FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 W pętli nieśmiertelności - [NZ] rozdział osiemnasty 27.05 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 14:04, 17 Sty 2010 Powrót do góry

Dziękuję bardzo za komentarze. Very Happy I wygląda na to, że... ups... Zapomniałam uprzedzić, że rozdział kończy się w takim momencie i jak słusznie podejrzewacie, teraz Cullenowie spotkają się ze sforą. Wink No cóż, nie miałam jak przerwać w innym momencie i padło na ten, ale następny rozdział już niebawem, więc się nie martwcie, wszystko się niedługo wyjaśni. Wink

Sesko, zdradzę Ci, że planowałam kiedyś życie, w którym Bella odrodzi się jako... Ben! Benjamin znaczy się, i co tam miało się dziać... Rolling Eyes Z Edem oczywiście. Ale stwierdziłam, że pomysł się nie przyjmie i z tego zrezygnowałam. No i teraz widzę też, że nie umiałabym tego napisać.
Ale żeby Bella z Edwardem? Ja myślę, że inaczej być powinno. Razz

BajaBello, po Twoim komentarzu aż zabrałam się za pisanie. Very Happy Niezmiernie cieszę się, że Ci się podoba i witam nową czytelniczkę. ^^

Dotviline, ja też skracam sobie tytuł WPN, nie pamiętam nawet kiedy ostatnio zapisałam pełną nazwę, ale Magdolińska mogłaby się obrazić, bo to ona jest autorką Pętli. Wink


No i jęczycie mi tu od dawna o tego Jaspera i Alice... A ja myślę o nich i myślę... I stwierdzam, że Stefa się machnęła. No bo niby jak oni mogli nie wiedzieć o obecności sfory? Jak to sobie wyobrażacie w ogóle?
Alice: Hej, Edward, dlaczego nie polujemy na tamtych terenach przy rezerwacie?
Edward: Bo tak.
Alice: Dzięki, teraz już rozumiem i z pewnością nie zapuszczę się na tamte tereny.
Edward: Och, to świetnie!

Jasne. Stefa się machnęła, albo liczyła, że nikt się nie zorientuje, bo zrobiła tak, by stworzyć tę dramatyczną sytuację ze śmiercią Belli w KwN.
I teraz ja już nie wiem co z niemi zrobić, ale myślę, że to okaże się niebawem.

Co do tych mocy, to mam na nie już pomysł od jakiegoś czasu. Bo jak zaczęłam pisać, to jakoś nie przyszło mi do głowy, że są potrzebni jacyś konkretni sprawcy i żyłam w błogiej nieświadomości. Ale mam już to opracowane, tylko boję się, że możecie się tym zawieść... No cóż, co będzie, to będzie, do zakończenia jeszcze trochę jest, więc mogę jeszcze coś wymyślić. Wink

Pozdrawiamy,
dredzio i Zenon


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Nie 15:01, 17 Sty 2010 Powrót do góry

Okej powiem tak: wciąż mi się bardzo podoba i cieszę się, że ukazał się kolejny rozdział.
Jedno mi nie pasuje. Nie pasuje i kurcze muszę o tym napisać.
No bo wilkołaki pojawiały się... Znaczy ludzie przechodzili przemianę, gdy pojawiały się wampiry. Przemiana trwała co najmniej kilka dni, a potem oni nie potrafili nad sobą panować. No więc jakim cudem pojawi się od razu cała sfora? Tak znikąd, pierwszego dnia pobytu Cullenów?
Uh... No a poza tym: rozdział nie wniósł za wiele, niestety. Ale wciąż był bardzo wciągający. Chociaż liczę, że część kolejna będzie bardziej owocna w akcję xD
Och, no i mi się wydawało, że A&J dołączyli do Cullenów podczas ich pierwszego pobytu w Forks. No ale oczywiście - mogę się mylić.
Nie poozstaje mi nic innego jak życzyć weny :))
No i oczywiście muszę wspomnieć, że niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 16:52, 17 Sty 2010 Powrót do góry

Okej. Cullenów nie było dobrych kilkadziesiąt lat, a Sam jakoś się przemienił.
Ja to widzę tak, że i tak, i tak się przemieniają, a tylko jak wampiry są w pobliżu, to jest ich więcej. Przecież Sam (albo Jacob?) mówił, że sfora nigdy nie była tak wielka, bo zawsze były to dwa, trzy wilki. No i ja w sadze zrozumiałam to tak, że dziadek Jacoba już był wilkiem...
No i w ogóle, jak zaczęłam się nad tym zastanawiać, to nie trzyma się kupy. Przemiana nie trwała kilku dni. Przecież oni nagle zaczynali rosnąć, nabierać masy w kilka miesięcy, ostatnia faza, przemiana w wilka może trwać kilka dni... No i żyje sobie plemię Indian, i wpada grupka przechodnich nomadów. No bo pamiętajmy, że tylko Cullenowie, Deanli i Volturi żyją w jednym miejscu. Wampiry by chyba nie czekały, aż tutejsi Indianie się przemienią. Wink
Co do A&J, to założyłam, że za drugim, ze względu na to, że Alice powiedziała w KwN, że nie miała pojęcia o istnieniu sfory, więc nie mogła być przy ich spotkaniu. Ale teraz sobie przypomniałam o tym, jak Edward mówił o przybyciu ich. Że właśnie wszyscy byli na polowaniu i Alice zajęła mu pokój. No właśnie, Stefa się machnęła i przez nią się pomyliłam. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:49, 18 Sty 2010 Powrót do góry

O. Mój. Boże.
Dlaczego ja na to nie trafiłami wcześniej?!
?!
Ł$Ľ§
Wdech.
Wydech.
Ok, juz mi lepiej. Zacznę od początku;) po pierwsze: super akcja. Taka dynamiczna. Nie było momentu, żebym się nudziła. Ciekawe zwroty akcji. Jak się zaczęło od tego, że bella urodziła się w rodzinie edka, to myślałam iż on sam będzie jej bratem;) i byłam przerażona. Ale potem doczytałam, to było ok.
Po drugie: na maxa podobał mi sie trening miśka;) te rozmowy i w ogole.
Po trzecie: ostatni rozdział. Świetny. Walka i przekomarzanie, ze tak powiem, między rodzeństwem. Aż mi się smutno zrobiło, że ja tak nie mam.
Co do ostatniego rozdziału. To tak siedzę i czytam [a robię to dość nieuważnie.], że wracają do Forks i ja takie YY, że niby gdzie Al i Jazz. Dopiero potem uruchomiłam mózg i mi sie przypomniało, że to wcześniej.
Dobra;) nie zanudzam już.. Wink pozdrawiam:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Śro 15:33, 20 Sty 2010 Powrót do góry

Nie wiem jak to zrobiłam , ale przeoczyłam twoje opowiadanie i dopiero dzisiaj je przeczytałam .
No i ci powiem , że mi sie podoba , nawet bardzo . Chociaz takie częste odradzanie się musi być chyba uciążliwe i nudne , ciągle to samo .
Fajnie , że zawsze to przeżywa na inny sposób, a nie ma na przykład dnia świstaka .
Ostatnie odrodzenie jest chyba najfajniejsze , zamieniłaś ją z Edwardem i mogła w ten sposób poznać historię rodziny , jak się poznali , przemieniali .
Ciekawa jestem jak przedstawisz Eda , będzie synem Charliego ?
Myślę , że będzie ciekawie , chyba , że ją uśmiercisz po drodze i nie dojdzie do spotkania .
Pozdrawiam i czekam na dalsze rozdziały


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Nie 17:33, 24 Sty 2010 Powrót do góry

Dredzio doskonała robota Very Happy zgadzam się z teorią, że przy pierwszej bytności Cullenów w Forks Alice i Jaspera nie było jeszcze w rodzinie. Oni dołączyli trochę później.
Co do samego rozdziału bardzo podoba mi się więź jaką stworzyłaś między Bellą i Carlislem. W Sadze oboje bardzo się lubili i spędzali ze soba sporo czasu jednak nie było tam tego przywiązania jakie jest w twoim opowiadaniu. Jak zwykle chylę czoła przed twoją fantazją Very Happy To naprawdę doskonale wymyślone opowiadanie. Pisz jak najwięcej i daj nam radość, jaką odczuwamy poznając twoja twórczość


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klaudia_22
Nowonarodzony



Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turek / Wrocław

PostWysłany: Czw 23:43, 13 Maj 2010 Powrót do góry

hey :) oj, bardzo długo trwało zanim odnalazłam to opowiadanie... jak ono mogło tu trafić? Dredzio? jak się miewa Twoja wena? tak dawno nic nie pisałaś że właśnie ponownie przeczytałam kilka rozdziałów wstecz... bo nie ma co ukrywać, to było, jest i będzie moim ulubionym, ukochanym, najlepszym opowiadaniem :)
tak więc czekam na jakikolwiek odzew od strony autorki, jednocześnie życząc jej ogromnych pokładów weny, cierpliwości i wolnego czasu :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 21:03, 27 Maj 2010 Powrót do góry

Cóż mogę powiedzieć. Przede wszystkim przepraszam, że opuściłam WPN na prawie pięć miesięcy. A prawie pięć miesięcy to dla mnie prawie pół roku.
O. Mój. Jasperze. Shocked Pół roku…
Ale od prawie pół roku tak nas katują w szkole, że nie miałam siły, ani czasu na pisanie. Widocznie Zenon boi się nauczycieli. Nie dziwię się mu. Do tego jeszcze doszedł brak Internetu, czyli brak forum i tego małego motorka napędowego. Ale ostatnio wzięłam się w garść, głośno krzyknęłam, że koniec z tym i otworzyłam plik z rozdziałem. Niestety nie podziałało, Zenon nie przybył. Ale. Powiodło się za trzecim razem! Pojawił się, natchnął mnie natychmiast i napisałam tak dużo, że znów muszę podzielić rozdział… Bo ja żyję w jakimś dziwnym przekonaniu, że po prostu nie powinnam serwować Wam dziesięcio stronnicowego rozdziału. A może powinnam…? ^^ Na pocieszenie mogę jedynie dodać, że napisałam już cztery strony kolejnego rozdziału, a nie doszłam w nim jeszcze do sedna, więc trochę akcji będzie. :)
Ślicznie proszę o komentarze, dzięki nim z pewnością szybciej skończę pisać dziewiętnastkę. Wink


Rozdział osiemnasty

Beta: Reilee

- Chyba raczysz żartować! - wykrzyknęła młoda kobieta. - Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co może się stać?!
- Tak – odparł mężczyzna. Złość dziewczyny wydawała się nie robić na nim żadnego wrażenia.
- Ale, ale... przecież... - jąkała się, wyraźnie zaskoczona spokojem rozmówcy. - Przecież...!
- Przecież ja mogę wszystko.
- Nie, nie podoba mi się to! Wiesz, że nie powinniśmy niczego zmieniać...
Zenon zaśmiał się i bezwiednie poprawił swoje okulary w rogowej oprawce.


~*~

- Czy to nie wilki? - zapytał Emmett. - I dlaczego się do nas zbliżają?
- Pewnie nie wiedzą, że tu jesteśmy – mruknęła Rose. Spojrzałam na nich i wzruszyłam ramionami.
Zwierzęta zatrzymały się w dość dużej odległości, ale byłam pewna, że mogły nas słyszeć. Em niepewnie przestąpił z nogi na nogę.
- Skoro to wilki, to czemu nie odejdziemy tak jak zwykle? Przecież nigdy nie pozwalałaś nam na nie polować.
- I nie zamierzam pozwolić na to teraz. Chodźmy. Jutro też możemy się zapoznać z tutejszą fauną.
Rose wtuliła się w Ema.
- Ja też mam złe przeczucia... - powiedziała. - Wracajmy.
Odwróciliśmy się w stronę naszego nowego domu z zamiarem powrotu do niego, ale nie było nam to dane. Usłyszeliśmy kroki. Nie, potężne uderzenia, przez które ziemia delikatnie drżała. Czuliśmy to. Słyszeliśmy to.
Prawie nie zastanawiając się nad tym, co robię, podeszłam do ojca, by stanąć z nim ramię w ramię. Esme cofnęła się o krok, dołączając do swych dzieci. Tylko Carlisle i ja nie sapnęliśmy ze zdumienia, na widok ogromnych wilków. Sfora niemal wpadła na nas, warcząc groźnie i pokazując swoją siłę. Chcieli nas zastraszyć, bo nie mieli przewagi. Trzy ogromne wilkołaki przeciwko piątce wampirów.
- Bella. - Spokojny głos ojca w końcu przypomniał mi o naszym zadaniu. I planie.

To nie była sfora, którą znałam. Brakowało mi czarnej niczym smoła sylwetki Sama, rdzawobrązowego futra Jacoba, jasnoszarej sierści Setha, Leah o barwie pustynnego piasku i pozostałych członków obu sfór. To była zupełnie inna wataha. Domyślałam się, że brązowy wilk na przedzie to Ephraim Black, a za nim stały dwa wilkołaki, których nie byłam w stanie zidentyfikować. Kasztanowy i rudy. Nie widziałam ich nigdy, nawet w ludzkiej postaci. Ale wiedziałam, że byli to Levi Uley i Quil Ateara.
Wysłałam swoje macki do umysłów wszystkich – nawet do Emmetta, choć niechętnie. Chciałabym uszanować jego decyzję, ale był najbardziej nieprzewidywalny i musiałam mieć go pod kontrolą. Esme, Rose i Ema tylko podsłuchiwałam i nawet nie zdawali sobie sprawy z mojej obecności. Jedynie Carlisle mógł do mnie mówić i słyszeć wilkołaki.
Jeszcze nigdy nie miałam okazji słuchać takiego „tłumu”. Siedem umysłów wymagało już naprawdę dużego skupienia. Do tej pory mogłam słuchać naraz pięciu wampirów – w moim trzecim życiu, kiedy odwiedzali mnie strażnicy z Volterry. Dodatkowo było to jeszcze bardziej skomplikowane, z powodu połączonych umysłów sfory. Po chwili stwierdziłam, że wystarczy mi tylko kontakt z Ephraimem.
Czas zaczynać, pomyślałam.
Zaczęłam bardziej skupiać się na wilkołakach. Naradzali się szybko, niepewni, co z nami zrobić. Widzieli, że mamy przewagę, ale mieli nadzieję, że jeśli zaatakują Esme i Rose, to zajmiemy się ich ochroną i stracimy w ten sposób przewagę. Byli zdeterminowani. Zamierzali zaatakować.
Powoli, by widzieli, co robię, cofnęłam się o kilka kroków, dołączając do reszty rodziny. Bez słowa zasłoniłam Esme, dając znak Emmettowi, by stanął przed Rosalie. Wilki warknęły. Czułam rosnące zdenerwowanie rodziny. Emmett, słysząc warknięcie, chciał rzucić się na Ephraima, ale na szczęście głęboko zakorzeniłam w nim myśl, że tylko ja daję znak do ataku i bez mojego wyraźnego polecenia nic nie można robić. Zerknął na mnie niepewnie, bo Carlisle został tam sam i odsłonięty.
- Witajcie – powiedział ojciec.
Zadziwił tym wszystkich, ale to Ephraim, Levi i Quil bardzo gwałtownie zareagowali na jego słowa. Sierść zjeżyła im się na karkach, a przywódca jednym susem znalazł się tuż przy Carlisle'u. Pysk Blacka znajdował się kilka centymetrów od jego twarzy.
Co oni sobie wyobrażają?! Quil, bierz tego blondyna – to chyba ich przywódca – Levi i ja zajmiemy się tym wielkim.
- Czekajcie! - Carlisle mimowolnie cofnął się o krok. - Tak, można powiedzieć, że jestem ich przywódcą. I chciałbym porozmawiać z tobą, Ephraimie Black, jak równy z równym.
Esme i Rosalie nie miały pojęcia, o co chodzi i dlaczego Carlisle mówi do tych zwierząt. Zadawały mi pytania, więc odpowiedziałam na nie i dałam im dostęp do myśli sfory, a Emmett pogodził się z tym, że nic z tego nie zrozumie, skoro nie wpuszcza mnie do swojego umysłu. To wszystko działo się w czasie, gdy Quil i Levi skoczyli jednocześnie do przodu, zajmując miejsca tak, że Carlisle nie mógł uciec. Byli na skraju. Tylko Black ich powstrzymywał. Gdyby nie on, byłoby już po ojcu. Jego postawa przyprawiała ich o białą gorączkę, bo zdawał się wiedzieć, o czym myślą, a do tego ośmielił się do nich przemówić. Przecież był tylko potworem, którego należało jak najszybciej wyeliminować. Sfora miała niemal jednolite myśli. Niemal. Coś na kształt zaciekawienia formowało się w umyśle brązowego wilkołaka.
Nie pozwalaj sobie, cuchnący zimny! - Potrójna siła głosu zadziwiła mnie. Widocznie wszyscy trzej pomyśleli o tym samym.
Nie dość, że cuchniesz i jesteś wyjątkowo zuchwały, to możesz jeszcze czytać nam w myślach, co? - Rozpoznałam głos Ephraima.
Ojciec przytaknął, niepewny, czy miał się odzywać.
Usłyszałam dobrze mi znany, wilczy śmiech.
To pewnie przez te oczy – mruknął Levi.
- Nie – nieśmiało zaprzeczył Carlisle. - Nasze oczy wyglądają tak dlatego, że nie pijemy ludzkiej krwi.
Tym razem śmiech był donośniejszy, ponieważ śmiały się trzy wilkołaki. To było dla nich nie do pomyślenia, że wampir mógłby nie zabijać ludzi, czyli nie żywić się ich krwią.
Zabawne z was pijawki. – Tym razem to Quil zabrał głos. - Ale każdy z was tak mówi. - Gdy to powiedział, pochylił pysk do Carlisle'a, mrużąc oczy. Ludzki gest u wilkołaka wyglądał niesamowicie. Surrealistycznie.
- Ale tylko my mamy złote oczy. – Carlisle w końcu się uspokoił i odzyskał swoje zdolności. Emanował opanowaniem i pewnością siebie. Swoimi czynami i słowami sprawiał, że czuło się przy nim pewien komfort i spokój. Poczułam, że zauważyli to i spokój zimnego zaimponował sforze. Przez chwilę naradzali się burzliwie.
Dobrze, pozwolimy wam odejść. – Kiedy Ephraim zwracał się do ojca, Quil i Levi wycofali się. Przywódca watahy także odstąpił o krok.
- Dziękujemy. Ale czuję się w obowiązku, by poinformować was, że w pobliżu stoi nasz dom. Zamierzamy się do niego wprowadzić.
Przez chwilę nie było słychać myśli watahy, ale w następnej sekundzie zawrzało. Tak, że nie mogłam nic zrozumieć.
Dość! - Wilkołaki znów warczały, zbliżając się do nas powoli, łapa za łapą, podczas gdy my odsuwaliśmy się. Po kroku. Powoli. Do tyłu.
Chcieliśmy darować wam życie, a wy zamiast uciekać, rzucacie nam w twarz tak zuchwałe rzeczy! Kim wy w ogóle jesteście?! Odejdźcie natychmiast!
- Widzicie, że jesteśmy inni. Tworzymy rodzinę. Żadne z nas nigdy nie skrzywdziło innego człowieka, już nawet mieszkaliśmy wśród ludzi. Czy nie możecie dać nam choć szansy?
Już wam ją daliśmy. Odejdźcie, jeżeli życie wam miłe!
- Przykro mi, ale to niemożliwe. Nie opuścimy Forks, ale też nie zamierzamy walczyć. Chcemy po prostu zawrzeć porozumienie.
Wataha nie wiedziała, co o tym myśleć. Wilkołaki zatrzymały się gwałtownie. W ich umysłach można było poczuć dużą zmianę.
Masz tupet, nie ma co. Podoba mi się to. Inni by odpuścili. Masz jakieś sugestie?
- Nie. Zdamy się na was. Tylko proszę o możliwość negocjowania warunków.
Czyli chcesz paktować?
- Tak.
Ephraim wyszczerzył zębiska w wilczym uśmiechu.
Naprawdę zabawny z ciebie wampir!
Choć nieśmiało, Carlisle po raz pierwszy uśmiechnął się. Emmett i ja już dawno porzuciliśmy swoje obronne pozycje i wycofałam nici z umysłów rodzeństwa oraz Esme i później podeszłam do ojca. Wiedziałam, że udało nam się i że ze strony sfory nie ma już zagrożenia.
- Ephraimie, Quilu, Leviu. – Kiwnęłam w stronę każdego z nich, by się przywitać. - Dokładniej mówiąc, to ja mogę czytać w myślach. Mój dar jest bardzo rozległy i mogę wnikać do wielu umysłów naraz, słuchając teraźniejszych myśli i przeszukiwać wspomnienia. Mogę też odezwać się wprost w czyjejś głowie, przekazując myśli, obrazy, dźwięki lub cokolwiek zechcę. - Spojrzałam na ojca.
- Nazywam się Carlisle Cullen. To – wskazał na Esme – jest moja żona, Esme. - Potem przedstawił nas, kolejno wskazując wymieniane osoby. - Isabella, to moja najstarsza córka. Przygarnąłem ją tak samo, jak Rosalie i Emmetta.
Przywódca sfory kiwnął łbem, co wyglądało nieco dziwnie. Kolejny ludzki gest w wykonaniu ogromnego wilkołaka.
Chcielibyśmy wrócić do naszych ludzkich postaci, więc proszę przekaż... rodzinie, by odeszli. Gdyby zostali, mielibyście zbyt wielką przewagę.
Ojciec uśmiechnął się po raz kolejny.
- Czy nie mamy tej przewagi już teraz? Zapewniam was, że nie mamy zamiaru atakować ani używać żadnych podstępów. Ale na waszym miejscu również nie ufałbym zimnym, zmiennokształtni. Czy wszyscy mogą zostać, jeśli Bella zapewni sforze dostęp do naszych umysłów? Wtedy będziecie mieć stuprocentową pewność.
W takim razie teraz także mogłaby nam pozwolić na dostęp do waszych myśli i odwrotnie. Nie. Chcieliśmy załatwić to normalnie, bez używania jakichkolwiek mocy.
- Wobec tego, niech odejdą tylko Esme i Rosalie. Wtedy siły będą wyrównane.
Ogromny wilk przytaknął po raz drugi, po chwili zastanowienia.
Dobrze.
Na prośbę ojca, pozwoliłam mu na kontakt umysłowy z ukochaną. Rozmowa zajęła im kilka sekund, więc domyślałam się, że Esme nie chciała nas zostawić, ale Carlisle'owi w końcu udało się ją przekonać. Z niepokojem odprowadzałam wzrokiem moją przybraną matkę i siostrę.

Całkowicie się wyłączyłam. Wodziłam tylko wzrokiem po nagich mężczyznach, wypatrując jakichkolwiek oznak wrogości. Oczywiście nie brałam pod uwagę wykrzywionych z obrzydzenia twarzy, bo wiedziałam, jak trudno im było znieść nasz zapach. Nie nawykli do niego. Carlisle'owi i Emmettowi też nie podobała się woń sfory, ale oni mogli przynajmniej wstrzymać oddech. Ale ja byłam do tego przyzwyczajona, a zapach budził wspomnienia. Przyczyniły się do tego także twarze. Ku mojemu zdziwieniu, wyglądali dość podobnie do swoich prawnuków. Nie. To przecież Sam, Jacob i Quil byli podobni do swoich pradziadków.
Oni także mierzyli nas wzrokiem. Na szczęście atmosfera nie była napięta i wszystko udało załatwić się niespodziewanie szybko. To pewnie dlatego, że Carlisle znał już gotową wersję paktu i wszystkie szczegóły ustalał wedle niego. Dzięki temu Ephraim mógł zgodzić się na wszystko, co niezwykle go zaskoczyło. Wbrew sobie, choć może nie jest to najszczęśliwsze określenie, Black polubił Carlisle'a i to tylko dzięki temu zawarliśmy pakt. Gdyby nie to, że sfora chciała nas wysłuchać, w ogóle nie mielibyśmy szans na zamieszkanie tutaj.
Z ulgą mogłam opowiedzieć matce i siostrze o tym, że wszystko się udało i że już wracamy. Z przejęciem przez długie godziny dyskutowaliśmy o sforze. To był dla nas największy i najtrudniejszy ze sprawdzianów. Nawet jeśli wampiry to doskonali aktorzy. Carlisle musiał tak długo udawać, że tak jak reszta, nie miał pojęcia o istnieniu wilkołaków, i że będąc u Volturi nie słyszał o innych nadludzkich istotach. Czuliśmy się z tym bardzo źle, bo w naszej rodzinie naprawdę ceniliśmy szczerość, ale ojciec dobrze rozumiał, dlaczego nie chcę powiedzieć nikomu o tym, co przeżyłam. Cieszył się, że przynajmniej jego wtajemniczyłam w moje życie.
Powinniśmy udać się do któregoś z większych miasteczek i zaopatrzyć w ubrania i może nawet nowe meble, ale zamiast tego rozmawialiśmy. Na nowo roztrząsaliśmy to nieoczekiwane spotkanie, jak gdyby towarzyszące nam wtedy emocje, dopiero teraz do nas dotarły.
Emmett koniecznie chciał znów udać się na polowanie. Odradzałam mu to, gdyż domyślałam się, że sfora będzie dziś bardzo uważnie pilnować granic, czekając na najmniejszy błąd z naszej strony.
- Będziemy się przecież trzymać z dala od ich granic! - przekonywał mnie usilnie.
- Nie ma mowy – ucięłam w końcu, prosząc Carlisle'a wzrokiem o pomoc.
- Emmett, proszę. Mamy inne rzeczy do zrobienia – westchnął ojciec. - Co o tym myślicie? - zapytał po chwili, by zmienić temat, wskazując przy tym otwartą dłonią salon, w którym się znajdowaliśmy.
- Niczego sobie – mruknęła Rose.
- Taa... - zgodził się Em. O mało nie wywróciłam na nich oczami, za to uśmiechnęłam się szeroko. Idealnie dobrana para.
- A ja myślę, że przydałoby się kilka nowych rzeczy... - odezwała się Esme. - Nie sądzicie, że trochę nowych ubrań też by nie zaszkodziło?
Przytaknęliśmy jej zgodnie.
- Myślę, że powinniśmy zrobić to nawet teraz. Możemy dać sforze jeszcze kilka dni...
Kiwnęłam głową w pełni zgadzając się z ojcem.

Następny tydzień minął nam niezwykle szybko. Na poznawaniu ludzi z Forks, zdobywania niezbędnych nam do „życia” rzeczy i załatwianiu wszystkich formalności. Nawet pogoda nam sprzyjała, bo na niebie ani razu nie zagościło słońce, dzięki czemu nie musieliśmy ukrywać się w domu i nie wzbudziliśmy niczyich podejrzeń. Naszą bladość tłumaczyliśmy tym, że mieszkaliśmy na Alasce i nikogo już nie dziwił nasz wygląd. Carlisle szybko zyskał szacunek, jaki okazywano innym lekarzom. Nawet przestaliśmy już wzbudzać sensację i życie w tej wsi zdążyło powrócić do normy, co było mi na rękę.
Naprawdę potrzebowałam porządnego polowania, którego odmawiałam sobie już od dawna. Emmett polował oczywiście przy okazji wizyty w sąsiednim mieście, a Carlisle, Esme i Rose złapali coś niedaleko domu dwa dni temu. Tylko ja miałam jeszcze czarne oczy. Bałam się, że niedługo ktoś to może zauważyć, a poza tym ciągłe pragnienie irytowało mnie. Nawet jeśli całkowicie nad tym panowałam, to i tak odczuwałam ból.
Gdy usłyszałam, że Emmett wrócił do domu, błyskawicznie wybiegłam ze swojego pokoju. W moim pierwszym życiu był to pokój Alice i Jaspera. Pamiętałam, jak Edward opowiadał mi o tym, jak ta mała wampirzyca zajęła mu pokój. I miała rację. Stąd był naprawdę najlepszy widok... Mogłabym wprowadzić się do pokoju Edwarda, ale nie umiałam tego zrobić. Wspominanie jego osoby nie stanowiło już dla mnie problemu, ale bałam się, że dobrze mi znane miejsce, w połączeniu z wiążącymi się z nim wspomnieniami to już za wiele. Oczywiście dom też był takim miejscem, ale to było coś innego. Po prostu pokój Edwarda odbierałam zupełnie inaczej, czując jego obecność. Nie mogłam tego znieść.
- Emmett – powiedziałam do brata, by zwrócić na siebie jego uwagę. W milczeniu patrzył, jak pokonywałam ostatnie stopnie schodów.
- Masz jakieś plany na najbliższe dni? - zapytałam niewinnie.
Em uśmiechnął się, dając mi tym samym odpowiedź na niezadane jeszcze pytanie.
- Dziś? - upewnił się tylko, nadal się uśmiechając. Potwierdziłam, przytakując głową.
To nie pierwszy raz, gdy razem wybieraliśmy się na dłuższe polowanie i doskonale wiedzieliśmy, co robić. Mogłam też iść sama. Samotność wcale mi nie przeszkadzała i w pewnym stopniu umiałam się nią cieszyć. Ale rodzinę zawsze stawiałam na pierwszym miejscu i mogąc uszczęśliwić brata dzięki wspólnemu wyjściu - czy wycieczce, jak to określał - zawsze wybierałam właśnie to.
Spotkaliśmy się na zewnątrz i zgodnie pobiegliśmy za dom, przeskakując rzeczkę. Była to moja ulubiona część polowań w Forks. Wkroczenie do lasu poprzez swoistą bramę, drzwi. Mały i niepozorny dla mnie strumień. Moment, w którym zmuszona byłam wybić się i część drogi pokonać, nie dotykając ziemi. Skok. Tylko to można by porównać do biegu. Uczucia, jakie mi przy tym towarzyszyło. Tak właściwie to bieganie było porównywalne do skoków, a nie odwrotnie. Delikatne, bądź mocne i dynamiczne wybicie się. Wolność i brak jakichkolwiek przeszkód. Pęd powietrza, który tak pokochałam... Zaczęłam wyczekiwać dnia, w którym mogłabym poszybować na paralotni, skoczyć ze spadochronem. Fantazjowałam o podniebnych podróżach...
Po pokonaniu rzeczki wkroczyliśmy do lasu, możliwie jak najbardziej oddalając się od terenów sfory. Możliwe, że wcale nie było takiej potrzeby, co uświadomił mi Emmett, ale ja już taka byłam. Zawsze dmuchałam na zimne.

- Dobrze jest znów wiedzieć cię uśmiechniętą, Bells – westchnął Em, szturchając mnie przy tym lekko. - Martwiłem się o ciebie – dodał po chwili, wzdychając. - Wiesz, że nie lubię, jak snujesz się po domu taka smutna. A tu jest gorzej niż w poprzednich miejscach. Z tobą jest gorzej – uściślił. - Czy to przez sforę? Daj spokój, przecież nie musimy się ich obawiać! - Uśmiechnął się do mnie.
- Tak, tak...
Emmett westchnął, wyraźnie sfrustrowany tym, że mój dobry humor tak szybko minął.
- No już, już... Jeszcze chwilę temu byłaś taka pogodna! Chyba trzeba będzie wrócić się po parę łosi...
- Bracie mój! Ależ nic bardziej nie uszczęśliwi mnie niż dodatkowe chwile spędzone z tobą! - Znów zaczęliśmy się ze sobą przekomarzać, wracając do naszych rozmów. Od razu odzyskałam humor i droga do domu wydała mi się nieco krótsza.
Gdy byłam już w stanie usłyszeć szum rzeczki odgradzającej nas od domu, przyspieszyłam i wspięłam się na najwyższe drzewo w pobliżu mnie. Emmett zaśmiał się, trafnie przewidując, co planowałam.
Od razu odnalazłam odpowiednią gałąź i ugięłam lekko nogi, po czym mocno się od niej odbiłam, wyskakując do przodu. Pęd powietrza rozwiał mi włosy i sprawił, że ubrania ożyły, falując, trzepocząc, stawiając mu opór. Przez kilka sekund mogłam cieszyć się niesamowitymi woniami, których dostarczył mi skok. Choć same w sobie nie były nadzwyczajne, to zbite razem i atakujące mnie nagle były czymś niezwykłym. Latanie... Na razie musiałam zadowolić się tym krótkim lotem, pamiętając, że po kilku sekundach będę musiała lądować. Poczuć grunt pod nogami. Z żalem otworzyłam oczy, by zobaczyć trawę pod stopami. Uniosłam głowę i pierwsze, co zobaczyłam to ruch przy domu. Po chwili usłyszałam, że ktoś biegnie w naszym kierunku. Szybko zlokalizowałam brata, dowiadując się, że stał metr za mną. Okazało się, że to ojciec do nas biegł i to wcale mnie nie uspokoiło. Nerwowo zaczerpnęłam powietrza, wyczuwając woń dwóch wampirów. Instynktownie przybrałam pozycję obronną, a za sobą usłyszałam warknięcie Emmetta. Gdy tylko Carlisle znalazł się w naszym polu widzenia, krzyknął:
- Nie ruszać się! - Coś w tonie jego głosu sprawiło, że przestaliśmy nawet oddychać.
- Emmett, musisz unieruchomić Bellę. - Mimo że Carlisle był spokojny, to i tak przerażał nas swoją postawą. Dlatego gdy tylko skończył mówić, posłusznie skrzyżowałam ramiona za plecami, a Em chwycił mnie w swym stalowym uścisku.
Co się dzieje? Kłopoty?
Później.
Zszokowana patrzyłam na ojca, który nigdy przedtem się tak nie zachowywał. Nigdy nie zbywał mnie. W żadnym przypadku. Wiem, że nie powinnam, ale spróbowałam zdobyć jakieś informacje z umysłu ojca wbrew jego woli. Niestety natrafiłam tylko na mentalny mur nie do przebicia i wyczułam wokół niego zawód.
- Wszystko zaraz się wyjaśni – westchnął. - Proszę, miejcie odrobinę cierpliwości. To dla mnie naprawdę trudne.
Zdziwiona spojrzałam na Carlisle'a i byłam pewna, że Emmett był równie zagubiony jak ja.
Carlisle Cullen, wampir, który bez niczyjej pomocy opanował swoje instynkty i praktycznie nigdy się nie poddawał. Najbardziej opanowany z nas wszystkich. Wampir, który umie zaradzić wszystkiemu. Głowa naszej rodziny.
Westchnął po raz kolejny i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, jakbym mogła go uratować.
- Po pierwsze i najważniejsze - Emmett, pod żadnym pozorem nie możesz puścić Belli.
- No dobra... - Usłyszałam za sobą zdziwiony głos brata. - Ale dlaczego?
- Mogłaby rzucić się na nich – odpowiedział, po czym wrócił do domu.
Ponownie zaczerpnęłam oddech skupiając się na woniach dwóch wampirów.
Pięknie.
- Emmett, możesz mnie puścić.
- Lepiej poczekać, aż Carlisle wróci – stwierdził brat i po tonie jego głosu poznałam, że nie da się go przekonać do zmiany zdania.
- Błagam, Emmett, przecież ja wiem, co robię!
- Pod żadnym pozorem – mruknął, dając mi do zrozumienia, że to koniec dyskusji.
Westchnęłam, przy okazji znów wdychając znajome wonie. Przymknęłam oczy, by sprawdzić w jakich są nastrojach, a ilość większych i jaśniejszych punktów powiększyła się. Wyszli właśnie z domu i biegli do nas. Ze spokojem patrzyłam na trzy doskonale znane mi twarze, nie czując żadnych emocji. Jakbym tylko stała obok i przyglądała się temu wszystkiemu. W ogóle nie czułam, że to dotyczy mnie. Po prostu tam byłam, kiedy przyszło mi spotkać się z nimi twarzą w twarz.
Z otępienia wyrwało mnie dopiero warknięcie Emmetta, który trzymał mnie coraz lżej, przygotowując się do ataku.
- Em! – rzuciłam i szarpnęłam się lekko, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Teraz już wiedziałam, dlaczego Emmett miał mnie trzymać. To nie ja mogłam zaatakować naszych gości, a mój braciszek. Spojrzałam pytająco na ojca, który krótko przytaknął.
Nie wiedziałam, o co konkretnie pytałam, ale odpowiedź mi to uświadomiła. A może i nie.
Może Emmett powinien wrócić do domu…
Kolejne przytaknięcie.
- Emmett, to nasi goście. Zapewniłem ich, że nie muszą obawiać się ataku ze strony żadnego z członków rodziny. A teraz możesz puścić Bellę i wrócić do domu.
- Zostanę – odpowiedział ojcu niepewnie, powoli odsuwając się ode mnie.
- Proszę. – Lodowaty ton Carlisle’a od razu ruszył go z miejsca.
Em kiwnął głową i odbiegł, odwracając się jeszcze, żeby upewnić się, że wszystko gra. Uśmiechnęłam się lekko do niego.
W końcu zwróciłam uwagę na naszych gości. A może raczej moich…? Ciszę przerwał w końcu śmiech Demetriego.
- Niezłe z ciebie ziółko, Bello.
Cały czas ogarniał mnie dziwny spokój i nie miałam zamiaru odpowiadać. Carlisle stał z boku; przysłuchiwał się tylko, zostawiając wszystko mnie. W całej tej sytuacji kryła się niezręczność godna tysiąca największych niezręczności, a jednocześnie spotkanie z Demetrim i Feliksem wydawało mi się najnaturalniejszą rzeczą na świecie. W głowie miałam całkowitą pustkę.
- Przybył Adam – oświadczył w końcu Feliks. Kompletnie mnie tym zaskoczył, bo nie miałam pojęcia, o co chodziło. W pierwszym odruchu chciałam zapytać, o jakiego Adama chodziło, bo nie poznałam żadnego wampira, ani człowieka o tym imieniu. A przynajmniej w tym życiu. Na wszelki wypadek wróciłam myślami do samego początku, aż natrafiłam na pewne wspomnienie z mojego pierwszego życia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Pią 11:50, 28 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
elektra21
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:49, 27 Maj 2010 Powrót do góry

Heh, już prawie zapomniałam o tym opowiadaniu. Kim był Adam, bo się pogubiłam? Kiedy dotrze Alice z Jasperem? Mamy czekać kilkadziesiąt lat za nim Edward wróci? Będzie człowiekiem czy wampirem?
Tak czy inaczej świetny rozdział. Lubię czytać ten ff, bo wszystko jest na odwrót, jak zagadka. Czekamy na następne. Dzięki!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 7:25, 28 Maj 2010 Powrót do góry

A już myślałam, że zawiesisz, ów FF na jakiś dłuższy czas. A tu proszę, taka miła niespodzianka.!
Rozdziała, bardzo, ale to bardzo "fajny" ;] Tekst jest przejrzysty, nie męczy czytelnika. Jest to jedno z moich ulubionych FF'ów i co najlepsze znajduje się w pierwszej trójce. Świetnie, ze tak od razu nie wyjechałaś nam tu z Jasper'em i Alice, aczkolwiek muszę ci powiedzie, że na początku gdy to czytałam, byłam niemal pewna, że tak właśnie się stanie ;] No i mimo tego co wcześniej napisałam, poczułam nutkę rozczarowania, ponieważ byłam niemal pewna, że jest tam Edward ;] Nie wiem skąd mi sie to wzięło... tak jakoś ;]
Czyżby Demetri czy Feliks znali przeszłość Bells, znaczy te poprzednie życia? No i kim jest Adam ? ;] Nie jestem pewna, ale chyba wcześniej nic o nim nie było pisane... hmm, a może to po prostu ja jakoś specjalnie tego nie doczytałam.?
Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulować, tak wspaniałego rozdziału i prosić o więcej.!
Życzę Veny.!
Ave Vena.! ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Pią 7:27, 28 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 21:43, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Juuuuupiiiiiiiii!!!!!!
Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze z nowego rozdziału, jestem taka szczęśliwa że jednak zamierzasz pisać dalej, gdyż ff jest jedyny w swym rodzaju. Większość jest o tym że Bella spotyka Edwarda mają problemy a potem wszystko dobrze, natomiast ten jest całkiem inny i po prostu świetny! Podoba mi się jak piszesz dajesz w rozdziałach tyle nowych wiadomości, są pisane przejrzyście z rozmysłem nie ma w nim chaosu, nie mam się do czego przyczepić nie wyłapałam żadnych błędów.
Zastanawia mnie tak samo jak moje poprzedniczki kim jest Adam?
Mam nadzieję że na kolejny rozdział nie będziemy czekać zbyt długo:)

Pozdrawiam i życzę WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 20:50, 29 Maj 2010 Powrót do góry

Nareszcie!!! Dredzio już myślałam, że się nie doczekam kolejnego partu. Ale na taki tekst warto było czekać. Bardzo podobalo mi się spotkanie ze sforą. W Sadze często pojawiały się teksty o tym, że członkowie sfory odziedziczyli swoje zdolności po dziadkach. Ale to były tylko opowiadania. A ty nam serwujesz spotkanie z nimi naprawdę Smile doskonały pomysł, doskonała robota. Naprawdę świetnie sobie radzisz.
Mam dwie uwagi: Jeśli Zenon znowu się gdzieś zapodzieje, daj znać - wyślemy listy gończe Smile
I jeszcze jedno: KIM JEST ADAM??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:14, 29 Maj 2010 Powrót do góry

Ach, cieszę się niezmiernie, że Wam się podoba. ^^ I dziękuję za komentarze, które każdemu autorowi są niezbędne do życia. Mr. Green
Na początku bałam się trochę, że przez tak dużą przerwę nie będę w stanie wrócić do WPN, ale jak zaczęłam pisać, to nie było końca. Smile I plany co do tego rozdziału na początku były zupełnie inne. To Zenon zajrzał mi przez ramię na tekst i mruknął: "Przybył Adam", co naprawdę mocno mnie natchnęło. Co do tajemniczego znajomego Belli... Powiem tylko, że nie występował w sadze i to ja go wymyśliłam. Cool



Dziewiętnastka już u bety. :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Pon 18:02, 13 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Crazy_Bells
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:11, 30 Maj 2010 Powrót do góry

dredzio
Uwielbiam twoje opowiadanie. Cudowne:)
Śledzę je od długiego czasu i już się martwiłam, że nie będzie kontynuacji. A tu proszę. W końcu doczekałam się nowego rozdziału. Wspaniały. Zastanawiam się teraz kto to jest ten Adam. Akcja ze sforą dobrze napisana. Nie mogę się doczekać Alice i Jaspera.
Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko.
Pozdrawiam i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 18:58, 31 Maj 2010 Powrót do góry

Jak ja się za tym opowiadaniem stęskniłam, sama nawet nie miałam pojęcia, dopóki nie dodałaś tego ostatniego rozdziału. Szczerze, to myślałam, że zawiesiłaś W pętli… i już nie wrócisz, a tu taka niespodzianka.
Ten ostatni rozdział był świetny, zresztą pamiętam, że kilka miesięcy temu to na niego postanowiłam czekać, ponieważ po raz pierwszy pojawia się sfora. Opisałaś pierwsze oBella – mówiłam ci już, że to chyba jedna z niewielu Belli, którą darzę sympatią? Zresztą dziadkowie (pradziadkowie?) sagowej sfory, też opisani są kapitalnie. Jakoś tak bardziej dziko, niż te znane nam wszystkim wilczki, ale może czasy się zmieniły… albo ta współczesna sfora bardziej obyta z wampirami już była.
Bardzo mi się podobają relacje pomiędzy Bells a Emmettem, zresztą Em’a opisujesz w taki sposób, że po raz kolejny jest jedną z moich ulubionych postaci. Na koniec oczywiście dałaś nam zagwozdkę z przybyciem Felisa i Demetriego i niejakiego Adama, którego niestety jakoś nie kojarzę. W sadze takiego nie było, muszę się zatem cofnąć wstecz, czy pisałaś o kimś takim, bo niestety pamięć człowieka jest ulotna.
Bardzo się cieszę, że wróciłaś do tego opowiadania. Ma ono niesamowity smaczek i widać, że jest pisane przez osobę z ogromną wyobraźnią i poczuciem humoru.
Pozdrawiam, BB.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carlie.
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dalekoo...

PostWysłany: Czw 20:31, 03 Cze 2010 Powrót do góry

Dobrze, zacznijmy od tego, że to twój ff "zmusił" mnie do zarejstrowania się na tym forum. Cieszę sie ogromnie, że trafiłam tu tak późno, wiem wiem z czego tu się cieszyć jak to jest takie cudowne opowiadanie, ale jednak. Napawa mnie to, że mogłam od razu przeczytać aż tyle interesujących i naprawdę wciągających rozdziałów. Może wypowiem się na temat osiemnastego, chociaż wszystkie były wspaniałe, ale żeby je opisać nie starczyłoby mi czasu. Tak więc, pięknie przedstawiłaś tu sforę, jest całkiem inna niż ta, którą znamy. Bella jest bardzo opanowaną dziewczyną i przez całe opowiadanie naprawdę dała sie polubić. Z niecierpliwością czekam na pojawienie się Alice i Jaspera, i mam nadzieję, że to wkrótce nastąpi. Tymczasem pozdrawiam i życzę ogromniastej veny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sardynka
Zły wampir



Dołączył: 14 Kwi 2010
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 13:15, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Prawdę mówiąc po troch zapomniałam o Twoim opowiadaniu. Kiedyś go czytałam, ale potem przestałaś pisać i cóż. Nie byłam wtedy zarejestrowana, więc proszę nie bić za brak komentarzy. Opowiadanie podobało mi się i podoba dalej, ciekawie opisywałaś zmieniające się charaktery postaci (np Volturi), co mi się przebardzo podobało. Nie ma- na razie- Edwarda za co jestem ci ogromnie wdzięczna. Czyta się szybko i łatwo, nie trzeba brnąć przez żadne bagno. Zaciekawiłaś mnie tym Adamem, czekam na niego niecierpliwie i mam nadzieję, że się doczekam. Nie życzę weny, bo chyba masz już jej nadmiar skoro w każdym komentarzy ci ją posyłają. Za to potwierdzam- Twój ff wciąga!
Wiedźma Sardyna


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szarlotka
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:00, 06 Lip 2010 Powrót do góry

To jest jedno z dwóch opowiadan które nadal czytam i które mnie nie znudziło:)
Jak zwykle jestem pod wrażeniem. Czekam jednak na pojawienie sie Edwarda.
Ciekawe jak to rozegrasz czy będzie to podobnie jak w książce czy poniesie Cie fantazja bez granic.
Życzę weny
Szarlotka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Wto 18:31, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Dredzio skarbie mam nadzieję, ze wrócisz tu szybciutko z nowym rozdziałem. Mam na niego wielki apetyt - jak na każdy kolejny ;-) Uwielbiam relację - Bella - Emmett. I nie mogę się doczekać spotkania z Edwardem. Kobieto masz mega wyobraźnię i talent do przelania tego na papier (klawiaturę)
Czekam z niecierpliwością


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EsteBella;*
Człowiek



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]

PostWysłany: Wto 21:18, 06 Lip 2010 Powrót do góry

A więc stałam się twoją kolejną czytelniczką:)
Muszę powiedzieć, że kiedyś zaczęłam czytać. Weszłam w temat od tak z ciekawości, lecz prolog nie przykuł mojej uwagi. Dzisiaj z nudów, a także z braku Weny do pisania NE zaczęłam szukać czegoś ciekawego. Najpierw pochłonęłam RS, a potem WPN. I właśnie WPN spodobało mi się tak, że przeżywam katusze z braku rozdziału, choć skończyłam czytać godzinę temu. Muszę ci życzyć WEny przez duże W co mam w zwyczaju życzyć tylko moim ulubionym autorkom. Rób dalej to, co robisz, bo jesteś w tym świetna.

Nadal załamana, choć z lepszym humorem przez WPN

Este;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin