|
|
|
|
Poll :: Mam kontynuować? |
Tak |
|
81% |
[ 176 ] |
Nie |
|
8% |
[ 18 ] |
Jak narazie nie mam zdania |
|
10% |
[ 22 ] |
|
Wszystkich Głosów : 216 |
|
Autor |
Wiadomość |
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Wto 12:37, 04 Sie 2009 |
|
No nareszcie. Ucieszyła mnie wiadomość, że zamierzasz kontynuować dalej opowiadanie po zakończeniu programu, to świetna wiadomość bo bardzo lubię Twoje ff :) Znalazłam kilka malutkich błędów, najczęściej było to brak kropi albo jakiejś literki, takie chochliki drukarskie :D Mam nadzieję, że z Leah wszystko się dobrze ułoży i będzie z Samem. Co do Bells to jednak chciała bym aby była z Edwardem, ale jeszcze nie teraz... Może jak się spotkają w tej Akademii Tańca, czy jakoś tak. Już jak będą studiować. A na razie niech pozostaną przyjaciółmi, ale niech iskrzy między nimi!! Cały czas... Niech będzie kilka takich zbliżeń... To podkręci akcję, tak myślę :)
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Wto 12:45, 04 Sie 2009 |
|
Tak jak poprzedniczka, cieszę się, że będziesz kontynuowała ff po zakończeniu programu. Tak jak poprzedniczka mam nadzieję, że z Leah wszystko będzie w porządku. No i w końcu tak jak poprzedniczka chcę aby Bella była z Edwardem... No... Jacob do niej nie pasuje. W ogóle. Szczególnie tutaj te ich rozmowy wydają mi się... Dziwne. Conajmniej.
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i mam nadzieję, że beta zdąży i ukaże się on przed 17 :)
Weny!
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Wto 12:54, 04 Sie 2009 |
|
Światła w Sali - dlaczego SALI z dużej?
Edward za wszelką cenę nie chciał ujawnić mi jego tytułu, a sama jeszcze się nie domyśliłam. Po jasnej komnacie zaczęła krzątać się jakaś piękna dziewczyna i widoczne były napisy początkowe. W pewnym momencie przy akompaniamencie pięknej... - zamiast piękna dziewczyna wymyśl inny przymiotnik, np urodziwa i nie będzie powtórzenia
- Dziękuję – szepnęłam mu do ucha. Jedynie na tyle było mnie stać w tej chwili. On obrócił głowę w moją stronę i obdarzył mnie swoim pięknym, czułym uśmiechem. - ZNÓW PRZYMIOTNIK PIĘKNY - Zmień na np uroczy.
- Niema. – zachichotał. - nie ma osobno
Zawsze spotkasz kogoś znajomego kto przyczepi się do ciebie nawet wtedy gdy jesteś na randce. -ładniej brzmi:
Zawsze można było spotkać w niej kogoś znajomego, który nie da ci spokoju nawet kiedy byłaś na randce.
- Stolik dla dwóch osób, poproszę. – TAKA - z dużej litery
Mimo że nie przyszliśmy tu na randkę, jej zachowanie okropnie mnie to denerwowało. - ta wersja ładniej brzmi i nie rozdziela się przecinkiem mimo że
Teraz jest bardzo wysoki, przystojny i urosło mu to i owo. - leżę i kwiczę :P:P:P
odebrałam to inaczej ::P:P
Dziewczyna zaprowadziła nas do stolika blisko miejsca, w którym urzędowała - mylisz czasy.
To tylko przykład błędów, miałam ochote wszystkie napisać ale odechciało mi się bo w co 2 zdaniu jest błąd, połykasz litery, zapominasz słów, mieszasz czasy... itd.
Beta się nie spisała.
Co do fabuły może być, nic zapierającego dech w piersiach. Pewnie mam takie nastawienie bo skupiłam się na błędach. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Wto 14:39, 04 Sie 2009 |
|
Zmieniłam plany wakacyjne i nie wyjeżdżam w ten piątek ale piętnastego sierpnia, a więc myślę, że do tego czasu zamieszczę rozdział :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mikusia
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocek
|
Wysłany:
Wto 16:09, 04 Sie 2009 |
|
bardzo mi się podoba twój ff.
Oczywiście jest troche błędów ale dla mnie to nie ważne.
Liczy się tylko i wyłącznie treść.
(oczywiście dla mnie)
Fajnie że to fszytko dzieje sie w programie YCD
osobiście lubie ten program.
Rzycze weny przy pisaniu
mikusia! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Śro 18:58, 05 Sie 2009 |
|
Twój ff jest fajny. Cieszę się, że będziesz pisać dalsze losy bohaterów po zakończeniu tego programu, bo przyznam szczerze, iż za nim nie przepadam. Chciałabym aby Bella przejrzała na oczy i rozstała się z Jacobem. Niezbyt lubię tą postać, szczególnie w tym opowiadaniu, gdyż jest dwulicowy. Mam nadzieję, że połączysz Belle i Edwarda, ale nie tak szybko jak inni.
Pozdrawiam i życzę weny.
PS: Dawaj kolejny rozdział |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Czw 7:25, 06 Sie 2009 |
|
nieznana - cieszę się, że się cieszysz z tego, że zamierzam kontynuowac opowiadanie i z tego, iż je lubisz. Zapytałas o Leah, więc ci odpowiem. Tak. Wszystko z nią się dobrze ułoży. Wspomniałaś o Akademii Tańca, zdradzę ci, że kiedy skończę pisac YCD to mam zamiar napisac kontynuację tego ff całkiem innym tytule i opisywac co stanie się w tejże szkole. Dla niektórych niestety pojawi się kolejny ff o tańcu... Dziękuję za to, że komentujesz i czytasz. Pozdrawaim!
Swan - Żeby nie pisac ci słowo w słowo trgo co popredniczce to zdradzę ci co innego. Niestety jeszcze się będziesz musiała pomęczyc z B&J. Pod koniec opowiadania zdarzy się coś co będzie punktem kulminacyjnym, w pewnym sęsie nie chodzi tutaj o E&B, i większoś wątków w kontynuacji będzie temu poświecona. Mogę ci jeszcze powiedziec, że o Jacobie niewiele będzie w ciągu dalszym, ponieważ też go nie lubię. Dziękuję za komentarze i za czytanie.
Prudence - dziekuję ci i postaram się poprawic te błędy i rzeczywiście jest dużo potórzeń ale to dlatego, ze robiłam długie przerwy podczas pisania, a później nie sprawdzałam. Obiecuję, iż w rzyszłości się to zmieni.
mikusia - cieszę się, że ci się podoba i zachęcam do czytani kolejnych rozdziałów, bo będzie się działo. Dziękuję za komentarz.
AlicjaC - tak, połączenie Edwarda i Belli, jęśli się to w ogóle stanie, nie będzie szybko. Masz rację Jacob jest dwulicowy i sama go bardzo nie lubię. Sądzę, że właśnie dlatego tak wykreowałam tą postac. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yeans-girl dnia Czw 7:26, 06 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
madzia_lenka
Nowonarodzony
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 17:12, 06 Sie 2009 |
|
Wow z rozdziału na rozdział coraz bardziej kocham Twój ff, jest zajefajny.
Ciekawe jak to się dalej rozkręci?
Super że masz zamiar dalej pisać, gdyż Twój ff naprawdę miło się czyta!
Pozdrawiam i weny;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Pon 11:12, 10 Sie 2009 |
|
Witam wszystkich :) Na początek chciałam wam podziękowac za to, że czytacie i komentujecie. Właśnie takie gesty z waszej strony dodają mi weny i motywacji do dalszego pisania. Dzisiaj zamieszczam jeden z moich ulubionych rozdziałów. Proszę was o szczerą krytykę, bo jak już wspomniałam to przedewszystkim ona mnie motywuje do działania.
beta: Leah
ROZDIZAŁ VIII
BPOV:
Ze snu obudził mnie zaspany głos Alice – Kolejna środa. Nienawidziłyśmy tego dnia, bo co tydzień odpadało z programu kilka osób. W sumie odbędzie się to dopiero drugi raz, odkąd tu przyjechałyśmy. Pocieszające było to, że tym razem pożegnamy się tylko z czwórką uczestników. Zostanie nas już jedynie dwadzieścia osiem. W przyszłym tygodniu dowiemy się, kto wejdzie do szesnastki. Mam cichą nadzieję, że znajdę się wśród tych szczęśliwców ale wolałam się do tego nie przyznawać, w odróżnieniu od panny Brandon. Minęło już kilka dni od czasu, gdy dowiedziałam się o ciąży Leah. Codziennie dzwoniłam do niej, pocieszałam i przekonywałam do rozmowy z Samem a ona pokazywała mi swój ośli upór. Stało się to naszą małą rutyną. Współlokatorkom nie powiedziałam, dlaczego chwilami chodzę taka smutna. Jedynie Edward wiedział a że choreografowie uznali, iż świetnie razem tańczymy byliśmy parą na większości zajęć. Kiedy tylko się na nich zjawiałam przyjaciel pytał jak moje samopoczucie i czy nie mam ochoty czasem trochę popłakać. Z moim humorem było już lepiej, a jego słowa zawsze mnie rozśmieszały to mówiłam nie. Kolejne rutynowe działanie. Dzięki Edwardowi czułam się tak jakbym miała znowu siedem lat. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak potwornie mi go brakowało.
- Bello, kim jest dla ciebie ten Cullen? – zapytała Alice, kiedy już ubrane siedziałyśmy na łóżku czekając na śniadanie.
- Przyjacielem – oznajmiłam. – Najlepszym przyjacielem – dodałam z uśmiechem.
- Znasz go zaledwie dwa tygodnie i już się z nim przyjaźnisz? – była bardzo zdziwiona.
- Nie, znam go od zawsze.
- Jak to?
- Poznałam go, gdy mieszkałam jeszcze z mamą w Phoenix. Nasze rodzicielki się przyjaźniły ale kiedy mama ponownie wyszła za mąż za Phila pokłóciły się. Esme nie bardzo podobał się nowy małżonek Renee. Mi szczerze mówiąc też nie i dlatego przeprowadziłam się do Forks. Z Edwardem utrzymywałam jeszcze kontakt przez kilka miesięcy ale zgubiłam komórkę i straciliśmy kontakt. Mama się przeprowadziła, Cullenowie też. Nawet nie wiem gdzie teraz mieszkają.
- Nie próbowałaś go szukać? – zaciekawiła się Rosalie.
- Próbowałam raz, jak byłam u mamy na wakacjach.
- Nie jeździsz już do Phoenix? – zadała pytanie Al.
- Nie, Phil wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie jestem mile widziana w domu. – Alice uniosła do góry brew – Bił mnie i Renee, a ona nie chciała go zostawić. Mówiła, że wtedy będzie jeszcze gorzej. Kazała mi wracać do taty – zaszlochałam.
Dziewczyny nie pytały mnie o nic więcej. Nie odzywały się. Miałam ochotę wybiec z pokoju i rzucić się na szyję Edwardowi. Dziwne, jemu nigdy nie mówiłam, co się działo w domu. Esme prawdopodobnie się domyślała i dlatego chciała wybić z głowy mamie to małżeństwo. Ed pewnie też o ty trochę wiedział, bo nie próbował zatrzymać mnie w domu za wszelką cenę, ale widziałam w jego oczach ten targający nim ból. Teraz wszystko zaczęło mi się sklejać w jedną całość. Bał się o mnie. Esme i Carlise też i dlatego prosili mnie, żebym znacznie częściej u nich nocowała. Moja godzina policyjna też przesunęła się o kilka godzin. Chciał dla mnie dobrze – wszyscy chcieli. Będę musiała później z nim porozmawiać. Phil przed ślubem był taki miły, potem zrobił się podłą świnią. Nienawidziłam go z całego serca, tak jak nie cierpiałam tej ciszy panującej w pokoju. Zawsze są rozgadane, a wtedy, gdy trzeba mówić milkną. Ah! Chcę do Edwarda! – zawyłam w myślach. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam do niego wiadomość:
Możemy się potem spotkać i pogadać?
Bella
W oczekiwaniu na odpowiedź zaczęłam liczyć sobie w myślach. Kiedy dotarłam do trzydziestu pięciu usłyszałam dźwięk oznajmujący, że dostałam sms-a.
Bardzo chętnie, ale wątpię żeby dzisiaj nas gdzieś wypuścili. Co się stało? Coś ważnego? Może jutro?
Edward
Taa, racja. Dzisiaj nas nigdzie nie wypuszczą. W końcu środa, najpierw dowiemy się, kto odpadł a potem impreza pożegnalna. Nie ma szans żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać.
Jasne, może być jutro. O ile jeszcze tutaj będę…
B.
Od czasu, kiedy straciliśmy kontakt marzyłam, aby wysłać sms-a do Edwarda. Niestety nie miałam jego numeru. Dał mi go dopiero wczoraj na kolacji. Jak tylko wrócę do domu zapiszę go wraz z adresem we wszystkich notesach, jakie tylko znajdę.
Oj będziesz, będziesz. Zrobimy tak, jeśli któreś z nas dzisiaj odpadnie wymkniemy się w nocy, zaszyjemy gdzieś w hotelu i porozmawiamy. Okej? Możesz mi chociaż powiedzieć, co się stało?
Jak ja mam mu opisać to wszystko w jednej wiadomości?
Okej. Powiem ci jak się spotkamy. Do zobaczenia za chwilkę.
Właśnie weszłam do sali posiłkowej. Na śniadanie był jak zawsze stół szwedzki. Było na nim wszystko, na co tylko miało się ochotę. Zazwyczaj wybierałyśmy płatki z mlekiem. Był chyba każdy rodzaj. Brałam czekoladowe kulki Nesquik, Alice Kangusy, Rosalie Fit, a Angela zwykłe, kukurydziane. Zajęłyśmy miejsce przy czteroosobowym stoliku. Ja siedziałam koło Angeli, naprzeciwko dziewczyn, które zazwyczaj wybierały takie miejsca, aby dobrze było im widać Jaspera i Emmetta.
- To co zawsze? – sąsiadki pokiwały głowami a więc jak co dzień poszłam do śniadanie.
Nasypałam jedzenia do czterech miseczek, zalałam gorącym mlekiem i postawiłam na posrebrzaną tacę. Była ona elegancka, jak i każda inna rzecz w tym pomieszczeniu.
- Pomóc ci? – nieziemski głos zza moich pleców sprawił, że się przestraszyłam i z jednej miseczki wylało się trochę mleka. – Ojej, przepraszam Bello. Nie zauważyłem…
- Nic się nie stało Edwardzie – przerwałam mu.
- Daj zaniosę ci to – wziął ode mnie jedzenie i zaniósł je do stolika. – Proszę bardzo.
- Dzięki.
- Koniecznie musisz i powiedzieć, co jest nie tak – szepnął tak abym tylko ja usłyszała.
- Nie uważacie, że Cullen jest cudowny? – zapytała Angela gdy tylko ten znalazł się w bezpiecznej odległości od nas. – Jego włosy są takie piękne, a głos taki seksowny – kiedy tak mówiła rozmarzona poczułam lekkie ukłucie w dołku. Byłam zazdrosna o Edwarda?
- Nie łódź się Ang. Jasper mówił, że ma już kogoś na oku – kolejne ukłucie. – Ale masz rację, jego włosy są seksowne.
Kiedy Al wypowiedziała te słowa zaczęłam fantazjować o tej bujnej, miedzianej czuprynie znajdującej się pomiędzy moimi palcami. O jego pełnych ustach złączonych z moimi w jedno i jego rękach błądzących po moich plecach i tali.
Kurde Swan! Nie możesz tak o nim myśleć. Potem znów będziesz ryczała po nocach kiedy znajdzie sobie dziewczynę – wrzasnęłam mentalnie.
Potem były warsztaty, obiad i znowu warsztaty. Tym razem te, na których mieliśmy się dowiedzieć kto odpadnie. Nerwy mnie zżerały. Nie dlatego, że mogę wrócić do domu ale dlatego, że nie chcę żegnać się z Edwardem, Alice, Rose i resztą. Z drugiej strony tęsknię za tatą, Jacobem i Leah. Wiem, że w Forks jestem bardziej potrzebna niż tutaj ale jednak wolę tu zostać. Przez te lata z dala od mojego przyjaciela tłumiłam w sobie wiele emocji. Z nikim nie mogłam porozmawiać o tym co mnie trapi. Jakbym się każdego wstydziła. Z Edwardem czułam się inaczej, mogłam mu mówić o czym tylko chciałam, wiedziałam, że mnie nie wyśmieje ale zrozumie. Kiedy tylko go widzę mam ochotę wskoczyć mu na szyję i przytulić się do niego z całej siły. Przy nim nie czuję, że jest mi źle. Nawet jeśli trochę popłaczę zaraz zły humor odchodzi. Inni kiedy jestem smutna siedzą cicho i ubolewają razem ze mną. Edward natomiast mówi, że każdy medal ma dwie strony i pomaga znaleźć mi tę drugą.
- i Anabella Lennox – usłyszałam głos prowadzącej. Cholera jasna! Znowu „przespałam” coś ważnego. I co ja mam teraz zrobić? Nie mogę spytać dziewczyn, bo zaraz będą chciały wiedzieć o czym tak zawzięcie myślałam. Najlepiej będzie stać i się nie ruszać. Jeśli odpadłam zaraz zaczną się ze mną żegnać i mówić jak im przykro.
- To co z tą rozmową? – rozległ się anielski baryton. Tym razem z prawej strony, nie zza pleców jak miał to w zwyczaju.
- Naprawdę możemy się spotkać? Zrobisz to dla mnie? Muszę z tobą porozmawiać przed wyjazdem.
- Bells, a możesz mi powiedzieć przed jakim wyjazdem? – nie mogłam pojąć jego zdumienia.
- No, przed powrotem do domu – wytłumaczyłam spokojnie.
- Nie rozumiem cię. Przecież żadne z nas nie odpadło – co? Jestem jeszcze w programie?
- Oh, nie słyszałam nazwisk i byłam przekonana, że wracam do domu.
- Wiesz co? Może jednak się spotkamy bo widzę, że coś cię niepokoi. Po imprezie w pralni? Nikt o tej porze nie będzie robić prania a więc będzie spokój.
Resztę dnia i całe to spotkanie pożegnalne rozmyślałam co mam mu powiedzieć. Zapytać się go wprost: Edwardzie czy ty od początku wiedziałeś jaki naprawdę jest Phil? To dlatego nie próbowałeś mnie za wszelką cenę zatrzymać w Phoenix? Nie tego drugiego pytania nie zadam. Była godzina 23, czyli jeszcze tylko godzinę będę musiała siedzieć i patrzyć jak Alice obmacuje się z Jasperem a Rosalie z Emmettem? Całe szczęście była jeszcze Angela i Jessica. Za tą drugą zbytnio nie przepadłam ale od czasu do czasu zamieniałyśmy kilka słów. Podszedł do nas Ben i poprosił Ang do tańca a zaraz za nim zjawił się Eric i porwał Jessice. Przeszukałam wzrokiem salę w poszukiwaniu Edwarda ale po nim ani śladu. Czyli zostałam sama, no może nie do końca sama bo właśnie zauważyłam zmierzającego w moją stronę Mika. Cholera! Zresztą, lepsze to niż patrzenie na tę czwórkę. Złapał moją dłoń i zaciągnął mnie na parkiet. Wtedy właśnie zauważyłam mojego przyjaciela tańczącego z tą zdzirą Tanyą. Kiedy jego partnerka mnie zauważyła przytuliła się do niego mocniej i szepnęła mu cos do ucha. Nie wiem co to było ale Edward popatrzył się w moją stronę i uśmiechnął się pokrzepiająco. Nie mam pojęcia w co ta tania lalka Barbie pogrywa ale kłucie w pobliżu serca tym razem się nasilało. Co to było? Zazdrość? Tak, tego jestem pewna. Ale dlaczego to czuję? Boję się, że znajdzie sobie inną przyjaciółkę? Nie wiem. Piosenka dobiegła końca, a w głośnikach zabrzmiała całkiem inna, wolna melodia. To się wpakowałam! Że niby mam tańczyć przytulanego z… Newtonem?! Fuj!
- Odbijany? – mój rycerz! Ten to dopiero ma wyczucie.
Odwróciłam się do niego i zarzuciłam ręce na szyję.
- Mój wybawco – szepnęłam mu do ucha.
- Popatrz na minę Mika – obrócił mnie tak abym mogła zobaczyć twarz Mika tańczącego w tej chwili z uwieszoną na nim Jessica. Zachichotałam. – Jeszcze pół godziny. Wytrzymasz?
- Pewnie. Dziękuję ci.
- Dla ciebie wszystko – oznajmił i posłał mi swój firmowy uśmieszek.
Już nic nie mówił. Pozwolił mi się wczuć w taniec. Cieszyć się każdą jego sekundą. Wdychać swój zapach. W tej właśnie chwili uświadomiłam sobie skąd ta zazdrość. Moja miłość do niego powróciła, a może wcale sobie nie poszła. Stara miłość nie rdzewieje. Teraz rozumiem to powiedzenie. Ja go kocham! Nadal kocham Edwarda. Nikt się nie może dowiedzieć. Tylko, że, cholera, ja jestem kiepską aktorką. Moje uczucia widać jak na dłoni. Co mam zrobić z Jacobem? Czy teraz, kiedy odkryłam do kogo tak naprawdę coś czuję będę potrafiła z nim być? W ciągu tak krótkiej chwili role się odwróciły. Mój chłopak stał się przyjacielem, a przyjaciel ukochanym. Będę potrafiła z tym żyć?
EPOV:
Rozkoszowałem się czasem spędzonym z moją Bellą, wdychając jej zapach, czując, że jest przy mnie i rozmyślając co ją może trapić. Odkąd tylko poprosiła mnie o rozmowę, cały czas zastanawiało mnie o co może chodzić. Gdyby nie była taka smutna nie obchodził by mnie temat i przyczyna. Mogę z nią rozmawiać o czym zechce. Cieszę się z tego po prostu, że jestem obok niej i ufa mi. Kolejna piosenka się skończyła a ja nadal czułem niedosyt.
- Bello, nie możemy już dzisiaj tańczyć razem, bo jeśli nas przyłapią mogą coś opacznie zrozumieć – nie byłem pewny co do mojej racji. Wmawiałem sobie, że ją mam. Ah! Chciałbym aby mieli powody by opacznie zrozumieć nasze spotkanie i żeby to opacznie wcale nie było opacznie. – Do zobaczenia za chwilkę!
Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że się zgadza i odeszła do stolika, przy którym Emmett i Jazz miziali się ze swoimi pannami. Współczułem Belli, iż musi to oglądać. Wiedziałem, że tak będzie dlatego nie słuchałem ich próśb aby z nimi usiąść i dołączyłem do Taylora, Erica, Mika i Bena. Kiedy wróciłem na swoje miejsce rozmawiali o jakiejś dziewczynie. Nie byłem w stanie jeszcze powiedzieć o kim.
- Ona mieszka gdzieś koło Port Angeles – wyjaśniał pozostałym Newton. – Nie mogę oderwać od niej wzroku. Jest taaka seksowna – mówiąc to patrzył uparcie na coś, a raczej kogoś za moimi plecami. Byłem ciekawy o kim rozmawiają ale nie na tyle żeby się na chama odwracać. Jakby się dziewczyna poczuła? Wystarczy, że Mike rozbiera ją spojrzeniem.
- Ty ją znasz najlepiej, w końcu byłeś z nią parom kiedyś na warsztatach – Tyler też mówił i patrzył na tą samą dziewczynę z tyłu.
- Tak, ale Cullen zna ją dużo lepiej. Prawda Edwardzie? – zapytał oskarżycielsko.
- Nie mam pojęcia o kogo wam chodzi.
- Jak to o kogo? O Swan - o nie, od mojej Belli to łapy precz Newton.
- Aha, no tak, przyjaźnimy się – odpowiedziałem niewinnie.
- Umówisz mnie z nią?
- Wątpię czy byłaby zainteresowana – tak, to szczera prawda. – Zresztą Bella ma chłopaka w Forks – dodałem. Wolę aby umawiała się z tym Jacobem czy jak mu tam niż z Mikiem albo Taylorem.
Czas do końca imprezy dłużył się niemiłosiernie. Rozstałem się z nią zaledwie chwilę temu, a już tak bardzo tęskniłem. Mimo, iż siedziała na drugim końcu sali i wystarczyło tylko obrócić się do tyłu aby na nią spojrzeć. Tocząca się rozmowa przy stoliku też mi nie pomagała. Mówili o niej jak o jakimś przedmiocie. Pannie, która preferuje jednorazowe „spotkania”. Kiedy spotkanie nareszcie się skończyło pobiegłem szybko do miejsca, w którym się umówiliśmy. Pralnia znajdowała się na jedenastym piętrze i rzadko ktoś z niej korzystał. Ludzie woleli tą na parterze. Usiadłem na podłodze w najciemniejszym punkcie pokoju i oparłem się o ścianę w oczekiwaniu na moją królewnę. Po jakimś czasie usłyszałem na korytarzu kroki, które rozpoznałbym wszędzie. Weszła do pomieszczenia niepewnie otwierając drzwi.
- Edwardzie? – zapytała cichutko.
- Tu jestem – wstałem i pociągnąłem ją za rękę w miejsce gdzie wcześniej siedziałem. – O czym chciałaś zemną porozmawiać?
- Ymm – zawahała się – ty i Esme wiedzieliście jaki jest Phil, prawda?
A więc o tym chciała ze mną rozmawiać. Wiedziałem, że kiedyś o to zapyta.
- Tak. Po mieście krążyły o nim plotki, którym Renee nie wierzyła. Moja mama, dzięki temu, że jest prawniczką, wypytywała o niego znajomych w pracy. Niedorzeczne, zdaniem Renee, opowieści zostały potwierdzone. Miał nawet sprawę w sądzie, ale dzięki temu, iż był wpływowym człowiekiem oczyścili go z zarzutów. Twoja mama sądziła, że został wrobiony. Nie wierzyła Esme. Kiedyś nawet opowiedziała Philowi o rozmowie z moimi rodzicami i zapytała wprost czy miał sprawę. Następnego dnia przyszedł do nas do domu i powiedział żebyśmy nie wtykali nosa w nieswoje sprawy, bo inaczej cię skrzywdzi – mówiąc to nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy. Właśnie miałem się przyznać, że jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie, że oprócz niej nic się dla mnie nie liczy. Oczywiście mogłem opuścić kilka istotnych spraw, ale nigdy nie okłamałem Belli i nie zamierzam tego robić. – Uderzył w czuły punkt. Wiedzieliśmy, że musimy sobie darować. Nawet Esme od razu się poddała. Poprosiła Renee o spotkanie i namówiła ją aby odesłała cię do Forks. Dlatego kiedy przyszłaś cała zapłakana, żeby powiedzieć, iż wyjeżdżasz musiałem udawać zaskoczenie. Płakałem po nocach, nie mogłem zasnąć wiedząc, że się wyprowadzasz a jednocześnie chciałem tego. Dla twojego dobra. Do pożegnania zostało jeszcze kilka tygodni więc zacząłem coraz częściej zapraszać cię do siebie po szkole i na nocleg. Tak abyś jak najmniej czasu spędzała w domu. Pewnego dnia, kiedy poszłaś z mamą na zakupy zadzwoniłem do Phila i powiedziałem – wziąłem głęboki wdech i przemyślałem to co zaraz powiem aby nie zabrzmiało to jak wyznanie miłości czy coś w tym stylu – żeby pod żadnym pozorem nie ważył się ciebie dotknąć. Jeśli che może wziąć mnie. Zgodzę się nawet na śmierć tylko niech trzyma się od ciebie z daleka. Nie mam pojęcia co odpowiedział bo kiedy skończyłem mówić stchórzyłem i wyłączyłem się. Potem wyjechałaś.
- Edwardzie, nie miałam pojęcia, że to aż tak wyglądało. Co do twoich ostatnich słów to nie darowała bym sobie gdyby coś ci się stało.
- Bello…
- Cii – przerwała mi. – Nie chcę się z tobą kłócić i mówić, że wolała bym żeby coś stało się mnie bo to oczywiste. Ale dziękuję ci. Nie masz nawet pojęcia ile to co zrobiłeś dla mnie znaczy. Ile ty dla mnie znaczysz. Co nie zmienia faktu, że zachowałeś się nader nieodpowiedzialnie – powiedziała z lekkim uśmiechem i położyła głowę na moim ramieniu. To był taki niemy znak, że chce chwilkę to wszystko przemyśleć. Ja też myślałem. Nie dokładnie o moim wyznaniu tylko o niej. O tym jaka jest piękna kiedy tak się nad czymś zastanawia. Jak przygryza dolną wargę kiedy ją coś nurtuje. Jak słodko się rumieni. Nie zdawałem sobie sprawy, że dziewięcioletni chłopiec może zakochać się na zabój. Kochać tę samą dziewczynę przez dziesięć lat. Jeszcze od czasów piaskownicy. To nie była dokładnie to samo uczucie, bo moja miłość do Belli Swan rosła, rośnie i rosnąć będzie z dnia na dzień
- Bells? – zapytałem po dłuższej chwili ciszy aby zobaczyć czy ma już ochotę rozmawiać. Dziewczyna popatrzyła na mnie więc uznałem to za pozwolenie na dokończenie pytania. – Bił cię?
Pokiwała twierdząco głową – Renee też. Codziennie. Wiesz, nie ma dnia żebym się nie zastanawiała czy mama jest cała. Strasznie się o nią boję.
- Rozumiem cię. Kiedy zaczął was tak traktować?
- Po ślubie. Wcześniej był potulny jak baranek. Cieszyłam się, że Renee będzie miała takiego męża. Nigdy nie myślałam, iż będę ją musiała namawiać do rozwodu.
Łzy zaczęły jej płynąć z oczu. Widok płaczu zawsze mnie rozczulał. Szczególnie u mojej przyjaciółki. Byłem wtedy skłonny do wszystkiego, byleby tylko się uśmiechnęła.
- Edwardzie, proszę, nie rozmawiajmy już o mnie i mojej rodzinie. Powiedz lepiej co słychać u Esme i Carlisle’a.
- Dobrze. Tęsknią za tobą. Nie wiesz nawet jak się ucieszyli kiedy powiedziałem im, że cię spotkałem. Nie mogą się doczekać żeby cię zobaczyć – nie skłamałem. Moi rodzice kochają Belllę jak swoją córkę i byli niezmiernie szczęśliwi gdy powiedziałem im, że ona też tu jest. Muszę zadzwonić do nich jutro i zapytać czy podobał im się odcinek i czy widzieli moją przyjaciółkę. – maja nadzieję, że przyjedziesz na wakacje do Phoenix.
- Jasne – obdarowała mnie najpiękniejszym uśmiechem, takim jakie należą tylko do niej, po czym ziewnęła.
- No, moja panno, czas iść spać. Strasznie się zasiedzieliśmy – nie chciałem się żegnać ale jeśli zaraz się nie położymy będziemy zmęczeni jutro na zajęciach.
Bella zrobiła urażoną minę ale wstała i poczłapała cichutko w stronę drzwi.
– Edward? Dziękuję ci. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yeans-girl dnia Pon 12:12, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Pon 12:37, 10 Sie 2009 |
|
Och, będę pierwsza... :) Cały rozdział mi się bardzo spodobał, miałam wrażenie, że Bella wyzna miłość Edwardowi od razu. Ale na szczęście tak się nie stało. I dobrze, bo możesz nas trochę pomęczyć i powymyślać jakieś zawroty akcji :) Mam nadzieje, że będzie coraz ciekawiej :) Czekam na następny rozdzialik i życzę ogromu weny oraz pomysłów :)
EDIT: No to się poprawiłam :)
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Pon 12:56, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Pon 14:49, 10 Sie 2009 |
|
Super rozdział.
Cóż główni bohaterowie wpadli jak śliwka w kompot Ale z twojej wcześniejszej wypowiedzi wnioskuję, że nie połączysz ich szybko. Ja się tam cieszę. Najpierw niech się trochę pomęczą .
Czekam na następny rozdział.
Życzę weny
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ZuyWampirek
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Lip 2009
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu^^
|
Wysłany:
Wto 11:43, 11 Sie 2009 |
|
ekhm...
no to teraz ja
Co prawda czytam od samego początku, ale jak zwykle kiedy mam zabrać się za kk, nie wiem co mam napisać xD bo wszystko zostało powiedziane, tudzież napisane przez moje poprzedniczki... :P
No cóż myślę że mi wybaczysz brak oryginalności
jejeuniu chyba każdy chciałby mieć takiego przyjaciela i rycerza Edka
Nadal nie pojmuje jak ojczym może bić żonę i dziecko?! to dla mnie niedorzeczne...
Odważny ten wątek z Philem... szczerze mówiąc pierwszy raz spotykam się z takim "wcieleniem" Phila.
muszę się przyznać ze schematowe postacie zaczynają mnie nudzić z deczka :P
Jeżeli ma być c.d. to pozwalam sobie wnioskowac że Bells i Edzio będą tak razem-razem :D
okropnie się cieszę że będziesz kontynuować po programie :) a o akademii tańca nie wspomnę... [o już wspomniałam] xD wprost nie posiadam się z radości :P
więc, podsumowując :P
masz we mnie wielką fankę...
a patrząc na komentarze i ilość wejść to nie tylko we mnie :)
pozdrowionka
Zuy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:13, 11 Sie 2009 |
|
hm...
Twoje opowiadanie jest... nieskomplikowane, tak tu ujmę:)
Nie ma żadnej poważniejszej treści, nie należy do takich... profesjonalnych. Bynajmniej ja tak to odbieram. Ale to nie jest ani komplement, ani nagana. Po prostu stwierdzenie. Nie trzeba za dużo myśleć przy czytaniu. Za to plus. No bo ileż można czytać "ciężkie" opowiadania? Przy Twoim można się zrelaksować.
Podoba mi się wątek tej przyjaźni B. i E. sprzed lat. Nie podobają mi się natomiast wątki z YCD. Nie chodzi o to, że źle to opisujesz, ale ja ogólnie jestem uprzedzona do tego show. Może jestem w mniejszości, ale cóż poradzić :) Ale rozumiem, że YCD to podstawa tego ff, więc nic nie mówię.
I, jako że jestem w tej kwestii żółtodziobem, to może mnie uświadom: czy Kinga Rusin jest tylko w polskiej wersji, czy w amerykańskiej też? Zawsze wydawało mi się, że Ameryka ma własnych prowadzących, sędziów itd. Gdzieś chyba w drugim czy trzecim rozdziale było coś o niej.
A jeśli już to poprawiłaś, to wybacz, ale czytałam tylko chomikową wersję :)
A! Jeszcze jedno. Niech Mike i spółka trzymają się z dala od Belli :D I niech Edward tego dopilnuje :D
Czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że się nie obrazisz za ten komentarz (ja w nim nie widzę nic obraźliwego, ale ja to ja. W każdym razie nie przejmuj się za bardzo moją krytyką, bo ff jest okay :) ).
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madzia_lenka
Nowonarodzony
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Wto 21:59, 11 Sie 2009 |
|
Strasznie lubię czytać Twojego ff;)
Akcja-< czyli uczucia Belli i Edwarda<coraz bardziej nabiera tempa
W sumie to Bella nie jest za szcześliwa bo z jednej strony jej mama i Phil a z drugiej Leah (mam nadziję ze pogada z Samem i wszystko się ułoży)
Pozdrawiam
WENY;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mikusia
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocek
|
Wysłany:
Śro 12:14, 12 Sie 2009 |
|
Bardzo ładnie piszesz. zawsze sięzaczytuje czytając twojego ff. Jaest bardzo ciekawy. Mam nadzieje że już nie długo będzie pocałunek.
(ja już tak romantyczka jestem)
Mogłabyś zrobić coś śmiesznego. Najlepiej z Emmetem.
(uwielbiam się śmiać)
Ale oczywiście to tylko moje zdanie.
Zycze weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kaRolCia_512
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sanok
|
Wysłany:
Śro 20:47, 12 Sie 2009 |
|
kofana karolino zwana też yeans-girl !!
Bardzo podoba mi się twój ff i cieszę sięm, że osadziłąś go w tych realiach.
Podoba mi się wątek z leą ,mam nadzięję że bella zerwie z Jacobem i zostanie dziewczyna Edwarda , a póżniej dojdą do finału YCD i któreś z nich wygra i będą żyli długo i szczęśliwie.
pozdrawiam i życzę weny !!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Pią 16:08, 14 Sie 2009 |
|
Witam, dziękuję za komentarze i dodaję kolejny rozdział. Jest dosyc spokojny, ale obiecuję wam, że w kolejnym rozdziale będzie mnóstwo emocji i zdarzeń. Także myślę, iż warto na niego czekac, a pojawi się po 23 sierpnia.
Życzę miłego czytania i proszę was o kk.
Rozdział IX
beta: Leah dziękuję :*
BPOV:
Kolejne siedem dni minęło w zastraszającym tempie. Od czasu rozmowy z Edwardem moje samopoczucie się polepszyło i na zajęciach też szło mi dużo lepiej. Dostałam kilka pochwał, co mnie bardzo zaskoczyło. Teraz czekało mnie najgorsze, a mianowicie pakowanie. Jutro o tej porze mam się znaleźć na lotnisku. Nie wiem jaki kierunek przybierze mój lot. Czy wrócę do Forks i moja kariera z YCD się skończy czy do Nowego Jorku gdzie tak naprawdę dopiero się zacznie. Teraz jest mi już obojętnie i tak daleko zaszłam. Nie jeden człowiek chciałby to osiągnąć. Chociaż gdzieś w głębi duszy czuję iskrę pragnienia dostania się do szesnastki i walczenia z całych sił. Pewnie ta iskierka przez cały tydzień mobilizowała mnie do jeszcze cięższej pracy niż do tej pory. Co wcześniej wydawało mi się nie możliwe. Dzięki temu wiem, że zawsze mogę dać z siebie więcej i jeśli tylko przejdę dalej pokażę na co mnie stać. Rozmyślałam i równocześnie wkładałam ciuchy do torby podróżnej zostawiając ubrania na dziś i na jutro.
- Zdajecie sobie sprawę, że to już naprawdę będzie nasz ostatni taniec w Los Angeles? – zapytałam Rose i Alice.
- Chciałabym tu jeszcze zostać. Zostało mi trochę miejsca w walizce. Mogłabym dokupić jeszcze trochę ubrań.
- Alice, pomyśl, w Nowym Jorku też kupisz całą masę ciuchów. Zostaw sobie jeszcze miejsce.
- Skąd założenie Bello, że ja pojadę do NY. Ty zasługujesz na to o wiele bardziej.
- To prawda, każdy widział jak wytrwale i sumiennie pracowałaś – do rozmowy wtryniła się Rosalie.
- Nie wydaje mi się – obstałam przy swoim. – Co zrobicie kiedy któreś z was nie przejdzie dalej? Mam na myśli z waszej czwórki – dodałam.
- Ja się nad tym nie zastanawiałam. Zresztą wszyscy jesteśmy z Waszyngtonu i w dodatku z Forks do Port Angeles jest bliziutko.
- Tak, Al. Tylko ja mam gorzej. Emmett jest z Tennessee – powiedziała płaczliwym głosem blondynka.
- Kto ci kazał szukać chłopaka tak daleko? Edward też mieszka szmat drogi od nas.
- Przepraszam was bardzo szanowne koleżanki ale co do tego ma mój przyjaciel? – mocno podkreśliłam ostatnie słowo.
- Bello, przyciągacie się jak dwa magnesy. Nie mów, ze nie zauważyłaś.
Coś w tym jest. Rzeczywiście się przyciągamy. Gdyby tak nie było nie spotkalibyśmy się tu ani nigdzie indziej. Wolę nie przyznawać racji Alice pod tym względem. Zrobiłam minę, która zaprzeczała słowom mojej przyjaciółki.
- Dobrze, niech ci będzie ale zobaczysz, że jeszcze zatańczymy z Rosalie na twoim weselu.
Oj chciałabym – uśmiechnęłam się sama do siebie. Ostatniej nocy miałam dziwny sen. Mianowicie śniło mi się, że wyznałam Edwardowi miłość na co on powiedział, że mam problem i żebym przypadkiem nie próbowała nic robić w kierunku zdobycia jego, bo nigdy nie poczuje do mnie nic więcej. Dodał jeszcze, że nasza przyjaźń nie ma sensu. Kiedyś obiecałam sobie, że mu powiem jakim uczuciem do niego pałam ale po takim śnie nie mam zamiaru tego robić. Wolę być jego przyjaciółką niż byłą koleżanką, o której wspomnienia powodują u niego odruch wymiotny.
Kiedy wszystkie moje ciuchy wylądowały w walizce zapytałam współlokatorek:
- To co? Gotowe zejść na dół i zobaczyć listę szesnastki?
Obie przytaknęły i wyszłyśmy z pokoju. Lista miała pojawić się o jedenastej a było za pięć. Wsiadłyśmy do windy i zjechałyśmy na parter. Gdzie przed tablicą z wielkim napisem „You Can Dance” pchali się wszyscy uczestnicy do których dołączyłyśmy.
- Bells? Rose? Pamiętajcie, że nie ważne co się stanie i tak was kocham – krzyknęła Alice.
- Wiem, ja też was kocham – odkrzyknęłam.
W tym samym momencie pojawili się jurorzy z listą w ręku i przypięli ją we właściwym miejscu . Niektóre osoby zaczęły odchodzić od tablicy ze spuszczonymi głowami, a inne skakać niczym dwuletnie dzieci. Zajęło mi dużo czasu zanim dopchałam się wystarczająco aby zobaczyć listę, na której widniały nazwiska:
1. Angela Weber
2. Jessica Stanley
3. Rosalie Hale
4. Tanya Denali
5. Chelsea Nox
6. Alice Brandon
7. Ella Apple
8. Isabella Swan
9. Jasper Whitlock
10. Ben Cheney
11. Mike Newton
12. Emmett McCarty
13. Tyler Crawley
14. Edward Cullen
15. Eric Yorkie
16. Jack Swith
Czyli…? Nie to nie możliwe. Sprawdziłam listę jeszcze raz i rzeczywiście pod numerem osiem widniało moje nazwisko. Jadę do Nowego Jorku? Teraz zacznie się dla mnie prawdziwe You Can Dance. Najważniejsze jest to, iż będę tam z moimi przyjaciółkami i Edwardem. Dopiero teraz dotarło do mnie, że on też jedzie. Podskoczyłam kilka razy ze szczęścia, chociaż obiecałam sobie, że nie zrobię tego i pobiegłam w stronę dziewczyn.
- Czujecie? Jesteśmy w programie! Witaj, Nowy Jorku! – krzyknęła Alice.
- Nie przypuszczałam, że będzie tam moje nazwisko ale jednak – powiedziałam głośniej niż by wypadało.
Bello? – usłyszałam znajomy aksamitny baryton za moimi plecami i odwróciłam się w stronę jego posiadacza. – Gratuluję!
Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on ucałował mnie w szyję. Myślę, że źle trafił, a jego zamiarem był mój rozpalony od rumieńców policzek. – Ja tobie też gratuluję – wyszeptałam do jego ucha i zaczęłam wdychać jego zapach zanim się ode mnie odsunie.
I zrobił to. Czułam niedosyt ale perspektywa spędzenia z nim kolejnego tygodnia odsunęła moje pragnienie na drugi plan. Odwróciłam głowę w tył aby zobaczyć co robią moje przyjaciółki. Mogłam się domyśleć. Obydwie wisiały na Jasperze i Emmettcie i całowały ich.
- Ed, proszę, zabierz mnie stąd. Nie każ mi na nich patrzeć – poprosiłam.
Mój kompan chwycił moją dłoń i pociągnął mnie do windy. Kiedy drzwi się zamknęły zapytał:
- Bells, zastanawiam się, dlaczego tak cię odstrasza publiczne okazywanie uczuć. Przecież to nic strasznego. To tak jakbyś oglądała jakiś film.
- Nie, to całkiem coś innego – zaprzeczyłam. – Widzisz, kiedy oglądam film wiem, że te wszystkie uczucia nie są prawdziwe. Są odgrywane przez aktorów, a scenariusze napisali ludzie ze zbyt wybujałą wyobraźnią. Filmy niczym nie różnią się od bajek. No może tylko tym, że te drugie zazwyczaj są animowane i występują w nich wróżki i inne niedorzeczne stworzenia. Fabuła w jednym i w drugim jest tak samo nie realna.
Dojechaliśmy na piętro, na którym mieściła się nasza pralnia. Domyśliłam się, iż właśnie tak Edward chce mnie zabrać. Gdy weszliśmy do pomieszczenia usiedliśmy w tym samym miejscu co tydzień temu w nocy.
- Co się z tobą stało, moja Bello? Dawniej byłaś inna, a teraz przestałaś wierzyć w miłość – szepnął.
- Bo to uczucie nie istnieje – zaczęłam bawić się kosmykami moich włosów. - Ludzie sobie je wyimaginowali i tak bardzo starali się w nie uwierzyć, że stało się dla nich prawdziwe. Ale po świecie chodzą też osoby, którym poszukiwanie drugiej połówki nie opętała mózgu – wyjaśniłam.
- A Jacob? Nie kochasz go?
- Już sama nie wiem – nie, nie kocham go. – Jeśli się mylę i miłość istnieje to powinno się okazywać ją na każdym kroku, a nie tylko w domowym zaciszu.
- Gdzie ta Bella, która sama uczyła mnie wierzyć, że każdy może pokochać? – zapytał.
- Nie, Edwardzie. Uczyłam cię, że każdy może pokochać ciebie – wyjaśniłam to małe niedomówienie. – Jednak nie ma na świecie dziewczyny, która byłaby ciebie warta.
- Nie potrzeba mi każdej – urwał jak gdyby chciał coś jeszcze dodać ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. – No, koleżanko. Pora się zbierać – podał mi rękę, tak abym mogła bez problemu wstać.
Następnego dnia obudził mnie okropny dźwięk budzika. Nienawidziłam go z całego serca. Był taki… twardy, blaszany, nieugięty jakby pewny siebie. Nic dziwnego zresztą. Gdybym była tym pioruńskim budzikiem i miała taki dźwięk też byłabym pewna, że obudzę wszystkich dookoła. Zawsze kiedy słyszałam ten odgłos marzyłam aby budził mnie ten aksamitny baryton. Jeden mały, wredny zegarek a odsunął w niepamięć mój znakomity humor. Jedno z moich wielkich, kiedyś nieosiągalnych marzeń spełnia się i to ze zdwojoną siłą. Mogłam ogłosić ten rok jako najlepszy w moim życiu.
- Bello, do cholery, wyłącz to ustrojstwo! – wrzasnęła Alice
Tak pogrążyłam się w myślach, iż nie zauważyłam, że to coś nadal dzwoni. Poczłapałam więc w stronę komody, na której stał zegarek.
- Dobra, pora się budzić. Rose, wstawaj! – dziewczyna podeszła do łóżka Rosalie i zerwała z niej kołdrę.
Do tej pory to Alice była śpiochem i to my musiałyśmy ją budzić. Widocznie była tak podekscytowała wizją tysiąca nowych sklepów i ciuchami od sławnych projektantów, że spanie nie było już dla niej priorytetem. Była godzina piąta, za godzinę musiałyśmy się stawić na zbiórkę, a o siódmej miałyśmy już być w samolocie. Wieczorem rozmawiałam z rodzicami i obiecali mi, że zjawią się w środę aby zobaczyć mój pierwszy występ na żywo. Jacob i Leah też obiecali, że przyjadą ale niestety dopiero za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że będą mieli okazje dotrzymać obietnicy. Nie mogę się doczekać aby przedstawić ich Edwardowi. W końcu tyle o sobie już słyszeli…
Wpół do ósmej samolot już wzbił się w powietrze. Tym razem przyznawali miejsca w takiej kolejności jaka zapisana była na liście szesnastki. Ja siedziałam między Ellą, a Jasperem. Do tej pory nie miałam jeszcze przyjemności porozmawiać z moją sąsiadką, była równie nieśmiała co ja. Wydawało mi się, że wstydziła się Jazza. Ciekawa jestem czy zachowuje się tak również do innych osobników płci przeciwnej. Porozmawiałyśmy trochę o programie, jego wadach i zaletach i na jeszcze kilka błahych tematów.
- Zastanawiam się – zaczął Jasper – czy Alice mówiła coś o mnie?
Taa i to nawet sporo rzeczy. Gdy wracała ze spotkań z nim zdradzała nam każdy, nawet najmniejszy i do niczego nie potrzebny szczegół.
- A owszem. Cały czas o tobie gada. Nie musisz się martwić, są to same superlatywy.
- Tego akurat jestem pewnie – powiedział i zachichotał, a ja mu zawtórowałam.
Gołym okiem widać, iż ta dwója jest w sobie szaleńczo i bezwarunkowo zakochana. Chyba powoli zaczynam wierzyć w miłość. Chociaż wiem, że i tak w moim życiu się nigdy nie pojawi. To znaczy już w nim jest, ale jednostronna, nieodwzajemniona, bo Edward mnie nigdy nie zechce. Zresztą powiedziałam mu, że żadna dziewczyna na niego nie zasługuje. Słowa te odnosiły się również do mnie. Skończę jako stara panna siedząca w bujanym fotelu i dziergająca na drutach szaliczki dla dzieci z okolicy i marząca o własnej gromadce dzieci biegających w te i z powrotem po domu. Może od czasu do czasu zaglądnie do mnie ktoś znajomy, a może chociaż raz do drzwi zapuka mój przyjaciel, który przyjdzie w odwiedziny z piękną, jasnowłosą żoną i trójką bystrych, pięknych brzdąców podobnych do swojego taty.
- Bello? Co jest, dlaczego jesteś taka smutna? – zapytał mój sąsiad.
- Nie jestem smutna. Jedynie zmęczona – płynnie skłamałam. – Zdrzemnę się chwilkę. Obudzisz mnie? – zapytałam Jaspera, bo Ella już dawno smacznie spała.
- Pewnie. Śpij.
Praktycznie cały lot przespałam. Miałam dziwny sen. Ktoś mnie gonił, a ja uciekałam. Najdziwniejsze było to, że się nie bałam. Czułam się wręcz niewyobrażalnie bezpiecznie. Od podążającego za mną mężczyzny biło ciepło. Między naszymi ciałami można było poczuć dziwnie znajomą elektryczność. Sen mnie zmęczył, ale w głębi duszy byłam… szczęśliwa. Zazwyczaj kiedy o czymś lub o kimś myślałam przed zaśnięciem to śniło mi się to. Tym razem tak nie było, ponieważ myślałam o Edwardzie. Cieszyłam się, że zaraz go zobaczę i, że oboje będziemy, przynajmniej przez tydzień, w programie.
- Hej, łabędziu, budź się – Jasper szturchnął mnie łokciem w rękę. Zabolało.
- Ałł! Już nie spałam – zaczęłam pocierać miejsce, w które mój sąsiad przyładował.
- Skąd miałem wiedzieć? Miałaś zamknięte oczy.
Miał rację nie mógł wiedzieć, zapewne nie przeszło mu nawet przez głowę to, że mogłam przez godzinę siedzieć z zamkniętymi oczami i rozmyślać.
Samolot zaczął lądować, a ja zbierać swoje manatki, których swoją drogą było sporo, bo rano kiedy Alice zobaczył, że zostało mi jeszcze całkiem sporo miejsca upchnęła jakiś swoje drobiazgi.
- Ella, obudź się. Lądujemy – lekko szturchnęłam dziewczynę ręką.
- Już? – zapytała i ziewnęła. – W takim razie ile ja spałam?
- Praktycznie cały lot – teatralnie wzruszyła rękami.
Samolot stał już dawno na ziemi, a tłum ludzi zaczął marsz w kierunku drzwi. Nie było czasu żeby szukać dziewczyn. Zresztą siedziały one kilka siedzeń wcześniej. Nie zwróciłam uwagi kiedy znalazłam się w hali przylotów. Podeszłam do taśmy i czekałam na swoją walizkę. Torba All właśnie podjechała, a dziewczyna nie mogła poradzić sobie ze ściągnięciem jej. Ciekawa jestem co by zrobiła gdyby nie pomoc Emmetta. Ten podniósł ją praktycznie jednym paluszkiem. Przy taśmie zaczęło robić się coraz więcej przestrzeni, a po mojej walizce ani śladu. Kiedy wreszcie się pojawiła ludzie stojący przede mną zasłonili mi ją, wychyliłam się bardziej ale ta zniknęła.
- Cholera! – zaklęłam cicho.
- Tego szukasz? – odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Edwarda z moją torbą w ręce.
- Tak, dziękuję ci. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła – uśmiechnęłam się.
- Drobiazg – odwzajemnił gest. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Pią 16:32, 14 Sie 2009 |
|
Świetny kolejny rozdział, intryguje mnie jej sen, co on oznaczał? I co się stanie, gdy przyjedzie do niej Jacob z Leę, jak zareaguję na to Edward i co się wydarzy? Kiedy Edward wyzna miłość Belli albo, kiedy ona to zrobi? Tyle pytań xD
Rozdział świetny. Wiedziałam, że Bells dostanie się do 16, bo jakby inaczej? Czekam na kolejny rozdzialik i życzę dużo Weny
buźka :*
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Pią 20:40, 14 Sie 2009 |
|
Kolejny bardzo dobry rozdział.
Twój FF jest fantastyczny. Czyta go się szybko i przyjemnie
Ciekawa jestem dalszego przebiegu akcji :D
Oh, ta Bella by już zerwała z tym Jacobem. Nie dość, że go nie kocha ( on jej raczej też nie ) to stoi on na przeszkodzie relacji bardziej damsko-męskich pomiędzy nią a Edwardem :)
Ciekawi mnie również, kto wygra program i kto z ich paczki odpadnie 1 ( w końcu cała 6 do finału wejść nie może :D )
Czekam na kolejne części.
Weny i czasu do dalszego pisania :)
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mikusia
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocek
|
Wysłany:
Sob 11:44, 15 Sie 2009 |
|
Uwielbiam twojego ff!
Jest poprostu genialny!
Juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu.
A ten ci sie udal.
Zycze weny
mikusia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|