FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Korzystna miłość [NZ] [+18] 26 Rozdział 06.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:01, 24 Maj 2009 Powrót do góry

Jak tak czytam te komentarze, to aż mi humor się poprawia, bo taki badziewny dziś miałam, że aż chce sie wyć. Dziękuje za miłe słowa i w ogóle za wszystko.
untouched.: wszystko w swoim czasie:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 20:37, 24 Maj 2009 Powrót do góry

o żesz... no nie moge rozwaliłaś mnie "żelaznym" uściskiem Emma... i tym "sarkazmem" Bellowatym :D
tylko niemoge sie Edwardzika doczekać! ;]
błedów nie wyłapałam...
świetnie piszesz ;D miło, szybko sie czyta... oby tak dalej...
nie pasuje mi tu Jacob (ale sie nie przejmuj bo go nie lubie i zawsze tak marudze) Twisted Evil
on coś chyba namiesza... mam przeczucie...

wyszedł KK? oj tam... :P
___________________
niech sie VENA ciebie trzyma
_________________________
Mrs.Cullen. Kwadratowy love


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 20:40, 24 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:25, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Pomimo przeciwnościom losu takimi jak np. brak wolnego czasu i komputer, który odmawia posłuszeństwa, wrzucam rozdział 3. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, czekam na komentarze... Dedykuje go mojej Jessi, która udziela mi wskazówek, porad i zawsze stoi za mną murem. Ostrzegam rozdział jest troszkę PIKANTNY +18

BETA: lilczur

Rozdział 3

Po tym, jak poukładałyśmy moje nowe ciuchy do szafy i obgadałyśmy Jaspera i Emmetta, chichocząc co jakiś czas, zaczęłyśmy szykować się na wieczorną imprezę. Nie bardzo wiedziałam, gdzie idziemy i co będziemy tam robić, ale podobała mi się perspektywa spędzenia czasu w tym towarzystwie.

Dziewczyny, tak jak wcześniej obiecały, zrobiły sobie ze mnie lalkę i kazały mi co chwilę się przebierać w różne rzeczy, a kiedy już wybrały strój, zaczęły znęcać się nad moimi włosami i twarzą. Nie powiem, efekt ich pracy było widać. Moje włosy były proste jak druty i lśniące. Miałam oczy mocno podkreślone ciemnym cieniem i czarnym elainerem, a usta pomalowane błyszczykiem. Byłam ubrana we fioletową sukienkę, która z przodu układała się w falę, biegnącą od jednego ramienia do drugiego. Odkrywała w ten sposób całą moją szyję wraz z obojczykami i dekoltem, a z tyłu odsłaniała połowę moich pleców tak, że musiałam uważać na to, by mi nie spadła. Sukienka ta była bardzo krótka. Zgodziłam się w niej pójść dopiero po stwierdzeniu dziewczyn, iż grzechem byłoby ukrywanie takich długich, ładnych nóg.
Alice ubrana była w srebrną tunikę i czarne rurki, a Rose w błyszczącą, czerwoną bluzkę oraz krótką, jeansową mini. Wszystkie trzy miałyśmy na stopach czarne szpilki.

Ponieważ umówiłyśmy się, że do chłopaków dołączymy już w środku, zamówiłyśmy taksówkę i po dokonaniu ostatnich poprawek, zamykając drzwi na klucz, powoli zeszłyśmy po schodach i wsiadłyśmy do czekającej już na nas taksówki. Rose podała kierowcy adres i odjechałyśmy.

Nowy Jork nocą jest całkowicie inny niż w dzień. Chodniki pełne za dnia zabieganych ludzi pracy, obfitowały teraz w toczących się, pijanych imprezowiczów albo ludzi takich jak my, którzy dopiero na imprezę się wybierają.
- Jesteśmy na miejscu - wyrwał mnie z zamyślenia kierowca, poprawiający w lusterku swoje wąsy. Rose podoła mu pieniądze i wyszłyśmy z samochodu.
Moim oczom ukazała się ulica świecąca neonami pubów, restauracji i klubów. Zmierzałyśmy w kierunku klubu o nazwie „Eclipse”. Zamiast ustawić się w kolejce, Alice pociągnęła mnie za rękę i podeszłyśmy od razu do bramkarza. Ten zmierzył naszą trójkę wzrokiem i wpuścił do środka, skąd dochodziła już głośna muzyka.
Zeszłyśmy po kilku schodkach i weszłyśmy na salę pełną ludzi. Na scenie Dj stał za konsolą i miksował kawałek, którego nie znałam. Dookoła sali były loże, w których ludzie zawzięcie rozmawiali, pili alkohol i całowali się. Blee.
Po lewej stronie sceny było przejście do baru, a po prawej schody na górę, gdzie znajdowały się miejsca dla VIP-ów. Dziewczyny ruszyły w kierunku schodów, a ja posłusznie podążyłam za nimi. Po wejściu na górę, przeszłyśmy obok kilku wielkich loży z czerwonymi kanapami i ostatecznie weszłyśmy do jednej z nich. Siedzieli w niej Jasper, Emmett i dwóch innych mężczyzn.
- Patrzcie kto przyszedł, nasza kochana Bella. - Emmett wstał i rozłożył ręce.
- Widzę, że jednak nie przestraszyłaś się tego, co powiedział Emmett o naszych wspólnych wypadach. - Jasper jak zwykle był opanowany, ale uśmiechał się do mnie delikatnie.
- W końcu ktoś musi utrzeć nosa jego dumie. - Puściłam oko do Emmetta.
- Może jakiś zakładzik? - powiedział jeden z facetów, który siedział w loży i wyglądał na najmłodszego, a przynajmniej był najmniej zbudowany, w przeciwieństwie do pozostałych.
- Ja stawiam na Emmetta - powiedziała Rose. – Nie wątpię w ciebie słoneczko, ale znam swojego faceta - zwróciła się tym razem do mnie, siadając obok niego.
Alice już wcześniej zrobiła to samo z Jasperem.
- A ja na Bellę, ona tylko wygląda tak niepozornie, a w środku kryje się w niej niezła diablica - Alice podkreśliła dwa ostatnie słowa.
- Kochanie, a skąd możesz to wiedzieć? – Jasper popatrzył na Alice i uniósł lekko brew.
- Tak przypuszczam, a moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi. - Alice pogroziła palcem swojemu chłopakowi, a wszyscy pokiwali głowami, jakby już nie raz słyszeli te słowa.
Usiadłam naprzeciwko dwóch nieznajomych i w końcu się odezwałam:
- Nie ma co gdybać, już niedługo się przekonamy. - Przybiłam „piątkę” podniesionej już w górze dłoni Emmeta.
- Może ktoś nas łaskawie przedstawi? Albo nie, sam to zrobię. - Chłopak, który wcześniej zaproponował zakład, wyciągnął spod stołu rękę i podał mi ją. – Jestem Seth, kuzyn Cullenów. Mam nadzieję, że słyszałaś o mnie same superlatywy? – zapytał mnie i wreszcie puścił moją dłoń.
-Heh, w sumie to nic nie słyszałam, ale po dzisiejszym wieczorze na pewno zapytam. - Uśmiechnęłam się do zawstydzonego chłopaka. Emmett zaśmiał się tubalnie, a my wraz z nim.
- A ja mam na imię Edward, jestem bratem Alice i Emmetta oraz kuzynem tego głupka. - Drugi nieznajomy walnął ręką w głowę Setha i podał mi swoją dłoń.
Dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę. Był wysoki, a czarna koszulka, która przylegała do jego torsu, podkreślała jego wspaniale wyrzeźbione mięśnie. Miał ładną twarz i zielone oczy. Jego włosy, lekko przydługawe i kasztanowe, były w nieładzie, co sprawiało, że wyglądał jeszcze lepiej. Uniósł jeden kącik ust do góry, ukazując białe zęby i popatrzył na mnie wzrokiem, od którego zakręciło mi się w głowie. Mam tylko nadzieję, że nie otworzyłam ust z zachwytu, a jeśli już to zrobiłam, to nikt tego nie zauważył.
Chyba odrobinę za długo mieliśmy złączone ręce, ale jego dłoń była taka ciepła i duża. Muszę to powiedzieć, był boski! Puściłam jego dłoń i odwróciłam wzrok, czując na sobie jego palące spojrzenie.
- Przepraszam wszystkich, ale muszę iść do toalety - odezwała się Alice i wstała.
- Idę z tobą. - Musiałam stamtąd odejść, bo wcześniej czy później wszyscy zauważyliby, że coś się dzieje. Kiedy wyszłyśmy z loży, Alice trochę za mocno pociągnęła mnie za rękę w kierunku toalety i gdy weszłyśmy do środka, odwróciła się do mnie.
- Co to było? Widziałam jak Edward na ciebie patrzył! - spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, więc nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć.
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi, inni może nie zauważyli, ale ja widziałam, że cię onieśmielił - nadal nie ustępowała i drążyła ten temat.
- No to co z tego, a niech sobie patrzy, ważne, że mnie to nie rusza. - Wystawiłam jej język i chyba wygrałam, bo tylko pokiwała głową.
- Zobaczymy, a teraz chodźmy się czegoś napić, bo tak na trzeźwo to się nie da – stwierdziła Alice.

Wyszłyśmy więc z toalety, kierując się w stronę baru. Wypiłyśmy po dwa wściekłe psy, zamówiłyśmy sobie mój ulubiony drink Malibu z mlekiem i wróciłyśmy do naszych znajomych.
Postanowiłam ignorować Edwarda chyba, że zauważyłabym jego podchody, to wtedy musiałabym się zastanowić, ale do tego czasu niech alkohol się leje, a Emmett niech przegrywa.

Kiedy wypiłam swojego drinka, zaczęłam pić wódkę ze wszystkimi. Humor nam dopisywał, cały czas śmialiśmy się albo z żartów Emmetta, albo z niego samego. Kilka razy zauważyłam jak Edward na mnie patrzył i specjalnie nie zwracałam na niego uwagi, jednakże pozwoliłam, aby ramiączko sukienki zsunęło się trochę, eksponując moje ciało. Skoro się na mnie gapi, to niech przynajmniej ma na co - pomyślałam sobie i wypiłam kolejny kieliszek.
Ktoś rzucił hasło, abyśmy poszli tańczyć. Wszyscy jak na komendę podnieśliśmy się z czerwonej kanapy i ruszyliśmy na parkiet. Edward oczywiście szedł za mną i mogę się założyć, że oglądał mój tyłek albo nogi. Podziękowałam w myślach Alice za ubranie mnie w tę sukienkę.

Gdy zaczęliśmy tańczyć, szumiało mi już porządnie w głowie. Bawiłam się świetnie i ze wszystkimi. Tańczyłam z Emmettem, Jasperem i Sethem, natomiast jeśli chodzi o Edwarda, to tylko ocierałam się o niego świadomie. Po jakimś czasie zauważyłam, że wszyscy gdzieś zniknęli, ale nie bardzo mnie to obchodziło, czułam się świetnie. Nagle poczułam czyjeś ciepłe i duże dłonie na moich biodrach i wiedziałam, do kogo one należą. Jedna z rąk Edwarda zjechała na mój brzuch i przysunęła mnie do siebie. Wcale mi to nie przeszkadzało. Odwróciłam delikatnie głowę do niego i oparłam ją o jego umięśniony tors. Zaciągnęłam się jego zapachem, a moje nogi ugięły się w kolanach, ponieważ pachniał cudownie. Mogłabym wdychać ten zapach cały czas. Objął mnie drugą ręką i przejechał nią po mojej szyi, co spowodowało, że cichutko jęknęłam. Chyba to zauważył, bo usłyszałam jego cichy śmiech. Następnie wtulił twarz w moje włosy. Kiedy delikatnie chuchnął mi do ucha ciepłym powietrzem, poczułam przyjemny dreszcz. Tańczyliśmy tak przez chwilę, poznając swoje zapachy i upajając się nimi. Edward zaczął delikatnie muskać mnie ustami po szyi, co spowodowało jeszcze silniejszy dreszcz. Ocierając się o moje ciało, całował moją szyję od szczęki, aż do obojczyków. Dalszą drogę uniemożliwiły mu ramiączka sukienki, które przesunął delikatnie palcami i zaczął całować moje ramiona. Nagle obrócił mnie gwałtownie, dzięki czemu mogłam spojrzeć w jego oczy, pałające pragnieniem i pożądaniem. Przysunął się do mnie i wypuścił z ust ciepłe powietrze, łaskocząc przy tym moją szyję i ucho. Złapał moją głowę od tyłu i podniósł twarz na wysokość mojej. Stykaliśmy się nosami i głośno dyszeliśmy. Przybliżył swoje usta do moich, ale nie pocałował mnie, jedynie szybko oddychał. Nie było od tego odwrotu… W końcu złapał w swe usta moją górną wargę i zaczął ją ssać. Myślałam, że zaraz eksploduję, że zedrę z niego koszulkę i zaciągnę go… nie wiem, nawet do toalety. Jedną ręką trzymał mnie za głowę, bawił się moimi włosami, głaskał po szyi, masował plecy, pośladki albo bawił się ramiączkami sukienki. Drugą ręką przyciskał mnie do siebie, by być jak najbliżej.

Puścił moją górną wargę tylko po to, by złapać dolną. Tego już nie mogłam wytrzymać! Złapałam go za włosy i przyciągnęłam do siebie. On objął mnie mocno w talii i uniósł lekko nad ziemię. Zaczęliśmy się całować szybko i gwałtownie, jakby nie mogąc się sobą nacieszyć, chcąc otrzymać jak najwięcej pocałunków, ucząc się swoich smaków i porównując je z poznanymi wcześniej zapachami, śpiesząc się do czegoś. Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się w naszej loży, która była już pusta. Gdzie się wszyscy podziali? Zresztą, kogo to obchodzi? Całowaliśmy się coraz bardziej gwałtownie, kąsając, gryząc i drapiąc się nawzajem, ale nie brutalnie, tylko z uczuciem, z pożądaniem. Alkohol uderzał mi do głowy, w której kręciła się karuzela. Wszystko wokół mnie wirowało. Nie wiem, w jaki sposób znalazłam się później w tej samej taksówce z Edwardem, jak to się stało, że zaniósł mnie do mieszkania i położył w moim łóżku. To wszystko było takie zwariowane…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 23:18, 25 Maj 2009 Powrót do góry

W którym miejscu było erotycznie? Bo jakoś tego nie zauważyłam. A dla tak szybkiej akcji mówię nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Naprawdę znudził mi się pomysł tego nagłego zauroczenia, całowania i prawie miziania na parkiecie. Czy Bella i Edward nie mogą choć przez jeden wieczór rozmawiać o nudnych pierdołach tylko od razu lecą do przodu?!
Spodziewam się, że on jej nie wykorzysta, da buzi na dobranoc i się ulotni.
Uch, będę to czytać z czystej ciekawości, zastanawiam się bowiem, jak wybrniesz z tej sytuacji.

Pozdrawiam. E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 5:25, 26 Maj 2009 Powrót do góry

Czytałam wiele opowiadań, w których zawsze zaczynało się od spojrzeń, całowania itp. chciałam zrobić to inaczej... Tak na odwrót, oni będą mieć jeszcze czas na spotkania i takie tam. Mimo wszystko dzięki za opinię...:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 18:01, 26 Maj 2009 Powrót do góry

A według mnie bardzo dobrze, że już na pierwszym spotkaniu tak to poleciało. W Zmierzchu trwało to miesiącami i szczerze to było trochę nudne. Ty zrobiłaś z tego świetną akcje.

Wstawiaj następne!
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:59, 29 Maj 2009 Powrót do góry

Oto przed państwem ciąg dalszy... zeszło troszkę dłużej, ponieważ beta nie miała czasu, ale lepiej poczekać dłużej i dostać coś bez rażących błędów, niż otrzymać od razu takie byle co:P
Mam nadzieję, że ktoś to czyta i czekał na następny rozdział. pozdrawiam m.

BETA: lilczur

Rozdział 4

Obudziłam się w południe z wielkim bólem głowy. Wstałam ostrożnie, chociaż to nic nie pomogło, ponieważ ból i tak się wzmógł. Powoli, trzymając się ręką za głowę, poszłam do kuchni i poszukałam w szafce jakiś tabletek przeciwbólowych. Nie było mowy, żeby sama przestała boleć. Połknęłam pigułkę i wróciłam do pokoju. Usłyszałam jak Alice jęczy pod kołdrą, że pęka jej głowa i że już nigdy nie weźmie alkoholu do ust. Miałam ochotę się zaśmiać, ale to by tylko wzmogło ból. Kładąc się z powrotem pod cieplutką kołderkę, zobaczyłam na stoliku kartkę, na której ładnie i schludnie napisane było:
„Dziękuję za wieczór i mam nadzieję, że podobał Ci się tak, jak mi. Czekam na telefon.
Edward
PS. Kiedy śpisz wyglądasz naprawdę słodko. :*”
Dopiero teraz przypomniałam sobie, co się wczoraj działo. Zaraz, zaraz, przecież ja nic nie pamiętam, pewnie dlatego, że byłam taka pijana. Boże, co ja robiłam z tym playboyem?! Czy w ogóle coś z nim robiłam? Pamiętam tylko, jak zaczęliśmy się całować, potem jak kontynuowaliśmy całowanie się w loży, a następnie w taksówce. Mam tylko nadzieję, że z nim nie spałam. Jezu, pewnie sobie teraz myśli, że rzucam się na każdego nowo poznanego faceta! Przecież ja mu się na oczy nie pokażę, a on chciał żebym do niego zadzwoniła. Spaliłabym się ze wstydu.
Tylko, że to jedyny sposób, by się dowiedzieć, co tak naprawdę między nami zaszło. Ale się wkopałam!

Kiedy po południu wszystkie trzy doszłyśmy do siebie, dziewczyny próbowały wydusić ze mnie coś z wczorajszego wieczoru. Czy kogoś wyrwałam, czy do czegoś doszło? W sumie to sama bardzo chciałam się dowiedzieć, bo nie pamiętałam nic poza tym, że jedynym facetem, którego wyrwałam, był brat Alice – Edward. Ale tę informację zatrzymałam dla siebie. Miałam tylko nadzieję, że on też nikomu się tym nie pochwalił. W sumie w niczym mi to nie przeszkadzało, ale nie chciałam, żeby coś złego sobie o mnie pomyśleli. Zależało mi na przyjaźni z tym towarzystwem i nie warto było tego psuć jakimś bezmyślnym incydentem.

Po bardzo długim przesłuchaniu i opowieściach o poprzednim wieczorze, chciałam wyrwać się z tego mieszkania. Postanowiłam iść na spacer i porozmawiać z kimś o wczorajszym dniu. Nie mogłam tego zrobić w domu, ponieważ nie chciałam, żeby dziewczyny mnie usłyszały, dlatego wyszłam na zewnątrz, przy okazji zwiedzając miasto. Przeszłam przez alejkę i wyciągnęłam z torby telefon komórkowy. Wybrałam w książce telefonicznej numer osoby, której zawsze mogłam się ze wszystkiego zwierzyć, porozmawiać z nią, wypłakać się, pośmiać się z czegoś. Mojego powiernika, jedynego, prawdziwego przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć… Jacoba.

Rozmawiałam z nim bardzo długo i opowiedziałam mu o wczorajszym incydencie. Zdziwiło mnie to, że był z tego powodu niezwykle rozbawiony i zadowolony. Jego zdaniem dobrze się stało, że w końcu się zabawiłam i miał nadzieję, że znajdę sobie wreszcie chłopaka. Mówił, że już znudziło mu się bawienie w moją niańkę i że z miłą chęcią odstąpi komuś to stanowisko. Oczywiście żartował. Przywykłam już do jego specyficznego poczucia humoru. Martwiłabym się o niego, gdyby tego nie robił. Kazał mi zadzwonić do Edwarda i się z nim umówić, bo skoro jest przystojny i już przeskoczyłam z nim kilka baz, to szkoda by było zmarnować taką okazję. Kiedy wracałam ze spaceru, zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi Jake i próbowałam sobie przypomnieć coś z wczorajszego wieczoru, żeby nie wyjść przed Edwardem na kompletną idiotkę. Niestety za wiele sobie nie przypomniałam poza tym, że był cudowny, przystojny, umięśniony, miał cudowny zapach, świetnie całował, a jego dotyk był taki… elektryzujący. Usiadłam na jednej z ławek wokół alejki, gdy po chwili ktoś przysiadł obok mnie.
- Całkiem niezła miejscówka dla kogoś, kto chce odciąć się na chwilę od świata - powiedział głos, który już gdzieś wcześniej słyszałam. Spojrzałam na rozmówcę i poczułam suchość w gardle, motyle w brzuchu i mrówki w palcach. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam przełknąć śliny.
- Co ty tutaj robisz? - odpowiedziałam zaskoczona, ignorując jego wcześniejszą wypowiedź.
- Przyjechałem z Jasperem do Alice. - Przeczesał włosy rękoma, podobnie jak czynił to Jasper. – Bo wiesz, mieszkam razem z nim w jednym mieszkaniu, a on tak wczoraj zabalował, że nie był w stanie dziś jeszcze prowadzić. A ponieważ nie mogłem doczekać się telefonu od współlokatorki mojej siostry, postanowiłem pod pretekstem sam złożyć jej wizytę. – Edward lekko uniósł jeden kącik ust, co przypomniało mi o wczorajszym wieczorze.
Chciałam poczuć ich smak jeszcze raz, choćby tu i teraz. Niestety, a raczej – na szczęście, powstrzymałam się, bo gdyby mnie odepchnął, spaliłabym się ze wstydu, zapadła pod ziemię i tam została. W końcu wczoraj był pijany. Może chciał mi właśnie powiedzieć, że to była pomyłka, żebym o tym zapomniała, że nie był sobą. Nagle przerwał moje rozmyślania:
- Nie zamierzałaś zadzwonić - zapytał, a raczej stwierdził, nie patrząc na mnie, tylko prosto przed siebie. Był zawiedziony. Zawiedziony mną? To się zaraz okaże.
- Nie, nie… zamierzałam tylko… nie wiedziałam …co… co mam ci powiedzieć… Strasznie mi głupio - jąkałam się i naprawdę nie wiedziałam, co powiedzieć. Na moje policzki wpełzły rumieńce, od których zrobiło mi się strasznie gorąco.
- Nie powinno. Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie żałuję tego co się wczoraj stało, bardzo mi się podobało i chcę przeprosić. - Popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Zrobiło mi się jeszcze cieplej.
- Yyy ale… ale za co przeprosić? - Nie bardzo rozumiałam, co do mnie mówił, jego oczy były hipnotyzujące, a jego usta przyciągały do siebie.
- Za to, że… że się na ciebie rzuciłem. Zachowałem się jak jakiś zboczeniec, albo napaleniec. Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać, byłaś… jesteś taka piękna… nie mogłem odwrócić od ciebie wzroku. Przepraszam jeszcze raz. - Złapał moje dłonie w swoje. Moje policzki kipiały, zrobiło mi się słabo, ale teraz nie od gorąca, tylko od jego słow. Nie żałował tego co się stało, a nawet spodobałam mu się!
- Nie masz za co przepraszać. Ja też tego nie żałuję, wręcz przeciwnie, nie mogłam dzisiaj przestać o tym myśleć. Głupio było mi zadzwonić, wydawało mi się, że uważasz mnie za jakaś napaloną idiotkę. Wybacz, że nie zadzwoniłam, ale cała ta sytuacja… To takie pokręcone - strasznie się motałam i uciekałam wzrokiem od jego palącego spojrzenia.
- Wiem, nie tak to powinno wyglądać, ale czasu już nie cofniemy. - Uśmiechnął się do mnie i dotknął opuszkiem palców mojego gorącego policzka. Miał zimne dłonie, jego dotyk chłodził moją skórę. Uśmiechnęłam się tylko do niego, ponieważ nie wiedziałam co odpowiedzieć. W końcu przerwał tę przyjemną ciszę:
- Czasu nie cofniemy, ale możemy to naprawić, albo udawać, że to się nie zdarzyło. Chociaż tego ostatniego nie obiecuję. Ciężko wymazać z pamięci coś takiego. - Teraz zjechał palcami z mojego policzka, przez szczękę i szyję, zatrzymując się na ramieniu. Delikatnie wygięłam głowę w bok i przymknęłam oczy. Zauważyłam, że znowu uśmiechnął się, podnosząc jeden kącik ust i ukazując białe zęby. Ja nadal milczałam, zaczarowana jego spojrzeniem i w pełni skupiona na dotyku jego chłodnych palców.
- Co powiesz na hmmm… taką jakby randkę? Zaraz… Teraz? - Brutalnie przerwał tę chwilę mojej rozkoszy, zabierając dłoń z mojej szyi i wstając. Minęło parę sekund zanim oprzytomniałam i dostrzegłam wyciągniętą w moim kierunku dłoń.
- Teraz? W tym momencie? Muszę się przebrać, nie jestem w ogóle przygotowana! - Nadal siedziałam na ławce, szukając jakiejś wymówki, sama nie wiem dlaczego, przecież marzyłam żeby znów mnie dotknął, żeby się zbliżył. Mimo tego trochę obawiałam się całej tej pokręconej sytuacji.
- Po co? Ślicznie wyglądasz. Nie ma takiej opcji, żebyś szła się gdzieś przebierać. – Popatrzył na mnie wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu, trzymając nieustannie wyciągniętą dłoń.
- A co mi tam, napiszę tylko do Alice, że jeszcze mi chwilę zejdzie - zdecydowałam i podałam mu rękę.
Podciągnął mnie do góry, przysunął do siebie i powiedział:
- Napisz jej, że zejdzie ci długą chwilę i że wrócisz późno - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Nie uszło to jego uwadze i zareagował na to tym swoim szelmowskim uśmiechem, który doprowadzał mnie do obłędu.
- Poczekaj! A jak Jasper wróci do domu? - Wstrzymałam się i popatrzyłam na niego z zaciekawieniem.
- Już to załatwiłem. - Uśmiechnął się zwycięsko i dodał. - Powiedziałem, że mam coś do załatwienia i żeby Alice go odwiozła albo ktoś po niego przyjechał - wytłumaczył się szybko. Na to wygląda, że wszystko już wcześniej zaplanował!
Napisałam Alice wiadomość, wyciszyłam dzwonki i wrzuciłam telefon z powrotem do torby, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Edward zaprowadził mnie na parking do swojego samochodu. Nie trzymaliśmy się za ręce, ale szedł tak blisko, że momentami ocierał się swoim silnym ramieniem o moje ciało. Był taki ciepły, a ja chciałam za wszelką cenę zwiększyć ilość tych otarć i specjalnie przysuwałam się do niego, niby to przypadkiem. Jeździł srebrnym Volvo. Doszłam do wniosku, że ta rodzina naprawdę miała jakiegoś bzika na punkcie drogich samochodów.
http://www.youtube.com/watch?v=6v3axbFgdqU
Edward jeździł szybko, ale pewnie i ostrożnie. Siedziałam niezwykle rozluźniona jak na taką obcą mi sytuację. Nie rozmawialiśmy, tylko napawaliśmy się swoją obecnością, a przynajmniej tak to wyglądało z mojej strony. Starałam się spoglądać na niego od czasu do czasu, ale nie chciałam natknąć się na jego wzrok. W końcu przerwałam to milczenie:
- A tak w ogóle, to gdzie mnie zabierasz? - Spojrzałam na niego i oblałam się rumieńcem.
- Czekałem, aż w końcu zadasz to pytanie.
Zrobiło mi się głupio, ponieważ właśnie w tej chwili uświadomiłam sobie, że wsiadłam do samochodu z obcym facetem i nawet nie obchodziło mnie, gdzie mnie wiezie. Co z moim instynktem samozachowawczym?
- Zabieram cię na kolację. W końcu musimy się lepiej poznać. Poznać z innej strony niż ostatnio. – Edward popatrzył na mnie z boku i uniósł kącik ust, ukazując rządek białych zębów. Ten jego uśmiech… cały on, onieśmielał mnie jak nikt inny. Pewnie dlatego, że był pewny siebie. Zbyt pewny, nawet bardziej, niż ja. Znał swoją wartość i możliwości, więc wykorzystywał je, a ta jego tajemniczość jeszcze bardziej mnie w nim pociągała. Niezły zawodnik. Zobaczymy, czym mnie jeszcze zadziwi.
- Lubisz chińskie jedzenie? – No i nie musiałam długo czekać, już tym pytaniem mnie zaskoczył. Owszem lubiłam, nawet bardzo. W moim miasteczku do chińskiej restauracji chodziłam zawsze z Jakiem.
- Uwielbiam! Nie mów, że ty też? Widzę, że mamy coś ze sobą wspólnego - odpowiedziałam z wielkim entuzjazmem.
- No widzisz, może nie tylko chińskie jedzenie nas łączy? - Popatrzył na mnie z boku i zaparkował pod chińską restauracją.
Wyszedł z samochodu i chciał otworzyć mi drzwi, ale nie zdążył, ponieważ sama już to zrobiłam. Nie byłam przyzwyczajona do takiej uprzejmości ze strony mężczyzny, ale miło mnie to zaskoczyło. Gdy weszliśmy do środka, Edward poprowadził mnie do bardziej ustronnego miejsca, gdzie nie było ludzi. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zamówiliśmy jedzenie. Opowiadałam mu o moich wakacjach, o tym, że będę studiować na uniwerku psychologię, o tej całej, śmiesznej sytuacji z mieszkaniem i o moich współlokatorkach, które są cudowne, zwariowane i niepowtarzalne. On opowiadał o swojej pracy w salonie samochodowym, o studiach prawniczych, o tym, jak to jest mieszkać z Jasperem oraz mieć mieszkanie obok swojego brata Emmetta i kuzyna Setha.
Nagle zadzwonił jego telefon. Wyciągnął go z kieszeni, popatrzył na wyświetlacz i chyba nie ucieszyło go to, co na nim zobaczył, ponieważ skrzywił się, wyłączył komórkę i schował ją z powrotem do kieszeni.
- Przepraszam, że nam przeszkodzono, ale już się to nie powtórzy. Zapomniałem wyciszyć telefon. - Uśmiechnął się do mnie i złapał moją rękę, leżącą na stoliku.
- Może to było ważne, trzeba było odebrać, nie pogniewałabym się - zapewniłam i oblałam rumieńcem, ponieważ ciągle trzymał moją rękę w swojej.
- Nie było ważne, zresztą ta osoba jeszcze nie raz zadzwoni. Teraz nie przeszkadzajmy sobie i nie psujmy dobrego nastroju. - Podniósł moją dłoń i pocałował ją, co spowodowało, że spuściłam wzrok i znowu się zaczerwieniłam.
- Uwielbiam te twoje rumieńce. Jesteś wtedy taka urocza – powiedział z czułością i spojrzał na mnie takim dziwnym wzrokiem. Poczułam się jak mała dziewczynka, która zawstydza się z byle jakiego powodu. Co się ze mną dzieje? To jest nienormalne, że ten koleś tak na mnie działa i najgorsze jest to, że on dobrze o tym wie…
- Dziękuję, ale nie rozumiem, co może być uroczego w tym, że w sekundę moja głowa zamienia się w buraka ćwikłowego. - Popatrzyłam na niego krzywo i parsknęłam śmiechem.
- Ja tego tak nie odbieram, wydaje mi się, że wtedy zmieniasz się w taką słodziutką, małą dziewczynkę, a to, w przeciwieństwie do buraka, jest urocze. - Zagryzł dolną wargę, a ja pomyślałam wówczas, że rozpłynę się w powietrzu, ale najpierw rzucę się na niego i pokąsam mu te słodkie usta.
Rozmawialiśmy w tej restauracji jeszcze bardzo długo, jedzenie było świetne i postanowiłam wybrać się tu z Jacobem, kiedy przyjedzie. Później poszliśmy jeszcze na spacer. Edward objął mnie ramieniem, ponieważ zrobiło mi zimno. Poczułam wtedy znów jego zapach, od którego zakręciło mi się w głowie. Świetnie mi się z nim rozmawiało, spacerowało, jadło, w ogóle wszystko mogłam z nim robić. W tym momencie przypomniałam sobie, że przecież dalej nie wiem, co dokładnie zaszło wczoraj między nami.
- Strasznie mi głupio, ale mam takie pytanie, na które chciałabym usłyszeć odpowiedź - powiedziałam, wtulając się w niego mocniej, starając się ukryć zawstydzenie.
- Co to za pytanie? Mam zacząć się bać? - Zaśmiał się i pocałował mnie we włosy.
- Bo chodzi o to, że… Czy mógłbyś mi powiedzieć co…? - nie dokończyłam, ponieważ mi przerwał:
- Spokojnie, bo się udusisz. - Ścisnął mnie mocniej i zaczął się śmiać.
- Wiesz, że byłam pijana i nie do końca pamiętam, co między nami zaszło. To znaczy wiem, że się całowaliśmy i takie tam, ale czy doszło do czegoś więcej? - Naprawdę myślałam, że się uduszę, ale w końcu wykrztusiłam to z siebie.
- Naprawdę nic nie pamiętasz? Wczoraj wyglądałaś na dość świadomą. - Cicho zachichotał, a ja myślałam, że moje policzki zaraz pękną, tak bardzo były napompowane krwią.
- Pamiętam tak przez mgłę, ale coś tam pamiętam. To znaczy to, co pamiętam, to są miłe wspomnienia i chciałabym po prostu wiedzieć czy… czy doszło do czegoś więcej? - Dobrze, że przynajmniej było ciemno i nie mógł zobaczyć mojego zawstydzenia. Chociaż podejrzewam, że było je słychać w moim głosie, więc nawet ciemność tu nic nie pomogła.
- A co masz na myśli mówiąc „czegoś więcej”? - Teraz perfidnie się ze mnie nabijał. Miałam ochotę kopnąć go w… kostkę, bo gdybym kopnęła gdzie indziej, to mogłabym tylko pomarzyć o tym, że powie mi, co się naprawdę stało.
- Mówiąc to mam na myśli sex! Czy mógłbyś mi w końcu odpowiedzieć, a nie bawić się ze mną? - odpowiedziałam już trochę zdenerwowana. Co jak co, ale mógł sobie zaoszczędzić nabijania ze mnie!
- Nie bawię się tobą, przepraszam. Widzę, że jesteś strasznie nerwowa. A odnośnie twojego pytania to nie, nie kochaliśmy się, przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie zapominajmy, że ja też byłem pijany - odpowiedział trochę zły. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony.
- Czyli nie wiesz dokładnie co się wydarzyło…? Ale cyrk…- powiedziałam zdziwiona, zrezygnowana i zmartwiona. Skoro on tego nie wie, to nikt tego nie wie.
Wróciliśmy do samochodu i Edward odwiózł mnie do domu. Kiedy dojechaliśmy pod mój blok, zgasił silnik i odwrócił się do mnie. Trzymałam już rękę na klamce od drzwi, kiedy przysunął się do mnie i ściągnął z niej moją dłoń. Owionął mnie przy tym jego słodki oddech i zaciągnęłam się nim, przymykając przy tym oczy i połykając ślinę napływającą mi do ust. Poczułam jego oddech na mojej szyi, uchu, policzku i w kąciku warg. Lekko je rozchyliłam i nie mogłam się już doczekać, by skosztować jego ust, teraz już w pełni przytomna, gdy nagle odsunął się nagle o kilka centymetrów.
- Nie powinienem, ale jesteś taka słodka, że nie mogę się powstrzymać, po prostu nie mogę. - Złapał się za włosy. Tak jakby toczył sam ze sobą walkę. Chciał tego, ale coś mu nie pozwalało. Nie rozumiałam, co takiego go powstrzymywało.
Teraz to ja przejęłam inicjatywę. W końcu, skoro narobił mi smaka, to nie może zostawić mnie teraz niespełnioną. Złapałam go za szyję i powoli przysunęłam się do niego. Wciągnęłam głęboko powietrze, pocierając nosem o jego szczękę i policzek, aż w końcu złapałam delikatnie płatek jego ucha w zęby. Usłyszałam jak jęknął i uśmiechnęłam się do siebie z powodu tej małej wygranej. Z powrotem wydmuchując ciepłe powietrze z ust, zjechałam z ucha, przez policzek, po kącik jego warg. Widziałam, jak wstrząsnął nim dreszcz rozkoszy. Teraz prawie stykaliśmy się ustami i głęboko oddychaliśmy. W pewnym momencie złapał ustami moją górną wargę i zaczął ją ssać. Złapałam więc jego dolną wargę w zęby po to, by zaraz ją puścić - widziałam, że to na niego działa. Przyciągnął rękami moją głowę i zaczął obsypywać mnie pocałunkami. Całowaliśmy się łapczywie, ale kiedy poczułam, jak jego ręka wędruje pod moją bluzkę, oprzytomniałam. Znieruchomiałam wówczas i odsunęłam się.
- Przepraszam, ale muszę już iść, Alice będzie się martwić. Dziękuję za kolację i mile spędzony wieczór - wypowiedziałam to jak regułkę i uśmiechnęłam się. Przysunęłam się do niego i lekko pocałowałam w kącik ust. – Dobranoc – dodałam, po czym chwyciłam za klamkę.
- Dobranoc, śpij słodko - usłyszałam jego smutny głos. Pewnie myślał, że zostanę dłużej. Co to, to nie, na trzeźwo nie oddam się nikomu na tylnim siedzeniu samochodu.
Wyszłam z auta, jeszcze raz posyłając mu słodki uśmiech. Jadąc windą zastanawiałam się, czy nie wrócić się z powrotem i nie złamać swojej zasady, ale jednak się powstrzymałam. Weszłam do mieszkania na paluszkach, nie chcąc nikogo obudzić. Niestety Alice mnie usłyszała:
- Gdzie byłaś? - usłyszałam spod kołdry jej zaspany głos.
- Spotkałam starą znajomą, poszłyśmy na kolację, a potem do jej mieszkania. - Postanowiłam skłamać, bo bałam się jej reakcji na wieść o moim romansie z jej bratem. W końcu może to zakończy się szybciej, niż się zaczęło. W głębi serca nie chciałam tego, bo coś ciągnęło mnie do niego, ale wolałam potrzymać to jeszcze przez jakiś czas w tajemnicy.
- Aha, to dobranoc, rano pogadamy - powiedziała Alice i odwróciła się do mnie plecami, ziewając.
- Dobranoc Słońce. - Położyłam się i usłyszałam wibrację w telefonie. Przeczytałam wiadomość:
„Dziękuję za wieczór, mam nadzieję, że nie zraziłem Cię do siebie, nie wybaczyłbym sobie tego. Dobrej nocy dziewczynko.:* Edward”


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez marisa:* dnia Sob 14:19, 30 Maj 2009, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pią 23:28, 29 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdzialik - miodzio :) O dziwo nie przeszkadza mi na ciągle obecna słodycz. A co do Edwarda... Mam wątpliwości, co do jego uczuć. Oczywiście Bella może mu się podobać, ale sądzą, że on chce ją zaciągnąć do łóżka. To nagłe spotkanie, kolacja - ok, może i bym pomyślała, że facet się zakochał, ale kiedy przeczytałam, że jego ręka znalazła się tam, gdzie nie powinna była, naszły mnie wątpliwości co do jego uczuć.
No cóż, czas pokaże, czy miałam rację czy też nie.
Czekam na dalsze części, życzę dużo weny.

Pozdrawiam.E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:58, 29 Maj 2009 Powrót do góry

Fajny ff, ale w kontekście wątpliwości Eweliny zastanawiam się nad tytułem?
Wydaje mi się, że zainteresowanie Edwarda, jest jednak podyktowane czymś innym niż uczucie. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Błędy są i powtórzenia, ale póki co fabuła jest dla mnie ważniejsza i aż tak nie gryzą. Oczywiście nie jest to jakaś ogromna ilość Wink
Jestem na tak! Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:23, 30 Maj 2009 Powrót do góry

aramgad: byłabym bardzo wdzieczna jeśli pokazałabyś mi te błędy, abym mogła je poprawić. W koncu trening czyni mistrza:P
Na to, aby dowiedzieć się skąd taki tytuł trzeba będzie chwilę poczekać....:D dzięki za komentarze, cieszy mnie to, że nie tylko moje beta to czyta(w końcu poprawia, więc musi :*) pozdrawiam m.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vler
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec Świętokrzyski

PostWysłany: Sob 0:44, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Ewelina napisał:
ale sądzę, że on chce ją zaciągnąć do łóżka.


Gdyby chodziło tylko o to, wykorzystałby sytuację kiedy była pijana... Chociaż, może on doskonale pamięta co się działo i chce to powtórzyć ale nie powie jej wszystkiego bo chce ją zatrzymać przy sobie?

Heh moje chore spekulacje xD

Aaahhh i co ja tu jeszcze robię... niedokończone portfolio z metodyki na mnie krzyczy... bó


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vler dnia Sob 0:55, 30 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Sob 11:52, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Najpierw byłam do tego pomysłu sceptycznie nastawiona, ale z rozdziału na rozdział zaczęło mi się coraz bardziej podobać. :P Co prawda w trzecim aż mi się niedobrze zrobiło od tego, jak to się nogi pod nią ugięły i jaka to była onieśmielona widokiem Edzia, ale zapomniałam. No i chyba się nie przespali, nie? :D Omg. :P Naprawdę nieźle. Masz lekki, przyjemny styl pisania, błędów też nie ma za dużo, choć obecnie nawet na nie nie patrzyłam. No i czekam na więcej. ^^
Weny, pozdrawiam. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Sob 12:55, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Cud miód i orzeszki:P Rozdział bardzo mi się podoba, ale mam jedno zastrzeżenie...
No cóż nie będę tego ukrywać po prostu był za krótki:P
Czekam na ciąg dalszy i nie karz mi długo czekać bo stracę wszystkie paznokcie:)

Sonea


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niesmaczne.
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:53, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział trochę przewidywalny, akcja za szybko się toczy.
Po jednym wieczorze już się obścisują, on ją całuje we włosy, bla bla bla, takie romantyczne bzdety.

Przystopuj może odrobinkę, bo jeśli nadal będziesz pędzić w tym tempie, to ff się prędko szkończy. Wink

Znalazłam taką pewną rzecz:
Cytat:
Dobrej nocy dziewczynko
mam nadzieję, że nie wzorowałaś się na 'Brudnym Świecie'. Cool

Literówek i braków przecinków po stokroć nie chce mi się wyszukiwać. Na pierwszy rzut oka jest bezbłędnie.

pozdrawiam, veny życzę.
niesmaczne, jak się patrzy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:04, 30 Maj 2009 Powrót do góry

niesmaczne: hmnn muszę podgonić tą akcję i muszę im podarować tą sielankę, by móc się później nad nimi poznęcać:D:D Co do tego cytatu, to pod żadnym pozorem go nie ściągnęłam od Agi, po prostu Bella jest taka malutka przy Edwardzie i dlatego dziewczynka :)
Dziękuję za komentarze, rozdział 5 pojawi się wtedy kiedy lilczur go poprawi. Może być drobna przerwa, ponieważ walczę z brakiem czasu... wena i pomysł są, wiec cierpliwosci :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Sob 16:15, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Hmmm mnie tam się podobał ten rozdział i w ogóle ale mam jedno ALE trochę dziwnie zachowała się Bella kiedy Edward wsadzał rękę pod jej bluzkę. Powinna raczej być wstrząśnięta trochę, przeprosić i uciec do domu a nie jeszcze go całować. Ale to takie tam moje rozmyślania, tak w sumie też jest ok. A tak po za to naprawdę spoko :D podobało mi się jak Bella próbowała dopytać się czy spała z Edwardem :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 14:54, 31 Maj 2009 Powrót do góry

Dopiero teraz przeczytałam całość. Bardzo mi się podoba! Nie wiem, czy to przez sentyment do Ciebie, ale powyższe posty również są bardzo pozytywne. Może jak dla mnie trochę za słodko, lubię dramatyczne chwile i sytuacje pełne niedomówień, ale tak mnie wciągnęło to ff, że nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam je czytać :)

Bardzo podobają mi się Twoje opisy miejsc. Ja wręcz ... hm... "czuję" te miejsca, nie mam problemu z wyobrażeniem sobie ich. Bellę i Edwarda trochę podrasowałaś, co wyszło im na dobre. Ostatnia wiadomość od Edwarda... mm... dlaczego mężczyźni nie siedzą na takich forach? Dużo by się nauczyli Wink

Pozdrawiam i weny życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:55, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Zapraszam do czytania nowego rozdziału. Czekam na waszą opinię dobrą i złą. Wasze komentarze dają mi dużo do myślenia i staram się poprawiać z każdym rozdziałem. Nie wiem czy mi się to udało. Nie dodałam go wcześniej ponieważ beta też ma swoje życie, a bez jej poprawek nie odważyłabym się go tutaj zamieścić. pozdrawiam m.

beta: lilczur

Rozdział 5

Po przeczytaniu wiadomości od Edwarda, położyłam telefon na stoliku i ułożyłam się do snu. Przez długi czas nie mogłam zasnąć, ponieważ cały czas myślałam o nim. O przystojnym, wysokim, silnym, ciepłym mężczyźnie. Nie odpowiedziałam na jego wiadomość, bo nie przychodziło mi do głowy nic, co mogłabym mu napisać. Nie byłam na niego zła, miałam mieszane uczucia i nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Od dłuższego czasu nie byłam z żadnym mężczyzną, ponieważ od momentu, w którym skończył się mój ostatni związek, nie pragnęłam mieć nikogo na stałe. Nie chciałam zostać oszukana, zdradzona i zraniona po raz kolejny. Byłam uprzedzona do facetów i traktowałam ich z góry, ale Edward… on miał w sobie to coś, sama nawet nie wiem, co to takiego było. Był taki tajemniczy i pewny siebie, świetnie mi się z nim rozmawiało i nie tylko... W sumie to nawet nie mam pojęcia, czy on chciałby ze mną coś na poważnie, dopiero go poznałam, a już snuję takie plany. Pewnie nie może się opędzić od wielbicielek, z którymi taka szara myszka jak ja nie może się równać. Ale Edward jest w stosunku do mnie taki miły, w jakimś tam stopniu zależy mu na mnie, bo przecież pisał, że nie wybaczyłby sobie, gdybym się do niego zraziła. Może nie zależy mu tylko na jednym, przecież gdyby tak było, to poszłabym w odstawkę, bo prawdopodobnie już mamy to za sobą, chociaż niewiadomo... Skoro pamiętałam jego zapach, jego dotyk, pocałunek, to tego na pewno bym nie przeoczyła. Nie ma co się zastanawiać, należy czekać na rozwój wydarzeń. Muszę z kimś o tym porozmawiać. Alice i Rose odpadają, nie pozostaje mi nikt inny jak tylko Jake. Boże, kto by przypuszczał, że będę opowiadać o moim intymnym życiu mężczyźnie. Niech on już w końcu przyjeżdża, bo nie wyrobię na rachunek telefoniczny!

Następnego dnia wstałam przed południem i trochę zdziwił mnie fakt, że dziewczyny nie próbowały mnie budzić. Kiedy rozejrzałam się po pokoju, nie zobaczyłam Alice, tylko pościelone łóżko. Trochę jeszcze nieprzytomna udałam się do kuchni na poszukiwanie moich przyjaciółek. Kiedy przeszłam przez jej próg, zobaczyłam kartkę na stole, na której dziewczyny napisały, że idą na zakupy, ponieważ organizujemy dzisiaj piknik z chłopakami i żebym zbierała siły, wypiła mocną kawę i zjadła porządne śniadanie, bo dużo pracy przed nami. Zrobiłam sobie pyszną jajecznicę, którą zjadłam w dużych ilościach i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gorąca woda niezwykle mnie relaksowała, a zapach mojego szamponu i żelu pod prysznic, uderzający w moje nozdrza, poprawiał mi humor. Niesamowite… jak takie zwykłe kosmetyki potrafią poprawić nastrój człowiekowi. Kiedy się już ubrałam, postanowiłam zrobić w domu porządek, aby przynajmniej w jakimś stopniu odwdzięczyć się dziewczynom za wszystko, co do tej pory dla mnie zrobiły. Pomyłam naczynia, wysprzątałam łazienkę i nasze pokoje. Tak bardzo byłam pochłonięta tymi porządkami, słuchając i nucąc przy tym piosenki, które leciały w radiu, że nie zauważyłam nawet kiedy dziewczyny wróciły do domu, z rękami pełnymi toreb z zakupami. Od razu zabrałyśmy się do roboty, upiekłyśmy ciasteczka, zrobiłyśmy kanapki i mnóstwo innych, oczywiście pysznych rzeczy. Następnie powkładałyśmy wszystko do koszyków, wzięłyśmy koce, leżaki i spakowałyśmy je do samochodu Alice. Był on zresztą kolejnym dowodem na to, że moje towarzystwo nie wzbraniało się przed drogimi i szybkimi autami. Kanarkowe porsche było jakby stworzone w sam raz dla takiej zwariowanej i rozkapryszonej dziewczynki jak Alice. Nie żebym miała coś do niej, ale jeśli ktoś by zobaczył, jak ona jeździ, na pewno tak by pomyślał.

Podjechałyśmy pod mieszkanie chłopaków. Rose zadzwoniła do Emmetta, żeby się zbierali, bo my już czekamy. Po około pięciu minutach usłyszałyśmy, a następnie zobaczyłyśmy, jak czarny, błyszczący Jeep wyjeżdża z parkingu, a za nim… no zgadnijcie… srebrne Volvo, na którego widok poczułam skurcz w brzuchu. Nagle Alice z piskiem opon ruszyła z miejsca, obracając porsche o 180 stopni i wyprzedziła oba samochodu. Ten wyścig był bardzo zacięty, na szczęście pokazałyśmy klasę i wygrałyśmy go.
Alice zatrzymała samochód w miejscu, gdzie kończyła się droga, a zaczynała ścieżka, dookoła której rosły wysokie drzewa. Wyszłyśmy z samochodu i zaczęłyśmy wyjmować jedzenie, kiedy przyjechało Volvo, z którego wysiedli Seth i Edward, a za raz za nimi z Jeepa wyszedł Emmett i Jasper. Edward podszedł do mnie i zabrał z moich rąk siatkę z owocami, dotykając przy tym moją dłoń i sprawiając, że przyjemny dreszcz rozszedł się po całym moim ciele. Uśmiechnął się do mnie zawadiacko, a ja spojrzałam na niego spod rzęs, lekko się uśmiechając i rumieniąc, ponieważ patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Jego oczy były szklące i przeszywały mnie na wskroś. Pewnie zwrócił uwagę na mój strój, trochę inny niż zazwyczaj. Otóż odnośnie mojego ubioru… Alice, mimo moich sprzeciwów, wcisnęła mi zwiewną sukienkę w kwiaty, odcinaną pod biustem i zawiązywaną na szyi. Do tego miałam białe sandałki, a moje pofalowane włosy opadały na ramiona. Do tej pory Edward widział mnie albo w krótkiej mini, albo w rurkach. Tak jak dziś ubrana byłam pierwszy raz w życiu. Mimo wszystko podobam się sobie jako…. dziewczynka i chyba jemu również.
- Alice, musimy zrobić dogrywkę, tym razem dałem ci wygrać - odezwał się Emmett, podchodząc do Rose i całując ją w policzek.
- Jeśli chcesz znowu przegrać, proszę bardzo, choćby zaraz - odpowiedziała Alice, puszczając bratu oczko.
- Jaka ty pewna siebie jesteś. - Wykrzywił się Emmett.
- Trzeba przyznać, że Alice jest lepszym kierowcą od ciebie - powiedział Jasper i poklepał Emmetta po ramieniu.
- A ty sobie uważaj bo na nogach będziesz wracać - odgryzł się Emmett.
- Kochanie, możesz wracać z nami - Alice podeszła do Jaspera, który wyciągał koce z bagażnika samochodu i potarmosiła jego włosy.
- No chodźmy już, bo jestem głodny - odezwał się Seth i dopiero teraz przypomniałam sobie o jego obecności.
- Właśnie, o tym kto jest lepszym kierowcą porozmawiamy po wyżerce - niecierpliwił się Emmett, największy żarłok świata.
- Dziewczyny, mam nadzieję, że zrobiłyście jedzenia jak dla wojska, bo my to jeszcze nic, ale mój brat jest zawsze głodny, a w dodatku widziałem dziś, że mieli z Sethem pustą lodówkę, więc jest bardzo wygłodzony - zaśmiał się Edward, który po wzięciu rzeczy z moich rąk, zaczął już iść ścieżką przez lasek.
- Nawet mi o tym nie przypominajcie! Mam zamiar kupić sobie osobną lodówkę i zamykać ją na kłódkę, a klucz do niej nosić na szyi - powiedział wzburzony Seth i poszedł za Edwardem.
- Ty Brutusie…- ubarwił swój głos Emmett i udawał zrozpaczonego.
- Spokojnie, mamy wystarczającą ilość jedzenia - odezwała się w końcu Rose. - Nasza Bella sprawdziła się jako kucharka, więc wszystko jest pod kontrolą, nie ma się o co martwić. - Puściła do mnie oczko i złapała swojego chłopaka za rękę.
- To chyba zacznę częściej do was wpadać. - Odwrócił się Edward i uśmiechnął do mnie, a ja przełknęłam głośno ślinę.
- Nie przesadzajmy, aż taka dobra nie jestem, po prostu u mnie w domu zawsze gotowała babcia, który nauczyła mnie tego rzemiosła. - Zaczęłam się nerwowo śmiać.
- No to twoją babcię też będę musiał poznać. - Puścił mi oczko Edward.

Kiedy przeszliśmy przez ubogi lasek z dość dużym ekwipunkiem, znaleźliśmy się na dużej polanie. W oddali można było dostrzec spore, czyste jeziorko, od którego wiał przyjemny wietrzyk, ochładzający skórę w ten upalny dzień, kończącego się już lata. Złączyliśmy koce i wyciągnęliśmy jedzenie z koszyków i innych toreb. Oczywiście na nasze smakołyki pierwszy rzucił się Emmett i jakakolwiek próba wyciągnięcia chociażby ręki w kierunku jedzenia, kończyła się jego szybkim unikiem, piorunującym wzrokiem oraz groźnym warczeniem. To prawda, że nie wolno przerywać jedzenia psom, ale żeby ludzie również się do tego zaliczali, to już drobna przesada. Pogrążeni w rozmowach, nabijaniu się z Emmetta i ogólnie ze wszystkiego, siedzieliśmy na kocykach i relaksowaliśmy w żółtych promieniach powoli zachodzącego słońca. Mało co zjadłam, ponieważ zaczynałam mieć mdłości, to pewnie dlatego, że zjadłam takie ogromne śniadanie. Kiedy więc Emmett wpadł na genialny pomysł, żeby wykapać się w pobliskim jeziorku, poczułam nasilający się ból brzucha i aż wykrzywiłam twarz z cierpienia. Edward zauważył mój grymas i usiadł obok mnie.
- Co ci się stało? - zapytał z troską w głosie i popatrzył na mnie takim przejmującym wzrokiem, że pomimo salw bólu, zrobiło mi się miło.
- Nie wiem, czy coś mi się stało, ale strasznie boli mnie brzuch i źle się czuję - odpowiedziałam wciąż z bolesnym grymasem na twarzy, który nie chciał z niej zejść. Czując kolejny skurcz, pochyliłam się do przodu, trzymając się za brzuch.
- Matko, Słońce, wszystko w porządku? - Alice sprintem znalazła się obok mnie i zaczęła głaskać mnie po głowie, próbując chyba ulżyć mi w cierpieniu.
- Wszystko w porządku, tylko przejadłam się dzisiaj i chyba mi to zaszkodziło. Jak wrócimy, to położę się w łóżku i mi przejdzie. Bez paniki. – Próbowałam ich uspokoić, przecież nic takiego mi nie jest, to tylko ból brzucha, niech aż tak nie dramatyzują.
- Na pewno? Źle wyglądasz, jesteś blada. - Rose również zaczęła się martwić.
- Tak, chcę się tylko położyć i wziąć coś przeciwbólowego. - Mam nadzieję, że to wystarczyło, żeby ich uspokoić. Jeszcze tego by brakowało, żebym zepsuła im miłe popołudnie.
- Bella, pojadę z tobą do domu, nie będziesz się tu męczyć – to powiedziawszy, Edward objął mnie i pomógł wstać.
- Jadę z wami, Edward się tobą nie zaopiekuje. - Alice również wstała i szybko zaczęła pakować swoje rzeczy do torebki.
- Alice poradzę sobie, nie wierzysz we mnie? Przecież potrafię się zaopiekować chorą dziewczyną - oburzył się Edward, starając się przekonać siostrę.
- No właśnie Alice, a tak poza tym, to musisz przecież zabrać Jaspera, bo chyba nie pozwolisz mu iść pieszo. - Próbowałam rozluźnić trochę atmosferę.
- No dobrze, ale jeśli będzie się coś działo, to dzwońcie. Natychmiast! - Pogroziła nam palcem, ale odpuściła.

Udało mi się jeszcze o własnych nogach dojść do jego samochodu, a kiedy znalazłam się w środku, pochyliłam się do przodu, by jakoś uśmierzyć ciągłe nasilający się ból. Edward w błyskawicznym tempie dojechał do naszego domu, ale nawet w tak krótkim czasie zdążyłam kilka razy zapewnić go, że nie musimy jechać do szpitala, bo ciągle nie dawał za wygraną. Kiedy byliśmy już na miejscu, przypomniałam sobie, że nie mam klucza, więc Edward postanowił wziąć mnie do swojego mieszkania. Nie protestowałam, ponieważ chciałam jak najszybciej się położyć, wziąć jakieś prochy i pójść spać, by w końcu pozbyć się tego uciążliwego bólu. Kiedy znaleźliśmy się w podziemnym parkingu, Edward otworzył mi drzwi samochodu i widząc, że nie jestem w stanie poruszać się o własnych siłach, błyskawicznie wziął mnie na ręce, a ja objęłam rękami jego szyję i wtuliłam się w jego tors. Niósł mnie i szedł tak szybko, jakbym w ogóle nie była dla niego ciężka, nawet nie pogłębiał oddechów. Tym bardziej zdumiałam się, jak udało mu się otworzyć drzwi od mieszkania, nadal trzymając mnie na rękach. Błyskawicznie wszedł po swojego pokoju, delikatnie położył mnie na łóżku i przykrył kocem.
- Za sekundkę wracam, tylko pójdę po coś przeciwbólowego. - Pogłaskał mnie po głowie i ulotnił się w drzwiach. Skuliłam się w pozycji embrionalnej, przymknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać. Chciałam skupić na czymś swoją uwagę do czasu, kiedy nie pojawi się Edward i będę mogła zająć się studiowaniem wzrokiem każdego milimetra jego skóry.
- Już jestem. - Przyszedł ze szklanką wody i tabletkami. Postawił je na stoliku obok łóżka, następnie pomógł mi się podnieść i podał mi leki. – Chcesz coś jeszcze, może coś do picia? Jakąś herbatkę albo miętę? - Starał się pomóc mi i patrzył na mnie takim zmartwionym wzrokiem…
- Nie, nic więcej nie chcę. - Starałam się uśmiechnąć. Odłożyłam szklankę na stolik i znów położyłam w poprzedniej pozycji. Kiedy chciał już wstać łóżka, złapałam go za rękę i powiedziałam:
- Jeśli nie masz nic ciekawszego do roboty, proszę zostań ze mną, nie chce być sama. - Popatrzyłam na niego tak przekonującym wzrokiem, że musiałby być naprawdę tyranem, żeby się nie zgodzić.
- No jasne. Uwierz, że o wiele bardziej wolę być tu z tobą, niż patrzeć w TV. - Z powrotem usiadł obok mnie na łóżku i lekko pogłaskał palcami mój policzek.
- A nie wyszłabym na jakąś idiotkę, gdybym zaproponowała ci leżenie obok mnie? - Przygryzłam wargę i OKROPNIE się zarumieniłam. Na bank nie skorzysta z mojej oferty, a ja będę chciała umrzeć na ból brzucha.
- Naprawdę tego chcesz? - Uniósł jeden kącik ust, a mi zabrakło tchu. Jak mam to odebrać, to chce skorzystać, czy nie? Przecież zaproponowałam mu to, więc chyba oczywiste, że chcę.
- Nie proponowałabym, gdyby było inaczej - powiedziałam i wydałam z siebie dziwny jęk, ponieważ bolesne skurcze znowu się nasiliły.
- Nie jesteś idiotką, nawet tak nie myśl. Cieszy mnie to, że chcesz zasnąć obok mnie - zapewnił, wszedł na łóżko i położył się za mną z uśmiechem na ustach. Delikatnie przysunął się do mnie. Najpierw objął mnie swoją ręką, a później zaczął nią delikatnie bawić się moimi włosami. Ostatnie co pamiętałam, to jak przytulił się do mnie, złożył na mojej szyi pocałunek, po którym przeszył mnie przyjemny dreszcz i zapewne myśląc, że już śpię, powiedział:
- Jesteś taka ufna, taka krucha. W moim zasięgu, prawie moja, a jednak nierealna dla mnie, niemożliwa i zakazana - westchnął i tak jak ja udał się do świata snów. Świata, z którego w razie niebezpieczeństwa, zagrożenia, smutków i rozgoryczenia, możemy szybko uciec. W życiu niestety nie mamy takiej możliwości…


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Czw 19:23, 04 Cze 2009 Powrót do góry

O jakie słit. Skąd wzięłaś to ostatnie? ^^ Dziś jakoś krytykuję, ale jak czytam takie mizianie, to od razu mi przechodzi, więc szkoda, że wcześniej nie dodałaś. Może by się upiekło paru osobom. :) Co prawda szybko to wszystko się rozwija, ale z drugiej strony wydaje się być takie naturalne. Ale co jej jest? :D Wyrostek? No chyba nic poważniejszego?! :P Na błędy nawet nie patrzyłam. Tekst odciągnął moją uwagę. :D Ale ty doprawdy lubisz mizianie. :D No nie mogę się doczekać kolejnej części. Jestem ciekawa ogólnie o co chodzi, bo jest to dość podejrzane. No i dobry nastrój prysł! :D
Weny, pozdrawiam. :*
PS. no to kiedy ta następna część?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 19:26, 04 Cze 2009 Powrót do góry

Jej, od kiedy zrobiło jej się niedobrze cały czas myślałam, że zwymiotuje na tapicerkę jego ukochanego volvo. Ta myśl nie dawała mi spokoju, ale Bella dała radę. Swoją drogą - może dlatego Edward jechał tak szybko do domu? :D

marisa:* napisał:
To chyba zacznę częściej do was wpadać. - Odwrócił się Edward i uśmiechnął do mnie, a ja przełknęłam głośno ślinę.

Ja myślę, że Ty zaczniesz częściej tam wpadać :D

Coś mi się wydaje ( a podpowiadają mi o tym ostatnie słowa Edwarda), że już niedługo nie będzie takiej idylli i zacznie się zamieszanie z prawdziwego zdarzenia. Mari - liczę na Ciebie :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin