|
Autor |
Wiadomość |
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Pon 21:46, 17 Maj 2010 |
|
Tak, kochana, czytam tego ff od dłuższego czasu, ale jakoś ciągle komentarze nie chciały mi się kleić.
Uwielbiam "problemy małżeńsko- rodzinne" naszej parki!
Troje dzieci w tak krótkim czasie, no, no nie w kaszę dmuchał...
Oczywiście, Rose i Emmett wymiatają! Ich dialogi są bardzo... adekwatne.
Co do AJ- uwielbiam jej zakupową obsesję butową- patrz miarka w oku- kto wie, ile MILIMETRÓW ma obcas?
Jasper i jego oświadczyny- cudowne, widać, że dobrze zna Ali.
Podobała mi się Bella z pazurkiem... mrrrr... Akcja w samochodzie zasługuje na wielką pochwałę. Co do Edwarda, na początku wydawał się być taką słodką ciapą, ale ostatnio pokazał swoją bardziej... no cóż... "ociekającą seksem stronę"
Trzymam kciuki i życzę powodzenia! Wena trzymaj spętanego i pod zamknięciem, żeby nie zwiał, bo wiesz, że mamy też sporo innej pracy.
Mhhh, muszę to napisać.
W dialogach przed myślnikiem nie dajemy przecinków.
Aha, Bella mówiąc o "starszym i starszej" miała na myśli raczej świadków.
No to tyle, wiem, żem czepialska!
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
bugsbany
Wilkołak
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 7:10, 18 Maj 2010 |
|
Wielkie buziaki dla Ciebie za tak szybko wstawiony rozdział, wiesz jak pozyskać uśmiech na twarzy swoich wiernych czytelników
Nasze gołąbki zaczynają się rozkręcać........Edward wydawał się taki przesłodzony, ale teraz pokazuje na co go stać Oby tak dalej.
Akcja w aucie....bezcenna aż mi ślinka poleciała czytając ten fragment, a Rose z Emmetem jak zwykle nie mogli sobie odpuścić skomentowania całej sytuacji
Teraz tylko wieczór kawalerski i panieński.....podejrzewam, że będzie baaardzo ciekawie
AVE WENA |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
belongs_to_cullens
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 10:16, 18 Maj 2010 |
|
Zastanawiam się, czy to opowiadanie podoba mi się, czy nie. Jest lekkie i przyjemne, takie uroczo - słodkie. Tylko Bella i Edward ciut zbyt świętoszkowaci. Ale może teraz się to zmieni? :) Akcja w samochodzie niezła:))
To są oczywiście uwagi rzucane przeze mnie gdzieś tam w świat, bo autorka ich nie przeczyta:) Polską wersją czyta się bez problemów, więc dzięki dziewczyny:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 10:21, 18 Maj 2010 |
|
pochłonełam wszystkie rozdziały za jednym razem i niestety muszę sięgnąć po wersję ang, może w koncu podszkole język. a to dlatego, że tak fajnie to tłumaczysz, jednak moja ciekawość jest ogromna i niestety, niezwyciężona.
Opowiadanie jest lekkie i przyjemne, a sytuacje czasami wręcz zabawne. Podobają mi sie postacie, podoba mi sie Ed i Bella. Tłumacz dalej i wstawiaj na chomik
pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Wto 12:16, 18 Maj 2010 |
|
zemsta jest słodka... nie wiedziałam, że do tego dojdzie w aucie, ale było warto:)
a rozdzialik świetny jak zawsze
cieszę się, żewkońcu Bells zgodziła sie na randkę, bo czekać do końca ślubu to za długo:)
czuję, że następny rozdział będzie cudowny sam fakt, że zostanie opisany wieczór kawalerski to jest to...
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madlen1990
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 247 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany:
Czw 12:47, 20 Maj 2010 |
|
Przeczytałam i muszę stwierdzić, że bardzo mi się podoba twoje tłumaczenie. Piszesz bardzo swobodnie i lekko. Od razu przeczytałam całość:D czytam to w oryginale i niektórych zwrotów czy wyrażeń nie potrafię przetłumaczyć wprost, raczej robię to intuicyjnie (pewnie dlatego nigdy nie wzięłam się za tłumaczenie żadnego ff:D) ale poradziłaś sobie z nimi świetnie. Podobało mi się
Mam nadzieję, że będziesz tłumaczyć nadal bo z chęcią przeczytam
życzę weny i lekkości pisania
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 16:21, 20 Maj 2010 |
|
Cytat: |
Edward zapiszczał w odpowiedzi i pokiwał głową, |
nie lubię piszczących mężczyzn, nie lubię piszczących mężczyzn, nie lubię piszczących mężczyzn, nie lubię piszczących mężczyzn, nie lubię piszczących mężczyzn, nie lubię piszczących mężczyzn, nie lubię piszczących mężczyzn i jeszcze raz: nie lubię piszczących mężczyzn...
bogowie za co to?
hm, generalnie brak mi opisów jakichś porzadnych... ale nie będę przecież narzekać... no ale brak mi ich... autorka trochu jest pod tym względem nie tak, ale nic mi nie poradzicie na to ;P
na pewno czyta się miło, szybko i przyjemnie, a przecież o to chodzi, więc jak zwykle jestem szcześliwa i wdzięczna za odrobinę rozrywki
dziękuję za kolejny rozdział :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madlen1990
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 247 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany:
Czw 18:30, 20 Maj 2010 |
|
kirke napisał: |
hm, generalnie brak mi opisów jakichś porzadnych... ale nie będę przecież narzekać... no ale brak mi ich... autorka trochu jest pod tym względem nie tak |
gdy czytałam po raz pierwszy też stwierdziłam, że te rozdziały są takie krótkie, wszystko dzieje się zbyt szybko, a opisów brak. Nie lubię tego bo zawsze wydaje i się, że autorka ma dobry pomysł i wie co i o czym chce ale napisać ale nie potrafi tego przekazać. Śpieszy się by wcielić swój zamysł "w życie". Uwielbiam gdy wszystko toczy się leniwie i powoli no i opisów jest dużo jak np. sama saga czy Wide Awake - choć to czasami już przyprawiało o nuuuude i powtarzanie się.
Potem stwierdziłam, że chyba taki jest urok Planning Perfection |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
InkedNymph
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 21:25, 05 Cze 2010 |
|
Akcja w samochodzie była gorąca choć dosyć niewinna. Komentarze Ema i Rozalie jeszcze bardziej podsycają atmosferę i nadają temu wszystkiemu komizmu. Emmett to zawsze wie co powiedzieć. Edward w końcu zrobił pierwszy krok i zaprosił Bellę na randkę. Podoba mi się to ich fikcyjne życie. Najlepszy był jednak moment gdy to wszystko się zaczęło. Od tej pory ta dwójka coraz bardziej się zbliża. Ciekawa jestem co wykombinują na wieczór panieński i kawalerski. Coś czuję że będzie dużo śmiechu. Dzięki za wspaniałe tłumaczenie. Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ivett
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam gdzie na mapie kończy się papier...
|
Wysłany:
Pon 20:15, 14 Cze 2010 |
|
Dziękuję za komentarze! Od razu mi lepiej czytając je :D
A teraz rozdział... tam, tadam, tam, tadam! - a nawet 2!!! :D
Zapraszam do czytania 2 kolejnych rozdziałów "Planning Perfection"!
Znajdziecie je również na chomiku - [link widoczny dla zalogowanych]
Enjoy!
Rozdział XIII: Eddy Delight
Tłumaczenie: Ivett
Beta: ilciak
Bella
Rose naprawdę zrobiła to stylowo. Zaprosiła parę jej znajomych ze szkoły, studiów i pracy do zabawy razem z nami. Najpierw wyszłyśmy na elegancki obiad.
Restauracja była ulokowana w starym kościele. Pozostały kamienne ściany, ale oświetlenie zostało ulepszone, a całe miejsce wyremontowane.
Stylowy, opływowy bar stał na środku, chwaląc się szerokim wyborem alkoholi. Niemal natychmiast zostałyśmy skierowane do stolika, a kelner podszedł, by zaproponować drinki, ale Rose stwierdziła, że będziemy chodzić po nie do baru. To powiedziawszy odeszła i zamówiła to, o co poprosiłyśmy.
Ale oczywiście, jak to Rose, wszystkie koktajle miały jakieś seksualne nazwy albo coś, co dałoby jej kopa. Więc wróciła z kilkoma Orgazmami, Hanky-Panky, Brass Monkey, Sloe Comfortable Screw Against The Wall's, Harvey Wallbanger's, Sex On The Beach's, a dla mnie z Eddy Delight.
Mieliśmy za dużo drinków, ale nie było z tym problemu, bo nim się spostrzegłyśmy, zamawiałyśmy więcej. Niedługo potem przybyło jedzenie, lecz nie było ono tak ważne jak alkohol. Każdy rozmawiał o ślubie, facetach, życiu miłosnym i wszystkim innym.
Świetnie spędziłyśmy czas w restauracji. Ale potem czekała nas druga część wieczoru. Pojechałyśmy do jedynego hotelu z kasynem w mieście, które było bardzo gustowne.
Każda z nas zagrała kilka kolejek przy niektórych stołach, a potem – najwyraźniej miała się zacząć prawdziwa zabawa. Zostałyśmy zaprowadzone do naszego apartamentu, a tam miało być główne show. Potem rozsiadłyśmy się na kanapie, krzesłach, poduszkach na podłodze i na łóżku, które było również w głównym pokoju.
Rose zamknęła drzwi, które prowadziły na korytarz w apartamencie i poprzebierała chłopaków w okropne ubrania. Wróciła roztrzepana, uśmiechając się radośnie, po czym włączyła muzykę i otworzyła drzwi, by ujawnić czterech dobrze wyglądających facetów, ubranych nie do koloru, bez gustu i żadnego wzoru.
Pisk Alice, nagle wypełnił się zgrozą. Miała szeroko otwarte oczy i wyglądała raczej nerwowo, myśląc o tak złym dobraniu ubrań.
- To musi być zdjęte – zarządziła, wskazując na każdego z nich.
- Twoje życzenie jest naszym rozkazem. – Uśmiechnęli się zadowoleni z siebie i powoli zaczęli tańczyć, do muzyki, w międzyczasie zdejmując ubrania. Trochę dziwnie by było oglądać czterech obcych kolesi jak się rozbierają, ale niektóre z dziewczyn postanowiły wstać i im pomóc.
Więc praktycznie po dziesięciu minutach wszystkie obmacywały tych kolesi, którzy ciągle tańczyli i zdejmowali ciuchy. Potem alkohol lał się strumieniami, a tak samo szybko znikały ubrania. Niedługo po tym chłopaki byli w samych bokserkach, które były okropne, ale nie chciałam zostać i oglądać jak je zdejmują, więc po cichu wyszłam.
Po opuszczeniu pokoju zeszłam na dół do lobby i baru. Nie chciałam więcej pić, po prostu trochę spokoju. Dzisiejsza noc była całkiem niezła, ale oglądanie rozbierających się facetów sprawiło, że poczułam się żałosna i samotna. Tak naprawdę nie byłam całkowicie samotna, miałam Edwarda, ale czy na pewno?
Ciągle go odpychałam, albo przynajmniej odkładałam na drugi plan. Miałam do niego uczucia, ale nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Wiem, że mnie lubi, ale powtarzam raz jeszcze, tak bardzo jak go lubię, zaczynanie z nim związku, zwłaszcza teraz, wszystko skomplikuje. Ciągle byśmy planowali ślub AJ i gdybyśmy się w czymś nie zgodzili lub też pokłócili, ślub byłby na odstawiony na bok, a to niebyło właściwe.
Wibracja w kieszeni przerwała moje rozmyślania. Wyjęłam komórkę i zobaczyłam, że Edward do mnie dzwoni. Szczerze, to była niespodzianka. Myślałam, że będzie się bawił na wieczorze kawalerskim, a nie, że będzie do mnie dzwonił
- Hej – powiedział Edward, kiedy odebrałam.
- Hej! Źle się bawisz na imprezie? – zapytałam, lekko zmartwiona o niego.
- Nie za bardzo. Jedyna kobieta, którą chcę tak oglądać to moja żona, a jej tu nie ma.
- Jak słodko.
- A ty jak tam?
- Ci kolesie okazali się strzałem w dziesiątkę. Dziewczyny były zadowolone.
- A co z tobą? – podpytywał.
- Oni nie są moim seksownym mężem,
- Święta racja – dumnie powiedział.
- Więc nie jesteś z chłopakami? Coś tam za cicho.
- Nie. Wyszedłem z mieszkania i poszedłem do kawiarni na rogu, by trochę odpocząć.
- O, naprawdę? Ja jestem w hotelowym lobby.
- Który hotel?
- Corrigan, ten na zachodzie.
- Jesteś dwa bloki dalej ode mnie – powiedział. – Chcesz mieć teraz tą randkę?
- Tak.
- Świetnie, – jestem pewna, że się uśmiechał – przyjdę do ciebie – Potem się rozłączył, a ja siedziałam w holu i uśmiechałam się jak idiotka.
Edward
Emmett miał zacięcie zaplanowany wieczór. Najpierw chodziliśmy po barach, choć Alice tego nie chciała. Wizyta w każdym barze zawierała nową kolejkę drinków, ale przestałem je pić. To nie było moje wymarzone wyjście, nie lubię się upijać.
Alkohol jest tylko ekscesem, a ja nigdy nie byłem jego zwolennikiem. Ale nieźle bawiłem się z kumplami. Prawie nigdy nie spędzaliśmy tak ze sobą czasu, więc fajnie było zobaczyć się z kolegami ze studiów i starej szkoły.
Pomimo, że po piątym barze byłem trochę zmęczony, nie chciałem, aby mój humor popsuł wszystko, więc siedziałem cicho. W końcu pojechaliśmy do mieszkania, bo Emmett załatwił tam striptizerki.
Weszliśmy do środka i Emmett dawał nam mnóstwo alkoholu, by podtrzymać zabawę. Następnie przybyły dziewczyny, z pewnością były ładne, ale nie chciałem oglądać jak zdejmują ubrania.
Wyszedłem z salonu, gdzie „zabawa” miała miejsce, i poszedłem do kuchni.
Z czterdzieści minut później dziewczyny miały przerwę i weszły do kuchni, ponownie ubrane. Uśmiechnęły się do mnie, a ja dałem im wodę do picia, pozwalając im się przez chwilę relaksować.
- Nie masz nic, przeciwko, jeśli zapytam, dlaczego chowasz się w kuchni? – zapytała jedna z nich.
- Ehh… Ja nie… Tylko… Moja głowa jest gdzie indziej – delikatnie powiedziałem.
- Jak ma na imię? – zapytała inna.
- Czy aż tak to się rzuca w oczy? – odpowiedziałem.
- Tak – rzuciły razem.
- Jesteś panem młodym?
- Nie – powiedziałem.
- Więc ta dziewczyna musi być wyjątkowa.
- Więc jak ma na imię?
- Bella. – Wszystkie się do mnie uśmiechnęły, adorując mnie jak dziecko.
- Czy ona o tym wie?
- No tak, ale odkłada to. – Wzruszyłem ramionami, ciągle nie będąc pewien, dlaczego. – Przekonałem ją, by poszła ze mną na randkę, ale nie wiem czy dotrzyma obietnicy.
- Oooo, dlaczego nie?
- Chciałbym powiedzieć, że mnie nie lubi, ale to na pewno nie to, jestem po prostu zniewalający – powiedziałem, uśmiechając się, na co kilka z nich wywróciło oczami i uśmiechnęło się.
- A może chodzi o twoje za duże ego? – jedna z nich zażartowała.
- Być może, ale wątpię, by zmniejszyło się ono w najbliższym czasie – odrzekłem.
- Nie dobrze, właśnie mogłeś stracić dziewczynę, która jest ci przeznaczona.
- No tak – powiedziałem, uśmiechając się i potrząsając głową. Jak na striptizerki, te dziewczyny były bardziej inteligentne i wyrozumiałe niż myślałem. Oczywiście, że nie myślałem, że wszystkie dziewczyny robiące to były głupie lub też były dziwkami, po prostu nie myślałem, że będą miały wokół siebie tą aurę, mówiącą o ich obyciu.
- Jeśli nie macie nic przeciwko… - delikatnie zacząłem. – Jak to jest, że kobiety takie jak wy, robią to, co robią?
- Dobrze się zarabia – odpowiedziała brunetka kolo zlewu. – To tylko po to, by skończyć studia.
- Oh, co studiujecie? – Dowiedziałem się z tego, że studiowały wszystko od medycyny, archeologii, planowanie miast, prawa aż do projektowania i studiów medialnych.
To poprowadziło do pytań na mój temat, i spędziliśmy chyba z piętnaście minut na gadaniu w kuchni, zanim przyszedł Emmett, zastanawiając się czy nic im nie jest.
Kiedy zobaczył mnie z nimi, śmiejącego się, potrząsł głową i wymamrotał coś, o tym jaką to ciotą jestem, że zostałem w kuchni podczas całego ich „pokazu”.
Dziewczyny wróciły do pokoju, zostawiając mnie z myślami. Byłem znudzony i chciałem wyjść, więc skoro kumple byli zajęci i ich uwaga była odwrócona, złapałem marynarkę, telefon, portfel i klucze. Skierowałem się w dół ulicy, do kawiarni na rogu, by móc odpocząć w spokoju. Ale jednak nie to mi było potrzebne, tak naprawdę chciałem porozmawiać z Bellą i miałem nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko mojemu przeszkadzaniu w jej wieczorze z dziewczynami.
- Hej – powiedziałem, kiedy odebrała telefon. Z drugiej strony było zbyt cicho i zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie bierze sobie od tego przerwy jak ja.
- Hej! Źle się bawisz na imprezie? – zapytała, zmartwienie w jej głosie.
- Nie za bardzo. Jedyna kobieta, którą chcę tak oglądać to moja żona, a jej tu nie ma – zażartowałem, próbując polepszyć nastrój i pokazać jej, że nie ma, o co się martwić.
- Jak słodko – odpowiedziała. Zadziałało, na pewno się uśmiechała.
- A ty jak tam?
- Ci kolesie okazali się strzałem w dziesiątkę. Dziewczyny były zadowolone.
- A co z tobą? – zapytałam, ciekawy.
- Oni nie są moim seksownym mężem
- Święta racja – Boże, wiedziała jak mnie podniecić.
- Więc nie jesteś z chłopakami? Coś tam za cicho.
- Nie. Wyszedłem z mieszkania i poszedłem do kawiarni na rogu, by trochę odpocząć.
- O, naprawdę? Ja jestem w hotelowym lobby.
- Który hotel?
- Corrigan, ten na zachodzie.
- Jesteś dwa bloki dalej ode mnie – powiedziałem. – Chcesz mieć teraz tą randkę? – Modliłem się, by powiedziała tak, i ku mojemu zaskoczeniu, zgodziła się.
- Tak.
- Świetnie. Przyjdę do ciebie. – I z tym się rozłączyłem i natychmiastowo zostawiłem moją nietkniętą kawę i poszedłem na spotkanie z Bellą.
Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem, co będziemy robić na tej nieplanowanej randce, ale to się nie liczyło. Nadal byłem szczęśliwy, że się tak szybko zgodziła.
Mogłaby to odłożyć, aby było już po ślubie, ale tego dzięki bogu nie zrobiła tego.
Skoro to była nasza pierwsza randka, zatrzymałem się przy bankomacie, wyciągnąłem trochę pieniędzy, a potem stałem się kreatywny. Wolałbym kupić jej normalne kwiaty, ale o tej godzinie kwiaciarnia była zamknięta. Więc kupiłem róże koloru cytrynowego oraz dwa limonkowe i malinowe dziurawce.
Zajęło mi około pięciu minut na zdjęcie opakowań i ułożenie kwiatów tak jak mnie się podobało, potem użyłem wstążeczki i oplotłem je by się nie rozleciały. W tej chwili byłem bardzo wdzięczny Esme, za to, że zmusiła mnie do uczęszczania na lekcje kompozycji kwiatowych.
Przyśpieszając moje kroki, popędziłem na spotkanie z Bellą, ulżyło mi, bo wyglądałem całkiem elegancko w czarnych spodniach, białej koszuli, biało - czarnym krawacie, i ciepłej kaszmirowej marynarce. Prawdopodobnie wyglądałem nieco zbyt gorliwie na myśl o niezaplanowanej randce, ale nie interesowało mnie to, śpieszyłem się by zobaczyć Bellę, nic więcej się nie liczyło.
Wchodząc do lobby, przeskanowałem kanapy i krzesła, które były dla wygody gości. Spoglądając w kierunku baru, zostałem obdarzony niesamowitym widokiem. Bella siedziała na klasycznym barowym stołku, w pięknej czarnej sukience, i piła Martini. Moje hormony szalały z pożądania, ale chciałem od niej czegoś więcej.
- Cześć – powiedziałem, uśmiechając się do nie, kiedy podchodziłem bliżej.
- Hej.
- Ślicznie wyglądasz – powiedziałem nagle, w ogóle nie kontrolując moich myśli.
Uśmiechnęła się i potrzęsła głową.
- Ty też nieźle wyglądasz.
- Dla ciebie – powiedziałem, wręczając jej kwiaty.
- Dziękuję, Edwardzie. Naprawdę nie musiałeś.
- Ale chciałem. – Oboje wydawaliśmy się nieco nerwowi, ale mam nadzieję, że to nam przejdzie.
- Mogę ci postawić drinka? – zapytała.
- Jasne, dlaczego nie. – Odwzajemniłem uśmiech i usiadłem obok. Jak dotąd nieźle.
Rozdział XIV: One Kiss
Edward
Być może mój plan na randkę był felerny, i to tak na poważnie.
Razem z Bellą opuściliśmy bar w hotelu po jednym drinku i zamierzaliśmy znaleźć restaurację, by zjeść lub coś w tym stylu. Ale, że to był piątek, to większość lepszych restauracji była pełna i nie mieli już wolnych stolików. Mogliśmy pójść do klubu, ale oboje nie jesteśmy jego ulubieńcami z powodu hałasu. Więc skończyło się na tym, że wróciliśmy do hotelu.
Poszliśmy z powrotem do baru i zamówiliśmy po jeszcze jednym drinku, żeby się rozgrzać po byciu na zewnątrz w tak chłodną noc. Bella zamówiła jabłkowe Martini, a ja zwykły gin z tonikiem. Nie miałem zamiaru wypijać go całego, bo nie chciałem być pijany, ale czułbym się źle, zamawiając wodę lub bezalkoholowego drinka, kiedy ona piłaby sama.
- Przepraszam. Mój pomysł na randkę wydawał się dużo lepszy w mojej głowie, ale najwidoczniej nie do końca to przemyślałem.
- Nie musisz przepraszać. Lepiej się bawiłam z tobą, spacerując, niż gdybym była na górze z całą resztą. Nawet jeśli dobrze się bawiłam, nie chciałam siedzieć tam i oglądać nagich striptizerów – powiedziała, biorąc łyka swojego drinka i patrząc na kwiaty ode mnie.
- Wywnioskowałem, że nie masz na nie alergii – powiedziałem, kiwając w kierunku bukietu.
- Nie, wcale nie. Jeszcze raz za nie dziękuję, Edwardzie. – Uśmiechnęła się i wiedziałem, że to było warte, ta męczarnia ich zaślubin i w ogóle. – To co byśmy robili na tej „właściwej” randce?
- No ja to bym wyszedł gdzieś, ale o tym powinnaś wiedzieć. – Uśmiechnęła się, ale uniosła brwi.
- A niby jak?
- Bello, czuję się urażony – przedrzeźniałem, kładąc rękę na sercu. – Spędziłem miesiące na oczarowywaniu cię na randkach, potem w końcu poprosiłem cię o rękę i zostałem twoim mężem, ale ty nic nie pamiętasz z tych rzeczy. To jest wręcz podłe. – Zaśmiała się i wywróciła oczami.
- Ależ przepraszam. A co ty na to, jakbyś opowiedział mi o naszej najbardziej pamiętliwej randce? – Jej oczy były wesołe. Czyli, że teraz była moja kolej, by wymyślać naszą przeszłość.
- Najbardziej pamiętliwa randka, dla mnie, była kiedy olaliśmy naszych przyjaciół i spędzili czas razem. Była to randka improwizowana, ale okazało się, że najlepsza, przynajmniej ja tak myślałem. Przesiedzieliśmy większość wieczoru rozmawiając, próbując dowiedzieć się jak najwięcej o sobie, a potem postanowiliśmy ją zakończyć. Martwiłaś się, że twoje przyjaciółki odkryją, że cię nie ma, więc mieliśmy ją skończyć tam. Ale to, oczywiście, zmieniło się.
- Jak to?
- Z delikatnym pocałunkiem powiedzieliśmy sobie dobranoc i byliśmy gotowi, by się rozejść, ale oboje zmieniliśmy zdanie. Dobrze się złożyło, że byliśmy w dogodnym miejscu i postanowiliśmy zostać tam razem na noc. – Mam tylko nadzieję, że to co było w oczach Belli, to pożądanie. Najwyraźniej wiedziała, gdzie z tym zmierzałem.
- Niedaleko były pokoje i skierowaliśmy się do nich. Szliśmy przez korytarze, mijaliśmy ludzi, skupiając się tylko na naszym celu i sobie nawzajem. Pokój był bogaty i duży, ale nasze oczy widziały tylko siebie. Jeden pocałunek zamienił się w dwa, potem trzy, następnie nasze ubrania opadały na podłogę i skończyliśmy leżąc na łóżku, potem po raz pierwszy raz kochaliśmy się.
Bella przygryzła wargę, po czym ją oblizała, zanim napiła się łyka Martini, ciągle mnie obserwując swoimi pięknymi brązowymi oczami, które owładnęły moją duszę. Moje oczy obserwowały jej ciało, kierowały się w dół, poprzez jej ramiona, gdzie leżały jej brązowe włosy, przez sukienkę, aż do jej smukłych nóg.
- To nie była nasza pierwsza randka, prawda? – zapytała Bella. – Ponieważ nie sypiam z facetami na pierwszej randce.
- Nie, oczywiście, że nie. To było po kilku randkach. – Pokiwała głową i uśmiechnęła się.
- To dobrze. Bo nie chciałabym wywrzeć złego wrażenia, że jestem łatwa.
- Nie bój się. Jednak chwile, które spędziliśmy na tyle tego samochodu mogłyby być źle zinterpretowane, co do tego czy jesteś łatwa, ale ja, oczywiście, nie odniosłem takiego wrażenia.
Posłała mi żartobliwie wściekłe spojrzenie, po czym zgarnęła moje włosy z oczu.
- Tak jest dużo lepiej. Teraz cię widzę. Nawet jeśli tak bardzo kocham twoje włosy, wchodzą w drogę twoim pięknym zielonym oczom. – Zaśmiałem się i potrząsnąłem głową.
- Moje piękne zielone oczy? Kim ja jestem, dziewczyną? – Wywróciła oczami i figlarnie uderzyła moje ramię.
- Nie, masz tą dominującą męskość w sobie, więc nie ma żadnych wątpliwości w to, że jesteś facetem.
- No cóż, dobrze wiedzieć, ale to kreuje mnie na trochę strasznego.
- Nie to miałam na myśli. Jest ciężko cię nie dostrzec, kiedy jesteś w pobliżu. – Bella w końcu skończyła swoje Martini.
- Chcesz jeszcze jedno?
- Próbujesz mnie upić? – zażartowała.
- Nie mam takiego zamiaru. – Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
- To mi wystarczy, dzięki. Nie chciałabym być pijana. Ale jestem głodna.
- To zobaczmy, czy restauracja jest otwarta.
Opuściliśmy bar i dowiedzieliśmy się, czy moglibyśmy coś zjeść, ale okazało się, że restauracja była zamknięta. Jedyny sposób w jaki mogliśmy coś zjeść, było wzięcie pokoju i zamówienie tam jedzenia. I to właśnie zrobiliśmy. Bella nie była zadowolona tym, że zapłaciłem za pokój, ale nie za bardzo mnie to obchodziło. Musieliśmy zjeść, więc to było jedyne sensowne wyjście jak dla mnie.
Pokój był całkiem niezły, najwyraźniej większy, niż ten który zamówiła Rose na wieczór panieński, znajdujący się trzy piętra niżej. Apartament z korytarza przechodził do salonu. Po lewej stronie pokoju była para podwójnych drzwi, jedne z nich prowadziły do sypialni, a drugie do jadalni z balkonem, z którego było widać prywatne ogrody.
- To musi cię kosztować fortunę, Edwardzie – narzekała Bella.
- Bello, w porządku. A teraz, co chciałabyś zjeść?
