FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Korzystna miłość [NZ] [+18] 26 Rozdział 06.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Shira
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 21:38, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Piszesz bardzo ładnie, choć moim zdaniem trochę za szybko wrzuciłaś ich do łóżka Wink Aczkolwiek opis, hmm, nie powiem, hooot :D
Czekałam na nawiązanie do tajemniczej kwestii Edwarda z końcówki poprzedniego rozdziału, może w następnej części? Zaciekawiło mnie to bardzo. Życzę dużo weny i czekam na ciąg dalszy :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Pon 22:43, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Co by nie powiedzieć, dla mnie zajwka :D Masz świetny styl i poprawiasz się z rozdziału na rozdział :) Bella zakochała się w Edwardzie i bała się przyznać do tego przed nim w obawie, ze uzna ją za niezbyt powściągliwa. Ona również nie jest mu obojętna, czego dowodem była ich wspólna pierwsza noc. Marisa zdecydowanie pisz dalej! No i nie rań aż za bardzo naszych kochanych gołąbeczków :P Niech też mają troszkę więcej radości:P
Z pewnością będę dalej czytać! :D

Pozdrawiam i weny życzę ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Milenkaa
Człowiek



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Edbertowa.

PostWysłany: Wto 13:26, 09 Cze 2009 Powrót do góry

xD
nie wiem co powiedzieć. najlepiej będzie jak nic nie będę mówić. cały czas się śmiałam jak czytałam ten rozdzał, a zwłaszcza miziu-miziu. czemu? bo jestem walnięta. rozdział bardzo fajny, bardzo mi się podobał, z bardzo dużej ilości powodów xD
czekam na dalsze rozdziały.
weny ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KrejzoOola
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:10, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Marisa po prostu wow :D

Brak mi słów normlanie Wink
Nie wiedziałam, że akcja tak szybko się potoczy, ale mi się to podoba :PP

Ten rozdział jak na razie jest moim ulubionym :D

Mizianie opisałaś na prawdę świetnie Wink
Wielkie brawa za to dla Ciebie :D
I oczywiście, mam nadzieje, że na jednym mizianiu nie poprzestaniesz :P

Od dziś jestem stałą czytelniczką Twojego ff :D

Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością no nowy rozdział Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Black_Rose
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: miedzy niebem a pieklem

PostWysłany: Wto 17:19, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Oki, ja jestem zafascynowana tym ff ;D
Ale nie wiem dlaczego czuje tu podstep, dlaczego? No wlasnie za kolorowo bylo na poczatku i wydaje mi sie ze Edi tylko sie "zabawil" Bella, hmm... a moze sie zalozyl? no nie wiem , ale cos mi sie wydaje ze bedzie zle oczywiscie to moja wyobraznia tak dziala, ale przeciez moze byc inaczej bo to nie ja jestm autorem tego ff Wink

Czekam na kolejne czesci Wink
Weny!!!


B.R. ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Wto 17:24, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Jak zawsze boskie! Czekam na kolejny rozdział :) Będzie sie działo zapewne :D
Tylko weny życzę bo masz talent. Ciekawe czy Edward i Bella będa razem tak na stałe czy to tylko "przelotna znajomość"
Czekam ! ;* Wink Weny życzę!
baj


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 18:15, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Kiedyś Cię o coś prosiłam, także wiesz - pamiętaj :D

A co do rozdziału to zaserwowałaś nam to, "co tygryski lubią najbardziej" :D Może rzeczywiście ten Edward trochę psychopatyczny jest... nie odbierała i już przyjechał sprawdzić co jest grane... Może to on ma problemy z psychiką, a nie jego matka? Muszę przyznać, że nie jestem medium (:() także koniec tego gdybania Wink
Weny, weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pauls175
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:24, 09 Cze 2009 Powrót do góry

No i po raz kolejny bosko.! Bardzo ciekawi mnie to, co dopiero ma zajść w ich życiu. Skoro nie ciąża to co innego.? Rozdział jak zwykle napisany genialnie. Czytałam bardzo szybko, ciekawa kolejnych linijek tekstu, więc raczej nie zauważyłam żadnych błędów.
Idealnie opisałaś ich sex. Wiele szczegółów, które sprawiły, ze było to coraz ciekawsze. No ale zgadzam się z Black_Rose. Coś czuję, że może być źle. Teraz wszystko jest cacy, ale pewnie nie za długo....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
FemmeFatale
Wilkołak



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:04, 09 Cze 2009 Powrót do góry

grr ta cześć mi się najbardziej podobała ]:-> aż sama nabrałam ochoty na igraszki heh
A może Bella i Emmett? bo w którejś części coś tam jest napisane że ona udaje przed chyba Jasperem że nie obchodzi jej to gdzie Emmett jest :D
Jak najbardziej mi się podoba, mam nadzieje że nie okaże się schematyczne ;>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seceretive
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:55, 10 Cze 2009 Powrót do góry

heeeeello!


powiem tak : TO MI SIĘ MEGA PODOBAĆ !!! dosłownie : "czuję dreszcze i proszę o jeszcze". To jest świetne ! :D fajny masz styl, bardzo wciąga... Nie nudzi :D. Edward.. mm takiego to bym schrupała ;D Jazza z resztą też ;D mamy podobny gust jeśli chodzi o facetów ;D na poważnie: GENIALNE! życzę weny, bo opowiadanie jest nieziemskie i mam po prostu potrzebę dalszego czytania! :)

congratulations ! Kwadratowy :D

Pozdrawiam, Seceretive :D :) ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez seceretive dnia Śro 20:59, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:27, 11 Cze 2009 Powrót do góry

Mam nadzieję, że czekałyście na nowy rozdział i cieszycie się z jego obecności:P Kochane ostrzegam, że jest on tak jak poprzedni
+18 ale nie jak następny. Na razie koniec z przytulaniem i innymi czas rozwinąć akcję:D Dedykacja dla kochanej Ari, która coś mi również obiecała. Podziękowania dla bety, która błyskawicznie poprawia moje rozdziały. pozdrawiam i całuję m.

Rozdział 8


Po tym jak ponownie się obudziłam, postanowiłam chociaż trochę ogarnąć nasze mieszkanie. Byłam pewna, że nikt mi nie pomoże, ponieważ Rose nie wiadomo kiedy wróci, a Alice będzie odchorowywać wczorajszy wieczór. Dlatego wymknęłam się z pokoju, cichutko zamykając za sobą drzwi, aby nie zbudzić swojej koleżanki. Zjadłam śniadanie i wysprzątałam wszystkie pomieszczenia oprócz „gorzelni”, którą pewnie teraz przypominał nasz pokój. Kiedy siedziałam w kuchni i delektowałam się kawą, zjawiła się Alice, trzymając się za głowę.
– Boże! Nigdy więcej alkoholu ¬– powiedziała i usiadła przy stole obok mnie.
– Poczekaj, dam ci jakieś prochy, przecież nie będziesz się tak męczyć. – Wstałam od stołu, chcąc udzielić pomocy chorej.
– Jesteś kochana. – Starała się uśmiechnąć.
– Może śniadanko? – zaproponowałam.
– Nie ma mowy! Nawet boję się patrzeć na jedzenie. – Zaczęła panikować i powstrzymywać mnie rękami.
– Oj, widzę, że spotkanie się udało. – Podałam jej tabletki i zrobiłam kawę.
– Bardzo! Wszyscy się tak pozmieniali, pewnie gdybym ich zobaczyła na ulicy, to większości bym nie poznała. – Pokiwała głową.
– No i dlatego trzeba było to opić, abyście w końcu zapamiętali, jak wyglądacie – powiedziałam zbyt entuzjastycznie.
– Cicho, nie krzycz tak – upomniała mnie koleżanka.
– Jakie moje biedactwo jest wrażliwe. – Poczochrałam jej czuprynę.
Biedna Alice była dzisiaj nie do życia. Poza wylegiwaniem się w łóżku i opowiadaniem o wojażach zeszłej nocy, nie była w stanie niczego zrobić. Miałam z niej niezły ubaw, ale również współczułam jej i pomagałam we wszystkim. Kiedy zadzwonił do mnie Jacob, przeprosiłam ją i wyszłam do kuchni, aby móc spokojnie porozmawiać.
– Hej Bells – przywitał się przyjaciel.
– Cześć Jake.
– Słuchaj, dostałem kontrakt w Nowym Jorku! – krzyknął do słuchawki. Zanim zdążyłam coś powiedzieć dodał. – Mam już mieszkanie i właśnie się pakuję.
– To świetnie! W końcu się zobaczymy! – Byłam pełna entuzjazmu. – Jake, zamieszkasz tutaj, będzie tak jak kiedyś. - Ogromnie się cieszyłam na tę wiadomość.
– Jak tylko się rozpakuję, to zapraszam cię do siebie, musimy opić moje lepsze stanowisko i ochrzcić mieszkanie. –Śmiał się do słuchawki.
– Tylko musisz podać mi swój adres.
– Jasne, wyślę ci go, a później pokażesz mi, gdzie ty się urządziłaś, bo za dobrze nie znam tego miasta – tłumaczył się mój przyjaciel.
– Nie ma sprawy. Jake nawet nie wiesz jak się cieszę.
– Bells, ale to jeszcze nie koniec.
– Jaką masz jeszcze niespodziankę? – zapytałam ciekawa.
– Mam własną grupę do trenowania! Rozumiesz? Wiesz jak się cieszę? – prawie krzyczał do słuchawki.
– Jake to świetnie, zawsze o tym marzyłeś, odkąd przestałeś brać udział w walkach. – Cieszyłam się ze spełnienia marzeń mojego przyjaciela.
Jake był bokserem, ale odkąd zaczął pracować w firmie swojego brata, musiał zrezygnować z tego sportu. Nie mógł pokazywać się ważnym ludziom, załatwiać z nimi interesów z podbitymi oczami ani trenować tak często jak kiedyś, ponieważ miał obowiązki względem brata i firmy. Nie chciał całkowicie odcinać się od swojego hobby i starał się o to, by móc trenować młodych chłopaków, żeby mieli możliwość osiągnięcia sukcesu, który jemu nie był dany. W naszym miasteczku ludzie podchodzili do tego pomysłu sceptycznie. Co z tego, że młodzi chłopcy bardzo palili się do trenowania boksu, skoro ich rodzice nie wyrażali na to zgody. A teraz nie dość, że otrzymał lepsze stanowisko, to jeszcze dostał grupę młodzieży do trenowania. Jake mnie również uczył ciosów i obrony w razie ewentualnej napaści. Powtarzał, że młode, ładne dziewczyny muszą umieć się bronić, aby móc wyjść wieczorem z domu. A w dodatku czuje się odpowiedzialny za mnie i kiedy nie ma go przy mnie, powinnam umieć o siebie zadbać. Nie patrzyłam na to przez ten pryzmat, lecz traktowałam to jako sposób na odreagowanie i wyrzucenie z siebie złych emocji. Kiedy byłam wkurzona i miałam ochotę wyjść z siebie albo komuś przywalić, szłam do Jake’a i tam mogłam się wyżyć.
– Bello, kończę, bo muszę jeszcze załatwić tutaj w biurze pewne sprawy – powiedział przepraszającym głosem. – Zadzwonię do ciebie, jak już będę w Nowym Jorku, abyśmy mogli się spotkać, dobrze?
– Jasne, będę czekać.
– Aha zapomniałbym, to ja się nie mogę doczekać, aby poznać tego twojego boskiego Edwarda. – Śmiał się do słuchawki.
– Powiem mu, żeby kupił sobie kask. – Chciałam mu dogryźć.
– Miejmy nadzieję, że nie będzie potrzebny, Pa, kochana – to powiedziawszy rozłączył się.
– Pa – powiedziałam już sama do siebie.
Świetnie! Pełen energii Jake przyjeżdża lada dzień, a ja jestem taka… bierna? Żadnego sportu nie ma teraz w moim życiu, no oczywiście pomijając ten, jakby go nazwać, „edwardowy”. Jake się przestraszy, a potem będzie się ze mnie śmiać, że zamiast przypodobać się chłopakowi, wykazać się ruchem i siłą, to ja płaszczę tyłek w mieszkaniu. Muszę coś z tym zrobić i to natychmiast.
Wróciłam do Alice, pomogłam jej jeszcze w kilku drobnych rzeczach i kiedy już prawie nastał wieczór, wyszłam z domu. Postanowiłam wybrać się do jakiejś najbliższej siłowni albo fitness klubu. Nie zrobiłam tego o wcześniejszej porze, ponieważ nie chciałam, żeby ludzie mnie obserwowali. Jedynej osobie, której na to pozwalałam był Jake, dlatego wybrałam taką późną porę, aby czuć się komfortowo. Jestem tylko ciekawa, jaki normalny, ceniący się fitness klub będzie o tej godzinie otwarty?

Szłam sobie spacerkiem przez ulicę, ubrana w sportowe buty, dresy ściągane pod kolanem i brązową, obcisłą koszulkę na ramiączkach. Na ramieniu miałam przewieszoną sportową torbę. Zobaczyłam swój cel i godziny otwarcia. Okazało się, że był jeszcze chwilę otwarty, ale żaden samochód nie był zaparkowany. Mam szczęście – pomyślałam i weszłam do środka.
Kiedy już tam byłam, podeszłam do umięśnionego mężczyzny, który siedział za biurkiem i widocznie się zbierał do wyjścia.
– Przepraszam, zamknięte? – nieśmiało zapytałam.
– Jeszcze nie. Nazywam się Larry, w czym mogę pomóc? – Uśmiechnął się przyjaźnie.
– Hej, jestem Bella i chciałam kupić karnet. – Oparłam się łokciami o wysokie biurko.
– Jasne, już wypisuję. – Zaczął przerzucać papiery leżące na blacie.
– Mam jeszcze takie małe pytanie. – Byłam bardzo zmieszana, ale kontynuowałam, ponieważ przykułam na powrót jego uwagę. – Czy jest ktoś jeszcze? Nie lubię ćwiczyć w tłumie ludzi. Nie mogę się wtedy uspokoić. A przecież o to w tym wszystkich chodzi. – Uśmiechnęłam się i czekałam na jego odpowiedź.
– Rozumiem, spokój i komfort są bardzo ważne – odpowiedział i dalej kontynuował. – Jest tylko jeden gość, który chyba też jest takim samotnikiem jak ty. Ja już się zbieram, więc jak skończycie, to właśnie on zamknie klub. – Podał mi karnet i wyciągnął spod biurka swoją torbę.
– No to dobrze się składa, przynajmniej nie będziemy sobie przeszkadzać – powiedziałam i już chciałam się odwrócić, ale dodał:
–Miło było poznać.
– Mnie również. – I pomachałam mu na odchodne.
Przeszłam przez korytarz i weszłam do sali, gdzie stały sprzęty do ćwiczeń, a z boku różnej wielkości worki treningowe. Zobaczyłam, że na ławce siedzi jakiś chłopak. Miał na sobie biały podkoszulek, który opinał jego ciało i uwydatniał mięśnie. Chłopak trzymał w ręce hantelek i ćwiczył za jego pomocą mięśnie naramienne. Miał spuszczoną głowę, a znajome, przydługawe i kasztanowe włosy opadały mu na oczy. Kiedy zorientowałam się do kogo one należą, położyłam torbę na ziemi i oparłam się plecami o ścianę. Założyłam ręce i podziwiałam jego ciało. Chyba poczuł mój wzrok na sobie, podniósł więc głowę, aby zobaczyć, kto go obserwuje. Uśmiechnął się zawadiacko i przełożył hantelek do drugiej ręki, skupiając się z powrotem na ćwiczeniu. Oderwałam się od ściany i usiadłam w mniejszej odległości od niego na ławce do ćwiczeń. Pożerałam go wzrokiem, a on starał się mnie ignorować. Trwaliśmy tak w ciszy przez chwilę, ale nie wytrzymałam i powiedziałam z uwodzicielskim uśmiechem:
– Wiesz, nawet mnie nie zdziwiło to, że cię tutaj spotkałam.
– Też zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. – Utkwił we mnie swój wzrok, a mi zrobiło się gorąco. Rozłożyłam nogi, aby móc oprzeć ręce na ławce pomiędzy nimi i pochyliłam się do przodu.
– Może coś jest w tym przeznaczeniu, o którym mi mówiłeś?
Odłożył hantle, wstał i powoli podszedł do mnie. Pochylił się nade mną, przez co również musiałam się nieznacznie odsunąć do tyłu. Oparł ręce na sztandze, która znajdowała się za moją głową. Nie mogłam pochylić się do tyłu bardziej, ponieważ ławka do ćwiczeń była podniesiona, dlatego oparłam się o nią.
– I wiesz co? Cieszy mnie ta rutyna – zignorował moje pytanie, dopowiadając do swojej poprzedniej wypowiedzi.
Patrzył głęboko w moje oczy, coraz bardziej przybliżając się do mnie. Byłam oczarowana, oniemiała i bezsilna. Starając się nie zgubić wątku w jego oczach, byłam tylko w stanie wydusić z siebie drżącym już głosem:
– I chyba jestem w stanie w nie uwierzyć – również dokończając swoją wypowiedź i ignorując jego.
W tym momencie Edward delikatnie, acz pewnie i stanowczo wpił się w moje wargi. Następnie przeniósł ręce ze sztangi na moje uda, aby je podnieść i usiąść na tej samej ławce, a następnie położył je na swoich nogach. Objął dłońmi moją twarz i pieścił kciukami policzki. Nie przerywając pocałunków, ściągnął gumkę z moich włosów i włożył w nie dłonie, burząc ich ład. Czułam się bezsilna, bezbronna, osaczona - w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bez możliwości ucieczki. Nawet bez chęci do niej. Edward był hipnotyzujący. Kiedy znajdował się blisko mnie, zaczarowywał mnie i niszczył moją wolną wolę, otrzymując to, czego chciał. Nie musiał pytać ani żądać, po prostu brał, a ja dawałam mu siebie całą. Nawet gdybym mogła uciec, nie zrobiłabym tego, ponieważ moje ciało stało się wiotkie i niestabilne. Ale przede wszystkim dlatego, że nie chciałam. Uwielbiałam tę jego władzę, pewność siebie, opanowanie, tajemniczość i żądzę.
Oderwał się od moich ust i powoli ściągał moją bluzkę, wystawiając na próbę moją cierpliwość. Odrzucił ją na bok i dotykał swoimi dłońmi moich pleców. Kiedy wsunęłam dłonie w jego włosy, odpiął mój biustonosz i ściągnął go. Gdy z powrotem zaczęliśmy się całować, powoli ściągałam jego koszulkę. Dyszeliśmy w swoje usta i szukaliśmy czegoś w naszych oczach. Przejechałam zimnymi palcami po jego torsie, na co on jęknął i owiał mnie ciepłym oddechem. Przycisnął mnie do oparcia i całował coraz bardziej gwałtownie i nachalnie, pieszcząc dłońmi moje piersi. Nie mogłam już wytrzymać! Chciałam w końcu go poczuć, miałam dość tej zabawy i złapałam go za rozporek, chcąc go rozpiąć. Zauważył moje zniecierpliwienie i uniósł na to kącik swoich ust. Poczuł się wygranym, wiedział, że jestem od niego zależna i czekam, aby mnie spełnił. Przycisnął mnie mocniej do ławki, podniósł moje pośladki i zgrabnym ruchem zsunął ze mnie spodnie i majtki. Wsunął we mnie palce i patrzył głęboko w oczy, wypatrując chociażby najmniejszej zmiany. Badał moje zachowanie, uczył się moich reakcji na jego dotyk. Tłumił w swoich ustach moje jęki. Czując pod palcami moje podniecenie, to, jak bardzo jestem już wilgotna, zaczął tracić swoje opanowanie i poddawać się pragnieniu. Postanowiłam mu to ułatwić i po raz kolejny spróbowałam odpiąć jego rozporek, przeciwko czemu tym razem nie zaprotestował. Teraz on nie mógł już trzymać na wodzy swojej żądzy, na co uśmiechnęłam się zwycięsko. Zsunęłam trochę w dół jego spodnie i bokserki, objęłam go chłodną dłonią i zaczęłam w mocnym ucisku poruszać nią w dół i w górę. Przymknął oczy i dyszał teraz tak samo ciężko jak ja. Oboje pragnęliśmy się, tęskniliśmy za swoimi ciałami, chcieliśmy się połączyć, lecz dręczyliśmy się, opóźniając to „spotkanie”, ponieważ chcieliśmy czerpać z niego większą przyjemność i spełnienie.
Kiedy w końcu byliśmy już na granicy wytrzymałości, a nasza cierpliwość została postrzępiona na drobne kawałeczki, Edward wszedł we mnie pewnie i zdecydowanie, ale delikatnie, aby nie zadać mi bólu. Oboje jęknęliśmy gardłowo i patrzyliśmy w swoje oczy. Edward podniósł jedną ręką moją nogę, aby zwiększyć głębokość pchnięć. Zaczęłam głośno jęczeć i przymknęłam oczy w oczekiwaniu na spełnienie, gdy wydyszał w moje usta:
– Nie zamykaj oczu. Patrz na mnie. – I po kolejnym mocnym pchnięciu dodał. – Chcę patrzeć jak dochodzisz dla mnie. – Po czym wpił się w moje usta, aż zakręciło mi się w głowie.
Czułam, że za chwilę będę szczytowała, zaczęłam więc coraz głośniej jęczeć. Edward zwiększył siłę pchnięć, abym mogła mocniej to przeżywać. Chciałam krzyknąć, kiedy fala uniesienia rozeszła się po moim ciele, ale uniemożliwił mi to, ponieważ zamknął w ustach moje jęki, otrzymując to co chciał. Wtedy zwiększył tempo i tym razem ja mogłam patrzeć jak on dochodzi. Złapał się rękami sztangi nad moją głową, abyśmy pod wpływem kolejnych pchnięć, nie spadli z wąskiej ławki. Gdy dochodził, jęknął podnosząc głowę ku górze, a ja pociągnęłam go za włosy i wpiłam się w jego usta. Kiedy się trochę uspokoiliśmy, usiedliśmy i w objęciach doprowadzaliśmy oddech do normalnego tempa. Później ubraliśmy się i prowadząc luźna rozmowę, wyszliśmy z klubu. Edward odprowadził mnie pod dom i na pożegnanie namiętnie pocałował, przypominając mi o tym, co działo się przed chwilą.

Po raz kolejny jechałam windą spełniona i szczęśliwa. Przyznałam się Alice gdzie byłam, ale oczywiście pominęłam fakt z kim. Rose, która wróciła od rodziców, opowiadała nam, jakiego to Jasper dobrego i kochanego synka udawał przy rodzicach. Śmiałyśmy się w najlepsze, później oglądnęłyśmy w telewizji jakieś romansidło i położyłyśmy się spać. Postanowiłam udać się jutro na dach wieżowca… naszego wieżowca, aby w spokoju pomyśleć i uporządkować w swojej głowie to, co dzieje się w moim życiu.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 14:04, 11 Cze 2009 Powrót do góry

Dziękuję za dedykację :) No i cieszę się, że wybrałaś do niej TAKI rozdział.
Oni są niemożliwi! Gdy tylko siebie zobaczą, od razu rzucają się na siebie. Coś mi się wydaje, że Edward będzie zazdrosny o Jacoba i narobi się niezłe zamieszanie, które uwielbiam! Czy Edward musi być we wszystkim (podkreślam, wszystkim) taki dobry? :D:D
Weny, Mari :* Weny

Ps. Również pamiętam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Black_Rose
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: miedzy niebem a pieklem

PostWysłany: Czw 15:01, 11 Cze 2009 Powrót do góry

Super!!!
Genialny rozdzial!! zreszta jak wszystkie Wink
Ale wydaje mi sie ze jak Bella pojdzie na ten dach tego wiezowca, to spotka tam Edwarda z inna laska, heh nie wiem czemu ale Edward wydaje mi sie podejzany i wedlog mnie bawi sie Bella, ale to moje wymysly :)

Czekam na wiecej Wink

Pozdrawiam i WENY!!!

B.R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Czw 18:26, 11 Cze 2009 Powrót do góry

Ale się za sobą stęsknili :) Scena w siłowni była super :D To takie... namiętne i romantyczne (?) Ale przejdźmy do konkretów. Patrząc po raz kolejny na tytuł zawitała mi myśl, że Bella była potrzebna Edwardowi do jakiś interesów, pracy czy innej podejrzanej chałtury i dlatego ją uwiódł. Ale po drodze się zakochał, ona dowiedziała się o jego poprzednich zamiarach, zerwała z nim kontakt a on będzie próbował naprawić to, co zepsuł. Oczywiście Bella nie będzie chciała wierzyć w jego przemianę, bo za bardzo ją skrzywdził. To jest przedstawione ogólnikowo Wink A jak będzie naprawdę, przekonamy się :)
Życzę dalszej weny,

Pozdrawiam.E/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lennie Cullen
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.

PostWysłany: Czw 19:15, 11 Cze 2009 Powrót do góry

I ja mówiłam, że w tamtym rozdziale było gorąco.
Myliłam się Twisted Evil
Aż się spociłam. Wink
Boże, ale oni napaleni. Co się spotkają to sex uprawiają Twisted Evil
Nie czuje, że rymuje.
Wszystko zgrabnie napisane. Błędów nie zauważyłam bo ich nie szukałam. Zajęta byłam treścią.
No co mam więcej powiedzieć ?
Pisz dalej, vena miej wielkiego.
Pozdrawiam- Walnięta Lennie Cullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Milenkaa
Człowiek



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Edbertowa.

PostWysłany: Czw 19:34, 11 Cze 2009 Powrót do góry

Twisted Evil
mi się oczywiście podobało. bardzo szybko piszesz kolejne częście, dzięki czemu jestem hepi. rozdział mi się bardzi podobał, ale jakoś tak mi się krótki wydawał ;(
czekam na następe.
weny ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
FemmeFatale
Wilkołak



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:25, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Kiedy znajdował się blisko mnie, zaczarowywał mnie i niszczył moją wolną wolę, otrzymując to, czego chciał. Nie musiał pytać ani żądać, po prostu brał, a ja dawałam mu siebie całą.
kurde... xD .!
jestem ciekawa co ten Edzio knuje ; >


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 12:24, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Wow ale to był rozdział OOOO niezły Twisted Evil ciekawa jestem jak to wszystko się potoczy, czy będą jakieś przeszkody czy wszystko będzie tak na różowo :D POZDRAWIAM


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AndziulaW dnia Sob 20:07, 13 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:01, 14 Cze 2009 Powrót do góry

Kochane moje dziękuję za komentarze i przepraszam, że troszkę krótszy niż poprzednie, ale to jest jego część. Postanowiłam go podzielić, ponieważ chciałam wam dać jeszcze przez chwilę słodkości, ale obiecuję, ze druga jego część będzie.... fajna:D Wasze komentarza mobilizują mnie do dalszej pracy i kiedy wiem, ze mam dla kogo pisać wena sama ciągnie mnie za nogę i sadza przed klawiaturą:*

BETA: lilczur

Rozdział 9.1

Koniec wakacji zbliżał się wielkimi krokami, a ja nie zdążyłam się jeszcze tym wszystkim nacieszyć: słońcem, ciepłem, sielanką z Edwardem i zabawą z moimi przyjaciółkami. Nie zdołałam jeszcze przyzwyczaić się do niezależności od rodziców i zatęsknić za moim przyjacielem, z którym lada dzień się zobaczę. Ba, nie zdążyłam nawet opalić się. A propos końca wakacji, zastanawiałyśmy się z dziewczynami, gdzie najlepiej byłoby je zakończyć, który pub czy dyskotekę wybrać i kiedy pojechać na zakupy, aby mieć się w co ubrać. Rzecz jasna nie mogłyśmy iść na imprezę bez nowych, świetnych kreacji, jak to Alice powtarzała. Spędziłyśmy dzień na obijaniu się, jedzeniu czekolady, chipsów i pizzy. Rozmawiałyśmy o głupotach i oglądałyśmy jakieś tanie filmy. Z nudów włączyłam laptopa i sprawdziłam swoją pocztę. Dostałam e-maila od Jacoba, w którym podał swój adres i zaprosił mnie na jutro do siebie. Zdziwiło mnie to, że nie organizował żadnej parapetówy, ale może chciał urządzić coś większego i potrzebował mojej pomocy. Tak, na pewno tak było. Zawsze sobie pomagaliśmy, pytaliśmy się o zdanie i radę. Wspieraliśmy się i uzupełnialiśmy. Ludzie często myśleli, że jesteśmy parą, a nas zbytnio nie obchodziło ich zdanie, dlatego nie fatygowaliśmy się, aby komuś to wytłumaczyć. Napisałam do rodziców wiadomość o podobnej treści do ostatniej. Pomyślałam, że ekonomicznie byłoby skopiować ją i wklejać za każdym razem, kiedy miałabym do nich pisać.

Po tym jak powróciłam do rzeczywistości, zamknęłam komputer, przebrałam się i wyszłam z mieszkania, informując koleżanki, że idę się przejść. Postanowiłam zrealizować swoje wczorajsze plany. Stanąć na dachu, patrzeć w zachodzące słońce i odpłynąć, co uwielbiałam robić. Tak zwany „zawias” nawiedzał mnie kilka razy w ciągu dnia. Moi bliscy zdążyli się do tego przyzwyczaić i często „budzili” mnie z tego stanu.
Wsiadłam do taksówki i podałam zapamiętany przeze mnie adres. Chciałam się tam znaleźć, ponieważ musiałam przemyśleć wiele spraw. Wiele? Chyba raczej jedną i to bardzo istotną, a konkretniej tę dotyczącą Edwarda. Kiedy samochód zatrzymał się, zapłaciłam kierowcy odpowiednią sumę i otworzyłam drzwi, ukazując swoim oczom cel mojej podróży. Weszłam po jednych schodach, przeszłam przez korytarz, nie będąc do końca pewną czy dobrze idę, ponieważ ostatnio miałam zawiązane oczy. Zdałam się na instynkt i jak zawsze mnie nie zawiódł. Trafiłam na te same, wąskie schody co ostatnio. Znalazłszy się u ich szczytu, otworzyłam drzwi. Trochę zmęczyły mnie te stopnie i gdy przyjemny wietrzyk ochłodził moją twarz, poczułam się o wiele lepiej. Dopiero teraz się rozglądnęłam i zobaczyłam siedzącego mężczyznę, odwróconego do mnie plecami. Kiedy przyjrzałam się jego kasztanowej czuprynie, pomyślałam:
Jeśli kiedykolwiek powiedziałam, że nie wierzę w przeznaczenie, to kłamałam i byłam głupia.

Bardzo cicho i powoli podeszłam bliżej. Nie chciałam go przestraszyć, tylko usiąść i patrzeć tak jak on przed siebie. Przysiadłam obok, obejmując rękami kolana i nie patrząc na niego.
– Widzę, że jest jakiś problem, skoro przyszedłeś tu go rozwiązywać? – zapytałam, dalej nie kierując na niego wzroku.
– Bella! Nawet nie usłyszałem kiedy przyszłaś. – Popatrzył zaskoczony i smutny? – Przepraszam, zamyśliłem się.
– Nic nie szkodzi. Mi też bardzo często się to zdarza. – Uśmiechnęłam się słodko.
– Co tutaj robisz? – zapytał i zmarszczył czoło. Nie podobało mi się to, że coś go gnębi.
– Prawdopodobnie to samo co ty. – Przecież nie powiem mu, że przyszłam myśleć o nim.
– Coś cię gnębi? – Przysunął się bliżej zaciekawiony.
– Nie można nazwać tego gnębieniem. – Nazwanie go gnębicielem nie było przecież prawdziwe. – Prędzej prześladuje. W pozytywnym tego słowa znaczeniu – poprawiłam się.
– Aha, to chyba dobrze, prawda? – zapytał. Wydawało mi się, że mnie nie słucha albo nie rozumie tego, co do niego mówię. Był jakiś taki nieobecny.
– W sumie to chyba tak. – Uśmiechnęłam się, ponieważ chciałam, aby on też to zrobił. – Edward co się dzieje? Coś się stało? – Martwiło mnie jego zachowanie.
– Nie… tak. Ehh… Wszystko się komplikuje. Kiedy myślisz, że widma przeszłości dawno dały ci spokój, one nagle wracają i burzą twój ład. Rozumiesz?
– Trochę. Ale może więcej wskazówek? – zapytałam. Zaczynałam się denerwować. O jakie widma mu chodzi?
– Posłuchaj. Starasz się zacząć wszystko od nowa, wyjść na prostą, uwolnić się od tych chorych zasad, które tutaj panują. I kiedy myślisz, że wszystko zaczyna się układać, zaczynasz snuć plany i nagle to wszystko pryska. Jak jakaś bańka, jak cholerna, droga porcelana, która uderza z hukiem o podłogę. – Poniósł głos. Zaczął pocierać palcami zmarszczone czoło.
Złapałam jego rękę, odciągnęłam ją od jego czoła i objęłam swoimi.
– Rozumiem. Spokojnie, pamiętaj, że nigdy nie mamy do pokonania takich przeszkód, z którymi nie dalibyśmy sobie rady. – Przyciągnęłam jego dłoń do ust i pocałowałam ją.
– Bello, czasami nie możesz nic zrobić, masz związane ręce. – Ścisnął w pięść rękę, którą trzymałam.
– Pamiętasz jak mówiłeś mi o przeznaczeniu?
– Pamiętam.
– W pełni świadoma mogę ci teraz powiedzieć, że w nie wierzę. Wierzę, że nie bez powodu znalazłam się tutaj na tym dachu, nie przez przypadek trafiłam w tym mieście na ciebie. Wierzę, że los nam zesłał siebie, abyśmy mogli sobie pomóc. Wierzę, że tak miało być – powiedziałam to z taką mocą, że samą mnie to nawet zaskoczyło.
Poczułam się w obowiązku, aby mu pomóc, pocieszyć go, wesprzeć. Puściłam jego dłoń i złapałam swoimi obiema jego twarz. Przyciągnęłam ją blisko swojej i patrząc głęboko w jego oczy, powiedziałam:
– Edwardzie, nie ma nic takiego, z czym nie dałbyś… nie dalibyśmy sobie rady. – I pocałowałam go w usta. Nie był to słodki buziak, ale pocałunek oddania. Oddania mu siebie. Tak jak przysięga krwi, tak ja przyrzekłam mu tym gestem, że mimo wszystko będę z nim i dla niego.
– Razem? – zapytał, patrząc z żarem w moje oczy.
– Razem – odpowiedziałam i pocałowałam go w czoło.
Przytuliłam go do swojej piersi i zastygliśmy w tym ruchu, nie wiem nawet na jak długo. Zresztą czy to ważne? Najważniejsze jest to, że byliśmy tam RAZEM. Nie byłam pewna swoich uczuć do Edwarda, a może po prostu bałam się do nich przyznać? Nie wiem! Jedyne czego jestem pewna to tego, że zależy mi na nim wystarczająco, by cierpieć, kiedy on cierpiał.
Mieliśmy gdzieś wszystkich ludzi dookoła, wszystkie problemy zostały na nami. Liczyliśmy się teraz tylko my i nasz mały, własny świat na dachu naszego wieżowca, z naszym słońcem.

Nie rozmawialiśmy za wiele. Cieszyliśmy się swoją obecnością, widokiem i błogą, niczym niezakłóconą ciszą. Później Edward odwiózł mnie i na odchodne złożył na moich ustach dziwny pocałunek. Nie był on namiętny ani pusty. Był smutny. Wróciłam do mieszkania i położyłam się spać. Obiecałam sobie, że nie będę o tym myśleć. Nie ma się czym zamartwiać. Czas pokaże, jakie karty dla nas przygotował i czy damy radę go ograć. Jutro czeka mnie miły dzień i nic nie jest w stanie mi go zepsuć. Jak bardzo się myliłam…

**********


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Nie 20:17, 14 Cze 2009 Powrót do góry

Chcesz mnie wykończyć prawda? Co ja Ci takiego zrobiłam, że wystawiasz moje nerwy na poważne uszkodzenie? Kończyć w takim momencie? Kończyć słowami: Jutro czeka mnie miły dzień i nic nie jest w stanie mi go zepsuć. Jak bardzo się myliłam… ?!
Zdaje się, że jeszcze nie komentowałam Twojego ff, ale co mam powiedzieć, skoro jest ono świetne? Nic poza tym nie przychodzi mi do głowy, mój zasób słów skurczył się pod wpływem tej historii...

Ale na serio - podoba mi się Twój styl pisania. Lekki i przyjemny, łatwy do przyswojenia, że tak powiem (mam na myśli, że niektóre teksty trudno jest zrozumieć).
Ech... przerażają mnie te czarne chmury wiszące nad szczęściem B&E. Jak ja nie lubię komplikacji! Jednak jako realistka wiem, że bez nich byłoby to nieprawdziwe, takie słodkie, że aż mdli i w ogóle nie przypomnające życia.
Idę uczyć się optymizmu i wiary, że będzie dobrze (bo będzie, prawda?)
Pozdrawiam i życzę weny,
S.


Ostatnio zmieniony przez Souris dnia Nie 20:24, 14 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin