FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Sztuka miłości [NZ] 16+ cz. I-XIII (Chwilowo zawieszony) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pią 17:38, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Bosz... Dobrze tak Jamesowi!
Następnym razem dwa razy pomyśli, zanim zrobi coś, co nie spodoba się Cullenowi!
Już nie mogę doczekać się tej randki. Zobaczymy co z niej wyniknie...
A, ta bratowa była super!

WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolciaw
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Pią 17:54, 27 Lut 2009 Powrót do góry

jeszcze sie nie wypowiadalam na temat tego ff i chyba w koncu powinnam Wink
tak wiec tatalnie mnie urzekl. ma swoj pewien klimat, ktory wyroznia go i sprawia, ze wsrod tylu podobnych historii, ta jest naprawde wyjatkowa. styl i humor takze swietne, poprostu chce sie czytac :D

dlatego z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy i zycze duuuzo Vena Uwaga


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 18:17, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Również jestem pod wrażeniem Twojej twórczości :D Życzę weny i czekam na kolejny rozdział Wink

edit: komentarze piszemy dłuższe. talia
Gość







PostWysłany: Pią 18:43, 27 Lut 2009 Powrót do góry

No no. Wnerwia mnie to całe ' hehe', ale i tak podoba mi się ten ff. Jako nieliczny nie opowiada o wampirach i wilkołakach xD a ten czarny charakter - James <- bossssskie! Kilka razy naprawdę się uśmiałam Wink. Mam pytanie: czy ta polana, na którą Ed zabrał Bellę to ta sama, gdzie zniknęła Victoria? Starsznie mnie to ciekawi ;d
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:06, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Wielki dzięki dziewczynki za wasze komentarze :)
A jeśli chodzi o polanę - nie, to nie jest ta sama, na której zniknęła Victoria i od której zresztą zaczyna się prolog... :)

Mogę wam troszeczkę zespoilerować :P - w następnej części będzie miejsce VBT...

Pozdrawiam! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:37, 27 Lut 2009 Powrót do góry

no, wreszcie kolejny rozdział :D uwielbiam weekendy i kolejne odcinki.
wow, Edward taki męski mmmmniam, a i Bella niczego sobie, fajnie, że przywaliła Jamesowi.
Niespodzianka?
Uwielbiam niektóre niespodzianki...
Hm....
czekam na więcej :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 22:12, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Nie wiem jak Ty to robisz ale Twój Edward jest jakiś ...inny. Zwykle jest albo Bad boyem albo jest taki troszke zbyt pedalski jak w zmierchu.

A ten...niby ma urok Edwarda ze Zmierzchu, ale ma też ikre :D

Tylko postaraj się dać szybko następny rozdział, bo jak nam zafudujesz znowu taką przerwę przed TAKIM momentem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice_
Wilkołak



Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 23:00, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Popieram Ms.cullen Edward jest taki inny niż we wszystkich FF, ale oczywiście w pozytywnym sensie :D i Bella tak samo ma więcej charakteru niż w książce, ale nie zmieniłaś jej w totalną przeciwność jej zachowania w zmierzchu :D
Twoje opowiadanie ma swój urok, a mnie osobiście urzekłaś wypowiedzią Emmeta :
Czy ja wiem, ja tu wyczuwam jakieś napięcie seksualne... (czy coś w tym stylu) po której prawie leżałam pod stołem ze śmiechu, odtąd jeszcze bardziej polubiłam twój FF i czekam na kolejne rozdziały :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Sob 10:04, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Całkiem przyjemne opowiadanie. Wciągające. Trochę za mało przemyśleń bohaterów, co wg mnie sprawia, że tak naprawdę nie znamy ani Belli ani Edwarda. Poza tym styl bardzo ładny.
Czy już wiesz, kiedy możemy się spodziewać kontynuacji?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kasiek303
Wilkołak



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3

PostWysłany: Sob 10:29, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Biedna Bella... Przez co ona musi przechodzić w tych wszystkich FF.

Zaskoczyłaś mnie (jak zwykle). Na początku ten James nie wydawał się taki ZUUUYYY. Tylko raczej słodki i troskliwy. Tak się przejął śmiercią siostry. :P

A Edward zawsze taki nieporadny (ojejku!) :P No jego przeraźliwie cięte tekstu dosłownie zwalaja z nóg. Niby się stawia, ale....
Pożyjemy, zobaczymy. Weny :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 11:16, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Niestety dzisiaj jestem cały dzień w biegu i nie będzie mnie w domku, ale na pewno jutro zabiorę się za następny rozdział :) Postaram się, żebyście za długo nie czekały :)

Jeszcze raz dziękuję za wasze opinie i postaram się poprawić co nie co, jeśli chodzi o te przemyślenia bohaterów. Jednak wiecie, pisarka ze mnie nie jest jakaś szczególna :P ale bardzo się cieszę, że wam się podoba mój ff Wink

Pozdrawiam!
Buźka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 10:40, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Jestem w szoku, po pierwsze dlatego że straszny gapa ze mnie przeszukałam wszystkie strony żeby znaleźć ten temat i co i nic , nie udało się zupełnie zapomniałam.
Dzisiaj ze skruszonym sercem odnalazłam i przeczytałam i wiesz co Justine jestem pod wielkim wrażeniem, Edward przyznała się do swojej miłości, po za tym te dziwne spotkanie ze sforą wilków, kolejna zagadka mam nadzieje że coś nieco rozjaśnisz kolejnym rozdziałem. Teraz obiecuje być na bieżąco i juz czekam na kolejne części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:09, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Witam panie, rzucam kolejny rozdział. Myślałam, że uda mi się wcześniej, ale niestety moja beta była zabiegana i nie miała czasu... Tak więc, życzę miłego czytania, ta część wyszła mi deczko długa, więc mam nadzieję, że was nie zanudzi :P Enjoy



Rozdział 7

W domu od razy wskoczyłam pod prysznic. Ten dzień był naładowany stanowczo zbyt dużą dawką negatywnych emocji związanych z próbą. Czując, jak strumienie wody spływają po moim ciele, rozmyślałam o nadchodzącym wieczorze – nie obchodziło mnie, jakiż to plan zrodził się w główce mojego ukochanego, liczyło się to, że w końcu otworzył się dla mnie… dla nas. Z każdym dniem stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Od momentu, kiedy wyznałam mu miłość, wtedy na pikniku, nie odważyłam się już tego powtórzyć. Nie dlatego, że moje uczucia się zmieniły czy też bałam się odrzucenia, po prostu nie chciałam, aby Edward poczuł się do czegoś zmuszany. Postanowiłam czekać cierpliwie, nie przyśpieszać niczego. Cieszyłam się jak głupia z każdego ciepłego gestu z jego strony.

Zanim poznałam Edwarda, moje życie osobiste było, hmm, jakby to powiedzieć, uśpione. Owszem, w mojej dawnej szkole znałam wielu kolegów, którzy nie ukrywali, że chcieliby czegoś więcej niż przyjaźni ze mną, jednak żadnemu z nich nie udało się mnie poruszyć, dotrzeć do mojego serca. Teraz czułam, tak naprawdę, że żyję, obudziłam się… Wiem, choć może zabrzmi to dość banalnie, jakbym swoje życie porównywała do disneyowskiej bajki, ale Edward był moim księciem, a jego pocałunek był odtrutką od szarej, pozbawionej tylu emocjonujących uniesień rzeczywistości. Po prostu, najzupełniej na świecie: byłam szczęśliwa.

Wpadłam do pokoju, owinięta samym ręcznikiem, nie potrafiąc przestać się uśmiechać. Na łóżku czekało na mnie jakieś pudełko, a na nim liścik. Zaciekawiona wzięłam go do ręki.

Bello, moja najdroższa przyjaciółko, zapewne jesteś na swoją Alice zła, ale wszystko ci wytłumaczę, jak tylko się spotkamy. Uwierz, nie miałam wyboru i musiałam wyznać Edwardowi prawdę! A teraz mam dla ciebie niespodziankę, która, znając ciebie, może nie przypaść ci do gustu… Jednak wiedz, że nie robisz tego dla mnie, tylko dla mojego braciszka, a dla twojego lubego. Chyba chcesz go uszczęśliwić? No, ja myślę! Także wkładaj to na siebie bez żadnego marudzenia!
Twoja niedobra szwagierka.


O nie, tylko nie to! Wiedząc już, co mnie czeka, wypuściłam głośno powietrze z ust
i otworzyłam nieszczęsny pakunek. Moim oczom ukazała się biała tkanina. Ujęłam ją w ręce, jakby to była jakaś najdelikatniejsza rzecz na świecie i podniosłam do góry. Sukienka była naprawdę piękna, zresztą czego można było się spodziewać, skoro Alice ją wybierała. Biała, bez ramiączek, do kolan, góra lekko pomarszczona, a w pasie przywiązana czarna wstążka
( [link widoczny dla zalogowanych] ). Sukienka była za skromna jak na Alice, i dlatego też byłam jej wdzięczna, że wybierając ją pomyślała o moim komforcie. Pierwszy raz z radością mogłam przyjąć podarunek od mojego narwanego chochlika.

Kiedy w końcu doprowadziłam się do porządku, stanęłam przed lustrem, aby ocenić ostateczny efekt. Co prawda, nie mogłam być obiektywna w swoim osądzie, ale muszę przyznać, że wyglądałam nawet, nawet. Sukienka była idealna, jakby na mnie szyta. Rozpuszczone, lekko pofalowane włosy, opadały na moje ramiona. Pozwoliłam sobie na bardzo delikatny makijaż, podkreślając tylko tuszem oczy. Ta cała akcja z sukienką, zbudziła we mnie mały niepokój, cóż takiego Edward zaplanował?

Ubrałam szybko czarne szpilki, widząc, że szykowanie zajęło mi więcej czasu niż myślałam. Zbiegłam ze schodów wpadając na Charliego, który uratował mnie od nieszczęsnego upadku.
- Bella, spokojnie, gdzie tak pędzisz? – zapytał.
- Mówiłam ci, że jadę dzisiaj do Edwarda – odpowiedziałam.
- W takim stroju? – podniósł nieznacznie brwi.
- Oj, tato – nie wiedząc czemu, czułam jak się czerwienię. – Muszę iść, jestem już spóźniona.
- Kocha, to poczeka – powiedział, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Wrócę o 22.00 – krzyknęłam przy drzwiach, chwyciłam żakiet i skierowałam się do samochodu.

Jadąc czułam dziwne napięcie i poddenerwowanie, jakbym pierwszy raz umówiła się z Edwardem. Chociaż spędziliśmy już wspólnie niejeden wieczór, miałam wrażenie, że tym razem będzie całkiem inaczej. Tajemnicze zachowanie Edwarda, wyjazd jego rodziców na weekend plus sukienka – coś się kroiło. Rozmyślając tak, dojechałam pod dom mojego skarba. Rzuciłam jeszcze raz okiem w lusterko, lekko klepiąc się po policzkach. Zanim zdążyłam sięgnąć za klamkę, drzwi szybko otworzyły się i moim oczom ukazał się najpiękniejszy cud świata. Edward władczo wyciągnął mnie z auta i przytrzymując mnie mocno na rękach, szybkim kopniakiem zamkną drzwi samochodu.

- Witam w posiadłości Cullenów – uśmiechnął się zawadiacko.
- Wariat – zaśmiałam się lekko, a moje serce znowu zaczęło odstawiać herce.
Trzymając mnie w swoich umięśnionych ramionach, Edward zaniósł mnie do domu. Kiedy znaleźliśmy się w środku, postawił mnie i delikatnie się cofnął.
- Wyglądasz nieziemsko – powiedział, a ja oczywiście oblałam się rumieńcem.
- Dziękuję, ty też niczego sobie – powiedziałam nie mogąc oderwać od niego wzroku. Miał na sobie czarny garnitur, a pod marynarką białą koszulę – standardowy komplet, jednak na Edwardzie to, co zwykłe przeradzało się w coś nietuzinkowego. Wyglądał tak… męsko.
- Hmm, cóż ty takiego wymyśliłeś, co? – zapytałam mrużąc oczy.
Edward przygarnął mnie ramieniem i poprowadził na górę.
- Zaraz zobaczysz – wyszeptał mi do ucha i poczułam jego pocałunek na moich włosach.
- Przepraszam, że nie przyjechałem po ciebie, ale była, hmm, mała awaria i musiałem osobiście się tym zająć … – powiedział.
- Nie ma sprawy – w środku już skręcałam się z zaciekawienia.

Nagle stanęliśmy i poczułam ciepły dotyk dłoni Edwarda na moich oczach.
- Co ty wyprawiasz? – zapytałam, bynajmniej nie należałam do cierpliwych osób, jeśli chodziło o takie kwestie.
- Ciii – wymruczał i powoli ruszyliśmy dalej.
Po krótkiej chwili znowu przystanęliśmy, a ja poczułam lekki wietrzyk muskający moje ciało.
- Mogę już spojrzeć? – zsunął swoje dłonie, a mnie po prostu zatkało.
Znajdowaliśmy się na tarasie, który był ozdobiony świecami, na samym środku stał okrągły stolik przygotowany – wiadomo - dla dwóch osób. Było tak… intymnie.
- I jak? – zapytał.
Spojrzałam na niego, nie mogąc wydusić słowa. Niewiele myśląc co robię, wskoczyłam na Edwarda oplatając go udami i namiętnie całując. W mojej głowie kotłowało się tyle emocji, że nie byłam w stanie dobrać odpowiednich słów. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, speszona swoim wyskokiem odwróciłam wzrok, jednak Edward od razu przyciągnął mnie do siebie, otulając swoimi ramionami.
- Aż tak bardzo ci się podoba? – zapytał, a w jego głosie łatwo można było odczytać radość.
- Bardzo – wtuliłam się do jego szyi, wdychając jego zapach.

Edward ujął mnie za rękę i poprowadził do stolika. Odsunął mi krzesło.
- Proszę – jego oczy błyszczały z podekscytowania.
- Dziękuję – odpowiedziałam zajmując swoje miejsce.

Edward usiadł naprzeciw mnie nie przestając się uśmiechać. Czy ja śnię? Jeśli tak, to nigdy nie chcę się obudzić. Ostatnie tygodnie były tak idealne, każda godzina, minuta, sekunda, ułamek sekundy, spędzona u boku Edwarda dawała mi tyle szczęścia, aż moje serduszko urosło do nienaturalnych rozmiarów. Karmiłam się każdym jego dotykiem, ale wciąż czułam się niezaspokojona i pragnęłam więcej i więcej…

- Ziemia do Belli – z labiryntu moich myśli wyrwał mnie rozbawiony głos Edwarda.
- Oj przepraszam, musiałam się zamyślić – uśmiechnęłam się pod nosem, czując jak moje policzki nabierają szkarłatnego koloru.
- Hmm, jestem ciekawy o czym tak intensywnie myślałaś – posłał swój seksowny pół-uśmiech, od którego moje tętno momentalnie przyśpieszyło.
- Kto wie, może kiedyś ci powiem…
- Albo pokażesz – puścił do mnie oczko, a ja zawstydzona spojrzałam w bok. No, to by było ciekawe…
- Szampana? – zapytał i nie czekając na odpowiedź nalał i podał mi lampkę.
- Chyba nie planujesz mnie upić? – zapytałam udając oburzenie.
- Ja? Skądże – zrobił minę niewiniątka, po której zaśmiałam się głośno.
- Dziękuję… za to… za wszystko – powiedziałam.
- Nie Bello, ty nie masz za co dziękować, to należy do mnie – przykrył moją dłoń swoją – Zanim ciebie poznałem żyłem jak w jakimś amoku. Ty sprowadziłaś mnie z powrotem do świata, wypełniając go na nowo namiętnościami. Dziękuję – podniósł moją dłoń do ust i złożył na niej delikatny pocałunek.
- W takim razie, proszę bardzo – uśmiechnęłam się. Zdecydowanie było tego za dużo jak na jedną osobę: tyle szczęścia na raz? Bałam się, że ktoś ze mnie drwi i te wszystkie chwile z Edwardem ulotnią się, jak bańka mydlana…

Podniosłam lampkę szampana i zamoczyłam usta w trunku, kiedy niespodziewanie dobiegł mnie głos nie kogo innego, jak naszego kochanego Emmetta.
- Czy można już odebrać od państwa zamówienie? – zapytał z przesadną powagą.
Ujrzawszy go w całej okazałości, zakrztusiłam się szampanem i zaczęłam kaszleć. Emmett w stroju pingwina – czarny smoking plus… o mój Boże, czy ja widzę, to… co widzę?
- Emmett, ja mam omamy, czy ty naprawdę pod szyją masz muszkę? – zapytałam dławiąc się śmiechem.
- Nie, pszczółkę Maję! – odpowiedział, a ja już prawie leżałam pod stołem.
- Edwardzie, jeśli w tej chwili nie uciszysz swojej pani, obawiam się, że nasza współpraca dobiegnie końca – Emmett wypowiadając te słowa, starał się każde z nich akcentować, jak jakiś arystokrata, co sprawiło jeszcze gorszy efekt – płakałam już ze śmiechu i miałam trudności ze złapaniem powietrza.
Emmett podparł się pod boki karcąc mnie spojrzeniem.
- Nie, proszę, przestań, bo zaraz umrę ze śmiechu – wydusiłam.
- Obiecujesz? – odpowiedział ze złośliwym uśmieszkiem. – Edwardzie… - zwrócił się do mojego chłopaka, który jak widać walczył z sobą, by nie wybuchnąć, tak jak ja.
- Eee, Bello, miej na uwadze, że o tej godzinie trudno o kolejnego kelnera…
- I to nie byle jakiego kelnera, podkreślam – wtrącił się Emmett.
- No tak – kontynuował Edward – Emmett, był tak miły i użyczył nam swoich usług na dzisiejszy wieczór, więc proszę doceń to… - poczochrał się po włosach i spojrzał w bok, by ukryć przed przyjacielem swoje rozbawienie. Jestem pewna, że musiał obiecać Emmettowi, że poskromi swoją reakcję… Ze wszystkich sił starałam się zachować jako taką powagę.
- Ależ oczywiście, doceniam twoje starania Emmettcie – przybrałam ton głosu, którym posługiwał się nasz kelner – Myślę, że z takim wystąpieniem powinieneś zgłosić się do „Mam Talent” – nie mogąc się powstrzymać dokończyłam z lekką nutą złośliwości.
- Takie programy godzą w mój intelekt, więc wypraszam sobie takie uwagi. A teraz możemy przejść do głównego punktu wieczoru – kolacja?
- Tak, tak – odpowiedzieliśmy jednogłośnie z Edwardem.
- Wyśmienicie. Biorąc pod uwagę, że decyzja co do dania została już za państwa podjęta, nie zostało mi nic innego, jak powiadomić moich szanownych klientów o zbliżającym się poczęstunku. Bardzo proszę o cierpliwość, kolacja zaraz będzie podana do stołu – powiedział nasz niezastąpiony kelner.

Z chwilą, kiedy Emmett ulotnił się we wnętrzu domu, nie musząc już udawać – wybuchneliśmy z Edwardem niekontrolowanym śmiechem. Po dłuższej chwili, w końcu uspokoiłam się i zwróciłam się do Edwarda.
- Chcesz mnie zabić? Proszę, następnym razem uprzedź mnie przed podobną akcją, bo moje serduszko tego nie wytrzyma – powiedziałam rozbawiona.
- Uwierz, sam nie widziałem go wcześniej, więc dla mnie to też był niezły wstrząs – pokręcił głowę. – Nie mam pojęcia, jakim cudem udało mi się zachować spokój, ale obiecałem mu, że zachowam się przyzwoicie – trzy ostatnie słowa wypowiedział ewidentnie przedrzeźniając Emmetta.
Znowu zaśmialiśmy się głośno. Boże, nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się ubawiłam, żałowałam tylko, że nie wzięłam aparatu. Hmm, uwiecznienie na zdjęciu Emmetta – pingwina, było okazją malutkiego dręczenia naszego przyjaciela. Myśl ta była niezwykle kusząca…

Kolacja była wyśmienita. Jak się później dowiedziałam, Alice maczała w tym swoje paluszki. Byłam pod wielkim wrażeniem zdolności mojej przyjaciółki, a Emmett, no cóż, sam w sobie był rozbrajający. Jednak królem wieczoru niewątpliwie został mój Edward. Był taki czuły, kochany i najważniejsze, wydawał się być taki szczęśliwy jak ja. Właśnie bujaliśmy się w rytm nastrojowej piosenki – ( http://www.youtube.com/watch?v=c7dyXfHcYw8 ). Wtulona w jego idealnych ramionach, wydawałoby się, że wprost skrojonych dla mnie, czułam, że frunę… W tym momencie nie istniał dla mnie świat, poza naszym własnym skrawkiem nieba. Czy już wspominałam, że jestem szczęśliwa? Byłam pewna, że nigdy mi się to nie znudzi – to, jak na mnie patrzy, to, jak, jak czule szepcze mi do ucha moje imię, to, jak, delikatnie głaszcze mnie po plecach, to, jak dotyka moich zgrzanych policzków, to, jak muska swoimi ustami każdą część mojej twarzy… Właśnie znajdowałam się w raju z osobą, która sprawia, że moje serce rośnie i rośnie…

- Wiesz, że w tamtym roku też brałem udział w przedstawieniu? – zapytał Edward, tym samym wyrywając mnie z moich niekończących się fantazji.
- Nie – spojrzałam na niego zaskoczona. Nigdy mi nie mówił, że też grał. – Dlaczego w tym roku nie zgłosiłeś się na przesłuchanie? – popatrzył na mnie tak, jakby coś mi umknęło. Aaa, no tak…
- Hmm, byłoby bardzo ciekawie, gdybyś dostał rolę Romea – uśmiechnęłam się na tę myśl.
- Nie wystarcza ci, że prywatnie go odgrywam – zamruczał mi we włosy.
- Zawsze to jakieś urozmaicenie – powiedziałam, a Edward odsunął się nieznacznie, by spojrzeć mi w oczy.
- Brakuje ci urozmaiceń? Hmm – przejechał dłonią po moim policzku powodując pojawienie się kolejnego rumieńca. – Jak chcesz, mogę odegrać ci kawałek, prywatnej sztuki miłości – posłał mi łobuzerki uśmieszek, nagle poderwał mnie i przerzucił przez swoje ramię.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknęłam, ale Edward tylko się zaśmiał i ruszył niewiadomo gdzie.

Zaczęłam wymachiwać rękami i nogami, i krzyczeć, żeby mnie postawił, co jeszcze bardziej go rozbawiło. Zauważyłam, że weszliśmy do jego pokoju. Wreszcie postawił mnie na nogach, a ja posłałam mu wrogie spojrzenie.
- No nie patrz tak na mnie, to tobie zachciało się urozmaiceń – złapał mnie delikatnie, lecz stanowczo za włosy – A teraz, akt pierwszy, scena pierwsza – Romeo uwodzi uległą Julię – popchał mnie lekko na łóżko… Czułam, jak jego umięśnione ciało przygniata moje… Moje serce galopowało jak tysiąc koni.
- Nie przypominam sobie, żeby w tej części miała miejsce taka scena… - zdołałam tylko wyszeptać.
- Bo to jest wersja „Romea i Julii” ala’Edward Cullen – prychnął lekko, pocierając nosem o moje włosy.
- Hmm, chyba byłam bardzo niepojętną uczennicą, skoro nie słyszałam o tej wersji – ciągnęłam mając coraz większe trudności z oddychaniem.
- Nie martw się kochanie, ja już się postaram abyś nadrobiła te zaległości – zdążył wymruczeć zanim jego usta odnalazły moje…

Miałam wrażenie, jakby nieznana mi dotąd siła opętała nas. Edward przywarł do mnie tak mocno, że czułam go całym swoim ciałem. Z każdą kolejną chwilą, nasze usta coraz zachłanniej pragnęły kosztować się nawzajem. Język Edwarda odgrywał jakiś szalony taniec z moim, całymi garściami wczepiłam się we włosy ukochanego, przysuwając go jeszcze bliżej. On jedną ręką trzymał mnie w tali, bym nie odsunęła się od niego ani na jeden milimetr, natomiast drugą odbywał swoją wędrówkę po moim ciele, zaczynając od szyi... Musnął mój obojczyk, schodząc coraz niżej, by zatrzymać się na mojej piersi. Mimowolnie jęknęłam mu w usta, czując, jak przez całe moje ciało przechodzi dreszcz rozkoszy. Pragnęłam go coraz bardziej, coraz mocniej… Pieścił moją pierś, a ja czułam, że zaraz wybuchnę. Moje ręce automatycznie powędrowały do ramion Edwarda, zsuwając jego marynarkę. Usta mojego kochanka znalazły się na mojej szyi, co pozwoliło mi zaczerpnąć powietrza. Oplotłam Edwarda udami, powoli zaczynając odpinać guziki jego koszuli i już po chwili gładziłam jego idealnie zbudowany tors, mięśnie brzucha… W tym momencie nie istniało dla mnie coś takiego jak rozum, władzę nad moim ciałem przejęło pożądanie, a ja, no cóż, wcale z nim nie walczyłam. Ręka Edwarda powędrowała do mojej nogi, zatrzymała się po wewnętrznej stronie uda, przysuwając się coraz wyżej… W końcu poczułam jak dotyka mnie TAM… Moje ciało drżało z podniecenia i byłam pewna, ze Edward też to czuje. Mój mężczyzna zjechał ustami po mojej szyi, złapał zębami górę mojej sukienki i nieco ją zsunął. Znowu uczepiłam się włosów Edwarda, nie zważając na to, czy może za mocno je trzymałam. Edward pieścił delikatnie ustami moje piersi…
Nagle do rzeczywistości sprowadziło nas głośne pukanie do drzwi. Niechętnie zaprzestaliśmy naszych pieszczot, Edward uniósł się na ramionach i spojrzał na mnie z dzikim błyskiem w oczach. Oddychaliśmy bardzo szybko, jakbyśmy przebiegli co najmniej dziesięć kilometrów.

- Czego?! – krzyknął, nie ukrywając, że jest wkurzony.
- Ed, sory, ale jesteś mi na chwilę potrzebny – zza drzwi usłyszeliśmy Alice.
Ta, to ma wyczucie czasu.
- Zabiję tego złośliwego zgredka – powiedział Edward.
Pogłaskałam go po policzku.
- Spokojnie, przecież nigdzie ci nie ucieknę – wymruczałam.
- No ja myślę, mamy jeszcze do odegrania drugą scenę… - posłał mi swój szelmowski uśmiech, pocałował delikatnie w usta, wstał, ogarnął się i wyszedł z pokoju.

Leżałam na łóżku czekając aż trochę ochłonę. Boże, co ja wyprawiam?! Czy gdyby Alice nam nie przeszkodziła, to, czy ja… czy my… Nawet nie potrafię dokończyć. Co się ze mną dzieje?! Nigdy nawet nie myślałam o seksie, to było dla mnie coś tak odległego, że nie zaprzątałam sobie takimi sprawami głowy. Na to wygląda, że na tej płaszczyźnie dużo się zmieniło… Mając u boku takiego mężczyznę, takie duże łóżko, hmm, grzechem byłoby nie skorzystać…

Skorzystać? Boże, Bello uspokój się! Wstałam gwałtownie z łóżka, podciągając sukienkę, która znajdowała się na wysokości bioder… Poklepałam się po policzkach, przydałby się prysznic. Oj zły pomysł - czułam jak moje serce przyśpiesza, mając przed oczami wizje mnie i Edwarda w kabinie, z ociekającą z naszych ciał wodą… Zdecydowanie mam za bujną wyobraźnię.

Albo Edwarda długo nie było, albo czas bez niego upiornie mi się dłużył. Podeszłam do regału z książkami, przeczesując wzrokiem ich grzbiety. Nagle zauważyłam „Wichrowe wzgórza”, impulsywnie sięgnęłam po książkę, niechcący trącając jakieś średniej wielkości pudełko. Poleciało z nieznacznym odgłosem na podłogę. Klęknęłam, aby pozbierać rozsypane z niego rzeczy. To, co zobaczyłam sprawiło, że na chwilę zamarło mi serce. Moim oczom ukazały się zdjęcia Edwarda z… Victorią. I to nie byle jakie. Każde zdjęcie ukazywało szczęśliwą parę - śmiejącą się Victorię i wpatrzonego w nią, jak w jakiś jedyny cud na świecie, Edwarda… Nie wiem dlaczego, ale zabolał mnie ten widok, do tej pory myślałam, że tylko na mnie tak patrzył... Właśnie podniosłam zdjęcie, na którym Edward całuje swoją ex-dziewczynę w usta…Ukuło, bardzo… Victoria była piękna, miała jasną, niemal porcelanową cerę, pełne, wykrzywione w idealnym uśmiechu usta, długie, kręcone włosy w rudym odcieniu, niemal ogniste. Nie wiedząc czemu, przypomniałam sobie słowa Alice, kiedy opowiadała mi tą całą historię – planował spędzić z tą dziewczyną przyszłość… kochał ją. A co czuł do mnie? Wiedziałam, że nie byłam mu obojętna, ale czy zdołam sprawić, aby patrzył na mnie z taką miłością jak na Victorię?

Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i do środka wszedł Edward. Jego radosny wyraz twarzy momentalnie się zmienił, kiedy zauważył przy czym klęczę.
- Co ty robisz?!! – krzyknął aż przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Podbiegł do mnie i gwałtownie zaczął zbierać zdjęcia.
- Edward, ja przepraszam… nie chciałam… to było niechcąco…
- Daruj sobie Bella! – warknął na mnie – Jak zwykle, tłumaczysz się swoją niezdarnością! A może po prostu przyznasz się, że z ciekawości zaczęłaś grzebać w moich osobistych rzeczach! – Edward krzyczał coraz głośniej, szybciej wyrzucając z siebie raniące słowa.
- Nie! – też podniosłam głos – Jak możesz tak myśleć, przecież wiesz, że nigdy, celowo bym…
- A zresztą – przerwał mi w pół słowa. – Może zaspokoimy twoją ciekawość.
Gwałtownie podniósł mnie z podłogi, zaciskając mocno dłonią moje ramie. Popchnął mnie na łóżko, zajmując koło mnie miejsce. Otoczył mnie mocno ramieniem, aż nie mogłam się ruszyć, natomiast drugą ręką pokazywał mi po kolei zdjęcia…
- Edward, puszczaj! To boli! – próbowałam się wyswobodzić, bez skutku.
- Tak, na tym zdjęciu z Victorią obchodziliśmy pierwszą rocznicę – wyciągnął kolejne zdjęcie - Tutaj wyjechaliśmy na wspólny weekend, było naprawdę cudownie… wiesz, tak romantycznie, my sami, beż żadnych zahamowań… - zaśmiał się drwiąco.
- Proszę, przestań – czułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Bello, dopiero zacząłem. Ooo, a tutaj powiedziałem jej po raz pierwszy, że ją kocham…
W końcu wyrwałam mu się, chciałam wybiec z pokoju, ale złapał mnie za rękę.
- Co jest Bello? Nie o to ci chodziło. Nie przytulisz mnie teraz i nie powiesz, że wszystko będzie dobrze, bo mamy siebie?! – jego twarz była dla mnie obca, można było z niej odczytać gniew, złość, wstręt… Znowu się zaśmiał, dźwięk ten był nieludzki…
- Dlaczego mi to robisz… – zapytałam łamiącym się głosem, nie potrafiłam zapanować nad sobą i czułam jak łzy spływają mi po policzkach.
- Przecież chciałaś wiedzieć o mnie wszystko, a prawda jest taka, że całe moje dotychczasowe życie toczyło się wokół jednej, najważniejszej dla mnie osoby. Mówię ci, pokochałabyś Victorię, wszyscy ją uwielbiali…
- Nie chcę tego słuchać!!! – pragnęłam jak najszybciej uciec od niego, ale nadal trzymał mnie mocno za rękę…
- Ale kochanie, chyba nie jesteś zazdrosna?! Żadne zagrożenie z jej strony ci nie grozi, w końcu ONA NIE ŻYJE!!!
Szumiało mi w głowie, nie wierzyłam, że to się dzieję naprawdę, że słyszę te wszystkie straszne rzeczy od najbliższej mi osoby.
Edward nadal kontynuował, nie zważając na moje łkania, próby oswobodzenia się…
- Powinnaś się cieszyć, w końcu zajęłaś jej miejsce…
Po tych słowach zamarłam, czułam jak powoli serce rozpada mi się na kawałeczki.
Wyrwałam rękę i z całej siły uderzyłam go w twarz… Nie oglądając się za siebie, pobiegłam do wyjścia…

Jeszcze tylko parę metrów dzieliło mnie od auta, prawie nie widziałam na oczy, nie potrafiłam opanować strumienia łez. Otwierając gwałtownie drzwi samochodu, usłyszałam jak Edward wybiega z domu i woła mnie. Nie reagując, zapaliłam silnik i z piskiem opon wyjechałam z podwórza Cullenów.

Nie wierzyłam w to, co przed chwilą miało miejsce. W mojej głowie walczyły chore myśli – on nigdy ciebie nie chciał, jak mogłaś w ogóle myśleć, że możesz być dla niego kimś ważnym, byłaś tylko marną kopią Victorii!!! Jechałam szybko, ścinając ostro zakręty, pragnęłam znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, od niego… Idiotka! Byłam taka głupia, karmiąc się nadzieją, że to, co jest między mną a Edwardem przerodzi się w prawdziwe, głębokie uczucie, że pokocha mnie tak, jak ja kochałam jego… Wszystkie jego słowa potwierdziły to, że nigdy nie przestanie kochać Victorii… Czułam się bezsilna, to było, jak walka z duchem – byłam z góry skazana na porażkę… Co chwilę przecierałam oczy, które były mokre z od palących łez.
Nagle na samym środku drogi pojawiła się jakaś postać. Boże to człowiek! Skręciłam ostro w prawo, pragnąc go minąć. Manewr ten sprawił, że wpadłam w poślizg. Z niezwykłą prędkością uderzyłam samochodem w coś twardego…
Czułam jak piekielny ból przeszył moją głowę. Ostatnią rzeczą, którą zdążyłam zarejestrować, były ogniste włosy postaci nachylającej się nade mną… Później była już tylko ciemność…




Nie bijcie za koniec...


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
kasiek303
Wilkołak



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3

PostWysłany: Pią 18:32, 06 Mar 2009 Powrót do góry

O matko i to tak zkończyć <bije> jesteś okroooooopna :(( jak mogłaś nam to zrobić??
Rozdział oczywiście świetny, ale to co zrobi.łaś między E a B jest niewybaczalne. Jak on jej to wszystko mówił pod koniec to az mi sie płakać chciało :(

Zgaduje, ze właścicielka rudych włosów to Victoria. Poniekąd zawsze ta zła. ha! od początku wiedziałam, że ona jeszcze się gdzies pojawi :P

MASZ NATYCHMIAST WSTAWIĆ KLEJNY ROZDZIAŁ, ALBO BĘDZIESZ MIAŁA ZE MNA DOCZYNIENIA :P

Duuuuuzo weny
Pozdrawiam.

p.s No ale tak skończyć. Grzech.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 18:38, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Jak mamy nie bić? No jak?
W takim momencie kończyć!?
Będziemy bić, oj będziemy...

Nie no joke :)

Podobało mi się, czytałam rozdział 5, 6 i 7, ale to chyba ten ostatni podoba mi się najbardziej^^ Kawałek z koniem był troche słaby, uwielbiam te zwierzęta, co więcej, sama jeżdże konno, ale wolę Edwarda w srebrnym Volvo niż na koniu xD
Wyłapałam jeden błąd, ale teraz nie mogę go znaleźć.
Dodatkowo niewiarygodnie przeszkadzały mi takie.. hmm "zdrobnienia" słów, jak np. serduszko, paluszki - nie cierpie tego w FF.
Pod koniec Edward zachował się nieludzko, odnoszę wrażenie, że Victoria jest wampirem i to ona, za pomocą jakiegoś swojego daru zmusiła go do zrobienia tego.. no dobra, z tym zmuszeniem to tylko moje czcze wymysły, ale co do wampira to jestem już prawie pewna.
tak ogólnie to podobało mi się niemiłosiernie, dawaj nowy rozdział jak najszybciej, prosze.

Życzę weny! Bardzo dużo weny, trzeba dodać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolciaw
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Pią 18:41, 06 Mar 2009 Powrót do góry

grzech to malo powiedziane....
az ciezko skomentowac ten rozdzial, nie znajac dalszego ciagu...
wiekszosc romantyczna, chwilami mialam wrazenie, ze nawet przeslodzona, a potem takie 'bach', trzeba Ci przyznac, ze to zupelnie niespodziewany zwrot akcji Cool
koncowki wole nie komentowac, bo ciekawi mnie, jak to rozwiniesz...
jak juz pisalam, styl i klimat tego ff jest wyjatkowy :D

a teraz prosimy o ciag dalszy, bo skonczylas w najmniej odpowiednim momencie Uwaga devil

no coz... weny zycze i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pią 18:44, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Cholera!!! A było tak pięknie...
Dla Eda Bella naprawdę jest tylko marną zastępczynią Victorii?
No i płomienne włosy. Coś mi to mówi... Bella będzie wampirem???

Emmet - pongwin. Szkoda, że nie mogę tego zobaczyć.

Za koniec nie jestem zła, tylko proszę, nie rób z Belli wampirka...

WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Whisky
Wilkołak



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 19:04, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Co dopiero dzisiaj pomyślałam sobie, że chętnie przeczytałabym co słychać u Twojej Belli i Edwarda... i co? Jest !!! :D

Obawiałaś się, że nas zanudzisz!?!
To co zrobiłaś w tym rozdziale... to to.. normalnie brak mi słów...
Nieźle zagrałaś na naszych emocjach...
Cytat:
- Czy można już odebrać od państwa zamówienie? – zapytał z przesadną powagą.
Ujrzawszy go w całej okazałości, zakrztusiłam się szampanem i zaczęłam kaszleć. Emmett w stroju pingwina – czarny smoking plus… o mój Boże, czy ja widzę, to… co widzę?
- Emmett, ja mam omamy, czy ty naprawdę pod szyją masz muszkę? – zapytałam dławiąc się śmiechem.
- Nie, pszczółkę Maję! – odpowiedział, a ja już prawie leżałam pod stołem.

Ja autentycznie leżałam pod biurkiem Laughing Laughing Laughing

Cytat:
- No nie patrz tak na mnie, to tobie zachciało się urozmaiceń – złapał mnie delikatnie, lecz stanowczo za włosy – A teraz, akt pierwszy, scena pierwsza – Romeo uwodzi uległą Julię – popchał mnie lekko na łóżko… Czułam, jak jego umięśnione ciało przygniata moje… Moje serce galopowało jak tysiąc koni.
- Nie przypominam sobie, żeby w tej części miała miejsce taka scena… - zdołałam tylko wyszeptać.
- Bo to jest wersja „Romea i Julii” ala’Edward Cullen – prychnął lekko, pocierając nosem o moje włosy.
- Hmm, chyba byłam bardzo niepojętną uczennicą, skoro nie słyszałam o tej wersji – ciągnęłam mając coraz większe trudności z oddychaniem.
- Nie martw się kochanie, ja już się postaram abyś nadrobiła te zaległości – zdążył wymruczeć zanim jego usta odnalazły moje…

Tutaj troszkę się rozmarzyłam.. (niech mi tylko któraś powie, że ona nie Laughing ) Świetny pomysł z tą zabawę w Romea i Julię Wink

Cytat:
Gwałtownie podniósł mnie z podłogi, zaciskając mocno dłonią moje ramie. Popchnął mnie na łóżko, zajmując koło mnie miejsce. Otoczył mnie mocno ramieniem, aż nie mogłam się ruszyć, natomiast drugą ręką pokazywał mi po kolei zdjęcia…

To co działo sie poźniej mną wstrząsnęło... Edward był taki... obcy... całkowicie nie-edwardowy, przepełniony gniewem i żalem... ehh... straszne.

Jeśli szybciutko dodasz kolejny rozdzialik, postaram wybaczyć Ci ten porazający koniec... :P
Aha kolejny plusik za "Independent Love Song" love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rumbarbari
Człowiek



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 19:05, 06 Mar 2009 Powrót do góry

OMG! Na początku solidaryzowałam się z Bellą i śmiałam się pod biurkiem a później... Smutno mi. Teraz nie będę mogła spać. Ale uwielbiam FF z odpowiednią dozą dramatyzmu :D Z niecierpliwością czekam na kolejną część, mam nadzieję, że tak samo świetną jak te które mieliśmy okazję przeczytać dotychczas.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rumbarbari dnia Pią 19:06, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:01, 06 Mar 2009 Powrót do góry

karolciaw - wiesz, musiałam na początku trochę posłodzić, biorąc pod uwagę co planowałam dalej Twisted Evil Wieczna sielanka się nudzi i traci swój urok, więc trochę przeszkód nie zaszkodzi.

Mercy. - mój Edward sprawdza się na różnych płaszczyznach - zarówno na koniu, jak i w volvo <lol>, a co do Victorii, to nie będę nic zdradzać... sama do końca jeszcze nie wiem, jak jej wątek rozwine, na razie mam burze mózgu, co chwilę nowy pomysł :)

Anabells - nie bierz tak na poważnie słów Edzia, był baaardzo wzburzony i zaskoczony tą całą sytuacją, zastając Belle z tymi fotami. Nie ranił Belle świadomie... ale o tym, to już w natępnych częściach.

Whisky - uwierz, strasznie trudno pisało mi się te wypowiedzi Edwarda, w końcu takie zachowanie w ogóle do niego nie pasowało, ale chciałam tym jego zachowaniem podkreślić, że nadal nie radzi sobie z przeszłością... Dalej w nim siedzi ten żal, gniew. Ale ten cały epizod z Bellą będzie przełomem w uczuciach Edzia... Cieszę się, że spodobała ci sie piosenka, uuuwielbiam ją Wink


Z chęcią odniosłabym się do waszych wszytkich komentarzy, ale z moejej odpowiedzi wyszłaby wtedy jakaś powieść :P
Dzięki za wszystkie wasze opinie, są motorkiem dla mnie do dalszego pisania :)
Pozdrawiam.

ps. co do następnej publikacji, myślę, że w najgorszym wypadku wrzucę za tydzień, ale postaram się szybciej (od bety też duża zależy, a ostatnio jest zajęta)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Justine dnia Wto 17:05, 10 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin