FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Terapia +18 (NZ) cz.17 (05.02) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pon 13:34, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Ten rozdział przeczytałam na jednym tchu!...
Jestem pod wielkim wrażeniem, strasznie mi się podobało, no po prostu bomba!!

czekam na kolejny rozdział

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KrejzoOola
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:39, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Tuptuś.!

No nareszcie, tak się ciesze, że wrzuciłaś nowy rozdzial :D
I za to Ci bardzo dziękuje:)

Boże, ja chyba nigdy się nie domysle co ty planujesz :P
Juz byłam pewn, że sie spotkają i wszystko sobie wyjasnią.
A ty buu Edward się nie zjawił, nie wiem jak mógł tak zrobic.
Najpierw za nia latal, a potem gdy się zgodziła na rozmowę to zwyczajnie ja olał Neutral
Jeszcze ta sprawa z Rosalie i Emmetem, co sie z nimi stało?:(
I te terapie E&B, on jest taki oschły i sztywny, zupełnie inny Edward...

Kurcze, jak narazie to same nieprzyjemne rzeczy się dzieją, ale mam nadzieję, że w następnym rozdziale wydarzy się coś dobrego Wink

Bo jak to czytalam, to aż łezka sie w oku kręciła:P

Mam nadzieję, że kiedys pozwolisz im na to, aby mogli byc razem Wink

Pozdrawiam i życzę weny:)
K


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Pon 14:42, 22 Cze 2009 Powrót do góry

omg. jest nowy rozdział!!!!!
JAK SUPER. doznałam szoku że beta tak szybko się uwinęła.
Więc jeśli chodzi o ten super nowy rozdział to jestem w szoku.
Bardzo się cieszę że Edward w końcu dogadał Belli...
Miejmy nadzieję że pomoże jej to ^^
Jeśli chodzi o Rose i Alice. SZOOOOOOK!!!! Dziecko?! i jeszcze takie kłamstwa Rose do Emmeta... Nieładnie nieładnie. Błagam Cię niech oni powrócą do siebie = ))
No właśnie TERAPIA Belli. Konieczność Edwarda... Odjjjjjjazd . ^^ Ubóstwiam to czytać... Przeczytałam to JEDNYM TCHEM. Jest dość długie a poza tym GENIALNE.

Oczywiście życzę WSPANIAŁEJ WENY i oczekuję na następny ROZDZIAŁ.

Pozdrowienia PaCiik ;***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Pon 18:08, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Łał Ty to potrafisz do łez doprowadzić
Mam nadzieję, że teraz wszystko bbędzie dobrze.
Edward będzie z Bella, Rose z Emmettem, Alice z Jasperem i wszyscy będą mieli gromadki dzieci.
Świetny rozdział chociaż widziałam kilka literówek, ale liczy się treść.!
Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny.

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 18:22, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Wszystkie błędy, które jakimś sposobem się wkradły do tekstu, to tylko i wyłącznie moja wina, bo niestety chciałam dodać jak najszybciej przez co nie sprawdziłam dokładnie każdego z tekstów, jako że miałam trzy bety(co jest nie spotykane) one nie są niczemu winne.... wyłapane błędy obiecuje w najbliższym czasie poprawić, jako że w tygodniu nie mam na to za dużo czasu, mam nadzieje że mi wybaczycie....

Dziękuje bardzo za te jakże miłe słowa, co do tego rozdziału, ja wiem że oni ciągle mają pod górkę, ale jeszcze trochę i będzie dobrze... mogę zdradzić że już niedługo znacznie się do siebie zbliżą i będzie ciekawie... to tyle ode mnie, mam nadzieje że rozdział uda mi się dodać do soboty:)

Pozdrawiam Mercy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pon 21:52, 22 Cze 2009 Powrót do góry

O matko !!! To wszystko jest już tak pogmatwane że czasami nie mogę się połapać. Głupi Edward !!! Co za ci**a mógł iść do tego głupiego parku !! Nie no i ta jego ostatnia przemowa był taki chłodny i okropny :(. A ten cały JOHN co za debil jak on mógł samolub !! Zrujnował wszystko !!! Kurczę na razie jestem przerażona !! Ros miała dziecko, poroniła OMG po prostu brak mi słów !! No cóż dane jest mi tylko czekać :)

Pozdrawiam:D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AndziulaW dnia Pon 12:27, 29 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Pon 22:09, 22 Cze 2009 Powrót do góry

O w mordę, ale się narobiło!!! Jeszcze Rose będzie alkoholiczką! Czytam już od jakiegoś czasu, ale wcześniej nie komentowałam, bo właściwie wszyscy inni pisali dokładnie to, co sama chciałam powiedzieć. Oczywiście, bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie, jakże by mogło być inaczej.:D Już takie zwroty akcji miało, że można się było wszystkiego spodziewać, ale i tak szczęka mi opadła. To żeś natworzyła!:D Dobrze, że Edzio zrobił Belli taką terapię wstrząsową. Ja rozumiem, dziewczyna przeszła swoje, ale rzeczywiście tak się trochę upajała tym swoim cierpieniem, nie zwracając zupełnie uwagi na fakt, że pieprzy życie przyjaciółkom. Ostatni rozdział to istna bomba - tyle spraw wyszło, tyle problemów, że trudno chwilowo to ogarnąć. Ogromnie jestem ciekawa, jak się potoczą dalsze losy bohaterów.
Co do błędów, to podziwiam niesmaczne za mozolne wskazanie ich, ale dobrze, że ktoś się za to wziął. Szczerze powiedziawszy, to i tak było w tym rozdziale mniej błędów niż w dotychczasowych, w których przecinki były stawiane w najmniej odpowiednich miejscach (nie mam zacięcia niesmaczne do wypisywania ich, zresztą to już i tak nieważne), ale nie piszę tego, by wypominać. Chcę po prostu stwierdzić - srał pies te przecinki, możesz je mieć nawet w środku wyrazu, mam to totalnie w poważaniu! Twój styl pisania tak wciąga i treść tego ff jest tak interesująca, że w ogóle nie chce mi się patrzeć na błędy, są one w tym momencie zupełnie nieistotne. Dla mnie liczy się treść, nie forma. A treść jest zaj.....sta! :D:D:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Wto 16:35, 23 Cze 2009 Powrót do góry

tak dokładnie ...
masz rację.
przecinki, kropki i inne bzdety nie mają TUTAJ ZNACZENIA.
ważne jest to co czytamy a to jest po prostu genialne <33


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Renesmeee
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )

PostWysłany: Wto 19:34, 23 Cze 2009 Powrót do góry

to super. ; )

w sobotę poczytamy sobote następny rozdział ^ ^ .
Mam nadzieję, że się do siebie zbliżą...
fajnie by było, gdyby była pomiędzy nimi jakaś... romantyczna scenka, czy coś podobnego.. no bo Bella go kocha,i on kocha ją.

Mercy, jesteś genialną autorką ff. ; ]
wenyy <3333333


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice_94
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Milicz

PostWysłany: Śro 17:32, 24 Cze 2009 Powrót do góry

OMG!
Płakałam rzez następną godzinę. Informację o Rose tak mną wstrząsnęły, że nie mogę się pozbierać. Długo czekałam na ten rozdział i dziękuję ci że go w ogóle napisałaś.
I mam wielką nadzieję że w końcu się poukłada między... Wszystkimi.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Życzę weny.

Alice:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
.:.:.Alice.:.:.
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:41, 26 Cze 2009 Powrót do góry

Przeczytałam od początku do "końca", to jest poprost świetne!
Mam wypieki na policzkach i rycze w poduszke!
Błagam o więcej...

WENY! ; *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez .:.:.Alice.:.:. dnia Pią 16:42, 26 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pią 20:23, 26 Cze 2009 Powrót do góry

Dziękuje za wszystkie komentarze, bardzo się cieszę że mimo moich pomysłów nadal znajduje się aż tylu czytelników, którzy odczuwają emocje jakie staram się przelać na papier... buzia cały czas mi się śmieje....

Co do nowego rozdziału miał się pojawić dzisiaj, ale pojawi się w niedziele ze względu na to że jest jeszcze nie cały, poza tym Dians nie dała znaków życia... jak coś to dodam bez bety, a później wstawię poprawiony...
Teraz pozdrawiam wszystkich Mercy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:36, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Przez całe opowiadanie zastanawiałam się nad tym, jaki napisać komentarz. Miałam sprzeczne uczucia- z jednej strony uważam, że nie jest godne uwagi, a w chwilę potem zmieniałam zdanie. Ta cała historia z niebem, ze śpiączką, no i jeszcze ten agresywny Edward... nie przypadły mi do gustu. Owszem, były takie zdarzenia, za które miałaś u mnie plusa, ale jednak byłam bardziej na nie.
Ale ostatni rozdział był na tyle dobry, że przeważył nad wszystkimi niedogodnościami. Najpierw ta rozmowa B. i E., a potem historia Rosalie, te towarzyszące jej uczucia... Jednym słowem, był to, moim zdaniem, najlepszy rozdział w historii opowiadania.
Mam nadzieję, że niedługo dasz następną część, oby tak dobrą, jak poprzednia.

Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
łaniuch
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pokoju

PostWysłany: Czw 21:54, 09 Lip 2009 Powrót do góry

O Matko. Zajrzałam, bo dziewczyny go polecały. I jedno jest pewne: miały rację. Niezły numer nam tu wykręciłaś. W ostatnim odcinku było trochę błędów, głównie interpunkcyjnych (chociaż nie tylko). Pozostaje mi się jedynie zgodzić i ponowić pytanie Renesmeee o datę dodania następnego rozdziału. Życzę Veny!
łaniuch


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Wto 21:25, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Wiem kazałam długo czekać, ale już jest i następny będzie szybciej bo już prawie skończony... życzę miłego czytania.

Beta: Malgonia18

Rozdział 14


Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie Twoja...
Edward:

Wiedziałem, że muszę to wszystko zakończyć, teraz, tu natychmiast. Byłem idiotą, ona dawała mi to od tak dawna do zrozumienia a ja nie widziałem. Zakochała się, niestety nie we mnie, ja byłem przeszkodą, kimś, z kim nie chciała mieć nic wspólnego. Dlatego się ze mną umówiła w tym cholernym parku, żeby pokazać jak bardzo jestem ślepy i głupi. Nie pojawiłem się tam, bo po prostu doszedłem do tego sam. Kiedy tak ładnie uśmiechała się do tego całego Jacoba, ten widok mnie ranił, sam nawet nie wiem, dlaczego. To było nasze ostatnie spotkanie, zacząłem unikać Belli jak ognia, ponieważ coś do niej czułem, ale nie potrafiłem zniszczyć jej związku. Śniłem o niej każdej nocy, powinienem z tym walczyć, ale to było silniejsze niż przypuszczałem. Sny dawały ukojenie, wiedziałem, że tylko tam możemy być razem. Wszystko poświęciłem praktyce i nauce, unikałem znajomych, przyjaciół, wszystkiego, co narażałoby mnie na jej obecność.
Jak wiadomo, nigdy nie jest tak jakbyśmy tego chcieli, los pokieruje nasze kroki tak, aby nasze drogi ponownie połączyły się z tą osobą, z którą teraz nie chcemy mieć nic wspólnego. Hennessy zadzwonił do mnie pewnego dnia z przeprosinami, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie był moim nauczycielem i promotorem, który przygotowuje mnie do kariery lekarskiej. Okazało się, że Bella potrzebuje terapii, a on jak twierdził, może tylko mi ją przydzielić, ponieważ jako jego student mam teraz najmniej pacjentów. Zgodziłem się, chociaż strasznie opornie. Miałem zamknąć ten rozdział raz na zawsze, a on po raz kolejny jest otwarty. Tylko, że tym razem będę profesjonalistą, nie dam po sobie poznać tego, co do niej nadal czuję.

Zadzwoniłem do następnego dnia, już tutaj można było dostrzec małą zmianę, ponieważ sam doktor podał mi jej numer.
- Isabello tu Edward, chciałbym cię poinformować, że od poniedziałku zaczynamy naszą terapię, może wyda ci się to dziwne, ale Hennessy prosił, bym ci pomógł, czy jesteś chętna do współpracy?-Nienawidziłem siebie za ten protekcjonalny ton, chciałem być sobą, ale nie mogłem.
- Stawię się w twoim gabinecie w poniedziałek o osiemnastej i wtedy zobaczymy – jej głos był taki smutny.
- Dobrze już zapisuję twoją wizytę... i czy wszyst.... Do zobaczenia – chciałem zapytać, ale w ostatniej chwili zwątpiłem, przecież ma Jacoba, niech on się o nią martwi. Nie czekając na jej odpowiedź, odłożyłem słuchawkę i bardzo długo analizowałem to, co właśnie zrobiłem. Zapamiętałem każdy element jej odpowiedzi, to jedno zdanie cały czas miałem w uszach, ten jej smutny głos. Edward do cholery opanuj się, ona należy do kogoś innego! Zbeształem w myślach sam siebie i wróciłem do pracy.
Nasze pierwsze spotkanie po dwóch miesiącach wzajemnego unikania się, wyglądało dokładnie tak samo jak to pierwsze, kiedy się jeszcze nie znaliśmy. Jednak z małymi wyjątkami, Bella była chudsza, bledsza i tym razem wybrała fotel nie kanapę. Siedzieliśmy w ciszy, jednak wiedziałem, że tym razem nie mogę jej długo na nią pozwolić, to musi być terapia a nie spotkanie przy kawie. Oboje byliśmy bardzo oficjalni w tym wszystkim. Dopiero przy jednym ze spotkań Bella nie wytrzymała, widziałem wyraźnie, że coś ją trapi, to coś nie miało jednak związku z nią, lecz jak się później okazało, ze mną.
- Edwardzie czy możesz mi powiedzieć, dlaczego to wszystko tak wygląda? - sam chciałem zadać to pytanie, jednak zdałem sobie sprawę, że tak właśnie wygląda sesja z terapeutą.
- Nie wiem, co masz na myśli Isabello – grałem na zwłokę, chciałem żeby sama to wszystko zrozumiała, już samo użycie jej formalnego imienia miało ją naprowadzić, jednak nie dała za wygraną.
- Dlaczego nie jest między nami tak jak kiedyś? - Ponieważ pomiędzy nami jest teraz Jacob, a ja nie mam zamiaru się z nikim dzielić, nie powiedziałem jednak tego głośno.
- Między nami zawsze tak było, ty nie byłaś w stanie niczego zrozumieć, a ja nie byłem w stanie cię do tego zmusić, bo po prostu ty nie chciałaś słuchać.
- O czym ty mówisz? Przecież ja cały czas słucham?! - Słuchasz, ale nie słyszysz.
- Ty nawet nie widzisz, co się wokół ciebie dzieje, liczysz się tylko ty, nikt inny, jeszcze nie zdążyłaś tego zauważyć? - Nie chciałem jej uświadamiać, tylko, że ona żyła w ciągłym zakłamaniu, chciała prawdy to ją dostanie, inaczej nie mogłem już postąpić, bo wzbierał we mnie długo tłumiony gniew
- Mylisz się!
- Doprawdy?! Czy zauważyłaś może to, że Rosalia i Emmett już od dłuższego czasu nie są ze sobą, a może to, że Alice i Jasper mają jakieś problemy... - tak myślałem, nie miała o niczym pojęcia - po twojej minie widzę, że nie masz nawet pojęcia, co się dzieje z twoimi przyjaciółkami, a ja od dawana staram ci się otworzyć na to wszystko oczy.
- Mylisz się, doskonale wiem, co się dzieje, to ty nie masz pojęcia o niczym.
- Jak zawsze próbujesz się usprawiedliwiać, znajdujesz sobie dobrą wymówkę, a one maskują wszystko przed tobą, nie chcą byś się denerwowała, nie widzisz tego?! Nie dostrzegasz tego, jak bardzo one zmieniają swoje życie dla ciebie, jak starają się podporządkować to życie tobie, by żyło się lepiej naszej biednej Belli. Obwiniają się o to, co tak naprawdę jest tylko i wyłącznie twoim problemem, bo jeżeli sama sobie z tym wszystkim nie poradzisz, nikt inny nie będzie w stanie ci pomóc. - Wiedziałem, że to co mówię, rani ją, ale nie liczyło się to, teraz chciałem by w końcu obudziła się z tego pieprzonego snu, w którym ją trzymali, przecież ma prawo wiedzieć, co się wokół niej dzieje, jej przyjaciele traktowali ją jak coś tak kruchego i delikatnego, a przecież była człowiekiem, takim jak każdy z nas. Podjęła decyzję, było to wypisane na jej twarzy, miałem nadzieje, że się na mnie rzuci z pięściami, okaże swój ból, a tymczasem ona po prostu wyszła, uciekła.
- Tak uciekaj Bello, uciekaj przed tym, co jest prawdą, tylko na tyle cię stać. - Nawet to już nie pomogło.
Jestem idiotą, teraz zamiast siedzieć z nią na naszej godzinnej sesji, wracałem po niespełna pół godzinie do domu, w którym atmosfera była nie do wytrzymania. Emmett stał się jakiś dziwny, chodził ciągle wściekły, czasami nawet się nie mył, jak mówił to już dla niego bez znaczenia, nie dba o siebie, bo nie ma dla kogo tego robić. Wiedziałem, że za tym wszystkim stoi ta cała Ros, od samego początku naszej znajomości nie darzyliśmy się sympatią, to się zmieniło, kiedy Bella leżała w szpitalu, wtedy poczułem z nią więź zrozumienia, ponieważ byliśmy w takiej samej sytuacji. Jednak nigdy więcej nie miałem okazji rozmawiać z nią sam na sam, zawsze ktoś tam stawał na drodze, zresztą sam nie miałem jakichś specjalnych chęci, cieszyło mnie to, że nasze stosunki są wreszcie poprawne. Kiedy tak się już stało, musieli ze sobą zerwać, bym musiał patrzeć na to, co się dzieje z moim bratem. Nigdy nie widziałem go w takim stanie, to oznaczało, jak bardzo zależało mu na Rosalie. Szkoda mi ich wszystkich, ponieważ to ta jedna mała Bella była przyczyną tego wszystkiego, widać ona sama tego wcale nie chciała, nie miała o tym nawet pojęcia.

Siedzieliśmy w trójkę w zupełnej ciszy, żaden z nas nie miał ochoty zacząć rozmowy, w końcu nie wytrzymałem.
- Znowu mam sesje z Bellą – powiedziałem tak po prostu.
- To chyba dobrze, mam nadzieję, że nie będzie jakiejś seks afery znowu – wypalił Emmett.
- Nie będzie nic takiego, nie biorę się za zajęte kobiety.
- Edward przestań, przecież dobrze wiemy, że ona nie ma nikogo – powiedział zły Jasper.
- Masz pewność, bo ja już nie mam żadnej.
- Ehh, bo ty głupi jesteś, nie widzisz tego, co wszyscy wokół ciebie, ale to już zależy tylko od tego, czy to w końcu zobaczysz.
- Pieprzysz głupoty, Alice ci nie dała, czy sam nie jesteś w stanie jej dać – nie wiem, dlaczego to powiedziałem, zanim się zorientowałem, leżałem na ziemi z zakrwawionym nosem, ponieważ cierpliwość Jaspera się skończyła.
- Wyglądam okropnie chuju – powiedziałem to wtedy, gdy znalazłem się już w łazience przed lustrem, a trochę to trwało.
- To dobrze, następnym razem uderzę mocniej zanim Emmett mnie powstrzyma, może zrozumiesz, że nie warto żartować sobie ze spraw osobistych zasrany doktorku.
- Co cię napadło Jasper, do cholery!?
- To samo, co ciebie idioto, nieszczęśliwa miłość!!! Jesteś tak zajęty sobą, nie zaraz, ty w ogóle zachowujesz się jak jakiś pieprzony imbecyl, z nikim się nie liczysz, Bella najwidoczniej wyprała cię z wszelkich uczuć, chociaż nie, ona w porównaniu z tobą jest zdolna do miłości.
- Jasper, o czym ty do cholery gadasz!?
- O tym Edwardzie, że przez ostatnie dwa miesiące zachowywałeś się tak jakby ktoś umarł i tym samym wyrwał ci serce, stałeś się maszyną, która nie widzi, że kumple go potrzebują. Odbija ci i niestety ani ja ani twój brat nie jesteśmy w stanie ci pomóc, bo najwyraźniej tego nie chcesz!? - Najwyraźniej dzisiejszy dzień jest dniem mówienia sobie szczerej prawdy, ja tak postąpiłem z Bellą, a mój przyjaciel ze mną, pewnie ma rację, co do mojego zachowania. Szkoda tylko, że sam tego nie widziałem.
Po chwili usłyszałem trzaskanie drzwiami i można powiedzieć, że na tym zakończyła się nasza rozmowa, rozeszliśmy się do swoich pokoi pokłóceni i źli. Leżałem bardzo długo na swoim łóżku, analizując każde słowo, jakie padło dzisiejszego dnia z ust moich znajomych, dodawałem do tego własne, które powiedziałem jej. Moje wnioski były zaskakujące, ponieważ okazało się, że postępuję tak samo samolubnie jak ona. Czy to oznacza, że oboje jesteśmy skazani na niepowodzenie? Zaraz, jakie niepowodzenie, to raczej cholerny los płata mi figle, że staję się takim samym człowiekiem jak Bella, która nie widzi innych, tylko, że może ona ich widzi, ale nie potrafi tego zmienić? Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem, obudziło mnie bowiem jakieś natarczywe pukanie w mojej głowie. Myślałem, że to w śnie, a głowa boli mnie po wczorajszym nagłym ataku Jaspera. Jednak ten łomot przybierał na sile, niewiele myśląc usiałem na łóżku, a łomot nadal trwał. Okazało się, że ktoś dobija się do naszych drzwi. Zaspany i tylko w samych bokserkach uchyliłem drzwi swojego pokoju i ujrzałem zdezorientowaną minę Jesa naprzeciwko.
- Cholera, kto to może być o tej porze, jeszcze nawet nie ma szóstej.
- Idź otwórz, bo nie przestanie łomotać – i jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem sprawcę całego zamieszania.
Jasper natychmiast otworzył drzwi i do mieszkania weszła... Bella, wyglądała na trochę niewyspaną, jednak do końca nie mogłem tego stwierdzić, ponieważ zawsze ją widziałem właśnie taką.
- Przepraszam, że was obudziłam, ale muszę porozmawiać z E...
- Mój pokój jest tutaj, zapraszam – odezwałem się od razu.
- Nie Edwardzie, nie z tobą chcę się widzieć, chodzi mi o Emmetta.
- Drzwi na wprost – odpowiedział machinalnie Jasper, tak samo zbity z tropu jak ja.
Bella pewnym, jak na siebie, krokiem udała się do wskazanych drzwi, zapukała i nie czekając na odpowiedź weszła do środka, zamykając za sobą bramę piekieł. Nigdy w życiu nie ośmieliłbym się o tak wczesnej porze budzić swojego brata, bo to groziło katastrofą, jednak ona o tym nie wiedziała. Staliśmy oboje oniemiali z wrażenia, by po chwili usłyszeć ich rozmowę.
- Nie interesuje mnie, że jest tak wcześnie! Ani to, że ty jeszcze śpisz! Czy tego chcesz czy nie, będę zmuszona z tobą porozmawiać – głos Belli był pewny siebie i bardzo dojrzały, tak jakby jednego dnia przeszła jakąś przemianę.
- No dobrze słucham – Emmett, jak na niego przystało, oczywiście się zgodził, przytłumiona odpowiedź świadczyła tylko o tym, że stara się ukryć przed niespodziewanym gościem swoją nagość, przykrywając się zapewne poduszką.
- Przyszłam tutaj, ponieważ muszę ci uświadomić coś, czego ty najwyraźniej nie zauważasz. Emmett, dlaczego wy faceci jesteście tak mało domyślni, dlaczego nigdy nie walczycie, tylko odpuszczacie sobie już na samym początku, co do cholery jest z wami nie tak!
- Nie mam pojęcia, jak odpowiedzieć na to pytanie, jest stanowczo za wcześnie.
- Do cholery Emmett, na taką rozmowę pora jest idealna, ona była z tobą w ciąży, chciała ci o tym powiedzieć, ale ty zacząłeś tak szybko prowadzać się z jakąś rudą wywłoką, że nie chciała mieć z tobą nic wspólnego, a ty co? Nic, nawet nie raczyłeś o nią walczyć. Co sobie pomyślałeś wtedy w szpitalu!? - W tym momencie wbiło mnie w podłogę, już nie mogłem się ruszyć, nie chciałem tego, musiałem dowiedzieć się, co jest grane, popatrzyliśmy z Jasperem na siebie i szybko przenieśliśmy wzrok na zamknięte drzwi, wyobrażając sobie, jak mała Bella stoi nad wielkoludem, Emmettem i prawi mu kazanie.
- Że mnie zdradziła, zostawiła dla innego, a twoja choroba była tylko wymówką.
- Ty skończony idioto, przecież ona od zawsze cię kochała, czy chociaż raz dała ci powód do zazdrości!?
- No, nie...
- Więc proszę powiedz mi, dlaczego doszedłeś do tak mylnych wniosków, czy to może tobie na niej już nie zależy i nigdy nie zależało. Powiedz mi to prosto w twarz, skoro Rose nie mogłeś tego powiedzieć!?
- Kocham Rosalie jak nikogo na świecie, tylko, że ona wiecznie się martwi o ciebie, nigdy nie dała mi powodu do zazdrości, jeżeli chodzi o facetów, ale zawsze to ty jesteś dla niej najważniejsza!! Nie widzisz, że wszyscy podporządkowują swoje życie tobie i twoim problemom, a ja już tak nie mogłem żyć, mimo że Rose jest moją jedyną miłością. - W pokoju zapadła cisza, to starcie wygrał najwyraźniej Emmett, wyprowadzając z równowagi Bellę.
- To dlaczego jej nie powiedziałeś, co ci przeszkadza, dlaczego o nią nie walczyłeś i uwierzyłeś w to, że dziecko, które nosiła pod swoim sercem, nie jest twoje?!!
- Sam nie wiem, była przekonująca w tym, co mówi, poza tym rozmawiałem z nią parę razy o tym, niestety wszystkie takie rozmowy kończyły się zawsze awanturą, dlatego dałem spokój. - Głos Emmetta był już teraz spokojny i pełen skruchy.
- Więc dlaczego nie walczysz? O nią, o was skoro nadal ją kochasz, może to przez tę rudą?
- Nie ma żadnej rudej do cholery, kto ci takich głupot naopowiadał? Nie walczę, bo nie wiem czy jest jeszcze sens.
- Gdyby nie było tego całego sensu, to jak myślisz, budziłabym cię o szóstej rano?
- Nie wiem... Może.
- Do cholery Emmett, ona cierpi... Wiem, że w dużej mierze przeze mnie, ale w jakiejś części też przez ciebie, bo cię kocha. Bardzo cię kocha, a ja nie mogę znieść myśli, że nie moglibyście spróbować być razem.
- Ja chciałbym spróbować, ale nie wiem czy jest jeszcze nadzieja.
- Emmett, nadzieja jest zawsze, poza tym straciliście dziecko, oboje powinniście to wszystko razem poukładać, dojść do wspólnych wniosków, owoc waszej miłości, mimo iż nie przetrwał, nadal jest w niej. Boję się, że ona popadnie w coś złego, ostatnio nawet sięga po alkohol, obiecała, że już więcej tego nie zrobi, ale przecież straciła dziecko... I ciebie. Walcz, tylko o to mogę cię prosić, a jeżeli zajdzie taka potrzeba i ja się usunę z jej życia, by była szczęśliwa. Czy ty nie widzisz, że ona jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam?
- Muszę to wszystko przemyśleć.
- Tylko żeby to nie trwało za długo – słowa Belli wyrażały taki smutek i żal, jakiego nigdy w swoim życiu nie doświadczyłem, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jej słowa wpływają i na mnie, mimo że nie były do mnie skierowane, może sam powinienem dać jej szansę, wysłuchać, co ma mi do powiedzenia, bo może mimo szczęścia, jakie daje jej Jacob, chciałaby i ze mną zakończyć to, co kiedyś zaczęliśmy razem budować, ale ta budowla okazała się nietrwała. Tylko czy aby na pewno to coś dla niej znaczyło?

Bella:

Zrobiłam to, co musiałam zrobić. Wyznałyśmy sobie wszystkie nasze grzechy, każda z nas miała jakąś tajemnicę, ale dziś była noc wzajemnego zrozumienia, jak ją nazwałam w myślach. Kiedy Alice i Rosalie zasnęły, ukradkiem wymknęłam się z domu, wiedziałam, że jest dość wcześnie, ale nie dbałam o to wszystko, ta sprawa była dla mnie najważniejsza. Wyrządziłam już wystarczająco dużo szkód swoim postępowaniem, nigdy nie myślałam o sobie w ten sposób, ale teraz już mam świadomość tego, jak traktują mnie moi bliscy. A wszystko przez moją historię. Poszłam do Emmetta bez żadnego przygotowania, chciałam żeby chłopak mnie wysłuchał, nigdy tak naprawdę nie miałam z nim nic wspólnego, aż do dzisiejszego poranka nie zdawałam sobie sprawy jak on odbiera moją osobę. Słowa potrafią naprawdę mocno ranić, mimo że nie byłam przygotowana aż na tak ostre potraktowanie, nie broniłam swoich racji, bo może oni wszyscy wokół mnie zdawali sobie sprawę z tego, czego ja nie widziałam. Teraz mam tylko nadzieję, że coś z tego, co dziś wyszło z moich ust i mojego serca, pomoże im obojgu, bo jednak zależy mi na szczęściu Rosalie i Emmetta. Zawdzięczam im przecież swoje życie.

Zjawiając się w domu chłopaków wywołałam mały szok, spodziewałam się tego. Jednak nie było czasu na tłumaczenie, musiałam to zrobić szybko i bez interwencji innych. Wiedziałam, że naszej rozmowie przysłuchują się Edward i Jasper, ale nie dbałam o to. Rose mi wybaczy, że oni również poznali jej tajemnicę. Kiedy rozmawiałam z Emmettem, widziałam w jego oczach najpierw niechęć później już tylko smutek i ból. Chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, że teraz zapewne cieszyłby się z potomka. Była w tym cześć mojej winy, może gdyby nie ja i moje zachowanie, wszystko potoczyłoby się inaczej, ale nie pozwoliłam by te myśli mną zawładnęły. Moim celem było zupełnie co innego, miałam wskazać odpowiednią drogę im obojgu. Może gdzieś tam pośrodku się spotkają, bo mam pewność, że pomimo tego, co w swoim życiu przeszli, kochają się nadal i będą kochać, bo od samego początku byli sobie przeznaczeni i los jest po ich stronie.

Wracając do domu analizowałam wydarzenia z ostatnich lat. Krok po kroku dochodziłam do wniosku, że tak naprawdę nigdy nie starałam się być w centrum uwagi. Przedtem byłam naiwna, ufałam wszystkim i spotkało mnie coś strasznego, zostałam nie tylko pozbawiona swojej godności, ale straciłam przyjaciółkę. Dokładnie to ona zginęła na moich oczach, a ja przez ogarniający mnie ból nie potrafiłam nawet jej pomóc. Po tym wszystkim już nigdy nie umiałam zaufać nikomu, nie czułam się bezpieczna. Jednak, gdy poznałam Edwarda, coś w moim otoczeniu się zmieniło, czułam, że właśnie jemu mogę zaufać i sama nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłam.

Od tych wydarzeń minęły jakieś trzy tygodnie. Na spotkaniach ze swoim terapeutą próbowałam coś z siebie wyrzucić, ale jego zimny wzrok działał w odwrotną stronę. Dłużej nie mogłam tego wszystkiego znieść. Najgorsze było to, że Emmett nie dawał znaków życia, a Rosalie popadała w dziwne otępienie. Martwiło mnie to bardzo. Mimo, że nie widziałam jej z alkoholem, czułam go, co oznaczało, że ma poważny problem. Któregoś dnia, sama nie wiem dlaczego, ale naskoczyłam przez te wszystkie zdarzenia na Jacoba, który stał się dla mnie przyjacielem i powiernikiem, chociaż tak naprawdę mnie nie znał.
- Ja go nie rozumiem! – Krzyknęłam. – Zachowuje się tak jakby mnie nie znał, nie interesuje się niczym, czy ja aż tak go zraniłam, do cholery!
- Bello tu nie chodzi o to, że on ma coś do ciebie, może jest po prostu zazdrosny lub kogoś ma. Poza tym, Edward jest twoim lekarzem i nie powinien się do ciebie zbliżać w inny sposób niż wskazany.
- Jacob, ale między nami coś kiedyś się układało, teraz zachowuje się jak ostatni idiota.
- Nie wiem, dlaczego tak jest, może to ty powinnaś zacząć całą rozmowę, niech wie, że chcesz mu to powiedzieć.
- Ja już sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
- To nie martw się, tylko chodź odwiedzić Renesme, tęskni za tobą bardzo.

Okazało się, że moja analiza zachowania Edwarda była błędna. Tak jak zawsze stawiłam się w gabinecie spóźniona, ale on najwidoczniej już się do tego przyzwyczaił. Tym razem po długich namysłach usiadłam na kanapie, tak jak kiedyś. Nie patrzyłam w jego stronę, targało mną za dużo emocji. Patrzyłam za to na zachodzące słońce, które było widoczne za oknem. Jesienna pogoda dodawała tylko uroku barwom panującym na zewnątrz, wiał lekki wiatr, a ja czułam, że jeszcze trochę i czeka nas zima. Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos Edwarda, który coś do mnie mówił. Spojrzałam w jego stronę i ze zdziwieniem stwierdzałam, że siedzi blisko mnie.
- Chciałbym wiedzieć, dlaczego to zrobiłaś Isabello?
- Bello. – Poprawiłam go odruchowo. – Co zrobiłam?
- Dlaczego przyszłaś przemówić Emmettowi do rozumu – powiedział spokojnie, patrząc na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
- Zrozumiałam, że masz rację. Krzycząc na mnie tamtego dnia, otworzyłeś mi oczy na zaistniałą sytuację, rozmawiałam wtedy szczerze z dziewczynami i wiedziałam, że jeżeli ja tego nie naprawię nie naprawi tego już nikt. A nie mogę patrzeć jak oni oboje się męczą. Tylko, niestety, chyba nic z tego nie wyszło.
- Nie byłbym tego taki pewien, ale o tym potem. Chciałbym też wiedzieć, dlaczego…. – Nie dokończył, ponieważ zadzwoniła jego komórka, chciał ją zignorować, niestety dzwoniła nadal.
- Odbierz, ja zaczekam - uśmiechnął się do mnie pierwszy raz od bardzo dawna, tego mi właśnie najbardziej w nim brakowało i natychmiast wstał, by odebrać telefon. Przez chwilę panowała zupełna cisza. Edward uważnie słuchał rozmówcy, a jego twarz ogarniało pełne przerażenie, najwyraźniej coś było nie tak.
- Dobrze przyjadę – tak brzmiała jego odpowiedź. Po chwili opadł ciężko na swój fotel i smutnymi oczami patrzył na mnie.
- Bello mam pilny wyjazd, muszę niezwłocznie jechać, wiem, że nie minęło nawet piętnaście minut naszej sesji, dlatego moja propozycja jest taka. Pojedziesz ze mną. W samochodzie dokończymy.
- To nie będzie konieczne - sam na sam w samochodzie, to raczej mogłoby się źle skończyć. Najwyraźniej Edward coś wyczytał z mojej twarzy, bo po chwili dodał:
- Obiecuję, że nie zrobię ci krzywdy, ale to sprawa nie cierpiąca zwłoki.
- Jedź sam, kiedyś to nadrobimy, skoro to takie ważne.
- Bello, gdybyś zmieniła zdanie daj znać, wyjadę najpóźniej za godzinę, muszę powiadomić Emmetta
- Dobrze, o mnie się nie martw. – Wstałam i udałam się powoli do domu. Nie spodziewałabym się nigdy, że będzie mi dane bardzo szybko zmienić decyzję.

Edward:

Nie mogłem oderwać od niej wzroku, była taka piękna i nieosiągalna. Cholera Edward, co się z tobą dzieje. Wymierzyłem sobie wewnętrzny policzek, by się powstrzymać przed jakimś głupim wybrykiem. Jednak ona nadal tam siedziała i choć nie patrzyła na mnie, była tu i to się liczyło. Podszedłem do kanapy, na której tym razem usiadła. Chciałem usłyszeć jej głos, a była jedna sprawa, która mi nie dawała od dłuższego czasu spokoju. Tak po prostu zapytałem.
- Chciałbym wiedzieć, dlaczego to zrobiłaś Isabello?
- Bello. Co zrobiłam? – Raniłem ją używając jej pełnego imienia.
- Dlaczego przyszłaś przemówić Emmettowi do rozumu – nie mogłem oderwać od niej wzroku.
- Zrozumiałam, że masz rację. Krzycząc na mnie tamtego dnia, otworzyłeś mi oczy na zaistniałą sytuację, rozmawiałam wtedy szczerze z dziewczynami i wiedziałam, że jeżeli ja tego nie naprawię nie naprawi tego już nikt. A nie mogę patrzeć jak oni oboje się męczą. Tylko, niestety, chyba nic z tego nie wyszło.
- Nie byłbym tego taki pewien, ale o tym potem. Chciałbym też wiedzieć, dlaczego… - nie skończyłem zdania, ponieważ mój telefon zaczął bezlitośnie dzwonić akurat w tym momencie. Kiedy zobaczyłem, że to Wiktoria, zrozumiałem, że szykują się kłopoty.
Edwardzie, jest naprawdę źle, Tania tęskni za tobą, musisz jak najszybciej przyjechać. Te koszmary i do tego jej stan, boję się, że coś może się jej stać, przez cały czas powtarza twoje imię. Ja nie wiem, co mam robić, przecież nie zadzwonię po Laurenta, przyjedź jak najszybciej, czy możesz to dla mnie zrobić, przecież to twoja miłość. Edwardzie błagam.
- Dobrze przyjadę – powiedziałem sucho i się wyłączyłem, dlaczego te wszystkie złe rzeczy dzieją się właśnie teraz i do tego mnie i moim bliskim. Moja kochana Tania umiera, a Bella patrzy na mnie tym zmartwionym wzrokiem, tak chciałbym jej wszystko wyjaśnić. Pewnie by tego nie zrozumiała, ale przynajmniej byłaby świadoma.
Ale dlaczego by nie, co mi tam szkodzi zaryzykować, przecież to nasza wspólna godzina. Mamy sesję do przeprowadzenia. Niech jedzie ze mną, niech pozna mnie lepiej i zdecyduje czy ten cały Jacob jest lepszy ode mnie. Nie, tego nie mogę od niej wymagać, to, że ja ją kocham a ona mnie nie, nie może stać na drodze do jej szczęścia.
- Bello, mam pilny wyjazd, muszę niezwłocznie jechać, wiem, że nie minęło nawet piętnaście minut naszej sesji, dlatego moja propozycja jest taka. Pojedziesz ze mną. W samochodzie dokończymy.
- To nie będzie konieczne - widziałem jak targają nią emocje, musiałem jej chyba udowodnić, że przy mnie nic jej nie grozi, ale czy na pewno?
- Obiecuję, że nie zrobię ci krzywdy, ale to sprawa nie cierpiąca zwłoki.
- Jedź sam, kiedyś to nadrobimy, skoro to takie ważne – ważna jesteś ty, ale chyba tego nie dostrzegasz, szkoda, że i tego jej nie mogłem wykrzyczeć w twarz, może w końcu zrozumiałaby moje uczucia, zamiast tego zaproponowałem inne rozwiązanie, bo wiedziałem, że muszę powiadomić Emmetta.
- Bello, gdybyś zmieniła zdanie daj znać, wyjadę najpóźniej za godzinę, muszę powiadomić Emmetta.
- Dobrze, o mnie się nie martw. – Gdyby to było takie łatwe, pewnie bym tego nie robił, ale nie mogę, bo kocham cię jak wariat tą jedyną i niepowtarzalną miłością, jak nie kochałem jeszcze nikogo. Nawet Tanii.
Kiedy przyjechałem do domu, trochę zdziwiły mnie panujące w nim ciemności. Zazwyczaj o tej porze w domu był już Emmett, jednak jego pokój był pusty. Pośpiesznie zapakowałem do torby najpotrzebniejsze rzeczy, gdy usłyszałem dziwne dźwięki dochodzące z pokoju Jaspera. Trochę mnie to przeraziło, ponieważ o tej porze, razem z Alice, są na jakichś zajęciach z rysunku, na które ona go ciągnie. Po cichu wyszedłem z łazienki, w której aktualnie przebywałem i udałem się do pokoju przyjaciela. Zastanawiałem się jak to wszystko rozegrać, żeby przestraszyć domniemanego złodzieja. Postanowiłem działać szybko i dosadnie. Wbiegłem do pokoju i zapaliłem światło. Jednak widok, jaki ukazał się moim oczom, był zupełnie nie taki, jakiego się spodziewałem.
To był Jasper i nie był tam sam. Można powiedzieć, że świecił golizną, nie dosłownie oczywiście, na moje szczęście był w gaciach. Alice, no cóż, bynajmniej nie widziałem niczego konkretnego, ponieważ został na nią zarzucony koc, kiedy tylko włączyłem światło. Czyżbym przyłapał ich na tym, o czym myślę?
- To nie jest tak, jak myślisz! – Krzyknął pospiesznie Jasper.
- Skąd możesz wiedzieć, o czym myślę? Jeszcze nawet nie zdążyłem zareagować. Co ty tu robisz, chwila, poprawka, co wy tu robicie?! – Zapytałem trochę zdenerwowany, chciałem jak najszybciej opuścić ten pokój, ponieważ był przepełniony feromonami, wiedziałem, z czym się to wiąże.
- Pieczemy ciastka – powiedziała piskliwym głosem Alice, a ja tak po prostu zacząłem się śmiać.
- Skoro tak to nie przeszkadzam, na drugi raz radziłbym zamknąć drzwi i być odrobinę ciszej. – Wyszedłem zamykając za sobą drzwi. I wtedy usłyszałem dzwonek swojego telefonu…
_____
Rozdział znajduje się również na moim chomiku... [link widoczny dla zalogowanych]
_______
Kolejny rozdział dodam jak tylko będę mogła


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Cinderella
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:56, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Za to powinnaś iść do więzienia! Ten ff jest jednym z moich ulubionych, a ty skończyłaś w takim momencie. Teraz będę się zastanawiać a) co sprawiło, że Bella zmieni decyzję i b) od kogo był ten drugi telefon i co zostanie w nim powiedziane, bo jak myśle, wiąże się to z punktem a). Błędów nie zauważyłam, ale tak szybko chciałam przeczytać, że mogłam po prostu przeoczyć. Mam nadzieję, że wstawisz kolejny rozdział baaardzo szybko, dlatego życzę veny i czasu.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Wto 22:44, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Mercy,
już wcześniej Ci mówiłam, że Twoje opowiadanie jest świetne i że strasznie mi się podoba. Nie dodałam tylko, że czytając Twój ff wczuwam się w postacie przez Ciebie kreowane. Tematyka również nie należy do najłatwiejszych w odbiorze i za to Cię podziwiam. Naprawdę, piszesz bardzo dobrze. Cieszę się, że znalazłaś mimo wszystko czas i dodałaś rozdział. Naprawdę jestem zawsze pod wrażeniem kolejnych partów. Bella, podobnie jak Edward zaczynają dostrzegać swoje błędy, dzięki szczerości na którą żadne z nich się nie zdecydowało, przez tak długi czas. Zazdrość, niedomówienia, brak wiary w siebie to najgorsze demony każdego człowieka, potrafiące zniszczyć wszystko. Bella pokazała, że stać ją na odwagę i przyznanie się do błędu, czego dowodem była jej rozmowa z Emmett'em. Jazz z Alice również nawiązali nić porozumienia, nawet więcej :p (tekst z ciasteczkami zabójczy :P ). Teraz tylko Edward musi zdobić się na odwagę i szczerą rozmowę z Bellą i oboje muszą zdecydować się na pokazanie swoich najgorszych demonów tej drugiej osobie. Nie będzie to ani łatwe, ani przyjemne. Jednak jeśli zależy im na tej więzi, którą dawno temu nawiązali i mimo wszystko będą chcieli ją odbudować, to wierzę, że uda im się. Byli by naprawdę ślepi ( ok i tak są :P nie dostrzegając wzajemnych uczuć), gdyby nie wykorzystali szansy, którą daje los. Niech niedomówienia, mylne wnioski i błędne decyzje, które podjęli będą dla nich nauczką, aby więcej ich nie popełniać. Wierzę, że im się uda.
Naprawdę świetny rozdział, smutny, ale świetny. Zaczynam dostrzegać światełko, mogące poprowadzić tych bohaterów do szczęścia.

Będę nadal wyczekiwała kolejnego rozdziału.

Gorąco ściskam :)
Weny i czasu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:27, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Droga Mercy koleżanko od nocnych dyskusji:P chciałabym Ci pogratulować Twojego talentu. Piszesz bardzo przemyślanie, poruszasz trudne tematy, ale wychodzisz z tego obronna ręką. Podziwiam:* Twoi bohaterowie w końcu zaczynają rozumieć o co chodzi i wyplątują się z tych amoków, w których ich uwięziłaś:) Bella jako pierwsza przejrzała na oczy, według wszystkich najbardziej w siebie i swój ból zapatrzona okazuje się być ratunkiem dla zbłąkanych dusz i nadzieją na odbudowanie czyjejś, pięknej miłości. Edward niby taki świetny terapeuta, a ze swoimi problemami sobie nie radzi i to on powinien chodzić na terapię, ponieważ ciężko jest mu przetłumaczyć, że on tez nie jest bez winy. Edward zaskoczył mnie swoim zachowaniem w stosunku do Jaspera, nie spodziewałam się po nim takich docinek... Twój Emmett jest taki spokojniejszy, to dobrze:) Jest wrażliwym, uczuciowym i zakochanym człowiekiem, który potrzebuje kogoś, a by go naprowadził na właściwą drogę i ta osobą jest Bella(Kto powiedział, że ślepy ślepego nie poprowadzi?)

Cieszę się, że w końcu dodałaś rozdział i nie pozwolisz nam zbyt długo czekać na ciag dalszy....? pozdrawiam Marisa:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Śro 10:05, 15 Lip 2009 Powrót do góry

Droga Mercy!
Moje oczy się radują, kiedy widzą nowy rozdział :) Zauważyłam, że lubujesz się ostatnio w dramaturgii, bo ostatni... nie, poprzedni rozdział był smutny. Ale lubię takie opowiadania, w których najpierw jest źle, a na końcu mamy HE.
Widzę, że przemowa Edwarda nie poszła na marne i Bella wyciągnęła z niej wnioski. Nie spodziewałam się, że "zaatakuje" Emmetta, zwłaszcza, że zawsze starała się unikać obcych ludzi. Cieszy mnie również to, że uświadomiła sobie swoje uczucia względem Edwarda. Szkoda jednak, że ci dwoje, jak zwykle zresztą, nie mogą sobie wszystkiego wyjaśnić. On myśli, że ona jest zakochana a ona jest przygnębiona, bo on jej unika... Po cichu liczę, że ta sesja będzie przełomowa i ci dwoje wreszcie wyznają sobie uczucia.. jakie by one nie były :D
Czekam na Twój kolejny rozdział, mam nadzieję, że wakacje sprzyjają wenie.
PS: Kim do diabła jest Tania? (Tanya)

Pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KrejzoOola
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:30, 15 Lip 2009 Powrót do góry

Łaaaaa Tuptuś.!

Nareszcie jest, w końcu :D

Nawet nie wiesz jak sie ciesze, tak długo czekałam Wink

Oczywiście rozdział świetny, tylko jak na moj mózg to wszystko jest za bardzo pogmatwane:P Przede wszystkim, bardzo podobało mi sie to, że Edward odważył sie powiedziec Belli co o tym wszystkim myśli... W końcu troche ja uswiadomił Wink I dzięki temu ona odważyła się przyjść do Emmeta i opowiedziec mu o tym co przeżywa Rosalie.

Następnie Edward, który wciąż myśli o Belli, śmi o niej po nocach... ( właśnie trzeba było opisać jeden z jego snów xD) Ale myśli, że ona jest z Jacobem i dlatego nie przyszedł na spotkanie;/ I chce o niej zapomnieć bo wie, że nie stanie między nią a Jacobem. I oczywiście gdy decyduje się o wszystkim jej powiedzieć, dzwoni telefon;/ Proponuje Belli żeby pojechała z nim, ale ona juz mu nie ufa...:( I wciąż zastanawiam siaę co skłoniło ją do zmiany decyzji? Ale najważniejsze, że z nim pojedzie i może wszystko sobie wyjaśnią...Bo ja chce żeby oni byli razem :D I końcowa scena Jaspera z Alice xD Rozwaliła mnie na maxa :
- Co wy tu robicie?
- pieczemy ciasteczka xD
buahaha nie mogę :D

A właśnie Tutptus ile rozdziałów planujesz?

Masz talent, naprawdę :)
Uwielbiam Twój ff :D

I oczywiście brawa dla Małgoni, świetnie zbetowała rozdział Wink
( Przynajmniej ja błędów nie zauważyłam:P)

Z niecierpliwościa czekam na kolejny rozdział i życzę weny :*

K


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin