FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Central Park [NZ] Rozdział 10. Zawieszone. Ogłoszenie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
DaDaDa
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 19:30, 16 Maj 2009 Powrót do góry

zakochałam się w tym ff!
cały pomysł jest jakiś taki... inny xD
bardzo spodobał mi się opis Nowego Jorku. zupełnie tak jakbyś tam była.
mam nadzieję, że babci Ediego nic się poważnego nie stanie i niedługa da Bells i Edwardowi swoje błogosławieństwo ;p

czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :)
D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Blairanoid
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:59, 16 Maj 2009 Powrót do góry

Przeczytałam wszystkie pięć rozdziałów za jednym razem. Jest pomysł, wykonanie i wciąga. Wink
Musiałam chwilę odetchnąć i teraz jestem chyba w stanie napisać jakąś opinię.
Podoba mi się twój styl. Piszesz tak, że czyta się lekko i przyjemnie. Nie ma żadnych zdań, których zrozumienie byłoby oporne, a i błędów raczej nie widzę – gratulacje dla bety. :)
Pomysł mi się podoba. Nie ma big love – mam nadzieję, że jeszcze nie ma – a Bella przestała nazywać Edwarda po cichu dupkiem. Mogę powiedzieć, że po V rozdziale ich stosunki stały się raczej neutralne. Uważam jednak, że to spuszczanie głowy Edwarda, gdy mówił jej, że pocałunek to było nic, coś znaczyło. Może zaczyna coś do B czuć, ale nie chce się przyznać? No cóż, płci brzydszej chyba nigdy nie zrozumiemy, tak samo, jak oni nas. Wink
Dodatkowym plusem jest to, że akcja rozgrywa się w Nowym Jorku. Też jestem zafascynowana tym miastem i też chcę je odwiedzić przed końcem świata w 2012. Rolling Eyes No i też wszystko przez Plotkarę – ściślej serial. Podoba mi się, że korzystasz z Google Maps, nie bierzesz adresów i nazw ulic, alei itp. z miejsca, gdzie światło nie dociera. To znaczy, że się starasz.

Strasznie podobał mi się prolog! A dokładnie część z płatkami śniegu! Sama nie wiem, czy żałować, że nie czytałam wcześniej, czy cieszyć się, że dopiero teraz, gdy jest te pięć rozdziałów. A jutro kolejny. ^^ Alleluja!

* Edward troszczący się o swoją babcię. On jest ideałem, nawet jeśli na początku jest dupkiem. love
* Bella się potyka, ale nie jest totalną sierotą i cierpiętnicą, jest sarkastyczna i potrafi myśleć trzeźwo. Nareszcie!
* Uwielbiam fakt, że Alice jest malarką.
* Uwielbiam też fakt, że pochodzą z Upper East Side, a mieszkają w SoHo. love
Życzę weny! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nesca
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 8:11, 17 Maj 2009 Powrót do góry

Jakie inne spojrzenie na świat. Inna fabuła, inne realia tego FF od tych, które dotychczas czytałam. Wręcz wyciszające, jeśli można to uznać za komplement :) Szkoda, że na razie takie krótkie, ale będę dalej śledzić. Dlaczego to wszystko tak wciąga ? ;P A przede mną taaki okropny tydzień w szkole. ;/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mylover
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:38, 18 Maj 2009 Powrót do góry

Strasznie mi się podoba ten fanfic. Jakoś nie byłam od razu przekonana do akcji rozgrywającej się w scenerii niczym Gossip Girl, ale teraz uważam, że to był naprawdę świetny pomysł. Co więcej rzadko się spotyka w opowiadaniach Bellę, która nie przeżywa jakieś wielkiej dramy, a przeciwnie potrafi sama pokierować swoim losem, jest pewna siebie, zdecydowana i całkowicie niezależna. Co do nagłej metamorfozy Edwarda to moim zdaniem, nie ma w niej nic dziwnego (bardziej czepiłabym się Kmicica, którego de facto nie znoszę, ale co ja piszę, jak można porównywać Jędrusia do Edzia, no właśnie... nie można;P ). Nie dodałaś wczoraj nowego rozdziału, ale mam nadzieję, że nie masz znowu problemów z tym swoim niepokornym urządząnkiem, zwanym komuterem;) W każdym razie liczę, że coś się pojawi w tym tygodniu i serdecznie pozdrawiam, M.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 22:31, 18 Maj 2009 Powrót do góry

Z odcinka na odcinek jest coraz ciekawiej, a to jak oboje sobie mówią że po między nimi nic nie ma... mam wrażenie że jednak będzie, bo przecież Bella nie bez powodu płakała w prologu... bardzo fajnie piszesz, błędów nie szukałam więc i nie znalazłam, szkoda że nie możesz zdradzić czy po między nimi jednak do czegoś dojdzie... wiem, wiem to by było nie czyste zagranie, ale jednak taka mała drobna niespodzianka...
mam nadzieje że dasz radę pisać te rozdziały częściej, rozumiem problemu z komputerem, ale nie trzymaj nas tak długo w niepewności

Pozdrawiam Mercy

PS. To opowidanie skradło mi serduszko:P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
goha
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pomiedzy pieklem a niebem...

PostWysłany: Pon 23:31, 18 Maj 2009 Powrót do góry

Swietne ff . Szczerze mowiac ciekawi mnie czy Bella i Edward beda razem. I nie wiem dlaczego ale tak jakos sobie pomyslalam ze Bella w nastepnym rozdziale pojedzie do Eda do Londynu. heh to taka moja cicha nadzieja Wink

No i czekam niecierpliwie na kolejny rozdzial Wink
;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AmeliaRussel
Człowiek



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Wto 8:51, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Przepraszam Was bardzo, bardzo, że nie było rozdziału, ale to nie zależało ode mnie, ponieważ moja beta, wela, ma teraz terminy w szkole i musi się uczyć. Musiałam poszukać innej i znalazłam. Dlatego też oddaje Wam kolejną część. Na pewno uda mi się dodać rozdział 7 jeszcze w tym tygodniu. Bądź co bądź niedziela należy jeszcze do tego tygodnia.
Dziękuję za wszystkie komentarze, które pomagają przy pisaniu kolejnych rozdziałów, bo wiem, że dla kogoś piszę.

Rozdział 6

beta: Wyjątkowa, której serdecznie dziękuję

Spojrzałam przelotnie na zegarek. Wskazywał za pięć siódmą, co oznaczało, że za pięć minut do moich uszu dojdzie okropny pisk budzika. Obróciłam się na drugi bok z nadzieją, że wyładowały się baterię, a ja będę mogła jeszcze chwilę pospać. Przykryłam się kołdrą aż po same uszy i ponownie zamknęłam oczy.
Chciałam dryfować wśród fal Morza Śródziemnego, spacerować po sycylijskiej plaży lub pić wino we francuskiej winnicy. W myślach zadawałam sobie cały czas jedno i to samo pytanie. Dlaczego?
Tak jak przepowiedziałam, budzik zaczął okropnie i przeraźliwie głośno dzwonić.
- Pieprz się – wymamrotałam, przyciskając guzik. Przetarłam oczy pięściami, chcąc przywrócić ostrość widzenia. Leniwie podniosłam się i zeszłam z łóżka. Odsłoniłam zasłony i zobaczyłam to, co wiedziałam, że zobaczę.
Deszcz.


Cholerny deszcz, który zacinał na szyby i tworzył kałuże na chodnikach i ulicach. Deszcz, który powodował, że wyglądałam jak mokra kura, ledwo wychodząc z mieszkania.
Zaczęło padać wczoraj niedługo po tym, jak dowiedziałam się, że muszę odwołać spotkania z właścicielami lokali, które były z poza katalogu.
Ironia. Kiedy Edward był w Nowym Jorku, panowało słońce. A kiedy wyjechał do Londynu, gdzie powinno być mokro, zaczął padać deszcz.
Przeklinałam na niego w myślach po tym, jak mnie wystawił. Ale za chwilę opamiętałam się, wiedząc, że wyjechał z powodów rodzinnych. Z powodu babci.


Powlokłam moje ospałe ciało do łazienki, chcąc się rozluźnić. Uznawałam jeden i tani sposób na relaks – gorący prysznic. Może nie odprężał tak, jak różnego rodzaju masaże, ale był moim lekiem na zmęczenie. Co prawda rozluźniał, ale jednocześnie potrafił mnie orzeźwić, jeśli przez chwilę oziębiało się wodę. Bajka.
Ojciec był na tyle wyrozumiały, że dał mi urlop, do czasu, kiedy wróci Edward, a ten miał być z powrotem w niedzielę wieczorem. Dostałam SMS o przepraszającej treści, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Przynajmniej był miły.
- Alice! Wstawaj! – krzyknęłam, kiedy dwa tosty wyskoczyły z tostera. Usłyszałam stłumione przekleństwa, ale po chwili księżniczka raczyła dotrzymać mi towarzystwa.
- Czy ty masz coś z mózgiem? Która jest godzina? – wychrypiała, kiedy wywlokła się z pokoju, zamykając drzwi z głośniejszym trzaskiem.
- Sama kazałaś się wczoraj obudzić. Nie pamiętasz? Masz spotkanie o 10 z właścicielem galerii.
- Wiem, wiem. Jedziesz ze mną, prawda? – Nałożyłam tosta na jej talerz, na co uśmiechnęła się w podziękowaniu.
- Obiecałam, to pojadę. I tak nie mam nic większego do roboty. Co u Michelle? – spytałam między kolejnymi łykami kawy.
- Dobrze. Kostka jej nadal dokucza, więc nie może chodzić w wysokich obcasach. Co za tragedia! – Złapała się teatralnie za serce. - Planuje jakieś przyjęcie charytatywne. Co ona innego mogłaby robić? – Wzruszyła obojętnie ramionami i zaczęła zajadać się śniadaniem.
Matka Alice, Michelle Brandon, była trudnym człowiekiem. Nie należała do osób wylewnych ze swoimi emocjami. A nawet zatrzymywała je w sobie. Sztuczność i chłód bił od niej z daleka. Jej znakiem rozpoznawczym był fałszywy uśmiech na twarzy i nienaganne maniery. Dosłownie.
Bałam się tej kobiety. Obawiałam się, że jeśli zrobię coś nie tak, to zacznie mi dawać reprymendy. Nie krzyknie, nie zdenerwuje się, ale zada słowem mocny cios. Potrafiła za pomocą kilku zdań zrównać człowieka z ziemią. Tak aby stał się śmieciem. Jednak ojciec Ally, Aidan, żył z tą kobietą od tylu lat i nadal ją kochał. Nie mogłam wyjść z podziwu.
- Co sądzisz o tym, abyśmy zakupiły nową kanapę? Ta już się trochę wysłużyła – wybąknęła z pełnymi ustami. Przytaknęłam głową, zajadając się jogurtem.


- Twoje obrazy są przecudowne. Świetne. – Beau, właściciel galerii w Chelsea, zaciekle gestykulował, zachwycając się obrazami Alice. Sama zainteresowana lekko się speszyła, słysząc komplementy lecące w jej kierunku. – Wernisaż – rzucił zamyślony.
- Co? – głos Alice zmienił się w cienki pisk. Złapała mnie kurczowo za ramię, sprawiając lekki ból. Wywróciłam oczami.
- Chcę zorganizować ci wystawę. Choć nie wiem, czy uda się te obrazy długo utrzymać. Urządzimy wernisaż, na których zaproszę osoby liczące się w tym artystycznym świecie. Dokładnie za miesiąc. Namalujesz coś jeszcze, aby w twojej kolekcji znajdowało się więcej dzieł?
- Chyba dam radę. Naprawdę? Chcesz wystawić moje obrazy?
- Oczywiście, kochaniutka. Sam mam jeden na oku. Brillamment! Może przejdziemy do konkretów. Mam już gotową umowę, z którą musisz się zapoznać… - Beau i Alice oddalili się do gabinetu, aby sporządzić umowę.


Z założonymi rękami przeszłam się po pomieszczeniu, oglądając obrazy różnych artystów. Pozwalały na chwilę znaleźć się w innym miejscu, gdzie troski znikały. Ale tak działały na mnie pozytywne dzieła. Niektóre z nich przyprawiały mnie o dreszcze, wzruszenie, zdumienie. Mroczność wydobywała się z nich, tworząc je strasznymi i pięknymi jednocześnie.
- Kupujemy jakiś obraz? – wyszeptała mi Alice do ucha.
- Mamy ich wystarczająco dużo. I jak? Cieszysz się?
- To mało powiedziane. Jestem prze szczęśliwa. Chyba zaraz zacznę skakać z zadowolenia. – Uśmiechnęła się w głupkowaty sposób.
- Idziemy na lunch. I tak nie mamy nic innego do roboty.
- To chodźmy do Starbucks. Jakoś nie czuję się głodna.


Usiadłyśmy przy drewnianym stoliku, popijając kawę i oglądając zdjęcia ubrań w laptopie Alice. Patrzyłyśmy na zdjęcia z pokazów kolekcji, stwierdzając, co można ubrać, a na co w ogóle nie zwracać uwagi.
- Gdzie jest „Czekoladowa Otchłań”? – zapytałam, przypominając sobie o obrazie, którego właścicielem był Edward.
- Co?
- „Czekoladowa Otchłań”? Gdzie jest?
- W domu – skłamała Alice, klikając w linki i powiększając zdjęcia na komputerze, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi.
- Na pewno? – nadal dociekałam. Al spojrzała mi prosto w oczy, ale widziałam, że trzęsie jej się dłoń.
- Dobra… - Poddała się bez większej walki. – Sprzedałam go na prośbę Elizabeth.
- Elizabeth? Tej kobiety, która sprzedaje obrazy? – Przypomniałam sobie czterdziestoletnią uroczą kobietę, która cały czas starała się zachowywać profesjonalnie.
- Tak. Syn jej przyjaciela, gdy zobaczył ten obraz w galerii, zapragnął go zakupić. Wystawiłam to cudo jedynie do oglądania, ale Elizabeth praktycznie błagała mnie na kolanach, więc zgodziłam się. – Wzruszyła ramionami, puszczając do mnie oczko. – Twoje oczy zrobiły furorę.
- A wiesz, kto to kupił? – zapytałam zaciekawiona tym, czy wie, kto jest właścicielem tego nieszczęsnego obrazu.
- Właśnie nie. To była transakcja anonimowa, co mnie trochę zdziwiło. – Wyłączyła laptopa i schowała go do torby. – A co sobie tak nagle o nim przypomniałaś?
- Bo wiem, kto jest jego właścicielem. – Pożałowałam tego, że nie ugryzłam się w język. Zaraz zacznie się zabawa w „Sto pytań do Belli”, która była tak głupia jak jej nazwa.
- Co? Jak to? – Jej oczy przypominały teraz dwa spodki.
- Normalnie. Edward "ma" moje oczy. – Wzruszyłam obojętnie ramionami, ale zadawanie pytań się nie skończyło.
- Ale… ale skąd? – Miała ochotę przylepić jej taśmę klejącą do ust, aby tylko zamknęła tę swoją jadaczkę.
Opowiedziałam jej o niespodziewanej wizycie Edwarda, o naszej rozmowie, a ona po każdym zdaniu mówiła „No nie." "No co ty?" "Naprawdę?”. I tak cały czas. Dosłownie.


Czasami czułam się dziwnie w towarzystwie Alice ze względu na jej energię. Ja byłam bardziej spokojna, ułożona, mniej wylewna, ale nie oschła, jak Michelle Brandon. Gdy dotarłyśmy do mieszkania, rozmawiałyśmy o błahostkach – o tym, kto będzie prasować, robić pranie, kto pójdzie na zakupy, zapłaci rachunki i takie inne pierdoły. Dzień skończyłyśmy jedzeniem czekoladowych lodów, które zawsze były w lodówce i oglądaniem starych filmów z Grace Kelly.


Cały tydzień minął spokojnie, bez żadnych ekscesów. Jednak pogoda nie należała do najlepszych. Dni spędzałam w domu, odrabiając zaległą pracę. Udało mi się odwiedzić Renee, która również zajmowała się organizacją przyjęcia, ale nie tego samego co matka Ally.
Co roku, pod koniec lata, odbywał się bal dla pracowników i klientów firmy mojego ojca. Przyjeżdżali delegaci z najróżniejszych miast Stanów Zjednoczonych, ale również szychy korzystające z usług firmy. Oprócz tego na przyjęcia zapraszało się elitę tego nowojorskiego społeczeństwa, które podczas zabawy obgadywało, dokonywało interesów lub po prostu rozmawiało między sobą.
Matka była tak zajęta, że ledwie zauważała moją obecność, choć do balu jeszcze ponad miesiąc. Kończył się lipiec, a ona martwiła się, co będzie na końcu sierpnia. Miałam ochotę nią potrząsnąć, aby się uspokoiła, ale również przyłączyłam się do tej bieganiny, układając listę na przyjęcie i dopisując nazwiska moich przyjaciół. Renee przyjęła to z zadowoleniem, stwierdzając, że potrzeba trochę młodej krwi wśród „tych starych pierników”.


Byłam trochę zniecierpliwiona. Chciałam robić coś pożytecznego, chciałam szukać lokalu, znaleźć ten lokal. Chciałam po prostu pracować. Lekko denerwowałam się na myśl o spotkaniu z Edwardem, ponieważ nie wiedziałam, jaka jest sytuacja jego babci. Nie dostałam od niego więcej wiadomości, ale też zdziwiłabym się, gdyby jakieś otrzymała. Nasze stosunki były na dobrej drodze ku porozumieniu, a nawet zawarliśmy pokój, więc nie miałam się o co martwić.
Pogoda w czasie weekendu uległa poprawie, więc w poniedziałek, gdy szłam na spotkanie z Edwardem, słońce świeciło, ale nie raziło, co spowodowało idealną, jak dla mnie, letnią temperaturę. Ubrałam bladoniebieską koszulę z krótkim rękawem, zarzuciłam na to lekki czarny sweterek, założyłam wąską czarną spódnicę i czarne szpilki od Jimmy’ego Choo. Torba bez dna, dwie srebrne bransoletki i byłam gotowa do wyjścia.


Lokal na rogu Piątej Alei i Wschodniej Sto Dziewiątej Ulicy nie został sprzedany, więc udało mi się zaaranżować ponowne spotkanie, na co naprawdę bardzo się ucieszyłam, gdyż samej przypadło mi to pomieszczenie, a raczej budynek, do gustu.
Dawniej znajdował się tam klub, w którym przesiadywali głównie mężczyźni, spędzając czas na rozmowach. Na górze znajdowały się pokoje, w których można było się przespać, a aktualnie mieszkali tam lokatorzy. Według właściciela nie sprawiali problemu, ale można było wykupić cały budynek, ponieważ umowy wynajmu już się kończyły. Kilka razy próbowano założyć tu restaurację, ale nie wytrzymywały one długo. Mogło to być nieznaczącym minusem, ale dawny klub trzymał się przez dłuższy czas.


Gdy wysiadłam z taksówki, zauważyłam Edwarda z włożonymi rękami do kieszeni spodni i torbą spoczywającą na ramieniu. Zwykle potargane włosy układały się w trochę większy nieład, a oczy miał lekko podkrążone. Ziewał co chwilę, co prawdopodobnie było powodem długiego lotu.
- Witam, Edwardzie – przywitałam się, podając mu dłoń. Uścisnął ją bez większego entuzjazmu. – Jak ci minął lot?
- Bez większych problemów – odpowiedział wymijająco, przybierając obojętny wyraz twarzy.
- A co u babci?
- Nic poważnego. Fałszywy alarm. – Spojrzał przelotnie na zegarek, nie zwracając na mnie większej uwagi. – To może pójdziemy już oglądać? – Odwrócił się nie w tę stronę co potrzeba, patrząc prosto przed siebie.
- Tędy. – Wskazałam w głąb ulicy i ruszyliśmy spokojnie, w ciszy. Nadal można było usłyszeć hałasy Piątej Alei, która tętniła swoim życiem.
Dotarliśmy pod budynek z czerwonej cegły ze starszymi okiennicami, które ukazywały wnętrze parteru. Zajmowały przednią cześć, dzięki czemu do pomieszczenia wpadało trochę światła, nadając mu specyficzny charakter. Co prawda lokal został zmieniony przez te wszystkie lata, ale można było się w nim dopatrzyć się elementów świetności z dawnych czasów.
Na dole znajdował się bar i niewielka sala, na której można było przesiadywać z drinkiem w ręku. Na tym samym poziomie znajdowała się również garderoba, która przypominała teatralne szatnie z drewnianą ladą.
Na górę wchodziło się wielkimi schodami, było pięknie i bajecznie. Długa i szeroka sala z większymi oknami oraz balkonem, z którego rozpościerał się widok na Harlem Meer. Na zdjęciach można było zobaczyć dawną świetność tego miejsca, dzięki czemu istniała możliwość doprowadzenia restauracji do jej pierwotnego wyglądu.
Lokatorzy mieszkań mieli osobne wejście, ale moim zdaniem niszczyli tylko tym nieskazitelność. Edward oglądał cały budynek z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przechadzał się z rękoma schowanymi w kieszeniach spodni. Nie uraczył mnie żadnym spojrzeniem, kiedy opowiadałam o tym miejscu, żadną opinią na temat tego, czy lokal mu odpowiada. Nic.


- Co się z tobą dzieje? Zawsze mówisz, gdy coś jest nie tak, jak potrzeba. Powiedz coś. – Chciałam przywołać go do porządku. Wzruszył ramionami.
- Nie podoba mi się – stwierdził, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. Pokazałam mu najlepszy, do tej pory, lokal, a on stwierdził, że mu się nie podoba.
- Dlaczego? Według mnie ten jest najlepszy – oznajmiłam, chowając teczkę ze zdjęciami do torby.
- Nie obchodzi mnie twoje zdanie – warknął, rzucając mi groźne spojrzenie. – Jak ci się podoba, to go sobie kup.
Nagły przypływ wściekłości ogarnął moje ciało. Ledwo przyjechał, a ja już miałam go dość. Zapomniałam, że jest moim klientem i choć jest to niezgodne z etyką zawodową, dałam lekki upust swojej agresji. Mówiłam do niego jako Bella, a nie Isabella Dwyer.
- Co w ciebie wstąpiło? Pokazuję ci najlepszy lokal, jaki udało mi się znaleźć. Załatwiłam z właścicielem, aby zatrzymał go, abyś mógł go obejrzeć, jak przyjedziesz, a ty co? Zachowujesz się jak jakiś gówniarz. Wybrzydzasz na każdym kroku. W Nowym Jorku nie ma aż tak dużo budynków z takimi pomieszczeniami. Nie mogę z tobą – praktycznie wykrzyczałam to do niego. Dłonie zacisnęłam w pięści, po czym bez żadnego pożegnania oddaliłam się w stronę Piątej Alei.
- Czy ty właśnie mnie skrytykowałaś? – zapytał głupio, jakby nie usłyszał tego, co mu powiedziałam.
- A co? Uraziłam twoje ego? Wcale mi nie jest z tego powodu przykro. A nawet czuję się z tym dobrze. – Odwróciłam się w jego stronę, patrząc ze złością.
- Nie powinnaś była. Jestem twoim klientem, mogę odejść – bronił się, jak nastolatek, mówiący matce, że może robić co chce, ponieważ ma prawo jazdy.
- A idź w cholerę. I daj mi święty spokój. – Edward podszedł bliżej, nadal nie ustępowałam kroku. – Auć! – wykrzyknęłam, łapiąc się za kostkę, kiedy się wykręciła.
- Wszystko w porządku? – Edward znalazł w sobie trochę współczucia. Niech spada gdzie pieprz rośnie.
- Gówno, a nie w porządku. Czy ty raz w życiu nie możesz sobie pójść, żeby nie musiała boleć mnie głowa z twojego powodu? Teraz boli mnie kostka, również przez ciebie. – Zmarszczyłam brwi z bólu, masując nogę.
- Pokaż. Chciałem być kiedyś lekarzem. – Uklęknął, chcąc dotknąć mojej stopy.
- Odwal się. Czy jeszcze to do ciebie nie dotarło? Której części mojej wypowiedzi nie zrozumiałeś? – Odeszłam od niego, delikatnie kuśtykając.
- Jesteś uparta. – Wstał, krzyżując ramiona na piersi.
- I nic ci do tego. – Wystawiłam rękę, aby złapać taksówkę. Po chwili żółty pojazd zatrzymał się, a ja wsiadłam do środka. Nagle Edward złapał za drzwi i wślizgnął się za mną.
- Co ty robisz? Idź stąd. Nie mam ochoty cię oglądać. – Chciałam wyrzuć go stamtąd.
- To gdzie jedziemy? – zapytał się podstarzały taksówkarz.
- Najbliższy szpital – zakomenderował Edward.
- Niech pan go nie słucha. Potrzebuję się dostać na róg Broome Street i Greene Street. – Dom. Tylko o tym marzyłam.
- To gdzie w końcu? – Widać ktoś był zdenerwowany. Miałam ochotę walnąć Edwarda torebką, aby stąd poszedł i przestał się o mnie troszczyć. Przed chwilą miał mnie gdzieś, a teraz udaje rycerza na białym koniu.
- Szpital. – Cullen zadecydował, posyłając mi niezadowolone spojrzenie. – Muszą zobaczyć twoją kostkę.
- A ty musisz dać mi spokój – lekko krzyknęłam, strosząc na niego brwi. Nie miałam ochoty jechać z nim do szpitala. To niedorzeczność. Delikatne skręcenia. Nic więcej. W mieszkaniu miałam dobrze zaopatrzoną apteczkę i wcale nie musiałam widzieć się z lekarzem.
- Mówiłem ci jaki jestem. Troskliwy i…
- Upierdliwy – przerwałam mu tylko po to, aby się zamknął. I to zrobił. Całe szczęście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AmeliaRussel dnia Pon 22:42, 17 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 9:23, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Świetny rozdział. Podobał mi sie strasznie Wink
Zastanawiam się tylko dlaczego Edward był na początku taki chłodny, nieobecny..., a później zrobił się opiekuńczy... nie nadążam za nim Wink
Kurczę, może coś sie stało podczas jego wyjazdu i dlatego był taki.. wredny - lubię tak sobie "gdybać" Wink
A Bella ma po prostu pecha, chciała "wyjść z klasą", a nie dość, ze skręciła kostkę, to zatroszczył się o nią ktoś, kto ją wnerwiał cały dzień - to jakieś fatum :P
Jedyny błąd jaki znalazłam:
Cytat:
Uraziłam twojego ego?

- Wydaje mi się, ze powinno być twoje
Życzę weny i pozdrawiam
Kasia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:25, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Czemu Edward zachowuje się znowu jak powalony buc z przerośniętym ego?
Byłam pewna że ten etap mamy juz za sobą, a tu znowu...uhhh
Pewnie w szpitalu okaże się że skręcenie jest poważne i bedzie musiał sie ją zajmować...troskliwie...hihihi...ach...marzenia.:D
Jak zwykle rozdział na wysokim poziomie, błędów nie zauważyłam o ile wogóle jakieś były.:D
Liczę że rozdział będzie w niedzielę ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 10:35, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Ja Wam wytłumaczę, dlaczego. Po prostu, jak już kupi lokal, to nie będzie miał pretekstu, by się spotykać z Bells:) Nie wiem, czy już wie, że ona mu się podoba... no ale skoro mam obraz z jej oczami to chyba podobała mu się już nawet wcześniej, zanim ją poznał... Może dlatego był i czasem jest taki niemiły? Niby duży chłopiec, ale nawet duzi chłopcy boją się miłości...

Uwielbiam Bells w tym rozdziale. Jest taka słodka jak się piekli;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Wto 10:36, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Czyżby Edward tak wymyślał, dlatego aby móc dłużej się widywać z Bellą pomimo wszystko...?
Fakt, że nikt chyba nie nadąża za jego zachowaniem oprócz samej autorki :P Opowiadanie świetne i od samego początku przypadło mi do gustu :D Skoro ma być przyjęcie i zjawią się na nim "ważne szychy" to nie zabraknie też na pewno samego Edwarda hehe :D Nie wątpię, że będzie się działo i czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział :D

Pozdrawiam i Veny:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
goha
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: pomiedzy pieklem a niebem...

PostWysłany: Wto 11:09, 19 Maj 2009 Powrót do góry

hehe dlugo sie nie naczekalam Wink za co jestem wdzieczna Wink a co do mojej cichej nadzieji to ech...
Rozdzial swietny. Edward taki oschly jak przedtem? A myslalam ze bedzie slodziutki po tym zajsciu na imprezie. A Bella hi hi super Wink zdenerwowala sie i powiedziala co jej lezy na sercu Wink Ta Bella mi sie podoba Wink
Czekam na kolejny rozdzial i mysle ze nie bede dlugo czekac Wink


Pozdrawiam i veny zycze Wink


M...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Wto 11:29, 19 Maj 2009 Powrót do góry

AmeliaRussel napisał:



- Co sądzisz o to, abyś zakupiły nową kanapę?
Co sądzisz o tym, abyśmy zakupiły nową kanapę?

.


Mogę napisać tylko "ach" i "och" :) Rozdział rewelacja, Edward ma jakiś problem, skoro tak najechał na Belle.
Amelio, może pomyślisz o tym, aby wrzucić "Central Park" na chomika? Fajnie by było mieć Twoje opowiadanie w całości :)
Czekam na więcej, życzę duuużo weny.

Pozdrawiam.E. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vler
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec Świętokrzyski

PostWysłany: Wto 13:15, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Ewelina napisał:
AmeliaRussel napisał:



- Co sądzisz o to, abyś zakupiły nową kanapę?
Co sądzisz o tym, abyśmy zakupiły nową kanapę?

.


Alice mówiła to z pełną buzią, to pewnie było zamierzone Wink

Btw. mnie się wydaje czy Edward ma rozdwojenie jaźni, czy coś w tym rodzaju? Zwariowałabym z takim gościem chyba xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vler dnia Wto 13:15, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Wto 13:15, 19 Maj 2009 Powrót do góry

wreszcie jakaś akcja :P ciekawa jestem tej zmienności w zachowaniu Edwarda :) to musi być czymś powodowane!!
Dobrze, że Bella na niego troszkę najechała ale później to już lekka przesada jak dla mnie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Charlie ;)
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekło ;D

PostWysłany: Wto 13:29, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Mam pytanie: Czy Edward ma podwójną osobowość czy jak??
Albo... no nie wiem... zanik pamięci krótkotrwałej?? ADHD utajnione??
To tylko takie spekulacje ;D;d
Oczywiście bardzo podoba mi sie ten rozdział i czekam z niecierpliwościa na następny.
Bardzo mnie jednak zdziwiły te jego humorki co dobrze świadczy o opowiadaniu, bo nie jest przewidywalne ;D;d;D
Oby tak dalej ;D;d
Czekam na nową notkę ;D;d
P.S. było tam chyba kilka małych błędów, jeśli chodzi o literówki, ale kto by sie tym przejmował, gdy czyta taki tekst jak to?? ;D;D
Charlie ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KrejzoOola
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:34, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Bardzo przypadł mi do gustu Twój ff. Pomysł bardzo oryginalny:) Twój styl pisania też jest lekki i przyjemny, aż chce się czytać te rozdziały. Podoba mi się tez to w jaki sposób wykreowałaś Belle, jest pewna siebie i ambitna. Ciesze się, że nie zrobiłaś z niej niezdary :D a co do ostatniego rozdziału, to uważam podobnie jak dziewczyny, że Edward tak się zachowywał dlatego, bo bał się, że gdy już Bella znajdzie mu lokal to ich kontakty się urwą. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę weny;)
pozdrawiam
K


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 15:03, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Ach, ależ ten Edward nieprzewidywalny...
Najpierw na nią wrzeszczy a potem martwi. Co z nim?
Rozdział ciekawy czekam na dalszą część:P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Wto 15:47, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Bella trafiła w dziesiątkę, a emocjonalny stan Edwarda zmienia się jak w kalejdoskopie. Faktycznie zachowuje się czasami jak rozpieszczony dzieciak, ale Bella nie jest wcale od niego lepsza.
Nieprzewidywalnosc o chyba jedna z cech tego opowiadania. Nigdy nie wiem, co sie zdarzy w nastepnym odcinku. A do tłumaczenia nie mam żadnego ale.
WENY i chęci do dalszej pracy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Querida
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 18:00, 19 Maj 2009 Powrót do góry

Ja też nie nadążam za Edwardem. Na początku jest oziębły i wredny, potem opiekuńczy, znów oziębły, a potem znowu martwi się o Bellę. On ma chyba rozdwojenie jaźni. Zmiany nasroju Belli też są nieprzewidywalne (jak cały ff). Ale podoba mi się i będę czytała dalej.
Zyczę wny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin