|
Autor |
Wiadomość |
Taka_Ja
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 15:54, 30 Cze 2009 |
|
Autorko tego tekstu: jako nieliczna przyczyniłaś się do przełamania mojej niechęci do czytania prozy typu fanfiction związanej z sagą.
Zaczęłam, podchodzac z rezerwą, czytałam, potem już niecierpliwiłam się w oczekiwaniu.
A niegdyś nawet nie sięgnęłabym po tego typu tekst. Wchodziłam do "Kącika pisarza" z nieufnością, pierwszy raz przed kilkoma miesiącami i... Tak, Twój tekst jest obecnie jednym z dokładnie czterech ff, które w tym dziale śledzę.
Parę razy odniosłam wrażenie, że siedzisz w tych nieprzeniknionych czeluściach umysłu Edwarda i zdajesz nam emocjonującą relację z każdego wydarzenia, które oglądają jego oczy. Twój styl pisania chłonę jak gąbka i z przyjemnością. Jest poprawny, pozbawiony przesady i niepotrzebnych ozdobników, relacja rysuje się w nim bardzo przejrzyście.
Twój tekst Zmierzchu w edwardowej narracji to swietne uzupełnienie niedokończonego Midnight Sun i namiastka tego, na co czekamy, godna oryginału.
Gratuluję i jestem pełna podziwu dla Twojej wytrwałości :)
Oczywiście czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Nie mam wątpliwości co do tego, że oczaruje mnie, podobnie jak poprzednie rozdziały
Życzę dużo weny i pozrdawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Pią 17:42, 03 Lip 2009 |
|
Mam! Wystękałam! :D :D
Dziękuję za miłe komentarze. I za powiadomienia o plagiacie też. Zrobiłam porządek :D
Link: [link widoczny dla zalogowanych] Bardzo mi się wgrała w tekst. Czujcie!
beta: Swallow, której baaaaardzo za to dziękuję. Jesteś świetna.
O bonusie nie zapomniałam, ale to kiedyś indziej :D
Bez dalszych wstępów, zapraszam.
Zbladłem. Czekałem na najgorsze. Ale Alice nie powiedziała nic więcej.
- No i? – zapytałem, po dłuższej chwili milczenia.
- To sala baletowa. Bella ją rozpoznała. To wszystko.
- Co to ma do jej zniknięcia?
Spojrzałem po twarzach rodziny i zrozumiałem.
- Ale... ale... to przecież... to niemożliwe!
- Też tak myślałam. Tylko, że we wcześniejszych wizjach był sam James. W ostatniej dopiero pojawiła się Bella. Widać, to ona podjęła decyzję...
- Nie... - jęknąłem i osunąłem się na podłogę.
Rozdział 22 część II
Zabawa w chowanego
Bello! Gdzie jesteś?! Dlaczego to zrobiłaś?
Te słowa ledwo przechodziły mi przez myśli, co dopiero przez gardło.
Ona... ona...
Po chwili poczułem, że ktoś ciągnie mnie za rękaw.
- Chodź - usłyszałem głos Alice. Powoli uniosłem głowę i dostrzegłem, że nie ma nikogo poza nią.
- Gdzie są wszyscy? - spytałem, nadal się rozglądając.
- Poszli na parking. Akcję ratunkową czas zacząć - mruknęła bez uśmiechu. Akcję ratunkową? Nie rozumiałem. Spojrzałem na nią pytająco.
- Co? - Przecież ona...
- Ona żyje - powiedziała z mocą. - Żyje! Rozumiesz?! Chodź... - urwała, widząc, że wstaję. Pobiegła za mną.
"Teraz liczy się czas. Musimy być przed nią. Dopadniemy Jamesa w odpowiedniej chwili i nic jej nie będzie... Nic jej nie będzie. Wszystko wróci do normy" starała się myśleć jak najbardziej optymistycznie. Po chwili byliśmy już na parkingu.
- Jasper ukradł nam samochód. Carlisle i Emmett są już w drodze - poinformowała mnie, otwierając drzwi do stojącego nieopodal mercedesa. Był łudząco podobny do auta Carlisla.
Zająłem miejsce z tyłu.
- Wiecie jak jechać? - spytałem.
- Tak, Alice ukradła mapę - mruknął Jasper
Znów pogrążyłem się w rozmyślaniach.
Gdzie ona jest? W domu? W sali z wizji Alice? Wyobraziłem ją sobie w tym ostatnim miejscu, twarzą w twarz z Jamesem. Ona: przerażona, drżąca o życie matki. On: zimny, tryumfujący.
- Edward. - Zadrżałem, słysząc swoje imię. Alice podawała mi plik kartek. - Więc... Bella rzekomo napisała to do matki.
Wziąłem kartki i przyjrzałem się im. Był to list. Do mnie. Od razu poznałem niechlujne pismo Belli.
Edwardzie,
Kocham cię. Jestem jeszcze taka młoda. James złapał moją mamę. Nie mam wyboru, muszę coś zrobić. Wiem, że może mi się nie udać. Tak bardzo mi przykro.
Nie gniewaj się na Alice ani na Jaspera. To będzie cud, jeśli uda mi się wymknąć. Podziękuj im w moim imieniu za wszystko, zwłaszcza Alice. Mam jeszcze jedną ogromną prośbę - nie próbuj odnaleźć Jamesa. Sądzę, że o to właśnie mu chodzi. Nie mogę znieść myśli, że komuś mogłoby się coś stać z mojego powodu - zwłaszcza Tobie.
Błagam, zrób to dla mnie. To wszystko, czego teraz pragnę.
Kocham cię. Wybacz mi.
Bella
Musiałem przeczytać kilka razy, zanim sens słów do mnie dotarł.
...
...
...
- Dzwoń do Carlisla! - ryknąłem, łapiąc Jaspera za ramię. - To niemożliwe - wyszeptałem, patrząc na Alice.
"Jeśli złapał jej matkę, to możliwe. Wiesz, jaka jest Bella" pomyślała. Tymczasem Jasper podał mi telefon.
- Co się stało? - Usłyszałem pytający głos ojca.
- Bella napisała mi w liście, że tropiciel ma jej matkę. Sprawdź to - powiedziałem i opadłem na siedzenie. Gdybym mógł, wybuchnąłbym płaczem. Sprawa była beznadziejna, ale nie zamierzałem się poddawać. Jednak wszystko, czego się podejmowałem, zdawało się pogarszać sytuację. Najpierw zachowanie na polanie, ucieczka, pogoń, a teraz to. Jeśli ona przez to zginie, pójdę w jej ślady. Teraz wiedziałem to na pewno.
- Ale jak to się stało, że ona wiedziała o miejscu jego pobytu oraz, że przetrzymuje jej matkę? - zapytałem.
- Mogła z nim rozmawiać przez telefon. A raczej to jedyna z możliwych opcji. - odpowiedziała Alice.
Jechaliśmy jeszcze kilka minut. Czekaliśmy w napięciu na telefon Carlisla. Wreszcie zadzwonił. Odebrałem po pierwszym sygnale.
- Edward... - zaczął niepewnie.
- Mów!
- Matka Belli.. jest nadal na Florydzie. W ich domu nie ma żadnych śladów jej pobytu.
.- Ale...
- Za to znaleźliśmy nagrania z dzieciństwa. Z głosem jej matki. Jasper mówił mi, że Bella mogła rozmawiać z nim przez telefon.
Zamilkłem, nie mogąc wykrztusić słowa. Renee była bezpieczna...
- Dobrze. Jedźcie tam - zdołałem wyszeptać, po czym rzuciłem telefonem. Alice i Jasper wszystko słyszeli.
"Jeszcze jest nadzieja" pomyślał Jasper, nie patrząc na mnie. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez kasiek303 dnia Pią 17:46, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Pią 18:28, 03 Lip 2009 |
|
Eeeeej! Co to ma być?
Takie krótkie?
Toz to oszczerstwo!
No to tyle jesli chodzi o minusy.
Świetnie piszesz, ale to już pewnie wiesz. Ja sama próbowałam napisać coś ze strony Edwarda (tzn. fragment zmierzchu, księżyca w nowiu czy zaćmienia) i nic z tego nie wyszło. A tobie Wyszło bardzo dużo i bardzo dobrze.
W dobrych momentach wplatasz mysli innych, świetnie opisujesz uczucia Edwarda.
Bravo :)
No, a teraz pozostaje tylko czekać na walke
Życzę wielkiego vena.
pozdrawiam
Walnięta Lennie Cullen
Edit: Pierwsza, pierwsza <tanczytaniecrado> |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lennie Cullen dnia Pią 18:30, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anne Cullen
Wilkołak
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Blois, Francja
|
Wysłany:
Pią 18:58, 03 Lip 2009 |
|
Lennie Cullen ma całkowitą rację. Dlaczego tylko tyle?!
Ale treść oczywiście powalająca. Emocje targające Edwardem i w ogóle. Czuję się jakbym czytała to co pisze Mayer! Błagam dodaj szybko kolejną część i jak możliwie dłuższą.
Ave vena!!!!!!! :D :D :D :D :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:22, 03 Lip 2009 |
|
Właśnie, co tak krótko? Ja tu się napaliłam, że jest nowa część, i lipa.
Trudno się wypowiadać na temat takiego skrawka, ale jest dobry.
Oni trochę za dużo rozumieją/ domyślają się. Na przykład z tymi taśmami... Trochę nienaturalnie.
Ale i tak czekam na następny rozdział (część?).
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swallow
Dobry wampir
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Pią 19:28, 03 Lip 2009 |
|
Oj, nie ma za co, nie ma za co.
Też powiem, że trochę tego mało. Otwierając wiadomość od ciebie spodziewałam się jakiegoś długiego tekstu (do jakiego przyzwyczaiły mnie inne, nasze pisarki :) ). A tu tak malutko. Jednak tekst jest dobry. Podoba mi się przytaczanie myśli bohaterów.
Ja oczywiście chętna do poprawiania kolejnych rozdziałów. Jeśli byś miała kolejne problemy z betą, pisz
Pozdrawiam.
Swallow |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KALLIYAN
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:36, 03 Lip 2009 |
|
Trochę wdarło się niespójności.
Pierwszy minus. Najpierw Edward powinien przeczytać list, potem myśleć, że Bella boi się o los matki. Drugi minus za kasetę. Pomijając to, że Carlisle to znalazł i domyślił się wszystkiego, kaseta, którą używał James była w jego posiadaniu i miał ją w sali baletowej. Trzeci minus, a niech mnie! za długość. Jak można robić coś takiego z czytelnikiem?? Ślina mi cieknie i nie może przestać, tak wpłynęłaś na moją wyobraźnię. Czekam na bonus. Jak zawsze wielkie ukłony za styl:> Veny!
Pozdrawiam,
Kalliyan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Pią 21:00, 03 Lip 2009 |
|
Długośc, długość, długość, tralala. Przepraszam Was bardzo strasznie, ale wyjeżdżam jutro na dwa tygodnie (bez neta!) i chciałam coś przed tym wstawić.
Czuję się zobowiązana do wytłumaczenia się przed Tobą KALLIYAN
Pierwszy minus. Wykorzystałam rozwinięty umysł Edzia, by doszedł do tej konkluzji. Po prostu nie umiałam tego ubrać w słowa.
Drugi minus. Źle zrozumiałaś. Carlisle znalazł nagrania. Z jej matkę m.in. Nie konkretnie to, które miał James.
Trzeci minus. No błaaagam, wybacz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KALLIYAN
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 23:24, 03 Lip 2009 |
|
Hm *myśli* Pierwszy i drugi. No dobrze, nie będę się kłócić. W sumie Edward mógł tak sobie jakoś to ułożyć. Ja miałam taką wersję: Alice przeczytała wiadomość, a Edward odczytał to z jej myśli. Wścibska Alice i wszystko jasne. Co do Carlisle - nie wątpię w jego inteligencję, a Twoje wytłumaczenie jest dobre. Jednak myślałam o sobie:> No, motający się Carlisle - oj dobra, nie będę marzyć... Trzeciego minusa nie ma co nawet rozpatrywać:P
Winy zostały Ci odpuszczone.
Pozdrawiam,
Kalliyan
PS: Zaraz, to znaczy, że przez dwa tygodnie nie będziemy miały co czytać? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez KALLIYAN dnia Pią 23:35, 03 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
MonsterCookie
Gość
|
Wysłany:
Sob 20:14, 04 Lip 2009 |
|
Mimo, że krótko mi się osobiście bardzo podobało. Jak zwykle twój styl i wczucie w rolę Edwarda jest idealne Jego uczucia pięknie opisane.
Szkoda, że przez dwa tygodnie nie będzie niczego nowego, jedank mam nadzieję, że jak wrócisz dodasz coś bardzo długiego.
Pozdrawiam,
MonsterCookie :P |
|
|
|
|
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Wto 15:30, 14 Lip 2009 |
|
Za krótkie Kaśku, o wiele za krótkie!
Jednak lepsze to niż nic.
Uff...muszę się uspokoić *parzy meliskę*.
Tia, zatem bardzo dynamiczny, trzymający w napięciu fragment.
W pewnym momencie myślałam, że w końcu Edward po człowieczemu sobie porządnie zaklnie ( ja bym tak zrobiła xdd), no ale ok, kultura musi być ;dd
,,(...)- Tak, Alice ukradła mapę - mruknął Jasper" <-- to zdanie mnie rozwaliło ;D Kochana Alice ;D <33
Czekam z niecierpliwością na upragnioną przez wszystkich salę baletową.
Chociaż cuś mi się wydaje, że trochę uciekasz od napisania tego fragmentu.
Nic to, słońce grzeje jak głupie to i myśleć się nie chce - pewnie dlatego :D
Czasu i Inspiracji ;*
Esmm. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Sob 10:41, 18 Lip 2009 |
|
ESM! Odstraszasz mi czytelników! Nie uciekam, nie uciekam, tylko zrobiłam sobie wakacje!
KALLIYAN jeszcze innaczej jest z pierwszym minusem. Chodzi o to, że oni wiedzieli, że James jest w Phoenix i dlatego myślał, że Bella myśli, że on czatuje na jej matkę. :D :D
Dzięki za wszystkie miłe słowa :*.
Wracam za kilka dni z wstępem do sali baletowej. Obecnie stękam nad bonusem, ale zobaczymy co da się zrobić. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Nie 20:24, 19 Lip 2009 |
|
Co ja, co ja? Ja?
No dobra, ja. xdd
Przepraszam i rozumiem :P
W ramach przeprosin powiem Ci, że przed snem czytam sobie jeden rozdział z Twojego Edwardowego Zmierzchu ;D
Na miłe sny ;d
No nic, życzę jak zwykle:
Czasu i Inspiracji ;*
Esmm. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Czw 10:41, 30 Lip 2009 |
|
Napisałam.
Przepraszam, że tyle to trwało, ale a to nie było mnie w domu, a to nie było czasu, a to nie było weny. I jakoś tak wyszło.
Jest ta sala baletowa. A przynajmniej jej pierwsza część... Boje się
[link widoczny dla zalogowanych]
beta: bezsenna, której bardzo bardzo za to dziękuję.
Macie :D
- Za to znaleźliśmy nagrania z dzieciństwa. Z głosem jej matki. Jasper mówił mi, że Bella mogła rozmawiać z nim przez telefon.
Zamilkłem, nie mogąc wykrztusić słowa. Renee była bezpieczna...
- Dobrze. Jedźcie tam - zdołałem wyszeptać, po czym rzuciłem telefonem. Alice i Jasper wszystko słyszeli.
"Jeszcze jest nadzieja" pomyślał Jasper, nie patrząc na mnie.
Rozdział 23 część I
Anioł
- Jaka? Że Bella nie dotrze tam? Że James nie jest głodny? A może, że mu się odechciało i zrezygnował? - spytałem z sarkazmem. Jasper spojrzał na mnie zdziwiony, a potem spuścił wzrok.
- Edward! - Alice spojrzała na mnie ze złością. - Nie ty jeden to przeżywasz! Co się z tobą stało? Chcemy ci pomóc, a ty masz nas wszystkich w nosie!
Tym razem to ja spojrzałem na nią z zaskoczeniem.
- Przepraszam - burknąłem i odwróciłem się do okna.
"Och, weź się w garść" pomyślała rozdrażniona.
Zastanawiałem się chwilę nad tym co pomyślała. Chyba miała rację. Ignorowałem ich wszystkich, bo wydawało mi się, że liczę się tylko ja i moje uczucia. Uczucia? Nie, ja nie miałem uczuć. Skupiłem się na myślach pozostałych członków rodziny. Bali się, denerwowali. A ja tego nie dostrzegałem. Poczułem się podle. Robili co w ich mocy, a ja tylko pogarszałem sprawę.
- Bella - rzuciła Alice. Moje wcześniejsze obawy zostały spotęgowane. Chciałem wrzasnąć na nią, by mówiła o co chodzi, ale w świetle niedawnej wymiany zdań, powstrzymałem się.
- Co się dzieje? - spytałem najciszej jak mogłem i dotknąłem lekko ramienia Alice. Jasper zjechał na pobocze.
- Już tam jest - powiedziała. Zaczerpnąłem powietrza.
- I... ?
- Nic więcej nie widzę - odparła, ale to nie ukoiło moich nerwów. Jasper ponownie ruszył. - Poza tym - dodała i przesłała mi w myślach odzwierciedlenie moich najgorszych przypuszczeń. Pokiereszowane ciało Belli. Pozornie wizja nie różniła się od tej, którą widziałem na polanie. Było więcej szczegółów. Więcej obrażeń, krwi, jej krzyki, prośby, potem płytki oddech...
- Przestań! - wrzasnąłem, łapiąc ją za rękę. - Proszę - dodałem już ciszej.
- W porządku – rzuciła tylko.
Po chwili byliśmy pod domem Belli. Reszta rodziny czekała pod bramą. Gdy tylko nas zobaczyli, ruszyli dalej.
- Czemu na nas czekali? – spytała Alice.
- Musimy działać razem – wyjaśniłem krótko, jednak nadal patrzyła ze zdziwieniem.
- Nie wiadomo jaką niespodziankę szykuje James – dodał Jasper z ponurym uśmiechem.
- Rozumiem .
W milczeniu dojechaliśmy pod szkołę tańca. Bałem się tego, co mogłem tam zastać. Przed oczami znów stanęła mi wizja Alice. Wiedziałem, że gdy ona się spełni – ja nie będę miał po co żyć… A może to właśnie było wyjście? Nic więcej nie czuć, nie myśleć? Tak jest, byłem potworem. Jak mogłem się łudzić, że są we mnie jakieś ludzkie uczucia? Przeze mnie zginie...
Podjąłem decyzję. Nadawała sens całemu mojemu istnieniu. Wiedziałem co było słuszne.
Gdy tylko auto zatrzymało się przy parkingu, otworzyłem drzwi i kilka sekund później byłem pod wejściem do budynku. Kątem oka dostrzegłem starszą panią, przechodzącą obok i zatrzymującą się na mój widok. Patrzyła ze zdziwieniem. Kiedy zniknęła na zakręcie, reszta rodziny dotarła do mnie. Szarpnąłem za klamkę i wpadłem z impetem do środka. Gdzieś w oddali słychać było czyiś głos. A potem... krzyk.
- Nie... - westchnąłem i zatrzymałem się. Wiedziałem do kogo należał, ale nie potrafiłem przyjąć tego do wiadomości. Walczyłem ze sobą. Wszystko moja wina! Miałem świadomość swojej beznadziejnej sytuacji, ale nie zamierzałem się poddawać. Nie teraz... Jednak coś we mnie blokowało dalsze ruchy. Czy jestem aż takim masochistą, by zmusić się do oglądania śmierci najdroższej mi osoby?
To była moja wina. Nie mogłem przestać. Choć szanse były niewielkie, nie moglem jej zostawić, opuścić.
"Weź się w garść" pomyślała Alice, tym razem łagodniej. "Dla Belli"
Ona żyje...
Żyje...
Na pewno...
- NIE! Bello! - Moja rozpacz nie mogła się uwolnić. A jednak gdzieś tam we mnie były jeszcze jakieś uczucia. W głębi niebijącego od przeszło stu lat serca były jeszcze jakieś resztki z człowieczego życia. Powoli, nieudolnie składałem w całość wydarzenia z ostatniej sekundy. Korytarz, drzwi, twarz Jamesa wykrzywiona w pogardliwym grymasie, nieruchome ciało Belli... Z małej iskry buchnął potężny płomień.
- BELLO! - Moje krzyki mieszały się z krzykami rodziny. Mój ból był ich bólem. Czułem to w piersi, czaszce, kończynach. W duchu przeklinałem siebie za to kim byłem, Carlisla za to, że mnie zmienił, Forks za to, że Bella tam przyjechała, ale nie mogłem znaleźć ujścia bólu. Ludzkim odruchem byłby płacz, ale byłem tak żałosny, że stać mnie było tylko za suchy szloch. Tak jak wcześniej nie potrafiłem jej ochronić, tak teraz nie mogłem nawet jej opłakać. Nie zasłużyłem na takie dobro w postaci jej osoby, więc zostało mi odebrane. Ale ona była niewinna!
- Nie! Och, Bello! Nie! - Złapałem się za pierś, pragnąc wyrwać serce. Serce pełne bólu w ciele potwora bez uczuć.
Nie chciałem o niczym myśleć.
Uciec gdzieś daleko, daleko od tego wszystkiego.
Gdzieś, gdzie nie trzeba niczego rozpamiętywać. Gdzie nic nie ma znaczenia.
Na myśl przychodziło mi tylko jedno miejsce.
Niedostępne dla mnie.
"Edward!"
Tak to ja. Bezwzględne monstrum.
"Edward!"
Ktoś mnie wołał?
"Edward! Edward!"
Czemu, do cholery, ktoś ciągle powtarza moje imię?!
Poczułem szarpnięcie w okolicy ramienia.
- Tak? - Otworzyłem oczy. Koszmar trwał nadal. Uświadomiłem sobie, że z moich ust wydobywają się jakieś niezrozumiałe słowa.
"Ona żyje" usłyszałem czyjeś myśli. Ale kto?
Spojrzałem na ciało dziewczyny. Poruszyło się.
- Carlisle! - zawołałem. - Bello, nie! Och, tylko nie to! Nie! Bello!
Ojciec zajął się raną na jej głowie. Dopiero wtedy przyjrzałem się dokładniej jej obrażeniom. Miała rozciętą skórę z tyłu głowy, kilka poważnych zadrapań, nogę wykrzywioną pod dziwnym kątem. Jednak moją uwagę przykuła rana na dłoni z której leniwie sączyła się krew. Uderzył we mnie jej zapach. Poczułem... pragnienie. Żałosne pragnienie jej krwi.
Szybko odwróciłem wzrok, jednak kątem oka zdążyłem dostrzec jak jej ciało wygina się w łuk. Na jej twarzy malowało się nadludzkie cierpienie.
- Bello! - złapałem ją za poranioną rękę i namierzyłem nadgarstek. Puls zwalniał. Spojrzałem zaniepokojony na Carlisla.
- Straciła trochę krwi, ale rana na głowie nie jest głęboka - powiedział uspokajającym tonem. - Uważaj na nogę, jest złamana.
Warknąłem wściekły w tym samym momencie, kiedy Alice przekazała mi wizję. Emmett i Jasper chwytający Jamesa. Przynajmniej on zapłacił za swoje postępowanie.
__________
Ojć... |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Czw 12:43, 30 Lip 2009 |
|
Wiesz co zrobiłam jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział? Zaczełam skakać na krześle i piszczeć z radości zagłuszjąc muzyke (A słucham aktualnie Muse).
Po prostu radośc.
A teraz
Jestem zła. Dlaczego tak krótko Ja rozumiem opisywanie tego jest wyczerpujące, ale zrozum, że jeszcze bardziej wyczerpujące jest czekanie na nowe rozdziały
Dobra koniec zażaleń.
Podobało mi się. Ba, nawet cholernie mi się podobało. Przez cały czas miałam łzy w oczach. Świetnie wcielasz się w uczucia Edwarda. Za to wielki plus.
Ja chce wysysanie jadu, no
Czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieje, że będzie ciutkę dłuższy od tego.
Pozdrawiam
Lennie Cullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 13:37, 30 Lip 2009 |
|
Och, zrobiłam jak Lennie Tylko u mnie grali w tym momencie LP :P
kasiek, Twoja obawy były niesłuszne. Świetnie sobie poradziłaś, tak samo jak z pozostałymi rozdziałami :) Czekam z niecierpliwością na c.d.! Piknie było, dajesz radę! :D
Edward... tym razem mnie wkurzył z lekka Dupa wołowa z niego. Czasem przydałaby mu się jakaś specjalna lekcja, jak się szybko ogarnąć (ewentualny kopniak w ten jego cudowny zadek byłby też wskazany :P).
More, more, more! Dziękuję |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Esmeralda
Wilkołak
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Robertowej polówki ;d instrukcja polówki: max. 2 osoby ;P ewentualnie 3 miejsce w nogach ;]
|
Wysłany:
Czw 17:38, 30 Lip 2009 |
|
Ha! Nareszcie! Trochę za krótkie, ale lepsze to niż nic.
Kaśku, piękne opisy!
I nie mówię tego dlatego, że Cię lubię, bądź Twoją Anzelmę
Uczucia Edwarda wyrażone świetnie. Chociaż zasady pierwszej pomocy powinien mieć w małym paluszku, skoro taki z niego mądrala.
No, jak każdy jest tylko człowiekiem :P
Nie bój się, bo nie ma czego. My i tak Cię kochamy ;* ;]
,,(...) Weź się w garść"
Czasu i Inspiracji ;*
Esmm. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
savier
Gość
|
Wysłany:
Czw 20:11, 30 Lip 2009 |
|
Dłuższe niż poprzednie!
Nie pamiętam książki HA, ale coś mi nie pod pasowało.
Czyta się nadal dobrze, ale przyłapałem się, że omijam te opisy i szybko jakieś dialogi, co oznacza, że mi się wkręciła. :D
Rozumiem, że starasz się też pisać trochę jak SM, ale w następnych, już końcowych postaraj się troszkę więcej od siebie :D |
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 15:33, 31 Lip 2009 |
|
Tak trzeba przyznać że minusem jest :krótkość" rozdziału :) A plusem: świetne opisy uczuć Edwarda, które bardzo dobrze pokazywały emocje towarzyszące im do sali baletowej. Chociaż muszę przyznać że Edward trochę mnie też drażnił swoją "ciamajtowością" Mam nadzieję że w kolejnej części pokażesz jego męską stronę!
Czekam na kolejny rozdział, mając nadzieję że pozwolisz nam dłużej pocieszyć się swoim ff :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
PaCiik
Człowiek
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.
|
Wysłany:
Sob 12:16, 01 Sie 2009 |
|
Pierwsze ale: CZEMU TAK KRÓTKO?!
Najważniejsze jest to, ze jest kolejny rozdział. Nawet na krześle zaczęłam z radości skakać!! Te twoje opisy uczuć Edwarda... No po prostu nie mam słów. Nie będę się już powtarzała bo to co chciałam napisać, wyprzedziły mnie już poprzednie osoby. Powiem tylko jedno. JA CHCĘ WIĘCEJ.
Czekam z cierpliwością na cd ^^
Pozdrawiam, życzę weny, weny i jeszcze raz weny
PaCiik |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|