Podałem jej menu i zadzwoniłem do recepcji. Zamówiliśmy jedzenie i czekaliśmy około piętnastu minut, wertując po kanałach telewizyjnych, robiąc najazdy na mini - lodówkę i oglądając pokój, zanim przysłano jedzenie.
Rozłożyliśmy je na stole i otworzyliśmy drzwi, pozwalając, by chłodne powietrze wypełniło duszny pokój. Rozmawialiśmy, jedząc i dobrze bawiąc się przy drinkach, które dostarczały nam dobrego humoru.
W godzinę po tym jak jedzenie przybyło, Bella i ja zaczęliśmy tańczyć. Można by powiedzieć, że nie byliśmy wstawieni lub też pijani, ale i tak dobrze się bawiliśmy.
Bella zdjęła buty, potem moją marynarkę, przy czym odpięła jeszcze górne guziki mojej koszuli, poluzowała krawat, kazała mi zdjąć buty i podwinęła rękawy od koszuli do łokci.
Była w swoim żywiole, jeśli chodziło o mnie. Zaświadczała o niechęci do tańca, ale była w tym niesamowita. Jej biodra kołysały się z boku na bok, ręce miała nad głową, a jej oczy były zamknięte. Wyglądała cholernie dobrze i nie zamierzałem jej zatrzymywać. To znaczy nie zamierzałem, dopóki prawie nie upadła na dywan.
- Hej! – Złapałem ją za talię i przyciągnąłem do siebie, próbując jednocześnie pomóc jej stanąć na własnych nogach.
- Ło, prawie upadłam – powiedziała Bella.
- No tak. – Uśmiechnęła się i przygryzła wargę, patrząc na mnie dokuczliwie. – Bello? – zapytałem zdenerwowany. Blask w jej oczach spowodował, że stałem się nerwowy.
- Tak. – Owinęła ręce wokół mojej szyi i przyciągnęła w dół, by móc mnie pocałować. Głośno wypuściłem powietrze i odszedłem, a jej usta znalazły się na mojej koszuli, co zostawiło ślad po szmince.
- Eh… Bello, nie możemy tego zrobić – powiedziałem, przytrzymując ją. – Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tego chcę, ale wolę żeby nasz pierwszy wspólny pocałunek był czymś więcej niż tylko pijackim błędem w noc, w którą zawinęliśmy się z wieczoru kawalerskiego i panieńskiego. Dobrze?
- Tylko jeden pocałunek? – prosiła.
- No dobra – poddałem się, podnosząc ręce do góry.
Uśmiechnęła się i ponownie ruszyła w moją stronę. Jedną rękę umieściłem na jej talii, a drugą na policzku. Powoli pochyliłem się i pocałowałem ją w czoło, a potem odstąpiłem w tył i zobaczyłem jej zdumioną twarz.
- To nie fair! – Zaśmiałem się i wzruszyłem ramionami.
- Powiedziałaś jeden pocałunek, nie powiedziałaś gdzie. – Poszedłem do mini -lodówki i wziąłem butelkę wody, po czym nalałem ją do dwóch szklanek. – A teraz spróbujmy trochę wytrzeźwieć, zanim zrobimy coś nierozsądnego.
- Ale nierozsądne jest dobre – narzekała Bella, rzucając się na kanapę.
- Tu musiałbym się nie zgodzić. To jest nierozsądne, dlatego też tak się nazywa.
- Ale było by niesamowicie – powiedziała uwodząco, nie wiem czy specjalnie, czy nie.
- To prawda, ale nie możemy. A teraz, proszę, wypij to, a ja pójdę wziąć prysznic.
- Mogę się przyłączyć? – Zachichotała, kiedy szedłem w kierunku łazienki.
- Nie, nie byłabyś zadowolona. Biorę zimny prysznic – zawołałem, zamykając za sobą drzwi i przekręcając kluczyk.
Kiedy wróciłem do pokoju, cały mokry, z ręcznikiem wokół pasa, Bella spała na kanapie. Wyglądała tak spokojnie, że nie chciałem jej budzić, ale jeśli spała by przez całą noc na kanapie, jej szyja bardzo by bolała rano.
Poszedłem do łazienki, wysuszyłem i ubrałem się w bokserki i koszulę, a potem skierowałem się do niej, podniosłem ją w stylu panny młodej i położyłem na łóżku.
Kiedy jej głowa uderzyła poduszkę, usłyszałem jej telefon w torebce. Wyciągając go, zauważyłem, że otrzymała wiadomość od Alice. Nie chciałem być wścibski, ale jeśli to było ważne, to może Bella powinna wiedzieć.
Do: Bella
Od: Alice
Zdejmij sukienkę! Nie pomnij jej, bo w przeciwnym razie…
Oglądając się za siebie i przez podwójne drzwi, które zostawiłem otwarte, zobaczyłem, że jednak sukienka Belli zaczęła się gnieść. No to Alice obdarłaby mnie ze skóry jeśli pozwolę jej spać w tej sukience, a Bella za to, że ją z niej zdjąłem. Więc zrobiłem to co wydawało się najmądrzejsze, bo sukienka wyglądała na niewygodną żeby w niej spać.
Delikatnie zdjąłem jej sukienkę z zamkniętymi oczami, próbując być dżentelmenem, którym wiedziałem, że jestem. Kiedy sukienka była zdjęta, odwróciłem się z dala od jej ciała, po czym otworzyłem oczy i powiesiłem sukienkę w szafie.
Lekko zerkając przez ramię, byłem zadowolony, że Bella miała na sobie bieliznę, która dobrze ją przykrywała. Zdjąłem koszulę i umieściłem jej ręce w rękawach, co było nieco trudne, bo musiałem ją nią owinąć i potem zapiąć guziki. Koszula sięgała do połowy uda, a ona wyglądała piekielnie dobrze w moich ubraniach.
Podciągnąłem kołdrę i przykryłem ją, po czym poszedłem na drugą stronę łóżka. Wyłączyłem lampkę, a pokój ogarnęła ciemność, z wyjątkiem światła, które dochodziło od okna.
Wyglądała anielsko, leżąc tak w łóżku obok mnie, po prostu śpiąc. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale musiałem. Pochyliłem się i lekko pocałowałem jej delikatne, miękkie usta, dając jej małego całusa.
To był nasz pierwszy pocałunek, a ona spała. Uśmiechając się w sobie, położyłem się na swojej części łóżka i przez chwilę się jej przypatrywałem, po czym sam odpłynąłem. Ale w mojej głowie było tylko jedno. Pocałunek. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ivett dnia Pon 20:56, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Courtney
Człowiek
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Pon 20:44, 14 Cze 2010 |
|
Yeah ... tak cierpliwie czekałam na kolejną część
Ten rozdział zapewne zbulwersowałby swoim magicznym erotyzmem zwykłych śmiertelników. Jednak nas, kochane wampiry, po prostu zachwyca "Planning perfection" zdecydowanie nie jest lekturą do poduszki dla grzecznych dzieci. I właśnie to w nim lubię.
Jakość tłumaczenia nadal jest świetna. Swoją drogą, ukłon w stronę mistrzyni świetnego stylu. Podejrzewam, że tego typu ff'y mają wiele trudnych momentów. Często pisane mową potoczną nie dają się czasem rozgryźć. Ivett, u Ciebie wszystko jest gładkie. Dla Ciebie NIE MA trudnych momentów, a jeśli są, to zapewniam, że biegniesz przez nie bezszelestnie, niczym wampir Niezmiernie żałuję, że odnalazłam to cudo tak późno. Z drugiej strony jednak powinnam cieszyć się, że tak dużo już jest w polskiej wersji. Niestety wadą jest to, że nie miałam okazji skomentować każdego rozdziału z osobna.
Fabuły się nie czepiam, bo wiadomo, że jej treść nie zależy od Ciebie. A braku jakichkolwiek błędów gratuluję zarówno Tobie, Ivett, jaki i Tobie, ilciak
A kto prośby nie posłucha,
W imię Ojca, Syna Ducha,
Doskonałe tu wszystko w każdym cale,
Pojawię się po następnym rozdziale.
Nie chcę nic dodać do tego napoju,
Zostawiam Cię już spokoju,
A kysz, a kysz ;P
Taa, bardzo głęboka myśl. W każdym razie możesz liczyć na to, że znowu przyjdę, złożę posłusznie łapki i westchnę w potoku słów zachwytu ;P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Pon 21:23, 14 Cze 2010 |
|
tyle czekania jednak się opłaciło...
stosunek Belli i Eda do siebie jest piękny, już pisałam jak podoba mi się ich życie wymyślone oboje pasują do siebie idealnie i to jest piękne
co do ucieczki nie dziwie się im... bądź co bądź to nie ich żywiol wolą co innego i dlatego tak do siebie pasują
ale sms od Alice i sukienka... czy ona musi wiedziec wszystko? chyba tak, tylko skąd...
jak dobrze, że Edzio ma taki szacunek względem niej, powstrzymuje się, gdyż czeka na odpowiedni moment, chociaż ochota jest wielka...
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sleeping_Beauty
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 49 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 23:03, 14 Cze 2010 |
|
Jest późno, więc się streszczę, bo zamierzam pójść spać - rozdział wyszedł Ci strasznie słodki:) Cóż, Alice... jak Alice, ale relacje Edwarda i Belli ujmują za serca. Nie mówiąc już o tym, że podejście Eddie'go do niej, jako do kobiety, jest nietypowe, i , echhhh... chyba już niespotykane;/ Facet, który nie dość, ze nie zaliczy kobiety, gdy tylko ma okazję, ale i jeszcze przebiera ją w swoje ciuchy, starając się nie obudzić..? Marzenia, moje drogie panie, marzenia... Cóż, kończąc komentarz - czekam na następny:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Girl-vampire
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 18:09, 15 Cze 2010 |
|
Ja już oczywiście skomentowałam na chomiczku...;d
Tak więc i tu coś napiszę...
Zgadzam się z dziewczynami powyżej:
Opłacało się czekać!
W ogóle to twoje opowiadanie tak niesamowicie mnie wciągnęło, że sama nie wiem, no!
Dziewczyno masz ogromny talent!
Przeczytałam już sporo fanficów i ten zdecydowanie trafia do mojej najlepszej 15 ;d
Miejmy nadzieję, że tym razem nam nie bd kazała czekać tak długo.
Póki co, korzystaj ze słoneczka ..;d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Wto 19:05, 15 Cze 2010 |
|
Mmm, już widzę reakcję Belli po tej "upojnej" (dosłownie) nocy...
Dwa rozdziały na raz- rozpieszczasz nas!
Och, czemu mnie nie dziwi wieczór kawalerski urządzony przez Emmetta- typowy samiec alfa.
Chociaż Rose- cóż, po raz kolejny udowodniła, że pasują do siebie idealnie...
Ja też poproszę takiego drinka- smak Eddiego- mmm- niebiański...
Czekam na więcej! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
villemo
Wilkołak
Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic
|
Wysłany:
Śro 12:08, 16 Cze 2010 |
|
Jestem oczarowana:D
Miłość Belli i Edwarda przedstwiona w tym ff- ie jest bardzo piękna, niewinna i delikatna niczym kwiat, który powoli się rozwija i nieśmiale pokazuje swoje wdzięki. Ich małe kroczki naprzód podkręcają atmosferę i to one przywiązują czytelnika, bo przecież kiedyś muszą pójść do łóżka:P
Pozostaje nam czekać na ciąg dalszy.
Dziękuję i pozdrawiam:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ivett
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam gdzie na mapie kończy się papier...
|
Wysłany:
Wto 1:52, 06 Lip 2010 |
|
Witam! Dziękuję za to, że czytacie! Gdyby nie to, to na pewno już bym tego nie tłumaczyła. Cieszę się, że mam dla kogo :D
Bez żadnych dalszych pogaduszek, przedstawiam nowy - XV już - rozdział! Zostało jeszcze 5 i epilog, więc mam nadzieję, że wszyscy doczekamy sie w końcu zakończenia!
Miłego czytania!
Rozdzial XV: II Plus II Equals V
Beta: ilciak :D
I chomik: [link widoczny dla zalogowanych]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bella
Obudziłam się i było ciągle ciemno, zasłony były zaciągnięte, ale i tak nie było widać zza nich żadnego światła, więc było chyba za wcześnie by się obudzić. Przekręciłam się w stronę ciepła będącego koło mnie i zdałam sobie sprawę, że pochodzi ono od jakiegoś ciała, i to całkiem niezłego.
Twarz była ode mnie odwrócona, ale za to klatka piersiowa była widoczna dla moich oczu. Krawędzie i zarysy mięśni były widoczne, ale nie były one rażące, były takie jak lubię.
W przypływie nadziei odwróciłam jego głowę i ulżyło mi, kiedy zobaczyłam, że tak naprawdę byłam w łóżku z Edwardem, a nie jakimś facetem, którego gdzieś spotkałam.
Moja ręka była ciągle ułożona delikatnie na jego policzku, kiedy jego oczy, niezwykle powoli, otworzyły się i się uśmiechnął.
- Witaj. – Przyciągnął mnie do siebie i rozkoszowałam się ciepłem jego ciała.
- Hej. Przepraszam, jeśli cię obudziłam.
- Nie, wcale nie. Zawsze wstaję o… - Podniósł głowę, by sprawdzić godzinę. – 3:21 rano. – Wywróciłam oczami, kiedy się uśmiechnął. – Dlaczego się obudziłaś? Wszystko w porządku?
- Tak, wszystko gra. Trochę boli mnie głowa, nic poza tym.
- No właśnie, to pewnie alkohol.
- Oh, jak ja nie cierpię tych podłych drinków. – Zaśmiał się i pocałował moje czoło, co sprawiło, że wydarzenia poprzedniej nocy zbombardowały mnie. – Ahh! – krzyknęłam w irytacji i uderzyłam go w ramię, na co on posłał mi zdezorientowane spojrzenie.
- Okej, stój! Bez bicia proszę. – Potarł ramię, robiąc przy tym kwaśną minę. – A teraz możesz wyjaśnić, za co to było?
- Chciałam jeden pocałunek, ale ty nawet mi go nie dałeś. – Uśmiechnął się swoim krzywym uśmiechem, a to tylko pogłębiło moją irytację.
- Ah tak, to.
- Tak, to – gorzko powiedziałam.
- No weź, Bello. Gdybyśmy się pocałowali, to oboje wiemy, że doszłoby do seksu, a nie chcę go mieć po raz pierwszy z tobą, kiedy jesteśmy pijani. To musi być coś specjalnego, i nie ważne jak bardzo brzmię teraz jak kobieta. – Jego urocza mina wróciła i wykorzystywał na mnie moc swoich oczu, co natychmiast mnie przekonało.
- Przepraszam. Tu masz rację. Wybaczysz mi za to, że cię uderzyłam? – zapytałam.
- Jeśli tylko pocałujesz, by mi się polepszyło – zażartował. Wywróciłam oczami i lekko pocałowałam w ramię.
- Prosze.
- Dziękuję. – Uśmiechnął się jak dziecko, które otrzymało ciastko. – A zatem domyślam się, że pamiętasz wczorajszą noc?
- Większość.
- I nie zbzikowałaś, kiedy się obudziłaś? – Mówił to jakby na coś czekał, ale nie mogłam tego rozgryźć.
- Nie, nie, kiedy uświadomiłam sobie, że to ty leżysz koło mnie. Dlaczego? Powinnam była?
- Nie, no właśnie nie. Ale pomyślałem, że kiedy się obudzisz będę miał sporo do wyjaśniania. Jak na przykład to, dlaczego masz na sobie moją koszulę, a nie sukienkę, dlaczego jesteśmy razem w łóżku i czy do czegokolwiek doszło, czego możemy potem żałować.
- Oh, tak naprawdę nie myślałam jeszcze o tym. Wiem, że na pewno nic pomiędzy nami się nie wydarzyło. Naprawdę bym takie coś pamiętała. Ale wracając do twojego pierwszego punktu, dlaczego jestem w twojej koszuli? – powiedziałam, marszcząc brwi.
- Możesz obwiniać o to Alice, jeśli nie chciałaś bym ją z ciebie zdjął. Usnęłaś w niej, a ona przysłała ci wiadomość, żebyś ją zdjęła, a jeśli nie to…, więc wywnioskowałem, że po co zmagać się z Alice i doświadczać bólu, i tak ją z ciebie zdjąłem.
- Mądre myślenie. – Dumnie pokiwał głową. – Podejrzałeś coś? – zapytałam, unosząc brwi. Przysięgam, nawet w ciemności mogłam zobaczyć jak jego policzki robią się czerwone.
- Nie, kiedy ją z ciebie zdejmowałem. Nie chciałem być jakimś zboczeńcem. Ale kiedy przyszło mi założyć na ciebie moją koszulę, trochę musiałem spojrzeć, żeby widzieć, co robić i żeby nie złapać czegoś, czego nie powinienem. – Nerwowo się uśmiechnął, na co ja się zaśmiałam.
- W porządku, w końcu jesteś moim mężem.
- Oczywiście. – Ziewnęłam i przeciągnęłam sie, co spowodowało śmiech Edwarda. – Może powinniśmy pójść spać – zaproponował.
- Tak, myślę, że to dobry pomysł. – Zamknęłam oczy i położyłam głowę na jego klatce piersiowej i ramieniu.
- Dobranoc, Bello. – Ponownie pocałował moje czoło, miałam zamiar mu odpowiedzieć, ale byłam zbyt zmęczona i zanim sie spostrzegłam już spalam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Edward
Kiedy obudziliśmy się drugim razem, Bella wzięła prysznic, a ja zamówiłem śniadanie. Zjedliśmy je razem, a potem ubraliśmy się i przygotowaliśmy do wyjścia. Dwukrotne obudzenie się u jej boku było jak spełnienie marzenia, i tylko zwiększyło moją chęć do rozpoczęcia pomiędzy nami poważnego związku.
Ale nie odważyłem się o tym wspominać i psuć nastrój.
Bella zamówiła dla nas taksówkę i wymeldowała z pokoju. Miała zamiar sprawdzić apartament, w którym miały wczorajsze przyjęcie, ale postanowiła jednak tego nie robić, nie chciała zobaczyć, co tam zrobiła reszta, kiedy ona, jedyna rozsądna, wyszła.
Taksówka najpierw podwiozła ją, gdzie się szybko pożegnaliśmy, a potem zabrała mnie do domu. Bałem się wejścia do mieszkania, bo byłem pewny, że będzie kompletnym wysypiskiem. Więc byłem całkowicie zaskoczony, że wszystko było czyste i jeszcze bardziej wysprzątane niż było przed wieczorem kawalerskim.
- Zaskoczony, co nie Eddie? – powiedział Emmett, siadając przy kuchennym stole i jedząc talerz wypełniony dużą porcją jajecznicy, bekonem i tostami.
- Eh… no, na pewno – powiedziałem, nadal zszokowany. – Kto to zrobił? – Rzuciłem płaszcz na kanapę, po czym nalałem kubek kawy.
- No ja. – Na tą nowinę moje brwi uniosły się w niedowierzeniu. – Nie wyglądaj na zaskoczonego! Umiem sprzątać.
- Najwyraźniej piekielnie dobrze, powinieneś to robić częściej – wymamrotałem, a potem usłyszałem jęki z jednego z pokojów.
Kilka sekund później nadszedł Jasper wyglądać jakby wyszedł z piekła. Jego blond włosy były w kompletnym nieładzie, pod oczami miał ciężkie i czarne worki, i wyglądał jak jakaś odgrzana śmierć.
- Dzień dobry ci, obozowiczu! – zawołał głośno Emmett, otrzymując od Jazza kolejny zrozpaczony jęk.
- Żadnego hałasu, i co do diabła za zapach? – zapytał, idąc w kierunku ekspresu do kawy.
- Bekon, jajka, tosty! – wykrzyczał Emmett, podstawiając swój talerz Jazzowi pod nos, na co ten miał odruch wymiotny. Pokój wypełnił się śmiechem Emma. – Myślałem, że będziesz trochę chciał.
- Pieprz się.
- Oh, niegrzeczny! – zawołał Em, potrząsając głową.
- Jak to jest, że masz tak dobry humor? – zapytał Jasper. – Zazwyczaj to jesteś tym, który leży na podłodze za zasłoniętymi zasłonami i krzyczysz, kiedy je otworzymy.
- No wiesz, moja przyjaciółka…
- Uprawiałeś seks – przepowiedział Jasper, wywołując idiotyczny uśmiech na twarzy Emmetta.
- A to na pewno, ale nie jakiś zwykły seks dla zabawy, kochałem się z boginią. – Wywróciłem oczami i zacząłem odchodzić zanim Emmett zacząłby wchodzić
w szczegóły, ale mnie przywołał.
- A pan gdzie myśli, że idzie?
- Kto, ja? – skołowany zapytałem.
- Tak, ty. Ty, który masz te same ciuchy, co wczoraj. I ty, który wyszedłeś i nie było cię całą noc. Co robiłeś?
- No właśnie. – Jasper też postanowił dołączyć się do przesłuchania.
- Gdzieś byłem – oznajmiłem, po czym odszedłem.
- Nasz chłopiec już nie jest prawiczkiem Jazz. Jak się z tym czujesz? Dumny? Bo ja na pewno. – Usłyszałem jak mówi Emmett, a potem się zaśmiał, kiedy wchodziłem do pokoju.
Dochodzili do błędnych wniosków, ale nie mogłem ich winić. Całkiem oczywiste wydawało się, co mogłem wczoraj robić, ale nie robiłem. Muszę się tylko upewnić, by żadne z nich nie dowiedziało się, że Bella również urwała się z wieczoru panieńskiego. W przeciwnym razie złożą dwa i dwa, i otrzymają pięć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bella
Na szczęście Rose i Alice nie były zainteresowane, co robiłam. A jeśli już, to wróciłam do naszego mieszkania. Śmiałabym się, gdyby się dowiedziały, że „spałam” z Edwardem. Kompletnie by nie zrozumiały tego, co się tak naprawdę wydarzyło.
Kiedy już wszyscy wypoczęli po wieczorze panieńskim i kawalerskim zaczęliśmy wcielać nasze plany w życie. Ślub było już niedługo, naprawdę już zostało mało czasu. Cała nasza szóstka razem z kilkoma innymi osobami, które postanowiły pomóc, takimi jak rodzice Edwarda, mój ojciec i parę znajomych z uniwersytetu, zostaje w hotelu, do którego później przybędzie reszta gości.
AJ podobało się miejsce na przyjęcie, o którym myśleliśmy razem z Edwardem, ale jednak tego nie wykorzystali. Zamiast tego wybrali ten cudowny, wielki hotel i country club, który znajdował się trzy godziny od miasta. Jakoś byłam wdzięczna, że nie wybrali tego, który był bliżej, z pięknymi ogrodami, które zawracały głowy moją i Edwarda. To oznaczało, że moglibyśmy mieć tam nasze przyjecie i ślub.
Gdyby tylko.
Czas spędzony na dojechanie na miejsce miałam spędzić z Emmettem w jego jeepie, Rose jechała z Jasperem, a Alice z Edwardem. Konsekwencje jazdy w każdym samochodzie były inne. Jeśli jechałoby się z Emmettem, lubił jeździć objazdami, testować swój samochód do granic możliwości i mogłoby trochę rzucać, ale trzeba się upewnić, że nie popsuje nic z rzeczy, które są na tylnym siedzeniu i w bagażniku.
Gdy się jest z Edwardem, przypominało to bardziej wyścig – kto pierwszy dojedzie na miejsce. Alice pojechała z Edwardem tylko dlatego, bo Emmett się założył, że Edward jeździ szybciej od niej i może pokazać jej jakieś triki jak jeździć szybko, ale przy tym bezpiecznie. Więc to spowodowało jakąś rywalizację i się sparowali.
Rose narzekała, że potrzebuje przerwy od Emmetta i jego wariactw. Miała się nim zajmować przez całą imprezę, więc uznała, że nie chce z nim utknąć na trzy godziny w aucie. I tak oto zostałam w drużynie wielkiego niedźwiedzia.
Był ekstatyczny i żywiołowy, praktycznie połamał mi żebra kiedy mnie przytulał. Ale w końcu po całym tym chaosie wyruszyliśmy w drogę. Zaczęło się miłą jazdą przez miasto, ale gdy tylko droga zaczęła się powiększać, było jak by nikt go nie pilnował. Przysięgam, Emmett zna drogi jak tył swojej dłoni, obierał skróty i wiejski trasy gdzie mógł przyśpieszać, pozwolić maleństwu robić, to, co robi najlepiej, jak to wytłumaczył.
- Więc, Bello, powiedz, co porabiałaś na wieczorze panieńskim? – zapytał Emmett zaraz po tym jak trochę zwolnił.
- Byłam z dziewczynami. Powinieneś to wiedzieć.
- Wiem, ale Rose powiedziała, że wyszłaś. Co robiłaś po tym jak wyszłaś?
- Nie za dużo – powiedziałam, lekko się rumieniąc.
- Byłaś z Eddiem, co nie? Hot dog! Wiedziałem. Wy dwoje ze sobą sypiacie! – zawołał, uderzając kierownicę. Nerwowo się zaśmiałam, po czym potrząsnęłam głową.
- Nie, nie sypiamy. Bynajmniej jeszcze nie.
- Oh, jak to? – zapytał, uspokajając się.
- Uzgodniliśmy, że zaczniemy się spotykać po ślubie.
- Ale dlaczego? Mnie i Rose to nie powstrzymało.
- Wiem, ale my planujemy to wszystko i wydaje mi się, że rozsądne będzie pozostawienie naszych spraw do czasu, kiedy wszystko się skończy. Mam na myśli to, że co by było gdyby coś nam nie wyszło, wszystko byłoby katastrofą i nigdy byśmy nie zaplanowali tej imprezy.
- Musicie się zabrać do roboty. Zostawcie całowanie się i zróbcie coś poważniejszego.
- Eh, Emm, my sie nawet jeszcze nie pocałowaliśmy – wyznałam.
- Co? – wykrzyknął zszokowany. – Jak to nie?
- Raczej chcemy zrobić wszystko po kolei, po prostu.
- No to i jeszcze zdajecie sobie sprawę z tego, że jeden całus poprowadzi to czegoś innego – zachichotał, poruszając sugestywnie brwiami.
- Taa, nieważne Emm.
- No cóż, nie martw się Bello. Upewnię się, żeby Ed cię uwiódł, jeśli o to chodzi. Tylko poczekaj i wtedy zobaczysz.
Po tym kontynuowaliśmy jazdę i rozmawialiśmy o lekkich tematach. Kiedy przybyliśmy do hotelu, otrzymaliśmy pomoc od pracowników przy wyładowywaniu wszystkich rzeczy, które mieliśmy ze sobą, i zaniesieniu ich do pokoi, a następnie omówiliśmy inne szczegóły, żeby mieć pewność, że ślub będzie zgodny z planem.
Jak wszystko było sprawdzone i zrobione, zjedliśmy razem, by się zrelaksować.
Nie miałam za dużo czasu sam na sam z Edwardem, ale wydawało się, że wszystko między nami jest dobrze. Potem poszliśmy do łóżek. Jutro mieliśmy szybką próbę ślubu, a także, kiedy już wszyscy goście przybędą, próbny obiad wieczorem.
Ale już niedługo to wszystko się skończy i być może będę mogła w końcu być z Edwardem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gum Yan De
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zamośc/Rzeszów
|
Wysłany:
Wto 20:33, 06 Lip 2010 |
|
hehe ^^ jak Emmett czegoś nie powie, to nie żyje ^^
jejku jak sobie wyobraziłam to przebudzenie Edwarda i Belli o 3:21 to mmm... słodko musiało być ^^ już nie mogę się doczekać końca ślubu AJ aby dowiedzieć się jak potoczą się ich losy ^^
dzięki za nowy rozdział ^^ i oczywiście czekam na kolejny ^^
pozdrawiam ^^ i buziole |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 22:12, 06 Lip 2010 |
|
Jak zwykle słodko, jak zwykle śmiesznie - kocham Emmetta i chyba nic tego nie zmieni
Oczekuję z niecierpliwością na finał, mam nadzieję na kilka śmiesznych zdarzeń w najbliższym czasie
Udawane małżeństwo jest urocze, ale chciałabym, żeby zostało już sfinalizowane No i skonsumowane, bo jakżeby inaczej...?
Czekam na kolejny chap, a za ten ślicznie dziękuję |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Śro 9:43, 07 Lip 2010 |
|
nowy rozdział jak fajnie:D:D:D:D:D
tak niech ślub będzie szybko, żeby oni mogli zacząc cos razem...
jak Bella ufa Edowi to jest niezwykłe trzeba przyznac...
rozmowa Belli z Emmetem i Emm mówiący o bogini świetne...
czekam już na następny
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|