FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 An Imperfect Love [T][NZ] roz. V - 25.03 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:57, 17 Lut 2010 Powrót do góry

Jak widzisz, Corny, powoli nadrabiam zaległości.

Muszę przyznać, że jestem zła, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem nowego rozdziału tłumaczenia. Dlaczego? Bo niezwykle poprawiło mi humor. Jest niesamowicie lekkie, zabawne, czyta się bardzo miło. Idealna lektura by się zrelaksować i spędzić miło czas.

Relacje Bella-Jasper niesamowicie przypadły mi do gustu. Nie mogłam sobie nigdy wyobrazić, by coś mogło ich połączyć. Po trzecim rozdziale tego opowiadania zaczynam się zastanawiać, czy jednak nie byłoby to dobre. Rozumieją się bardzo dobrze, świetnie czują się w swoim towarzystwie, pomógł jej, jest między nimi chemia, iskry się sypią po prostu. W ich relacjach jest coś czego brakowało mi, gdy na miejscu Jazza był Edward. Miło czyta się o tym jak Jasper opiekuje się Bellą, przygotowuje posiłek, pomaga prowadzić samochód, przekonuje ją, że jest piękna i wspaniała, daje szansę na nową przyszłość, chłodzi jej wodę do kąpieli.
Fajnie jest czytać jak Bella stara się otrząsnąć z Edwarda, ze wspomnień, jak zauważa w Jasperze przystojnego i wartościowego mężczyznę.

Kurcze, bardzo mi się podobało. Tłumaczysz bardzo dobrze. Dziękuję Ci, że zajęłaś się tłumaczeniem tego opowiadania i że wkładasz w to dużo serca i pracy Smile Jesteś boska, Corny :*
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Nie 22:37, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Dzięki wam za wszystkie dobre słowa, które podtrzymują mnie na duchu i pomagają w dalszym tłumaczeniu :)
A teraz oddaję w wasze dłonie następny rozdzialik xD

Beta: Suharek :*


Tytuł: An Imperfect Love
Autor: mistyhaze420
Klasyfikacja: Angst/Romance, Bella/Jasper
Link do oryginału :[link widoczny dla zalogowanych]


Rozdział IV

JPOV





- Nie potrzebujesz światła do czytania?
- Wzrok wampira, Bello. Dobranoc – zaśmiałem się. Głupia dziewczyna.
Zasnęła momentalnie, zapewne wykończona całodniową jazdą. Nie mogłem odwrócić od niej wzroku.
Leżała w ciemności, z wypiekami na policzkach, oddychając powoli i spokojnie. Jej włosy nadal były mokre i pachniała niebiańsko.
Ej, stary, zwolnij. To Bella.
Wstałem i podszedłem do okna. Nie mogłem nic poradzić na to, że widziałem ją w szkle i nadal czułem zapach jej włosów.
Oddychałem nim, wprowadzając go do swojego ciała. Usłyszałem jak przewraca się i wzdycha.
Spojrzałem na podłogę. Nie mogłem tego znieść, wszystko z nią związane było odurzające. Musiałem gdzieś wyjść, by pozbierać się do kupy.
Czuję to, bo ona jest człowiekiem. Nie przyzwyczaiłem się do tego. To dla mnie nowość. Ale w końcu to zrobię, a moje uczucia się uspokoją.
Zostawiłem notatkę przy łóżku i wyszedłem na szybkie polowanie, mając nadzieję, że nie obudzi się, kiedy mnie nie będzie.
Zajęło mi chwilę, nim znalazłem odpowiednie miejsce, a gdy już to zrobiłem, zmobilizowałem całe ciało i mózg do zanalizowania wszystkiego, co dzisiaj czułem.

Obudziła się rano w całkowitym nieładzie. Miała podkrążone oczy, zaczerwienione policzki i wydawałoby się, że jej włosy nigdy nie miały styczności ze szczotką, ale wtedy spytałem się, czy dobrze spała, a ona uśmiechnęła się… To zaparło mi dech w piersiach. Dobrze wiedziała, że dałem jej spokój w nocy, ale nie wściekała się z tego powodu.
Byłem z siebie dumny, ponieważ pamiętałem o śniadaniu dla niej, ale zapomniałem o innych „ludzkich” momentach. Gdy wróciłem z jedzeniem, ona nadal brała prysznic, więc poszedłem doprowadzić się do ładu.
Słyszałem, jak otwiera drzwi do sypialni, ale nie powróciłem tam, ponieważ mogła mnie zobaczyć i uciec. Ale nie zrobiła tego. Kiedy odwróciłem się, ona stała naprzeciwko w samym ręczniku… Grzeszne myśli, Jasper…
Wpatrywała się we mnie i dopłynęło do mnie uczucie pożądania z jej strony. Nie mogłem w to uwierzyć.
Narzuciłem na siebie bokserki i jeansy, po czym odszedłem. Musiałem opuścić ten pokój. Myśli, które pojawiły się w mojej głowie, oraz jej uczucia zmusiły mnie do tego.
Miałem nadzieję, że jej nie obraziłem, kiedy wspomniałem o jedzeniu. Do końca nie wiedziałem, jak współżyć z ludźmi, szczególnie z ludzką dziewczyną. Wampiry nie martwią się o wagę, nasze ciała zostają takie same.
Miałem to na myśli, kiedy mówiłem, że jej jest idealne.
Gdy zobaczyła gazetę, poczułem się, jakby moje serce zostało złamane. Czułem jej przerażenie. Spodziewałem się, że czeka, aż powiem jej, co ma robić. Chciałem, żeby wiedziała, że ma wybór i może zrobić, co zechce.
Byłem zadowolony, kiedy zdecydowała się zacząć od nowa. Nawet jeśli to chwilowe. Zawsze miała możliwość powrotu do swojego starego życia. Mogliśmy coś wymyślić, by wytłumaczyć jej zniknięcie, amnezja lub coś innego.
Przynajmniej na razie wybrała mnie. To ekscytujące.
Nie wściekła się na wieść o przybraniu mojego nazwiska. Powiedziała nawet, że jest doskonałe.
Zaskoczyła mnie, mówiąc, że chce jechać do Vanquish, ale nie powiedziałem jej tego.
Była załamana, nie mogąc jechać tak, jak chciała, a ja cieszyłem się, że mam szansę jej pomóc, wiedząc, że nie czuła się źle siedząc na moich kolanach. Szczerze mówiąc, przerażało mnie to, że sama jechała, ale siedziałem tuż obok.
Jazda okazała się niesamowita. Jej ciepło, zapach, szczęście… Wiedziałem, że czuła się silna, a ja zadowolony, że mogłem jej w tym pomóc.
Byłem wściekły, gdy po obiedzie usłyszałem słowa głupich kelnerek. Jak ktoś mógł nie widzieć piękna Belli? Czułem jej zazdrość i urazę, a to tylko wzmogło moją złość.
Wtedy jedna z nich podeszła do nas i prawie rozpłaszczyła się na stole. Nie chciałem jej tak blisko.
- Cześć, jestem Karla.
Wściekłem się, bo paradowała przede mną z odkrytym dekoltem.
- Jak się nazywasz, przystojniaku?
Westchnąłem i spojrzałem poza nią.
- Zajęty – powiedziałem, mając nadzieję, że odejdzie.
- Cóż, widziałam, że jesteś z dziewczyną, ale pomyślałam…
Nadal patrzyłem poza nią i w końcu ujrzałem Bellę, kroczącą w moją stronę.
- Źle myślałaś.
Bella znowu poczuła zazdrość, miałem więc nadzieję, że to z powodu jej niechęci do rozmawiających ze mną innych dziewczyn. Ale zapewne po raz kolejny uważała, że jest nieodpowiednia.
Chciałem, żeby zrozumiała, że jest piękna – wewnątrz i z zewnątrz.
Poczułem się niesamowicie szczęśliwy, kiedy zaproponowała mi ponownie wspólną przejażdżkę. Bardzo szybko stało się to moją ulubioną rzeczą.
Musiałem się uśmiechnąć, kiedy wykrzyczała: Nie, gdy pytałem, czy chce mieć osobny pokój.
A gdy otworzyła drzwi do łazienki z twarzą zarumienioną i zaczerwienioną od pary wodnej, ubrana jedynie w ręcznik… ku***! Przestań o tym myśleć!

Zapolowałem na kilka jeleni i szybko wróciłem do pokoju. Usłyszałem jej płacz, na długo przed wejściem. Siedziała na łóżku w pogrążonym w ciemności pokoju, podciągając nogi pod klatkę piersiową i obejmując je ramionami. Podbiegłem do niej.
- Co się stało?
Usiadłem tuż obok.
- Gdzie byłeś? – spytała, podskakując i wzdychając jednocześnie.
- Polowałem. Zostawiłem ci wiadomość – odparłem, biorąc w dłonie owy kawałek papieru I kładąc tuż przed nią.
- Nie widziałam jej… Było ciemno, a ty wyszedłeś…
Idioto! Powinienem wiedzieć, że nie zobaczy tego bez wampirzego wzroku.
Objąłem ją.
- Przepraszam, mogłem powiedzieć ci o tym wcześniej – szepnąłem.
Wzięła głęboki oddech, a ja westchnęłam. Jej szloch cichł z biegiem czasu.
- Przepraszam, spanikowałam… Nie musiałeś mi nic mówić. Po prostu… Miałam straszny koszmar, a kiedy się obudziłam, ciebie nie było… Nie wiedziałam, czy wrócisz, a nie chciałam znowu zostać sama…
Posadziłem ją na swoich kolanach i przechyliłem jej głowę w swoją stronę.
- Nigdzie się nie wybieram. Nie obudzisz się sama. Jestem szczęściarzem, że ufasz mi na tyle, by tutaj ze mną być, i nigdy nie naraziłbym naszej przyjaźni. Też nie chcę być sam.
Zaczęła się uspokajać, a ja przejeżdżałem palcami po ciemnych włosach, wiedząc, że ją to relaksuje.
- Też jestem szczęściarą, Jasper. Jesteś świetnym przyjacielem – szepnęła w moją klatkę piersiową. – Mógłbyś coś dla mnie zrobić?
Zrobiłbym wszystko.
- Jasne, skarbie.
- Jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi zginąć w jakimś pokręconym wypadku samochodowym czy czymkolwiek, pozwolisz mi? – spytała, wzdychając ciężko.
Nie zrobiłbym tego.
Odsunąłem się.
- Co?! Poważnie pytasz się mnie, czy pozwolę ci zginąć?
Usiadła naprzeciwko, patrząc na mnie dziwnie, zapewne zszokowana tonem mojego głosu.
- Tak, dokładnie o to cię proszę.
Zdenerwowałem się! Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem! Podskoczyłem i spojrzałem na siedzącą na łóżku Bellę.
- Nie! Nie zrobię tego. Nie obiecam ci. Jak możesz mnie o coś takiego prosić?!
Stanęła tuż obok mnie.
- Dlatego, że jestem człowiekiem i któregoś dnia umrę! To jest nieuniknione! Prawdopodobnie powinnam umrzeć tego dnia, kiedy Edward uratował mnie przed vanem… Bóg na pewno się wścieka, że oszukuję śmierć… Może to przez to moje życie jest tak popierdolone! – krzyknęła.
Uświadomiłem sobie, że wydarzenia ostatnich miesięcy musiały źle na nią wpłynąć, a ja nawinie myślałem, że jeden dzień ze mną może to naprawić.
Zaczęła płakać i czułem, jak jej emocje mnie otaczają.
- Bello, proszę, zrozum dlaczego… - zacząłem delikatnie, zły na siebie, że wcześniej na nią krzyczałem.
- Gdybyś naprawdę był moim przyjacielem, nie odmówiłbyś.
ku***! Myśl, że mógłbym ją stracić była… przerażająca. Ale gdybym chciał być tylko jej przyjacielem, po prostu zrobiłbym to, o co poprosiła.
- Dobra. Ale tyczy się to tylko wypadku lub katastrofy. Jeśli napchasz się tabletkami albo spróbujesz polecieć z mostu, powstrzymam cię – powiedziałem zjadliwie. Nie mogłem nic na to poradzić.
Spojrzała na mnie, sprawiając, że kolana się pode mną ugięły.
- Nie wiem, o czym myślałam tamtej nocy. Musiałam całkowicie stracić nad sobą kontrolę. W takim wypadku, proszę, uratuj mnie. Ale jeśli zdarzy mi się coś niespodziewanego, zrozum, że to było mi po prostu pisane.
Podszedłem do niej i delikatnie objąłem jej ramiona, zamykając Bellę w delikatnym uścisku.
- Przepraszam, za to, że krzyczałem. Obiecuję respektować twoje życzenia, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam.
Nie mogłem znaleźć innych słów. Poczułem jej emocje – zaskoczenie i wdzięczność.
- Ja też przepraszam – powiedziała, prężąc się w uścisku.
Staliśmy tak przez kilka minut, aż odsunęła się i położyła na łóżku.
- Chcesz spokoju, zanim zaśniesz?
Usiadłem tuż obok jej.
- Nie chcę, żebyś używał swojej mocy, ale możesz położyć się koło mnie, jeśli chcesz – powiedziała, patrząc na mnie i przesuwając się, by zrobić mi miejsce.
Ułożyłem się tak, by nie mrozić jej przez całą noc. Opatuliła się kocem i zamknęła oczy. Położyłem się tak, by móc ją obserwować.
Po kilku minutach obserwowania, jak kręciła się na łóżku, wyszeptałem:
- Co się stało?
- Gorąco tu. Mógłbyś włączyć klimatyzację – westchnęła głęboko.
Wyskoczyłem z łóżka i podszedłem do małego urządzenia, które nie reagowało.
- Nie działa – zaśmiałem się.
- Żartujesz sobie? Tu jest jak w piekle. Nie ma zimnej wody, nie ma zimnego powietrza.
Przysiadłem obok niej.
- Następnym razem zastanowimy się dwa razy, zanim wynajmiemy pokój.
Bella śmiała się cicho.
- Hmm… Jasper, mógłbyś położyć się pod kocem, przy mnie? – spytała, wzdychając i przykrywając się pledem. – Oczywiście jeśli to nie jest żadnym problemem – dodała, zanim zdążyłem odpowiedzieć.
Czułem jej zażenowanie. Prawda była taka, że chciałem to zrobić, a to mnie trochę przerażało.
Wślizgnąłem się do łóżka, zatrzymując dopiero wtedy, kiedy poczułem tuż obok jej ciało. Pragnąłem tego ciepła. Wsunąłem dłoń pod jej kark, a drugą ułożyłem na biodrach dziewczyny, przysuwając ją bliżej.
- Chodź tutaj, Isabello – szepnąłem.
Słyszałem coraz głośniej bijące serce, i gdybym miał swoje, już dawno byłoby przy suficie.
Po chwili jej plecy ciasno przylegały do mojej klatki piersiowej. Dłonią bawiłem się ciemnymi włosami. Były tak miękkie, że zdawało mi się, że to jedwab prześlizguje się przez moje palce. Drugą ręką przejeżdżałem po jej biodrach, po brzuchu. Poczuje się nieswojo, jeśli będę trzymać ją tak, jak Edward… Chcę, żeby wiedziała, że to ja ją przytulam, nie on.
Schroniłem głowę na jej ramieniu.
- Mogę? – spytałem.
Nie chciałem, by czuła się niekomfortowo. Jezu, jeśli się teraz odsunie, to będzie jak stracenie ręki.
Zawsze mnie zaskakiwała. Czułem jak jej nogi prześlizgują się po moich. Wykorzystała swoje stopy, by ułożyć moje między swoimi, a wtedy zawinęła je. Nasze ciała były idealnie złączone. Nie wiedziałem, czy to wytrzymam. Jej pupa znalazł się tuż przy mnie, czułem przyjemne ciepło… Doprowadzała mnie do szaleństwa. Czułem się totalnie zamroczony.
- Mmm… Jasper, myliłam się z tym piekłem – westchnęła. – To musi być niebo.
Nie mogłem sklecić żadnych słów.
- Niebo – odparłem tylko.
- Dobranoc.
- Słodkich snów – odparłem, a moje usta prawie dotykały jej karku.
Nigdy, przez całą moją egzystencję, nie chciałem stać się na powrót człowiekiem, tak jak pragnąłem teraz. Gdybym nim był, mógłbym teraz zasnąć z tymi uczuciami. Czułem się całkowicie spokojny. To zdecydowanie niebo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
meadow
Człowiek



Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Nie 23:28, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Cornelie, z niecierpliwością czekałam na kolejny rozdział i gdy zobaczyłam, że go dodałaś na mojej twarzy pojawił się wielki banan. ;))

Cornelie napisał:
Chciałem, żeby zrozumiała, że jest piękna – wewnątrz i z zewnątrz.
Poczułem się niesamowicie szczęśliwy, kiedy zaproponowała mi ponownie wspólną przejażdżkę. Bardzo szybko stało się to moją ulubioną rzeczą.
Musiałem się uśmiechnąć, kiedy wykrzyczała: Nie, gdy pytałem, czy chce mieć osobny pokój.
A gdy otworzyła drzwi do łazienki z twarzą zarumienioną i zaczerwienioną od pary wodnej, ubrana jedynie w ręcznik… ku***! Przestań o tym myśleć!
W Jasperze zaczyna rodzić się uczucie do Belli, baardzo dobrze. Podoba mi się taki paring. ;] I mam nadzieję, że w końcu zbliża się ta lemonkowa odsłona. ;p

Zaskoczyła mnie ta propozycja Belli. Uważam, że zdecydowanie za dużo wymaga od Jazz'a, nawet jeżeli mieliby zostać tylko przyjaciółmi. Powinna się liczyć z tym, ze nikt o zdrowych zmysłach nie da urzeć bliskiej osobie. ;d

Tłumaczysz tak lekko i płynnie, jakby to był twój tekst i jakbyś znała go od podstaw. Podoba mi się też w nim to, że ocieka opisami uczuć, miejsc, zdarzeń. Uwielbiam to czytać. xd

Czekam na kolejne rozdziały życząc Ci czasu i ochoty na dalsze tłumaczenie, pamiętam jednak, że to nie jest twój jedyny tekst. ;>
pozdrawiam, m;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 0:54, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Boże! (nie powinnam Go wzywać, ale nie mogłam inaczej...)
Powalający rozdział. Za dużo uczuć mnie zalało, tonę... Ubóstwiam takiego Jaspera, a jego punkt widzenia bardzo mi się podoba. Życie jest piękne! Wink
Normalnie brak słów.
Uśmiałam się, jak głupia. Dzięki Cornelie.
Znalazłam ze dwa zgrzyty - zdania brzmiały dość niezrozumiale, ale huk z tym! Ważne, że cały sens jest zrozumiały.
I jesteś wielka Corny, że podjęłaś się tłumaczenia, to naprawdę ciężka robota. Podziwiam Cię!
Życzę weny.
Ciao,
dot.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MissCullen
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:39, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Czas nadrobić komentarze, bo dawno nic nigdzie nie pisałam (wiem, jestem niedobra).
Może zacznę od mniej przyjemnej części, czyli od błędów. Gramatyki, interpunkcji i innych takich się nie czepiam, bo nie jestem betą. Ale znalazłam dwa w tłumaczeniu. Czytałam wcześniej oryginał, dlatego rzuciły mi się w oczy. A oto i one:

I

Cytat:
Słyszałem, jak otwiera drzwi do sypialni, ale nie powróciłem tam, ponieważ mogła mnie zobaczyć i uciec.


Powinno być: Słyszałem, jak otwiera drzwi, ale nie odwróciłem się, bo sądziłem, że zobaczy mnie i wyjdzie.

II

Cytat:
Zaskoczyła mnie, mówiąc, że chce jechać do Vanquish, ale nie powiedziałem jej tego.


Powinno być: Zaskoczyła mnie mówiąc, że chce jechać Vanquish'em/ prowadzić Vanquish'a. Ale nigdy nie potrafiłbym jej odmówić/powiedzieć nie. (Nie potrafiłam wybrać, która wersja lepsza.)

Nie pretenduję do miana tłumaczki, czy wybitnego znawcy j. angielskiego, ale wydaje mi się, że dobrze przetłumaczyłam. Niemniej, należą Ci się wielkie brawa, bo tłumaczenie nigdy nie jest łatwe. Mi jest dość łatwo czytać po angielsku, ale tłumaczenie na polski wychodzi o wiele gorzej.
Lubię ten ff z dwóch powodów:
1. Za tą seksowną, pewną siebie Bellę, jaką się stanie pod wpływem Jaspera (jeśli zrobiłam spoiler, którego nie chcesz, to bardzo przepraszam Embarassed). Nie jest ona ostatnią sierotą, mającą siebie za zero i wiecznie przepraszającą, że żyje.
2. Za Jaspera, bo pomaga Belli przezwyciężyć zarówno jej kompleksy, jak i przeciwności losu. Opiekuje się nią, dba o nią i nigdy nie pomyślał o skosztowaniu jej krwi. Jednocześnie nie jest kreowany jako wszystkowiedząca, niemal boska kreatura - czyli tak, jak standardowo jest przedstawiany wampir. Ten tutaj też ma swoje wątpliwości i niepewności, nie zawsze jest pewny, jak postąpić w danej sytuacji. I ma również "ludzkie" słabości (jakie, to się dowiecie później. Nic nie powiem, bo Cornelie mnie zabije za spoilerowanie). Kocham go za to.

Na koniec powiem jeszcze tylko jedno: nie mogę się doczekać ich wycieczki! A zwłaszcza rozdziału, gdzie jest piosenka Marilyn'a Mansona. Och, już nie mogę się doczekać!

Weny, czasu i chęci

MissCullen.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MissCullen dnia Pon 12:40, 01 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:53, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Jestem pod ogromnym wrażeniem!!!!!

Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że będzie mi się podobał jakikolwiek inny związek niż Bella + Edward, ale to, dzieje się między Bellą i Jasperem jest elektryzujące!!!! Wciska w fotel!!

A jest tu olbrzymia zasługa tłumaczki. Cornelie, sprawiasz, że przenoszę się do tego świata. Czuję ich emocje i jest to niesamowite. Budujesz opisy, dialogi w taki sposób, że opowiadanie zapiera dech w piersiach!

Jest kilka literówek, czasami zbyt wiele przecinków, ale to raczej uwaga do bety.

Jestem wiernym czytaczem tego opowiadania i z tak dużą dawką cierpliwości, na jaką mnie stać proszę o ciąg dalszy:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 15:19, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Cytat:
Drugą ręką przejeżdżałem po jej biodrach, po brzuchu. Poczuje się nieswojo, jeśli będę trzymać ją tak, jak Edward… Chcę, żeby wiedziała, że to ja ją przytulam, nie on.
to było urocze... takie... osobiste i szczere :)
Cytat:
- Gorąco tu. Mógłbyś włączyć klimatyzację – westchnęła głęboko.
- ja też chcę tak włączać klimatyzacjęWink nioch-nioch-nioch ;]

ten rozdział - z tego co pamiętam chyba zapoczątkuje coś ważnego i na większą skalę - ale bez spoilerów :P
Jazz jest taki mmrau... taki inny w tym ffie...poznajemy go ze strony bardziej żywiołowej... pierwszoplanowo... bez Alice z przodu, która przyćmiewa niemal wszystko... cieszę się, że ktoś w końcu rozruszał tą postać i rozbudował ją :)

dziękuję Corny za chwile radości :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 16:58, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Droga Corny, trochę nie wiem, co ci napisać, ale coś chcę napisać. Czyta się to bardzo dobrze, widzę różnicę miedzy narracją Jaspera, a narracją Belli - zdania są krótsze, prostsze.. On jest taki... bardziej konkretny, jak to facet, choć nie można mu odmówić romantyzmu. Kurczę, jak ja bym chciała, żeby mój facet wyczuwał moje nastroje, tak jak to potrafi Jasper. Taki talent u faceta to skarb! W tym rozdziale właściwie nie wydarzyło się nic znaczącego oprócz małego postępu w ich relacji w postaci przytulania - no, wymuszonego nieznośną temperaturą, ale zawsze. Zgadzam się z uroczą czarodziejką moją, kirke - Jasper jest tu "mrau". Jest to o tyle super, że w tym fanficku jest on jednak kanonicznym wampirem. Dotychczas, w tym co czytałam, jeśli Jazz gdzieś wzbudzał moją sympatię, był człowiekiem. Bycie wampirem niewątpliwie daje więcej pola do popisu, jeśli chodzi o faceta - może być znacznie bardziej opiekuńczy, silny, tajemniczy... idealny. Z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnego rozdziału.
A teraz przypitolę się do błędów.
Dwie rzeczy mi "zazgrzytały" (oprócz nieszczęsnego, już wspomnianego Vanquisha) jeśli chodzi o sens, więc co ja robię w takich przypadkach? Sięgam po oryginał.
Cytat:
Miała podkrążone oczy, zaczerwienione policzki i wydawałoby się, że jej włosy nigdy nie miały styczności ze szczotką, ale wtedy spytałem się, czy dobrze spała, a ona uśmiechnęła się… To zaparło mi dech w piersiach.

Moim zdaniem, powinno to być tak:
"Miała podkrążone oczy, zaczerwienione policzki i wydawałoby się, że jej włosy nigdy nie miały styczności ze szczotką, ale gdy zapytałem, czy dobrze spała, a ona uśmiechnęła się… wyglądała oszałamiająco. ( albo: ... zaparło mi dech w piersiach" - bez: to)
Oczywiście tłumaczenie to również sztuka wyboru. W tym jednak wypadku zachowałabym znaczenie słowa "when" czyli "kiedy" albo "gdy", bo zmienia to trochę sens. Gdyż sens poprawnego (moim skromnym zdaniem) tłumaczenia tego zdania jest taki, że mimo, iż Bella była potargana jak nieboskie stworzenie, to wystarczyło, że uśmiechnęła się do niego i wyglądała tak przepięknie, że Jasperkowi miękły kolana.
I druga rzecz w tłumaczeniu.
Cytat:
Dobrze wiedziała, że dałem jej spokój w nocy, ale nie wściekała się z tego powodu.

She knew I had made her sleep soundly last night but she didn't get mad about it.
Niestety, znaczenie tego zdania jest inne:
"Wiedziała, że to ja sprawiłem, iż spała głębokim snem zeszłej nocy, ale nie wściekała się z tego powodu."
On ją zmusił, by zasnęła za pomocą swoich wspaniałych zdolności. To właśnie znaczy wyrażenie "to make somebody do sth" - sprawić, że ktoś coś zrobi, zmusić kogoś do zrobienia czegoś. Więc nie, nie dał jej spokoju.
Inne błędy:
Cytat:
Usłyszałem jak przewraca się i wzdycha.

Brakuje przecinka przed "jak".
Cytat:
Do końca nie wiedziałem, jak współżyć z ludźmi, szczególnie z ludzką dziewczyną.

To nie jest błąd, jednakże zmieniłabym ten czasownik, bo zdanie robi się mocno dwuznaczne... Może: "żyć obok ludzi" albo "koegzystować"?
Cytat:
Mogliśmy coś wymyślić, by wytłumaczyć jej zniknięcie, amnezja lub coś innego.

Nie podoba mi się to zdanie gramatycznie. Powinno być raczej:
"Mogliśmy coś wymyślić, by wytłumaczyć jej zniknięcie, na przykład amnezję lub coś innego."
Albo:
"Mogliśmy coś wymyślić, by wytłumaczyć jej zniknięcie, na przykład amnezją lub czymś innym."
Pierwsza odmiana "amnezji" odnosi się oczywiście do czasownika "wymyślić", druga do "wytłumaczyć". Ale w mianowniku "amnezja" tu być nie powinna.
Cytat:
Była załamana, nie mogąc jechać tak, jak chciała, a ja cieszyłem się, że mam szansę jej pomóc, wiedząc, że nie czuła się źle siedząc na moich kolanach.

Jeszcze jednego przecinka brakuje - przed "siedząc".
Zaraz potem występuje słowo "siedziałem". "siedząc" - siedziałem" - trochę nieładne powtórzenie.
Cytat:
Usłyszałem jej płacz, na długo przed wejściem.

Niepotrzebny tu ten przecinek.
Cytat:
Siedziała na łóżku w pogrążonym w ciemności pokoju, podciągając nogi pod klatkę piersiową i obejmując je ramionami.

Po "na łóżku" powinien być przecinek. Jednorodne okoliczniki.
Cytat:
Zostawiłem ci wiadomość – odparłem, biorąc w dłonie owy kawałek papieru I kładąc tuż przed nią.

"i" małe powinno być.
Cytat:
Może to przez to moje życie jest tak popierdolone! – krzyknęła.

takie popierdolone
Cytat:
Uświadomiłem sobie, że wydarzenia ostatnich miesięcy musiały źle na nią wpłynąć, a ja nawinie myślałem, że jeden dzień ze mną może to naprawić.

"naiwnie" zamiast "nawinie"
Cytat:
Usiadłem tuż obok jej.

Usiadłem tuż obok niej.

Pozdrawiam serdecznie, do następnego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pon 17:03, 01 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:28, 01 Mar 2010 Powrót do góry

Kochana Corny!

Po pierwsze: wczoraj wieczorem zastanawiałam się, kiedy pojawi się kolejny rozdział Twojego tłumaczenia. Kurcze, strasznie mi się spodobało i nie mogłam się doczekać nowej części.
I co? Dziś wchodzę i jest. Aż podskoczyłam z radości.
Po drugie: to nie jest związane z tematem, alemasz boski komplet z Patrickiem D.! Normalnie się rozpływam, choć sama lubuję się w Ericu D. - to tylko takie małe wtrącenie Laughing


Dobra, przejdźmy do rzeczy.
Kurcze, nie wiem czemu, ale mam problemy z komentowaniem tego opowiadania. Niesamowicie mi się podoba, ale jakoś nie umiem dobrać słów, które opisałyby moje uczucia wobec niego.
Jasper jest tak uroczy, że bym go normalnie schrupała, gdybym mogła. Chyba jeszcze w żadnym opowiadaniu tak mi się nie podobał. Serio. Jest taki ciepły, dobry dla Belli i jakby to określić... jest w nim coś bardzo pociągającego. Coś niezwykłego. Uwielbiam go.
Bella jest tez słodka. Taka z jednej strony niewinna, ale też jest w niej coś, czego brakowało mi w jej postaci w sadze. Cieszę się, że dzięki Jasperowi trzyma się po odejściu Edwarda. Jazz dał jej szansę na nowe życie.
Kurcze, Jasper i Bella jako para naprawdę mi się podobają. Są świetni razem i mam nadzieję, że ich znajomość jeszcze bardziej się rozwinie.
Scena, gdy Bella zalała się płaczem, gdy obudziła się bez Jaspera mnie rozczuliła. Wystraszyła się, że on też odszedł. Biedna dziewczyna. Jazz by jej tego nie zrobił.
No i potem jak razem sobie leżeli przytuleni. Kurcze, to było słodkie. Między nimi aż iskrzy. Normalnie kocham ich Smile

Tłumaczysz super, czyta się bardzo miło. Naprawdę niecierpliwie czekam na każdy kolejny rozdział. Dziękuję, że poświęcasz czas na tłumaczenie i wstawiasz je na forum. Jesteś boska po prostu! :*

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jasmine_15
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Częstochowa

PostWysłany: Nie 9:11, 14 Mar 2010 Powrót do góry

Jestem totalnie zauroczona tym ff.
Należą się wielkie brawa,za tłumaczenie.
Czytam to opowiadanie od dłuższego czasu ale dopiero teraz postanowiłam skomentować.

Jasper jet taki cudowny w tym wydaniu.Aż idealne mi pasuje do Belli.
Opiekuńczy, romantyczny.No po prostu idealny.Eh.
Bella też jest trochę inna.Bardziej pewna siebie i wyluzowana.Ale przyznam szczerze,że mi się podoba. Właśnie czegoś takiego brakowało mi u Belli w sadze.

Jednym słowem.Rewelacyjny ff i tłumaczenie także.

Życzę chęci do dalszego tłumaczenia.
Pozdrawiam.
Jasmi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Czw 20:38, 25 Mar 2010 Powrót do góry

Dziękuję wam za wszystkie komentarze, lepiej się robi na duchu xD
I nie chcę przeciągać, więc daję nastepny rozdział :)



Autor: mistyhaze420
Link do oryginału :[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział V

Nie mogłam uwierzyć, że pozwoliłam mu leżeć ze mną w taki sposób… Na pewno ma mnie dość.
Ale wtedy poczułam, jak zaczyna wiercić się pod przykryciem, i po chwili znalazł się tuż przy mnie. Jego zimne ramię wślizgnęło się pode mnie, a palce błądziły po moich biodrach.
- Chodź tutaj, Isabello – wyszeptał.
Poczułam dreszcze, a serce przyspieszyło.
Przysuwał moje biodra, aż zetknęły się z jego ciałem. Zanurzył zimne palce w moich włosach i czułam go przez spodnie. Nie wierzyłam, że jest mu tak dobrze! Zniosłabym spoufalanie… Ale to… To nie było to. To było coś całkowicie innego… Musiałam znaleźć się bliżej… tak dobrze.
- Tak jest okej? – spytał.
Jest znacznie lepiej, niż dobrze… Bliżej, potrzebuję bliżej.
Kiedy poprowadziłam jego kolana między moje nogi i byliśmy całkowicie ze sobą zespoleni, zrozumiałam…
- Mmm… Jasper, myliłam się z tym piekłem. To musi być niebo.
Bello! Przestań… Przestań się tak czuć! Przestań się z tego cieszyć… To jest Jasper… Dlaczego jest mu dobrze? Dlatego że jest inny, to wszystko. Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajona. Później będzie dobrze.
- Niebo – szepnął wprost do mojego ucha, a ja zadrżałam. Musi mu przeszkadzać ta bliskość… Ale dobrze sobie radzi… Inaczej dlaczego by się tak trząsł? Jestem taka samolubna, chcąc, by był tutaj ze mną. Niedługo zasnę, a on będzie mógł odejść.
- Dobranoc.
- Słodkich snów.
Jego usta otarły się o mój kark i nie mogłam powstrzymać się przed radością, tak samo jak nie mogłam przestać zastanawiać się nad tym, czy miał problem z …. Och, jeśli mnie dzisiaj zabije, będzie warto czuć to, co teraz…
Najlepsza noc życia. Jak długo spałam… 11:30. Boże! Spałam dziewięć godzin! Dzięki za Jaspera i jego umiejętności! Zaraz, on nadal tu jest! Nie ruszył się… Leżał ze mną całą noc. Tak, to jest niebo. Cholera! Ludzkie momenty zawsze muszą zniszczyć chwilę!

Otworzyłam oczy i marzyłam tylko o tym, by się stąd nie ruszać, z tego całego ciasnego bałaganu stworzonego z naszych rąk i nóg. Jego dłoń nadal znajdowała się na moim brzuchu. Na pewno zdawał sobie sprawę, że się obudziłam, ale nie zrobił żadnego ruchu ani nie puścił mnie. Zaczęłam przesuwać jego dłoń tak, bym mogła wstać.
- Uch – mruknął. – Jeszcze nie. Pięć minut.
Czułam jego oddech na karku, który wywoływał dreszcze, co sprawiało, że musiałam wyjść do toalety czym prędzej. Zacieśnił uścisk. Zaśmiałam się.
- Dobrze spałeś?
- Mmm – wychrypiał w moje włosy. – Proszę, jeszcze pięć minut.
Powinnam być przerażona? Nie. Jasper mnie nie skrzywdzi… Dlaczego nie chce mnie puścić…
- Potrzebuję ludzkiej chwili… Muszę się wysikać.
Mogłabym przysiąc, że warknął, ale przesunął dłoń, bym mogła wstać. A gdy to zrobiłam i spojrzałam na niego, zdziwiłam się.
Leżał z głową na poduszce, jego blond włosy były w nieładzie, zakrywając twarz, ramiona i nogi zwisały leniwie poza łóżko… Wyglądał, jakby był zaspany. Prawie jak człowiek.
Szybko poszłam do łazienki, a gdy wróciłam, przewrócił się na plecy, tak że ramiona miał tuż koło głowy.
- Przepraszam, że warknąłem – powiedział.
Usiadłam obok niego.
- Dlaczego to zrobiłeś?
Spróbowałam odsunąć jego ramiona z twarzy, ale nie dało się.
Może powinnam dać sobie spokój.
- Jasper? To trudne kontrolować swój… głód przy mnie?
- Nie, to znacznie prostsze, niż myślałem – westchnął.
Nadal nie chciał odsunąć tych cholernych ramion i spojrzeć na mnie.
- Miałeś myśli o… opuszczeniu mnie?
Boże, proszę, nie pozwól na to!
W końcu spojrzał na mnie.
- Nie, Bello. Nie chcę odchodzić.
Wpatrywałam się w jego złote oczy i widziałam, że coś jest nie tak.
- Więc jeśli nie chcesz odejść i nie masz problemów z kontrolą, to co się dzieje?
Musiałam wiedzieć, co go gnębi. Może mogłabym mu pomóc…
Zaśmiał się nerwowo. Chwila… Jest zdenerwowany… Ale to wampir.
- Ja mam problemy z kontrolą, Bello.
I znowu zasłonił twarz ramionami. Ma problemy… z kontrolą…
- Ale dopiero co powiedziałeś…
- To nie krew… To coś innego – westchnął.
Chwila, co? On naprawdę… pragnie… mnie?[i/]
Ramiona nadal spoczywały na jego twarzy, a on wziął głęboki wdech. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam w kompletnym szoku.
- Nie chciałem, by sprawy między nami stały się dziwne, Bello. Ja po prostu… Nigdy nie byłem tak psychicznie związany z człowiekiem, jak z tobą… To… wywiera na mnie wpływ. Nie przywykłem do twojego ciała… ciepła… To jest… wspaniałe uczucie… Ale myślę, że jak się przyzwyczaję, to będę mógł przebywać w twoim towarzystwie bez… tak mocnego wpływu.
Nie mogłam uwierzyć, że mi to powiedział. Nic dziwnego, że był zdenerwowany… Może powinnam…
- Ty też na mnie działasz.
[i]Cholera. Powiedziałam to na głos.

Odsunął ramiona I usiadł, wpatrując się we mnie z zaskoczeniem.
- Naprawdę? Myślałem, że się do nas przyzwyczaiłaś…
Cholera, cholera, cholera! Przyznał mi się… Czas na mnie.
- Czujesz coś innego niż ja. Jestem pewna, że masz dobre myśli… Im więcej będziemy czasu spędzać razem, tym bardziej będziemy czuć się komfortowo, a wpływ będzie mniejszy…
Tak, to brzmi jak świetny plan.
W końcu się uśmiechnął.
- Dziękuję za zrozumienie. Na pewno przechodziłaś to samo z Edwardem, więc powiedz mi, jeśli kiedykolwiek zachowam się nieodpowiednio.
Edward nie oddziaływał na mnie; nie interesował mnie seksualnie…
Dziwne, myśli o nakręcaniu Jaspera była… ekscytująca, ale chwila, to nie ty robisz. To twoja ludzka część, nie reszta… Nie zapomnij o tym, Bello. Nie bądź głupią owcą.

- Nie ma sprawy, Jazz. Bez obawy. Wracajmy do naszej podróży.
Złapałam go za dłonie I wyciągnęłam z łóżka. W końcu zdawało mi się, że jest zrelaksowany.
Szybko spakowaliśmy się i byliśmy gotowi do drogi. Jasper zaskoczył mnie, zmieniając nasz bagaż w bardziej wydajny. Zebrał wszystkie nasze torby i zapakował rzeczy ciasno, ale porządnie do jednej torby. To sprawiało, że zaczęłam zastanawiać się, kim naprawdę jest… jaką miał przeszłość.
Było duszno, ale pochmurnie. Nałożyłam więc szorty, czarny top i tenisówki. Potajemnie kochałam to, że mogłam nosić, co chciałam, bez naciskającej na mnie Alice. Spojrzałam na Jaspera, w jego prostych wyblakłych jeansach i czarnej bluzce. Wyglądał komfortowo. Przyzwyczaiłam się do jego szpanerskiego wyglądu. Teraz, w tych zwykłych ciuchach i kudłatych blond włosach, kręcących się wokół twarzy, wyglądał perfekcyjnie. Tak powinien wyglądać zawsze, nie próbując byś kimś, kim nie jest.
- Wyglądasz świetnie.
Straciłam kontrolę nad swoją psychiczną stroną.
Spojrzałam na mnie, zaskoczony, a potem na swoje ciuchy.
- Naprawdę?
Przytaknęłam, po czym związałam włosy w kucyk.
- Alice nigdy nie pozwoliłabym mi tak wyjść z domu – powiedział cicho, ale uśmiechał się.
Poszłam do recepcji oddać klucze, a Jazz w tym samym czasie pakował nasz bagaż do samochodu. Kiedy wróciłam, siedział na miejscu pasażera. Wskoczyłam za kierownicę.
- Nie jedziesz dzisiaj ze mną?
Spojrzał na mnie, uśmiechając się.
- Nie. Ty dzisiaj prowadzisz. Rób to po swojemu. Nie chcę, żebyś myślała, że jestem ci do tego potrzebny.
Musiał wyczuć moje obawy, ponieważ pochylił się nade mną i położył swoje dłonie na moje.
- Dalej, Bello, udowodnij mi, że potrafisz to zrobić sama.
Przytaknęłam, zdeterminowana. Miałam zamiar to zrobić. Tym razem zapięłam pasy, słysząc jego śmiech.
Spojrzałam na niego. Kiwnął lekko głową, tak, jakby chciał mnie pospieszyć do jazdy.
Powoli zapaliłam silnik i wyjechałam z parkingu. Powoli, na drogę.
Wtedy zwróciłam spojrzenie w jego stronę, zauważając, że uśmiecha się, jakby był ze mnie dumny. Moje poczucie własnej wartości wzrosło i uświadomiłam sobie, że musiał mi to wysłać. Przesunęłam się i zaczęłam nabierać prędkości.
90 mil na godzinę na jezdni. Byłam podekscytowana.
Po piętnastu minutach zwolniłam i zjechałam na pobocze.
- Co robisz?
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Dobra, udowodniłam ci, że potrafię prowadzić go sama. Ale nie chcę.
Zanim się zorientowałam, odpiął mój pas, wślizgnął się pode mnie i po chwili znaleźliśmy się z powrotem na drodze.
Nie mogłam nic poradzić na to, że zaczęłam się śmiać. Byłam pełna różnych emocji: dumy, bezpieczeństwa, podniecenia.
Nawet nie pamiętam, żebym się tak dobrze bawiła przez całe moje życie, co w tym momencie – teraz, z Jasperem.
- Dziękuję.
- Za co? – spytał.
- Za wysłanie mi pewności siebie do prowadzenia samochodu.
Zaśmiał się cicho.
- Nic ci nie wysłałem, Isabello. To ty – szepnął.
Jechaliśmy godzinami, jego dłoń na mojej, drugą obejmował mnie w talii. W tym momencie podniósł trochę mój top i powoli zaczął rysować palcem kółeczka na moim brzuchu, a głowę ułożył na moim karku. Zatrzymywaliśmy się kilka razy, żebym coś zjadła i miała kilka chwil dla siebie.
Zaczęło padać i nie wiem czy to przez odbijające się od samochodu krople, czy przez całkowity spokój, jaki odczuwałam w jego ramionach, ale poczułam się zmęczona. Oczy mi się zamykały i ziewałam.
Zjechał na pobocze.
- Może usiądziesz obok i utniesz sobie drzemkę?
Byłam prawie nieobecna, jeśli o to chodzi. Odwróciłam się i położyłam głowę na jego klatce piersiowej, skuliłam nogi i położyłam na nim dłonie, po czym wtuliłam się w niego.
- Jest mi dobrze. Może tak być? – szepnęłam, a sen zaczął mnie morzyć.
Ostatnia rzecz, jaką poczułam, to jego zimne usta na moim czole.
Kiedy się obudziłam, zmierzchało. Już nie padało, ale nadal było pochmurno.
Nie mogę uwierzyć, że zasnęłam w takiej pozycji… Boże, mam nadzieję, że nie zrobiłam nic wstydliwego.
Spojrzałam na niego, zauważając, że jest wściekły.
- Co się stało? – spytałam.
Nie patrzył mi w oczy.
- Co, ku***, powiedział ci Edward, kiedy odchodził? – Jego głos był twardy i pełny niesmaku.
Cholera! Musiałam mieć koszmar…
- Co? Dlaczego pytasz? – Nadal wpatrywałam się w jego twarz I nie mogłam znieść tej złości. Na jej miejscu powinien być piękny uśmiech.
- Powiedział, że cię nie kocha? Że cię nie chce?
Wspomnienia wróciły, sprawiając, że zaczęłam szlochać w jego pierś.
- Tak… Powiedział, że nie jestem dla niego dobra i zabrał ze sobą wszystko. Powiedział, że będzie tak, jakbyście nigdy nie istnieli…
- Czy to sobie, ku***, ze mnie żartujesz? Edward cię kochał, chciał cię. Jestem empatyczny, wiem. Jest z niego pierdolony kłamca, ale kochał cię.
Nadal był zdenerwowany.
Nie mogłam przestać płakać.
- Jesteś w błędzie! Wiesz, że spaliśmy w tym samym łóżku przez rok i nigdy nie poczułam do niego nic, w przeciwieństwie do wczorajszej nocy z tobą…
Zaczął zwalniać i zjechał z drogi.
- Co? – spytał cicho, nie mogąc ukryć zaskoczenia w głosie.
- Słyszałeś mnie! Chciał mnie, bo nie mógł czytać moich myśli… Nie było pożądania. Nie pociągał mnie… Odsuwał mnie od siebie, nawet wtedy, kiedy chciałam go pocałować. Nie kochał mnie!
Wściekłość powoli odsuwała ból. Musiałam coś zrobić.
Otworzyłam drzwi I wyskoczyłam z samochodu. Z całej siły kopnęłam w koło.
- Edward kochał ten samochód bardziej niż mnie. Byłam dla niego pierdolonym zwierzątkiem!
Znalazł się tuż przy mnie, zamykając w stalowym uścisku, tak mocno, że moje stopy nie dotykały ziemi.
- Pierdol go, Bello. To głupiec, który będzie musiał przeżyć swoją smutną, kurewską egzystencję bez ciebie.
Zaszlochałam w jego ramię. Po paru minutach zaczęłam się uspokajać. Łzy nadal spływały, ale powoli, a oddech się unormował. Podniosłam głowę, by spojrzeć w jego oczy. Postawił mnie z powrotem na ziemię, po czym starł palcem łzy.
Czułam jego oddech, kiedy nachylił się nade mną i delikatnie pocałował obydwie powieki.
Uśmiechnął się, a ja zauważyłam szelmowski błysk w jego oczach.
- Stój tutaj, nie ruszaj się.
Zanim się zorientowałam, co się dzieje, nasza torba leżała u moich stóp, a on był w połowie drogi do otwartej przestrzeni. Nagle samochód zaczął się kołysać i szarpać, jego kawałki fruwały w powietrzu, a ja usłyszałam ogłuszający dźwięk rozdzieranego metalu.
- Jasper! – krzyknęłam instynktownie.
Kiedy wszystko ucichło, to, co zostało z samochodu, znajdowało się na drodze. Słyszałam więcej rozdzierania materiału i widziałam, jak drzwi lecą w powietrzu, upadając pięćdziesiąt stóp dalej.
W okamgnienie wyskoczył z auta, wysoko w powietrze, po czym wylądował w skulonej pozycji kilka metrów od samochodu.
Wyglądał teraz jak wampir, kucając z nikczemnym uśmiechem na pięknej twarzy.
Zaczął powoli wracać, w ludzkim tempie, samochód palił się, a płomienie strzelały w górę zza jego sylwetki.
Skoczyłam do niego, nie wzdrygnął się, po prostu szedł w moją stronę. Wyglądał jak niegrzeczny chłopiec wyjęty z filmów… Nigdy nie widziałam takiego smakowitego Bad boya.
Przygryzłam wargę. Wiedziałam, że prawdopodobnie poczuje ode mnie ból, ale nie mogłam przestać. Chciałam zrobić dużo brzydkich rzeczy z tym seksownym, niebezpiecznym blond wampirem, kroczącym w moją stronę.
Cholera, Bello, przestań! Nie bądź owcą… nie bądź owcą…
I nagle stanął tuż obok, spoglądając na moje oczy z tym smakowitym, złym błyskiem.
- Isabello, masz jakąś mroczną stronę, której nie jestem świadomy.
Zaniemówiłam. Położył zimną dłoń na moim karku I schylił się do mojego ucha.
- Wszystko porządku, skarbie… Też to czuję, ale teraz mamy większe zmartwienia – szepnął.
Odsunął się, a ja znowu mogłam racjonalnie myśleć.
- O jakich problemach mowa?
Jego piękny uśmiech zamienił się w śmiech. Okej, Jasper, na pewno jestem w stanie to znieść. Absolutnie nie dam sobie rady z seksownym wampirem…
- Cóż, to była chwila, kiedy postanowiłem zniszczyć samochód, a teraz nie mam pojęcia, jak będziemy podróżować.
Śmiał się, a ja rozglądałam się za jakimkolwiek życiem, jednak byliśmy w środku niczego.
Zawtórowałam mu, bo cała sytuacja była komiczna.
Kiedy skończyłam, spojrzałam na niego i powiedziałam cicho:
- Dziękuję.
- Mam nadzieję, że przez to Fuckward narobi w majty.
Oboje wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Wziął bagaż I zarzucił go sobie na plecy, po czym wyciągnął do mnie dłoń, którą z wdzięcznością przyjęłam. Szliśmy wzdłuż drogi, w ludzkim tempie, obserwując jaśniejący księżyc.
- Masz jakiekolwiek pojęcie, co zrobimy teraz, Jazz?
Spojrzałam na niego, kiedy schodziliśmy w dół ciemnej drogi. Zatrzymał się i skierował swój wzrok na mnie.
- Mam pomysł, ale tobie może się to nie spodobać.
- O czym mówisz?
Wsunął dłonie we włosy i westchnął.
- Cóż, niedaleko jest dom.
Wpatrywałam się w kierunku, o którym mówił, ale nic nie widziałam.
- Nie zobaczysz go teraz, Bello. Zresztą, skoro pociąga cię moja zła strona, nie mogę doczekać się twojej reakcji, kiedy będę kraść samochód…


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Cornelie dnia Czw 20:41, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 21:16, 25 Mar 2010 Powrót do góry

ten rozdział jest boski:)
paring Bella Jasper to najlepsze chyba co istnieje,
wogóle lubieczytac to wszytsko gdzie występuje Jasper i ma naprawde dużą rolę.
fajnie, że dodałaś rozdzialik, nie mogłam sie już doczekać i już czekam na następny
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandwich
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:30, 25 Mar 2010 Powrót do góry

Parka Jasper/Bella nie jest najlepsza, jak to określiła moja poprzedniczka, ale to kwestia gustu Wink Za to to opowiadanie jest bardzo udane. Podoba mi się pomysł i jego realizacja.
Nie wiem czy to zasługa tłumaczki, czy taki jest oryginał, ale przekład świetnie się czyta, BRAWO! Jest zabawnie i intrygująco - bardzo to lubię w tekstach.
Jasper tutaj mnie fascynuje, wręcz nie mogę oderwać od niego oczu :) Nie dziwię się Belli, że tak ją pociąga ja bym się dała mu zaciągnąć, gdzie tylko by zechciał :P
Będę wierną czytelniczką.
Niecierpliwie wypatruję kolejnego odcinka...
Pozdrawiam i natchnienia z wolnym czasem życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:33, 25 Mar 2010 Powrót do góry

Corny! Dziękuję za wstawienie nowego rozdziału i powiadomieniu mnie o tym na gg.

Muszę przyznać, że już na samym początku dostałam takich dreszczy, że sobie nie wyobrażasz. Wiem, poryta jestem, ale ten Jasper jest po prostu świetny. Uwielbiam go wręcz. Jest pociągający, elektryzujący i po prostu zajebisty.

Kurcze, nawet Bella robi się przy nim znośna, a nawet taka, że jestem w stanie ją polubić. Rozluźnia się przy Jasperze, budzą się w niej normalne, ludzkie odruchy. I to mi się podoba.

Podobają mi się ich relacje. Ciągnie ich do siebie, ale nie decydują się na wszystko od razu. Muszę przyznać, że ten ich wspólny "sen" lub jazda samochodem jest naprawdę niesamowita. Autorka naprawdę ciekawie to wymyśliła.

I to zdenerwowanie Jaspera odnośnie Edwarda. Podobało mi się to, jak rozwalił to przeklęte volvo. Chwała mu za to. Prawdziwy wampir z krwi i kości. Takiego go lubię. Pewnego siebie, silnego, intrygującego, drapieżnego. Po prostu Jazz jest boski w tym opowiadaniu. Ta cała rozmowa o Edwardzie, jego egzystencji, zostawieniu Belli mnie rozwaliła.

Kurcze, naprawdę Ci dziękuję, że tłumaczysz to opowiadanie. Uwielbiam je czytać. Lekkie, zabawne z świetnym Jasperem.
Dzięki, Corny :*

Buziaki :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pią 13:30, 26 Mar 2010 Powrót do góry

Po tym rozdziale to opowiadanie zdecydowanie znajduje się u mnie na pierwszym miejscu . Jest zaje***te ! Jasper jest zajebisty ! .
Ach , chciałabym go zobaczyć jak rozwala samochód , z tym złym błyskiem w oku . Taki pociągajacy bad , aż mnie dreszcze przeszły .
Pomysł na opowiadanie , wykonanie i tłumaczenie jest genialne .
Pięknie ci dziękuje ,że to tłumaczysz !!
Podoba mi sie ta chemia jaka między nimi panuje , napiecie , emocje . Reakcja Jazza na zachowanie Edwarda - świetne .
Niech sie chowaja wszystkie Edwardy i Jacoby - Jasper rządzi ! Very Happy
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MissCullen
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:35, 26 Mar 2010 Powrót do góry

Zacznę może od błędów, potem przejdę do przyjemniejszej części :)

Cytat:
Ramiona nadal spoczywały na jego twarzy, a on wziął głęboki wdech. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam w kompletnym szoku. (...)
- Ty też na mnie działasz.


Ten cały fragment (trochę go skróciłam) powinien być napisany normalnie, nie kursywą.

Cytat:
Odsunął ramiona I usiadł

Cytat:
Wziął bagaż I zarzucił go sobie na plecy


i z małej litery

To
Cytat:
Nie bądź głupią owcą.
i to
Cytat:
Nie bądź owcą… nie bądź owcą…


Dlaczego tak często słowo lamb jest tłumaczone jako owca? To dwa różne słowa. Lamb oznacza jagnię, baranka, ew. owieczkę; jest pieszczotliwe. Natomiast owca (ang. sheep) wcale takie nie jest i dziwnie dla mnie brzmi, jak Bella sama siebie nazywa owcą. W Zmierzchu była jagnięciem. I tak mi się bardziej podoba :)

Cytat:
Wiedziałam, że prawdopodobnie poczuje ode mnie ból, ale nie mogłam przestać.


Nie ból, a pożądanie :D

No, to teraz czas na trochę dobrych rzeczy :)
Ten fragment baaardzo mi się spodobał:
Cytat:
Chciałam zrobić dużo brzydkich rzeczy z tym seksownym, niebezpiecznym blond wampirem, kroczącym w moją stronę.


O taaaak... ja też chciałabym zrobić z nim dużo brzydkich rzeczy... Sprawić, że całe wampirze życie przeleciałoby mu przed oczami. Ludzkie zresztą też :P
Najlepiej obrazuje, co myślę o Jasperze. I jeszcze jak powiedział do Belli, żeby pierdoliła Fuckwarda Wink
Uwielbiam takich bad boy'ów, są niesamowicie seksowni. Do tego wyobraziłam go sobie w tych dżinsach i podkoszulku... mmm... <rozmarzy>

Ogólnie już pisałam we wcześniejszych postach, jak uwielbiam Twoje tłumaczenie. Jasper i Bella są rewelacyjni, nareszcie możemy dowiedzieć się czegoś więcej o nim, bo w Sadze jest niezbyt dużo napisane o jego charakterze i upodobaniach.
Podczas czytania tego rozdziału walczyły we mnie rozbawienie z nasuwającymi się dzikimi fantazjami ze mną i Jasperem w rolach głównych :P

Cieszę się, że tłumaczysz An Imperfect Love i robisz to tak dobrze :) wbrew tytułowi, uważam, że jest to miłość jak najbardziej idealna. Bez względu na to, między kim się ona narodziła.

Weny życzę,
MissCullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Trusiaczek
Człowiek



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 14:14, 26 Mar 2010 Powrót do góry

Kochana Corny!
Kiedy zaczęłam czytać ff na forum, obiecałam sobie jedna rzecz- nie będę zaczynać czegoś co ma mniej niż 5-6 rozdziałów i zapowiada się na dużo więcej. Wiem, że to brutalne dla niektórych autorek, ale...
Dlaczego? Żeby uniknąć takiej sytuacji jak ta... ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM FF!!! I to jest dla mnie wielka tragedia. Jestem osobą bardzo niecierpliwą (w końcu jestem zodiakalnym Byczkiem) i NIENAWIDZĘ czekać. A teraz... muszę czekać na kolejny rozdział.
Co tak właściwie sprawiło, że zakochałam się? Odpowiedź jest prosta. Czytając Sagę S.M. czułam niedosyt Jaspera, owszem miał swoje 3 minuty w Księżycu i 6 w Zaćmieniu. Zawsze uważałam, że on, Renee i Esme są niedoceniani i omijani. W tym opku, jest inaczej. Jasper jest wspaniałym, czułym i kochającym wampirkiem. Okazało się, że mimo ogromnego pociągu do krwi, potrafi się jednak opanować, jeżeli mu na kimś zależy. Było mu ciężko, kiedy Edward był z Bella,nie mógł się z tym chyba do końca pogodzić, ale jak sam znalazł się na jego miejscu- wszystko się zmieniło. Wiem, że to dopiero początek tej historii i zapewne będzie wiele ciekawych chwil i sytuacji. Pozostaje mi tylko jedno - życzyć ci MEGA WENA, DUŻO czasu na tłumaczenie!
Czekam na kolejny rozdział!
Zdesperowana i zakochana fanka "An Imperfect Love"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pią 16:22, 26 Mar 2010 Powrót do góry

Te dwa rozdziały które pominęłam były mocne. Wczoraj jeszcze przed spaniem sięgnęłam po to co zostało przegapione. Generalnie wszystko zmierza w stronę wybuchu gorącego uczucia. Uparcie ignorowałam fakt posiadania przez Jaspera mocy, mocy wykrywania uczuć Belli. Uczuć które uparcie dziewczyna tłumi, a może raczej już w pełni zasługuje na miano kobiety. Jest trochę sielankowo. Generalnie mnie zatkało, kiedy Bella przyznała że Edward jej nie podniecał , traktował jak zwierzątko - ozdobę do swojego czaderskiego volvo . Chyba ma tutaj racje. Jasper w przeciwieństiwie do Eddiego nie tłumi pierwotnych uczuć, mam tutaj na myśli - zaprzeczanie że jest się mężczyzna i wysuwanie w ciągle faktu że przede-wszystkim wampirem a dopiero później facetem. Głupota, a Jasper tak nie robi - dlatego jego uczucia do Belli są czyste, na zasadzie mężczyzna - kobieta. Edward traktował Bellę momentami jako ofiara - drapieżca a nie tak jak powinien, chwile szczęścia przesłaniały mu myśli w których mógłby zabić Bellę z powodu pociągu do jej krwii. Jasper o tym nie myśli i wychodzi w tej sytuacji o wiele lepiej.. ;D Jest słodki.

Świetny rozdział jak zwykle.. (:
pozdrawiam, Uskrzydlona.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 16:50, 26 Mar 2010 Powrót do góry

autorka to bardzo sprytna osóbka... kreuje nam Jaspera na kogoś, kto rozumie - bardzo ważne dla kobiet... jeśli wiecie co mam na myśli...
Jasper jest takim idealnym Edwardem... bo Edward idealny nie był - irytował nadopiekuńczością i wszystkimi cyrkami, które wyprawiał... a Jasper? Jasper jest normalny - pozwala się dziewczynie wykazać, wspiera ją... jest jej niebem w końcu...
bardzo spodobał mi się ten fragment
Cytat:
Zaczął powoli wracać, w ludzkim tempie, samochód palił się, a płomienie strzelały w górę zza jego sylwetki.
Skoczyłam do niego, nie wzdrygnął się, po prostu szedł w moją stronę. Wyglądał jak niegrzeczny chłopiec wyjęty z filmów… Nigdy nie widziałam takiego smakowitego Bad boya.
Przygryzłam wargę. Wiedziałam, że prawdopodobnie poczuje ode mnie ból, ale nie mogłam przestać. Chciałam zrobić dużo brzydkich rzeczy z tym seksownym, niebezpiecznym blond wampirem, kroczącym w moją stronę.
przypomniały mi się wszystkie filmy sensacyjne, w których super ekstra macho kroczy spokojnie do przodu, w tle ogień... nioch-nioch-nioch....
jakby się tak lepiej zastanowić to Jasper pasuje do tego idealnie... może przez pochodzenie ;P
mam ciarki jak to czytam... mam ciarki jak pomyślę co dalej... mam łzy w oczach, że nie mam tego w polskiej wersji językowej, bo twoje tłumaczenie jest bosskie Corny :) dziękuję za sprawianie mi radości - jakkolwiek brzmieć to nie będzie :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rosie Hale-McCarty-Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Forks takiej małej dziury w stanie waszyngton

PostWysłany: Pią 16:58, 26 Mar 2010 Powrót do góry

świetnie że dodałaś nowy rozdział
bosko piszesz
czekam na więcej:):):):)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin