|
Autor |
Wiadomość |
czapka xD
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełmek
|
Wysłany:
Śro 19:39, 24 Lut 2010 |
|
wow to bylo cos !! naprawde masz talent :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
anula00
Człowiek
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Grudziądz
|
Wysłany:
Śro 21:33, 24 Lut 2010 |
|
Długo sie nie wypowiadałam na forum choc czytam niektóre opowiadania regularnie.
Twoje czytam od początku i jest naprawde dobre.
Trzeba sie troche namęczyć aby napisac coś dobrego i aby innym sie podobał bo jest tyle dobrych ff fłumaczonych i one podwyższają popszeczke.
Lecz wracając do twojego ff jest naprawde bardzo dobre z tajemnicą w tle, co się stanie z Bella w co sie tak naprawde przemienia i jak sie skończy jej historia z Edwardem i jak on rozwiąże problem ze swoja dziewczyną-demonem.
Teraz ona chce odnich sie odsunąc wyjechac on przychodzi boże musiałas skończyć w takim momencie.
Naprawde czekam na nastepne rozdziały z niecierpliwością i życze dużo dużo weny
podro |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bella*swan*cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 23:05, 24 Lut 2010 |
|
W takim momencie przerwać...
Wstydź się :) Bardzo mi się podoba cały czas się zastanawiam jak potoczy sie sprawa Belli, Edwarda i Mathew... Cos mi się wydaje że mogę być jeszcze zaskoczona :)czekam na nastepny rozdzialik
Pozdrawiam i życzę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
czapka xD
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełmek
|
Wysłany:
Sob 10:27, 06 Mar 2010 |
|
swietne !!
nie przerywaj pisania!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady M.
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 13:49, 27 Mar 2010 |
|
Chciałam napisać, że twoje ff wzbogaciło się o kolejną czytelniczkę
Ta Danielle... pff... bardzo zła XD
Zazdrość Edwarda o innego wampira? hmm.. robi się ciekawie;P
Nie mogę doczekać się jego rozmowy z Bellą:)
Weny i czasu :)
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ni-pamiętamm
Nowonarodzony
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 21:14, 27 Mar 2010 |
|
Wiesz już od dłuższego czasu podoba mi się ten ff i bardzo często do niego wracam z nadzieją na kolejne rozdziały i szczerze mówiąc, nie zawiodłam się i tym razem.
Pozdrawiam i z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział. ;d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Catherine Swan
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 31 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:52, 31 Mar 2010 |
|
Zapraszam po kolejny rozdział mojego ff, który znajduje się u mnie na chomiku.
[link widoczny dla zalogowanych]
W dalszym ciągu poszukuje bety, jeżeli byłby ktoś chętny, proszę o kontakt na PW. Dziękuje
Życzę miłego czytania... myślę, że pomału zaczynamy się zbliżać do końca pierwszej części... Jeżeli oczywiście chcielibyście, abym dalej ciągnęła to opowiadanie. Proszę o szczere komentarze
Pozdrawiam Cathy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady M.
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:29, 31 Mar 2010 |
|
mmm... rozdział jak zwykle- rewelacja;D To opowiadanie jest cudne. Proszę, nie kończ na pierwszej części... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rosie Hale-McCarty-Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Forks takiej małej dziury w stanie waszyngton
|
Wysłany:
Pią 12:16, 02 Kwi 2010 |
|
rozdział jak zwykle boski
sorry że wcześniej nie sk0omentowałam, ale komp nie działał
poza tym twoje opko szybko się czyta bo jest piękne
czekam na next:):):) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aquarius
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Gru 2009
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 21:44, 02 Kwi 2010 |
|
Żałuję, że przeczytałam w tym momencie całe opowiadanie. Teraz, cholera, będę musiała czekać.
I jeszcze się dowiaduję, że będą dwie części! Cieszyłabym się z długości, gdybym odkryła "Świat..." po zakończeniu.
Podoba mi się, jak powoli odrywasz przed czytelnikiem karty. Nie ma momentu, w którym jest znudzony, ale nie ma też naciąganej akcji.
Skręca mnie, by Edward i Bella byli razem, a Ty na to wbijasz kolejną szpilkę z Daniellą.
Chciałoby się krzyknąć "idiotko, on Cię kocha, Daniella nim manipulowala!", jak w kinie do głównej bohaterki "uważaj, za Tobą!", mimo że wiemy, że tego nie usłyszy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lexie
Wilkołak
Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...
|
Wysłany:
Pon 20:34, 05 Kwi 2010 |
|
Dawno nie pisałam, ale niestety zawsze coś stawało mi na przeszkodzie.
A co do treści z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej, gdy już mam wrażenie, że coś zaczyna się wyjaśniać ty wyskakujesz z innym rozwiązaniem.
Genialnie czyta się Twoje opowiadanie trzyma w napięciu ciężko jest przewidzieć, o czym może być kolejny rozdział. Coraz gorzej zaczyna mnie wkurzać Edward wiem, że to przez Daniell, ale mimo wszystko powinien jakoś wziąć się w garść albo, chociaż mógłby zacząć coś podejrzewać.
Zastanawiam się też, kiedy Bella zorientuje się, że również i nią się manipuluje.
Nawet nie waż się porzucać lub zaprzestawać pisania to jedno z moich ulubionych opowiadań i mogę zapewnić, że z wielką chęcią będę czytać kolejne rozdziały. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rosalie_Houston
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd :P
|
Wysłany:
Wto 15:19, 06 Kwi 2010 |
|
Muszę przyznać ,iż jest to jedno z najciekawszych opowiadań jakie kiedykolwiek czytałam. Ten tekst jest wyjątkowy jedyny w swoim rodzaju.
Teraz zaczynam się trochę w tym wszystkim gubić Na początku było gładko,lekko, przyjemnie, ale w tej chwili coś mi się w mózgoczaszce pomieszało w sumie nie powinno mnie to dziwić ,coraz częściej mi się to zdarza.
Ta sytuacja jest strasznie pokomplikowana ,ale mi to nie przeszkadza. Nadal kocham ten tekst nadal będę śledzić losy Belli-królowej.
Życzę Weny... Rose_H
P.S. Nie próbuj kończyć tego opowiadania. Plooose o kolejną część |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rosalie_Houston dnia Wto 15:23, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Denaris
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z daleka
|
Wysłany:
Wto 20:04, 06 Kwi 2010 |
|
Nie lubię Edwarda, jak on może kochać Daniell?
A Bella jest jeszcze dla niego taka miła. Nie zasłużył sobie.
A tak moim skromnym zdaniem, między Matthew i Bellą, powinno coś zaiskrzyć.
Tylko szkoda że Bella, wierzy we wszystkie jego słowa, ale plusem jest to że on nie chce jej okłamywać.
Teraz trzeba czekać na kolejny rozdział.
Aha jeszcze jedno. Ja oczywiście chcę abyś kontynuowała to opowiadanie. Jestem strasznie ciekawa jak się skończy. Czy Bella będzie z Edwardem? Co się stanie z Daniell?
Życzę Veny
Denaris |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Denaris dnia Wto 20:05, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Selenit-P48
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Marsa ;D
|
Wysłany:
Śro 18:59, 07 Kwi 2010 |
|
Zdadzam się z Denaris w 100% Edward to dupek to po pierwsze, a po drugie Matthew. Strasznie go lubie i też uśmiecha mi się pomysł z iskrzeniem. [Tylko błagam nie rób tak że będzie wielka love story a puźniej bach i uśmiercasz Matthewa- tego bym nie przeżyła bo on jest jedną z moich ulubionych postaci w tym ff]. Co do Daniell no to się nie dziwie że Ed ją kocha ona jest potworem i napewno go jakoś oczarowała, zaczarowała czy jak tam wolicie ale tak naprawde Ed nic do niej nie czuje tylko mu się tak wydaje- przynajmniej to moja opinia na ten temat.
A teraz...
Wyczekuje następnego rozd.
Selenit |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Catherine Swan
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 31 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 16:10, 11 Maj 2010 |
|
Witam!
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na kolejny rozdział, bo informuję, że nowy chap już jest na moim chomiku.
[link widoczny dla zalogowanych]
A następny pokaże się w najbliższych dwóch tygodniach, została mi jeszcze ustna matura do zaliczenia... Życzę miłego czytania i proszę o szczere komentarze. W miarę możliwości, oczywiście bez zdradzania dalszej części opowiadanie, będę mogła odpowiedzieć na wasze pytania.
Miłego czytania.
Pozdrawiam, Cathy. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Catherine Swan dnia Wto 16:12, 11 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Lexie
Wilkołak
Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...
|
Wysłany:
Pią 21:02, 14 Maj 2010 |
|
Przyznam, że po przeczytaniu tego rozdziału miałam straszną ochotę krzyknąć nareszcie.
W końcu ktoś uświadomił Belli, iż Daniell manipuluje Edwardem. Ciekawa jestem, co zmierza teraz zrobić z tym faktem. Widzę też, że Gabriel zabiera się do roboty mam nadzieję, że znajdzie Belle i ona mu pomoże a raczej tym wszystkim duszom. Nie wiem, dlaczego, ale mam dziwne wrażenie, że oni się znają może z zespołu . Zastanawiam się, kim tak naprawdę był ten jubiler wątpię aby był wysłannikiem Tergala więc kim? . Bardzo podobał mi się początek, rozmyślania Belli i to jak olewała Edwarda. Kolejny rozdział zapowiada się bardzo ciekawie.
Życzę powodzenia na maturze i dużo weny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady M.
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:39, 09 Cze 2010 |
|
jak ja mogłam tak późno zauważyć nowy rozdział?...
Oh. Wspaniałe! Twoje ff jest ,,nieludzkie", ,,nadludzkie"!;D Piękne!
Co ta Daniell zrobiła biednemu wampirowi, że prawdziwa miłość nie umie jej zlikwidować...;/ Czasem to chciałabym wejść do Twojego opowiadania i strzelić jej z liścia xD naprawdę
nie mogę się doczekać następnego!
co ja mówię, umieram z niecierpliwość, aby podziwiać dalsze historie Edwarda i Belli;):) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Catherine Swan
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 31 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:05, 26 Cze 2010 |
|
Oto kolejny, z trudem napisany i dodany nowy rozdział mojego ff. Życzę wam miłego czytania i liczę na szczere komentarze. Jeżeli zauważycie jakieś błędy proszę o wiadomość.
Pozdrawiam Cathy.
Rozdział XXIII
Jadąc w stronę mojego mieszkania, nie zamieniłam z Edwardem żadnego słowa. On zaś całą drogę trzymał w jednej dłoni pudełko z nowo zakupionym pierścionkiem, a drugą ledwo kontrolował kierownicę. Czemu wcześniej tego nie zauważyłam? Przecież powinnam, jestem królową…
Nie mogłam zaatakować Danielle, bo dość, że zdemaskowałabym się przed Cullenami, to jestem prawie całkowicie pewna, że Tergal wiedziałby wtedy gdzie się znajduje. A to bardziej by zagrażało moim bliskim niż Volturii, Joshua mnie przed tym ostrzegł.
A co jeżeli ta sprawa zajdzie za daleko i nie tylko Edward oszaleje na punkcie subkuba? A co w przypadku, gdy jego los podzieli Jasper i Emmett… a nawet Carlisle? To co wtedy? Jedyną odpowiedzią na te pytania było to, żeby zaczekać… nie robić nic pochopnie. Ale jak mam patrzeć na to wszystko, na to jak ona niszczy każdego z osobna, dzień po dniu? Nie miałam żadnego planu, a co jeżeli jubiler się mylił albo co gorsza kłamał? Chwytam się wszystkiego, każdej wolnej myśli, słowa lub czynu, który mógłby mi pomóż wierzyć, że Edward mnie kocha, że jestem mu potrzebna bardziej niż ona. Ale niestety na to wychodzi, że jestem tą jedną z wielu. Żałosną kobietą…
- Bello, jesteśmy. Wysiadasz czy może chcesz jechać i być świadkiem mojego szczęścia?
- Nie, nie chcę… Edward?
- Hmmm… - Wystukiwał nerwowo jakąś melodię na kierownicy.
- Kochasz ją? – Jego palce zatrzymały się w powietrzu, patrzył się na nie, jakby doszukał się tam nieszczęsnego pyłku. Rozmyślał. – Spójrz mi w oczy i powiedz, że ją kochasz.
- A co ci da moja odpowiedz? – Nic nie mówiłam, tylko milczałam. – Bells, wiem, że nienawidzisz kłamstwa, a jednak prawdą zranię cię, jeszcze bardziej niż moimi poprzednimi czynami. Ale jeżeli chcesz ją znać to tak, kocham ją. Kocham ją jak wariat i… myślę, że to właśnie ona jest kobietą z którą chciałbym spędzić resztę mojej wieczności. – Nie chciałam… nie mogła już tutaj zostać. Musiałam uciec… Chwyciłam uchwyt otwierający drzwi samochodu, gdy mnie zatrzymał, chwytając za mój nadgarstek. – No i widzisz, zraniłem cię. Nie płacz, proszę. – Nawet nie spostrzegłam łzy spływającej po moim policzku. Otarłam ją jednym, szybkim ruchem. – Bello, to nie znaczy, że jesteś mniej ważna w moim życiu. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, nie licząc Alice, ale po dzisiejszej nocy, nie wiem czy dalej mogę ją do niej zaliczyć.
- Edwardzie nie mów tak, to twoja rodzina. Znają cię, wiedzą, że postępujesz…- Westchnęłam. - Martwią się o ciebie. Proszę, przemyśl sprawę z tymi zaręczynami. Wysłuchaj zdania rodziny, a później działaj. – Otworzyłam drzwi i zaczęłam wychodzić. – Proszę cię, nie rób nic pochopnie. – Zamknęłam drzwi i zobaczyłam, że stoi tuz przy mnie. A jego oczy…
- Czy ty też uważasz, że postępuje źle? – …jego oczy zrobiły się agresywne, usta zacisnął w cienką linię, oczekując na cios z mojej strony. Taki sam, który ofiarowała mu jego rodzina. Patrząc prosto w jego czarne źrenice, nie miałam szans skłamać.
- Tak, Edwardzie. Nie chcę, żebyś się z nią żenił, ale posłuchaj… To nie dlatego, że jej nie lubię… Ja… - Odwrócił się napięcie ode mnie, zmierzając w stronę drzwiczek od samochodu ze strony kierowcy. Chwyciłam go w ostatniej chwili za rękę, która sięgała do klamki. – Edwardzie spójrz na mnie, proszę.
- Po co? – Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby mówił z taką odrazą, z takim jadem, skierowanym w moją stronę. – Jesteś taka jak oni, nie podoba ci się to, że jestem przy niej szczęśliwy?! Że w końcu nie czuję się jak potwór, który w życiu skazany jest tylko na zabijanie?! Że w jej oczach nie widzę siebie jako mordercy?!
- Edwardzie to nie tak, ja jestem z tobą szczera, bo i ty byłeś. Nie chciałam cię zranić, bo wiem jak na moje słowa byś zareagował. Twoja rodzina się o ciebie martwi, kocha cie bo jesteś dla nich ważny… A dla mnie… - Wyrwał rękę z mojej ręki. Szczerość, teraz albo nigdy. Zablokowałam mu wejście do auta. – Edwardzie, kocham cię… - szepnęłam, chociaż wiedziałam, że mnie usłyszy. Zawsze mnie słyszał.
- Bello…
– Ciii… - Przyłożyłam palec do jego ust. - Jesteś nadal w mym sercu i na to wychodzi, że nigdy stamtąd nie zniknąłeś. Kocham cię, słyszysz! – Uciekł wzrokiem, czułam jak jego ciało napina się, jak on sam oddala się ode mnie. Ręką odwróciłam jego twarz tak, by patrzył mi prosto w oczy, gdy będę mówiła mu najważniejsze słowa w moim życiu. - Przez te cztery lata myślałam, że to minęło, że zapomniałam o tobie, ale zawsze jakaś rzecz lub słowo przypominało mi o tobie i twojej rodzinie. Chce twojego szczęścia, naprawdę chcę go, Edwardzie. Dlatego pojechałam z tobą dzisiaj do tych wszystkich jubilerów, choć patrzenie jak kupujesz jej pierścionek zaręczynowy bardzo bolało, nawet bardziej niż to co powiedziałeś w lesie parę lat wcześniej. Dlatego też, teraz odsuwam się… - odeszłam kawałek od samochodu, robiąc mu przestrzeń by mógł odjechać. – Chcę twojego szczęścia Edwardzie, naprawdę pragnę byś związał się z osobą która kochasz, a nie kimś takim jak ja…
- Bells, ty za…
- Ożeń się z nią… Zamień w to, co mnie nie chciałeś… Żyjcie długo i szczęśliwie, masz do tego prawo, które przy mnie nigdy nie miałbyś szans mieć! Nie zraniłeś mnie, zresztą nigdy nie zdołałbyś tego zrobić. Kocham cię zbyt mocno byś mógł cokolwiek zepsuć lub zmienić. Kocham cię, dlatego żegnaj… - Pocałowałam go szybko, namiętnie, przelewając w ten ostatni pocałunek swoją całą miłość do miedzianowłosego. Oddał go, a nie powinien tego robić, bo to jeszcze bardziej rozdzierało moje serce, jeszcze bardziej bolało… ale on nie powinien o tym wiedzieć. Właśnie on nie powinien… Odsunęłam się, ostatni raz przeciągnęłam ręką po jego włosach, spojrzałam w oczy, wciągnęłam jego słodki zapach i… - Od tej pory będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie spotkali. Sam tego kiedyś chciałeś, więc nareszcie mogę się do tego dostosować. Gdy zobaczę cię na ulicy wiedz, że nie podejdę ani nie przywitam się. Nie odwzajemnię uśmiechu, spojrzenia… Jesteś ode mnie całkowicie wolny…
Odwróciłam się, poprawiłam torebkę, owinęłam się ciaśniej płaszczem, jakby to miało sprawić mniejszy ból, ominęłam paru przechodniów, którzy potajemnie obserwowali całe zajście… Weszłam do holu mojej kamienicy i udałam się w stronę windy, by wyjechać nią do mojego mieszkania. Do miejsca, gdzie moje łzy nie zostaną zauważone przez nikogo. Będę tam tylko ja, mój ból i morze łez…
Rana. Szarpana, głęboka, mocno krwawiąca, jak czarna dziura pożerała moje serce z każdym moim oddechem, z każdym krokiem w kierunku windy. Nawet kiedy przyciskałam guzik ze strzałką w dół, to tak jakby każdy przedmiot dookoła mnie zadawał mi cios prosto w mą duszę. Zranioną duszę.
Zza szklanych drzwi wejściowych widziałam Edwarda, który oszołomiony, pokręcił głową, wsiadł do samochodu i odjechał… Tak jakby nic się nie stało. Bo tak właściwie to coś się stało? Nie mógł mnie odtrącić, bo i tak byłam już odrzucona przez niego cztery lata temu. Nie odszedł, bo tak naprawdę nigdy go nie było w moim życiu oraz nie powiedział niczego, czego już bym nie wiedziała… Nie kochał mnie.
Od tej chwili mogłam bezpowrotnie oddać się mojemu przeznaczeniu. Udać się w miejsce, które mój stwórca mi wyznaczył, bez względu gdzie się ono znajdowało i żyć bez słabych punktów. Bez luki, w którą można uderzyć by obalić moja władzę. Mimo, że znaczna część mnie w tej chwili była rozbita, potrafiłam choć przez chwile cieszyć się z zaistniałej sytuacji.
Winda otworzyła się, wyszła z niej dwójka ludzi z uśmiechem na twarzy i rozmawiających o tym czy powinni kupić nową kanapę czy też nie. To były błahe sprawy. Do tej pory tylko takie miały miejsce w moim życiu, dopóki nie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i nie zawaliło się. Idąc teraz ulicą spotkałabym nie jedną osobę, która przeżyła choć raz to co ja… Nieszczęśliwą, nieodwzajemnioną miłość.
Pogrążona w swojej własnej bańce bólu, nie spodziewałam się tego co miało dopiero nastąpić, gdy weszłam do windy. Zamykające się drzwi nagle zatrzymały się zostawiając małą szparkę, w której zobaczyłam blade opuszki palców…
W domu Cullenów
Przy kominku, który od nowości nie był używany, stała głowa rodziny złotookich, Carlisle Cullen. Wyobrażał sobie, jak w palenisku przed nim radośnie tańczą iskierki, jak drzewo zajmuje się stopniowo językami ognia. W takich chwilach jak te, zawsze lubił wspominać, chwile kiedy był małym chłopcem, kiedy to gdy ojciec wyruszał na kolejne polowanie na wampiry, on zasiadał przy ogniu by słuchać opowiastek na dobranoc swojej matki. Uspokajał się wtedy, mimo iż myślał, że to nie będzie możliwe. Kochał swoją matkę, najbardziej ze wszystkich osób z tamtego okresu życia. Teraz miał własną rodzinę, która pomału się rozpadała. Zaczęło się od wypadku w Forks, kiedy to Jasper zaatakował Bellę, gdy ta skaleczyła się w palca. Razem ze światem Edwarda runął i jego, ten z idealną, szczęśliwą rodziną…
Nic nie mógł poradzić, że nie miał zaufania do Danielle, nikt z domu go nie miał, a zwłaszcza Esme. Uśmiechała się, przytulała jak każdą inną osobę, ale coś jej nie pasowało. Znał swą żonę na tyle długo by wiedzieć kiedy udaje, a kiedy nie. Belle od razu pokochała z całego serca, czasem można było sądzić, że to właśnie jego żona była jej biologiczną matką, bo łączyła je silna więź… Zresztą, ta mała urzekła każdego.
- Martwię się… - Esme zmaterializowała się tuż przy swoim mężu. – Alice jest roztrzęsiona, ma wizje za wizją… Co chwile jest albo rozzłoszczona albo rozrywa ją ogromny smutek… Gdybym zabroniła mu zostawiać ją, wtedy w Forks, a nie zgadzać się na to co on postanowi…
- Kochanie… - Przytulił ją. Był to rzadki gest, zarezerwowany tylko na chwile samotności. – To nie twoja wina, każdy z nas zawinił w jakimś stopniu, ale najbardziej to chyba on…
- Nie wierze! – krzyknęła Alice, wpadając do pokoju. – Nie wierze! Co on sobie myślał! – Zaczęła chodzić z jednego krańca pokoju w drugi, wyraźnie czymś podenerwowana. – Niech ja tylko go dostane w swoje ręce, nie zostanie na nim żadna cała część ciała!
- Kochanie, spokojnie.- Próbował nadążyć za nią Jasper. Jego zdolności, od jakiegoś czasu już nie działały na nią, jak przedtem. – Wiesz, że to imbecyl. Nic na to nie poradzisz, że on już taki jest. Alice… - Zatrzymał ją w miejscu i zamknął w żelaznym uścisku. - …powiedz co widziałaś.
Dziewczyna przymknęła na chwile swoje oczy, westchnęła i szepnęła – I tak jest już za późno, by mu przeszkodzić…
W mieszkaniu Belli
Wszystko zaczęło się szybko. Zbyt szybko bym mogła się tym cieszyć, nawet nie zorientowałam się, jak byłam w jego ramionach, uwięziona pomiędzy jego zimną klatką piersiową, która unosiła się szybciej niż zazwyczaj a równie chłodną, metalową ścianą windy. Moje ciało zostało obsypane drobnymi, ale zachłannymi pocałunkami… Wpadł do windy, łapiąc mnie w pułapkę małego pomieszczenia, swoich ust i oczu. To było to o czym marzyłam od kilku lat, to czego pragnęłam, a co tylko on mógł spełnić. Całował mnie namiętnie, wzbudzając uczucia, których myślałam, że nie miałam. A później… słowa nie były nam potrzebne - tak doskonale, jakby stworzone dla siebie, porozumiewały się za nas nasze ciała… Nawet gdy nad nimi nie panowaliśmy.
Ściana korytarza, pospiesznie wyjmowane klucze od mieszkania… Drzwi zamknięte nogą, przewrócona lampa, przyspieszone oddechy, zrzucane z siebie ubrania, żar, przyjemność, zimna pościel mojego łóżka i… pożądanie. Niczym nie zmącone pożądanie dwójki kochanków, pragnących być ze sobą jeszcze bliżej i bliżej, jak gdyby do tej pory nie byli wystarczająco blisko siebie… Kochałam każdy jego gest, każde spojrzenie, którym mnie obdarował, każdy dźwięk jaki wydobywał się z jego ust i ten przeklęty impuls elektryczności, jaki się pomiędzy nami wytwarzał… w tej chwili czułam, jakby cały ciężar, zalegający w mym sercu i duszy uleciał pod wpływem jego uśmiechu, szczerości w oczach, dotyku tak delikatnym jak skrzydła motyla… Ale czasem potrafimy wmawiać sobie najbardziej okrutne kłamstwa, byle tylko nie powrócić do rzeczywistości. <i> Smaku gorzkiej prawdy nie załagodzi nawet najsłodsza czekolada... </i>
Teraz leżałam w łóżku, wtulona w jego ciało, wdychając jego słodka woń wymieszaną z zapachem spełnienia. Muskałam swoją dłonią jego nagi tors, zapamiętując każdy detal, każdy zarys mięśni osłonięty nieskazitelną, marmurową skórą, naprężających się gdy tylko je musnęła opuszkiem palca. Miał zamknięte oczy, włosy w jeszcze większym nieładzie niż zazwyczaj, z zaciśnięta szczęką... Dotknęłam ręką zarysu jego żuchwy, ust… a on otworzył oczy i lekko uśmiechnął się do mnie. Smutek, ból, wyrzuty sumienia, bezradność uderzyły we mnie w chwili kiedy nasze spojrzenia skrzyżowały się. Czy on…
- Powinnaś się przespać… Jesteś zmęczona – powiedział, po czym pocałował mnie w czoło, czym rozwiał we mnie wszystkie wątpliwości, które przed chwilą zalewały mój umysł… Mieszał w mym umyśle, nawet swoją obecnością…
- Wcale nie. Mi się w ogóle nie chce spać… - Po czym ziewnęłam, czym zdradziło mnie moje ciało. Serce chciało po prostu być przytomne, by po przez oczy napawać się obecnością ukochanego…
- Śpij. Jesteś wyczerpana. – Po czym przytulił mnie do siebie, ucałował w czoło i zaczął nucić moją ulubioną melodię, przenosząc mnie w objęcia Morfeusza.
W moim śnie stałam na łące, leśnej polanie w pełnym słońcu, wśród niezliczonej ilości kwiatów. Stąpałam po nich nagimi stopami, czując każdy detal podłoża… w oddali słychać było radosny, dziecięcy śmiech. Niczym echo rozchodzące się w ciszy, napełniające radością i beztroskim szczęściem całe moje ciało. Podążyłam za nim, by odnaleźć dwójkę małych, pięknych istot goniących się nawzajem. Ona i on, bardzo do siebie podobni, byli dla mnie dziwnie znajomi… jakbym już kiedyś ich spotkała. Mała, brązowowłosa dziewczynka uciekała przed chłopcem, krzycząc w jego kierunku, że jest szybsza, że nigdy jej nie dogoni. Ale jak się myliła, gdy po chwili ten oto wskoczył na nią, przewracając ją na ziemię i bez żadnych skrupułów, mimo niechęci swojej towarzyszki zacząć ją gilgać, czym z jej ust wydobył się najpiękniejszy śmiech, który słyszałam w życiu… Oni byli piękni, nieskazitelnie idealni…
- Nathanielu, proszę…- mówiła dziewczynka, w chwilach kiedy pozwalała jej zaczerpnąć powietrza. Podeszłam bliżej, ale wciąż trzymając się z boku, tak by nie zakłócić tego idealnego obrazka. Ale wszystko stało się w nagle… Nadepnęłam suchą gałązkę, trzask sprawił, że dzieci odwróciły się w moja stronę, z przerażeniem w oczach… Przez chwile myślałam, że uciekną, ale dziewczynka westchnęła, wstała i podeszła do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Witaj. – Przytuliła się do mojego ciała, jakbym była kimś bliskim.
- Emily! Puść ją! – Ku nam biegł rozzłoszczony chłopak. – Puść ja w tej chwili!
- Nie przesadzaj, Nathanielu. Przecież to nasza…
- Gówno mnie obchodzi kim ona jest! Puść ją w tej chwili! – Chwycił ją mocno za ramię, na co z jej malutkich usteczek wydobył się syk bólu, a jej pulchną, piękną twarzyczkę wykrzywił grymas…
- Nathanielu, proszę…
- Nie!
- Braciszku, przecież nic na to nie poradzisz… To już się zaczęło! – Wyrwała się mu, stając z rękami założonymi na swoich drobnych biodrach. – Pogódź się z t… - Zamilkła i oboje odwrócili się w stronę lasu. Na końcu polany, po przeciwnej stronie mnie, stał Edward. Jego oczy były czarne jak noc z gniewu i złości, rzucające mordercze spojrzenie w moją stronę. Jego ciało naprężone, gotowe do skoku… ubranie umazane w krwi. Poczułam ciepłą ciesz sączącą się z mojej klatki piersiowej, z miejsca gdzie przed chwilą biło moje serce inne miejsce z którego czułam coś podobnego był mój brzuch oraz głowa. Ciepła strużka czerwonej cieczy spływała po moim czole, zasłaniając mi częściowo wzrok. Metaliczny zapach rozszedł się po całej polanie wywołując drżenie mych kolan i poczucie spadania… Dotknęłam rękoma tych wszystkich miejsc, nadal nie przerywając kontaktu wzrokowego z miedzianowłosym… Na moich rękę była krew. Moja krew!
- Zaraz zapłacisz za wszystko suko! – Z jego piersi wydobyło się groźne warknięcie.
Dziewczynka odwróciła się gwałtownie w moją stronę, zaraz za nią podążył chłopak z bólem i strachem wypisanym na twarzy. Krzyknęli razem – Mamo uciekaj!
Obudziłam się natychmiast z głośnym krzykiem. Co to do cholery było! Co to znaczyło? Dotknęłam bezwiednie miejsca obok. Było puste, a z mojego gardła wydobył się rozdzierający szloch… |
Post został pochwalony 2 razy
|
|
|
|
Lady M.
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 9:07, 27 Cze 2010 |
|
O jejku! CUDOWNY rozdział... Ale mnie uszczęśliwił!
Jak się cieszę, że Bella zdobyła się na odwagę i wyznała ukochanemu swoje uczucia;)
A ten sen... niesamowity! Super zakończony rozdział Czyżby te dzieci z leśnej polany były także dziećmi Edwarda? Dlaczego Bella była cała we krwi? Dlaczego ten chłopczyk był tak źle nastawiony uczuciowo do swojej matki? hehe, ale się rozmarzyłam... Dziękuję za rozdział;*
WENY, WENY i CZASU!;* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lady M. dnia Nie 9:13, 27 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
czapka xD
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełmek
|
Wysłany:
Czw 20:12, 01 Lip 2010 |
|
o bosh .!!!!! cudny rozdzial .! tylko moglabys je szybciej dodawac .! nie moge sie doczekac nastepnego .!!! :) WENY! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|