|
Autor |
Wiadomość |
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Śro 10:36, 29 Lip 2009 |
|
No, nareszcie. Rozdział jak zawsze fenomenalny. W prawdzie nic ważnego sie nie stało. Raczej było spokojnie. Ta Tanya coraz bardziej mnie wkurza. Chociaż myślę, że nie tylko mnie. Myślę, że Edward będzie z Bellą, bo w głębi duszy ją kocha. Zresztą ona jego też. Wcześniej, od tej sceny w jego mieszkaniu, potem w barze przestwałaam go lubic [oczywiście tylko w tm opowiadaniu] ale teraz mogę z czystym sercem powiedziec, że moja sympatia do tego osobnika powróciła. Ten ostatni fragmęt jak Ed postawił się Tanyi był wpros boski. I w dodatk wybrał garnitur, który podobał się Belli.
Z niecierpliwościa czkam na ciąg dalszy, życzę weny i czasu.
pozdrawiam,
yeans-girl
ps. pierwsza! :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yeans-girl dnia Śro 10:37, 29 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 10:48, 29 Lip 2009 |
|
Och, wreszcie! Z utęsknieniem czekam na kolejne party.
Dobrze, że w końcu coś zaczęło iść do przodu. Mam tylko nadzieję, że będzie tak, jak sobie życzę To znaczy, Bella & Edward razem, a z Tanyą zrobią porządek. Coś czuję, że w tym może mieć duży udział Alice
Weny, weny i jeszcze raz weny! I czasu :D
P.S.
Ale ta Tanya jest głupia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Śro 11:36, 29 Lip 2009 |
|
WOW!! Świetne dziewczyno!!! A ta akcja w sklepie z garniturami, Bells przeszła samą siebie!! I o to mi chodziło, musi być twarda dziewczyna... a przy okazji można trochę się zabawić, co nie? :D Ach czy ta Tanya naprawdę jest tak pusta aby nie zauważyć sarkazmu i ironii jaką wszyscy stosują wobec niej? Przecież to takie żałosne, nawet sam Edward nie staje w jej obronie tylko w najlepsze się z niej śmieje!! Jaka dziewczyna chciałaby być z facetem, który ją wyśmiewa?? Chyba psychicznie chora... Ale takie to do wariatkowa...!!
Życzę dużo weny, żeby Cię natchnęła jak najszybciej :)
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Śro 11:38, 29 Lip 2009 |
|
Maris! Uwielbiam Twoje opowiadanie ale zastanawia mnie jedno: skoro Edward tęskni za Bellą, próbuje z nią rozmawiać, ratować przed upadkami (to było słodkie) i patrzy na nią z tęskniącym wzrokiem to dlaczego jest z Tanyą? Czy ta sztuczna płoza ma na niego jakiegoś haka? Może wie o jakiś sekretach?
Kiedy przeczytałam o Edwardzie przymierzającym garnitur, pomyślałam, że być może on i Tanya się pobierają! Prawie dostałam zawału serca, dziewczyno!!!
Cytat: |
– To ja dziękuję, że miałem możliwość, aby ci pomóc. – Znowu patrzył na mnie z takim uśmiechem, że aż chciało mi się płakać. – Gdzie teraz masz? |
Gdzie teraz masz zajęcia - tak powinno być :)
Czekam na kolejny rozdział, modlę się o Twoją wenę heheh :)
Pzdr! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 11:44, 29 Lip 2009 |
|
Kolejny rozdzialik, przeczytałam i mam mieszne uczucia. Trochę mi już zaczyna męczy ta ich zabawa w kotka i myszkę, Edward chodzi za Bellą i słodzi jej, uwodzi ją i utwierdza w swoim uczuciu do nie a ona cały czas chce być jak najdalej od niego, kocha go ale cały czas ma świadomość że jest jeszcze Tanya... Mam nadzieję żę niedługo wkońcu nastapi jakiś przełom w ich relacjach. Poza tym rozdział zawierał bardzo dobry opis stanu emocjonalenego Belli, a także dostarczył mi porcji śmiechu podczas czytania o spotkaniu ich w sklepie z garniturami
Życzę weny i czasu na pisanie kolejnego rozdziału! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 11:50, 29 Lip 2009 |
|
Dziękuję po raz kolejny za komentarze:*
Ewelinko właśnie poprawiłam:) Żadnych ślubów na razie nie planuję... NA RAZIE, może jakiś pogrzeb:D ale do tego jeszcze daleko:*
Następny rozdział będzie taki... brutalny? Abo tylko jedna osoba taka będzie, nieważne... za to w 17 wszystko się rozjaśni, ale tylko rozjaśni, bo problemów będzie jeszcze masa. I muszę wam powiedzieć, że też nie lubię tej Tanyi, bo ta jędza namiesza i to jeszcze nie raz;/
EDIT:
ajaczek, ten przełom już niebawem, ale to nie oznacza, że wtedy będą razem...:D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marisa:* dnia Śro 11:52, 29 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Śro 16:30, 29 Lip 2009 |
|
marisa:* napisał: |
. Muszę przed nim uciekać jak głupie jagnię przed lwem, by nie wpaść w jego sidła. Może i mówi, że mnie potrzebuje, że chce być blisko, że mnie nie skrzywdzi, ale to w dalszym ciągu jest drapieżnik! |
Czyżby jakaś mała aluzja to twilight?
marisa:* napisał: |
.
Chciałam jeszcze przez chwilę cieszyć się swoim małym zwycięstwem, które i tak nie pomoże mi w wygraniu wojny, bo Edward nigdy nie będzie mój. |
Ej, to mnie troszkę zdołowało
Rozdział nawet fajny, Bella wszędzie wpada na Edwarda. Ychh strasznie głowię się dlaczego on jest z tą Tanyą. Mam nadzieję, że już całkiem nie długo się to wyjaśni. Po prostu nie mogę, zrobiłaś z Tanyi taką kompletną idiotkę, że masakra Ona jest okropna. Nic do niej nie dociera, że ludzie śmieją się właśnie z niej. Podobał mi się fragment z garniturami. To oczywiste, że Edward wziął tamten, bo Belli się podobał. Czekam na rozdział 17, bo na prawdę chcę się dowiedzieć co myśli Edward, a rozdział z jego perspektywy pewnie dużo wyjaśni. Mówiłaś coś, że będzie masa kłopotów? Ochh, to dobrze, bo nie lubię ff, gdzie cały czas jest cukierkowo, a twoje takie nie jest i ma swój urok. I podoba mi się :P Nurtuje mnie czemu Edward jest z Tanyą, no!
Co do twojego stylu to jest okej, błędów nie wyłapałam.
Co tu więcej pisać? Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały! I życzę ci dużo vena. Miejmy nadzieję, że zastój minie ci szybko. A na początku napisałaś, że ślubów na razie nie planujesz, coś było z pogrzebem... pogrzeb Tanyi, prawda? xD Ale pewnie jeszcze najpierw zamiesza nam w tym opowiadaniu, potem ją sobie wysyłaj do grobu xD To taka mała propozycja z mojej strony :P
Pozdrawiam, Mirelka ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mirell. dnia Śro 16:32, 29 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 20:35, 29 Lip 2009 |
|
Więc strasznie sie ucieszyłam na nowy rozdział i oczywiście nie zawiodłam się.
