. – Edward… Jesteś wręcz zbyt doskonały. Jak to się stało, że wciąż jesteś sam?
Doskonały? To było coś nowego. Przestałem grać i spojrzałem w jej piękne, wyraziste oczy. Chciałem, by nie miała absolutnie żadnych wątpliwości co do moich uczuć.
- Jestem już zajęty.
Westchnęła cichutko, ale nie próbowała udawać, że nie rozumie, o czym mówię. Podbudowany jej reakcją, pochyliłem się i pocałowałem ją. To był jedynie krótki i delikatny całus, ale przez te kilka sekund, gdy nasze usta się dotykały, byłem w niebie. Nie chciałem go przerywać, ale gdybym wtedy go nie zakończył, nie odpowiadałbym już dłużej za moje czyny. swe nie chciałem, by uważała mnie za jeszcze większego potwora. Cóż, doskonałego potwora, jak się dowiedziałem. Kiedy się odsunąłem była delikatnie zarumieniona i tak piękna, że aż zapierało dech w piersiach.
– Wiesz jak długo na to czekałem? – zapytałem, kiedy już doszedłem do siebie.
- Oh… Jakieś dziesięć lat?
Cholera… Najwyraźniej nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo moje uczucia były widoczne.
- Jakoś tak. Skąd wiedziałaś?
Moje pytanie zmieszało ją. Po chwili jej oczy rozjaśniły się trochę. - Co wiedziałam?
- Skąd wiedziałaś od jak dawna jestem z tobie zakochany.
Cóż, to była tylko część prawdy. Moje szkolne zakochanie już dawno zmieniło się w coś większego, ale nie chciałem jeszcze się do tego przyznawać. Jeden krok na raz, to mój klucz do sukcesu. Nie chciałem jej wystraszyć, szczególnie teraz, kiedy wreszcie pozwoliła mi mówić. Choć rozmowa powoli schodziła na dalsze miejsca na liście moich priorytetów, kiedy po kolei skreślałem w głowie kolejne zasady mieszkania z Bellą. Była tak blisko, że prawie mogłem jej skosztować. Przełknąłem ciężko, próbując skupić się na chwili teraźniejszej, nie na tym, do czego ta chwila miała mnie w moich marzeniach doprowadzić.
- We mnie? Ja mówiłam o sobie. To znaczy, miałam na myśli jak długo ja jestem zakochana w tobie. Wydaje mi się, że od zawsze.
Obok mojego małego promyka nadziei pojawił się drugi i zaczął mnie razić po oczach.*
- I nigdy nic nie powiedziałaś?! – Tak naprawdę nie powinienem jej nic wyrzucać, skoro sam też trzymałem buzię na kłódkę.
- Oczywiście, że nie! – wykrzyknęła.
- Dlaczego?
– Czy to nie jest oczywiste?
- Nie, nie jest. – ku*** mać! Wyciągnięcie jakiś odpowiedzi od tej kobiety przypominało rwanie zęba. Byłem już tak sfrustrowany, że gdybym jej nie kochał, chyba bym ją udusił. - Proszę, oświeć mnie.
- Cóż, spójrz tylko na siebie! Jesteś Edwardem Cullenem. Wszyscy byli w tobie zakochane w którymś momencie. Nawet Alice była zauroczona. Tylko przez chwilkę, ale jednak. I mogłabym przysiąc, że pan Banner chciałby mieć z tobą dzieci…
Moja świeżoodnaleziona nadzieja umierała z każdym jej słowem. Czyli jednak było tak, jak się obawiałem. Nie była zainteresowana mną, byłem tylko wspomnieniem jej młodzieżowych fantazji. W sumie mogłem jej dać te fantazje, byłem pewien, że niektóre mieliśmy wspólne, ale za jaką cenę? Czy mogłem spędzić z nią jedną cudowną, niezapomnianą nic tylko po to, by przez resztę życia próbować o niej zapomnieć?
Odpowiedź była prosta: nie. Ale wciąż tkwiła we mnie resztka nadziei. Może potrafiłaby nauczyć się miłości do mnie. Musiałbym być z nią całkowicie szczery, powiedzieć jej tak dużo, jak tylko byłem w stanie, bez narażania mojej pracy. Bella była inteligentna i sprawiedliwa, na pewno zrozumiałaby dlaczego tyle przed nią zatajałem, kiedy byłoby już po wszystkim.
- Nie chcę słuchać o żadnym z nich, okej? Interesuje mnie tylko twój przypadek.
To stwierdzenie obudziło jej wybuchowy charakterek. – Cóż, nie zamierzałam robić z siebie głupka i upokarzać się przed tobą. Myślałam, że mogłeś to zrobić.
Z trudem powstrzymałem się od śmiechu. Jeśli chciała zobaczyć upokarzanie się mogłem jej pokazać, jak to się robi.
- Nie masz najmniejszego pojęcia, prawda?
. – O czym?
- O tym, jaka jesteś cudowna.
Widok zaskoczenia i oburzenia na jej twarzy był bezcenny. Nie mogłem się powstrzymać i znów się pochyliłem, by ją pocałować. Tylko że tym razem nie byłem już w stanie się powstrzymać. Obsypywałem pocałunkami jej twarz, muskając delikatnie wargami jej policzki. Chciałem więcej, dużo więcej, ale sam fakt, że mnie nie powstrzymywała, sprawił, że ten dzień wydał mi się piękniejszy.
Wtedy odsunęła się ode mnie gwałtownie, zostawiając mnie całującego powietrze jak jakiś totalny palant.
– Czekaj! A co z tobą? Czemu ty nic nie powiedziałeś?
Nie mogła chyba nadal mieć wątpliwości. - Czy to nie oczywiste? – zapytałem, drażniąc się z nią za pomocą jej wcześniejszych słów..
- Edwardzie. Po dzisiejszym dniu nic nie jest już dla mnie oczywiste.
Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. To była ta szansa, na którą tak liczyłem. Już i tak wyrzuciłem całą listę moich zasad przez okno, mogłem w sumie równie dobrze iść tą ścieżką do końca. Muszę dać tylko z siebie wszystko, by znów czegoś nie spieprzyć. Wstałem, tylko po to, żeby coś ze sobą zrobić, i włożyłem ręce do kieszeni, by powstrzymać się przed dotykaniem jej.
- Hmmm… Wcześniej, zanim nam przerwano w tak niegrzeczny sposób… - Miałem ochotę kopnąć się za przypominanie jej tej sytuacji, Jezu, Edward, ale głąb z ciebie! - …zapytałaś mnie, czy nadal jeżdżę na ryby…
Zaskoczenie odmalowało się na jej twarzy. To była chyba ostatnia rzecz, jaką spodziewała się ode mnie usłyszeć. Wpatrywała się we mnie tak intensywnie, że znów się zaczerwieniłem. Tylko Bella Swan potrafiła sprawić, że czerwieniłem się niczym czternastoletni gówniarz. Była naprawdę niesamowita. Odetchnąłem głęboko i skoczyłem na przysłowiową główkę.
- Nigdy nie łowiłem ryb.
- Co proszę?
- Nie łowię ryb. Nigdy tego nie robiłem. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić nudniejszego sportu na tym świecie. To gorsze nawet od curlingu.
Bella zmarszczyła brwi. - Ale w sklepie, kiedy przychodziłeś…
- Chciałem cię zobaczyć. Wymyślałem więc tysiące powodów, by wpaść tam na zakupy na twojej zmianie. Rzeczy potrzebne do spania pod namiotem, chemikalia na robaki, sprzęt wędkarski… Przynęty były najtańsze, więc wkrótce kupowałem głównie je. Gdyby tylko potrzebowali dodatkowego pracownika, zgłosiłbym się na to stanowisko.
Tak naprawdę to wypełniłem podanie aż pięć razy. Nigdy jednak nie zostałem zatrudniony z powodu pokrywania się zajęć. Rodzice zamordowaliby mnie, gdybym zrezygnował z wakacyjnych zajęć na uniwersytecie by pracować w osławionym sklepie z przynętami. Zastanawiałem się nawet, czyby nie rozjechać Mike’a tylko po to, by usunąć go z mojej drogi. Cóż… Może nie rozjechać… Tylko szturchnąć go kilkakrotnie zderzakiem. Tak tylko troszeczkę, by złamać jedną lub dwie nogi… Nic zagrażającego życiu.
Nigdy nie twierdziłem, że jestem genialny. Choć byłem dostatecznie mądry by wiedzieć, że nie był to dobry pomysł. Niezależnie od tego, jak kuszący.
- Mówisz poważnie? – zapytała. Tak jakbym mógł zmyślać takie rzeczy! Na litość boską!
- Nie mogę uwierzyć, że o niczym nie wiedziałaś. Przy tobie czułem się, jakbym był przeźroczysty i wszystkie moje uczucia i zamiary były widoczne jak na dłoni. Myślałem, że jesteś po prostu uprzejma, ale i tak ciągle wracałem.
Zacisnęła mocno powieki. Wyglądała, jakbym sprawił jej ból i poczułem, jak moje wnętrzności skręcają się jeszcze bardziej. Zaczekałem, aż znów na mnie spojrzy, zanim ponownie się odezwałem.
- Lubię cię już od bardzo długiego czasu. Zakochałem się w tobie bez pamięci w jedenastej klasie. Pamiętasz lekcje biologii? – To były zajęcia, na których dzieliliśmy ławkę. Bella okazała się być bardzo rozpraszająca. Zabawne, znaliśmy się już tyle lat i zawsze uważałem, że jest słodka i urocza, choć troszkę niezgrabna. Jednak wtedy, pierwszego dnia szkoły, kiedy usiadła obok mnie… To było jakby jakieś pokrętło w mojej głowie zostało obrócone i moje hormony zostały przestrojone na „Tryb Belli”. A ona praktycznie nawet nie patrzyła w moim kierunku. Myślałem, że oszaleję!
- Spędzałem większość lekcji przyglądając się tobie. – Wyciągnąłem dłoń i dotknąłem jej policzka. Miała tak delikatną skórę. – Ta część, tutaj, jest dla mnie szczególnie kusząca. Zazwyczaj widziałem tylko ją, bo często spuszczałaś głowę. Dziwię się, że nie oblałem tego przedmiotu.
Odsunęła twarz od mojej dłoni i stanęła naprzeciwko mnie. Przygotowałem się na wybuch, ale mnie zaskoczyła.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś? – spytała cicho.
- Zamierzałem wszystko ci wyznać. Kiedy Alice urządziła dla ciebie przyjęcie urodzinowe zebrałem w sobie całą odwagę i chciałem zaprosić cię na randkę… - Mogłem także potrzebować drinka czy dwóch, żeby tę odwagę zebrać. – Ale wtedy popchnąłem cię na szklany stolik, zaczęłaś strasznie krwawić… Nie do końca wymarzona sytuacja. Po tym, jak zawieźliśmy cię do szpitala, pomyślałem, że pewnie jestem ostatnią osobą, z którą chciałabyś się umówić. – Chwyciłem jej rękę i podciągnąłem do góry rękaw jej bluzki, by móc zobaczyć bliznę. Cholera, patrzenie na nią wciąż sprawiało mi ból. Nie podobała mi się myśl, że byłem przyczyną jakiegokolwiek uszkodzenia Belli, wykraczającego poza zacięcie się papierem. Pocałowałem dwa razy ślad na jej ręce i zostałem nagrodzony jej westchnięciem.
- Zostawiłam na tobie mój ślad, ale nie chciałem, żebyś właśnie tak mnie zapamiętała…
- A jak powinnam była cię zapamiętać? – zapytała.
Gdyby mogło być tak, jak tego pragnąłem, nie rozstalibyśmy się nigdy od tamtego dnia, aż po dzisiejszy. To byłoby chyba jednak za dużo informacji jak na jeden wieczór, odsunąłem więc od siebie tę myśl i znów ją pocałowałem. Oplotła mnie ramionami i przyciągnęła bliżej. ku***, ta dziewczyna próbowała mnie wykończyć! Jeśli tylko droczyła się ze mną to zamierzałem skoczyć z okna albo coś w tym rodzaju. Bo choć całowanie jej wcześniej było cudowne, teraz, kiedy Bella aktywnie uczestniczyła w pocałunku, było zajebiście niewiarygodne. Ukrywanie mojego podniecenia było bezcelowe. Ten jeden pocałunek działał na mnie niczym na siedemnastoletniego prawiczka. Poczułem, jak moja głowa robi się lekka i jak zaczynają mi się trząść kolana. Odsunąłem ją, zanim zrobiłbym coś, czego bym później żałował. Jak na przykład seks z Bellą na fortepianie… O ku***… To nie była odpowiednia myśl w tym momencie. Poczułem, jak mój oddech przyśpiesza.
- Bello, jestem mężczyzną i tylko człowiekiem. Co noc leżałem obok ciebie i nie mogłem cię dotykać tak, jak tego pragnąłem. To była chyba najtrudniejsza rzecz, jaką zrobiłem w moim życiu. – Chciałem ją dotykać, czuć, w każdy możliwy sposób…
Bella znów mnie zaskoczyła, chwytając mnie za kołnierz i ściągając w dół moją twarz. Co do diaska?
– Czemu. Nic. Nie. Powiedziałeś?! – wycedziła.
Agresywna, seksowna Bella w żaden sposób nie pomagała mi poradzić sobie z moim rosnącym podnieceniem. Wyprostowałem się pośpiesznie.
- Co byś wtedy zrobiła? – spytałem, ciekawy, czy udzieli mi szczerej odpowiedzi czy też zlituje się nad moim biednym sercem…
*Sorki, nie mogłam się powstrzymać;] |
Post został pochwalony 2 razy
|
|
|
|
kari335
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Za lasami xd
|
Wysłany:
Sob 0:36, 23 Maj 2009 |
|
Aaaaaa. Huuuraa!! Jest, jest już :D :D <- moja reakcja przed chwilą :)
Czy na tym forum nie ma litości?? Zakończyć w TAKIM momencie?! Jak tak można.... Wreszcie mogłam się dowiedzieć co siedziało u Edzia w głowie podczas ich rozmowy. Rozdział boski. Moim skromnym zdaniem zdecydowanie AMOP lepszy
No cóż... Wybaczcie, ale o tej godzinie i po tym rozdziale nie jestem wstanie napisać bardziej konstruktywnego komentarza
Pozdrawiam,
Kari. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Sob 0:57, 23 Maj 2009 |
|
Niee no co ja konstruktywnego mogę napisać? :D
Rozdział świetny, ale jak dla mnie stanowczo za krótki! :D
Widać nie tylko Bella miała problemy z okazaniem swoich uczuć :D Edward mimo, że bożyszcze nastolatek to też do zbyt odważnych nie należał, jeśli chodziło o Bellę. Nawet teraz jako dorosły facet boi się odrzucenia. W sumie nie dziwię się mu. Boi się o nią i dlatego nie może póki co powiedzieć jej całej prawdy. Może też jest to odgórnie zabronione...hm... Na miziu miziu czekam z niecierpliwością
Ciekawi mnie czym się konkretnie nasz Edward zajmuje No i oczywiście jak Oni rozstaną się na te dwa miesiące? Kurcze, niedopuszczalne jest kończenie w takich momentach wrr
Jednak to opowiadanie wymiata w kosmos i niecierpliwie czekam na dalsze tłumaczenie :D :D (proszę, tylko nie każ mi tak długo czekać jak ostatnim razem).
Mnóstwo Veny życzę i pozdrawiam serdecznie :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Sob 7:26, 23 Maj 2009 |
|
no nie przerywac w najciekawszym momencie!
to zbrodnia przeciez! Teraz to będę znów co chwilę wchodzić na forum, zeby sprawdzic, czy jest już całość
Tłumczaczenie bardzo dobre, zauważyłam tylko jeden błąd:
"Zostawiłam na tobie mój ślad, ale nie chciałem, żebyś właśnie tak mnie zapamiętała…" Powinno być: zostawiłem:) to przeoczenie na pewno mizuki wyłapie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 8:41, 23 Maj 2009 |
|
O boże jak można przerwać w takim momecnie :D?
Dahrti chcesz nas wykończyć. Oczywiście czytałam orginał i w zyciu nie podejrzewałam, że tłumaczenie może mi się bardziej podobać, ale tak właśnie jest ^^ Czyta się lekko i baardzo przyjemnie, naprawdę wyciągnęłaś z tego tekstu wszystko co najlepsze. A ja zdecydowanie uwielbiam Edwardowy punkt widzenia, jest boski. Mam nadzieję, że pozostałą część wkleisz niedługo :)
A jeszcze wypowiem się do 7 rozdziału, według mnie był okej, jedyna rzecz do ktorej mogę sie doczepić, to że faktycznie jest bardzo krótki w porównaniu z całą resztą... Mam nadzieję, że Spotzle będzie już regularnie pisała. I jeste troche zawiedziona, że nie było Edwarda ^^
A na tłumaczenie czekam z ogromną niecierpliwością ^^
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Sob 9:02, 23 Maj 2009 |
|
Dahtri, widzę, że zastosowałaś metodę: Apetyt rośnie w miarę jedzenia. No to ja za chwilę nie wytrzymam. Cały dzień czekałam na ten rozdział i na TEN główny moment a tu proszę: nie ma! Kiedy mogę się go spodziewać? Błagam, napisz, że wstawisz go dzisiaj, nie rób mi tego! Jestem spragniona AMOPu.
Tekst super przetłumaczony, czyta się lekko i przyjemnie.
Cóż więcej mogę napisać... Błagam Cię, spraw, aby ten pochmurny dzień stał się lepszy i wstaw TĄ część :) (komentarz za cholerę nie jest konstruktywny, ale jestem w tej chwili lekko sfrustrowana)
Pozdrawiam.E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
majetta
Człowiek
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)
|
Wysłany:
Sob 9:07, 23 Maj 2009 |
|
ej no...a gdzie dalsza część ?:( <tak> ale kurczę blade!! Super, te wczucie się w emocje, i te myśli Edwarda! :) kto by pomyślał, że taki pewny siebie przy Belli będzie zwykłą kukiełką, której uginają się kolana! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cardmire
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Sob 9:44, 23 Maj 2009 |
|
Tak jak już wcześniej pisałam wspaniałe tłumaczenie. Jedna mała tylko uwaga a propos oznaczeń. Napisane jest, że macie AMOP cz. 4, tymczasem wczoraj była cz. 3. Jeśli macie to zrobione specjalnie to wycofuję swoją uwagę. Jak zwykle cierpliwie czekam na więcej
cardmire |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Verderben
Wilkołak
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 11:01, 23 Maj 2009 |
|
To się robi coraz zabawniejsze. Okazuje się, że i Bella, i Edward są pomyleni. Kochają się w sobie na zabój, ale oboje mają jakieś własne wyimaginowane problemy w tym "związku". Bella obawia się, że Edward jej nie chce, a on zaś boi się, że ona chce tylko seksu. Powinni pójść do poradni małżeńskiej. Cóż... Już wiadomo, że Edward nie jest konstruktorem maszyn, a coś-jakby-policjanem. Nie dokładnie powiedziane, ale kajdanek i groni na ulicach nie rozdają.
Rozbawiły mnie rekacje Edka, na zachowania Belli. Podniecał się jej irytacją, bał szczerości z jej strony, a niepewność brał za zniechęcenie.
Szczerze nie mogę się doczeć finałowej scenki. Ciekawa jestem, jak (nie)działa podniecony rozum Eda.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Sob 11:01, 23 Maj 2009 |
|
Następny przykład jak kobieta porafi robić wodę z mózgu faceta:P:P
Super tłumaczenie, świetnie oddana atmosfera i w końcu był ten kiss wyczekiwany:P
dodanie słów z gwiazdkami spowodowało taką śmieszną sytuację, przeżycia Edwarda rozwalają :D
Dziewczynki dzięki że poświęcacie się tłumacząc:):)
pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wezz
Nowonarodzony
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrocław
|
Wysłany:
Sob 11:15, 23 Maj 2009 |
|
nie chce nic mowic ale na wiekszości chomikach ten ff jest przetłumaczony do momentu ich pierwszej nocy. Ja go przeczytałam po polsku na chomiku 'joannaaa' gdzies z poł roku temu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ismena
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Sob 11:16, 23 Maj 2009 |
|
Mimo twego błogosławieństwa nie mogę się na ciebie obrazić. To było bardzo zmyślne... Czekamy na betę Mizuki z niecierpliwością.
Może to moje wrażenie, ale urwałaś w idealnym momencie.
Weny w dalszym tłumaczeniu - I. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 12:00, 23 Maj 2009 |
|
Zgadzam się z Verderben-oni są pomyleni! :D Ale dzięki temu jeszcze bardziej kocham to opowiadanie.
I oczywiście został włączony najpopularniejszy motyw zachęcenia czytelnika, czyli kończenie w najlepszych momentach. Chociaż z drugiej strony, to nawet dobrze, że tak to rozłożyłaś. Skoro po tym fragmencie są takie reakcje, no to co będzie po c.d :D Obawiam się, że żadne terapie już nie pomogą :D
Jak najbardziej również czekam na resztę, jednak nie naciskam. Wolę sobie troszkę dłużej poczekać, ale przeczytać tekst w pełni dopracowany
Pozdrawiam
Vivienne |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
farbowana!
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice krk.
|
Wysłany:
Sob 12:24, 23 Maj 2009 |
|
Wkońcu się doczekałam :)
Odcinek z punktu widzenia Edwarda jest zdecydownaie ciekawszy niż ten z punktu widzenia Belli, dodatkowo jakoś dziwnie mi się wydaje, że prawie każdy sądzi tak samo.
Przetłumaczone idealnie.
Błędów dośc sporo, głównie interpunkcyjne i literówki, ale miziuki to poprawi więc nie będę ich pokazywac.
Mam nadzieję, że na następną częśc długo nie będziemy musiały czekac.
pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 12:36, 23 Maj 2009 |
|
Znęcanie się nad zwierzętami jest KARALNE!!!!
W takim momencie zakończyć?
To prawdziwe okrucieństwo.
co do tłumaczenia, to było trochę literówek (mały przykład ",- Zostawiłam na tobie mój ślad, ale nie chciałem, żebyś właśnie tak mnie zapamiętała… " rozumiem, ze ZOSTAWIŁEM ) ale myśli Edzia mi to wszystko wynagrodziły! Jak jak go uwielbiam to mało powiedziane, on jest taki słodki, taki po prostu mniam.
kiedy będzie ostatnia część i czy wiadomo, aby autorka zabrała się wreszcie do roboty i pisze dalej?
dzięki wam dziewczyny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xcullenowax
Wilkołak
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.
|
Wysłany:
Sob 13:52, 23 Maj 2009 |
|
Rany, rany, rany. Nie przerywa się w takim momencie!
Czytam AMOCa i AMOPa od początku, ale teraz najbardziej nie mogę doczekać się następnej sceny. Jestem ciekawa toku myślenia Edwarda. ; )
Zgadzam się z Verderben, oni są totalnie pomyleni. Jedno chce drugie, ale myśli, że to pierwsze myśli, że to drugie go nie chce, a drugie myśli to samo tylko na odwrót. Troszczkę zamotałam.
Podoba mi się postać Edwarda. Niby konstruktora rakiet, ale coś jakby agenta naprawdę. Zastanawiam się jedynie, czy Rosalie też jest, kimś takim tajnym. ; )
Nie mogę doczekać się finałowej sceny.
Dziękuję za wspaniałe tłumaczenie,
x |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Milenkaa
Człowiek
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 52 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Edbertowa.
|
Wysłany:
Sob 14:15, 23 Maj 2009 |
|
ach. w końcu nowy rozdział.
mi się tak wgl. to FF bardzo podoba. fajne tłumaczenie.
zgadzam się z przedmówczynią : dziwne są te postacie i Edzio napewno nie jest konstruktorem rakiet...czekam na finał |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Milenkaa dnia Sob 14:16, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|