|
Autor |
Wiadomość |
Milenkaa
Człowiek
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 52 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Edbertowa.
|
Wysłany:
Wto 19:02, 19 Maj 2009 |
|
ciekawe...ciekawe...
ciekawi mnie to czemu Edzio taki smutny i oschły. czyżby jednak coś była z grandmother? byc może... czekam na dalsze rozdziały ; ) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Milenkaa dnia Wto 19:02, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Wto 19:12, 19 Maj 2009 |
|
Ja też za nim nie nadążam, ma jakięś wachania nastrojów jak kobieta w ciąży :D
Lubię taką Belle, taką złą i wkurzoną. Pokazała mu pazurki :)
Ogólnie to tekst dobrze, kilku błędów się dopatrzyłam, ale to takie nieznaczne.
Czekam na ciąg dalszy i niech Wen Cię nie opuszcza !!
Annabell |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Blairanoid
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:18, 19 Maj 2009 |
|
Ja myślę, że z babcią coś się stało i dlatego Edward taki zamyślony chodzi. A Belli nie powiedział, bo się właściwie nie znają. Po co miałby jej mówić?
Może być też tak, że Edwardowi Bella podoba się tak strasznie [ ], że nie może z nią wytrzymać, dlatego jest niemiły. Ale jak Bella sobie coś zrobi, to on się o nią troszczy, bo ona mu się podoba, no! :D
Mam nadzieję, że to jakoś tak.
Świetny rozdział, długi. :D Jakoś nie mam nic więcej do dodania, bo napisałam już wcześniej.
Twój ff jest fantastyczny.
Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Shira
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Wto 19:19, 19 Maj 2009 |
|
Się dzieje :D Fajnie, że Bella nie skuliła się jak skrzywdzona dziewczynka, tylko kazała Edowi spadać na drzewo, to mi się podoba! Facet jest nieobliczalny, ale mam nadzieję, że to nie schizofrenia ?
Twój FF poprawia mi nastrój, jest taki pozytywny :) z niecierpliwością czekam na kolejny rodział :)
Weny życzę ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miss Juliet
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 214 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:00, 19 Maj 2009 |
|
Czy muszę pisać, że twój ff jest świetny? Powinnaś o tym wiedzieć .
Edzio jako buc i snob jest rozczulający :P. Na dodatek (i chwała ci za to!) Bells wkracza do akcji. Nie jest nudną, cichą myszką, która nic nie powie.
Trudno przewidywać cokolwiek w przypadku twojego ff, ale zmiany nastroju naszego kochanego buca są chyba związane z Bellą. Jest to jednak niestety tylko "gdybanie". Będzie mnie to dręczyć przez cały tydzień.
Twoje opowiadanie jest jak zwykle "na poziomie" i mam nadzieję, że będzie tak aż do końca.
Pozdrawiam i życze weny, oraz sympatycznego i współpracującego z tobą komputera
Miss Juliet |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miss Juliet dnia Wto 20:01, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kithira
Wilkołak
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World
|
Wysłany:
Wto 21:09, 19 Maj 2009 |
|
Hmm... czy będę tutaj jedyną duszyczką, która nie wyświechta tego rozdziału pod niebiosa? Owszem, rozdział dobry, ale nie świetny. Czegoś mi brakowało, choć końcówka z gburowatym Edwardem wyszła Ci idealnie, reszta nie nadrabia za tym. Za pewne zostanę zlinczowana ;D Ale uważam, że stać Cię na więcej :) i wiem, że kolejny chapter znowu diametralnie zmieni moją opinię :) Wierzę w Ciebie i Twoje możliwości.
A swoją drogą uwielbiam Belle z mocnym charakterkiem :)
Pozdrawiam^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
whatever94
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ZG
|
Wysłany:
Wto 21:25, 19 Maj 2009 |
|
Ja obstawiam, że Edward ma rozdwojenie jaźni. Przecież normalni ludzie nie zmieniają humorów z minuty na minutę! Jak zawsze świetnie ... jak zawsze Muszę powiedzieć, że twój ff jest jednym z tych na które czekam cały tydzień, by przeczytać jeden rozdział i znowu spędzić tydzień w oczekiwaniu na następny. A na razie - WENY!!!
Pozdrawiam, W |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lady_wampire
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 20:30, 20 Maj 2009 |
|
coraz bardziej denerwuje mnie postawa Edwarda.
ja rozumiem. chora babcia. jest smutny. może nawet zły.
ale dlaczego musi przez to wszystko wyzywać się na Belli?
strasznie mi się spodobał wyjazd Edwarda połączony ze zmianą pogody. to bylo takie... takie mmmm
z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kaffa
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 21:08, 24 Maj 2009 |
|
Wkurza mnie postawa Edwarda. I w geście solidarności z Bellą też mam ochotę walnąć go torebka w krocze, o!
FF podoba mi się, lekki i przyjemny. Podoba mi się dobór słownictwa oraz bohaterów.
Czekam na kolejny rozdział |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cardmire
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Pon 21:16, 25 Maj 2009 |
|
Nie będę oryginalna jeśli napiszę, że twój ff jest świetny, a jest. Wpadłam na niego dopiero dzisiaj i teraz grzecznie będę śledzić każdy rozdział . Jak mam być szczera to nigdy nie czytałam ficków książek czy filmów, a tutaj jest po prostu wysyp talentów. I mówię tu także o tobie drogo autorko. Jeszcze dopatrzyłam się kilku błędów, ale nie pamiętam gdzie.
Czasu i weny życzę,
cardmire |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AmeliaRussel
Człowiek
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Śro 15:37, 27 Maj 2009 |
|
Za dużo przepraszam, ale przepraszam, ponieważ nie udało mi się dodać rozdziału, ale mam znowu kryzys bet. Rozdział 7 miała zbetować wela, ale jej znów się nie udało, dlatego musiałam znaleźć drugą betę, którą znów została Wyjątkowa. Ja jestem zabiegana, w ogóle ten okres jest taki zabiegany, nie tylko dla mnie. Ale jestem tylko człowiekiem i jak piszę rozdział, to daję z siebie jak najwięcej i piszę je jak najdłuższe. Dlatego nie wiem, kiedy uda mi się wstawić kolejny. Miejmy nadzieję, że uda się go wstawić w niedzielę, ale nie mam pojęcia, ponieważ mam tylko jedną stronę rozdziału 8. To tyle, jeśli chodzi o ogłoszenia. Nie będę przedłużać, dlatego oto rozdział 7.
Rozdział 7
Beta: Wyjątkowa oraz kawałek wela ;*
Nie mogłam w to uwierzyć. Edward naprawdę zaciągnął mnie do szpitala, aby sprawdzić, czy z moją nogą jest wszystko w porządku. Kostka trochę napuchła i lekko bolała, ale to normalne. Nie trzeba z każdą głupotą kierować się do specjalisty. Sama mogłam się takim nazwać, ponieważ w dzieciństwie podobne wypadki zdarzały się na lekcjach baletu, na które uczęszczałam ze względu na Alice, której pasją była ogółem sztuka. Może nie były to dla mnie katusze, ale zajęcia bez szkody byłyby stracone, czyż nie?
Czekałam niecierpliwie na chirurga, siedząc na lekko niewygodnym krześle w poczekalni, gdy Edward załatwiał jakieś formalności. Naprawdę sądziłam, że to wielka strata czasu. Poza tym, byliśmy umówieni, aby oglądać kolejny lokal. Nadal była wkurzona na Cullena, ale właściwie nie wiedziałam za co. Zdenerwowałam się, mimo że praktycznie niczym nie zawinił. Dobra, zawinił. Znów zrobił się chamski.
Lokal mógł mu się nie podobać, ale w tym mieście nie jest łatwo wyłowić jakąś nieruchomość. Znalezienie mieszkania to katorga, a co dopiero odszukanie restauracji. Praktycznie misja niemożliwa. Powinien był zatrudnić Toma Cruise’a a nie mnie. Nie nadaję się do takiej pracy. Mój ojciec tak, ale nie ja. Przymknęłam oczy, odchylając głowę do tyłu i żałując, że wpadłam na pomysł stażu. Kolejny raz.
- O czym tak intensywnie rozmyślasz? – Usłyszałam zgrzyt krzesełka obok, na którym usiadł Edward. Co miałam mu powiedzieć? Że chcę zrezygnować z pracy i mam ochotę uderzyć go, bo to właśnie on jest moim pierwszym klientem?
- O tym, że chcę wrócić do domu. – Otworzyłam oczy i usiadłam prosto. – To śmieszne. Opuchlizna już prawie zeszła. Zanim lekarz przyjdzie, będę mogła wziąć udział w maratonie. W domu mam różne maści, które już dawno świetnie spełniłyby swoją rolę. A to wszystko przez ciebie. Prawdopodobnie teraz siedziałabym w mieszkaniu, oglądając film lub robiąc kolację na dzisiejszy wieczór. Możliwe, że zwiedzalibyśmy kolejny lokal. Jednak nie. Jesteśmy tutaj, czekając na specjalistę. Wkurzasz mnie. – Zmarszczyłam brwi, nastraszając się, po czym opadłam bezwładnie na oparcie.
- Jesteś trochę nieodpowiedzialna. To tylko noga? – zaśmiał się pod nosem, rozglądając się po sali.
- A ty nadwrażliwy. Nie sądzisz, że trochę przesadzasz? Nawet tak odrobinkę?
- Nie – odpowiedział pewnie.
- Powiem ci coś naprawdę ważnego. Przybliż się. – Przysunęłam się odrobinę w stronę ucha rozmówcy, a do mych nozdrzy doszedł zapach jego perfum. Świetnie. – Zacznij się leczyć – szepnęłam, po czym powróciłam na swoje miejsce.
- Lubisz mnie obrażać, prawda? – zapytał, ale chyba sam wyszedł z założenia, że retorycznie. – Ja też mam cię czasami dość. Ale nadal z tobą pracuję, bo dobrze ci idzie, Isabello. Chcę być miły, zabieram cię do szpitala, a ty sama chcesz mnie wysłać do wariatkowa.
- Przydałoby ci się – wymamrotałam, wkładając gumę do ust.
- Właśnie o tym mówię. Dobra, nie chcę o tym rozmawiać. Jak noga?
- Dobrze. Dlatego też sądzę, że powinnam, lub powinniśmy, stąd iść. – Podniosłam się z krzesła, dzielnie stając na chorą nogę. Niestety, poczułam ból. – Au!
Edward błyskawicznie wstał, złapał mnie, a potem pomógł usiąść. Czy on ma jakieś zapędy ratowania potrzebujących, nawet jeżeli oni w dobitny sposób okazują, iż wcale nie pragnął jego pomocy? Miałam go dość.
- Naprawdę zaczynasz grać mi na nerwach. – Wyciągnęłam BlackBerry z torby, aby napisać SMS do Alice. „Jestem w szpitalu. Zgadnij z kim. Niezastąpiony Edward Rycerz Na Białym Koniu Cullen. Pomocy!!!”
Widziałam kątem oka, że sam zainteresowany obserwuje co robię i próbuje zobaczyć, co piszę. Niedoczekanie.
„Coś ty zrobiła, że jesteś w szpitalu? A on co tam robi? W domu masz tyle specyfików, że połowę populacji Nowego Jorku byś wyleczyła.” - Po krótkiej chwili otrzymałam odpowiedź, ciesząc się w duchu, że nie muszę tylko z grzeczności, utrzymywać rozmowy z Edwardem. Choć trochę niestosownie było go zupełnie ignorować.
- Nie wiedziałem, że masz tatuaż – oznajmił zdziwiony, kiedy pisałam kolejną wiadomość do Alice. Dotknął delikatnie palcem skóry za moich prawym uchem, na co ja lekko się wzdrygnęłam. Widniał tam malutki, starodawny kluczyk.
- Mam już go prawie cztery lata. Zrobiłam go sobie na osiemnaste urodziny bez jakiegoś większego powodu. Nie zauważyłeś nigdy? – spytałam się, unosząc brwi do góry.
- Nie widać go zbyt dobrze, a ja nie przyglądałem się. Ktoś cię do tego namówił? – drążył temat, jakby zależało od tego dobro ludzkości. Wzruszyłam ramionami i schowałam telefon do torby.
- Właściwie to nie, ale poniekąd Ally rzucała mi aluzje odnośnie zrobienia sobie jakiejś ozdoby. Sama posiada dwie, ale tego nie jestem pewna. Zobaczyłam ten klucz w katalogu i zapragnęłam go mieć. Chciałam poczuć się wolna, ponieważ zawsze byłam grzeczną, ułożoną córką i uczennicą. Wydawało mi się, że takowy tatuaż zadziała i chociaż przez chwilę poczuję, że zrobiłam coś, co nie jest zgodne z zasadami, w których się wychowałam.
- To dlaczego wybrałaś to miejsce? Nie powinien być w bardziej widocznym miejscu? – wymamrotał zafascynowany, ale nieznacznie zdziwiony.
- Ale po co? Takie sekrety są bardziej… podniecające – szepnęłam praktycznie bezgłośnie, patrząc się prosto w jego oczy, aby przestraszył się i nie podtrzymywał tej beznadziejnej rozmowy.
- Uwierz mi, nie wszystkie tajemnice są takie. – Przeczesał leniwie włosy palcami. – Masz jeszcze jakieś tatuaże? – Pytał dalej. Najwidoczniej lubił takie nudne konwersacje. Uśmiechnęłam się tajemniczo i spojrzałam na niego delikatnie rozbawiona.
- Mmmm… – Przygryzłam lekko dolną wargę. – Nie.
Dlaczego on nie chciał uznać mnie za obłąkaną? Roześmiał się na uzyskaną odpowiedź, ale w jego oczach widziałam, że jest ciekawy. Ciekawy mnie. Jakby był zainteresowany tajemnicami, które skrywam. Bezczelnie próbowałam z nim flirtować, aby zrozumiał, że od bólu kostki mam zmiany w mózgu.
- Czyli poszukujesz kogoś z zamkiem lub kłódką? – Jeśli nie działa na niego metoda „uwodzenia”, zadziałam na niego sposobem, którego poniekąd nauczyłam się właśnie od Edwarda Cullena. Mianowicie - ignorancja.
- Na razie nie szukam nikogo – odpowiedziałam bez emocji, na co Edward nastroszył brwi, patrząc na mnie. Przez chwilę nic nie mówił, a mi zrobiło się przykro. Na pewno czuł się zdezorientowany moich zachowaniem, ale czy on nie robił tego samego? Zmieniał się jak obrazy w kalejdoskopie, przez co miałam mętlik w głowie. Praktycznie cały czas.
- Co u babci? – zapytałam miłym głosem. Do tej pory nie wiedziałam, jak się czuje, a szczerze byłam zainteresowana. Gdyby moim dziadkom coś się stało, nie mogłabym normalnie funkcjonować.
- Nic poważnego. Lekkie przeziębienie, ale ze względu na wiek trafiła do szpitala. Cudowna kobieta. Pożyje jeszcze bardzo długo. – Edward uśmiechnął się na wspomnienie babci.
- Przepraszam bardzo. – Podeszła do nas pielęgniarka, przerywając naszą rozmowę. – Pani Isabella Swan-Dwyer? Dr DeMarco czeka na panią w gabinecie.
- Dobrze. Dziękuję bardzo, już idę. – Wstałam niezgrabnie, podpierając się o oparcie krzesła. Stanęłam na jednej nodze - szpilki na nogach nie pomagały. Widziałam, że Edward zaciska usta, aby się nie roześmiać. Rzuciłam mu krótkie, groźne spojrzenie.
- Pomogę ci – zasugerował. Nie zważając na opinię osoby, której to zaproponował, złapał kruche ciało, którego byłam właścicielką. Podrzucił mną lekko, aby mocno mnie złapać. Najwyraźniej nie zamierzał odstawić tego, co podniósł.
- Co ty wyprawiasz? – zapytałam zanadto podniesionym głosem zaskoczona, na co tylko uśmiechnął się łobuzersko.
Zaprowadził mnie do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie czekał już dr DeMarco. Gdy go zobaczyłam, na mojej twarzy pojawił się spory uśmieszek, mimo bólu promieniującego z kostki. Opalony brunet o pięknych zielonych oczach, pełnym ustach i cudownym uśmiechu. Gdybym wiedziała, że tacy przystojniacy pracują w tym szpitalu, częściej robiłabym sobie krzywdę. Co prawda nie był to wcale taki młody, ale nie stary. Miał około trzydziestki, ale również spostrzegłam obrączkę na jego palcu i zdjęcia na biurku. Na mojej twarzy pojawił się grymas.
Edward posadził mnie na wyższej kozetce i szybko wyszedł.
- Tutaj jest napisane, że skręciła sobie pani nogę – zaczął doktor, spoglądając na mnie spod notatki. Kiwnęłam potwierdzająco głową. – Myślę, że najlepiej byłoby zrobić zdjęcie rentgenowskie, ale najpierw muszę obejrzeć nogę.
Podszedł do mnie, ściągnął buta i zaczął dotykać nieznacznie napuchniętą kostkę. Ból już prawie zniknął, tak samo jak opuchlizna. Dr DeMarco dokładnie zbadał nogę, dotykając w różnych miejscach. Zachichotał pod nosem, patrząc na mnie.
- To niegroźne stłuczenie, więc nawet rentgen nie będzie potrzebny. – Zapisał coś w karcie. – Prawda jest taka, że opuchlizna zejdzie sama. Zapiszę pani maść na takie zwichnięcia. Proszę na razie nie nadwyrężać kostki, najlepiej przez tydzień nie chodzić w obuwiu na wysokim obcasie. Różnego rodzaju spacery proszę ograniczyć do minimum. – Wyrwał kartkę i podpisał. – Proszę, oto recepta.
Lekarz podszedł do mnie, podając mi świstek papieru. Znając życie, pewnie ta maść wala się po apteczce w mieszkaniu. Sama próbowałam niezgrabnie zejść z kozetki, ale DeMarco zatrzymał mnie znakiem ręki i wyszedł na zewnątrz. Za niecałą minutę wszedł Edward, uśmiechając się do mnie i znów biorąc mnie na ręce. Pożegnałam się z lekarzem i rzuciłam oskarżycielskie spojrzenie do Cullena.
- A nie mówiłam, że tak to się skończy? To tylko nieznaczne zwichnięcie, a ty zachowywałeś się, jakby nie wiadomo co mi się przydarzyło. – Złapałam go lekko za szyję. Wyszliśmy ze szpitala na tętniącą życiem Park Avenue. Edward postawił mnie delikatnie na ziemi, aby zawołać taksówkę. Dotknęłam jego ramienia, aby na mnie spojrzał.
- Dziękuję, Edwardzie – zwróciłam się do niego z lekkim uśmiechem. – I przepraszam za moje zachowanie. Nie powinnam była tak na ciebie naskakiwać.
- Nie ma za co i dzięki za przeprosiny. Też nie zachowałem się najlepiej – oznajmił, również się uśmiechając. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu Edwarda. Ten szybko wyciągnął komórkę z kieszeni i spoglądał najwyraźniej niezadowolony na ekran. – Wybacz mi, ale nie będę mógł cię odprowadzić do mieszkania. Spieszę się. – Zdezorientowany spojrzał na mnie.
- Nie ma sprawy. Zadzwonię do Alice i Jaspera. Oni pomogą mi się dowlec do domu. – Wyciągnęłam BlackBerry i zaczęłam wybierać numer do Ally.
- Napisz mi, gdzie mamy się spotkać – wykrzyknął, oddalając się do taksówki. – Pa, Bello i uważaj na siebie.
Gdy podjechałam samochodem pod blok, Alice i Jasper już czekali zwarci i gotowi. Nie obyło się bez głupich żartów, których byłam tematem. Mimo że czasami działali mi na nerwy, kochałam tych wariatów jak własną rodzinę. Lekarz zabronił mi chodzenia na wysokich obcasach, na co ucieszyłam się niezmiernie. Mogłam chodzić w swoich ukochanych balerinach, których miałam kilkanaście par, a w których nie chodziłam już od dłuższego czasu. Kostka nieznacznie mi dokuczała, dlatego też poruszałam się po mieszkaniu prawie normalnie, przygotowując obiad, choć dostałam zakaz od uroczej parki.
Udusiłam mięso mielone z cebulą i czosnkiem, dodałam bazylię, oregano i inne przyprawy, gotując spaghetti. Nadal byłam wdzięczna Edwardowi, że zabrał mnie do tego szpitala, choć jak się okazało, maść miałam w domu. Był w stosunku do mnie taki opiekuńczy, mimo że wcześniej na niego naskoczyłam. Miał prawo tak się zachowywać ze względu na trudny tydzień, który przebył w Londynie. Czułam się trochę winna z powodu mojej wybuchowej reakcji.
Jasper i Alice nie ukrywali zaskoczenia, kiedy opowiedziałam im, jak to się stało, że mam kontuzję. Byli tak samo zdziwieni jak ja, jeśli chodzi o zmiany nastrojów Edwarda. Oczywiście, wspominali incydent w Marquee oraz jego przybycie do mieszkania w niedzielę. Jak się okazało, Al napomknęła o tej wizycie, choć mówiłam jej, aby zachowała to dla siebie.
Nadal byłam zawiedziona, że Edwardowi nie spodobał się lokal, o który było tyle szumu. Według mnie miał wielki potencjał i można było z niego zrobić świetną restaurację. Ale o gustach się nie dyskutuje.
- Myślałam – zaczęła Alice – żebyśmy na ten weekend pojechali do Hamptons. Co o tym sądzisz, Bells? – wymamrotała, pomiędzy wpychaniem sobie makaronu do ust.
- Jestem za. Muszę się wyrwać z Nowego Jorku. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale mam go trochę dość, a wszystko przez to poszukiwanie lokalu. Tylko gdzie się zatrzymamy?
- U mnie w domu jest jakiś nieznaczny remont, ale domek dla gości jest dostępny cały czas – oznajmił Jasper, również jedząc.
- To może zatrzymajmy się u mnie? Renee nie będzie miała nic przeciwko. I tak nie spędza tam dużo czasu ze względu na bal – zaproponowałam, ciesząc się, że będę mogła odpocząć w miejscu, które tak dobrze znam.
- U mnie również się można zakwaterować, ale podobno tata i mama chcą również wyjechać tam na weekend, więc…
- To zadecydowane. Jedziemy do mnie – przerwałam pospiesznie Alice. – Już dzwonię do mamy. – Złapałam za komórkę, wybierając numer do Renee.
Ta, oczywiście, nie miała nic przeciwko, a nawet zaoferowała się, że zawiadomi służbę, która jest na miejscu, aby przygotowała dom do użytku. Kiedy nikogo tam nie było, w domu znajdowały się dwie pokojówki, które miały do dyspozycji swój własny domek na terenie posiadłości. Pracowały dla nas odkąd pamiętam, dlatego były mi bardzo bliskie.
- A ktoś jeszcze ma jechać? – zapytałam, kiedy się rozłączyłam.
- Najprawdopodobniej Rosalie i Emmett – zaczęła Alice.
- I Edward – skończył niepewnie Jasper, spoglądając na mnie ukradkiem. Wzruszyłam niedbale ramionami, choć szczerze trochę nie odpowiadało mi towarzystwo Edwarda. Ale gdy odkryłam, że mój świat nagle połączył się z nim, nie miałam wyboru i musiałam się zgodzić. Oczywiście nie było do tego przymusu, ale nie miało sensu, bronić się przed nieuniknionym. I tak gdybym się nie zgodziła, aby zatrzymał się u mnie, zakwaterowałby się w jakimś hotelu i musiałabym przebywać w jego towarzystwie.
- Ach… I coś jeszcze – wymamrotała Alice. – Ja, Jasper, Emmett i Rosalie pojechalibyśmy w piątek rano, ponieważ Jazz ma coś do załatwienia, a Em i Rose nie mają nic innego do roboty.
- Spoko. To ja pojadę Jitney’em – oznajmiłam, przerywając Ally.
- Daj mi skończyć. – Al spojrzała na mnie z dezaprobatą. – Edward praktycznie już się zgodził, więc to żaden problem. Bo ty i on macie oglądać lokale i kończycie o tej samej porze. Pojechałabyś z Teddym do Hamptons jego samochodem…
- To ja wolę Jitney – ogłosiłam, wstając od lady. Poczułam nieznaczny ból, który przeszedł tak samo szybko, jak przyszedł. Ruszyłam w stronę zmywarki.
- No, ale co ci szkodzi? – zaoponowała Al, również zmierzając umyć talerz. – Będziesz szybciej na miejscu, w samochodzie jest lepiej niż w autokarze. Och, nie bądź uparta.
- Co ci szkodzi? – powtórzył Jasper, spoglądając na mnie. Nie mogłam jechać swoim własnym samochodem, ponieważ znajdował się w garażu właśnie w East Hampton, bo tylko tam go używałam. Równie dobrze mogłam jechać z kierowcą mojej matki, ale…
- Dobrze, mogę z nim jechać, ale czy on o tym wie? – spytałam. Wytrzymywałam te kilka godzin dziennie z nim, więc chyba dałabym radę znieść jego towarzystwo podczas trzygodzinnej podróży.
- Wie, że ma jechać. Jeszcze nie wie z kim – zaśmiał się Jasper, jakby był to najlepszy żart pod słońcem.
Wywróciłam oczami i powolnym krokiem ruszyłam do pokoju, aby odrobić moją „pracę domową”.
Nadal miałam wątpliwości co do wycieczki do Hamptons z Edwardem jako kierowcą. Dziwnie czułam w klubie, spędzając z nim czas, ponieważ był moim klientem. Nic wielkiego, ale jednak nie powinno się utrzymywać bliskich kontaktów w czasie współpracy. Potrząsnęłam głową, aby przestać o tym myśleć. Miałam odpocząć z dala od Nowego Jorku i nie mogłam dopuścić do tego, aby Cullen zepsuł mi weekend. Tylu facetów można spotkać na plaży i na imprezach, a ja potrzebowałam jakiegoś. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak się zamartwiałam tą całą sytuacją. Równie dobrze mogłabym ignorować Edwarda i wszystko byłoby idealne.
Następnego dnia noga prawie mi nie dokuczała, ale nadal miałam na niej opatrunek, przez co musiałam założyć długie, ale przewiewne czarne spodnie. Założyłam do tego czarne balerinki, na których widniały białe kryształki. Szarawa koszula i delikatny srebrny naszyjnik dopełniły całość.
Zeszłam na dół i dowlokłam się do zamówionej taksówki.
Tym razem pojechałam do West Village, do lokalu znajdującego się niedaleko Siódmej Alei. W dzielnicy mieszkało dużo kreatywnych, liczących się osób, więc restauracja Cullena mogłaby odnieść sukces. Oczywiście bardzo dużo zależy od jedzenia, atmosfery, ale również umiejscowienie lokalu wpływało na jego prestiż.
Dojechałam taksówką dokładnie na umówione miejsce, na którym czekał na mnie Edward. Gdy mnie zauważył, podszedł, aby pomóc wysiąść z samochodu. Nie chciałam z siebie robić kaleki, ale potrzebowałam chociaż lekkiej pomocy. Ruszyliśmy powoli w głąb Zachodniej Piętnastej Ulicy, cały czas milcząc.
- Wiesz o tym, że jedziemy razem do Hamptons? – zapytałam nagle, aby pozbyć się ciszy między nami. O dziwo, wcześniej to uwielbiałam, a teraz lekko mi to przeszkadzało. Od wczoraj byłam ciekawa, czy ma pojęcie o naszej małej podróży.
- Słyszałem o tym, że mam kogoś tam podwieźć. Nie sądziłem, że będziesz to ty. – Spojrzał na mnie delikatnie zdziwiony, jednocześnie rozbawiony.
- Wszyscy będą mieszkać w moim domu, łącznie z tobą. Lepiej się nie sprzeciwiaj, już zadecydowałam. Wiesz, ale nie musisz udawać, że nasza podróż samochodem będzie fajna. Sama w to wątpię. – Posłałam mu nieznaczny grymas, ale on nadal był zdziwiony.
- Dlaczego? Sądzę, że będzie… przyjemnie – zapewnił, spoglądając na mnie.
- Przyjemnie? – prychnęłam. – Chyba jak żadne z nas nie dojdzie do głosu.
I znowu nastąpiła sytuacja z pierwszego tygodnia naszej współpracy. Żaden lokal nie przypadł mu do gust tak, aby mógł go zakupić. Oczywiście znalazły się takie budynki, które były w miarę. Sama bym znalazłam wśród moich propozycji co najmniej dwie, które idealnie odpowiadały jego warunkom. Ale dla niego były zbyt pospolite. Myślałam, że moja cierpliwość się kiedyś skończy. Już tyle czasu szukaliśmy tego idealnego miejsca, a nadal żaden nie był tym doskonałym. Czasami miałam ochotę mu powiedzieć, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Jednak nadal poszukiwałam, ale to przechodziło moje możliwości.
Kostka już prawie się wyleczyła, choć nadal musiałam chodzić w obuwiu na płaskim obcasie i mieć opatrunek na nodze. W czasie naszych spotkań ustaliśmy z Edwardem, że w piątek po południu przyjedzie pod moje mieszkanie i wyruszymy razem do Hamptons. Byłam pewna, że podróż z Cullenem będzie lepsza niż wyprawa Jitney’em. W czwartek wieczorem spakowałam swoje rzeczy oraz pomogłam pakować się Alice. Ona brała o wiele więcej rzeczy ode mnie, a ja zastanawiałam się, po co jej to wszystko. Osobiście wzięłam najpotrzebniejsze ubrania. Ally również twierdziła, że te ciuchy są niezbędne, ale jej walizka była dwa razy cięższa od mojej. Pogoda w Nowym Jorku była słoneczna, choć trafiło się kilka dni, podczas których padało. W piątek rano sprawdziłam jeszcze prognozę dla Hamptons, aby nie trafić na niespodzianki.
Obejrzeliśmy z Edwardem dwa lokale i oby dwa były:
- Beznadziejne. Nie mówię, że to twoja wina. Są dobre, poprawne, ale nudne. Podjadę po ciebie za godzinę, więc bądź gotowa – oznajmił, kiedy wsiadałam do taksówki.
Wywróciłam oczami na opinię Cullena, ale nie skomentowałam jego odczuć i gustu. Już nie wiedziałam, gdzie mam szukać tych restauracji, aby mu się spodobały. Przecież równie dobrze mógł zrobić generalny remont. Porozwalać ściany lub dobudować nowe. Mógł zrobić, co chciał. Jednak nadal nic mu się nie podobało.
Zrezygnowana tą całą sytuacją, zjadłam lunch i przebrałam się na podróż. Ubrałam długą, zwiewną, błękitną sukienkę na ramiączkach, aby ukryć opatrunek. Nawet gdybym go nie miała i tak bym ją założyła, ponieważ była zjawiskowa. Widniały na niej kwiaty w różnych odcieniach zieleni, żółci, różu. Do tego ubrałam płaskie, piaskowe japonki. Chwyciłam za torebkę oraz walizkę, zamknęłam dokładnie drzwi od mieszkania i ruszyłam przed blok.
Edward stał przy srebrnym volvo, które nie było jakimś wymyślnym samochodem, raczej nieskomplikowanym. Zdziwiłam się, że względu na swą wybredność, nie posiada jakiegoś mercedesa. Włożyłam na nos wielkie okulary, ponieważ słońce zaczęło świeci na moją twarz.
- Ładnie wyglądasz – ocenił Edward, spoglądając na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
- Dziękuję. – Podałam mu moją walizkę i ruszyłam na miejsce pasażera. Wyciągnęłam z przepadzistej torby książkę, którą ostatnio kupiłam w bibliotece i którą miałam zamiar czytać w samochodzie. Pogrążyłam się w lekturze, kiedy ruszyliśmy w stronę Long Island.
- Co czytasz? – zapytał Edward, prowadząc i spoglądając na mnie.
- „Na plaży Chesil” Iana McEwana. Na razie jest ciekawa. – Spojrzałam na niego, zaznaczając stronę, na której skończyłam. – Ma tylko jeden błąd. Jeden z głównych bohaterów ma na imię Edward – mruknęłam z przekąsem, co spowodowało śmiech Cullena.
- A o czym jest?
- O nocy poślubnej – oznajmiłam pewnie, wracając do czytania.
- Gustujesz w takiej literaturze? Czy to nie trochę dziwnie czytać o czyjejś nocy poślubnej? – Edward nie dawał na wygraną i teraz on rozpoczął zabawę pt.: „Sto pytań do Belli”.
- Tu nie chodzi o seks. Gdybym chciała poczytać o seksie, to raczej wzięłabym się za czytanie scenariusza filmu porno. To książka jest bardziej o uczuciach, niepewności. Wcale nie jest powiedziane, że oni przeżyją tę noc poślubną. O to chodzi w tej powieści – powiedziałam lekko wzburzona jego oskarżeniem. Zaczęłam czytać dalej, ale po chwili usłyszałam chrząknięcie Cullena.
- Bello, chciałbym ci coś powiedzieć – zaczął niepewnie, spoglądając na mnie. – Chcę abyśmy tymczasowo zakończyli naszą współpracę. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AmeliaRussel dnia Śro 15:39, 27 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
aramgad
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:49, 27 Maj 2009 |
|
Muszę przyznać, że twoje opowiadanie jest świetne. Fabuła wciąga na tyle, że na błędy nie zwróciłam uwagi. Pomysł masz rewelacyjny. Na każdy rozdział czekam z niecierpliwością.
Życzę weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cardmire
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Śro 16:22, 27 Maj 2009 |
|
To nieładnie, bardzo nieładnie zakończyć w takim momencie . Dobrze, że nie wstawiłaś tej części wcześniej, bo taka dopracowana jest świetna. Wszystko bardzo mi się podobało, jednak jak na mój gust było kilka zupełnie zbędnych opisów czy konwersacji, ale to nie zaważa na uroku twojego ff. Oczywiście będę czekać na więcej.
cardmire |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Śro 16:46, 27 Maj 2009 |
|
Naprawdę świetny rozdział. Dopracowany w każdym szczególe. Warto było troszkę poczekać
Wnerwia mnie trochę zachowanie Edwarda - raz jest miły, uprzejmy, opiekuńczy - a chwilę później jest wnerwiający i chamski.
Te jego humory zmieniają sie jak u kobiety w ciąży...
Irytujące jest to jego wybredzanie w sprawie lokalu: ten nie pasuje, tamten też nie pasuje - ten jest siaki, tamten owaki.... Ehh zdecyduj sie człowieku ! :P
Padały sugestie, że tak to wszystko utrudnia, bo nie chce tracić kontaktu z Bellą, ale mnie to jakoś nie przekonuje.
Teraz dręczy mnie jedno pytanie: Dlaczego Ed chce przerwać współpracę z Bellą ?- Co mu znowu nie pasuje ?
Mam nadzieję, że to sie niedługo wyjaśni...
Brawa dla Bety, bo nie widać (a przynajmniej ja nie widzę) żadnych błędów :)
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na nowy rozdział.
Życze dużo weny i czasu
Kasia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niesmaczne.
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:03, 27 Maj 2009 |
|
Muszę z wielkim żalem przyznać, że mimo tego, iż starałam się być wybredna - znalazłam tylko jeden błąd.
Bardzo, bardzo mi przykro z tego powodu, i raczej nie polecam się na przyszłość.
Cytat: |
Obejrzeliśmy z Edwardem dwa lokale i oby dwa były: |
błąd - 'oby dwa' piszemy razem.
Co do fabuły, bardzo dobrze, że nie mogą ze sobą pracować. Przynajmniej twoja historia nie jest płytka i przewidywalna.
Życzę Veny i oczywiście chęci do pisania kolejnych części.
pozdrawiam, niesmaczne.
szafa gra. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niesmaczne. dnia Śro 17:05, 27 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Śro 17:18, 27 Maj 2009 |
|
Nie można kończyć w takim momencie! Nie można i już ! :D
Kurcze! Ja to w kościach czuję, że Ed ma coś do Belli i dlatego wybrzydzała teraz chce zakończyć tymczasowo ich współpracę :D
Z tą kostką to też fajny motyw, dzięki któremu możemy lepiej poznać tę drugą stronę Edwarda-pozytywną.
Na pewno będzie ciekawie w domu Belli hihi :D
Z niecierpliwością będę zaglądała, kiedy się następny rozdział pojawi :D Weny i czasu życzę :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady Vampire
Wilkołak
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd
|
Wysłany:
Śro 17:57, 27 Maj 2009 |
|
Twoje opowiadanie jest tak skonstruowane, że w ogóle niczego nie mogę przewidziec. Albo ja jestem taka niedomyślna.
Edward napewno ma rozdwojenie jaźni. Albo jest zmienny jak pogoda. Bella... wydaje się byc taka niezdecydowana. Nie wie czego chce, albo inaczej: jeszcze nie wie.
Ach, zapomniałabym... jak możesz przerywac w takim momencie!? Dostanę zawału.
WENY! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 18:36, 27 Maj 2009 |
|
Wiem! Edward ma brata bliźniaka :D Nie mam zielonego pojęcia o co mu chodzi, stąd taka teroria :D choć swoją drogą to mogłoby być ciekawe dwóch Edwardów w jednym opowiadaniu
Ale wracając do Twojego ff to bardzo mi się podoba, a najbardziej urzeka mnie to, że nie można sie niczego spodziewać, wszystko jest tak niesamowicie nieprzewidywalne, że aż nie można się oderwać. Podoba mi się Twoja Bella, ma charakterek ^^ Poza tym czytając mam wrażenie że to takie połączenie gossip girl z twilight - bardzo udane moim zdaniem. Zgadzam się z aramgad, fabuła jest na tyle wciągająca, że nie zwraca sie uwagi na błędy, których może po prostu w ogóle nie ma
Teraz mogę tylko zgadywać, czemu Edward chce zrezygnować ze współpracy i jedyny rozsądny pomysł to taki, że nie chce chłopak mieszać pracy z przyjemnością a szukając z Bellą lokalu nie może w ogóle się skupić na niczym innym poza nią? Ale znając życie nas czymś zaskoczysz, choć powiem, że Edward to sobie wspaniale obmyślił, powiedział jej o swojej decyzji w momencie gdy nie może wyjść, trzasnąć drzwiami ani go udzerzyć, choć może zawsze zdzielić go książką, kto wie:P
Ogólnie jestem zachwycona i z niecierpliwością czekam na więcej
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Śro 19:17, 27 Maj 2009 |
|
Uch... Nienawidzę, kiedy kończy się w takim momencie. I co? Ja teraz mam czekać do niedzieli, aż jej cokolwiek powie? I Myślisz kobieto, że wytrzymam? Echh, podoba mi się ten cały klimat, te zmiany zachowania Edwarda. Ja tam sobie myślę, że on jest zainteresowany Bellą, bo jak wytłumaczyć ten "wywiad"? No ale to moja luźna dygresja :)
Znalazłam dwa błędy, ale zapomniałam w którym miejscu
Czekam na więcej, droga niobe
Pozdrawiam.E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Shira
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Śro 20:39, 27 Maj 2009 |
|
No nie. I co teraz? Zagryzę paznokcie do krwi! :P Co ten schizofreniczny Cullen znowu wymyślił? Ech, i tak uwielbiam tę jego podwójną naturę :D
Pewnie będzie się działo w weekend
Rozdział równie dobry, co poprzednie, a nawet lepszy :) Zafundowałaś nam niezłą ucztę, wszystko dopracowane do perfekcji. Poza tym, ciekawe zwroty akcji - to nie jest oklepany FF i czytam go z coraz większym zainteresowaniem :) Duuuużo weny życzę ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|