|
Autor |
Wiadomość |
weam
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 17:13, 01 Lut 2009 |
|
Ahh, ile ja bym dała żeby zobaczyć Edwarda wpadającego do basenu<33
Ogółem podoba się! ;]
Pisz, pisz...
Życzę weny/a |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Melody__
Człowiek
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Nie 17:15, 01 Lut 2009 |
|
Cudownie.
Jak miło że o nas nie zapomniałaś.:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Alice_
Wilkołak
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 176 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 17:31, 01 Lut 2009 |
|
Ja też bardzo chciałabym zobaczyć Edwarda wpadającego do basenuxD
a rozdział bardzo mi się podobał jak wszystkie i mam nadzieję, że na następny nie będziemy musiały tak długo czekać :D<prosi> |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Alice_ dnia Nie 17:32, 01 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Nie 18:06, 01 Lut 2009 |
|
Ach, nareszcie.... Myślałam, że już zapomniałaś o nas:wink:
Ymm... Edy w ociekającej wodą bluzce... jami
Kiedy next |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Nie 18:35, 01 Lut 2009 |
|
Słodcy są... Tacy nieco uparci. ciągnie ich dosiebie, a oni jakby to usiłują powstrzymać.
Duuużo WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:36, 01 Lut 2009 |
|
no co wy, jakbym śmiała o was zapomnieć :)
Obawiam się, że następny rozdział pojawi się nie szybciej jak ten...
Jak dobrze pójdzie, to będzie ostatni taki napięty tydzień z nauką, a póżniej częściej będę coś wrzucać
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Nie 20:44, 01 Lut 2009 |
|
Aaa. Edward jest tu taki kochany. Rany, rany.
Czekamy grzecznie *slodkie oczka*
p,
S. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
moonynight
Wilkołak
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia
|
Wysłany:
Nie 21:00, 01 Lut 2009 |
|
Ło, kurde, jak ja uwielbiam Edwarda!
Masz się streścić z następnym rozdziałem! Umrę w oczekiwaniu!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mystery
Wilkołak
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz
|
Wysłany:
Nie 21:05, 01 Lut 2009 |
|
nie umieraj Dominisiu, bo będzie szkoda ;D
to jest takie słooodkie!
co ja bym dała, żeby wpaść do basenu z Edłardem... <wzdycha>
a James jaki hop do przodu... trochę za hop ;p |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
safie
Człowiek
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Nie 21:08, 01 Lut 2009 |
|
Bosko :) zabilabym Alice na miejscu Belli xp
James jest specyficzny .. przypomina mojego kumpla-casanove z zachowania |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 21:31, 01 Lut 2009 |
|
Cholerka jest coraz ciekawiej, widać co brak czasu robi z człowiekiem...
mam nadzieje że jak najszybciej dodasz kolejny rozdział... Ciekawi mnie co się stało Victorii, jednak mam nadzieje że Edward będzie z Bellą, a może jakaś mała reinkarnacja<myśli> no dobrze to był tylko żart
Życzę dużo weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wiórek
Człowiek
Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 90 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec :P // Carmel :D
|
Wysłany:
Nie 21:43, 01 Lut 2009 |
|
Cuudo..
Bella i Edward... ach...
Jestem happy.!
Ale na Alice to jestem zła.!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 22:00, 01 Lut 2009 |
|
Też bym chciała z takim Edwardem wpaść do basenu
Cudowne.
A James jest bu
Ciekawe jak będą próby przedstawienia z nim wyglądać.
Ave Vena |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Nie 22:02, 01 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:30, 10 Lut 2009 |
|
wrzucam kolejny rozdział, wiem, że trochę czasu mi to zajęło, więc z góry przeraszam. Mam nadzieję, że będzie miło wam się czytać Enjoy!
Rozdział 5
Piątek. W końcu kończy się ten pokręcony tydzień… Od czasu imprezy moje stosunki z Edwardem uległy zmianie, tylko nie byłam w stanie określić, co się zmieniło... Bywały chwile, bardzo rzadkie, kiedy nasze spojrzenia krzyżowały się, i dostrzegałam w jego oczach tyle… czułości. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak na mnie działał, obezwładniał mnie. Gdy tak na mnie patrzył, nie potrafiłam się ruszyć, dopóki nie uwolnił mnie od swoich magnetycznych, zielonych oczu. Naprawdę trudno było za nim nadążyć. W jednej chwili potrafił być taki ciepły, otwarty, by zaraz zamknąć się w sobie, jakby wyznaczył pewne niewidzialne granice między nami. Wycofywał się, kiedy byliśmy za blisko siebie. Nie mam pojęcia, na czym stoję. Czy walczyć dalej, czy może lepiej poddać się i ochronić przed większym cierpieniem? A jeśli tym swoim głupim uporem skazuję się na jeszcze większą porażkę? Może brnę tam, gdzie wcale mnie nie chcą. Bella jesteś żałosna…
- Bella, Alice już czeka na podjeździe! – usłyszałam wołanie taty.
Kurcze już 7.40. Szybko zbiegłam na dół, chwyciłam torbę, spojrzałam za okno, jak nigdy w Forks, dzień był naprawdę słoneczny, więc zrezygnowałam z kurtki. Z rozmachem otworzyłam drzwi, trafiłam na jakiś opór…
- Ałć – usłyszałam cichy pomruk Edwarda.
- Edward?! Co ty tutaj robisz? Boże, przepraszam. Bardzo boli? – zapytałam nieco zmieszana. Edward trzymał się za nos i tylko pokręcił głową.
- Przeżyję, heh muszę chyba bardziej na ciebie uważać. Alice musiała wcześniej pojechać do szkoły i nie zdążyła cię uprzedzić. Żebyś nie musiała męczyć się autobusem wysłała mnie – uśmiechnął się, a ja poczułam jak nogi pode mną się uginają.
- Ok. – zdążyłam tylko wykrztusić.
- Ok. – odpowiedział z iskierkami w oczach.
Czy ja czasem czegoś nie przeoczyłam? Wyglądał na takiego… hmm szczęśliwego? Nagle wyciągnął do mnie rękę.
- Idziemy? – zapytał, a ja, jak jakaś ostatnia kretynka, nie potrafiłam oderwać od niej wzroku. Co to ma wszystko znaczyć? Mam wrażenie, że bawi się ze mną w kotka i myszkę. Kiedy ta gonitwa w końcu się skończy?
- Tak, tak – powiedziałam i delikatnie wsunęłam swoją dłoń w jego… Zadrżałam, musiał to poczuć, bo spojrzał na mnie, a w jego oczach ujrzałam obcy mi dotąd żar… Podeszliśmy do jego auta, Edward szybko mnie wyminął, aby otworzyć mi drzwi. Nadal zaskoczona jego zachowaniem, bez słowa wsiadłam do volvo. Ruszyliśmy nie odzywając się do siebie. W atmosferze wyczuwałam jakieś niewidzialne, magnetyczne pole, które mąciło moje myśli. Nagle Edward zatrzymał się na poboczu drogi.
- Coś się stało? – zapytałam.
Patrzył na mnie tak intensywnie, jakby próbował wyczytać moje najbardziej skrywane tajemnice.
- Tak sobie pomyślałem, że szkoda byłoby zmarnować tak piękną pogodę, rzadko bywa w Fors tak cudownie. Dlatego też, mam dla ciebie propozycję… - przerwał, a ja wpatrywałam się w niego jak otępiała.
- Jaką? – nie wiedząc czemu wyszeptałam.
- Isabello Swan, czy dałabyś się porwać na ten jeden dzień?
Kiedy ją usłyszałam, momentalnie serce zaczęło mi szybciej bić. Bez wątpienia bawi się ze mną, ale w jakim celu? Boże, choć jeden raz przestań tyle rozmyślać, jeśli prowadzi z tobą jakąś grę, weź pionek w swoją rękę. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się zadziornie.
- Czemu nie. To może być ciekawe doświadczenie.
- Ciekawe na pewno – odpowiedział i zaśmiał się lekko.
Znowu ruszyliśmy, a ja nie zadałam mu najważniejszego pytania.
- Gdzie tak w ogóle mnie porywasz?
- To niespodzianka. Zresztą, co to by było za porwanie, gdyby ofiara wiedziała gdzie jedzie? – zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.
Poddałam się wiedząc, że i tak niczego od niego nie wyciągnę. Auto wypełniła muzyka z radia, jak na mój gust jechaliśmy bardzo szybko… za szybko, jednak nie zwróciłam mu uwagi, czułam się przy nim naprawdę bezpieczna.
- Wiesz, że jestem pierwszy raz na wagarach? – zagadnęłam.
- Hmm, to ci niespodzianka – zaśmiał się szyderczo a ja wysłałam mu kuksańca w ramię.
- Hej, nie nabijaj się ze mnie, ja tu mówię poważnie – powiedziałam, ale po chwili, nie wiedząc czemu, wybuchnęłam śmiechem. Edward dołączył do mnie. Było to dla mnie tak naturalne, a zarazem tak niezwykłe uczucie, gdy jechałam u boku Edwarda, a moje serce przepełniało szczęście.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz. Życie jest za krótkie, żeby rezygnować z poznania jego urokliwych wyzwań – powiedział Edward odwracając się do mnie, a w jego oczach znowu ujrzałam ten żar.
Uciekłam wzrokiem za okno. Nie miałam pojęcia gdzie zmierzamy, ale tak naprawdę nie obchodziło mnie to. Ważne, że byłam z Edwardem. Czułam – nie - ja wiedziałam, że ta wycieczka coś zmieni, miałam tylko nadzieję, że na lepsze… Ten dzień jest dla nas szansą na rozpoczęcie nowego rozdziału…naszego wspólnego rozdziału. Nie zmarnuję tej okazji…
Poczułam jak Edward zwalnia, czyżbyśmy już dojeżdżali?
- Jesteśmy na miejscu – powiedział Edward zatrzymując się obok jakiegoś nieznanego mi zabudowania.
- Gdzie jesteśmy? – zapytałam.
- Bello, lubisz konie? – zapytał nagle Edward.
- Eee tak, dopóki nie muszę się do nich zbliżać.
Edward tylko zaśmiał się, wyszedł z samochodu biorąc z sobą plecak (nie mam pojęcia po co), obszedł volvo, a następnie otworzył mi drzwi. Nie byłam przyzwyczajona do takiego traktowania, a szczególnie ze strony Edwarda.
Pokręciłam głową.
- Co ty knujesz? – zapytałam z lekkim zdenerwowaniem.
- Chodź tchórzu – złapał mnie za rękę i bezceremonialnie wyciągnął mnie z auta.
- Hej, chyba nie myślisz, że dam się skusić na jakieś lekcje jazdy, co? – naprawdę się przestraszyłam. Ja i jazda konna nie wróży dobrego finału.
- Nie martw się, nie zmuszę cię do niczego, czego nie będziesz sama chciała. Chyba się nie boisz? Przysięgam, że przy mnie nie stanie ci się krzywda – powiedział z dziwną mocą w głosie.
- Nie o siebie się boję, już prędzej o biednego konika.
Edward znowu się zaśmiał, a ja tylko napawałam się tą chwilą, w której wydawał się taki swobodny przy mnie. Nagle objął mnie w talii. Spojrzałam na niego zaskoczona, ten tylko figlarnie się uśmiechnął i ruszyliśmy do bramy wejściowej. Otoczona jego ramieniem, czułam jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć i zacząć odstawiać przed nami jakieś wygibasy taneczne. Bałam się, bo z każdą chwilą poiłam się coraz to większą nadzieją na wspólną przyszłość z Edwardem. Nie chciałam się znowu sparzyć…
Nie, dosyć użalania się nad sobą, liczy się ta magiczna chwila, w której znajduję się w czułym uścisku mężczyzny swoich marzeń… Bo Edward był moim największym marzeniem… Ten dzień będzie cudowny i tylko o tym dzisiaj myślę.
- Nie miałam pojęcia, że w pobliżu Forks znajduje się stadnina koni – powiedziałam, kiedy zbliżaliśmy się do zagrody.
- Nie jest jakimś dużym przedsięwzięciem, nie mniej jednak to jest…to znaczy było moje ulubione miejsce. Przyjeżdżałem tutaj w każdej wolnej chwili. Wiesz, Forks nie słynie z rozrywek, więc to cud, że ktoś się zdecydował na kupno koni i otwarcie takiej szkółki.
Już chciałam się zapytać, dlaczego przestał tutaj jeździć, ale nagle usłyszałem czyjeś wołanie.
- Edward, to ty?! O mój Boże, stary w końcu do nas zawitałeś.
Podszedł do nas jakiś chłopak, wyglądał na młodszego o jakieś 2 lata od nas. Nie przypominam sobie, żebym już go wcześniej widziała.
- Cześć Seth – powiedział Edward uśmiechając się przyjaźnie.
- To mnie zaskoczyłeś. Opowiadaj, co tam u ciebie?
- Nic szczególnego, jakoś leci. Poznaj Belle. Bella to mój przyjaciel Seth.
- Miło mi – powiedzieliśmy niemal równo.
- Pewnie stęskniłeś się za swoją ślicznotką? – zapytał Seth, a moje serce na sekundę zamarło. Co miał na myśli mówiąc – ślicznotka?
- Heh, jakbyś zgadł – powiedział Edward.
- No to poczekajcie chwilę, zaraz ją przyprowadzę.
Spojrzałam na Edwarda oczekując jakiegoś wyjaśnienia, a ten tylko zmierzwił mi włosy i obdarował mnie tajemniczym uśmiechem. Ja przez niego oszaleję! Nagle zobaczyłam jak podchodzi do nas Seth, prowadząc pięknego, czarnego konia z białą łatą na pysku.
- Ooo – wykrztusiłam.
-Jakiej innej ślicznotki się spodziewałaś? – zapytał Edward, śmiejąc się pod nosem. Podszedł do konia i zaczął go głaskać.
- Tęskniłaś za mną? Bo ja za tobą bardzo – zaczął Edward.
Hmm, on naprawdę potrafi być czuły, szkoda tylko, że tak rzadko przejawia to w stosunku do ludzi…
- Kto by pomyślał, że Edward Cullen ma w sobie takie pokłady uczuć - powiedziałam z lekką drwiną w głosie.
- Nie słuchaj jej, jest o ciebie zazdrosna – odpowiedział z głupowatym uśmieszkiem pod nosem.
- Dobra stary, to wypożyczam Nel na parę godzin, później się rozliczymy – powiedział Edward zwracając się do Seth’a.
- Spoko, nie ma sprawy.
Kiedy Seth zniknął nam z oczu, Edward wyciągnął do mnie rękę.
- Chyba żartujesz?! – w moim głosie można było wyczuć panikę.
- Mówiłem ci, że nie ma się czego obawiać. Nel jest bardzo łagodnym konikiem.
- W takim razie nie przeszkadzaj sobie, jedź śmiało, ja tu na ciebie poczekam.
- Bella, nie wygłupiaj się. Przyjechałem tu z tobą i z tobą chcę spędzić ten dzień – powiedział, a ja już wiedziałam, że mu ulegnę… zawsze tak było. Podeszłam niepewnie do Nel i przejechałam dłonią po jej grzywie.
- Jest śliczna – powiedziałam.
Edward nagle wskoczył na siodło i podał mi rękę, Spojrzałam na niego z otwartą z przerażenia buzią.
- Bella nie mamy całego dnia, a chcę ci pokazać szczególne miejsce.
Chwyciłam Edwarda za dłoń, a on pomógł mi się wdrapać. Usiadłam za nim.
- Trzymaj się mocno – powiedział, a ja objęłam go z całej siły.
- Jak się boisz zamknij oczy – powiedział, a ja wiedziałam, że strasznie bawi go ta cała sytuacja.
- Nie muszę – powiedziałam z lekką złością.
Ruszyliśmy ścieżką prowadzącą do lasu. Wtuliłam twarz w plecy Edwarda i, o dziwo, czułam się nawet swobodnie, siedząc na koniu, który wcale nie wzbudzał we mnie zaufania.
- Widzisz, nie jest tak źle – usłyszałam miękki głos Edwarda.
- Tylko dlatego, że jestem tu z tobą – odpowiedziałam cicho, ale i tak byłam pewna, że mnie usłyszał. Przyśpieszyliśmy trochę, a mój instynkt samozachowawczy kazał się wczepić w Edwarda jeszcze mocniej.
- Uważaj żebyś mi kości nie połamała – zaśmiał się i pogłaskał mnie po ręce.
Nie mam pojęcia jak długo jechaliśmy, ale po jakimś czasie w końcu zatrzymaliśmy się. Edward zwinnie zeskoczył, a ja patrzyłam na niego z sygnałem „help” wypisanym na twarzy. Widząc moją minę zaśmiał się tylko.
- No to hop.
Wyciągnął do mnie swoje długie, umięśnione ramiona, w których po chwili się znalazłam. Staliśmy przez chwilę objęci, patrząc sobie głęboko w oczy. Czułam, jak powoli świat zaczyna mi wirować w głowie. Po chwili Edward uwolnił mnie od swojego magnetycznego spojrzenia, ujął moją dłoń i pociągnął w nieznane. Znajdowaliśmy się na cudownej łące, która była podzielona rzeką. Oba brzegi były połączone małym mostkiem. Zaparło mi dech w piersiach, miałam dziwne wrażenie, że właśnie znalazłam się w swoim skrawku nieba na ziemi i to z najważniejszą dla mnie osobą.
- Wow – zdołałam tylko powiedzieć. – Jeżeli wszystkie swoje ofiary wywozisz w takie miejsca, to ja chcę być porywana przez ciebie o każdej porze dnia i nocy – słowa wyleciały mi z ust, zanim przemyślałam ich sens. Spojrzałam na Edwarda czując, jak cała się rumienię.
- Uważaj, bo jeszcze cię posłucham – odpowiedział rozbawiony.
Otworzył plecak i wyciągnął z niego koc, który następnie rozłożył.
- Chcesz coś do picia lub jedzenia? – zapytał.
Pokręciłam głową.
- Widzę, że wszystko sobie zaplanowałeś.
Obdarował mnie łobuzerskim uśmieszkiem, a moje serce jak na komendę zaczęło walić jak szalone. Usiadłam na kocu po turecku, Edward zrobił to samo. Zamknęłam oczy i przez chwilę wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, odgłosy rwącej rzeki, po prostu upajałam się tą chwilą. Pogoda była naprawdę piękna, słońce nawet na sekundę nie chowało swoich promieni, czułam, jak delikatnie muskają moją twarz. Otworzyłam oczy.
- Niezwykłe miejsce, widoki aż zapierają dech w piersi – powiedziałam.
- Tak, widoki są cudowne – odpowiedział, a ja czułam jego przeszywający wzrok na sobie.
Odwróciłam głowę w jego kierunku i tonęłam w morzu jego zielonych oczu.
- Mówiłeś, że już tu nie przyjeżdżasz. Dlaczego? – zapytałam.
Zauważyłam w jego oczach smutek, odwrócił ode mnie wzrok.
- Od czasu… od kiedy Victoria zaginęła, nie byłem w stanie odwiedzać miejsc, które kiedyś dawały mi tyle radości, stałem się inną osobą, więc i rzeczy, które kiedyś dla mnie tyle znaczyły straciły swoją wartość – spojrzał na mnie, a jego twarz przeszył ból. Pragnęłam go przytulić, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się. Pierwszy raz Edward otworzył się przede mną, a ja nie chciałam tego zaprzepaścić nieprzemyślanym ruchem.
- A teraz? Co się zmieniło? – zapytałam.
- Wszystko – odpowiedział z nieodgadnionym dla mnie wyrazem w oczach. Czy to możliwe, że jego spojrzenie zawierało tyle skrajnych uczuć, poczynając od gniewu a kończąc na… miłości?
- Obawiam się, że nie do końca wiem, co masz na myśli – powiedziałam nieśmiało.
- Nie dziwię ci się, od początku dawałem ci tyle sprzecznych sygnałów – złapał mnie mocno za dłoń i ciągnął swoje wyznanie dalej. – Widzisz Bello, przed twoim przyjazdem, byłem osobą, która wkurzała się na wszystko i o wszystko. Zamknąłem się w sobie, a za swój największy cel wyznaczyłem sobie, że już nigdy nie pozwolę na to, by ktokolwiek zbliżył się do mnie. I wtedy pojawiłaś się ty i na moje szczęście, czy nieszczęście, okazałaś się bardzo upartą dziewczynką. Nie zraziłaś się do mnie, wprost przeciwnie, byłaś taka ufna, ciepła – uniósł drugą dłoń i przejechał nią po moim policzku. Mój oddech zaczął przyspieszać, a o sercu już nawet nie wspomnę.
- Nie chciałem przyjąć tego do wiadomości, tego, co zaczynałem do ciebie czuć, z każdym dniem coraz bardziej intensywnie – spojrzał na mnie, a w jego oczach zapłonął ogień. – Pamiętasz, jak kiedyś zapytałaś, czego się boję? Ja oczywiście odpowiedziałem, że niczego. Kłamałem, nie chciałem się do tego przyznać, a w szczególności przed samym sobą… - przerwał na chwilę, znajdowaliśmy się zaledwie parę centymetrów od siebie, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie słyszę.
- Prawda jest taka, że bałem się i to cholernie, że właśnie się w tobie… zakochuję.
Przerwał, a słysząc ostatnie słowo zamarłam.
- Oddychaj – powiedział do mnie obdarowując mnie najsłodszym uśmiechem.
- Bella, powiedz mi proszę, co teraz czujesz?
Patrzyłam na niego, jakbym była w jakimś transie i odpowiedziałam, tak po prostu, bez zastanawiania się nad tym. Wiedziałam, że to jest prawda, wiedziałam, że dłużej już nie zdołam dusić tego w sobie. Od pierwszej chwili, kiedy go ujrzałam pragnęłam wymówić te dwa słowa…
- Kocham Cię – wyszeptałam.
Spuścił na chwilę wzrok, a kiedy znów podniósł go na mnie, zauważyłam jakąś dziwną niepewność, strach…
- Bella… - zaczął, a ja przerwałam mu, zasłaniając dłonią jego usta.
- Edward, posłuchaj, mówiąc to, wcale nie oczekuję usłyszeć tego samego od ciebie. Chcę po prostu, żebyś wiedział… Nie chcę, abyś poczuł się zmuszany do czegokolwiek, na wszystko przyjdzie czas. Rozumiem, że masz za sobą bardzo ciężkie chwile…- położyłam dłoń na jego policzku – Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram, nawet jeśli znowu przyjmiesz pozę upartego dupka – powiedziałam to z uśmieszkiem na twarzy. Edward wybuchnął śmiechem.
- Cóż za interesująca pointa – przysunął się do mnie bliżej…
- Nie chcę cię zranić, nie wybaczyłbym sobie tego, dlatego też wolę, żeby sprawy między nami nie przybierały za szybkiego obrotu. Rozumiesz? – zapytał.
- Tak – uśmiechnęłam się do niego. Byłam w stanie czekać, wiedziałam już, że mam na co…
Leżeliśmy przez dłuższą chwile, przytuleni do siebie. Nie miałam pojęcia, która jest godzina, dla mnie czas się zatrzymał. Mogłam tak tkwić w jego ramionach do końca życia. Nagle do naszych uszu doszedł jakiś dźwięk. Edward wyciągnął swoją komórkę i zaczął czytać wiadomość, po chwili wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
- Hej, co jest? – zapytałam.
- Nic, nic – odpowiedział szybko.
- Też bym chciała się pośmiać – próbowałam dosięgnąć jego komórki, natychmiast oddalił rękę.
- Czyżbyś miał przede mną jakieś sekrety? – zapytałam deczko urażona.
- To tylko Emmett jakieś głupoty wypisuje – zaczął się usprawiedliwiać, a ja wiedziałam, że coś ukrywa. Korzystając z jego nieuwagi, chwyciłam szybko telefon. Takie przekomarzanie doprowadziło nas do nieco dwuznacznej pozy… Leżałam na plecach z wyciągniętymi rękami nad głową a Edward między moimi nogami, próbujący dosięgnąć komórki. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, zupełnie zapomnieliśmy o co tak naprawdę walczyliśmy. Poczułam, że jego serce zaczęło mocniej bić, byłam pewna, że on czuje to samo u mnie. Ujął moją twarz w swoje ciepłe dłonie i delikatnie musnął moich ust… i chyba to nam wystarczyło do obudzenia w nas tego ognia, który tak usilnie gasiliśmy. Objęłam go mocno za szyję. Na początku nasze usta odgrywały bardzo delikatny taniec… jednak po chwili władzę nad naszymi ciałami przejęło pożądanie. Chwyciłam Edwarda mocno za włosy i przysunęłam się do niego jeszcze bliżej. Rozwarłam szerzej usta by móc jeszcze bardziej wpić się w jego słodycz. Edward jedną ręką nadal głaskał mnie po policzku, a drugą wyznaczał sobie ścieżkę od szyi, następnie musnął moją pierś. Zadrżałam cała rozpalona, złapał mnie za udo i podniósł do góry, oplotłam go nogami. Z każdą sekundą coraz zachłanniej pragnęliśmy swoich usta. Ledwo łapaliśmy oddech, nie chcąc odrywać się od siebie nawet na ułamek setnej sekundy. Czułam, że powoli przekraczamy pewne granice, za którymi już trudno będzie nam się wycofać. Korzystając z okazji, że jego usta powędrowały do mojej szyi wyszeptałam.
- Edward…chyba…powinniśmy…przyhamować… - powiedziałam to bardzo słabym głosem. Lekko odepchnęłam go od siebie, aby spojrzeć w jego oczy. Było w nich pożądanie, któremu naprawdę trudno było się oprzeć, wiedziałam, że jeśli znowu wpoi się w moje usta, już nie będę w stanie racjonalnie myśleć i oddam mu się cała…
- Tak, chyba masz rację – tak samo jak ja, oddychał niemiarowo.
Położył się na plecach i objął mnie czule. Czekaliśmy aż nasze funkcje życiowe wrócą do normy. To dopiero był całus! Zaczęłam śmiać się w duchu.
- Musimy się zbierać, coś zanosi się na deszcz – powiedział Edward, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że niebo otoczyły ciemne chmury. Wstał i podał mi rękę. Pocałował mnie czule w czoło i poczułam, jak się uśmiecha. Zwinął szybko koc, a następnie upchał wszystko do plecaka. Kiedy zmierzaliśmy do konia, nagle zagrzmiało.
- Cholera – wyszeptał pod nosem – Nel boi się burzy – dokończył.
Podszedł do konia, który zaczął niebezpiecznie podrygiwać.
- Spokojnie – zaczął do niej przemawiać. Nagle przez ciemne jak smoła chmury przedarł się przeraźliwy grzmot. Edward, który w tej chwili chciał dosięgnąć siodła, gwałtownie odskoczył od konia lądując na plecach. Nel zaczęła niebezpiecznie wymachiwać przednimi kopytami, grzmoty nie ustępowały.
- Edward, nic ci nie jest?! – zawołałam.
- Bella nie podchodź! – krzyknął.
Nagle koń zerwał się i uciekł zostawiając nas samych. Podbiegłam do Edwarda i uklękłam przy nim. Zauważyłam, że jego dłoń krwawi.
- Boże, jesteś ranny!
- Bella nic mi nie jest, to tylko lekkie zadrapanie.
- Nie wygląda na lekkie – powoli zaczęłam wpadać w lekką histerię.
Edward wstał i mnie przytulił.
- Przepraszam cię Bello, ale na to wygląda, że będziemy musieli wracać na nogach… Pół godziny szybkiego marszu i będziemy na miejscu.
- Nie masz za co przepraszać – uśmiechnęłam się, próbując go jakoś pocieszyć, widząc, że obwinia się za ten głupi bieg wydarzeń. – Spacerek nikomu nie zaszkodzi.
Otoczył mnie ramieniem i ruszyliśmy ścieżką w stronę stadniny. Zaczęłam lekko drżeć z zimna, karciłam się w myślach, że nie wzięłam kurtki.
- Zimno ci? – zapytał Edward. Ściągnął szybko swoja kurtkę i mi ją podał. Pewnie wyglądałam komicznie, biorąc pod uwagę, że moje drobne ciałko topi się w jej dużych rozmiarach. Spojrzałam na Edwarda, oczekując pewnie jakiegoś ataku śmiechu z jego strony.
- Słodko wyglądasz – powiedział tylko.
Starałam się uważać pod nogi, ale i tak co jakiś czas potykałam się o różne przeszkody. Widziałam jak Edward walczy z sobą, aby nie powiedzieć jakiejś złośliwej riposty. Nagle usłyszałam jakiś przeraźliwy odgłos.
- Słyszałeś?
- To pewnie wilki – odpowiedział spokojnie.
- Wilki?!
- Spokojnie Bella, nic ci nie zrobią. Zresztą na pewno znajduje się daleko od nas.
Wcale mnie to nie pocieszyło.
- Jak twoja ręka?
- W porządku.
- Na pewno?
- Bella, nic mi nie jest.
Przerażona usłyszałam jakieś hałasy nieopodal nas, jakby ktoś przedzierał się przez krzaki. Znieruchomiałam. Czułam, że nie byliśmy sami w tym lesie… Edward przytulił mnie mocniej do siebie i przyśpieszyliśmy marszu. Nagle przed nami ukazało się zwierzę przypominające wilka, ale było bardzo duże, nigdy jeszcze nie widziałam wilka tak dużych rozmiarów… Edward stanął przede mną, ochraniając mnie swoim ciałem. Złapałam go mocno za ramię, rozglądając się dookoła. Serce zamarło mi w jednej sekundzie. Zdałam sobie sprawę, że ze wszystkich stron byliśmy otoczeni przez te ogromne bestie…
Naszły mnie pewne wątpliwości...chcecie żebym nadal kontynuowała?
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Justine dnia Śro 18:24, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
sylvia
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opole
|
Wysłany:
Wto 20:51, 10 Lut 2009 |
|
Taak- musisz kontynuować, to jest świetne :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
weam
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:03, 10 Lut 2009 |
|
Uwielbiam ten ff ! A Ciebie normalnie Kocham xD
Pisz, pisz, pisz, pisz, pisz!
Myślałam, że serce mi stanie jak przeczytałam ostatnie zdanie! ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nana
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Wto 21:11, 10 Lut 2009 |
|
Wilki powiadasz...Do tego wielkie...ciekawe,ciekawe...Proszę dalej..;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Wto 21:11, 10 Lut 2009 |
|
Ty się jeszcze pytasz, czy masz kontynuować ??
Chcesz, żebym zeszła na zawał jak tego nie zrobisz??
Marsz mi do klawiatury i wymyślaj nowy rozdział ! ! !
Bo się pogniewam... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 21:12, 10 Lut 2009 |
|
Ty się pytasz?! nawet nie wiesz jak mi serce stanęło! kocham cię i ubóstwiam wenę która cię nachodzi, niech nachodzi częściej! :D |
|
|
|
|
wiórek
Człowiek
Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 90 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec :P // Carmel :D
|
Wysłany:
Wto 21:20, 10 Lut 2009 |
|
masz pisać dalej.!
bez zadnych oporów.!
Fajny bieg wydarzeń, lodzio miodzio.. ;**
Czekam... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|