Ta scenka w centrum handlowym była naprawde fantastyczna i miała w sobie taki stylowy sarkazm.Myślę, że wszystko zostało już napisane przez moich drogich poprzedników.
Pozdrawiam M.W
Zgadzam się z seską, że nasza Tanya jest głupia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 17:00, 07 Sie 2009 |
|
Drogie czytelniczki, albo czytelnicy jeśli tacy są, przepraszam za zaległości, ale wczoraj nie mogłam wstawić rozdziału;/ I mam prośbę, ponieważ moja beta jedzie prawdopodobnie na ja jakiś urlop i nie będzie jej przez chwilę i czy byłaby jakaś chętna beta do sprawdzenia kolejnego rozdziału? Czekam na PW, a tym czasem zapraszam do czytania i komentowania....:*
BETA: lilczur
Rozdział 16
– Dziewczyny, wiecie, co dzisiaj jest? – zapytała Alice, wychodząc z samochodu i klaskając dłońmi z podekscytowania.
– Urodziny twojego chomika? – Nie mogłam się powstrzymać, w końcu musiałam jej udowodnić, że jednak na żartach się znam.
– Nie! I nie mam chomika. – Wystawiła mi język. – Dzisiaj jest premiera tego filmu, o którym wam mówiłam. Jedziemy?
– Ja odpadam. Muszę odsapnąć, ponieważ wykończyłaś mnie torem przeszkód składającym się z niezliczonej ilości rzędów, wieszaków, manekinów i przymierzalni. – Chciałam w końcu odpocząć. – Bawcie się dobrze.
– Ja też nie dam rady, bo muszę poprzymierzać wszystkie te ciuchy, które dziś kupiłam. – Rose zacierała ręce.
– To chyba będę musiała poczekać na DVD – odparła beznamiętnym głosem Alice.
– A co z Jasperem? – zapytałam. W końcu to chyba z chłopakiem chodzi się do kina.
– Bella! Gdzie ty odpłynęłaś? Przecież w samochodzie powiedziałam ci, że poszedł z Emmettem na trening. – Upss, chyba zgubiłam tę wypowiedź, kiedy moje myśli zaatakował przystojniak w MOIM garniturze.
– Mówiłam przecież, że muszę odpocząć. – Wyciągnęłam w jej kierunku palec wskazujący.
– Tak się to teraz nazywa? – ironicznie spytała Alice i popatrzyła na Rose, wymieniając z nią dziwne spojrzenia.
– O czym ty mówisz? – zapytałam, nie zwracając uwagi na to, o co mnie podejrzewa. A przecież to takie proste do zrozumienia… Zajęta wciskaniem w windzie odpowiedniego przycisku, pominęłam to, co najważniejsze. Dziewczyny śmiały się ze mnie pod nosem, a ja – świadoma rzeczywistej sytuacji - postanowiłam im odpuścić. Miałam im powiedzieć, że są w ogromnym błędzie? Przecież to nie w Jacobie jestem zakochana, a w Edwardzie! Tak, Alice, to twój brat. Jeśli dobrze się postaram i utopię w jakiejś kałuży jego obecną dziewczynę, to będziemy rodziną. Fajnie, co nie?
Boże, weź mi coś zrób, bo ja już nie mogę! Myślenie o zabójstwie nawet takiej zdziry jak Tanya, nie jest normalne.
– Wiecie co? – zapytała Rose.
– Nie, nie wiem. Nie ukończyłam jeszcze kursu jasnowidza – odparła Alice sarkastycznie.
– Może dasz mi skończyć? – wykrzywiła się blondynka. – Skoro wszystkie trzy siedzimy dziś w domu, to co powiecie na wieczór filmowy?
– O Boże, nie! Tylko nie tanie romansidła! Proszę, oszczędźcie moje zdrowie psychiczne.- Broniłam się rękami i nogami. Obie zaczęły się śmiać, wchodząc równocześnie do mieszkania.
– Ok. Może być jakiś horror.
– To już lepiej. Wolę potwory uganiające się za mną, niż jakiegoś idiotę fałszującego pod moim oknem – powiedziałam, zamykając się w łazience.
– Trzeba tylko uzupełnić zapasy masła orzechowego, chipsów, ciastek i wszystkiego, co tuczy – stwierdziła Alice.
Musiałam wziąć gorący prysznic. Zimny tylko jeszcze bardziej spiąłby moje, i tak już napięte do granic możliwości, mięśnie. Tak jak kiedyś, gdy marzyłam, że to jego ręce na moim ciele koją ból podczas kąpieli, tak teraz chciałam przypomnieć sobie jego dzisiejszy dotyk. Ta fala, która rozeszła się po moim ciele, okazała się być słodka i przyjemna, a nie, tak jak mi się wydawało, przeszywająca i straszna. Jego wzrok, który mówił mi, że teraz nie liczy się nic, tylko siła naszego przyciągania. Czułam tę moc, to, jak jego ciało wołało mnie do siebie, jak moje wyło w niemej rozpaczy za nim.
Umyłam włosy i pozostawiłam je mokre. Ubrałam się i poszłam do pokoju. Kiedy dziewczyny również się wykąpały, usiadłyśmy na jednym łóżku, pozastawiałyśmy się smakołykami i oglądałyśmy horror. Uświadomiłam sobie, że w ogóle nie dbamy o nasz żołądek, a o figurę tym bardziej. Zresztą życie jest tylko jedno, prawda? Już dawno nie wpakowałam w siebie tyle słodyczy. Musiałam sobie ulżyć i odreagować, ale czułam, że to na długo nie wystarczy.
– Już nie mogę doczekać się jutra – powiedziała nagle Alice.
– A to niby czemu? – zapytałam przytulona do jej ramienia.
– No przecież jutro weekend! Pora odreagować, wybieramy się do „Eclipse”. – Ogromnie mnie zaskoczyła.
– Jak to? Przecież ostatnio byliśmy na imprezie.
– Bello, a ty myślałaś, że po co dzisiaj byłyśmy na zakupach? – Rose śmiała się z mojego braku spostrzegawczości.
– To na imprezę? – Byłam całkowicie wybita z rytmu.
– A na co? – zirytowała się Rose.
– Bello, tylko nie zapomnij o Jacobie. – Oho, widzę, że komuś Jasper już nie wystarcza. Kiedy Alice zobaczyła mój głupkowaty uśmiech, dodała: – Przecież ktoś musi w końcu udowodnić Emmettowi, że są większe studnie niż on.
– Ty się moim Emmettem nie zasłaniaj. – Rose pogroziła jej palcem.
– Przestańcie, ja mam Jaspera! – Naburmuszyła się Alice.
– Ale to w niczym nie przeszkadza. – Rose nakręcała właśnie jednego loka na palec.
– Chyba Emmett za długą smycz ci przypiął – stwierdziła, mrużąc oczy i patrząc na blondynkę z intensywnością.
– Ej! Dopiero co siedziałyśmy na Alice, więc może kontynuujmy – powiedziała z wyrzutem.
– Może w ogóle już skończmy? – zaproponowała Alice, której najwidoczniej nie uśmiechało się nabijanie się z niej samej.
– Dobra, to ja idę spać. – Ziewnęłam, wstałam z łóżka Alice i położyłam się w swoim. – Swoją drogą, to nudny był ten film.
– Masz rację. Kto by się tam bał wampira pałającego zemstą za zamienienie go w potwora. – Rose parsknęła śmiechem.
– Ja to bym mogła spotkać takiego przystojnego w ciemnej uliczce. – Alice się rozmarzyła.
– I z wielką chęcią odsłoniłabyś mu jeszcze szyję, żeby mógł cię ugryźć – stwierdziłam z ironią, po czym zwróciłam się do Rose: – Wydaje mi się, że powinnyśmy powiedzieć Jasperowi, żeby poszukał w Internecie jakichś nowych pozycji, bo Alice jest BARDZO niedopieszczona, z naciskiem na „bardzo”.
Usłyszałam chichot Rose i zostałam uderzona zagłówkiem przez Alice. Nie może się wyżywać na swoim facecie, to znęca się nad współlokatorkami. Kiedy odpłaciłam jej pięknym za nadobne, położyłam się spać. Gdybym wiedziała, co stanie się za 24 godziny, pewnie teraz bym nie spała, tylko trenowała z Jacobem…
Rano obudził mnie śpiew Alice. Z czego ona była tak zadowolona, że mruczała pod nosem coraz głośniej? Gdybym chciała zamówić sobie budzenie, to bym jej chociaż zapłaciła, ale do cholery, o nic takiego nie prosiłam! Otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak wyciąga z szafy ubrania, ogląda je, potem rzuca na łóżko albo z powrotem chowa i wyciąga następne. To po co była wczoraj na zakupach, skoro teraz przerzuca cała szafę? Nigdy nie zrozumiem kobiet, a mężczyzn to nawet nie będę próbować.
Wstałam, popukałam jej do głowy, informując, że ma w niej „nawalone” i poszłam do kuchni na śniadanie. Kiedy skończyłam, zadzwoniłam do Jacoba i umówiłam się z nim, że przyjedzie po mnie i razem pojedziemy do „Eclipse” trochę później niż wszyscy, ponieważ on musiał jeszcze coś załatwić. Później wzięłam długą kąpiel - chciałam się zrelaksować. Spodziewałam się, że dzisiaj na imprezie zobaczę Edwarda, i to nie samego. Ale ja też nie będę tam sama, będę mieć przyjaciół i siebie samą, odważną, a to chyba podstawa. Kiedy dziewczyny również się wykąpały, zaczęły się nade mną znęcać. Podpatrywałam, co takiego robiły i doszłam do wniosku, że sztuką jest zrobić z kaczątka olśniewającego łabędzia. Może trochę przesadziłam, ale one naprawdę potrafią uczynić z człowiekiem cuda. Dziewczyny zrobiły mi loki, ponieważ uważały, że wyglądam w nich świetnie. Moje oczy były podkreślone i kocie, jak to nazwała Alice. Ubrałam się w krótkie, czerwone spodenki z mankietami, czarną bluzeczkę z „falami” i dekoltem oraz moje ulubione szpilki. Dziewczyny wyszły, a ja czekałam na mojego przyjaciela. Gdy już przyszedł po mnie z postawionymi włosami i łobuzerskim uśmiechem na ustach, mogliśmy udać się na imprezę. Siedziałam w znanej mi już limuzynie i popijałam pierwszego dziś drinka, rozmawiając z Jake’iem o różnych błahostkach. Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy pod klubem. Wychodząc z samochodu, Jake ścisnął moją ręką, jakby dodając mi otuchy. Chyba wiedział i czuł to, co czeka na nas w środku. Jak dobrze, że go mam i mogę mu zaufać. Jak dobrze, że jest. Już kiedyś weszłam do tej jaskini i przetrwałam, tylko że tym razem to nie ja ucieknę z niej w popłochu.
Bez żadnych problemów znaleźliśmy naszych znajomych i przysiedliśmy się do nich. Siedzieliśmy w wielkiej loży. Była tam Alice z Jazzem, Rose z Emmem, Edward z wiadomo kim i jakieś dwie dziewczyny. Od razu wiedziałam, że to jej koleżanki. A skąd? Po wyglądzie, takim samym jak ich guru - wredna sucz z tandetnymi kozaczkami i za krótką mini. Usiedliśmy tak, że kątem oka mogłam na niego patrzeć, ale wolałam tego nie robić, ponieważ wyglądał cudownie, zresztą jak zawsze. Dobrze, że przynajmniej nie miał na sobie tego garnituru, bo chyba bym nie wytrzymała i wskoczyła na stół, złapała za włosy i zlizała z ust jego łobuzerski uśmiech. Postanowiłam od razu przysiąść się do alkoholu i nie zwracać uwagi na Edwarda, co było bardzo trudne. Kiedy piłam kolejnego już z rzędu drinka, rzuciłam okiem na niego i pomimo że ta jędza nad nim ślęczała, on patrzył na mnie. Nagle przestał bawić się butelką od piwa i zaczął pożerać mnie wzrokiem. Znowu wpadłam w głębię jego oczu, hipnotyzował mnie i przyciągał. Nie zważał na obecnych wokół, ja również. Tylko tonęłam w bezkresie jego szmaragdu i gdy niespodziewanie otrzeźwiałam, postanowiłam pójść do baru po kolejną porcję znieczulenia. Wypiłam ją od razu przy barze i zamówiłam następną. Kiedy szłam ze szklanką do swojej loży, zobaczyłam z naprzeciwka, że idzie Tanya. Miała na twarzy głupkowaty uśmiech á la „Jestem chora i zabierzcie mnie do psychiatryka”. Zignorowałam ją, lecz gdy chciałam przejść obok niej, bardzo, ale to bardzo mocno uderzyła ramieniem w moje. Szklanka z drinkiem roztrzaskała się o podłogę, co przykuło uwagę innych. Myślałam, że złamała mi obojczyk, dlatego krzyknęłam:
– Ała! To bolało! – I zaczęłam pocierać obolałe ramię.
Zdzira parsknęła i powiedziała:
– Miało, i następnym razem uważaj, jak łazisz. – Poczułam, jak mgła zachodzi mi na oczy. Momentalnie doskoczyłam do jej twarzy i wysyczałam:
– Sama lepiej uważaj. Dobrze ci radzę. – Co ona sobie do cholery myślała, że może ze mną pogrywać? Pff, niech zapomni. Gdy zobaczyłam w oddali, że Edward idzie w naszym kierunku, dostałam od niej w twarz, aż cofnęło mnie do tyłu. Złapałam się za miejsce, w którym strasznie mnie piekło i już nie widziałam nic. Miałam gdzieś cały świat, liczyła się tylko przeciążona szala na jej niekorzyść. Powiedziałam jeszcze:
– Doigrałaś się! – I z kpiarskim uśmiechem na ustach wymierzyłam jej prawego sierpowego, o którym w swoim życiu nawet nie słyszała, a ja nigdy nikogo nim nie obdarowałam.
Odrzuciło ją do tyłu i zatrzymała się na jakimś pobliskim stoliku, łapiąc za nos, z którego kapała już krew. Podeszłam do niej i przyciągnęłam ją do siebie.
– Zapamiętaj sobie, że nie jesteś jedyną suką na tym świecie. – Uśmiechnęłam się jeszcze do niej i odsunęłam, ponieważ dobiegł do nas Edward. Stanął pośrodku i patrzył otępiały raz na mnie - wkurzoną do granic możliwości i ciężko oddychającą, a raz na tę małą zdzirę, która wykrzyczała:
– Patrz, co mi zrobiła! Ona jest jakaś nienormalna! Zrób coś! – Wskazała na mnie palcem, a ja zacisnęłam pięści i miałam ochotę jeszcze raz do niej podejść, by przypomnieć jej, jak było naprawdę. Jak mogła tak kłamać!
– Uspokój się! Widziałem kto zaczął! – Edward powiedział to z taką pogardą dla niej, a mi aż obolała szczena opadła. Bardzo zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Spodziewałam się, że będzie na mnie krzyczał, groził, że poda do sądu, a tu co? Broni mnie. Jak widać – jest zupełnie niezrozumiały i czasami pozytywnie zaskakujący.
– Ale ona mnie uderzyła. – Ta nędzna foczka starała się mu wmówić, że to ja jestem tą zła, ale mój anioł na to nie pozwolił. Czy ja powiedziałam, że Edward to anioł? Niedobrze.
– Och, przestań się już poniżać! Zabieram cię stąd do domu, żebyś już więcej się nie ośmieszała. – Pociągnął ją za ramię i jeszcze na koniec spojrzał na mnie, aż poczułam dreszcze. Zostawił mnie tam zszokowaną i dopiero Jake, który do mnie podbiegł i mną potrząsnął, wyrwał mnie z uśpienia.
– Bella! Nic ci nie jest? – Patrzył mi w oczy. – Widziałem, jak ona odlatuje do tyłu i jak ten pedzio do was biegnie. Spokojnie, już z tobą jestem. – Objął mnie i poprowadził do loży, ale nie potrzebowałam żadnej opieki. Byłam wściekła na tę sucz, chciałam za nią biec i wgnieść jej nos w czaszkę z taką siłą, że pod wpływem nacisku sztuczne cycki popękałyby jej jak balony! Tylko spojrzenie Edwarda uśpiło moją złość i wyciągnęło na wierzch inne uczucia, jego zachowanie mnie ucieszyło i polało moje wyschnięte serduszko nadzieją. Na spotkanie z tym płynem zasyczało i zaparowały ściany grubego muru. Stanęliśmy przy stoliku i popatrzyłam na swoich wzburzono-rozbawionych przyjaciół, gdy wtem odezwał się Em:
– Mała, ale masz ciosa. – Przybiłam piątkę, którą mi wystawił i usłyszałam śmiech Jazza.
– A kto ją tego nauczył? – Jacob nie mógł się powstrzymać, aby się nie pochwalić. Nie dziwię mu się, bo wymierzenie takiego ciosu było świetnym przeżyciem, a jeszcze lepszym widowiskiem.
– Wiesz co? Od dawna miałam na to ochotę. Dzięki, że mnie wyręczyłaś – powiedziała Rose.
– Może na przyszłość zapamięta. – Alice podała mi swojego drinka, a ja przed wypiciem powiedziałam:
– Zadbałam o to. – Na co wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem.
Tym razem to nie ja odpuściłam i wyszłam, ale ona, i tak miało być już zawsze. Koniec z ustępowaniem, uciekaniem, chowaniem głowy w piasek. Pokazałam, na co mnie stać i niech tylko spróbuje mi się narazić, a przypomnę jej o sobie. Mała, wredna, jędzowata dz***a, która ubiera się w cudze ręczniki, od dziś czuje respekt przed Isabellą Swan!
Wracaliśmy wszyscy limuzyną Jake’a i po drodze wypiliśmy jeszcze szampana. Podejrzewałam, że następny dzień będzie bardzo ciężki. Kiedy wróciłyśmy do domu, byłam padnięta. Położyłam się w łóżku i po długich rozmyślaniach oraz braku snu, gdy zaczęłam już odpływać, usłyszałam wibrację w telefonie. Wyciągnęłam rękę do stolika, na którym leżał i zobaczyłam na wyświetlaczu „Masz jedną nieodebraną wiadomość od Edward” Przełknęłam głośno ślinę i przeczytałam ją:
„Wiem, że nie powinienem w ogóle pisać, wiem, że po raz kolejny robię to samo, wiem, że powinienem to robić w swoim imieniu i wiem, że na to nie zasługuję, ale przepraszam…
I mam wielką nadzieję, że policzek nie boli.
Edward”
Kiedy to przeczytałam, zrobiło mi się miło. Wypuściłam z płuc powietrze, ścisnęłam mocniej telefon w ręce i pomyślałam, że może coś dla niego znaczę, że choć trochę się dla niego liczę. Te wszystkie spojrzenia, słowa i gesty coś oznaczają, ale zdałam sobie sprawę, że to nieistotne. Co z tego, że Edward tak się zachowuje, skoro prawda jest taka, że mimo wszystko jest poza moim zasięgiem, dlatego odpisałam:
„Masz rację, nie powinieneś do mnie pisać. Z tego co oboje wiemy, to masz już się o kogo martwić…”
Nie otrzymałam na to odpowiedzi. To dobrze. Żadnych złudzeń, nadziei, kolejnych szans. Oboje zrozumieliśmy, o co chodzi. Nie mam zamiaru bawić się w to po raz kolejny, a on ma kogoś, do kogo może puszczać oczka, mówić dwuznaczne słowa - ja jestem poza tym. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Pią 17:44, 07 Sie 2009 |
|
Pierwsza!
Oczywiście miód, cud i orzeszki... Świetny rozdział i ten cios Belli, wiedziałam, że lekcje Jake'a na coś się przydadzą. Należało jej się i to solidnie. Mam nadzieję, że teraz Tanya będzie trzymała się z dala od Belli. Albo nie! Niech wymyśli jakąś, pożal się Boże, zemstę i jeszcze bardziej ośmieszy!! To było głupie zaczynać z Bellą, ale skąd nasza Tanya mogła wiedzieć, że Bella to nie jej liga?
Czekam na kolejnego parta!
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Pią 18:31, 07 Sie 2009 |
|
No to i ja coś sensownego (?) napiszę.
Droga Maris, wiesz, jak uwielbiam Twoje opowiadanko. Zawsze się rozczulałam, kiedy Edward patrzył na Belle i kiedy ona tonęła w jego oczach. Smuciłam się razem z nią, kiedy zobaczyła Tanyę w mieszkaniu Edwarda. Śmiałam się z nią, kiedy widziała te tandetne kozaczki. Ale dziś przeszłaś samą siebie! Prędzej spodziewałabym się nalotu wampirów na "Eclipse" niż prawego sierpowego Belli! Ta scena mnie powaliła i zapadnie mi długo w pamięci. Chciałabym, aby wreszcie coś zaczęło się układać pomiędzy nią a Edwardem. Szkoda mi faceta, bo ewidentnie się męczy. Tak jak i ona. Z chęcią bym zbetowała tekst, ale teraz mam urlop, tak więc wybacz :) Potrzebuje chwili wytchnienia.
Czekam na next chap, życzę Ci od groma veny.
Pzdr |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 18:32, 07 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Pią 20:09, 07 Sie 2009 |
|
Ten FF jest cudowny!
Podoba mi się w nim Bella i ten piękny cios, który złożyła na wytapetowanej buźce Tanyi . Z kolei Edward mnie strasznie irytuje. Nie wiem jakiego haka ma na niego Tanya, ale na pewno istnieje sposób, aby wymknąć się z jej łap. Mam nadzieję, że wkrótce połączysz Edwarda z Bellom, ale nie za szybko, bo taki FF jest pełno
Czekam na następny rozdział i życzę weny! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AlicjaC dnia Pią 20:11, 07 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 20:51, 07 Sie 2009 |
|
Mam pytanie czemu Ed jest z Tanyą????
???????????????????????????????
A teraz chwalimy................
Rozdział jak zwykle rewelacyjny, a bójka super, można się było pośmiać. A po tych tandetnych kozaczkach znów leżałam ze śmiechu.Nareszcie Bella pokazała, że nie jest słaba i że nie da sobą pomiatać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam M.W |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xcullenowax
Wilkołak
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.
|
Wysłany:
Pią 21:06, 07 Sie 2009 |
|
Kolejny udany rozdział. (:
Strasznie spodobał mi się prawy sierpowy Belli. Tanyi należało się za kradnięcie ręczników, wykorzystywanie Edwarda [bo mam nadzieję, że z własnej woli to on z nią nie jest] i wszystkie niemiłe rzeczy, które robiła.
Dziwi mnie trochę zachowanie Edwarda. Ciągle patrzy na Bellę, pożera ją wzrokiem, wysyła wiadomości, chce jej wszystko tłumaczyć, ale mimo to dalej jest z Tanyą, mam nadzieję, że ma jakieś dobre powody, które uzasadniają jego zachowanie. (;
Podoba mi się zachowanie Belli. To, że trzyma się, nie spędza całych dni w mieszkaniu płacząc.
Jestem niesamowicie ciekawa, jak dalej rozegrasz to wszystko. (:
Życzę wielkiego Vena, bo jego nigdy za mało,
xx |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Śro 12:37, 12 Sie 2009 |
|
Maris ;*
To lecę z tym koksem :P
Wieczorne oglądanie horrorów:D To co tygryski lubią najbardziej :D Trafiłaś w moje upodobania Maris :D I jeszcze ta ich wymiana zdań o Jacobie i Emmie łojącym wódę :D (uwielbiam to sformułowanie :D:D), widać przyjaciel B. przypadł im go gustu jak mało kto:D Choć trudno się dziwić
Jeżeli góra nie chce przyjść do Mahometa, to Mahomet musi przyjść do góry... eW efekcie Bella i tak się nie wymigała od imprezy :D Chociaż mile przebyte w czasie chodzenia po sklepach i niezliczone tony przymierzonych ubrań nie poszły na marne:D
Impra z przyjaciółmi to dobre lekarstwo A jeśli przy okazji, możne przyłożyć znienawidzonej rywalce-sucz to jak najbardziej. Tanya nieźle się zdziwiła, kiedy oberwała od Belli :D I należało się jej! O. Edward...zmienia się chłopak, oj zmienia...Pytanie tylko w którym kierunku to pójdzie :P Te smsy z przed snem...hmm widać, że żałuje tego co się stało, ale czy nie jest na to za późno? Chłopak pewnie jeszcze troszkę dostanie w kość, ale nie męcz go ZA bardzo :P Tylko tyle ile trzeba :P
Znając Cię kochanie, nic nie jest pewne i zaskoczysz nas w najmniej odpowiednim momencie :D
Czekam z niecierpliwością na kolejną część :D
Weny i czasu ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:44, 15 Sie 2009 |
|
Mimo wielu przeciwnościom, z których udało mi się wyjść obronną ręką wrzucam rozdzialik i czekam na komentarze. Zauważyłam, ze jest ich coraz mniej. Nie wiem czy coraz mniej osób to czyta;/ Ale jeśli jednak się mylę to czekam na komentarze, z chęcią posłucham co macie mi do powiedzenia, cieszę się z każdego zdania, a krytyka również mile widziana.
Za betowanie i osobiste uwagi dziękuję zoossii, która bardzo mi pomogła i szybko się z tym uwinęła:*:*
http://www.youtube.com/watch?v=qcQ3iegpZTc
Rozdział 17
E:
Myślicie, że nie wiem, iż ranie wszystkich wokół? Że od pewnego czasu wszystko idzie nie tak jak powinno? Chrzanie życie nie tylko sobie, ale i wielu innym. I to tym, którzy są dla mnie ważni, a przynajmniej byli, albo będą. Jeśli tak to mylicie się! W zupełności zdaję sobie z tego sprawę. Popełniłem wiele błędów. Ale czy złe jest to, że niektórych z nich, które przywiodły mnie do tego miejsca, nie żałuję? Bo podoba mi się to, gdzie teraz jestem i co robię, o czym myślę. Ale to, że mi się to podoba nie oznacza, że sobie z tym radzę. Bo nie radzę, ok? Od pewnego momentu, wydarzenia, które miało miejsce w moim życiu, czuję, że się pogubiłem. I czy to wstyd się przyznać, że nie wiem co robić? Albo nie, źle to ująłem. Czy wstydem jest przyznać się do tego, że wiem co chcę, co powinienem, zrobić, ale boję się. Boję się konsekwencji. Następstw moich decyzji, którymi mogę sobie zniszczyć drogę do marzeń. Pewnie nie wiecie o co mi teraz chodzi. A więc dobrze może zacznę od początku, przynajmniej od takiego punktu byście mogli zrozumieć moje położenie. Wszystko zaczęło się walić później, jednak było to spowodowane określonymi decyzjami podjętymi wcześniej, jakby w poprzednim życiu, poprzednim wcieleniu. Bo teraz jestem inny, zmieniłem się i również to chcę wam udowodnić. Dla siebie, dla mojego, nowego Ja i dla niej, bo dzięki niej to się stało.
Powinienem zacząć od słów „dawno, dawno temu żył sobie Edward”, ale nie zrobię tego. Jestem tutaj i muszę się do czegoś przyznać po raz pierwszy, bo nie ma nikogo kto znałby tą historię całą - od początku do końca. Kiedy pojawiłem się w Nowym Jorku, miałem pewne marzenia i za wszelką cenę chciałem, aby się spełniły. Od dziecka pragnąłem zostać wziętym adwokatem, tylko, że wtedy nie wiedziałem, jak bardzo zrealizowanie tego okaże się trudne. Studia prawnicze rozpocząłem właśnie w Nowym Jorku. Mój profesor to adwokat, który jest już w tej branży od bardzo dawna, jego pomoc w stawianiu pierwszych kroków w tym specyficznym środowisku byłaby nieoceniona. I nie chodzi o to, że może braknąć mi sił, czasu, chęci do nauki, intelektu, czy choćby czegoś takiego jak talent, ja po prostu zrobiłem to, aby czuć się pewniej. Tym gorzej, że teraz, kiedy chciałbym to cofnąć, przerwać, nie dostanę poprzedniej niepewności tylko najprawdopodobniej zamknę sobie drogę do wymarzonego życia. Chcecie wiedzieć co zrobiłem? Poznałem córkę profesora, którą jest… Tanya. I już chyba wiecie, że na tym się nie skończyło. Byłem z nią ponad 2 lata, ale nie był to normalny związek, nie była to miłość jakiej zawsze pragnąłem. Spotykaliśmy się, rozmawialiśmy o niczym, byliśmy w jednym pokoju, a nawet łóżku, ale tak naprawdę nieobecni, daleko stąd. Goniący za swoimi snami, a przynajmniej ja. Naprawdę chciałem ją pokochać, a przynajmniej to sobie wmówić i chyba mi się udało. Oszukiwałem siebie, Tanyę, jej ojca, moich przyjaciół i chyba mógłbym żyć w tej obłudzie do końca życia. Nieświadomy krzywdy jaką wyrządzam sobie i innym, nieświadomy tego do czego to musi doprowadzić w przyszłości. To było chore!
Ale pewnego dnia ona wyjechała i uwolniłem się od tego. Zostawiła mnie, wolała nieustanne wakacje, podróże z głupiutkimi koleżankami, a ja poczułem ulgę. Zajebistą ulgę, ponieważ jedyne, o co mogłem się martwić to doprowadzenie siebie i swojej hierarchii wartości do stanu, w którym nie będę musiał się wstydzić samego siebie. Miałem nadzieję w końcu odnaleźć szczęście, to czego każdy z nas poszukuje. I ja chyba na nie trafiłem, albo ono na mnie. Tylko, że jest jeden problem, bo ona wróciła, a to co uważałem za chore… razem z nią. Zaskoczyło mnie to w najmniej oczekiwanym momencie. Wtedy, kiedy wszystko w moim życiu, zaczynało nabierać no nowo sensu. Uderzyło we mnie i rozszarpało wszystko co zdołałem naprawić w swoim życiu. Dostałem w swoją nową twarz, tak mocno, że do tej pory nie mogę się otrząsnąć.
Punkt zwrotny to moment, w którym zobaczyłem ją - Bellę. Ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, chciałem się dobrze bawić, uwolnić od wszystkich tych więzów, zobowiązań. Nie przejmowałem się niczym, nawet samą Bellą, do czasu… Nawet kiedy Tanya wróciła, czułem się tylko smutny ze swojego powodu, z konieczności powrotu do poprzedniego życia. Byłem straszny, wiem. Pamiętam ten dzień, kiedy Bella przyszła do mojego mieszkania cała mokra, cholernie seksowna, ale to było już nieistotne, ponieważ nie mogłem dalej tego związku ciągnąć. I kiedy stała przede mną i za wszelką cenę chcąc się powstrzymać załkała, to coś drgnęło. Moje serce tak mnie zakuło, że musiałem się do niej zbliżyć, aby to ukoić. Ale ona uciekła. Pobiegłbym za nią, naprawdę, tylko, że zamknęła za sobą drzwi i one stały się dla mnie murem nie do przebycia. Zamknęły mi drogę do niej, do jej życia i teraz kiedy patrzę na te głupie drzwi to mam ochotę je rozwalić, bo pojawia mi się przed oczami twarz tego głupiego Jacoba. I jest szczęśliwa, a to dla mnie najważniejsze. Przynajmniej jedno z nas jest, bo skoro ja nie mogę być z nią, to nigdy nie będę szczęśliwy. Pozostaje mi tylko cieszyć się razem z nią, teraz to wiem, ale teraz jest już za późno. Mimo tego, że to wiem, to mogę umierać ze szczęścia kiedy się do mnie uśmiechnie, kiedy mnie dotknie, albo się odezwie. Moje myśli nieustannie krążą wokół niej, nie mogę tego zatrzymać. Kiedy pije piwo z Jasperem wyobrażam sobie, że to Bella popija ze mną wino. Gdy jestem z Tanyą marzę o tym, że to Bella. Boże! Nawet kiedy się z nią pieprzę to wyobrażam sobie jak łapię Bellę za włosy i przyciągam je do swojej twarzy, aby nasycić się ich zapachem. Wtedy jednak spotyka mnie rozczarowanie, bo to nie ten zapach, którego potrzebuję i ciągle poszukuję. Ciągle odtwarzam w swojej głowie te chwile, które z nią spędziłem. I często kiedy zmierzam ulicą wydaje mi się, że to Bella z daleka się do mnie uśmiecha i woła mnie. Istna fatamorgana. Kiedy siedzę za nią na francuskim zalewa mnie krew, ponieważ chciałbym przysunąć się bliżej, ale zawadza mi głupie biurko. Jak raz przyszła na zajęcia w podkoszulku, to po pierwsze stanął mi i nie wiedziałem co z tym zrobić, po drugie, gdy zobaczyłem jej ramiona i tą cudowną szyję to byłem gotowy ją wylizać, wyssać, zagryźć. Gdy zostawiła mnie na korytarzu i uciekła od mego dotyku, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Ta dziewczyna przyciąga mnie do siebie jak magnez, jak Ziemia. Bez mojej zgody, tak po prostu. Kiedy kupowałem garnitur to Belli chciałem się przypodobać, mimo tego, że prawdopodobnie nigdy mnie w nim nie zobaczy, to chciałem mieć świadomość, że gdyby przy mnie była, to zwróciłaby na niego uwagę. Zachowuję się jak jakiś psychol, wiem o tym. Nic nie mogę poradzić, że zaczynam się od niej uzależniać, nie potrafię wymazać jej ze swojego życia. Zaczynam tracić kontrolę nad swoim życiem. To nie miało się tak potoczyć, miałem być wolny i szczęśliwy, a znalazłem się w czarnej dupie.
Wiem, że czuję coś do tej dziewczyny, ale nie mogę się do tego przyznać, ponieważ powinienem to czuć do Tanyi, a tak nie jest! Dlatego się oszukuję, wmawiam sobie, że kocham tą z którą być muszę. Ale nie chcę z nią być i gubię się w tym wszystkim i nie radzę sobie. Tłumię to w środku, bo boję się komuś powiedzieć, ale chyba najwyższy czas się komuś do tego przyznać, potrzebuję tego. Tylko, że nie powiem tego Jasperowi, bo on nie wie jak to jest, on jest… zwykłym facetem, a do tego potrzebuję kobiety. Jedyną, odpowiednią do tego osobą, której zawsze mogłem ufać jest moja siostra - Alice. Dlatego zadzwoniłem do niej, aby się z nią spotkać, pogadać. Nie liczę na to, że jakoś rozwiąże mój problem, po prostu chcę się nim z nią podzielić, wygadać jak mały chłopczyk, poużalać nad sobą jak wrak człowieka.
Zadzwoniłem do swojej siostry i powiedziałem, że po nią przyjadę, bo muszę koniecznie porozmawiać. A ona jakby na to czekała, tak mi się wydawało, ponieważ nie pytała o co chodzi, od razu się zgodziła, co było do niej niepodobne. Przyjechałem po nią pod wieczór i nie wchodziłem na górę, bo obawiałem się, że mógłbym mieć problemy z wyjściem, gdybym zobaczył tam Bellę. Zatrzymałem się w parku, w którym ostatnio widziałem ją z Jacobem, siedzących na ławce. Usiadłem z siostrą naprzeciwko tej ławki i patrzyłem w nią tępo, nie wiedząc jak mam zacząć tą rozmowę. Alice cierpliwie czekała, aż się pierwszy odezwę. Zastanawiałem się, o czym w tej chwili myślała moja siostra? Może o mnie i o tym co mnie trapi, może o Jasperze, może o nowych butach, albo o tej o której ja myślę non stop.
– Koleś, skoro zwalasz się na głowę swojej siostrze, to może przynajmniej, powiesz jej po co to robisz? – powiedział głos w mojej podświadomości.
– Zamknij się! Właśnie próbuję jej to powiedzieć – odpowiedziałem mu.
– Spokojnie, nie spiesz się tak. Może do jutra zdążysz. – nabijał się ze mnie.
– Wiesz o tym, że masz strasznie niewyparzoną gębę?
– W końcu jestem taki jak ty. – Poklepał mnie po ramieniu i w końcu się odwalił.
– Co jest braciszku? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Alice.
– Jak dobrze, że zaczęłaś, bo pewnie siedzielibyśmy tak do jutra. – Uświadomiłem sobie, że dalej nie wiem jak mam zacząć.
– No to posiedzimy sobie w trójkę. – Ten idiota znowu pojawił się obok.
– Wrr, ale ty jesteś natrętny!
– Nawzajem. A teraz bierz się do roboty, bo późno się robi, a na mnie żona i dwójka dzieci w domu czeka.
– Zaraz przecież jesteś mną, nie możesz mieć dzieci? – zapytałem zdezorientowany.
– Wiem, ale może się nade mną zlitujesz i w końcu to zrobisz, bo mi się nudzi.
Dobra, koniec gadania ze samym sobą.
– Alice, nie wiem od czego zacząć… wiesz trochę mi głupio zwracać się z tym do ciebie, ale yy… wydaje mi się, ze mnie zrozumiesz.
– No wyduś to z siebie, przecież jestem tutaj dla ciebie. – Uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Postanowiłem patrzeć na tą głupią ławkę naprzeciw i wydusić to z siebie, aby mi ulżyło.
– Alice, zakochałem się w Belli.
Widać było, że moje wyznanie całkowicie ją zszokowało. Popatrzyła na mnie i powiedziała:
– Łał, to było mocne.
– Ja to mówię na poważnie.
– Aha, to zmienia postać rzeczy – powiedziała skrobiąc się po głowie. Wyobrażam sobie co w tej chwili dzieje się w jej głowie.
– Powiedz mi tylko na jakiej podstawie uważasz, że się w niej zakochałeś? – Dziwne to pytanie.
– Na takiej, że po prostu to czuję. – Nie wiem czy ją to zadowoliło.
– Ok. Ale kiedy niby miałeś z nią rozmawiać, żeby móc się w niej zakochać? – powiedziała to z naciskiem na ostatnie słowo.
– Sęk w tym, że ja z nią nie tylko rozmawiałem. – Alice jest inteligentna i rozumiała to dosłownie, przynajmniej mam taką nadzieję.
– A kiedy niby do tego doszło, bo ja jakoś nic nie zauważyłam? – I tak w miarę to przyjęła.
– Zanim z Tanyią… no wiesz. – Gestykulowałem swoimi dłońmi, może to do niej przemówi.
– Chyba żartujesz? To ty znasz Bellę od ponad dwóch lat i nic nie powiedziałeś? – Sekunda chyba się zgubiłem.
– Co? Nie! – W końcu załapałem, że chyba źle jej to przedstawiłem. – Spotykałem się z nią zanim Tanya wróciła. Rozumiesz? – Moja siostra patrzyła tępo na tą głupią ławkę.
– Nie powiedziała ci? – zapytałem siostry. Na co ona pokiwała tylko przecząco głową.
– Alice, właśnie dlatego chciałem z tobą porozmawiać. Bo to wygląda tak jakbym ją wykorzystał… – W tym momencie mi przerwała uderzeniem z pięści w moje ramię tak mocnym, że prawie spadłem z ławki.
– A jak ma to wyglądać? Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że możesz bawić się ludźmi kiedy masz tylko na to ochotę, ranić ich? Ona jest moją przyjaciółką i nie pozwolę ci na to już nigdy więcej! – krzyczała na mnie stojąc nade mną i strasząc swoją małą sylwetką. Nawet nie dała sobie wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi. Dlatego ja też podniosłem się i złapawszy za ramiona potrząsnąłem.
– Daj mi skończyć! – Uspokoiła się, ale nadal jej oczy ciskały we mnie gromami. Usiadła i nie zaszczyciła mnie więcej swoim spojrzeniem.
– Kiedy Tanya wyjechała myślałem, że to koniec udawania i w końcu chciałem zacząć żyć od nowa. Kiedy poznałem Bellę miałem nadzieję na jakiś przelotny romans nic poważnego. Sam nie wiem kiedy przerodziło się w moim sercu w coś wielkiego i zabijającego mnie od środka. – Zrobiłem przerwę, bo mruczała coś pod nosem w stylu „Szkoda, że nie udało się temu czemuś cię wykończyć”. Zignorowałem to i kontynuowałem.
– Nie mówiliśmy wam niczego na początku, bo nie byliśmy pewni czy coś z tego będzie, a przynajmniej ja. Ale gdy sytuacja zaczynała się klarować Tanya wróciła. I sama dobrze wiesz, że to musiało położyć kres mojemu związkowi z Bellą. Boże! Ja naprawdę nie wiem co mam zrobić, jestem taki zagubiony. – Wsadziłem dłonie we włosy. – Jeśli zostawię Tanyę to nie dość, że nie dostanę szansy zostania dobrym adwokatem, to jeszcze wylecę z uczelni. Ale jeśli jej nie zostawię, to nie będę mógł być z Bellą i to mnie dobija. Zresztą ona chyba i tak nie chce już ze mną być, szybko znalazła pocieszenie w ramionach Jacoba. – Popatrzyłem na nią i chyba jej złość ustała, odpowiedziała mi zmartwionym spojrzeniem. – Alice, wiem, że pewnie i tak mi nie pomożesz, ale musiałem o tym wszystkim komuś powiedzieć, nie wytrzymałbym sam. Jezu! Tak bardzo jej potrzebuję! Kiedy ją widzę to jakbym zamieniał się w jakiegoś robota zaprogramowanego tylko na nią. Ja naprawdę świruje i nie wiem co mam robić, nic już nie wiem. – Zakryłem twarz dłońmi i w tym momencie Alice zeskoczyła z ławki i odciągnęła moje dłonie od twarzy trzymając je w swoich.
