|
Autor |
Wiadomość |
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Sob 0:02, 21 Lis 2009 |
|
Witam.
Oto macie przed sobą dosyć tragiczny, a już na pewno brutalny, pełen agresji, łez, refleksji i krwi tekst o Jacobie. Podkreślam, że jestem jego wierną wyznawczynią, nie myślcie więc, że to jakikolwiek atak na jego osobę. Osobiście go kocham i chcę mu się oddać.
To opowiadanie to jednak jakieś coś, co kłębiło się we mnie jakiś czas, ale nie wiedziałam, co i jak z tym uczynić. No i uczyniłam. Interpretacja dowolna, to znaczy - wyciągajcie z tego wnioski i morały, jakie Wam, nie mi, przyjdą do głowy. O ile takowy dojrzycie. Bo to także możliwe.
Części będzie dziesięć, tak jak jest dziesięć przykazań. Każda część odnosić się będzie do poszczególnego przykazania (mam nadzieję, że nikogo tym nie zgorszę ani nie urażę). Akcja będzie się działa w tył, a jak to będzie wyglądać - zobaczycie. Smacznego.
Dedykowane weli. Betowała AngelsDream, która także podsunęła mi pomysł na przerobienie tego według Dekalogu.
PS: Oznaczenie: 15+
1. Drugie
- Jacob? Jacob, wszystko w porządku?
Deszcz szumiał za oknem. Krople wody stukały w szyby. Zegar tykał, odliczając sekundy. Woda w garnku bulgotała cichutko. Ogień w kominku strzelał co chwilę. Podłoga skrzypiała pod czyimiś stopami. Wiatr świszczał na zewnątrz. Przyciszone radio grało jakąś spokojną melodię. Skrzypienie umilkło. Ktoś złapał za róg koca. Szmer zsuwanego materiału dopełniał ciszę panującą wokół.
- Jake?
Jacob Black leżał zwinięty na skórzanym fotelu, udając, że śpi.
- Jake, wiem, że nie śpisz.
Chłopak zignorował naganny ton w głosie przyjaciółki. Wciąż miał zamknięte powieki i starał się oddychać równomiernie.
- Jacob, do jasnej Anielki, przestań udawać.
Nie zareagował. Po chwili usłyszał kroki dziewczyny, która najwyraźniej zmierzała w kierunku kuchni. Odetchnął z ulgą i otworzył jedno oko, by sprawdzić, czy faktycznie już nad nim nie stoi. Miał rację. Indianka zatrzymała się nad garnkiem i wzięła łyżkę do ręki, po czym spróbowała zupę. Lekko skrzywiona, pokręciła głową i wymamrotała:
- Przesolona. Gdzie Billy? Może wam coś upichcić?
Jacob zamknął szybko powiekę i zignorował myśl, że typowo „Emiliowe” zapędy kucharskie nie są raczej w stylu Leah. Nie miał siły się nad tym roztrząsać. Przysunął łokcie bliżej piersi i wsłuchiwał się w dźwięki obcasów stukających o terakotę, skrzypienie desek, świst powietrza…
- Auć! – wyrwało się Jake’owi. Odruchowo wyprostował się i otworzył oczy, poczuwszy mocne uderzenie w okolicach potylicy. Skrzywił się i rzucił Leah karcące spojrzenie, po czym powrócił do pozycji sprzed paru sekund.
- No dalej, Jake! Rusz się. Proszę cię.
Zamknął oczy i wymacał gruby koc, który następnie podciągnął pod brodę. Nie było mu zimno, wręcz przeciwnie – czuł się, jakby od gorąca kominka oraz swojego własnego ciała miał się zaraz rozpuścić i usmażyć na miejscu. Jednak pod grubą warstwą materiału odnosił mylne wrażenie, że jest mu lepiej. Że jest odgrodzony od reszty świata.
Znów kroki, do kuchni i z powrotem. Nagle coś zastukało o podłogę nieco głośniej, zapiszczały cztery nogi przysuwanego po podłodze stołka i zapadła względna cisza.
- Jake… - zaczęła Leah. Miała zmieniony głos: jakby jego właścicielka była zmęczona i zmartwiona. – Jake, proszę cię…
Milczał. Nie miał ochoty z nią rozmawiać.
- Jacob…
I wtedy zrobiła coś, czego się nie spodziewał – poczuł jej ciepłą dłoń w swoich włosach; mierzwiła je i przygładzała na zmianę, nic nie mówiąc, ale Jake wciąż nie reagował na ten przypływ czułości. Chyba domyśliła się, że nie przyniesie to efektów, bo cofnęła rękę i westchnęła głęboko.
- Wszyscy się o ciebie tak martwimy… Sam… Embry… Quil… Jared… Paul… Emily… no i ja – zakończyła nieśmiało. – A ty nawet nie pozwalasz sobie pomóc…
Zegar wybił siódmą. Leah westchnęła ponownie i kontynuowała:
- Posłuchaj… Wiem, że to boli… Rozumiem to…
- Nie, nie rozumiesz – przerwał jej Jacob, prawie warcząc. Nienawidził tych słów. Obok na liście znajdowało się tylko: „Wszystko będzie dobrze”, „Nie przejmuj się” i „Nie zasługiwała na ciebie”. Wiedział, że nic nie będzie dobrze, nie był w stanie po prostu zapomnieć i nie trafiało do niego przekonanie, że nie była go warta. A już na pewno nikt z nich wszystkich nie rozumiał, jak to jest. Ich historie skończyły się Happy Endem. Jego dwukrotnie nie.
- Owszem, rozumiem – odparła karcąco.
- Nie, nie rozumiesz! Wbij to sobie wreszcie do swojej pustej głowy! – ryknął nagle, zrywając się i zrzucając koc na ziemię. Leah siedziała na krześle wyprostowana, w tamtej chwili nawet lekko cofnięta, z odrobinę wytrzeszczonymi oczami i zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. – Nikt nie rozumie! Chyba pora, abyście to zrozumieli… Nie macie zielonego pojęcia… Nie wiecie nawet… Nie jesteście… w stanie…
- Jacob, ja też miałam złamane serce – przypomniała mu, a w jej oczach zniknęło zaskoczenie. Pojawiło się coś innego, coś, co sprawiło, że jej oczy jakby skamieniały.
- No i co – warknął. – Ty nie byłaś wpojona.
- Jesteś takim egoistą – powiedziała spokojnie, patrząc mu w oczy. – Widzisz tylko siebie. Swoje nieszczęścia, swoje potrzeby…
- Świetnie – skwitował, łapiąc za koc i wracając do poprzedniej pozycji. Leah milczała jakiś czas, chociaż jej oddech stał się jakby trochę przerywany. Zignorował to.
- Zrobię ci coś do jedzenia – oświadczyła, wstając. Słuchał, jak krzątała się po kuchni, i próbował oczyścić swoją głowę z jakichkolwiek myśli. Nie zamierzał jeść; nie był głodny i nie miał zamiaru przyjmować czegokolwiek, co ona chciała mu zaproponować. Ani jedzenia, ani pomocy. Był świadomy faktu, że to bardzo dziecinne i nie na miejscu, ale nie dbał o to.
Po paru minutach w powietrzu unosił się cudowny zapach czegoś pysznego. Jacob zignorował to. Apetyt stracił wieki temu. Opatulił się tylko dokładniej kocem i starał się powstrzymać uczucie, które przepełniało najpierw jego piersi, potem gardło, a na końcu oczy. Zacisnął pięści i zignorował kroki Leah. Modlił się o silną wolę.
- Zobacz, co ci zrobiłam – zachęcała go, przystawiając mu talerz pod nos. – Stek. Wcinaj.
Nie ruszał się, czując, jak ucisk w gardle powoli staje się lżejszy.
- Jacob, do cholery! Prze-estań się tak zachowy-ywać!!! – zawyła nagle Leah. Otworzył oczy i spojrzał na nią. Po jej policzkach ciekły łzy, jedna za drugą, ogromne i błyszczące. Ręka, w której trzymała jedzenie, bardzo drżała, tak samo jak i wargi. – Nie mogę już tak! Jacob, co się z tobą stało?! Gdzie się podziałeś? – powoli zniżała głos do szeptu. Wolną ręką otarła łzy.
Nie odpowiedział, obserwował tylko drogę, jaką pokonywała kolejna łza z kącika oczu, aż spływała po szyi, dekolcie i ginęła pod bluzką. Jedna za drugą.
- Czuję się… czuję się, jakbyś umarł – powiedziała drżącym głosem, odstawiając jedzenie na podłogę, by obiema dłońmi powycierać łzy z policzków i szyi. Oddychała głęboko, próbując się uspokoić. – Czemu jesteś takim egoistą? Czemu nie chcesz sobie pomóc?
- Idź do diabła – warknął tylko, odwracając wzrok.
- Jacob, na litość boską! To nie jest koniec świata!
- MOŻE DLA CIEBIE! – ryknął, wstając. Gdy ona siedziała, był od niej dwa razy wyższy. Miała zaczerwienione, zapuchnięte oczy i posklejane rzęsy, a policzki błyszczały delikatnie. – Może dla ciebie wszystko będzie dobrze, może TOBIE się wydaje, że to rozumiesz, ale to gówno prawda! Daj mi spokój! Idź do diabła!
- Jacob, ja już tak nie mogę! – krzyknęła, także wstając. Nadal była sporo niższa. – Ja już tak nie mogę, ja chcę cię z powrotem!
- WYNOŚ SIĘ! – wrzasnął, czując, jak drżą mu ręce.
- Ona nie jest wszystkim, co masz! Są też inni ludzie na świecie! Masz też innych bliskich!
- POWIEDZIAŁEM: WYNOŚ SIĘ!!!
- Nie wiem, co mam jeszcze zrobić, żeby ci pomóc, naprawdę, straciłam już pomysły…
Ręce drżały mu coraz mocniej, tak jak i reszta mięśni. Czuł, że zaraz straci kontrolę.
- Tylko jeden raz widziałam coś podobnego… Wiele lat temu, w twojej głowie, u Belli… jak Edward ją zostawił… Ale Renesmee…
Wtedy jednak wydarzyło się coś niespodziewanego: bez zastanowienia Jacob podniósł rękę i wymierzył w dziewczynę. Zanim zdążyła zareagować, zanim choćby pomyślała, co może się stać, uderzył ją mocno. Z głośnym hukiem upadła na ziemię.
- NIGDY…
Podszedł do niej i złapał ją za przód bluzki.
- NIE WYMAWIAJ…
Podciągnął ją do pionu, wciąż ściskając w garści materiał.
- JEJ IMIENIA! – ryknął, po czym zamachnął się i rzucił ją na ziemię. Poleciała parę metrów dalej, piszcząc. Uderzyła w szafkę pod telewizorem…
Leżała tam chwilę, ciężko oddychając. Po jej czole spływały strużki krwi. Miała ją także na rękach. Jacob usiadł, próbując się opanować i ogarnąć to, co zrobił. Był wściekły; złość, agresja i nienawiść przyćmiły mu oczy i nie pozwalały logicznie myśleć. Przeniósł z powrotem wzrok na zakrwawioną przyjaciółkę i poczuł, że łzy ciekną mu po policzkach. Zaszlochał, upadając na kolana i ukrył twarz w dłoniach.
Nie mógł zapanować nad tym, co się w nim działo. Targało nim tak wiele silnych uczuć, że miał ochotę kogoś rozszarpać na strzępy, krzyczeć, warczeć, płakać, uderzać pięściami o podłogę, wrzeszczeć… Nie potrafił panować nad sobą, nad swoimi odczuciami i pragnieniami. Prawie nie zauważył, że brudna od cieknącej krwi Leah wstała i chwiejnym krokiem ruszyła w jego kierunku.
Nie miał pojęcia, ile musiała mieć odwagi, by do się do niego odezwać, ale po chwili usłyszał:
- To strasznie toksyczny związek, Jake… Zobacz, co się z tobą stało…
Upadła na kolana obok niego i podniosła jego błyszczącą od łez twarz. Próbowała je wytrzeć, ale zostawiła tylko czerwone ślady na jego policzkach, złapała więc za rękaw bluzki i osuszyła je tym materiałem. Po jej policzkach łzy ciekły w prawie takiej samej częstotliwości co krew. Jacob nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy. Nie miał siły, by nawet się odezwać.
- Nic się nie stało – szeptała, wytarłszy sobie zakrwawione ręce o spodnie. – Nic się nie stało. Wszystko w porządku – powtarzała, głaszcząc go po policzkach. – Nie powiem nikomu o twoim wybuchu…
- Wiesz… zawsze było mi cię tak bardzo żal – powiedziała po chwili ciszy przerywanej ich szlochami. – Zawsze wybierałeś nieodpowiednie osoby… to znaczy takie, które nie były w stanie dać ci tyle, na ile zasługujesz… Wszystkie cię raniły – mówiła spokojnie, wciąż gładząc go po twarzy. – Jesteś taki kochany… taki cudowny… - Spauzowała na chwilę. – Jacob, tak bardzo cię kocham…
Jednak to wyznanie go otrzeźwiło. Zerwał się na równe nogi i spojrzał na nią z wściekłością.
- Wynoś się natychmiast, zanim…! – Nie dokończył. Leah zamarła z wyrazem osłupienia na twarzy.
- Jake, proszę cię… daj mi…
- LEAH!
- BŁAGAM! – zawyła, łapiąc się kurczowo jego nogawek. Postanowił dłużej nie czekać. Złapał ją w pół i otworzywszy drzwi kopniakiem, wyrzucił na zewnątrz, nie zważając na ulewę.
- Jacob, błagam, kocham cię! – zdążyła zawołać, zanim zatrzasnął drzwi.
Wściekłość rozpierała go od środka. Czuł, że jeżeli czegoś nie zniszczy, to dosłownie wybuchnie. Złapał wazę stojącą na pobliskiej półce i rzucił nią o ścianę. Poczuł się lepiej, jednak niewystarczająco. Wziął do ręki talerz leżący na szafce kuchennej i rozbił go o podłogę. Rzucał, czym popadło, cokolwiek nawinęło się mu pod rękę. Łamał krzesła, stoły, wybijał szyby w szafkach. Krzyczał i wrzeszczał, kopał i zgniatał. Spychał całe szafy, stłukł ekran telewizora, podarł firanki. Uderzał dłońmi w rozbite szkło, czując, jak wbijało mu się coraz głębiej i głębiej w ciało. Szlochał i płakał, ryczał i wył. Jednak nie przynosiło mu to dostatecznej ulgi, nie czuł się wystarczająco dobrze…
- Jacob?! Jacob, wszystko w porządku?!
To zszokowany Billy obserwował go od progu. Miał oczy wytrzeszczone z przerażenia, a usta wpółotwarte.
- Jake, co ty… co ty…!
Ale Jacob nie myślał logicznie. Nie myślał już jak człowiek, zachowywał się bardziej jak wilk. Ogarnął go szał, żądza zniszczenia i mordu. W oczach miał zwierzęcość i nienawiść. Złapał swojego ojca za gardło i choć nawet tego nie poczuł, zmiażdżył mu kark w dłoni. Rzucił nim o ścianę i kopał, bił, miażdżył, niszczył…
Deszcz szumiał za oknem. Krople wody stukały w szyby. Zegar tykał, odliczając sekundy. Woda w garnku bulgotała cichutko. Ogień w kominku strzelał co chwilę. Podłoga skrzypiała pod czyimiś stopami. Wiatr świszczał na zewnątrz. Przyciszone radio grało jakąś spokojną melodię. Skrzypienie umilkło. Ktoś złapał za róg koca. Szmer materiału dopełniał ciszę panującą wokół.
Jacob Black zwinął się pod kocem na skórzanym fotelu i zasnął. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Nie 22:05, 29 Lis 2009, w całości zmieniany 7 razy
|
|
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Sob 0:36, 21 Lis 2009 |
|
Cytat: |
by do się do niego odezwać, ale po chwili usłyszał |
pierwsze do do usunięcia
No więc tak... ja sama nie wiem czy mi się to podoba, ale jestem bardziej skłonna ku odpowiedzi pozytywnej. Nie wzruszyłaś mną na tyle, abym się popłakała, jednak zabawiłaś się moimi emocjami. Chyba podwyższone ciśnienie zostało mi aż do teraz i towarzyszy przy pisaniu tego komentarza.
Smutno mi, że wybrałaś sobie taki temat. Obydwie kochamy Jacoba, ale nigdy nie rozmawiałyśmy na ten drażliwy temat. Nigdy nie gadałyśmy o tym, jak on mocno cierpiałby po utraci Nessie. Przecież może zdarzyć się tak, że mała go nie będzie chciała jako nastolatka.
Trzeba spojrzeć na to z innej strony, spojrzeć z perspektywy dwóch osób, aby nie zostały tu rzucane teksty w stylu "Jak ona mogła", bo mogła. To tylko dziewczyno-wampirzyca, najprawdopodobniej w okresie dojrzewania. Dziewczyna, która od początku miała przy sobie Jacoba. Cudowny chłopako-przyjaciel, jednak... Jej los był z góry przesądzony. No właśnie. Co jeśli jeżeli Renesmee nie będzie czuła mięty do Jacoba? Stephanie Meyer wpojając Jacoba w Nessie, nie myślała o tym, nie obchodziło jej to, liczył się dla niej happy end, który z pozoru może i nim jest, ale gdy zastanowimy się dokładniej, wcale nie do końca.
Dla Jacoba to był cios. Raz zniósł totalną porażkę, ale za drugim razem nie mógł wytrzymać. Dlatego dał upust gniewu, czuł, że nie wytrzyma, jak się nie podda. Czasami siła wyższa nie pozwala nam, abyśmy potrafili się zachować. Zwłaszcza, gdy jesteśmy wciąż młodymi wilkołakami, którym trudniej jest panować nad emocjami. Nie mam ci za złe tego, że Jacob się nie przemienił. Skoro miał wrodzony talent i już na początku świetnie się kontrolował, sądzę, że do tej pory, kiedy Nessie osiągnęła dosyć wysoki wiek, opanował to na tyle dobrze, aby nie zamienić się w wilka w tej sytuacji.
Powracając do uczuć, które zawładnęły Jacobem - współczułam mu, ale rozumiałam jego zachowanie. Ten tekst jest bardzo refleksyjny i dynamiczny. Wprowadza w osłupienie i stan, który rozkazuje zastanowić się nad wszystkim. Nad Jacobem. Nad jego niedolą. Nad jego wieczną drogą do szczęścia, której przeszkody są tak wielkie, że te cudowne, jasne światełko jest niewidoczne.
Szkoda mi Lei. Nie wiem w stu procentach o jaką miłość jej chodziło, ale sądzę, że braterską. Wydaje mi się, że on po prostu nie pozwolił jej dojść do słowa. Nie wiem, może jestem głupia, ale na pewno gdybym wiedziała o wpojeniu swojego przyjaciela, nie powiedziałabym mu, że go kocham. Że kocham go w ten sposób. Dla dodania otuchy powiedziałabym mu "Kocham cię", ale w zupełnie innym tego słowa znaczeniu.
Co do stylu i całej tej szopki - nie martw się, z prawy nie wyszłaś. Emocje są? Są. Energia jest? Jest. Ból brzucha jest? Jest! Łzy są? Nie, ale tu nie chodziło o łzy. Chodziło o emocje, opisy uczuc i przeżyć. Były te opisy, były cudowne (chodzi mi o to, że właściwie napisane).
Twój styl się rozbudowuje i bardzo dobrze ci idzie, naprawdę. Nie masz czym się martwić.
A jeszcze tak odnośnie Blacka - to mną też poruszyło, jednak nadal rozumiem Jacoba. Kocham Jacoba i jestem w stanie wybaczyć mu wszystko, nawet uśmiercenie/morderstwo własnego ojca. To w jakim był stanie jest wystarczająco uzasadnione. Nie pochwalam tego, to zbrodnia, ale nie uważam, że trzeba go potępić. Potępić trzeba Bellę i jej plemniki, bo jest okropna. Nie zasługuje ani na Edka, ani na Jacoba, Nessie widocznie też na niego nie zasługiwała, a może po prostu... nie była mu przeznaczona?
Okej, kończę. Rozumiem Nessie, rozumiem Jacoba, rozumiem ten tekst, który zresztą mi się podoba.
P.S. Dzięki za dedykację :)
Dobranoc, wela :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AngelsDream
Dobry wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 108 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 1:08, 21 Lis 2009 |
|
Słucham piosenki "My eyes" i czuję się dziwnie. Zacznę od tego, że ten tekst wstrzelił się w moje pisanie trzynastego rozdziału, który był dla mnie trudny emocjonalnie, po części również z powodu Jacoba. Tymczasem dostałam do sprawdzenia miniaturę, która jeszcze bardziej mną wstrząsnęła - nie wzruszyła, ale przeraziła i nie, nie morderstwem, a chowaniem się pod kocem, bo to takie ludzkie. Chyba każdy z nas chociaż raz pomyślał o zniknięciu pod ciepłym pledem, zamknięciu się w szafie czy po prostu rozpłynięciu się w powietrzu i myślę, że każdy doświadczył zmęczenie banałami. Pustymi hasłami, które dobrze brzmią, ale niczego nie zmieniają. Z drugiej strony, co innego może nam powiedzieć druga strona, gdy nie ma odwagi zmierzyć się z okrutną prawdą. Słowo "kocham" już dawno utraciło swoją moc - rozmyło się wśród tych wszystkich rymowanych SMS-ów, świętowania Walentynek i urastania każdego zauroczenia do rangi wielkiej książkowej emocji. Właśnie dlatego zasugerowałam zmianę tytułu, bo widzę w tym utworze również przestrogę przed wypowiadaniem słów: kocham cię, choć oczywiście warstwa dosłowna nie jest gorsza. I nie mogę, siedząc po uszy w książkach o psach i wilkach, nie napisać czegoś jeszcze. Ogólnie psowate ze złamaną psychiką są najbardziej niebezpieczne właśnie dla swojej rodziny - zwykle frustracja uderza w tego ukochanego pana czy panią, rzadziej w kogoś obcego. Może dlatego mnie nie oburza uczynek Blacka, bo widzę dla niego jakieś sensowne uzasadnienie, choć pochwalać ojcobójstwa na pewno nie zamierzam. Leah natomiast w tym tekście wzniosła się na wyżyny tak normalnego dla ludzi egoizmu, że aż się cieszę, że w kolejnym rozdziale U. będzie więcej chłopaków. Niebiosa, to takie codzienne. Poczuj się lepiej, przecież Ci pomagam, a Ty niewdzięczny nadal jesteś smutny... Cieszę się, że mogłam Ci pomóc z tym tekstem - obym zawsze dostawała tak dopracowane twory do poprawiania i mój świat będzie lepszy. Operujesz specyficznym językiem, porównałabym go do ręki ubrudzonej piaskiem. Z jednej strony czujemy się dziwnie, z drugiej pozwalamy ziarenkom sypać się dalej i chyba to jest w tym najlepsze, oprócz oczywiście tego, że wróciła Ci wena.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Sob 15:30, 21 Lis 2009 |
|
Hmm, dzięki wspaniałomyślności Angels, postanowiłam z miniaturki zrobić wieloodcinkowiec, więc... tadam, welcome to Kącik Pisarza.
Teraz jednak odpiszę na to, co napisały wela i Angels.
Po pierwsze, bynajmniej nie zamierzałam kogokolwiek doprowadzać do płaczu. Gdybym chciała, pisałabym coś o ostatnim płomyczku gasnącym w oczach Billy'ego lub sztylecie wbijającym się Jacobowi w serce i rozrywającym je na pierdyriald kawałków. Niestety, nie umiem swoimi dziełami kogokolwiek wzruszać. A szkoda.
Jeśli chodzi o Leah - nie chcę Wam narzucać mojej wizji, bo gdybym chciała, to zrobiłabym to jeszcze w tekście. Chociaż przyznam, weluś, że masz ciekawą teorię.
Ogólnie bardziej chciałam się skupić na Jacobie. Chodziło mi o przedstawienie całej złości, nienawiści i agresji, którą w sobie dusił, wściekłości na niesprawiedliwość świata. Całą sytuację przedstawię w następnych częściach, mam nadzieję, że moja wersja wydarzeń Wam, drodzy Czytelnicy, podpasuje.
Totalnie nie mam Weny na komentarze, dlatego po prostu podziękuję i poproszę o więcej. :)
Z uściskami -
Suszak. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 17:48, 21 Lis 2009 |
|
Podobalo mi sie...jestem na TAK No ale do rzeczy...Ja tez jestem fanka Jacoba i bylam strasznie zla, ze Meyer tak skonczyla Sage. Dlaczego? Wlasnie dlatego ze to wszystko bylo zakonczone tak jakby od niechcenia...Zeby tylko byl Happy End...Ale dla kogo? Bella mogla byc na wieki wiekow ze swoim boskim Edwardem, wszyscy Cullenowie szczesliwi, kolesie ze sfory tez mieli swoje wpojenia...nawet Charlie i Sue. A Jacob??? Zostal nianka i to w dodatku caly w skowronkach. No ten tekst o tym, ze Renesme jak jest glodna gryzie Jeka mnie rozwalil...Znaczy nie uwazam ze wpojenie to cos zlego...Wedlug mnie to jakby taka pomoc do odnalezienia wlasciwej osoby..ale Nessie nie jest normalnym czlowiekiem. I jezeli Meyer napisze dalsza czesc sagi i postanowi podarowac malej charakterek po mamusi to ja nie wiem co z tego wyniknie...Wiadomo ze bedzie miala wlasny wybor jak bedzie dorosla, ale to bedzie wygladalo tak ze ona na tym nie ucierpi a Jacob owszem, bo ona stala sie dla niego kims wazniejszym niz cokolwiek w calym wszechswiecie. Ty w swoim opowiadaniu przedstawilas wlasnie taki obrot spraw. Jake jest tu pozbawiony jaiegokolwiek sensu nawet nie wlasnego zycia ale istnienia czegokolwiek. Przezyl juz raz zawod z Bella za drugim razem to bylo tak silne ze nie wytrzymal porostu...Troche mnie przerazila to jego agresja wobec Leah i zabojstwo ojca ale rozumiem ze ogarnia go furia i nie mysli logicznie...
Ogolnie pierwszy rozdzial byl dobry i czekam na nastepne... Bo jestem strasznie ciekawa co dalej;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Sob 18:33, 21 Lis 2009 |
|
Jak tak ładnie prosisz to pozostawię po sobie jakiś ślad Bardzo ucieszył mnie twój post, a mianowicie dlatego, że masz zamiar napisać więcej rozdziałów. Przyznam się szczerze, że urzekłaś mnie i mojego diabełka swoim "opowiadaniem ". ( chyba mogę już tak na ten tekst mówić? ) Opisanie smutku, a raczej cierpienia Jacoba to strzał w dziesiątkę. Miałam okazję przeczytać jedno z twoich wcześniejszych ff i wiem jaki masz styl. Dlatego mam co do tego opowiadania małe wymaganie, potrzebuję tajemnicy to właśnie pomaga mi czytać dalej, taka ciekawość, tego oczekuję. Choć nawet jeśli tego nie będzie, to nic nie szkodzi i tak będę tu zaglądać. Bardzo pięknie piszesz bez zgrzytów. jestem ciekawa co oznacza tytuł, właściwie to naprawdę tym tytułem mnie zaciekawiłaś. Potrafisz bardzo dobrze manipulować cudzymi uczuciami. Nasuwa mi się parę pytań:
Nie będą to chyba tylko opisy smutku Jake'a, musi być jakaś akcja. - to jest jeszcze przypuszczenie.
Co będzie z Jane?
Czy pojawi się postać Belli i Renesme?
No o pytanie dla mnie najważniejsze:
Czy będzie happy end?
Wiem, ze pewnie nie odpowiesz mi na te pytania, ale musiałam się wyżalić.
Ta kto to pytań już więcej nie mam. Nie wiem dlaczego, ale oglądając dzisiaj KwN w kinie polubiłam Jacoba. A szczególnie ładnie wygląda pod postaciom wilka... ups przepraszam zamyśliłam się. W twoim ff Jake podoba mi się jeszcze bardziej, pasuje do roli przyjaciela. Na pewno tu jeszcze wrócę i będę przybywać z nowymi komentarzami, no ale teraz gdy kończę życzyć Ci będę jeszcze dużego wena, czasu na pisanie i radości, żeby w tym ff pojawiła się iskierka nadziei na szczęście Jacoba.
Pozdrawiam zakręcona Anex |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Sob 18:59, 21 Lis 2009 |
|
Zacznę trochę od tyłu ... nareszcie ktoś uśmiercił Billego, nie lubię tej postaci w jakimkolwiek wydaniu bo tylko marudzi , więc generalnie ... teraz jest lepiej ^^ i życie staje się kolorowe , ale na tym dosyć moich niesmacznych żartów na temat śmierci poczciwych tatusiów i wielkich członkach wilczej rady. Na początku skłaniałam się do tego myślenia Leah ( myślałam , że się poryczę jak wyznawała mu miłość po tym co jej zrobił a później i tak zachował się jak ostatni drań. Wiem, wiem - całe to wpojenie. Nie widzi twarzy innych dziewcząt. ) Jacob jest takim egoistą i myśl tylko o tym co jego spotkało , najgorsze i najstraszniejsze. Nie wiem czy jest mi go żal , właściwie w tym sensie i w tej chwili , nie jest mi go żal ani trochę. Żal mam do Leah , że nie przywaliła mu dostatecznie mocno ale .. "miłość Ci wszystko wybaczy.." |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 23:06, 21 Lis 2009 |
|
Końcówka mnie zszokowała.
Ale to cierpienie. Czułam, jakby Jacob, którego tez kocham, był obok mnie. Chciałam go przytulić i też wyznać mu uczucie. Pokazać, żę to, co mówiła Leah było prawdą, one nie były jego warte. Jacob jest moją ukochaną postacią i nadal nie mogę sie otrząsnąć, że Stephenie M. tak go skrzywdziła.
Czekam, co będzie dalej. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 23:38, 21 Lis 2009 |
|
Przybyłam ^^
Powiem tak, tematyka mnie całkowicie zaskoczyła. Nie spodziewałam się czegoś takiego po Tobie. Oj nie. Ale cóż zadaniem autora jest zaskakiwać czytelników. Podobało mi się, ogromnie. Ciekawy pomysł na miniaturkę, ale jak widzę przerodziła się ona w coś poważniejszego, co mnie niezmiernie cieszy, tylko, Moja Droga, pamiętaj jeszcze o Symfonii ^^
Muszę przyznać, że tytuł jest strasznie pokręcony ^^ Ale sama treść niesamowicie zaskakująca. Podobała mi się tutaj Leah. Przepięknie opisałaś uczucia targające Jacobem, jego dzikość. Końcówka była bardzo nieoczekiwana, ale przynajmniej widzimy co wpojenie robi z ludźmi ^^ Bardzo mi się podobasz w takiej tematyce i sugeruję takie ukierunkowanie Twojej wenie Wybacz nieco nieskładny komentarz, ale jestem dziś bardzo wymęczona.
Umieram z ciekawości, żeby poznać kolejne części.
Pozdrawiam ;*
niobe |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Nie 12:18, 22 Lis 2009 |
|
Witajcie kochane Czytelniczki,
bardzo chętnie napisałabym trochę więcej niż trochę, ale niestety nie mam takiej możliwości.
Chciałam tylko podziękować za odzew. To troszkę zabawne, ale co osoba, to interpretacja. To miłe. To ciekawe. Jedni mają żal do Jacoba, inni go rozumieją. Jedni są zszokowani, inni niekoniecznie. Jedni płakali, drudzy - bynajmniej. Jednym szkoda Leah, innym Jake'a. To jest świetne :D
Być może tytuł jest tajemniczy, ale przestanie, jak przeczytacie wstęp przez opowiadaniem. Za pomysł ukłony w stronę Angels.
Jeśli chodzi o samego Fan Ficka, postaram się, by nigdy Wam niczego nie narzucać. Będę się cofać coraz bardziej i bardziej, aż dojdę do samego początku, ale mimo to myślę, że zostanie sporo przestrzeni dla Waszej wyobraźni. Nie chcę Wam tłumaczyć, o co komu chodziło w moim Fan Ficku, ponieważ sami pomagacie mi zrozumieć moich własnych bohaterów i mi się to podoba :D
Następny rozdział mam w jakiejś 1/4. Nie wiem, kiedy się pojawi, mam dużo roboty w życiu prywatnym, ale postaram się napisać coś jak najszybciej.
Pozdrawiam i dziękuję, z uściskami -
Suszak. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mloda1337
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem
|
Wysłany:
Nie 20:21, 22 Lis 2009 |
|
Sugar... przepraszam, ale muszę.
Mistrzostwo to to nie jest. Tak jak Twoje poprzednie FF mogłam czytać dniami i nocami, to to... po pierwsze takie typowe. Jest Jacob, zraniony i opuszczony, ta go kocha on jej nie i nikt nie wie co się dzieje.
Po drugie, jakoś nie potrafię wczuć się w tę sytuację. Nie wiem czemu. Czytam to i tego nie widzę. Po trzecie dialogi mnie w niektórych miejscach dobiły. Np to:
- Jacob, ja też miałam złamane serce
Wycięte wprost z mózgu Stephenie Meyer.
Potem ta akcja ze zmiażdżeniem karku Billiego. Mnie rozśmieszyła. Jacob zachowuje się jak jakiś opętany hormonami nastolatek na sterydach. Albo jak mój pies, który nie zdawał sobie świadomości z własnej siły.
Przyjęłabym to, gdyby to było Twoje pierwsze opowiadanie. Ale tak nie jest. Ba! Ty już masz na swoim koncie ze 3 dobre opowiadania, każde lepsze od poprzedniego, a to jest takie jakbyś nagle cofnęła.
Ale to dopiero pierwszy rozdział i szczerze mówiąc to wszystko zależy jak to dalej pociągniesz. Jeśli mnie czymś zaskoczysz, i nie będzie to miłość Leah i Jecoba, to jestem w stanie stwierdzić, że ten ff jest dobry. Ale wymyśl coś ciekawego. Bo nawet teraz wydaje mi się, że gdybyś poczekała parę dni z opublikowaniem tego i przeczytała to na sucho zauważyłabyś te kilka niedociągnięć i byś coś z nimi zrobiła, bo jestem pewna, że umiesz.
Ja Ci w takim razie życzę powodzenia i mam nadzieję, że to, co napisałam nie zabrzmiało jakoś strasznie, bo nie miało. Ogólnie jest fajnie, ale nie dla kogoś, kto napisał tyle ile ty i umie takie rzeczy pisać.
pzdr
mloda |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mloda1337 dnia Nie 20:23, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Nie 21:25, 22 Lis 2009 |
|
Że WHAT? Nie. Nie. I jeszcze raz NIE. Ja tego nie kupuję. Ani płaczącej Leah, ani Jake'a bijącego ją po twarzy do krwi, rzucającego nią po ścianach i wyrzucającego ją z domu. A najbardziej na świecie nie kupuję Jacoba zabijającego swojego ojca.
Meyer może i pisała o porywczości wilkołaków, dorzucając pokiereszowaną twarz Emily dla potwierdzenia swojej pisaniny, ale z drugiej strony Jacob raz jeden w życiu miał moment szału i chciał się wtedy rzucić na Edwarda za to, co ten POTENCJALNIE mógł zrobić. Nie na innych. I później, choć też mu wesoło nie było i cierpiał, nie zachowywał się w ten sposób. Kiedy szedł zabić Renesmee to na zimno, jakby to wykalkulował. Natomiast nie rzucał się na nikogo pobocznego, kto nie zawinił. Nie oberwałoby się Belli. Przy Nessie zginęłaby prawdopodobnie też Rosalie, choć ona sobie u niego nagrabiła wcześniej.
Nie, szał mordu to nie Jacob. A Leah nie płacze i nie wyznaje miłości.
Choć tekst jest ładnie napisany (nigdy mnie nie przestanie zadziwiać, że tak młoda osoba jak ty potrafi tak pisać!), jest interesujący, choć chętnie przeczytam, co jeszcze napiszesz w tym temacie, to nie kupuję tego, co już napisałaś. Absolutnie odrzucam taką teorię.
Natomiast spodobała mi się klamra tekstu - pierwszy i ostatni akapit. Piękny.
jędza thin |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
love_jasper
Wilkołak
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 1:20, 23 Lis 2009 |
|
Heloł:)
Zrobiłam TO i przeżyłam. Powiem krótko. Wkurzyłam się. Poznałam twój pomysł, przeczytałam tę część i... wszystko bajka. Nowe pomysły na postaci, fabułę. Niecodzienna forma. Ale...
Dlaczego Jacob? Dlaczego właśnie on? Nie powiem, że sprawił żebym musiała w jakikolwiek sposób brnąć przez twój tekst, ale na pewno czuje się dziwnie. Jakbym zdradzała siebie w tej chwil w której to przeczytałam. No nic - czego nie robi się dla przyjaciół? (to pytanie retoryczne było, wiesz, jakby coś to nie musisz odpowiadać, żeby nie było...)
Do rzeczy. Budowa pierścieniowa jakiej użyłaś w swoim tekście, sprawiła, że pomyślałam o Mr.W ykhm, znaczy się sprawiła, że jesteś fajniejsza niż wcześniej. Rozwijasz, się w sensie, że.
Kurde, znowu masz zajebiaszczy pomysł no! Wkurzasz mnie wiesz? No bo ile można? Ja nie wiem skąd ty te natchnienia bierzesz.
Pytanie do tekstu: Czy zmieniłaś charakter Leah? Bo ten płacz i te wyznania miłości to coś nie ten-teges. Czy słowo Renesmee pojawi się w tym opowiadaniu więcej niż jeden raz? Czy w parze z powyższym będą szły takie wyrażenia jak: idealna, najsłodsza, najpiękniejsza, najmądrzejsza, itp.?
I teraz najlepsze: czekam na następny rozdział i chętnie go przeczytam, bo tak.
pozdrowienia,
ja
TS<alias>. Przepraszam za nieco zgryźliwy ton mojej wypowiedzi oraz niewątpliwe błędy logiczne, gramatyczne, stylistyczne (...). Nie chciałam być niegrzeczną dziewczynką, po prostu to nie jest mój dzień. Sorry, że żyje:D
TS2. Zrobiłaś matme? To 31 jest strasznie prypane...;/
TS3. Jest za późno dla mnie żeby pisać komentarz, który widzą inni. Jak zdążę przed tobą to jutro go zreedytuje. Buziaki, i nie zabijaj mnie:)
TS4. Szit, jakie gówno, kawałki posta mi się ucinają, znowu. Boszz co za dzień?!
Obiecany edit:
Zrozumiałam już o co chodzi. Lamo, mogłaś od razu powiedzieć osochozi...;p |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez love_jasper dnia Wto 17:20, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Pon 14:24, 23 Lis 2009 |
|
Łoooooł, nieźle @.@ Powiem Wam, że jestem trochę zdezorientowana, bo pierwszy raz spotykam się z tak bardzo sprzecznymi opiniami.
Po kolei...
młoda, kochanie moje najsłodsze, muszę Ci przyznać, że wcale nie dziwię Ci się, że nie umiesz się wciągnąć w sytuację. Powiem Wam szczerze, że zawsze byłam noga, jeśli chodzi o szybką akcję i sama siebie nie potrafiłam wczuć. Jedyną moją dobrą stroną jest, jak na ironię, dialog. Na iroię - bo tym razem dostałam burę i w sumie trochę nie rozumiem dlaczego (znaczy rozumiem sens, ale nie rozumiem, dlaczego Ci aż tak bardzo nie pasuje). Nie piszę tego po to, żebyś mi się tłumaczyła, ale po to, żeby wyjaśnić, co sprawiło, że mogą nie podobać Ci się dialogi. Nie mam nic na swoją obronę. (Nawiasem mówiąc jak rozśmieszyło Cię miażdżenie karków, to gratuluję :D) I nie, nie będzie to fan fick o Jacob & Leah Big Love, bynajmniej, będzie to o motywach (szit hepens, znowu te motywy...) zachowania Jacoba.
thin,
Tyżeś mnie także zadziwiła odrobinkę, nie spodziewałam się aż tak negatywnej reakcji z Twojej strony. Znów nie mam nic na swoją boronę (bo w sumie to sam tekst powinien się bronić), może oprócz tego, że następne rozdziały będą rozjaśniać sytuację i postaram się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Jake postąpił tak, a nie inaczej. Ja rozumiem, że dziwi Cię jego zachowanie, bo cóż - nie mogę powiedzieć, żeby było normalne albo chociaż do przewidzenia, ale chciałabym, żebyś dała mi szansę. Akcja dzieje się całkiem sporo po Breaking Dawn i od tamtego czasu także wydarzyło się bardzo wiele. Nie jest to widzimisię Jake'a, bo go Ness rzuciła, załamał sie chłopaczyna i z tego powodu pozabijał... chyba byś mnie nie podejrzewała o taką... nazwałąbym... prostotę? Wiesz, że lubię mącić. Daj mi szansę, by się wytłumaczyć, postaram się Cię nie zawieść :D
Agatko,
31 nie było zadane, było 33. Było dosyć łatwe, wystarczyło zrobić rysunek i wszystko było widoczne. Z twierdzenia pitagorasa wystarczyło oznaczyć przeciwprostokątną c jako średnicę koła, a z tego wynikało, że r = 1/2 c. Wynik wychodził 12,5 cm.
Ale powracając do reszty Twojego komentarza, znacznie bardziej na temat...
Owszem, Leah się zmieniła (nie tyle ja ją, co zmieniła się sama.). Tak, pisząc początek i końcówkę także pomyślałam o panu W. Pomysły biorę spod pachy. Dzięki za przychylność i nie bój się, moja akcja pt. "Nawracamy Agatkę na Jacoba" dopiero się zaczęła.
Tyle ode mnie. Dziękuję Wam wszystkim za opinie, jest co czytać i nad czym myśleć, nie ma co :D
Z uściskami -
Suszak. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mloda1337
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem
|
Wysłany:
Pon 18:05, 23 Lis 2009 |
|
Cytat: |
młoda, kochanie moje najsłodsze, muszę Ci przyznać, że wcale nie dziwię Ci się, że nie umiesz się wciągnąć w sytuację. Powiem Wam szczerze, że zawsze byłam noga, jeśli chodzi o szybką akcję i sama siebie nie potrafiłam wczuć. Jedyną moją dobrą stroną jest, jak na ironię, dialog. Na iroię - bo tym razem dostałam burę i w sumie trochę nie rozumiem dlaczego (znaczy rozumiem sens, ale nie rozumiem, dlaczego Ci aż tak bardzo nie pasuje). Nie piszę tego po to, żebyś mi się tłumaczyła, ale po to, żeby wyjaśnić, co sprawiło, że mogą nie podobać Ci się dialogi. Nie mam nic na swoją obronę. (Nawiasem mówiąc jak rozśmieszyło Cię miażdżenie karków, to gratuluję :D) I nie, nie będzie to fan fick o Jacob & Leah Big Love, bynajmniej, będzie to o motywach (szit hepens, znowu te motywy...) zachowania Jacoba.
|
Czyżbym wyczuła ironię?? :D Nieważne. Jeżeli chodzi o dialogi to masz rację. Zawsze były Twoją mocną stroną. Jednak tym razem mi się nie podobały niektóre teksty. Są rodem z twilightowsiego światu. Np:
Cytat: |
- Posłuchaj… Wiem, że to boli… Rozumiem to…
- Nie, nie rozumiesz – przerwał jej Jacob, prawie warcząc. Nienawidził tych słów. Obok na liście znajdowało się tylko: „Wszystko będzie dobrze”, „Nie przejmuj się” i „Nie zasługiwała na ciebie”. Wiedział, że nic nie będzie dobrze, nie był w stanie po prostu zapomnieć i nie trafiało do niego przekonanie, że nie była go warta. A już na pewno nikt z nich wszystkich nie rozumiał, jak to jest. Ich historie skończyły się Happy Endem. Jego dwukrotnie nie.
- Owszem, rozumiem – odparła karcąco.
- Nie, nie rozumiesz! Wbij to sobie wreszcie do swojej pustej głowy! – ryknął nagle, zrywając się i zrzucając koc na ziemię. Leah siedziała na krześle wyprostowana, w tamtej chwili nawet lekko cofnięta, z odrobinę wytrzeszczonymi oczami i zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. – Nikt nie rozumie! Chyba pora, abyście to zrozumieli… Nie macie zielonego pojęcia… Nie wiecie nawet… Nie jesteście… w stanie…
- Jacob, ja też miałam złamane serce – przypomniała mu, a w jej oczach zniknęło zaskoczenie. Pojawiło się coś innego, coś, co sprawiło, że jej oczy jakby skamieniały. |
Cytat: |
- Czuję się… czuję się, jakbyś umarł |
Cytat: |
- NIGDY…
Podszedł do niej i złapał ją za przód bluzki.
- NIE WYMAWIAJ…
Podciągnął ją do pionu, wciąż ściskając w garści materiał.
- JEJ IMIENIA! – ryknął, po czym zamachnął się i rzucił ją na ziemię. Poleciała parę metrów dalej, piszcząc. Uderzyła w szafkę pod telewizorem… |
Wiem, że jest to nietypowa sytuacja, w końcu ile razy jakaś półwampirka zostawia wpojonego wilkołaka, i ten nie chce dać sobie pomóc i w ogóle, ale jakoś ich teksty do mnie nie przemawiają. Wydają mi się mało naturalne, nierzeczywiste. Kiedy to czytam, czuję, że jest to po prostu napisane i nikt tak nie mówi naprawdę. Naprawdę wydaje mi się, że kiedy przeczytasz to po paru dniach nieruszania opowiadania zauważysz to samo, co ja.
I to nie jest aż tak bardzo. Po prostu napisałam co bym na Twoim miejscu bardziej dopracowała, a nie ze złośliwości, czy dlatego, że jak patrzę na tekst uważam, że jest badziewny (przepraszam, ale to jest ostatnio moje ulubione słowo i wstawiam je wszędzie, gdzie się da). Wręcz przeciwnie. Tekst jest bardzo fajny, ale porównując go do Twoich poprzednich dzieł (:)) ma kilka niedoskonałości, które mogą zostać niezauważone, a że jestem jędzą to się o takie rzeczy czepiam, bo wiem, że wolisz coś takiego niż jakbym napisała "pięknie cukrze, pisz tak dalej", prawda?? Jeśli nie to lepiej mnie uświadom :D
Ale nadal jestem Twoim kochaniem najsłodszym, prawda?? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mloda1337 dnia Pon 18:12, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Pon 20:32, 23 Lis 2009 |
|
Oczywiście, że jesteś moim kochaniem najsłodszym, szugar kocha wszystkich (a najbardziej rozróby i sadzawkę). Przede wszystkim jednak proszę o wyrozumiałość i o to, żebyście mi dały szansę, bo mam jeszcze dużo do powiedzenia. Srsly. (A, i to nie była ironia. Odkąd po awanturze o PT okazało się, że nikt nie łapie moich sarcastic & ironic jokes, przestałam tego używać prawie w ogóle)
A żeby nie offtopować, bo powiedzą, że się obnażam...
Rozdzialik powinien być do końca tygodnia, więc wtedy może Wam się troszki rozjaśni. No, to tyle od złego, zawodząco-mącącego Suszaka :P
Uściski |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Pon 21:07, 23 Lis 2009 |
|
Okej, maj słithart. Po długim, baaardzo długim czasie, zagościłam w Kąciku Pisarza i powróciłam do czytania, którego mi bardzo brakowało przez te parę miesięcy, kiedy żyłam w zaawansowanej TeeSowej ciemnocie. Ale nie o tym...
Zrugacie mnie pewnie teraz. Ale ja nie lubię Jacoba. Ech, dokładnie nie że go nie lubię - nie przepadam za nim, podobnie jak nie przepadam za kanonicznym Edwardem. Suszak, tytuł zdziwił mnie niezmiernie i do teraz nie mogę go zrozumieć, ale to maluśki szczególik. Podobnie jak thin - dziwi mnie Leah. To zupełnie nie ona. Ja wiem, że można zmienić ten cholerny, przesłodzony kanon Szmejerowej, ale jakoś w ogóle nie pasuje mi do tej dziewczyny taka postawa. I Jake, który zabił Billy'ego? Toć to on go kochał najbardziej na świecie, poza R. Chociaż, kiedy patrzę teraz na to z perspektywy, to może chciałaś ukazać co wpojenie robi z wilkołakami, a zwłaszcza utrata nadziei, jeśli chodzi o to zjawisko... Nie wiem co w Twojej Suszarkowej główce siedzi, ale chętnie poczytam dalej cóż żeś napociła. I w ogóle zawsze będę rozpływać się nad Twoim stylem, aaaaa, nigdy takiego nie miałam. Nawet w połowie. Bo widzisz, czytając tę część jakoś tak się wczułam, że czytałam, czytałam, a tu nagle koniec : (
Cóż, mam chętkę na więcej, nie ukrywam, i chociaż wiele rzeczy mi tu zgrzyta, na razie siedzę cicho i czekam na rozwój wydarzeń ^^
Stara Mary ; * |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ScaryMary dnia Pon 21:10, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Pon 21:25, 23 Lis 2009 |
|
Suszu, jak wstawisz dalszy ciąg, to thin przylezie zobaczyć to z bliska, ja cię nie porzucam. Spisałam jednakowoż moją reakcję na tekst. Pomysł mnie dobił, przeżuł i wypluł, ale wrócę, boś ty Susz. Reakcja jest negatywna w tym sensie, że... że się nie zgadzam. Nie, że źle napisałaś, że pomysł jest beznadziejny, tylko sam w sobie wywołuje negację i wrzask.
Masz więc reakcję na to, co się dzieje, a nie na jakość swojego tekstu. Dorzuciłam także zapewnienie powrotu.
No, buźka! :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Wto 14:28, 24 Lis 2009 |
|
No dobra, Suszaczku, skoro jesteśmy w końcu w jednej wielkiej Badwardowej sadzawce, vel elicie, nie mogłam ominąć tego tekstu i nic ci nie napisać. Po prostu moje serducho by tego nie przeżyło, tak więc jestem tutaj i komentuję dopiero dzisiaj, mimo że przeczytałam twój tekst dużo wcześniej.
Cóż, nigdy nie potrafiłam pisać konstruktywnych komentarzy, choć dobrze wiem, jako autor, że takowe karmią wena. Dlatego też zmobilizowałam wszystkie siły i napiszę ci to, co na serduchu mi leży.
Przeczytałam, bo napisałaś to ty, bo ja Jacoba to nie za bardzo lubię. Nie wiem czemu. Rozumiem go z jednej strony, jestem w stanie zaakceptować jego zachowanie, które spowodowane jest oczywiście wszechogarniającą miłością, ale nie mogę się do niego przekonać. To tyle jeśli chodzi o Jacoba kanonicznego, z książki.
Co do twojego, z tego ff, cóż, wydaję mi się, że jego zachowanie jest tutaj troszkę wyolbrzymione, przejaskrawione, może dla efektu, jaki miał wywrzeć na czytelniku. No bo w końcu cierpi, prawda? Odrzuciła go osoba, którą kocha. I został odrzucony już dwa razy. Najpierw przez Bellę, która wolała krwiopijcę, a później przez jej najdroższą córkę, w którą się wpoił. To musiało zostawić uszczerbek na jego psychice. Dlatego mimo tego wyolbrzymienia mogę go zrozumieć, mogę zrozumieć, że jego cierpienie jest tak wielkie, że nie chce się z nimi widzieć. Ale to jak potraktował ojca, cóż, tego nie mogę kupić. Nie mogę uwierzyć, że byłby zdolny do zabicia własnego ojca. Po prostu nie mogę.
Nawet szturchnięcie Leah mogę przełknąć, choć Jacob nigdy nie wydawał mi się damskim bokserem xD
Ale mimo tego historia ma w sobie jakąś głębię. Czytało mi się przyjemnie. Ale to też dzięki twojemu stylowi, który dobrze wiesz, zawsze mi się podobał. Nic nie poradzę na to, że mam do ciebie słabość. Mam słabość do twoich bohaterów, ale i tak największą słabość mam do Symfonicznego Edwarda i tej miłości nie zmienię.
Wiedz, że na pewno wrócę tu, gdy pojawi się kolejna część
Korniszonek uniżony vel Badwardzia Córa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aliss.
Wilkołak
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 15:38, 24 Lis 2009 |
|
Jestem totalnie na... nie. ten tekst jest ... dość szokujący... w pierwszej chwili pomyślałam, że... coś jest nie tak ze wszystkimi postaciami.... końcówka utwierdziła mnie w tym przekonaniu. może to poprostu twoja wyobraźnia dość zaskakująco pracuje. okeej, większość jest na tak - spoko, tekst jest inny, nie ma schematu ani cukierkowego życia i miłości od pierwszego wejrzenia. mi nie przypadło to do gustu.
jednak, nie piszę tego, by Cię, no nie wiem, dobić albo obrazić. niestety, takie jest moje zdanie. ALE mimo wszystko, jak nie zapomnę, przeczytam kolejne części. może coś się zmieni.
pozdrawiam i życzę weny. 甜天使 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aliss. dnia Wto 15:39, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|