|
Autor |
Wiadomość |
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:20, 02 Lip 2009 |
|
Hej, czekałam z niecierpliwością na następny odcinek i doczekałam się.
Rozdzialik był fajny, ale troche krótki. Mam nadzieję, że zrobisz coś z tą Tanyą, bo jej nie cierpię.
Fajna była ta wymiana zdań w toalecie. Taka realistyczna.
pozdrawiam M.W |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Czw 16:49, 02 Lip 2009 |
|
AAAAAAAAAAAAAA rozdział naprawdę spox ja nie wiem jakis taki dzień miałam ale jak czytałam ten rozdział to tak strasznie . . . strasznie smutno mi było. Taa ich rozmowa On nazwał ją ździrą ona go dziwką i udali się w swoje strony. :( Już myślałam że ona go ździeli a tu NIE :):) Wow ja bym nie wytrzymała:D:D
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:54, 02 Lip 2009 |
|
Moje Kochane Tanaya jeszcze pokaże pazurki, ale skutecznie ją uciszę, ale tylko na chwilę bo później później kiedy już wszystkim się będzie wydawać, że jest dobrze ona pokaże na co ją stać, ale nie będę więcej zdradzać:P Co do Edwarda to się zastanawiam jeszcze czy coś mu zrobię...:P
Moim celem było ukazanie Jacoba jako prawdziwego przyjaciela i osobę bardzo opanowaną, bo w końcu jest zawodowcem i musi się kontrolować, chociaż...:P
Jeszcze trochę potrwa zanim dowiemy się o co chodzi między T a E:) W końcu Bella musi się nacierpieć, bo jakby to było:D
Cieszę się niezmiernie, że ktoś to czyta i z tego względu może nawet dzisiaj znajdę trochę czasu by coś naskrobać, chociaż kapinkę. Pozdrawiam i całuję Maris:*
AndziulaW: Bella nie wyładuje się na nim... ona załatwi to... inaczej:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marisa:* dnia Czw 17:27, 02 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Sob 21:07, 04 Lip 2009 |
|
marisa no ładnie !! Ja to sobie teraz nie dam spokoju i tak chodzę i chodzę i się zastanawiam jak ona to załatwi hmmm ?? No jak ??? Jak sie pytam XD :D:D:D heh nooo ja jestem bardzo bardzo ciekawa. Już nie mogę się doczekać :D:D Dzięki teraz ciekawość mnie jeszcze bardziej zżera :*
Pozdrawiam :D:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Sob 22:06, 04 Lip 2009 |
|
normalnie nie wiem co powiedzieć. : D
strasznie mi się podobało, ciekawe co teraz zrobią...
akcja z Jacobem? I bardzo dobrze, niech E. trochę pocierpi. Wgl to ciekawe czemu nie może od Tanyi odejść... xd
czekam na dalsze części i życzę veny!
p,Mirell. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 23:48, 08 Lip 2009 |
|
Zapraszam do czytania i konstruktywnego oceniania i komentowania. pozdrawiam serdecznie i chciałam również ogłosić, że mam już połowę następnego i czekam, na czas wolny, bo coś trudno z nim ostatnio. :)
BETA: (jak zawsze) lilczur
Rozdział 12
Obudziłam się strasznie zmęczona, miałam opuchnięte oczy i bolało mnie gardło. Zamiast zwlec się z łóżka, tępo patrzyłam w sufit. Mogłabym tak leżeć do końca życia, zawieszona pomiędzy słodką, wyimaginowaną obłudą, a okrutną i bezlitosną rzeczywistością. Pocierałam czoło i oczy, chcąc choć odrobinę wyswobodzić się z tej pułapki. Wmawiałam sobie, że wszystko jest w porządku. Chciałam wierzyć, że świetnie sobie radzę, mam pełną kontrolę nad całą sytuacją i potrafię zdusić w zalążku to, co tliło się w moim sercu. Jaka byłam naiwna! Wydawało mi się, że jestem panią swojego życia, ale to nieprawda. Wiedziałam już, że nie potrafię zniszczyć w sobie miłości do Edwarda. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko próbować i aby tego dokonać, będę musiała unikać go jak ognia. Szkoda, że nie wszystko idzie po mojej myśli i ten, którego mam zamiar unikać, będzie wszędzie obok, za mną, przede mną, ze mną jak prawdziwy gnębiciel i prześladowca. W końcu to niby przeznaczenie nas sobie przypisało…
Ubrałam się w koszulkę Jake’a i udałam do kuchni, gdzie mój przyjaciel pichcił właśnie śniadanie dla nas dwojga.
– No, w końcu śpiąca królewna się obudziła. – Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. – Czyżby jakiś książę ci w tym pomógł? – Kątem oka rzucił mi spojrzenie.
– Haha, jakie śmieszne. – Usiadłam przy stole i złapałam się za bolącą głowę.
– Uuu, czyżby moją Bellę nawiedził kac? – spytał Jake, nakładając jajecznicę na talerze.
– Bo mnie lubi, dlatego mnie odwiedza, a ty pewnie jesteś dla niego nieuprzejmy i nie składa ci wizyt. A tak w ogóle, to bądź cicho, bo właśnie do mnie mówi. – Zaczęłam pocierać czoło i przeczesywać włosy, ponieważ ból się nasilał.
Jacob wybuchnął śmiechem, podał mi jakieś prochy i wodę. Później zjedliśmy śniadanie przy akompaniamencie naszych śmiechów. Zaoszczędziłam mu wiedzy na temat powodu mojego wczorajszego popsucia humoru, ponieważ nie chciałam go zdenerwować. Postanowiliśmy spędzić dzisiejszy dzień razem, tak jak za starych, dobrych czasów. Udaliśmy się na parking i wsiedliśmy do jego nowego wozu, którym był czarny aston martin. Pojechaliśmy do mojego mieszkania, po drodze mijając ulice tętniącego życiem Nowego Jorku. Rose i Alice były bardzo ucieszone i zaskoczone wizytą Jacoba. Stwierdziwszy, że mój przyjaciel poradzi sobie z dwiema szalonymi dziewczynami, udałam się do łazienki, aby wziąć relaksujący prysznic. Umyłam włosy, wyobrażając sobie, że Edward się nimi bawi, mydliłam ciało, marząc, że to on je dotyka. Czułam się niczym w bajce, jak wtedy, kiedy wszystko było takie piękne. Kiedy zdałam sobie sprawę, że właśnie o nim myślę, przesunęłam baterię w stronę niebieskiego koloru. Gdy zimna woda studziła moje ciało, otrzeźwiała również mój umysł i odpędzała ode mnie myśli o Edwardzie. Wytarłam się ręcznikiem i z głową pochyloną w bok, patrzyłam w lustro. Przymknęłam oczy - chciałam przypomnieć sobie jego zapach, ale za cholerę mi się to nie udawało. Dotknęłam palcami ust, wyobrażając sobie, że są to jego palce, a następnie usta. I dzięki Bogu te chore fantazje przerwały salwy śmiechu moich przyjaciół. Szybko się ubrałam, wysuszyłam włosy, uprzednio wcierając w nie specyfik od loków, użyty dzień wcześniej i wyszłam im na spotkanie.
Jacob doskonale owinął sobie Alice i Rose wokół palca, ponieważ obie patrzyły na niego jak w obrazek.
Jeszcze podpadnie Emmettowi i Jazzowi – pomyślałam.
Dziewczyny opowiedziały nam, jak to na wczorajszej imprezie, po tym jak już zniknęliśmy, Edward upił się, szukał zwady i pokłócił się ze swoją głupią dziewczyną. Okazało się, że dziewczyny również za nią nie przepadały.
O dwóch sojuszników więcej.
Wesołe rozmowy przerwał telefon Jake'a.
– Co jest? – zapytał, odbierając. – Aha, ok. Zaraz będę, jestem u Belli. – Ciekawe z kim rozmawiał? Na pewno z kimś, kto mnie zna.
– Bello, masz pozdrowienia od mojego brata – zwrócił się do mnie Jacob. Ucieszyło mnie to i również kazałam pozdrowić Quila.
– Nie wiem, czy będzie chciała, ale postaram się – powiedział z powrotem do słuchawki. – Dobra, to ja kończę. Na razie.
– Przepraszam was panie, ale mój nadgorliwy braciszek niecierpliwie mnie oczekuje – zwrócił się do moich współlokatorek. A do mnie:
– Bello, Quil zaprasza cię do siebie. Jakbyś miała ochotę, mogłabyś ze mną jechać, muszę odebrać tylko jakieś papiery.
– Jasne, że z tobą pojadę. Tak dawno go nie widziałam. A ciekawe, jak się czują Mike i Angela po imprezie? – Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy przypomniałam sobie ich wczorajszy "zgon".
– Taa, ciekawe...
Alice i Rose uśmiechały się słodko. Kiedy w końcu uwolniły się spod uroku Jacoba, Rose zapytała:
– Przyjedziecie później? Chciałybyśmy coś przygotować. Yyy… nie wiem, jakiś poczęstunek?
– Dzięki dziewczyny, może wieczorem wpadniemy. Porywam Bellę na cały dzień. – Jake popatrzył na nią zawadiacko i dodał: – Powiedzcie chłopakom, że z miłą chęcią wybrałbym się z nimi na jakiegoś browara. – Tymi słowami przypomniał im, że mają już swoich chłopaków, więc trochę zawiedzione powiedziały:
– Bawcie się dobrze.
– Dzięki, pa dziewczyny – pożegnałam się i zamknęłam za nami drzwi.
Pojechaliśmy do firmy Blacków, gdzie spotkałam skacowanych Angelę i Mike'a. Nie mieli nawet ochoty na pogawędki ze mną, dlatego od razu udałam się za Jakiem do gabinetu dyrektora. Quil siedział za swym biurkiem i przeglądał jakieś papiery. Ubrany w świetnie dopasowany garnitur, nie przypominał tego człowieka, którego znałam przed laty. Na moich ustach pojawił się uśmiech na wspomnienie tych chwil, kiedy byliśmy młodsi i nie wyobrażaliśmy sobie, że Quil może zasiadać na takim stanowisku. Człowiek nie jest w stanie przewidzieć wielu rzeczy.
– Witaj Bello, pięknie wyglądasz. – Podszedł do mnie, pocałował mnie w policzek i mocno objął.
– Tobie też niczego nie brakuje – odparłam i poklepałam go po brzuchu.
Quil podrapał się po głowie.
– Mam stresującą pracę – próbował się tłumaczyć.
– Jasne! To ja mam stresującą pracę. Moim szefem jest brat! – stwierdził z rozbawieniem Jake. – Bello, pamiętaj - nigdy nie rób interesów z rodziną.
– Zapamiętam – odparłam ze śmiechem.
– Nie widać po tobie tego stresu – śmiał się Quil.
– Bo umiem to maskować. Gdybyś wiedział, ile siwych włosów mam przez ciebie. – Jake z udawanym wyrzutem wskazał palcem na brata.
– Mam dziwne wrażenie, że po dłuższej współpracy z tobą, braciszku, ja też osiwieję – odgryzł się Quil, po czym, zmieniając temat, zapytał mnie:
– Bello, napijesz się czegoś? Pewnie jesteś głodna i spragniona, a my tu o głupotach.
– Nie, dziękuję, w ostateczności mogę napić się wody – odparłam.
Posiedzieliśmy chwilę w jego gabinecie, rozmawiając o starych i obecnych czasach. Dowiedziałam się kilku rzeczy, na przykład tego, że ich ojciec - Bill znalazł sobie o wiele młodszą od siebie żonę. Wszyscy wiedzą, że panna leci na jego kasę, ale skoro on jest szczęśliwy, niech się cieszy na starość. Wyszliśmy z firmy bardzo głodni. Postanowiliśmy coś zjeść, więc zaproponowałam Jacobowi tę samą chińską restaurację, w której byłam kiedyś z Edwardem.
Kiedy weszliśmy do środka, stanęłam jak wryta. Tak, był tam z nią, pewnie już się pogodzili albo właśnie byli w trakcie godzenia się. Jake chciał wyjść, aby nie zepsuć mi nastroju, ale go zatrzymałam. Przecież nie będę przez Edwarda uciekać z miejsc, w których mam ochotę przebywać. Usiedliśmy z dala od nich, aby nie musieć ich oglądać i zamówiliśmy jedzenie. Starałam się uspokoić i na początku przynajmniej przytakiwać w odpowiedzi na pytania przyjaciela. Po jakimś czasie zrelaksowałam się i śmiałam w najlepsze. Wypiłam prawie 3 szklanki coli i przed wyjściem z restauracji musiałam skorzystać z toalety, ponieważ nie dałabym rady funkcjonować z pełnym pęcherzem. Przeprosiłam Jacoba i wyszłam „za potrzebą”. Pierwsza z kabin była zajęta, weszłam zatem do drugiej. Następnie skierowałam się w stronę umywalek. Przy jednej z nich stała dziewczyna Edwarda. Obrzuciłam wzrokiem całą jej postać. Miała na sobie jeansową mini spódniczkę, obcisły top i wysokie kozaki. Gdy zamierzałam umyć ręce, przycisnęła od dołu kran tak, że zostałam oblana wodą. Zszokowana popatrzyłam najpierw na swoją mokrą bluzkę, a później na nią. Tanya, udając zaskoczoną, powiedziała:
– Oj, strasznie przepraszam, nie chciałam. – Popatrzyła na mnie z szyderczym uśmiechem.
– Nie musisz, przecież wiem, że nie jest ci szkoda. – Zmrużyłam oczy i zacisnęłam zęby.
– Wiesz co? W sumie masz rację. – Założyła włosy za ucho i uśmiechnęła się głupkowato. Zacisnęłam pieści i już miałam przyszykowaną jakąś ciętą ripostę dla tej tępej blondynki, ale nagle ktoś wszedł i musiałam pohamować język. Obdarowałam ją tylko parsknięciem i uśmiechem mówiącym: „do następnego razu”, po czym odwróciłam się do niej i wyszłam z toalety. Ona chyba nie ma pojęcia, z kim ma do czynienia i nie wie, że ze mną się nie zaczyna. Co ona sobie wyobrażała?! Niby taka głupia idiotka, ale potrafi zajść za skórę i to dobitnie. Byłam zdziwiona, że w ogóle udało mi się opanować. Niech się cieszy i omija mnie szerokim łukiem, bo nie ręczę za siebie.
Podeszłam do Jacoba, który czekał już na mnie. Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z tego „dusznego” miejsca. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na pyszne lody i pojechaliśmy do mojego mieszkania, w którym dziewczyny, Emmett i Jazz przy piwie i niezdrowym żarciu oglądali jakieś filmy. Chłopaki chcieli ugościć i upić Jake’a, ale wymigał się papierkową robotą, która jeszcze na niego czeka. Pożegnałam się z przyjacielem i dołączyłam do reszty. W przerwie między jednym a drugim filmem chciałam przygotować sobie ciuchy na jutrzejsze zajęcia, w końcu pierwszego dnia trzeba się pokazać. Ale dziewczyny powstrzymały mnie obietnicą, że zajmą się mną z samego rana. One też następnego dnia zaczynały, tylko że nieco później. Szybko pozbyłyśmy się chłopaków i trochę posprzątałyśmy zostawiony przez nich bałagan. Z lekką fazą położyłam się do łóżka, uprzednio nastawiając sobie budzik. Poszłam spać nieświadoma tego, że mój pech nie zakończył jeszcze dręczenia mnie i że dopiero się rozkręca. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Czw 0:37, 09 Lip 2009 |
|
Marisa, mieszasz, oj mieszasz :D I to dobrze, bo jest ciekawie :D
świetny part ;D Jacob jednak nie obi buzi Edwardowi :P Co wyszło na zdrowie temu drugiemu, ale tylko dlatego, że Bells nie powiedziała przyjacielowi o "incydencie". Wredna Tanya, niech na drzewo spada banany prostować a nie ciągle wkurza Bellę :p Pora, aby ta druga pokazała pazurki i na co ją stać :D Jacob przypadł do gustu Rose i Alice :D Każdy chciał by mieć tak fajnego i przystojnego przyjaciela :P Przy nim Bella czuje się bezpiecznie i wie, że zawsze może na niego liczyć. Pewnie kiedyś, razem z Quilem tworzyli zgraną paczkę.
W restauracji, Bella czuła strach i ogromny dyskomfort, jednak dzięki przyjacielowi został on zażegnany. Ciekawe czy Edward ich zauważył... Jednak skoro to początek pecha naszej bohaterki trzeba się uzbroić w żelazne nerwy i pozostaje wyczekiwać kolejnego chapu
Marisa, jesteś coraz lepsza
Czekam na dalszą część. Weny i czasu
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Czw 7:27, 09 Lip 2009 |
|
Podoba mi się :) Za wiele się w tym rozdizale nie wytłumaczyło. Chodzi mi o tę sprawę z Tanyą i Edwaardem. Może tylko tyle, ze Bella nadal o nim fantazjuje. Rozdizał jak każdy jest super. Uwielbiam to sarkastyczne poczucie humoru Belli. Ciekawią mni jej relacje z Jacobem, czy on coś do niej czuje. Zazwyczaj nie darzę go zbytnia sympatją, ale w tym ff się do niego przekonałam, bo Bella ma prawdziwego przyjaciela, przy którym może się czuś bezpieczna.
Pozdrawiam i zyczę weny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aneq_6
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg
|
Wysłany:
Czw 8:09, 09 Lip 2009 |
|
Oczywiście świetne. Tanya pokazuje pazurki, co nie :D, ale Bella na pewno ja uciszy i to skutecznie :). Rozdział bez Edwarda, ale jakoś to przeżyłam. Czekam na jakieś konktery co do dwojga kochanków. Jacob niech się między nich nie wciska, bo i tak nic z tego nie będzie :P Ciekawa jestem, jak Edward odzyska Bellę i jak się pozbędzie tego pasożyta (Tanya) :D Zapowiada sie interesująco, a wizja walki Belli i zdzirowatej jest naprawdę obiecująca. Czekam na kolejny rozdział i obiecuję na 101% Ja Tu Jeszcze Zajrzę
Weny i wolnego czasu! ;*
Pozdrawiam.
aneq_6 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Czw 9:04, 09 Lip 2009 |
|
Ej!
To już koniec? Nie ma dalej? Ej, ja się tak nie bawię!
Ale oprócz tego, że było krótko podobało mi się.
Żeby tylko Jacob nie miał kłopotów z Jasperem i Emmettem.
Ale Tanya to już kompletnie przegina. Szkoda, że Bella nie uraczyła jej ciętą ripostą. Ale mam ndzieje, że zemsta będzie słodka.
Czekam na następny rozdział z cierpliwością (Taa... ja i cierpliwość? A to ci nowość!)
Pozdrawiam
Lennie Cullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 9:40, 09 Lip 2009 |
|
Więc przeczytałam i musze zgodzić się z poprzednikami, że za dużo się nie wyjaśniło. Jak zwykle fajny rozdział. Kurczę miałam nadzieję, że Bella przywali tej idiotce, a tu tylko coś tam jej powiedziała. Chciałabym cię prosić o większą ilość Emmeta i Jaspera bo coś ich ostatnio zaniedbałaś. A to ostatnie zdanie......... ty to potrafisz podgrzać atmosfere, teraz czekam z większą niecierpliwością na następny rozdzailik. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 9:49, 09 Lip 2009 |
|
Kolejny fajny rozdzialik. Podobało mi się zachowanie Belli w stosunku do Tanya. Wiadomo że zemsta smakuje najlepiej na zimno - gdy jest dokładnie zaplanowana. Czekam więc na kolejny rozdział w którym mam nadzieję Bella będzie mogła się zemścić, choć przyznam szczerze że końcówka tego rozdziału zapowiada dalsze problemy dla Belli ... :( |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Czw 10:05, 09 Lip 2009 |
|
Następny fajny rozdział, widzę, że Bella naprawdę wszędzie wpada na Edwarda. Przeznaczenie robi swoje... Tanya... grrr nie lubię jej za tą wodę, ja bym ją już dawno zabiła, zakopała, odkopała, pokroiła na drobne kawałeczki i znowu zakopała! :D
Bardzo mi się podoba, czekam niecierpliwie na dalsze części i życzę dużo veny!
p,Mirell |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxpaolaxx
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Czw 11:07, 09 Lip 2009 |
|
Podoba mi się, oj podoba. Tylko jak mogłaś skończyć w takim momencie? Przez ciebie nie będę spała w nocy. Przypuszczam parę możliwych opcji o tych kłopotach, ale zobaczymy czy któraś się sprawdzi. Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Czw 11:10, 09 Lip 2009 |
|
Mariss... Widzę, że się rozkręcasz dziewczyno!!! Oby tak dalej xD Jestem ciekawa co szykuje Bella dla Tanyi... Pewnie nas zaskoczysz Co raz bardziej lubię Twojego Jacoba... jest taki kochany :) :D
Z ostatniego zdania wnioskuje, że Bella jeszcze się nacierpi... ;/ Coś mi mówi, że nie po raz ostatni widziała Edwarda w knajpce!!! Czy będą uczęszczać na tą samą uczelnią??? Albo Tanya będzie na tym samym kierunku co Bella??? Dorze by było aby dziewczyny się dowiedziały o wszystkim... mogły by pomóc w zemście Belli
Rozdział mi się podobał, mniej się działo niż poprzednio ale i tak bardzo fajny :)
Czekam na następną część opowiadanka
pozdrawiam :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Czw 11:32, 09 Lip 2009 |
|
faktycznie, Tanya pokazuje pazurki. Ale jak mniemam, to jeszcze nie koniec? Nie cierpię tej laski. Dlaczego w każdym opowiadaniu, musi być zimną sucz? Jak widać, przyległa jej metka od SM, chociaż tam była w git:D Pisz dalej, zobaczymy, jak rozwiniesz wątek..
Pzdr! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Czw 11:43, 09 Lip 2009 |
|
Nadal nie rozumiem co jest między Edwardem a Tanyą. Mam nadzieję, że się dowiemy niebawem, co to za układ. Bo już mnie to trochę wkurza:D
I mam nadzieję, że Bella nie da sobie w kaszkę dmuchać! Ona tez musi pokazać pazurki:P
No zobaczymy, co Tanya jej szykuje. Zapewne nie będzie to nic przyjemnego.
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Seanice
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 12:59, 09 Lip 2009 |
|
Opowiadanie genialne. Bardzo mi się podoba, ciekawe rozdziały. Nie znalazłam błędów. Fajnie by było gdyby Jake pobił trochę Edwarda, po ostatnich rozdziałach to sama mam mu ochotę dokopać. Nie lubię Tanyi, nigdy jej nie lubiłam. Pewnie się okaże, że Bella będzie chodzić z nią lub Edwardem do jednej uczelni. Ah, zgadzam się z poprzedniczkami niech Bella nie da sobie w kaszę dmuchać. Czekam na kolejne części.
Pozdrawiam Seanice. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 22:23, 14 Lip 2009 |
|
Kochane Czytelniczki o to przed wami kolejny rozdział:) Chciałbym powiedzieć, że związek E&T nie jest kto wie jak pogmatwany, nie mam zamiaru wtrącać w to jakiejś mafii, czy coś takiego. Wybrałam inna drogę prostą, ale skuteczną:D Niestety nie dowiecie się jeszcze co takiego ich łączy, muszę was przecież jakoś zachęcić do czytania i... czekania:) Chciałabym podziękować mojej osobistej Ann z francuskim i w sumie jej zadedykować ten rozdział, ponieważ trochę zapożyczony jest z jej osobistego życia:P
Dziękuję jeszcze raz za komentarze, które niesamowicie karmią mojego wena i czekam na kolejne.
Beta: lilczur( jej również chciałabym podziękować, bo naprawdę taka beta to skarb. Ona wie chyba wszystko! Powaga! Dzieki Kochana:* odrabiasz kawał roboty z moimi wypocinami:* )
Rozdział 13
Rano nie obudził mnie budzik, tylko Alice ściągająca mnie z łóżka. Pokrętnie tłumaczyła, że potrzebują z Rose dużo czasu, aby mnie przygotować. No to się zaczyna…
Dziewczyny wepchnęły mnie pod prysznic i kazały się streszczać. Aby nie przywołać tych samych fantazji, jakie miałam ostatnio, odkręciłam letnią wodę i jak najszybciej się umyłam. Następnie wytarłam całe ciało lecz nie suszyłam włosów, ponieważ Alice mi zabroniła. Ubrałam się w przyszykowaną przez dziewczyny szarą spódniczkę do kolan i białą bluzkę. Kiedy wyszłam, od razu zostałam posadzona na krześle przed lustrem i torturowana przez ręce Alice i Rose. Obie bawiły się moją twarzą i włosami, ale efekt ich zabawy okazał się być zdumiewający. Miałam lekki makijaż, ale moje oczy wydawały się większe i bardziej podkreślone, świetnie współgrały z lokami opadającymi na ramiona. Zjadłam śniadanie, pocałowałam obie dziewczyny, wzięłam torbę z zeszytami, ubrałam białe sandałki i wyszłam. W uczelnianym sekretariacie dostałam dokładny rozkład zajęć i udałam się na pierwszy wykład. Szkoła była ogromna, z mnóstwem uczniów. Dziedziniec, przez który szłam, był przepełniony. Poznałam dwie bardzo sympatyczne i zwariowane dziewczyny: Jessicę i Ann, które chodziły na ten sam kierunek co ja. Następne zajęcia były z francuskiego. Boże, jak ja uwielbiam ten język! Może po części dlatego, że moja mama jest Francuzką. Zawsze kiedy rodzice nie mieli dla mnie czasu lub chcieli się mnie pozbyć, wysyłali mnie na wakacje do dziadków do Paryża, co wcale nie stanowiło dla mnie kary, wręcz przeciwnie – cieszyłam się z tego bardzo. Poznałam tam wielu nowych ludzi, zwiedziłam nowe miejsca i nauczyłam się języka. W związku z tym jestem teraz w grupie zaawansowanej, ponieważ nie muszę zaczynać od podstaw, a i tak na pewno będę wiedzieć o wiele więcej niż pozostali. Usiadłam na wolnym miejscu i czekałam, aż wszyscy wejdą, aby nauczyciel mógł rozpocząć wykład. Po krótkim czasie, kiedy znudzona rysowałam po zeszycie pnącą się winorośl, ktoś wszedł do sali i powiedział:
– Bonjour. Excusez-moi mon retard* – męski głos wydukał grzecznościową regułkę. Kiedy na niego spojrzałam, musiałam przełknąć głośno ślinę i złapać się za brzuch, ponieważ poczułam ukłucie oraz gorąco uderzające mnie w twarz.
Nauczyciel odparł z lekkim podenerwowaniem:
– S'il vous plait s’asseoir dans la libre place et ne retard plus. S'en retourner de la leçon…** – Ten, którego nie chciałam słyszeć, oglądać i w ogóle mieć z nim cokolwiek wspólnego usiadł za mną na jedynym wolnym miejscu. Boże, za co?
Kiedy przechodził obok mnie, musiałam odwrócić wzrok, ponieważ bałam się spojrzeć w jego oczy i zobaczyć tę samą wściekłość co wtedy w tej cholernej łazience. Albo obojętność i znudzenie jak wczoraj w pieprzonej restauracji. Czułam na sobie jego palący wzrok i starałam się przynajmniej udawać rozluźnioną. Bałam się chociażby przełknąć ślinę, aby nie usłyszał tego i nie pomyślał, że to przez niego. Nie chciałam dać mu satysfakcji. Na zewnątrz zimna i oschła, a w środku słaba i krucha. Skuliłam się w geście obronnym przed jego spojrzeniem, zapachem i najgorsze… dotykiem. Wiedziałam, że gdyby mnie dotknął, to poczułabym się niczym oparzona, ale później uczucie błogości rozlałoby się po moim ciele i ukoiło zszargane nerwy, mięśnie, poszczególne ścięgna i kości, które tak za nim tęskniły. Gdyby tak się stało, moje ciało byłoby szczęśliwe, ale ja byłabym zdruzgotana. Nie chciałam tego, ponieważ głęboko mnie zranił nie tylko kłamstwem, lecz w dodatku chamskim zachowaniem na imprezie… Chciałabym o nim zapomnieć, pragnęłam, aby po prostu zniknął lub żebym to ja zniknęła. Nie byłam już w stanie skupić się na tym, co mówi profesor, zresztą i tak to umiałam. Nie potrafiłam już nawet rysować po zeszycie, tak jak robiłam to zanim przyszedł Edward. Czekałam tylko do końca zajęć, aby móc uciec z dala od niego i wszystkiego, co mi o nim przypominało. Kiedy w końcu nauczyciel poinformował nas o zakończeniu wykładu, podniosłam się jak najszybciej z siedzenia, spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z sali, nie oglądając się za siebie. Jak w amoku szłam przez dziedziniec szkoły, chcąc wtopić się w tłum. I kiedy tak prawie biegłam, słyszałam za sobą czyjeś wołanie: Bella! Bella! Mój umysł przywoływał mnie do świata żywych, coraz głośniej i głośniej, a kiedy ktoś nagle złapał mnie za ramię zrozumiałam, że to nie głos w mojej podświadomości mnie wołał lecz on. Bardzo powoli puszczał moją rękę, a całe me ciało jakby rozrywało się i chciało podążyć za jego dotykiem. Edward dostał zadyszki, pewnie dlatego, że biegł za mną. Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym skruchy i tylko na chwilkę, na małą chwileczkę byłam gotowa mu ulec i rozpłynąć się na dźwięk jego głosu. Momentalnie zacisnęłam pięści i spięta czekałam, aż coś powie.
– Bello, nie mogłem cię dogonić. Nie słyszałaś, jak cię wołałem? – zapytał, zagłębiając się przy tym w moich oczach.
– Myślałam, że mi się wydawało. – Już chciałam się odwrócić i iść dalej, ale kontynuował:
– Bello, chciałem… – Skrobał się po głowie i nie mógł chyba czegoś z siebie wydusić.
– Czego chciałeś? – Postanowiłam być twarda i nieugięta.
– Chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie wtedy na imprezie. – No łał! Nie spodziewałam się tego. – Głupio wyszło, byłem pijany oraz zły na ciebie i na twojego chłopaka. Przepraszam. – Teraz patrzył na mnie z takim żarem w oczach, jakby to, co powiem, było dla niego bardzo ważne.
Dobrze, że przynajmniej przeprosił, ale to nie zmienia faktu, że nie chcę go znać.
– Ok –odpowiedziałam. Odwróciłam się i odeszłam, ale podbiegł do mnie i powiedział:
– To teraz możemy chyba normalnie rozmawiać. – Po czym dodał: – Bardzo bym tego chciał.
Miałam tak wielką ochotę, aby się do niego przytulić, ale nie! Muszę być twarda! To on wszystko zepsuł, więc nie mogę się tak zachowywać.
– To, że nie mam ci tego za złe nie oznacza, że chcę mieć z tobą cokolwiek wspólnego – odparłam. Niemożliwe, że mógł przeoczyć tak istotny szczegół w naszych relacjach.
– Dlaczego? Przecież… – nie dokończył, tylko popatrzył na mnie i chyba już wiedział, o co chodzi.
– Naprawdę nie wiesz, dlaczego? – Zmrużyłam oczy. – Jeśli jednak kiedyś cię olśni i zrozumiesz mnie, a także będziesz wiedział, czego naprawdę chcesz, to daj znać. Do tego czasu wolałabym nie kontynuować naszej znajomości, tak będzie mi łatwiej. – Nie mogłam wytrzymać, odwróciłam się i odeszłam, zostawiając go oniemiałego na środku korytarza. Trzymałam zaciśniętą rękę na pasku torby, a drugą przy boku i szłam jak w transie. Starałam się wyprzeć z siebie nieustające myśli o nim. O jego wzroku, gdy przepraszał, jego dotyku, kiedy złapał mnie za ramię. Jego włosach, które przeczesywał, gdy nie wiedział, jak ma ubrać swoje myśli w słowa. O Boże!!! Jestem popieprzona! Idąc tak, nawet nie zauważyłam, kiedy wpadłam na Jessicę, która potrząsnęła mną, abym powróciła do rzeczywistości.
– Bella, co się dzieje ? Gdzie tak pędzisz?
– Na następne zajęcia. A właśnie, gdzie mamy? – Nie patrzyłam na nią, tylko gdzieś w przód, jakbym wypatrywała sali, w której mamy następny wykład.
– Kochana, ale nic już dzisiaj nie mamy. – Jessi uśmiechnęła się do mnie czule. – Profesorka od ćwiczeń jest chora i mamy wolne.
– Aha, świetnie, to do zobaczenia. - Ucałowałam ją w policzek i pobiegłam w przeciwną stronę. Za wszelką cenę starałam się nie natknąć na mojego gnębiciela i wyrzucić go z głowy, umysłu i… serca. W drodze powrotnej, aby przestać myśleć o Edwardzie, postanowiłam zadzwonić do mamy.
– Bella? Jak się cieszę, że zadzwoniłaś. – Mama była wniebowzięta i chyba zajęta, bo oddychała jak w trakcie biegu.
– Mamo, przeszkadzam ci?
– Nie kochanie, ja tylko na starość postanowiłam… nauczyć się gotować.
– Co? Naprawdę? Nie wierzę! – Podniosłam głos, słysząc te słowa.
– Tylko nikt nie chce ryzykować życia i nie ma kto ocenić moich zdolności kulinarnych.
– Nie przejmuj się, też tak miałam na początku – powiedziałam. – Kiedy przyjadę do was w odwiedziny, to zobaczę, jak sobie radzisz.
– Jesteś kochana, Skarbie. Ale powiedz, jak tam w szkole?
– W porządku, właśnie wracam z zajęć, ponieważ jeden nauczyciel się rozchorował i mam wolne – odpowiedziałam.
– To masz dzień dla siebie. Kochanie, a masz może na oku jakiegoś chłopaka? – O nie, znowu się zaczyna! – Wiesz, w końcu trzeba się ustatkować.
– Mamo! Nie mam nikogo na oku, bo każdy fajny mężczyzna jest zajęty, a każdy wolny, głupi. – Postanowiłam zmienić temat. – A zresztą Jake nikogo do mnie nie dopuszcza, słyszałaś, że mieszka tutaj na stałe?
– Słyszałam, przed wyjazdem był u nas i obiecał się tobą opiekować. – Śmiała się moja rodzicielka.
– Przesadza, przecież nie potrzebuję niańki, ale muszę przyznać, że z nim jest lepiej.
– Córeczko, ale jeśli on będzie cię tak pilnować, to żaden chłopak do ciebie nie podejdzie, bo będzie się go bał. – Martwiła się mama.
– Przynajmniej żaden mnie nie zrani. – Upss, za dużo mówię, jeszcze coś wyczuje.
– Bello, chcesz mi o czymś opowiedzieć? – Oho, mówiłam…
– Nie, nie, wszystko w porządku, tak tylko mówię. – Muszę jakoś z tego wybrnąć, bo niepotrzebnie będzie się martwić. – Mamo, muszę już kończyć, bo właśnie podjeżdża taksówka. Ucałuj tatę.
– Dobrze kochanie, pa. – Po czym się rozłączyłam.
Ach te matki, jeśli każda z nich na tym świecie ma tak rozwinięty instynkt macierzyński jak Renee, to bardzo, ale to bardzo współczuję ich dzieciom. Przed takim rodzicami jak moi nie ma możliwości ukrycia czegokolwiek. Zero prywatności, niezależności – dlatego chciałam od nich uciec. Mimo to teraz strasznie za nimi tęsknię. Niejedno dziecko może mi pozazdrościć tak dobrych stosunków z rodzicami. Moja mama jest dla mnie jak przyjaciółka, której nigdy nie miałam. Ale o erotycznych aspektach mego życia nie mogłam z nią porozmawiać, dlatego zawsze czegoś mi w tej przyjaźni brakowało. W tym momencie postanowiłam zadzwonić do Jacoba i umówić się z nim na obiad. Dobrze trafiłam, ponieważ wyszedł dziś z pracy trochę wcześniej i miał do dyspozycji cały dzień, który właśnie postanowiłam mu zająć. Poszliśmy na obiad i w restauracji, jak zwykle, śmialiśmy się ze wszystkiego. W pewnym momencie myślałam, że się uduszę, ponieważ każde słowo mojego przyjaciela wywoływało salwy mojego śmiechu. Jake zresztą reagował podobnie. My to jesteśmy pomyleni!
Kiedy już ożarliśmy się jak tuczone prosiaki, postanowiliśmy się przewietrzyć i pójść do parku. Tam znowu opowiadaliśmy sobie głupie kawały i śmieszne historie. Kiedy w końcu na chwilę zamilkliśmy, moim umysłem zawładnął Edward. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki popsuł mi się humor, co nie umknęło uwadze Jacoba.
– Ej mała, co jest?
Usiedliśmy na najbliższej ławce.
– Nie wiem już, co mam ze sobą zrobić. Myślałam, że mi przeszło, ale się myliłam. Boże! – Postanowiłam zaakcentować swoją wypowiedź.
– Chodzi o tego lalusia, który cię oszukał? – Pokiwałam potakująco głową. – No to przesrane.
– Mi to mówisz – odpowiedziałam zrezygnowana. – Naprawdę chciałam się od niego odciąć, zapomnieć, ale do cholery jasnej! Wszędzie mnie prześladuje, w restauracji, na imprezie, nawet na moim cholernym francuskim za mną siedzi. – W tym momencie Jacob parsknął śmiechem, a kiedy spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, od razu się opanował i udawał zamyślonego.
– Bells, musisz sobie z tym jakoś poradzić. Wiedz, że ja ci zawsze pomogę, ale nie możesz się poddać, jemu o to chodzi, on się tym żywi, ale ty nie dasz mu tej satysfakcji. Rozumiesz? – Popatrzył na mnie z takim przekonaniem, że musiałam mu przytaknąć.
Po tym Jacob przytulił mnie do siebie i mogłam w końcu ukoić zszargane nerwy. Moje mięśnie mogły odpocząć od ciągłego ich spinania i obroną przed atakiem. Kiedy pogładził moje włosy, wypuściłam całe powietrze zalegające w płucach, co wzbudziło szeroki uśmiech Jacoba. I tak trwaliśmy razem w ciszy i spokoju. Nie wiedziałam, że ten, przez którego byłam w takim stanie, stał niedaleko, obserwując nas i ze złości zaciskał pięści na gałęzi, łamiąc ją.
* - Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie
** - Proszę usiąść na wolnym miejscu i więcej się nie spóźniać. Wracając do lekcji... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Wto 23:18, 14 Lip 2009 |
|
Marisa,
Dziewczyno Ty mnie kiedyś zabijesz:D Świetny rozdział:D Ledwo skończyłam czytać a ja chcę jeszcze :D:D Heh...cierpliwość nie jest moją mocną stroną Jednak mam zamiar dokarmiać Twojego wena jak tylko się da :D
Bella nadal cierpi przez zawód miłosny, jaki ją spotkał. Nic dziwnego, jednak obiekt jej westchnień postawił sobie za cel jakoś ją udobruchać :) Pytanie tylko w jakim celu i czy w końcu mu się uda? Póki co nasza bohaterka stara się być silna, mimo bólu jaki odczuwa. Zwłaszcza teraz, kiedy tak często mogą na siebie wpaść. Jej postawa wymaga dużej siły wewnętrznej i samozaparcia. Jednak głębokie rany ciężko i długo się goją a te w serduszku są naprawdę ciężkimi przypadkami. Jednak Bells ma kochających (może czasami nadopiekuńczych) rodziców i Jake'a. Wie, że zawsze może na nich liczyć i że oni jej nie zranią. Nie tak jak On. To zapewne dodaje jej siły. Ostatnia scena, kiesy Jacob pociesza Bellę, wywołuje u mnie pytanie, dlaczego Edward aż tak się wkurzył. Czy to dlatego, że ją naprawdę kocha, jest zazdrosny i boi się, że ją stracił lub już niedługo to nastąpi? Czy może raczej ma jakiś niecny plan, który wywoła u dziewczyny kolejną falę bólu z jego powodu? Niby Edward ją kocha, ale jego zachowanie czasami mówi zupełnie co innego. Poza tym Mariso zawsze mnie zaskakujesz i nigdy nie wiadomo, co wpadnie do Twojej pomysłowej główki :P
Ja jednak oponuję za HE w wykonaniu Edwarda i Belli z Jacobem za świadka :D Nie zawiedź mnie :P
Z niecierpliwością czekam na następny part :D
Pozdrawiam serdecznie i życzę czasu i jeszcze większej weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|