FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Skrzypaczka [OOC/AH/+18/EPOV][NZ] Na rozdział zapraszam 1.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 21:29, 19 Gru 2009 Powrót do góry

to była chyba najdłuższa scena miłosna jakiej świadkiem byłam... świadkiem niemym, który nie potrafi wykrztusić z siebie ani słowa... dalej jestem pod wrażeniem, więc nie licz na coś konstruktywnego z mojej strony...

niesamowity klimat... spokój a zarazem namiętność... zamęt, ale w pełni zharmonizowany... (co ja piszę?! zharmonizowany zamęt?)... ale tak czuję... taki oksymoron mi wyszedł... ale cóż... nie jestem do końca przekonana czy to opowiadanie można od tak bezczelnie zaliczyć do prozy... tyle tu porównań... melodii i zmiennego rytmu, który oddaje to co się dzieje... tyle emocji, które bombardują cię każdym słowem, wypowiedzianym i nie... a może tymi niewypowiedzianymi bardziej...

mam jakieś dziwne wrażenie, że mogłabym to porównać tylko do jakiejś symfonii (chyba zacznę szukać takiej, która oddałaby wszystko co czuję)

wciąż pod wrażeniem

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Taka_Ja
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:33, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Na początku podziękuję za zawiadomienie o kolejnym rozdziale :* Kiedy je dostałam, właśnie kończyłam już czytać Smile
Przydałoby się trochę ochłonąć po dosłownie przepełnionym do granic różnymi odcieniami emocji i namiętnością tekście.
To był niezwykłe. Cała gama skrajnych uczuć i piękna, pełna miłość Edwarda to miód na moje czytelnicze oczy.
Niektóre momenty były wprost przepiękne. Ogrom zmysłowości i pragnień, przenikające się ciało i przesycona niezwykłością muzyki dusza.
Dobrze opracowana i przemyślana, dopasowana do charakterystyki postaci scena miłosna.
Ta muzyka tkwiąca w obojgu bohaterach i sposób zaznaczania jej obecności w fabule całkowicie mnie zaczarowują. Jestem tą harmonią kompletnie urzeczona.
Wspaniale napisany tekst, poprawną polszczyzną. Złożone prawidłowo zdania, dozowanie i wykorzystywanie we właściwych miejscach środków wyrazu, świetne proporcje i styl.

Juliette22 - cóż tu jeszcze dodać... czekam nieciepliwie na dalszy rozwój wydarzeń, serdecznie pozdrawiam i dziękuję za tę chwilę czystej przyjemności czytania Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandwich
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:39, 19 Gru 2009 Powrót do góry

I mamy happy end :D
Myslałam, że dłużej to potrwa, tzn. rozkwit uczuć Edwarda. Niby nie było to krótko, bo w treści jest opisany długi czas, ale to wszystko dzieje się w jednym rozdziale i stąd uczucie pośpiechu i pędzącej akcji.
Na prawdę nie mam pojęcia, co wymyślisz dalej. Przeważnie historie kończą się właśnie taką akcją, a tutaj mamy wyznania i konsumpcję związku już w trzecim rozdziale.
Podoba mi się ten rozdział. Opis sceny jest ciepły i zarazem namiętny, ale nic nie poradzę na to, iż czuję niedosyt. Może to skutek tego, że nie widzę ciągu dalszego, nie czuję napięcia i wyczekiwania co dalej.
W każdym razie, uznania za styl i umiejętność oddawania emocji. To nie jest graficzny opis sceny erotycznej, tutaj wylewają się uczucia - PIEKNIE.

Wypatruję niecierpliwie kolejnego odcinka, bo intryguje mnie jednak, jak to dalej sie potoczy :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
carooline.
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Maj 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: krk.

PostWysłany: Sob 21:42, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Wow. Droga Juliette22 mój mózg zapewne przypomina teraz galaretowatą papkę.
Jednym zdaniem: To było piękne.! Piszesz świetnie, lekko, bardzo przyjemnie się czyta. Masz zaj***sty dar do przelewania emocji, uczuć na kartkę (stronę). Aha, szczerze mówiąc zdziwiła mnie przemiana Edward, znaczy wiedziałam, że będzie love, ale nie myślałam, że tak szybko się to potoczy.

W każdym razie cgolernie mi się podobało i niecierpliwie czekam na nastepny rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Sob 22:41, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Juliette22, to było...
WOW!!!
Brak mi słów... Po prostu.... To było niesamowite... Czytałam wiele opowiadań, ale w niewielkim ich procencie występowały tak ślicznie opisane sceny, jak Twoje. Sposób w jaki Edward dojrzewa i otwiera się na miłość do Belli, a następnie jak gra dla niej, jak uprawiają miłość... Po prostu zapiera mi dech. Piszesz świetnie i bardzo obrazowo, za co Ci chwała :* :D Nie jestem w stanie napisać nic bardziej konstruktywnego obecnie... Inaczej wszystko wyszłoby mi tak chaotycznie, jak mało kiedy. Wzbudziłaś we mnie cała gamę uczuć i zagrałaś na niej idealnie. Zastosowałaś złoty środek opisów i przeżyć bohaterów, w każdym z tych trzech rozdziałów. Chylę czoła.
Niepokoi mnie tylko jedno zdanie...
Juliette22 napisał:
Klawisze z kości słoniowej wprawiały wesoło w ruch młoteczki, a te uderzając w struny wydawały z siebie dźwięki miłości. Każdy dzień, który z nią spędziłem, te chwile z nią, były najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Mam nadzieję, że nie uśmiercisz ani Belli, ani Edwarda inaczej to będzie dla mnie załamka ;( Powołam się na moją romantyczną połowę i apeluję gorąco o HE :D Wiem, że niektórzy powiedzą, iż to oklepane... ale ja i tak jestem za HE! Zawsze :D Jednak wola autora to świętość;D

Jeszcze raz gorąco dziękuję Ci za "Skrzypaczkę" i czekam (nie)cierpliwie na kolejny rozdział :D
Weny i czasu życzę Wink

Ściskam :) :**

Yve


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 22:54, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Wow, premiera i już 5 komentarzy? Embarassed
Tu was mam moje wierne Czytelniczki :D
Nie powiem co będzie dalej... ale będzie się działo :)

kirke cieszę się, że to wszystko wyłapałaś. Na razie stawiam na te niewypowiedziane słowa i ograniczam dialogi.
Taka_Ja nie ma za co, to ja dziękuję …
sandwich to nie jest „end”, powiedziałabym że początek....
carooline. dziękuję za komentarz! Czy szybko? Hmm ostrzegałam, że poślizgi w czasie będą.
Yvette89 :) nie mam pojęcia czy będzie HE lub nieHE Wink poczekamy zobaczymy co się wyskrobie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 23:11, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Zdawało mi się, ze ta cisza trwa wiecznie


że
Chyba jeszcze jakiś błąd by się znalazł, ale niespecjalnie chce mi się szukać.

Dobra, to może i ja coś napiszę. Tak jak Yve nie należę do osób cierpliwych, ale staram się jak mogę, aby grzecznie czekać, bez marudzenia. Co do HE również zgadzam się z Yve (bo my bratnie dusze chyba jesteśmy). Nie chciałabym, aby Bella umarła. Z jednej strony takie zakończenie na dłużej zapadłoby w pamięć, ale z drugiej pozostałaby tęsknota i żal, bo zakończyłaś to tak a nie inaczej.
Co do samego rozdziału... nic, tylko WOW. Seks opisałaś rewelacyjnie. Było to namiętne, słodkie, romantyczne, bez wulgarności. Życzę, aby dalsze rozdziały były napisane w tym samym stylu, żebym mogła zbierać szczękę z podłogi. A nie często się to zdarza. Laughing


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 23:16, 19 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
villemo
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic

PostWysłany: Nie 8:18, 20 Gru 2009 Powrót do góry

To była najpiękniejsza, najlepsza, najardziej romantyczna i najlepiej opisana scena "łóżkowa" jaka kiedykolwiek miałam okazję czytać. Aż czułam te emocje jakie przeżywali bohaterowie. Mogę określić ten rozdział jako: Cudo, przez duże C. Pięknie opisujesz emocje bohaterów i ich relacje.
Dziękuję, pozdrawiam i weny życzę.
A i Wesołych Świąt;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
chocolate_maggie
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Forks

PostWysłany: Nie 15:46, 20 Gru 2009 Powrót do góry

Fajnie...chociaż szybko poszło...
Trochę szkoda, że zrobiłaś z niej dziewice....jakoś nie zbyt mi się to spodobało...
Jak już wcześniej wspomniałam, wydaje mi się, że mogłaś treść zawartą w 3 rozdziałach, "rozłożyć" na o wiele więcej, i wtedy dokładniej opisać tą "przemianę" Edwarda. Zresztą ona też wydała mi się nie do końca przemyślana, bo w końcu Edward to jak sama go określiłaś; Playboy i z reguły źle traktował ludzi, a przede wszystkim kobiety i nie wierzę, że jak jakąś przeleciał i już ją miał gdzieś, to nie zdarzyło się tak, że ona akurat chciała czegoś więcej. Może nawet miłości, i nie wierzę że nie czuła się wtedy zraniona itp.
I dlatego dziwi mnie, że akurat skrzywdzeniem Belli, aż tak się przejął.....chociaż może było to spowodowane tą nadwrażliwością Bells itp?
Nie wiem, ale i tak było dobrze ;p
I muszę się zgodzić z osobą komentującą przede mną, że scena łóżkowa w twoim opowiadaniu była chyba jedną z lepszych jakie przeczytałam Wink
Weny !! I wesołych świąt!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 16:20, 20 Gru 2009 Powrót do góry

:* dla komentujących love

Cóż jak już wspominałam w komentarzu – który musiałam skasować... Wiem, że możecie czuć mały niedosyt, nad pewnymi tematami można by było się rozwodzić godzinami. Powtarzam więc iż to jest opowiadanie z punktu widzenia Edwarda, a faceci z reguły nie roztrząsają pewnych spraw – to moje osobiste zdanie.
Czemu przejął się akurat Bellą? Myślę, że ten wątek jest dobrze opisany. Rosalie się nie przejmowała bo sama traktowała to jak zabawę, Alice nic nie dostała, więc nie mogła czuć się pokrzywdzona. Z Bellą było inaczej, zakochała się w nim jako nastolatka i czekała na niego. Wybaczcie że zrobiłam ją taką strachliwą i wrażliwą dziewicą - dlatego uciekła, a potem cierpliwie czekała aż Edward przyzna się do uczucia – ponieważ taka pasowała mi do „roli”. Przemiana Edwarda, czemu się przejął? Bo widział jaka zmiana zaszła w Belli. Pamiętał jej grę z castingu i prób, a po incydencie w mieszkaniu zmieniła się tak bardzo, że dało się to odczuć zwłaszcza w jej grze. Wcześniej grała z pasją, miała swój cel - dostać się do jego orkiestry, a kiedy już to zrobiła i poznała go bliżej, on okazał się zwykłym chamem...
Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam ten wątek tak na sucho, ale mam nadzieję, że rozumiecie mój szalony pomysł :)

Co do życzeń świątecznych to trochę za szybko ;-) ale dziękuję!!
Pozwolicie jednak, że z życzeniami ze swojej strony poczekam jednak do 24 :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xKikax
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miasto cudów :)

PostWysłany: Pon 0:13, 21 Gru 2009 Powrót do góry

W tej chwili jestem jak zaczarowana...jest to jedna z najlepszych opisanych scen miłosnych ( nie lubie określenia "łóżkowych) jaką kiedykolwiek czytałam...poprostu Cię za to ubóstwiam!
Normalnie wtopiłam się w to opowiadanie jak czytałam.
Edward był wspaniały:D taki czuły, namiętny, opiekuńczy.
Dla mnie to nie było tylko sexem dla mnie to bylo Miłość.
Jednym zdaniem, zęby na podłodze:)
Weny! Pozdrawiam,
K.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Pon 15:34, 21 Gru 2009 Powrót do góry

Obiecałam komentarza, to idzie komentarz. Tylko muszę prosić cię o jako-takie przebaczenie, ale mam cztery dwudniowe szczeniaki za plecami, przed sobą pięciomiesięczny brzuch, więc...
Rozdział 1.
Na początek chciałabym pogadać o tym, co spostrzegłam w twoim stylu. Czasami źle budujesz zdania - rzadko, aczkolwiek się zdarza. Na przykład... "Gdybym ją tu tak teraz wziął". Jak już zwrot 'gdybym tak'. Więc "Gdybym tak ją tu teraz wziął". Nie za dużo słów? "Gdybym tak ją teraz wziął" lub "Gdybym tak ją tu i teraz wziął". Tam gdzieś miałam bardziej dobitny przykład, ale mi uciekł.
Raz na jakiś czas robiłaś dobitne powtórzenia.
Co do skrzypaczki, wreszcie poznałem jej imię - Isabella. Isabella - samo imię brzmi jak muzyka.
Isabella, Isabella, imię, imię. Nie wiem, czy to było celowe, aczkolwiek jak czyta się na głos, to brzmi źle. "Co do skrzypaczki, poznałem wreszcie jej imię. Isabella - samo w sobie brzmiało jak muzyka."
Czasem budujesz dziwne zdania, lub przeskakujesz gdzieśz akcją. Nie jestem pewna, czy lubię twoje opisy, chyba nie do końca. Stawiasz gdzie niegdzie źle przecinki. Ogólnie, styl masz zgrabny, ale nie jest najlepszy, były zgrzyty, które mi przeszkadzały.
Edward czasem wydaje się dziwny, jak robot. Twoje dialogi są dobre, tylko ze strony Edwarda stają się dziwne, ale to może być moje osobiste odczucie. Sam poomysł dobry i CO NAJWAŻNIEJSZE - ORYGINALNE. Naprawdę trudno o oryginalność, a Skrzypaczek ani Maestrów jeszcze nie było. To naprawdę jest ważne, bo jeśli temat jest oryginalny, to i opowiadanie ma 50% szans na przejście. Nawet jeśli są złe przecinki.
Miałabym zastrzerzenia do bety. Rosalie wydaje się trochę dziecinna, ale pomijając ten fakt, Isabella zaś wydaje się w miarę realna.
Nie jestem pewna, ale to twój pierwszy ff, tak? Tak mi się zdaje po 'nierodozwiniętym' acz już 'ładnym' stylem. Więcej opisów, mniej błedów i będzie dobrze. Jeśli to nie twój pierwszy ff to przepraszam za taki "zarzut".
W tym komentarzu - a raczej pod rozdziałem pierwszy - znajdziesz niestety głównie krytykę. Średnio mi sie podobało, czytam tylko dlatego, że masz dobry pomysł. Styl mogłabyś poprawić - popracować nad opisami, ożywić i urealistycznić postacie oraz wyeliminować błędy. Mam nadzieję, że z fabułą nie pójdziesz w, że tak powiem, oczywistą stronę, że Ed. prześpi się z B., ta się w nim zakocha, i albo będą ze sobą, albo on ją rzuci i będzie drama, albo on ją rzuci, będzie drama, ale do siebie wrócą. To jest tak strasznie, że aż źle słuchać tych pomysłów i mam nadzieję, że nie sfajtaczysz dobrego pomysłu złym zakończeniem.
A jeszcze jedno? Czemu tam widzę ciągle "mruknął, szepnął, powiedział" itp.?
Patrz to - syknął, warknął, szepnął, krzyknął, powiedział, odpowiedział, odkrzyknął, sarknął, rzucił, wyrzucił, wypalił, wykrzyknął, wrzasnął, palnął, jęknął, stwierdził, wymamrotał, dogadał, zażartował, zagroził, pomógł, wytłumaczył, rozkazał. Tego jest w brud, a u ciebie dostrzegłam lekką ubogość tych słówek po myślniku w dialogu. Nie jest źle, ale to też do doszlifowania.
Rozdział 2
Drugie zdanie przeczytaj. Drugie zdanie rozdziałud rugiego. Początek i koniec do siebie sensu nie mają. Mając w głowie obraz jej smukłego ciała, które obnażałem wyobraźnią, układając w wyzywające pozy, przelewałem na papier moje pragnienie. Że co? Mając w głowię obraz jej smukłego ciała, przelewałem na papier moje pragnienie. Nie, nie, coś jest nie tak. W ogóle źle całe zdanie, składnia i szyk. Może tak - "Mając w głowie obraz jej smukłego ciała, obnażając je wyobraźnią, układając w wyzywające pozy, przelewałem to na papier". Tam jest które obnażałem, ale potem układając. Lepiej brzmi obnażałem i układałem lub obnażając i układając, nie? Poza tym ta końcówka z pragnieniem nie tyczy się zdania, jakby się wkradła, źle.
Dalej jeszcze gorzej. "Nie mogłem zasnąć w nocy. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się nie spać przez kobietę, w dodatku nieobecną przy moim boku. Spodziewałem się zwycięstwa.
Na miłość boską, to jest pierwsza osoba. Powinnaś opisywać w niej emocje. A ty piszesz same fakty - w dodatku źle zapisane. Jeśli piszesz, że nie zdarzyło mu się nie spać przez kobietę, a z tworu wiemy, że jest uwodzicielem, traktujemy to jak metaforę czy przenośnie, zwał jak zwał. Ale jak po przecinku robisz ten "w dodatku" to poprzednie zdanie bierzemy na serio, z czego wynika, że Edward uprawia dziki seks na lunatyka.
Kilka zdań czy dwa może jedno 'Uwodzicielem jestem niezłym[...],miałem do czynienia.
Wydaje mi się - pewności nie mam - że to jest pomieszanie czasów. Albo przeszły - Uwodzicielem to byłem niezłym, ale tym razem miałem. Albo teraz. Uwodzicielem jestem niezłym, ale tym razem mam.
Rozumiesz?
Ciągle powtarzasz... zły początek zdań. Byłem, czułem, wiedziałem, byłem, być, być, być, bla, bla, bla. A nie można tak? Niewątpliwie, cośtam. Na pewno [...] Również [...]. Bo to twoje się robi uciążliwe i szczerze mówiąc robi się przez to kilka powtorzeń z odm. być.
Cóż, co do twojego stylu, ponownie trochę się zawiodłam. Jest kupa błędów - zła interpunkcja, brak spacji czy składnia, którą cenię sobie najbardziej. Nie ma bety perfekcyjnej, ale są bety dobre. Zauważyłam, że jest jakieś tam zainteresowaniem tym ffem i pomyślałam, że to będzie coś dobrego. Troszeczkę sie pomyliłam. To nie jest jakies super opowiadanie.
Co jest dobrego? Słowa. To co opisujesz, porównania, tudzież raz na sporadyczny czas opisy, są prawdziwe. Ładnie je wymyślasz.
Tutaj, niestety, więcej dobrego nie powiem. Edward już w drugim rozdziale zakochał sie w Belli? Trochę, bez obrazy juliette, dennie. Ogólnie fabuła była ciekawa, ale skakałaś z akcją, bo tu był Edward, potem był tam, robił to i nagle to... Nie podobało mi się to zbytnio. Jakbyś miała slowotok, potem szła spać i pisała nowe od nowa. Taka pocięta akcja. Nie piszesz, kiedy wyszedł, co i jak bla, bla, tylko gubisz mnie w akcji. W czasie.
Mylisz czasy, jest duzo powtórzeń, zła interpunkcja, czasem składnia. Beta.
Chciałam pozytywnie skomentować za to, że skomentowałaś u mnie. Nie mogę zbytnio. Wiem, że to pewnie odbije sie na tym, żę przestaniesz komentować tudzież czytać mój ff i wiem, że to kubeł zimnej wody, ale mi sie nie podoba. Czego chcę?
- Nowej bety, czyli popraw:
a). Składnię,
b). interpunkcję,
c). Logikę zdań!
- Więcej opisów i ich sensu.
- Mniej przeskakiwania z czasu, czyli znów opisy.
- Więcej rozmyśleń i emocji.
Wybacz, że nie komnetuję rozdziału trzeciego, kiedy indziej, zdiś już siły nie mam. Przykro mi, że tak to moje komentowanie wypadło, no ale co zrobić? Masz kupę do roboty, dziewczyno. Powodzenia z opowiadaniem, jeszcze tu wrócę. Weź sobie moje rady do serca. Pozdrawiam,
Alicee.

edit. Jak na ironię, to był najkonstruktywniejszy w temacie komentarz, a taki niemiły. Jak pech to pech...
edit2. Teraz spojrzałam na betę i jestem zszokowana, bo wydawało mi się wcześniej, że to co betuje Cornelie po prostu musi być dobre. Aż się dziwię... serio. Czuję się, jakbym grzech popełniła. No ale :roll:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Wto 23:56, 22 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Czw 18:04, 31 Gru 2009 Powrót do góry

Image

No więc ten rozdział z muzyką chyba nie wiele ma wspólnego. Lojalnie ostrzegam.
+18

Jako iż nie było prezentu świątecznego jest prezent Noworoczny :)
Happy New Year!

Beta: Cornelie :*

Dla fanów pdf
[link widoczny dla zalogowanych]

***IV***

*Pięciolinia*


Następne tygodnie były sielanką. Moja ukochana przywarła do mnie duszą i ciałem. Całymi dniami nie wychodziliśmy z łóżka. Karmiłem ją, przynosiłem kwiaty i drobne prezenty. Po raz pierwszy doceniłem swój majątek. Mogłem jej dać, co tylko chciałem. Ona jednak nie domagała się niczego, oprócz mnie.

W niczym nie przypominała znanych mi dotychczas kobiet: była o niebo mniej chciwa i bardziej zaborcza od każdej z nich. Oplatała mnie jasnymi ramionami i przyciskała do siebie, jakby obejmowała mnie ostatni raz w życiu.

Jej miłość - może dlatego, że pierwsza - była niemal rozpaczliwa w swoim żarze. Na początku przywierała do mnie tęsknie za każdym razem, gdy się widzieliśmy i nie chciała wypuścić z objęć. Potem zrodziła się w niej ufność i stała się spokojniejsza, ale śledziła każde moje spojrzenie kierowane na inne kobiety.

Nie to, żeby mnie interesowały. Niespodziewanie jakby przestały dla mnie istnieć. Stałem się ślepy na ich wdzięki. Nagle z obrzydzeniem patrzyłem na balony Rose, którymi na próbach kołysała mi pod nosem wyzywająco i wysiłki Alice, wciąż nietracącej nadziei na upojny wieczór.

Widziałem, że moja Isabella była niespokojna i trochę zazdrosna. Bawiło mnie to nawet. Byłem przyzwyczajony do kobiet rzucających sobie wzajemnie mordercze spojrzenia i rywalizujących o moje względy. Ale wiedziałem, jak bardzo wrażliwa jest moja skrzypaczka i unikałem, jak mogłem, dwuznacznych sytuacji, by jej nie ranić.

Robiłem dla niej wszystko, czego nie robiłem dla innych. Chciałem, żeby każdego dnia czuła, kim dla mnie jest. Na Gwiazdkę postanowiłem dać jej wspaniały prezent. Może jestem płytki, ale chciałem, żeby to była piękna biżuteria.

Sam ją zaprojektowałem. Był to naszyjnik na cienkim łańcuszku wysadzanym brylantami. Tuż nad mostkiem sznur brylancików przechodził w odwróconą piramidę z secesyjnych roślinnych łodyg i kwiatów. Uważny obserwator dostrzegłby tam pięciolinie i nuty, ale nikogo nie zamierzałem dopuszczać tak blisko dekoltu mojej ukochanej. Cały naszyjnik wykonany był w platynie, kwiaty i pąki były perłami, diamentami i kryształami tanzanitu.

Nie liczyła się cena - ważna była tylko chwila, gdy, oszołomiona podarunkiem, rzuciła mi się w ramiona. Bogowie z pewnością zazdrościli mi szczęścia.

Nie tylko oni. Sopranistka patrzyła na naszą miłość wilkiem. Reszta orkiestry nie miała, na co narzekać: nigdy nie byłem tak łagodny. Wybaczałem nawet spóźnienia. Pomimo wrogości solistki nasze szczęście kwitło. Uwierzyłem, że nic go już nie zakłóci.

Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, przeprowadziła się do mojego mieszkania. Mój zegar zwariował z radości i pokazywał właściwą godzinę tylko dwa razy na dobę. Ale był moim towarzyszem bardzo długo i nie potrafiłem odesłać go na emeryturę. Został na biurku i z wdzięczności wydzwaniał słodko, witając nas, wracających ze spacerów.

Musiałem porzucić wiele moich kawalerskich przyzwyczajeń, ale robiłem to bez żalu.

Jak co rano biegałem po świeżą gazetę – teraz jednak do prasówki doszły pisma podróżnicze i muzyczne, a gdy wracałem do domu, moja poranna kawa była już gotowa, okraszana zwykle słodkim rogalikiem i równie słodkim uśmiechem Isabelli.

Szanowała moje upodobania i nie miała pretensji o układanie nóg na ławie czy to, że popołudniami wymagałem ciszy, pogrążając się w lekturze – czy tygodników politycznych, czy powieści dokumentalnych. Tonęła wtedy w fotelu obok i ze zmarszczonymi brewkami pochłaniała swoje fantasy, szeleszcząc od czasu do czasu kartkami z frustracji.

Czasem przychodziła do mnie i wtulała się w mój bok. Równy rytm jej serca i oddechu wprowadzał boski spokój w moją duszę.

Któregoś zimowego popołudnia oderwałem wzrok od kart nowej książki, by nacieszyć oczy widokiem smukłej postaci, która właśnie wniosła do gabinetu kubki parującej herbaty. Uśmiechnęła się do mnie, stawiając tackę na blacie ławy i ukucnęła przy kominku, by dołożyć kilka polan do ognia. Potem objęła kolana rękoma, zapatrzona w wijące się języki płomieni.

Pomarańczowe światło pieściło ciepłą falą twarz mojej ukochanej, budząc iskierki w jej oczach i oblewając złotem długie włosy. Chłonąłem z rozkoszą ten cudny obrazek, nie odzywając się ani słowem, by nie spłoszyć magii tej chwili. Szczęście i duma zapierały mi dech w piersi.

Po chwili bezruchu odłożyłem książkę. Spojrzała na mnie. Dostrzegła chyba na mojej twarzy wyraz ogłupiałego szczęścia, bo uśmiechnęła się leciutko. W jej wzroku pojawiły się psotne iskierki i obróciła się w moją stronę, opadając na kolana. Dłonią zgrabnie przerzuciła włosy na jedno ramię, odsłaniając smukłą szyję.
- Jak tam książka? – wyszeptała, a właściwie wymruczała pytająco. Niewinne pytanie przesycone było erotyzmem. Jak ona mogła w jednej chwili przeistoczyć się z niewinnej dziewczyny w wyzywającą kobietę?
- Świetna, jak zawsze, kochanie – odpowiedziałem, siląc się na obojętność. Czy musiałem jej pokazywać, że nawet ton głosu działa na mnie tak intensywnie?

Nie dała się oszukać. Co więcej, bawiła się ze mną dalej. Zmysłowo przygryzła wargi. Klęczała na podłodze, więc mogłem patrzeć na nią z góry. Dawało to złudzenie władzy, ale to ona zdobywała kontrolę nade mną - każdym ruchem dłoni, ust, każdym uniesieniem brwi.
- Szkoda, już myślałam, że się nudzisz – wzruszyła ramionami, nadając twarzy wyraz rozczarowania.
- Właściwie to szukałem lepszej rozrywki – podjąłem grę. – Masz jakiś pomysł?
W odpowiedzi moja piękna oparła się na dłoniach i wyginając wąską talię powoli, niczym kotka ruszyła na czworakach w moją stronę.
- Myślę, że coś się znajdzie... – wymruczała.
Daję słowo, że brakowało jej tylko ogona. Przestałem się dziwić, że kocury w marcu dostają kręćka, mają swoje powody. Patrzyłem, jak sunie powoli ku mnie po dywanie. Cała sytuacja bardzo mnie podniecała – czułem już napięcie w spodniach, mimo że nawet jej nie dotknąłem. Zaskoczyła mnie nieco, zwykle to ja byłem inicjatorem zabaw i uczyłem ją przełamywać wstyd i wahanie.

A teraz miałem przed sobą prężącą się kotkę, wysyłającą każdym ruchem jednoznaczne sygnały. Po chwili, która była wiecznością, uklękła u moich stóp. Z tego miejsca wyraźnie mogła zobaczyć pulsowanie w moich spodniach. Patrzyła na mnie przez moment bez ruchu. Ja też patrzyłem. Pieściłem wzrokiem jej smukłe kształty, sutki piersi, wyraźnie rysujące się pod błękitną, atłasową bluzką. Jej szczupłe uda, opięte materiałem ulubionych, czarnych spodni. Sam miałem ochotę zamruczeć, ale raczej jak napalony tygrys.

Wyciągnęła dłonie i położyła je na moich kolanach. To nagłe dotknięcie przejęło mnie krótkim dreszczem, który przerwał mi kontemplację jej urody. Ukochana delikatnie masowała moje kolana i uda, trzymając się jednak z dala od ich wewnętrznej strony i krocza. Penis zdawał się tym jednak nie przejmować i uparcie usiłował zwrócić na siebie jej uwagę natrętnym pulsowaniem. Leniwie oparła głowę o moje kolano.

Patrzyła mi w oczy. Miałem ogromną ochotę chwycić ją i całować do utraty tchu. Chyba to wyczuła.
- Nie ruszaj się – szepnęła. Podniosła się na kolanach, sięgając mojej szyi. Ale nie pocałowała mnie. Przejechała smukłymi palcami po twarzy i zsunęła dłonie na guziki koszuli.
Zaczęła je rozpinać – jeden po drugim. Zamknąłem oczy w obawie, że nie dam jej z pragnienia skończyć tego, co zaczęła. Miałem ochotę pchnąć ją na dywan i...

Czułem lekkie szarpnięcia materiału, coraz niżej i niżej. Mój penis napiął się boleśnie w nadziei, że w końcu ktoś się nim zajmie. Niestety, ona była nieugięta. Rozchyliła koszulę. Uniosłem powieki i spojrzałem na nią błagalnie. Przesuwała dłońmi po mojej klatce piersiowej, drażniąc co chwila sutki. Patrzyła mi lubieżnie w oczy spod firanek rzęs, bezlitośnie odwlekając rozkosz. Miałem wrażenie, że jest jakąś krwiożerczą wampirzycą, ssącą bezlitośnie i powoli moją krew. Ujęła mnie za brodę i delikatnym, acz stanowczym gestem odchyliła głowę na oparcie fotela. Zbliżyła twarz do mojej. Owionął mnie ciepły i zmysłowy zapach jej skóry i perfum. Fala ulgi i pragnienia, chwilowo pozbawiająca tchu. W końcu poczuję jej wargi!

Ale moja seksowna wampirzyca nie pozwoliła na to. Poczułem za to na szyi najpierw gorący oddech, potem miękkie usta. Łagodnymi ruchami pieściła moją skórę, potem wysunęła języczek i nieznośnie powoli powędrowała nim w kierunku ucha. Ciepły i wilgotny dotyk przejął mnie kolejnym dreszczem. Zataczała językiem kółka wokół całego płatka, drażniła oddechem, ssała.

Grała na moich zmysłach równie zręcznie, jak na skrzypcach. "Ćwiczenie faktycznie czyni mistrza..." - absurdalna myśl przebiegła mi przez głowę. Miałem wrażenie, że jeszcze chwila, a nabrzmiały, rozpalony penis rozerwie mi rozporek. Chciałem tej istoty tak, że to pragnienie sprawiało mi ból.

- Kochanie, dotknij mnie... – poprosiłem, a raczej wychrypiałem. Moje struny głosowe również musiały być maksymalnie napięte z podniecenia. Oderwała się od ucha. Spojrzała mi w oczy z lekko kpiącym uśmiechem i opadła z powrotem na klęczki.

Znowu zaczęła błądzić dłońmi po moich udach. Ale nie miałem jej tego za złe. Wiedziałem, że upragniona pieszczota jest już blisko. Chciałem dotknąć mojej ukochanej, ale jej wzrok nakazywał bezruch, więc czekałem, lecz nie długo. Palce mojej seksownej skrzypaczki dotarły do rozporka. Perfidnie unosiła dłonie tak, aby nie dotknąć wybrzuszenia pod materiałem. Rozpięła bez pośpiechu guzik i powoli rozsunęła zamek spodni, ale nie zamierzała ich zdjąć.

Nie zdziwiło mnie to. Wiedziałem, co zamierza. Ten występ miał być solo.

Gdy tylko rozpięła rozporek moich spodni, wysunął się z nich dumnie. Przeniosła wzrok na moją twarz i, wciąż patrząc mi w oczy, palcami prawej dłoni musnęła męskość. Penis odpowiedział falą napięcia, która niemal wydusiła mi jęk z gardła. Położyła obie ręce na moich udach i schyliła głowę. Myślałem, że mnie pocałuje, weźmie w usta. Ona jedynie rozchyliła wargi i poczułem falę gorącego powietrza, drażniącą główkę penisa.

Nie wytrzymałem dłużej tych słodkich tortur i wyprężyłem biodra w górę. Nie dręczyła mnie dłużej. Jej miękkie usta złożyły powitalny pocałunek na szczycie członka. Westchnąłem. Bez pośpiechu zaczęła obcałowywać całą powierzchnię mojej męskości. Jej usta przywierały na trochę dłużej do twardego organu, pieszcząc go miękkimi, niemal niezauważalnymi ruchami. Mruknąłem niecierpliwie, przerywając jej kontemplację. Szczypnęła mnie przekornie w udo i wysunęła różowy języczek. Uśmiechnąłem się.

Znikł mi on jednak z twarzy szybciej niż się pojawił, gdy przesunęła językiem powoli po spodniej stronie mojego penisa - od nasady, aż po wędzidełko. Westchnąłem głęboko - jak na początkującą adeptkę sztuki miłosnej zadziwiająco dobrze wiedziała, co sprawia mi rozkosz. Teraz przystąpiła do bezpośredniego ataku. Wilgotnym języczkiem zaczęła omiatać łagodnie główkę penisa. Sam widok sprawił, że przeszedł mnie prąd. Po chwili skupiłem się na intensywniejszych doznaniach. Z podbrzusza emanowało na całe ciało rozkoszne ciepło.

Przymknęła oczy i objęła purpurową główkę mojego penisa ustami. Odrzuciłem głowę na oparcie, czując, jak moje ciało rozluźnia się nagle i poddaje falom przyjemności. Wszystkie myśli uciekły ode mnie. Gorąco jej ust... zwinne ruchy języka...

Zaczęła powoli poruszać głową... Żadna kobieta przed Isabellą nie pieściła mnie tak czule. Czułem jej miłość w każdym ruchu, dającym rozkosz. Była delikatna do przesady, starając się mnie nie urazić zębami czy gwałtowniejszym ruchem.

Penis zanurzał się w wilgotnym wnętrzu jej ust coraz głębiej. Odruchowo unosiłem biodra w rytm jej ruchów. Pieściła mnie coraz odważniej. Czułem, jak jej język wyczynia na powierzchni członka zawrotne ewolucje. Prawie to samo działo się w mojej głowie. Niesamowita rozkosz, radość, duma... mieszały się w szalony, kolorowy koktajl. Wcisnąłem palce w podłokietniki fotela.

Brała go już niemal całego... przy każdym wysunięciu się z jej ust widziałem, jak lśni w blasku kominka. Zaczęła go lekko ssać, pomagając sobie w pieszczotach. Poruszała głową coraz szybciej. To było szaleństwo. Moje ciało drżało niekontrolowanie. Moment spełnienia był bliski.

- Kochanie... zaraz... - zdołałem wyszeptać jedynie, łapiąc z trudem oleiste, nabrzmiałe wrażeniami powietrze. O dziwo, nie przerywała pieszczot. Moja kotka miała pierwszy raz skosztować śmietanki - ta świadomość była ostatnim bodźcem, który doprowadził mnie na szczyt.

Mięśnie brzucha zaczęły spinać się spazmatycznie. Nawet gdybym chciał, nie byłbym w stanie wykonać w tym momencie żadnego ruchu. Istniały tylko te czerwone wargi, wokół których zamykał się wir miłosnego szału. Wyprężyłem się i w akompaniamencie urwanych jęków wyrzuciłem gorącą falę spełnienia prosto w rozkoszne usta Isabelli.

Gdy wróciłem na ziemię, zobaczyłem, jak wierzchem dłoni ociera kąciki ust. Uśmiechniętych zmysłowo, trochę kpiących, cudownych ust. Otworzyła je i powiedziała coś do mnie. Jej głos dotarł do mojego oszołomionego mózgu nieco później niż obraz, jakby zza ściany.

- Jak wypadłam? - uśmiechała się figlarnie.
- Koncertowo, kotku - szepnąłem, opadły z sił.
- Mrau - odpowiedziała szeptem, a jej oczy błysnęły.

Pisaliśmy Muzykę. Isabella przelewała na papier swoje uczucia. Ja przelewałem jęki i westchnienia, które wydzierały się z jej ust, gdy spajaliśmy się w miłosnym uścisku. Ona spisywała na pięciolinii subtelne niezapominajki pierwszej miłości, ja namiętności. Razem tworzyliśmy miłosne arcydzieło.

Isabella chyba nie zdawała sobie sprawy, jak piękną napisaliśmy muzykę. Ja wiedziałem, że to jest najwspanialsza rzecz, jaką udało mi się stworzyć w mojej karierze. I z żalem przeczuwałem, że nie będę już umiał napisać lepszego koncertu niż ten, który zrodziła w mojej duszy ta niespodziewana miłość.

Gdy postawiliśmy ostatnie pauzy i bemole, rękopis naszego dzieła omal nie został zniweczony przez zalewające moje mieszkanie hektolitry szampana.

Ogłosiłem publicznie, że koncert jest skończony. Podałem jedynie mgliste informacje o tym, co jest jego tematem i kto w nim wystąpi. Moja powściągliwość spowodowała lawinowy wzrost zainteresowania kulturą wśród obywateli i wszystkie bilety – chociaż dość drogie - rozeszły się w przeciągu tygodnia.

Zostaliśmy zaproszeni z premierą do największej filharmonii w kraju. Osobiście uważałem, że pod względem akustyki nie umywała się do tej, w której pracowała moja orkiestra - ale potrafiłem docenić ten wyraz szacunku, jakim mnie obdarzano i zgodziłem się. Talentu mojej Isabelli nie zdołają przecież umniejszyć gorsze warunki dźwiękowe.

Sprawiłem jej na tę okazję przepiękną, dopasowaną suknię. Mierzyła ją w przeddzień koncertu w naszym w mieszkaniu. Lejący materiał, tu i ówdzie seksownie zmarszczony w miękkie fałdki, łagodnie opływał jej smukłe kształty. Łabędzie ramiona zmysłową linią unosiły się nad zakładkami zdobiącymi biust. Półokrągły tren nadawał całości królewski szyk. Całość idealnie dopełnił mój świąteczny prezent. Wyciągnięty w gabinetowym fotelu podziwiałem moją ukochaną.

Okręcała się wokół, stojąc na środku pokoju. Przeglądała się w wielkim lustrze z każdej strony, jakby niepewna swojej urody. Ruchy miała wdzięczne, pełne gracji. Była zniewalająco kobieca - ze swoim seksapilem i jednoczesną nieświadomością, jak silne robi wrażenie.

Okręciła się raz jeszcze i sięgnęła po drinka stojącego na gzymsie kominka. Na jej sukni zatańczyły tysiące iskier. Upiła łyk z kieliszka i uśmiechnęła się do mnie. Oczy błyszczały jej radością. Na policzkach miała rumieńce. Była taka piękna.

- Jak wyglądam? - Zagadnęła kokieteryjnie. Uśmiechnąłem się. One zawsze chcą usłyszeć to samo. Tylko, że w jej przypadku była to jedyna możliwa odpowiedź.
- Gdyby Afrodyta chodziła po ziemi, musiałaby ci zazdrościć - powiedziałem.
Ucieszyła się, jakby obawiała się innej opinii. Pokraśniała jeszcze bardziej i żeby ukryć rumieniec, wypiła resztę drinka jednym łykiem.
- Mmmm - zamruczała, przeciągając się rozkosznie. Spojrzała na mnie, w jej oczach rozbłysły figlarne iskierki. - Maestro, napisaliśmy pierwszy wspólny koncert! - zawołała. Jej głos ociekał radością.
- Doprawdy? - mruknąłem, unosząc ironicznie brew. Udawałem, że cała sprawa zupełnie mnie nie obeszła. Gestem zblazowanego snoba zakołysałem kieliszkiem, badając wzrokiem jego apetyczną zawartość. Lód w świetle kominka trysnął tysiącem iskier.

Kontemplację przerwał mi nader malowniczy widok – Isabella zmysłowymi ruchami poprawiała zsuniętą lekko pończoszkę. Wiedząc, że patrzę, przesunęła powoli dłońmi po gładkiej skórze ud. Podniosła głowę i wyprostowała się.
- Nie sądzisz, że powinniśmy to jakoś uczcić? - zagaiła, opierając dłonie na biodrach. Eksponowała biust i biodra, podkreślała wysmukłość talii i długość nóg. Moje ciało dawało gwałtowne sygnały aprobaty. A ja wciąż grałem nieświadomego prawiczka.
- Tak, zaraz zrobię ci kolejnego drinka, kochanie.
- Czyżbyś miał ochotę jedynie na drinka? - Nie traciła nadziei.
- Właściwie to... tak - stwierdziłem po namyśle. Wstałem. - Zrobić i tobie?

Isabella doszła do wniosku, że czas na bardziej zdecydowane działania. Podeszła do mnie szybkim krokiem. Suknia zaszeleściła po dywanie. Owionął mnie zapach delikatnych, słodkich perfum. Moja cudowna skrzypaczka zarzuciła mi ręce na szyję i przywarła chciwie do ust. Nie mogłem się oprzeć pocałunkom, rozchyliłem wargi i wsunąłem język w jej usta.

Przerwała pieszczotę po chwili. Uśmiechając się zawadiacko, spytała:
- A teraz masz ochotę na coś jeszcze? - Zastanowiłem się.
- Jakbyś miała wolną chwilę, zrób mi proszę koreczki z serem i oliwkami. Wyciągnę jakieś wino.
Popatrzyła na mnie, unosząc brew w zaskoczeniu. Zachowałem kamienny wyraz twarzy. Dobrze, że nie przytuliła się do mnie całym ciałem, bo kamienną miałem już nie tylko twarz. Ale tego nie wiedziała. Zawiedziona, opuściła ręce.

- No dobrze... Skoro tak... - Odwróciła się, wyraźnie rezygnując z prowokacji w obliczu mojej całkowitej obojętności. Chwyciłem ją za rękę, zatrzymując.
- No co? - burknęła z miną obrażonego dziecka. - Idę po twoje koreczki!
- Zostaniesz tu... - szepnąłem, przyciągając ją do siebie, skupiony już na jej zapachu, cieple ciała.
- Tak? - Uniosła brewki zadziornie. - Teraz to sobie możesz... - Nie pozwoliłem jej dokończyć, zamykając usta pocałunkiem. Fala pragnienia ogarnęła moje ciało. Miała takie słodkie, tak cudownie miękkie wargi.

Szarpnęła się, nie poddając pieszczocie.
- Zostaw mnie, przed chwilą nie miałeś ochoty... - marudziła. Teraz ona grała nieprzystępną. Ale to ja miałem być górą w tej rozgrywce. Ująłem ją mocno za ramiona i przycisnąłem do ściany tuż obok kominka. Pisnęła - dębowa boazeria była zimna.
- Ale teraz mam - powiedziałem z naciskiem, patrząc jej w oczy. Wyczytała w nich pożądanie i rozkaz. Uderzyła mnie w proteście drobnymi piąstkami w pierś.
- Oszukujesz, wstrętny! - zawołała, marszcząc czoło. Wyglądała trochę jak zagniewane dziecko. Jednak przeszkadzały w tym porównaniu pełne piersi, kołysane szybkim oddechem pod lśniącą materią sukni.

Znudziła mi się ta gra. Rozbudzone żądze domagały się zaspokojenia, a jej opór nadspodziewanie silnie mnie podniecał. Bez kolejnych, zbędnych tłumaczeń rozgniotłem wargi Isabelli swoimi, wplatając palce w lśniący płaszcz jej włosów. Westchnęła, podniecona moją siłą i gwałtownością, wtłaczając mi do ust gorącą falę oddechu. Całowałem ją jak oszalały.

Jej ciało zmiękło - poddała się. Była uwięziona w imadle ściany i moich mięśni. Wiła się w tym uścisku, rozpalana pieszczotami moich ust i dłoni. Gładziłem jej piersi przez cienki materiał, drażniąc nagle stwardniałe sutki. W pragnieniu zadziwiająco przytomnie pomyślałem o sukience, przenosząc usta z warg na słodką szyję, przesunąłem także ręce na zamek błyskawiczny kreacji.

Zrozumiawszy, o co chodzi, pomogła mi zsunąć z siebie sukienkę. Zadrżałem z emocji, widząc, że nie ma nic pod spodem. Nie patrząc, rzuciłem kieckę na fotel. Cofnąłem się o krok, żeby mieć lepszy widok na ciało Isabelli. Przede mną stała moja cudowna skrzypaczka: naga, zarumieniona pragnieniem i wstydem, ozłocona miękkim blaskiem ognia. Jej włosy lśniły jak płynne złoto. Jedynym jej strojem były klejnoty. Dowód mojego uznania i miłości.

Wyglądała jak bogini. Stałem bez ruchu, podziwiając. Przez chwilę irracjonalnie bałem się dotknąć tego cudu, by nie zniszczyć jego piękna. Zawstydzona swoją nagością i zachwytem w moich oczach, wyciągnęła do mnie ręce. Podszedłem do niej. Dotyk jej nagiej skóry sprawił, że przeszedł mnie prąd. Ona też drżała. Uniosła głowę, prosząc o pocałunki. Ominąłem jednak wargi, zdążając niżej. Jej sutki czekały już na mnie, małe i napięte od nadmiaru emocji.

Zacząłem przesuwać wargami po gładkim ciele Isabelli. Zataczałem szerokie koła wokół brodawek, drażniąc się z nią. Wzdychała, przeczesując mi włosy palcami. Nie wytrzymała długo. Szepnęła cicho:
- Proszę... - głos jej się łamał. Nie dręczyłem jej dłużej. Na razie. Moje wargi delikatnie objęły sterczący sutek. W jej westchnieniu usłyszałem rozkosz pomieszaną z ulgą. Wysunąłem język i zacząłem znaczyć mokre ślady na obu jej sutkach. Oddech mojej ukochanej stał się nierówny.

Mnie także ta zabawa nie pozostawiła obojętnym. Napięcie materiału spodni mówiło samo za siebie. Chciałem jej coraz bardziej. I nie mogłem czekać. Osunąłem się na kolana, pieszczotą dłoni kojąc osamotnione nagle piersi. Moje usta znalazły się na wysokości jej pępka. Bez wahania obsypałem pocałunkami zgrabny brzuszek, schodząc z każdym ruchem warg coraz niżej.

Westchnęła głośniej, gdy osiągnąłem skraj wąskiego paseczka włosów zdobiącego jej wzgórek łonowy. Zsunąłem się jeszcze niżej. Naciskiem dłoni skłoniłem ją do rozchylenia ud. Czułem wyraźnie, jak pulsują podnieceniem.

Jej gorąca kobiecość powitała mnie tym oszałamiającym, jedynym w swoim rodzaju zapachem. Była wilgotna - delikatne płatki lśniły w świetle kominka. Zbliżyłem do nich wargi i dmuchnąłem na nie delikatnie. Roześmiała się cicho. Jej śmiech drżał podnieceniem.

Chciałem, żeby pragnęła mnie tak samo, jak ja jej. Pewnym ruchem przesunąłem językiem po jej zwartych płatkach. Zaskoczona, jęknęła. Zamierzałem się z nią trochę podroczyć. Wróciłem do obcałowywania okolic jej łona, omijając spragnioną kobiecość. Rozsunęła szerzej uda, wysuwając biodra do przodu. Wyraźnie domagała się pieszczot - ale chciałem, by o nie prosiła.

Po krótkiej chwili zmagań moja skrzypaczka nie wytrzymała:
- Proszę, popieść mnie ustami...
Nie zamierzałem się poddawać tak łatwo.
- Gdzie mam cię popieścić, kotku? - udawałem niezorientowanego. Westchnęła.
- No tutaj... - musnęła swój wzgórek.
- Pokaż mi dokładnie to "tutaj" - zażądałem. Spojrzała mi prosząco w oczy. Napotkała upór. Zawahała się. Po chwili odchyliła głowę i zamknęła oczy. Rumieniec oblał jej twarz, gdy palcami prawej dłoni rozchylała delikatnie swoje różowe płatki.
- Tutaj - szepnęła niemal niedosłyszalnie.

Chłonąłem wzrokiem cudowny obrazek. Niewinna twarzyczka kontrastowała z jej seksownym ciałem, upozowanym pod ścianą niczym te z erotycznych pism. Jej różyczka otwierała się przede mną zapraszająco, nabrzmiała pragnieniem i wilgocią - jak prawdziwy kwiat skąpany w rosie. Ucałowałem delikatnie palce mojej ukochanej. Mruknęła cicho, zniecierpliwiona.

Uśmiechnąłem się do siebie i pocałowałem jej rozchylone płatki. W jej westchnieniu brzmiała ulga. Nie zwlekałem dłużej. Pieściłem ją ustami i językiem, nurzając wargi w boskim nektarze, smakując tę delikatną ambrozję z rozkoszą. Gdy dotarłem do źródełka rozkoszy jęczała już cicho, zaciskając spazmatycznie palce na moich włosach.

Wiedząc, jak bardzo jest wrażliwa, pieściłem ją delikatnie. Wsuwałem język w jej rozpalone wnętrze. Sama, spragniona do bólu, zaczęła podawać rytmicznie biodra do przodu, napierając na moje wargi. Nie przerywałem pieszczot. Zorientowała się, że znów musi mnie przynaglić.

- Kochaj mnie... - szepnęła. - Tak bardzo cię pragnę, maestro...
W odpowiedzi lekko ścisnąłem jej sutek. Całowałem dalej gorące płatki.
- Proszę... - jęknęła cicho, widząc, że nie zamierzam tak łatwo ulec.
- O co prosisz? - zacząłem kolejną grę. Nie musiała wiedzieć, jak bardzo mnie podnieca.
- Wejdź we mnie... błagam... - Ukorzyła się, mając nadzieję, że tego właśnie oczekuję. Nie spieszyłem się. Pieściłem jej punkcik rozkoszy, odwlekając odpowiedź.
- Chcesz, żebym ci go włożył? Lubisz to? - mruknąłem w końcu lubieżnie, wiedząc, jak ją to podnieca, krępując jednocześnie. Długo czekałem na dźwięk głosu Isabelli. Odezwała się, gdy objąłem wargami jej płatki, ssąc je lekko. Podniecenie nie pozwalało jej dłużej zwlekać.
- Tak, bardzo to lubię... Proszę, maestro... - spróbowała jeszcze raz.
- A jeśli w ciebie wejdę, pozwolisz mi zrobić, co zechcę? - Wsunąłem palec w jej wnętrze, dając jej namiastkę wyczekiwanej rozkoszy. Jęknęła i na chwilę ugięły się pod nią nogi.
- Tak, tak... - szeptała gorączkowo, pragnąc tylko, żebym ją wypełnił.
- A jeśli będę brutalny? - Otworzyłem sobie drogę do tego, na co miałem olbrzymią ochotę. Odrobina pieprzu i papryki. Nie wahała się już.
- Tak, proszę, weź mnie... - Nie skończyła jeszcze mówić, gdy podniosłem się. Wpiłem się ustami w jej wargi. Jedną ręką obejmowałem ją w talii, drugą rozpinałem pasek i rozporek. Zamierzałem wziąć, co dawała.

Dyszała ciężko, spragniona i jednocześnie wystraszona moją żądzą. Wysunąłem penisa z bokserek. Był maksymalnie napięty. Miałem ochotę na pieszczoty oralne, ale bałem się, że w tym stanie długo nie wytrzymam. Przeszedłem więc do głównej atrakcji. Chwyciłem Isabellę za jej piękne włosy i odchyliłem do tyłu. Patrzyła mi w oczy - ufność i pragnienie mieszały się z lękiem w jej źrenicach.
- Teraz go dostaniesz - powiedziałem tylko. Nie zamierzałem się rozebrać. Opuściłem tylko dłonie do jej ud i jednym silnym ruchem rozwarłem je szeroko, unosząc ją do góry. Chwyciła mnie za szyję, łapiąc równowagę. Objąłem jej pośladki i przyciągnąłem do swoich bioder. Główka mojego penisa otarła się o wilgotne płatki. Ich rozkoszne ciepło przejęło mnie dreszczem. Przycisnąłem moją ukochaną do ściany i zanurzyłem twarz w jej włosach.

Wszedłem w nią jednym, mocnym ruchem bioder. Jęknęła głośno, wyginając się. Jej kobiecość otuliła mnie gorącą wilgocią. Fala rozkoszy rozeszła się po moim ciele. Wycofałem się trochę i pchnąłem raz jeszcze. Kolejny jęk. Moje gwałtowne ruchy mogły sprawiać jej ból, ale to było częścią tej gry. Poruszałem się w niej mocno, zdecydowanie. Niemal każde pchnięcie powodowało głośny jęk. Całowałem jej szyję, pieściłem językiem płatek ucha. Moje wargi były delikatne, w przeciwieństwie do męskości, która bezlitośnie drążyła jej ciasne wnętrze. Narzucałem coraz szybszy rytm, moje pchnięcia były krótsze, a penis pulsował nieziemskim podnieceniem.
- Dobrze ci? - Mój gorący oddech na uchu Isabelli wywołał gęsią skórkę na jej ramionach. - Podoba ci się? - Za odpowiedź musiał mi wystarczyć głośny jęk po kolejnym, silnym pchnięciu. Przyspieszyłem jeszcze. Chwyciłem ją za włosy, przyciągając jej twarz do swojej. Miała zamglone oczy. Usta co chwilę rozchylały się w jęku. Wpiłem się w nie łapczywie wargami. Dłońmi chwyciłem za biodra mojej kochanki i przyciskałem ją do siebie, chcąc zanurzać się w jej ogniu jak najgłębiej.

Nie wytrzymała dłużej tej tortury. Jej ciało całe wygięło się w tył, złotobrązowa fala włosów spłynęła na jej plecy.
-Edward! - krzyknęła, sztywniejąc. Jej kobiecość zaciskała się na mnie gwałtownie, piersi drżały, rozkołysane urywanym oddechem. Ten cudowny obrazek zaprowadził i mnie na szczyt. Jęknąłem głośno i zacisnąłem zęby, nieruchomiejąc. Tylko biodra drgały mi niekontrolowanie, a męskość, pulsując spazmatycznie, zalewała wnętrze Isabelli moim pożądaniem.

Trwało chwilę, zanim wróciłem, do jako takiej przytomności. Moja ukochana tuliła się do mnie czule.
- Kocham cię - szepnąłem. Gra się skończyła, znów mogłem wielbić ziemię, po której stąpała.
- Ja ciebie też, ty brutalu... - szepnęła cichutko. W jej głosie brzmiał śmiech. Powoli zsunąłem ją z siebie. Uda miała mokre od naszej miłości. Pocałowałem ją miękko w usta. Spojrzała mi w oczy tak, że moje serce oszalało na chwilę.

Ta chwila trwała i trwała, a ono nie chciało się uspokoić. Nagle ciało ścięło mi cierpienie. Zesztywniałem ponownie. Zabrakło mi tchu. Płuca miałem sparaliżowane bólem. Przemknęło mi przez głowę, że zaraz upadnę. Na szczęście ból minął tak samo szybko, jak się pojawił. Powróciło ciepło kominka i obejmująca mnie Isabella.

- Kochany? Co się stało? - jej głos emanował lękiem. Grymas cierpienia musiał pojawić się na mojej twarzy.
- Nic szczególnego kotku. - Uśmiechnąłem się do niej uspokajająco. Nie chciałem jej martwić. Wzruszyłem ramionami. - Wykończyłaś mnie po prostu.

Nie zadowoliło jej to wyjaśnienie i w dalszym ciągu wlepiała we mnie uważne spojrzenie.
- A teraz pod prysznic kusicielko! - Przerwałem jej klapsem.
- Niewinny się odezwał! - odpowiedziała, uciekając ze śmiechem przed kolejnymi.

Reszta wieczoru upłynęła nam rozkosznie. W nocy jednak, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie, długo nie mogłem zasnąć. Zastanawiałem się, jak niebezpieczne są te nagłe ataki bólu. I czemu właściwie je mam? Usnąłem...


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
MissCullen
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:41, 31 Gru 2009 Powrót do góry

Ja wiedziałam, że tak będzie! Ledwie zaczęłam czytać ten rozdział, a niemal od razu dopadło mnie jakieś takie przeczucie, że coś się stanie. Że ta sielanka nie może trwać zbyt długo.
Normalnie medium ze mnie prawie na miarę Alice Cullen.
Dobra, jeszcze nic się poważnego nie stało, ale te ataki bólu nie znamionują niczego dobrego ;/
Ogólnie, bardzo mi się podoba Twój ff, jakoś strasznie polubiłam te związane w jakiś sposób z muzyką, albo inną sztuką.
Zapowiada się coraz ciekawiej, czekam na nexta :-)
Weny życzę,
MissCullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Czw 21:36, 31 Gru 2009 Powrót do góry

Oj, faktycznie było +18. Chap przesycony miłością, erotyzmem, namiętnością i lekką nutką paniki, która wdarła się do mojego serca zaraz po tym, jak przeczytałam o bólu, którego doświadczył Edward. Juliette, powiem Ci coś: jeśli zakończysz Skrzypaczkę HE, wiele osób z pewnością powie, że to cudowne zwieńczenie tego opowiadania, i że lepszego zakończenia nikt by nie wymyślił. Jeśli natomiast na końcu pojawiłaby się śmierć, ból i rozstanie, komuś w oku zakręciłaby się łezka ze wzruszenia lub złości, że tak się to zakończyło. Zastanów się dobrze nad zakończeniem, osobiście jestem zwolenniczką HE, jednak każdy widzi tą historię inaczej.
Gratuluje pomysłu na ff, w komentarzach widać, jak poruszyłaś serca czytelników.

Weny w Nowym Roku!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Czw 21:52, 31 Gru 2009 Powrót do góry

Ostrzegałam, że będzie +18 :D
Cieszę się, że nadal czytacie moje opowiadanie... szczerze to myślałam, że przesadziłam w tym rozdziale.
A co do zakończenia, sama nie wiem jakie będzie.
Zaspojleruje i powiem, że w następnym nie będzie żadnego erotyzmu :)
Dzięki za życzenia jeszcze w starym roku – puki co moja wena jest nieokiełznana i kto wie co mi jeszcze podsunie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MissCullen
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:29, 01 Sty 2010 Powrót do góry

Ewelina, jeśli chodzi o HE, to popieram Cię w 100% :-) sama za nimi przepadam. Natomiast nie lubię tego zimnego dreszczu, który przebiega mi po kręgosłupie, gdy na końcu jest UHE (unhappy end, nie mam zielonego pojęcia, czy tak się to pisze; sama wymyśliłam - szampan robi swoje:P). Bardzo niemiłe uczucie...
Juliette22, to pierwsze zdanie z Twojego komentarza brzmi, jakby dotąd nie było scen +18 :P już się nie mogę doczekać, co będzie w następnych rozdziałach ;-)
I apeluję o HE!
Szczęśliwego Nowego Roku,
MissCullen.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MissCullen dnia Pią 0:30, 01 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Pią 6:10, 01 Sty 2010 Powrót do góry

W końcu przeczytałam :D Chciałam jeszcze przed wyjściem, ale nie zdążyłam :(

Jliette, śliczny rozdział :D Naprawdę mało kot potrafi nadać polskim tekstom taką ilość zmysłowości, pożądania, pragnienia. Wszystko rozgrywało się nie tylko na ekranie monitora, ale również w mojej wyobraźni. Kuszenie Edwarda przez Bellę i odwrotnie... Opisałaś je fantastycznie, nie przesadziłaś z niczym. Było idealne. Wszystko dodałaś w idealnych proporcjach, miłość doprawiona pożądaniem, szczypta pikanterii, jaką nadały ich gierki oraz wszystko podane w wykwintnym stylu oprawionym opisem pomieszczenia i ogania. To jak odbija się we włosach Bells, sposób w jaki opisujesz, jak Cullen ją widzi, ile dla niego znaczy... Naprawdę ciężko mi napisać to, jak się czuję czytając "Skrzypaczkę"... W każdym razie chcę więcej i więcej...
Wiem, że sama nie wiesz, jak to wszystko się zakończy, jednak stań się wyrozumiałą muzą, boginią i oszczędź tę parę kochanków tworząc im szczęśliwe zakończenie :)
Może jestem monotematyczna, ale...
Dziękuję Ci za ten rozdział :) Cudnie...

Czekam z utęsknieniem na kolejny :) Wenę masz, pozostaje mi życzyć czasu ;)

PS. Ja tam lubię jak jest +18 :D :P


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:57, 01 Sty 2010 Powrót do góry

Szczerze, to zabierałam się do tego ff jak pies do jeża… Gdy wstawiłaś pierwszy rozdział miałam ochotę tutaj zajrzeć, ale pomyślałam sobie, że te opowiadanie będzie podobne do wszystkich na tym forum: Edward + Bella = wielka miłość.
I jakże się pomyliłam!

Może zacznę od Twojego stylu: jest naprawdę fenomenalny, na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które piszą grając w taki sposób na emocjach czytelnika. Tak jak powiedziała Ci już Yvette potrafisz podziałać na wyobraźnię, że sam czuje się jakby tam był i właśnie to jest u Ciebie cudne. Sposób w jaki opisujesz ich relacje, to, jak Edward spostrzega Bellę czyni ten tekst wyjątkowym.

Podoba mi się, że opisujesz wszystko z jego perspektywy, zdaję sobie sprawę, że jest to ździebko trudniejsze niż punkt widzenia Belli, a mimo to radzisz sobie z tym znakomicie. Sposób w jaki oddajesz jego emocje, chyba nie można by tego lepiej opisać.
Rzadko które opowiadanie czytam z taką przyjemnością. Nim się obejrzę, już jestem przy ostatnim zdaniu.
Co do ostatnich wydarzeń: z ich opisem poradziłaś sobie bardzo dobrze, ja nie czułam się ani zniesmaczona, ani nic z tych rzeczy. A to o czymś świadczy :D

Zastanawia mnie ten dziwny stan naszego bohatera, coś mi się wydaje, że coś mu będzie dolegać. I dobrze, sielanka nie może trwać wiecznie. Ciekawa tylko jestem co to takiego… może coś z sercem?
Co do zakończenia, to szczerze ucieszyłabym się, gdyby było tragiczne, takie wyjątkowe opowiadanie zasługuje na niebanalne zakończenie… A nieszczęśliwe zakończenia pamięta się o wiele lepiej, niż te jedne z wielu sielankowych…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
villemo
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic

PostWysłany: Pią 14:11, 01 Sty 2010 Powrót do góry

Ciągle podziwiam ten ff, szczególnie za cudowne opisy. Mało dialogów, ale nie przeszkadza mi to, bo kiedy czytam np opis naszyjnika Belli to oczyma wyobraźni go widzę, jaki jest piękny i subtelny. Świetnie opisana sceneria, pięknie dobrane słowa powodujące, że czuję się jakbym tam stała i była naocznym świadkiem każdej sceny, czuć cudowną mieszankę pożądania i miłości co daje wspaniały koktajl. Trochę szkoda, że tak mało wiemy o Belli. Jest pięknie, ale chyba zacznie się psuć, prawda? Mam jednak nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Dziękuję.
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku życzę:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin