|
Autor |
Wiadomość |
darysia...
Człowiek
Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska
|
Wysłany:
Sob 20:24, 25 Kwi 2009 |
|
Ok. czytam 8 rozdział dajcie mi kilka minutek :)
EDIT: OMG, Co wy ze mną robicie?! Siedzę jak jakaś oparzona na krześle i nie mogę się już doczekać następnego rozdziału.
rzeczywiście, sposób w jaki rozmawiają z Jesicą jest naprawdę komiczny. Lekko się czyta i nie mam żadnych zastrzeżeń.
No, znalazłam tylko dwa błędy.
Ann! napisał: |
- Dzięki... siostro. - Przytuliłyśmy się, powiedziałyśmy "cześć", a potem każda z nas udała się klasy, w której miała pierwszą lekcję.
|
Wydaje mi się, że powinno być "a potem każda z nas udała się <b> do</b> klasy..."
Ann! napisał: |
Spojrzałam na inne osoby w klasie. Jedynie kilku kujonów wyglądało jakby cieszyło się z tego, że właśnie omawialiśmy tę część sztuki. Jessica Stanley mówiła coś komu, ale za cicho, abym mogła usłyszeć.
|
A tutaj jest literówka <b>komuś</b> :)
Bardzo mi się podobało.
Edward, który gra takiego macho, po prostu mięknie jak jakaś gąbka. to widać. Ha, ha. Mam swoją wizję, ale nie będę jej tu nikomu wygłaszać.
hi.
O! Teraz jeszcze Edward pójdzie z Bellą na mecz, i w ogóle. Rany, jestem tak zadowolona, że to czytam, serio.
A najbardziej zaskakują mnie spoilery. Ostatni obudził we mnie takie,
że tak się wyrażę, napalenie na tego ff, że będę musiała brać jakieś prochy uspokajające.
Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały.
Pozdrawiam
darysia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Sob 21:06, 25 Kwi 2009 |
|
Ann! - strasznie przepraszam za te literówki.
darysia... - dzięki za ich wyłapanie. :*
Wstyd się przyznać, ale dopiero dzisiaj pierwszy raz trafiłam na ten ff.
Muszę przyznać, że mnie wciągnęlo.
Już się nie mogę doczekać następnej części, bo ta bardzo mi się spodobała. :P
Ciekawe co się zdarzy podczas tego meczu. :P
A teraz pora na pochwałę dla Ann! za świetnie tłumaczenie. Wiem, co mówię, bo czytałam fragmenty tego ff po angielsku i muszę przyznać, że Ann! odwaliła kawał dobrej roboty. :) Bardzo fajnie, lekko się czyta. :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Sob 21:07, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Sob 21:40, 25 Kwi 2009 |
|
Oj nic się nie stało.
Dziękuję wszystkim za komentarze. To mnie NAPRAWDĘ motywuję do dalszego tłumaczenia. Chciałabym też podziękować Zuzanie i Madziorsku za pomoc, kiedy czasami się zacinam i nie mam pomysłów, jak coś przetłumaczyć :)
Jestem w traktcie tłumaczenia, ale mam jeszcze dwa różne fanficki i nie mogę podać wam konkretnej daty. Ale może coś podczas majówki... No nie wiem, nic nie obiecuję :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Madziorsko
Człowiek
Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:09, 25 Kwi 2009 |
|
Na początku: OMG! Nie dawaj więcej takich spoilerów, bo teraz biję się z myślami co może się dalej wydarzyć! :D
Tłumaczenie bardzo ładne, małe błędy od razu zostały poprawiane, więc czyta się przyjemnie i płynnie.
To pierwszy odcinek WtoDA, po którym nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieję, że na meczu Coś się wydarzy!
Dzielnie oczekuję i życzę wielkiej weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Zuzana
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 23:14, 25 Kwi 2009 |
|
Zgadzam się z Madziorsko! Chyba pierwszy, w którym nie wiem co się wydarzy! To bardzo intrygujące. Tłumaczenie bardzo dobre, moim zdaniem. Płynnie się czyta. Powodzenia i weny do następnego rozdziału! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 17:35, 26 Kwi 2009 |
|
Spoilery powinny być zakazane! Przez nie można nie spać po nocach. Nie wiem czemu, ale uwielbiam jeśli w opowiadaniu najpierw Bella i Edward za sobą nie przepadają( przynajmniej tak to wygląda:D)a potem jest big love. Tłumaczenie jest naprawde na bardzo wysokim poziomie, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak szybko to robisz. Z niecierpliwością oczekuje kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życze veny:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Czw 18:21, 30 Kwi 2009 |
|
To FF jest naprawdę Extra. Zgadzam sie, ze przypomina "Dance Your Life" ale różnice też można znaleźć. Ogólnie, naprawdę mi sie podoba. Postawiłaś sobie wysoką poprzeczkę, jeśli chodzi o tłumaczenie i trzymasz ten wysoki poziom. Łatwo sie to czyta i jest zrozumiałe.
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Pon 20:58, 01 Cze 2009 |
|
Wow to jest naprawdę boskie nie mogłam się od tego oderwać tak mnie to pochłonęło. Mam nadzieję że niebawem wstawisz kolejne rozdziały. I zgadzam się z poprzedniczkami ostatni rozdział był mega intrygujący. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AliCe;*
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakład psychiatryczny dla obłąkanych
|
Wysłany:
Wto 16:13, 02 Cze 2009 |
|
Ostatni rozdział był , ciekawy. Ale czemu taak długo nic się tu nie dzieje ?
Halo ! Ciekawa Fanka czeka !!
Mam nadzieje niedługo zobaczyć tu opasły rozdział 9 , który mnie
zaspokoi(xD) na czas kolejnego czekania, i droga tłumaczko módl się żeby
tak było , bo "urządzę ci piekło."
Uściski ,
AliCe ; * |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 16:26, 02 Cze 2009 |
|
PRZEPRASZAM Was wszystkie Rozdział jest przetłumaczony, ale mam przepisaną tylko połowę. Czy mogę liczyć na nie zabicie mnie? Dodam to do końca tygodnia, promise :)
Zadowolone? To jest szantaż :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 17:37, 02 Cze 2009 |
|
Czy mozesz liczyć na nie zabicie Cię? Hm... To chyba jasne!. Pomyśl. Gdybysmy Cię zabiły to kto by pisał tak świetne opowiadanie? No ciekawe :P
Opowiadanie genialne! I na pewno nie tylko ja Ci o tym mówię Bardzo ciekawie. Czyta się lekko i przyjemnie.
Czekam! (I jakby udało się wstawić wczesniej byłabym wdzięczna) :D
Wenki! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AliCe;*
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zakład psychiatryczny dla obłąkanych
|
Wysłany:
Wto 19:59, 02 Cze 2009 |
|
Taa , jakby sie udało wcześniej , to normalnie masz moje pokłony , ale jka nie to na to nie licz ! ( chociaż możee ) Świetne tłumaczenie ; D
Ściskam ,
AliCe; * |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Śro 16:24, 10 Cze 2009 |
|
Ann!
NIe zabijemy Cię ^^
Ktos to musi dalej tłumaczyć...
Ale kaman! My tu czekamy... Ostatni rozdział był w kwietniu...
Ale poczekam jeszcze TROSZKĘ grzecznie, więc jeszcze troche pożyjesz ;]
Pozdrawiam, N. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nelennie. dnia Śro 16:25, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 19:23, 10 Cze 2009 |
|
Dobra, zmiana :D
Dodam PIERWSZĄ część :D
Uwaga: jest bez bety, więc nie bić. Kiedy będzie zbetowany, dam dobrą wersję.
Rozdział 9. Is it too late to Apologize?
- Cześć…
- Ummm…. Cześć. Alice nie ma w pokoju. – Odpowiedziałam zszokowana. Co on tutaj robił? Miał na sobie strój do koszykówki; niebieską bluzę z napisaną dużą „16” w kolorze żółtym, eksponującą jego perfekcyjne mięśnie ramion. Czułam wielką pokusę, aby go dotknąć, poczuć wspaniałą teksturę jego skóry…
- Wiem, ale nie przyszedłem do niej. – Powiedział delikatnie, wyglądając na zdenerwowanego, jakby chciał być po prostu jak ściana. Tak sztywno stał.
Spojrzałam na niego i ujrzałam siebie w odbiciu w jego szmaragdowo-zielonych oczach. Były przepełnione smutkiem, rozpaczą i…. żalem?
- Bella? – powiedział delikatnie – Chciał…. Chciałbym cię przeprosić. – Wziął głęboki oddech i podszedł o krok bliżej.
Miliony pytać kłębiły się w mojej głowie, krzyczały, błagały o odpowiedzi… Kontynuował:
- Miałaś rację… to ja byłem palantem, dupkiem i wszystkim, czym chcesz mnie nazwać. To było złe z mojej strony, że okłamałem i tak wystawiłem tamtą dziewczynę. Zdałem sobie z tego sprawę, że to było samolubne, nie dobre i całkowicie nie fair. Postaram się teraz jak najlepiej zachowywać. Przepraszam, że nie zrobiłem tego wcześniej, przepraszam, że jestem największym chodzącym dupkiem na tej ziemi. – Wziął kolejny długi oddech w swojej przemowie i zakończył najdelikatniej swoje przeprosiny, mówiąc po prostu:
- Przepraszam…
Uśmiechnął się przepraszająco i pobiegł szybko w stronę windy. Czułam, że moje usta chcą się otworzyć, aby coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co, a poza tym wyglądałabym jak zombie.
Czy ja to zrobiłam?
Czy to był dzień marzeń?
Czy Edward Cullen mnie… przeprosił?
Moje stopy były jak zamrożone i musiałam je zmusić do ruchu, jeżeli chciałam zobaczyć ten mecz. Szłam powoli stronę Sali gimnastycznej. Moje myśli były przepełnione żalem. Powinnam była coś powiedzieć, zamiast stać i patrzeć się na niego jak wół w namalowane wrota. Muszę przyznać, że Gimnazjum im. Meyer było bardzo duże. Wewnątrz przyozdobione balonami i plakatami wyglądało prześlicznie.
Stanęłam przy stoliku z jedzeniem. Hot – dog i popcorn to mój obiad. Podałam mój bilet do sprawdzenia i weszłam na salę gimnastyczną wraz z jedzeniem. Rozejrzałam się w poszukiwaniu moich przyjaciół i ujrzałam Rosalie i Alice, machające do mnie z piątego rzędu. Odmachałam im, próbując złapać oddech. Sala była świetna, trochę jak małe boisko NBA. Byłam tutaj po raz pierwszy i byłam pewna, że mogłabym powiedzieć, że to nie jest NORMALNA szkoła. Żadna z tych rzeczy nie powinna być dla mnie niespodzianką.
- Bello, wyglądasz wspaniale! – Rose krzyknęła, uśmiechając się szczerze.
- To zasługa Alice.
- Oczywiście! – Mrugnęła. Zobaczyłam Lauren, Jessicę i Kelsey wraz z resztą grupki „Chcę być jak Lauren” machające tymi swoimi pomponami z obrzydliwym uśmiechem. Były ubrane tak jak normalne cheerleaderki, czyli: super ekstra krótkie spódniczki, bluzki odkrywające brzuch i tenisówki, z tą różnicą, że ich spódniczki było o wiele bardziej krótkie niż te, jakie można zobaczyć w telewizji.
Słodko.
East Coast Academy
Will beat your ass in playing
If you don`t wanna get hurt
Then get out of here!
(po angielsku brzmi lepiej, więc zostawiłam wersję oryginału.)
Skakały machają tymi pomponami w górę i dół, klaszcząc zawzięcie w ręce jakby wykonywały najwspanialszą rzecz na świecie. A to był najgłupszy okrzyk dla drużyny, jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Dziwki. – Skomentowała Rosalie.
- Powiedz mi o tym coś więcej… - Powiedziała Alice, podczas, gdy ja przyglądałam się plakatom, aby tylko nie patrzeć na te dziewczyny.
„
Buldogi East Coast! Zwycięzcy w stanie Sunflower!
Kochamy Buldogi! One rządzą naszą szkołą!
Zamyśliłam się. Alice mnie stuknęła.
- Zaraz się zacznie… - Wskazała na boisko. Rzeczywiście, drużyna rozpoczęła rozgrzewkę, a spiker swoją mowę.
- Więc jak, Buldogi? Jesteście gotowi na grę?
- Tak! – Krzyknęliśmy podekscytowani.
- Powiedziałem…jesteście gotowi? – Odwrócił mikrofon w naszą stronę, ale nie sądzę, abyśmy tego potrzebowali.
- Tak! – Krzyknęliśmy po raz kolejny, stając się troszkę zniecierpliwieni.
- Więc… ZACZYNAJMY!
Zespół po raz kolejny pojawił się na boisku. Oczekiwałam, że Edward pojawi się pierwszy, był przecież kapitanem. Zamiast tego ujrzałam naszą maskotkę, za nią drużynę Buldogów, a potem Jersey. Tłum ludzi krzyczał i klaskał. My robiłyśmy to samo, kiedy zobaczyłyśmy Jaspera i Emmetta.
- Dalej Jazz! Dalej Emmett! – Krzyczałyśmy bardzo głośno, gdy Emmett i Jasper do nas mrugnęli. Wiem, że nas nie słyszeli, przy tysiącach innych głosów w sali gimnastycznej, ale nas widzieli.
Wtem na końcu pojawił się kapitan. Wyglądał tak, że aż zabierało dech w piersiach, gdy trzymał rękę w górze, machając każdemu ze swoim boskim uśmiechem na ustach.
- Ach! Edward! Edward! Kochamy cię! – Jego fanki szalenie krzyczały, skacząc z podekscytowania.
O bracie… Chłopcy przybili sobie piątki w powietrzu, uśmiechając się do siebie. Spojrzałam na plakaty i kartki, będące na trybunach.
MY <3 Edwarda Cullena!
Kochamy Cię, Edward!
Doprowadź nas do zwycięstwa! Znowu!
Dalej numer 16! Kochamy Cię!
Kilka blondynek nawet nałożyło koszulki z jego numerem. Sześć z nich chciało bardzo zwrócić na siebie jego uwagę.
- Edward! Popatrz tutaj! – Starały się jak mogły, a Alice, Rose i ja nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu, patrząc na ich głupią akcję.
- Edward! Edward! Edward… - Trybuna kontynuowała skaldowanie jego imienia.
- Co to jest? Jego fan club? – Rosalie powiedziała ze wstrętem, a ja zaśmiałam się z jej słów.
- Wiem. Myślę, że mogliby w końcu zacząć grać.
- Widzisz co miałam na myśli, mówiąc, że jest królem szkoły? – Mrugnęła w moją stronę Alice.
- Teraz tak… |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ann! dnia Śro 19:38, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Czw 11:04, 11 Cze 2009 |
|
Dziękuję!
Jak przeczytam to zrobie Edit :)
Edit:
To tak: To było słdkie jak ja przeprosił...
Ale za krótko, jak na mnie... Kiedy kolejna część?
PS - Zagadzam się wierszyk lepiej brzmi w orginale...
Pozdrawiam i życzę:
CZASU! CZASU! CZASU!
Veny i chęci przy tłumaczeniu też...
P, N.
PPS - O spoilerze zapomniałaś, czy to zamierzone . ? . ;D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nelennie. dnia Czw 11:22, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
deo
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Czw 11:22, 11 Cze 2009 |
|
Świetne tłumaczenie!
Znalazłam kilka literówek, ale teraz ich nie umiem odszykać
Edward BadBoy a jednak potrafi przeprosić i jest przy tym tak słodko nieśmiały
Czekam na next!
WENY
deo. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Nie 14:46, 21 Cze 2009 |
|
SUPRISE!!! :D
Dodaję całą część drugą.
Bez bety. Zaraz jej wyślę cały rozdział i wstawię poprawiony.
Rozdział 9.2.
- Jeden! Dwa! Trzy! Buldogi! – Gracze przybili sobie piątki w powietrzu i rozeszli się na swoje pozycje.
Boisko zaczynało na nowo żyć.
Twarze obojga kapitanów zwróciły się w stronę spikerów. Mogliśmy nawet usłyszeć, co mówili.
- To my w tym roku zdobędziemy puchar, Cullen. – Kapitan przeciwnej drużyny mroczno się zachichotał. Był duży i wyglądał odstraszająco.
- Marzysz – Edward posłał mu drwiący uśmiech.
- Chyba ty. – Odpowiedział mu „duży”, pokazując swoje zęby. Niezależnie, jak groźnie wyglądał, Edward nawet nie mrugnął.
- Ty też… trzmielu.* - Kapitan naszej drużyny nie mógł powstrzymać śmiechu. My również zaczęliśmy się śmiać. Duży chłopak wyglądał na wkurzonego. Podszedł krok bliżej w stronę Edwarda, z zamiarem uderzenia go, ale jego trener go zastopował.
- Denzel… - przytrzymał go.
- Zawsze jest jeszcze czas po meczu, Cullen.
- Jasne, jasne, Denzel… - Edward mruknął, nie pokazując w swoim głosie ani grama strachu. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Bip! – Gra się rozpoczęła. To był czas do „gry o piłkę”.
Jasper poszedł na główną pozycję, reprezentując „Buldogi”. W przeciwnej drużynie na tej pozycji znajdował się czarnowłosy chłopak.
Piłka została rzucona. Jasper po nią wyskoczył… TAK, złapał ją!
Nasz gracz ją miał i rzucił ją Mitchellowi. Ten podbiegł do kosza, cholera! Przeciwnik zabrał ją jemu i… nawet niech nie myśli! Edward z powrotem miał piłkę w dłoniach i strzelił z linii za trzy punkty.
- Trzy punkty! Dobra robota, Edward! – Rosalie krzyknęła z największym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam, a Alice i ja przybiłyśmy sobie piątki.
- Edward! Edward! Edward! – Słyszałyśmy głosy.
Nasza drużyna była na prowadzeniu, pomimo, że za naszymi graczami zawsze stał ktoś z naszych przeciwników. Emmett był rozgrywającym (dlatego, że był najwyższym w drużynie). Druga drużyna wyglądała przestraszonych, ponieważ oni byli o wiele niżsi od niego.
Muszę przyznać, że Edward był naprawdę dobrym graczem. Sposób, w jaki skakał po piłkę i nią rzucał do kosza był… świetny. Był jak puma na boisku: szybki i świetny. Myślę, że jego reputacja, jaką posiadał wcale nie była przewyższona, patrząc na to, jak grał. Był w końcu kapitanem. Zdobył wiele rzutów za trzy punkty, wykonując je zza linii, a jego celowość była stu procentowa. Nigdy nie spudłował, jakby dokładnie wiedział, z jaką siłą rzucić piłkę, aby trafiła ona prosto do kosza. Zdobył te punkty, będąc obstawionym dookoła przeciwnikami. Nawet nie był zmęczony! Czuł się wręcz swobodnie. Wszystkie go dopingowałyśmy. Tak. My, czyli: Rosalie, Alice i ja.
Emmett i Jasper też byli bardzo dobrzy; Emmett w obronie, a Jasper w zabieraniu piłki przeciwnikowi. Kiedy po raz kolejny spojrzałam na tablicę wyników, mieli dwadzieścia pięć punktów więcej. Trzmielom nie podobało się to; wyglądali na wkurzonych.
Emmett biegł, dryblując piłką. Krzyczałyśmy za nim, gdy zbliżał się do kosza.
- Bip! – Sędzia zagwizdał na faul, bo chłopak z przeciwnej drużyny się przewrócił.
- Co!? – Emmett patrzył się na sędziego, jakby tamten był obłąkany. – On sam się przewrócił! Nie popchnąłem go! – Krzyczał tak głośno, że mogłyśmy go usłyszeć.
- Tak! Tak! – Cała widownia popierała go, rzucając zarazem wściekłe spojrzenia przeciwnikom. To było oczywiste, że facet sobie uroił kontuzję. Nawet nie był obok Emmetta, kiedy padł sygnał gwizdka. Wtedy nadszedł kapitan.
- Emmett, daj im ten rzut wolny, nie potrzebujemy go. – Edward położył swoje dłonie na ramionach brata.
- Ale…
- Em…
- Ok. Masz rację. – Emmett w końcu oddał piłkę przeciwnikowi, ale posyłał mu zabójcze spojrzenia. Chłopak trafił do kosza za trzy punkty. Rosalie była zła, bo broniła Emmetta.
Edward nie wyglądał na poruszonego, tym, że rzut był trafiony. Musiał być bardzo opanowany. Mimo wszystko, nasz kapitan zakończył grę doskonałym rzutem! Wygraliśmy!
Cheerleaderki skakały, machają pomponami. Tłum szalał, a nasza drużyna niosła Edwarda na swoich ramionach. Machał i uśmiechał się do każdego.
Edward, kocham Cię!
Rządzisz, Edward!
Wtedy podeszły do niego jego fanki. Lauren owinęła swoje ręce wokół jego ramion, kiedy zszedł ze swojej drużyny i zaczęła go całować. Ku mojemu zaskoczeniu, Edward odepchnął ją i poszedł w stronę szatni. Wyraz twarzy Lauren był bezcenny!
Po piętnasto minutowym pokazie cheerleaderek, gracze wraz ze swoimi przyjaciółmi zaczęli wychodzić z Sali gimnastycznej. Większość widowni również zaczęła się zbierać. Alice i Rosalie poszły znaleźć Emmetta i Jaspera. Zapytałam się ich, czy mogę go nich dołączyć, aby pogratulować chłopakom świetnej gry. Powiedziałam im jeszcze, że dojdę do nich później. Zdziwiły się na to. No, ale muszę coś jeszcze załatwić, a ona dowiedzą się o tym później.
- Bello, musisz to zrobić! Musisz! Wystarczy na niego spojrzeć! – Mówiłam do siebie.
Stałam pod drzwiami męskiej szatni.
- Wiem, że tam jest…
Z ciężkim oddechem, chwyciwszy drzwi szatni, otworzyłam je.
Był w szatni sam; wkładał coś do swojej szafki, a potem usiadł na ławce i wiązał swoje buty. Zdążył się już przebrać. Nie słyszał mnie, bo zamknęłam bardzo cicho drzwi za sobą.
- Dobra gra, kapitanie. – Uśmiechnęłam się. Zamarł na ławce, kiedy usłyszał mój głos. Również posłał mi uśmiech, kiedy uświadomił sobie, że to ja.
- Dziękują. – Był cały spocony, a policzki miał nadal czerwone od gry. Jego włosy były brudne i mokre, ale i tak nadal wyglądał bosko. Włożyłam ręce do kieszeni i zaczęłam nerwowo mówić:
- Edward, przepraszam, że nic nie mówiłam wcześniej. Byłam w szoku i zachowywałam się niegrzecznie. Powinnam była coś powiedzieć.
- Nie przejmuj się. To ja byłem idiotą i dupkiem, pamiętasz? – Spojrzał na mnie zawstydzony i posłał mi półuśmiech.
- Te rzeczy, które wygadywałam drugiego dnia… Nie powinnam była mówić do ciebie po nazwisku, bez względu na to, jak głupia jestem… Chyba powinnam cię za to przeprosić. – Powiedziałam łagodnie, pomimo, że wcale nie musiałam tego mówić. On powinien to powiedzieć, ale ja chciałam być miła.
- Nie masz za co, to ty miałaś rację pod każdym względem.
Patrzyliśmy na siebie w niezręcznej ciszy. Moje ręce nadal znajdowały się w kieszeni.
- Byłeś szczery? – Zapytałam, przerywając ciszę.
- Z czym?
- Ze swoim zachowaniem. – Słaby uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Tak. Spróbuję się teraz jak najlepiej zachowywać. – Zachichotał.
- Widzisz? W każdym z nas jest nadzieja. – Zaśmiałam się, a on ze mną.
- Bello?
- Tak?
- Dziękuję za te okrzyki dzisiaj. I za rozmowę. – Jego głos był poważny, ale także przepełniony czymś w rodzaju winy. Nienawidziłam czegoś takiego u ludzi.
- Nie ma za co. Mam na to czas w każdej chwili. – Zażartowałam, aby poprawić mu nastrój. Podziałało. Zaśmiał się melodyjnie.
- Lepiej już pójdę… Edward? – Spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Potrzebujecie tutaj porządnego odświeżacza powietrza. Strasznie tu śmierdzi. – Zmarszczyłam nos. Zaśmiał się głośno.
- Zapamiętam to sobie…
Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku drzwi. On mnie zatrzymał…
- Bella?
- Tak? – Czy nie odwróciłam się zbyt szybko? Edward uśmiechnął się.
- Dziękuję… i … och… ślicznie dzisiaj wyglądasz. – Posłał mi łobuzerski uśmiech.
Zarumieniłam się.
- Dzięki i jeszcze raz mówię, że nie ma za co. – Pobiegłam szybko w stronę drzwi, a kiedy wyszłam zaczęłam szybko dyszeć. Chyba to usłyszał. Mogłabym przysiąc, że słyszałam chichot zza jego drzwi. To była muzyka dla moich uszu., nic nie mogłam zrobić, bo uśmiech wykwitł na mojej twarzy. Mały głosik w mojej głowie nadal mówił mi:
Bądź rozsądna, to jest nadal Edward…
* org. Bumblebee - trzmiel. Przeciwnicy Buldogów nazywali się Trzmiele (: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 16:15, 21 Cze 2009 |
|
Fajny fic, dobrze się czyta
Tłumaczenie też niczego sobie
Tylko wydaje mi się, że to zdanie:
Cytat: |
Nie powinnam była mówić do ciebie po nazwisku |
Czyli po angielsku:
I shouldn’t have called you names
To chyba powinno się przetłumaczyc, że nie powinnam cię tak wyzywac, albo przezywac, że nie powinna tak na niego mówic, wiesz o co mi chodzi?
Ogólnie, to nic więcej nie zauważyłam.
Życzę czasu i weny przy tłumaczeniu ;D |
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Nie 20:57, 21 Cze 2009 |
|
Uważam że jest naprawdę świetnie przetłumaczone ;P Ja tam nie dopatrzyłam się błędów :D. A po za tym rozdział nawet fajny :D
- Potrzebujecie tutaj porządnego odświeżacza powietrza. Strasznie tu śmierdzi.
To było niezłe
Pozdrawiam :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ih8it
Dobry wampir
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 718 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 11:26, 22 Cze 2009 |
|
OMG!
świetnie tłumaczysz :D czytałam to opowiadanie w oryginale ale poddałam się na 2 rozdziale i czekałam aż jakaś dobra dusza się zajmie tłumaczeniem go :D
a teraz do rzeczy :D
kiedy bd następny rozdział? xD mam nadzieje że wkrótce, bo nie wytrzymam napięcia :D xD
życze Cierpliwości, Cierpliwości i [tu taki zaskoczenie xD :D] Cierpliwości :D
mam nadzieje że wystarczy Ci chęci i motywacji do przetłumaczenia wszystkich rozdziałów :D
EDIT: przepraszam że nic o tekście nie napisałam ale o tym już było napisane i przepraszam za taki chaos w mojej wypowiedzi. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ih8it dnia Pon 11:29, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|