FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A Matter of Convenience (+AMOP) r. 8.1 [T] (NZ) 18.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 21:09, 15 Lut 2009 Powrót do góry

mam amłe pytanie w jakich rozdziałach występują te myśli ze strony Edzia? bo to może być ciekawe (;

a tak poza tym to wykonujecie kawał dobre roboty, zarówno Dahrti jak i mizuki, bo tłumaczenie nie dość, że bardzo dobre, płynne, a przy tym dopasowane całkiem do naszego języka, tak że i my możemy się pośmiać, to am zachowany idealny klimat, który utrzymuje się w angielskiej wersji.
ja osobiście nie wytrzymałam i przeczytałam szósty rozdział w wersji angielskiej, ale, że nie wszystkie niuanse są dla mnie zrozumiałe, tylko raczej ogólny sens, czekam bardzo niecierpliwie na dalszy ciąg.
pozdrawiam:)
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:29, 15 Lut 2009 Powrót do góry

No wiedziałam, że o czymś zapomniałam! Rozdziały z punktu widzenia Edwarda są tylko 2, a w zasadzie półtora;) I owszem, pojawią się tutaj. Zaraz po zakończeniu 6 rozdziału ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agnes_scorpio
Zły wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 21:30, 15 Lut 2009 Powrót do góry

OMFG
Jak tak będą koło siebie krążyc to do emerytury się nie zejdą.
Ona by chciała, ale nie wie, że on chce i sądzi, że on jednak nie chce.
A on chce, ale widzi, że ona nie chce, bo ona sądzi, że on....
Aaaaaaaaaaaa
A zapowiedzi bardzo interesujące, nie mogę się doczekac nexta.
Ten Twój wierszyk zajebisty-szacun :)

Weny i cierpliwości w tłumaczeniu, jak zawsze :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 21:32, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Zżera mnie ciekawość, kim będzie ta nowa, która będzie się do Edwarda zalecała xD Przemyślenia Ed. mogą być bardzo fajne. ciekawa jestem czy też był tak rozdarty jak Bella. No Dahrti czekamy na rozdział (:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 22:03, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Ann! napisał:
Zżera mnie ciekawość, kim będzie ta nowa, która będzie się do Edwarda zalecała xD Przemyślenia Ed. mogą być bardzo fajne. ciekawa jestem czy też był tak rozdarty jak Bella. No Dahrti czekamy na rozdział (:



buuuuuuuahahahahahaha

Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Ciesze się, że ktoś złapał przynętę. Zrozumiecie już wkrótce;] To taki tylko epizod, w sumie nieznaczący... ale strasznie fajny :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Nie 22:11, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Ty to nas po prostu teraz molestujesz i doprowadzasz do szewskiej pasji, ale i tak wszystkie Cię kochamy za to że tłumaczysz nam ten tekst.

Co do rozdziałów Edwarda skoro jest ich tak mało, będziemy musiały same je sobie dopisać.

Nadal czekam na więcej, a tym to mnie tylko prowokujesz do jeszcze większego uzależnienia

Dahrti napisał:
Ann! napisał:
Zżera mnie ciekawość, kim będzie ta nowa, która będzie się do Edwarda zalecała xD Przemyślenia Ed. mogą być bardzo fajne. ciekawa jestem czy też był tak rozdarty jak Bella. No Dahrti czekamy na rozdział (:



buuuuuuuahahahahahaha

Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Ciesze się, że ktoś złapał przynętę. Zrozumiecie już wkrótce;] To taki tylko epizod, w sumie nieznaczący... ale strasznie fajny :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 22:19, 15 Lut 2009 Powrót do góry

rewelacyjne. aż mam ochotę to wszystko przeczytać raz jeszcze. xd Tłumaczenie samo w sobie jest świetne i napisze ze bardzo podziwiam ludzi, którzy biorą się za coś takiego. bo jak ja mam coś przetłumaczyć z angielskiego... to grrr, strach się bać co tam nabazgram. Laughing cz. 16 rewelacyjna acz kolwiek kiedy zaczęłam to czytać i kiedy doszłam do 16 rozdziału to się trochę podnieciłam. Embarassed sama nie wiem czemu, no ale cóż. taka ja. czekam na 17 rozdział i mam nadzieje że zaskoczy mnie z pozytywnej strony. Cool


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 22:20, 15 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
VampireGirl
Zły wampir



Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Nie 22:19, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Dahrti napisał:
Ann! napisał:
Zżera mnie ciekawość, kim będzie ta nowa, która będzie się do Edwarda zalecała xD Przemyślenia Ed. mogą być bardzo fajne. ciekawa jestem czy też był tak rozdarty jak Bella. No Dahrti czekamy na rozdział (:


buuuuuuuahahahahahaha

Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Ciesze się, że ktoś złapał przynętę. Zrozumiecie już wkrótce;] To taki tylko epizod, w sumie nieznaczący... ale strasznie fajny :D



Kobieto ja przez Ciebie mało zawału nie dostałam !!! to dobrze że to nic poważnego :)
i bardzo chciałam podziękować za te tłumaczenia, są genialne!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 23:20, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Tekst odesłałam, więc... Powinien niedługo bć ;P Będzie... śmiechowo :D


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 23:44, 15 Lut 2009 Powrót do góry

No, skoro tak to zapowiadasz, to ja czekam z utęskieniem na rozdział 17.
Bardzo mnie ciekawi, co też tym razem mogła wymyślić autorka :P
Mam nadzieję, że te ich wszystkie kłótnie, nie kłótnie wynagrodzi nam rozdział 6 Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 23:47, 15 Lut 2009 Powrót do góry

AAA!
Dahrti, dawaj rozdział bo strzelam!
Proszę no, powinnam kłaść się spać bo znów zaśpię do szkoły i się spóźnie xD [co prawda nauczyciele zdążyli się juz pewnie przyzwyczaić, ale czasem miło tak przyjśc punktualnie na pierwszą lekcje xD ]
Błaaagaaaam, szybko!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 23:51, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Włoala! Oto kolejna część, w której dowiadujemy się, co też Bellusia potrafi wziąć do buzi (z dedykacją dla Mercy) oraz... czemu Edward nie ma dziewczyny (z dedykacją dla Amelii)! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!


Betowała: Mizuki-Nie-Zaczynająca-Zdań-Od-Mi-I-Nie-Kończąca-Ich-Na-Się (może też się kiedyś nauczę...?)




AMOC 17 czyli Rozdział V część IV

Spojrzałam na swoje ubranie. Odetchnęłam z ulgą – byłam ubrana na czarno. Kolor odpowiedni na pogrzeby, gotyckie zloty i kolację ze znajomymi w snobistycznych knajpach. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i, nieusatysfakcjonowana swoim wyglądem ani odrobinę, pobiegłam złapać autobus.


Okazało się, że jednak nie musiałam się tak spieszyć. Byłam na miejscu przed czasem, za to zaczerwieniona od biegu i z trudem łapiąca oddech. Zaskoczył mnie widok Emmetta i Rosalie, siedzących przy naszym stoliku, mimo to bardzo cieszyłam się, że mogę się spotkać również z nimi. Odetchnęłam głęboko, próbując się uspokoić, i weszłam do środka. Emmett i Jasper wstali, gdy podeszłam.

- Cześć.
Uśmiechnęłam się szeroko do moich przyjaciół i usiadłam przy Alice. Zamówiłam kieliszek białego wina, kiedy kelner podszedł do naszego stolika. Rozglądałam się dookoła, zastanawiając się, kiedy przyjdzie Edward. Jednocześnie czułam, że muszę go chociaż zobaczyć i że mam nadzieję, iż będzie się trzymał z daleka ode mnie. Emmett wykrzyknął „Cześć!” chyba do wszystkich ludzi, siedzących w restauracji, podczas gdy Rosalie powitała mnie nieznacznym uśmiechem. Nie miałyśmy okazji zbliżyć się do siebie, czy choćby porozmawiać, od czasu przyjęcia w naszym mieszkaniu. Jej praca była prawie tak samo czasochłonna, jak Edwarda, a kiedy już się spotykałyśmy, trzymała się na dystans. Nigdy nie udało nam się przełamać przysłowiowych pierwszych lodów. Nie była nieuprzejma, czy niegrzeczna w stosunku do mnie. Najzwyczajniej w świecie nie miałyśmy ze sobą nic wspólnego (no może oprócz fascynacji mężczyznami o nazwisku „Cullen”), ani żadnych wspólnych tematów do rozmowy. Ograniczałyśmy się więc do wymieniania grzeczności.

Prawdę mówiąc, czułam się onieśmielona, a nawet zastraszona przez niezwykłą urodę Rosalie oraz bijącą od niej pewność siebie. O czym JA mogłabym z NIĄ podyskutować? Niby co interesującego JA mogłabym JEJ powiedzieć?

Alice siedziała po drugiej stronie stolika, cały czas trzymając ręce pod blatem. Zastanawiające. Nie mogłam się nadziwić widząc naprzeciwko siebie te dwa przeciwieństwa. Alice była drobniutka i miała krótkie, nastroszone czarne włosy, podczas gdy Rosalie wyglądała jak amazonka – wysoka, dobrze zbudowana, z długimi blond włosami. One przełamały lody od razu.

Studiowałam menu, częściowo przysłuchując się ich rozmowie, a częściowo wypatrując Edwarda. Czułam się odrobinę skrępowana. Txori było nietypowym miejscem na spotkanie w poniedziałkowy wieczór. Zbyt popularnym jak na mój gust. No i na pewno nie dawali porcji, jakimi mógłby się najeść normalny człowiek. Nie wspominając już o dziwacznym doborze dań, które na pewno odrzucą znającą się na tych sprawach Alice.

- Bello, widziałaś kartę drinków? – zapytała Alice, przesuwając ją w moją stronę. – Anchois!* - zmarszczyła nos.
- Kto wybrał to miejsce?! – zapytałam dosadnie, patrząc przerażona na menu. – Zresztą, nie rozumiem, w czym problem. Jesz sardele za każdym razem, gdy zamawiasz sałatkę cezara.
- Tak! Ale ich nie piję! – zamilkła, jakby właśnie coś do niej dotarło. – Chwileczkę… Piję je?
Przewróciłam oczami.
- No popatrz, popatrz. Nauczyłaś się dziś czegoś nowego.
- Na twoim miejscu zaczęłabym uważać. Nadmiar sarkazmu powoduje celulit, Bello. – odgryzła się.
- Bella nie musi się martwić o celulit. – dobiegł mnie cichy, jedwabisty głos Edwarda.

Odwróciłam się i podniosłam wzrok na jego twarz. Stał tuż za mną. Wyglądał poważniej, niż zazwyczaj. Na jego twarzy nie widać było ani śladu porannego dobrego humoru. Jednak gdzieś w okolicach jego ust dostrzegłam delikatne drgnięcie - jakby mój ulubiony, zakrzywiony uśmiech chciał się pojawić na jego ustach, pomimo woli właściciela. Usiadł na jedynym wolnym miejscu, naprzeciwko mnie.

- A ty niby skąd to wiesz, Edwardzie? – zapytał podejrzliwie Emmett.
- A ile ona niby waży? Czterdzieści kilogramów? – wzruszył ramionami.
Parsknęłam. Taaa… Jasne…
- Wystarczy na nią spojrzeć. To oczywiste, że nie ma na niej ani grama celulitu. – kontynuował.
- Moglibyśmy zmienić temat? – zapytałam, spięta i zażenowana ich wymianą opinii na temat mojego celulitu lub też ewentualnego jego braku.
- Dobrze. Ty zamówisz sobie rybeczkę, a ja wypiję twoje wino. – stwierdziła Alice.
- Mogę spróbować rybki, ale wino to zamów sobie sama. – uśmiechnęłam się szeroko. - To wino jest moje. I jeszcze sobie zamówię dolewkę do kolacji.
- A co jemy na kolację? – spytał Edward, otwierając menu.
- Tapasy**, ulubione potrawy pretensjonalnych ludzi. – odpowiedziałam, przeglądając ponownie ofertę lokalu.
- Ja lubię to miejsce. – stwierdziła Rosalie, prostując się na siedzeniu, podczas gdy Emmett próbował ukryć swój chichot za serwetką. Mistrzem dyskretności to on nie był.

Cóż… Przynajmniej teraz wiem, dlaczego jesteśmy tutaj a nie w naszej ulubionej restauracji. Najwyraźniej Rosalie zasugerowała ten lokal. Przygryzłam wargę, próbując wymyślić, co powiedzieć.
- I… - zerknęłam na menu – Uhmmm… Pieczarki wyglądają naprawdę smakowicie.

Nikt więcej się nie odezwał aż do powrotu kelnera, który dosłownie pożerał Edwarda wzrokiem, zaczynając od jego zmierzwionych, brązowych włosów, przez przystojną twarz, niebieską koszulę, zapinaną na guziki, aż do dopasowanych spodni. Prawie zakrztusiłam się winem ze śmiechu. W sumie, nawet nie mogłam mu się dziwić, ani też mieć mu za złe jego zachowania. Edward był, jakby to powiedzieć, gorącym facetem? Prawdziwym ciachem? Niech go szlag! Ale ze mnie szczęściara – mieszkamy razem, mogę go sobie pożądać na co dzień.

Gdzie ten szlag, kiedy jest naprawdę potrzebny?! Niechże go już wreszcie trafi!!!

Ponieważ menu było dość ubogie, a porcje malutkie, zamówiliśmy wszystko, łącznie z anchois. Kiedy kelner wreszcie odszedł od naszego stolika, zwróciłam się do Alice.
- Więc… Jaki jest prawdziwy powód naszego spotkania? – spytałam.
Jej oczy błyszczały. Spojrzała na Jaspera, uśmiechając się zalotnie, po czym wyciągnęła lewą rękę spod stołu, podnosząc kieliszek ze swoim winem. Na palcu miała przepiękny, nowy pierścionek.

Jak na prawdziwe przyjaciółki przystało, Rosalie i ja natychmiast zamieniłyśmy się w parę srok.***

- Alice! – wykrzyknęłam, podskakując z podniecenia na siedzeniu. Ty potworze! Kiedy się zaręczyliście? Czemu nic mi nie powiedziałaś?! – ostatnie pytanie praktycznie wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Rosalie wyciągnęła rękę, chwyciła dłoń Alice i przyciągnęła ją bliżej siebie, przypatrując się pierścionkowi. Alice jest naprawdę malutka, musiała więc wstać i przechylić się nad stolikiem, żeby zachować swoje ramię.
- To prawdziwe cacko. Jest przepiękny. – powiedziała, po dokładnym obejrzeniu biżuterii okiem prawdziwego znawcy. Puściła dłoń Alice, która wreszcie mogła ponownie usiąść. – Kto go wybrał?
- Ja, oczywiście. – odpowiedział urażony Jasper, ale i tak nie potrafił powstrzymać szerokiego uśmiechu, który po prostu nie schodził z jego ust.
- To prawda. – potwierdziła Alice, całując go w policzek. – Zaskoczył mnie całkowicie. Nie planowałam zaręczyn przez najbliższy rok.
- I…???!!! – naciskałam. – Kiedy to się stało?
- W sobotę. – Jasper uśmiechnął się. – Zdecydowałem, że nie mogę czekać ani chwili dłużej. – wziął dłoń Alice w swoją i delikatnie ją uściskał.

Mój uśmiech automatycznie zniknął. Zerknęłam na Edwarda, który wpatrywał się we mnie intensywnie, bawiąc się serwetką. Szybko odwróciłam wzrok. Poczułam, jak mój żołądek ściska się i brakuje mi tchu, bez żadnego powodu. Przynajmniej bez żadnego nowego powodu.

- To cudownie! – powiedziałam. I naprawdę tak myślałam. – I w samą porę! Kiedy ustalicie dokładną datę ślubu?
Twarz Alice rozświetliła radość. Sięgnęła pod stół i wyciągnęła duży, grubaśny, przepełniony terminarz. Westchnęłam, przerażona tym widokiem.
- Żartujesz sobie chyba ze mnie. – dodała Rosalie. Chyba po raz pierwszy widziałam ją zaskoczoną.
- Nie znasz Alice. – prychnęłam. – Ona ma zawsze zaplanowane najbliższe kilka lat z wyprzedzeniem.
Alice uśmiechnęła się przebiegle, wręczając mi kalendarz.
- Tak naprawdę akurat ten terminarz należy do ciebie. No chyba, że… - powiedziała, trzymając go poza moim zasięgiem - …nie chcesz być moim świadkiem?
Zamknęłam oczy, zraniona do żywego, i wzięłam od niej mój terminarz. Zwyczajna, niczym niewyróżniająca się okładka miała teraz wytłoczony napis: „Alice i Jasper 2009”.
- No i co ja mam zrobić z tym potworem? – zapytałam żartobliwie, odkładając mój organizer na podłogę obok torebki.
- Masz mu pomóc zaplanować i zorganizować ślub. To odpowiedzialna funkcja. Schrzań to, a zamorduję cię bez litości. – zagroziła. A ja wcale nie byłam pewna, w jakim stopniu są to tylko żarty.

Kelner wrócił z naszymi zamówieniami i postawił przed każdym jego drink.
- Czy jest jeszcze coś, cokolwiek, czego pa… państwo jeszcze potrzebują? – spytał, patrząc sugestywnie na Edwarda i trzymając się blisko jego krzesła.

Być może tylko wyobraziłam sobie podwójne znaczenie jego pytania. A może nie, biorąc pod uwagę nagły atak gwałtownego kaszlu, który dopadł Emmetta po jego słowach. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Wszyscy obserwowaliśmy, jak zażenowany Edward wierci się na swoim krześle.

- Nie, dziękuję. Mam wszystko, czego mi trzeba. – odpowiedział, patrząc wprost na mnie.

Szybko odwróciłam wzrok, dopijając jednym haustem resztę wina.
Kelner wzruszył ramionami.
- W porządku. Państwa kolacja będzie gotowa za kilka minut.
Emmett opanował się i podniósł do góry szklankę. – Wznieśmy toast! – krzyknął na całą restaurację.
Edward, Rosalie i ja również podnieśliśmy nasze drinki.
- Nie jestem typem elokwentnego faceta, więc będę się streszczał. – Emmett odchrząknął. – Cytuję: „Two lovely berries moulded on one stem, so with two seeming bodies, but one heart”.**** Za Alice i Jaspera!
- Za Alice i Jaspera! – zawtórowaliśmy i wypiliśmy za ich szczęście, podobnie jak wszyscy pozostali goście. Zaczęłam głośno kaszleć. Rosalie wyciągnęła rękę i poklepała mnie po plecach. Jak na mój gust trochę za mocno.
- Dzięki. – powiedziałam, kiedy już złapałam oddech. – Zapomniałam, że to rybka, a nie wino. – dodałam, przecierając załzawione oczy. – O cholera. Wow!. – rozejrzałam się i spostrzegłam, że wszyscy w restauracji przyglądają mi się z niepokojem. – Czy tylko ja jedna kiedykolwiek tego próbowałam?
- Tak, tylko ty byłaś na tyle szalona. – Jasper najbezczelniej w świecie śmiał się ze mnie, wciąż trzymając dłoń Alice w swojej.
- Bo jesteście bandą mięczaków, ot co. – przyjrzałam się mojemu drinkowi, powąchałam go, po czym wzięłam kolejny łyk. Tym razem ostrożnie. Wszyscy czekali na moją reakcję. – Może być. Smakuje dziwnie, ale nie jest złe. Da się wyczuć wódkę, która swoją drogą nie jest moim ulubionym alkoholem. – Znów upiłam trochę płynu. – No i rybkę, ale przechodzi przez gardło dużo łatwiej, gdy się jej spodziewasz, a nie wina. – Dopiłam drinka, wyciągnęłam ze szklanki oliwkę i zjadłam ją. – Zakładam, że przystawkę mam za sobą.
- Nie wierzę, że właśnie to wypiłaś. – powiedział Emmett z podziwem.
Wzruszyłam ramionami. Nie takie rzeczy się jadło.
- Powinnam się urodzić jako krytyk kulinarny.

W tym momencie przyniesiono nasze dania. Zajęłam się pochłanianiem maleńkich kawałeczków jedzenia na moim niewielkim talerzyku. Próbowałam skoncentrować się na posiłku, a nie na Edwardzie, ale mimo to, co chwila zerkałam na niego. Za każdym razem okazywało się, że akurat patrzył na mnie. Najwyraźniej również miał problemy ze skupieniem się na swoim posiłku. Jego wzrok wprawiał mnie w zakłopotanie. A może w ogóle nie chodziło o mnie. Może nie smakowało mu jedzenie. Nie miałam pojęcia. Był dla mnie, jak zawsze, jedną wielką zagadką. Zamówiłam u przechodzącego obok kelnera kolejnego drinka. Tym razem poprosiłam o coś z tequilą.

- No dobra… Co to jest? – Jasper wyciągnął w naszą stronę coś gumowatego z przyssawkami.
- To kałamarnica. – odparła Rosalie. – Musiałeś ją już kiedyś jeść.
- Zazwyczaj była mocno usmażona. – powiedział, biorąc kęs do buzi i szybko go połykając.
Przewróciłam oczami i porwałam z jego talerza małą kałamarniczkę.
- Na miłość Boską! Jasper! To jest pyszne! – wykrzyknęłam po zjedzeniu mojej zdobyczy.
Alice zrzuciła coś na mój talerz.
- Proszę. To kiełbaski w czekoladzie. Nie sądzę, bym była w stanie to przełknąć. – powiedziała. Ugryzłam ostrożnie.
- Ummm… - przeżuwałam ją uważnie, próbując znaleźć sposób, by ją adekwatnie opisać. - To jest… złe.
Edward spojrzał na mnie zaniepokojony. – Nie pochorujesz się od tego wszystkiego?
- Oczywiście, że nie! – zaczęłam skubać resztę posiłku Alice. Jak największa ilość jedzenia w brzuszku pozwoli mi uniknąć zatrucia alkoholowego. Dobry plan, Bello.
- Nie martw się o nią, Edwardzie. – wtrąciła Alice. – Bella ma żelazny żołądek. Nie uwierzyłabyś, jakie rzeczy potrafi włożyć do buzi!

Jeśli kiedykolwiek, na całej ziemi, w całej historii ludzkości, ktoś pragnął posiadać moc zapadania się pod ziemię na życzenie, to byłam to właśnie ja.

- Brawo, Alice! – wycedziłam. – Tak trzymaj!
- Na przykład? – spytał mnie Edward, uśmiechając się szerzej, niż przez cały wieczór. – Jaka była najdziwniejsza, najbardziej obrzydliwa rzecz, jaką kiedykolwiek jadłaś?
Nie musiałam się nawet zastanawiać nad odpowiedzią.
- Casu marzu. Zdecydowanie.
- Co to jest? – zmarszczył brwi.
- Twarożek z czerwi.

Aż się uśmiechnęłam, czekając na ich reakcję. Nie zawiedli mnie. Jęk obrzydzenia był niczym muzyka dla moich uszu. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

- Gdzie ty w ogóle dostałaś takie okropieństwo? – zapytał Emmett. – Zostawiłaś kanapkę w samochodzie przez tydzień?
- Nie! Miałam okazję spróbować tego dania w czasie wakacji we Włoszech, zanim zaczęłam naukę w college’u. Robiłam sobie takie kulinarne wycieczki. Jednym z moich celów była Sardynia i tam właśnie jadłam casu marzu. To całkowicie logiczne.

Porwałam kolejną kałamarniczkę z talerza Jaspera. Wciąż patrzyli na mnie z obrzydzeniem, bez wątpienia zastanawiając się, jak w ogóle jestem w stanie jeść po takich rewelacjach. Ich miny były jedną z przyczyn, dla których uwielbiałam opowiadać tę historię. Były warte każdego kęsa twarożku, jaki wtedy zjadłam.

- Logika i spożywanie larw to dwie idee, które moim zdaniem nie łączą się ze sobą. – stwierdziła Rosalie z odrazą. Tylko wzruszyłam ramionami.
- Nie były takie złe. Jestem osobą, która spróbuje wszystkiego. Właściwie… - przerwałam na chwilę. – Niektórych rzeczy chcę spróbować przynajmniej raz. Inne wolałabym próbować wiele razy. – wyjaśniłam. Kelner przyniósł mojego drinka, którego wypiłam z wdzięcznością.
- To oczywiste. – stwierdził Edward.
- A co z tobą, podróżniku. – wyzwałam Edwarda, którego piękny, prosty nos nadal był zmarszczony w skutek moich kulinarnych przyzwyczajeń. – Jaką najbardziej paskudną i obrzydliwą rzecz jadłeś?
- Cóż… Póki co nic, co by jeszcze żyło i się wiło…
- Nic dziwnego, że nie masz dziewczyny. – palnął Emmett.

Edward wyciągnął ramię i uderzył go w głowę, podczas gdy pozostali płakali ze śmiechu. Alice oparła się o Jaspera, próbując złapać oddech. Dziwne, ja w ogóle nie uważałam tego komentarza za śmieszny… Ciekawe, czy to dlatego, że współczułam Edwardowi, czy dlatego, że współczułam sobie? Szybko zmieniłam temat.

- Nie powiedzieliście jeszcze, kiedy ślub. – przypomniałam Alice.
- Oh! – oczy Alice zaświeciły się z podekscytowania. – Zaczekamy, aż Jasper dostanie tytuł magistra, oczywiście, co będzie miało miejsce w grudniu. Co do daty ślubu, myślałam o czerwcu.
- Czerwcowa panna młoda? – zapytałam ironicznie. – Podziwiam twoją oryginalność.
- Nie śmiej się ze mnie! To mniej niż rok od teraz, a pozostało tyle do zrobienia! – odparła, broniąc się.
- W takim razie, co mam robić? – zapytałam. Jeszcze nigdy nie pomagałam w organizacji takiej uroczystości.
- Całe mnóstwo rzeczy! Ale nie bój się, wszystko ci rozpisałam. Po prostu podążaj za listą i wszystko będzie w porządku.

Sięgnęłam pod krzesło i wyciągnęłam mój terminarz. Otworzyłam go i przejrzałam zapiski. Jeden z nich przykuł moją uwagę.
- Przyjęcie w damskiej bieliźnie? Spodziewasz się, że ludzie przyjdą na przyjęcie ubrani tylko w bieliznę?
- Taki jest pomysł. Będzie zabawnie! No i dostanę mnóstwo seksownych, jedwabnych rzeczy do ubrania. Nie widzę w tym nic złego.
- Nie zorganizuję ci orgietki! – aż pobladłam.
- Cóż… Ja na pewno się pojawię. – stwierdził Emmett. Jego usta były rozciągnięte w uśmiechu tak szerokim, że przy odrobinie wysiłku można by wcisnąć w nie piłkę do footballu.
Jasper prawie opluł go swoim drinkiem.
– Nosisz damską bieliznę? – spytał zaskoczony.
Emmett popatrzył na niego, jak na ostatniego wariata.
- Nie. Ale Rosalie nosi. – odparł.
- Mnie się tam podoba taki pomysł na przyjęcie. – uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko.

Jej to się takie przyjęcie rzeczywiście może podobać. Zsunęłam się głębiej na moim siedzeniu. Nie ma w ogóle mowy, bym paradowała w bieliźnie obok podobnie ubranej, doskonałej Rosalie - chodzącej lalki Barbie.

- Emmett! Nie bądź śmieszny! Mężczyźni nie będą zaproszeni. Nawet Jasper nie będzie miał wstępu. – Alice była oburzona.
- Uwierz mi, nic na tym świecie nie zmusiłoby mnie do przyjścia na taką imprezę. – powiedział szybko.
Przyjrzałam mu się i uśmiechnęłam złośliwie.
- Hunh. Założę się, że Alice byłaby w stanie wymyślić kilka sposobów, by cię tam zwabić, gdyby tylko chciała. – powiedziałam.
- To mi o czymś przypomniało. Znalazłaś godne zastępstwo w miejsce swoich pidżamek ze Snoopym? – spytała mnie Alice.

Cztery pary oczu zwróciły się w moją stronę. Edward przyglądał się swojemu talerzowi. Zauważyłam, że niewiele zjadł.

- W rzeczy samej, tak. Mam wszystko, czego mi trzeba, dziękuję. – bawiłam się słowami, zastanawiając się, ile prawdy chcę ujawnić.
- Pidżamki z tygryskiem, co? – Emmett uśmiechnął się szeroko.
- Nie. – upiłam łyk drinka i zlizałam kroplę, jaka została na moich ustach. – Edward dał mi jeden ze swoich podkoszulków.

Cztery pary oczu przeniosły się teraz na Edwarda, który poprawił się na krześle i jednym haustem dopił swojego drinka. Chyba nie czuł się zbyt komfortowo. Hehe.

- Ach tak? – Alice wydawała się niezwykle zainteresowana tą informacją. – A w czym śpisz, kiedy ona jest w praniu?

Cztery pary oczu ponownie przeniosły swe spojrzenie powrotem na moją skromną osobę. Chyba poziom alkoholu w mojej krwi podniósł się na tyle, że zrobiłam się troszkę zbyt gadatliwa.

- W niczym. Wtedy po prostu śpię kompletnie naga. – odpowiedziałam wesoło.

Okej. Może jednak nie „troszeczkę”

Edward wyciągnął rękę, chwycił piwo Emmetta i wypił je do dna, odstawiając z hukiem pustą szklankę. Emmett obserwował naszą dwójkę, prześcigającą się w ilości wypijanego alkoholu.
- Wiecie, nie wydaje mi się, by którekolwiek z was było w stanie dziś prowadzić.
- Spoko, Emmett! – zaświergotałam. Oparłam łokieć na blacie stolika i podparłam brodę na ręce.
- Nie zmuszaj mnie, bym cię aresztował. – zagroził.
- Nie zrobisz tego. Potrzebujesz kajdanek, by skuć dzisiaj Rose.

To. Wszystko. Wina. Tequili. To ona zmusiła mnie do mówienia tych wszystkich głupich rzeczy! Mimo to, pociągnęłam kolejny łyk mojego drinka. Może, jeśli wypije dostatecznie dużo, uda mi się zapomnieć, że ten wieczór w ogóle miał miejsce? Albo jeszcze lepiej. Może zapomnę, że ostatnie cztery miesiące kiedykolwiek się wydarzyły?!

Ale Rose po prostu uśmiechnęła się do mnie. Myślę, że właśnie moim ostatnim stwierdzeniem zdobyłam jej akceptację. Dobrze, może teraz da mi lekcję kręcenia biodrami.

Poczułam, jak ktoś kopie mnie pod stolikiem
- Ał! – krzyknęłam, patrząc zaskoczona na Alice. – Za co?!
Popatrzyła na mnie, po czym wskazała wzrokiem na Edwarda. – Próbuję ci pomóc!! – wysyczała cichutko. Tak, żebym tylko ja usłyszała.

O nie! Czyli jednak będę musiała jej coś powiedzieć. Tylko co? Podniosłam się w jednej chwili.

- Idę do toalety. – ogłosiłam wszystkim. Alice i Rosalie podniosły się w tym samym momencie. Usłyszałam, jak Emmett mamrocze coś o kobietach mających w zwyczaju stadnie opuszczać stolik.

Jak tylko drzwi łazienki zamknęły się za nami, Alice zaatakowała.
- Dobra, Bello, co jest grane? Staram ci się pomóc, jak tylko mogę, ale ty mi nie pomagasz w… pomaganiu sobie! – zakończyła kulawo.
Oparłam się o ścianę. Jak mam jej to wszystko wytłumaczyć, by nie poczuć się jeszcze bardziej zażenowaną? W dodatku przy Rosalie! To było upokarzające.
- Posłuchaj, Alice. Myliłam się, ok? Nie jest zainteresowany.
- To niemożliwe. – prychnęła Alice.
- Kto nie jest zainteresowany? – zapytała Rosalie, nakładając szminkę na usta. Potem otarła górną wargę o dolną i delikatnie ściągnęła usta do swojego odbicia. Nigdy jeszcze nie widziałam kogoś, kto tak robił. Nie w prawdziwym życiu. Przyglądałam się jej zdumiona przez dobrą chwilę, zanim wreszcie się otrząsnęłam z wrażenia.
- Rosalie, proszę cię, to jest już wystarczająco krępujące. Nie chciałabym, by cokolwiek z tego, co tu zostanie powiedziane, opuściło ściany tej łazienki.
- Obiecuję, że nikomu nic nie powiem. – spojrzała na mnie w lustrze. – Ale jeśli potrzebujesz więcej prywatności to wrócę do stolika i zostawię cię tylko z Alice – zaoferowała.
Jakaś kobieta opuściła jedną z kabin.
- Cóż… tak prywatnie, jak tylko pozwalają na to publiczne toalety. – dodała.

Kobieta umyła ręce i błyskawicznie opuściła pomieszczenie. Przyjrzałam się Rosalie, zastanawiając się, na ile mogę jej zaufać. A potem pomyślałam, że w sumie czemu nie? I tak jest dostatecznie bystra, by sama się wszystkiego domyślić.

- Nie. – odpowiedziałam miękko. – Możesz zostać. Mnie to nie przeszkadza. Tylko nikt inny nie może się o tym dowiedzieć. Nie zamierzałam nawet nic mówić Alice, ale ona usilnie mi pomaga.
- Nie ma problemu. – zapewniła.
- Wracając do rzeczy. – powiedziała Alice. – Dlaczego uważasz, że Edward nie jest tobą zainteresowany? Myślałam, że postanowiłaś spróbować go zdobyć!
- Pomyliłam się. – wymamrotałam. Wciąż byłam zażenowana tym, co zaraz będę musiała im wyznać.
- Tu chodzi o ciebie i Edwarda? – spytała Rosalie, podnosząc do góry brwi. Odwróciła się od lustra i spojrzała bezpośrednio na mnie, taksując mnie wzrokiem z góry na dół. Prawdopodobnie znalazła jakąś niedoskonałość w każdym centymetrze mojego ciała. Czułam się jak ameba pod mikroskopem.

Roześmiałam się gorzko.

- To głupie, zdaje sobie z tego sprawę. I tak nigdy by się nie zainteresował kimś takim, jak ja. – oplotłam się ramionami, próbując z całych sił utrzymać wewnątrz ból. Miałam nadzieję, że uda mi się nie rozpłakać.
- W jaki sposób doszłaś do takich wniosków? – dopytywała dalej Rose.
- Powiedział mi to.
- Powiedział? – z Alice jakby uszło całe powietrze.
Pokiwałam tylko głową, niezdolna do powiedzenia czegokolwiek. Alice zakryła usta rękami.
- O Boże, Bello! Tak strasznie mi przykro! – westchnęła. – A ja tam siedzę sobie, zachęcając cię cały czas!
Po chwili zmieniła taktykę.
- Skończony IDIOTA!!! – wycedziła. Jej oczy rzucały groźne błyski.
- Proszę, nie rób żadnych scen. – przewróciłam oczami. – I nie miej do niego pretensji, nie traktuj go źle ani nic w tym rodzaju. To nie jego wina, że nie podziela moich uczuć. Bądź miła.
Rosalie nic nie mówiła, marszczyła tylko brwi w zamyśleniu. Byłam rozzłoszczona, że nawet z taką miną nadal wyglądała nieziemsko.
- Jak dla mnie to co mówisz brzmi naprawdę dziwnie. – powiedziała w końcu.
Spojrzałyśmy na nią z zainteresowaniem.
- Co wiesz? – spytała ją Alice.
- W sumie to nic. – wzruszyła ramionami. – Po prostu odkąd zamieszkał z Bellą bardzo się zmienił. Wydaje się szczęśliwszy. Nawet zaczął nucić w pracy. Nucić! – podkreśliła, jakby to miało cokolwiek oznaczać.

Nigdy nie słyszałam, by coś sobie nucił. No i, z oczywistych względów, nie byłam w stanie porównać jego obecnych zwyczajów do sposobu zachowania sprzed wspólnego zamieszkania. Więc po prostu zdyskredytowałam tę informację.

- Może być szczęśliwy z tysiąca różnych powodów. – zauważyłam. – Mógł dostać podwyżkę, albo znaleźć sobie dziewczynę w jednym z tych miejsc, do których stale jeździ.
- Czy ma gdzieś dziewczynę? – Alice spytała Rose.
- Nie mam pojęcia. Edward jest dość skryty w sobie. Nigdy nie rozmawia w pracy o swoim życiu osobistym. Jeśli się z kimś spotyka, to już prędzej Bella by coś o tym wiedziała, niż ktokolwiek z nas.
- A ja nic nie wiem, więc to ślepy zaułek. – potarłam oczy, nagle zmęczona.
Alice zmarszczyła czoło, zamyślona.
- Ja tego po prostu nie rozumiem. To znaczy, spójrzcie tylko na niego… Jak on na ciebie patrzy… Nawet dziś nie był w stanie oderwać od ciebie wzroku, jakbyś to ty była kolacją.
- Też to zauważyłam – dodała Rose, ku mojemu zaskoczeniu. – Po prostu byłam przekonana, że to właśnie Bella nic do niego nie czuje.
- Gdybym tylko mogła to zmienić, zrobiłabym to, wiesz? – powiedziała Alice.
Uśmiechnęłam się do niej. – Tia. Ale nie można zmusić jednej osoby, by pokochała drugą. To tak nie działa.
- Masz rację. Tylko, że właśnie powiedziałaś coś bardzo istotnego.
- Co takiego? – spytałam, zaciekawiona, próbując dociec, do czego Alice zmierza.
- Powiedziałaś słowo „kochać”. Kochasz Edwarda? – przyglądała mi się uważnie.

Prędzej ziemia przestanie się kręcić dookoła słońca, niż komukolwiek się do tego przyznam.

Spojrzałam na swoje stopy i potrząsnęłam głową, unikając jej spojrzenia.
- Tak się tylko mówi, Alice.
- Nigdy nie umiałaś kłamać, Bello. – odpowiedziała, ściskając mnie mocno. – Poradzisz sobie?
- Tak, wszystko w porządku. – zapewniłam. – Wracajmy, zanim chłopcy zarządzą misję ratunkową. Ten wieczór należy do ciebie i Jaspera. Póki co możemy po prostu zignorować mój mały problem.



* To „cuś” to sardela – mała, dość tłusta rybka o ostrym zapachu. Yach, jeśli ktoś by pytał o moje zdanie.
** Tapas – hiszpańska specjalność, małe przekąski podawane w barach do drinków.
***Folklor angielski: sroka. Po polsku… hmmm… parę przekupek? Trajkotek? Klekotek? Katarynek? Licho wie. Może chodzi o to, że sroki lubią błyskotki? Może. Zostawiam srokę. Niech ptaszyna ma coś z życia.
****Wybaczcie, ale nie czuję się godna tłumaczyć Szekspira. To ze „Snu nocy letniej”, nie mam niestety tej akurat sztuki w domu. Przy najbliższej okazji sprawdzę i dam polskie tłumaczenie. Sens: dwie połówki stały się jedną całością. I choć mają dwa ciała, serce jest już jedno.


Post został pochwalony 5 razy

Ostatnio zmieniony przez Dahrti dnia Pon 10:48, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Nie 23:54, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Dziękuje za dedykacje super prezent, teraz czytam napisze odpowiedni komentarzyk tuż po

Edit:

Jestem już po tym jak cudownym rozdziale mogłabym zacytować cały bo jest po prostu jedyny w swoim rodzaju, nie wspominając już o adorowaniu Edwarda przez... kelnera, chłopak to ma naprawdę szczęście do gejów o ile dobrze zrozumiałam:)

Bella głupia pinda(przepraszam za słownictwo), mogłaby się w końcu domyślić o co tak naprawdę chodzi temu Edwardowi a nie, kocha go i cierpi, toż to szok, co do Edwarda nie mam po prostu słów też jest dupa wołowa bo nawet nie daje jakiś odpowiednich znaków.
Wiemy tyle że Bella ma naprawdę sporo odwagi co do jedzenia tych robaczków czy czegoś tam, ale i też słabiuteńką główkę. Wiadomo przecież że po alkoholu człowiek mówi tylko prawdę

PS. Dziękuje wam dziewczynki za tak wspaniały prezent, chciałabym zapytać kiedy następna część, ale chyba i tak dasz znać więc może tylko jakaś informacja co do tego, czy zbliżamy się do punktu kulminacyjnego?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mercy dnia Pon 0:18, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Alice_
Wilkołak



Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 0:11, 16 Lut 2009 Powrót do góry

O cholera w trakcie rozdziału prawie się posikałam ze śmiechu!
Kelner, Bella nago, sroki, stadne opuszczanie stolika przez kobiety, kajdanki, Emmet cytuje Szekspira, co Bella może włożyć do ust, można tak do rana wymieniać.
Ale takie zakończenie, że znowu płakać się chcę! Na szczęście wiem jak się skończy więc będę cierpliwa :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 0:11, 16 Lut 2009 Powrót do góry

To jest piękny ff.
Oj, Bella mogłaby powiedzieć jak to wyglądało naprawdę. Ale myślę, że Rose, powie Edwardowi w pracy, a on pójdzie do Belli i powie, że to nie prawda, że ją kocha i będzie miź Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 0:15, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Wiecie, nie wydaje mi się, by którekolwiek z was było w stanie dziś prowadzić.
- Spoko, Emmett! – zaświergotałam. Oparłam łokieć na blacie stolika i podparłam brodę na ręce.
- Nie zmuszaj mnie, bym cię aresztował. – zagroził.
- Nie zrobisz tego. Potrzebujesz kajdanek, by skuć dzisiaj Rose.

To. Wszystko. Wina. Tequili. To ona zmusiła mnie do mówienia tych wszystkich głupich rzeczy! Mimo to, pociągnęłam kolejny łyk mojego drinka. Może, jeśli wypije dostatecznie dużo, uda mi się zapomnieć, że ten wieczór w ogóle miał miejsce? Albo jeszcze lepiej. Może zapomnę, że ostatnie cztery miesiące kiedykolwiek się wydarzyły?!


Jezu! Myślałam, że się uduszę ze śmiechu xD
Kocham Cię za to tłumaczenie, Dahrti! Kocham!
To jest świetne, cudowne, po prostu och i ach!
Na bardziej konstruktywny komentarz mnie w tej chwili nie stać xD

Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VampireGirl
Zły wampir



Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Pon 0:21, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Dobra robota Dahrti, bardzo przyjemnie sie czyta, tłumaczenie jest miodzio :)
rozdział super a ta akcja z kelnerem to już w ogóle :D
ahh... opłacało sie czekanie do północy :) jestem uzależniona od tego FF :)
no i nadszedł czas na 6 rozdział devil mrrr....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Whisky
Wilkołak



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 0:28, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Bardzo zabawny rozdział :D Cały czas się uśmiechałam Laughing
Poprostu uwielbiam tą popapraną parę :D
Ile oni muszą przejść, żeby w końcu dotarło do nich,że się nawzajem kochają Laughing
Ach...

Cytat:
- Nie, dziękuję. Mam wszystko, czego mi trzeba. – odpowiedział, patrząc wprost na mnie.

Aaaa.. jeden mały gest, kilka prostych słów, a tak dużo treści :D

Zgadzam się z przedmówcą...Dharti dobra robota Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Pon 0:30, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Było z jakiś siedem czy osiem momentów, gdy leżałam pod biurkiem i trzęsłam się ze śmiechu...
WIECIE JAKIE DZIWNE DŹWIĘKI CZŁOWIEK WYDAJE???
Emmett, normalnie cie loftam za twoje nieziemskie tekściory XD

I... czy mi się wydaje, ale chyba przed nami sławny 6 rozdział Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil

PS: Ode mnie masz pochwałę ;***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zgredek
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa

PostWysłany: Pon 1:36, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Dahrti napisał:
Nie mogłam się nadziwić widząc dwie naprzeciwko siebie te dwa przeciwieństwa.

Wytykam jeden błąd, żeby było choć przez chwilę konstruktywnie :D

Co do ff:
Autorka pisze świetne dialogi - trzeba to przyznać. Nie takie tylko "dzień dobry" czy "jak się masz" jak w znacznej części opowiadań Wink Nie jest to dzieło ambitne, ale i tak uwielbiam je - za humor i świetną rozrywkę Laughing

I też pochwalę Cię. A co! :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin