|
Poll :: Pisać dalej? |
Tak, pisz, a co tam |
|
93% |
[ 169 ] |
Łaaa, tylko nie to!! |
|
2% |
[ 4 ] |
A rób co chcesz i tak nikt tego nie czyta |
|
3% |
[ 7 ] |
|
Wszystkich Głosów : 180 |
|
Autor |
Wiadomość |
Madi
Zły wampir
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)
|
Wysłany:
Nie 18:35, 29 Mar 2009 |
|
Rozdział 4.
Ten już przez Kame sprawdzony i zatwierdzony i ochrzaniony, że krótki :P
Obudziłam się z potwornym bólem głowy i gardła. Czułam, że mam gorączkę. Nie dałam rady wstać. Zadzwoniłam do Jessici, żeby powiedzieć, że nie będzie mnie w szkole. Chrypiałam okropnie. Już zasypiałam, kiedy usłyszałam, że ktoś dzwoni. Renee. Gdy odebrałam i usłyszała jaki mam głos, od razu zarządziła, że zabierze mnie na kilka dni do Port Angeles. Byłam zbyt słaba, by protestować.
Przyjechała po godzinie. Niewiele mówiąc, zapakowała mnie do samochodu i wyjechałyśmy. Zobaczyłam wielki siniec na jej prawej ręce i zadrapania na szyi. Odchrząknęłam i zapytałam:
- Mamo, co ci się stało?
- Co? Gdzie?
- No tutaj.- dotknęłam lekko siniaka.
- Ach, to.- zmieszała się- Eee… ze schodów spadłam. Wiesz, jaka ze mnie czasem łamaga.
Nie przekonała mnie swoim wyjaśnieniem, ale postanowiłam na razie nie drążyć tematu. Dojechałyśmy do domu. Kiedy tylko weszłyśmy, porwała mnie za rękę do mojego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło, wszystkie rzeczy, które zostawiłam były na swoim miejscu. Poczułam się przez chwilę jakbym naprawdę wróciła do domu, ale było to zaledwie mignięcie, bo uświadomiłam sobie, że mój dom jest w Forks. Nagle przed oczami stanęła mi twarz nieznajomego, z którym tańczyłam poprzedniego wieczoru i który tak nagle wybiegł z sali. Potrząsnęłam głową, by usunąć go ze swoich myśli, biorąc równocześnie z półki mojego ukochanego misia. Miałam go odkąd skończyłam pięć lat. Wspominając dzieciństwo dowlokłam się do łóżka. Usnęłam chwilę po tym, jak przyłożyłam głowę do poduszki.
Obudziła mnie dłoń mamy, głaszcząca moje włosy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że mnie obserwuje.
- Jak się czujesz, skarbie?
- Trochę lepiej, dziękuję.- zachrypiałam.
- Uuu, ale głosik widzę nadal masz delikatny niczym piórko.- uśmiechnęła się, podając mi jednocześnie jakiś kubek- Wypij to. Mnie zawsze pomaga.
- A co to?- zapytałam, wąchając nieufnie zawartość naczynia. Pachniało strasznie słodko.
- Mleko z miodem. Pij, póki ciepłe.
Dawno nie widziałam Renee zachowującej się w ten sposób. Niczym… pełnoetatowa matka. Wypiłam, parząc sobie język. Całkiem niezłe.
- A teraz się prześpij.- powiedziała całując mnie w czoło, po czym wyszła z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Nie dane mi było usnąć. Chwilę po tym, jak mama poszła na dół zadzwonił do mnie Martin.
- Bello, gdzie ty jesteś?! Nie przyszłaś na trening, więc pojechałem do ciebie do domu. A tam wszystko zamknięte na cztery spusty.
- Martin, uspokój się. Wybacz, że nie zadzwoniłam. Jakoś wypadło mi to z głowy. Jestem chora i Renee zabrała mnie do Port Angeles.
- Och, wybacz, że tak na ciebie naskoczyłem. Ale czuję się za ciebie odpowiedzialny.
- Nie musisz. Nie jestem już dzieckiem.
- Dorosła też nie jesteś.
Chciałam zaprotestować, ale mi nie pozwolił:
- Pogadamy o tym kiedyś. Nie powiedziałem ci jeszcze. Wiesz, że wygraliście?
- Eee… Co wygraliśmy? I kto?- zapytałam niepewnie.
- No, ty i Edward Cullen. Wczorajszy wieczór, konkurs- kojarzysz?
- Ach, to. Ale my nie jesteśmy parą.- powiedziałam, myśląc jednocześnie: „Więc on ma na imię Edward. Całkiem ładnie. Imię łatwe do zapamiętania. Pasuje do niego.” Miło było dla odmiany wiedzieć coś na pewno.
- Oj tam, problemy robisz. Wygraliście i tyle. Ciesz się. Muszę kończyć, zadzwonię jutro. Lecz się, łamago.- zaśmiał się i rozłączył, nim zdążyłam zaprotestować. Westchnęłam i położyłam głowę na poduszki. Po chwili już spałam.
Śniło mi się, że idę ciemną drogą. Nie widzę nic, prócz ścieżki. Nagle po prawej ukazuje się Martin ubrany w garnitur i białą koszulę. Chcę do niego podejść, ale nogi same niosą mnie dalej wzdłuż ścieżki. Widzę różne obrazy- Renee, Charliego, kraty, nóż, trumnę, salę taneczną, chłopaka, na którego wpadłam przed pierwszymi zajęciami. Wszystko to mijam. Mam wrażenie, jakbym zmierzała do jakiegoś z góry określonego celu i nagle go widzę. Stoi na środku drogi, patrzy na mnie, jest ubrany w tę samą zieloną koszulę. Uśmiecha się i wyciąga do mnie rękę. Staję przed nim, czując, że to co zrobię w jakiś sposób zaważy na moim życiu. On zauważa moje wahanie i mówi miękko:
- Przeznaczeniu nie można uciec, Bello. Pamiętaj o tym.- po czym bierze delikatnie moją dłoń i splata swoje palce z moimi. Po chwili nachyla się w moją stronę…
Obudziłam się, zlana potem. To nie był zły sen, niemniej był niepokojący. Dziwny. Co robił w nim ten nieznajomy znajomy? Dlaczego wydał mi się kimś ważnym?
Kim ty jesteś, Edwardzie Cullenie? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kithira
Wilkołak
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World
|
Wysłany:
Nie 18:47, 29 Mar 2009 |
|
Czytam i czytam i mi się podoba :) Bella jest taka, hmm nie wiem jak to określić. Niby bellowata, ale z charakterkiem. Edward jak zawsze uprzejmy i czarujący. Oczywiście ona się w nim zakocha etc. ;-) ale intryguje mnie bardzo prolog.
Podoba mi się postać Martina jest taki inny, istny przyjaciel.. noi jego reakcja na strój Belli xD mogłabym mieć takiego trenera *marzy*
Piszesz lekko, postacie są dobrze zbudowane , pomysł oryginalny, jest nutka tajemniczości i do tego wszystko związane jest z tańcem (który wielbię) ;-) Nic innego tylko życzyć dużo wolnego czasu i weny do napisania kolejnych rozdziałów. Mam przeczucie, że zaskoczysz jeszcze nie raz
EDIT: Dobra, dodałaś kolejny rozdział zanim ja naskrobałam coś na temat wcześniejszego ;D Ekhem, nagle kochająca Renee?A Charlie gdzie?Być może na rybach...
Podoba mi się to jak Martin się przejmuje Bellą :) noi podejrzewałam, że ona i Ed wygrają...
Tajemniczy sen... nie wiem co o nim myśleć. Nie był zły, ale jak Bella stwierdziła niepokojący.
I tak, zdecydowanie za krótko! :P
Pozdrawiam^^ Pisz , pisz ;-) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kithira dnia Nie 18:53, 29 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Madi
Zły wampir
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)
|
Wysłany:
Nie 19:21, 29 Mar 2009 |
|
A widzisz- gdzie Charlie to się w kolejnym wyjaśni i nie tylko to.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 20:02, 29 Mar 2009 |
|
Bardzo mi się podobalo .Fajnie budujesz napięcie.Sądząc po zlotych oczach Edward jest wampirem ,a to lubię.Nawiązujesz do oryginału ,ale masz swój styl.pPisz dalej bo moim zdaniem jest to jeden z najlepszych ff jakie od dawna czytam.życzę dalszej weny i pozdrawiam |
|
|
|
|
Nancy
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 20:22, 29 Mar 2009 |
|
uwielbiam Twoje opowiadanie,ale to już wiesz.
kocham Martina.!
i wreszcie jest Edward.! xdd
w trzecim rozdziale, pojawiło się kilka rzeczy... skarbie. ;*
za dziadka Belli, za złoty łańcuszek, za dom, do którego mogła wrócić. ehh.
i za Nancy, Nancy, Nancy.!
i za wszystko, co kiedykolwiek się zdarzyło.
hah, czekam na ciąg dalszy.! aż mnie ciekawi, co się stało Renee...
to opowiadanie powinnaś zadedykować OSTS.;p
p.,
Nancy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
darkeyeslady
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D
|
Wysłany:
Nie 22:13, 29 Mar 2009 |
|
Fajne to... ;D (nie ma co, strasznie elokwentna wypowiedź <hahaha> )
Kurcze, ten ff jest taki... inny (sorka, ale nie potrafię określić tego innym słowem). Bardzo ciekawy i nieprzewidywalny. Lubię jak wątek miłości przeplata się z jakąś porządną akcją. Tak trzymać!
Edek jest wampirem - bardzo dobrze, strasznie się ciesz z powodu tego nawiązania do "Zmierzchu". Tylko ten Charlie jest strasznie podejrzany. Mam złe przeczucie, że to o ni mowa w tym intrygującym prologu. Już go nie lubię (choć był wspomniany tylko kilka razy). I najlepsze na koniec - a mianowicie postać Marty'ego. (brawa, brawa, brawa, owacje na stojąco ;D). On jest świetny !! Nie nie użycie słowa "świetny" to byłoby z pewnością duże niedomówienie xD Jest jej 'braciszkiem', trenerem i najlepszym przyjacielem z którym może tańczyć, wygłupiać się oraz płakać.... JA CHCĘ JEGO KOPIĘ - na własność ;P
Veny !! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
agasyg
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Pon 19:49, 30 Mar 2009 |
|
Madi!!!!!
No wiec skoro nie promowałaś swojego opo postanowiłam tutaj wpasc i looknąć sobie co ty tu bazgrolisz.... i co??
Przerażenie, zdumienie, uciecha zachwyt.... etc.
To właśnie czułam!!
Noramlnie kobieto wymiatasz!!
sen.... no własnie co EC tam robił, hę??
No ja się pytam, co??
Albo czemu uciekł od niej??
Boże, boże, boże.....
Madi kochana napisz nastepny odcinek nim cie znajde, zabiję, ożywię, a wcześniej go ukradnę (nie ważne gdzie go masz i tak go znajdę..... chyba, prawdopodobne, napewno bym nie znalazła :p)
No dobra a teraz troche pochwał:
Tekst świetny
Fabuła świetna?? to za mało
Co myślę: Ludzie ja nie wiem co myslec chcę chłonąć twój tekjst :*:*:*:*:*:*
No więc czekam i czekam i czekam...........
No i czekm, jakby ktos zapomniał ;D;D;D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aryaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Czw 15:38, 02 Kwi 2009 |
|
Wiecie, co najbardziej mi się podoba? To, że Edward w końcu w jakimś ff jest wampirem! (chyba jest )
Opowiadanie bardzo lekko się czyta, fabuła wciąga, a bohaterowie w Twoim wydaniu są bardzo... charakterystyczni.
Mam nadzieję, że nie zrobisz z tego kolejnego, oklepanego opowiadania, które podlega podstawowemu kanonowi ff na tym forum.
Krótkie coś masz te notki, no!
p, A. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Algia_N
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 19:25, 02 Kwi 2009 |
|
Świetne, wreszcie jest Edward.
Renee, troskliwa mamusia.
Bella jest tu taka inna. Lekko się czyta, bardzo wciągające, mam nadzieję że wkrótce pojawi się jakaś akcja. Trochę krótkie rozdziały.
Staram się napisać KK, ale cóż, nic już więcej od siebie nie wymuszę.
Życzę veny i czekam na następny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
werciku16
Człowiek
Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Polski
|
Wysłany:
Sob 10:45, 04 Kwi 2009 |
|
Świetny pomysł! Edward jako tancerz to coś niesamowitego. Zachęcam cie do pisania tego ff. Szczególnie intryguje mnie postać Martina. Coś czuje, że może tu namieszać albo być przynajmniej zazdrosnym o Belle i Edwarda. Już nie mogę sie doczekać kolejnych części. Pozdrawiam :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Sob 14:41, 04 Kwi 2009 |
|
Ale ze mnie małpa! Jak mogłam wcześniej nie przeczytać tak świetnego ff! Madi, gratuluje pomysłu! Twoja wyobraźnia jest na wagę złota. Z niecierpliwością czekam na dalsze części :)
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 14:43, 04 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Madi
Zły wampir
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)
|
Wysłany:
Sob 16:50, 04 Kwi 2009 |
|
Ojej.. normalnie nie spodziewałam się tak.. miłych (nie mówię szczerych, bo pewnie nie do końca ) komentarzy. Mnie wcięło w krzesło jak je czytałam. Dziękuję Wam.. Rozdział 5 mam już cały, 6 większość, ale wiecie jak to jest z czasem. Tym bardziej, że mam małe problemy techniczne i przez dłuższy czas nie będę miała internetu w domu. Korzystam od brata, ale wiecie jak to jest.... No i tego.. kurcze, dzięki za te komentarze.
Mam jednak prośbę- piszcie, co jest w nim złego, żebym mogła się poprawić, dobrze?? Dzięki z góry
I dzięki za wszystko. To Wy mnie napędzacie do działania :) :*
A teraz oczekiwany (joke :P) 5 rozdział
Byłam tu już dwa dni. Czułam się coraz lepiej. Żałowałam tylko, że nie było Charliego- wyjechał na prawie tydzień. Jakieś służbowe sprawy.
Schodziłam właśnie na dół, kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Mamy nie było w domu, więc pobiegłam otworzyć. Uchyliłam drzwi, a za rogiem stał Martin z... wielkim bukietem miodowych róż. Gapiłam się w niego przez chwilę bez słowa, po czym, zreflektowawszy się, wpuściłam do środka.
- Hej, Bells. Co słychać? Jak się czujesz?- przechodząc, cmoknął mnie w policzek.
- A jakoś leci. Czuję się lepiej, dziękuję. A to co?- spytałam, wskazując na kwiaty.
- Właściwie to są różne słowa na opisanie tego oto cuda- kwiaty, rośliny, bukiet, róże. Niektórzy szaleńcy określają to nawet- zniżył głos do konspiracyjnego szeptu- różami miodowymi.
- Oj, przestań. Poza tym nie ma czegoś takiego jak róża miodowa - nie wspomniałam o tym, że sama przed chwilą użyłam tego samego określenia - Co 'to' tutaj robi?
- To dla ciebie - uśmiechnął się lekko, wręczając mi kwiaty.
Znów zaniemówiłam. Dlaczego kupił mi kwiaty? Co to ma być?
- Eee… dziękuję. Ale... z jakiej to okazji?
Znowu się uśmiechnął.
- Ja tu robię tylko za kuriera. To kwiaty od Edwarda Cullena. Mówił, że to podziękowanie za taniec i wygrany konkurs.
- O matko, nie musiał - przed oczami stanęła mi scena z mojego snu- Edward wyciągający do mnie rękę i mówiący: 'Przeznaczeniu nie można uciec"... Potrząsnęłam głową, by pozbyć się tego z głowy- Taki bukiet musiał kosztować majątek.
- O to się akurat nie martw. Młody ma kasy jak lodu - Martin uśmiechnął się kwaśno.
- Jak to?
- Jego ojciec jest lekarzem. Pracuje od niedawna w naszym szpitalu.
- W ogóle to co to za chłopak?- zapytałam, starając się maskować zaciekawienie.
- Nie wiem o nim zbyt dużo. Przeprowadził się do Forks jakiś tydzień temu razem z rodziną. Jest adoptowany, podobnie jak jego dwie siostry i dwóch braci. Zapisał się do mnie na zajęcia. Wtedy, kiedy razem tańczyliście był na zajęciach drugi raz. Więcej nic nie wiem. A dlaczego cię to interesuje?
- Nie no, wiesz, dostałam od niego róże. To chyba normalne, że chcę się czegoś o nim dowiedzieć?- zapytałam, siląc się na normalność.
- Tak, to jest normalne - odrzekł, przyglądając mi się badawczo.
- A co tam słychać w mieścinie?- spytałam, chcąc zmienić temat. Nie byłam gotowa na takie rozmowy. Poza tym, co miałam powiedzieć?
Przeszliśmy do kuchni, rozmawiając o jakiś głupotach. Zaczęłam robić obiad. Szło mi szybciej dzięki Martinowi, który otwierał puszki, kroił warzywa i tak dalej. Mimo wszystko byłam zmęczona.
W międzyczasie przyszła mama. Zajęła nas ożywioną rozmową. Wydała mi się czymś zmartwiona, ale zbywała mnie frazesami typu 'Nic mi nie jest' czy ' No daj mi już święty spokój, dziewczyno.' i śmiała się, żeby mnie przekonać do swoich racji. W końcu odpuściłam. Rozmawialiśmy o moim mieszkaniu, szkole, zajęciach. Z dnia zrobił się wieczór. W pewnej chwili nie mogłam już powstrzymać ziewnięcia. Renee od razu zaczęła wyganiać mnie do łóżka, a Martin się żegnać. Zrezygnowana, powlokłam się do sypialni i rzuciłam na posłanie. Po chwili już spałam.
Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami samochodu. W tej samej chwili do pokoju wpadła mama, blada jak ściana.
- Mamo, co się...- zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć.
- Bello, cokolwiek będzie się działo, nie wychodź z pokoju.
- Mamo, co jest?- byłam coraz bardziej zdenerwowana.
- Bello, proszę. Obiecaj mi to - patrzyła na mnie błagalnie.
- Dobrze, ale teraz powiedz o co chodzi?
- Nieważne. Zostań tu - poleciła tylko i zamknęła drzwi. Słyszałam, jak zbiega po schodach.
Czy ona naprawdę sądziła, że jej posłucham? Postanowiłam zaczekać na rozwój wypadków. Usłyszałam kłapnięcie drzwi frontowych i podniesiony głos Charliego:
- Witaj Renee - jego głos zabrzmiał jakoś... złowrogo. Nie znałam tego tonu.- Co jest, nie przywitasz się ze swoim kochanym mężem? Tęskniłaś za mną?
- Wi...witaj Charcie - usłyszałam w jej głosie skrywane drżenie. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Renee się bała? Dlaczego?
Wzięła się w garść i dalej mówiła już opanowanym głosem:
- Jak tam było na zlocie? Myślałam, że masz wrócić za dwa dni.
- Miałaś nadzieję, prawda? Ale cóż, stęskniłem się za swoją żonką i postanowiłem, że zrobię jej niespodziankę. Udała się, prawda?- zapytał pełnym samozadowolenia głosem- Dlaczego wciąż zerkasz na schody? Boisz się, że ktoś zejdzie? Zdradzasz mnie?- ciągnął wesołym tonem.
- Nie no, coś ty, nawet tak nie myśl - westchnęła- Nie chcę, żebyś obudził Bellę. Była chora, ale jutro rano mamy jechać do Forks.
- Bella tutaj jest?- jego ton radykalnie się zmienił. Przestał być wesoły, a stał się... czuły. I przerażający. Jakby zapowiadał przemoc i nieszczęście- W takim razie wypada się przywitać z moją córeczką.
- Nie!- krzyknęła Renee- To znaczy, śpi. Porozmawiacie rano.
Poczułam dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa. Jednocześnie coś mi mignęło przed oczami. Twarz mamy wykrzywiona bólem. Ułamek sekundy, ale i tak zdążyłam zrozumieć- Renee była w niebezpieczeństwie. W tej samej chwili usłyszałam Charliego mówiącego ze źle ukrytą wściekłością:
- Śpi, mówisz? Trudno. Obudzi się. Tak dawno się nie widzieliśmy. Renee, naprawdę, odsuń się od tych schodów. Też jestem zmęczony, więc tylko się przywitam i zmykam.
Usłyszałam, jak wchodzi po schodach. Delikatnie uchylił drzwi. Byłam przerażona, ale nie dałam nic po sobie poznać. Byłam dobrą aktorką. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Uniosłam się na łokciach.
- Bello, nie śpisz? Cieszę się. Przyszedłem się przywitać - wszedł do pokoju.
- Cześć, tato. Jak było na... zlocie?
- Właściwie to było szkolenie.
Przysuwał się coraz bliżej mojego łóżka. A mnie jakaś siła coraz bardziej w nie wbijała. Nagle poczułam ten sam dreszcz, co chwilę wcześniej, tylko że nieporównywalnie słabszy. I znów zrozumiałam- tym razem to mnie coś groziło.
Charlie patrzył na mnie. Czułam się jak na łowach. Tylko że to ja byłam ofiarą. Widziałam narastające w jego oczach szaleństwo. Jednak chyba mój strach, coraz bardziej odzwierciedlający się w moim wzroku przywrócił go do porządku. Potrząsnął głową i wyjrzał przez okno. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Chwilę później do pokoju wpadła Renee. Wyszeptała, zamykając drzwi:
- Co się stało? Coś ci zrobił?
- Nie. Był jakiś dziwny. Mamo, co tu się dzieje?
Podeszła i przytuliła mnie.
- Nic, skarbie. Po prostu ostatnio ma ciężkie dni- ważą się sprawy jego awansu i chodzi podenerwowany.
- Te sińce...- dotknęłam jednego na jej dłoni- to jego sprawka?
- Nie, coś ty - roześmiała się. Nieszczerze- Ja naprawdę spadłam ze schodów.
Przytuliła mnie mocniej, po czym powiedziała:
- No, a teraz spać. Jutro wcześnie wyjeżdżamy. Pomyślałam, że cię podwiozę, skoro jesteś już prawie zdrowa. I tak muszę coś załatwić w okolicy.
- Dobrze, mamusiu - pocałowałam ją w policzek i posłusznie zamknęłam oczy. Pogłaskała mnie po głowie i wyszła z pokoju. Wróciła po chwili, niosąc pidżamę. Przebrała się w łazience i położyła obok mnie. Razem przespałyśmy całą noc. Bez snów.
Rano obudziła mnie wcześnie. Poczułam podekscytowanie- wracałam do domu. Nareszcie. Nie powiedziałam tego Renee, rzecz jasna. Nie chciałam, żeby było jej przykro.
Jadłam właśnie śniadanie, kiedy do kuchni wszedł Charlie. Mimowolnie zesztywniałam. Znów spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem i szepnął:
- Bello, naprawdę cię... przepraszam. Nie wiem, co mnie wczoraj napadło. To chyba za dużo testosteronu. Wybaczysz mi moje karygodne zachowanie? Nie chcę, żeby moja jedyna córeczka się mnie bała.
Dawno nie słyszałam tak długiej przemowy z jego ust. Ba, nigdy nie słyszałam. Co miałam zrobić? W końcu był moim ojcem. Szepnęłam 'OK.', nadal wpatrzona w swoją miskę płatków. Zobaczyłam kątem oka, że się uśmiechnął i zrobił gest, jakby chciał mnie przytulić, ale się poddał i cicho wyszedł z domu, by pojechać do pracy.
Podróż do Forks minęła nam w ciszy. Kiedy dojechałyśmy do domu mama nagle się odezwała:
- To tu jest twój dom, prawda?
Nie wiedziałam, o co jej chodzi.
- No tak, przecież wiesz. To dom dziadka.
- Chodzi mi o to, że to twój DOM. Nigdy tak chętnie nie wracałaś do Port Angeles. Jesteś przywiązana do tego miejsca. Nie winię cię za to.- dodała, widząc, że chcę się tłumaczyć- Sama kochałam ten dom - westchnęła- Wybacz kochanie, ale mam spotkanie za 15 minut, muszę się jeszcze przygotować. Może potem wpadnę. Kładź się do łóżka i nic dziś jeszcze nie rób.
- Tak jest - zasalutowałam. Cmoknęłam Renee w policzek- Trzymaj się, mamo. Powodzenia.
Wysiadłam i obserwowałam jak odjeżdża, przesyłając mi jeszcze całusa. Poszłam w stronę mieszkania. Rozpakowałam swoje rzeczy i rzuciłam się na łóżko.
'Jak dobrze być w domu'- z tą myślą zapadłam w sen.
Obudził mnie jakiś dźwięk. Leżałam, nasłuchując. Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że to mój brzuch głośno domaga się jedzenia. Spojrzałam na zegarek- dochodziła 20. Spałam prawie 10 godzin! Wstałam (zbyt szybko), poczekałam, aż przestanie mi się kręcić w głowie i pognałam do kuchni. W tej samej chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Martin! Przyniósł pizzę! Chyba w życiu nie kochałam nikogo bardziej niż jego w tym momencie. Rzuciłam mu się na szyję, zabrałam pudełka i pognałam do salonu zanim zdążył się chociażby przywitać.
Zaczekałam, aż wejdzie do pokoju. Potem zaczęliśmy jeść i rozmawiać. Wypytywał mnie o samopoczucie i pobyt w Port Angeles. W pewnej chwili przypomniałam sobie o czymś.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
- Twoja mama zadzwoniła do mnie po południu. Powiedziała, że wróciłaś - zawahał się- Poprosiła też, żebym sprawdził co u ciebie. Bello, stało się coś?
- Nie. Nic się nie stało. Mam nadzieję - westchnęłam.- Po prostu.. Charlie jest podenerwowany sprawą awansu i zrobił się nieswój.
- No tak. Ale jakby coś się działo...- zawiesił głos.
- Tak, będziesz pierwszym, który się o tym dowie.
- Dziękuję.
Resztę posiłku zjedliśmy w milczeniu. Raptem straciłam cały apetyt. Martin zauważył zmianę mojego nastroju i powiedział:
- Gdybyś była pełnoletnia zaproponowałbym ci lampkę wina i rozmowę. Ale nie jesteś, więc zostaje nam tylko rozmowa.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Zawsze mogę przynieść sok.
- O ty, widzisz. Nie pomyślałem o tym - roześmiał się. Ten to miał zmienne nastroje. Zaczął mi opowiadać jakieś historyjki. Zawsze umiał mnie rozbawić i sprawić, że zapominałam o ewentualnych przykrościach.
Siedzieliśmy blisko siebie, Martin coś mówił. Roześmiałam się. Przerwał i zerknął na moje usta. Powoli nachylił się w moją stronę. I nagle oprzytomniał. Spojrzał na mnie, przerażony. Po długiej chwili milczenia mruknął:
- Co... co to było?
- Nie mam pojęcia - odparłam cicho.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało - rozmowa nam się nie kleiła. Znów milczeliśmy. W końcu Martin westchnął:
- Nie mam pojęcia, co się stało. To był jakiś taki... odruch.
- Ojej - mruknęłam, starając się rozładować nieco napięcie- Dobrze, że nikt mu nie ulega, bo miałabym kolejkę przed drzwiami.
Parsknął, zapewne sobie to wyobrażając.
- Myślę, że masz rację. Może ja lepiej już pójdę.
- Tak będzie lepiej - przytaknęłam- Jutro przyjdę na trening.
- Może lepiej...- zaczął, ale nie dałam mu skończyć:
- Nie zaczynaj znowu. Jestem już zdrowa.
- OK. To ja... leci - poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju szybkim krokiem. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
Wypuściłam powietrze z płuc. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymuję oddech.
Powlokłam się na górę. Z powodu braku innych ciekawszych zajęć postanowiłam się przespać. Położyłam się w łóżku i zamknęłam oczy. Odepchnęłam od siebie wszystkie myśli, szczególnie te dotyczące Marty'ego. Już po chwili zaczęłam odpływać. Towarzyszyła mi czyjaś twarz. Twarz Edwarda Cullena. Ze smutnym wyrazem twarzy.
Co to, do diabła miało znaczyć?!
Momentalnie otrząsnęłam się ze snu. Spędziłam pół nocy na rozmyślaniach. Przecież widziałam tego chłopaka raz w życiu! I to jeszcze czymś mu się naraziłam. Owszem, dostałam kwiaty, ale to przez ten konkurs. Nic dla mnie nie znaczył. A przynajmniej nie powinien.
Myślałam i myślałam i, zupełnie niespodziewanie, myślałam. I nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. W końcu zasnęłam z niejasnym przeczuciem, że to jeszcze nie koniec.
I znów intuicja mnie nie zawiodła.
*********
Wersja poprawiona Fajnie, że mam takich szczegółowych czytelników to miłe
Rozdział 6 już jest i fragment rozdziału 7 też. Teraz tylko do pani Kame i wstawiać (ale mimo wszystko troszkę się zejdzie. Cierpliwości ) |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Madi dnia Nie 9:19, 12 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Aryaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Nie 8:56, 05 Kwi 2009 |
|
Ok, chcesz krytyki? Postaram się coś na siłę znaleźć, żeby Cię zadowolić
Jesteśmy w Polsce (' No daj mi już święty spokój, dziewczyno.'). Moim zdaniem powinnaś zmienić to na normalne cudzysłowie, bo w naszym kraju tego nie używamy.
A tak poza tym ... Wszytko mi się podobało, naprawdę. Jak na razie nic bym nie zmieniła.
Ah, i mam jedno pytanie. Czy Bella będzie sama mieszkała w domu dziadka? Bo całkiem możliwe, że coś przeoczyłam.
Czekam na kolejną część. Weny życzę.
p, A. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Charlie ;)
Nowonarodzony
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło ;D
|
Wysłany:
Nie 9:14, 05 Kwi 2009 |
|
Nie no bez kitu chyba trzeba cos na siłę szukać....
*szuka, szuka, szuka*
No i bardzo mi przykro, ale nic nie znalazłam.
Więc mogę tylko powiedziec, że bardzo mi sie podobało i ta adrenalina.....
WOW!!
Przez chwile sama bałam się Charlie'ego. ;D;D
no cóż... weny!!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 10:00, 05 Kwi 2009 |
|
W sumie, mi trudno jest coś tu skrytykować. Jeszcze nie wczułam się w tekst
Nie pasował mi jedynie ten kawałek:
Cytat: |
Siedzieliśmy blisko siebie. Martin coś mówił. Roześmiałam się. Przerwał. Spojrzał na moje usta. Powoli nachylił się w moją stronę. I nagle oprzytomniał. Spojrzał na mnie, przerażony. Po długiej chwili milczenia mruknął: |
Jest wyjątkowo niezgrabnie napisany. Jest w nim za dużo zdań pojedynczych i jedno powtórzenie. Proponowałabym to zmienić
W fabule nie pasuje mi Charlie-Szaleniec gdyż po obejrzeniu filmu jest on jedną z moich ulubionych postaci xD Minusem jest jeszcze to, że niedawno dismael w swoim FF zrobiła motyw Charliego-Psychola. Nie lubię dwa razy czytać o tym samym.
Ogólnie podoba mi się, masz całkiem ładny styl, miło i lekko się wszystko czyta. Pomysł jest moim zdaniem fajny i może coś naprawdę fajnego z tego wyjść.
Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Nie 12:09, 05 Kwi 2009 |
|
Charlie jako ten zły? Pomysł bardzo trafiony. Wreszcie to jakaś odskocznia od reszty ff. Co do Martina, cóż, spodziewałam się takiego zachowania. W końcu on musiał się w niej zakochać! Nie żebym im kibicowała (wredna jestem ) No bo to chyba oczywiste, że ona musi być z naszym kochanym Edwardem. Zastanawia mnie zachowanie Charliego, czemu jest taki w stosunku do Bells. Najpierw chodziło mi po głowie, że może on ją molestował, ale przecież Dziewczyna nigdy nie wspomniała o tego typu incydencie. Jestem ciekawa, czemu tak wyżywa się na Renee, bo przecież nie bije jej z powodu nerwów w pracy (a wszyscy wiemy, że nie spadła ze schodów.... sama)
A teraz najlepsze pytanie Kiedy mogę spodziewać się następnej części Wiem, że to bardzo wkurzające pytanko ale nic nie poradzę, że tak wciągnęłam się w opowiadanko :)
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 12:30, 05 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Madi
Zły wampir
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)
|
Wysłany:
Nie 16:05, 05 Kwi 2009 |
|
Aryaa- Wiesz jak to jest. Nie zawsze patrzę, co piszę. Tym bardziej jak się spieszę. ' ' tak jest szybciej :P
Mercy.- Dzięki za poprawkę. O zdania pojedyncze mi chodziło, ale powtórzenie to przypadek (bleee). Dziękuję
Poza tym prawdę powiedziawszy nie czytałam ff dismael, więc nie zdawałam sobie sprawy, że to już było. Ale i tak pewnie bym napisała. Mnie się to śniło częściowo, bo inaczej z pomysłem byłoby kiepściutko. Staram się być temu wierna też lubię Charliego z filmu. No i z książki. Ale to nie jest TA książka, czy opowiadanie, jak wolisz. Historia ma wspólne ogólne wątki i bohaterów. Staram się nie powielać pomysłu Meyer, a przynajmniej w jak najmniejszym stopniu. No i tego
Ewelina- sprostowanie. Martin NIE ZAKOCHAŁ się w Belli. Nie chcę zrobić z niego drugiego Jacoba. Jest jej przyjacielem i trenerem. Tyle. Zero miłości, prócz siostrzanej/ braterskiej.
Postaram się następną część jak najszybciej, wierz mi. Ale niestety doba ma zbyt mało godzin, żebym wyrobiła z tym, nauką, tańcem i obowiązkami. Ale idą święta
I ogólnie Was pozdrawiam i dziękuję za krytykę
A i jeszcze na łamach tego forum przepraszam Kame dziewczyna mnie w końcu wyklnie :P znowu wstawiłam rozdział bez batowania <brak_czasu>
Komentujcie dalej |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Madi dnia Nie 17:40, 05 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Kame
Wilkołak
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kluczbork
|
Wysłany:
Nie 19:00, 05 Kwi 2009 |
|
Nic Ci nie zrobię xP Ale jeszcze raz i zobaczysz, jaka potrafię być groźna xD
Rozdział czytałam z zapartym tchem, Charlie psychol - boskie :P Dziewczyny wyłapały już chyba wszystkie błędy, czuję się niepotrzebna Przez chwilę też wyrwało mi się takie wewnętrzne "NIEE", gdy była akcja Bella-Martin, ale uspokoiłaś mnie xD Dobra, ja już wracam do swoich spraw, bo dużo ich ;P BuuŚ :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Algia_N
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 20:12, 05 Kwi 2009 |
|
Podoba mi się ogromnie. Narobiłaś trochę błędów, teraz muszę ci je powytykać
Cytat: |
Schodziłam właśnie na dół, kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka u drzwi. |
Lepiej brzmiałoby "do drzwi".
Po 'a' powinien CHYBA być przecinek.
Powinny być trzy kropki
Cytat: |
o chyba normalne, że chcę się czegoś o nim dowiedzieć? |
Powinno być 'to'
Cytat: |
- Tak, to jest normalne.- odrzekł, przyglądając mi się badawczo. |
Dobra tu tu mnie zdenerwowałaś, nie daję się kropki przed myślnikiem - chyba że część po myślniku nie nawiązuje do wypowiedzianych słów. Spację dajemy po dwóch stronach myślnika. Takich błędów masz więcej.
Cytat: |
Jednak chyba mój strach, coraz bardziej odzwierciedlający się w moim wzroku przywróciło go do porządku. |
Strach, raczej przywrócił go do porządku
Cytat: |
Nigdy tak chętnie nie wracałaś do Port Angeles. |
Nie pasuję mi to do prowadzonej rozmowy, raczej: 'Nigdy tak chętnie nie wracałaś do Forks' lub 'Nigdy tak niechętnie nie wracałaś do Port Angeles.
Nie widzę uzasadnienia aby kochanie pisać z dużej litery.
Cytat: |
Zaczekałam, aż wejdzie do pokoju i to zrobi. |
Wiem że chodzi o przywitanie ale mi jakoś nie pasuję.
Cytat: |
Charlie jest poddenerwowany sprawą awansu i zrobił się nerwowy. |
Rozumie się samo przez się. Powtórzenie i chyba literówka.
Cytat: |
- Co.. co to było? |
Tu również zgubiłaś kropkę.
Cytat: |
Spędziłam pół nicy na rozmyślaniach. |
Pół nocy.
Cytat: |
Myślałam i myślałam i myślałam. |
Przecinek przed drugim 'i'.
Chciałaś krytyki, masz krytykę.
Życzę veny i czekam na następny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 16:21, 07 Kwi 2009 |
|
No Madi.... wiesz co ja myślę o twoim pisaniu, bo Ci mówiłam :))
ale jeszcze raz powiem ;p
no po prostu SUPER ;**
Błędy już chyba wszystkie znasz... bo ja innych już nie znalazłam )
pozdrawiam i czekam na dalsze rozdziały ;**** |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|