|
Autor |
Wiadomość |
my_magic
Człowiek
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 23:57, 22 Sty 2009 |
|
haha!
to jest naprawdę... nie z tego świata.
skoro autorka musiała być pod wpływem alkoholu, to
Zgredek tez musi coś ze sobą zrobić by wytrzymywać te katusze i to tłumaczyć xD
ale dzięki wielkie za to, że tłumaczysz, bo nie mogę się doczekać następnej części xD
Edziu-Niedzwiedziu wymiata! ;D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Amandine
Człowiek
Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..
|
Wysłany:
Pią 20:08, 23 Sty 2009 |
|
Zgredkuu... kiedy będzie następny rozdział? ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cacadu
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Gru 2008
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 20:11, 23 Sty 2009 |
|
Zgredziuu!
Wiesz, że Cię wszyscy kochamy
i na nowy rozdział niecierpliwie czekamy :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Pią 20:23, 23 Sty 2009 |
|
Następny rozdział - jutro lub niedziela
Weny nie mam na tłumaczenie :( jeden rozdział tłumaczy moja koleżanka (żebyście mieli szybciej), która już niedługo powinna się zarejestrować na forum, a następny ja.
I jeszcze chciałam się poskarżyć. Był dzień babci a tu żadnych życzeń, żadnych kwiatów, nic
No i pojawiające się wszędzie miziu-miziu. O ile się nie mylę, to zostało po raz pierwszy użyte w moim tłumaczeniu Moje słowa Zastanawiałam się poważnie nad wizytą w urzędzie patentowym, żebym miała na to papierze. Oświećcie mnie, jeśli się mylę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 13:52, 24 Sty 2009 |
|
Ooo :)
Wreszcie się odstresuję :)))
młehehehehe
ooo... proponuje oskarżyć o plagiat :D
może jakieś zadośćuczynienie dostaniesz :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
natka200990
Człowiek
Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 14:48, 24 Sty 2009 |
|
Babuniu kochana... Jak mogłyśmy zapomnieć, niewdzięczne z nas wnuczki..ehhhh...
Już się poprawiamy, wiec Babuniu wszystkiego najlepsiejszego z okazji Dnia Babuni, trochę spóźnione życzenia - przepraszamy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lesiu.
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Sob 15:31, 24 Sty 2009 |
|
Anna Scott napisał: |
Ok, widzę, że ziramy ekipę
Dobrze, że mam dom nad morzem to będą żałobne balety
Może w lasach koło Kołobrzegu są jakieś Głupie, piękne Wampiry?? |
ehh w lasach koło Kołobrzegu i w samym KG nie ma głupich pięknych wampirów,codziennie odruchowo sprawdzam i jeszcze się nie natknęłam :<<
ten ff jest taki głupi że aż śmieszny xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cenzia
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Draculi ;]
|
Wysłany:
Sob 22:03, 24 Sty 2009 |
|
Ten ff jest tak totalnie pokręcony, że aż chce się czytać xD
zgredek gratuluję wytrwałości w tłumaczeniu tego ;d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Sob 23:36, 24 Sty 2009 |
|
Gwoli ścisłości: tłumaczyła ten rozdział Żona Wikinga, ja betowałam – mogą być błędy (dochodzę do wniosku, że trudniej jednak betować czyjś tekst, niż swój).
Pozwoliłam sobie na własne komentarze, oznaczone gwiazdkami *.
Rozdział VII
SPADAJ!
PWB:
Edward i ja staliśmy przez chwilę, trzymając się w ramionach. To, co miało być niesamowitą szkołą, zaczęło przypominać strefę wojenną pomiędzy mną i nie-tak-idealną lalką barbie. Dzwonek zasygnalizował rozpoczęcie zajęć, więc Edward chwycił mnie za rękę i poszliśmy razem pod klasę, gdzie miała się odbyć moja pierwsza lekcja: trgonometria. To był jeden z najgorszych przedmiotów. W mojej starej szkole w Forks oblewałam z niego każdy sprawdzian i nie zaliczałam go na każdym świadectwie szkolnym.
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami i odwróciłam się do mojego chłopaka. - Edward – skarżyłam się jak dziecko, - nie chcę iść na trygonometrię, jest taka nudna i trudna. - Uśmiechnął się, słysząc moje narzekanie i otoczył mnie obronnie rękami. Pochylił się do przodu i pocałował w szyję.
- Bello, wejdziesz do tej klasy, będziesz siedzieć tam przez sześćdziesiąt śmiertelnie długich minut, marząc i fantazjując na mój temat, bo nie możesz znieść bycia daleko ode mnie. Potem znajdziesz się bezpiecznie w moich ramionach i porwę cię stąd na szybki, namiętny pocałunek, zanim znów będziesz musiała iść na lekcję. Przedtem jednak sam poddam się podobnej torturze, siedząc na francuskim i udając, że z zaciekawieniem uczę się języka, który już od dawna znam. Też będę myślał o tobie - o mojej idealnej dziewczynie. - Odwrócił się i zaczął oddalać.
- Kocham cię, Edward! - zawołałam za nim. Odwrócił się i przybiegł z powrotem aby złożyć na moich ustach brutalny pocałunek.
- Ja ciebie też, Bello - wyszeptał.
- Dobra, teraz już spadaj. - Zachochotał, widząc moją minę. Dopiero kiedy skręcił za róg i straciłam go całkiem z pola widzenia weszłam do klasy. Dziewczyny sztyletowały mnie wzrokiem. Zjeżdżać idiotki, on jest tylko mój!
Trygonometria okazała się być dokładnie taka, jak się tego spodziewałam - głupia, męcząca i przepełniona myślami o idealnie umięśnionym ciele Edwarda. Gdy zadzwonił dzwonek, ta małpa nauczycielka zawołała mnie do siebie. Nazywała się Grey i jej osoba była równie ekstcytująca, jak nazwisko. Wyglądała na około czterdziestu pięciu lat i była okropnie szczupła. Miała na sobie workowate, zielone spodnie o podwyższonej talii, do których włożyła brązową koszulę, a na to narzuciła jeszcze dużo za dużą dżinsową kurtkę. Jakby tego było mało jej jasnobrązowe włosy były mocno zniszczone, natapirowane i sianowate, a na nosie spoczywały okulary rodem z lat sześćdziesiątych. Miała zeza, a jej wąskie usta 'zdobiła' gruba warstwa wściekle czerwonej szminki. Była po prostu jedną wielką wpadką ubraniową.
- Bello, jesteś w mojej klasie już od dwóch dni - zaczęła swoim wysokim, piskliwym głosem. - Niemniej jednak udało mi się zauważyć, że zwykle jesteś rozkojarzona. Miałam również okazję zobaczyć twoje oceny z mojego przedmiotu z poprzedniej szkoły, ale to nie jest żadną wymówką, żeby nie zacząć cięzko pracować i naprawić złe wrażenie.
Jej głos byl taki irytujący! Nie dziwota, że byłam tak strasznie znudzona - ONA sama była nudna!Uchhh...
- Ciężko jest mi to mówić na tym etapie, ale chyba pilnie potrzebne ci są korepetycje.
Co? Korki?! To chyba jakieś żarty!
- Pani Gray - zaczęłam przymilnym głosem. - Nie wydaje mi się, żebym naprawdę ich potrzebowała. Dam sobie radę bez korków, naprawdę. Sama muszę się tylko trochę bardziej przyłożyć, to wszystko.
Westchnęła ciężko, a jej skulone ramiona zapadły się jeszcze bardziej - teraz wyglądała po prostu tragicznie.
- Bello, wydaje mi się, że sama nie dasz rady się z tego wyplątać. Zamierzam wybrać jednego z moich najlepszych uczniów jako twojego korepetytora. Jestem pewna, że nauczysz się od niego wiele, jeśli tylko trochę się przyłożysz.
- Że niby co? Nie zamierzam zgodzić się na uczenie przez jakiegoś niewyżytego mięczaka z tłustymi włosami, okularami jak denka od słoików, który pewnie skończy śliniąc się nad moimi własnymi ksiązkami! Na bank, jego ulubioną rozrywką w czasie wolnym jest siedzenie przed monitorem i patrzenie na dziewczyny playboya onanizujac się przy tym, bo sam nie jest dostatecznie rozgarnięty, zeby znaleźć sobie laskę. Facet, który dobrowolnie zgadza się dawać korki osobie w swoim wieku zdecydowanie jest rąbniętym świrem!
- Bello, to nie było miłe! On jest dobrym uczniem i jak na mój gust jest również bardzo przystojny – skomentowała, patrząc w dal, pewnie wyobrażając sobie siebie z nieletnim chłopakiem z którejś klasy. Fuuuj, moja własna nauczycielka leci na gościa z mojego rocznika. Obleśne. Po jakimś czasie dostrzegła mnie ponownie, kiedy chrząknęłam znacząco.
- Przepraszam, co ja to... A tak, poprosiłam żeby przyszedł i żebyście się poznali, rozmawiałam już z nauczycielką angielskiego, zwolniła cię z następnej lekcji, żebyś mogła poznać swojego korepetytora i żebyście mogli już zacząć się uczyć. Ale to jest sytuacja wyjątkowa. Normalnie będziecie spotykali się po lekcjach raz w tygodniu. Zrozumiano?
Przytaknęłam.
Skierowała się w kierunku drzwi, żeby przedstawić mi mojego nauczyciela. Ciekawe jak Edward zareaguje na to całe zamieszanie? Może będzie choć troszkę zazdrosny? Oj, będzie bardzo zazdrosny... To może być interesujące... albo nie całkiem fajne.
Wszystkie te myśli odleciały, kiedy pani Gray otworzyła drzwi żeby wpuścić do środka wyjątkowo ucieszonego Edwarda. O cholera.
- Dzień dobry pani! Czy to Isabella Swan, o której pani wspominała? - zapytał niewinnie, jakby zupełnie nie wiedział, kim jestem. Mój seksowny, gorący niegrzeczny facet był taki genialny! Ale jazda! Juhuhu, żegnaj tłustowłosy kujonie! Nieważne jak to zrobił, ale naprawdę mine zaskoczył! Jest taki seksowny, a to daje świetny efekt!
- Tak, to Bella. Bello, to Edward. Edwardzie, to Bella.
Dawało się wyczuć roztargnienie w jej głosie i dam sobie rękę uciąć, że to przez wizje jakie w tym momencie tworzył jej chory mózg. Edward podszedł do mnie, ujął moją prawą dłoń i złożył na niej swój słodki pocałunek.
- Miło mi cię poznać, Bello. Kiedy jego wargi dotknęły mojej ręki myślałam, ze nie wytrzymam i pocałuję go w usta. Edward też był świadomy obecności naszej nauczycielki w trochę innym świecie, więc skrzętnie to wykorzystał. Zjechał ustami wzdłuż mojego środkowego palca i ucałował jego czubek, potem wziął go do ust... Westchnęłam cichutko - ona na pewno tego nie słyszała, za to Edward tak.
- Pppani Gray - wydusiłam z siebie. - Chyba ma pani rację. - Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, a Edward cofnął się troszkę, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
- Naprawdę, powinnam podciągnąć się w trygonometrii. I zdecydowanie powinnam zacząć od zaraz. Do widzenia. - Ruszyłam w stronę korytarza, mijając po drodze Edwarda. Szczerze mówiąc, to nie miałam pojęcia gdzie idę, ale po pierwsze: byłam tu nowa; po drugie: nie zwracałam uwagi, kiedy mnie oprowadzali. Szłam przez korytarz dopóki nie poczułam ręki Edwarda na swoim ramieniu.
- To jak, gotowa do nauki? - spytał, obdarzając mnie tym uśmiechem, na którego widok po prostu się rozpływałam.
***
Nauka poszła... całkiem dobrze. Polegała generalnie na siedzeniu przy moim stole kuchennym, usiłowaniu przeczytania czegoś z podręczników, rozwiązywania zadań - no dobra, UDAWANIU, że się je rozwiązuje. Szczerze mówiąc, przez cały ten czas nie nauczyłam się kompletnie nic, bo większość czasu sudiowałam wnikliwie usta Edwarda, a nie trygonometrię. Ale co mogłam zrobić? On jest moim narkotykiem, którego cały czas mam za mało. Ja jego również.
Cieszyliśmy się swoją obecnością na łóżku, kiedy spojrzałam na zegarek.
- Kurde. Mamy... o boszzz... jeszcze dwie... jasna cholera... lekcje przed... lunchem. - Mówiłam to, kiedy robił malinkę na mojej szyi, będąc doskonale świadomym, że doprowadza mnie to do szaleństwa. Odsunął się ode mnie, by spojrzeć na mnie żałosnym wzrokiem z ustami w podkówkę.
- Ależ Bello... - Przesunął usta w dół, aż do obojczyka.
- Nnn... ooo?
- Mmm, tak świetnie smakujesz. - Wstrzymałam na chwilkę oddech. Moje serce zaczynało wariować.
- Edward, możemy dokończyć całowanie wieczorem... albo w czasie lunchu... albo kiedykolwiek będziemy mieć wolną sekundkę, ale naprawdę musimy już iść. Proszę? - Teraz to ja zrobiłam podkówkę, a kiedy na mnie spojrzał westchnął zrezygnowany.
- Dobra, ale trzymam cię za słowo. - Żarliwie przytaknęłam ześligując się z łóżka i ciągnąc za sobą Edwarda.
***
Był lunch, generalnie nudy. Alice i Rosalie nalegały, żebyśmy usiedli razem przy stoliku, żeby pogadać.
- A więc - Emmett próbował rozpocząć rozmowę. - My faceci, jedziemy na polowanie w weekend. - Ojej, całkiem zapomniałam, że nie polowałam już półtora tygodnia! - Piszecie się dziewczyny?
- Ja zdecydowanie tak - zgłosiła się Rosalie, całując Emmetta w policzek. Uśmiechnął się.
- Taa, ja też. Jak ma się sytuacja wokolicy? Jakies grizzly? To moje ulubione. - Alice na każdym kroku usiłowała nam wmówić, że bycie małą nie oznaczało bycia słabą.
- Juhu! Maleńka, grizzli to nasze ulubione! - krzyknął Emmett, przybijając Alice piątkę ponad stołem. Nie puściła jednak jego ręki. Spojrzał na nią i zawahał się przez moment, zanim zaczęła miażdżyć mu dłoń.
- Alice... rany... co ty robisz?! Przestań, to naprawdę boli!
- Nie mów do mnie 'maleńka', okej? - Emmett przytaknął, a Alice puściła jego rękę i poklepała go po głowie, mówiąc: - Dobry chłopczyk.
Nagle cała stołówka zamarła. To nie był dobry znak. Ludzie wychylali głowy, żeby widzieć lepiej drzwi wejściowe. Stały w nich trzy barbie. Dwie dziewczyny i wampirzyca. Rozpoczęły pochód między stolikami, jakby był to conajmniej czerwony dywan. Kierowały się w naszą stronę. Lauren i Jessica kroczyły po obu bokach Tanyi, której usta wykrzywiały się w plastikowym, obleśnym uśmieszku.
Edward wzdrygnął się nerwowo; położyłam mu rękę na nodze, żeby go uspokoić.
- Edward, oddychaj. Damy radę, jakoś to przetrwamy. Chyba.
Kiedy zatrzymały się naprzeciw nas, wszystkie oczy wścibskich gapiów skierowane były w naszą stronę.
- Hej Edziuniu, wygląda na to, że chodzimy do tej samej szkoły? - Tanya odrzuciła włosy do tyłu, mówiąc dostatecznie głośno, żeby cała stołówka mogła ją usłyszeć.
- Nie na długo - wymamrotał Edward. Wstał i pochylił się nad stolikiem w stronę Tanyi. Co on wyrabiał? Pokiwał palcem wskazującym w swoją stronę, chcąc żeby Tanya również się pochyliła. Zrobiła to natychmiast, nie omieszkując pokazać dekoltu w tym samym czasie.
- O co chodzi, Edziuniu? - Na jej ustach zagościł wymuszony uśmieszek skierowany do mnie.
- Tanya - zaczął milutko. - ODWAL SIĘ! - Wziął mnie za rękę i zaciągnął na zewnątrz, zanim zdążyłam zobaczyć jej reakcję.
Staliśmy teraz na boisku do piłki nożnej, zaraz obok stołówki. Usłyszeliśmy głośny huk i już Tanya stała obok nas. Szybko dołączyły do niej dwa chodzące akcesoria. Rozejrzałam się i zauważyłam Emmetta, Jaspera i Rosalie za nami. Teraz już cała szkoła otoczyła kółkiem dwie przeciwne drużyny.
- Czemu, do jasnej cholery, cały czas wybierasz ją?! Jestem o niebo lepsza! - wrzeszczała Tanya i wyglądała na nieźle wkurzoną.
- W życiu bym cię nie wybrał! Jesteś tlenioną blond pindą, która ma gigantyczne problemy z osobowością. Wyglądasz na zrobioną z plastiku. Popatrz na Bellę, jest zupełnie naturalna i słodka. Jest mądra, z malusienkim wyjątkiem trygonometrii. - Edward mrugnął do mnie porozumiewawczo. - Ma wielkie serce i stoi murem za tymi, na którch jej zależy. Tanya ty nie masz ŻADNEJ z wymienionych cech*. - Mówiąc to Edward wygądał na wnerwionego do granic możliwości. Kółko delikatnie się zacisnęło.
- Edward, czemu ty nie widzisz, że ja posiadam wszystkie z wymienionych wyżej cech?! - Mój ukochany miał ochotę ją uderzyć, ale położyłam rękę na jego ramieniu. Zatrzymał się nagle i spojrzał na mnie.
- Bello - powiedział ostrzegawczym tonem.
- Nie przejmuj się Edward, olać ją. Nie chcesz chyba mieć opinii damskiego boksera? - Spojrzał na mnie, jakbym była głupia**.
- Czy ja wyglądam na takiego, który się tym przejmuje?
- Nie, dobre spostrzeżenie, ale zostaw to mnie, okej? - Przytaknął niepewnie, więc pocałowalam go namiętnie zanim podeszłam do Tanyi. Stanęłam z nią twarzą w twarz, nasze oczy były na tym samym poziomie, mimo, że miałam wyższe szpilki niż ona.
- Tanya, czemu sobie nie odpuścisz?
- Bo masz coś, czego chcę, zdziro!
- No cóż, ten ktoś a nie coś niestety nie jest dla ciebie. Edward jest mój.
Tłumek wydał z siebie głośne 'OOOCH' i Tanya warknęła, żeby się przymknęli. Natychmiast posłuchali.
-To ty tak mówisz. Kiedyś też był mój, teraz może i nie jest, ale to nie oznacza, że już nigdy nie będziemy razem.
- Jasne. Ale to było „dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami” i nawet nie był świadomy mojego istnienia.
Dysząc wymierzyła mi policzek. Dookoła było tak cicho, że mogłam słyszeć piłkę kozłowaną w oddali. Zareagowałam popychając ją tak, że spadła do tyłu... prosto w błoto.
Zaczeła warczeć i zgrzytać zębami. Podniosła się na czworaki. Otoczenie zaczęło się zamazywać. Wszystkim, co widziałam, była ona i jedynym, co chciałam zrobić, to wyrwać jej gardło. Też stanęłam na czworakach i nawet nie wiem kiedy zaczęłyśmy się bić. Jej ręcę zaciśnięte były teraz wokół mojej szyi, odcinając mi dopływ powietrza – nie, żebym go potrzebowała, ale było to ekstremalnie wkurzające i niewygodne. Moja lewa ręka powędrowała do jej klatki piersiwej - wbiłam paznokcie w jej skórę, a prawa ręka, którą ścisnęłam w pięść, została wbita w jej żołądek. Z bólu zwinęła sie w kłębek i zaczęła piszczeć. Podniosła głowę i spojrzała na mnie, jakbym była postacią z jej największych horrorów. Moja lewa ręka znów była gotowa do zadania ciosu - teraz skierowałam ją prosto w jej zęby. Miałam już wprawę w łamaniu szczęk. Boszz, jak ja jej nienawidzę! Zwijała się z bólu – jeden do zera dla mnie. W normalnych warunkach skopałaby mi tyłek, teraz kierowała się złością a nie głową, więc byłam górą. Jej wiek i doświadczenie powinno działać na jej korzyść, ale w końcu była lalką barbie - z tymi nigdy nic niewiadomo.
Leżała na ziemi i widać było, że wszystko ją boli, podniosła jednak rękę i z całej siły wbiła swoje paznokcie w moje udo. - Wrrr, ty dziwko! Po prostu spadaj! - Moja lewa reka znów chciała powtórzyć uderzenie w brzuch, jednak Tanya tym razem się uchyliła - nie do końca skutecznie - moja ręka zamiast w brzuch uderzyła w kość udową, łamiąc mi środkowy palec. Skrzywiłam się z bólu i wrzasnęłam. Edward przysunął się, żeby mi pomóc, ale głową pokazałam mu, żeby się nie ruszał. Może o niego tu chodzi, ale to moja walka.
Uszkodzona ręka nie nadawała się już do niczego, drugą próbowałam utrzymać ją w jednej pozycji, żeby zapobiec dalszym uszkodzeniom. Zostały mi jeszcze nogi. Tanya upajała się zwycięstwem nade mną, rozpraszając się całkowicie - śmiała się, nie patrząc na mnie. Odsunęłam się i wzięłam nogą zamach - trafiłam prosto w jej głowę. Złamałam jej kark. Ha, doskonale wiedziałam, że teraz ja mam wielką przewagę. Barbie leżała na ziemi. Powoli zaczęłam dostrzegać otoczenie.
Ludzie, którzy oglądali całe to zajście, byli pod wrażeniem mojego poświęcenia*** i jak narazie nie potrafili się ruszyć. Splunęłam na Tanyę zanim odwróciłam się i wtuliłam w ramiona Edwarda. Byłam już w domu. Ujął moją bolącą dłoń i delikatnie przejechał ustami po chorym palcu. Od razu zaczął zdrowieć. Za godzinkę powinno być z nim już wszystko w porządku. Zawsze szybko zdrowiałam, a teraz będąc wampierem ta właściwość jeszcze się nasiliła - była mi niezbędną, kiedy byłam człowiekiem - non stop coś sobie łamałam albo rozbijałam, więc spędzałam dużo czasu w szpitalu.
- Chodź, Edward, zmywamy się stąd. - Objął mnie ramieniem i wszedł w tłum ludzi, którzy stworzyli dla nas małe przejście.
***
Niedługo potem byliśmy już u mnie i Edward poszedł po lód, żeby zmniejszyć mój ból.
- Edward, serio, jest już prawie całkiem wyleczone! Czym się martwisz? - Szedł przez mój pokój niosąc lód owinięty ręcznikiem.
- Martwię się o ciebie, Bello. Nie chcę, żeby coś cię bolało.
Usiadł na brzegu łóżka, delikatnie wziął moją rękę w swoją, dużo większą od mojej, a na nią przyłożył lód. Nie był on taki zimny, przecież byłam wampirem i samo to oznaczało posiadanie zimnej skóry, ale z powodu lekkiego nacisku skrzywiłam się z bólu. No dobrze, może jednak troszkę bolało. Zauważył to i łagodnie zdjął ręcznik z mojej ręki, zamieniając go na swoje usta. Delikatnie zaczął ssać koniuszek mojego palca i powędrował w górę. To sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać: kocham Edwarda. Chcę go całego, calutkiego. Chcę mu dać wszystko****. Jego pocałunki były już blisko ramienia, kiedy wyszeptałam:
- Edward...
- Hmm... - odpowiedział.
- Jestem gotowa. - Spojrzał na mnie, zaprzestając pocałunków.
- Gotowa na co, kochanie?
- Jestem gotowa na ciebie, CAŁEGO ciebie.
- Jesteś pewna? - Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby szukając w nich jakiegoś cienia wątpliwości, ale nie znalazł nic*****.
- Edward, kochamy się i nie ma sensu tego odkładać. Jestem gotowa, kocham cię, a ty jesteś seksowny jak diabli******. Edward proszę, kochajmy się.
Nie potrzebował żadnej innej zachęty; wiedział, że to co mówię to prawda. Jego usta przywarły do moich Zaczął całować mnie głęboko, prosząc o wstęp, którego przecież nie potrzebował; był kluczem do mnie. Wziął mnie na ręce, jak pannę młodą, nie odrywając się od moich ust i przeniósł na środek łóżka. Wspiął się nade mnie. Jego ręka torowała sobie drogę w górę pod moją koszulką, kiedy moja komórka zaczęłą dzwonić. Całkiem o niej zapomniałam, więc leżała na stoliku obok łóżka, czyli tam, gdzie ją ostatnio zostawiłam. Wyplątałam rękę z objęć Edwarda, żeby odebrać. Oj, lepiej, żeby to było coś ważnego. Edward stracił równowagę i upadł, wzdychając z frustracją.
- Halo?
- Bello, gdzie jesteś? - To była Alice.
- W domu. Czemu pytasz?
- Martwiłam się. Walczyłaś z Tanyą, a potem odeszłaś z Edwardem. Nie sprawdziłam nawet, czy wszystko z tobą w porządku. Wszyscy tracili głowę zastanawiając się, co ci się stało.
- Więc... Czuję się w porządku. - Edward ssał teraz moje ucho, odwracając moją uwagę od Alice.
- Och, uch, więc zostawiam cię. Rose i ja wychodzimy z Jasperem i Emmettem na chwilę, więc nie będzie nas do późna w nocy. - Idealnie.
- Okej. Pa, Alice.
- Pa, p... - Nie czekałam, aż skończy odpowiedź, musiałam do czegoś wrócić.
Wślizgnęłam się z powrotem pod Edwarda i już miałam go pocałować, kiedy mój telefon zadzwonił. Zabiję Alice!
Ponownie odebrałam i rzuciłam: - spadaj! - sądząc, że to Alice.
- Och, przepraszam, ale czy rozmawiam z Isabellą Swan? - Zapytała nerwowym tonem jakaś starsza kobieta.
- Tak.
- Nazywam sie Joan, pracuję w szpitalu w Forks. Pilnie cię tutaj potrzebujemy.
- Dlaczego? - Czego mógł ode mnie chcieć szpital?
- Przykro mi to mówić, ale twoi rodzice, Charlie Swan i Renee Dwyer mieli okropny wypadek samochodowy. Nie przeżyli.
*nie wiem, jak u was, ale w moim rankingu najbardziej żałosnych tekstów światowej... ehem „literatury” ten fragment właśnie zajął pierwsze miejsce... Grafomania, grafomania, grafomania do potęgi entej! Nie wiem, czy tylko ja odnoszę wrażenie, że autorce wydaje się, że pisze coś piekielnie poważnego i dramatycznego i cudownego i...
**”jakbym” wydaje mi się w tym przypadku zbędne
*** hellloł, jakie poświęcenie????????????????
****kurde, 12 h temu nie była gotowa, a teraz jest???
*****zawsze wiedziałm, że to ściema z tą całą głębią
****** |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Sob 23:44, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Nymphet
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła, ofc.
|
Wysłany:
Sob 23:49, 24 Sty 2009 |
|
AAA!
Zgredku, normalnie cię ubóstwiam. [hę, kolejną osobę dzisiaj, ale cóż. tak już chyba musi być, bo mam pojemne serducho]
Jezu, za korki z Edłardem to ja bym mogła dać się później posiekać. I jeszcze taka 'nauka' jak on z Bellą... Mrrrau. To jest to, co diablice lubią najbardziej
Tylko dlaczego Alice musiała im przerwać? I jeszcze później ta wiadomość, że jej rodzice nie żyją. Ej, no. To ona miała właśnie zamiar oddać się Eddy'emu, a tamci jej z wiadomością, że jej starzy gryzą piach pod spodem. Booosko. Chociaż osobiście bym tak nie chciała. xd
Z pozdrowieniami z gorącego piekła,
Przebrzydła Nym. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Sob 23:50, 24 Sty 2009 |
|
Część pierwsza - Korki z Edwardem, o mój Boże.
Część druga - Wryło mnie.
Tak zupełnie.
Pogięło autorkę?
Grr. Wrr. Brr.
Bibi, czekamy na więceeej!
p,
Snopy - w szoku. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Snopy dnia Sob 23:52, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Sob 23:51, 24 Sty 2009 |
|
O ja.
Bella jest sierotką :(
Podoba mi się :D
Złamała kark Tanyi ! :D
I dobrze! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 23:53, 24 Sty 2009 |
|
O cholerka~!
Zgredek. Masz u mnie ołtarz za cierpliwość! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Nie 0:00, 25 Sty 2009 |
|
Ginger! napisał: |
Zgredek. Masz u mnie ołtarz za cierpliwość! |
THX.
Biorąc pod uwagę, że betowałam to przez trzy godziny...
Przed chwilą sprawdzałam, czy nczegoś nie dodała aŁtorka.
Nie dodała.
Niech nie dodaje.
Mam jeszcze jeden rozdział, ale nie mogę się za nic do niego zabrać Po prostu mnie wkurza. Chociaż dzieje się coś nowego - BELLA SIĘ UPIJA. Tak, tak. UPIJA. U-P-I-J-A. Muszę to przeliterować, bo miałam lekkie zdziwko.
Chociaż przy tej aŁtorce to chyba normalne.
btw, czytałam jej adnotację przy tymże DZIELE. Pisała m.in., że przyjaciele nazywają ją skałą (bo nigdy nie płacze), ale ona woli tytuł Lodowej Księżniczki |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 0:02, 25 Sty 2009 |
|
zgredek napisał: |
Chociaż przy tej aŁtorce to chyba normalne.
btw, czytałam jej adnotację przy tymże DZIELE. Pisała m.in., że przyjaciele nazywają ją skałą (bo nigdy nie płacze), ale ona woli tytuł Lodowej Księżniczki |
No i wszystko jasne. Jak Edwarda kocham! Ona musi coś brać! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Nie 0:03, 25 Sty 2009 |
|
UPIJA?
Pijany wampir?
Wampir ze złamanym palcem?
Okej, tylko jedno pytanie:
My mówimy o tej samej książce?
T-W-I-L-I-G-H-T?
Tak?
Na pewno? xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Whisky
Wilkołak
Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 0:04, 25 Sty 2009 |
|
Opłacało się tak długo czekać... :D głupiutkie, a mimo to wciąga :D
Miałam nadzieję na dużo MIZIU MIZIU a tu w takim momencie, taka przykra wiadomość... dramatycznie się robi...
Zgadzam się.. autora musi byc pod wpływem silnych środków odurzających,żeby wymyślec takie coś...:D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Whisky dnia Nie 0:06, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Nie 0:09, 25 Sty 2009 |
|
zgredek napisał: |
Autorka zmieniła pewne cechy wampirów, więc proszę się nie dziwić. |
oszzz, aż siebie zaczynam cytować. Czyżby megalomania?
i jeszcze notatka aŁtorki, która miała być przy ns rozdziale, ale ponieważ niektórzy mają wątpliwości, zamieszczam (tak trochę po chińsku tłumaczone, ale nie mam ochoty na 'upiększanie'):
Cytat: |
Notatka autorki
Coś w mojej historii, co zmieniłam w wampirach:
Kolor ludzkich oczu zmienia się, kiedy stają się oni wampirami. Ten kolor jest oparty na twojej osobowości. Na przykład – Belli są brązowe, bo jest właściwie ciepłą osobą o trudnej powierzchowności, przez którą niewielu ludzi może przejść. Ma głębię; trzeba tylko ją znaleźć. Edwarda są zielone, bo jest miły, ale mają ciemniejszą, złą stronę, jeśli z nim zadzierasz. Jasper ma jasnoniebieskie – spokojny na codzień, ale waleczny, jeśli się go do tego zmusi. I tak dalej, i tak dalej...
Wampiry mogą płakać łzami.
Moga zostać zranione (nie przez nieuzbrojonych ludzi, są zbyt słabi). Rzeczy takie jak noże czy pistolety mogą spowodować poważne zranienia – nie odbiją się. Nie zabiją, ale wywołają ból. Wciąż goją się bardzo szybko.
Nie błyszczą się w słońcu, ale są słabsze w świetle słońca – wciąż dużo silniejsze niż ludzie.
Mogą się upić – zobaczycie jak w tym rozdziale*.
Lauren xx |
*mowa oczywiście o rozdziale VIII |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Nie 0:12, 25 Sty 2009 |
|
Och, mój błąd. Ładnie proszę o wybaczenie :D
Kiedy możemy się rozdziału spodziewać?
Nie ponaglam! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 0:12, 25 Sty 2009 |
|
Młehehe....
Ma fantazję autorka, nie ma to tamto...
zgredek, a megalomania nawet jeśli, to ci się należy :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|