FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 W pętli nieśmiertelności - [NZ] rozdział osiemnasty 27.05 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Lexie
Wilkołak



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...

PostWysłany: Pią 18:12, 26 Cze 2009 Powrót do góry

Oczywiście uwielbiam twoje opowiadanie, ale pewnie już o tym wiesz.
Co do samej treści bardzo spodobało mi się że Bella jest tak blisko z Felixem, szczerze mówiąc nigdy nie przepadałam za jego osobą ale po twoim opowiadaniu zaczęłam nieco inaczej na niego patrzeć. Myślałam, że coś z tego wyjdzie, no wiesz, że oni będą razem.
Myślę, że Bella, powinna spróbować nieco innego życia niż z Cullenami.
Powiem szczerze, że nieco się zdziwiłam, kiedy Bella zamieniła się miejscem z Edwardem, ale ciekawi mnie jak postąpi Bella, kiedy się spotka z Edwardem.
Życzę weny i udanych wakacji Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pauzi007
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Ziemi, a może z kosmosu :]

PostWysłany: Pią 9:02, 10 Lip 2009 Powrót do góry

Twoje opowiadanie strasznie wciąga :) Ciekawy pomysł z tym "życiem po życiu", ale jak dla mnie po pierwszej "śmierci" mogłaby się urodzić jako córka rodziców Edwarda. Chociaż nie miałaby wtedy tak dobrze wyrobionego daru. Cieszę się, że Bella jest... no powiedzmy Bellą. Dobrze, że Rose teraz tak się nie męczy, iż nie może mieć dziecka. Moja poprzedniczka anapaul chciała, żeby Bella była z Felixem, żeby "spróbowala innego życia niż z Cullenami" Za to ja bardzo chce, aby Bella była z Edwardem. On się się urodzi jako ona i nim będą razem będzie trochę komplikacji, ale będą razem. Taki happy end Kwadratowy

P.S Kocham Happy endy :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pauzi007 dnia Pią 9:03, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 21:15, 10 Lip 2009 Powrót do góry

Twoje opowiadanie jako pierwsze naprawdę mnie wciągnęło, gdy zajrzałam na to forum. Jest jedyne w swoim rodzaju i niezmiernie ciekawe. Dlatego też tu zamieszczam mój pierwszy komentarz :D Szkoda tylko, że nadal nie ma rozdziału... Ale mam nadzieję, że niedługo się pojawi :D Pozdrawiam serdecznie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:18, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Przepraszam, za opóźnienie, ale ja chyba bałam się tego trzynastego rozdziału. Przesądny ze mnie człowiek. ^^” No i dodaję to trzynastego… Mam tylko nadzieję, że moje obiekcje nie okażą się słuszne. ^^”

Rozdział trzynasty

Beta: Sunrisempire

Początki z Emmettem były trudne, w porównaniu z Esme i Rosalie. O ile były one spokojne i ostrożne, to mój wielki brat był ich przeciwieństwem. Było mi trudno okiełznać Emmetta – wydawał się mieć w sobie zbyt dużo energii. Pomimo to nie poddawałam się i z czasem było tylko lepiej. Oczywiście pomagała mi w tym Rosalie. Chyba tylko ona potrafiła nad nim jakoś zapanować.
Czasem Emmett przypominał mi małe dziecko, które nikogo nie chciało słuchać. Myślał, że doskonale poradzi sobie bez moich rad. Oczywiście nie udało mu się to. Na początku zniszczył cały nasz dom. Nie dość, że był wyjątkowo silny jak na wampira, to był na dodatek nowonarodzonym, który czerpał jeszcze moc ze swojej własnej krwi. Właśnie to przyspieszyło naszą decyzję o przeprowadzce. Opuściliśmy Gatlinburg, w którym spędziliśmy raczej krótki okres czasu. Zaczęliśmy zmierzać ku Alasce, na której mieliśmy osiedlić się na dłużej.

Gdy biegliśmy pośród drzew, las wyglądał tak, jakby się szybko przesuwał. Byliśmy na pierwszym polowaniu w naszym nowym miejscu zamieszkania. Każdy z nas z radością biegł pośród śniegu w poszukiwaniu zwierzyny. Nie zwykliśmy polować wszyscy razem. Zanim pojawił się Emmett polowałam razem z Rose. A Carlisle z Esme. Teraz moja siostra musiała dołączyć do naszych rodziców, ponieważ ja towarzyszyłam Emmettowi. Na początku musiałam go oswoić z myślą, że będzie zabijał zwierzęta, a potem miałam go nauczyć jak ma to robić. Normalny wampir zaczynał sobie radzić już po trzecim polowaniu, ale Em miał duże problemy z kontrolowaniem swojej siły i chęci popisania się przed Rosalie. Szczególnie to drugie utrudniało mu skupienie się na nauce.
Biegliśmy już od jakiegoś czasu, w poszukiwaniu zwierząt. W końcu wyczuliśmy ich zapach. Był kusząco słodki i zapowiadał spotkanie z drapieżnikami. Oboje ucieszyliśmy się z tego. Jako jedyni w rodzinie nigdy nie mogliśmy zadowolić się kilkoma łosiami, czy jeleniami. Zawsze szukaliśmy drapieżników; ich krew pachniała o wiele lepiej niż innych zwierząt. Bezgłośnie zbliżyliśmy się do źródła smakowitego zapachu. Kiedy tylko zobaczyłam czym są jego właściciele, jęknęłam cicho, kiedy Emmett już poszukiwał wśród nich swoją ofiarę.
- Em, proszę zapomnij o tych wilkach.
Emmett jęknął zawiedziony. Pomimo że nie zezwalał mi na wchodzenie do jego umysłu i jakiekolwiek telepatyczne rozmowy, to zawsze się mnie słuchał. Był idealnym towarzyszem polowań i walk. Wykonywał moje polecenia bez zbędnych pytań. Dopiero kiedy wracaliśmy do domu lub mieliśmy czas na spokojne przedyskutowanie wszystkiego, Emmett zaczynał swoje przesłuchania.
Minęliśmy watahę wilków nie zwracając ich uwagi. Kilkanaście kilometrów dalej natknęliśmy się na stadko łosi. Oczywiście mogliśmy szukać niedźwiedzi dalej, ale chcieliśmy już wracać. A kiedy połączyłam się z pozostałymi, okazało się, że już na nas czekają.
- Em, pamiętaj o tym co mówiłam ostatnio. I skup się, bo znów nie okiełznasz swojego szału. – Było mi szkoda brata. Wszyscy w rodzinie widzieliśmy jak męczy się ze swoją niewiarygodną siłą. Pomoc, którą mu oferowałam była moim zdaniem za mała, ale nie mogłam zrobić więcej, gdyż Emmett nie dopuszczał mnie do swojego umysłu.
- Wiem – odpowiedział cicho.
Potem skoczyliśmy równocześnie. Każde z nas doskoczyło do wybranego wcześniej łosia. Swojego powaliłam zręcznie na bok i zanim zdążył się zorientować co się dzieje, już skręciłam mu kark. Nie przeszkodziło mi przy tym jego poroże, które pękło z trzaskiem, pod wpływem nacisku na zmarzniętą ziemię. To wszystko trwało może sekundę. Zerknęłam na bok, gdzie Emmett nadal mocował się ze swoją ofiarą. Uśmiechając się pod nosem pochyliłam się ku gardle mojej zwierzyny, przy akompaniamencie szamotaniny jaką zaczął Em.
Przez to, że nie odczuwam pragnienia w normalny sposób, polowania były dla mnie trudniejsze. Zwykle wampir nie zwraca do końca swojej uwagi na zapach ofiary. Kieruje nim pragnienie, zagłuszając do pewnego stopnia jego zmysły. Przez to, że opanowałam swoje wampirze instynkty mogłam pokonać pragnienie. Dlatego kiedy poczułam zapach krwi, w moim gardle nie wybuchł ogień. Nie zagłuszył on zmysłu węchu i mogłam w pełni odczuwać… Smród zwierzęcia. Obrzydzało mnie to, ale wiedziałam, że bez krwi osłabnę. Dlatego zawsze wstrzymywałam oddech, gdy moje ofiary pojawiały się w zasięgu wzroku i nie musiałam się już kierować węchem.
Uwinęłam się z moim posiłkiem najszybciej jak mogłam, a potem przypatrywałam się Emmettowi. W czasie kiedy się posilałam, zrezygnował ze swojej pierwszej ofiary i złapał drugą.
Próbował rękoma powstrzymać kopyta wierzgającego łosia, jednocześnie posilając się. Niestety i tak nie udało mu się uchronić koszuli przed zniszczeniem. Kiedy skończył, odwrócił się do mnie z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Zauważyłam, że krew skapywała mu po brodzie. Pokręciłam głową z udawaną dezaprobatą, patrząc na umorusanego, ale zadowolonego z siebie brata i wyciągnęłam chusteczkę z kieszeni.
- Wytrzyj się – mruknęłam podając mu ją. A po chwili dodałam. – No i znów koszula nadaje się do wyrzucenia...
Emmett uśmiechnął się do mnie tym swoim głupkowatym uśmiechem, za który tak bardzo go kochałam.
- Następnym razem będzie lepiej – zapewnił mnie i zaczął biec w miejsce spotkania z resztą rodziny.
Ruszyłam zaraz za nim, po chwili go doganiając.
- Po za tym, teraz było o wiele lepiej, prawda? – dodał chwilę potem. – Nie rozwaliłem mu głowy i wszystkich organów wewnętrznych.
Zaśmialiśmy się razem na wspomnienie pierwszego polowania Emmetta. Zanim w końcu się posilił, zabił trzy jelenie, łosia i dał się poturbować niedźwiedziowi. Na początku w ogóle nie wiedział jak ma zapanować nad swoją siłą i stąd jego problemy z polowaniem.
Gdy tylko dotarliśmy na niewielką polankę, na której czekali już nasi rodzice i Rosalie, Em od razu podszedł do ukochanej. Emmett i Rosalie nie przepadali za chwilami rozłąki i zawsze kiedy zostawali rozdzieleni z różnych powodów, starali się jak najszybciej do siebie wrócić. Na widok tych dwojga coś zawsze drgało w moim martwym sercu.
- Co tak długo? – zapytał Carlisle podchodząc do mnie.
- Mało tu niedźwiedzi – mruknęłam. – No i spotkaliśmy kilka watah.
Carlisle pokiwał głową ze zrozumieniem i odwrócił się z stronę domu.
- No to chodźmy – powiedział i ruszył biegiem.
Reszta podążyła za nim, a po chwili dołączył do mnie Emmett z Rosalie u boku-
To co było z tymi wilkami? – zapytał. – Pachniały przecież całkiem nieźle.
- Kolejna z moich pokręconych zasad moralnych – powiedziałam uśmiechając się do niego. Gdy rozmowa schodziła na niebezpieczne tory, dotyczące mojej przeszłości, zawsze wykręcałam się jakimiś moimi zasadami, które wymyślałam na poczekaniu.
- A mogę liczyć na jakieś wytłumaczenie?
- Lubię wilki – odpowiedziałam prosto. – Dlatego nie chcę ich zabijać.
Em słysząc to prychnął. Nie lubił tych moich prostych odpowiedzi. Nie dowiadywał się niczego konkretnego, ale nie mógł też zarzucić mi, że nie odpowiadam na jego pytania.
- Niedźwiedzie też lubisz, prawda? – Em nie kontynuował już tematu wilków, a chciał tylko poprowadzić luźną rozmowę.
- Lubię, ale pod innym względem. Nie znam żadnego niedźwiadka, więc nie mam wyrzutów sumienia kiedy je zabijam.
- Och czyżby? – zapytał Emmett unosząc brew. Domyśliłam się o co mu chodziło. Plułam sobie teraz w brodę, żałując, że mu to kiedyś powiedziałam. Teraz wspominał o tym przy każdej możliwej okazji.
Kiedy wybrałam się z Emmettem na jego pierwszy spacer po mieście uważnie sondowałam umysł każdego przechodnia, żeby sprawdzić czy mój brat nie wzbudzał podejrzeń. Oczywiście wielu ludzi od razu pomyślało, że Em wygląda jak niedźwiedź. Jego postura była od razu kojarzona z tym zwierzęciem. Zdenerwowało mnie to, że nikt nie umiał wymyślić innego, trafniejszego określenia. I właśnie dlatego mu o tym powiedziałam, żeby pokazać bratu, jak prości są ludzie. Uczepiają się jednej myśli. Ale skutek był odwrotny, zamiast razem ze mną oburzyć się na to mało trafne określenie, ucieszył się. Porównywanie go do niedźwiedzia bardzo mu się spodobało. Ale dlaczego mu się dziwiłam? Przecież to nasz Emmett.


następny rozdział


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Pon 15:19, 14 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 15:50, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Króciutki ten rozdzialik... Ale najwazniejsze że jest! Jak zwykle bardzo dobrze napisany, fajnym stylem. Emmecik jak zwykle powalający w swoim sposobie bycia - za to uwielbiam:)
Nurtuje mnie dalszy ciąg twojego ff. Nie mogę się doczekać spotkania z Edwardem... Ech... Uzbrojona w cierpliwością czekam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ela_;]
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z pod ekranu monitora..;dd

PostWysłany: Pon 15:50, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Rozdziałik jak zwykle Świetny
Mało co z krzesła nie spadłam jak czytałam o polowaniach Emmetta :smile:
Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej... ;dd
Życze bardzoooooo dużooooooo venyy
Pzdr Wink)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ela_;] dnia Pon 15:51, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mrówka
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:55, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Nie rozumiem dlaczego bałaś się tego rozdziału... Jest on naprawdę fajny, osobiście lubię takie ponieważ to one pokazują czy ktoś umie pisać czy zdaje nam tylko suchą relacje samych akcji jakie rozgrywają się w jego główce. No a ty umiesz pisać Wink Fajnie opisałaś taki ich zwykły dzień. Ciekawe co wykluje sie z twojego Emmetta, czy bardzo go zmienisz? Jak wiadomo Rosalie zmieniłaś, oczywiście na lepsze, także w przypadku niego może coś narozrabiasz żeby nie było tak cukierkowo? Ja tam bym obstawiała żeby zadurzył się w Belli Twisted Evil No ale na to to już chyba trochę za późno... Nie wiem co wymyślisz/wymyśliłaś ale już nie mogę się tego doczekać :)

Pozdrawiam
mróweczka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 10:26, 14 Lip 2009 Powrót do góry

O mamo... Świetny jest ten rozdział. Normalnie tak mi się podoba, że szok :D Już niecierpliwie czekam na nowy. Ale bosko opisałaś kontakty pomiędzy Bellą a Emmettem. I te polowanie... Cudo! :D

Pozdrawiam serdecznie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:22, 15 Lip 2009 Powrót do góry

O ja tak długo i taki krótki! :(
Ale najważniejsze że był! :D Jak zwykle genialnie. Uwielbiam ten ff. Mam nadzieję że Edward bedzie. Musi być. Emmett to sama słodycz. Pluszowy miś z mięśniami ze stali. Duże dziecko. Fajnie że ponownie tak bardzo przypadli sobie do gustu z Rose. W kolejnym czapie może pojawi się Alice?? Mam też szczerą nadzieję że na kolejny czap nie każesz tak długo czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Nie 21:43, 19 Lip 2009 Powrót do góry

Króciutko tym razem :) Ale i tak mi się podoba. Emmett jakto Emmett zawsze ze specyficznym poczuciem humoru. Cały czas się zastanawiam czy Cullenowie spotkają Edwarda i czy ten urodzi się, że tak powiem, jako Bella. Edward Swan - dziwnie brzmi. Nie mogę sobie tego jakoś wyobrazić. Trzymam kciuki za to, iż się odnajdą.
Co do ff to piszesz ciekawie, przyjżyście itd.
Uwielbiam go i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że dłuższy.

ave vena :P

pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Nie 22:13, 19 Lip 2009 Powrót do góry

Ugh! Możesz skopać mi tyłek, że wcześniej tu nie zajrzałam...
Jakoś tak tytuł mnie, tak jakby odstraszył, zniechęcił. I tu jest mój DUUUŻy błąd, nie ocenia się książki po okłatce. Mam nauczkę xd
Tak właściwie to 'przypadkiem' tu trafiłam - jakoś tak myszą mi się nasunęło i zaczęłam czytać. Oczywiście połknęłam 'na raz'.
Teraz może coś KK...
To tak:
Masz bardzo przyjemny styl, potrafisz zaciekawić.
O pomyśle - orginalny, ciekawy.
Cieszę się, że tak fajnie przedstawiłaś Rose. Przed przeczytaniem "Przed świtem" niespecjalnie lubiłam jej postać. Dzięki ostatniej części Sagii polubiłam ją. Wierzę, że dzięki Twojemu ff'owi polubię ją jeszcze bardziej.
Emmett, jak to Emmett... Misiu!

"Pokręciłam głową z udawaną dezaprobatą, patrząc na umorusanego, ale zadowolonego z siebie brata i wyciągnęłam chusteczkę z kieszeni.
- Wytrzyj się – mruknęłam podając mu ją. A po chwili dodałam. – No i znów koszula nadaje się do wyrzucenia...
Emmett uśmiechnął się do mnie tym swoim głupkowatym uśmiechem, za który tak bardzo go kochałam.
- Następnym razem będzie lepiej – zapewnił mnie i zaczął biec w miejsce spotkania z resztą rodziny.
Ruszyłam zaraz za nim, po chwili go doganiając.
- Po za tym, teraz było o wiele lepiej, prawda? – dodał chwilę potem. – Nie rozwaliłem mu głowy i wszystkich organów wewnętrznych.
Zaśmialiśmy się razem na wspomnienie pierwszego polowania Emmetta. Zanim w końcu się posilił, zabił trzy jelenie, łosia i dał się poturbować niedźwiedziowi. Na początku w ogóle nie wiedział jak ma zapanować nad swoją siłą i stąd jego problemy z polowaniem." - Bardzo podobał mi sie ten fragment. Momentalnie na mej gębie wykwitł piękny banan :), za ktłórego bardzo Ci dziękuję.

Ok. Teraz jak już się mniej-więcej wypowiedziałam mogę z czystym sumieniem życzyć Ci PIęKnęGo DUUUUŻEGO VeNa!

Pozdrawiam i życzę Veny,

Niunia:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Śro 20:42, 22 Lip 2009 Powrót do góry

O matko :P
Pluję sobie w brodę, że nie zajrzałam tu wcześniej... No ale byłam pewna, że już czytałam.. A tu BACH- nie :)
Rozdział fajny, taki bardziej spokojny, sielankowy. No ale tego czasem też potrzeba :)
A dodatkowo cały ten chapik poświęcony był Emmettowi- za to Cię kocham.
Przedstawiłaś go tak... misiowato xD :D I tak ma być! :)
Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały i pojawienie się Alice i Jazza! I Edwarda oczywiście, ale wiem, że zdarzy się to nieco później... Niestety :(
Weny!

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pią 17:06, 24 Lip 2009 Powrót do góry

Akcja jak zapowiadałaś zwalnia i fajnie :) tylko ze zwolnieniem akcji wydłuża się okres naszych oczekiwań na następny rozdział :( co nie przypadło mi do gustu... Mam nadzieję, że to chwilowe... jakieś wyjazdy lub inne sprawy zabrały ci cenny czas i nie mogłaś go przeznaczyć dla nas... :( Jak zwykle rozdział cudowny :) Emmett w trudach nowonarodzonego wampira i dodatkowo jego siła przeszkadzająca mu przy polowaniach... świetne :) A co do wilków to jestem przekonana, że ma to związek z Jacobem :) Czy Rosale i Emmet są już razem??? Bo z rozdziału nie jest to jednoznacznie napisane... albo mi się tylko tak wydaje? Kto wie??... Czyli na razie przyjmę, że jednak są razem :) Co do rozmiarów rozdziału... szczerze nie jest on zachwycająco długi...xD wolała bym aby rozmiary Twoich rozdziałów były dłuższe, to wszystko jest spowodowane moim wielkim zainteresowaniem tym ff i długim okresem oczekiwań... :) Mam nadzieje, że na kolejny rozdział nie będziesz kazała nam długo czekać. Co do postaci to zdecydowanie w tym rozdziale rządzi Emmet...

Weny i nadmiaru czasu na pisanie tego opowiadania :)

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szarlotka
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:08, 09 Sie 2009 Powrót do góry

Jak ja mogłam wcześniej nie wpaść na to opowiadanie??!
Przeczytałam wszystko jednym tchem. Jest to tak świetne że brak słów. Świetny tytuł - pasuje do opowiadania a jednoczesnie z niego samego nie mozna wydedukowac o co chodzi:)
Pomysł baaardzo oryginalny i dobrze. Dużo czytałam opowiadan B&E, teraz coś nowego.
Wersja Belli niosącej pomoc z Carlisem jest wręcz zabójcza i ta przyjażń z Rose:)
Czekam tylko na Edwarda, mam nadzieje że sie pojawi.
Pozdrowiania dla Zenona i dla Ciebie
Sz.

PS. Duuużo wolnego czasu na pisanie dalszej częsci :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
iglak17
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie

PostWysłany: Śro 22:00, 12 Sie 2009 Powrót do góry

Ładne opowiadanie. Przede wszystkim bardzo oryginalny pomysł - dzięki temu tekst zdecydowanie wyróżnia się wśród innych. Wciąga już od pierwszego rozdziału, a im więcej się czyta, tym większa potrzeba kolejnych, długich rozdziałów :). Trudno powiedzieć, za co cenię to opowiadanie najbardziej. Oryginalność? Niewątpliwie. Ale nie tylko to, choć teraz nie potrafię określić precyzyjnie, o co mi chodzi.
Intrygujące, zaskakujące, choć, jak wspomniałaś, teraz akcja trochę zwolniła. Zżera mnie ciekawość, jak to się dalej potoczy. I co będzie z Edwardem? Będzie na miejscu Belli? I ta migawka (już nie pamiętam, w którym rozdziale) z mężczyzną i kobietą... Czyżby oni przygotowywali scenariusze kolejnych żyć na ziemi? Czy jak to inaczej nazwać? Tyle pytań... A Emmet jest taki pocieszny. To pierwsze polowanie jest rewelacyjne.
Koniecznie pisz dalej!
Pozdrawiam
i.17


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 19:15, 24 Sie 2009 Powrót do góry

Śledzę twoje opowiadanie już od dłuższego czasu, ale piszę pierwszy raz.

Bardzo, ale to bardzo podopa mi sie twój pomysł. Jest orginalny, a powiem szczerze, że dośc mam już opowiadań z Bellą lub Edwardem w zwiąskach z nowymi, wymyślonymi postaciami.

Świetnie opisujesz uczucia Belli związane z niepewnością, co do spotkania Edwarda. Martwi mnie tylko jedno, dlaczego nie wspominasz o Renesmee?

Dużo dużo weny.
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:26, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

Na początku bardzo Was przepraszam, za to, że musieliście czekać na nowy rozdział ponad miesiąc. Był już gotowy trzynastego sierpnia, ale potem pojawiły się problemy z komputerami i wyjazdami. Ten rozdział trzynasty chyba rzeczywiście był pechowy. ^^"
A teraz zapraszam do czytania. :D


Rozdział czternasty

Beta: Sunrisempire

Leżałam pośród śniegu, trzymając ręce pod głową. Wpatrywałam się w niebo i podziwiałam płynące po nim chmury. Zastanawiałam się. Rozmyślałam, czy po prostu tylko tam leżałam. Czułam wielką pustkę w sobie, w miejscu, w którym powinno być serce. Westchnęłam. Doskonale wiedziałam gdzie było. Moje serce było z Nimi. Tak, jak moja dusza. Po raz pierwszy od czasów mojego drugiego życia pozwoliłam sobie poczuć jak mocno mi Ich brakuje. Jak tęsknię.
Tak bardzo chciałam, żeby po moim policzku spłynęła samotna łza. Zabrała ze sobą wszystkie troski i żale, a potem odpłynęła. Spadła na śnieg i zaginęła pośród miękkiego puchu. Przepadła na zawsze, zabierając ode mnie to, co złe. Chciałam żeby mi ulżyło i abym mogła zapomnieć. Organizmy wampirów nie były w stanie produkować łez. Jedyne co nawilżało i chroniło ich oczy, to jad. Ale nikt nie umiał sprawić, żeby jad spływał po policzkach, w kształcie kropli. To dlatego wampiry nie płakały. Wszystko musiały dusić w sobie, bez szansy na oczyszczenie jakie dawał płacz. Czasem były przez to zgorzkniałe i pełne nienawiści do ludzi. Zazdrościły swoim ofiarom – nie tego kim były, a tego co najbardziej ludzkie. Umiejętności płakania.
Płacz oczyszczał.
Miguel de Cervantes powiedział: „Ten cię kocha, przez kogo płaczesz”. Ja nie płakałam. Czy to oznaczało, że nikt mnie nie kochał, tak jak tego pragnęłam? Bycie wampirem tu i teraz wykluczało możliwość płakania. Gdybym urodziła się w swoim czasie, Edward żyłby wtedy, a ja mogłabym wylewać łzy, tęskniąc za nim, wiedząc, że gdzieś tam jest. W takim razie, czy to oznaczało, że...

Edwarda nie ma...?

Z mojej piersi wyrwał się suchy, wampirzy szloch.
- Bella? – usłyszałam. Po głosie poznałam, że to Tanya.
Zbliżała się do mnie ostrożnie. Chyba już daleka widać było, że nie jestem w najlepszym nastroju i wampirzyca nie chciała mi zanadto przeszkadzać. Zanadto. Omal się nie uśmiechnęłam na wspomnienie naszego pierwszego spotkania.

Każdy z nas znał przeszłość wszystkich członków rodziny. Dlatego też, nie tylko ja wiedziałam jak Carlisle poznał klan Denali i dlaczego kierujemy się akurat na Alaskę.
Ojciec poznał Irinę, Kate i Tanyę, kiedy mnie jeszcze z nim nie było, i sam podróżował po świecie, w pierwszych dekadach swojej wampirzej egzystencji.
Historia Carlisle’a jest najciekawszą pośród innych opowieści o ludzkim życiu członków naszej rodziny, ponieważ w przeszłości dużo podróżował. Na świecie poszukiwał nie tylko wiedzy, ale też swojego miejsca na ziemskim padole. Gdziekolwiek był, rzadko spotykał wampiry. Czasem udało mu się spotkać kilka z nich, ale nie zostawał z nimi długo, o ile w ogóle nie ograniczał się do samej rozmowy. Nie mógł długo wytrzymać z istotami, które zabijały ludzi dla własnej przyjemności. To było po prostu wbrew jego zasadom i sumieniu. Czuł, że nie pasuje do wampirów i przez długi czas unikał swoich pobratymców. Nie mógł znaleźć sobie miejsca, w którym czułby się dobrze. Miał wrażenie, że nie pasuje do tego świata. Był przez to bardzo przybity.
Jego podróż po świecie rozpoczęła się po tym, jak przepłynął kanał La Manche i dotarł do Francji. Jeszcze długo podróżował po Europie, zanim dotarł do Włoch. Przez długie noce kręcił się po mieście bez celu, aż spotkał jednego ze strażników Volturi. Vincenzo, bo tak nazywał się owy wampir, niezwłocznie zaprowadził tego nietypowego przedstawiciela rasy przed oblicze swoich przywódców. Carlisle od razu spodobał się Volturi, ale nie był pierwszym złotookim wampirem jakiego widzieli. Słyszeli już przedtem o dziwnych wampirach z Alaski, które wyrzekły się picia ludzkiej krwi, a ich oczy przybrały nietypową, złotą barwę. Volturi nie mogli ukryć zdziwienia na widok takiego wampira. Nie byli w stanie sobie wyobrazić jak można obyć się bez ludzkiej krwi. Dlatego też, Carlisle został u nich kilka dekad. Oczywiście nie pochwalał ich trybu życia, i próbował nakłonić ich do zmiany diety, ale Volturi imponowali mu swoim obyciem i wyrafinowaniem. Znacznie różnili się od innych wampirów, a w dodatku miał dostęp do bogatego księgozbioru rodu Volturi, oraz wszelkich wygód. Obcując z nimi mógł też dowiedzieć się naprawdę wiele o wampirach z całego świata. Dzięki temu zdobył wiedzę, która mogła być porównywalna z moją. W końcu jednak odszedł, wiedziony ciekawością. Chciał się dowiedzieć, dlaczego inni też nie chcą zabijać ludzi. Miał nadzieję, że w końcu znajdzie swoje miejsce w świecie.
Tak właśnie Carlisle dotarł na Alaskę. Ku swojej uldze odnalazł tam klan Denali. Tworzyły go – i tworzą po dziś dzień - Irina, Kate i Tanya. To właśnie tu ojciec odkrył, że wcale nie szukał wampirów wegetarian, którzy byli tacy jak on. Widząc trzy kochające się siostry, w końcu zrozumiał, że nie szukał kogoś, z kim mógłby się zaprzyjaźnić. A poszukiwał kogoś, kogo będzie mógł pokochać. To właśnie wpłynęło na decyzję Caliesle’a. Od tamtej pory nieustannie poszukiwał osoby, którą mógłby pokochać.
I tu historia ojca łączy się z moją. Widział mnie, umierającą. Był świadkiem odejścia moich kochających rodziców i wiedział, że zostałam sama. Świadomość, że straciłam rodziców, a także miłość, którą mnie otaczali, przeważyła na jego decyzji. Postanowił mnie przemienić.
Carlisle nigdy nie planował dużej rodziny, ale po spotkaniu mnie, wiele się zmieniło w jego egzystencji. Powiększał swoją rodzinę świadomie i z radością na myśl o nadchodzących latach.
Nadszedł długi, choć nie dla nas, czas, przez który mieliśmy czekać na Alice i Jaspera. Kilka lat, które postanowiliśmy spędzić na Alasce. Długą drogę przebyliśmy w kilka tygodni. Dzięki naszej wytrzymałości prawie w ogóle nie musieliśmy się zatrzymywać. Jednak po polowaniach czuliśmy się ociężali i dlatego zatrzymywaliśmy się na kilka chwil. Po drodze też nie obyło się bez niespodzianek, których głównymi sprawcami byli Emmett i Rosalie.

W końcu po długiej podróży dotarliśmy na miejsce. W oddali było już widać niewielki domek. Ucieszyłam się na myśl, że nasza podróż dobiega końca. Chociaż wcale mnie nie męczyła, i nie była taka monotonna jak mogłaby się zdawać, to po prostu cieszyłam się z tego, że w końcu osiągnęliśmy cel.
- Bello, zechcesz zawiadomić Kate? – zwrócił się do mnie Carlisle.
Z trójki sióstr najbardziej zaprzyjaźnił się z Kate. Pomimo że to Irina była najstarsza, i to jej towarzystwo mogło wydać się dla ojca najodpowiedniejsze, to najlepiej rozmawiało mu się ze średnią z sióstr. To właśnie dlatego, o naszym przybyciu postanowił zawiadomić ją.
Połączyłam umysł Carlisle’a i Kate, a potem spojrzałam na ojca i kiwnęłam głową. Na ten znak zaczął mówić.
Witaj Kate. Mam nadzieję, że nie przybywam nie w porę. Chciałbym tylko powiedzieć, że jestem niedaleko i mam małą niespodziankę. Do zobaczenia.
Zerwałam kontakt i uśmiechnęłam się do siebie w myślach. Będąc swoistą anteną, słyszałam i czułam wszystko co powiedział Carlisle. Czułam jak zwykle emanujący od niego spokój i uprzejmość. Jego głos zdawał się hipnotyzować i uspokajać nie gorzej niż Jasper. A kiedy mówił do kogoś, z moją pomocą, wprost do umysłu, siła jego wpływania na uczucia dorównywała zdolnościom Jazza.
Po kilku minutach staliśmy już przed domkiem, na wprost trzech wampirzyc. Na nasz widok gospodynie przybrały pozycje obronne. Nic dziwnego, skoro było nas tak dużo. Na przedzie stał Carlisle i Esme. Za nimi ja, a potem Emmett i Rosalie. Na wszelki wypadek wniknęłam w ich myśli. Chciałam mieć pewność, że nie mają wobec nas wrogich zamiarów.
I po co przyprowadził tu tę zgraję? Pewnie będą z nimi same kłopoty. – Charakter Iriny zawsze mnie trochę irytował.
Kate za to nie myślała o niczym szczególnym. Po prostu wodziła po nas wzrokiem, zastanawiając się, jacy jesteśmy.
To myśli Tanyi zaniepokoiły mnie najbardziej. Były... puste. Nie spotkałam się jeszcze nigdy z czymś takim. Przez myśl przemknęło mi, że Tanya też ma coś w rodzaju tarczy, ale od razu uznałam to za głupotę. Przecież Edward słyszał myśli wszystkich Denali. Czekając na jakąś myśl wampirzycy, przyjrzałam się jej ukradkiem. Zerkała na mnie. Ale uznałam to za normalne, jako że przed chwilą tu przybyliśmy i pewnie była nas ciekawa.
Piękna.
Pojedyncza myśl od razu zwróciła moją uwagę. Jednak tego co nastąpiło potem, nie zniosłam i zerwałam kontakt. Reakcja Tanyi na wygląd Rosalie był standardowy. Każdy człowiek, czy wampir w pierwszej chwili zaniemówił na jej widok, a potem sypały się fale komplementów. Najmłodsza z Denali zareagowała podobnie. Po tym jak odzyskała swój mentalny głos, poczułam nieprzerwany potok podziwu, uwielbienia i emocji, od których natłoku mogło mi się zrobić niedobrze. Zdusiłam westchnięcie. Kolejna osoba zakochująca się w Rose od pierwszego wejrzenia.
Rose, sądzę, że masz kolejną adoratorkę.
Poczułam rozbawienie siostry, które i mi się udzieliło.
Która to?
Tanya, ta najmłodsza.
O.
To wszystko działo się w czasie, kiedy Carlisle witał się z przyjaciółkami.
- ...Bella – dotarł do mnie jego głos. – A tam Rosalie i Emmett. To naprawdę grzeczne dzieciaki...
Widocznie Carlisle znał Irinę na tyle dobrze, że wiedział o jej obawach.
To, że rozmawialiśmy cały czas przed domem mogłoby się wydać nieuprzejmością ze strony gospodyń, ale takie reguły panowały wśród wampirów. Przecież Denali nie mogły zaprosić nas na kawę, a wchodzenie do środka było bez sensu. Równie wygodnie było nam tutaj. Irina i Kate rozmawiały ze swoim starym przyjacielem, a Tanya stała krok za nimi. Zauważyłam, że mi się przygląda. Odwróciłam się do siostry, żeby przekonać się, czy też zwróciła na to uwagę. Rose uniosła tylko brwi. Czasem gesty i miny znaczyły więcej niż słowa i myśli. Tym razem siostra chciała mi zapewne powiedzieć coś w rodzaju: „Widocznie nie mnie ktoś tu adoruje”. Uśmiechnęłam się do niej wywracając oczami i odwróciłam z powrotem do rozmawiających. Tanya wpatrywała się w Emmetta. Po chwili zerknęła na mnie i niepewnie postąpiła o krok w naszą stronę. Nie doczekawszy się żadnej reakcji z naszej strony, podeszła powoli.
- Witajcie, jestem Tanya. Miło mi was poznać.
- Cała przyjemność po naszej stronie – odpowiedział Emmett. Razem z Rose stali teraz obok mnie.
- Może zechcielibyście udać się na przechadzkę po okolicy?
- Z przyjemnością – odparła Rosalie z uśmiechem.
Tanya po raz kolejny uśmiechnęła się nieśmiało i chwyciła mnie za rękę, ciągnąc w stronę lasu. Jej zachowanie trochę mnie zdziwiło, ale widocznie taka już była – otwarta na innych. Słyszałam, że Em i Rose podążają za nami, więc po porostu cieszyłam się biegiem.
Wiele wydarzyło się podczas tej wycieczki i wiele się zmieniło. Razem z rodzeństwem poznałam okolicę. Dowiedzieliśmy się o tutejszej zwierzynie i nasza przewodniczka wytłumaczyła nam jakie panują tu zasady. A kiedy zostałyśmy na moment same, z błyszczącymi się z podniecenia oczami, wyznała mi coś. Okazało się, że to nie Rose ma adoratorkę, lecz ja. Tanya od pierwszego wejrzenia zakochała się we mnie. Zupełnie tak jak w Edwardzie. Czasem los w brutalny sposób przypominał mi o tym, że jestem na miejscu ukochanego.
Aksamitne dłonie na moich włosach wyrwały mnie z zamyślenia. Otworzyłam oczy. Ręce miałam nadal podłożone pod głowę, a Tanya kucała za mną, głaszcząc mnie. Odchyliłam głowę lekko do tyłu i uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję Tanyo. Już mi lepiej.
Usiadłam na śniegu i spojrzałam na wampirzycę.
- Carlisle chciał z tobą rozmawiać.
Kiwnęłam głową i wstałam. Odwróciłam się do Tanyi i wyciągnęłam do niej rękę.
- Chodźmy.


następny rozdział


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Sob 21:19, 26 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Shili
Człowiek



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:09, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

O kurcze...nie spodziewałam się, że Tanya zakocha się w Belli :)... Rozdział bardzo mi się spodobał, choć był trochę krótki. Świetnie piszesz i tekst strasznie mnie zaciekawił, masz lekki styl i dobrze się czyta. Strasznie mi się podoba twój pomysł, mam nadzieję, że Bella więcej nie umrze i spotka Edwarda :). Cieszy mnie też to jakie są jej kontakty z Rosie, dobrze, że są przyjaciółkami. Teraz pozostaje mi jeszcze czekać na Jazza i Alice, a potem na Edwarda Wink...Hmm....Nasunęła mi się do głowy pokręcona myśl...Skoro Tanya zakochała się w Belli, to może Jacob będzie się przyjaźnił z Edem i też będzie coś do niego czuł xD. :D
Pozdrawiam - Shili Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pon 16:34, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

No nareszcie!!! Tyle czekałam na ten rozdzialik i w końcu się doczekałam! Przyznam, że ostatnio o tym opowiadaniu myślałam i czekałam, aż dodasz następny rozdzialik :D I jestem zachwycona, bo chciałam wampirzego życia i jest, a d tego jeszcze te zauroczenie Tanyi xD Tego się nie spodziewałam, choć można było na to wpaść!! No bo w końcu Tanya zakochała się w Edwardzie od razu, to i w Belli mogła xD
I nie mogę się doczekać Alice i Jaspera, i jak będą chodzić do szkoły na lekcje i oczywiście nie mogę się doczekać Edwarda!! Ciekawe czy ten też będzie adorowany przez adoratorów Belli?? Taki Mike wpatrzony w Edwarda mógłby być ciekawy xD Albo Bella adorowana przez wszystkie dziewczyny z Forks xD Nie chyba takiego czegoś nie zrobisz Twisted Evil
No czekam co będzie dalej i mam ogromną nadzieję, że następny rozdział będzie szybciej dodany niż ten :D

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 19:33, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

Wcześniej pojawiały się głosy, że za bardzo pędzę z akcją, a teraz wszyscy czekają na Alice i Jaspera. Ale rozumiem Was :D ja też nie mogę się doczekać tej dwójki i tego, kiedy Cullenowie przeniosą się do Forks (ja w ogóle nie mogę się doczekać tego, to będzie za dwadzieścia rozdziałów xD). A tak, będą siedzieć na Alasce przez jeszcze przynajmniej jeden rozdział. ^^
Co do Belli i Tanyi to pomyślałam, że skoro Bella jest na miejscu Edwarda, to niech tam będzie i niech poczuje jak to Edek miał. xd” Ale nie myślałam nigdy by była na jego miejscu aż tak; nieznana, zabiłaś mnie swoim pomysłem. Laughing Stado dziewczyn śliniących się Belli, która nie może się opędzić od wielbicielek i wyznań miłosnych. *-* Jednak byłoby to trochę naciągane... Bo gdzie mieliby się podziać wszyscy faceci? xd Nie wyobrażam sobie całej szkoły homo. No bo jak to tak...? Tyler pewnie byłby Ericem... A Mike z... Przystojniakiem jakimś, nieopisanym w sadze. xD Albo taka Jessica z Lauren... Laughing Wizja piękna i zabawna, ale trochę nie pasuje mi do WPN. ^^”

A. I następny rozdział pojawi się najpóźniej w weekend. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin