|
Autor |
Wiadomość |
Leah
Wilkołak
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 172 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 15:24, 23 Lut 2009 |
|
O kurczę to było mega słodkie.
Sama końcówka mnie rozbroiła. Już chciałabym kolejną część. I tak co chwilę i co chwilę. To jest genialne i niech nigdy się nie kończy dobrze?
A Edward tak bardzo kocha Bellę, a ona go. Mrrr rozpływam się.
Pozdrawiam
Leah :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Pon 15:48, 23 Lut 2009 |
|
Ta Bella jest za dorosła jak na dziesięciolatkę. I Alice wyciągająca ją na zakupy?! Może jeszcze same miały pojechać po Porst Angels, albo odrazu do Seattle?! Ajajajaj...
No, ale to nie zmienia faktu, że ff jest wprost cudowny! Jestem w nim zakochana od pierwszego akapitu!^^ Już nie mogę się doczekać następnej części! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aletheia
Człowiek
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta
|
Wysłany:
Pon 16:00, 23 Lut 2009 |
|
Są zdecydowanie za dorośli, ale przy tym tacy słodcy!
Kocham tego ff, kocham małego Edwarda i Emmetta.
Tłumaczenie cudowne, tekst całkowicie pochłania.
Życzę cierpliwości w tłumaczeniu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Pon 16:12, 23 Lut 2009 |
|
Mystery, JA. I. TAK. CIĘ. ZABIJĘ ! ! !
Na pięć akapitów przed końcem rozdziału wchodzi, w końcu, upragniony Edward...
Błagam, dodaj coś jeszcze dziś!!!
A kit z tym, że "TYLKO" tłumaczysz!
Dla mnie to jest AŻ tłumaczenie! Nie ważne jaki byłby tekst po ang, niem, fr... trzeba przetłumaczyć go tak, aby czytelnik był zadowolony z tego co czyta.
A ty, naprawdę, odwaliłaś kawał dobrej roboty!
Nie czytałam oryginału, ale mogę się założyć, że na 100000...% nie spodobałby mi się bardziej od Twojego, szalenie dobrego tłumaczenia
Vencia, kochana, Vencia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
goonee
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kk
|
Wysłany:
Pon 17:44, 23 Lut 2009 |
|
aaa :D oni są boscy. kocham ich normalnie ! ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AmeliaRussel
Człowiek
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Pon 17:57, 23 Lut 2009 |
|
Jacy oni są rozkoszni. Tacy uroczy, że aż można ich zjeść. :D
A za co mamy Cię zabijać? Przecież ty tłumaczysz, a nie piszesz, więc to nie twoja wina.
A co do tłumaczenia to jest niesamowite, naprawdę odwalasz kawał dobrej roboty, tak jak napisała to Anna Scott.
Veny w tłumaczeniu :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kasztanek
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 18:00, 23 Lut 2009 |
|
Nie będę oryginalna mówiąc, że to jet genialne!!
to mój drugi po Dance ulubiony ff:D
Życzę dużo wolnego czasu na tłumacenie:P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 18:02, 23 Lut 2009 |
|
wzruszyłam się, centralnie jak najbardziej poważnie zakręciła mi się łezka w oku.
Nie będę pisać ochów i achów co odcinek, bo byłaby to lekka przesada, natomiast jeszcze raz ci dziękuję za tłumaczenie tego ff... i cieszę się, że autorka z powrotem przysłała Belle do Forks.
Czekam niecierpliwie na dalsze części i oczywiście ja wcale cie nie pogania, nic a nic, ani kawalątko... :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Pon 18:52, 23 Lut 2009 |
|
Normalnie to jest takie inne że aż się za bardzo wciągam:P, może to i lepiej bo w tym opowiadaniu wszyscy są ludźmi i każdego z nas mogło coś takiego spotkać, dlatego mi się podoba.
Twoje tłumaczenie Mystery jest dla mnie bezbłędne, dlatego jestem pełna podziwu również dla talentu i energii z jaką to dla nas tłumaczysz mam nadzieje że nie przestaniesz i dlatego z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
Pozdrawiam Mercy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pon 19:22, 23 Lut 2009 |
|
Po raz kolejny powtórze, że oni są przesłodcy.
Rzeczywiście, sam sposób wyrażania i radzenia sobie dzieci, nie świadczy chyba w tym ff o ich wieku :P
Ale ty to tylko tłumaczysz, więc zero pretensji :D
Rozdział jak zwykle świetny :D
Weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Olcia
Zły wampir
Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 377 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leszno
|
Wysłany:
Pon 19:30, 23 Lut 2009 |
|
Cóż można dodać, chyba już nic więcej. Jedyna rzecz, to szybciej kolejny rozdział, bo aż mnie zżera ciekawość, co też wymyślą nasze dzieciaki. I co z tego, że są zbyt dojrzali na swoje lat, skoro są fenomenalni. A moment z fotelem mnie rozwalił. Wyobraziłam sobie tą sytuację i czułam się jakbym tam była, tuż obok. Oj no trzymasz nas w niepewności. Jak tak można?
Pozdrawiam i chęci do tłumaczenia życzę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MissIndependent
Gość
|
Wysłany:
Pon 19:43, 23 Lut 2009 |
|
Jakie to ff jest słodkie! :D Edward i Bella są prze słodcy!!
Jaka jestem ciekawa co oni wymyślą! Ale jedno mi nie pasuje, Alice jako dziesięciolatka wyciągająca Belle na zakupy..? XD Trochu dziwne, ale przeboleje
czekam na 7 rozdział. :) |
|
|
|
|
mystery
Wilkołak
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz
|
Wysłany:
Pon 22:00, 23 Lut 2009 |
|
a macie, wy szantażyści ;p
och, och, och, popadłam w samozachwyt ^^
ach, od cudownej ciotki macie coś na dobranoc.
taa... rozdzialik z dedykacją dla Scotty, która pobłogosławiła mnie pochwałą ;D
betowała Olcia
Rozdział 7
Bella – lat jedenaście.
Dzisiaj jest dzień, kiedy będę tańczyć po raz pierwszy. Strasznie się denerwuję. Siedziałam w domu Cullenów, tak, jak zwykle, ale tym razem z Alice. Pomagała mi się przygotować. Pod koniec roku nasza szkoła zawsze organizuje bal, na który przychodzą starsi uczniowie. Emmett i Rosalie byli już raz na takim balu i za wszelką cenę starali się nas przestraszyć. Na mnie to działało. Kiedy Alice kręciła mi włosy, Rosalie opowiadała mi straszne historie z poprzednich lat.
- I wtedy ta dziewczyna… Nazywała się Ella. Po raz pierwszy chodziła w butach na obcasach – mówiła Rosalie. Spojrzała nerwowo na moje nowe, niebieskie buty na obcasach. – Miała jedenaście lat i po raz pierwszy tańczyła. Szła w stronę najprzystojniejszego chłopaka z całej szkoły. I zgadnij, co dalej? – Zatrzymała się, by dodać swojej historii trochę dramaturgii.
- Co? – zapytałam przerażona.
- Potknęła się. Przewróciła się na oczach całej szkoły. Wszyscy się z niej śmiali do końca życia. Po tym wydarzeniu przeniosła się do szkoły prywatnej i ciągle ubiera się na czarno i goli włosy. – Pokiwała głową z powagą. – A wszystko przez jej pierwszy bal.
- O, nie! A ja jestem taką sierotą! Założę się, że skończę tak, jak ona! – zawołałam. Byłam bliska płaczu, z całą pewnością zaszkodziłoby to tuszowi do rzęs, który nałożyła mi Rosalie. – Nigdzie nie idę. Przykro mi, Alice. Musisz iść sama z Rose, bo ja nie idę!
- Bella, ona tylko próbowała cię przestraszyć. To się nigdy nie stało. Powiedz jej, Rose. – Alice spojrzała na Rosalie, która skręcała się ze śmiechu.
- Wymyśliłam to, Bella. Ta dziewczyna się potknęła, wszyscy się z niej śmiali, ale zapomnieli następnego dnia – powiedziała, ciągle rechocząc.
- Nienawidzę cię, Rose – odpowiedziałam. Na co ta wytknęła język.
- Gotowe, Bella. Możesz się zobaczyć – stwierdziła z dumą Alice. Miała na sobie żółtą sukienkę z falbanami i dużym, okrągłym dekoltem, sięgającą do połowy ud. Sukienka Rosalie była jasnofioletowa, marszczona i bardzo krótka, bez ramiączek. Z ostrym makijażem wyglądała na siedemnastolatkę. Spojrzałam w lustro. Moja sukienka była ciemnoniebieska, lekko falowana, z dekoltem, który podkreślał mój prawie nieistniejący biust. Włosy spływały delikatnymi falami na plecy, a makijaż sprawiał, że wyglądałam na starszą..
-Wow, dziewczyny! – Podsumowałam. Rosalie i Alice stanęły koło mnie i wszystkie trzy podziwiałyśmy nasze odbicia w lustrze. I muszę przyznać, wszystkie wyglądałyśmy ślicznie. Dzisiaj dorównywałam wyglądem nawet Rosalie.
- Wow, Bella, nie wyglądasz na jedenaście lat – skomentowała Rosalie.
-Taa, a ty wyglądasz na dwadzieścia pięć – odpowiedziałam żartem. Rosalie wywróciła oczami.
- Bella, chyba musisz wziąć kij baseballowy żeby odpędzać od siebie śliniących się na twój widok chłopaków – powiedziała Alice głosem pełnym satysfakcji.
- I wzajemnie, ślicznotko – odpowiedziałam.
- Chodźmy. Chłopacy są w kuchni – powiedziała Rosalie. Pomogły mi, gdy przewróciłam się, wychodząc na hol. Chodzenie na obcasach wymaga trochę wprawy.
- Hej, chłopcy! – zawołała Rosalie uwodzicielskim głosem. Ona i Emmett ciągle ze sobą flirtowali, ale na tym koniec. Ale Carlisle i Esme na wszelki wypadek nie pozwalali im być samym w pokoju.
- O co chodzi, Rose? – Usłyszałyśmy poirytowany głos Jaspera
- Jesteśmy gotowe! Przygotujcie się na szok! – zawołała. Czekałyśmy na szczycie schodów, żeby zrobić „wielkie wejście”. Rosalie odwróciła się do nas. – Gotowe, dziewczyny?
- Jak nigdy! – zapiszczała Alice. Pokiwałam głową, modląc się w duchu, żeby się nie potknąć.
- Dobrze. Ja zejdę pierwsza, potem Alice, a na końcu Bella – powiedziała Rose.
- Dlaczego ja muszę iść ostatnia? – zaprotestowałam.
- Bo ty się najbardziej zmieniłaś – odpowiedziała. – Gotowi czy nie, schodzimy! – zawołała, schodząc ze schodów. Gdy dotarła na dół, usłyszałyśmy, że ktoś wybucha śmiechem.
- Dobrze wyglądasz, Rose! – krzyknął Emmett.
- No pewnie, jak zawsze – zachichotała Rosalie. – Ruchy, Alice, czekamy! – Alice uściskała mnie szybko i tanecznym krokiem zbiegła ze schodów. Ją też powitano wybuchem śmiechu.
- Wow, Alice, nie wyglądasz na sześć lat – powiedział Emmett. Zaśmiałam się w duchu, gdy wyobraziłam sobie Alice wytykającą do niego język.
- Dobrze, Bella, oświeć nas swoją urodą! – zawołała Rosalie. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam powoli na dół, trzymając się poręczy. Gdy stanęłam u stóp schodów, Emmett i Jasper zaczęli wiwatować. Emmett był ubrany w czarne spodnie i miał rozpiętą białą koszulę, aby jego ogromna klatka była dobrze widoczna. Jasper też był w czarnych spodniach i czerwonej koszuli, z niezgrabnie zawiązanym niebieskim krawatem. Na samym końcu spojrzałam na Edwarda.
Jego wiecznie rozczochrane włosy były trochę lepiej ułożone. Patrzył się na mnie z otwartymi ustami, a jego czy świeciły jak dwa ogniki. Miał na sobie czarne spodnie i brązową koszulę. Wyglądał na wyższego i starszego, niż był w rzeczywistości.
- Wow, nasz mały chłopiec wbił się w sukienkę – skomentował Emmett, a ja spłonęłam rumieńcem. Podeszłam do Edwarda i usiadłam na krześle obok niego. Ciągle patrzył się na mnie zszokowany.
- Co? – zapytałam zirytowana.
- N-nic – powiedział, szybko odwracając wzrok. Esme, Carlisle, Charlie oraz Claudia i John Hale’owie stali pod ścianą z kamerami w dłoniach.
- Och, Bells, wyglądasz ślicznie – powiedział Charlie, przytulając mnie mocno. – Moja mała dziewczynka dorasta.
- Tato – zaprotestowałam.
- Stań koło przyjaciół. Chcę mieć jakieś zdjęcia – powiedział, więc zrobiłam to, o co mnie prosił. Najpierw zdjęcie miały dziewczyny, później chłopacy. Potem Hale’owie, a po nich Cullenowie.
- Zróbmy zdjęcie Belli i Edwardowi – zaproponowała Esme. – Powiesimy je obok tych, kiedy byli jeszcze dziećmi – zaśmiała się, a ja się zarumieniłam. Miała zdjęcie mnie i Edwarda, kiedy mieliśmy po dwa lata. Siedzieliśmy w samych pieluchach w błocie, cali brudni. Przytulaliśmy się i szczerzyliśmy do aparatu. To było strasznie zawstydzające, więc stanęliśmy z Edwardem na środku pokoju. Objęłam go w pasie, a on oplótł mnie swoimi ramionami. Przylgnęłam do niego i uśmiechnęłam się naturalnym, prostym uśmiechem. Klik. Po kilku zdjęciach oderwaliśmy się od siebie.
- Dobrze, teraz wszyscy! – Poleciła Claudia. Ustawiliśmy się w szóstkę w równym szeregu. Emmett i Rosalie przytulili się, robiąc głupie miny. Alice i Jasper stojący obok nich również otoczyli się ramionami, uśmiechając się delikatnie. Ja natomiast zarzuciłam Edwardowi ręce na szyję i mocno przytuliłam, pozując do zdjęcia. Klik. Klik. Klik. Wszyscy zrobili zdjęcia.
- Możemy już iść? Przegapimy bal – narzekała Alice. Wszyscy rodzice się zaśmiali.
- Wsiadajcie do samochodu – polecił Carlisle, chwytając kluczyki. Jechaliśmy minivanem Hale’ów. Wszyscy wybiegliśmy na zewnątrz. Ja usiadłam z tyłu, ściśnięta między Edwardem a Jasperem. Emmett usiadł na miejscu pasażera, a Rosalie i Alice za nami. Zaczynałam się denerwować, że się przewrócę, albo coś w tym stylu. Edward widząc, co się ze mną dzieje, ścisnął moją rękę, dodając mi otuchy.
- Będzie dobrze, Bella – powiedział kojąco. Uśmiechnęłam się do niego słabo. Alice i Rosalie kazały włączyć radio, więc wszyscy zaczęliśmy śpiewać. Kiedy dojechaliśmy pod szkołę, zobaczyliśmy większość znajomych czekających na zewnątrz. Wiele dziewczyn było w świecących sukienkach, a chłopcy wyglądali dużo porządniej niż zazwyczaj. Angela miała na sobie prostą, czarną sukienkę, a Jessica różową. Obie podeszły się przywitać.
- Wyglądasz świetnie, Bella! – krzyknęła Jessica.
-Ty też – powiedziałam. Podeszła do Edwarda.
- Wyglądasz niesamowicie, Edward – zachichotała.
- Dzięki. Wyglądasz… ładnie – odpowiedział. Zmierzyłam Jessikę wzrokiem. Flirtowała z Edwardem? Rosalie pobiegła się przywitać z kilkoma dziewczynami, a Emmett śmiał się z kilkoma chłopakami z drużyny futbolowej. Alice i Jasper coś do siebie szeptali, a Edward stał kawałek dalej, patrząc ze zdziwieniem na Jessikę. Podeszłam do niego.
- Gotowy? – zapytałam ciepło, splatając swoje palce z jego i obdarzając Jessikę złośliwym spojrzeniem. Wyglądała, jakby właśnie dostała w twarz. Uśmiechnęłam się do niej przepraszająco. Wiedziałam, że za wcześnie reagowałam, ale Jessika była moją przyjaciółką, a Edward był moim najlepszym przyjacielem. To by było dziwne, gdyby zaczęli ze sobą chodzić.
- Jak najbardziej – odpowiedział szybko, ciągnąc mnie w stronę stolika, gdzie sprzedawali bilety. – Dzięki za to – szepnął mi do ucha.
- Nie ma problemu – odpowiedziałam z uśmiechem. Alice i Jasper zmaterializowali się nagle za nami.
- Edwardzie, słyszałam właśnie Jessikę i Lauren dyskutujące o tym, jaki to jesteś przystojny – powiedziała Alice oficjalnym tonem. – Obie chcą z tobą zatańczyć wolną piosenkę – zachichotała razem z Jasperem. – A jeśli nie uda im się z tobą, przyjdą po Jaspera. – Jasper skończył się śmiać tak szybko, jak zaczął. Gwałtownie pobladł. Nie potrafił nikomu powiedzieć „nie”, bo dręczyło go poczucie winy. Prawdopodobnie będzie ich unikał tak samo, jak Edward.
- Po prostu będę ich unikał – powiedział Edward, jakby czytając mi w myślach.
- Pomogę ci, jeśli będę mogła – obiecałam. Uśmiechnął się. Poszliśmy w stronę sali gimnastycznej, w której już grała muzyka. Na środku sali tańczyli pierwsi ryzykanci. Razem z Rosalie, Emmettem, Jasperem, Alice i Edwardem usiedliśmy na stoliku i czekaliśmy, aż sala się zapełni, co trwało ponad pół godziny. Emmett i Rosalie poszli tańczyć. Kiedy zabrzmiała pierwsza wolna piosenka, zobaczyłam Lauren idącą w naszą stronę.
- Uwaga, Lauren – szepnęłam do Edwarda, który momentalnie zesztywniał. Lauren miała na sobie za krótką, za obcisłą, czerwoną sukienkę i za wysokie obcasy. Podeszła do Edwarda, starając się zwrócić jego uwagę uwodzicielskim uśmiechem, ale miała coś zielonego między zębami, więc nie wyglądało to zachęcająco. Zakryłam usta dłonią, aby stłumić śmiech.
- Cześć Edward – wyszeptała niskim głosem.
- Cześć – wymamrotał
- Chciałbyś ze mną zatańczyć? – zapytała tym samym tonem. Zorientowałam się, że chciała brzmieć seksownie, ale bardziej przypominało to katar.
- Yyy… Właśnie chciałem zatańczyć z Bellą – powiedział szybko. Kopnął mnie lekko pod stołem, więc zdjęłam dłoń z twarzy, ciągle walcząc ze śmiechem. – Co nie, Bells?
- No właśnie. Przepraszam, Lauren. – Wstałam i pociągnęłam Edwarda na środek, machając do Lauren i chichocząc całą drogę. Podeszliśmy blisko Rosalie i Emmetta. Edward położył ręce na moich biodrach, a ja na jego ramionach. Kołysaliśmy się na boki. To był typowy taniec dzieci w naszym wieku. Ale podobała mi się bliskość Edwarda, była taka uspokajająca. Tańczyliśmy bardzo blisko siebie, bo nie mieliśmy jeszcze oporów i nie czuliśmy skrępowania.
- Dzięki, Bella – powiedział po chwili. Rosalie uśmiechała się do mnie. Uniosła brwi, a ja potrząsnęłam głową. Rosalie ciągle powtarzała mi „zrób następny krok” do Edwarda, ale byliśmy tylko przyjaciółmi.
- Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Piosenka się skończyła, więc odprowadził mnie do naszego opustoszałego stolika. Kiedy siedzieliśmy, pogrążeni w rozmowie, podszedł do nas wysoki, długowłosy chłopiec.
- Cześć – powiedział nerwowo.
- Cześć, czy my się znamy? – odpowiedziałam łagodnym głosem.
- Um… nie. Jestem nowy. Chodziłem do szkoły w La Push – odpowiedział. – Ty jesteś Bella Swan, prawda?
- Skąd wiedziałeś?
- Nasi ojcowie się przyjaźnią. Jestem Jacob Black – powiedział, wyciągając do mnie rękę.
- O! Pamiętam cię! – Nareszcie sobie przypomniałam. – Chodziłeś z nami na ryby. Co u ciebie?
- W porządku – odpowiedział, ciepło się uśmiechając. – A u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy.
- Wiem, nie przepadam za chodzeniem na ryby, więc przestałam. U mnie też w porządku. To jest Edward- mój najlepszy przyjaciel – powiedziałam, przedstawiając go. – Edward, to jest Jacob- stary przyjaciel rodziny Swanów. – Uścisnęli sobie ręce, a Jacob znowu spojrzał na mnie. Zastanawiałam się, dlaczego tu jest.
- Mój tata zdecydował, że powinienem zmienić szkołę. Nie wiem dlaczego. Szukałem kogoś znajomego – odpowiedział, na moje nie zadane pytanie.
- No to znalazłeś. – Uśmiechnęłam się do niego. Zabrzmiała kolejna wolna piosenka. Jessiki i Lauren nigdzie nie było widać.
- Czy… chciałabyś zatańczyć, Bella? – zapytał, a ja zachichotałam.
- Dobrze – odpowiedziałam, rumieniąc się.
- Czekaj, myślałem, że pomożesz mi unikać Jessiki i Lauren – szepnął do mnie Edward, marszcząc brwi.
- Nigdzie ich nie ma. Obiecuję, że ostatni taniec zarezerwuję dla ciebie. Ale… on jest nawet fajny – powiedziałam, znowu chichocząc.
- Dobrze – posłał Jacobowi mordercze spojrzenie.
- Ostatni taniec – przypomniałam mu. Pokiwał głową, nie przestając mierzyć wzrokiem Jacoba, który prowadził mnie na parkiet. Położył ręce na moich biodrach, a ja położyłam swoje na jego ramionach. Dokładnie tak, jak kiedy tańczyłam z Edwardem. Ale było inaczej. Tańczyliśmy dalej od siebie i czuliśmy się trochę skrępowani, bo nie znaliśmy się zbyt dobrze. Jacob uśmiechnął się do mnie.
- Bardzo ładnie wyglądasz, Bella – powiedział, rumieniąc się.
- Dzięki, Ty też – odpowiedziałam, a on znów się do mnie uśmiechnął.
- Jak to się stało, że Edward jest twoim najlepszym przyjacielem? – zapytał, niby przez przypadek.
- Szczerze? Nie wiem. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, od kiedy byliśmy dziećmi. Kocham go – odpowiedziałam.
- Och, ja… - zawahał się przez chwilę, a potem schylił się, by sięgnąć mojego ucha. – Chyba nie za bardzo mnie lubi. – Był zdecydowanie za blisko. Zrobiłam krok do tyłu, ale tak, żeby go nie urazić.
- Nieprawda. Po prostu martwi się o mnie. Jest bardzo opiekuńczy. Jest jak brat – powiedziałam. Spojrzałam na Edwarda, położył łokcie na kolanach i ukrył twarz w rękach. Chciałam do niego podbiec i jakoś pocieszyć. Gdy piosenka się skończyła, zdjęłam ręce z ramion Jacoba. – Zaraz wracam. – Pokiwał głową, a ja podeszłam do Edwarda. Spojrzał na mnie i obdarzył mnie smutnym uśmiechem.
- Hej – powiedział.
- Hej. Co jest? – zapytałam.
- Nic.
- Edward, trochę cię znam. Co się stało? – Powtórzyłam. Spojrzał mi prosto w oczy.
- Wiesz, że pięknie wyglądasz? – powiedział powoli. Spłonęłam rumieńcem i uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki, Edward – powiedziałam cicho. Ciągle wyglądał na przygnębionego, więc wzięłam go za rękę, uśmiechając się jeszcze raz. Odwzajemnił uśmiech.
- Bella, obiecasz mi coś? – zapytał.
- Co?
- Czy jeśli powiedziałbym ci, że nie lubię faceta, którego ty lubisz… weźmiesz to pod uwagę? – zapytał.
- No pewnie – odpowiedziałam. – Twoje zdanie bardzo dużo dla mnie znaczy. Powinieneś to wiedzieć. – Uśmiechnął się do mnie.
- To dobrze.
- Dobra, dzieciaki, ostatni taniec dziś wieczorem. Zgarnijcie kogoś i wyłaźcie na parkiet. Nie ma podpierania ścian.
- Ma pan ochotę zatańczyć, młody dżentelmenie? – zapytałam Edwarda żartobliwie.
- Oczywiście, moja pani. – odpowiedział. Wziął mnie pod ramię i poprowadził na parkiet. Usłyszeliśmy piosenkę Sary McLachlan – Arms of the angel*. Zarzuciłam Edwardowi ręce na szyję, a on objął mnie w talii. Tańczyliśmy tak blisko siebie, że prawie się dotykaliśmy. Emmett i Rosalie byli koło nas. Rosalie oparła głowę o ramię Emmetta. Jasper i Alice również tańczyli, ale nie tak blisko siebie jak ja z Edwardem. W połowie piosenki zaczęłam śpiewać. Moja głowa spoczęła na ramieniu Edwarda, więc śpiewałam mu do ucha.
- “And this sweet madness. Oh this glorious sadness, that brings me to my knees. In the arms of the angels. Fly away, from here” – śpiewałam cicho. Zamknęłam oczy, śpiewając resztę piosenki prosto do ucha Edwarda. Gdy piosenka się skończyła, wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować, wychodząc z sali gimnastycznej, ale ja ciągle kurczowo trzymałam się Edwarda.
- Masz śliczny głos, Bella – powiedział Edward miękko. Uśmiechnęłam się do niego.
- Gotowi do wyjścia? – zapytała Rosalie, opierając się o Emmetta. Alice i Jasper stali koło nich.
- Taak – westchnęłam, nie mogąc złapać oddechu. Rosalie wywróciła oczami.
- Więc chodźcie. Charlie, Carlisle i mój tata już czekają – powiedziała. Edward zdjął ręce z moich bioder, a ja z jego szyi. Byłam trochę rozczarowana, że to już koniec. Tańce były fajne nawet dla takich niezdarnych osób jak ja.
- Chodź, Bella – powiedział ciepło Edward.
- Idę – jęknęłam. Zachichotał i wziął mnie za rękę, ciągnąc za sobą. Zanim wyszliśmy, pocałował mnie w policzek.
- Dzięki za ostatni taniec, Bella – powiedział, ściskając moją rękę. – I naprawdę wyglądasz pięknie.
- Pa, Edward. – Gdy odjechał, dotknęłam ręką miejsca, w które mnie pocałował.
* To jest piosenka z filmu "Miasto aniołów" (ang. "City of Angels").
Fragment tego filmu z tą piosenką
Piosenka z tekstem |
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez mystery dnia Czw 12:03, 19 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Pon 22:12, 23 Lut 2009 |
|
Chłopacy <- ahh typowe, ale specjalnie?? Nie no to jest takie słodkie, że można sie rozpuścić. no i naszczęście te dzieciaki takie dorosłe. Wspominając... jak miałam 11 lat (kiedy to było, jakieś wieki temu:D) to nie było mowy o tańczeniu do wolnych piosenek. Trochę to tutaj nienaturalne, ale tak się lepiej czyta. :D
Wolnego czasu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pon 22:12, 23 Lut 2009 |
|
O jaaa...
Jakie to było słodkie...
Czuję się kompletnie rozbita na kawałki.
Bella jest taka prostolinijna i urocza, Edward taki opiekuńczy i kochany...
Lauren i Jessica, od małego mini zdziry :P
Prześwietny ff, prześwietne tłumaczenie :D
Rozpieszczasz nas tymi rozdziałami ;d
Weny! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Juliet
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 49 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam gdzie Ben, tam Juliet.
|
Wysłany:
Pon 22:13, 23 Lut 2009 |
|
mystery napisał: |
- I wtedy ta dziewczyna… Nazywała się Ella. Po raz pierwszy chodziła w butach na obcasach – mówiła Rosalie. Spojrzała nerwowo na moje nowe, niebieskie buty na obcasach. – Miała jedenaście lat i po raz pierwszy tańczyła. Szła w stronę najprzystojniejszego chłopaka z całej szkoły. I zgadnij, co dalej? – Zatrzymała się, by dodać swojej historii trochę dramaturgii.
- Co? – zapytałam przerażona.
- Potknęła się. Przewróciła się na oczach całej szkoły. Wszyscy się z niej śmiali do końca życia. Po tym wydarzeniu przeniosła się do szkoły prywatnej i ciągle ubiera się na czarno i goli włosy. – Pokiwała głową z powagą. – A wszystko przez jej pierwszy bal.
- O, nie! A ja jestem taką sierotą! Założę się, że skończę tak, jak ona! – zawołałam. Byłam bliska płaczu, z całą pewnością zaszkodziłoby to tuszowi do rzęs, który nałożyła mi Rosalie. – Nigdzie nie idę. Przykro mi, Alice. Musisz iść sama z Rose, bo ja nie idę!
|
Kocham to poprostu.
Dzięki, dzięki, dzięki.
Za umilenie całej nocy tym rozdziałem.
Za ekspresowe tłumacznenie.
Za to że jesteś.
I ogólnie za to ze chce Ci się poświęcać Swój czas na to aby tłumaczyć, dla szaraczków takich jak ja, które nie za dobrze czują sie w angielskim. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aletheia
Człowiek
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta
|
Wysłany:
Pon 22:15, 23 Lut 2009 |
|
Ponownie zaj*****e słodko!
Te dzieciaki są tak niesamowicie słodkie, ale teraz jeszcze bardziej dojrzałe.
Tłumaczenie świetne. Wciąż chcę więcej.
życzę weny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 22:18, 23 Lut 2009 |
|
Sary McLachlan – Arms of the angel
Kocham tą piosenkę!
A teraz o rozdziale, jak zwykle słodko, tylko czemu do cholery pojawił się ten głupi szczeniak?? tak lubię ff kiedy go nie ma albo gdy jest geyem... może tu też zmieni orientację....
dzieciaki zaczynają dorastać, zmieniają się poglądy na świat...
zaczyna się czas dorastania.
jak zwykle cudnie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Pon 22:28, 23 Lut 2009 |
|
kasiek303 napisał: |
Chłopacy <- ahh typowe, ale specjalnie?? Nie no to jest takie słodkie, że można sie rozpuścić. no i naszczęście te dzieciaki takie dorosłe. Wspominając... jak miałam 11 lat (kiedy to było, jakieś wieki temu:D) to nie było mowy o tańczeniu do wolnych piosenek. Trochę to tutaj nienaturalne, ale tak się lepiej czyta. :D
Wolnego czasu |
Też tak na początku myślałam, ale uświadomiłam sobie, jak to było ze mną, gdy miałam 11 lat. To 5 klasa podstawówki, tak? No to się szalało na szkolnych dyskotekach! ^^
Kocham, kocham, kocham ten ff! [nudne te moje komentarze się powoli robią xD]
Na początku martwiłam się, że to opowiadanie straci swój urok, gdy bohaterowie dorosną, ale widzę, że niepotrzebnie :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Pon 22:30, 23 Lut 2009 |
|
Nie są już małymi dziećmi, ale nadal przesłodcy.
Jakoś nie mogę wyobrazić sobie jedenstolatków tańczących w ten sposób.
Trochę mnie rozczarowało, że Bella myśli o Edwardzie tyko jako o przyjacielu i nawet nie jest zazdrosna. Może jeszcze są za młodzi...?
Zobaczymy co będzie dalej. Ubustwiam cię za twoje tempo...
Oby za bardzo nie zwalniało!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|