|
Poll :: Czy mam to nadal tłumaczyć? |
tak |
|
95% |
[ 390 ] |
nie |
|
4% |
[ 20 ] |
|
Wszystkich Głosów : 410 |
|
Autor |
Wiadomość |
Anahi
Dobry wampir
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 150 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.
|
Wysłany:
Śro 15:32, 05 Lis 2008 |
|
Boję się trochę takiego Edwarda ..
Przeraża mnie to co robi Belli ..
Meyerowy Edward czegoś takiego by w życiu nie zrobił ..
Ale podoba mi się .. Coś nowego.. chociaż TEN Edward mnie przeraża.. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anahi dnia Śro 15:34, 05 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
iskra
Zły wampir
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:34, 05 Lis 2008 |
|
Cytat: |
Iskra - oczywiście w tym co napisałaś masz całkowitą rację. Nie mogę się zgodzić tylko co do zasady. Ja chyba jednak "wolę" kiedy kobieta tak sie zachowuje bo nie ma innego wyjścia, niż kiedy robi to z własnej woli. Jest masa kobiet, które kiedy się zakochują rezygnują ze swoich marzeń, ambicji, planów, z samych siebie, odsuwają się od przyjaciół rodziny i żyją życiem tej drugiej osoby. Problem w tym, że kiedy takie zwiazki się rozpadają, to takim kobietom przychodzi sie zmierzyć nie tylko ze złamanym sercem, ale również z ogromną pustką w życiu - nagle są zupełnie same. Oczywiście ja piszę teraz o realnym życiu i o historiach które znam, bo w sadze Meyer Edward poza tym jednym razem(nie mogę wyjsć z podziwu jak ona świetnie opisała stan Belli, to z czym przyszło się jej zmierzyć, tak według mnie wyglądają rozpady takich związków) nigdy Belli nie zostawi i będzie ją kochał tą szaleńczą miłością do końca. |
Zaraz, masz na myśli, że lepiej żeby kobieta była zmuszona do podporządkowania się niż żeby zrobiła to sama z własnej woli/z miłości, tak?
I tutaj ja się nie zgodzę :) Wolna wola jest ważniejsza... Taka osoba może pójść po rozum do głowy, może zmienić swoją sytuację jeśli jej to nie będzie pasowało. Jeśli jednak będzie jej to pasowało - cóż, przynajmniej będzie szczęśliwa. Kiedy ktoś narzuca komuś pewne zasady sprawy się komplikują i nigdy to do niczego dobrego nie prowadzi.
Ano zbaczamy trochę z tematu (chociaż powiedziała bym, że trzymamy się go jednym palcem). Zawsze miło było podyskutować
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
moniq
Dobry wampir
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 18:50, 05 Lis 2008 |
|
iskra napisał: |
Cytat: |
Iskra - oczywiście w tym co napisałaś masz całkowitą rację. Nie mogę się zgodzić tylko co do zasady. Ja chyba jednak "wolę" kiedy kobieta tak sie zachowuje bo nie ma innego wyjścia, niż kiedy robi to z własnej woli. Jest masa kobiet, które kiedy się zakochują rezygnują ze swoich marzeń, ambicji, planów, z samych siebie, odsuwają się od przyjaciół rodziny i żyją życiem tej drugiej osoby. Problem w tym, że kiedy takie zwiazki się rozpadają, to takim kobietom przychodzi sie zmierzyć nie tylko ze złamanym sercem, ale również z ogromną pustką w życiu - nagle są zupełnie same. Oczywiście ja piszę teraz o realnym życiu i o historiach które znam, bo w sadze Meyer Edward poza tym jednym razem(nie mogę wyjsć z podziwu jak ona świetnie opisała stan Belli, to z czym przyszło się jej zmierzyć, tak według mnie wyglądają rozpady takich związków) nigdy Belli nie zostawi i będzie ją kochał tą szaleńczą miłością do końca. |
Zaraz, masz na myśli, że lepiej żeby kobieta była zmuszona do podporządkowania się niż żeby zrobiła to sama z własnej woli/z miłości, tak?
I tutaj ja się nie zgodzę :) Wolna wola jest ważniejsza... Taka osoba może pójść po rozum do głowy, może zmienić swoją sytuację jeśli jej to nie będzie pasowało. Jeśli jednak będzie jej to pasowało - cóż, przynajmniej będzie szczęśliwa. Kiedy ktoś narzuca komuś pewne zasady sprawy się komplikują i nigdy to do niczego dobrego nie prowadzi.
Ano zbaczamy trochę z tematu (chociaż powiedziała bym, że trzymamy się go jednym palcem). Zawsze miło było podyskutować
|
Ok. skoro władza pozwala to pokuszę się o odpowiedź :) Dla mnie sytuacja w której kobieta rezygnuje z siebie z jakichkolwiek powód jest nieakceptowalna :)A to, co starałam się przekazać w poprzednim poście to tylko tyle, że łatwiej jest mi zaakceptować to, że ktoś robi coś, bo nie ma innego wyjścia, niż sytuację gdy robi to z własnej woli (czyt. głupoty, zaślepienia). Oczywiście ja jestem mocno spaczona na tym punkcie (ktoś gdzieś kiedyś w tej dyskusji przywołał termin 'feminizm' ) :), dla mnie każda kobieta powinna być niezależna, samodzielna, etc. co oczywiście w naturze występuje rzadko. I myślę, że jeśli ktoś podporządkowuje się z własnej woli i z własnej woli rezygnuje z siebie, to to jest prawdziwe niewolnictwo, bo ono tkwi w głowie - a od tego uciec najtrudniej, uciec od tego kim się jest i co się czuje. Natomiast przymuszanie, zewnętrzne okoliczności, to jest właśnie to z czym można walczyć, bo dopóki twój duch jest wolny, można zrzucić wszelkie kajdany (albo i nie jesli sytuacja jest wyjątkowo paskudna)
Strasznie się poważna ta dyskusja zrobiła i nie mam pewności czy forum to dobre dla niej miejsce. nie mniej jednak miło jest wymienić z Tobą poglądy.
Edit: Taak, myślę, że na tym możemy zakończyć dyskusję na forum publicznym i ewentualnie przejść na PW |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hopsz
Człowiek
Dołączył: 28 Wrz 2008
Posty: 69 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 17:27, 06 Lis 2008 |
|
mnie też to strasznie zastanawia, gdzie on ją zabiera :o
coraz bardziej sie mi sie wydaje, ze to faktycznie Edward ją przygotowuje do zostania wamiperm i ze bedzie cały czas tylko z nim ;d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
moniq
Dobry wampir
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 19:45, 06 Lis 2008 |
|
Część czwarta:
Jechaliśmy bardzo szybko. W mojej głowie wszystko wirowało i czułam motyle fruwające w moim brzuchu. Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam nad tym zapanować. Ta niespodzianka doprowadzała mnie do szaleństwa. Wiedziałam, że nie odpowie mi na nurtujące mnie pytanie, gdzie się udajemy, ale musiałam zapytać chociaż ten jeden, ostatni raz.
- Więc dokąd jedziemy? – nie mogłam ukryć swojego podniecenia, co wywołało u Edwarda atak śmiechu
- Bello, czyżbyśmy czuli się lekko podekscytowani? – odwrócił się do mnie i uśmiechnął pokazując swoje perliście białe zęby.
- Nie, - ‘tak’ – chcę po prostu wiedzieć. – nie spojrzał na mnie tym razem, wpatrywał się w drogę przed sobą. No i znowu dopadła nas „cisza”. Cisza zawsze była moim największym wrogiem, sprawiała, że czułam się bardzo niekomfortowo, szczególnie, że nie miałam pojęcia co tak naprawdę Edwardowi chodzi po głowie. Staram się skupić swoją uwagę na krajobrazie na zewnątrz, przypatrując się znikającym obiektom za oknem. Podziałało tylko przez chwilę, po czym znowu poczułam się przytłoczona atmosferą w samochodzie.
Dlaczego się nie odzywał? Czy był zły albo zdenerwowany? Spuściłam głowę. Nagle rozbawił mnie widok moich dłoni ułożonych na kolanach. I wtedy poczułam zimną rękę ściskającą moją dłoń. Edward poniósł ją do swoich ust i delikatnie pocałował.
- Przepraszam Cię Bello, wiem, że często bywam nieobecny duchem, po prostu się zamyśliłem. - nie patrzyłam na Edwarda, ale czułam jego palący wzrok na mojej twarzy.
Wypuścił na chwilę moją dłoń, ale tylko po to żeby zmienić CD. „Claire de lunea”. Dźwięk pianina działał na mnie kojąco. Kątem oka zauważyłam, że Edward znowu się we mnie wpatruje. Wyglądało to tak, jakby badał mnie pod mikroskopem, jakbym była przedstawicielem jakiegoś rzadkiego gatunku. Odwrócił głowę mocniej ściskając moją dłoń.
Popatrzyłam na niego żeby sprawdzić czy był zły. Nie wyglądał na złego. Wyglądał jakby był skupiony na jakimś odległym wspomnieniu, albo czymś, co je przywołało. Odwróciłam głowę w stronę okna dokładnie w momencie kiedy on odwrócił swoją, żeby na mnie spojrzeć. Przekręciłam głowę w jego kierunku tylko po to, żeby zobaczyć jak on znowu odwraca swoją i skupia się na drodze przed sobą. Czy to była gra? Czy on bawił się ze mną?
Zobaczyłam jak kąciki jego ust unoszą się lekko ku górze w delikatnym uśmiechu. Odwróciłam głowę i nie mogłam powstrzymać śmiechu kiedy zobaczyłam, że ponownie odwraca się w moim kierunku. Gorący rumieniec oblał moje i tak już zaróżowione policzki. Kontynuując naszą zabawę ponownie zwróciłam twarz w stronę Edwarda, ale najwidoczniej gra była skończona. Wpatrywał się we mnie hipnotyzującym wzrokiem, od którego w żaden sposób nie mogłam uciec. Wydawało mi się, że jego wzrok prześwietla mnie na wylot jakbym była niczym więcej niż przezroczystym kawałkiem szkła. Usłyszałam jego aksamitny śmiech, podczas gdy jego oczy błyszczały lekko tłumionym rozbawieniem.
- Czy mówiłem ci już Bello, jak pięknie wyglądasz dzisiejszego wieczoru? - wplótł palce w moje włosy i zaczął masować skórę mojej głowy. Starałam się nie dać po sobie poznać, jak wielką przyjemność sprawiał mi ten dotyk. Poczułam, że mogłabym zasnąć, w tym momencie i w tym miejscu. Jednakże ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu zabrał swoją dłoń, podniósł ją do swojego nosa i wziął głęboki wdech. – Hmmmm, jak ja uwielbiam twój zapach.
- Dojeżdżamy na miejsce? – spytałam. Moje pytanie brzmiało bardziej dziecinnie niżbym sobie tego życzyła.
- Spokojnie Bello. Już dojeżdżamy. – Rzuciłam mu świdrujące spojrzenie, po czym odwróciłam głowę w stronę okna. Moje włosy znowu opadły mi na twarz ciężką kurtyna. Nigdy nie mogłam ich uczesać tak, żeby choć przez chwilę pozostały na oczekiwanym przeze mnie miejscu. Podniosłam ręce i zaczęłam zwijać je w kok. Tylko w takim uczesaniu bywały mniej irytujące.
- Co ty robisz? – głos Edwarda przywołał mnie do rzeczywistości i zmroził w tym samym momencie. Spojrzałam na niego i zobaczyłam w jego oczach coś na kształt irytacji. Nie odpowiedziałam mu starając się zgadnąć czy już jest wściekły. – Bella, pytałem cię co robisz?
- Staram się upiąć włosy, bez przerwy opadają mi na twarz i strasznie mnie to drażni. – nie chciałam powiedzieć tego aż tak stanowczym tonem, ale właśnie tak to zabrzmiało.
- Ah tak? – powiedział to wpatrując się we mnie intensywnie. – Czy nie przyszło ci do głowy, że zostawiłbym w łazience jakiś gadżet do włosów, gdybym chciał żebyś je upięła? – poczułam się gotowa na tą sprzeczkę.
- Ja tylko chciałam… - odwrócił się ode mnie, wiedziałam, że teraz jest naprawdę zirytowany. Taka drobnostka potrafiła wyprowadzić go z równowagi!
- Najwidoczniej chciałem żeby były rozpuszczone. – wpatrywałam się w niego z rękami ciągle wplecionymi w niedokończony kok. Opuściłam je na kolana, w konsekwencji czego moje włosy spłynęły kaskadą na moje plecy. – Tak jest ładniej. Znacznie ładniej. Nie wydaje ci się?
- A co cię to obchodzi? – krzyknęłam trochę głośniej niż zamierzałam. Byłam sfrustrowana tym, że Edward rozkazuje mi co mam zrobić z własnymi włosami.
– Przecież nic cię nie obchodzi moje zdanie. Zawsze robisz to, na co ty masz ochotę i nie dbasz o to, co ja o tym myślę. Jesteś niczym więcej jak wszechwładnym świrem! – moje słowa lekko mnie zaskoczyły. Samochód skręcił i Edward zaparkował na poboczu drogi.
Po wyrazie jego twarzy, wiedziałam, że będzie na mnie wrzeszczał. Dlatego nie marnując czasu otworzyłam drzwi od strony pasażera i zaczęłam biec. Nie zdążyliśmy dojechać jeszcze do miasta, dlatego za swój kierunek obrałam pobliski las. Nie minęła dłuższa chwila zanim zdałam sobie sprawę, że nie będę w stanie nigdzie uciec. Niech szlag trafi te obcasy!
Za plecami usłyszałam krzyk Edwarda: - Bella! Bella wracaj tu! – niewiele myśląc, biegłam dalej. Usłyszałam dźwięk otwierania i zatrzaskiwania drzwi od samochodu. Biegłam nadal, aż do chwili kiedy poczułam Edwarda chwytającego mnie za ramiona. Już po chwili byłam unieruchomiona w jego stalowym uścisku. Zaczęłam się wić i bić go po ramionach. Szarpałam głową nie chcą słuchać jego wrzasku, ani nawet tego, co miał mi do powiedzenia. Ścisnął mnie tak mocno, że nie mogłam już walczyć, więc zaczęłam krzyczeć. Krzyczałam tak głośno jak tylko potrafiłam.
Mój krzyk trwał bardzo krótko, bo Edward błyskawicznie zakrył mi dłonią usta
– Przestań się tak zachowywać Bello! Zapomniałaś, że należysz do mnie? – z jego gardła wydobyło się głośne warknięcie. Chciałam ugryźć go w rękę, ale była zbyt szeroka. Zamiast tego skupiłam się na swoim oddechu. Oddychałam przez nos tak głośno jak potrafiłam, bo był to jedyny dźwięk jaki mogłam z siebie jeszcze wydawać i wiedziałam, że będzie go słyszał w tej ciszy.
- Bello, dlaczego uciekłaś? - zabrzmiało to raczej jak napomnienie niż pytanie.
Nie zarzuciłam prób oswobodzenia się z jego uścisku. Ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę to wysłuchiwanie jego krzyków. Kiedy jego dłoń ześlizgnęła się z moich ust, krzyknęłam bez zastanowienia:
- Nienawidzę Cię! – ‘ups’ – pomyślałam.
Oczywiście nie nienawidziłam Edwarda,ale byłam tak zła i sfrustrowana, że powiedziałam to co odczuwałam w stosunku do niego, w tym właśnie konkretnym momencie. Poczułam jak uścisk Edwarda najpierw się rozluźnia, a chwilę później byłam już wolna. Kiedy odwróciłam się żeby na niego spojrzeć, zobaczyłam że jego twarz zmieniła się w twardą maskę. W jego oczach dostrzegłam ogromny ból. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć.
– Edward – chciałam jakoś go przeprosić, ale nie mogłam znaleźć odpowiednich słów.
Uczucie zranienia błyskawicznie zastąpił agresją kiedy odwrócił się ode mnie i zaczął zmierzać w stronę samochodu.
– Wsiadaj do samochodu Bella, wracamy do domu. – ‘wracamy do domu?’ W mojej głowie pojawiło się jedno pytanie: ‘Co z moją niespodzianką?’ Jakby czytał w moich myślach, Edward odwrócił się i powiedział:
- Nie wydaje mi się żebyś w dalszym ciągu zasługiwała na prezent. Więc wsiadaj do samochodu. – ‘ ale ja nie chcę wracać do domu, popełniłam błąd.’, tylko takie myśli kołatały się w mojej głowie.
– Bella nie mam zamiaru powtarzać tego w nieskończonych, natychmiast wsiadaj do samochodu! – wiedziałam, że nic więcej nie uda mi się uzyskać, więc ruszyłam w stronę samochodu ze zwieszoną głową. Nie zaszczyciłam go nawet jednym spojrzeniem kiedy otworzył dla mnie drzwi i pomógł mi wsiąść do środka.
Obszedł samochód dookoła i zajął miejsce kierowcy. Poczułam palącą potrzebę płaczu. Usłyszałam jak wkłada kluczyki do stacyjki. Czekałam na ryk odpalanego silnika, ale wciąż słyszałam tylko głuchą ciszę.
Nie mogłam spojrzeć na Edwarda i sprawdzić co robi, bo wtedy zobaczyłby jak płaczę, a na to nie pozwalała mi duma. Popełniłam jednakże błąd pozwalając żeby jedna łza potoczyła się po moim policzku i upadła na sukienkę, zostawiając na niej mały ciemny ślad. Szlag trafił moją dumę.
Edward podniósł dłoń do mojej twarzy i wytarł ślad łzy z mojego policzka.
– Dlaczego płaczesz? – jego głos nie był agresywny, ale bardziej niż kiedykolwiek wyprany z wszelkich emocji.
- Ja nie płaczę!” – mimo że brzmiało to żałośnie, nie mogłam powiedzieć niczego innego.
Edward zachichotał: - Nie płaczesz? Więc spójrz na mnie. – odwróciłam się od niego jeszcze bardziej tylko po to, żeby jednym ruchem dłoni zmusił mnie do patrzenia na niego. – Spójrz na mnie. – powtórzył. Moje zapłakane oczy spotkały jego.
– A teraz powiedz mi, że to co widzę, to nie jest płacz. – i wtedy poczułam jakby ktoś usunął magiczną zaporę w mojej głowie i łzy zaczęły spływać wodospadem po moich policzkach.
- Oh Bello. – powiedział siadając z powrotem na swoim miejscu i biorąc mnie na kolana.
– Wiesz jak nienawidzę kiedy płaczesz. – nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, po prostu wtuliłam twarz w jego tors. – Co się stało? Dlaczego ty płaczesz?
Po raz kolejny dzisiejszego wieczoru odpowiedziałam mu bez głębszego zastanowienia.
– Chcę dostać swój prezent. – Oczywiście to nie był prawdziwy powód mojego płaczu. Prawdziwą przyczyną była ogromna frustracja i to, że byłam jego więźniem i zawsze musiałam robić to czego ode mnie oczekiwał.
Z jego gardła wydobył się krótki śmiech. – No cóż Bello, myślę, że na to jest już trochę za późno, poza tym, jego już najprawdopodobniej nie ma. – to co powiedział mocno mnie zastanowiło, na tyle że podniosłam głowę i spojrzałam w jego twarz.
- Kogo już nie ma? – popatrzył na mnie z odrobiną współczucia w oczach.
- Twojego ojca. – na te słowa moje serce zaczęło walić jak szalone, a moje oczy wypełniły się niepokojem.
- Mojego ojca? – powtórzyłam ledwie słyszalnym głosem.
- Tak. Zamierzałem zabrać Cię do niego, żebyś mogła go zobaczyć, a później chciałem zabrać cie do twojej ukochanej restauracji na kolację, a resztę wieczoru spędzić w hotelu, w którym zrobiłem rezerwację. Ale twój ojciec czekał na samolot, więc teraz najprawdopodobniej już odleciał.
- Och – to jedyne, na co było mnie w tym momencie stać. Gdybym tylko trzymała wcześniej gębę na kłódkę, teraz umierałabym zapewne ze szczęścia.
Po kilku minutach Edward wrócił do tematu:
- To dlaczego tak naprawdę płakałaś? – nie byłam pewna czy powiedzenie prawdy Edwardowi jest dobrym pomysłem. – Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. – jego głos był miękki i kojący – Obiecuję, że nie będę zły.
- Jestem po prostu sfrustrowana.
- Czym jesteś sfrustrowana?
- No więc, odkąd zabrałeś mnie ze sobą, albo odkąd postanowiłam z tobą
odejść, moje życie stało się nieznośne. Nie wolno mi wychodzić na zewnątrz, mieć przyjaciół, nawet rozmawiać z innymi ludźmi. Jedyne co wypełnia moje życie to praca, praca, praca i jeszcze raz praca. A kiedy popełnię jakiś błąd, albo chcę coś zrobić po swojemu, zaczynasz na mnie wrzeszczeć. Chciałabym odzyskać swoje dawne życie. No i do tego nie mam żadnych czystych ubrań i moje łóżko jest dla mnie za małe… – nie wiem dlaczego wspomniałam o ciuchach i łóżku, ale z drugiej strony skoro i tak przyznałam się do wszystkich swoich zmartwień to co za różnica?
- Rozumiem. Przepraszam cię Bello. Zapomniałem o tym małym szczególe, że jesteś człowiekiem i potrzebujesz do życia świeżego powietrza i przyjaciół. Co do twojej pracy, porozmawiamy później o tym jak mogę cię odciążyć. Postaram się nie być taki władczy w stosunku do ciebie, ponieważ właśnie mi uzmysłowiłaś, że nie jest to do końca w porządku. A co do twoich ubrań – przerwał po to żeby się uśmiechnąć – no cóż, po prostu będziemy musieli wybrać się na zakupy.
- A co z moim łóżkiem? – spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem, tak jakby nie mógł uwierzyć, ze mogę zadawać takie dziwne pytania. Po czym uśmiechnął się swoim szelmowskim uśmiechem i zachichotał.
- Co z nim jest nie w porządku?
- Jest dla mnie za małe. Spadam z niego każdej nocy!
- No cóż, chyba naprawdę nie możesz spać na takim małym łóżku, prawda? Możesz spać w moim. Wierz mi, jest całkiem duże. Jest tam naprawdę sporo miejsca – przerwał na chwilę – na to żeby się wiercić i przekręcać. – uśmiechnął się do mnie – I nie musisz się więcej martwić, jeśli będziesz spadać, złapię cię.
Zanim zdążyłam zaprotestować, przesadził mnie z powrotem na miejsce pasażera i zaczął uruchamiać silnik. Odjechaliśmy z miejsca naszego postoju i zawróciliśmy. – ‘czy naprawdę mieliśmy wrócić do domu?’ – Czy naprawdę wracamy do domu? – zapytałam głośno.
- Spojrzał na mnie przelotnie i powiedział: - Tak.
- Ale co z moją kolacją?
- Co masz na myśli?
- Jestem głodna
- Znajdziesz coś do jedzenia w domu.
W tym momencie byłam naprawdę zdesperowana. Tak bardzo nie chciałam jeszcze wracać do mojego więzienia.
– Proszę?
Edward zatrzymał samochód z uśmiechem na twarzy. Rozejrzałam się wokół siebie i dostrzegłam, że byliśmy pod moją ukochaną restauracją: ‘Bartolii’s Famous Italian food’ Spojrzałam na Edwarda z podnieceniem w oczach. Wyślizgnął się szybko z samochodu i otworzył moje drzwi. Wysiadłam na zewnątrz i chwyciłam wyciągniętą w moim kierunku dłoń. Przez chwilę moje życie na powrót wyglądało tak, jak wtedy kiedy poznałam Edwarda, tak jak powinno wyglądać nasze wspólne życie. I wtedy przypomniałam sobie o czymś. Hotel.
– Czy zabierzesz mnie również do tego hotelu?
- Gdzie? Po co?
Popatrzył na mnie z figlarnym uśmiechem tańczącym na jego ustach. – Bądź poważna Bello. Chyba nie sądzisz, że zostawiłem dla ciebie tę piękną bieliznę bez powodu, prawda? Nie kupiłem jej po to żeby patrzeć na nią ukrytą pod tą śliczną suknią. Planowałem tą noc od bardzo dawna. – dotarł do mnie sens jego słów, ale nie byłam pewna czy powinnam mu uwierzyć.
- Mówisz poważnie? – zapytałam.
- Wiesz, że nigdy cię nie okłamałem Bello. – powiedział to całując mnie jednocześnie w usta. – Poza tym zrobiłem już rezerwację i pomimo tego jak bardzo jestem biedny, nienawidzę marnować pieniędzy.
Dobre sobie. Edward był prawdopodobnie najbogatszym mężczyzną na świecie!
Otworzył drzwi do restauracji i weszliśmy. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez moniq dnia Pią 7:44, 07 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
AliCe;*
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakład psychiatryczny dla obłąkanych
|
Wysłany:
Czw 20:30, 06 Lis 2008 |
|
woo Coraz bardzej mi sie to podoba i Bella Nareszcie walczy (chyba jestem feministką) To jest naprawdę Super pozwala oderwac sie od tej juz troche mdłej , idealnej postaci Edwarda Cullen`a z ksiazki Meyer xD MAM NAdzieje niedługo Przeczytac Kolejną Część tego Fan Fixa xD ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Karolcia955
Gość
|
Wysłany:
Czw 21:38, 06 Lis 2008 |
|
Jejku XD najlepszy ff jaki czytałam XD wreszcie możemy zobaczyć Edwarda z innej strony - złego... władczego i ogólnie straaasznego XD podoba mi się fragment jak Bella mówi edwardowi najpierw, ze chce mieć przyjaciół, chce mieć ubrania... a na końcu się pyta... ''-a co z moim łóżkiem?'' XD świetne...
czekam na dalsze części :D |
|
|
|
|
iskra
Zły wampir
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:40, 06 Lis 2008 |
|
To się robi coraz dziwniejsze :D Szczerze, nie rozumiem Belli. 'Chwiejna' do bólu. Raz pragnie bliskości, raz ucieka, tu płacze tam chichocze. Nie wiem czy można kogoś jednocześnie kochać i nienawidzić. Edward zresztą nie lepszy. Z jednaj strony twardy tyran, z drugiej - wrażliwy mężczyzna. Same skrajności :D
Co do strony technicznej:
Cytat: |
Usłyszałam jego satynowy śmiech, podczas gdy jego oczy błyszczały lekko tłumionym rozbawieniem. |
Satynowa to może być pościel albo kiecka, ale na pewno nie śmiech.
Może aksamitny?
Pzdr.
Ps: Alice, błagam pisz po polsku i nie męcz biednego Caps locka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
karolcia
Zły wampir
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 261 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:13, 06 Lis 2008 |
|
Kurde ! TO się robi coraz dziwniejsze :) Edward jest w każdej częsci większym tyranem :P Bella musi mieć włosy takie jakie chce Edward? :
Cytat: |
- Ah tak? – powiedział to wpatrując się we mnie intensywnie. – Czy nie przyszło ci do głowy, że zostawiłbym w łazience jakiś gadżet do włosów, gdybym chciał żebyś je upięła? – poczułam się gotowa na tą sprzeczkę. |
Jestem pod dużym wrażeniem tego fanficka, ale nie mam pojęcia dlaczego :D Mimo, że Edward jest okropny, traktuje Bele jak zabawke to i tak czytam to z wielką chcęcią :) Prosze o dalsze tłumaczenie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez karolcia dnia Czw 22:14, 06 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
moniq
Dobry wampir
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 7:50, 07 Lis 2008 |
|
karolcia napisał: |
Kurde ! TO się robi coraz dziwniejsze :) Edward jest w każdej częsci większym tyranem :P Bella musi mieć włosy takie jakie chce Edward? :
Cytat: |
- Ah tak? – powiedział to wpatrując się we mnie intensywnie. – Czy nie przyszło ci do głowy, że zostawiłbym w łazience jakiś gadżet do włosów, gdybym chciał żebyś je upięła? – poczułam się gotowa na tą sprzeczkę. |
Jestem pod dużym wrażeniem tego fanficka, ale nie mam pojęcia dlaczego :D Mimo, że Edward jest okropny, traktuje Bele jak zabawke to i tak czytam to z wielką chcęcią :) Prosze o dalsze tłumaczenie. |
Hehehhe czy ja wiem czy to taka tyrania z tymi włosami? nie zliczyłabym razy kiedy wypożyczyłam sobie swojego męża i zrypałam go na drobne na przykład za to, że ubrał się nie tak jak chciałam, czyli jak fleja :) ale ok, masz rację, ja nie jestem po prostu do końca normalna :)
ISKRA ----> dzięki kobieto za czujność. czasem tłumacze to w takim amoku, że nie umiem wyłapać oczywistych błędów językowych, już poprawiłam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nessi
Wilkołak
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Akademii Cross
|
Wysłany:
Pią 20:09, 07 Lis 2008 |
|
[quote="moniq"]
karolcia napisał: |
Kurde ! TO się robi coraz dziwniejsze :) Edward jest w każdej częsci większym tyranem :P Bella musi mieć włosy takie jakie chce Edward? :
Cytat: |
- Ah tak? – powiedział to wpatrując się we mnie intensywnie. – Czy nie przyszło ci do głowy, że zostawiłbym w łazience jakiś gadżet do włosów, gdybym chciał żebyś je upięła? – poczułam się gotowa na tą sprzeczkę. |
Jestem pod dużym wrażeniem tego fanficka, ale nie mam pojęcia dlaczego :D Mimo, że Edward jest okropny, traktuje Bele jak zabawke to i tak czytam to z wielką chcęcią :) Prosze o dalsze tłumaczenie. |
Czy ja wiem ja też uważam że to nie jest aż nie wiadoma jaka tyrania,mam podobne przeżycia jak moniq (też niekiedy rypie chłopaka za to jak się ubrał :D ) i on nie uważa tego za nie wiadomo jaką tyranie tak samo działa to w druga stonę niekiedy to on mówi mi jak mam się ubrać- i nie jestem zła wręcz przeciwnie ciesze się że mu się w tym podobam.Może poprostu Edward lubi Bellę w rozpuszczonych włosach?A że tak się wysłowił, no cóż wkońcu jest wampirem a one same w sobie są władcze Chociaż w tym ff jest czasem naprawdę przerażający ale jak to ktos ładnie napisał takie są niekiedy realia miłości.Nieistnieje tylko miłość idealna i piękna , jest równiez miłość trudna,pełna wyzwań,niekiedy też nienawiści bo jeśli się kogoś bardzo mocno kocha to taka osoba może cię łatwo zranić a wtedy jej nienawidzimy(przez jakiś czas) no i właśnie egoistyczna-bo czasem tak właśnie jest pragniemy zagarnąć całą przestrzeń tej osoby.I taka jest w tym ff miłość Edwarda do Belli.Mi się podoba bo według mnie jest taka jakaś ludzka,poprostu nie idealna(tak jak w Twilight)jest w niej płacz,kłótnie o swoje racje ale też miłość która wydaje się po takiej walce ze sobą czymś naprawdę kojącym.Oczywiście nie które teksty Edwarda są przeginką no ale nikt nie jest idealny nawet wampiry Opowiadanie bardzo mi się podoba naprawde różni się od pierwszowzoru-gdybym znalazła też taka wersję Twilight napewna bym ja kupiła.Według mnie ff godne uwagi i czekam z niespokojem na dalsze części.Z pozdrowieniami dla tłumaczki :D
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nessi dnia Sob 0:38, 08 Lis 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
silver-vampire
Dobry wampir
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 853 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubin
|
Wysłany:
Sob 14:01, 08 Lis 2008 |
|
Niemałe zaskoczenie, jednak ją zabrał do tej restauracji! Zastanawiam się, czy przypadkiem nie zabrać się do pisania własnego ff :D
No i oczywiście Dzięki Moniq! :) Z niecierpliwością czekam na dalsze części. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
akarolina
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 16:43, 08 Lis 2008 |
|
Trochę to hm....
przerażające?
Ale ogólnie to zapowiada się dosyć ciekawie. Zastanawiam się skąd taka nagła zmiana w zachowaniu Edwarda.....
no i oczywiście czekam na dalsze części....
:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anahi
Dobry wampir
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 150 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.
|
Wysłany:
Pon 20:42, 10 Lis 2008 |
|
Kurcze coraz bardziej mi się podoba .. to najlepszy ff jaki czytałam !!
I Edward jest taki inny , fajny tutaj xD
POdoba mi się bardzoOo
Mam nadzieję że będziesz tłumaczyć dalej ;*Bo bardzo dobra robota no !;* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anahi dnia Pon 20:50, 10 Lis 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Natalie
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 191 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 22:41, 10 Lis 2008 |
|
to opowiadanie jest strasznie dziwnie
bella jest traktowana przez edwarda-potwora jak przedmiot
nie podoba mi się, powoduje niesmak
mimo to, trochę ciekawi...
ale jak on ją traktuje! jak ona moze nie reagować?! nie takiego edwarda pokochałam
dziwne, dziwne, dziwne |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Wto 13:09, 11 Lis 2008 |
|
Brutalność i despotyzm Edwarda napawają mnie lękiem, jeśli mogę tak rzec :P A Bella, która zgadza się na takie traktowanie... jak nie Bella Ale fajnie napisane, wzbudzające emocję i przede wszystkim ciekawość
KIEDY KOLEJNE CZĘŚCI??????? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kinietko
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd i stamtąd
|
Wysłany:
Wto 13:32, 11 Lis 2008 |
|
No właśnie Nie żebym chciała cię popędzac, ale kiedy następna notka? Spojrzałam na oryginał i tam chyba jest tych rozdziałów z 13. Bardzo mi sie podobało i niecierpliwie czekam na kolejną notkę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
moniq
Dobry wampir
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 15:16, 11 Lis 2008 |
|
Mam teraz prawdziwy nawal roboty, juz postaram sie wrzucic kolejna czesc.
EDIT: Nie ma za co, cieszę się, że komuś się podoba i ktoś chce czytać. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez moniq dnia Wto 15:46, 11 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
moniq
Dobry wampir
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 1553 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 71 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 14:58, 13 Lis 2008 |
|
Część piąta:
Edward otworzył przede mną drzwi do restauracji. Zapachy które z niej dochodziły zaatakowały moje zmysły. Omal nie dostałam ślinotoku. Edward wyglądał na spokojnego i zrównoważonego. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno wrzeszczał na mnie w samochodzie. Kiedy dochodziliśmy do kontuaru, objęłam Edwarda w talii. Spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Jesteś zdenerwowana? – zapytał naprawdę zainteresowany. Zaskoczył mnie tym, jak dobrze mnie znał. Tak naprawdę to byłam lekko zestresowana. W końcu minęło tak dużo czasu odkąd przebywałam w towarzystwie innych ludzi niż Edwarda. Było mi również troszkę smutno, ale do tego nie chciałam się przyznać.
- Troszeczkę. – czy to mogło go zdenerwować? W przypadku Edwarda, nigdy nie wiedziałam co może wyprowadzić go z równowagi. Nigdy tak naprawdę nie wiedziałam w jakim jest aktualnie nastroju. Czy jest szczęśliwy, chce porozmawiać, czy jest zwyczajnie wściekły. Ścisnął mocniej moją dłoń i uśmiechnął się pochylając nad moich uchem.
- Nie denerwuj się. – popatrzyłam na niego, ale on właśnie rozglądał się po restauracji. Jego twarz była tak piękną, że aż nierealna. Czułam się jak mały potworek stojący obok anioła. Zabrzmiało to bardzo żałośnie, ale w żaden inny sposób nie umiałam opisać naszej pary. Do moich uszu doleciał tak strasznie piskliwy głos, że aż podskoczyłam.
- Witam. Na ile osób? – popatrzyłam na Edwarda, a później znowu na siebie. Pomyślałam o tym jak wiele trudnych chwil mamy za sobą, jak wiele nas łączy. Ale dla kelnerki, która do nas podeszła nie miało to najmniejszego znaczenia, jedyne na czym się skupiła, to Edward. Nawet na mnie nie spojrzała. Przypomniałam sobie nasze ostatnie wyjście do restauracji. To wyglądało bardzo podobnie. Edward zawsze skupiał na sobie uwagę obcych, w przeciwieństwie do mnie.
Spokojny jak zawsze, nie okazując nawet cienia irytacji, Edward odpowiedział tak dobrze mi znanym aksamitnym głosem: - Poproszę stolik dla dwojga. – dziewczyna zamrugała pospiesznie, żeby wyrwać się z odrętwienia i oderwać swój wzrok od jego ust i innych miejsc, które pożerała wzrokiem.
- Oh, dobrze, oczywiście, Panie???
- Cullen. I jeśli nie sprawi to Pani kłopotu, chcielibyśmy prosić o prywatną salę.
- Ależ oczywiście, dla Pana wszystko. – czy ona naprawdę powiedziała przed chwilą to co mi się wydaje? Dla pana wszystko? Potrząsnęłam głową, dziwiąc się sobie, że oczekiwałam innego zachowania od dziewczyny, która była pod urokiem Edwarda po raz pierwszy.
Kiedy podążaliśmy za dziewczyną, Edward się uśmiechał. Ale ku mojemu zadowoleniu, nie był to uśmiech skierowany do niej. Spojrzałam na nią, ale ona zdawała się tego w ogóle nie zauważać, ponieważ dla niej byłam tylko nic nie znaczącą mrówką, dodaną do Edwarda. Nikt nie będzie się przyglądał mrówce, kiedy bez trudności może spoglądać na anioła.
- Proszę uprzejmie Panie Cullen, stolik dla dwojga. Państwa kelner pojawi się za momencik. – dobry Boże!. Ona nie potrafiła nawet zachować powagi na twarzy, kiedy śliniąc się pocierała swoją i tak już całą czerwoną twarz.
- Dziękuję bardzo. – Edward nawet na nią nie spojrzał, kiedy odchodziła. Ale ona za to wygląda jakby dopadła ją strzała Amora i jakby za chwilę miała zemdleć. – Bella? – spojrzałam na Edwarda, który trzymał dla mnie odsunięte krzesło i czekał kiedy usiądę.
- Dziękuje. – w jednym momencie przysunął moje krzesło i usiadł na swoim. No i w końcu się zaczęło: „wpatrywanie się w siebie w ciszy”. Ale nie trwało to na szczęście długo, kelner pojawił się błyskawicznie.
- Witam, mam na imię Joe i będę Państwa dziś wieczorem obsługiwał. Czy mogę na początek zaproponować Państwu coś do picia? – no wreszcie ktoś zauważył, że istnieję!
- Ja wezmę Colę, Bello co dla Ciebie? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się moim ukochanym szelmowskim uśmiechem, a potem puścił do mnie oko.
- To samo.
- Dobrze, czyli razem mamy dwie cole. – powiedział Edward.
- Oczywiście, czy zechcą Państwo złożyć zamówienie teraz, czy potrzebują Państwo kilku minut? – podniosłam kartę dań i zaczęłam przeglądać spis wszystkich potraw o apetycznie brzmiących nazwach
- Zamówimy za kilka minut, dziękuję bardzo. – Edward opowiedział za mnie.
- Przyniosę za chwilę Państwa napoje. – powiedziawszy to, kelner błyskawicznie zniknął. Wszystko w karcie wyglądało tak smakowicie. Nie mogłam się na nic zdecydować. Pizza, spaghetti, ravioli, chleb czosnkowy z prawdziwą włoską zupą pomidorową, cesarska sałatka z kurczaka. Wszystkie te nazwy sprawiały, że zaczęła mi lecieć ślinka. Z wyrazem frustracji na twarzy, próbowałam wybrać pomiędzy pizzą i sałatką cesarską.
- Zamów wszystko, na co masz ochotę Bello. – spojrzałam na Edwarda, który w skupieniu mi się przyglądał. Nie było możliwości oderwania od niego wzroku. Wpatrywał się we mnie z takim zapamiętaniem. Wydawał się lekko rozbawiony moją całkowitą niezdolnością do dokonania wyboru.
- Ale ja naprawdę nie mogę się zdecydować. – powiedziałam to podnosząc jednocześnie menu tak, aby zasłoniło moją twarz. Było oczywiste, że nie jestem w stanie kontrolować się na tyle, żeby przestać się w niego wpatrywać.
- Zauważyłem – powiedział to chichocząc jednocześnie. Opuściłam menu na dół i spojrzałam na niego.
- Co cię tak śmieszy?
- Jesteś absolutnie fascynująca Bello. Nawet nie wiesz na ile sposobów potrafisz mnie rozbawić. Tak dobrze jest mieć cię w pobliżu. – właściwie to spodziewałam się jakiegoś perwersyjnego komentarza na temat tego jak bardzo nie może się już doczekać zabrania mnie do hotelu. Ale nie, to co powiedział zabrzmiało prawie jak komplement.
- Dziękuję … ? – byłam troszkę zaskoczona. Uśmiechnął się, kiedy pochwycił mój wzrok.
- Ja naprawdę nie mógłbym żyć na świecie, w którym nie byłoby ciebie. To byłoby całkowicie niemożliwe. Bardzo cię kocham. – co do cholery spowodowało to wyznanie? Nie miałam pojęcia, ale zdecydowanie nie miałam zamiaru pozwolić tej chwili umknąć zbyt szybko.
- Co jest takiego fascynującego w mojej osobie? – musiałam się dowiedzieć, co tak naprawdę miał na myśli.
- Absolutnie wszystko. To jak wyglądasz, jak pachniesz, jak się uśmiechasz, wyraz twojej twarzy, kiedy się denerwujesz, albo kiedy jesteś wystraszona.
Nie mogłam powstrzymać rumieńca, który rozlał się na moich policzkach. – Albo kiedy jesteś zazdrosna. - moje oczy rozszerzyły się ze zdumienia, kiedy usłyszałam to ostatnie zdanie. Nagle przypomniałam sobie kobietę, która szukała dla nas miejsca w restauracji. Więc to go tak bardzo rozbawiło wtedy.
- Nie byłam wcale o nią zazdrosna! – kiedy to powiedziałam, starałam sie za wszelką cenę ukryć urazę.
- Zazdrosna o kogo?
- O tą dziewczynę!
- Ale jaką dziewczynę? Ja nie wspominałem o żadnej dziewczynie.
- Owszem. Mówiłeś o dziewczynie, która szukała dla nas stolika! I nie jestem i nie byłam o nią zazdrosna!
- Co sprawiło, że przyszło ci do głowy, że mówię o niej? – „Oh NIE” – Upss.
- No więc, sugerowałeś… um.. – starałam się znaleźć cokolwiek co pomogłoby mi udowodnić, że to on jako pierwszy podał przykład tej dziewczyny. Był bardzo ostrożny w tym żeby o niej nie wspomnieć. Wiedział doskonale, że będzie ona pierwsza osobą, która przyjdzie mi do głowy, kiedy wspomni o zazdrości.
I właśnie w tym momencie szklanka zimnej coli wylądowała przed moją twarzą, którą bez zastanowienia chwyciłam i zaczęłam pić. Zrobiłabym wszystko żeby uciec od konwersacji, którą prowadziliśmy.
- Chcesz już zamówić? – Edward spojrzał na mnie.
- Wzięłam do ręki menu i i podjęłam w końcu ostateczną decyzją, mimo że miałam ochotę na oba dania. – Wezmę pizze serową. – kelner szybko zanotował moje zamówienie i odwrócił się w stronę Edwarda.
- A co Pan chciałby zamówić? - Spojrzałam na Edwarda z zagadkowym wyrazem twarzy. On nie jadł, w ogóle. Może inaczej, on jadł, ale nie ten rodzaj pożywienia.
- Poproszę o sałatkę cesarską z kurczakiem. – „a to drań!” Kelner zabrał obie karty dań i uśmiechając się odszedł, żeby przekazać nasze zamówienie. Spojrzałam na niego, obdarzając go swoim najładniejszym spojrzeniem. Ale litości, jak długo można wpatrywać się w Edwarda?
- Nie mogłem się powstrzymać. – kiedy to mówił, zaciskał jednocześnie wargi żeby powstrzymać się od śmiechu.
Całą resztę czasu spędziliśmy na pozbawionej znaczenia konwersacji o pogodzie, lesie i próbie wymienienia wszystkich zwierząt, które miały tylko jedną dziurkę w nosie.
Kiedy przyniesiono nam w końcu nasze jedzenie, zdałam sobie sprawę, że byłam bardziej głodna niż mi się to pierwotnie wydawało. Edward siedział naprzeciwko i wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi, złotymi oczyma. Przyglądał mi się z prawdziwą przyjemnością, kiedy przysunęłam swoją twarz do talerza.
Przesunął swój talerz w moim kierunku, za co byłam mu naprawdę wdzięczna. Wszystko było wyjątkowo pyszne. Wypiłam oczywiście również jego cole, której nawet nie tknął.
Po kolacji byłam zaskoczona tym, jak szybko ten czas przeminął. Kiedy odmówiłam deseru, Edward poprosił o rachunek. Oczywiście jak zawsze nie spojrzał nawet na sumę, która widniała na rachunku. Po prostu wyjął plik banknotów dwudziestodolarowych i włożył go do książeczki z rachunkiem. Kiedy podszedł kelner, Edward kazał mu zatrzymać resztę. Mina klienta świadczyła, że był on wyjątkowo zadowolony z hojności Edwarda.
Z zadowolonym wyrazem twarzy Edward wstał od stolika i wyciągnął dłoń w moją stronę. Wzięłam go za rękę i wyszliśmy z prywatnego pokoju.
Kiedy opuszczaliśmy restaurację powiodłam po jej wnętrzu tęsknym wzrokiem, w końcu nie miała pojęcia kiedy znowu będę mogła wyjść na dwór.
A wracając do Edwarda byłam wyjątkowo zaskoczona tym, że jak do tej pory powstrzymał się od jakichkolwiek dziwnych komentarzy pod moim adresem. Pozwolił mi zamówić to, na co miałam ochotę i nie ani razu nie wracał do tematu: „Jak to jestem zachwycony, że należysz do mnie”. To wyglądało tak, jakby dał mi na chwilę całkowitą wolność. Poczułam się tak, jakbym spędzała czas ze starym, romantycznym Edwardem. Z takim Edwardem, jakiego kochałam. To był bez wątpienia najlepszy dzień jaki przeżyłam od bardzo, bardzo długiego czasu.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który był wyrazem szczęścia, które czułam w tym właśnie momencie. Edward również zdawał się dostrzegać bezmiar mojej radości. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Otoczył mnie swoimi zimnymi ramiona i przytulił do siebie, kiedy wychodziliśmy z restauracji.
Na zewnątrz było już naprawdę zimno. Nie żeby Edward był cieplejszy. Z jakiś powodów, rumieniec który wykwitł na moich policzkach, ogrzewał mnie lekko. Otuliłam Edwarda ramionami, kiedy zmierzaliśmy w stronę srebrnego Volvo.
Pochylił się w stronę mojej twarzy i pocałował mnie w czubek głowy.
– Cieszę się niezmiernie, że dobrze spędziłaś czas Bello.
- O tak! To był naprawdę cudowny, cudowny czas. - uśmiechnął się, rozbawiony.
Otworzył drzwi do samochodu, ale ja naprawdę nie miała ochoty oderwać się jeszcze od niego. Tak bardzo chciałam zatrzymać przy sobie tego nowego Edwarda. Tak długo, jak było to tylko możliwe. Spojrzał mi w oczy i chwycił w palce kosmyk moich włosów. W jego oczach widać było delikatność i coś jeszcze, czego nie mogłam do końca zidentyfikować. Żal? Ból?
- O czym myślisz? – zapytał.
- Chciałabym cię pocałować. – powiedziałam to wtulając swoją twarz w jego zimny, twardy tors. Kiedy spojrzałam na niego ponownie, kąciki jego ust były lekko uniesione w uśmiechu, ale nie patrzył na mnie, wpatrywał się w przestrzeń przed sobą.
- Zrób to proszę. – jego aksamitny głos był fascynujący. Wspięłam się na palce i złożyłam na jego wargach krótki pocałunek.
Spojrzał na mnie i zachichotał.
– To nie był prawdziwy pocałunek Bello. - po chwili spuścił wzrok i wyszeptał: - ale to chyba jedyne na co zasługuję, po tym co ci zrobiłem. Mogę cię jedynie prosić o wybaczenie Bello, jest mi naprawdę wstyd za to jak cię traktowałem.
Pospieszenie zamrugałam oczami. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Czy to na pewno jest Edward? Jest taki inny od tego, z którym spędziłam ostatnie miesiące.
Uniosłam się lekko ponownie i pocałowałam go w usta, tym razem mocno, namiętnie. Jego wargi było lodowate w kontakcie z moimi, ale to mi nie przeszkadzało. Było wręcz oszałamiającym doznaniem. Odpowiedział gwałtownie na mój pocałunek, co sprawiło, że poczułam się naprawdę dobrze. Po chwili, która wydawała mi się zaledwie paroma sekundami, odsunął się ode mnie. Moje serce waliło mi w piersi, a krew w żyłach krążyła jak szalona. Mój oddech stał się urywany. Edward przytknął czubek swojej głowy do mojego czoła.
- Dziękuję ci Bello. – otworzył drzwi do samochodu i posadził mnie na siedzeniu pasażera. Potem otworzył swoje drzwi i wśliznął się na fotel kierowcy. W porównaniu do dźwięków jakie wydawałam próbując uspokoić swój oddech, samochód pracował niemal bezgłośnie.
Edward wyglądał jak posąg. Podczas gdy jego lewa ręka spoczywała na kierownicy, prawą miał zaciśniętą w pięść. Wyciągnęłam dłoń i położyłam ją na jego ręce. Próbowałam rozluźnić jego palce, ale nie miałam z nim żadnych szans. Użyłam całej swojej siły, ale jego dłoń ciągle była zaciśnięta w pięść. Uśmiechnął się widząc moje wysiłki, po czym otworzył dłoń i złączył swoje palce z moimi, kciukiem masując wierzch mojej dłoni.
- Czy nadal mamy zamiar pojechać do hotelu? – spytałam.
- Ciągle mam rezerwację, prawda? – zapytał.
- Oh, no tak.
- No, chyba że nie masz ochoty jechać. – „czy on właśnie dał mi wybór?”
- Nie, w porządku, możemy jechać. Wiem jak nie lubisz marnotrawić pieniędzy. - spojrzał na mnie i się roześmiał. To naprawdę był najpiękniejszy dźwięk na świecie. Podniósł moją dłoń do swoich ust i delikatnie ją pocałował.
- Jak sobie życzysz. Masz dla siebie oddzielny pokój, zadbałem o to – „Możesz to jeszcze odkręcić?” – pomyślałam.
- Dziękuję ci Edwardzie. – włączył radio i wsunął CD z muzyką klasyczną, poczym ponownie wziął mnie za rękę. Oprałam się wygodnie o swoje siedzenie i zamknęłam oczy. Rzuciłam mu krótkie spojrzenie żeby zobaczyć czy mi się przygląda, ale był odwrócony w inną stronę. Mimo to wiedziałam, że w jakiś sposób mnie obserwuje.
- Śpij moja Bello. – zamknęłam ponownie oczy, ale nie mogłam zasnąć. Nie chciałam stracić ani jednej chwili z tych, które dane mi było spędzić z nowym Edwardem. Spojrzał na mnie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Przekręcił delikatnie moje ciało w swoją stronę i położył moją głowę na swoim torsie, otaczając mnie jednocześnie ramieniem. Pochylił się nade mną i zaczął cichutko nucić mi piękną melodię do ucha. Jego głos pieścił moje uszy, nie byłam w stanie dłużej słuchać muzyki z CD.
Zamknęłam oczy, czując jak moje ciało powoli poddaje się senności. Poruszałam się od czasu do czasu żeby sprawdzić czy to aby nie jest sen, a gdyby się okazało, ze jest nim w istocie, to chciałabym się nigdy nie obudzić. Poczułam jak osuwam się na krawędź snu. Mój umysł pogrążał się w niebycie.
Edward musiał zauważyć, że już prawie śpię, ponieważ wyłączył radio i otulił mnie swoją słodko pachnącą, skórzaną kurtką. Masował czubek mojej głowy, przesuwając swoją dłoń od czasu do czasu na mój policzek. Usłyszałam jeszcze jak wyszeptał mi do ucha: - Śpij słodko, moja mała Bello – po czym pocałował mnie w czubek głowy. I po chwili jakby jego słowa były czarem, zasnęłam.
EDIT: przepraszam, że nie udało mi się dotrzymać terminu publikacji tej cześci, jestem po prostu bardzo zarobiona. Przepraszam też za błędy, tłumaczyłam w pośpiechu, wiec na pewno pojawiło się ich sporo.
Nie mniej jednak: enjoy. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez moniq dnia Czw 15:10, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
PaulinaK
Człowiek
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 15:19, 13 Lis 2008 |
|
No proszę, Edward powoli znowu staje się TYM Edwardem. Tylko czemu mam wrażenie, że nie na długo? To chyba najciekawszy fanfic z Twilight, jaki czytałam. Po raz kolejny muszę napisać, że sam pomysł bardzo mi się podoba.
Moniq, dziękuje za przetłumaczenie kolejnej części i, cóż, niecierpliwie czekam na szóstą. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|