|
Autor |
Wiadomość |
_she
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:44, 25 Lut 2009 |
|
Cudowne. Bardzo mi się to podoba. :D
A ten James to wszędzie się musi wtrynić... XD
rodział super, czekam na wieć i więcej. :D |
|
|
|
|
|
|
ejnitixx!
Człowiek
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 20:55, 25 Lut 2009 |
|
Super. Świetne i w ogóle extra
duużo zagadek ale ja lubię tajemnice :D
O co chodzi z tym Jamesem i innymi??ciekaaawe
Czekam na kolejną część |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anahi
Dobry wampir
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 150 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.
|
Wysłany:
Śro 20:58, 25 Lut 2009 |
|
Uuuaaa... no ... to się zaczyna robić niebezpieczne. Kurde i brawa dla Belli że odważyłą się zadac Edwardow pytanie dlaczego raz jest dla niej miły, a raz ją odtrąca. hmm.. i ten James.. mnie samej przeszły dziwne dreszcze jak sobie go wyobrażę. ufff... czekam na dalsze części, które mam nadzieję rozwieją moje wątpliwości i pytania .
Dobra robota dziewczyny ;** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Silvia_sb
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Śro 21:12, 25 Lut 2009 |
|
Jej, teraz już serio, nie rozumiem o co biega. Zaś zawiało tajemnicą... ale i groźbą tym razem... nawet nie jestem w stanie przytoczyć żadnych cytatów... chyba poprostu muszę przeanalizować tą część raz jeszcze.
Za tłumaczenie jak zawsze należy się szacun.
Dobrze, że to napięcie niedługo się skończy... bo już mi szare komórki przestają funkcjonować...
Czekam na more i na AMOP :D
Wena życzę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lana
Zły wampir
Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 341 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Śro 21:12, 25 Lut 2009 |
|
Normalnie dzień dobroci dla zwierząt! :) Dzisiaj na forum same nowe chapiki :)
Wracając do jamesa i S.A.- oni to zawsze się gdzieś wcisnąc, grrr...
Świetne tłumaczenie!
Powodzenia w dalszym 'tworzeniu'! :* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lana dnia Śro 21:12, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
my_magic
Człowiek
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 21:14, 25 Lut 2009 |
|
no no no.
akcja sie rozwija ^^
kurcze, i have no idea po prostu o co chodzi z Jamsem i Edwardem.
a to takie słodkie 'zaufasz mi?'
może Edward jest zamieszany w jakieś brudne interesy? xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AmeliaRussel
Człowiek
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Śro 21:38, 25 Lut 2009 |
|
Kurde, część trochę niezrozumiała, ale tylko przez Jamesa.
Co takiego ten James robi Edwardowi, że go tak nie lubi?
W co E się wpakował? Dlaczego chroni Bellę przed tą trójką?
Tyle nurtujących pytań. Przyznam się, że czytałam 1 rozdział APOP i tam też był James.
Edward - boss mafii? Ciekawe podejrzenia. Jak z "Ojca Chrzestnego". :P
Będę grzeczna i zajrzę do oryginalnego AMOC'u, choć korci mnie, korci.
Obiecałam, więc nie zajrzę.
Tłumaczenie i beta - fantastyczna. Doskonale o tym wiecie, więc moje słowa nie wnoszą niczego wielkiego. Jesteście naszą fantastyczną czwórką. :D
Nie mogę się doczekać na dalszą część rozdziału 6 i wszyscy wiemy dlaczego.
No i czekam na APOP. Jesteście wielkie, że chcecie w ogóle tłumaczyć to wszystko na nasz piękny, ojczysty język.
Veny :* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AmeliaRussel dnia Śro 21:39, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 10:12, 26 Lut 2009 |
|
Aach.
Świetny odcinek, w końcu jakiś zdecydowany zwrot akcji :D Nie muszę dodawać że tłumaczenie jak zwykle świetne Hmm nowe oblicze Edwarda ^^ No i ten James, nie spodziewałał się znaleźć go w tym ff...
Wenyyy. !
pzdr, n. |
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Czw 13:06, 26 Lut 2009 |
|
Coś będzie z mafią chyba :D
A James będzie chciał wykorzystać Bellę, żeby zmusić do czegoś Edka.
WTF?
To on ją chce czy nie?
Bo już nie czaję.
Możesz czekać wieczność? W tym rozdziale wolę chyba Bellę.
Phil zaręczony i Alice robi przyjęcie zaręczynowe.
Krew się poleje ;o
Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 22:32, 26 Lut 2009 |
|
Uprzedzając/odpowiadając na pytania:
kulminacyjna część prawdopodobnie jutro ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Silvia_sb
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Czw 23:13, 26 Lut 2009 |
|
Dahrti napisał: |
Uprzedzając/odpowiadając na pytania:
kulminacyjna część prawdopodobnie jutro ;] |
AAAAA, i co teraz? Jak ja zasnę? Jak skończę pracować? Jak dam radę pracować jutro w jobie? No jak? Ale dzięki ci za informację, przynajmniej widać światełko w tunelu... No i coraz bliżej miziu-miziu i AMOP :)
Wierzę, iż tłumaczenie jak zawsze będzie wspaniałe :) W końcu z waszym teamem zawsze tylko najlepszego można się spodziewać :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Pią 11:17, 27 Lut 2009 |
|
Dahrti napisał: |
Uprzedzając/odpowiadając na pytania:
kulminacyjna część prawdopodobnie jutro ;] |
No to niecierpliwie czekam, przeczytałam wszystko jeszcze raz i strasznie mnie ciekawi, co ten James ma wspólnego z Edwardem i czy nasz wspaniały książę w srebrnym volvo opowiada w pracy o Belli, mam na myśli to ze wiecie oni są razem?
Dziwne pytania mnie dręczą, dlatego potrzebuje wyjaśnień, lub domysłów Dahrti |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Krota
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Zabrze
|
Wysłany:
Pią 17:51, 27 Lut 2009 |
|
Tic...tac...tic....tac...tic...tac....
Zaraz zwariuje!!
Co 5 min siedzę na tej stronie i sprawdzam czy jest coś nowego
Mam nadzieję że już niedługo :)
Pzdr! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 19:10, 27 Lut 2009 |
|
Teraz będę równie bezradna, co wszyscy... skazana jedynie na domysły. Myślę, że Edi nie robi niczego złego. Po prostu James chciał go do tego namówić, zmusić... to ma związek z planowanym wystrzeleniem rakiety... pewnie porwie Bellę, a Edward ją uratuje razem z chłopakami :D Albo nie tyle ją porwie, co zwabi podstępem... w sumie autorka momentami dość ściśle trzyma się relacji z sagi... zobaczymy... kiedy? Nie wiadomo.
Co do koncówki 6 rozdziału - wprowadzam ostatnie poprawki, będzie za jakąś godzinkę;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
VampireGirl
Zły wampir
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 370 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Skierniewice
|
Wysłany:
Pią 19:15, 27 Lut 2009 |
|
Dahrti napisał: |
Co do koncówki 6 rozdziału - wprowadzam ostatnie poprawki, będzie za jakąś godzinkę;] |
yyy... !!! Jeny ale sie doczekać nie mogę !!!
Dahrti jesteś WIELKA !!!
ech... ale mnie ciekawość zżera !!!!
wytrzymam godzine... *zaciera ręce* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:30, 27 Lut 2009 |
|
Dahrti napisał: |
Teraz będę równie bezradna, co wszyscy... skazana jedynie na domysły. Myślę, że Edi nie robi niczego złego. Po prostu James chciał go do tego namówić, zmusić... to ma związek z planowanym wystrzeleniem rakiety... pewnie porwie Bellę, a Edward ją uratuje razem z chłopakami :D Albo nie tyle ją porwie, co zwabi podstępem... w sumie autorka momentami dość ściśle trzyma się relacji z sagi... zobaczymy... kiedy? Nie wiadomo.
Co do koncówki 6 rozdziału - wprowadzam ostatnie poprawki, będzie za jakąś godzinkę;] |
odliczam minuty - dosłownie.
rozumiem, że teraz będziecie tłumaczyć od strony Edwarda?
A my będziemy jak zwykle czekać z nadzieją w sercu na kolejne rozdziały.
A do tego chyba zacznę wysyłać wenę do autorki opowiadania, by szybciej napisała kolejny rozdział, rzadko kiedy, jestem tak niecierpliwa w oczekiwaniu jaką tajemnicę kryje Edward... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Krota
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Zabrze
|
Wysłany:
Pią 19:32, 27 Lut 2009 |
|
No nareszcie coś się pojawi <jupi>
Jeszcze nie cała godzinka (tic...tac...tic...tac...)!!
KOCHAM WAS :*:*:*
Pozdr! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 19:44, 27 Lut 2009 |
|
Jest! Stało się! Ja mówiłam, że tak będzie! Dziś po raz pierwszy mizuki wymazywała moje przecinki! I naprawdę nie powkładałam ich tam specjalnie! :D Jeszcze raz dziękuję :)
Co do treści: tak, jak chcieliście, tłumaczenie jest bardzo bliskie oryginału. Więc jest... ciekawie Usunęłam z opisu zbliżenia dosłownie kilka malusienkich fragmencików, nawet nie całych zdań a kilka słów praktycznie, bo naprawdę po polsku brzmiałyby tragicznie. Biłam się z myślami, czyby nie usunąć pewnych dwóch zdań, moim zdaniem psujących trochę opis, no ale jestem tylko tłumaczem więc zostawiłam. W zamian za to kilka (dosłownie kilka) słów dodałam... coby brzmiało lepiej;)
Jednym zdaniem: jest tak, jak wolała większość - mniej subtelnie, za to oryginalnie (w sensie blisko oryginału)
OK Ta część zawiera treści, których dzieci czytać nie powinny. Więc, dzieci, doczytajcie tylko do połowy a jak już się na siebie rzucą to idzcie spać, ok?
AMOC 22 czyli Książę z dostawą do łóżka
Wróciliśmy do mieszkania późnym popołudniem. Edward zaproponował, że sam rozładuje moją furgonetkę. Moim zdaniem ten pomysł był niedorzeczny. Razem zrobilibyśmy to dwa razy szybciej, więc nie zgodziłam się na to. W końcu wszystko było z powrotem na górze, odłożone do odpowiednich szafek i posegregowane. Zarządziłam przerwę.
- Zastanawiałem się… Jadę jutro do rodziców na obiad. Chciałabyś pojechać ze mną? – uśmiechnął się do mnie.
- Jakaś szczególna okazja? – zapytałam, zdziwiona jego propozycją. Dlaczego zawsze mnie zaskakiwał? Czy zawsze musiał być kilka kroków przede mną?
Wzruszył ramionami.
- Po prostu niedzielny obiad. I mama ciągle o ciebie pyta. Ucieszyłaby się, gdybyś ze mną przyjechała. Ja także.
- Jasne, pojadę – westchnęłam cicho.
- Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Chodź – wziął mnie za rękę i poprowadził do fortepianu. – Usiądź, proszę.
Wahałam się przez chwilę. Pamiętałam aż za dobrze ostatni raz, kiedy razem graliśmy. Usiadłam nieśmiało na samym krańcu ławki, obserwując go uważnie. Edward zajął miejsce koło mnie, układając palce na klawiszach. Popatrzył na mnie niepewnie, po czym zaczął grać.
Aż westchnęłam… Palce Edwarda tańczyły po klawiszach bez najmniejszego wysiłku. Nie rozpoznawałam melodii, nawet z niczym jej nie kojarzyłam, ale i tak siedziałam oczarowana, zasłuchana w jego grę. Była piękna, skomplikowana i przejmująca jednocześnie. Spojrzałam na Edwarda z podziwem.
- Podoba ci się
- Ty to napisałeś? – zapytałam z niedowierzaniem. Poczułam, jak w moich oczach zbierają się łzy. – Jest piękna.
Pokiwał delikatnie głową. - Ty ją zainspirowałaś.
- Napisałeś to dla mnie? – byłam w szoku.
- Ciężko kupić ci coś odpowiedniego.
- Ale… Ale piosenka? To… To więcej niż każdy prezent. To w ogóle poza tą kategorią!
- Myślisz, że to przesada? – spytał, powtarzając moje słowa z dzisiejszego ranka.
Sapnęłam z irytacją.
- Tak! Ale i tak mi się podoba. Jest naprawdę piękna, Edwardzie.
- Oczywiście, że jest piękna. W końcu jest o tobie.
Przyglądałam mu się z niedowierzaniem. Byłam na granicy płaczu.
- Co się stało? – spytał cicho, zmartwiony.
- Nigdy nie będę w stanie dać ci czegoś podobnego.
- O nic cię nie proszę. Może tylko o trochę czasu – powiedział, błagając oczami, bym zgodziła się na jego prośbę. Prawie bezwiednie pokiwałam głową.
- Cokolwiek zechcesz – szepnęłam.
Zaczekam choćby i wieczność, jeśli będzie trzeba. Przyłożyłam palce do skroni, zamykając oczy. Zbierałam w sobie całą swoją odwagę. Moje serce biło jak oszalałe ze zdenerwowania, kiedy na niego ponownie spojrzałam.
– Edward… Jesteś wręcz zbyt doskonały. Jak to się stało, że wciąż jesteś sam?
Edward obdarzył mnie moim ulubionym, zakrzywionym uśmiechem i przestał grać. Spojrzał mi głęboko w oczy. Tak, żeby nie było już miejsca na jakiekolwiek pomyłki, czy nieporozumienia.
- To dlatego, że jestem już zajęty – pochylił się w moją stronę, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z mojej twarzy i pocałował mnie, miękko przyciskając swoje wargi do moich. Świat dookoła zawirował. Nie mogłam złapać tchu.
Edward cofnął się, uśmiechając się delikatnie. Zaśmiał się cichutko. – Wiesz jak długo na to czekałem?
Mój mózg nadal nie funkcjonował prawidłowo, więc ledwo co byłam w stanie zarejestrować jego pytanie. Jak jeden mały, praktycznie niewinny buziak mógł wywrócić cały mój świat do góry nogami?
- Oh… Jakieś dziesięć lat… - wymamrotałam, próbując sobie przypomnieć, gdzie się w ogóle znajduje.
- Jakoś tak. Skąd wiedziałaś? – wydawał się być zaskoczony.
- Co wiedziałam? – próbowałam skupić się na jego twarzy.
- Skąd wiedziałaś od jak dawna jestem z tobie zakochany – wyjaśnił.
Zmarszczyłam brwi, próbując wyłapać sens jego słów.
- We mnie? Ja mówiłam o sobie. To znaczy, miałam na myśli jak długo ja jestem zakochana w tobie. Wydaje mi się, że od zawsze.
- I nigdy nic nie powiedziałaś?!
- Oczywiście, że nie! – wykrzyknęłam.
- Dlaczego?
Roześmiałam się. Czy pytał na poważnie? – Czy to nie jest oczywiste?
- Nie, nie jest. Proszę, oświeć mnie.
- Cóż, spójrz tylko na siebie! Jesteś Edwardem Cullenem. Wszystkie dziewczyny były w tobie zakochane w którymś momencie, niektórzy chłopcy również. Nawet Alice była zauroczona. Tylko przez chwilkę, ale jednak. I mogłabym przysiąc, że pan Banner chciałby mieć z tobą dzieci…
- Nie chcę słuchać o żadnym z nich, okej? Interesuje mnie tylko twój przypadek.
Jęknęłam, przerażona, że oczekiwał ode mnie dokładniejszych wyjaśnień.
– I tak nie miałam u ciebie najmniejszych szans. Więc nie zamierzałam upokarzać się… i robić z siebie głupka przed tobą… z innego powodu, niż moja chroniczna niezgrabność – chciałam odwrócić od niego wzrok, ale nie potrafiłam. Edward uśmiechnął się powoli.
- Nie masz najmniejszego pojęcia, prawda?
Ponownie zmarszczyłam brwi. – O czym? – zapytałam. Mój głos zabarwiony był rosnącym zniecierpliwieniem.
- O tym, jaka jesteś cudowna.
Ponownie pochylił się i zaczął obsypywać pocałunkami moją twarz. Pomyślałam, że chyba śnię. Przecież nie było możliwe, żeby Edward Cullen… mnie… I co te „zwyczajne” pocałunki robiły z moim ciałem… Czułam, że płonę. Każde miejsce, muśnięte wargami Edwarda, paliło żywym ogniem. Obracałam głową, próbując złapać jego usta w swoje i pocałować go naprawdę tak, jak zawsze marzyłam, ale one ciągle były poza moim zasięgiem. Boże! Jakież to było frustrujące! Jęknęłam. Przysięgam, że jeśli dziś nam ktoś przerwie, odgryzę mu głowę!
Po chwili odsunęłam się, łapiąc z trudem oddech. – Czekaj! A co z tobą? Czemu ty nic nie powiedziałeś?
- Czy to nie oczywiste? – drażnił się ze mną.
- Edwardzie. Po dzisiejszym dniu nic nie jest już dla mnie oczywiste.
Westchnął głęboko i wstał, wsuwając ręce głęboko w kieszenie spodni. Podszedł do ściany i oparł się o nią. Prawie załkałam, kiedy się odsunął. Musiałam przygryźć wargę, by nie rzucić się na niego.
- Hmmm… Wcześniej, zanim nam przerwano w tak niegrzeczny sposób, zapytałaś mnie, czy nadal jeżdżę na ryby…
Spojrzałam na niego, zdziwiona, i przytaknęłam. Dokąd on zmierza? Znów się zaczerwienił. Drugi raz tego dnia! Trzeba to gdzieś zapisać.
- Nigdy nie łowiłem ryb – stwierdził tonem grzesznika wyznającego swoje najgorsze postępki.
- Co proszę?
O czym on do mnie mówił? Pamiętałam, jak przychodził do sklepu Newtonów, gdzie pracowałam w ostatniej klasie liceum, i kupował przynęty i inne rzeczy do wędkowania. Potrafił o tym rozmawiać godzinami, jeśli ktoś go zagadał. Co też, aż wstyd się przyznać, ciągle robiłam.
- Nie łowię ryb. Nigdy tego nie robiłem. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić nudniejszego sportu na tym świecie. To gorsze nawet od curlingu [zawody na lodzie polegające na pchnięciu do celu ciężkiego, beczkowatego krążka – przyp. tłum.].
- Ale w sklepie, kiedy przychodziłeś…
- Chciałem cię zobaczyć. Wymyślałem więc tysiące powodów, by wpaść tam na zakupy na twojej zmianie. Rzeczy potrzebne do spania pod namiotem, chemikalia na robaki, sprzęt wędkarski… Przynęty były najtańsze, więc wkrótce kupowałem głównie je. Gdyby tylko potrzebowali dodatkowego pracownika, zgłosiłbym się na to stanowisko.
Gapiłam się na niego, nieporadnie próbując podnieść z podłogi moją opadłą szczękę. Mówił jasno i wyraźnie, ale mimo to, z jakiegoś powodu, mój mózg nie był w stanie przetworzyć jego słów. Wróciłam pamięcią do wszystkich jego zakupów u Newtonów. Przychodził przynajmniej raz w tygodniu!
- Mówisz poważnie?
- Nie mogę uwierzyć, że o niczym nie wiedziałaś. Przy tobie czułem się, jakbym był przeźroczysty i wszystkie moje uczucia i zamiary były widoczne jak na dłoni. Myślałem, że jesteś po prostu uprzejma, ale i tak ciągle wracałem.
Zamknęłam oczy i zacisnęłam mocno powieki. Nie ośmielałam się nawet pomyśleć o tych wszystkich latach, jakie zmarnowaliśmy, bo rozpłakałabym się na pewno. Trzeba mu to przyznać - kiedy zdecydował się wreszcie wyjawić swoją tajemnicę, to poszedł na całego. Kiedy poczułam, że znów nad sobą panuję, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Więc…
- Lubię cię już od bardzo długiego czasu – dokończył za mnie, przeszywając mnie na wylot swoim spojrzeniem. – Zakochałem się w tobie bez pamięci w jedenastej klasie. Pamiętasz lekcje biologii?
Pokiwałam głową, nie mogąc znaleźć głosu. Oczywiście, że pamiętałam lekcje, które mieliśmy razem. Pamiętałam sposób, w jaki jego ręce delikatnie obsługiwały mikroskop. Pamiętałam doskonale, jak mocno biło moje serce za każdym razem, kiedy przypadkowo ocierały się o moje. Na litość boską! Nie opuściłam nawet jednej lekcji w tygodniu, w którym przeprowadzaliśmy sekcję żaby, bo wiedziałam, że on tam będzie!
- Spędzałem większość lekcji przyglądając się tobie – delikatnie przesunął dłonią po moim policzku, w okolicach kości policzkowej, odgarniając włosy. – Ta część, tutaj, jest dla mnie szczególnie kusząca. Zazwyczaj widziałem tylko ją, bo często spuszczałaś głowę. Dziwię się, że nie oblałem tego przedmiotu.
Podniosłam się i stanęłam naprzeciwko niego.
- Czemu nic mi nie powiedziałeś? – wyszeptałam łamiącym się głosem, po raz kolejny czując zbierające się łzy.
- Zamierzałem wszystko ci wyznać. Kiedy Alice urządziła dla ciebie przyjęcie urodzinowe zebrałem w sobie całą odwagę i chciałem zaprosić cię na randkę… - spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. – Ale wtedy popchnąłem cię na szklany stolik, zaczęłaś strasznie krwawić… Nie do końca wymarzona sytuacja. Po tym, jak zawieźliśmy cię do szpitala, pomyślałem, że pewnie jestem ostatnią osobą, z którą chciałabyś się umówić.
Delikatnie chwycił mnie za rękę i przejechał palcami po mojej bliźnie. Potem podniósł ją do ust i pocałował. Westchnęłam cichutko.
- Zostawiłam na tobie mój ślad, ale nie chciałem, żebyś właśnie tak mnie zapamiętała…
- A jak powinnam była cię zapamiętać?
Edward pochylił się i znów delikatnie mnie pocałował. Westchnęłam i przysunęłam się bliżej, oplatając palcami jego szyję i przyciskając go do mnie tak, by nie miał szans ponownie się odsunąć. Otworzyłam szerzej usta chcąc… pragnąc… potrzebując… więcej. Chciałam poczuć, jak smakuje, ale Edward odsunął się z jękiem, lekko dysząc.
- Bello, jestem mężczyzną i tylko człowiekiem. Co noc leżałem obok ciebie i nie mogłem cię dotykać tak, jak tego pragnąłem. To była chyba najtrudniejsza rzecz, jaką zrobiłem w moim życiu.
Chwyciłam go za koszulę i ściągnęłam jego twarz do poziomu mojej. – Czemu nic nie powiedziałeś?! – powtórzyłam.
Moje reakcja zaskoczyła go. Poluzowałam odrobinę mój chwyt, a tyle, by mógł się trochę wyprostować, ale nie odwrócić wzrok.
- Co byś wtedy zrobiła? – spytał.
Gapiłam się na niego, zszokowana? Co bym zrobiła? Jedynie WSZYSTKO!
Skoczyłam na niego, wydając z siebie niski pomruk i przewracając nogą ławkę. Upadła na podłogę obok fortepianu. Oplotłam ramionami jego szyję, wplatając palce w jego włosy, przyciągając do siebie jego twarz i zachłannie wpiłam się w jego usta. Przytulił mnie mocno, cofając się pod wpływem siły mojego ataku. Przyciągał mnie coraz mocniej, całując równie zachłannie. Niszczyliśmy wszystko na swojej drodze. Wchodząc do kuchni wpadliśmy na półkę. Edward próbował ją złapać, ale mebel był zbyt ciężki, a Edward zbyt zajęty mną. Przewróciła się na ziemię z głośnym hukiem.
- Wybacz – wymruczał.
- Zapomnij – odpowiedziałam, przesuwając dłonie z jego szyi na ramiona, przyciągając go jeszcze bliżej. Jęknęłam cichutko, kiedy nasze języki zetknęły się ze sobą, a potem głośniej, kiedy delikatnie przygryzł moją dolną wargę. Po chwili puścił ją i przeniósł usta na moją szyję, skubiąc ją delikatnie, pieszcząc wargami i językiem. Upajałam się jego dotykiem, zapachem, smakiem…
- Aż tak? – wyszeptał w moją szyję.
- Bardziej!
Ponownie zaatakowałam jego usta swoimi. Boże! Smakował lepiej, niż w moich marzeniach. Tak dobrze, że aż kręciło mi się w głowie. Poczułam, że robi mi się słabo.
Edward przycisnął mnie do lady, napierając na mnie całym ciałem. Dotykał mnie, głaskał, pieścił, omijając wszystkie miejsca, w których najbardziej go potrzebowałam. Drażnił się ze mną. Pragnęłam poczuć jego skórę na swojej, nauczyć się jego ciała na pamięć, przekonać się, jakie to uczucie dotykać go, całować… Ale brzeg lady boleśnie wbijał się w moje plecy.
- Mmmm… Ałć…
- Co się stało? – wyszeptał zachrypniętym głosem.
Całowałam go po twarzy, całkowicie oszołomiona. – Tto… – czoło, brwi, powieki – nnic… - policzek, drugi, ucho – ttylko lada… - szczęka, podbródek, usta…jęknęłam - Boli…
- Oh.
Poczułam, jak ręce Edwarda przesuwają się w dół po moich plecach. Sapnęłam zaskoczona, kiedy chwycił mocno moje pośladki i wciągnął na siebie. Oplotłam go nogami w pasie, czując go jak nigdy przedtem. Wplotłam ręce w jego włosy, ciesząc się ich miękkością pod moimi palcami. Rozkoszowałam się ustami Edwarda, wciąż błądzącymi po mojej szyi. Przycisnęłam mocniej do niego moje biodra. Jęknął głośno, przyciągając mnie bliżej. Zadrżałam… Nie potrafiłam dłużej pamiętać o opanowaniu. Musiałam coś zrobić, żeby nie wybuchnąć. Chciałam więcej, mocniej, szybciej. Próbowałam rozpiąć guziki mojej bluzki, ale ciało Edwarda, przyciśnięte mocno do mojego, utrudniało mi zadanie. Fakt, że zaczął skubać zębami moją szyję także nie pomagał mi myśleć trzeźwo. Udało mi się rozpiąć dopiero trzy, kiedy Edward ponownie oparł mnie o ladę i chwycił moje nadgarstki. Zdecydowanym ruchem przycisnął je do moich bioder. Próbowałam je wyrwać, kiedy przesuwał wargami od moich ust do ucha, wzdłuż linii szczęki.
- Czy mogłabyś przestać próbować się rozbierać? – powiedział wreszcie, z trudem łapiąc oddech.
Spojrzałam na niego, bliska paniki. Nie chciał tego…? Nie chciał mnie…? Nie pragnął…? A mogłabym, przysiąc, że tym razem…
- Ja chcę to zrobić – wymruczał mi do ucha. Delikatnie przygryzł płatek, skubnął do ustami, po czym zaczął pieścić językiem. Obróciłam głowę i ponownie odnalazłam jego usta.
- Edward… proszę…
Jęknął głośno i ponownie mnie podniósł. Wyszedł z kuchni i, ku mojemu zaskoczeniu, skierował się do swojego pokoju. Otworzył kopniakiem drzwi. Nie przerywając pocałunku uderzałam dłonią o ścianę przy framudze, szukając na ślepo kontaktu. Włączyłam światło. Edward spojrzał na mnie zaskoczony. Jego skóra była zaróżowiona, a oczy przymglone.
- Chcę na ciebie patrzeć – wyjaśniłam. Nawet przez chwilę nie poczułam się zażenowana, przyznając się do swoich pragnień. Zazwyczaj wolałam kochać się przy zgaszonym świetle, ale teraz nie zamierzałam utracić choćby sekundy, choćby jednego obrazu.
Uśmiechnął się do mnie i delikatnie posadził na łóżku. – Czytasz mi w myślach – powiedział, przyglądając mi się z pożądaniem. Usiadł koło mnie i odsunął z twarzy moje włosy, gładząc kciukami moje policzki i chłonąc każdy szczegół.
Spuściłam wzrok.
– Duże łóżko.
- Jestem wysokim facetem. Z tego przynajmniej nie zwisają mi stopy, tak ja z mniejszych.
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. – Źle ci było w moim pokoju?
Edward roześmiał się. – Nigdy. Uwielbiam być z tobą. Nawet gdybyś spała w kartonowym pudle i tak chciałbym być w nim z tobą
Ujął moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie czule, delikatnie. – Kocham cię, Bello – wyszeptał tuż przy moich ustach. – Pozwól mi cię kochać.
Moje serce zaczęło bić niczym oszalałe, kiedy wymówił te nieprawdopodobne słowa. Drżałam na całym ciele, kiedy delikatnie podniósł mnie i położył głębiej na swoim łóżku. Przesunął dłońmi po mojej twarzy, szyi, ramionach. Ukląkł koło mnie i zaczął powoli rozpinać guziki mojej bluzki. Zbyt późno uświadomiłam sobie, że przecież cały dzień ciężko pracowałam na świeżym powietrzu i na pewno potrzebowałam prysznica. Jednak przestałam się tym przejmować jeszcze zanim rozpiął ostatni guzik. Edward obsypywał delikatnymi pocałunkami mój dekolt. Co jakiś czas, kiedy się tego najmniej spodziewałam, leciutko przygryzał moją skórę.
Usiadłam i zdarłam z siebie koszulę. – Ty chyba chcesz, żebym oszalała! – wydyszałam, po czym z furią rzuciłam się na niego. – Zdejmij to! – rozkazałam, kiedy moje trzęsące palce przegrały bitwę z jego ubraniem. Edward uśmiechnął się szeroko, ale bez słowa rozpiął swoją koszulę. Badałam palcami jego skórę i mięśnie, zanim ponownie wciągnęłam go na siebie.
- Zaczekaj! Jeszcze nie skończyłem – powiedział.
- Ledwo zacząłeś, jeśli chcesz znać moje zdanie – wymamrotałam, błądząc dłońmi po jego plecach i przesuwając je w stronę zapięcia jego spodni.
Edward chwycił moje ręce i odciągnął je za moją głowę.
– Bądź grzeczna.
- Teraz?! - Czy on w ogóle był poważny?!
Zachichotał. – Chciałem powiedzieć: pozwól mi się tobą nacieszyć. Proszę…
Edward zdejmował moje ubrania powoli, nie spiesząc się ani trochę. Pieścił wargami każdy odkryty kawałek skóry, torturując mnie swoim językiem. Zanim rozebrał mnie całkowicie prawie błagałam, by pozwolił mi się dotknąć. Wolno, zbyt wolno, drażniąc mnie i doprowadzając do szaleństwa, dotykał mnie i pieścił, zupełnie jak w moich fantazjach, które zawsze uważałam za nierealne. Przesunął usta na moje piersi, ssąc delikatnie jedną i muskając palcami drugą. Poczułam, jak moje plecy instynktownie wyginają się, chcąc być bliżej jego warg. Edward powoli zjechał niżej, po brzuchu… przez pępek… aż poczułam jego język we mnie. Krzyknęłam z rozkoszy.
- Cudownie smakujesz. Zupełnie tak, jak sobie wyobrażałem – wychrypiał po chwili. – Bello, ja…
Nie chciałam, nie mogłam czekać już ani chwili dłużej. Chwyciłam go za włosy obiema dłońmi i przyciągnęłam do siebie, wpijając się w jego usta najmocniej, jak potrafiłam. Czułam siebie na jego wargach, języku… Gdybym myślała w tej chwili racjonalnie, pewnie byłabym zszokowana moim zachowaniem – ale zdrowy rozsądek już dawno ustąpił miejsca pożądaniu. Pragnęłam tylko jego, jak najwięcej jego.
Zrozumiał. Odsunął się ode mnie i błyskawicznie rozebrał. Położył się na mnie, delikatnie rozchylając moje nogi. Nigdy jeszcze nie widziałam w oczach mężczyzny takiego pożądania. Spojrzał na mnie, prosząc bez słów o moją zgodę. Walczyłam o każdy oddech.
- Błagam… Edwardzie… tak – westchnęłam.
Wszedł we mnie powoli, cichutko warcząc, do samego końca. Chwyciłam go z całych sił, rozkoszując się nim… nade mną… we mnie… Chciałam więcej. Próbowałam się poruszyć, ale mnie powstrzymał.
- Bello… Zaczekaj… Nie ruszaj się… Nie wytrzymam… Nie masz pojęcia… jak dobrze… - słyszałam jego przerywany oddech, kiedy zatopił twarz w moich włosach. Poczułam, jak drży we mnie i przylgnęłam do niego mocniej. – O Boże… Bello…
Zaczął się poruszać. Oplotłam go nogami, starając się przyciągać go jak najgłębiej. Chciałam czuć go całego. Byłam oszołomiona. Czułam fale rozkoszy przy każdym jego ruchu, prawie graniczące z bólem. Nie mogłam myśleć. Ciepło obejmowało całe moje ciało, zaczynając od podbrzusza, aż po czubki palców i głowy. Byłam świadoma każdego nerwu, każdej komórki mojego ciała. Płonęłam. Bałam się, że ta rozkosz nigdy się nie skończy, że będę płonąć przez resztę życia, na granicy spełnienia. Otworzyłam usta, chcąc odwzajemnić wyznanie, powiedzieć, że też go kocham, że zawsze go kochałam… Jednak nie byłam w stanie sformułować żadnego słowa. Dźwięki, jakie z siebie wydawałam, nie przypominały żadnego języka.
Edward cały czas szeptał mi do ucha zdania, o które nigdy bym go nie podejrzewała. W innej sytuacji pewnie byłabym zszokowana, teraz jednak jedynie zwiększały moje pożądanie. Czułam, że traci kontrolę nie tylko nad swoim ciałem, ale także umysłem. Przeze mnie, bo doprowadzałam go do szaleństwa wychodząc na spotkanie każdemu jego pchnięciu. To wystarczyło. Krzyknęłam z rozkoszy, wbijając palce w jego plecy i zaciskając się dookoła niego. Edward zamruczał nisko, sztywniejąc cały i odchylając głowę do tyłu. Miał otwarte usta, a jego zielone oczy były prawie czarne z pożądania. Nigdy nie widziałam czegoś równie pięknego. Chłonęłam każdy szczegół jego twarzy, kiedy patrzył na mnie dziko znajdując swoje spełnienie. Oddychał z trudem, ale mimo to przyciągnęłam go mocno do siebie i całowałam gorąco.
Kiedy się trochę uspokoiliśmy, Edward podniósł się ostrożnie i oparł na łokciu, przyglądając mi się z uczuciem. – Jesteś piękna – powiedział w końcu, delikatnie pieszcząc palcami moją twarz.
- Odwrotnie – poinformowałam go z szerokim uśmiechem. – To ty jesteś piękny.
- Głuptasek – przymknął oczy, wyczerpany.
- Nie obrazisz się, jeśli zostanę? – drażniłam go. Błyskawicznie otworzył oczy. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno.
- Jeśli uciekniesz do swojego pokoju, pójdę za tobą – zagroził.
- Obiecujesz?
- Absolutnie.
Odpływałam w sen, spełniona i otulona jego ramionami. Nie obchodziło mnie, jak krótkotrwałe może być moje szczęście, ani jakie sekrety Edward ukrywał przede mną, ani też kim był ten człowiek, James, który wydawał się być zagrożeniem dla nas obojga. Mogłam tylko myśleć o nas, w tej chwili. Tu i teraz… |
Post został pochwalony 4 razy
|
|
|
|
zakrecona01
Człowiek
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Pią 19:59, 27 Lut 2009 |
|
Jak ślicznie się skończyło. Strasznie się cieszę że skończyło się tak jak powinno- Happy Endem :) Wiem że niektórym może wydać się to nudne ale ja jestem niepoprawną romantyczką i uwielbiam taki obrót spraw :)
Mam nadzieję w niedługim czasie ujrzeć coś fajnego :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 20:04, 27 Lut 2009 |
|
Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam tego Edwarda, normalnie wow, nie jestem wstanie nic powiedzieć, aż mnie dreszcze przeszły...
mrauu
I czyż nie warto było czekać? Nie warto!!!!
Ależ warto było i to jak cholera, bo to było normalnie uffff ale mi gorąco
Boskie, takie prymitywne a do tego szczerze? świetnie opisane.
Cholera, a teraz najgorsze....czekanie....i to już nie na was wspaniałe tłumaczki....ale na autorkę tego ff...
Jeszcze raz powiem
OMG, wow, jessssuuuu
mrauuuu
sorki nie oczekujcie ode mnie innego komentarza, idę wziąć zimny prysznic... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|