FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Sztuka miłości [NZ] 16+ cz. I-XIII (Chwilowo zawieszony) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 16:11, 21 Maj 2009 Powrót do góry

Przeczytałam cały twój ff jest naprawdę świetny i ucieszyło mnie to że będziesz go kończyć bo jak zobaczyłam kiedy był ostatni rozdział to sie przeraziłam!!
Podoba mi się jak piszesz tak świetnie się to czyta naprawdę extra:) Jestem ciekawa czy Bella wybaczy mu nie dziwi mnie jednak jej reakcja sama bym tak zareagowała a może gorzej? Zastanawia mnie to co Bella widziała jako ostatnią rzecz w czasie wypadku człowieka o pomarańczowych włosach czyżby Victoria wraca? Jestem ciekawa tego jak dalej to się potoczy i czekam niecierpliwie na następny rozdział:)

Pozdrawiam i życzę DUŻO WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:42, 23 Maj 2009 Powrót do góry

Witam, kobitki. Wiem, że długo kazałam wam czekać na kolejny rozdział, ale jak już wcześniej pisałam, jestem nieźle zabiegana. Od razu piszę, że raczej to się nie zmieni, bo już powoli sesja się zbliża i naprawdę mam w ciul na głowie... Ok, teraz wrzucam kolejny part, który mam nadzieję, że się spodoba. Enjoy! Wink



Rozdział 10

Otworzyłam oczy. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję, dookoła otaczały mnie dzikie zarośla, a na ciemnym niebie nie można było dostrzec ani jednej gwiazdy. Próbowałam się podnieść, jednak bez skutku – piekielny ból przeszywał moją głowę, a zdrętwiałe kończyny odmawiały posłuszeństwa. Co się dzieję? Czułam jak z każdą sekundą moje ciało przepełniał paraliżujący strach. Z całych sił próbowałam wołać o pomoc, jednak zamiast głosu, z moich ust wydobywał się niemy krzyk. Nagle usłyszałam jakiś szelest, odwróciłam głowę w kierunku, z którego dobiegał się ów nieznany mi dźwięk… I wtedy zauważyłam, parę szkarłatnych punktów wpatrujących się we mnie. Oddychałam coraz głośniej i szybciej tracąc kontrolę nad roztrzęsionym z przerażenia ciałem. Zaczęłam się czołgać, aby oddalić się od nieznanej mi istoty, jednak byłam za słaba na ucieczkę. Do moich uszu dobiegł śmiech, tak głośny, że poczułam, jakby moja głowa miała zaraz eksplodować.
- Och, kochana Bello, nie próbuj uciekać, to i tak nic nie da…
- Kim jesteś? – zapytałam ledwo słyszalnym głosem, łzy spływały po moich zmarzniętych policzkach.
Nagle poczułam gwałtowny przewiew wiatru i w tej samej chwili nad moim ciałem pochyliła się postać o ognistych włosach…
- Twoim koszmarem… - powiedziała, po czym powoli zaczęła przybliżać się do mnie…

Poderwałam się gwałtownie z łóżka, nie mogąc powstrzymać krzyku.
- To był tylko sen, tylko sen… - powtarzałam cicho, aby się uspokoić.
Usiadłam na fotelu, który znajdował się w rogu pokoju. Przykryłam się kocem, położyłam głowę na zagłówku i pozwoliłam spłynąć łzom, które błąkały się w moich oczach. Od kilku dni nękał mnie ten potworny koszmar – sama w środku lasu, całkowicie bezbronna i ta… postać, tak przerażająca, że na samą myśl o niej czułam gęsią skórkę… Jednak nigdy nie mogłam dostrzec jej rysów twarzy, zawsze były zamazane…

Kiedy po raz pierwszy nawiedził mnie ten koszmar, od razu przypomniał mi osobę, którą zauważyłam na drodze tuż przed moim wypadkiem. Opowiedziałam o wszystkim Charliemu, bałam się, że mogłam skrzywdzić kogoś i jakimś cudem ktoś ze straży ratunkowej przeoczył drugą osobę… Jednak Seth, który był na miejscy wypadku natychmiast rozwiał wszelkie wątpliwości mówiąc, że nikogo nie widział, a na drodze byłam sama…
Jednak to nie dawało mi spokoju, a koszmar powracał… Był taki realny, ten strach, panika, ból, wszystkie te uczucia sprawiały, że budziłam się z krzykiem cała roztrzęsiona.
I te oczy…
- Co się ze mną dzieje? – wyszeptałam.
Wplotłam ręce we włosy i zaczęłam powoli się kołysać czekając, na kojący sen.


Od ostatniej rozmowy z Edwardem minęły cztery dni. Czas wypełniała niekończąca się rutyna – szkoła, w której przybierałam postać ducha, przemieszczając się z jednej klasy do drugiej i dom, w którym zaszywałam się na resztę dnia w swoim pokoju. Jedyną osobą, której udawało się chociaż trochę poprawić mój humor była Alice. Znałyśmy się na tyle dobrze, że wiedziała, kiedy potrzebuję jej pocieszającego ramienia, a kiedy chwili samotności. Opowiedziałam jej o rozmowie z Edwardem, nie zadawała żadnych zbędnych pytań. Nie zachęcała mnie do zmiany decyzji, chociaż widziałam, jak nie jeden raz przegryzała język, aby nie wyrazić swojego niezadowolenia. Rozumiałam, że znajdowała się w trudnej sytuacji – być lojalną wobec przyjaciółki, czy brata? Jednak ufałam jej i wiedziałam, że nie zrobi nic wbrew mojej woli.

Siedziałam właśnie na kolejnej nudnej lekcji i jedyną czynnością, jakiej się poddawałam, było wpatrywanie się w krople deszczu uderzające o okna klasy. Był piątek, zwykle cieszyłam się z nadchodzącego weekendu, jednak nie tym razem. Jutro czekała mnie osiemnastka Mike’a i naprawdę nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać po tej imprezie. Nie miałam nastroju na żadne party i przebywanie wśród szerszego grona licealistów, dlatego też postanowiłam pokazać się na chwilę, złożyć życzenia, a później szybko się ulotnić.

Nareszcie dzwonek. Spakowałam swoje rzeczy do torby i skierowałam się do stołówki. Lunch był chyba najbardziej znośną porą dnia. Przebywanie wśród moich przyjaciół pomagało mi chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co spalało mnie od środka… W końcu, chyba nikt nie mógł być obojętnym wobec żartów Emmetta, które, chociaż często były na granicy dobrego smaku, sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Edward zawsze siadał przy innym stole, za co byłam mu wdzięczna. Musiałam nabrać dystansu do nas… do tego, co nas łączy… łączyło? Nie miałam pojęcia, jak mam postąpić, tak bardzo chciałam uwierzyć w jego słowa, w to, że jemu zależy i czeka na mnie… Jednak czyny są ważniejsze od wypowiedzianych obietnic, a jak na razie, nie zrobił nic, abym mogła mu ponownie zaufać…

Weszłam do stołówki i nagle przystanęłam, tak, że jakiś uczeń, który szedł za mną wpadł na moje plecy. Zachwialiśmy się nieco, na całe szczęście unikając większej katastrofy, na przykład bliskiego spotkania z posadzką. Odwróciłam się zawstydzona, aby przeprosić i podeszłam szybko do kolejki po jedzenie.
Edward siedział przy naszym stole! Na sam jego widok, moje serce zaczęło galopować jak oszalałe. Nie, nie, nie! Nie mogłam znieść myśli, że znajdujemy się w jednym budynku, a co dopiero przy jednym, tak małym stole. Co on sobie myślał, że zjemy razem posiłek, jak gdyby nigdy nic i porozmawiamy o pogodzie? Nie ufałam sobie, a już na pewno nie ufałam jemu. Jego bliskość mnie ogłupiała, bałam się, że kiedy poczuję ten znany mi prąd, moja silna wola pryśnie. Tak bardzo za nim tęskniłam…
Potrząsnęłam głową wyrzucając z niej te żałosne myśli. Apetyt opuścił mnie już bezpowrotnie, wzięłam tylko napój i ruszyłam w stronę pustego stołu, który znajdował się po przeciwległej stronie. Zsunęłam się ciężko na krzesło, opierając łokcie o krawędź stołu i schowałam twarz w dłoniach. No to tyle po mojej ulubionej porze dnia…

Nie mam pojęcia, ile czasu tkwiłam w takiej pozie, ale kiedy usłyszałam wysuwające się z naprzeciwka krzesło, poderwałam gwałtownie głowę do góry, by ujrzeć intruza. I kolejny raz zamurowało mnie. Przede mną siedział James i patrzył na mnie z niemym pytaniem ukrywającym się w jego oczach. Kiedy tak gapiłam się na niego, nie wydobywając z ust żadnego dźwięku, zapytał.
- Można? – i nieśmiało się uśmiechnął.
James nieśmiało się uśmiechnął! To coś nowego…
Zamrugałam kilkakrotnie oczami i przytaknęłam głową, na nic więcej nie było mnie stać. Kiedy przypomniałam sobie epizod w pustej klasie, poczułam jak się czerwienię. Od tamtej chwili nie widzieliśmy się, a ja czułam się naprawdę głupio, że tak się przy nim rozkleiłam.

Bawiłam się zakrętką od napoju, czułam, jak mi się przyglądał, na co moje ciało dziwnie reagowało, starałam się powstrzymać drżenie rąk, jednak bez skutku.
- Więc… - zaczął, a ja uniosłam wzrok i zobaczyłam, jak podrzuca jabłko. – Idziesz jutro na tę imprezę do Mike’a? – zapytał.
- Yhy, a ty?
- Też – uśmiechnął się szerzej. Spojrzał na mój napój i uniósł brew. – Dbamy o linię? – zaśmiał się.
- Ha. Ha. Po prostu nie jestem głodna – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.

Zerknęłam w stronę stołu, gdzie siedziała Alice z resztą i wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały – Edwarda i moje. Patrzył na mnie tak intensywnie, jakby próbował wypalić dziurę w mojej głowie. Byłam zgubiona w jego zielonych oczach, które były dla mnie zagadką - nie mogłam w nich nic odczytać. Jego spojrzenie było takie chłodne… Przeniosłam szybko wzrok na butelkę stojącą przede mną.

- Kłótnia kochanków? – powiedział James z zadziornym uśmieszkiem.
W tej chwili zagotowało się we mnie.
- Jeśli masz zamiar szydzić ze mnie i Edwarda, to lepiej zabieraj stąd swój tyłek! – warknęłam.
James podniósł ręce w obronnym geście.
- Ok., rozumiem, ja nie ruszam tematu pod tytułem „Edward i Bella”, a ty nie plujesz jadem – powiedział i uśmiechnął się przepraszająco.
- Jesteś niemożliwy – mruknęłam.
- Wiem, często słyszę podobne określenia od takich pięknych kobiet jak ty – puścił do mnie oczko, a ja, cholera, poczułam, jak rumieńce wskakują na moje policzki.
Wzięłam szybko łyk napoju nie komentując jego wypowiedzi.

- Jakiej słuchasz muzyki? – zapytał nagle.
- Słucham? – co to za pytanie?
- No, jaki rodzaj muzyki lubisz? – powtórzył.
- Eee, czy ja wiem, zależy od nastroju – wzruszyłam ramionami. – Każdy rodzaj muzyki ma coś w sobie, coś… do przekazania. Muzyka klasyczna, rock, pop… - przegryzłam dolną wargę i spojrzałam na Jamesa wyczekująco. Kiedy pokiwał głową ze zrozumieniem, nie odzywając się więcej, zapytałam trochę skołowana.
- Dlaczego pytasz?
- Po prostu, chciałem wiedzieć – ugryzł jabłko, spojrzał w przestrzeń za mną, po czym znowu zwrócił na mnie wzrok. – A filmy?
- Co filmy? – zwęziłam brwi, nie rozumiejąc do czego on dąży.
- No, lubisz horrory, komedie, sensacje…
- Można wiedzieć, czy tymi pytaniami dążysz do jakiegoś konkretnego celu?
Zamiast odpowiedzieć zaśmiał się kręcąc głową.
- To już nie można zadać ci normalnych pytań, żebyś nie doszukiwała się przy tym drugiego dna? – widać, że cała ta konwersacja go bawiła, pochylił się nieco bliżej w moją stronę. – Najwyższy czas żebyśmy się bliżej poznali. Chyba nienajlepiej zaczęliśmy… - przerwał i popatrzył na mnie wyczekująco.

W tej chwili mój mózg pracował na jakiś przyśpieszonych obrotach. James chce żebyśmy się bliżej poznali! Chłopak, który do tej pory budził we mnie same negatywne emocje, wyciąga do mnie przyjacielską dłoń? Czy powinnam ją ująć i pozwolić, aby cała ta i tak już pokręcona sytuacja z Edwardem, jeszcze bardziej się pogmatwała? W końcu, delikatnie mówiąc, nie darzą się sympatią. Zresztą, to tylko niewinna rozmowa, nie ma się nad czym rozwodzić. Nie robię w końcu nic złego, prawda? Tylko… niewinna… rozmowa.

- Ok. – powiedziałam cicho i zamoczyłam usta w napoju. – Pytasz o filmy? Hmm… - spojrzałam w sufit, udając głęboko zamyśloną. Teraz to mnie bawił cały ten przebieg rozmowy.
- Tylko proszę, nie mów, że jakieś tanie romansidła dla nastolatek – zaśmiał się szyderczo.
Spojrzałam na niego spode łba.
- Romansidła tak, ale nie tanie. Lubię komedie, dramaty, obyczaje, ale z pewnością nie przepadam za horrorami czy filmami scence fiction.
- Czyli razem nie wybierzemy się do kina – zaśmiał się.
Prychnęłam.
- Kto powiedział, że chciałabym wybrać się z tobą gdziekolwiek – przybrałam na twarzy jego ulubiony złośliwy uśmieszek.
- Punkt dla ciebie, mała.

W tej chwili jakiś młodszy uczeń potknął się i zahaczył o ramię Jamesa, momentalnie się czerwieniąc. Hm, coś mi to przypomina…
- Uważaj jak łazisz, szczeniaku – powiedział James i przybrał na twarzy pogardliwy uśmieszek. Speszony chłopak przeprosił i szybko się ulotnił.
No tak, prawie się nabrałam na niewinną minę James’a. Prychnęłam i pokręciłam głową, James spojrzał na mnie pytająco.
- Co jest? – zapytał, jakby naprawdę nie widział nic złego w swoim zachowaniu.
- Nic, prawie nabrałam się na twoją przemianę w grzecznego chłopca. Zawsze musisz zachowywać się tak chamsko dla innych? A gdybym to ja, tak na ciebie wpadła, też byś tak zareagował?
- Skądże, nie mam nic przeciwko temu, żebyś na mnie poleciała – mrugnął do mnie.
- Boże! Ne mam do ciebie siły, po co ja w ogóle z tobą rozmawiam.
- Aaa, już nie marudź. Po prostu, po co mam być miłym dla osób, których opinia w ogóle mnie nie obchodzi – wzruszył ramionami.
- Naprawę nie interesuje cię to, czy ktoś cię lubi, czy nie?
- Nie – odpowiedział krótko, ale po chwili zawahania dodał. – Dopóki nie zależy mi na tej osobie, to mam w dupie, co ona o mnie myśli – spojrzał na mnie uważnie i nagle uśmiechnął się zadziornie. – A ty, luuubisz mnie? – zapytał, oparł się o krzesło i znowu zaczął bawić się jabłkiem.
- A co, zależy ci na moim zdaniu? – zaśmiałam się, naprawdę trudno było nadążyć za tym człowiekiem. Jednak miał coś w swoim spojrzeniu, coś co sprawiało, że chciałam go bliżej poznać, więc dalej brnęłam w tę idiotyczną gadkę.
- Pytając, chyba już dałem ci odpowiedź – wywrócił oczami.
- Myślę, że nie znam cię na tyle dobrze, żebym mogła wyrobić sobie o tobie jakieś zdanie – powiedziałam, bo naprawdę nie wiedziałam, co o nim myślę. Często mam ochotę go udusić za te wszystkie chamskie docinki, ale czasami potrafi być, hmm, taki intrygujący…
- Nie ma sprawy, zapytam znowu, za jakiś czas – uśmiechnął się.
Spojrzałam w bok i zauważyłam, że stołówka już prawie cała opustoszała. Poderwałam się z krzesła, nie chcąc spóźnić się na lekcję.
- Zasiedzieliśmy się, muszę iść… na lekcję. Cześć – spojrzałam na niego i posłałam mu delikatny uśmiech.
James nadal niedbale siedział na krześle, niewzruszony upływem czasu.
- Na razie – kącik jego ust wygiął się w nieznacznym uśmiechu. Nie spuszczał ze mnie wzroku.
Trochę speszona, spuściłam głowę i ruszyłam w kierunku wyjścia.


***

Latałam po pokoju, zbierając z podłogi porozrzucane rzeczy. Cholera, że też musiałam uciąć sobie drzemkę, nie nastawiając wcześniej budzika. Usłyszałam kolejny głośny klakson. Wyjrzałam przez okno i pomachałam do Alice, aby dać jej znać, że już schodzę. Jechałyśmy razem do La Push, więc nici z planu, aby wcześniej się ulotnić, Alice na pewno będzie chciała dłużej się zabawić. Jedynie pocieszałam się tym, że odniosłam zwycięstwo w kwestii traktowania mnie jak manekina – nie pozwoliłam mojej przyjaciółce bawić się w stylistkę ze mną w roli głównej. Ubrałam jasno-niebieskie rurki i zwykłą, szarą bluzkę. Rzut oka w lusterko – skromnie i wygodnie, tak jak lubię. Zbiegając ze schodów, ubrałam na siebie białą bluzę, chwyciłam czarny płaszcz, a wychodząc, rzuciłam szybkie „cześć” Charliemu.

Podbiegłam do samochodu, wślizgnęłam się na miejsce pasażera, witając się z przyjaciółką. Kiedy ruszyłyśmy, zwróciłam się do Alice.
- A gdzie Rose?
- Przyjedzie z chłopakami – odpowiedziała i spojrzała na mnie nieco dłużej, a następnie odwróciła wzrok na drogę.
- Bella, muszę ci coś powiedzieć, ale nie wpadaj w jakąś furie, czy coś…
- Ok… - powiedziałam trochę zaskoczona jej wstępem.
- Edward będzie na imprezie…
- Co?! Przecież mówiłaś, że się nie wybiera! Alice zawracaj!
Jedynym plusem tej imprezy, było dla mnie to, że chociaż na moment oderwę swoje zbłąkane myśli od Edwarda. A teraz?! Boże!
- Bella, bo w ostatniej chwili zmienił zdanie… Wiem, że będzie ci… ciężko, ale nie pozwól, żebyś przez mojego głupiego brata, spędziła wieczór samotnie. - Przerwała, a po chwili uśmiechnęła się i dodała. - Kochanie, schowaj focha do kieszeni, czeka nas niezapomniana impreza! – zaszczebiotała, a ja wydobyłam z siebie pomruk niezadowolenia. Co do tego, że impreza będzie niezapomniana, odnoszę dziwne przeczucie, że taka właśnie będzie…

Dojechałyśmy na parking przy plaży, który powoli zapełniał się nadjeżdżającymi samochodami. Hm, widzę, że Mike wczuł się w organizacje osiemnastki – zaprosił chyba całą szkołę. Impreza była organizowana w domku na plaży. Jak na domek był całkiem spory – dwupiętrowy, po schodach wchodziło się na przestronną werandę, gdzie przy drzwiach wejściowych czekał na gości gospodarz wieczoru. I jeszcze ten taras widokowy na pierwszym piętrze, trzeba będzie tam zajrzeć.

Podeszłyśmy do Mike’a, złożyłyśmy życzenia i wręczyłyśmy prezent, który oczywiście wybierała Alice. Chyba jakieś kosmetyki, ale szczerze mówiąc, nawet nie widziałam podarunku na oczy. Weszłyśmy do środka, gdzie było już naprawdę tłoczno, a głośna muzyka sączyła się z głośników, nie pozwalając usłyszeć własnych myśli.
- Chodź, poszukamy reszty! – krzyknęła mi do ucha Alice i złapała mnie za rękę.
Zaczęłyśmy przedzierać się przez tłum, wypatrując twarzy naszych przyjaciół.
- Są! – krzyknęła Alice i pociągnęła mnie w stronę sofy w salonie.

- No, w końcu odnalazły się zagubione owieczki – przywitał się w swoim stylu Emmett.
- Cześć wszystkim – uśmiechnęłam się.
Alice podeszła do Jaspera i ulokowała się na jego kolanach, Emmett otoczył czule ramieniem Rose, a ja usiadłam z boku, czując się paradoksalnie, najbardziej samotną osobą, chociaż zewsząd otaczali mnie sami znajomi…
Poczułam, jak ktoś zajmuje miejsce obok mnie, automatycznie powędrowałam wzrokiem w tym kierunku. I to był wielki błąd. Znalazłam się twarzą w twarz z Edwardem, mogłam poczuć jego ciepły oddech na skórze. Przybliżył się jeszcze bliżej, dotykając niemal ustami mojego ucha. Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się głęboko, aby poczuć jego niesamowity zapach.
- Witaj, Bello – powiedział, odsunął się tak, aby spojrzeć mi w oczy.
Wiedziałam, że nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnej sensownej wypowiedzi, oprócz niezidentyfikowanego bełkotu, więc, jak ostatnia idiotka, wpatrywałam się w te zielone oczy. Boże, co ty robisz! Weź się w garść, dziewczyno! Resztkami sił odwróciłam wzrok i, starając się, aby głos mi nie zadrżał, odpowiedziałam.
- Cześć.
Siedział tak blisko, stykaliśmy się ramionami i czułam ten prąd, który sprawiał lekkie drżenie mojego ciała. Tak bardzo chciałam go przytulić i wiedziałam, że jeśli tylko dam mu sygnał, znajdę się w jego czułych, tak stęsknionych ramionach. Ale nie mogłam, jeszcze nie byłam na to gotowa…
Spojrzałam na Alice, która zerkała w naszą stronę i delikatnie się uśmiechała. Hm, czyżby jednak miała coś wspólnego z obecnością Edwarda na imprezie? Posłałam jej wrogie spojrzenie, czułam się jak jakaś mysz w pułapce.

- Co tam u ciebie? – zapytał Edward, przybliżając się bliżej, bo głośnia muzyka uniemożliwiała nam normalną rozmowę.
Zacisnęłam dłonie, aby nie zauważył, jak bardzo jego bliskość wpływa na moje ciało. Jego niesforny kosmyk włosów połaskotał mnie w nos, kiedy przybliżyłam się do jego ucha.
- W sumie, nic ciekawego, po staremu…
Nie wytrzymam tego dłużej, muszę jak najszybciej od niego uciec. Schyliłam się ku niemu jeszcze raz i powiedziałam.
- Idę po coś do picia – szybko się poderwałam, nie dając mu szansy na odpowiedź i skierowałam się do tłumu ludzi, abym jak najszybciej zniknęła z zasięgu jego wzroku.

Podeszłam do długiego stołu, który był opatrzony w przeróżne przekąski i trunki. Nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie w tali.
- Jak się bawisz? – krzyknął Mike, który był już nieźle wstawiony.
Boże… Odwróciłam się do niego i delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku.
- W porządku – starałam się uśmiechnąć, ale udawanie, nigdy nie należało do moich mocnych stron.
-Chodź, zatańczymy – złapał mnie za rękę.
Zesztywniałam i pokręciłam gwałtownie głową. Tylko nie taniec!
- Bella, mam dzisiaj urodziny, chyba nie chcesz zrobić mi przykrości – przywdział na twarzy smutny grymas.
- Dobra, ale tylko jeden taniec!
Uśmiechnął się głupkowato i poprowadził mnie do roztańczonego tłumu.

Po skończonej piosence, chciałam się od niego odsunąć, ale przysunął się do mnie bliżej i objął mocniej moją talię. Dla odmiany leciała teraz wolna piosenka.
- Mike, muszę iść do Alice! – krzyknęłam mu do ucha i położyłam dłonie na jego piersi aby go odepchnąć, jednak bez skutku.
- Bella, mówiłem ci już jaka jesteś piękna? – wybełkotał mi wprost do ucha. – Zawsze mi się podobałaś…
Straciłam cierpliwość i kiedy już miałam zamiar gwałtownie odsunąć go od siebie, poczułam jak jego nachalne ramiona oswobadzają mnie. James złapał go za szyję i powiedział mu coś do ucha. Mike podniósł dłonie w obronnym geście i po chwili oddalił się.
Spojrzałam na Jamesa z wdzięcznością, nachylił się do mnie.
- Myślę, że należy mi się jakieś zadośćuczynienie za uratowanie twojej cennej cnoty przed napalonym jubilatem.
No i w tej samej chwili moja wdzięczność przerodziła się w gniew.
- Wielkie dzięki, ale sama doskonale dałabym sobie radę! – krzyknęłam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za ramię.
- Już, dobrze. Żartowałem, mała, po co od razu tak się unosić? – uśmiechnął się zadziornie. – To co? – zapytał i rozłożył dłonie.
- Chyba żartujesz!
Pokręcił głową, ujął moją jedną dłoń, a drugą objął mnie w tali. Chciałam mu się wyrwać, ale nie wiem dlaczego, nie zrobiłam tego…

Zdecydowanie, James był lepszym partnerem od Mike, trzymał mnie delikatnie, nie przekraczając granicy intymności. Kołysaliśmy się w rytm piosenki, nie odzywając się do siebie ani jednym słowem, a kiedy ostatnie nuty dobiegły końca, James sam się odsunął, składając całusa na mojej dłoni.
- Dziękuję – powiedział, a ja poczułam jak policzki zaczynają mnie parzyć.
Zaskoczył mnie, i to bardzo. Sama nie wiem, dlaczego pozwalałam mu ostatnio na zbliżenie się do mnie. Dlaczego nagle zaczęłam myśleć, że może pomyliłam się co do jego oceny i nie jest takim złym gościem?
- Chcesz coś do picia?! – zapytał.
- Tak, colę!
- Czekaj, zaraz przyniosę – odpowiedział.
Ok., co ja robię? Pokręciłam głową, podeszłam pod ścianę, a następnie oparłam się o nią zamykając oczy. Mieszasz w swoim życiu i to na własne życzenie!

- Co ty wyprawiasz!
Z moich rozmyślań wyrwał mnie bardzo znajomy głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nachylonego nade mną Edwarda. Był zły… bardzo.
- O co ci chodzi! – krzyknęłam, chcąc przebić się przez ten hałas.
- Chcesz się na mnie odegrać? Skrzywdziłem cię i teraz ty zadajesz się z najbardziej znienawidzoną przeze mnie osobą?! Chcesz mnie jeszcze bardziej dobić! – złapał mnie za ramiona i delikatnie potrząsnął.
Wiedziałam, że tak to się skończy, że źle zinterpretuje moją znajomość z Jamesem, ale nie przypuszczałam, że aż do takiego stopnia. Patrzyłam na niego zszokowana, na jego pociemniałe oczy, które płonęły gniewem.
- Edward, puść mnie! Nie robię nic złego, to z kim się zadaję to już moja sprawa, nie masz nic do tego! – krzyknęłam i strzepnęłam jego ręce. – Jeśli myślisz, że rozmawiam z Jamesem tylko dlatego, żeby zrobić ci na złość, to mylisz się… Jak możesz w ogóle coś takiego mówić. Nigdy świadomie bym cię nie skrzywdziła, czy naprawdę aż tak źle o mnie myślisz?! – czułam, jak łzy napływają mi do oczu, ale szybko wzięłam się w garść.
- Bello… - jego rysy twarzy złagodniały, przysunął się do mnie bliżej i oparł swoje czoło o moje. – Ja już dłużej nie mogę… Tak bardzo tęsknię za tobą…
Boże, a ja za tobą! A ty to wszystko zniszczyłeś! Chciałam mu to wykrzyczeć w twarz, przelać na niego całą moją złość, rozczarowanie, ból, miłość… Te wszystkie uczucia sprawiały, że się dusiłam, a jego obecność wcale mi nie pomagała. Nie jestem w stanie z nim być, nie teraz, kiedy czuję do niego tyle skrajnych uczuć. Potrzebuję powietrza, muszę odetchnąć…
Odsunęłam się od Edwarda i spojrzałam na niego. Podniosłam dłoń i pogłaskałam go po policzku. Przymknął oczy. Był taki piękny.
- Nie mogę, nie teraz… - powiedziałam.
Spojrzał na mnie z takim bólem w oczach, że poczułam, jak cała w środku się kurczę. Muszę stąd wyjść. Teraz! Nie patrząc na Edwarda, odwróciłam się i zmierzyłam do wyjściowych drzwi.

Po chwili znalazłam się na werandzie, oparłam ramiona o barierkę rozkoszując się świeżym powietrzem. Siedzi we mnie tyle sprzeczności, nie mam pojęcia jak mam postąpić, ale jestem pewna, że cokolwiek zrobię, już bardziej nie skomplikuję sobie życia… I jeszcze sprawa Jamesa… że też musiałam się znaleźć w jakimś cholernym trójkącie. Wybuch Edwarda był do przywidzenia, ale nie pozwolę, aby ingerował w to, z kim mogę się spotykać, a z kim nie. Ale czy ja chcę poznać bliżej Jamesa? Czy ta znajomość jest warta ryzyka stracenia Edwarda…
- Proszę…
O wilku mowa… Położył colę na barierce, skopiował moją pozę i skierował wzrok przed siebie.
- Dzięki – wzięłam napój do ręki i skosztowałam.
Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, w milczeniu wpatrzeni w morze. Nie była to dla mnie krępująca cisza, czułam się dziwnie uwolniona, od tego hałasu, przepychu i hipnotyzujących zielonych oczu… W końcu normalnie zaczęłam oddychać…
- Masz ochotę się przejść? – zapytał.
- Ok. – odpowiedziałam krótko.

Przechadzaliśmy się brzegiem morza, co jakiś czas łapiąc się na wzajemnym zerkaniu w swoją stronę. Miałam dziwne przeczucie, że James widział mnie z Edwardem i tylko czekałam, kiedy poruszy ten temat. Miałam już dość bezsensownego chodzenia, więc przystanęłam i usiadłam na zimnym piasku. Wieczór był chłodny, zresztą czego się można spodziewać po grudniu. Jednak nie było śniegu, ani nie zapowiadało się na deszcz. Na swój sposób było nawet przyjemnie, mimo, że nie miałam na sobie płaszcza.
James zajął miejsce koło mnie. Odchrząknął. Zaczyna się…
- Jeżeli chcesz pogadać, to wal śmiało – spojrzał na mnie i mrugnął.
Tak, ciekawe jakby zareagował, gdyby się dowiedział o przyczynie rozstania mojego i Edwarda…
- Hm, dzięki, ale nie ma takiej potrzeby – uśmiechnęłam się blado. – Ta sprawa jest zbyt delikatna, nie chcę o tym mówić… - pokręciłam głową.
- Ok., nie naciskam, tylko mówię, jakby co, to jestem do dyspozycji, w każdym tego słowa znaczeniu… - posłał mi swój szeroki uśmiech.
- Czaruś, nie czaruj – zaśmiałam się.
- A chcesz zobaczyć moją różdżkę? – zapytał poważnie.
- Boże! – krzyknęłam.
Zaśmiał się głośno. – Dobra, już jestem grzeczny – uniósł dłonie w obronnym geście, widząc moje oburzenie.
Schyliłam twarz i pozwoliłam, aby kosmyki włosów przykryły moje policzki, które pulsowały od gorąca. James był taki nieprzewidywalny, ale w jakiś dziwny sposób, jego obecność pomagała mi… Spojrzałam na niego ukradkiem. W sumie nigdy jeszcze nie zwracałam szczególnej uwagi na jego wygląd. Na pewno był przystojny, miał ciemne blond włosy, troszeczkę przydługawe kosmyki uciekały mu na czoło, niebieskie, niemal granatowe oczy, wyraziste kości policzkowe, które sprawiały, że wyglądał poważniej. Tak, mógł się podobać dziewczynom. Szczególnie, kiedy wyglądał jak gość wyjęty spod prawa, nie przejmujący się niczym ani nikim, taki typ przyciągał… Oczywiście nie mówię o sobie, ja już zostałam przyciągnięta i zniewolona przez parę zielonych oczu.
Chyba zauważył, że mu się bacznie przyglądam, bo spojrzał na mnie pytająco. Pokręciłam tylko głową i skarciłam się w myślach, za głupią analizę.

Nie sądziłam, że takie zwykłe siedzenie z drugą osobą, tym bardziej jeśli tą osobą był James, pozwoli mi się wyciszyć i na chwilę oderwać myśli od nękających problemów. Wpatrywałam się w morze i wsłuchiwałam się w szum fal, czując się dziwnie wolna.
Nagle James poderwał się i zaczął zrzucać z siebie bluzę.
- Co ty robisz? – zapytałam zaskoczona.
- Chyba pozwolę sobie na kąpiel. Grzech nie skorzystać.
- Oszalałeś?! Zamarzniesz!
- Podobno raz na jakiś czas taka kąpiel spełnia funkcje zdrowotne.
- Oszalałeś – teraz to było stwierdzenie.
- Idziesz? – zapytał z kpiącym uśmiechem, zapewne przewidując moją reakcję.
Puknęłam się w czoło, on tylko wzruszył ramionami i zostawiając na sobie same bokserki wskoczył do morza.
Idiota, po prostu idiota. Z niedowierzaniem patrzyłam jak walczy z falami i jeszcze cieszy się z tego jak dziecko.
- Chodź! Nie jest tak źle, da się przyzwyczaić! – krzyknął.
Ha. Już biegnę. Co za człowiek!
Zauważyłam jak nurkuje, tak, ten przypadek nadaje się do leczenia. Może nie trzęsłam się z zimna, ale Boże, jeszcze nie postradałam zmysłów. Spojrzałam na jego porozrzucane ciuchy i mimo wszystko się zaśmiałam. On to potrafi się bawić.

Znowu zwróciłam głowę ku morzu i z niepokojem poderwałam się na nogi. Nie mogłam nigdzie go zauważyć.
- James! – krzyknęłam.
Podbiegłam do skraju brzegu, tak że fale obmywały mi buty. Pustka. Nigdzie go nie było. Nie zastanawiając się dalej nad tym, co robię, ściągnęłam buty i sweter i wskoczyłam do wody. Boże, jaka zimna! Podpłynęłam szybko do miejsca, gdzie ostatni raz go widziałam.
- James! – krzyknęłam jeszcze raz.
Zanurkowałam i przepłynęłam dystans pod powierzchnią na tyle, ile wystarczyło mi tlenu. Serce mi waliło, moją głowę atakowały coraz gorsze myśli… Znowu się wynurzyłam, czułam jak całe ciało drętwieje mi uniemożliwiając szybsze ruchy.
Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za nogę i wciąga pod wodę. Z piskiem zanurzyłam się na chwilę. Kiedy kaszląc otworzyłam oczy i zobaczyłam Jamesa niewinnie się uśmiechającego, rzuciłam się na niego z pięściami.
- Co ty do cholery wyprawiasz!?! Myślisz, że to jest śmieszne!?!
Złapał mnie za nadgarstki i przybliżył je do swojej piersi.
- Spokojnie, Bella, naprawdę nie chciałem cię przestraszyć. Po prostu jestem dobrym pływakiem, potrafię długo wytrzymać pod wodą. Nie wiedziałem, że od razu wskoczysz mnie ratować – widać było, że ledwo powstrzymywał śmiech.
- Myślałam, że utonąłeś! I naprawdę nie wiem, co w tej sytuacji jest zabawnego! – gotowało się we mnie ze złości.
- Wiem, przepraszam – powiedział tym razem poważnie.
- Jezu, myślałam, że dostanę zawału – powiedziałam już spokojniej, ale szczękając z zimna zębami.
- Ale nie dostałaś, pani ratowniczko – uśmiechnął się.
Spojrzałam na niego spode łba, zabrałam dłonie, które nadal trzymał w swoim uścisku i zaczęłam płynąć w stronę brzegu.
- Hej, a ty dokąd?!
Zignorowałam go i płynęłam dalej. Świetnie, dlaczego wszystkie imprezy muszę kończyć kąpielą?

Nagle znowu poczułam jakiś delikatny dotyk na mojej kostce. Chciałam krzyknąć do Jamesa, żeby przestał bawić się w te chore gierki, ale moje słowa zmyła woda, która przedostała się do moich ust, kiedy znalazłam się gwałtownie pod powierzchnią. Czułam żelazny ucisk wokół mojej kostki, próbowałam się wyswobodzić, ale bez skutku. Machałam rękami, walcząc z upływem powietrza w płucach. Z każdą chwilą coraz bardziej słabłam. Poczułam, że to koniec… Naprawdę koniec… Spojrzałam w dół i ujrzałam jakieś czerwone pasma… Pozbawiona resztek energii, zamknęłam oczy, chcąc zachować w pamięci twarze najbliższych mi osób… osób, które kochałam całym sercem… Sercem, które z każdą kolejną sekundą biło coraz słabiej…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 15:17, 23 Maj 2009 Powrót do góry

Kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział od razu zadałam sobie pytanie "O czym jest ten ff?" Tak długo nic nie pisałaś, że naprawdę zapomniałam fabułę. Rozdział świetnie napisany, interpunkcyjnych błędów nie zauważyłam. No i najważniejsze: Wynagrodziłaś nam ten miesiąc, wstawiając taki długi tekst. Naprawdę bardzo się z tego ucieszyłam.
Życzę weny i czasu na dalsze pisanie.

Pozdrawiam.E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:24, 23 Maj 2009 Powrót do góry

Ta ruda to na bank wampirzyca, była Edzia i siostra Jamesa, który zwodzi tak naszą Bellę żeby nie wróciła do Edwarda. Nie może sie pogodzić z tym, że jej były znalazł sobie już nową miłość i stara się wyeliminować rywalkę. Wszystko przeciwko biednej Belli... ehh rozdział warty był tego czekania, na następny również poczekam pozdrawiam m.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 15:42, 23 Maj 2009 Powrót do góry

To Wiktoria? nie dodawałaś niczego tyle czasu i teraz zostawiłaś w takim momencie?
Jak zobaczyłam, że jest nowy odcinek to tak samo jak Ewelina musiałam sobie przypominać na czym to się ostatnio skończyło... Ale teraz znowu się wciągnęłam i przypomniało mi się, że to jeden z moich ulubionych ff'ów :)
Widziałam kilka literówek i ogólnie sporo błędów w zapisie dialogów, ale dzięki treści mogę Ci to wybaczyć :)
Czekam na następny odcinek i życzę weny
mTwil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
DaDaDa
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 16:18, 23 Maj 2009 Powrót do góry

nie nie nie
i jeszcze raz definitywnie nie!
nie wolno kończyć w takim momencie!
nie gdy bella jest sobie w wodzie... z Jamesem...

rozdział poprostu super.
warto było czekać 9 i obym nigdy więcej nie musiała tyle czekać ;p)
bardzo mi się podoba, że Bella już nie jest taka krucha i potrafi zadba o własny interes
nie może być wiecznie tak, że Edward raz na nią spojrzy, a ona będzie się rozpływać.
dobrze że nad sobą pracuje.

a Edi niech się bardziej postara xD o.

z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
pozdrawiam
DDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 16:57, 23 Maj 2009 Powrót do góry

Przysięgłam sobie nie pisać, nie komentowac do końca tego ff, ale nie mogę. Potem zapomnę o co chodziło.
Po pierwsze - strasznie długo czeka się na kolejną część. Mam nadzieję, że nastepna bd szybciej.
Po drugie - Nie zawiodłam się czekając. Ten rozdział. Brak mi słów. A James, widać, że mu zależy. Teraz wbrew opinii publicznej powiem tak " Sparuj Jamesa z Bellą". Naprawdę dobrze Ci idzie pisanie.
A tak ogółem czy wy nie macie dość ff, Edward i Bella big love forever? Gdyby James uratował Belle z rąk wampirzycy i się zeszli byłby to sad - end i happy - end w jednym XD.
No, w końcu to ty jestes autorką i ty zdecydujesz, ale Edwarda i Belli to ja mam dośc w Zmierzchu, tym bardziej że kazdy rozpisuję sie o jego zielonych oczach ;P
Noi dzięki tobie polubiłam Jamesa - ale tylko w tym ff, ale cicho Wink

Buziaki
Ness


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:22, 23 Maj 2009 Powrót do góry

Wiem, wiem, że długo musiałyście czekać... i wcale się nie dziwię, że mogłyście w ogóle zapomnieć o istnieniu mojego ff :P... Ale mam nadzieję, że mimo wszystko, takie spore odstępy między publikacjami, nie zniechęcą was do dalszego czytania...

Nessie, cieszę się, że jednak nie dotrzymałaś przysięgi, bo chyba jako jedna z nielicznych polubiłaś Jamesa, i szczerze mówiąc, ten tym też mnie ujął :P. Co do sparowania - who knows <lol>

DaDaDa - miałam w planie zakończyć w całkiem innym momencie, tzn dalszą akcją, ale jak zobaczyłam ile mi już zajęło treści, to byłam zmuszona zakończyć w takim, a nie innym punkcie... a co do czekania na następną część, naprawdę postaram się jak najszybciej...ale nie wiem co z tego wyniknie...

mTwil - kurcze, wiesz strasznie miło mi się zrobiło, jak przeczytałam, że jest to jedno z twoich ulubionych ff :) co do błędów to, hm, dialogi zawsze tak samo rozpisuję, więc nie do końca wiem, o które błędy ci chodziło... ale skoro wynagrodziłam ci to treścią to loozik :)

marisa:* - hehe ciekawa koncepcja, nie zaprzeczam, nie potwierdzam :P, cieszę sie, że było watro czekać a jeszcze bardziej, że na następny również poczekasz :)

Ewelina - mam nadzieję, że tym razem jednak nie zapomnisz o fabule :P, postaram sie ci w tym pomóc, zobaczymy z jakim skutkiem.

Wielkie dzięki za wasze komentarze,
pozdrawiam,
J. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Caroline.
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z bębna Kings of Leon.

PostWysłany: Sob 17:42, 23 Maj 2009 Powrót do góry

No,nareszcie się doczekałam nowego odcinka Wink
James mnie bawi.Czaruś z różdżką,haha.
Końcówka przypomniała mi jeden wątek w ,,Pośredniczce",tylko nie pamiętam,z którego to było tomu,bo czasy kiedy czytałam panią Cabot mam dawno za sobą.W owej książce były,o ile się nie mylę,duchy zmarłych ,które wciągały ludzi pod wodę.Taka maleńka dygresja.
Rozdział mi się podobał,ale ileż można unikać Edwarda?No,niech Bells się wreszcie ugnie Wink

Pozdrawiam i przede wszystkim czasu życzę,
Caroline.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caroline. dnia Sob 17:43, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fanka Twilight
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:49, 23 Maj 2009 Powrót do góry

To jest świetne! Uwielbiam Twojego Jamesa, jest po prostu boski! Edward jest już po prostu nudny! Zrób tak, żeby Bella była z Jamesem, a nie z nim, ok? Nawiązując do odcinka. Błędów nie zauważyłam, treść super i w ogóle wszystko bez zarzutu. Jedyne co mi się nie podoba, to czas pojawienia się tego odcinka. Naprawdę, strasznie długo się nie pojawiał. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciej.
Weny i chęci do pisania
F.T.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yunaa
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraina marzeń

PostWysłany: Sob 18:30, 23 Maj 2009 Powrót do góry

Musiałam przeczytać to ff jeszcze raz, żeby przypomnieć sobie o czym dokładnie było..
kiedyś już tu zaglądałam ale nie pamiętałam wszystkiego:)
Przyznam, że początkowo nie za bardzo mnie zaciekawiło ale z każdym kolejnym fragmentem to się zmieniało.. Podoba mi się to, że Bells nie wybaczyła i nie zaufała od razu Edwardowi.. nawet Jamesa czasami lubię.. jest całkiem całkiem.. chociaż czasami kretyn z niego:D Ciekawi mnie ta rudowłosa postać.. Victoria? Mam nadzieje, że za niedługo wszystko się wyjaśni:)
Czekam na następną część i mam wielką nadzieję, że nie dasz mi/nam długo na nią czekać:)
Pozdrawiam, ;***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 19:30, 23 Maj 2009 Powrót do góry

Justine napisał:
mTwil - kurcze, wiesz strasznie miło mi się zrobiło, jak przeczytałam, że jest to jedno z twoich ulubionych ff :) co do błędów to, hm, dialogi zawsze tak samo rozpisuję, więc nie do końca wiem, o które błędy ci chodziło... ale skoro wynagrodziłam ci to treścią to loozik :)

Mam nadzieję, że 'strasznie' w tym pozytywnym znaczeniu :)
W dialogach chodziło mi na przykład o:
"- Chodź, zatańczymy – złapał mnie za rękę. "
"- Bello… - jego rysy twarzy złagodniały"
"- Dzięki – wzięłam napój do ręki i skosztowałam."
"- Eee, czy ja wiem, zależy od nastroju – wzruszyłam ramionami."
"...nie pozwól, żebyś przez mojego głupiego brata, spędziła wieczór samotnie. - Przerwała, a po chwili uśmiechnęła się i dodała."
"- Po prostu, chciałem wiedzieć – ugryzł jabłko"
I było tego jeszcze więcej. Na początku na forum długo nie można było ustalić konkretnego zapisu dialogów (każdy mówił co innego), ale wydaje mi się, że teraz już się przyjęło, że jeżeli komentarz po myślniku nie dotyczy 'mówienia' (czyli np. powiedział, mruknął, przerwał, szepnął, zapytał, odpowiedział, krzyknął), to piszemy go po kropce i z wielkiej litery. Uff... Mam nadzieję, że za bardzo się nie wymądrzyłam :)
I jeszcze jedna literówka:
"Ne mam do ciebie siły, po co ja w ogóle z tobą rozmawiam."
Ale tak jak już mówiłam, kiedy czytam tego ff'a to najbardziej zwracam uwagę na treść :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lady_wampire
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:33, 23 Maj 2009 Powrót do góry

łał.
od teraz rude włosy będą mi się wyłącznie kojarzyły ze zbliżającym się niebezpieczeństwem xD

nie mniej jednak ff jest świetny. rewelacyjnie wprowadzasz kolejne wydarzenia, łącząc je z poprzednimi. dzięki temu czytelnikowi bardzo miło się czyta

to że masz świetny styl, nie musze ci mówić bo piszą to wszyscy ;p

chce więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Nie 11:03, 24 Maj 2009 Powrót do góry

Takiej długości powinny być rozdziały. (:

James się rozkręca. Prawdę powiedziawszy polubiłam go. : D
Cytat:
- Czaruś, nie czaruj – zaśmiałam się.
- A chcesz zobaczyć moją różdżkę? – zapytał poważnie.

Rozwaliło mnie to, haha.

Jestem prawie pewna, że tym kimś, kto spowodował ten wypadek była Victoria. Dlatego Seth pojawił się tam, stąd te wilki i to wszystko. Jestem tylko ciekawa, kto ją przemienił. Czyżby Laurent?

Ciekawe ile czasu Bella będzie jeszcze unikała Edwarda, mam nadzieję, że niedługo. Bells nie może być z Jamesem, mimo że jest lepszy od Edwarda, przynajmniej w tym momencie.

wielkiego VENA życzę,
xx


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolciaw
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Pon 16:57, 25 Maj 2009 Powrót do góry

tylko nie waz sie kazac nam dlugo czekac po takim zakonczeniu :P

rozdzial swietny Wink brakowalo mi tego ff... James nice :D taki troche badboy z ym swoim urokiem... tylko zal mi Edzia. rozumiem, ze sobie nagrabil i to bardzo, ale skoro Bella go kocha(a o ile dobrze pamietam, to juz od jakiegos czasu byla przekonana o swojej milosci) to powinna dac mu szanse... bo tak tylko rani siebie i jego(i pewnie Jamesa tez w pewnym momencie przez to wszystko zrani). unika Edka, a przeciez jej to nic nie da... dobra koniec narzekania na Bells Wink ff jest swietny i czekam na ciag dalszy!

pozdrawiam, zycze weny i czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Talquist
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: KOWARY

PostWysłany: Pon 21:40, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Rewelacja, wciągnęło ,mnie jak mało co. Pisz dalej, bo to co tworzysz jest naprawdę genialne. Masz niesamowity styl, czyta się lekko i przyjemnie a historia bardzo wciąga. Z niecierplwością będę wypatrywać kolejnych rozdziałów. Zyczę dużo weny i czasu na pisanie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pon 21:01, 01 Cze 2009 Powrót do góry

Dziewczyno kocham twoje ff jest po prostu cudowne wszystko jest tak opisane mmmm. Całe to opowiadanie jest takie intrygujące i naprawdę jest super. No bomba zaczynam się powtarzać ale naprawdę uwielbiam twoje ff.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:20, 03 Cze 2009 Powrót do góry

Długo trzeba czekać, ale warto...
Tyle akcji i emocji. Czająca się Wiktoria..., miły James, zrozpaczony Edward, tyle się tu dzieje...
Liczę gorąco że Bella wybaczy Edowi, bo nie ma innej opcji...
Piszesz świetnie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 21:04, 03 Cze 2009 Powrót do góry

juz sie nie moge doczekac co bedzie dalej ;p super ff
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Wto 16:47, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam ! :) Uwielbiam je!
Jest naprawdę ciekawe i miło się czyta. Mam nadzieję że niedługo pojawią się nowe rozdziały. Czekam z utęsknieniem! ;D

życzę tylko weny bo talent masz ogromny! Wink
Czekam na następne rozdziały.
Baj :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin