FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A Matter of Convenience (+AMOP) r. 8.1 [T] (NZ) 18.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Anna Elizabeth
Człowiek



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Poznania :-)

PostWysłany: Sob 22:14, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Zaraz spłonę !!!!!!Aż mnie rozpala od środka na to czekanie Wink
Nie należę do osób cierpliwych więc cały czas czekam i zaglądam i na razie nic. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 23:10, 07 Lut 2009 Powrót do góry

ranyy dajcie znać czy dzisiaj będzie dalsza część czy nie. błagamm siedzę tu po nocy tylko czekając na dalsze części bo tłumaczysz bosko. A biorąc pod uwagę to co się dzieję to ja już w ogólę nie mogę spaćć :D :D :D :D
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 23:14, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Już jestem i mówię Wam... jak mnie po tej części znów nie zaczniecie trochę lubić to ja już chyba nie mam u Was żadnych szans... Wink Mordercza Bella zmienia taktykę... zaatakuje inaczej (znaczy nie kijem) :D

Daje całość 11 części od początku - tak chyba będzie najwygodniej dla wszystkich.

Beta: jak już się wszyscy domyślacie - oczywiście Mizuki Najlepsiejsza ;]




AMOC 11 czyli Rozdział IV część I

What dreadful hot weather we have! It keeps me in a continual state of inelegance.
(Cóż za okropny gorąc! Przez niego jestem ciągle nieelegancka.)
Jane Austen – letters to Cassandra.



Zostałam wyrwana ze snu w środku nocy, z sercem bijącym w oszalałym tempie. Rozejrzałam się dookoła. Pokój był pogrążony w mroku i ciszy. Jak przez mgłę pamiętałam jeszcze swój sen, jednak z każdą chwilą stawał się on coraz bardziej niewyraźny. Światło księżyca prześlizgnęło się przez szparę między ciężkimi zasłonami. Przyglądając się tej smudze światła starałam się przypomnieć, co wyrwało mnie z sennych marzeń. Przetarłam oczy, spojrzałam na budzik i westchnęłam, sfrustrowana – była dopiero piąta trzydzieści! Opadłam z powrotem na łóżko, próbując wyrzucić z pamięci wszystkie myśli, które wczorajszego wieczoru nie pozwalały mi spać.

Nie byłam jednak w stanie ponownie zasnąć. Zrzuciłam więc z siebie koc i szybko się ubrałam. W tym momencie usłyszałam jakieś klikanie, dochodzące prawdopodobnie z salonu. Było stanowczo za wcześnie na jakąkolwiek aktywność, nawet dla nigdy-nie-sypiającego Edwarda. Natychmiast przed moimi oczami pojawiła się wizja włamywacza, choć nadal nie miałam pojęcia, co może powodować te dziwne dźwięki. Zamarłam w panice, próbując się zdecydować, czy powinnam krzyczeć, czy nie. Z bijącym sercem chwyciłam kij bejsbolowy, prezent od taty „na nagłe wypadki”. Otworzyłam cichutko drzwi i bezszelestnie, na paluszkach, podeszłam do salonu. Wyjrzałam ostrożnie zza rogu i... Zamarłam, opuszczając broń.

W salonie nie było włamywacza. Był za to Edward, siedzący przy fortepianie w blasku księżyca. W jakiś sposób musiał tłumić dźwięki, bo grał naprawdę cichutko. Miał zamknięte oczy, a jego palce tańczyły po klawiszach. Oparłam się o ścianę, podziwiając prace jego mięśni, doskonale widocznych dzięki obcisłej koszulce. Chciałam wpleść palce w jego zmierzwione włosy - w tym momencie niczego na tym świecie nie pragnęłam bardziej. Nagle poczułam się zażenowana, jakbym obserwowała coś bardzo osobistego i prywatnego. Postanowiłam wrócić po prostu do swojego pokoju, jednak obracając się uderzyłam kijem o ścianę. Edward otworzył oczy i spojrzał na mnie.

- Dzień dobry. – uśmiechnął się ciepło.
- Ummm… Cześć. – odpowiedziałam.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym zauważył kij bejsbolowy, który nadal trzymałam w ręce.
- Co chciałaś z tym zrobić?
- Oh. Zamierzałam walnąć cię w głowę. – przyznałam, zawstydzona.
Spojrzał na mnie zaskoczony, podnosząc pytająco brwi.
- Myślałam, że jesteś włamywaczem. – wyjaśniłam. – Usłyszałam jakieś odgłosy, nie wiedziałam, że to ty.
Oparłam kij o ścianę i podeszłam do pianina. Edward przesunął się i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam ostrożnie. – Wcześnie wstałeś, nawet jak na wampira.

Zauważyłam, że chyba jeszcze się dziś nie golił. Chciałam go pogłaskać po twarzy i potwierdzić moje obserwacje. Zdecydowanie żaden nieogolony mężczyzna nie powinien wyglądać tak zachęcająco o tej porze, to nie było fair.

-Poszedłem pobiegać. Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nadal biegasz? – zapytałam zaskoczona. Chociaż, z drugiej strony, jeśli biegał w takich godzinach to nic dziwnego, że nie miałam o tym pojęcia.
- Muszę, skoro ciągle przekarmiasz mnie swoimi pysznościami. – uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Przepraszam. – zerknęłam szybko na jego umięśnioną klatkę, brzuch, nogi… A potem z powrotem na twarz, czerwieniąc się z powodu oczywistości moich poczynań. Odchrząknęłam cichutko.

Edward przysunął się do mnie. Jego ramię delikatnie ocierało się o moje. Wzięłam głębszy oddech. Edward pachniał cudownie, choć dziś, po porannym joggingu, jego słodki zapach miał trochę cierpki odcień. Zrobiło mi się słabo. Z całych sił walczyłam ze sobą, próbując powstrzymać się przed sprawdzeniem, jak smakuje. Wystarczyłoby przesunąć delikatnie językiem wzdłuż jego podbródka…

- Nie przepraszaj. – wyszeptał. – Ja tam nie narzekam, Ani trochę. – wyprostował się i grał miękko, delikatnie przez chwilę, zastanawiając się nad czymś. – Uczyłaś się kiedyś? – zapytał.
- Hmmm? – Co? O czym on mówi? Ah, tak, fortepian. Wzruszyłam ramionami. – Nie bardzo. Chodziłam na lekcje przez dwa lata, ale nie przykładałam się zbytnio. Ale potrafię zagrać „Single Wells” i główny temat „Jaws”, więc pieniądze rodziców nie zmarnowały się całkowicie. – Zerknęłam na niego, uśmiechając się zadziornie. – No i jeszcze mogę akompaniować przy „Heart and Soul”, ale to akurat umie każdy.
Edward zachichotał pod nosem i wykonał jakiś manewr przy pedałach. Potem nacisnął jakiś klawisz. Tym razem dźwięk był głośny i wyraźny. Wskazał ręką na instrument. – Zagraj.
Czy on oszalał?!
- Jest szósta rano! – zasyczałam. – Sąsiedzi nas znienawidzą.
- No to co? – odpowiedział beztrosko, po czym przejechał kciukiem po wszystkich klawiszach (nigdy nie potrafiłam tego zrobić bez połamania paznokci) i uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
- Ummm…

Spojrzałam na klawiaturę, próbując sobie przypomnieć, co mam robić. Po kiego grzyba się przechwalałam?* Zdenerwowana, ułożyłam palce na klawiszach, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam grać. Najpierw delikatnie i ostrożnie. Kiedy poczułam się już trochę pewniej, zaczęłam uderzać w klawisze mocniej, kiwając głową w rytm muzyki. Ciężko mi było się skoncentrować, ponieważ co chwilę zerkałam na Edwarda, który szybko podchwycił melodię i dołączył do mnie. Grał płynnie, delikatnie uśmiechnięty. Oderwałam wzrok od jego twarzy i zaczęłam obserwować obserwowałam jego palce, tańczące po klawiszach bez najmniejszego wysiłku. Tego już było dla mnie za wiele. Moje szkolne fantazje wróciły z cała mocą. Nie mogłam złapać tchu. Zastanawiałam się, ile hałasu narobiłabym, gdybym teraz rzuciła się na niego, przycisnęła go do pianina, a potem…

Edward zaczął śpiewać. Jego głos był miękki i delikatny niczym jedwab.
-“...I fell in love with you heart and soul. The way a fool would do, mad-ly...” (Zakochałem się w tobie sercem i duszą. W sposób, w jaki zakochują się głupcy, do szaleństwa…) – odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie oczami pełnymi pasji, uczuć i niezdecydowania.

Moje palce uderzyły w przypadkowe klawisze, a serce zatrzymało się w tej sekundzie, po czym zaczęło bić jak oszalałe. Edward był tak blisko. Jego cudowne, niesamowicie kuszące usta dzieliły od moich warg jedynie centymetry. Wystarczyłoby, żebym pochyliła się odrobinkę i mogłabym go pocałować. Przysunął się jeszcze bliżej, wpatrując się w moje oczy intensywnie, pytająco. Rozchyliłam usta i zamknęłam oczy, gotowa na spotkanie jego warg…

Głośne, wściekłe walenie w ścianę zniszczyło magię. Odskoczyłam od Edwarda.
- Zamknij się, cholerny Beethovenie! – zawołał nasz rozwścieczony sąsiad. – Niektórzy ludzie próbują spać!

Wyprostowaliśmy się gwałtownie. Edward odchrząknął, patrząc prosto przed siebie. Głupi, przewrażliwieni sąsiedzi!

- Przepraszam, chyba się zgubiłam. – uśmiechnęłam się niepewnie, próbując sobie na gwałt przypomnieć, jak się oddycha. Odkryłam, że dużo łatwiej jest opanować ten skomplikowany mechanizm nie patrząc na Edwarda.
- Grałaś doskonale. – powiedział miękko.
- Nie, to było tragiczne. – spojrzałam na moje dłonie, wciąż spoczywające na klawiszach. Całą moją uwagę poświęciłam temu, aby nie rzucić się na Edwarda. Zastanawiałam się, dlaczego on nie rzucił się na mnie. Nie rozgryzę go nawet za milion lat. – Za to ty grasz przepięknie. – dodałam, próbując opanować rozszalałe emocje.
- Lata praktyki. – wymamrotał do siebie. Zamyślił się głęboko, zaciskając dłonie w pięści tak mocno, że aż pobielały.
- Cóż… opłaciły się. – stłumiłam ziewnięcie. Dlaczego ludziom zawsze chce się ziewać w nieodpowiednich momentach?
- Nadal jest wcześnie. Może powinnaś spróbować położyć się jeszcze na chwilę? – uśmiechnął się miękko.
Pokręciłam głową i wstałam, choć nie ufałam ani trochę moim rozdygotanym kolanom.
- Nie. Nie jestem zmęczona. – i była to prawie całkowita prawda.
Przekręcił głowę i spojrzał na mnie. – Jeśli nie jesteś zmęczona, to na co miałabyś ochotę?

Oh, jakie podchwytliwe pytanie! Jedyna poprawna odpowiedź: „Na Edwarda Cullena”.

Wzięłam niepewnie oddech i powiedziałam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy… No, drugą.
- Myślałam, żeby pójść na kawę, a potem pójść na targ i popatrzeć, jak wykładają ryby na sprzedaż.

Co ja właśnie powiedziałam? Głupia! Głupia! Głupia!

- Nadal to robią? – zapytał zaintrygowany. Podniósł się i jęknął głośno. Następnie pochylił się, by dotknąć palcami stóp. – Powinienem się bardziej rozciągnąć.
- Mmmm… - obserwowałam go, zafascynowana. Na szczęście byłam na tyle przytomna, by odwrócić wzrok, kiedy się prostował.
Spojrzał na mnie, delikatnie zdenerwowany i niesamowicie apetyczny. Myślał o czymś intensywnie, wahając się dosłownie przez mikrosekundę.
- Zastanawiam się…
- Hmmm? – wpatrywałam się w jego twarz, z całych sił próbując się uspokoić.
- No wiesz… Tak sobie myślałem, że zawsze to ty mnie karmisz…

Cóż… hihihi… tak. Jednym z powodów mojej dobroci był fakt, że uwielbiałam obserwować jego usta w ruchu. Uśmiechnęłam się.

- … i chciałbym ci się teraz odwdzięczyć. Tym razem ja nakarmię ciebie. – dokończył.
- Umiesz gotować? – zamrugałam, zaskoczona.
- Nie. – odpowiedział z uśmiechem. – Ale mogę kupić nam śniadanie.

A czy on nie mógłby być śniadaniem?!

- Ubiorę tylko buty. Zaraz wracam. – wbiegłam do korytarza, ale cofnęłam się i wychyliłam głowę zza rogu, wskazując na niego palcem. – Ani mi się waż stąd ruszyć.

Usłyszałam, jak śmieje się cichutko do siebie. Pobiegłam do pokoju, włożyłam sandałki, chwyciłam torebkę i pognałam z powrotem. Edward stał dokładnie w tym samym miejscu i tej samej pozycji.
- Okej, nie musiałeś tego traktować tak dosłownie. – roześmiałam się. – Jestem gotowa. – Zastanawiałam się, czy tak ochoczo i dokładnie spełniałby wszystkie moje rozkazy. Głupi, szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy myślałam o tych wszystkich rzeczach, jakich bym od niego zażądała. Popatrzył na mnie zdziwiony i zaciekawiony. Bez wątpienia starał się domyślić, co też mi chodziło po głowie…

Zerknęłam w lustro przy drzwiach wejściowych i aż się zatrzymałam, przerażona swoim odbiciem. Zapomniałam, jak wcześnie się obudziłam. Moje włosy wyglądały tragicznie, pomimo, iż przeczesałam je szybciutko.

- Ych. – wygrzebałam gumkę z torebki i zaczęłam robić sobie kucyka, kiedy Edward stanął tuż za mną i położył swoje dłonie na moich.
- Nie. – Powiedział tylko, odciągając moje ręce. – Jesteś piękna.

Zagapiłam się w jego oczy, oszołomiona, czując, jak serce wyskakuje mi z piersi.

- Potrzebujesz okularów? – wyrzuciłam z siebie, przyglądając mu się w lustrze. Moja twarz była cała czerwona. Przygryzłam wargę, starając się nie pokazać mu, jak wielki ma na mnie wpływ, choć zdawałam sobie sprawę, że to stracona sprawa.
Edward również przyglądał mi się w odbiciu, a jego zielone oczy oszałamiały mnie. Nie potrafiłam myśleć jasno.
- Mam doskonały wzrok. – wyszeptał miękko, puszczając moje ręce. Wyprostował się i wziął głęboki oddech. – Gotowa?
Mogłam tylko pokiwać głową i wyjść za nim z mieszkania.

Szliśmy w milczeniu do kawiarni. Ciągle myślałam o tym, że prawie mnie pocałował – takie przynajmniej odniosłam wrażenie – a teraz szliśmy sobie ulicą, jakby nic się nie wydarzyło. Byłam sfrustrowana do granic możliwości. Miałam ochotę kogoś ugryźć, a konkretniej – miałam ochotę ugryźć Edwarda. Czy naprawdę byłam aż tak niepociągająca? Co się działo w tym jego mózgu? Zerknęłam na niego kątem oka i przyłapałam go na obserwowaniu mnie.
- O czym myślisz? – spytał, zaskoczony moją nagła zmianą nastroju.
Wzruszyłam ramionami i skrzyżowałam ręce na piersiach, żałując, że nie wzięłam ze sobą swetra. Ranek był dosyć chłodny. – Naprawdę nie chcesz wiedzieć. – wymamrotałam przyspieszając.

Dotarliśmy na wybrzeże i weszliśmy do kawiarni. Oczywiście Edward przytrzymał dla mnie drzwi. Zapach świeżo zaparzonej kawy od razu polepszył mi humor. Wzięliśmy muffinki oraz kawę na wynos i usiedliśmy przy jednym ze stołów na tarasie. Wybrałam krzesło skierowane na wodospad i, ku mojemu zaskoczeniu, Edward usiadł koło mnie, a nie naprzeciwko jak zazwyczaj. Chciałam wyciągnąć rękę i dotknąć go. Tak tylko, żeby sprawdzić, czy jest prawdziwy.

Popijałam wolno kawę i obserwowałam spacerujących ludzi, rozmyślając, czego oczekuję od mojego związku z Edwardem. Chciałam być dla niego kimś więcej, niż współlokatorką. Nie, to było zbyt łagodne postawienie sprawy. Chciałam iść z nim aż na koniec świata i byłam gotowa zrobić prawie wszystko, by osiągnąć ten cel. Jedyne, czego nie byłam pewna, to jego stosunku do mnie. Nie miałam pojęcia, czego Edward ode mnie chce. Zauważyłam nie jeden raz, że patrzy na mnie jak na kobietę, nie jak na koleżankę. Okej, jeśli już mam być szczera sama ze sobą, to było coś więcej. Czasem, kiedy mi się przyglądał, odnosiłam wrażenie, że ledwo powstrzymuje się przed rzuceniem się na mnie. Niestety, ponieważ zawsze zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen, nie mogłam być tego pewna. Może po prostu dawałam swojej wyobraźni za duże pole do popisu? No i nie chciałam myśleć o Edwardzie jak o facecie, który przespał by się z jakąkolwiek dziewczyną, tylko dlatego, że akurat była dostępna.

Nawet jeśli ta dziewczyna – czyli ja – była bardziej niż „dostępna”.

Zmarszczyłam brwi, wgapiając się w moją muffinkę.

- Okej, powiedź mi, o czym teraz myślisz. – poprosił, trzymając kubek obiema dłońmi.
Spojrzałam na niego i nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu. Słońce właśnie wyjrzało zza chmur, rozświetlając jego rozwiane, brązowe włosy.
- Wiedziałeś, że świecisz w słońcu? – zapytałam. – Twoje włosy się błyszczą.
Edward zachichotał i upił łyk kawy, obserwując mnie znad kubka.
- Nie, nie wiedziałem o tym. Ale właśnie zauważyłem, że twoje delikatnie wpadają w rudy.
- Ciężko to zauważyć, kiedy jest pochmurno. - zjadłam moją muffinkę i czekałam, aż Edward skończy swoje śniadanie. – Więc… - szukałam jakiegoś neutralnego tematu do rozmowy. – Planujesz jakieś wyjazdy w najbliższym czasie?
Jęknął. – Niestety tak. Nie ma mnie w przyszłym tygodniu. I będę podróżował w interesach przez większość lipca i sierpnia. A potem we wrześniu wyjeżdżam na jakieś dwa miesiące.
Patrzyłam na niego zrozpaczona. – Wykończysz się pracując w ten sposób!
- Zamykamy projekt. Wielu pracowników pojedzie nadzorować ostatnie prace przez startem. – potarł twarz dłonią. – Rosalie jedzie z nami tym razem. Już nie mogę się doczekać tych wszystkich opowieści o Emmecie Wspaniałym. – stwierdził ironicznie – Dostatecznie okropne jest słuchanie Emmetta rozprawiającego o dającej-się-wiązać-Rosalie. – potrząsnął głową, jakby próbował otrząsnąć się z nieprzyjemnych wizji.
Nie potrafiłam powstrzymać ukłucia zazdrości na myśl o Rozalie wyjeżdżającej z Edwardem, nawet jeśli była to podróż służbowa. – To miło, że im się układa. – powiedziałam dyplomatycznie.
- Owszem, miło. – zerknął na mnie – Wiedziałaś, że Emmett przedstawił ją rodzicom?
- Są już na tym etapie? Wow. – zmarszczyłam brwi, przyglądając się uważnie pozostałościom po moim śniadaniu.

Oczywiście, ja poznałam rodziców Edwarda dawno temu. Ojca Edwarda znałam wręcz znakomicie, dzięki moim częstym wizytom na pogotowiu w czasie liceum - doktor Cullen był internistą, a ja praktycznie miałam swoje własne, prywatne miejsce na parkingu przed szpitalem. Poznanie jego rodziców nie było dla mnie żadnym problemem. Więc czemu czuje ból w okolicach serca?

- Emmett nigdy nie powstrzymywał się przed tym, czego pragnął. – wyjaśnił cierpko.
Patrzyłam na Edwarda, czekając, aż rozwinie to stwierdzenie, ale chyba zatopił się myślach, przyglądając się przechodniom.
- A ty tak robisz? To znaczy… Powstrzymujesz się, tak?
Myślał przez chwilę nad odpowiedzią. – Nie, jestem na to zbyt samolubny. – uśmiechnął się smutno. – Ale jest kilka… przypadków, kiedy nie sięgnąłem po to, czego naprawdę pragnąłem.
- Co to za przypadki?
- Obawiam się, że nie byłabyś zainteresowana żadnym z nich. – Spojrzał w niebo, które znów się zachmurzyło. – Wygląda na to, że to koniec pięknej pogody. Masz ochotę przespacerować się do domu?
- Wszystko mi jedno. – wstałam i wyrzuciłam śmieci. – Dzięki za śniadanie.
- Cała przyjemność po mojej stronie, choć nie był to najlepszy na świecie posiłek. – wyprzedził mnie i stanął przede mną, delikatnie dotykając swoimi palcami moich.
- Mogę cię brać na śniadanie, kiedy tylko zechcesz.

Osz ty… Dobrze, droczący-się-Edwardzie, ja też potrafię grać w te klocki.

Spojrzałam na niego spod rzęs – trick, który Alice tak skutecznie wykorzystywała przeciw Jasperowi – i uśmiechnęłam się zalotnie.

- Edwardzie, możesz mnie brać w każdej chwili…

Zatrzymał się niczym rażony piorunem, po czym uśmiechnął łobuzersko, z dziko błyszczącymi oczami.

- … na śniadanie. – doprecyzowałam, pociągając delikatnie jego palce. – Kocham… śniadania. To najważniejszy posiłek dnia.

Sposób, w jaki jego oczy pociemniały, powiedział mi, że osiągnęłam swój cel. Wykonałam w myślach taniec zwycięstwa. Udało mi się złapać jego uwagę – teraz muszę ją na sobie utrzymać. Nagle, poczułam ochotę na coś zaskakującego, przynajmniej jak na mnie. Na coś, co wymagało… nowych butów.

Muszę zadzwonić do Alice.



*”Po kiego grzyba?” – jedno z powiedzonek tłumaczki… czasem ciężko się powstrzymać przed osobistym akcentem;)


p.s. Następna część w poniedziałek :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dahrti dnia Nie 11:09, 08 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 23:28, 07 Lut 2009 Powrót do góry

AAAAAAA kocham cię i jeszcze raz kocham! nie martw się, jestem pewna że wszyscy cię lubią :D :D :D :D :D :D
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 23:33, 07 Lut 2009 Powrót do góry

I znów zakończyłaś w takim momencie! Przez Ciebie znów się nie skupię dopóki nie poznam dalszego ciągu...

Dahrti napisał:
A czy on nie mógłby być śniadaniem?!

No właśnie! ja też chcę Edwarda na śniadanie! (i nie tylko na śniadanie)

Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zakrecona01 dnia Sob 23:34, 07 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:34, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Lubimy Cię, lubimy.. jeszcze devil
na początku chciałam wypisać najlepsze cytaty, ale tyle tego, że się powstrzymałam. Powiem za to jedno - zgadzam się z Bellą! Z jej każdą myślą dotyczącą Edwarda! I gratuluje samokontroli, ja bym się chyba na niego rzuciła.. :D
Spróbuje dotrwać do poniedziałku.

Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sylvia
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opole

PostWysłany: Sob 23:34, 07 Lut 2009 Powrót do góry

To było boskie, piękne i wspaniałe. Ohh...
Aż sama zapomniałam o oddychaniu :)
Nie wiem jak dożyję poniedziałku, ale łudzę się, że zrobisz nam niespodzinkę i dodasz kolejną część jutro Twisted Evil .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Sob 23:37, 07 Lut 2009 Powrót do góry

- Edwardzie, możesz mnie brać w każdej chwili…

Zatrzymał się niczym rażony piorunem, po czym uśmiechnął łobuzersko, z dziko błyszczącymi oczami.

- … na śniadanie. – doprecyzowałam, pociągając delikatnie jego palce. – [i]Kocham…
śniadania. To najważniejszy posiłek dnia.[/i]


Po prostu leżę i kwiczę Twisted Evil to było jak zawsze boskie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Natka
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:42, 07 Lut 2009 Powrót do góry

To było wspaniałe!!
Już nie moge doczekać się poniedziałku:(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 23:46, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Naprawdę bardzo dobrze i wiernie tłumaczysz. :) Tylko nad tym mogę się zachwycać, bo treść już dobrze znam. :) Nie mogę się doczekać poniedziałku! Wink
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Sob 23:48, 07 Lut 2009 Powrót do góry

- Mogę cię brać na śniadanie, kiedy tylko zechcesz.

Osz ty… Dobrze, droczący-się-Edwardzie, ja też potrafię grać w te klocki.

Spojrzałam na niego spod rzęs – trick, który Alice tak skutecznie wykorzystywała przeciw Jasperowi – i uśmiechnęłam się zalotnie.

- Edwardzie, możesz mnie brać w każdej chwili…

Zatrzymał się niczym rażony piorunem, po czym uśmiechnął łobuzersko, z dziko błyszczącymi oczami.

- … na śniadanie. – doprecyzowałam, pociągając delikatnie jego palce. – Kocham… śniadania. To najważniejszy posiłek dnia.



Wyryłam sobie ten tekst w pamiętniku, na ciele, na ścianie mojego pokoju, nad łóżkiem, na drzwiach do pokoju Uwaga Uwaga Uwaga

G E N I A L N E Cool
Grrrr...
w poniedziałek... Umieram... Crying or Very sad



Ta-tatatata-tata Uwaga Uwaga Uwaga Zbliżamy się do 6 rozdziału Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Whisky
Wilkołak



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 23:54, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
Ych. – wygrzebałam gumkę z torebki i zaczęłam robić sobie kucyka, kiedy Edward stanął tuż za mną i położył swoje dłonie na moich.
- Nie. – Powiedział tylko, odciągając moje ręce. – Jesteś piękna.


Cytat:
Moje palce uderzyły w przypadkowe klawisze, a serce zatrzymało się w tej sekundzie, po czym zaczęło bić jak oszalałe. Edward był tak blisko. Jego cudowne, niesamowicie kuszące usta dzieliły od moich warg jedynie centymetry. Wystarczyłoby, żebym pochyliła się odrobinkę i mogłabym go pocałować. Przysunął się jeszcze bliżej, wpatrując się w moje oczy intensywnie, pytająco. Rozchyliłam usta i zamknęłam oczy, gotowa na spotkanie jego warg…


Cytat:
Sposób, w jaki jego oczy pociemniały, powiedział mi, że osiągnęłam swój cel. Wykonałam w myślach taniec zwycięstwa. Udało mi się złapać jego uwagę – teraz muszę ją na sobie utrzymać. Nagle, poczułam ochotę na coś zaskakującego, przynajmniej jak na mnie.


Uwielbiam takie momenty !!!
Dziewczyny genialnie tłumaczycie!!! :D
Próbowałam czytać oryginał, ale 100-razy wolę po "polskiemu" :D
Miejcie świadomość ,że sprawiecie wielką radość wszystkim niedouczonym :P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Whisky dnia Sob 23:57, 07 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ginger!
Zły wampir



Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 23:57, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Jesteś absolutnie, fantastycznie genialna.

Emmett i dająca się wiązać Rosalie :D Ciekawe czy w taki sposób przedstawił ją rodzicom Twisted Evil

Czy ten Edziu musi tyle podróżować? Jest tyyyle ciekawszych zajęć na miejscu :))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 1:01, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Zdecydowanie zgadzam się z powyższym komentarzem. Edek powinien siedzieć w domu i dawać Belli prywatne lekcje...hmmm... gry na fortepianie? Twisted Evil

Part genialny... kocham tego ff'a !
Nie wiem co jeszcze mogę napisać, aby ukazać mój zachwyt.:)
Teraz tylko pozostaje odliczać do poniedziałku.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 1:04, 08 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 1:12, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Wiedziałam, ze pokochacie ten fragment... zbliżamy sie szybkimi krokami do mojego ulubionego:D Jeszcze tylko krótki wypad Belli z Alice, opracowywanie strategi i...

będzie gorąco. Tak gorąco że... dobra, nic nie mówięWink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:16, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Dahrti napisał:
Wiedziałam, ze pokochacie ten fragment... zbliżamy sie szybkimi krokami do mojego ulubionego:D Jeszcze tylko krótki wypad Belli z Alice, opracowywanie strategi i...

będzie gorąco. Tak gorąco że... dobra, nic nie mówięWink


I lepiej nic nie mów, bo MY MUSIMY WYTRWAĆ DO PONIEDZIAŁKU devil

rozdział oczywiście powalajacy na kolana, Edek grający na fortepianie, i tekst Belli - Edwardzie, możesz mnie brać w każdej chwili…

Zatrzymał się niczym rażony piorunem, po czym uśmiechnął łobuzersko, z dziko błyszczącymi oczami.

- … na śniadanie. – doprecyzowałam, pociągając delikatnie jego palce. – [i]Kocham… śniadania. To najważniejszy posiłek dnia
wow.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 1:49, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Tak, ten fragment jest jak narazie the best of w tym opowiadaniu. Aż już go sobie zapisałam na kartce.
I nie wiem dlaczego, ale jak sobie pomyślę jaką wtedy mógł miec najpierw minę Edward to aż mam głupiego banana na twarzy xD
celestial
Gość






PostWysłany: Nie 9:31, 08 Lut 2009 Powrót do góry

uwielbiam ten fragment :D

"I fell in love with you heart and soul" znaczy raczej "zakochałem się w tobie sercem i duszą".

Bonus dla nieznających piosenki ;> [link widoczny dla zalogowanych]
Isztar
Wilkołak



Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wielkopolska :)

PostWysłany: Nie 9:53, 08 Lut 2009 Powrót do góry

kurcze świetne to było. Naprawde bardzo mi sie podobało. No i Bella wkoncu zaczyna cos robic a nie tylko fantazjowac :) ja bym nie wytrzymala tak dlugo jak ona w jednym domu z Edwardem bez zadnych ekscesow :) no ale jak to kilka moich znajomych stwierdzilo jestem walnieta i to konkretnie

mam pytanie ile to ma rozdzialów???


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nesska
Człowiek



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 10:01, 08 Lut 2009 Powrót do góry

piekna piosenkaaa;D
bno i rozdzial ahhhh:D
czekam na wiecej:P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin