|
Autor |
Wiadomość |
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 19:31, 20 Mar 2010 |
|
Świetny rozdział. Ta fala uczuć, niepewność Belli i spokój Jacoba.
Idealnie opisane rozterki. Poczułam się uczestniczką całej sceny nad rzeką, a potem w gabinecie. Zupełnie jakby to były moje uczucia.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i na wyznanie uczuć między bohaterami. Nadal jestem ciekawa jak rozwiążesz sytuację w tym trójkącie JBJ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 20:23, 20 Mar 2010 |
|
I znowu mi sie straszliwie podobalo
Jesli to mozliwe to kocham twojego Jacoba jeszcze bardziej...Bo jest taki uroczy...
Wlasciwie to obydwoje sie zmienili, ale jednak nadal maja te swoje niepowtarzalne charakterki
Podoba mi sie to, jak opisujesz akcje: Znajduja sie w parku i rozmawiaja a nagle sa w gabinecie Kate, ty potrafisz napisac to tak ze wiadomo o co chodzi a nie przedluzasz niepotrzebnie scen.
I wreszcie to na co czekalam Bella sie przelamala;) Zlapala jego dlon i nie dostala ataku histerii, zadnego placzu wrecz przeciwnie zalaly ja same pozytywne emocje. To cos czego dawno lub wcale nie czula. Taka nadzieja narodzila sie w jej sercu.
I to jedno zdanie bylo takie wzruszjace...
Poza tym musze ci pogratulowac wspanialego opisu emocji Kiedy czytalam jak Bella chce zeby Jake na nia spojrzal, jak chciala mu sie spodobac i byla taka szczesliwa ze poprostu sa razem to az mi sie tak lekko na serduchu zrobilo i sama mialam banana na twarzy
Cytat: |
- Zmieniaj moje życie – wyszeptałam, sama nie wiedząc kiedy, ale to były jedyne słowa, które przychodziły mi do głowy.
Poczułam cudowne wibracje rozchodzące się między naszą skórą i płynące prosto do mojego serca.
I kiedy napotkałam brązowe oczy, wypuściłam z kącika oka jedną, drobną łezkę. Kryształek szczęścia.
Najważniejsze jest to, że on mnie lubi.
I mogę spokojnie powiedzieć, że liczę na dużo więcej. |
Zaserwowalas nam wspanialy rozdzial i juz teraz sie zastanawiam co tam dalej naskrobiesz |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vena
Wilkołak
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań
|
Wysłany:
Sob 21:36, 20 Mar 2010 |
|
Och, moja droga ^^ Trudno jest mi określić, co jest najpiękniejsze w Wypalonych, ale jestem pewna, że jedną z piękniejszych rzeczy jest to, że ciągle mnie zadziwiasz. W tym opowiadaniu nie ma monotonii, jest ciągły postęp i zmiana, akcja toczy się szybko, a zarazem powoli. Wprowadzasz czytelnika w swój świat, mieszasz jego myśli z myślami bohaterów, a potem pozostawiasz w stanie niezaspokojenia. Obiecuję, że jak już skończysz Wypalonych to szybko przekonam Cię do napisania czegoś innego, ponieważ uwielbiam czytać Twoje dzieła.
Jeśli chodzi o ostatnie rozdziały, których ja, niedobra i leniwa, nie komentowałam to, jak już mówiłam, były one niczym wisienki na torcie. Mimo, że temat nie należy do łatwych, czytanie Wypalonych stało się sposobem na rozchmurzenie i uśmiech. Dajesz mi nadzieję. Nie wiem, czy wiesz, ale swoim opowiadaniem pokazujesz innym, że ZAWSZE istnieje szansa. Możesz się odbić. Tu i teraz, zaraz, za chwilę. Z kimś. Możesz się odbić i wzlecieć. Jednocześnie zapraszasz czytelnika, aby także wziął udział w tym locie. Bardzo zaskoczyła mnie zmiana, jaka zaszła w uczuciach Belli. Podoba mi się to, że dziewczyna pragnie być atrakcyjna i kochana. W końcu potrzebuje czułości i ciepła i nie waha się po nie sięgnąć. UDAŁO JEJ SIĘ! Miałam ochotę krzyczeć z radości, kiedy okazało się, że w końcu to zrobiła. Po takiej dawce emocji nie pozostaje mi nic innego, tylko czekać na rozdział z perspektywy Jake'a.
Wielbię Cię za tą nową Bellę! Padam na kolana i dziękuję ;]
Vena. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Doris89
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grudziądz
|
Wysłany:
Nie 20:22, 21 Mar 2010 |
|
Składam pokłony.... Jesteś tak nieziemsko utalentowaną osobą, że nie wiem co napisać "Wypaleni", są na czele moich ulubionych ff'ów.
Za każdym razem po przeczytaniu rozdziału zastanawiam się jak to jest możliwe, że nawet przez sekundę nie pomyślę co się dzieje z Edwardem czy Alice?? Teraz wiem. A mianowicie dlatego, że wcale nie są oni potrzebni. Tak zbudowałaś cały wątek i napięcie, że nie jest nam potrzebna następna opowieść jak to Bella bez pamięci zakochuje się w Edwardzie. Za to Cię wielbię:D:D
Co do rozdziału to teraz jestem już pewna, że twoja wizja Jacob jest najlepszą z wszystkich opowiadań jakie czytałam:)
Cieszę się, że Bella wreszcie uświadomiła sobie co czuje do Jacoba i to, że się przemogła. Dotknęła jego ręki:D
A Jacob stał się taki delikatny, ostrożny i odpowiedzialny:):)
Czekam na ciąg dalszy. WENY!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Annie_lullabell
Zły wampir
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Śro 17:24, 24 Mar 2010 |
|
Ach, moja droga, jakie to jest wspaniałe! Za każdym razem coraz lepsze. Brak mi normalnie słów. Nigdy sie nie czepiam i czepiać nie będę, bo nie ma nawet czego.
Jestem straszliwie ciekawa, co będzie dalej. Długo jeszcze będziesz trzymac nas wszystkich w niepewności? mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejne części.
Z drugiej strony trochę smutno, że to już właściwie końcówka...
Ale wszystko co dobre, szybko się kończy.
Pozdrawiam cieplutko, Annie ;**
A teraz zrobię reklamę. Kochana, wiem, że czytałaś moje opowiadanie, dlatego serdecznie zapraszam Cię do przeczytania nowego rozdziału. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Śro 20:07, 24 Mar 2010 |
|
Czytanie kolejnego rozdziału to świetny akcent na zakończenie tego dnia. Mimo że przeczytałam to parę minut temu, to nadal nie wiem, co napisać. Genialnie opisujesz ich emocje, rozterki. W jakimś poprzednim rozdziale byłam w pewnym rodzaju dumna z Belli, teraz też tak jest. Dobrze, że jej upór doprowadził ją do tego miejsca. Jak jestem na tym forum od sierpnia, to chyba pierwszy raz kompletnie nie mam co pisać. Zaczarowałaś mnie tym rozdziałem. Może mam i błędne rozumowanie, ale moim zdaniem Jasper nie ma już szans u Belli. Widać, że ona zaufała Jacobowi i to z nim pragnie być, prawda? Może się mylę, ale takie wrażenie odniosłam.
Powrócę jeszcze do Twojej wcześniejszej wypowiedzi. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nas jeszcze nie opuszczasz. Naprawdę cenię sobie polskie opowiadania, a to jest jednym z najlepszych. Uwielbiam czytać ten fan fiction, a kiedy trafi on do biblioteki, będzie tak dziwnie pusto. Wiedziałam, wiedziałam, że seksem pod postacią głosu będzie King of Leon. Powiedz mi, dziewczyno, jak ja mam wyjść z tego tematu, jak ty nas tak dopieszczasz?
Życzę ci dużo weny i pozdrawiam,
paramoc |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Zmierzchowa fanka
Wilkołak
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga
|
Wysłany:
Nie 21:35, 04 Kwi 2010 |
|
Po pierwsze: WESOŁYCH ŚWIĄT (późno, ale zawsze).
Cudowne Kobitki, cały czas nawalam i Was zaniedbuję. Fresh jak zawsze sprawdziła szybko i wysłała mi to... uff... dawno, a ja oczywiście nie wystawiam. Może dlatego, że zupełnie nie byłam pewna rozdziału. W ogóle tracę wiarę w Wypalonych i w siebie jednocześnie, ale obiecałam, że skończę i skończę. Mam nadzieję, że będę pisać bardziej efektywnie, ponieważ zupełnie nie podoba mi się to, co Wam zaprezentuję, a najgorsze jest to, że uzmysłowiłam to sobie dopiero jak Fresh skończyła swoją robotę.
No ale nie będę marudzić, to było pewnego rodzaju ostrzeżenie przed zupełną tragedią.
Rozdział dwudziesty pierwszy:
[link widoczny dla zalogowanych]
"Jeśli chcesz doświadczać szczęścia, nie koncentruj swych myśli się na tym, czego nie masz, ale ciesz się tym, co posiadasz i bądź za to wdzięczny, a twoja radość się zwielokrotni."
To była tak cholernie długa i ciężka chwila oczekiwania. Chociaż nie, chwila to mało powiedziane. To była pieprzona wieczność. Czekałem całą wieczność na to, aż Bella wyciągnie dłoń i dotknie mojej, w tamtym momencie tak panicznie suchej. Potrzebowałem tego dotyku i nadal potrzebuję. Musiałem zaznać tego, co było mi pisane. Ona też o tym wiedziała, ale się wahała. Bez przerwy targały nią wątpliwości. Trzy słowa, które mogłem wymawiać, „wszystko będzie dobrze” - to za mało.
I zupełnie nie rozumiałem tej konieczności zbliżenia jej skóry do mojej. Podejrzewam, że wszystkie jej wątpliwości zostały rozwiane, kiedy spojrzała w moje oczy, które były przepełnione potrzebą. I w tamtym momencie jej wzrok zaczął przypominać mój, a ja stałem się tym jedynym najszczęśliwszym skurwysynem. I mogłem się popłakać. Ona to zrobiła, a słowa „zmieniaj moje życie” były wszystkim, co mógłbym i chciałbym usłyszeć, bo teraz wiem, że mogę żyć. I żadna świadomość moich uczynków, które w większości nie są dobre, nie jest na tyle silna, żeby przedrzeć się do głowy i przypomnieć mi, jak mało znaczę. Bo właśnie w tamtej chwili zapisałem się do księgi życia, która, o dziwo, stanęła mi przed oczami w pełnej krasie i wcisnęła pióro do ręki.
Przebarwienia na płótnie mojego dotychczas nikłego istnienia zostały skutecznie zatarte przez pewne drobne ręce.
Żeby coś zakończyć, potrzebna jest siła i odwaga. Okazuje się, że żeby coś rozpocząć, potrzebne są niemal te same rzeczy. Samodyscyplina i zawzięcie. Nieurwany plik żywych zdjęć i ja od teraz będziemy jednością.
Zacząłem dostrzegać to niesamowite piękno, jakim jest obdarzony świat. Zachwycony ciepłem i jednoczesnym zimnem mogę wesprzeć każdą zbłąkaną duszę. Otulony nadzieją i bohaterstwem pewnej małej brunetki, jestem zwyczajnie szczęśliwy. Moja wiara obtacza się w naiwność. I wiecie co? Uwielbiam ten stan.
Zacząłem się otwierać na każdego i wszystko miało teraz jasne barwy. Błądząc, doszedłem do wniosku, że ludzie są dupkami, ale właśnie zacząłem wielbić tych dupków.
Zimna rączka Belli była tym, czego potrzebowałem. Widziałem, jak płakała i kiedy zapytałem, dlaczego, odpowiedziała tylko, że jest ogromnie szczęśliwa. I ja też byłem.
Nigdy nie pomyślałbym, że to właśnie ja będę powodem jej błogostanu i czułem się z tym tak kurewsko fantastycznie. Wreszcie dowiaduję się, kim jestem.
Wszystko, co wiedziałem, zaczęło nabierać zupełnie innych barw i ociekać cudowną melodią. Mógłbym nucić teraz tylko głupie ballady, na które wcześniej nie zwracałem uwagi.
Możemy pójść i nie wrócić. Możemy śmiać się z rzeczy, które nie są zabawne. Możemy robić rzeczy, o których nawet nie śniliśmy, nie śniliśmy wczoraj, ale dzisiaj to dzisiaj.
Rozejrzałem się dookoła i mój wzrok padł na kalendarz – dwudziesty grudnia. Już powiedziałem rodzicom, że nie przyjadę na święta, nie lubię tej szopki. Teraz potrzeba zostania tutaj stała się jeszcze silniejsza i bardziej zrozumiała.
Zobaczyłem papierową kuleczkę na mojej ławce, spojrzałem w bok i zobaczyłem wyczekujący wzrok Lei. Rozwinąłem liścik:
Dlaczego Cię wczoraj nie było? Nigdy nie opuszczasz żadnych imprez. Jake, martwię się o Ciebie, zachowujesz się nienormalnie. Sam powiedział mi, że ta dziwaczka była w Twoim pokoju. Po co? Przecież sam mówiłeś, że to wariatka. Nie rozumiem Cię, dlaczego wczoraj zwiałeś z lekcji? Podobno Swan też nie było. Powiedz mi wszystko.
Naprawdę się wk***iłem. Co jej to tego, gdzie chodzę i z kim? A prawda jest taka, że o tysiąc razy wolałem towarzystwo Belli niż ich. Z nią było tak... czysto. Zupełnie, jakbym odrywał się od tego brudnego świata i wkraczał w coś nieskażonego. I ani Leah, ani Sam, nie mieli prawa mnie z tego wyciągać, już nigdy.
Rozłożony liścik wsunąłem między kartki zeszytu i nie zwracałem uwagi na irytujące spojrzenie brunetki, zupełnie mnie nie obchodziły jej myśli. Właśnie byłem naprawdę sobą.
Przeniosłem się myślami z powrotem do jasnego gabinetu Kate, którego do tej pory nienawidziłem. Jednak Bella sprawiała, że to było lepsze.
Ni stąd ni zowąd do mojej głowy zaczęły napływać obrazy. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem ją tam, gdzie nie powinno jej być. Przypomniałem sobie dokładnie jej twarz i mój zachwyt jej osobą, a później tę nienawiść. Pamiętam dotyk, który wywołał jej histerię i słuszny cios Jaspera. Wyraźna ukazała mi się też sytuacja z Demetrim i Feliksem. Do tej pory, gdy widzę ich na korytarzu, mam ochotę obić im mordy. Pierwsze wizyta u Kate, pierwsza rozmowa, pierwszy nieprzymuszony dotyk.
Pamiętam, jak dostrzegłem w jej oczach coś takiego, czego nie widziałem u nikogo innego.
Nawet nie wiedziałem, kiedy zadzwonił dzwonek. Zorientowałem się, że lekcja się skończyła, gdy inni zaczęli wstawać i pakować swoje rzeczy. Wziąłem z nich przykład. Wyszedłem spokojnym krokiem, wymijając kurdupli, którzy, zajęci rozmową, szli ślimaczym tempem. Jednak po chwili mój spokój został zburzony przez smukłą dłoń na moim ramieniu.
- Odbija ci – zaskrzeczała Leah.
Wyrwałem jej swój bark i przyspieszyłem, wściekły na nią za to, że wtyka nos w nieswoje sprawy.
Po chwili ponownie zobaczyłem ją obok siebie i to, jak zastępuje mi drogę.
Warknąłem sfrustrowany jej wszędobylskim tyłkiem. Podszedłem do ściany, żeby nie tarasować przejścia.
- Ona cię zmienia, dlaczego się z nią widujesz? - zapytała, wyraźnie zdenerwowana.
- Nie twoja sprawa – odpowiedziałem, wzruszając ramionami.
Prychnęła.
- Martwię się o ciebie. Ona jest wariatką – fuknęła.
Zagryzłem zęby, żeby jej nie uderzyć. Byłem tak wkurwiony, że cały się trzęsłem. To wszystko jest niesprawiedliwe, niewiedza moich domniemanych przyjaciół jest bliska zeru.
Nienawidzę Lei, nienawidzę. Jak ona może tak mówić?
Ty debilko, nawet nie masz pojęcia, jaka ona jest niesamowita! - chciałem wrzeszczeć – z was dwu, to ty jesteś wariatką.
- Ona ma wiecznie problemy. Jest nienormalna! - kontynuowała.
Zacząłem dyszeć, usilnie próbując się uspokoić. Byłem cholernie blisko krawędzi.
A prawda jest taka, że wystarczyło tylko spojrzeć w oczy tego Aniołka i wiadomo już wszystko. To, co straciłem, zanim ją poznałem, było aż zabawnie warte swojej ceny. Nie zamieniłbym się miejscem z nikim, bo jeżeli mam być szczery nikt nie doświadczył takiego szczęścia w nieszczęściu, a przynajmniej ja nikogo takiego nie znałem.
- I ciebie też zmieni, nim się obejrzysz, a będziesz tak samo pieprznię...
Nie dokończyła, ponieważ zacisnęłam z całej siły dłonie na jej chudych ramionach i przywarłem ją do ściany. Straciłem nad sobą kontrolę. Dla mnie była teraz szmacianą lalką. Spojrzałem w jej rozszerzone z przerażenia oczy.
- Jeżeli jeszcze raz powiesz cokolwiek... - wysyczałem najbardziej jadowitym tonem – COKOLWIEK – powtórzyłem dobitnie – złego na Bellę Swan, to przysięgam ci, że odczujesz mój gniew na dwadzieścia różnych sposobów.
Wbiłem palce w skórę, wywołując tym samym na jej twarzy grymas bólu.
- Jake – zaczęła błagalnie.
Przyłożyłem jej palec do ust, przyciskając go z całej siły.
- Rozumiesz, co ci powiedziałem? - warknąłem, dotykając jej nos swoim.
Kiwnęła głową, jednocześnie zszokowana, zła i przestraszona.
Westchnąłem, przymykając oczy i wyszeptałem jeszcze tylko:
- Nie masz prawa jej oceniać, jest milion razy lepszym człowiekiem od ciebie i mnie.
Odsunąłem się od niej, puszczając jej ciało, po czym odwróciłem się i ruszyłem między ludzi, którzy nas obserwowali, żegnany ciekawskimi spojrzeniami. Już słyszę te plotki: „ Jacob Black to damski bokser” albo „Lea jest w ciąży, Jacob zły”. Jednak tym razem postawiłem na obojętność, nic nie mogłem poradzić na to, że ludzie to świnie i żywią się tylko bzdurami.
Byłem wściekły przez swoje nieopanowanie.
Nie miałem zamiaru wzbudzać podejrzeń, ale teraz przestało mnie to obchodzić. Planowałem zorganizować małe przedstawienie i podstawić tym hienom pod nos temat do rozmów, niech mają pożywkę.
Kiedy doszedłem do swojej szafki, otworzyłem ją z całej siły, może nawet zbyt mocno. Nic nie poradzę, na to, że byłem tak cholernie nerwowy, ale wiedziałem, ze muszę się uspokoić przed spotkaniem z Bellą. Z trudem przyznaję, że czasami mnie drażniła, ale to nic w porównaniu z tym, ile dla mnie znaczyła. A znaczyła dużo. Bardzo.
Wypakowałem książki, które mi się nie przydadzą i zamieniłem je na te od angielskiego. Wyciągnąłem jeszcze jedną rzecz – małe, plastikowe pudełeczko. Obejrzałem je z każdej strony, było odrobinę zniszczone, ale poza tym w porządku. Włożyłem przedmiot, potrzebny do manewru, do plecaka i poszedłem do klasy.
Przerwa nadal trwała, ale klasa była otwarta, wszedłem do środka, cicho zamykając drzwi. Zasiadłem w ławce i wyjąłem wszystko z torby, spojrzałem na prezent. Trochę szkoda było mi się z tym rozstawać, to mój jedyny egzemplarz, ale wiedziałem, że trafi w dobre ręce.
Jeżeli mam być szczery, to byłem największym zakochanym idiotą, z jakim miałem styczność kiedykolwiek, nawet Jasper nie wydawał mi się tak wielkim debilem. Tylko ja i moja głupota, no i złamana obietnica, którą dałem sobie dawno temu. Nie zakocham się? Śmiechu warte, byłem chyba zbyt podatny na to uczucie. Zupełnie nie miałem pojęcia, co o tym wszystkim myśleć, chociaż znajdowałem się w samym centrum.
Sytuacja wymagała obiektywnej oceny i stoickiego spokoju, sam nie posiadałem takiego oka, byłem zaślepiony. To wszystko wydawało się zbyt piękne, a od zawsze mam tendencję do tego, że jeżeli jest za dobrze, niedługo będzie bardzo źle. Jednak miałem nadzieję, że to się nie zdarzy.
Oczywiście, mógłbym spojrzeć na to przez pryzmat dokładności, ale wtedy musiałbym rozdrabniać to na maleńkie kawałeczki, wiedząc, że nie może wyjść z tego nic dobrego. Chryste, pesymizm przesycił mnie do szpiku kości, to się robiło niebezpieczne.
Wreszcie zadzwonił dzwonek. Wziąłem głęboki oddech, modląc się, żeby nie przyszła za późno.
Zdawałem sobie sprawę z tego, że przybędzie ostatnia, to jej rutyna, chore przyzwyczajenie. Pojawia się, kiedy może być bezpieczne, czyli kiedy wszyscy siedzą w ławkach. To nawet lepiej dla mnie, szykowało się więcej świadków.
Ludzie zaczęli się schodzić i w momencie, gdy usłyszałem, jak krzesło za moimi plecami szura, uśmiechnąłem się. Wszystkie obawy zniknęły, kiedy szczerząc się, odwróciłem się w jej stronę.
- Cześć – powiedziałem dość głośno, pierwsze ciekawskie spojrzenia zaczęły błądzić od mojej twarzy do ślicznej twarzyczki Belli.
To był pierwszy raz, kiedy odezwałem się do niej przyjaźnie przy świadkach, oczywiście nie licząc Kate i Jaspera.
Zdziwiona dziewczyna rozszerzyła oczy i rozglądnęła się dookoła, jakby chciała się upewnić, że to do niej. Kiedy już to zrobiła i stwierdziła, że moje słowa były kierowany tylko i wyłącznie w jej stronę, spuściła spłoszona głowę.
- Cześć – szepnęła, po czym zaczęła wypakowywać swoje rzeczy, jakby chciała mnie spławić.
Biedna, bała się bycia w centrum uwagi, prawie zrobiło mi się jej szkoda. Nie poddam się, byłem cholernie zdeterminowany.
Rzuciłem najgroźniejsze spojrzenie, na jakie było mnie stać, w stronę tych idiotów, którzy ją spłoszyli.
- Coś wam nie pasuje? - warknąłem.
Gdy uciekli wzrokiem, ponownie spojrzałem na nią, szczerząc się jak głupek. No cóż, poniekąd głupkiem byłem.
Patrzyła na mnie spod rzęs i przygryzała nerwowo wargę. Była zajebiście urocza.
- Mam coś dla ciebie – oznajmiłem.
Przysunąłem płytę, dotykając plastikiem jej palców.
Wzięła ją niepewnie i przyjrzała się okładce.
- Otis Redding? - zapytała.
Kiwnąłem głową.
- Sądzę, że ci się spodoba – powiedziałem – polecam tę piosenkę. - Wskazałem na właściwą pozycję.
Uniosła brwi.
- Stand by me*? - zdziwiła się.
- Właśnie - moja odpowiedź miała dwa znaczenia.
Zorientowała się, ponieważ jej twarz zrobiła się purpurowa. Przełknęła głośno ślinę i widziałem, jak toczy jakąś wewnętrzną walkę. Po chwili przesunęła płytę z powrotem w moją stronę.
- Nie mogę tego przyjąć – stwierdziła.
Mina mi zrzedła, ale po chwili się zaśmiałem. No tak, mogłem to przewidzieć. Wcisnąłem kwadracik pod jej dłoń, która spoczywała na ławce.
- Mhm.. - udawałem, że się zastanawiam – traktuj to jako prezent bożonarodzeniowy.
Zamyśliła się, wciąż spoglądając na podarunek, jakby bała się, że ją ugryzie.
- Ja nic dla ciebie nie mam. - Ze zmartwieniem próbowała mi to oddać.
Podniosłem do góry ręce.
- Niczego nie oczekuję.
Nabrała powietrza.
- Dziękuję – szepnęła wreszcie, odetchnąłem z ulgą, że się poddała.
Kiedy pakowała płytę to torby, robiła to, jakby była ona czymś niesamowicie cennym i jeszcze ten uśmiech – to było najcudowniejszym prezentem.
Po wejściu nauczycielki, zapytałem ją bardzo cicho, czy usiądzie ze mną na stołówce. Zgodziła się, a ja, jako dureń utulony przez porywy serca, czułem, że mogę zrobić wszystko.
Spojrzenia innych ludzi obłaziły nas niczym natrętne muchy. Zwróciłem głowę nieco w bok i spotkałem jedyne oczy, których wyraz mógł coś dla mnie znaczyć. O dziwo, Emmett nie był zły, wręcz przeciwnie, na jego twarzy malowało się coś, co mógłbym uznać za troskę, może też ciekawość. Zacisnął usta i uniósł kciuk do góry, pokazując, że jest ze mną, nie przeciwko mnie. Miałem nadzieję, że moja postawa krzyczy „dziękuję”.
Cały czas ponoszę zyski i w ten sposób mogę podzielić „przyjaciół” na tych prawdziwych i takich, którzy nie są mi potrzebni absolutnie do niczego. Teraz okazuje się, że do tej pory miałem tylko jedną prawdziwą bratnią duszę i właśnie za to jestem w stanie podziękować... komu?
A może Bóg jednak istnieje? Tak, to możliwe. Teraz zaczynam nabierać powietrza, które być może jest przesycone czymś na kształt wiary.
I pomyśleć, że tych wszystkich rzeczy dokonała pewna drobna osóbka, która stała się dla mnie najważniejszą osobą na świecie.
Dzięki, Bello.
"Nie stajesz się szczęśliwy przez dążenie do szczęścia. Stajesz się szczęśliwy, prowadząc życie mające wartość."
[link widoczny dla zalogowanych]
_________________________________
Matko, znowu zapomniałam! [link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Zmierzchowa fanka dnia Nie 21:42, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Vena
Wilkołak
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań
|
Wysłany:
Nie 22:25, 04 Kwi 2010 |
|
Ojj, moja Ty Zmierzchowa Fanko ;] Bardzo się cieszę, że nie dałaś mi zbyt długo czekać na kolejny rozdział. Muszę, ale to muszę zacząć to od trochę niefajnej strony. Otóż chyba rozumiem, co miałaś na myśli mówiąc, że "trochę za szybko się to rozwija". Otóż z perspektywy Belli nie było to tak widoczne, ale zmiana, jaka zaszła w Jake'u wydaje mi się zbyt diametralna, patrząc na jego usposobienie i charakter. Jak będę miała chwilę to przeczytam wszystko od początku i może okaże się, że to było mylne wrażenie, ale nie mogłam zrobić Ci czegoś takiego i o tym nie napisać. Pomijając jednak ten drobny szczególik, rozdział bardzo mi się podobał ;] Ta tęsknota i potrzeba dotyku Jake'a... Ach, to było coś pięknego. Myślę, że każda z nas skrycie marzy, aby facet myślał o niej właśnie w taki sposób, tak bardzo zabiegając o choćby najdrobniejszy gest. Zmiana Jake'a też mi się podoba, pomimo tego, co pisałam wcześniej. Jest taki żywy, odmłodzony, pełen energii. Aż miło to czytać. Byłam wzruszona mogąc poznać jego nowy system percepcji świata. Powoli zaczyna odsłaniać swoje wnętrze, które dotychczas tak skrzętnie ukrywał.
Oczywiście, doczekałam się swojej Lei. Nie muszę chyba mówić, że jej nie lubię, prawda? Była jednak bardzo pozytywnym akcentem bo, jak już mówiłam, potrzeba mi właśnie osób trzecich. Wciąż czekam na powrót Jazza, Rose i Alice. Tego właśnie mi brakuje w porównaniu do pierwszych odcinków. I chyba mniej więcej przez to wydaje się, że akcja pędzi, ponieważ gdy nasi główni bohaterowie posuwają się do przodu, reszta "stoi w miejscu". Mam nadzieję, że zwrócisz mi mojego kochanego Jaspera, bo zaczynam za nim tęsknić.
Jestem dobrej myśli, bo jako pisarka spisujesz się WYŚMIENICIE i jestem pod wrażeniem tej "sieci" emocji, jakie tworzysz między Bellą i Jacobem. Prawdziwe rozterki, wahania i smutki. Zabierasz nas na wycieczkę po ich głowach. Z tym, że puszczasz każdego z nas wolno i nie musimy chodzić po wyznaczonej trasie tylko mamy prawo do własnego zrozumienia i wyciągnięcia różnych wniosków.
Muszę jeszcze dodać coś o piosence, bo oczywiście znów mnie zaczarowałaś... Niee, za dużo tego, by wyliczać co potrafisz ze mną zrobić :D
Vena. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vena dnia Nie 22:28, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 22:32, 04 Kwi 2010 |
|
Rozdział mi się podoba. Powoli przybliżasz do siebie bohaterów i nadajesz im niezwykłą głębię. Podobają mi się wywody i myśli, które opisujesz. Masz ciekawe pomysły.
Jestem ciekawa, co będzie dalej. Mam wrażenie, że coś złego wisi na włosku, ale może się mylę. Mam nadzieję, że się mylę.
Chce, żeby Bella i Jacob byli szczęśliwi, razem. Wiele przeszli w przeszłości i teraz muszą sobie z tym poradzić. Dobrze, że teraz mają siebie.
Czekam na dalszy ciąg. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Annie_lullabell
Zły wampir
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Pon 12:14, 05 Kwi 2010 |
|
Hej, kochana ;*
Super rozdział. Serio sądziłaś, że jest kiepski. Trzeba cię wyprowadzić z błędu, bo ty masz talent do tworzenia rozdziałów pełnych napięcia. Tu np. dało się czuć tą elektryczność i chemię między Bellą a Jacobem. A to dopiero początek, prawda?
Kurcze, z pieprzonego gnojka zmienił się w kochanego mięśniaka. Czemu w prawdziwym życiu, tak się nie dzieje?
No, ale nic. Czekam z niecierpliwością na następny, mam nadzieję, że nie będziesz mi kazała długo czekać.
Pozdrawiam i życzę weny, Annie ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Pon 13:29, 05 Kwi 2010 |
|
Tu sie wkradł mały babok: "Pojawia się, kiedy może być bezpieczne..." mialo być bezpiecznie czy bezpieczna?
Ok Zmierzchowa Fanko, a teraz ładnie mi się wytłumacz dlaczego uważasz, że "...zupełnie nie byłam pewna rozdziału. W ogóle tracę wiarę w Wypalonych i w siebie jednocześnie..."??? Jestem molem książkowym, czytam wszystko co wpadnie mi w ręce, nie tylko Sagę. Mam więc możliwość porównania. Piszesz fantastycznie. Doskonale opisujesz emocje jakie odczuwają opisywane przez ciebie osoby. Co do opisów wszelakich; masz cudowną umiejętność stosowania "bardzo celnego słownictwa". Pojawiło się tu, w zachowaniu Bells słowo spłoszyć. Szczerze? Większość osób napisała by, że Bella była niespokojna, zażenowana, nie czuła się komfortowo. Ty zastosowalas słowo, dzięki któremu widzieliśmy nie tylko reakcję bohaterki oczami Jackoba ale jednocześnie moglismy poczuć to co ona. Wiem pokrętne to troszkę ale chcę ci przekazać jak bardzo cenię twoje wyczucie, styl, umiejętności. Naprawdę jesteś świetna w tym co robisz i nie marudź już może to przesilenie wiosenne i nie masz weny ( ja od tygodnia śpię, gdy przyłożę głowę do czegoś przypominającego poduszkę), może to ogólne znudzenie i zniechęcenie. Ale jako stała czytelniczka Wypalonych nie widze tego w tekście. Akcja dzieje sie zbyt szybko? Jackob zbyt szybko się zaangażował? Niepradwa!!! Od początku coś go ciągnęło do Belli. Mimo, że starał się to ukryc pod maską chamstwa i bezczelności. Więc po tych 20stukilku rozdziałach wreszcie zaczyna patrzeć pozytywnie na tę sytuację. I uważam, że tak powinno być. Chyba że chcesz nam zaserwować tasiemca 100 rozdziałów nie mam nic przeciwko, jeśli nadal będziesz pisać w tym stylu.
Głowa do góry, mniej autokrytyki a swoim bohaterom daj trochę swobody i zobacz co z tego wyniknie Bo są fantastyczni.
Pozdrawiam
Aurora |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Pon 14:32, 05 Kwi 2010 |
|
ten rozdział jest cudowny, wkońcu można zobaczyć Jacoba jako romantyka, słodkiego romantyka, walczącego o ukochaną, jakie to piękne
i ten prezent "Stand by me" chyba nie trzebna komentować, prawda?
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Haunted
Dobry wampir
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 894 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New Jersey.;D
|
Wysłany:
Pon 15:08, 05 Kwi 2010 |
|
Boże.
Ty jesteś genialna.
Twoje opowiadanie zaczęłam czytać wczoraj.
Właśnie skończyłam.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Fajnie by było przeczytać taką książkę.
Utożsamiasz się z główną bohaterką?
Ogólnie rozdziały są niesamowite.
Bohaterowie bardzo wyraziści.
Moim zdaniem byłoby lepsze, gdyby imiona bohaterów nie były zaczerpnięte z sagi Zmierzchu.
Czekam na następne rozdziały z zapartym tchem.
Jesteś genialna.
Masz świetny gust muzyczny.
Słucham czasmi Flyleaf.
Bardzo podoba mi się piosenka Breathe me-Sia
hounted |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Haunted dnia Pon 15:18, 05 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 19:03, 08 Kwi 2010 |
|
Dobrze wiesz jak uwielbiam kiedy piszesz z punktu widzenia Jacoba Ale teraz kiedy jest taki zakochany to az mam ochote wskoczyc do tego opowiadania i go przytulic tak sie ciesze razem z nim Jeszcze ta piosenka...tym to mnie poprostu powalilas na lopatki "Stand by me" urocze i idealnie dobrane. Jacobowi bardzo sie podoba to jak Bella zmienila jego zycie, chociaz postanowil, ze juz nigdy sie nie zakocha to taki stan rzeczy mu odpowiada. Widac jak zmienilo sie jego nastawienie, niegdys pesymistyczne mysli zastapily jasniejsze wizje. To jak w myslach rozczula sie nad Bella, bo dla niego jest jego malenstwem i jak stanal w jej obronie. Czekam niecierpliwie na wiecej |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Nie 15:16, 18 Kwi 2010 |
|
Przepraszam za spóźnienie. Znowu. Dobra, może zdarza mi się czasami spóźniać, ale Cię na razie nie zostawię, nie ma mowy
Przyznam, że pisanie komentarzy do Wypalonych z jednej strony jest ciężkie, a z drugiej łatwe. Ilekroć czytam kolejny rozdział, zawsze nie wiem, co napisać, tylko to opowiadanie tak na mnie działa, nie wiem czemu. Przeczytałam rozdział parę minut temu, a nadal nie mam pojęcia, co napisać. Naprawdę kocham czytać Twoje opisy, wciągasz mnie jak mało kto, a Wypaleni znowu stali się moim numerem jeden
W tym rozdziale zaskoczyła mnie w pewnym sensie przemiana Jacoba. Domyślałam się, a raczej chciałam, aby Jake w końcu powiedział całemu światu: Kocham Bellę, jeśli komuś się to nie podoba, to niech spierdala. Prawie to powiedział, no może tylko nie przyznał się publicznie do swoich uczuć, ale ja wierzę, że to zrobi, a jeśli to nastąpi, to będę się cieszyć jak szalona Chyba nigdy wcześniej nie mówiłam nic o Leah, prawda? Jeśli tak, to teraz powiem. To jest pewnego rodzaju ważna postać, bynajmniej ja to tak odbieram. Jest ona według mnie symbolem dawnego życia Jacoba przed spotkaniem Belli. On zostaje postawiony przed wyborem kogo wybrać, które życie. Dobra, zapewne za daleko poszłam z tymi rozmyśleniami o Leah... A poza tym to ja naprawdę uwielbiam Jacoba. Mówiłam to już kiedyś? Naprawdę nie pogniewałabym się, gdybyś sprawiła, że będzie z Bellą, bo oni naprawdę do siebie pasują, co chyba wspominałam nie raz.
Pozwolę sobie na zakończenie na mały apel. Zmierzchowa fanko, uwierz w siebie, tworzysz świetne opowiadanie, które ma swoich fanów. Naprawdę odwalasz kawał dobrej roboty i zapewne każdemu zabraknie Wypalonych, gdy ich skończysz. Doceniam to, co robicie. Życzę wam dużo weny i czasu.
Pozdrawiam,
paramox |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Zmierzchowa fanka
Wilkołak
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga
|
Wysłany:
Śro 18:36, 28 Kwi 2010 |
|
WAŻNE!
Możecie wierzyć mi na słowo nie chcę zawieszać Wypalonych, ale prawda jest taka, że nawet nie zaczęłam pisać. Powodów jest wiele, ale jeden najważniejszy. Cały czas mam nawroty choroby, która wychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Aby nie spędzać wakacji w klinice nadrabiam to teraz, tak to jest
Dlatego rozdziału możecie spodziewać się... mmm... w połowie maja (?). Może troszkę później.
Chcę też serdecznie podziękować za miejsce w rankingu, jak znajdę więcej czasu naklikam pochwały. Wiem że ja gadaj zdrów, bo mogę tłumaczyć się i bulimią i depresją, a żal będzie. Jednak nie zostaje mi nic innego i zawieszam pisanie... na jakiś czas. Przysięgam, że wrócę jak tylko moja psychika się odciąży.
Przepraszam i pozdrawiam, wyznając miłość,
Margareta |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vena
Wilkołak
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań
|
Wysłany:
Śro 19:29, 28 Kwi 2010 |
|
Megi, my poczekamy :*
Pamiętaj, zawsze, ale to ZAWSZE jesteśmy z Tobą. Priorytetem jest Twoje zdrowie, więc nie miej wyrzutów sumienia, jeśli o nas chodzi. Wypaleni nie zając. Przede wszystkim trzymaj się dzielnie i bądź silna! Masz w sobie to "coś", co jest Ci teraz potrzebne i wierzę, że przetrzymasz każdy kolejny dzień. Szczerze mówiąc to nie wiem, co jeszcze napisać, bo sam fakt że robię to przez internet wszystko spłyca... Mam jednak nadzieję, że wiesz, co chciałam Ci przekazać.
Trzymaj się! :**
Vena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Śro 19:52, 28 Kwi 2010 |
|
Ostatnio zadziwia mnie moja moc przyciągania. Kiedyś, jak miałam spłodzić komentarz do Wypalonych, nadszedł następny rozdział do betowania, a teraz, jak by nie było, niemiła wiadomość.
Może na początek kilka ciepłych słów dla Megi :) (Pierwszy raz Cię tak nazwałam...) Tak, Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych, jakie czytałam, a wierz mi, że ostatnio nadrabiałam braki w tej dziedzinie. Czuję, choć tylko mentalnie, że masz siłę, aby walczyć z chorobą. Wygrasz jak Bella (która, jak mniemam, pokona chorobę). Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co przeżywasz, ale wiedz, że masz we mnie wsparcie - choćby tylko przez internet :) I jak tu się gubić, żeby się nie zagubić... Ciągle mówię o tym samym...
Czas na opowiadanie, żeby offtopa nie było. Czy muszę mówić po raz 74645379, że kocham Twojego Jake'a? Chyba nie bo to już jest jasne... Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej zachwycają mnie opisy, jakbym miała przedstawiane obrazy przed oczami. Może gdybym czytała je w ciekawej, nastrojowej atmosferze, to mogłabym dotknąć Jake'a i poczuć mrowienie, jak Bella. Chyba dziś nic już konstruktywnego na temat rozdziału nie powiem, bo przyznam, że czytałam go już dawno.
Czarujesz, Megi, czarujesz!
Mam nadzieję, że wrócisz do nas, chociażby w maju i dokończysz tę wspaniałą historię! Ale jak mówiła już Vena, tak naprawdę liczysz się właśnie Ty i Twoje zdrowie.
Pozdrawiam, ściskam i co-tam-jeszcze-powinnam-zrobić :)
:* :* |
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Śro 20:16, 28 Kwi 2010 |
|
Margareta ładnie:)
Słonko trzymaj się ciepło i choć to tylko wiadomość na forum, wiedz, że trzymam za ciebie kciuki. Silna z ciebie babka, zdecydowana, potrafiąca walczyć o swoje i dążąca do celu - taki obraz ciebie mam na podstawie twoich komentarzy przy opowiadaniach. I bardzo utalentowana - to wiem po tym opowiadaniu. My poczekamy. Na kolejną część i twój powrót tutaj. Bo wiemy, że warto.
A ty skup się na tym co dla ciebie najlepsze i najważniejsze.
trzymaj się i wygraj |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Śro 20:34, 28 Kwi 2010 |
|
Margareta, Megi, Zmierzchowa fanko, jej, nie wiem, jak Cię nazywać.
Dobra, przyznam, że żadne opowiadanie nie "wyciągnęło" ze mnie obowiązku skomentowania słowa "zawieszone". Tu jestem, bo to naprawdę najlepsze opowiadanie na forum według mnie, a i wciągnęłam się w nie i to jeszcze jak. Nie mam Ci za złe tego, że zawieszasz ten fan fiction. Widać, że nas nie olejesz, nie zapomnisz, nie uciekniesz i naprawdę to sobie cenię. Czytając to, w jaki sposób wyrażasz się o komentarzach, o nas - czytelnikach - widać, że zaangażowałaś się w to opowiadanie, nie wstawiasz go na odczepne i niech się dzieje, co chce.
Najważniejsze jest zdrowie, to jest pewne i nie mam zamiaru podważać tej tezy, o nie. Co mogę Ci powiedzieć? Wiedz na pewno, że wrócimy, poczekamy tu cierpliwie na Ciebie, na pewno kolejny rozdział połkniemy w mgnieniu oka i zostawimy na pamiątkę komentarz, który swoją drogą nie potrafi okazać tego, co chcę powiedzieć, zawsze o czymś zapominam.
Poczekamy cierpliwie, a ty trzymaj się |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|