|
Autor |
Wiadomość |
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 22:33, 18 Lut 2010 |
|
Ja tu tylko na chwilę. Jak przeczytam dokładnie, to coś mądrego na temat tekstu napiszę. (Od kogoś się zaraziłam taką postawą). Na razie tylko wyrazić chciałam swój zachwyt, że opowiadanie jest kontynuowane, bo żywiłam pewne obawy, czy godmother jeszcze coś robi, poza wpatrywaniem się w przystojnych gejów...
Cytat: |
Bo kirke droga czarodziejko (Dzwoneczku pozwolisz, że zapożyczę? :D ) |
No nie tylko ty jedna to zapożyczasz, kurczę. BajaBelli też się, widziałam spodobało...
Na szczęście czarodziejka wie, kto ją tak nazwał... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Pią 1:20, 19 Lut 2010 |
|
Ale tutaj musi być szczęśliwe zakończenie. Na miejscu Belli zapierałabym się rękami i nogami jak chodzi o powrót do przeszłości. Była tam nikim. A Tristan ten arystokratyczny dupek?! Co za yyyyeee...dupek?! ;p Pośród możliwości jakie daje XXI wiek , on niańczy i marudzi by wracać i mścić się do czasów starej Anglii. Ale nudziarz!
Ponarzekałam na niego, ale właściwie mamy tylko dany zarys sytuacji. Nic więcej nam nie zapodałaś. Mam nadzieje że Pan Detektyw nie będzie zbijał bąków tylko porządnie namierzy tego dupka pałającego chęcią chorej zemsty. Naprawdę próbuje zrozumieć postać porywacza i jego pobudki , ale bardzo mi ciężko. Może fascynacja naszym wiekiem przesłania mi oczęta.
Rozdział faktycznie jest bardzo krótki , ale to chyba jedyny minus. Tak jak pisałaś akcja w Londynie to coś 'Twojego' więc mam nadzieje , że się ostro rozkręcisz. A miałam już taką nadziejuchę , że jednak w ostatnim momencie porywacz nie zaciągnie Belli do Londynu, no cóż.
Wszystko powoli zaczyna się układać w całość. Czekam na więcej! Jestem głodnym czytelnikiem, a śledzę już jakiś czas to opowiadanie.
Pozdrawiam, Uskrzydlona ; )
ps. Detektyw Emmett jest gejem?! Różowa koszulka i skórzane spodnie?! ;p. Nie żebym była uprzedzona , po prostu ... zaskoczona. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Pią 1:21, 19 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 20:55, 19 Lut 2010 |
|
Here I am again.
Podoba mi się rozdział, choć krótki. Szkoda, że Emmett nie nazywa się Honeycutt
Ja jestem team Edward! Nie lubić Tristana...
Czekam na Londyn, to będzie wyzwanie. Tylko błagam, godmother, zbetuj tekst. Serce nie chodzi!!! Bije, wali, stuka, puka, wygrywa melodyjki, ale nie chodzi, please...
Jak nie będzie ci miał kto zbetować, to się Dzwoneczek ulituje...
Niewiele się da o tym rozdziale napisać poza tym, ze napięcie rośnie. Mogłaś trochę więcej pociągnąć tajemnicę Tristana. Bo w zasadzie nic się nie wyjaśniło... Edward szuka, Tristan więzi, Bella siedzi. Amen.
Wrócę tu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Śro 20:25, 17 Mar 2010 |
|
Przepraszam, przepraszam. Wiem, że długo mnie nie było Wybaczcie mi to proszę. Miałam całkowitą blokadę i nie mogłam napisać ani zdania. Dzisiaj zacisnęłam zęby i w końcu cosik powstało
Jak zwykle pewnie za krótkie, ale cóż.
Coś czuję, że od tego rozdziału przestaniecie lubić to opowiadanie. Tak myślałam, zanim w ogóle zaczęłam pisać. ten FF. Ale przeboleje
Myślę, że niedługo zbliżymy się do końca. Jeszcze jakieś 3 - 4 rozdziały. Nie jestem pewna.
Rozdział zbetowany przez Dzwoneczka. Dzięki *cmok*
Rozdział 17
PWB
Minęło półtora tygodnia, odkąd zostałam porwana. Jak ten czas szybko leci, nawet w zamkniętym pokoju. Od tamtej chwili nic się nie zmieniło. Tristan pojawiał się codziennie i mówił o naszym wyjeździe do Londynu. A ja czułam się coraz bardziej przerażona. Powoli traciłam nadzieję, że Edward mnie odnajdzie, zanim wyjedziemy.
A sny zdarzały się co noc i bardzo mnie niepokoiły. Pojawiał się w nich Tristan, który za każdym razem ratował mnie z opresji i burzył mą krew. We śnie istniało pomiędzy nami silne przyciąganie. Wszystko mnie w nim wabiło - jego zapach, jego wygląd, jego głos. Był dla mnie tym, czym jest zdradliwe światło dla ćmy. Bałam się, że gdy za bardzo się zbliżę, zniszczy mnie. Te wizje były bardzo realistyczne, wytrącały mnie z równowagi. Budziłam się zlana potem i cała się trzęsłam.
Jednak jawa tak bardzo nie różniła się od snów. Widziałam to w oczach Tristana, gdy na mnie patrzył. Podejrzewałam nawet, że ma te same sny co ja. Słyszałam go czasami w nocy, jak chodził po sąsiednim pokoju albo jak szedł korytarzem i przystawał pod progiem moich drzwi. Bałam się go, to fakt. Jednak coś w środku mówiło mi, że nie mogę przed nim uciec. Że to, co się ma stać i tak się stanie. Niczym w greckiej tragedii ciąży nad nami fatum. Nie wiem, skąd te myśli brały się w mojej głowie, jednak nie dawały mi spokoju.
Dzisiaj było najgorzej. Śniło mi się, że Edward mnie odnalazł i walczył z Tristanem. Jednak, co dziwne, na miecze. A ja stałam, przyglądając się i nie reagując. Walczyli długo, w końcu Tristan powalił Edwarda na ziemię i zwrócił się do mnie:
- Co mam zrobić?
A ja bez mrugnięcia okiem rzekłam:
- Zabij go.
Obudziłam się w momencie, gdy miecz przebijał serce Edwarda. Na policzkach czułam łzy.
Miałam już tego dość, brakowało mi sił. Postanowiłam porozmawiać z Tristanem, zanim polecimy do Anglii.
Anglia. Próbowałam nie przyznawać się sama przed sobą, jednak na dźwięk tej nazwy czułam radość i podniecenie. To był mój dom i już zawsze nim będzie.
Kochałam ten kraj całym sercem. Jego zmienną, nieobliczalną pogodę. Mgłę, która zasnuwała miasto niemal przez cały dzień, tworząc wrażenie ponurego i opuszczonego. Te różnorodne zapachy – od smrodu ryb w dokach po piękny, odurzający zapach kwitnących kwiatów.
Były oczywiście przykre momenty. Pamiętałam przecież doskonale wytykanie palcami po śmierci ojca, całkowity towarzyski ostracyzm. Przestały przychodzić zaproszenia na bale i wieczorki muzyczne. Na ulicy nikt się ze mną nie witał, przyjaciółki przestały odwiedzać.
A za miesiąc miała się odbyć najważniejsza rzecz w moim życiu. Prezentacja na dworze, u króla Jerzego*. Jednak, oczywiście, to już nie miało się ziścić. Wszystko, o czym marzyłam, rozwiało się niczym mgła, w jednej chwili.
Otrząsnęłam się z tych ponurych rozważań. Dawno już nie myślałam o moim dawnym życiu. Przy Edwardzie o nim zapominałam. Przy nim byłam szczęśliwa. Czy jeszcze kiedykolwiek będę?
Postanowiłam pójść do Tristana i dowiedzieć się czegoś o jego dalszych planach. Niestety, byłam zamknięta na klucz, więc zaczęłam z całej siły walić w drzwi.
W końcu usłyszałam chrobot zamka i w progu stanął zaspany Tristan. Nie miałam pojęcia, że jest tak wcześnie.
Poczułam się trochę nieswojo, bo miał na sobie tylko spodnie od piżamy. Próbowałam nie patrzeć się na jego muskularne, śniadoskóre ciało, jednak było to bardzo trudne.
- Nie mogłeś czegoś na siebie włożyć? - zapytałam ze złością.
- Przecież włożyłem – odpowiedział i wskazał na spodnie.
Wytrzeszczyłam oczy.
- Chcesz powiedzieć, że... zresztą nieważne. Musimy porozmawiać.
- Domyśliłem się po tym, jak mało nie wyważyłaś tych drzwi.
- Kiedy jedziemy do Londynu?
- Dzisiaj.
Zamarłam na chwilę, po czym krzyknęłam:
- Co?!
- To, co słyszałaś. Załatwiłem już wszystkie dokumenty umożliwiające ci lot. Dzisiaj mamy samolot o piętnastej z JFK.**
- I kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?
- Kiedy bym wstał. Czemu jesteś taka zdziwiona? Czyżbyś żywiła jeszcze nadzieję, że twój Edward cię uratuje? Och, to takie smutne.
- A co, myślałeś, że będę skakać z radości? Porwałeś mnie, więzisz tutaj wbrew mojej woli, szantażujesz i oczekujesz jeszcze, że będę się cieszyła?! Przykro mi, panie Kinney, że nie spełniam pańskich oczekiwań.
Tristan zmrużył oczy i spojrzał na mnie, po czym przycisnął mocno do ściany, jak miał to już w zwyczaju.
- Dziwię się, że ten twój niewyparzony język wcześniej nie sprowadził na ciebie kłopotów. Mam ochotę dać ci nauczkę.
Czułam się dziwnie. Trzymał mnie naprawdę mocno, zapewne jutro będę miała siniaki, jednak nie wyrywałam się. Znowu jego zapach mnie obezwładniał, ostry i męski. Oddech miałam przyspieszony, wcale nie ze strachu.
- Proszę bardzo, uderz mnie. Co to dla ciebie? - powiedziałam hardo.
- A skąd masz pewność, że tak chcę cię ukarać? - odparł i spojrzał na moje usta.
Oblizałam je mimowolnie, przez co znowu skierował na nie swój wzrok. Nagle w głowie usłyszałam aksamitny głos Edwarda i to mnie ostudziło. Wyrwałam się.
- Nie wiem, czego się mogę po tobie spodziewać. Na pewno najgorszych czynów – wysyczałam.
- Więc nie prowokuj mnie do nich. Przyślę później do ciebie kogoś z nowymi ubraniami. Możesz się teraz jeszcze przespać.
- Poczekaj! – Zatrzymałam go, gdy już miał wychodzić. - Mam jeszcze jedną sprawę.
Westchnął i usiadł na łóżku.
Nie wiedziałam, jak go o to zapytać. To była dosyć dziwna rzecz.
- Czy ty... czy tobie... Czy miałeś może jakieś osobliwe sny związane z nami?
Spojrzał na mnie zaskoczony. Nie odzywał się dobrą chwilę.
- Skąd wiesz? - zapytał cicho.
- Bo... ja też mam takie.
- To niemożliwe – powiedział tylko i wyszedł, trzaskając drzwiami.
PWT
Byłem przerażony. Przerażony jak nigdy dotąd, w całym moim bezwartościowym życiu. Słowa Belli sprawiły, że teraz siedziałem na łóżku, próbując trzęsącą się ręką nalać sobie whisky.
Nie miałem pojęcia jak, ale wiedziałem. Byłem pewny, że Bella też ma te sny. Po prostu to czułem. I to mnie najbardziej przerażało. Jednak były też inne kwestie.
Pociągała mnie. I z tego, co widziałem po przyspieszonym oddechu Belli, z wzajemnością. Boże, przez chwilę naprawdę miałem ochotę ją pocałować. I gdyby nie ona, pewnie bym to zrobił.
Musiałem wyjść z jej pokoju, bo po prostu nie wiedziałem, jak zareagować.
Siedziałem tu już od ponad dwóch godzin, wpatrując się w okno i rozmyślając.
Uwolnię ją, gdy wrócimy z Londynu. Bez względu na rezultaty naszej wyprawy. Nie chcę być przy niej dłużej, niż to konieczne.
Między nami nic nie może zajść. To wręcz nieprawdopodobne. Ona jest tylko moim pionkiem. Dzięki niej mam się dostać do osoby, do której próbuję dotrzeć już kilkanaście lat. Muszę ją traktować jak więźnia i tylko tak.
Z tym postanowieniem położyłem się i zapadłem w niespokojną drzemkę. Gdy się obudziłem, była już dwunasta. Szybko wstałem i zacząłem pakować trochę ubrań i najpotrzebniejsze rzeczy. Jednak broń będę musiał zakupić na miejscu. Nie przejdę z nią przez halę odpraw. Trudno, mam nadzieję, że Bella nie będzie sprawiała trudności.
Przygotowałem jej dokumenty. Teraz nazywała się Isabella Kinney, urodzona w Trenton, w stanie New Jersey i dla świata była moją żoną. Idealna przykrywka.
Spakowałem wszystko i w końcu musiałem pójść po Bellę. Gdy wszedłem, zobaczyłem ją na łóżku, wpatrzoną w jeden punkt. Jej rzeczy, spakowane, leżały na podłodze. Nawet nie usłyszała mojego wejścia, była jak zahipnotyzowana. Odchrząknąłem. Poderwała się gwałtownie i spojrzała na mnie.
- Gotowa jesteś?
Przytaknęła tylko bez słowa, po czym wzięła torbę w ręce. Zdziwiła mnie jej cicha rezygnacja, wyglądała, jakby się z tym pogodziła.
Zeszliśmy na dół, gdzie czekał już na nas podstawiony samochód. Bella nie odzywała się, nie kłóciła. Czułem się naprawdę dziwnie. Nie taką ją poznałem.
Przez całą drogę na lotnisko wpatrywała się smutnym wzrokiem w mijany krajobraz. Miałem ochotę powiedzieć coś, żeby tylko ją rozzłościć. I denerwowało mnie to.
Gdy dojechaliśmy, była już czternasta, więc musieliśmy się spieszyć. Bella wyglądała na lekko przestraszoną, toteż złapałem ją mocno za rękę, by nie zgubiła się w tłumie. Gdy spróbowała się wyrwać, ścisnąłem ją boleśnie za ramię. Zerknęła tylko na mnie ze złością i pozwoliła się prowadzić.
Przez odprawę przeszliśmy w miarę szybko. Bella zachowywała się swobodnie i nie stwarzała żadnych podejrzeń.
Gdy zobaczyła samolot z bliska, otworzyła szeroko oczy. Bała się, było to widać wyraźnie. Mimowolnie ścisnęła mnie za rękę, pewnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Miałem nadzieję, że nie zacznie histeryzować w środku.
Wsiadła za mną z bardzo niepewną miną, rozglądając się na boki.
Nie minęło nawet dziesięć minut, gdy samolot z pasa startowego wzniósł się w powietrze.
PWB
Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałam. Gdy wsiadaliśmy, miałam ochotę wybiec z tego samolotu. Potem, gdy ruszył, chciałam otworzyć okno i wyskoczyć.
Nie rozumiałam, jak wszyscy ci ludzie mogą być tacy spokojni. Niektórzy patrzyli się na mnie rozbawieni, inni ze współczuciem. Stewardesa zaproponowała mi drinka, jednak odmówiłam. Obawiałam się, że mój żołądek tego nie wytrzyma.
Spojrzałam na Tristana. Siedział spokojnie i jadł sałatkę przyniesioną mu przez stewardesę.
Złapałam się siedzenia i zamknęłam oczy.
- Nie masz się czego bać. Samolot się nie rozbije. A jeśli tak, to zginiesz, zanim coś poczujesz – odezwał się nagle Tristan.
Prychnęłam: - Dzięki wielkie.
Spojrzałam na niego i albo mi się zdawało, albo zauważyłam szybki uśmiech, który zniknął, nim na dobre się pojawił. Zaskoczyło mnie to bardzo. Nie wierzyłam, że taki człowiek potrafi się uśmiechać.
Czas wlókł mi się niemiłosiernie. Mieliśmy lecieć cztery godziny, minęło jak na razie półtorej. Zaczęłam oglądać film puszczony przez obsługę. Nie miałam pojęcia, o co w nim chodzi. Jakąś piękna kobieta w sari i przystojny mężczyzna właśnie tańczyli w deszczu. Wkrótce domyśliłam się, że akcja dzieje się w Indiach i po jakimś czasie nawet się wciągnęłam.
Film się skończył, a ja zdałam sobie sprawę, że zbliżamy się do lotniska. Poproszono nas o zapięcie pasów i samolot wylądował na Heathrow***.
Wyszliśmy na zewnątrz. Ze szczęścia, że bezpiecznie dotarliśmy, uśmiechnęłam się do Tristana, jednak na widok jego miny uśmiech zgasł. Mężczyzna znowu był ponury i miał nieprzenikniony wyraz twarzy.
Po pół godzinie załatwiania różnych rzeczy na lotnisku, w końcu wyszliśmy na zewnątrz.
- Witamy w Londynie – powiedział Tristan lodowatym tonem.
Poczułam ból w sercu. Londyn. Odetchnęłam głęboko, pragnąc poczuć wszystko to, co tak kochałam. Jednak doleciał do mnie tylko smród spalin.
Kinney zatrzymał taksówkę i wciągnął mnie do środka.
- Dokąd? - zapytał taksówkarz.
Tristan spojrzał na mnie. Chciał, żebym to ja wskazała drogę, choć na pewno wiedział, gdzie jechać.
- Mayfair**** – powiedziałam zrezygnowana.
Samochód ruszył. Ku temu, czego najbardziej się bałam.
*Jerzy III (ur. 4 czerwca 1738 w Londynie, zm. 29 stycznia 1820 w Windsorze, Berkshire) – ostatni (od 25 października 1760) król Wielkiej Brytanii i Irlandii i pierwszy (od 1801) król Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii, ostatni elektor i książę oraz pierwszy król (od 1814) Hanoweru. Jedyny król Anglo-Korsyki w latach 1794-1796.
** Port lotniczy Nowy Jork- JFK lub port lotniczy im. Johna F. Kennedy'ego - międzynarodowe lotnisko znajdujące się w dzielnicy Queens, w południowo-wschodniej części Nowego Jorku. Ma największą liczbę międzynarodowych połączeń ze wszystkich lotnisk międzynarodowych USA
*** Port lotniczy Londyn-Heathrow (ang.: London Heathrow Airport, kod IATA: LHR, kod ICAO: EGLL) – największy port lotniczy Europy. Położony jest 24 km na zachód od centrum Londynu.
***** Leżąca w samym centrum, najbardziej ekskluzywna i najdroższa dzielnica Londynu. Kiedyś mieściły się tam rezydencje arystokracji.
I jak? :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 19:22, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
>>>SMOK<<&
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Wrocławia
|
Wysłany:
Śro 21:44, 17 Mar 2010 |
|
Witam po przeczytaniu tego rozdziału mogę śmiało powiedzieć że dalej lubię twój FF ;P Jak dla mnie to zabrakło informacji, co Edward wyrabiał w czasie nieobecności Belli. Może w kolejnym rozdziale jakaś wzmianka na ten temat będzie, chociaż wiem jak ciężko jest pisać. A ogólnie to FF bardzo fajny i życzę weny do pisania kolejnych rozdziałów.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 15:26, 18 Mar 2010 |
|
o ile się nie mylę dziś jest 18. więc jakim cudem przez cały dzień nikt prócz nas dwóch tego nie skomentował?! bezczelność, normalnie... :P
napisałaś, że niebetowane, więc zostawiam to w spokoju, a błędów sporo ;P
wzajemne przyciąganie Tristana (kocham jego nazwisko ;*) i Belli jest ciekawym aspektem i nie wiem, w którą stronę to poprowadzisz, ale zdaje się być bardzo interesującym zaburzeniem mojej dotychczasowej wizji... nie będę pytać dlaczego to czy tamto, bo myslę, że wszystko nam wyjaśnisz wraz z kolejnymi rozdziałami, ale nie mogę nie zacząć przynudzać, że brakowało mi Edwarda...
tak po prostu chciałabym wiedzieć, co porabia nasz biznesmen...
w zasadzie niezbyt spodobała mi się szybka decyzja Tristana o wypuszczeniu Bells - jakoś naprawdę za szybko i nieuargumentowane... ale mogę przeboleć ;P
dziękuję za świetny rozdział
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Czw 15:40, 18 Mar 2010 |
|
Cytat: |
napisałaś, że niebetowane, więc zostawiam to w spokoju, a błędów sporo ;P |
Błędów już nie ma, bo zbetowała tekst cudowna Dzwoneczek
Cytat: |
ale nie mogę nie zacząć przynudzać, że brakowało mi Edwarda... |
W następnym rozdziale dowiecie się co porabia Edward, jak idą Emmettowe poszukiwania, no i też będzie wycieczka po Londynie. Boziu, mam tylko nadzieję, że pamiętam jeszcze gdzie jaka ulica jest
Cytat: |
w zasadzie niezbyt spodobała mi się szybka decyzja Tristana o wypuszczeniu Bells - jakoś naprawdę za szybko i nieuargumentowane |
Nieargumentowana? Zdaje mi się, że to zrobiłam On się boi jego reakcji na Bellę, boi się tych dziwnych snów. Ona miała być tylko pionkiem, który pomoże mu dostać się do jego celu. A tu dzieje się coś innego :)
kirke, na ciebie zawsze można liczyć. Też masz *cmok* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 15:41, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 19:42, 18 Mar 2010 |
|
A mi brakowało Edwarda. Tęsknie za nim
Choć Tristan bardzo jest przystojny i w ogóle ma w sobie jakąś magię, to jednak... Edward to Edward, a ja zawsze byłam team Edward. No i to ich mizianie, no jednak to nie było takie se zwykłe mizianie. To coś znaczyło, to była miłość. Wierzę, że ta miłość zwycięży. Ale to ty jesteś autorką, więc... wszystko zależy od ciebie. Ja mogę tylko wyrażać swoje "pobożne życzenia".
Rozdział dosyć przygodowy i wygląda na to, że następny też taki będzie. Ale i tak dobrze, że nareszcie ruszyłaś z dalszym ciągiem, długo to trwało...
Bardzo mnie intryguje, dlaczego oni oboje mają takie same sny. Na pewno jest na to jakieś wytłumaczenie. To w zasadzie było dla mnie najciekawsze w tym rozdziale.
A będzie jeszcze mizianie, zanim nastąpi koniec?
I bardzo niepokoi mnie ten sen Belli z walką na miecze... Mam nadzieję, że to tylko jakaś metaforyczna wizja...
Jest ciekawie, podsycasz napięcie i to mi się podoba. Na pewno nie jest nudno. Tylko ostatnio coś lubisz krótkie rozdziały...
Życzę dużo, dużo weny.
Chciałam jeszcze dodać, że betowałam trochę "na szybko". Jeżeli ktoś jeszcze znajdzie jakiś błąd, to oczywiście "przyjmę na klatę" i grzecznie poprawimy. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Czw 19:44, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Czw 22:15, 18 Mar 2010 |
|
3 - 4 rozdziały do końca? Co?! Czuć nieszczęście w powietrzu...
Jak wszyscy to wszyscy, zostałam napiętnowana przez sen Belli. To było w jakiś sposób seksownie elektryzujące, jakaś nutka perwersji pojawiła się w tym "Zabij go!" , świadczy o więzi jaka pojawiła się między ofiarą a oprawcą ; czy to nie jest przypadkiem syndrom sztokholmski? Sama nie wiem.
To jest pokręcone i mimo, że zostało tak niewiele do końca, do teraz jako osoba która lubi przewidywać wydarzenia w opowiadaniach, dziś pozostaję w czarnej d**** , to znaczy kropce. Nie wiem czy wyniknie z tego coś szczęśliwego , na miarę małego zarysu radości jednakże bez Edwarda, najgorszym byłby powrót do przeszłości moim zdaniem, teraz dowiedzieliśmy się o przeszłości Bells - z kogoś stała się nikim, a wielka szkoda. W innym wypadku może posiadałaby chęć powrotu do dawnej Anglii jak Tristan. Ta postać , mimo że króluje już od jakiegoś czasu , nadal pozostaje owiana wielką tajemnicą , która się ujawni jak królik z czarodziejskiego kapelusza. Chcę więcej na temat tejże postaci... może jeszcze uronię dla niego łzę? ;D
Mimo że, rozdział jest krótki, to zdarzyło się już coś konkretnego. Pozostaje czekać aż wena zostanie odpowiednio dokarmiona i spłodzisz kolejny wspaniały rozdział. ;d
Pozdrawiam, Uskrzydlona (: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lilly_rose
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 15:21, 20 Mar 2010 |
|
Czas chyba skomentować. Głosuje na ten ff, a jeszcze ani razu tu nie napisałam
Zaczarowało mnie to opowiadanie od początku. Jest zachwycające, magiczne, nowatorskie. Naprawdę nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem. Takie połączenia Kate&Leopold, Powrotu do Przyszłości i innych takich xD
Ja nie wiem - czemu to tak mało osób komentuje??!! Przy byle badziewiu jest tyle komentarzy, że człowiek myśli, że to jakieś arcydzieło, a tu?
Bardzo podoba mi się wykreowana przez ciebie Bella. Jest silna, niezależna, a jednocześnie nie zapomniała skąd pochodzi i ma takie "dawne" poczucie moralności. To daje ciekawy obraz.
Edward jest teraz trochę nudny :P Najpierw był tajemniczy, chamski i zimny, teraz takie trochę ciepłe kluchy. Ja się chyba domyślam, czemu tak go zmieniasz. Teraz na pierwszy plan wysunął się Tristan. On jest jak grzeszne marzenie^^ Czy będzie pomiędzy nim a Bellą miziu miziu? :D Chętnie bym przeczytała.
Właśnie! Umiesz pięknie pisać sceny erotyczne. Subtelnie, kompletnie nie wulgarnie, a do tego jednak pobudzająco.
A ich miłość jest taka prawdziwa, realistyczna. Brak tu tandety i zbędnego patosu, czy lukru. Wszystko dzieje się powoli.
A ten pomysł z porwaniem? Fantastyczny! Wprowadziło akcję i napięcie. Strasznie jestem ciekawa Londynu i co będzie się w nim dziać.
I jeszcze tak ogólnie - myślę, że za bardzo się spieszysz. Mogłabyś pisać dłuższe rozdziały, dawać więcej opisów, by było jeszcze lepiej.
Uwielbiam twoje opowiadanie i jestem stałą czytelniczką. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Imm93
Człowiek
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 80 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Moon xD
|
Wysłany:
Śro 19:06, 21 Kwi 2010 |
|
Witam Rani!!
nie wiem jakim cudem trafiłam na to ff ale jestem pod wrażeniem....
na początku przyznam sie bez bicia że nie zaciekawił mnie Twój ff ale nigdy nie oceniam po tym jaki jest początek...
no i dobrze zrobiłam ze postanowiłam przeczytać dalej
piszesz z każdym rozdziałem coraz lepiej...
podoba mi sie rozwój akcji, mam nadzieje że Tristan jeszcze troche namiesza ;D
jestem fanką Twojego ff;)
życze weny i czasu :)
pozdrawiam Imm:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Pon 21:33, 10 Maj 2010 |
|
Witam Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na kolejny rozdział. Weny mi uciekła, wpadłam w szał oglądania seriali. Do tego jeszcze pojedynki. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze o DDP pamięta
Pięknie proszę o komentarze
Betowała kochana Dzwoneczek :*
Rozdział 18
PWB
Siedziałam wpatrzona w mijany krajobraz, nie wiedząc, co robić. Byliśmy już bardzo blisko celu.
- Proszę jechać Cranford Lane, a potem Waggoners Roundabout – odezwał się władczo Tristan do taksówkarza.
Nie miałam wątpliwości, że był już tu wcześniej i bardzo dobrze zna Londyn. Czy miałam rację, myśląc, że on także jest z przeszłości? Wszystko na to wskazywało. Jego dom, sposób mówienia i słowa, których, odkąd tu jestem, nie słyszałam. Odnosiłam wrażenie, że jest inny, a jednocześnie czułam z nim jakąś dziwną więź. I przerażało mnie to.
Spojrzałam na niego ukradkiem. Miał zamknięte powieki i opierał głowę o siedzenie. Ciemne, długie włosy opadały mu na jedno oko, nadając nieco łobuzerskiego wyglądu. Zerknęłam niżej, na usta. Były kształtne i mocno zarysowane. Nagle oblizał je bardzo powoli, a ja nie mogłam oderwać oczu. Potrząsnęłam głową, próbując się opanować.
- Widzisz coś ciekawego? - usłyszałam nagle.
Podskoczyłam jak oparzona i zobaczyłam, że Tristan patrzy wprost na mnie. Odwróciłam wzrok i znowu zatopiłam spojrzenie w krajobrazie.
Jak bardzo wszystko się zmieniło! Nie poznawałam miejsc, które mijaliśmy, a przecież mieszkałam w tym mieście dziewiętnaście lat. Kiedyś po tych ulicach jeździły eleganckie powozy i dorożki, które woziły towarzystwo na przyjęcie albo na piknik do Hyde Parku. Teraz wszędzie były tłumy spieszących się ludzi, którzy popychali się nawzajem, w ogóle nie zauważając. Samochody trąbiły, wszędzie śmierdziało, jakby całe miasto było zatrute. Czy to, co kochałam i pamiętałam, przepadło? Takie odnosiłam wrażenie.
- Czy wszystko z moich czasów zniknęło bez śladu? - zapytałam niepewnie.
- Co masz na myśli?
- Nie rozpoznaję w ogóle tego miasta. Czy coś się ostało? Pałac Buckingham, Opactwo Westminsterskie, Katedra Świętego Pawła? Czy już ich nie ma?
- Oczywiście, że są i mają się dobrze. Londyn jednak trochę się zmienił przez ponad dwieście lat. Miasto zostało prawie całkiem zniszczone podczas bombardowania w czasie drugiej wojny światowej. Dlatego nie wygląda już tak jak kiedyś.
- W czasie drugiej wojny światowej? Strasznie brzmi. Znowu walczyliśmy z Francuzami?
Tristan prychnął i pokręcił głową. Mały uśmiech pojawił się kąciku jego ust.
- Nie tym razem. Walczyliśmy z Niemcami. I nie tylko my. Wiele krajów musiało się z nimi zmagać. Ale nie czas teraz na historię. Zaraz dojedziemy.
Nie odzywałam się już, denerwując się tym, co miało nadejść. Zaczęłam rozpoznawać okolice. Mayfair nie zmieniło się szczególnie.
- Sir, jesteśmy na miejscu. Jaka dokładnie ulica? - zapytał taksówkarz.
- Hanover Square.
Za chwilę byliśmy na miejscu. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Wyszliśmy z taksówki, a Tristan złapał mnie za rękę. Widocznie obawiał się mojej ucieczki. Nie zatrzymaliśmy się przed samą rezydencją, więc musieliśmy przejść kawałek. Mijałam znajome rezydencje, trochę zmienione, jednak ciągle zachowujące specyficzny kształt i styl. Czułam się tak, jakbym wróciła do domu. Było to bardzo niepokojące uczucie.
Szliśmy po chodniku, trzymając się za ręce, a ja nie odnosiłam wrażenia, że to jest niewłaściwe. Kątem oka zauważyłam, że Tristan patrzy na nasze złączone dłonie dziwnym wzrokiem. Nagle puścił mnie i złapał mocno za ramię. Nie rozumiałam tego człowieka. Z jednej strony był okrutny, z drugiej wyczuwałam w nim jakąś wrażliwość. W jego oczach był tak wielki ból, że wiedziałam, iż ktoś go w przeszłości dotkliwie skrzywdził. Ale czy usprawiedliwia to porwanie mnie? W mojej opinii, nie. Mógł poprosić o pomoc, może bym się zgodziła, gdyby wyjaśnił mi wszystko. Edward na pewno też by się zaangażował. A zamiast tego jestem teraz tysiące mil od niego, przetrzymywana przez człowieka, który może zrobić mi wszystko. Mogę już nigdy nie zobaczyć Edwarda. Co jeśli Tristan zabierze mnie ze sobą i utknę tam już na zawsze?
Zatrzymał się nagle, przez co mało się nie przewróciłam. Byliśmy na miejscu. Zaparło mi dech w piersiach. Rezydencja nic się nie zmieniła! Tylko ogrodzenie było inne. Stanęłam przed bramą i wpatrywałam się zaszokowana. Te same białe ściany, te same wielkie okna. I piękny ogród. Jakby czas stanął w miejscu.
- Czy ktoś tu mieszka? - spytałam.
- Od dawna już nie. To zabytek, jak większość pobliskich domów. W dzień jest otwarty dla turystów.
- Rezydencja stała się muzeum? To jak dostaniemy się do piwnicy? Na pewno nie jest otwarta dla zwiedzających.
- Teraz wejdziemy i rozejrzymy się. Wrócimy tu w nocy albo jutro. Zależy, czy uda mi się dziś wszystko załatwić.
- W nocy?! - krzyknęłam oburzona. - Chcesz się włamać?
- A widzisz jakieś inne wyjście? Wśród tego tłumu nie dostaniemy się do piwnicy i jest ona najpewniej zamknięta. Muszę mieć odpowiednie narzędzie i odpowiednich ludzi.
- Wynajmiesz do tego złodziei?
- Zaufanych ludzi ze szczególnymi umiejętnościami. Nie poradzimy sobie sami.
- Złapią nas i powieszą! - krzyknęłam. - Albo ześlą do kolonii gdzieś w Australii.
- To nie osiemnasty wiek, Bello. Ludzi już się nie wiesza za kradzież. A kolonii już dawno nie ma. Spokojnie, nikt nas nie złapie. A nawet jeśli, twój kochany Edward na pewno cię wyratuje.
- A ty? - wymsknęło mi się niechcący.
Tristan spojrzał na mnie, mrużąc oczy.
- Obchodziłoby cię, co by się ze mną stało? - zapytał cicho.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziałam szybko. Za szybko.
- Złap mnie pod rękę i chodź. Musimy wyglądać na zakochaną parę, niewzbudzającą podejrzeń.
Zrobiłam, co kazał i weszliśmy przez bramę. Nagle coś przykuło moją uwagę. Zobaczyłam nasze odbicie w gablocie. Zamiast ubrań, które mieliśmy na sobie, ujrzałam inne - ja nosiłam piękną, oliwkową suknię, natomiast Tristan był odziany w eleganckie spodnie, koszulę i frak. Spojrzałam szybko na niego, a potem z powrotem na odbicie. Znowu wyglądaliśmy normalnie. Nie wiedziałam, czy tylko mi się zdawało, czy naprawdę to widziałam. Nie miałam czasu o tym pomyśleć, bo Tristan ciągnął mnie do środka.
Z wnętrza wylewały się tłumy ludzi, którzy zagracali nam drogę. Tristan przycisnął mnie mocniej do siebie i przepchaliśmy się przez drzwi. W środku też było tłoczno. Grupka dzieci, około dziesięcioletnich, biegała po sali, krzycząc głośno. Nie zwracały uwagi na strofujących ich opiekunów. Jeszcze dalej przewodnik pokazywał obraz starszej parze.
Rozejrzałam się dookoła. Nic się nie zmieniło. Ściany nadal były pokryte wzorzystymi tapetami w kolorze jasnej zieleni. Wielkie obrazy w złoconej oprawie przyciągały gapiów swym pięknem. Ręcznie tkane dywany, trochę już poniszczone, spoczywały na dawnym miejscu. Czułam się tak, jakby moja podróż w czasie wcale nie miała miejsca. Rozglądałam się wokół, widząc znajome kształty.
Wzięłam Tristana za ramię i pociągnęłam w stronę kuchni. Tamtędy można było się dostać do pomieszczenia z drzwiami. Nagle stanęłam, przypomniawszy sobie o czymś.
- Przecież możemy się tam dostać od zewnątrz! Będzie chyba łatwiej, niż włamywać się od środka.
- Niestety nie. Tamte drzwi zamurowano trzydzieści lat temu. Możemy wejść tylko od wewnątrz.
Szliśmy korytarzami, udając, że oglądamy obrazy. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Gdzieniegdzie chodzili czujni strażnicy, obserwujący otoczenie. Nagle Tristan się zatrzymał, przez co wpadłam na jego plecy, tracąc oddech. Staliśmy przed portretem Hrabiego. Pamiętam dzień, w którym został namalowany. Spojrzałam na mojego towarzysza. Z nieznanej mi przyczyny patrzył z nienawiścią na obraz, mocno zaciskając szczęki. Nie widziałam jeszcze u niego takiego wyrazu twarzy. Instynktownie odsunęłam się od niego, czego nawet nie zauważył. Wpatrywał się w portret jak zaczarowany. Kątem oka spostrzegłam, że strażnik podejrzliwie nam się przygląda, więc szarpnęłam Tristana za ramię.
- Tristan! - syknęłam. - Przyciągamy uwagę. Chodźmy dalej.
Potrząsnął głową, jakby budził się z letargu i poszedł za mną. Przeszliśmy przez salę balową i jadalnię, gdzie na stole stała srebrna zastawa. Hrabinie, gdyby żyła, nie spodobałoby się to. Kazała ją wyciągać tylko na specjalnie okazje.
Doszliśmy do kuchni, jednak drzwi do niej opatrzone były napisem: „wstęp wzbroniony”.
Tristan rozejrzał się szybko i pociągnął za klamkę. Były zamknięte na klucz.
- Cholera! - zaklął cicho.
Zrezygnowana oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy. Nie miałam już na to siły.
- Dzisiaj nic nie zdziałamy. Wrócimy tu w nocy – powiedział Tristan.
- Chcesz zobaczyć bibliotekę? Na pewno jest otwarta – powiedziałam bez zastanowienia.
- Bibliotekę? - zapytał zdziwionym głosem.
- Jak pracowałam tutaj, często w nocy wślizgiwałam się do środka i czytałam. Albo po prostu chłonęłam zapach książek. Jest bardzo piękna. Chce sprawdzić, czy nadal wygląda tak jak kiedyś.
Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro. Na szczęście biblioteka była otwarta dla zwiedzających, jednak w tym momencie nie było tam nikogo.
Nic się nie zmieniło przez ten czas. Nadal czuć było zapach starych książek i skóry. Ciemny, bordowy perski dywan leżał na środku, a plama po winie wciąż na nim była.
Wielki, mosiężny sekretarzyk stał przy oknie. Na nim leżała elegancka papeteria i zestaw piór, już naostrzonych. Obok stał pozłacany szezlong, na którym często leżała Hrabina. Zdumiewające!
Podeszłam do półek i wyciągnęłam pierwszą z brzegu książkę. Był to tomik poezji. Zaczęłam czytać na głos:
Z całego swego życia daj mi choć jedną chwilę!
Wszystko, co przed tym w mrok odeszło,
I to, co nadejdzie po tym wszystkim — przesłoń
Tak, aby teraźniejszość do szczytu wynieść, zgęścić
Szalonym zachwyceniem, bo taki szczyt jest siłą
Uczucia i myślenia, i świadomości szczęścia —
Stopioną w jeden moment, w którym niechbyś ty wzeszła,
Ty - jednocześnie przy mnie i pode mną, nade mną —
Abym czuł, że wbrew czasom przyszłym, czasom przeszłym...
Urwałam, czując czyjąś obecność za plecami. Odwróciłam się. Przede mną stał Tristan i patrzył na mnie intensywnie. Uświadomiłam sobie treść tego wiersza i poczułam falę gorąca.
- Dokończ – powiedział.
Przełknęłam ślinę, odsunęłam się trochę i przeczytałam do końca:
Bije nam w życiu moment, gdy sercem jesteś ze mną!
Jak długo to trwać może? O, moja Słodka —
Całą wieczność - jeżeli jest to i nic więcej —
Bośmy u źródła, gdy w transie wyciągają się ręce,
Mrużą oczy, policzki płoną i usta mają się spotkać*
Skończywszy, odłożyłam szybko książkę i powiedziałam:
- Chodźmy już, jestem głodna.
I czym prędzej wyszłam stamtąd.
Kiedy znalazłam się na korytarzu, odetchnęłam głęboko. Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje, drżałam na całym ciele, a serce biło mi jak oszalałe. Odgarnęłam włosy z czoła i próbując zachować spokój, czekałam na Tristana, który był jeszcze w bibliotece.
Gdy wyszedł, miał zasępioną minę i nie patrzył na mnie.
- Idziemy stąd – powiedział tylko i nie patrząc, czy idę za nim, ruszył do wyjścia. Posłusznie poszłam w jego ślady.
Wyszliśmy na ulicę w zupełnej ciszy, która bardzo mi ciążyła.
- I co teraz? - zapytałam cicho.
- Teraz musimy odpocząć i dopracować plan..
Przeszliśmy na bardziej ruchliwą ulicę, gdzie Tristan złapał taksówkę.
- Do hotelu Dorchester** – poinformował kierowcę.
Samochód ruszył, a ja zamknęłam oczy, zmęczona tym wszystkim. Ale też i bardzo przerażona.
PWE
Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Światło słonecznie raziło mnie niemiłosiernie. Położyłem się dopiero o czwartej nad ranem. Całą noc wraz z Jasperem dzwoniliśmy po różnych naszych znajomych, którzy mogliby coś wiedzieć. Niestety, nie uzyskaliśmy żadnych informacji.
Byłem przerażony i zrozpaczony. Minęło już półtora tygodnia i nie znaleźliśmy żadnego śladu, który mógłby nas zaprowadzić do Belli.
Przeszukaliśmy najgorsze dzielnice Nowego Jorku. Odwiedziłem wszystkie szpitale, a nawet kostnice. Porywacz twierdził, że nie zrobi jej krzywdy, jednak z przyczyn oczywistych nie ufałem mu. Mógł z nią zrobić wszystko.
Aby mnie wspierać oraz czuwać, żebym nie zrobił nic głupiego, Jasper przeprowadził się do mnie. Tanya zrezygnowała z podróży do Mediolanu, gdzie miała mieć pokaz. Mogłem polegać na moich przyjaciołach.
Byłem już tak zdesperowany, że rozważałem zawiadomienie policji. Jednak za bardzo bałem się o Bellę. Nie chciałem jej narażać. Nie wybaczyłbym sobie nigdy, gdyby z mojej winy stała się jej krzywda.
Nagle dzwonek do drzwi wyrwał mnie z zamyślenia. Na zewnątrz stał Emmett, szczerząc się do mnie.
- Mamy ją, człowieku.
Moje serce od razu przyspieszyło. Złapałem go za ramiona i zacząłem nim potrząsać.
- Gdzie ona jest?! - krzyczałem. - Czy jest cała?! Nic jej nie jest?!
- Spokojnie kochaniutki. Nie mamy jej dosłownie, ale wiemy, w jakim mieście przebywa.
- Mieście? To nie ma jej w Nowym Jorku?
- Już nie. Jest w Londynie.
Po moim ciele przebiegł lodowaty dreszcz przerażenia. Londyn. To nie może być przypadek. Ten mężczyzna wiedział, skąd ona jest. I chciał ją wykorzystać. A może odesłać z powrotem?
Emmett usiadł na fotelu z teczką na kolanach i przeglądał jej zawartość.
- Skąd o tym wiesz?
- Mój znajomy, Jake zajmuje się nie całkiem legalnym wyrabianiem dokumentów. Tamten przyszedł do niego. Pokazałem mu zdjęcie Belli i rozpoznał ją. Na całe szczęście porywacz był na tyle nieuważny, że rozmawiał przy nim przez telefon. Wspominał o Londynie i biletach.
Nie wiemy niestety, gdzie dokładnie jest, jednak mam tam swoich dobrych znajomych. Znajdziemy ją.
- Jedziemy do Londynu. Ile czasu zajmie ci spakowanie? - zapytałem.
- Wrócę tu za godzinę. Przygotuj się, to może być niebezpieczna przygoda.
Kiwnąłem głową. Byłem na to przygotowany. Gdy wyszedł, otworzyłem sejf i wyjąłem mój rewolwer MAG08***
Byłem zdecydowany na wszystko, żeby tylko uratować Bellę.
* Teraz - Robert Browning.
** Najdroższy hotel w Anglii i jeden z najdroższych na świecie. Zdjęcie: [link widoczny dla zalogowanych]
*** [link widoczny dla zalogowanych]
I jak? Nie wiem kiedy będzie następny rozdział. Pewnie nie szybko. Ale powiem wam, że po 19 rozdziale mnie znienawidzicie. Serio Ale mówi się trudno :P
Myślę, że następny będzie albo przedostatni albo przed przedostatni. Jeszcze nie jestem pewna. Ale powoli szykujcie się na koniec :) |
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez rani dnia Pon 22:12, 10 Maj 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Pon 22:06, 10 Maj 2010 |
|
Oczywiście, że czytamy i pamiętamy!
Oj, kazałaś nam czekać... ale było warto.
Rozdział, jak zwykle, interesujący... Śledzę to opowiadanie od pewnego czasu i jestem iście zaintrygowana...
Pomysł nowatorski, wykonanie bardzo dobre, fajne budowanie nastroju, całość dopracowana, dopieszczona.
Palce lizać!
Zaniepokoiłaś mnie.
Dlaczego mamy Cię znienawidzić?
Sparujesz Bellę i Tristana? Cóż, od początku coś przeczuwałam... Widać między nimi jakieś dziwne, mocne przyciąganie. Pozostaje pytanie:
Co z Edwardem??? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Pon 22:10, 10 Maj 2010 |
|
oczywiście, że pamiętamy o opowiadaniu, tylko szkoda, że się tyle czekało...
ale co do opowiadania, jest one na tyle inne (Bella z XVIII), że pamięta się tą histrię chcąc nie chcąc:D
ale chyba się już dokońca zbliżamy coś czuję...
dobrze, że Edi ma znajomych wszędzie dzięki temu wie, gdzie Bella jest teraz...
a co do Belli: podoba mi sie ona, nie wie nic, nie zna historii i jej komentarze jak np: powieszą nas za to lub spalą doprowadzają czytelnika do uśmiechu, ale to dobrze...
mam nadzieje, że Edi pojedzie szybko do Londynu i uda się mu wybawić Bellę z opresji
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 17:54, 11 Maj 2010 |
|
Hm... Raniaczku drogi. Mogłabyś już trochę przestać podkręcać napięcie, bo ileż można? Niech się coś wreszcie zadzieje. Rozdział ten niewiele wyjaśnił. Pojechali do Londynu, znaleźli rezydencję, Tristan planuje włamanie, Edward szuka Belli. I nadal nic nie wiemy. I pewnie poczekamy z miesiąc, żeby się dowiedzieć Zlituj się nad nami, biedakami.
Widać, że kochasz Londyn. Widać to po twojej dbałości o drobiazgi.
Coś przeczuwam, że koniec mi się nie spodoba... Mam nadzieję, ze nie uśmiercisz Edwarda.
I mam nadzieję na mizianie jeszcze... (Wiem, nudna z tym jestem, ale cóż...)
Rozdział króciutki, mało się w nim dzieje, więc niewiele mogę napisać. Ino jedno: do roboty!!! Chcę następny!!! |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 17:56, 11 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Sleeping_Beauty
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 49 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 18:33, 11 Maj 2010 |
|
Wiem, będę się powtarzać, ale uwielbiam Twój styl pisania. Pomysł - cóż, sam pomysł to majstersztyk, i będę czekać na kolejny rozdział tak długo, jak tylko jest to konieczne! Nie zamierzam pisać o fabule, bo i tak obie ją znamy, ale przekazuje mój zachwyt i wieeeeelki ukłon w Twoją stronę. Jesteś niesamowita! Styl pisania jest niesamowity, wciągający, czytelnik aż zachłystuje się kolejnym rozdziałem. Cóż.... życzę dalszej weny:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bugsbany
Wilkołak
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 18:40, 11 Maj 2010 |
|
Długo kazałaś nam czekać na kolejny rozdział, musiałam sobie przypominać co było wcześniej, ale dobrze że jest, krótki trochę ale jest. Tylko jak mam być szczera to nadal nie mam pojęcia co Tristan chce od Belli Pojechali do Londynu, Edward nadal ją szuka..... czyli nic nowego, ale mam dziwne objawy niepokoju, że coś się wydarzy strasznego Zresztą sama napisałaś, że na pewno Cię "znienawidzimy" za kolejny rozwój wydarzeń więc podejrzewam, że nie planujesz Hapy Endu.
A na dodatek oznajmiłaś, że do końca pozostały dwa ewentualnie trzy chapiki Why, Why,Why........
Mimo wszystko czekam na kolejny rozdział
Bugsbany |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Czw 18:51, 13 Maj 2010 |
|
Rani zaczynam uwielbiać twojego Tristana ;-) "- Widzisz coś ciekawego? - usłyszałam nagle." To zdanie, w tym kontekscie niezmiernie mnie rozbawiło ;-) Ma w sobie pociągającą mroczność, tajemnicę, której jestem ciekawa. Mam wrażenie, że w przeszłości Bella była dla niego ważna. Albo teraz zaczyna być i nie ma to nic wspólnego z podróżami w czasie. Stworzyłaś miedzy nimi bardzo fajną chemię. I mimo, tego że bardzo mi się podobało to jak układały się relacje Belli i Edwarda nie dziwie się, że Tristan ją pociąga.
Poszukiwania Edwarda... łosz! Emmett mnie rozbroił totalnie już we wcześniejszym rozdziale. Świetnie go wykreowałaś ;-) mam wrażenie, że z Edem są swoimi całkowitymi przeciwieństwami i z tych różnic może wyniknąć wiele smiesznych sytuacji.
Życzę weny i nie każ nam czekać zbyt dłygo na kolejną część |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 20:25, 15 Maj 2010 |
|
cóż - w końcu po niezwykle długiej drodze do celu, któa zdaje się trwała o kilka dni za długo, mam nadzieję, ze mi wybaczysz... i docenisz, ze narażam się Dzwoneczkowi - komentując wcześniej... najwyżej dostanę w mój głupi łeb, ale mi już nic nie zaszkodzi, więc macham na to ręką...
to może zrobimy po mojemu z punktami:
- bardzo spodobało mi się, że poświęciłaś odrobinkę czasu na opisy Londynu i pokojów w rezydencji... tutaj faktycznie nie były potrzebne i czuję, ze zabiłyby prędkość rozdziału, która też w pewnym sensie nadawała pewnego smaczku - napięcia...
- bardzo spodobała mi się też ta akcja z odbiciem, gdzie Bells dostrzegła stroje z epoki - świetny pomysł i z mojej strony ukłon ...
- wiersz Browninga - to jest to... tym bardziej, że to on też opisał Rolanda, który u stóp Mrocznej Wieży stanął i King czerpał to z jego poematu (nieważne... nie w temacie, ale po prostu spodobało mi sie nawiązanie)
- urocza była też delikatna dawka erotyzmu i napięcia, które zbudowałaś pomiędzy Tristanem i Bells... syndrom sztokholmski? :P
- Emmett detektyw - nie mogę go nie uwielbiać ;P mam nadzieję, ze Edward odnajdzie Bellę... nie pozwoli jej wrócić do jej czasów... nioch-nioch-nioch
- jestem na tak, jeśli chodzi o napięcie, które jest już nie tylko jedno płaszczyznowe (porwanie i tak dalej), ale w pełni dwupłaszczyznowe (no bo z Edwardem, gdy jest Tristan? )
dziekuję za świetny rozdział, zdolna bestyjko :)
pozdrawia
kirke :* |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 18:55, 24 Maj 2010 |
|
Ale o co kaman?
Ciekawość człowieka zżera.
Co się kryje w tej przystojnej główce Tristana?
Czy Bella wróci do siebie? A może zakocha się w Tristanie?
No i co z Edwardem?
Emmett jest zabójczy.
W ogóle pomysł jest boski. Przenoszenie się w czasie i problemy z tym związane to naprawdę niezły temat.
Miejsca też mi się podobają. Mój wymarzony Nowy York. Miasto życia na najwyższych obrotach... A Londyn ma klimat. Idealny...
Początek był niesamowity, jakbym czytała jakąś bajkę. Normalnie Alicja w krainie czarów, tyle że w drugą stronę.
Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej.
Akcja z książką podobała mi się najbardziej. Ten władczy Tristan jest pociągający...
Ciekawe jaką rolę odegra w tym wszystkim Edward...
Czekam na nowość.
Pozdrawiam i weny życzę.
dotviline |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|