– Edwardzie, cokolwiek byś nie zrobił to będę z tobą. Zapamiętaj możesz zawsze na mnie liczyć. I wiesz co ci powiem? – Popatrzyłem na nią i widziałem jak się uśmiecha. – Kieruj się rozumem, ale idź za głosem serca. – Po tym mnie przytuliła i zrozumiałem co mam zrobić, tylko jeszcze nie wiedziałem jak, ale zrobię to na pewno i to już nie długo.
Po wykonaniu rundki wokół parku, odwiozłem ją pod mieszkanie i gdy miała już wysiadać zapytała:
– Może wejdziesz?
– Wiesz wolałbym nie. – Chyba to oczywiste, zwłaszcza po naszej rozmowie, dlaczego nie chce się tam pokazywać, więc po co ona tam mnie ciągnie?
– Jej nie ma. Pojechała popołudniu gdzieś z Jacobem i mówiła, że późno wróci. – No to jednak wolałbym żeby siedziała w domu i mnie zobaczyła niż… Ech
– Chyba jednak wejdę. Wiesz, nie obraź się, ale słuchanie przynudzań Jaspera nie za bardzo mi się uśmiecha. – Pokiwałem głową i wyłączyłem samochód.
Poszliśmy na górę, ściągnąłem swoją kurtkę i usiadłem na łóżku siostry, tak mi się przynajmniej wydawało. Alice weszła do pokoju i zapytała:
– Chcesz się czegoś napić?
– Nie dzięki, nie kłopocz się, tak sobie tylko posiedzę. – Patrzyłem tępo w dywan z grubym włosem leżący na podłodze i pomyślałem, że jeśli Jasper wyrzuciłby mnie z mieszkania, a Seth z Emmetem by mnie nie przyjęli, to miło by było spać tutaj, zwłaszcza blisko niej. Ty debilu, naprawdę powinieneś się leczyć!
– Ale ja i tak coś przyniosę. – Siostra puściła do mnie oko i zniknęła za drzwiami. Może i jest zwariowanym roztrzepańcem, ale również jest bardzo mądra. Bo to dzięki niej zdałem sobie sprawę, że byłem o włos od popełnienia największego błędu swojego życia. Od zatracenia samego siebie. Gdyby nie ona nie byłbym w stanie zrozumieć tego wszystkiego i powrócić na właściwy tor. Może jestem psycholem z manią prześladowczą, ale przynajmniej wiem co mam teraz robić. Pójdę za głosem serca i odzyskam ją, a mój rozum mnie pokieruje. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale przynajmniej wiem co muszę zrobić. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Sob 23:22, 15 Sie 2009 |
|
Yyy, pierwsza? Powiem tak: nareszcie! Wszystko wiem, wszystko rozumiem i trochę żal mi Edwarda. Z jeden strony chciał być kimś a z drugiej wpakował się w niezłe g***o. Zawsze wiedziałam, że związek z Tanyą ma drugie dno. Cieszę się, że rozdział jest z jego perspektywy. Szkoda tylko, że nic na razie nie posuwa się do przodu. Oczywiście wyznanie Edwarda jest dużym plusem, jednak po cichu liczyłam na jakiś mały postęp w relacjach Bella-Edward.
A co do małej ilości komentarzy. Maris, co się dziwisz? Wakacje są to i nie czytają chwilowo. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Sob 23:45, 15 Sie 2009 |
|
Dobra, teraz kolej na mnie.
- Jest kilka błędów, szczególnie interpunkcja i powtórzenia, choć tego drugiego znacznie mniej :) Szczególnie brakowało mi przecinków przed wyrazami: "to", "czy", "co". Nie było ich tam. Pojawił się również przecinek przed "albo" i "ani". Nie powinno ich tam być :) To taka uwaga co do technicznej strony tekstu :)
- Jeśli chodzi o tekst, to jest on bardzo dobrze napisany, lekko się czyta, w miarę płynnie, ale tylko przez braki, które wymieniłam na górze. Nie są one strasznie rażące, więc i tekst fajnie się czyta :)
- Teraz moje ulubione, czyli akcja. Rozdział genialny, cały z punktu widzenia Edwarda. Nareszcie dowiedziałam się, co jest grane między nim, a Tanyą. Faktycznie, żadnej mafii nie ma :D Ale wybrnęłaś z tego obronną ręką. Może Ed troszeczkę przesadził z tym wywalaniem ze studiów, ale wierzę, że maiłby kłopoty w swojej późniejszej karierze. Rozmowa z Alice, na pewno mu dużo dała do myślenia i bardzo pomogła. Jego kochana siostrzyczka, świetnie mu doradziła w tej sytuacji. Do tego dochodzi głos w jego głowie, co po prostu jest zniewalające. Ten fragment ich rozmowy jest takim humorystycznym przerywnikiem, aby cały rozdział nie popadł w monotonię cierpienia :) Interesuje mnie również, jak Edward ma zamiar odzyskać Bellę i co zrobić z Tanyą?
Z tego powodu będę czekać na następne rozdziały i możesz liczyć na komentarz z mojej strony :D
PS. Ten ff dodałam do swojej polecanej dziesiątki w rankingu :D
WENY
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Sob 23:45, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
marisa:*
Człowiek
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 7:30, 16 Sie 2009 |
|
W końcu wyszło, że bez lilczur to jak bez chleba:P No nic, jak wróci to postaram się ją uprosić o zaglądnięcie przy okazji kolejnego rozdziału, który już niebawem również do tego.
Ewelina, co do postępu w ich relacjach to niebawem wszystko sobie wyjaśnią, ale tylko wyjaśnią. Na horyzoncie wiszą sceny +18, a to oznacza, że chyba jednak jakiś postęp będzie.:P Może masz rację z tym, że nie czytają bo wakacje. Mam przynajmniej taką nadzieję:)
nieznana, błędy postaram się poprawić, a jak nie to poczekam już na lilczur:) Edward aby odzyskać Bellę to hmnn będzie chciał zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę, ale nie zdąży... (I tu pojawia się śmierć, ale czyja to nie powiem i tak już dużo wypaplałam;/) Dziękuję za komentarz i za dodanie do swojej listy, to wiele dla mnie znaczy:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Crazy Lady
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy snów.....
|
Wysłany:
Nie 11:22, 16 Sie 2009 |
|
No w końcu wszystko sie prawie wyjaśniło!
Ciekawe jak to się wszystko potoczy....
A co do śmierci ja bym ukatrupiła Taynę<wiecie>
Rozdział mi się podobał jest wiele przemyśleń <to>
A więc Weny !!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|