|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 14:20, 19 Maj 2009 |
|
Oj ja chyba też troche posłodze. Niezły nam tu wyjdzie kisiel
Już brakuje mi przymiotników, jakimi mogłabym opisać twoje opowiadanie. To dziwne, ale zawsze łatwiej przychodzi mi z tymi złymi. Dobra już nie chcą przychodzić :)
Ale nic. I bez nich sobię poradzę. Wkońcu zawsze mogę użyć mojego stałego już chyba tutaj słowa- pięknie :P
Co prawda denerwuje mnie już troche, że Meyer musiała tak to wydłużać, i teraz już się chyba nie doczekam tej akcji po wyjeździe Belli
Troche mi tylko nie pasowała reakcje Edwarda, gdy Bella zapytała go o zabicie wampira. Co prawda było potem zdanie, mówiące o tym jak bardzo się dziwił, że tak spokojnie to wyłożył, ale jednak sądze, że przed odpowiedzią zastanawiał się, chociażby jak jej to powiedzieć. Wkońcu było zaznaczone, że wcześniej unikał tego tematu.
Poza tym-cud, miód i Edwardzik :D
Życzę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
malin
Człowiek
Dołączył: 02 Maj 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany:
Wto 20:12, 19 Maj 2009 |
|
A więc droga mamo, tym razem bardziej konstruktywnie.
Podoba mi się, lekko piszesz, fajnie się czyta, kazałabym ci to wydać, ale Szmeyer by się na Ciebie i na mnie obraziła (pfffffff) za podkradanie fabuły, więc ci nie polecam xD
Czekam na dalej, i obiecuję że będę czytać :D
WENY :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 9:09, 20 Maj 2009 |
|
Tak więc ... WOW! Jak zwykle :) Jestem pod mega wrażeniem! Jaj zwykle bardzo dobry rozdział, czytając się zastanawiam czy to nie MS Meyer :) Czekam jak zwykle w niecierpliwości na kolejne rozdziały.
Bardzo ucieszyłaś mnie swoim oświadczeniem że napiszesz "Zaćmienie" :) Biję pokłony w podziękowaniu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
PaCiik
Człowiek
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.
|
Wysłany:
Śro 16:00, 20 Maj 2009 |
|
dziewczyno. !!!!
jestem twoją fanką normalnie .
piszesz tak podobnie do p. Meyer .
jesteś genialna . czekam z zażyłością na resztę części
. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Śro 20:57, 20 Maj 2009 |
|
Dla zainteresowanych:
Wstawiłam całość na chomika
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
IlonaM
Dobry wampir
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 519 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Jordanów/Forks
|
Wysłany:
Czw 17:15, 21 Maj 2009 |
|
Kolejna świetna część - ale zanim zdążyłam się prawdziwie w niej rozsmakować... już się skończyła :D
Jedyna wada --> za krótko
Odczucia Edwarda, jego wyrzuty sumienia i ten krytycyzm w stosunku do samego siebie - przewspaniale jak zawsze
I z ogrooomną niecierpliwością czekam na kolejne części, gdy Edward będzie sam i będzie śledził tropiciela i sala baletowa - tego nie ma oczywiście w książce, ale liczę, że stworzysz nam cudowne dopełnienie tych scen - od strony Edwarda... Zresztą jakie "liczę" - "jestem pewna" :D
Weny, weny, weny po raz n-ty!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Sob 10:41, 23 Maj 2009 |
|
Rozdział 19 postanowiłam podzielić tylko na 3 części. Bliżej do sali baletowej
Dzięki Wam wielgachne za wszystko
I dziękuję aramgad, która tyle ze mną wytrzymała. <3
Link:
[link widoczny dla zalogowanych]
Zapraszam:
"Co on tu robi?" pomyślał Emmett, patrząc na przybysza i warcząc cicho.
- Śledzi nas - oświadczyłem, również spoglądając na Laurenta. Musiałem mieć go na oku.
- Tego się obawiałem - odpowiedział cicho.
"Teraz?" spytała niemo Alice. Pokiwałem nieznacznie głową. Podbiegła do Jaspera i zaczęła mu szeptem wyjawiać plan. Pobiegli szybko na piętro. Popatrzyłem za nimi. "Alice, ufam Ci" zdołałem pomyśleć, choć wiedziałem, że nie usłyszy. Tymczasem James powoli się oddalał. "Dorwę ją" usłyszałem niknący okrzyk. Niedoczekanie.
Rozdział 19 część III
Pożegnania
- Jak teraz postąpi? - spytał Carlisle Laurenta.
- Tak mi przykro - odparł tamten. - Gdy wasz chłopak stanął w jej obronie, pomyślałem sobie, że teraz James już nie odpuści.
- Czy możesz go powstrzymać?
Laurent zaprzeczył. "Po cholerę przyłączałem się do Jamesa. Same problemy z nim..." wyłapałem z jego rozmyślań.
- Nic nie powstrzyma Jamesa, kiedy już zacznie tropić - powiedział już na głos.
- Ja się nim zajmę - obiecał Emmett.
- Nie dasz rady. Żyję już trzysta lat i nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak on. Pokona każdego. Dlatego właśnie dołączyłem do niego i Victorii. - "I teraz żałuję tego..." dodał po chwili. "Już!" krzyknęła w myślach Alice. Wszystko było gotowe. Najchętniej porwałbym Bellę wtedy i zabrał gdzieś. Jednak trzeba było stwarzać pozory. Znowu.
- Czy jesteście pewni, że w ogóle warto?
Czy warto?! Ryknąłem głośno. To jest moja miłość, mój sens życia! Warta każdego poświęcenia.
Carlisle spojrzał na niego z posępną miną.
- Obawiam się, że musisz teraz dokonać wyboru.
"Zostać? Jest ich więcej... Ale James mnie znajdzie... Choć oni mają tę dziwną dietę... Niewiadomo, jaki potencjał skrywają... Ale jest i Victoria"
- Intryguje mnie wasz styl życia, ale nie zostanę, by go zasmakować. Nie żywię do nikogo z was złych uczuć - po prostu nie mam zamiaru zmierzyć się z Jamesem. Sądzę, że udam się na północ, do tej rodziny mieszkającej koło Denali. - "Powiedzieć im...?" - Nie lekceważcie możliwości Jamesa. Posiada błyskotliwy umysł i niezwykle wyczulone zmysły, a wśród ludzi czuje się równie swobodnie jak wy. Z pewnością nie będzie dążył do bezpośredniej konfrontacji... Jest mi niezmiernie przykro za to, co się tu wydarzyło. Mówię to szczerze. - Ukłonił się i coś jeszcze pomyślał, ale nie zwróciłem na to uwagi. Zainteresowała mnie inna rzecz. James przybliżał się i oddalał, tak więc co chwila traciłem z nim mentalną więź. Czy wie...?
- Odejdź w pokoju - powiedział Carlisle do Laurenta. Znów udało mi się usłyszeć Jamesa. W jego myślach ponownie była ta znajoma twarz. Potem jakieś polecenie wydawane Victorii. I znów cisza.
- Ile jeszcze? - spytał ojciec "Gdzie on jest?"
Esme otworzyła okiennice.
- Jest jakieś trzy mile od rzeki. Krąży, czekając na swoją towarzyszkę. – Pewien, wskazywałem na pobliskie drzewa. "Niedaleko..." pomyślał Emmett.
- Jaki macie plan? - spytał Carlisle ponownie.
- Odwrócimy jego uwagę, a wtedy Alice i Jasper odeskortują Bellę na południe. - Jak na zawołanie usłyszałem niemy okrzyk Alice "Edward, gotowe! Za 10 minut odejdzie"
- A potem? - Ponowne pytanie. Potem? Kto to wie? Potem nie będzie nic. Tydzień cienia. Z dala od miłości...
- Gdy tylko Bella znajdzie się w bezpiecznej odległości, zapolujemy na gada - oświadczyłem zimnym tonem. Zimnym? Czy taki chciałem być? Najwyraźniej tak. Ale czego ja tak właściwie chciałem? Spokoju, ciszy...? Nie... pragnąłem, by cofnąć czas... By Bella nie cierpiała.
- Chyba nie mamy innego wyboru - przyznał Carlisle ponuro.
- Weź ją na górę - powiedziałem do Rosalie. - Zamieńcie się ubraniami.
- Dlaczego ja? - syknęła. - A kimże ona jest dla mnie? To ty ją sobie sprowadziłeś na naszą zgubę.
- Rose... - powiedział cicho Emmett, kładąc dłoń na jej ramieniu. Strąciła ją.
"Nie chcemy jej w naszej rodzinie" dodała w myślach. Żal ścisnął mnie za gardło. Nie mogłem spojrzeć jej w oczy i odwróciłem się do matki.
- Esme? - powiedziałem zdławionym głosem.
- Jasne.
"Wszystko będzie dobrze..." pomyślała jeszcze, zabierając Bellę na górę.
Nieprawda.
"Mów, co się działo. Nic mi nie powiedzieliście! Jaki jest plan?!" przekazał mi w myślach Carlisle.
- Bella wpadła na ten pomysł... - zacząłem, ale urwałem po chwili, widząc, że Emmett patrzy pytająco. Zacząłem od nowa. - Plan jest taki: Alice i Jasper wywiozą Bellę do Phoenix.
- A ty? - zapytał Carlisle już na głos.
- Zostaję... - zdołałem wykrztusić i zamilkłem. Emocje, dotąd trzymane w ryzach, znalazły ujście. Zostaję... Emmett dokończył za mnie.
- Zostajemy - powtórzył, stanowczym głosem, nie patrząc na mnie. - Zastawimy na niego pułapkę i jak Bella będzie daleko... dorwiemy go.
"Idę spakować sprzęt. Wszystko będzie dobrze..." pomyślał i zniknął za drzwiami do garażu. Cholera, co oni mieli z tym 'wszystko będzie dobrze'? Nic nie będzie dobrze, bo wszystko zniszczyłem. Życie ukochanej, rodziny i swoje. Moją twarz znów wykrzywił grymas bólu. Carlisle, widząc to odwrócił się do szuflady i zaczął szukać telefonów. Tylko Rosalie patrzyła prosto na mnie, wręcz rozkoszując się moim cierpieniem. "Sam tego chciałeś" pomyślała i zmieniła wyraz twarzy na pogardliwy. Ale ja nie chciałem, nie chciałem narażać Belli, rodziny...
Usłyszałem na schodach kroki reszty rodziny. Znów pojawiła się maska. I szybkie postanowienie, że nie pokażę jej bólu.
- Esme i Rosalie wezmą twoją furgonetkę, Bello - Carlisle zaczął wydawać komendy. Po chwili odpłynąłem. Myśli Jamesa na powrót stały się wyraźne. Według moich ustaleń wynikało, że znajdował się przy zjeździe do naszego domu. Czekał...
- Alice, Jasper - weźcie mercedesa. Na południu Stanów przydadzą wam się przyciemniane szyby.
- My pojedziemy jeepem. Alice, złapią haczyk? - spytał Carlisle przyszywaną córkę.
Skupiłem się na myślach Alice. Po chwili nawiedziła ją odpowiednia wizja. James biegnący za jeepem. Victoria za furgonetką.
- James pójdzie waszym tropem. Kobieta będzie śledzić furgonetkę. Powinniśmy zdążyć się im wymknąć.
- Chodźmy. - Carlisle ruszył w kierunku kuchni.
Spojrzałem na Bellę. Po jej policzkach spływały łzy. Miałem nie pokazywać uczuć. Chciałem jej tyle powiedzieć... Ale co? "Na pewno jeszcze się zobaczymy?" Ale ja tego nie wiedziałem. Nie byłem niczego pewny. W końcu nie powiedziałem nic. Ująłem ją w pasie i przycisnąłem mocno do siebie. Zatraciłem się w tym pocałunku. Puściłem ją dopiero, gdy poczułem, że gardło wypełnia żar i emocje malują się na mojej twarzy. Niestety nie zdążyłem. Cień bólu zniekształcił maskę. Odwróciłem się i wyszedłem, trzaskając drzwiami. Zatrzymałem się na chwilę na schodach i spojrzałem na Bellę ostatni raz. W jej oczach widziałem się strach. "Wynagrodzę jej to" powtórzyłem na głos.
Nękany wyrzutami sumienia podszedłem do jeepa. Usłyszałem jak Carlisle rozmawia z Esme.
Ostatni raz zerknąłem w stronę domu.
Chwilę później pędziliśmy szosą. W krzakach mignęła mi twarz Jamesa. Potem zobaczyłem w myślach Victorii furgonetkę Belli. Wszystko poszło zgodnie z planem. Zadzwoniłem do Alice.
- Wampirzyca biegnie za Esme i Rosalie - powiedziałem i rozłączyłem się szybko, z obawy, że tropiciel podsłucha.
Po odłożeniu słuchawki przysłuchiwałem się jeszcze myślom Jamesa.
Minęliśmy Forks.
"Będę tęsknił, kochanie..."
_______________
Proszę o komentarze :D
S: W 20 rozdziale będzie się działo |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kasiek303 dnia Sob 10:42, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Sob 11:21, 23 Maj 2009 |
|
I co ja mam Ci napisać dziewczyno? To, że świetnie piszesz - już wiesz.
To, że doskonale wcielasz się w Edwarda i opisujesz emocje - też wiesz.
To, że rozdział świetnie się czyta - też wiesz.
Także nie napisze nic nowego jak: super, rewelacja, fantastycznie.
Powodzenia z dalszym rozdziałem :)
Pozdrawiam.E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 11:31, 23 Maj 2009 |
|
Nareszcie następna część
I teraz zaczyna się to, co kociaki lubią najbardziej :D Ucieczka, polowanie, cierpienie, walka o życie...już nie mogę się doczekać tego 20 rozdziału :D
A co do tej części no to oczywiście była wspaniała. Co prawda końcóweczka mi trochę odstawała, ale tylko troszeczkę. Z resztą po ostatnim zdaniu, to już i tak nic się nie liczyło
Nie wiem ile razy już to powtarzałam, ale i tak będę to robić do znudzenia. Wspaniale piszesz. Z każdym rozdziałem jest coraz lepiej. Coraz sprawniej łączysz opisywanie emocji z akcją. Właściwie to już od jakiegoś hmm...dosyć długiego z resztą czasu robisz to rewelacyjnie.
Pozostaje mi tylko zaopatrzyć się w pokłady cierpliwości i czekać na c.d.
Życzę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cardmire
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Sob 12:44, 23 Maj 2009 |
|
Niby wszystko wiem, niby znam te rozdziały tak dobrze, a tu się okazuje, że nic nie wiem . Wspaniale wplatasz emocje Edka w dialogi - wszystko komponuje się ze sobą. Krytyki z moich ust nie otrzymasz, bo za bardzo zatraciłam się w twoim stylu, emocjach. Na kolejne rozdziały oczywiście będę czekać, zwłaszcza, że jak sama piszesz "będzie się działo"
Życzę weny i Czasu
cardmire |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bulletka
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 155 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 13:31, 23 Maj 2009 |
|
Nie da się opisać, jak bardzio się cieszę z Twojej twórczości :)- bardzo mi się podoba każde zdanie :D.... Z (nie)cierpliwością czekam , aż opiszesz całą sagę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
IlonaM
Dobry wampir
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 519 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Jordanów/Forks
|
Wysłany:
Sob 21:46, 23 Maj 2009 |
|
No i cóż dodać więcej - cudnie i idealnie jak zawsze :D
Twoje dalsze rozdziały Zmierzchu mogłyby być naprawdę godnym uzupełnieniem Midnight Sun...
Już nie mogę doczekać się kolejnych i czekam na finałowe sceny :D
Wszystko co opisujesz niby znamy, niby wiemy, co się za chwilę wydarzy, kto, co powie itd. A tak naprawdę mam wrażenie, że odkrywam dobrze znaną historię na nowo, z zupełnie innej strony :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kasiek303
Wilkołak
Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 199 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: CK<3
|
Wysłany:
Śro 8:28, 27 Maj 2009 |
|
I jest. Trochę mi z nim zeszło.
Wg. mnie nie jest jakiś super świetny, no ale, to tylko wprowadzenie do akcji.
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
beta: wspaniała aramgad
Rozdział 20 część I
Zniecierpliwienie
Jechaliśmy jeszcze dwie godziny w milczeniu. Każdy z nas pochłonięty był we własnych rozmyślaniach. Carlisle i Emmett tęsknili bardzo, martwili się. A ja starałem się za wszelką cenę dać im nieco prywatności. Zwykle udawało mi się to bez problemu. Skupienie się na czymś innym było łatwe. Ale wtedy nie mogłem. Dlaczego? Bo ich myśli były tak podobne do moich? Bo też tęskniłem, martwiłem się, zastanawiałem, czy kobieta mojego życia nie przypłaci tej akcji życiem? Myśląc o Belli, mimowolnie solidaryzowałem się z nurtem rozmyślań Carlisle'a. Te same pytania: Dlaczego? Kiedy? Gdzie? I zero odpowiedzi. Minęło pół godziny od ostatniego telefonu Alice. Bella spała, więc nie mogłem z nią porozmawiać. Ale co bym jej powiedział? Wiedziałem tylko to, że są bezpieczni, nikt ich nie śledzi...
W tym momencie przypomniałem sobie o Jamesie.
- Do jasnej cholery! Zniknął! - krzyknąłem głośno.
"Jak to?!" Wspólny okrzyk Emmetta i Carlisle'a rozbrzmiał w mojej głowie. Nic z tego nie rozumiałem, jego myśli też nie było słychać. Tylko jakieś nic nieznaczące słowa, które można by utożsamić z nim. Co jest?! Przed chwilą biegł za nami, a teraz go nie ma!
- Co robimy? - rzuciłem w przestrzeń.
- A gdzie on jest? - spytał Emmett na głos.
- Nie wiem! - krzyknąłem, nie panując nad sobą. Oczami wyobraźni widziałem najczarniejsze obrazy. James wraca. Dopada Bellę... Tak bardzo chciałem mieć przy sobie Alice. - W pewnej chwili przestałem go słyszeć.
Carlisle zwolnił i po chwili stanął na poboczu.
- Nie możesz go namierzyć. - To nie było pytanie, tylko stwierdzenie faktu. - Tego się spodziewałem. Mówiono mi o naszych pobratymcach z umiejętnościami takimi jak zrywanie więzi. Nie jestem pewien, czy to prawda, ale nie wolno wykluczyć, że trafiliśmy na sprytnego przeciwnika. Widać tropiciel ma zdolność do ukrywania się przed tropiącymi. A twój dar, Edward, poniekąd pomaga w odnalezieniu.
Patrzyłem się na niego z nieukrywanym zdumieniem. Zerwanie więzi? Co to wszystko miało znaczyć?
- To znaczy... - zaczął Emmett - że on teraz może stać obok nas i podsłuchiwać?
- Nie - powiedział Carlisle - Edward, słyszysz go, prawda?
Powoli skinąłem głową. Twarz Belli. Myślał tylko o tym. Musząc znów wniknąć w jego koncepcje, mimowolnie skrzywiłem się. Tak bardzo chciałem mieć ją przy sobie. Ale była daleko... Za daleko.
- Ale nie widzisz - dokończył. - Teraz tylko zapach może go zdradzić...
- Co teraz? - spytał Emmett. Każdy z nas pomyślał o dziewczynach. Co im grozi z jego strony?
- Zawracamy - odparł Carlisle. - Trzeba znaleźć Jamesa
Skręcił ostro w uliczkę. Chwilę później mknęliśmy z powrotem w stronę Forks. Skupiony wróciłem do przysłuchiwania się myślom Jamesa. Twarz Belli. Twarz Victorii. My, na polanie. Znów twarz Belli. Szkoła w Forks. To mnie zastanowiło, jednak po chwili doszedłem do wniosku, że musieli ją mijać. Potem wszystko ponownie zniknęło.
- Wygląda na to, że teraz to my go gonimy - powiedziałem na głos.
Wsłuchując się w urywki jego myśli dojechaliśmy w okolice Forks. Wyłapanie jego zapachu stało się bardzo trudne, bo zaczął padać deszcz. Nie byliśmy wyczuleni, a jadąc samochodem wszystko było dodatkowo utrudnione.
- Jedź szybciej - pogonił Emmett Carlisle'a. - Już ledwie go czuję.
Zaniepokoiło mnie to. Emmett miał prawie najlepiej rozwinięty zmysł węchu. Zdziwiłem się, gdy dotarło do mnie, że James minął tę miejscowość i ruszył w kierunku Seatlle.
- Stój! - krzyknąłem do Carlisle'a, gdy ten zjechał w skrzyżowanie prowadzące do miasta - Pobiegł dalej, minął Forks.
Ojciec spojrzał na mnie przelotnie i zawrócił. Stanęliśmy na światłach.
- Cholera! - wrzasnął Emmett, gdy ponownie ruszyliśmy. - Nie czuć go już!
"Zgubiliśmy go!" pomyśleliśmy w tym samym momencie.
- Jesteś pewien, że nie znajdziesz zapachu? - spytał Carlisle.
- Deszcz wszystko zmył. Czysto.
Zjechaliśmy na pobocze, a Emmett wysiadł z jeepa. Wrócił po kilku minutach.
- Nie ma nic. Najwidoczniej przyspieszył, w chwili, gdy zobaczył, że go zgubiliśmy. W obrębie dwóch kilometrów nie ma po nim śladu. Znalazłem tylko to, kilka metrów stąd. - powiedział i podał mi kawałek materiału. - To fragment jego koszuli. Ale to i tak nic nie da.
Powąchałem materiał. Wyczuwalne były resztki jego zapachu. Potem podałem go Carlislowi.
- Edward, teraz polegamy na tobie. Co widzisz?
Skupiłem się. W jego głowie zobaczyłem ponownie twarz Belli, potem Victorię i wyraźniej tabliczkę z napisem "Phoenix".
- Nic nowego. Ciągle myśli o Belli.
- W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak objechać Forks dookoła.
Odpalił i chwilę później mknęliśmy autostradą w kierunku Port Angeles. Próbowałem wyłapać jego myśli, ale wciąż był nieuchwytny. Bałem się, tak bardzo się bałem. Jeśli wróci? Znajdzie Bellę?
"Edward, Alice się nią zaopiekuje" pomyślał Carlisle, nie patrząc na mnie. Tak chciałem mu uwierzyć. Coś nie dawało mi spokoju. Dlaczego James uciekł tak nagle? Czy zdał sobie sprawę z podstępu? Zadzwoniłem do Alice.
- Edward? - usłyszałem jej głos w słuchawce.
- Co z Bellą? - Tylko to chciałem wiedzieć.
- Znowu śpi. Krzyczy przez sen, rzuca się po łóżku... Kiedy...? - urwała. Wiedziałem, o co jej chodzi. Kiedy to wszystko się skończy, kiedy będą mogli wrócić do domu...
- Nie mam pojęcia. James zniknął...
- Jak to?! Gdzie?! Przecież miał was gonić! Nic nie widziałam...
- Nic nie wiem! - przerwałem jej. - Ukrył się. Wytłumaczę ci to, jak się zobaczymy... I... opiekuj się nią.
- Dobrze – rzuciła i rozłączyła się.
Tak pragnąłem usłyszeć jej głos. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze... Że niedługo do niej dołączę. Ale nie mogłem. Nic nie było pewne. James zniknął, od Esme nie mieliśmy od dawna wiadomości... Co się dzieje?
_______________________
Pierwszy raz miałam szansę wykazać się inwencją twórczą.
Doceńcie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 10:05, 27 Maj 2009 |
|
I wyszło fenomenalnie, gdy to czytałam ciary po plecach mi przechodziły! Uwielbiam twój styl pisania, niesamowicie wciąga czytelnika, czułam się jakbym tam była z nimi i przeżywała to co czuje Edward! Aż mnie serce boli :(
Doceniam, doceniam i chylę czoła! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KALLIYAN
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 12:24, 27 Maj 2009 |
|
Doceniamy jeszcze bardziej:)
Ach nie było mnie przez kilka dni i tak się nam wspaniale akcja rozwinęła. Bardzo podoba mi się muzyka. Wspaniale dopełnia całości.
A Twój tekst jest świetny. Większą inwencją będziesz mogła się popisać, gdy dojdziemy do sali baletowej (przepraszam, znów musiałam o tym napisać).
Bardzo gorąco w te chłodne dni POZDRAWIAM i życzę dużo weny.
Ps: "- Do jasnej cholery! Zniknął! - krzyknąłem głośno. " Wielkie brawa za ten tekst. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:10, 27 Maj 2009 |
|
Weszłam na temat z zamiarem ochrzanienia za długą nieobecność rozdziału, a tu się okazuje, że niepotrzebnie.
Cóż, narzekać nie będę
Oczywiście, że doceniam, wyszło cudownie. Krótko, ale cudownie. I jeszcze świetna oprawa muzyczna :)
Czekam na następną część |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cardmire
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Śro 16:35, 27 Maj 2009 |
|
Wspaniały rozdział, tutaj widać to więź i oddanie się swoim kobietom wszystkich trzech panów. Umiejętnie budujesz napięcie prowadząc mnie to wariacji, ale jakoś to zniosę. Błędów nie wyłapałam, bo tak dobrze mi się czytało, że na nic nie zwracałam uwagi. Oczywiście twoja beta pewnie je wszystkie wyłapała i nic już nam to szukania nie zostało. Wiem, wiem zawiłe to . Ogólnie (i nieogólnie też) bardzo mi się podobało i jak tylko coś dodasz to zaraz przeczytam.
cardmire |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aramgad
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:09, 27 Maj 2009 |
|
W tym rozdziale, a właściwie w tej części, kasiek miała spore pole do popisu i podołała. Spisała się rewelacyjnie. Piszcie jej komentarze bo ona nadal nie wierzy we własne umiejętności, a ma je oj ma! Dla mnie betowanie jej opowiadana to sama przyjemność.
Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivienne Grace
Człowiek
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:26, 27 Maj 2009 |
|
No prosze. Wkońcu się doczekałam :D
Jak najbardziej wyszła Ci na zdrowie ta chwilowa wolność literacka :) Podoba mi się jak opisujesz to całe zamieszanie. Poszczególne myśli, dialogi, przemyślenia, emocje. Wszystko idealnie do siebie pasuje. Niczego nie jest ani za mało, ani za dużo. Przyznam, że byłam bardzo ciekawa w jakim kierunku pójdziesz, gdy dojdziemy do tego momentu (z resztą, wcale tego nie ukrywałam :) ) i ten kierunek bardzo mi się podoba.
Po raz kolejny muszę pochwalić dobór muzyki. Nie zawsze, bo wtedy mam problemy z koncentracją :D ale często lubię sobie posłuchać przy czytaniu jakieś muzyki w tle. Ty ją bardzo dobrze dopasowujesz. Mogę być nieobiektywna, bo akurat tak się składa, że jestem od dawna zaznajomiona z repertuarem jaki nam prezentujesz, ale to nie zmienia faktu, że jestem bardzo zadowolona :D
I chodź już był, to muszę jeszcze przytoczyć pewien fragment
"- Do jasnej cholery! Zniknął! - krzyknąłem głośno. " nie wiem czemu, ale to mnie poprostu rozwaliło :D
Życzę weny i zbierania sił na mord Jamesa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady Vampire
Wilkołak
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd
|
Wysłany:
Śro 18:02, 27 Maj 2009 |
|
Powiem szczerze, ja czekam na salę baletową.
A inwencją twórczą wykazałaś się... pozytywnie. Dzięki temu poznajemy historię, która znamy notabene prawie na pamięc, na nowo. I nie nudzi nam się.
Czekam na dalszy ciąg.
WENY! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|