FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Red [T] NZ Rozdział II [22.01] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Luiza Marie
Wilkołak



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:59, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Jest to moje pierwsze tłumaczenie i, szczerze mówiąc, piszę je po to, aby poprawić swój angielski (który nie jest taki zły, ale zawsze :D).

Bella nienawidzi Edwarda, a on jej. Praca z nim to istna tortura, ale dziewczyna nie ma wyjścia, gdyż potrzebuje pieniędzy. Czasami jednak pozory mylą.

Autorka to Oxygen.and.Cucumber
Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]
Zgodę mam.
Opowiadanie jest również zamieszczone [link widoczny dla zalogowanych]
Beta: jealous lover

Rozdział I

Koszmary

Kolor nienawiści, pasji, zawstydzenia, niebezpieczeństwa i miłości.

Poniedziałek, 8:30

- Pan Cullen – przywitałam go chłodno, gdy mijałam jego miejsce pracy, stukając głośno obcasami po białych płytkach podłogi naszego biura.

Kiwnął raz głową w moją stronę, aby dać znać, że mnie usłyszał, zaciskając usta w wąską linię, po czym powrócił do papierów w swoich rękach, przeglądając słowa przed sobą.

W chwili, gdy miałam dotrzeć do drzwi mojego własnego biura, zawołał mnie:

- Panno Swan, chcę otrzymać ukończony raport do czasu lunchu.

Wzdrygnęłam się, zatrzymując rękę w połowie drogi do klamki.

- Żartujesz sobie – jęknęłam, zamykając oczy w irytacji. Albo naprawdę pilnie potrzebował tego raportu, albo chciał mnie piekielnie rozzłościć. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności ta druga opcja wydawała mi się bardziej prawdopodobna.

- Do lunchu, panno Swan – przypomniał mi, po czym ponownie wrócił do swoich dokumentów.

- Próbuje mnie pan wykończyć? – zasugerowałam wściekle, gdy odwróciłam się, by zmierzyć mojego kolegę gniewnym wzrokiem. Jego oczy błyszczały z zadowolenia, a ja zacisnęłam dłonie w pięści, trzymając je po bokach.

- Czy ma pani jakiś problem z terminem? – zapytał niewinnie, pochylając się nad swoim biurkiem i udając, że nie obchodziła go żadna sprzeczka, jaką mogłabym z nim przeprowadzić.

- Mam kłopoty z wieloma sprawami – poinformowałam go, nie odwracając się przed jego spojrzeniem. – Przekazał mi pan ten raport dopiero dwa dni temu i miałam go oddać jutro wieczorem. Teraz przesunął pan termin na dzisiaj rano, czyli do pory, kiedy powinnam uczestniczyć w wywiadzie, w oparciu o który miałam napisać tekst.

- Zmieniłem czas wywiadu.

Głęboko wciągnęłam powietrze, próbując się uspokoić, po czym skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Zmienił pan mój układ zajęć?

- To właśnie próbowałem pani powiedzieć.

- Bez pytania?

- Mówię pani teraz. – Uśmiechnął się anielsko. – Pani wywiad odbędzie się za... – Popatrzył szybko na swój zegarek. - ...około dwadzieścia minut. Następnie Michael pragnie wygłosić pani długą mowę na temat artykułu, który obiecała mu pani napisać. Bóg wie, z jakiego powodu. – Zaśmiał się, a ja spiorunowałam go wzrokiem raz jeszcze. – Wtedy zostanie pani, powiedzmy, jakieś dwie godziny na pisanie, po czym reportaż ma być dostarczony na moim biurku przed południem. Czy wszystko jasne, panno Swan? A może jest coś w tym planie zajęć, z czym się pani nie zgadza?

Odwróciłam się na obcasie, usiłując mieć pod kontrolą złość, która się we mnie gotowała. Może, gdybym nie musiała na niego patrzeć, byłoby mi łatwiej...?

Moje policzki były już czerwone z furii i nawet bez spoglądania mogłam stwierdzić, że jego oczy – teraz chłodne i zgorzkniałe – były wpatrzone w tył mojej głowy. Powoli rozluźniłam pięści i złapałam ucho mojej torebki.

- Artykuł będzie leżał na pańskim biurku o jedenastej – powiedziałam spokojnie. – Zamierzam zadzwonić do ludzi z wywiadu i powiedzieć, że posiadam wszystkie informacje, które są niezbędne, więc spotkanie z nimi jest niepotrzebne. Czas, który zyskam, poświęcę na pisanie dla pana i Michaela. – Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam słodko. – Czy to w porządku, panie Cullen? A może ma pan problem z moim planem zajęć?

Nie zaczekałam na jego odpowiedź, tylko weszłam do swojego biura, zatrzaskując za sobą drzwi. Kolejny dzień z niesłychanie uroczym Edwardem Cullenem we własnej osobie.

Rzuciłam moją teczkę na blat biurka i opadłam na krzesło, zamykając oczy we frustracji i opierając się wygodnie do tyłu.

On był istną makabrą.

Żyjący, oddychający koszmar – i nie było przed nim ucieczki. Kiedy dołączyłam do Twilight Ltd, powszechnie znanego jako Twilight Press, natychmiast zostaliśmy współpracownikami. Próbowałam być grzeczna i przyjazna; oferowałam mu nawet kupowanie kawy przy okazji, gdy chodziłam rano po swoją.

Wszystko, z czym się spotkałam, to wrogość i niechęć, które sprawiły, że każda myśl o zostaniu przyjaciółmi rozpłynęła się w ekspresowym tempie.

Nie zrobiłam niczego, przez co mógłby się rozzłościć. Taki po prostu był.

Nie pomagał również fakt, że był on zdumiewająco i niewiarygodnie przystojny. Kiedy na niego krzyczysz, starając się dać ujście wściekłości, którą posiadałeś, gdy nie stał przed tobą i przez cały czas przyglądasz się, jak jego ciemnozielone oczy z iskierką mocy świdrują wzrokiem twoje i jak jego kości policzkowe – napięte przez furię – stają się jeszcze bardziej widoczne i zakreślone...

Głośne pukanie do drzwi dobiegło do moich uszu jak odgłos wystrzeliwania pocisku, przez co podskoczyłam na swoim siedzeniu, tracąc balans i niechcący spadając z krzesła.

Osoba za drzwiami otworzyła je bez pozwolenia.

- Fotele służą do siedzenia na nich, panno Swan. – Niezwykle zadowolony z siebie Edward stwierdził, opierając się na ramie drzwi, z podniesionymi brwiami i zaciśniętymi ustami, próbując powstrzymać swój śmiech.

- Zaskoczył mnie pan. – Zarumieniłam się, wygładzając zmarszczki mojej spódnicy, po czym usiadłam z powrotem na siedzeniu.

- W takim razie powinienem zaskakiwać panią częściej. Nie ma pani pojęcia, jak bardzo apetycznie i kusząco wyglądają pani nogi, gdy pani spódnica jest podniesiona do ud.

Wstałam szybko, powodując, że moje krzesło przejechało po podłodze, wydając niemiły dla ucha dźwięk.

- Proszę się wynieść z mojego pokoju, panie Cullen – zażądałam, patrząc na niego nienawistnym spojrzeniem, które sprawiało, że moje oczy stawały się ciemne ze złości.

- A ja dopiero zaczynałem... - Uśmiechnął się szeroko, powoli zbliżając się do mojego biurka. – Przyszedłem wręczyć pani to. – Rzucił żółtą teczkę na blat. – Są one od Michaela Newtona. – Zaśmiał się cichutko i podszedł jeszcze bliżej. – Chociaż dostałem od niego wyraźny rozkaz, abym przedstawił go pani jako Mike'a. – Puścił do mnie oko. – Jego namiary są z tyłu teczki.

Powiedziawszy to, wyszedł z mojego biura.

Czy wspomniałam już, że Edward jest aroganckim, egoistycznym przedstawicielem rodzaju męskiego z obsesją na swoim punkcie? Połowa jego czasu jest spędzona na podziwianiu siebie samego w lustrze, a reszta na podrywaniu kobiet. Najwidoczniej osiągnął jakiś stan umysłu, który każe mu wierzyć, że każda dziewczyna, jaką spotyka, wręcz umiera, żeby pójść z nim do łóżka z powodu jego wyglądu.

Prawie wszystkie sekretarki w budynku przyznały się do uprawiania z nim seksu. Nie wiedziałam, czy to prawda i miałam szczerą nadzieję, że nigdy się nie dowiem.

Jednakże, dzielenie z nim piętra nie było najlepszą sytuacją do pozostania przy tej niewiedzy. Zawsze słyszałam jego rozmowy telefoniczne – wszystko, przez cienkie ściany dzielące pokoje – tak samo, jak on moje.

To było przez większość czasu naprawdę denerwujące – ty starasz się prowadzić ważną konwersację z twoją mamą i powiesz coś, na przykład – jak tam Phil? – a po drugiej stronie drzwi Edward odpowiada, że strasznie się cieszy z powodu mojego powrotu i obietnicy, że wynagrodzę mu podwójnie!

Chociaż ciężko cokolwiek powiedzieć na ten temat. W jednej chwili jest na ciebie wściekły, a w drugiej wyciąga jakieś banalne teksty podrywu lub komplementuje, jak kusząco wyglądasz.

Zadrżałam, podnosząc teczkę i szybko ją przeglądając. Artykuł nie wyglądał na zbyt trudny, jedynie kilkaset słów do napisania i, o ile się uda, to powinno usatysfakcjonować Michaela.

Wstałam z krzesła i podeszłam do szafki, aby wyciągnąć większą ilość papieru do drukowania. W tym samym momencie moja stopa uderzyła w nogę biurka, co spowodowało, że przewróciłam się, spadając na podłogę i rozrzucając kartki po całym pokoju.

- Cholera! – zaklęłam, próbując zignorować pulsujący ból w miejscu, gdzie się uderzyłam.

Usłyszałam czyjś śmiech z zewnątrz i jęknęłam, co stłumił dywan, na którym leżałam. Uważał za zabawny fakt, że się zraniłam?

- Stoi pan przed moimi drzwiami? – zażądałam odpowiedzi, podnosząc się z podłogi.

- Słuchanie pani jest bardzo ciekawym zajęciem – odpowiedział Edward, na co przewróciłam oczami podczas zbierania rozrzuconych papierów.

- Proszę bardzo, jeśli tego pan sobie życzy. – Zmarszczyłam usta, starając się ukryć swój uśmiech.

Podeszłam do telefonu i odwróciłam do tyłu teczkę od Michaela Newtona. Po kilku sygnałach ktoś odebrał słuchawkę.

- Cześć, czy mogę rozmawiać z Mike'iem? Tu Bella Swan. Dzwonię, żeby sprawdzić, czy ma chwilę wolnego w swoim planie zajęć, ponieważ z przyjemnością bym się z nim spotkała. Czy to możliwe, abyś wyznaczyła czas, kiedy moglibyśmy zjeść wspólnie lunch?

Na zewnątrz panowała cisza, po czym usłyszałam kroki, dzięki którym wiedziałam, że Edward dał sobie spokój z podsłuchiwaniem przez moje drzwi. Jego fotel zajęczał pod wpływem siły, z jaką na niego opadł, a po chwili – o ile dobrze usłyszałam – upuścił kartki i próbował je pozbierać, jednocześnie ignorując złość, która rosła wewnątrz niego.

Mogłam sobie wyobrazić jego twarz.

- Och, jutro brzmi cudownie! Dziękuję ci! – odpowiedziałam radośnie do sekretarki, po czym wróciłam do pisania artykułu dla Edwarda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Luiza Marie dnia Pią 18:28, 22 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
negatyw.
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: bierze się ciemność?

PostWysłany: Pon 19:11, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Podoba mi się. Temat wydaje się trochę oklepany, ale najważniejsze jest wykonanie, prawda? Bella chyba nie zrozumiała tego, że Edward ją podrywa ; D. Podziwiam Cię za to, że tłumaczysz. Raz próbowałam. Nie powiem co z tego wyszło. Od momentu tej wielkiej klapy mam ogromny szacunek do tłumaczy xd. A w tym opowiadaniu podoba mi się typowa dla Belli niezdarność. Wbrew pozorom nie w każdej twórczości jest to dobrze przedstawione. Tylko co jakiś czas się potknie. A tu widać to doskonale. W tym miejscu należy pogratulować autorce.
Ja tu będę rozmyślać co wydarzy się na randce z Newtonem, a ty proszę, tłumacz dalej.
Pozdrawiam,
negatyw.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cicha
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:30, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Chociaż jest to kolejne opowiadanie, które czytałam o biurowej tematyce, bardzo przypadło mi do gustu. Lekko i przyjemnie się je czyta, w jednym rozdziale dość szczegółowo opisane są relacje między głównymi bohaterami. Szalenie spodobała mi się Bella - urocza łamaga obdarzona ironicznym humorem. Wydaje się taka niewinna i naiwna, jakby nie wierzyła, że niektórzy ludzie są po prostu z natury wredni. Edward podobał mi się mniej - oklepana wersja powtarzająca się w wielu opowiadaniach, mam więc nadzieję, że w dalszych rozdziałach bliżej poznamy tego bohatera.
Oczywiście ogromne gratulacje za fakt, że zabrałaś się za tłumaczenie. Sama nigdy tego nie robilam i nie wydaje mi się, abym w najbliższym czasie miała zakosztować tej rozrywki.
Cóż, nie wiem, czy tłumaczom życzy się weny, ciepliwości przy angielskich idiomach czy jeszcze czegoś innego. Niemniej jednak pozostanę przy cierpliwości.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Pon 20:42, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Przeczytałam i spodobało mi się. Kojarzy mi się trochę z TO, a już za nim tęsknie, bo tłumaczenie skończone, więc z chęcią poczytam coś o choć trochę podobnej tematyce.

W akcji najbardziej podoba mi się Bella. Nie wydaje się ciotą, która nie potrafi kogoś obrazić czy zdenerwować. Zgodzę się z poprzedniczką, że niezdarność też jest przedstawiona w ciekawy sposób. Jestem zdecydowanie na tak. Zobaczymy, co wyjdzie z randki Belli z Newtonem. Na pewno będzie ciekawie. Mam nadzieję, że zobaczymy wściekłego Edwarda.

Pozdrawiam i życzę weny,
Paramox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 21:22, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Ach, wiedziałam, że wszyscy przyczepią się do wątku TO. Jednak myślę, że sytuacja szef_sekretarka jest teraz na topie. I powiem, że chyba nigdy mnie to nie znudzi. Jedyne co mnie zaskoczyło, to tytuł opowiadania i Twilight Press... Cóż, mówię ogólne TAK, bo zaciekawiła mnie fabuła.
Powodzenia w tłumaczeniu, czekam na kolejny rozdział:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jealous lover
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:30, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Jako beta - też się wypowiem, ale jeśli pozwolisz - tylko na temat czysto "około fabułowy".
Ja lubię takie humany, bo - chociaż tak jak powiedziały moje poprzedniczki - jest to temat troszkę oklepany to opowiadanie napisane jest w dobry sposób, taki, który wciąga i nie męczy. Ta Bella mi się podoba - nie jest zbyt podobna do tej z Sagi, ale ma niektóre cechy "tamtej" uświadamiające, że nie tylko imię jest zbliżone do postaci Meyer. Co do Edwarda - pozwolę się jego postaci rozwinąć - ach, jaka ja łaskawa - i zobaczymy, co będzie dalej.
Siły, byś wytrwała przy tym tłumaczeniu,
j. lover


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Wto 13:50, 05 Sty 2010 Powrót do góry

Przeczytałam i mogę przyznać, że twoje tłumaczenia jak i ff jest całkiem fajny, dlatego na pewno będę czytać. Przyznam, że lubię ff opisujące relacje Belli i Edwarda jako sekretarka - szef ;) Opowiadania o tej tematyce przeważnie są ciekawe ;)
Czekam na następny rozdział.
Życzę czasu do tłumaczenia.
Pozdrawiam ;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 14:48, 05 Sty 2010 Powrót do góry

hm, kiedy zobaczyłam w twoim podpisie Red - myślałam, że uderzasz w kolorki i to następny twój ff... ale skoro tłumaczenie - czytam grzecznie...
hm, jako do tłumacza nie mam zastrzeżeń - jedynie tematyka mnie nieco znudziła, bo przypomina mi to The office i Asystentkę... no ale doczytamy do końca, bo drogi rozwoju moga być przecież różne....

zobaczymy jak to autorka rozwinie - skoro to tłumaczysz mam jak największe nadzieje :)

na razie życzę czasu do tłumaczenia, bo jest on chyba najważniejszy w tej chwili :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Luiza Marie
Wilkołak



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:12, 05 Sty 2010 Powrót do góry

Dziękuję wszystkim za komentarze :). Chciałam tylko wyjaśnić jedną kwestię - Bella nie jest podwładną Edwarda, a jego współpracowniczką. Nie jest to więc jeden z fanfików podobnych do TO. Kolejny rozdział powinien pojawić się przed końcem tego tygodnia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Wto 21:48, 05 Sty 2010 Powrót do góry

Widzę, że coraz więcej osób tłumaczy :) I dobrze. A że sama się za to ostatnio wzięłam, stwierdziłam, że przeczytam twoje.
Cóż, jak na razie nie można dużo powiedzieć. Wierzę ci jednak na słowo, że to nie będzie podobne do TO.
Zgrzytów w sumie żadnych nie znalazłam, starasz się dbać o estetykę tekstu, w końcu betą jesteś, więc masz to we krwi :)

Na pewno zajrzę jak dodasz kolejną część a wtedy spróbuję skomentować bardziej należycie ;)

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:00, 06 Sty 2010 Powrót do góry

Podobają mi się bardzo tłumaczenie, jak i tematyka Kwadratowy
Naprawdę, podziwiam wszystkie osoby które zdobywają się na to żeby cokolwiek tłumaczyć.
Dla mnie to czarna magia, więc chylę czoło dla wszystkich którzy to robią :)
Czyta się naprawdę fajnie, i myślę że będzie coraz ciekawiej.

Życzę cierpliwości w tłumaczeniu, i jak najwięcej czasu.
Pozdrawiam, i czekam na kolejny rozdział :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 19:16, 07 Sty 2010 Powrót do góry

Dobra, ja nie będę owijać w bawełnę, walnę wprost, jak mam to w zwyczaju.
Nie podoba mi się. Idiotyczne kłótnie o byle co. Ahh, jak miło podokuczać i pomęczyć inne osoby... Jak dla mnie to jest psychiczne. Albo typowe wyrafinowanie: "Wkurza mnie, a ja będę dla niego supermiła". Niee, to nie dla mnie.
ponadto:
Cytat:
- Och, jutro brzmi cudownie! Dziękuję ci! – odpowiedziałam radośnie do sekretarki, po czym wróciłam do pisania artykułu dla Edwarda.

eee... o co kaman?
No, nieważne zresztą. Jestem na nie, ale chyba jako jedyna z komentujących.
W każdym razie życzę cierpliwości do tłumaczenia;)
pozdrawiam
czarny_anioł


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aliss. dnia Czw 19:17, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
scrittore
Człowiek



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Sob 11:44, 16 Sty 2010 Powrót do góry

Rozdział bardzo ciekawy, niestety dużo do komentowania tu nie ma.
Nie podobało mi się to z Mike'm To było strasznie sztuczne. A może to tylko ja tak mówię bo nie znoszę Mika ? Cool Moim zdaniem Edka pociąga Bells, i to takie dziecięce zaloty jak w sk8ter boy Very Happy
No, mam nadzieję, że rozdziały będą dodawane regularnie, chociaż rozumiem, że takie tłumaczenie wymaga czasu. Sama jestem w tym beznadziejna Laughing

Duuużo czasu i chęci

Pozdrawiam:
scrittore


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Luiza Marie
Wilkołak



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:27, 22 Sty 2010 Powrót do góry

Przepraszam za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale najpierw nie miałam na to w ogóle czasu (próbne egzaminy itd.), a kiedy w końcu przetłumaczyłam i wysłałam do sprawdzenia mojej becie, ta nie odpowiadała. Stwierdziłam więc, że na razie dodam wersję bb (before beta :D) i będę się modlić, że mnie za to nie zabijecie, a następnie, kiedy już dostanę odpowiedź, zedytuję. Chciałabym się jeszcze tylko usprawiedliwić, dlaczego akurat to fanfiction - po pierwsze: język jest dosyć prosty, więc nie powinnam go sknocić, a po drugie: uwielbiam sytuacje, w których na pozór wszystko wydaje się oczywiste. Niedomówienia, uprzedzenia i, przede wszystkim, dziecinność dorosłych. Wiem, że niektóre momenty (a nawet wiele!) z książek nie są dokładnym odzwierciedleniem codziennego życia, ale jedno, czego się nauczyłam to to, że nawet dojrzali i szanowani ludzie robią rzeczy śmieszne oraz niewytłumaczalne, o których nawet by nie pomyśleli, gdyby popatrzyli na coś z dystansu. Przepraszam za tą dłuuugą wypowiedź, o ile nadal tu jesteście i życzę Wam miłego czytania!

EDIT: Jest to wersja poprawiona przez Lilyanne, której bardzo dziękuję :).

Rozdział II

Lunch z Mike'iem i zły Edward

Wtorek, 8:30

Winda wydała charakterystyczny dźwięk, informując mnie, że dotarłam na piętro dwunaste. Wzięłam głęboki wdech, by przygotować się na kolejny dzień spędzony z Edwardem Cullenem.

- Ona nie jest tobą zainteresowana. A teraz wyjdź, proszę. – Usłyszałam, jak ktoś mówi, a raczej żąda.

- Zadzwoniła do mojej sekretarki, żeby zaplanować spotkanie podczas lunchu. Czy potrzebujesz bardziej oczywistego dowodu?

O nie... Przełknęłam ślinę, zagryzając wargę. Z urywków rozmowy łatwo było zgadnąć, przez kogo była ona prowadzona.

Dla mnie jasnym był fakt, że zadzwoniłam do Mike'a tylko po to, aby wkurzyć Edwarda, ale mój plan okazał się być niewypałem.

Zapomniałam, że faktycznie musiałam iść na spotkanie, żeby zdenerwować mojego współpracownika.

- Mimo że kocham was obu, naprawdę nie musicie o mnie walczyć. – Dogryzłam im, informując o swojej obecności.

Ich reakcje były tak skrajne, że wydawało się to niemal komiczne. Wyraz twarzy Edwarda przedstawiał zaskoczenie bliskie szoku, a już po chwili jego oczy zaszkliły się, zmieniając swoje oblicze na pełne chłodu. Opadł na fotel, ręce skrzyżował na piersi – prezentując postawę napiętą, sztywną i pełną złości.

Oczy Mike'a rozjaśniały, kiedy napotkały moje spojrzenie, a on sam oparł się bardziej na biurku Edwarda, całkowicie się od niego odwracając.

Był naprawdę słodki – a'la malutki, blondwłosy i niebieskooki chłopczyk, czyli zupełnie nie mój typ. Dodatkowo po sposobie, w jaki jego oczy świdrowały mnie wzrokiem, wiedziałam, że całkiem szybko stanie się dla mnie kimś bardzo irytującym.

- Cześć, Isabello. – Uśmiechnął się zuchwale, a ja nie wysiliłam się, by go poprawić.

- Prawie skończyłam dla ciebie artykuł, więc przyniosę go do twojego biura przed końcem dnia – powiedziawszy to, zaczęłam iść w stronę drzwi do mojego pokoju.

- Świetnie. – Znów się uśmiechnął, podążając za mną. Zatrzymałam się tuż przed drzwiami i mogłam poczuć na sobie wzrok Edwarda.

- A tak w ogóle, to co dzisiaj robisz? Nie masz pracy albo tekstów do sprawdzenia? – zapytałam, starając się brzmieć w miarę przyjaźnie.

- Nie, jestem zupełnie wolny. Pomyślałem, że może – przerwał, rumieniąc się lekko – moglibyśmy pójść razem na ten lunch.

Słysząc to, wzdrygnęłam się w myślach, a kątem oka zauważyłam Edwarda śledzącego każdy mój ruch poprzez odbicie w szkle okien.

- Pewnie. – Uśmiechnęłam się ciepło. – Ale najpierw muszę napisać jakąś część tego tekstu. Co powiesz na to, żebym zadzwoniła do ciebie, gdy skończę? – Uważałam z moimi słowami, tak, abym musiała spędzić z nim jak najmniej czasu. Na szczęście niczego nie zauważył i uśmiechnął się do mnie ochoczo.

- Oczywiście, dziękuję!

- W porządku, w takim razie do zobaczenia później!

- Do później, Isabello! – Pomachał mi, zanim wszedł do windy.

- Bello! – Edward ryknął w jego stronę, a ja odwróciłam się do niego oszołomiona.

- Co z tobą jest, do cholery? – spytałam, oparłszy się o framugę drzwi.

- On jest płytki.

- Ty też.

Gdy to usłyszał, przymrużył oczy, patrząc na mnie wściekle.

- Myślałem, że stać cię na więcej.

- Tak... – powiedziałam, śmiejąc się. – Tak, właśnie widzę. – Zaśmiałam się głośniej, odwracając się od niego i otwierając drzwi. Zamknęłam je mu przed nosem, wciąż chichocząc.

- Co? – Edward wszedł do mojego gabinetu, podczas gdy ja, nieustannie się śmiejąc, usiadłam na fotelu. Podszedł do biurka tak, że stał na wprost mnie. Mogłam dostrzec ogień w jego oczach.

- Panno Swan, byłbym bardzo wdzięczny, gdyby przestała się pani ze mnie naśmiewać – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Wyjaśnij. Teraz.

Przestałam chichotać i poprawiłam się na siedzeniu, po czym wskazałam na niego oskarżycielsko.

- Jesteś zazdrosny.

Po chwili ciszy, w końcu odpowiedział:

- Mylisz się. – Jego głos był bardzo cichy.

- Ona nie jest tobą zainteresowana. – Usiłowałam go naśladować, na co jego spojrzenie przeniknęło chłodem. – Jesteś zazdrosny o to, że zgodziłam się pójść na randkę z kimś, kto nie jest tobą. – Zachichotawszy raz jeszcze, przybrałam poważną minę. – A teraz, przykro mi pana rozczarować, panie Cullen, ale naprawdę mam dużo pracy do zrobienia i byłabym bardzo wdzięczna, gdyby wyszedł pan z mojego gabinetu. Pomimo faktu, jak bardzo lubię pańskie towarzystwo – powiedziałam sarkastycznie – sądzę, że będę musiała sobie chwilowo poradzić bez tego zaszczytu.

- Na podstawie czego sądziła pani, że zamierzam tu zostać? – odparował, a ja przewróciłam oczami, ignorując go i wróciłam do swoich dokumentów.

- Do widzenia, panie Cullen.

- Mam dla pani kolejny artykuł do napisania.

- Nie mam czasu, a teraz do widzenia.

- Mam dla pani kolejny artykuł – powtórzył i domyśliłam się, że sobie nie odpuści.

- Jeśli zamierzasz zbombardować mnie pracą tak, abym nie mogła pójść na swoją randkę, – powiedziałam, akcentując słowo "randka" – to robisz to w zły sposób.

- Nie zamierzam cię powstrzymać – wysyczał – ale ten artykuł musi zostać napisany.

- W takim razie zostaw go w mojej szafce - popatrzę na niego, gdy będę mieć czas.

- Dziękuję. To naprawdę wiele by dla mnie znaczyło, gdybyś mogła go napisać.

Popatrzyłam na niego zaskoczona.

Czy Edward Cullen był dla mnie... miły?

- To tylko pięć tysięcy słów, więc sądzę, że będzie to dla ciebie łatwe. Dzięki, Bella, mam u ciebie dług. – Uśmiechnął się, po czym wyszedł z pomieszczenia.

- Dla ciebie Isabella! – zawołałam.

Chyba jednak nie. Dla Matthew, Mike'a, czy jak mu tam, miał być na trzysta. Maksimum!

Dlaczego w ogóle z nim pracuję?

No tak, ponieważ potrzebuję pieniędzy.

Cudownie.

Odkąd moja mama ponownie wyszła za mąż, moja przyszłość nie pisała się jako świetlana. Ukończyłam szkołę, później otrzymałam dyplom z przyzwoitą oceną, znalazłam dla siebie małe mieszkanie, ale od początku wiedziałam, że zaraz po studiach będę musiała zacząć się sama utrzymywać.

Od tego czasu moje życie przedstawiało się w schemacie – praca, praca, praca oraz – no tak! – jeszcze raz praca.
Moja mama ledwo opłacała swoje rachunki, a z tatą na innym kontynencie nie było szansy, by do siebie wrócili. Teraz miała nowego partnera – Phila. To naprawdę miły gość. Trochę za głośny i odrobinę za dużo jadł, ale przynajmniej pilnował mamę.

Westchnęłam, wyrzucając wiórki z ołówka do kosza. Miałam nadzieję, że mój plan się powiedzie i kiedy będę miała wystarczającą ilość pieniędzy, opuszczę tę pracę, by znaleźć jakąś inną – z ludźmi, którzy naprawdę docenią to, co robię.

Ktoś zapukał do moich drzwi, a ja odpowiedziałam, nie podnosząc wzroku znad kartek papieru:

- Proszę wejść.

Drzwi otworzyły się, a potem zamknęły.

- Chciałem tylko pożyczyć trochę papieru do drukowania – oznajmił ostrożnie Edward.

- Rozgość się. – Wskazałam na szafkę, nie patrząc w jego stronę.

Wróciłam do pracy przeglądając artykuł, który miałam poprawić. Zobaczyłam, że prawie każde zdanie wymagało zmiany, więc wyciągnęłam marker i zaczęłam podkreślać błędy. Gdy czytałam dalej, zauważyłam kolejne zdanie pozbawione sensu, a potem kolejne i... kolejne.

- Kto to napisał, panie Cullen? – zapytałam, w końcu na niego spoglądając. Był niezwykle zaabsorbowany przez dwa rodzaje papieru – biały i kremowy.

- Hm?

- Artykuł. – Pomachałam kartkami. – Kto go napisał?

- Nowicjusz z piętra czwartego. Najwidoczniej było to przeznaczone na stronę dwudziestą i dwudziestą pierwszą, jeśli to cokolwiek tłumaczy. – Wzruszył ramionami, odwracając się do szafki. Zmarszczyłam brwi, powracając do tekstu.

Ostatnio widziano psa koło ronda, które jest koło poczty, która znajduje się koło autostrady.

Jak dużo razy jakaś osoba jest w stanie użyć słowa "koło"?!

Jeśli widziałeś brązowego psa z białymi plamkami, który śmieje się i szczerzy zęby w uśmiechu, gdy na niego popatrzysz, zadzwoń pod ten numer.

On się uśmiecha? Odkąd psy się uśmiechają?

- Czy pies potrafi się śmiać, panie Cullen? – zapytałam go, znów podnosząc wzrok znad kartek, ale on nie patrzył już na pliki papierów, tylko na... moje nogi.

Wzięłam z biurka gumkę do mazania i rzuciłam nią w jego głowę.

- Au! – krzyknął, przewracając się do tyłu i upuszczając wszystkie papiery.

- Wynoś się z mojego gabinetu. – Westchnęłam, opierając się i wskazując palcem na drzwi.

- Nie wziąłem kartek!

- A co ty na to, żebyś mi powiedział, który rodzaj jest ci potrzebny, a ja przyniosę ci go sama? W ten sposób nie będę musiała spędzać z tobą tyle czasu!

Spiorunował mnie spojrzeniem, po czym zamknął szafkę.

- Skoro jestem aż takim kłopotem, dlaczego w ogóle tutaj pracujesz?

- To nie jest twój interes – odpowiedziałam ze złością i pozbierałam rozrzucone kartki.

- Czy wiesz, że kiedy schylasz się ten sposób... – jego ton drastycznie się zmienił.

- Przestaniesz?! – wrzasnęłam, prostując się. – Skończ z tymi insynuacjami i flirtowaniem! - Podniosłam ręce ponad głowę. Nie mogłam nie zauważyć, jak jego włosy lśniły na słońcu. – Nie lubię cię! Zwłaszcza wtedy, gdy na mnie krzyczysz, później dajesz mi śmiesznie długi tekst do napisania z absurdalnie krótkim czasem na to, a następnie mówisz, jak świetnie wyglądają moje nogi!

Cofnął się ode mnie, a ja odwróciłam się od niego.

- Powiem to jeszcze raz. Wynoś się z mojego biura.

- Nie.

Wokół panowała cisza, a ja spojrzałam na niego, zszokowana.

- Żartujesz sobie?

- Pani nie rozumie mnie, panno Swan. Cóż, ja nie rozumiem pani.

- Nie chcę, żebyś mnie rozumiał. Po prostu wyjdź z mojego biura, do cholery!

Jego ręka błyskawicznie uchwyciła mój nadgarstek, a jego oczy pociemniały.

- Jak śmiesz tak do mnie mówić?

- Zabierz ode mnie swoje ręce – zagroziłam.

Jego oczy – ciemne jak noc – na chwilę spotkały moje i jego ucisk od razu zelżał.

- Przepraszam.

Wyszedł z mojego biura, pozostawiając mnie samą w morzu białych i kremowych kartek.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Luiza Marie dnia Nie 20:06, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pią 20:21, 22 Sty 2010 Powrót do góry

Cytat:
- Ona nie jest w tobie zainteresowana.


Ona nie jest tobą zainteresowana, lub
Ona nie jest w tobie zakochana

Zdecydowanie lepiej brzmią te zwroty, bo pierwotne zdanie jest, delikatnie mówiąc, do kitu. Lubię dokładnie tą Bellę: zdecydowana, chłodna, złośliwa i starająca się odeprzeć ataki Edwarda. A co do samego mężczyzny: jest zazdrosny. Sama rozmowa o Mike'u mówi sama za siebie.

Dziękuje za nowy rozdział, naczekałam się, oj naczekałam, ale warto było.
Powodzenia z kolejnym rozdziałem,
pzdr:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 19:56, 23 Sty 2010 Powrót do góry

cóż... całkiem ciekawy rozdział...
podoba mi się ta agresja i niezrozumienie z obu stron - bawi też trochę, że Bella zachowuje się jak dziecko i umawia z Mikiem, żeby zrobić Edwardowi na złość - żeby jej tylko nie musiał potem bronić przed niechcianym adoratorem...

przyznam, że ciut się to różni od The Office czy Asystentki... zobaczymy jeszcze jak się to rozwinie, bo Edward zdaje się mieć problemy z kontrolą własnych emocji...

do następnego, dziękuję za tłumaczenie :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cicha
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:33, 24 Sty 2010 Powrót do góry

Obiecałam sobie śledzić to opowiadanie, jednak góra zaliczeń w szkole skutecznie uniemożliwiła mi przeczytanie tego rozdziału wcześniej.
Trafiłam tutaj ponownie dzisiaj, przeczytałam i zamierzam skomentować.

Od razu zauważyłam, że tekst jest urzymany w tym samym, zabawnym tonie, który spodobał mi się w pierwszysm rozdziale.
Jest to tłumaczenie, więc nie mogę krytykować cię za fabułę, bohaterów i relacje między nimi, a także wiele innych rzeczy, bo władza nad tymi elementami leży tylko i wyłącznie w rękach autora. Zadaniem tłumacza jest jedynie przełożenie czyjegoś pomysłu na inny język w ciekawy i poprawny sposób.
Nie mam co do twojej pracy żadnych zastrzerzeń, więc na tym powinna się zakończyć moje wypowiedź, jednak nie mogę się powstrzymać przed skomentowaniem akcji. (Właśnie dlatego ciężko mi się ocenia tłumaczenia - nie potrafię do konca rozdzielić pracy autorki i tłumacza.)

Uwielbiam takie kłótnie między współpracownikami, jaką miałam okazję przed chwilą czytać. Zawsze w czasie takich konfliktów zbyt ostro reagujemy na czyjeś słowa, chociaż nie są wyjtkowo obraźliwe.
Dlatego też bardzo podoba mi się zachowanie Belli - zirytowanej, wkurzonej na Edwarda, przez co wydaje się zachowywać jak naburmuszone małe dziecko.
W jej postępowaniu nie podoba mi się tylko ta randka z Mike'm. Moim zdaniem jest to przesadnie dziecinne i nie pasuje mi do złośliwej wobec Edwarda i pomysłowej Belli.

Tradycyjnie życzę weny, czasu i chęci do tłumaczenia, a także cierpliwości do bohaterów
Cicha


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cicha dnia Nie 14:36, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
scrittore
Człowiek



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Pią 15:06, 05 Lut 2010 Powrót do góry

Nie wiem jakim cudem ale dopiero dzisiaj skapnęłam się iż jest nowy czerwony rozdział! Wiem, skandal, ale teraz to nadrobię.

Nadal trzymam się założenia, że Edwarda pociąga Bells. To poprostu widać i tyle xD I nadal uważam, że to tylko takie dziecięce zaloty E jak w sk8ter boi ; D Nie żeby to był jakiś problem czy coś. Bardzo lubię sk8ter boi :D Hmmm... lubię taką Bellę. W większości ff-ów odrazu buja się w E i wielkie love. A ta B ma harakter i temperament. No cóż... za długi komentarz to nie jest ale jakoś nie mam w tej chwili do tego głowy. *skrucha*

Czasu, czasu, czasu i chęci. I weny.

Pozdrawiam:
scrittore.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Wto 16:48, 09 Lut 2010 Powrót do góry

Czasami mam ochotę walnąć się za to, że tak często zaniedbuję opowiadania, które lubię. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mogłaś pomyśleć, że mi się nie podoba i uciekłam, jednak tak nie jest.

Po pierwszym rozdziale nie wiedziałam za bardzo, czego się spodziewać, nawet porównałam to niesłusznie do innego tłumaczenia. Nie oszukujmy się, to opowiadanie głównie opiera się na relacjach Belli i Edwarda. Te stosunku mają trochę śmieszną postać, ale są dobrze opisane. Przyznam, że ten FF jest oryginalny, inny. Ich zaczepki, odzywki są naprawdę świetne. Nie czytałam oryginału i nie zamierzam, bo świetnie tłumaczysz, ale wnioskuję, że to całe robienie sobie na złość przejdzie na 'wyższy poziom'. Sądzę tak, bo o ile na początku był to sarkazm, teraz pojawiają się działania sekretnego planu, aby wzbudzić zazdrość w drugiej osobie. Swoją drogą to czemu wszyscy czepiają się Mike'a? Jestem bardzo ciekawa dalszym rozwojem sytuacji. Jak już wspomniałam, tłumaczenie jest naprawdę dobre i gdyby nie ta literka T, to nie domyśliłabym się, że to opowiadanie nie zostało zapisane w języku polskim.

Pozdrawiam,
paramox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fresz
Gość






PostWysłany: Sob 10:07, 27 Mar 2010 Powrót do góry

Muszę Ci powiedzieć, że swego czasu zainteresowałam się tym opowiadaniem, ale nie zwróciłam na nie większej uwagi. Przeczytałam pierwszy rozdział. Jednak przyjemniej jest przeczytać to w naszym rodzimym języku.
Nie czytałam żadnego opowiadania o podobnej tematyce, więc nie mam do czego porównywać. Podoba mi się, nawet bardzo. Te pełne ironii dialogi... Miodzio Wink
Masz, nawet w przekładzie, ciekawy styl. Mimo wszystko, trzeba mieć smykałkę do pisania nawet przy tłumaczeniach, bo wtedy dialogi nie wychodzą takie oschłe, a opisy stają się plastyczne...
Życzę czasu i chęci Wink
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin