|
Autor |
Wiadomość |
Larissa
Wilkołak
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]
|
Wysłany:
Pon 8:43, 11 Sty 2010 |
|
Och, wspaniały rozdział, wspaniały!
Quileuci byli tacy... normalni, lubię, kiedy tak się
zachowują. A Sam... Uwielbiam Twojego Sama!
Wreszcie nie jest tym cichym, zawsze wszystko wiedzącym
mężczyzną. :D
Bardzo spodobała mi się również opowieść Jaspera. Dzięki niej
dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak wyspa Olchon. ;D
A ta scena w kuchni... Świetnie ją rozegrałaś.
Ogólnie wszystkie postacie wykreowane przez Ciebie bardzo
mi się podobają. :)
Tak więc mówię: Pisz dalej, masz tu wiernych czytelników, którzy
z niecierpliwością czekają na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam i życzę Ci, k8ello bardzo dużo weny.
Larissa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
martka
Wilkołak
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 10:40, 11 Sty 2010 |
|
Nareszcie!!!!!!!!!! Kilka wątków w jednym ..mmmyyy rozpieszczasz nas;)
Mnie oczywiście najbardziej zainteresowały interakcje pomiędzy Nią a Nim. Coś się zaczyna dziać i Ed wygląda na bardzo zdecydowanego, piekna postawa. Najgorsze to "ciepłe kluchy" hihi Cięgle jeszcze nie mogę się przyzwyczaić, że Charlie to nie jest ojciec Belli. ale uważam, że taka zamiana ról jest bardzo korzystna, świeżość po prostu.
Mam nadzieję jeszcze coś usłyszeć o intrygującym zyciu Jaspera, a i Quileckie chłopaki to fajna paczka, więc cieszę się, że występują w Twoim opowiadaniu.
Kochana pisz więcej, wiem, że masz dużo obowiązków, ale błagam...
Pozdrawiam Cię mocno :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Pon 12:09, 11 Sty 2010 |
|
Dzięki za powiadomienie .!
No nareszcie się doczekałam pocałunku !!
I nikt im nie przeszkodził .
Świetny rozdział , dużo wątków rozwinęłaś i wiele się działo .
Co do Jaspera to się pomyliłam , nie jest żadnym bad boyem ( w zasadzie trochę mi szkoda ) . Ciekawą opowieść nam przedstawiłaś , mam nadzieję ,że jeszcze Jazz wróci ?
Bardzo mi się podobało , czekam na ciąg dalszy....
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
emtii;)
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 16:21, 11 Sty 2010 |
|
CUDOWNY ROZDZIAŁ!
Wkońcu coś się dzieje;) Bella z Edwardem ..i o to chodzi;)
Ich pocałunek.. mmm..
Nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału. Zastanawiam się co będzie dalej , najlepiej aby w następnym rozdziale było najwięcej Edwarda... i Belli oczywiście;*
Racja , masz wiernych czytelników, więc pisz dalej;* jest dla kogo ,a to jest najważniejsze.
POzdrawiam ;** |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez emtii;) dnia Pon 16:23, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Pon 18:14, 11 Sty 2010 |
|
Najpierw krzyknę, a co mi tam. No może nie... Witam.
Cytat: |
Trochę się dzieje w tym rozdziale, zatem oznaczam ograniczenie wiekowe |
Człowieczku, jeśli wstawiasz ograniczenia wiekowe to pisz od lat ilu, a nie mów, że takowe wstawiasz. Mi to leży, ale jednak powinnaś.
A teraz tekst... *piec minut później*
Nie wiem co napisać, szczerze mówiąc, rozdział bardzo mi się podobał. I czytało mi się go bardzo ładnie. I właściwie to żałuję, ze kiedy się całowali to nie w paradować tata albo Emmett z Alice... Tak by było fajnie. Mówiłam już, że rozdział mi się bardzo podoba? Tak, szkoda. Choć jak dla mnie robi się trochę zbyt sielankowo, uwielbiam czytać ten ff wciąga jak nie wiem co, ale brakuje mi jakiejś potężnej akcji, myślę, że wen od tokowych praw się pojawi. Czytam, czytam tekst mnie pochłonął, a tu koniec i powiedz mi, czy to może być fair?! A ja ci za to długiego komentarza nie dam ( bo nie mogę, ale cii ) Życzę weny, czasu nastroju na pisanie kolejnych rozdziałów.
Pozdrawiam, Anex ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 21:49, 11 Sty 2010 |
|
cóż... całkiem przyjemny rozdział... coraz lepsze i lepsze... coraz więcej się dzieje, ale z drugiej strony zdaje się być niedopracowany do końca...
nie wiem czy wiesz o co mi chodzi... wszystko było cudowne w niedomówieniach, aż nastąpił pocałunek w kuchni (mam pytanie - czytasz All I Ever Knew - po scenie w kuchni zrozumiesz o co mi chodzi)... właściwie dlaczego on ją całuje? nie byli na randce... właściwie nawet nie rozmawiali za bardzo... całowanie po dłoni i badanie reakcji fajna sprawa, ale każda normalna dziewczyna przynajmniej zrobiłaby jakąś niewyjaśnioną minę na takie zdarzenie... a on - nawet gdyby byłaby to czynność niezamierzona - przynajmniej by się powstydzić albo poobserwował :P
no cóż, ale ogólnie to dość interesujący ff :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Wto 18:19, 12 Sty 2010 |
|
Wraca i pisze nowego posta, bo edit ładnie wyglądać nie będzie. Na początku od razu mówię ( tłumaczę się? Raczej nie ) nigdy nie patrzę na zmiany w tytule, tylko na datę, więc jeśli pojawi się jakiś znaczek ja tego nie widzę. A czytam za to wstęp, dlatego moje spostrzeżenia k8ello tak właśnie wylądowały
A teraz, zapomniałam we wcześniejszym poście ( A więc kochana, będzie dłużej haha) napisać jeszcze o czymś, o kimś, ech co ja się będę ze wstępami bawić.
A mianowicie Jasper... Musiałam o nim napisać. Zaciekawiło mnie to, że podróżuje po świecie. Fotograf... też brzmi ciekawie, tylko żałuję, że opowiedziałaś o jego podróży tak jakoś, ogólnikowo? No, jednak krótko co mnie nieco zasmuciło, mam nadzieje, że wspomnisz jeszcze o nim w następnych rozdziałach. Jasper jest, moim zdaniem, zaczyna, bać fajny, nie wiem co zmajstruje, ale... przecież musi się coś dziać, a więc liczę na ciebie i Twojego wena. Jego postać zaczyna mnie bardzo intrygować. Dobra zaczynam paplać już, do następnego rozdziału!
Anex |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anex Swan dnia Wto 18:20, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Wto 19:21, 12 Sty 2010 |
|
Dziękuję Wam, moje drogie, za cenne uwagi.
Larisso - Twoje komentarze są dla mnie takie łaskawe ;D Cieszę się, że panowie z La Push przypadli Ci do gustu, to takie prawdziwe chłopaki z sąsiedztwa, oczywiście będą się pojawiać (no może nie w każdym rozdziale)
martka - dziękuję Ci za nieocenioną pomoc, bałam się, że reszta Ci się nie spodoba...uff! Wiem, że najważniejsze są momenty B&E.
Viviaan - jak obiecywałam, był i całus i to bez przeszkadzania. Co do Jaspera, to on jeszcze się pojawi.
Nie powiem, ale jest ważny...
emtii;) - ciepłe słowa są zawsze mile widziane, a oczekiwanie pobudza apetyt;D
Anex - cieszę się, że mimo tylu uwag, podoba Ci się ;D. Sielankowo jest i owszem, nie wiadomo jednak jak długo jeszcze. Co do akcji, to muszę Cię zawieść, ale nie przewiduję jakiegoś strasznego tempa. Aczkolwiek dziać się będzie. No to świetnie, że tak lubisz Jaspera. Rozmowa o jego podróży będzie wznowiiona wkrótce, obiecuję. Może jeszcze kiedyś napiszesz tylko coś miłego...
kirke - wiedziałam, po prostu, wiedziałam, że zauważysz. Nie, nie jest to niedopracowanie... Ten efekt jest zamierzony. Wszystkie wydarzenia prowadzą do dalszego ciągu. I choć może to tak wyglądać, uwierz, że zrobiłam to specjalnie.
Nie czytałam All I Ever Knew, ale obiecuję spojrzeć, wiem, ze baaardzo to lubisz. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Wto 19:24, 12 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 23:08, 14 Sty 2010 |
|
Cytat: |
kirke - wiedziałam, po prostu, wiedziałam, że zauważysz. |
nie przeceniaj czytelnika, bo się zbuntuje jak przestaniesz chwalić :P
Cytat: |
Nie czytałam All I Ever Knew, ale obiecuję spojrzeć, wiem, ze baaardzo to lubisz. |
jak zaczniesz czytać to pewnie zatoniesz... polecam - zresztą widać w podpisie :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MaRcela14
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 15:51, 17 Sty 2010 |
|
]Mi się bardzo podobał ten rozdział , Ahh ten ich pocałunek , coś niesamowitego , szkoda że taki krótki bo bardzo fajnie mi się czytało i czekam na następne rozdziały z niecierpliwością.Jestem bardzo ciekawa kim jest Maria dla Edwarda i nie mogę się doczekać aż się ona pojawi .
Pozdrawiam . |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MaRcela14 dnia Pon 15:22, 18 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Sob 10:41, 23 Sty 2010 |
|
Witam ponownie wszystkich moich wiernych czytelników i tych, którzy dopiero się pojawią.
Oddaję w Wasze ręcę 11 rozdział.
Jestem coraz bardziej podekscytowana. Mam nadzieję, że Wy także.
Rozdział dedykuję martce, która mnie wspiera.
beta: nieoceniona dredzio (jeszcze raz dziękuję!)
Podziękowania również dla Anex Swan, Viviaan, kirke, MaRcela 14, emtii;), Larissa!
Zapraszam.
Rozdział 11
Dookoła ciągle unosił się smakowity zapach sosu pomidorowego, gdy talerze były już puste, a widelce przestały miarowo uderzać o porcelanę.
- Chłopie... jesteś moim bóstwem kuchennym! Masz talent – sapnął Emmett, klepiąc się po wydatnym brzuchu i odchylając do tyłu. - Mógłbym się nawet z tobą ożenić, gdybym nie był już zajęty.
- Jeśli zgodzisz się prać moje skarpetki, to ja nie mam nic przeciwko – odparł Edward, a jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Wyglądał na całkowicie zrelaksowanego.
Bella patrzyła na niego, wciąż mając przed oczami wydarzenie, które nastąpiło, zanim przyszła Alice ze swoim chłopakiem. Nie wiedziała, co ma o tym sądzić. Na początku była zbyt oszołomiona, żeby zastanowić się nad pocałunkiem. Usta wciąż ją paliły, a ręce drżały, gdy Edward otworzył gościom drzwi. I wtedy pierwszy raz napotkała wzrok przyjaciółki. Znała go dobrze, wszechwiedzący, świdrujący, a jednocześnie troskliwy. Wiedziała, że ma na twarzy wypisane wszystko. Oczy Alice zadały nieme pytanie. Bella odruchowo wyrwała dłoń z ręki, która ją trzymała i schowała za siebie.
Bardzo inteligentnie - skarciła się, kopiąc mentalnie w tyłek. - Teraz się zacznie. Co ja jej powiem? Bo na pewno będzie mnie torturować przy pierwszej okazji, gdy zostaniemy same. Czy to był ten pocałunek? Jesteśmy razem?
Przez cały posiłek, drobniutka szatynka rzucała im znaczące spojrzenia, przyprawiające Bellę o dreszcze. Nie mogąc skupić się na niczym i nie czując już nawet smaku potrawy, nawijała bezmyślnie ostatnią długą nitkę makaronu na widelec.
- To naprawdę było pyszne – przyznała Alice, wciąż lustrując to ją, to Edwarda.
- Dzięki – odparł, podnosząc się z krzesła i sięgnął po talerz Emmetta.
- O! Nie, nie... - chwyciła go za rękę. - Ty gotowałeś, my sprzątamy.
- Jak sobie życzysz – odpowiedział, siadając. Wykrzywił twarz i mrugnął do kolegi. Nawet nie popatrzył na nią.
- Bello, pomożesz mi? - Spytała niewinnym tonem Alice, zbierając talerze i sztućce.
No i proszę... Witajmy w krainie bezkrwawych tortur. - Przewróciła oczami.
- Jasne – wstała, po czym zebrała szklanki i ruszyła nieśpiesznie za koleżanką do kuchni. Szła powoli, przypatrując się kołyszącej przed nią postaci.
Gdy tylko znalazły się same, przyjaciółka odstawiła zastawę na bok, obróciła się do niej i przybrała groźną postawę, opierając ręce na biodrach. Miała poważną minę, a jej brwi ułożyły się w prostą linię, co nie wróżyło niczego dobrego. Taka Alice oznaczała, w najlepszym przypadku, analizę psychologiczną. O najgroźniejszej ewentualności, Bella nie chciała nawet myśleć.
- Proszę cię. Nie rób mi tego – westchnęła, kładąc szkło na blacie obok zlewu. Wiedząc, że musi czymś zająć ręce, żeby się uspokoić, odkręciła gorącą wodę, zatkała odpływ i wlała jabłkowy płyn do mycia naczyń. Chwyciła jasnożółtą gąbkę, mając zamiar najpierw umyć talerze.
- No wiesz... - Alice szturchnęła ją w ramię, zmuszając, by na nią popatrzyła. – Nie jestem w stanie przemilczeć faktu, że oboje machacie tą samą flagą.
- Jaką?
- Pierwszy pocałunek. Mówi ci to coś?
- Ok. Skoro wiesz wszystko, to o co jeszcze chcesz mnie zapytać? - Bella nie próbowała kryć irytacji. Czy ona zawsze musi wszystko rozumieć?!Alice spojrzała jej głęboko w oczy. Wdech, wydech... spokojnie.
- Ty nic nie wiesz – szepnęła, głosem pełnym zrozumienia. - Nie rozmawialiście.
Ona zazwyczaj potrafiła rozszyfrować nawet najbardziej dziwną sytuację. Trzeba jej przyznać, że jest ekspertem. Zwiesiła głowę i poczuła obejmujące ją ramiona. Odetchnęła głęboko, próbując się rozluźnić.
- Nie martw się. Wszystko sobie wyjaśnicie, na pewno... - ciepłe dłonie przesuwały się po jedwabistych włosach Belli. Absurdalny wydał się jej fakt, że ma ochotę płakać. Idiotka!
- Dałyście radę? Nie mam zmywarki. - Głos Edwarda wyrwał ją z zamyślenia.
Odsunęła się od ramion koleżanki i włożyła dłonie w gorącą pianę, chwytając za pierwszy talerz.
***
- F-I-R-C-Y-K – przeliterował Emmett, układając literki równiutko na planszy scrabble. Był bardzo skupiony na tej czynności, a czubkiem języka najwyraźniej sobie pomagał. Potem spojrzał na Edwarda i dodał uszczypliwie - w zalotach!
- Nie podniecaj się tak, proszę – ostudziła go Alice, notując liczby.
Wykrzywił usta, naśladując jej ruchy i w tym momencie dostał literką w oko.
- To nie fair, kochanie – jęknął, rozcierając obolałą powiekę. - Teraz nie będę mógł czytać.
- Daj, pocałuję – pocieszyła go, nachylając się nad rozłożonym na podłodze wielkim ciałem. Cmoknęła jego lewy policzek, a on chwycił jej twarz i pocałował prosto w usta.
Bella jęknęła cicho, przyglądając się ostentacyjnemu okazywaniu miłości.
- Puść mnie, ty brutalu – zaśmiała się Alice, wyswobadzając z umięśnionych ramion. - Niektórzy tutaj nie chcą się całować... - dodała po chwili, patrząc wymownie na Edwarda.
- O, wręcz przeciwnie – zaprzeczył.
Zaraz zapadnę się pod ziemię – Bella próbowała skupić się na ułożonych przed nią literkach. - Albo jeszcze lepiej... kogoś zabiję!
- Komeraże – prawie wykrzyknęła zadowolona ze swej nieprawdopodobnej pamięci. Poznała to obłędne słowo, oglądając film kostiumowy.
- Że niby co? - spytał zaskoczony Emmett.
- Złośliwe plotki – podchwycił Edward, puszczając do niej oczko. Nie była zdziwiona, że znał to słowo. Jeśli nie on, to kto?
- Eee tam – Alice zasmuciła się krytyką. - Żet z kropką daje ci sześć punktów, a za całość masz... aż osiemnaście.
- A co powiecie na landszaft? - Edward pochylił się ochoczo nad planszą, ustawiając kwadraciki.
- Boże... Wyście się umówili czy jak? - Emmett aż uniósł się z podłogi. - Ja tu się dobrze bawię, a wy jak na jakimś turnieju... Kiedy ostatnio widziałeś jakiś kiczowaty obrazek, że cię natchnęło na pejzaże?
Bella parsknęła śmiechem.
- Nie ma to jak scrabble z ludźmi z wbudowanym słownikiem wyrazów obcych w głowie – zawyrokował zdenerwowanym głosem. - Poczekajcie na moją kolejkę. Jeszcze się zdziwicie – odgrażał się poważnie Em. Usiadł po turecku, podparł się pod brodę i z wielką uwagą przyglądał wszystkiemu.
- Birofil – uśmiechnęła się Alice.
- Moja dziewczynka – pochwalił ją. - Ile punktów ma Edward za zwykły kicz?
- Och, zapomniałam. Zaraz... piętnaście. A ja, dwanaście.
- Teraz zaczynam walkę na serio. Uwertura na początek! - klasnął w ręce.
*****
Bella siedziała na huśtawce zwisającej z dachu werandy Edwarda opatulona w cieplutki wełniany koc i przyglądała się przejeżdżającym nieopodal samochodom. Na dworze ściemniało się i robiło coraz chłodniej, ale brązowy materiał, który szczelnie okrywał jej ciało, nie dopuszczał niskiej temperatury. Alice z Emmettem odjechali piętnaście minut wcześniej, po tym, jak odstawiła idiotycznie zabawną scenę „ważnego SMS-a”. Na wspomnienie jej poważnej miny, udawanej oczywiście, Bella uśmiechnęła się szeroko. Na początku miała ochotę zwiać zaraz za nimi, ale potem pomyślała sobie, że przecież muszą zostać sami, żeby sobie wyjaśnić pewne rzeczy. Przymknęła oczy, wdychając mocno zapach mokrych liści i ziemi. Usłyszała skrzypienie desek, gdy ktoś powoli nadchodził. Serce zabiło jej mocniej.
- Chcesz? - Edward szepnął, podsuwając jej pod nos kubek parującego napoju. Spojrzała na niego, biorąc do ręki naczynie. Powąchała, nie dowierzając.
- Czekolada na gorąco?
- Ściśle według przepisu mojej mamy – odparł Edward, po czym zamilkł nagle.
- Tak?
Pokiwał głową, siadając obok niej z identycznym kubkiem w dłoni. Wokół roznosił się aromat kakao, miodu i gorącego mleka. Temperatura porcelany delikatnie parzyła jej palce i dłonie, ale było to na tyle przyjemne, że nie chciała się odcinać od źródła ciepła. Huśtawka poruszyła się nieznacznie w odpowiedzi na jego ciało.
- Wygodnie ci?
- W sam raz – odpowiedziała, zanurzając usta w słodkim płynie. Smakował tak dobrze, jak wyglądał i pachniał. - Czy jest coś, czego nie potrafisz przygotować?
- Od dwóch lat jestem rodzinnym kucharzem. Myślę, że już wszystkiego się nauczyłem.
- Żartujesz? - Nie dowierzała. Popatrzyła na niego, gdy zgarbiony pochylił głowę i pociągnął łyk czekolady. Rozczochrane włosy opadły mu na czoło, przykrywając przymknięte powiekami oczy. W migotliwym świetle świec, które wcześniej ustawił na poręczy, trudno było dostrzec wyraz jego twarzy. Zastanawiała się, o czym myślał.
- Powiedz mi... - zaczęła, a on podniósł wzrok. W źrenicach odbijały się tańczące płomyki, nadając im niesamowity blask. Już miała zapytać o to, co wydarzyło się wcześniej, ale stchórzyła. - Tak bardzo lubisz gotować?
Uśmiechnął się delikatnie, ruszając niedowierzająco głową. Podciągnął lewą nogę pod siebie, prawą dłoń z kubkiem położył na kolanie, a lewa ręka powędrowała na oparcie huśtawki tuż za jej plecy.
- Brat studiuje już trzeci rok i nie mieszka z nami, ojciec wiecznie pracuje. Życie nauczyło mnie jednego... Chcesz jeść, to sobie sam ugotuj. Umiem nawet upiec indyka na święto dziękczynienia.
- Wow – kącik ust Belli uniósł się, gdy usłyszała nutkę dumy w jego głosie. Jak zwykle w chwili zakłopotania, przeczesał włosy. - Ja nie umiem zrobić jajecznicy.
- Założę się, że byłabyś pojętną uczennicą, gdyby ktoś zechciał cię nauczyć.
- Kiedy mogę zacząć kurs?
- Choćby teraz... jeśli jesteś głodna – powiedział dwuznacznie.
Zaśmiała się.
- Jesteś niepoprawny, wiesz...
Gdy to powiedziała, Edward zesztywniał. Uśmiech znikł z jego twarzy, a on zamknął powieki i pokręcił głową. Chwycił palcami nasadę nosa i siedział tak bez ruchu. Potem znów spojrzał jej w oczy.
- Co się stało? - zapytała wprost, nie mogąc znieść niezręcznej ciszy. Patrzył na nią tak intensywnym wzrokiem, że z pewnością mógłby ją przejrzeć na wskroś. Mimowolnie przebiegł ją dreszcz.
- Powiedziałaś dokładnie to samo, co...
- Kto?
Wstał z huśtawki i podszedł do poręczy, opierając na niej dłonie. Palce zacisnął tak mocno, aż kłykcie mu zbielały.
- Są pewne tematy - zamilkł, wzdychając - o których nie umiem jeszcze rozmawiać. Wybacz.
- Myślę, że rozumiem.
- Moje własne demony, ścigają mnie.
- Demony?
Nie odpowiedział, tylko stojąc tyłem do niej, powiedział przejmującym głosem:
- Gdy tu błądzisz, wszędzie ci
Zapomniana, nikła lśni
Jakaś mara przeszłych dni,
Zaczajone błędne twarze,
Gdy wędrowiec się ukaże,
Nagle jawią się jak cienie,
Dreszcz w nim budzą i westchnienie.
Drogie widma w białych szatach,
Niecielesne w obu światach ...
Bella rozpoznała wiersz Poe i dokończyła:
- I na ziemi - i na niebie -
Schodzą - niby mgła - do ciebie. Poe... - podniosła się, wyswobadzając z koca, stanęła za nim i pogłaskała po plecach. Wiedziała, że chce zdeklarować się w jakikolwiek sposób, nawet gdyby on w zamian nie miał jej nic do powiedzenia. Czuła, że coś w nim przyciągało ją jak magnes. – Jeśli będziesz miał ochotę i nauczysz się o tym mówić, ja poczekam...
Pokiwał głową, nie podnosząc wzroku. Cisza była frustrująca, jednak nie chciała zbytnio naciskać.
- Teraz ty mi coś powiedz... - przechylił głowę w jej stronę.
- Co chcesz wiedzieć?
- Ty i Alice w kuchni...
Uuu... Tylko nie to...
- Wydawałaś się taka zagubiona. Dlaczego? Coś jest nie tak?
Westchnęła zrezygnowana, wiedząc, że i tak wszystko mu powie.
- Byłam nieco zaskoczona i nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć na jej pytanie, to wszystko.
- A pytanie dotyczyło? - wyciągał z niej informacje zdanie po zdaniu.
- Tego, co wydarzyło się w kuchni zanim przyjechali – wyszeptała na jednym wydechu tak, że ostatnie słowo było ledwo słyszalne.
- Mówisz oczywiście o naszym pocałunku – powiedział poważnie i palcami dotknął jej podbródka, by unieść go do góry. Musiała podnieść wzrok ze swoich czarno–białych trampek. Jednak nie spojrzała mu w oczy, zatrzymała się na poziomie zmysłowych ust, które uśmiechały się delikatnie.
- Boże, musiałem cię nieźle wystraszyć, gdy tak rzuciłem się na ciebie. Chyba nadal się mnie boisz – zawyrokował. - Przepraszam. To było niestosowne. Czy wybaczysz mi, jeśli powiem, że...
Jego dalsze słowa zatonęły w pisku opon czarnej corvette'y. Zatrzymała się tuż przed wjazdem do garażu Cullena. Zabłysnęły światła, oślepiając Bellę, która przymknęła oczy i instynktownie wtuliła głowę w klatkę Edwarda. Objął ją mocno. Pochylił się, a wtedy ciszę przerwał irytująco głośny klakson samochodu. Było to kilka długich sygnałów, które najwyraźniej miały na celu przywołanie uwagi. Jednak jedyną reakcją stojącego przy niej chłopaka, było przyciśnięcie czoła do jej twarzy tak, by otwarła oczy i spojrzała na niego.
- CULLEN! WIEM, ŻE TAM STOISZ, WIĘC NIE ZGRYWAJ SIĘ I NATYCHMIAST RUSZ TU SWOJE CZTERY LITERY! - wrzasnął przeraźliwy męski głos, po tym, jak drzwi kierowcy otwarły się nad wyraz dobitnie.
- To chyba do ciebie – wymamrotała niezbyt inteligentnie Bella, natychmiast gryząc się w język.
Edward zacisnął pięści, a jego wyrazista szczęka poruszyła się gwałtownie. Poza tym nie drgnął nawet o milimetr. Sytuacja zaczynała być nie tylko niezręczna, ale całkowicie absurdalna.
- JAK SOBIE CHCESZ. CHCIAŁEM OSZCZĘDZIĆ PANIENCE ROZMOWY, ALE JESTEŚ UPARTY. IDĘ! – odgrażał się właściciel corvette, po czym wysiadł z auta, rąbnął drzwiami i ruszył ku werandzie.
Bella spojrzała przez otaczające ją ramię na zbliżającego się szybko człowieka. Był dość wysoki, ale nie wyższy od Edwarda. Miał czarne, krótkie włosy, ciemną kurtkę i takież spodnie. Wbiegając na drewniane schodki, bawił się kluczykami, podrzucając je wysoko i łapiąc po chwili. Przyjrzała mu się dokładnie, bo wydawał się jej znajomy. Gdy stanął przy wejściu, opierając się o drewnianą poręcz i przechylił głowę, wtedy go rozpoznała. Eric Yorkie? Ten Yorkie? Miejscowy gangster, z którym nie zadawał się nikt, kto miał wszystko poukładane w głowie. Był dużo starszy od niej, szkołę średnią skończył kilka lat wcześniej, zanim Rosalie zaczęła tam uczęszczać. Cieszył się w okolicy nieciekawą reputacją, po licznych rozbojach, wymuszeniach i udowodnionym handlu narkotykami. On u syna szeryfa?
- Isabella Swan – stwierdził z szerokim uśmiechem na twarzy. Zmrużył oczy, przyglądając się im uważnie. - Miło cię znów spotkać.
Edward stanął między nią, a przybyłym, osłaniając ją ramieniem. Bella sięgnęła pamięcią wstecz, próbując przypomnieć sobie, kiedy miała ostatnio wątpliwą przyjemność bycia w towarzystwie tego typa spod ciemnej gwiazdy. Niestety, nic nie przychodziło jej na myśl. On jednak pamiętał i wydawał się być bardzo zadowolony z faktu, że ją tu zastał.
- Daj spokój, Cullen. Jestem dobrze wychowany, nie rzucę się na twojego gościa. Mam ci tylko do zakomunikowania kilka rzeczy, więc może zostawimy Bellę tutaj, a sami udamy się w miejsce, gdzie będziemy mogli swobodnie porozmawiać.
Edward nie ruszył się, tylko zacisnął pięści i opuścił ręce wzdłuż tułowia.
- Jak sobie chcesz – zirytował się Eric i podszedł do nich prędko, szarpiąc chłopaka za ramię. Bella jęknęła przestraszona, po czym odsunęła się do tyłu, opadając ciężko na huśtawkę.
Cullen wyrwał rękę z uścisku i upewniwszy się, że z nią wszystko w porządku, poszedł za mężczyzną. Stanęli na trawniku nieopodal i zaczęli szeptać. Odległość uniemożliwiała dokładne przysłuchiwanie się rozmowie. Wyłapywała jedynie głośniejsze słowa i z pourywanych fragmentów, próbowała ułożyć jedną całość.
- Nie wiem, co ona w tobie widzi – wściekał się Eric – ale najwyraźniej pomagasz jej... To jest teraz najważniejsze. Weź... - wcisnął mu do ręki gruby zwitek banknotów.
- Nie robię niczego dla pieniędzy! - warknął Edward i rzucił je na ziemię.
- Do ku*wy nędzy! Nie utrudniaj tego Cullen. Wiem, że nie śmierdzisz kasą. Musisz o nią zadbać... Wiesz, takie tam... kwiaty... romantyzm. - Schylił się i podał mu zawiniątko.
- Jej tego nie potrzeba... Nie mogę udawać, jeśli nic do niej nie czuję...
- I tu się mylisz, mój drogi! Dasz jej wszystko, czego zapragnie. A jak będziesz się stawiał, to łabędź zapłacze... Nie każ mi się posuwać do rzeczy, które są całkowicie zbędne.
- W porządku.
- No, to mi się podoba – klepnął go po policzku i odchodząc, powiedział, wymierzywszy palec prosto w Edwarda. - Wiesz, gdzie się jutro widzimy...
No cóż... Pięknie proszę o komentarze |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Nie 10:38, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Fanka Twilight
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 11:39, 23 Sty 2010 |
|
O kurczę! Czyli Edi jej nie kocha? Cóż, właściwie nie mam nic przeciwko. Wtedy zostawiłby wolne pole dla Jazza, który wykorzystując sytuację, strałby się oparciem dla biednej, zagubionej Belli, pomagając jej przeżyć zawód miłosny, a w końcu (szczęśliwym końcu oczywiście) rozkochałby ją w sobie i żyliby długo i szczęśliwie. The end!
Taa, no to koniec marzeń. Ciekawe czego chce zły Eric od, chyba jeszcze gorszego, Edka. Jaki ma interes w tym, żeby Eddie pomagał Belce? Ciekawe... Założę się, że Eric porwał dziewczynę pana E. i grozi, że zrobi jej krzywdę, o ile ten nie zgodzi się na jego żądania.
W każdym razie czekam na kolejny rozdział z zapartym tchem (więc nie zwlekaj za długo, chyba, że chcesz mnie mieć na sumieniu xD)
Pozdrawiam
F.T. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MissCullen
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 12:51, 23 Sty 2010 |
|
Fanka Twilight - myślę, że się mylisz i to grubo.
Moim zdaniem Edward czuje coś do Belli i to nie o niej mówił Eric. Sądzę, że raczej miało to coś wspólnego z dziewczyną ze szpitala, do której przychodzi Edward (Maria chyba). Być może jest ona jego siostrą, czy kimś takim i chce jej zapewnić jak najlepszą opiekę, skoro jest tak ciężko chora. No i żeby przeżyła jakieś romantyczne uczucie, zanim umrze. Dlatego Edward powiedział, że musiałby udawać. Dla niego jest ona tylko znajomą, co najwyżej przyjaciółką; to na Belli mu zależy. I dlatego też Eric zagroził:
Cytat: |
A jak będziesz się stawiał, to łabędź zapłacze... Nie każ mi się posuwać do rzeczy, które są całkowicie zbędne. |
Łabędź to po angielsku Swan, czyli mówił o Belli.
Tak poza tym, to całkiem ciekawie rozwija się historia, podoba mi się połączenie Alice-Emmett, świetnie ze sobą kontrastują.
Weny życzę,
MissCullen. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Sob 14:40, 23 Sty 2010 |
|
k8ella napisał: |
Może jeszcze kiedyś napiszesz tylko coś miłego... |
?!!!! Że niby co?! Ty chyba nie wierzysz w swoje możliwości, bo o oto chodzi... Ja muszę się do czegoś przyczepić to taka moja wada, a jak już nie mam to bardzo nad tym ubolewam. I wiesz co ? Nie patrz na to moje narzekanie, bo za bardzo bierzesz je sobie do serca.
k8ella napisał: |
Podziękowania również dla Anex Swan, Viviaan, kirke, MaRcela 14, emtii;), Larissa! |
Ja tak teraz w moim imieniu też się wypowiem. Cieszy mnie to, że składasz podziękowania również w moją stronę, jednak to nie Ty powinnaś te podziękowania składać, tylko raczej ja. Ja tylko komentuje i oceniam to co wyszło spod Twojej klawiatury i to jest tylko i wyłącznie Twoja zasługa.
A teraz już coś niecoś o tekście. Teraz właściwie mam bardzo mało czasu, przy okazji jeszcze zakaz. Rodziców nie ma więc się dobrałam do komputera, a że zobaczyłam Twoje opowiadanie, od razu zaczęłam czytać. I powiem szczerze, że nie będę krzyczeć Wspominałaś też, że nie przewidujesz szybkiego tempa... no i co z tego? Został wprowadzony jeszcze nowy wątek i to pięknie owiany tajemnicą, zresztą strasznie mi się spodobał, i to mi w zupełności wystarczy. Dość długie z fajnymi opisami ( próbowałam zastąpić, ale fajny jest tu zupełnie na miejscu ). Spodobała mi się ta cała gra w scrabble, takie zwykłe, a taki interesujące... I nawet nie wiem co mam jeszcze napisać, muszę się wziąć w garść i wreszcie zacząć pisać konstruktywnie
k8ello myślę, że nie muszę wypowiadać się już na temat twojego stylu i tym podobnym rzeczom, bo po co mówić wciąż to samo? Mogę powiedzieć za to, że ff wciąga mnie coraz bardziej, aż się dziwię, bo wcześniej myślałam, że bardziej się nie da. I tak się dłużej zastanawiam nad bohaterami, tak dłużej myśląc doszłam do związku, że te postacie, które wprowadziłaś na początku będą odgrywały jakąś dość ważną rolę, no może nie wszystkie, ale na pewno nie będą to tylko takie epizodyczne postacie. Właściwie nie jest to zbyt odkrywcze, ale cóż zawsze to dość dużo jak na mój poziom inteligencji ^^ Życzę weny czasu i nastroju na pisanie kolejnych rozdziałów, a i oczywiście jak wspomniałaś to i ja dopowiem, dużo nowych czytelników
Pozdrawiam, Anex
O, nawet tak krótko nie było ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Larissa
Wilkołak
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]
|
Wysłany:
Sob 19:54, 23 Sty 2010 |
|
k8ello!
Bardzo się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że jest już nowy
rozdział Twojego opowiadania.
Mogłam wreszcie oderwać się od Balladyny. :)
Cytat: |
Podziękowania również dla Anex Swan, Viviaan, kirke, MaRcela 14, emtii;), Larissa! |
Ja również cieszę się, że składasz podziękowania też w moją stronę. :) Ale zgadzam się z Anex Swan. To ja powinnam raczej je składać. :)
Co do samej treści:
No, bardzo mi się podobało. :) Opisów nie brakowało, ale zauważyłam kilka błędów.
A co do tej rozmowy... To myślę, że nie chodzi o Bellę, tylko o... Marię. Jestem pewna, że to właśnie o nią chodziło. :)
Podoba mi się, że Alice nie jest "chora psychicznie", jaka bywa w wielu opowiadaniach. Nie jest taką porąbaną osóbką wielbiącą zakupy i malowanie Belli. :D
Emmett też jest super. :)
Zbyt konstruktywnych komentarzy to ja nie piszę, ale taka już jestem.
Pozdrawiam i życzę weny, czasu i chęci na pisanie, oraz - oczywiście - wielu czytelników!
twoja wierna czytelniczka
Larissa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Sob 21:42, 23 Sty 2010 |
|
Ten rozdział to jest to, co tygryski lubia najbardziej k8ella naprawdę masz talent kobieto! rozdział dynamiczny, pełen emocji, zaskakujący. Kolejne pytania rodzą się na koniec. Sprawiają, że czytelnik błaga o dalszy ciąg.
Jejku ja chce takiego Edwarda w realu!!! Bystry, inteligentny, dowcipny, oczytany, dobrze gotujący i współczujący. GRrr i do tego dobrze wygląda
Połączenie Alice i Emmetta - bezcenne. Wielki mięśniak i maleńka pchełka rewelacja. Byłoby fajnie, gdyby znowu pojawili sie Rose i Jackob oraz Jasper. Bardzo mnie zaciekawiło to, jak wykreowałaś te postacie. Są takie "inne" od tych, które "spotykamy" w innych ff. I ta ich inność działa bardzo na ich plus w moich oczach. To jak ich wykreowałaś sprawia, że mam ciągle ochotę na następny rozdział z ich udziałem.
Swoim siódmym zmysłem czuję, że w rozmowie Edwarda i Ericka chodziło o Marię. Może dziewczyna się za bardzo zaangażowała w przyjaźń z wolontariuszem?
Wciąga i to bardzo. Zaczyna się dziać coś ciekawego, bo interesująco było od początku.
Weny i wracaj szybko z kolejną częścią |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Nie 14:38, 24 Sty 2010 |
|
Anex, słonko... Ty też nie bierz sobie do serca wszystkiego, co ja piszę. Miałam jakiegoś doła i tak mi wyszło. Uwierz, że Twoje komentarze są jak najbardziej konstruktywne i sprawiają, iż wyduszam z siebie coraz więcej. A przecież o to właśnie chodzi, nieprawdaż? Zatem duś mnie, ile wlezie. Wszyscy na tym skorzystają.
Aurora - Twój siódmy zmysł jest bardzo wyczulony... Co racja, to racja. Edek jest taki cudowny, bo choć staram się, jak mogę, to on zawsze zrobi swoje (uparty jest!). Cieszę się, że wciąga Ciebie i innych. Taki był mój zamysł. Zresztą mówiłam na początku, że akcja rozkręca się powoli.
Larisso - moja Alice jest po prostu prawdziwą dziewczyną, a nie małym potworkiem... Kocha Bellę i już. Dzięki jeszcze raz, Ty wiesz za co.
Miss Cullen - ładnie to wszystko ujęłaś, dzięki za dyskusję i tłumaczenie
Fanka Twilight - czy Edward kocha Bellę, czy też nie, to się okaże. Jednak możesz być pewna, że Jaz będzie w to zamieszany. Postaram się nie mieć Cię na sumieniu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Nie 14:40, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
martka
Wilkołak
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 14:46, 24 Sty 2010 |
|
Właśnie się minęłyśmy...
Kochana k8ello! Czuje, że Twoje pisanie wzbija się na coraz to wyższe wyżyny Twojego osobistego kunsztu. Dziekuję za te dedykację, cieszę się, że moge Ci słuzyc najmniejsza chociaż pomocą. Twoje opowiadanie nabiera tempa, jest coraz bardziej zaskakujące i ciekawe. Scena gry w scrable jest moją ulubioną w tym rozdziale:) Pięknie to rozegrałaś, ale co do tego nie miałam watpliwości;)
Tak sobie myślę, że ta dziewczyna w szpitalu to może być siostra Erica, którą tak Edek sie opiekuje. A może to jednocześnie Maria??
Zagwostka jest, bez watpienia. Ciekawa jestem jak dalej potoczy się relacja Edwarda i Belli, to wszystko jest takie jeszcze kruche i niepewne, że nic pewnym nie może być.
Całośc na 6, gdybyś dała do oceny poloniście;)) Poza tym potrafisz stworzyć piękny nastrój i dlatego tak bardzo lubię Twój styl pisania, opowiadania. Czekam na kolejne jak zawsze
Oddana Ci jestem do ostatniego pomysłu:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Nie 18:54, 24 Sty 2010 |
|
hm, cóż - faktycznie złapałaś mnie - nie komentowałam :P
już naprawiam swój błąd :)
będzie w podpunktach, a bo tak - taki dzień mam :)
plus za:
- żywe dialogi (dość realistyczne i niepowtarzające się, wnoszące wiele do tekstu i tyleż samo sugerujące - co mi tam przyszło na myśl nie wypowiem, bo zepsuje reszcie zabawę, ale wiem o kogo chodzi Ericowi :P )
- za przykład dobrego użycia CAPS LOCKA (przynajmniej według mnie podkreśla wykrzyknienia)
- za Alice i jej wszechwiedzę (która od zawsze niemal mnie ubawia i za każdym razem traktuje to za coś całkiem oczywistego)
- za to, że gangsterem jest Eric Yorkie, a nie Mike Newton (co mi się już naprawdę znudziło)
- za wiersz... wprowadził dużo intymności i jeszcze więcej instynuacji
- za scrabble i za to, że używają 'trudnych słów'
dobra...
teraz minusy :
- za to zdanie:
Cytat: |
Bella spojrzała przez otaczające ją ramię na zbliżającego się szybko człowieka. |
trochę bym tu poprzestawiała i zrobiła coś z człowiekiem bo brzmi sztucznie...
więcej minusów się nie dopatruję
całkiem przyjemny rozdział - w moich ustach, a raczej z mojej klawiatury to oznacza naprawdę dobry literacki posiłek - może nie główne danie na kolację, ale naprawdę wyśmienity podwieczorek :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MaRcela14
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 15:44, 25 Sty 2010 |
|
MMmmm ten rozdział był wręcz cudowny ;]
chce więcej !!
Hmmm pojawia się nowa postać , bardzo interesuje mnie kim jest Eric i mam nadzieję, że w następnych rozdziałach dowiemy się o nim więcej oraz dlaczego Eric szantażuje Edka ;[
Bella pewnie myślała, że chodziło o nią gdy Edek powiedział:
Cytat: |
"- Jej tego nie potrzeba... Nie mogę udawać, jeśli nic do niej nie czuję... " |
miejmy nadzieję że Edward nie miał jej na myśli.
A zdanie:
Cytat: |
"- Boże, musiałem cię nieźle wystraszyć, gdy tak rzuciłem się na ciebie. Chyba nadal się mnie boisz zawyrokował. " |
strasznie mnie rozbawiło ,Naprawde Super!
I myślę , ze te całe zajście z Erickiem związane jest z Marią , ale mogę się mylić ;]
Bardzo dziękuję za podziękowanie ;] i życzę miłego kontynuowania tej wspaniałej opowieści |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MaRcela14 dnia Pon 18:22, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|