FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Krwawe zauroczenie [NZ] [+16] Rozdział 8 - 20.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Z kim powinna być Bella?

Z Emmettem
34%
 34%  [ 11 ]
Z Edwardem
65%
 65%  [ 21 ]
Wszystkich Głosów : 32


Autor Wiadomość
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Wto 13:54, 03 Sie 2010 Powrót do góry

Dziękuję wam za komentarze. zawasia, Maya i xxxvampirexxx - jesteście niezawodne. ;*

zawasia - następny rozdział owszem, masz rację, będzie ważny, ale nie najważniejszy. ;p Cieszę się, że wciąż czytasz moje wypociny i dzielnie komentujesz. ;*

Maya - dedykacja, of course, była dla Ciebie. ;* Jesteś ze mną od początku i wytrwale wspierasz mnie swoimi komentarzami. To dla mnie naprawdę ważne. I bedzie się działo dużo, oj będzie. ;D No i przyrzekam, że nie chcę targnąć ani na twoje zdrowie fizyczne, a tym bardziej psychiczne. ;p Brakowałoby mi twoich komentarzy, które sprawiają, że następny rozdział będzie za dwa dni najpóźniej. A co do Carlisle`a, to wszystko się wkrótce wyjaśni.
Pisząc, że coś Ci się nie spodoba, oczywiście miałam na myśli wizję Alice - wprowadzi ona w rodzinę dużo bólu i cierpienia, ale cicho sza, już nic nie mówię. ;p

xxxvampirexxx - Co do Twojej teorii, że jakoby Edzia mięli uratować... A co jeśli nie? Tak, jak napisałam powyżej, wydarzenie to wprowadzi w rodzinę Cullenów dużo bólu.

Dziękuję jeszcze raz wszystkim komentującym. Troszkę dołująca jest ich ilość, ale co tam - nie będę narzekać.

Pozdrawiam,

Chanel;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella009
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Cze 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:06, 05 Sie 2010 Powrót do góry

Pewnie się powtarzam ale rozdział świetny. Warto było poczekać. Zauważyłam jedną czy dwie literówki a tak poza tym żadnych błędów. Zastanawiam się co będzie dalej. Pisz szybko. Asia Smile
A i jeszcze dzięki za info Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bella009 dnia Sob 9:47, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
EsteBella;*
Człowiek



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]

PostWysłany: Czw 21:15, 05 Sie 2010 Powrót do góry

No cóż zszokowało mnie to kim Jest Esme/Estera. Carlisle rozpętał to piekło?! Ten miły, uczynny Carlisle?! No cóż bardzo mnie ucieszyło, że swoim FF nie robisz z niego świętoszka. Pojawiło się parę literówek, ale ledwo zauważalnych, więc nie ma się czym przejmowaćWink
To FF jest jednym z moich ulubionych, więc nie masz się co martwić będę komentować od teraz każdy rozdział. Słowo harcerza, którym co prawda nie byłam ani nie jestem, ale zawsze;)
Weny przez duże W!

Este;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Pią 15:34, 06 Sie 2010 Powrót do góry

Generalnie, w ostatnim czasie niebo wali mi się na głowę i zalatana jestem potwornie, ale coś mnie tchnęło, wlazłam na forum i zaitrygowana tytułem, wskoczyłam na niniejszy fanfic. No i mnie zatkało. Shocked
Jakim cudem wcześniej nie przeczytałam tego tematu- pojęcia zielonego, bladego ani żadnego innego nie mam!
Cóż, zwykłe zaćmienie- tylko to mnie tłumaczy, a i tak dość miernie i na pewno nie wystarczająco.
Po przeczytaniu króciutkiego streszczenia, omal nie zrezygnowałam z dalszego przeglądania (literatura obozowa jakoś natrętnie stanęła mi przed oczami, budząc wstręt i paniczny strach wyniesiony jeszcze z czasów szkolnych...), ale, dzięki nieznanej sile wyższej, postanowiłam brnąć dalej i... ło matko. Shocked
Naprawdę, naprawdę bardzo miło mnie zaskoczyłaś- tematyka odmienna, nowa, niekonwencjonalna. Bohaterowie bardzo OOC- czyli tak, jak lubię (Badward, Darkward?), troszkę tajemnicy, akcja całkiem niczego sobie...
Widać, że masz lekkość pisania, co sprawia, że czytelnik nie musi męczyć się, by strawić porządnie zaserwowane opowiadanie- Twoje wchodzi całkiem gładko, jest apetyczne i nie zalega na wątrobie- za to pozostawia miły posmak i wielką dozę niepewności na deser. Potrafisz wywołać zniecierpliwienie, podsycić ciekawość i rozbudzić wyobraźnię- chwali się, jak najbardziej. Pewnie nie jeden pochłaniający ten ff obgryza nerwowo paznokcie i czeka następnego rozdziału z dziką ochotą i wypiekami na twarzy.
Cóż, nie będąc odmieńcem sama zaliczam się do owego gatunku- zdobyłaś moją uwagę i niewątpliwie będę tu zaglądać i to często... Wink
Weny i nowych, wspaniałych pomysłów!

P. S. Będąc patriotką lokalną (też jetem z BB), od tej pory będę miała szczególny wzgląd na to opowiadanie- choć ono nie wymaga specjalnej zachęty- jest bardzo dobre samo w sobie.

Pozdrawiam i trzymam kciuki! Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
I'LOVE'ZMIERZCH
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Nie 0:55, 08 Sie 2010 Powrót do góry

Noooo cuz
szukalam sobie czegos fajnego do poczytania i weszlam, tutaj Wink
ToJestPoProstuSwietne Uwaga Uwaga Uwaga Uwaga
ale to pewnie juz wiesz.
Nie bede sie bardzo rozpisywala, bo nie mam czasu, ale musze powiedziec, ze to czytam :)
Zastanawiam sie co bylo za tamtymi dzwiamiiii???
I dlaczego Esme nic nie pamietala ......
Moze moglabys okreslic kiedy nastepny rozdzial Idea Idea
(sory, za bledy, ale wakacje w innym kraju Cool )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez I'LOVE'ZMIERZCH dnia Nie 0:58, 08 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
GarbatyAnioł
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Maj 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 21:44, 09 Sie 2010 Powrót do góry

OOOO jaaaa pikolo:) rozdział jest wspanialy, czytajac go mialam ciarki na plecahc, przperazam, ze dopiero teraz, ale wczesniej nie mialam czasu. Jezu Estera, a rczej Esme t zona Carlisle, ale on okazal sie tyranem. A może w ten sposob msci się za śmierc zony? bo przeciez mysli, ze ona nie zyje. Dzizys. Wizja Alice. Edward i Carlisle maja zielone oczy, i teraz nasuwa sie pytanie, ktory z nich zginie? mam nadzieje, ze nie edwardo. jestes swietną pisarką, ktora ma ogromny talen i potencjal i jak najbardziej powinna go wykorzystywac, bo to co robi jest genialne. Jak czytam KZ sama przenosze się w czasie i mam wrazenie, ze uczestniecze w tych wszytskich wydarzeniach. Do nastepnego;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:05, 10 Sie 2010 Powrót do góry

Bardzo ciekawy rozdział, świetnie budujesz napięcia, ponieważ nie podajesz wszystkich informacji od razu. No tak, zupełnie inaczej wygląda teraz historia Estery/Esme - rozumiem wyrzuty sumienia Alice, rozumiem też, że w tak niepewnej sytuacji, w jakiej się znajdują nieufność jest usprawiedliwiona.

Zastanawiam się, co będzie działo się z Bellą? Czy okaże się córką Carlisle'a? A Edward? Czy on jest jego synem?

Czekam na ciąg dalszy! Powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cecyli
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zza twojego okna

PostWysłany: Wto 17:25, 10 Sie 2010 Powrót do góry

Dziękuje ci Marto, że dodałaś nowy rozdział. Jako że widziałam tylko część, raptem 1/4, to i tak jestem zaskoczona. Pozytywnie oczywiście. Mówiłaś, że poprzedni rozdział jest nudny, ale nie zgodzę się z tobą. Wszystkie rozdziały i każdy z osobna były świetne, każdy miał coś w sobie. Wszędzie pokazywałaś coś innego, intrygującego, pełnego... napięcia, które nie znika nawet po zakończeniu czytania, kiedy w głowie wibrują jeszcze ostatnie słowa, obijając się o przypuszczenia. Bez względu na to, czy mówiłaś o uczuciach Jacoba, Belli, czy Alice, wszystko połączyło się w jedną, spójną całość, jakbyś skleiła je na tyle mocno, że nawet wiatr, ulewa nie zniszczyły by ich, choćby nie wiem jak potrząsał. Coś nieskładnie piszę, wybacz.
Wiesz... myślę, że jakaś część ciebie pozostaje w tym opowiadaniu. Nadal ma magię, a ja nadzieję, że jej nie straci. Lubię to, że budujesz napięcie, tak duże, że oczy automatycznie przechodzą w dół, żeby zobaczyć, czy aby coś się nie stanie. Myślę, że twojego opowiadania nie da się nie lubić. Ma w sobie coś, co przyciąga i skłania do przemyśleń.

Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością, Cecyli aka Bogusia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Wto 23:05, 10 Sie 2010 Powrót do góry

Jeśli nie?! To byłaby spora niespodzianka, dla mnie, oczywiście.
Jak tak... no to... będę szczęśliwa (?).
Chyba, bo to będzie pierwszy ff, w którym zabiją Edzia. I to przy rozdziałach, gdzie się wszystko rozkręca, a nie w tych ostatnich... Myślałam, że Bella z nim będzie (chociaż tego nie chce), ale mnie zadziwiłaś, no i jestem ciekawa.
I muszę się przyznać, że ponad tydzień temu znalazłam siwego włosa. I w ten sam dzień pobiegłam do sklepu po farbę...
Ta... Moja głupota, ale będę prze szczęśliwa, jeśli Edzio będzie wąchał kwiatki od spodu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella009
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Cze 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:01, 16 Sie 2010 Powrót do góry

Ja mam takie pytanie kiedy następna notka, bo pisałaś 3.08 że za 2 dni czyli 5.08?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Czw 11:17, 18 Lis 2010 Powrót do góry

Przepraszam Was wszystkich za taką zwłokę... Naprawdę, nie wiem nawet co tu napisać, bo jest mi wstyd. Ogłaszam jedynie, że powracam na dobre i rozdziały zaczną się pojawiać dużo częściej. A teraz zapraszam na kolejny rozdział:


Rozdział VII

Bella

Przyznam szczerze, że zdziwiłam się, gdy zauważyłam kobietę, która siedziała niecierpliwie na krześle. Nie wiedziałam, o co chodziło, tym bardziej, że jej twarz była zapuchnięta i zapłakana, a jednak wciąż pełna nadziei. Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, kobieta zerwała się z wygodnego krzesła i, wyciągając w moją stronę dłoń, powoli, stawiając niepewne kroki, zbliżała się do mnie. Mimo, iż nie przypominałam jej sobie, czułam, że coś nas łączy – jakaś silna więź. To było całkowicie instynktowne, pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego…

- Isabella… - wyszeptała drżącym głosem. Delikatnie przejechała opuszkami palców po mojej twarzy, a ja, nie wiedząc co się dzieje, stałam nieruchomo, pozwalając jej na to. – To naprawdę ty? – Jej oczy zeszkliły się od łez niedowierzania i miłości.

Zamrugałam szybko, odwracając głowę w stronę Carlisle`a i patrząc na niego pytająco. Kim była ta kobieta? I czemu tak na mnie patrzyła? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi… Moje myśli przypominały mętlik, pogubiłam się w tym wszystkim. – Isabella… - powtórzyła jeszcze ciszej. – Moja córeczka… - dodała, powodując we mnie atak szoku. Sapnęłam z niedowierzaniem i otworzyłam szeroko oczy w wyrazie niedowierzania. Przesłyszałam się, czy ta kobieta właśnie nazwała mnie swą córką? To było tak nieprawdopodobne, że aż nieprawdziwe. Nigdy nie miałam matki, nie znałam jej, ani nie pamiętałam. Czułam, jak po moim policzku spływa łza, która niosła za sobą smutek i tęsknotę. Uczucia te kumulowały się we mnie przez te wszystkie lata, a teraz, tak nagle pojawia się kobieta, która podaje się za moją matkę… Tego było już dla mnie za dużo - nie wytrzymałam.

- Co? Jak możesz? – wybuchłam, krzycząc z bólem. – Jak możesz mówić mi takie rzeczy i dawać nadzieję? Jakim prawem! Przez te wszystkie lata marzyłam o tym, by mieć matkę, która mogłaby mnie przytulić i pocieszyć… Ale nie, bo jej nie posiadałam! Myślisz, że teraz, tak nagle, mam ci uwierzyć? – Płacz mieszał się z krzykiem. Łzy ciekły strumieniami po moich policzkach. Tego było już dla mnie za dużo.
- Pozwól mi wyjaśnić – powiedziała słabo. – Zrobiłam to, by cię chronić.
- Chronić przed czym? – wyszlochałam. – No, dalej, powiedź, przed czym! – Moje cierpienia sięgnęły zenitu. Wszystkie uczucia, które w sobie kumulowałam, wybuchły ze zdwojoną siłą. Przestałam panować nad sobą, a przez to nawet nie zauważyłam, że do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba.

- Była wojna, a ja chciałam ci zapewnić bezpieczeństwo! Za bardzo cię kochałam, by narażać twe życie. Wiem, że możesz mieć do mnie pretensje – rozumiem cię. Ale, uwierz mi, myślałam, że nie żyjesz – dokończyła cicho. – Wiesz, jak cierpiałam przez te siedemnaście lat? I to mnie powoli zabijało, a kiedy dowiedziałam się, że ktoś z naszego rodu przekroczył bramę tego miasta… Nawet się nie namyślałam. Przyjechałam jak szybko tylko mogłam. – Mówiąc to, patrzyła prosto w moje oczy. Nie widziałam, czy jej ufać, czy wierzyć… Nic już nie wiedziałam. Wszystkie moje życiowe priorytety i przekonania legły w gruzach, a mur, który wokół siebie tworzyłam, powoli pękał. – Przepraszam, że tyle to zajęło, ale odszukanie ciebie nie było wcale takie proste… Wierzysz mi, Isabello? – Odwróciłam głowę, chcąc uniknąć odpowiedzi na to pytanie. Prawda była taka, że się wahałam pomiędzy zaufaniem, a jego brakiem. – Wierzysz? – spytała ponownie, tym razem dobitniej. Ale ta chwila mi wystarczyła, już postanowiłam.

- Tak, wierzę – odpowiedziałam szczerze. Widziałam, jak powoli ogarnia ją szczęście.

- Tak się cieszę, Iso! Zobaczysz, będziemy jedna wielką i kochającą się rodziną! Już się nie mogę doczekać, aż poznasz Charliego! Wiesz, on cię wciąż tak bardzo kocha… - Łzy podniecenia powoli spłynęły po jej policzku. Nie odzywałam się, bo nie chciałam zapeszyć, w głębi serca miałam nadzieję, że jej słowa się potwierdzą, a nie chciałam doświadczyć kolejnej brzydkiej niespodzianki. Nie wiedziałam, kim była ta kobieta ani o jakim znaku mówiła… Chyba, że… Cholera! Powinnam była o tym pomyśleć wcześniej. Wiedziałam, że Wykrywacz nie mógłby się zepsuć ani uszkodzić. I ten łabędź…

- Kim jest Charlie? – spytałam, by przerwać ciszę i napięcie, które zapadło w pomieszczeniu.

- Twoim ojcem. – Jej twarz wyrażała coś na wzór troski, bólu i miłości, zupełnie jak u Jake`a. Na jego wspomnienie poczułam ukłucie głęboko w sercu. Mimo iż już wielokrotnie próbowałam, nie byłam w stanie zapomnieć jego ostatnich słów. A teraz? Mogę go już nigdy więcej nie zobaczyć.. – Charlie Swan. – Moje rozmyślania przerwał głos kobiety. Ciężko było mi nazywać ją matką. Miałam nadzieję, że kieyś mi się to uda, ale, póki co, nie dawałam rady. Dopiero po chwili dotarły do mnie słowa, które powiedziała. Swan. Charlie Swan

- Nie, proszę, tylko nie to… To musi być jakiś żart – mówiłam słabo. Dostrzegłam zdumienie w oczach kobiety, która stała naprzeciwko mnie. – Przez całe życie walczyłam przeciwko Cullenom i Swanom, a teraz, tak nagle dowiaduję się, że jestem jednym z nich! Boże, Jake… Aż się boję myśleć o jego reakcji.
- Bello, spójrz na mnie. – Delikatny głos kobiety przerwał moją tyradę. – Zobaczysz, że nie robimy nic złego, wręcz przeciwnie. Proszę, uwierz mi. – Podniosłam wzrok, napotykając jej niebieskie tęczówki wypełnione prośbą i tęsknotą. To co w nich zobaczyłam wydało mi się tak szczere, że nie sposób było nie uwierzyć.

- Dobrze – odparłam po chwili słabym głosem. Tego wszystkiego było dla mnie za dużo. Czułam, jak robi mi się niedobrze z natłoku myśli i informacji. To jedno słowo sprawiło, że moje życie już nigdy nie będzie takie same.

- Dziękuję, Carlisle – powiedziała pani Swan. – Dzięki tobie odnalazłam córkę. – Prychnęłam cicho pod nosem, ale nie chciałam się kłócić. Odwróciłam tylko wzrok, by nie wywołać niepotrzebnego zamieszania. – Pozwól, że natychmiastowo wyjadę z Isabellą, ale obiecuję, że spotkamy się w najbliższym czasie. Jestem ci dozgonnie wdzięczna i winna przysługi. Do zobaczenia, Carlisle. I proszę pozdrowić syna i córkę.

- Oczywiście, nie omieszkam, Renee. Za to pozwól, bym ja poprosił o przekazanie serdecznych pozdrowień i wyrazu głębokiej przyjaźni twojemu mężowi.
Pani Swan skinęła głową i uśmiechnęła się lekko. Chwyciła mnie za rękę i podążyłyśmy za strażnikiem, który miał nas wyprowadzić na powierzchnię. Rozglądnęłam się ostatni raz, wzdrygając się mimowolnie. Te obdrapane, brudne mury były moim własnym piekłem przez ostatni czas. Miałam nadzieję, że jakoś uda mi się skończyć całą tą przeklętą wojnę. Wiedziałam, jak czują się więźniowie, bo sama nim byłam. Emmett… Jego twarz nagle błysnęła mi przed oczami. Co z nim teraz będzie? Mi udało się jakoś stąd wyrwać, ale on? Bardzo się do niego przywiązałam, można powiedzieć też, że się zauroczyłam, a on… Ach, już mi go brakowało. Nigdy nie wierzyłam w Boga, ale teraz zapragnęłam się pomodlić do kogoś, kto nad nami sprawuje piecze, aby to wszystko się skończyło i żebym spotkała się jeszcze raz z ludźmi, których tak bardzo kocham i na którym mi zależy. Strażnik otworzył drzwi prowadzące na zewnątrz, a błysk słońca oślepił mnie. Byłam przyzwyczajona do ciemności i światła z ledwo działających żarówek. Odruchowo moja ręka powędrowała do góry, zasłaniając światło. Zmrużyłam powieki, by zobaczyć cokolwiek i poczekać, aż moje oczy przystosuję się do jasności. Po chwili zobaczyłam przed nami jakiś dziwny pojazd. Kształtem przypominał ogromnego żółwia, był oślizgły i aerodynamiczny. Strażnik zaprosił nas gestem do środka. Za jego poleceniem, weszłyśmy wewnątrz dziwnego urządzenia. Znalazłyśmy się w czymś na wzór salonu. Na środku była sofa, która od razu wydała mi się niezwykle wygodna, a przed telewizor plazmowy. Trochę bardziej na prawo znajdował się barek z przeróżnymi napojami i jedzeniem. Właśnie, jedzenie… Jak oni sobie teraz beze mnie poradzą? Przecież miałam przynieść im zapasy żywności, a tego nie zrobiłam. Czułam, że zawiodłam na całej linii i było mi z tym wyjątkowo fatalnie. Miałam nadzieję, że znajdą kogoś na moje zastępstwo…

- Chodź, skarbie, usiądź na sofie. – Głos mojej matki, wciąż ciężko mi to przychodziło, wyrwał mnie z rozmyślań. – Sądzę, że należy ci się wypoczynek. Za jakieś dwie godziny wylądujemy przed zamkiem, ale w ten czas możesz się wyspać. Co ty na to?

- Oczywiście – zgodziłam się ochoczo. Dopiero gdy mi o tym przypomniała poczułam, jak bardzo byłam zmęczona. Będąc szczera, w warunkach jakie panowały w celi ani razu nie wyspałam się porządnie. Było mi to niezmiernie potrzebne.

- Dobrze, w takim razie porozmawiamy później, jak już wylądujemy. Sypialnia znajduje się po prawej stronie, jest tak bardzo wygodne, matrymonialne łóżko. Mam nadzieję, że lubisz gdy jest dużo poduszek, bo na wszelki wypadek je tam kazałam położyć. A teraz życzę ci słodkich snów, kochanie.

Skinęłam głową i weszłam do pomieszczenia, o którym mówiła. Od razu rzuciłam się na wielgachne łóżko, chowając twarz w poduszkach. Dopiero teraz, gdy znalazłam się sama, pozwoliłam łzom płynąć. Miałam tyle sprzecznych myśli… Jake, Emmett, Alice, Jasper, Estera… Tęskniłam za nimi wszystkimi. Chciałam wiedzieć co teraz robią, czy jeszcze żyją… To było okropne uczucie. I jeszcze ta nowa wiadomość. Kto by się spodziewał, że jestem córką Charliego i Renee Swan i że moi rodzice w ogóle żyją? To było coś absolutnie nowego, a teraz znajdowałam się w luksusowym pojeździe, zmierzając do miejsca, które będzie moim domem, w którym będę miała prawdziwą rodzinę. To wydawało mi się tak nierealne, ale jednak było prawdziwe. Całe moje życie było zdrowo szurnięte, ale, mimo wszystko, byłam zadowolona, że się tak potoczyło, bo dzięki temu poznałam dużo cudownych ludzi, którzy gotowi byliby oddać za mnie życie. Czy istniało coś cenniejszego od prawdziwej przyjaźni? Czułam, jak powoli moje oczy się zamykają, a mój umysł odpływa w objęcia Morfeusza z nadzieją na lepsze życie.




________________________

I co? Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam i mam nadzieję na szczere komentarze. Wink
Pozdrawiam,
` C .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Czw 14:13, 18 Lis 2010 Powrót do góry

Oczywiście, że nas nie zawiodłaś :)
Mogę mieć tylko takie tyciutkie pretensje, że rozdział przykrótki :)
A w ogóle ten rozdział - totalna sielanka.
Zamek, królewna, bogactwo. The End. Dobrze, just joking. Skoro jest dobrze, zaraz będzie źle Twisted Evil
A jestem bardzo ciekawa co z Edwardem... Emmettem też.
Oraz wątek Esme. Tu czekam na spotkanie z Carlislem. A! Właśnie wizja Alice! Mówiłaś coś, że wprowadzi to dużo bólu i cierpienia w rodzinie... Co to będzie, co to będzie...
Kończąc, mam nadzieję, że w przyszłym rozdziale zaserwujesz nam mocnego kopa.
Pozdrawiam
P.S Tylko daj go szybko ;dd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 20:42, 18 Lis 2010 Powrót do góry

no no...
to jest zaskoczenie
matka i ojciec ludzie przeciwko się walczyło
ciekawe jak to będzie dalej wyglądać i co przyjaciele na to
aż łezka mi się w oku zakręciła na koncu
czekam z utęsknieniem juz do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zoya
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:22, 18 Lis 2010 Powrót do góry

Już dawno temu zaczęłam czytać twoje opowiadanie i bardzo mi się spodobało. Jestem ciekawa jak teraz rozwiniesz akcje. Chciałabym żeby tym razem Bella byla z Emmetem dlatego, że Edward był dla niej wyjątkowym skur******. Mógłby np być z Rosali; w tym wydaniu pasowaliby idealnie do siebie. Życzę ci duuużo weny i zdrowka ;)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zoya dnia Czw 22:23, 18 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Pią 15:58, 19 Lis 2010 Powrót do góry

Uważam, że Bella zbyt szybko: uwierzyła swojej 'mamie' i ... No właśnie. To 'i'. Tak na słowa?! Bez żadnego potwierdzenia. Zdziwiłam się, że nie zraziło ją iż jest Swan. Może była chwila zaskoczenia, ale w końcu jak sama powiedziała: walczyła z nimi przez całe życie, a teraz od tak przyjmuje do wiadomości, że jest z ich rodu.
Właśnie wróciłam z tygodniowego wyjazdu i wchodzę na internet i widzę, że dodałaś nowy rozdział. Ucieszyłam się, dawno nie widziałam nowego. Troszkę któtki, ale coś wnosi do twojej historii.
Życzę weny, która zbyt szybko się ulatnia...

Pozdrawiam.

xxx.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Sob 16:02, 20 Lis 2010 Powrót do góry

Tak jak obiecałam, wstawiam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu. Wink



Rozdział VIII


[Alice]

Ta wizja mnie prześladowała już od paru dni. Nie wiedziałam, co o niej myśleć. Nie wiedziałam kim był zielonooki, kiedy ta scena się rozgrywała ani z jakiego powodu. To była jedna, wielka zagadka. Próbowałam jakoś ją rozszyfrować, albo przywołać wizję, bo coś mi mówiło, że wiązała się ona z Bellą. Chciałam jej jakoś pomóc, a to był jedyny sposób, w jaki mogłam to zrobić. Bo, bądźmy szczerzy, ile może jedna nastolatka w obliczu całego wojska? Nic, no, chyba że jest się Bellą… Ona nigdy nie bała się niczego ani nikogo. Zazdrościłam jej tego cały czas. Chęć pomocy doprowadziła mnie do tego, że nie spałam nocami, próbując różnych sposobów. Byłam zrozpaczona, że nie umiem kontrolować wizji, że to nie przychodzi na moje życzenie. Nie wiedziałam co robić. Nie chciałam zawracać tym głowy Jake`owi, w końcu miał już bardzo dużo roboty. Musiał zorganizować akcję poszukiwawczą, wyżywić ludzi, zapewnić im bezpieczeństwo… Chciałabym pójść do Jaspera, ale po naszej ostatniej kłótni nie wiedziałam, czy zechce mnie wysłuchać. Najgorsza była świadomość, że to ja wszystko zepsułam, było nam razem tak dobrze… Potrząsnęłam lekko głową, strzepując łzy. Wzięłam fotografię leżącą na mojej komodzie i delikatnie, z uśmiechem rozświetlającym moją twarz, pogłaskałam osobę znajdującą się na niej. W jednej chwili postanowiłam przełamać się i pójść do Jaspera. Zerwałam się z łóżka i wyszłam zdeterminowana. Po chwili stałam już pod jego warsztatem i wzięłam głęboki oddech. Zapukałam delikatnie i, słysząc ciche „proszę”, weszłam do środka. Zastałam w środku blondyna usmarowanego smarem, z włosami odstającymi na wszystkie strony. Pracował zawzięcie nad jakimś urządzeniem. Chwycił szmatkę, potarł nią lekko czoło i oparł się o stolik, wreszcie zerkając w moją stronę. Jak tylko mnie zobaczył, otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

- Jasper… przepraszam… - wyszeptałam cicho. – Nie powinnam się tak była zachowywać. Miałam tyle spraw na głowie i nie byłam w stanie się z tym pogodzić. Jest mi teraz tak strasznie głupio i bardzo cię proszę, byś mi wybaczył. – Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że zrobiłam źle, a on był najważniejszą osobą w moim życiu. Nie mogłam się poddać.

- Alice, chodź tu… - Otworzył szeroko swoje ramiona i przytulił mnie z pasją. – Rozumiem, że ostatnio miałaś sporo zmartwień, a ja ci tego nie ułatwiałem. Też jestem ci winny przeprosiny.

Spojrzałam w jego duże, błękitne oczy przepełnione miłością. Nie miałam wątpliwości, że jest tym jedynym na całe życie. Nachyliłam się lekko w jego stronę, stanęłam na palcach i delikatnie dotknęłam jego wargi swoimi. Już niemal zapomniałam jak smakowały. Były słodkie, delikatne i równocześnie męskie, zaborcze. Na początku nasz pocałunek był delikatny, lecz potem stawał się coraz bardziej stanowczy. Czułam pasję bijącą od nas obu i bojaźń przed tym, że to może być nasz ostatni pocałunek… Zarzuciłam mu ręce na szyję i włożyłam w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia. Ból, namiętność, przebaczenie, bojaźń, pasję… Wszystko to się skumulowało, żeby wybuchnąć w tej chwili. Nagle usłyszałam zdecydowane pukanie do drzwi, które przerwało tą krótką, lecz cudowną chwilę. Oderwałam się od Jaspera, a do pokoju wpadł Jacob.

- Szybko, nie mamy czasu. Musimy się stąd jak najszybciej wynosić. Odkryli naszą kryjówkę, zostaliśmy zaatakowani. Alice, chodź szybko, Jasper, biegnij za nami.
Spojrzałam z przerażeniem na Jaspera.

- Kocham cię – wyszeptałam, a następnie Jacob pociągnął mnie za rękę. Z bólem biegłam, zostawiając Jaspera daleko w tyle. Miałam wielką nadzieję, że to nie był nasz ostatni pocałunek…


***


[Jacob]

Biegłem szybko, ciągnąc za sobą Alice. Nie wiedziałem, jak mogło do tego dojść. Jak mogli się dowiedzieć o lokalizacji naszej kryjówki? Wszyscy przecież byli zaufanymi ludźmi, nie było mowy o żadnym zdrajcy, chyba, że… Cholera! Wiedziałem, że nie powinienem był ufać Esterze. Cofnij, Esme. Powinienem posłuchać ojca i nie ufać nikomu! Wybiegłem z Alice na powierzchnię. Wokół nas wszędzie rozlegały się strzały. Widziałem moich ludzi, którzy dzielnie się bronili, ale to nie wystarczyło…

- Alice! Muszę coś zrobić! Nie mogę ich tam zostawić… Schowaj się, dobrze?
- Nie, Jake! Ja też chcę pomóc…

Patrzyłem w jej zawziętą twarzyczkę. Mimowolnie zalała mnie fala ciepła w okolicy serca. Jej duże, piękne oczy błyszczały od łez. Stop, Jake! Przecież kochasz Bellę! Upomniałem się.

- Nie, przykro mi, ale nie chcę ryzykować życia kolejnej bezbronnej osoby.

- Nie jestem bezbronna! To, że jestem kobietą nie czyni mnie od razu słabą!

Powinieneś o tym wiedzieć!

- Tak, Alice, wiem…

- Tak myślałam. Więc na co czekamy? Dasz mi jakąś broń?

Jęknąłem cicho, nie chcąc się z nią dłużej spierać. Pod względem zawziętości była niemal gorsza od Belli. Wyciągnąłem pistolet i wręczyłem go jej.

- Pamiętaj tylko, żeby używać go dopiero w ostateczności w sytuacji bez wyjścia. Nie chcę, byś potem miała na sumieniu czyjąś krew.

Skinęła hardo głową i uśmiechnęła się delikatnie z wdzięcznością. Miałem nadzieję, że jeszcze ją zobaczę… Koło mnie rozległ się świst, przerywając moje rozmyślania. Od razu chwyciłem pistolet, ugiąłem się lekko w kolanach i rozglądnąłem się po okolicy, by określić sytuację. Zauważyłem mężczyznę, który przymierzał się do strzału w jednego z moich ludzi, więc bez zastanowienia nacisnąłem na spust, zabijając go. Ben odwrócił się, przełknął głośno ślinę i uśmiechnął się do mnie blado, aczkolwiek z wdzięcznością. Skinąłem delikatnie głową i ponownie zlustrowałem okolicę. Strzał. Strzał. Strzał. Wszystkie były celne. Najważniejsze w tej chwili było to, by zachować zimną krew i nie spanikować. Wiedziałem, że znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, bo wróg miał przewagę liczebną, na szczęście niewielką. Musiałem się sprężyć. Strzał. Odwróciłem się i zobaczyłem Norberta leżącego na ziemi i krwawiącego. Ten widok był dla mnie dużym sprawdzianem, bo od zawsze byliśmy przyjaciółmi. Spędziliśmy razem dzieciństwo, dorastaliśmy wspólnie… A teraz… Zacisnąłem zęby ze złości i postanowiłem go pomścić. Złość we mnie kipiała, dając ujście w celnych strzałach, które wymierzałem w przeciwnika. Walka trwała długo i już zapewne każdy z nas odczuwał wielkie zmęczenie. Na szczęście dla nas, wróg wycofał się. Zlustrowałem wzrokiem okolicę i z przerażeniem zanotowałem, że nie wszyscy uszli z życiem… Podbiegłem szybko do pierwszej osoby, rozpoznając Lisę. Przyłożyłem jej dłoń do swojego policzka, przywołując wspomnienia. Była moją opiekunką. Gdy tata nie miał czasu, zajmowała się mną ucząc wszystkiego. Była dla mnie jak matka. Klęczałem obok jej ciała, nie mogąc się pogodzić ze śmiercią tej cudownej kobiety. A przecież wszystko miało być tak dobrze…

- Jake, musimy iść… - Usłyszałem cichy głos Alice stojącej za mną. – Oceniliśmy straty i wspólnie zdecydowaliśmy, że rannych opatrzymy, a zmarłym urządzimy pogrzeb. – Westchnęła głośno i kucnęła obok mnie. Nawet nie zdałwałem sobie sprawy z tego, jak długo klęczałem obok Lisy. – Zgadzasz się? Uważam, że wszyscy ci ludzie zasługują na szacunek, bo poświęcili się, by bronić nas wszystkich.

Było mi głupio, ale mimowolnie łza spłynęła po moim policzku. Głupi, mężczyźni nie płaczą! A w szczególności szef, który musi dawać przykład! Alice przytuliła mnie i szeptała cichutko:

- Jake, takie jest życie… Ludzie przychodzą na świat, a potem odchodzą. Przywiązujemy się do nich, ale, Jake… Ja też straciłam wiele osób, które kochałam. Musimy się pogodzić z ich śmiercią.

- Wiem, Alice, ale… - Mój głos lekko drżał. – Mam wrażenie, że to moja wina. To ja jestem szefem i powinienem być w stanie uchronić ich przed wszystkimi niebezpieczeństwami. Czuję, że zawiodłem. – Ostatnie zdanie wypowiedziałem szeptem, po raz pierwszy się do tego przyznając. Zawsze starałem się być silny, by dawać im wzór, nawet na pogrzebie mojego własnego ojca. A teraz? Wszystko legło w gruzach. Nie byłem w stanie już dłużej utrzymać moich emocji na wodzy.

- Jacob, spójrz na mnie. – Podniosłem wyżej oczy, wstydząc się swojego
zachowania. – Jesteś tylko człowiekiem, a w dodatku nie jesteś jeszcze nawet pełnoletni! Spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby ktokolwiek inny w twoim wieku miałby zostać szefem, już dawno byśmy wszyscy umarli. Ty natomiast jesteś świetny. Wszyscy cię uwielbiają, potrafisz zachować zimną krew, jesteś świetnym strategiem… Czegóż chcieć więcej? Jestem z ciebie bardzo dumna i mam pewność, że twój ojciec też by był.

Jej słowa podziałały na mnie kojąco, jak balsam. Byłem jej wdzięczny za to, że przy mnie była. Cieszyłem się, że na świecie była osoba, która się mną przejmowała i która była przy mnie w chwili, gdy tego potrzebowałem.

- Dziękuję ci, Alice – wyszeptałem, wstając. – Dajesz mi siłę, by iść naprzód.

- Cieszę się, że do czegoś się przydałam. – Uśmiechnęła się delikatnie i podniosła. Odwzajemniłem jej uśmiech i skinąłem głową dając jej do zrozumienia, że już wszystko w porządku.

- Dobrze, chodźmy już do reszty, pewnie się martwią.

- Tak, masz rację.

Spojrzałem ostatni raz na ciało Lisy i dałem znak Alice, że musimy iść. Nagle wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Usłyszałem strzał i zobaczyłem nabój, który leciał prosto na Alice. Jej oczy były otwarte szeroko z przerażenia i jakby nieobecne. Bez zastanowienia, rzuciłem się, przyjmując strzał na siebie.


***


[Alice]

Zobaczyłam nabój lecący prosto w moją stronę. Nagle umysłem zaczęłam się oddalać, a moje ciało było sparaliżowane.

Przeniosłam się w zupełnie inne miejsce – ciemne i tajemnicze. Zauważyłam trzech mężczyzn, którzy siedzieli dumnie na tronach. Wielkie wrota rozwarły się i zakapturzona postać weszła do środka. Przyklęknęła z szacunkiem przed majestatycznymi postaciami.

- Witaj, mam nadzieję, że spełniłeś swoje zadanie.

- Prawie, panie.

- Co znaczy prawie? Wywiązałeś się z rozkazu, czy nie?

Postać zrzuciła kaptur, a przed moimi oczami błysnęła twarz osoby, którą tak dobrze znałam… Przerażenie zastygło na mojej twarzy i ból wywołany zdradą. Zaczęłam się oddalać, nie słysząc reszty rozmowy. Nie wiedziałam, co to było za zadanie, ani czy tajemnicza postać temu podołała.


Upadłam na kolana, wpatrując się w krwawiącego Jake`a leżącego przede mną.

- Niech nam ktoś pomoże! – Mój przeraźliwy krzyk rozdarł ciszę, przepowiadając tragedię, która dopiero miała nadejść…



___________________________


I jak? Liczę na szczere komentarze. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ` Coco chanel . dnia Sob 16:07, 20 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 19:10, 20 Lis 2010 Powrót do góry

tak szybko?
myślałam, że to żart jakiś a jednak
wkońcu Alicfce i Jasper mam nadzieje, że będa częściej bo uwielbiam tą parę
czemu tak smutno jest, znów się wzruszyłam, ale dobrze, że taki krótki bo penwie bym sie dalej poplakała
ale dlaczego zaatakowali, kto zdradził czekam już na odpowiedź następnego rozdziału
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zoya
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:48, 21 Lis 2010 Powrót do góry

No właściwie też się zastanawiałam, czytając kto zdradził i nie wiem czemu ktoś mi przyszedł na myśl... Nie będę robiła domysłów bo i tak nam ładnie powiesz w trakcie, kto to taki Cool Szczerze? Zdecydowanie za krótki (wiem, to hipokryzja z mojej strony, ale tak fajnie się czyta słowa spod twojego pióra) i przerwałaś tak ładnie się zaczynającą scenę pomiędzy Alice i Jasperem, aj ty nie dobra Twisted Evil

Pozostaje czekać na kolejny rozdział Ya winkles


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kajakraft
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:46, 21 Lis 2010 Powrót do góry

Więc tak: skoro siedzę na forum od dłuższego czasu, to wszakże wiadomo, że i dużo opowiadań przeczytałam, w tym i twoje :) Jedno ci powiem: dziekuje za te emocje które odczuwam czytając twój ff. Szkoda tylko że Bella trochę taka zbyt łatwowiernie postąpiła w stosunku do matki. Zjawia się z nikąd a ona tak poprostu idzie sobie z nią? Dziwne. Trzeba było podgrzać emocje, żeby Bells wygarnęła jej, że nie tak łatwo można kupić ją sobie, przecież pokazałaś nam ją jako silną kobietę, która nie boi się Edwarda "dupka".

No i to by było na tyle love love love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella009
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Cze 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:47, 29 Lis 2010 Powrót do góry

Dziękuję za informację w PW. Gdyby nie to nie zorientowałabym się prawdopodobnie aż do weekendu, że jest nowy rozdział. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego. No dobra, a teraz o rozdziale. Świetny, cudny, rewelacyjny i inne tego typu określenia. Bardzo mi się podoba, że Alice jest z Jasperem, a odnośnie VII to Bella(no przynajmniej jak dla mnie) za szybko uwierzyła swojej matce. Ja rozumiem, że to prawda i, że da się poznać kiedy ktoś kłamie, no ale to tylko moje subiektywne odczucie. Ale ogólnie to rozdział i tak mi się podobał. Błędów nie widziałam, ani interpunkcyjnych ani ortograficznych. Ale w ta 1 dziedzina to moja pięta Achillesa, więc się nie wypowiadam. Styl masz świetny.
Podsumowując świetnie.
Życzę weny, pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział Asia Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin