|
Autor |
Wiadomość |
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 14:35, 08 Cze 2009 |
|
Wszyscy najbardziej czekają na salę baletową, a ja się wyłamę. O! Tzn. ja jak najbardziej czekam na tą scenę, ale ponieważ jestem w stanie sobie wszystko dokładnie wyobrazić, to czekanie nie jest takie męczące. Nie wiem czemu, ale chciałabym już przeczytać myśli Edwarda po wyjściu Belli ze szpitala. Cały bal i wspaniałą końcóweczkę :D
Natomiast w tym rozdziale brakowało mi trochę daru Edwarda. Mam na myśli, że w książkach było zaznaczone, że Edward praktycznie cały czas słyszy myśli innych. Oczywiście było napisane, że stara się nie ingerować w umysły swojej rodziny, ale odniosłam wrażenie, że wcale mu staranie dobrze nie wychodzi :) Dlatego tego mi troszeczkę brakowało. Wszystko było mówione jakby Edward nie mógł tego i tak odczytać.
Jeśli zaś chodzi o walkę, to jak już wcześniej przyznałam byłam nią dosyć zaskoczona. Nie wiem czy była tu ona konieczna, ale zaszkodzić też nie zaszkodziła.
Taką moją osobistą perełką w tym fragmencie była rozmowa Edwarda i Belli. Było tak dobitnie wręcz pokazane, że Edward tylko na zewnątrz jest taki opanowany i zimny. W środku jest w nim wręcz prawdziwa burza emocji. Emocji, z którymi ty sobie radzisz. :)
Martwi mnie trochę, że piszesz z coraz większym trudem. Co prawda nie widać tego po tekście, ale niewiadomo jak długo. Mam nadzieję, że szybko się to zmieni, bo nic by dobrego z tego nie wyszło, gdybyś pisała na siłę. Życzę Ci tej utraconej łatwości pisania |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Pon 14:36, 08 Cze 2009 |
|
przeczytane! Całe! Zrobiłaś sobie reklamę dzięki Anzelmie :D Od teraz masz jeszcze jedną zagorzałą czytelniczkę Twojego ff ;)Tak pięknie opisałaś Edwardowe myśli! Dokładnie tak jak sobie je wyobrażałam. Wcielanie się w swoją postać, pisanie z jej punktu widzenia to ogromny dar i wyzwanie, które mogą podołać tylko najbardziej empatyczni i cierpliwi pisarze :) Mam nadzieję, że po skończeniu tego ff, zaczniesz pisać nowe opowiadanie, ale również w narracji pierwszoosobowej, bo bez wątpienia ów dar posiadasz :)
Czekam z niecierpliwością, choć i ze smutkiem na końcówkę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Sob 16:24, 13 Cze 2009 |
|
Dobrze, do sali baletowej coraz bliżej, zaczęłam odczuwać lekką presję :P
Mam kilka wersji, ale nie mogę się zdecydować. Może coś wymyślę...
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział pisany pod wpływem leków :D Jak mam gorączkę to się różne rzeczy roją w mojej głowie :P
beta: kochana aramgad , która ma jeszcze siły poprawiania moich beznadziejnych literówek :P
Rozdział 21 część I
Telefon
Rozglądaliśmy się jeszcze chwilę po lotnisku. Ślad po Jamesie urywał się przy bramkach, ale w żaden sposób nie mogliśmy dociec, przy której. Udaliśmy się do informacji.
- Dokąd odleciały samoloty przed południem? - spytał Carlisle kobiety przy ladzie.
- Nowy Jork, Los Angeles, San Francisco, Washington, Phoenix, Teksas... - wymieniała po kolei każde miasto. Phoenix... Wstrzymałem oddech. A co jeśli...? Nie, to było niemożliwe. "To na pewno zbieg okoliczności" pomyślał Emmett, patrząc na mnie. Odwróciłem wzrok. Nie chciałem widzieć tego przygnębienia malującego się na jego twarzy. Tęsknota, smutek, żal - to były także moje uczucia. Potęgowały się, gdy widziałem jego ból.
- Dobrze, dziękujemy - powiedział Carlisle do kobiety i gestem wskazał na ławkę przed barem.
"Musimy się naradzić" przekazał mi w myślach. Usiedliśmy, by wyglądać naturalniej.
- Co zrobimy? - spytał Emmet, spoglądając gdzieś w dal. Podążyłem za jego wzrokiem i ujrzałem witającą się parę. Coś mnie zakuło w piersiach.
- Nie ma pojęcia - odparł Carlisle. - Sytuacja nas przerosła, musimy dalej gonić Jamesa, ale mam wrażenie, że coś przeoczyliśmy.
Zamilkliśmy. Każdy z nas zastanawiał się co dalej.
- Jest tylko jedno wyjście. Czas skontaktować się z Alice - stwierdziłem. W tym samym momencie zadzwonił telefon Carlisla. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.
- To ona - poinformował nas i podał mi go.
Odebrałem.
- Co jest? - spytałem.
- Miałam wizję, gdzie James był w jakimś domu. Zaczęłam rysować go Jasperowi, gdy podeszła Bella i stwierdziła, że to jest jej dom.
- Słucham?!
- Edward, nie mam pojęcia, co się dzieje. Błagam, zrób coś.
- Poczekaj chwilę - warknąłem zdenerwowany do telefonu. Odwróciłem się do Emmetta i Carlisla.
- Alice twierdzi, że tropiciel pojawi się w domu Belli. Czyli to nie był zbieg okoliczności. James jest na pokładzie samolotu zmierzającego do Phoenix.
"O cholera!" pomyślał Emmett.
" Edward, w takim razie nie mamy wyboru. Musisz ją stamtąd zabrać." przekazał mi ojciec telepatycznie.
- Wiem - powiedziałem.
- Pakuj Bellę, zabieramy ją gdzieś.
- Ale jak to?
- Zmiana planu. Tylko szybko. Wsiadamy w pierwszy samolot. Macie czekać na lotnisku - rzuciłem i rozłączyłem się.
Oddałem Carlislowi telefon i zwróciłem się do Emmetta.
- Idź sprawdzić, o której jest samolot do Phoenix.
Brat skinął głową i chwile później już go nie było.
- Ja jadę po dokumenty i pieniądze. Ty masz tu zostać i rozejrzeć się - powiedział Carlisle i skierował się do wyjścia z lotniska.
Patrzyłem jeszcze jakiś czas jak odchodzi. Potem ruszyłem w kierunku bramek. Wiedziałem, że było to bezcelowe, ale musiałem się czymś zająć, by odgonić ponure myśli. To był jednak fatalny pomysł. Spacerując w pobliżu bramek widziałem żegnające lub witające się pary, rodziny. Widziałem matki z dziećmi, tulące się małżeństwa. Znów miałem wrażenie przytłoczenia. Mimowolnie usiadłem na pobliskiej ławeczce i zapatrzyłem się w okno. Bella była w zagrożeniu. Znowu, przeze mnie. Ale, czy ja, choć raz, pomyślałem, że jest bezpieczna? Czy nie miałem wrażenia, że to nie koniec? James kluczył, aż w końcu nam uciekł. Całą nadzieję mogłem pokładać w Alice i Jasperze. Ale czy była jeszcze jakaś nadzieja?
- Edward! - głos Emmetta wyrwał mnie z zamyślenia. - Edward, samolot mamy za godzinę. Gdzie jest Carlisle?
- Pojechał po dokumenty - odparłem bezbarwnym głosem, przypominając sobie słowa Belli, które wypowiedziała na polanie: "Czyli już nie ma nadziei?". Wtedy była.
Emmett bezszelestnie usiadł koło mnie i pogrążył się w swoich rozmyślaniach. Znów chciałem mu zapewnić prywatność, ale nie potrafiłem. Współczuł mi. Tęsknił. Bał się o rodzinę. Emocji, które nim targały nie sposób było wymienić. Siedzieliśmy tak jeszcze pół godziny, on - walczący z ponurymi myślami, ja - przygnębiony, zrezygnowany. Carlisle dołączył do nas.
- Mam już wszystko. Wsiadamy.
Udaliśmy się za nim na pokład samolotu. Po drodze zadzwoniłem jeszcze do Alice, by powiedzieć jej o której będziemy.
- Uważaj na siebie - szepnęła, zanim się rozłączyła.
Gdy zajęliśmy miejsca, Emmett spojrzał na mnie i rzekł:
- Edward, wiem, że jest ci ciężko, ale... przestań.
Spojrzałem na niego pytająco.
"Jesteś taki załamany. Po prostu weź się w garść"
Nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć. "Dobra"? Spojrzałem w okno.
- Ty też się martwisz. Nawet nie wiesz, jak bardzo to widać. Ale w porządku, będę starał się nie okazywać uczuć...
"Już nie długo będzie po wszystkim."
- Tak, Emmett. Wywiozę Bellę, a wy będziecie mogli wrócić do domu...
"Nie! Jedziemy z tobą!"
- Nie ma mowy. To was nie dotyczy. - To ich nie dotyczy...
"Edward, jesteśmy rodziną. Kochasz ją. A my cię nie zostawimy" pomyślał, a potem odwrócił się ode mnie.
Zrozumiałem, że rozmowa skończona. Wystartowaliśmy.
___________________
Myślę nad bonusem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Sob 16:35, 13 Cze 2009 |
|
Bonus super sprawa! Ja bardzo lubię bonusy
Powoli zbliżamy się do mojej wyczekiwanej sceny w sali baletowej, ale tak naprawdę to muszę się przyznać że każda scena opisana przez Cibie oddaje tyle uczuć, opisuje tak dobrze emocje że każdy moment twojego opowiadania jest rewelacyjny!! Życzę weny i czasu na pisanie.
Twoja wierna fanka :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KALLIYAN
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 17:45, 13 Cze 2009 |
|
Kocham Cię! <3
Po prostu tak pięknie opisujesz wszystkie zaistniałe sytuacje, to jest takie prawdopodobne, że Ci wierzę! o.O
A BONUS?
Tak, proszę, ładnie proszę... Nie mogę się doczekać tego wszystkiego... Najbardziej momentu, kiedy Edward pije krew Bells. To będzie kluczowy moment. Najważniejszy.
Dzisiejsza akcja - okropnie zgrabna. Straszliwie prawdziwa i łapiąca za serducho. Emmett - dzisiejszym rozdziałem zapunktował.
Mocno ściskam. Bardzo niecierpliwa gorąco pozdrawia i życzy dużo weny
Kalliyan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 21:34, 13 Cze 2009 |
|
Bonusik? Mraauuu Oczywiście, nawet się nie zastanawiaj.
Nie wiem czy to tylko tak wyszło, ale zauważyłam, że w tym rozdziale było znacznie więcej daru Edwarda :) Bo to wcale nie jest tak, że ja się czepiam. Poprostu dzięki temu można bardziej rozbudować postać Edwarda. Pokazywanie jak sobie z tym radzi, jak rozgranicza poszczególne myśli, jak radzi sobie z ich treścią czy wreszcie jak z nich korzysta - to bardzo ubarwnia jego osobowość.
Bardzo rozczulił mnie Emmett. Rzadko można o nim poczytać, jako o troszczącym się o rodzinę. Zazwyczaj do wszystkiego podchodzi z luzem. Tutaj niesamowicie mi się spodobał. Mogłabym go zjeść :D
Oczywiście był i Carlisle ze swoim stoickim spokojem. Jego w sumie też za to lubię.
Jestem niesamowicie ciekawa, jakie koncepcje rozważasz co do sali baletowej....Ty to umiesz podsycicz ciekawość :)
Nie rozumiem tylko, o co chodzi z tą presją. Czyżby ktoś tu coś sugerował? Niee...przecież tu nikt nawet słówkiem nie pisnął o jakiejkolwiek sali baletowej...
Tak więc życzę Ci standardowej weny. A i absolutnie nie myśl o żadnej sali baletowej. Przecież zagrożenie życia, to nie groźba :D
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Nie 13:39, 14 Cze 2009 |
|
Świetnie, że pokazałaś Cullenów jako superdrużynę! Kocham ich, bo tworzą jedność. Każdy każdemu pomaga, choćby z poświęceniem (choćby wampirzego) życia.
Emmettciątko jakie kochanee! ;d Wrażliwe i subtelne! Zwykle opowiadał seksistowskie żarciki, a tutaj raptowna zmiana o kąt 360! Misiaku móój :P
A bonus jak najbardziej pożądany ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pecia
Człowiek
Dołączył: 06 Gru 2008
Posty: 96 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 17:04, 14 Cze 2009 |
|
Bonus? Świetnie
Ja tam czekam na scene w której Edward odnajdzie list, mam nadzieje że nie przeoczysz tej sceny :) Rozdzialik jak zwykle świetny, czekam na następny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ogureczek
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów
|
Wysłany:
Pią 12:34, 19 Cze 2009 |
|
A ja zauważyłam małe przeoczenie... Edzio w którymś rozdziale mówi.. coś w stylu "prawdopodobnie rodzenstwo pomyślało o tym samym" skoro czyta w myślach to powinien to wiedzieć Czyta się lekko i ciekawie.. ale z 2 strony trche płytko.. Gdybyś się bardziej rozpisała o tym co on myśli jakie emocje nim kierują itp. bardziej szczegółowo.. to powiem Ci że mogłabyś wydać niezłą książkę :D hihi.. ale i tak bomba.. przepraszam za słowa krytyki, ale starałam się obiektywnie na to spojrzeć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Pią 20:02, 19 Cze 2009 |
|
Przyjmuję krytykę :P
Wiesz, w tym momencie, o którym wspomniałaś to było specjalnie. No, ale nic.
I bardzo przepraszam, że płytko. Staram się, jak mogę, ale zdaję sobie sprawy, jak długa droga jeszcze do dobrego tekstu.
Dzięki :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ogureczek
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów
|
Wysłany:
Sob 8:48, 20 Cze 2009 |
|
No wiesz specjalnie czy nie po prostu rzuciło mi się w oczy.. Bo kto normalny umiejący czytać w myślach sypnął by taki tekst? chociaz ja się moż enie znam.. co do płytkości może to źle wyraziłam.. a może po prostu jestem zachłanna.. :D bo chciałabym żeby rozdziały były dłuższe.. hehe..
ale i tak kapelusze z głów.. bo strasznie wciąga.. może powinnaś wysłać swoją 2 połowe do Stephenie Meyer żeby opublikowała książkę a kasą podzielicie się na pół |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aramgad
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 11:02, 20 Cze 2009 |
|
Ja się absolutnie nie zgadzam. Nie uważam, że rozdziały są płytkie, absolutnie nie!
Co do długości rozdziałów - one są długie, tylko dodawane są w częściach |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Pon 9:30, 22 Cze 2009 |
|
Bardzo dziękuję za komentarze
Rozdział 21 był wyjątkowo krótki, więc dodaję końcówkę i pierwszą część 22. :P
Co o tym myślę, wypowiadać się nie zamierzam :D.
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
Mam kilka wersji bonusu. Myślę...
Już blisko do sali baletowej. Rozdział właściwie mam napisany, ale trzeba czekać... Booooję się!
beta: oczywiście aramgad <3
Rozdział 21 część II
Telefon
Lecieliśmy bardzo długo, ale nie potrafiłem dokładnie określić ile. Moi towarzysze byli pogrążeni we własnych rozmyślaniach. Ja starałem wyciszyć się, przysłuchując się myślom osób w samolocie.
"Co ja kupię Tony'emu na urodziny?" zastanawiała się staruszka, siedząca przy oknie.
"Gdzie moja pomadka?" pomyślała młoda dziewczyna, przeszukując torebkę.
Takie proste, nieskomplikowane problemy. Siedziałem, wpatrzony w niebo za oknem i tęskniłem. Gdzie moja Bella? Miałem ją niedługo zobaczyć, ale coś nie dawało mi spokoju. Zdawałem sobie sprawę, że to nie jest wyjście z sytuacji. Nie wierzyłem, że James zakończy pościg. Mieliśmy uciekać, dopóki któryś z nas nie popełni błędu. A ja myliłem się na każdym kroku. Ile razy mogłem się jeszcze pomylić? Jak na razie bez konsekwencji, ale czułem, że nadejdzie wkrótce czas, kiedy będę musiał za to wszystko odpowiedzieć. O zapłacie nawet nie chciałem myśleć.
Rozdział 22 część I
Zabawa w chowanego
Kilka minut później wylądowaliśmy. Rozejrzałem się po lotnisku, ale po Alice, Jasperze i Belli, nie było ani śladu. Zalała mnie fala niepokoju. Odwróciłem się do Carlisla.
- Co teraz? - zapytałem.
Ojciec skrzywił się nieznacznie. Pomyślał o tym samym. Co jeśli...?
- Nic im nie jest - powiedział Emmett, podchodząc do nas. - Pewnie coś ich zatrzymało i zaraz tu będą.
Spojrzałem na niego, ale gdy zobaczyłem jego wyraz twarzy, odwróciłem się.
- Jasne - rzekłem i ruszyłem w stronę ławek. Usiadłem i sięgnąłem po telefon, by go włączyć.
- Nawet o tym nie myśl. Nie możesz zadzwonić do Alice. Sądzę, że James jest daleko, ale jest duże prawdopodobieństwo, że ich śledzi... - urwał, widząc moją minę. Dobrze widziałem, co wyraża. Rozpacz, ból, smutek. Nie chciałem się nad sobą użalać, ale każde, najmniejsze przypuszczenie, że Bella jest w niebezpieczeństwie, coraz bardziej przekręcało nóż wbity w samo serce.
"To znaczy... nie martw się. Nic im nie będzie" pomyślał. To zabolało jeszcze bardziej. Co mu dawało to oszukiwanie siebie?
- Wierzysz w to? - rzuciłem w przestrzeń, nie do końca pewny, czy pytam jego, czy siebie.
Wstałem i ruszyłem ku masywnym kolumnom. Wbrew przestrogom Emmetta, włączyłem komórkę. Miałem dziesięć nieodebranych połączeń od Alice i jednego SMS-a. Zaczerpnąłem głośno powietrze. Miałem bardzo złe przeczucie. Drżącą dłonią nacisnąłem przycisk, by go otworzyć. Alice napisała tylko sześć słów, które sprawiły, że telefon upadł z hukiem na betonową posadzkę.
NIE WIEM, GDZIE JEST BELLA! ODDZWOŃ!
Chłopaki natychmiast podbiegli do mnie.
- Edward! Co się stało?
Emmett podniósł komórkę i przeczytał wiadomość.
"O cholera!" zaklął i wybrał numer do Alice.
- No wreszcie - usłyszałem jej głos w słuchawce.
Pokazałem gestem Emmettowi, by podał mi telefon.
- Gdzie jesteś? - spytałem tylko.
- Koło toalet... - zaczęła, ale już się rozłączyłem.
- Są koło toalet... - powiedziałem i pobiegłem w stronę wyjścia. Ledwie zważałem na zachowanie ludzkiej prędkości. Czarne myśli zaćmiewały mi mózg. W przypływie rozpaczy zmiażdżyłem trzymany w dłoni telefon. Zatrzymałem się na chwilę. Bella była równie krucha. Jej mogłem tak samo zrobić krzywdę. Niechcący...
Potrząsnąłem głową, próbując wyrzucić z głowy odbijające się echem zdanie: "Ty nie jesteś dla niej odpowiedni!"
Znów ruszyłem. Kilka chwil później ujrzałem Alice wychodzącą z damskiej toalety. Podbiegłem do niej.
- Jak to? - zapytałem. Od razu zrozumiała, o co chodzi.
- Nie wiem jak to się stało. Odeszłam na chwilę, została z Jasperem. Gdy wróciłam, już jej nie było. Jasper powiedział mi, że poszła do ubikacji ... - Dalej nie słuchałem. Otworzyłem z rozmachem drzwi pierwszej kabiny.
- Spokojnie - krzyknęła Alice, łapiąc mnie za ramiona. - Szukaliśmy wszędzie. Tam jej nie ma. Chodź, poszukamy Jaspera.
Poczekaliśmy na Emmetta i Carlisle, którzy, w przeciwieństwie do mnie, starali się zachować ludzkie tempo. Byliśmy już prawie przy wyjściu, gdy Jasper niemal wpadł na nas.
- Masz coś? - spytała szybko Alice.
- Ślad urywa się przy przystanku autobusowym.
- Wsiadła do autobusu? - zdziwił się Emmett. - Przecież to nie ma sensu...
- Obawiam się, że ma... - mruknęła pod nosem Alice.
- SŁUCHAM?! - ryknąłem, nie mogąc się powstrzymać.
- Spokojnie, Edward. Czy ktoś nam wytłumaczy, co tu się tak właściwie stało? - spytał, jak zwykle opanowany Carlisle.
Usiadłem załamany na ławce i ukryłem twarz w dłoniach. Kolejny błąd. Znów się pomyliłem.
"Znajdziemy ją" pomyślał Jasper, nie patrząc na mnie.
- Dobrze, mów - powiedziałem do Alice.
- Miałam wizję... - zaczęła. - James i Bella. W tym pokoju.
Zbladłem. Czekałem na najgorsze. Ale Alice nie powiedziała nic więcej.
- No i? – zapytałem, po dłuższej chwili milczenia.
- To sala baletowa. Bella ją rozpoznała. To wszystko.
- Co to ma do jej zniknięcia?
Spojrzałem po twarzach rodziny i zrozumiałem.
- Ale... ale... to przecież... to niemożliwe!
- Też tak myślałam. Tylko, że we wcześniejszych wizjach był sam James. W ostatniej dopiero pojawiła się Bella. Widać, to ona podjęła decyzję...
- Nie... - jęknąłem i osunąłem się na podłogę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Pon 9:50, 22 Cze 2009 |
|
Bardzo emocjonujący fragment! Jedyna myśl, która obijała mi sie o korę mózgową podczas czytania to ,,Biedny Edward..biedny, biedny mój... ".
Ajj tam, Ty się boisz? Spójrz na roztrzęsionych czytelników :d Bonus, bonus, give me, give me! Zrób wyliczanke :P Oby jak najszybciej!
Ten komentarz nie wnosi nic dobrego. Nie jest ani mądry- skłaniający do refleksji, ani krytyczny- wskazujący błędy.
Zbyt rozemocjonowany i zaniepokojony organizm odmawia mi wszelkich tego typu rzeczy. W tym stanie nie ma czego ode mnie wymagać ;d Bardzo za to przepraszam :)
Noo, Kaśku, życzę standardowo:
Czasu i Inspiracji ;*
Esmm. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
IlonaM
Dobry wampir
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 519 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Jordanów/Forks
|
Wysłany:
Pon 14:54, 22 Cze 2009 |
|
Jeśli chodzi o bonus - to jeśli masz jakieś wątpliwości i nie możesz się zdecydować, to po prostu wstaw wszystkie wersje, jakie masz :D Im więcej, tym lepiej :D
Co do rozdziału - znowu za krótko, więc juz czekam na ciąg dalszy, ale ten fragment choć króciutki i tak wspaniały - te sceny mogłyby idealnie wpasować się do Zmierzchu - dokładnie tak wyobrażałam sobie zachowanie Edwarda :D
Super!!!
Weny, weny i weny po raz kolejny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 12:02, 23 Cze 2009 |
|
Końcówka wcisnęła mnie w fotel, zresztą jak zwykle gdy czytał twój ff. Tak dobrze opisujesz emocje, budujesz nastrój że czuję się jakbym tam była! Ech biedny Edzio, wiem co go czeka... A przy okazji czekania - czekam na bonus, we wszystkich wersjach! Czekam na kolejny rozdział - dłuższy! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
savier
Gość
|
Wysłany:
Wto 19:47, 23 Cze 2009 |
|
Jest dobre, jak na kobietę piszącą co myśli facet. Ale Edward jest bardziej gejem więc trudności nie masz :D Przeczytałem dopiero co całość od 16 po 22, i zobaczyłem błąd, jeden bo może jestem debilem i nic nie rozumiem.
Rozdział 20 część 2
Cytat: |
Dowiedzieliśmy się, że Victoria dotarła do Forks, ale udała się do domu Belli. To było bardzo dziwne. Nie zamierzała zebrać informacji? |
w ogóle tego nie rozumiem :D jakby było np. ..., ale nie udała się.... to może bym zrozumiał, chyba że nie o to chodzi.
17 rozdział 4 część. Zbyt dużo myśli, wiem że to wampir, jednakże wątpię by piłka tak szybko spadła. Czytając zmierzch miałem wrażenie że złapał ją w locie, ale mogę się mylić. A jak esme rozmawiała z bella to eda nie było już na polanie. Zbagatelizowałaś też trochę całą tą część.
Moje drugie spostrzeżenie. Jednakże Edward, mówił, że nie może wyłączyć daru, a czasami się pojawia w tekście jakby żył tylko w swoich myślach, nie wiedząc co się dzieje wokoło niego. Jedno zaprzecza drugiemu, już sam dar temu zaprzecza.
Pomimo tego co wolałbym widzieć, lub mojego debilizmu w rozumowaniu, tekst się fajnie czyta, a to najważniejsze. Czekam na resztę. :D |
Ostatnio zmieniony przez savier dnia Wto 19:51, 23 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Miss Juliet
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 214 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 19:04, 24 Cze 2009 |
|
Kasiek, ty wiesz, jak ja cię przepraszam... Nadrabiam teraz zaległości.
Po prostu jesteś geniuszem.
Te początkowe rozdziały... W nich urzekł mnie styl. Te twoje wyznania miłosne to mistrzostwo . Opowiadanie po prostu wciągaaaaało. Ale po 19 rozdziale to było coś więcej. Wtedy mogłaś się wykazać. Trzymałaś w napięciu i zaskakiwałaś. Na dodatek strasznie dręczysz i męczysz...kończąc w takich momentach. Jak możesz...
Naprawdę żal mi Edłarda naszego drogiego. Jego rozpacz opisałaś naprawdę realistycznie.
Co na koniec?
Nie mogę się doczekać sali baletowej... To dopiero będzie :P
I jeszcze coś.
Kiedyś nie mogłam się doczekać dokończenia przez Meyer MS. Teraz mi to zwisa i powiewa. Mamy Kaśka :)
Wiesz że cię kocham :*
Pzdr
EmJotka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
talia
Dobry wampir
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 962 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 14:09, 25 Cze 2009 |
|
Podnieście poziom waszych komentarzy i unikajcie rzeczy typu: 'Kiedy wreszcie coś dodasz..." |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
LaDy CanDy_
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: KołoBrzeG CitY
|
Wysłany:
Nie 23:45, 28 Cze 2009 |
|
Jest mi bardzo przykro, ale właśnie natknęłam się na plagiat (!!!) twojego ff...
Jest w nim napisanę, że to Stephanie pisała!!!
Pierwszy raz sie z takim czymś spotkałam, koszmar...
Gdybym nie przeczytała twojego ciągu dalszego ta naprawdę bym pomyślała, ze to jest "oryginal"
A tak ogólnie żeby władza się nie skarżyła (hihi) <--żarcik, to:
Jeszcze nie komentowałam twojego opowiadanie, wogóle mała komentuje.
Ale to nie znaczy, ze wogóle nie czytam, prawie codziennie zaglądam...
Więc. Dzięki Ci O Pani, ze masz siłę i chęci to kontynuować!!
Nawet się nie spodziewałam, że te chwile, gdzie Edward ściga Jamesa, a Bella jest w "trasie" tak długo będziesz opisywała. Niewiem Mi sie wydaje jakoś tak...krócej.
Nieee, tylko tak mi sie wydaje... może dlatego, ze w książce to tak szybko leci??
Dobra, niebęde więcej rozkminiać, bo nie jestem w tym dobra..tyaaa...
Jeden błąd co mi sie w oczy rzuca to moim zdaniem piszesz za krótkie zdania a tak to jest perfekto !!! ;*
Pozdrawiam, PAti |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|